Masowe protesty w Iraku- Prawie 30 osób nie żyje

W Iraku po trzech dniach demonstracji antyrządowych bilans ofiar starć policji z ich uczestnikami wzrósł do 28 zabitych. Liczba rannych przekroczyła 1050 osób.

Jak informuje Reuters, w czwartek irackie służby bezpieczeństwa otworzyły ogień do tysięcy protestujących w Bagdadzie. Tego dnia w mieście Ad-Diwanijja zginęło dwóch policjantów i dwóch demonstrantów, co łącznie daje 27 (28 jak pisze RMF.FM) ofiar śmiertelnych trzydniowych protestów. Wcześniej w  nocy ze środy na czwartek w antyrządowych protestach zginęło 11 osób, w tym jeden policjant.

We wtorek ludzie wyszli na ulice, demonstrując przeciwko wysokiemu bezrobociu oraz nieregularnym dostawom prądu i wody pitnej. Obecne władze oskarżają o korupcję, która przeszkadza w obudowie kraju po wojnie. Według danych Amnesty International 25 proc. młodych Irakijczyków nie ma pracy, a korupcja w administracji państwowej kosztowała dotąd kraj przez 16 lat 410 mld euro. Cytowany przez Reuters anonimowy rozmówca powiedział, że:

Ludzie są okradani. Ludzie żebrzą na ulicach. Nie ma pracy, pójdziesz na protest, strzelają do ciebie.

Dziennikarz i publicysta Witold Gadowski stwierdził w Radiu WNET, że obecne protesty nie są zaskoczeniem dla kogoś, kto śledzi sytuację w regionie:

Od dawna wiadomo, że są ogromne napięcia między sunnickim środkiem a szyickim południem.

Protesty mają miejsce głównie w miastach zdominowanego przez szyitów południowego Iraku, w prowincjach takich jak Nadżaf, Majsan, Zi Kar, Wassit, Diwanija, Babil i Basra. Natomiast spokój panował na północ i na zachód od Bagdadu, to jest w regionach zamieszkanych głównie przez ludność złożoną z sunnitów, a także na terenie autonomicznego Kurdystanu.

Jak informuje „Rzeczpospolita” w środę 75% kraju zostało odcięte od internetu. Główni operatorzy — Earthlink, Asiacell i Zain „celowo ograniczyli” dostęp. Na podobny krok władze Iraku zdecydowały się w ubiegłym roku. Wtedy również była to reakcja na masowe protesty. Do tej pory rządzący nie skomentowali trwającej awarii.

A.P.

 

Gadowski: Czaputowiczowi wystarczają instrukcje z USA. To jak za czasów Polski „króla Stasia”

Witold Gadowski o tym, jak partyzanci rozbijają wielotysięczne oddziały regularnych wojsk i jak juan zastępuje petrodolara oraz o poziomie polskiej polityki i dyplomacji.

Witold Gadowski krytykuje polską dyplomację za brak własnego pomysłu na politykę zagraniczną:

Polska dyplomacja wygląda tak jak pan minister Czaputowicz: miły, uśmiechnięty, nic nie rozumiejący pan. Wystarczą mu instrukcje z Waszyngtonu.

Polski rząd nie ma własnego na temat ważnych zagadnień międzynarodowych, które także jego dotyczą. W dynamicznie zmieniającej się sytuacji międzynarodowej „polski interes wisi na jednej klamce”. Tymczasem, jak mówi, USA tracą kontrolę nad handlem międzynarodowym, który powoli przejmują Chińczycy.

Stany tracą kontrolę, jeśli chodzi o wymianę handlową. Coraz więcej krajów przechodzi na bilansowanie juana i waluty krajowej- kończy się epoka petrodolara.

Przedmiotem rywalizacji międzynarodowej w coraz większym stopniu staje się Arktyka i odkrywane na niej złoża naturalne.

Spór o Arktykę będzie się nasilał, bo po pierwsze badanie geologiczne pokazują, że jest tam mnóstwo złóż naturalnych, po drugie jest to obszar strategicznych tras handlowych.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada także o sytuacji na Bliskim Wschodzie, o której nie mówi się szerzej w Polsce, choć jak podkreśli, jest to istotne również dla naszego kraju. W Iraku trwają obecnie  krwawe antyrządowe protesty. Wiadomość o zamieszkach nie jest dla naszego gościa zaskoczeniem:

Od dawna wiadomo, że są ogromne napięcia między sunnickim środkiem a szyickim południem, przetargi między Kurdami na północy.

Będący w większości szyici są kierowani przez polityków opozycyjnych wobec Iranu, co jest źródłem ich zatargów z interweniującymi w Iraku irańskim Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej. Obecnie brakuje status quo, które gwarantował dawniej Saddam Husajn.

Irak Saddam Husajna był oazą stabilności i dobrobytu w stosunku do tego, co jest teraz.

Dziś tam panuje chaos. Aby wjechać do Bagdadu, stolicy Iraku, należy przejść dziewięć kontroli policyjnych.

Dziennikarz zwraca uwagę na sukcesy, jakie odnoszą jemeńscy partyzanci Huti, zbrojne ramię ruchu Ansar Allah. Ludzie ci, „rozbili instalacje, które miały chronić izraelskie patrioty, otoczyli trzy brygady Saudyjskie i doprowadziły do rozbicia tych brygad”.

Partyzanci Huti, którzy otrzymują dwa dolary dziennie, pokonali żołnierzy, których żołd wynosi w okolicach 10 tys. dolarów miesięcznie.

Gadowski wskazuje również na dawniejsze zwycięstwa bojowników ISIS nad regularną armią iracką.

60 tys. korpus, który kwaterował w Mosulu, naraz został rozbity przez 1300 bojowników Państwa Islamskiego.

Armia iracka, wyglądająca imponująco na papierze, w rzeczywistości jest przeżarta przez korupcję i wewnętrzne podziały.

Gość „Poranka WNET” zwraca uwagę, że powstanie i trwanie Państwa Islamskiego było w interesie Izraela. Zauważa, że mimo iż Daesh przez chwilę zyskał granicę z Izraelem, to nie przeprowadzał przeciwko niemu operacji ani nie dokonywał ataków terrorystycznych na jego terytorium.

Ten okres był potrzebny Izraelowi do przeróżnych działań, to był pomysł, żeby dobić reżim Asada.

Dziennikarz odnosi się też do taśm ujawnionych przez TVP Info, na których szef klubu PO-KO Sławomir Neumann w kuluarowych rozmowach partyjnych na temat wewnętrznych rozgrywek w ugrupowaniu:

Bieda w tym, że towarzystwo z ławki przeszło do Sejmu […] To mnie jednak tak bardzo nie bulwersuje […] Dopóki będziemy mieli taki poziom polityki, dopóty tak będą rozmawiać.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Zełenski: Zdrada Ukrainy zostaje odwołana

Paweł Bobołowicz relacjonuje wystąpienie ukraińskiego prezydenta, tłumaczącego porozumienie w Mińsku, po którym doszło do kilkutysięcznych protestów przed siedzibą prezydenta Ukrainy.

Paweł Bobołowicz komentuje publiczne wystąpienie prezydenta Ukrainy, który po środowych protestach przeciw podpisaniu formuły Steinmeiera postanowił wytłumaczyć swym rodakom, czym ona tak naprawdę jest. Prezydent stwierdza:

Możliwe, że kogoś zmartwię, ale zdrada zostaje odwołana.

Wystąpienie jest utrzymane w formie pytań i odpowiedzi, które sam sobie zadaje i odpowiada Wołodymyr Zełenski. „Czy chcemy zakończenia wojny” – pyta prezydent i sam sobie odpowiada, że tak. Zapowiada spotkanie w formacie normandzkim i tłumaczy, że nie mogło się ono odbyć ze względu na brak akceptacji przez Ukrainę formuły Steinmeiera. Zełenski podkreśla, że formułą nie oznacza ani aneksji Krymu, ani oddania Donbasu. Nie oznacza ona również, że wybory odbędą się teraz pod „lufami karabinów”. Wybory będą mogły się odbyć jedynie w zgodzie z postanowieniami Konstytucji Ukrainy i ukraińskim prawem wyborczym. Oznacza to wyprowadzenie z tych obszarów obcych wojsk (prezydent nie precyzuje jakich) i odzyskanie przez Ukrainę kontroli nad granicami. Dopiero po przeprowadzeniu wyborów i po opublikowaniu raportu OBWE, który uzna je za zgodne z międzynarodowymi standardami, ma zadziałać tzw. ustawa o szczególnym statusie Donbasu.

Zełenski podkreśla, że, wbrew temu, co podawała część dziennikarzy, Ukraina nie podpisała żadnych oddzielnych umów z separatystami, a jedynie wysłała list do przedstawiciela OBWE, gdzie potwierdza uzgodnienie formuły.

Następnym krokiem ma być spotkanie w formacie normandzkim Francja, Niemcy, Rosja i omówienie dróg do uregulowania konfliktu w Donbasie.

Nasz korespondent mówi również o sprawie rozmów prezydentów Stanów Zjednoczonych i Ukrainy.

Dzisiaj w nocy naszego przed trzema komisjami Kongresu Stanów Zjednoczonych odpowiadał na pytania Kurt Volker.

Były specjalny wysłannik USA na Ukrainę, specjalizujący się w kwestiach uregulowania konfliktu na Donbasie „wskazuje, że Ukraina mogła brać udział w wewnętrznych grach politycznych Stanów Zjednoczonych”. Przed komisjami trwa również przesłuchanie Marie Yovanovitch, dotychczasowej ambasador USA na Ukrainie. Jak mówi Bobołowicz, „te przesłuchania będą się odbywać 10 dni i na pewno będą z nich przecieki, do ich końca nie można się spodziewać decyzji”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

P.B./A.P.

Saryusz-Wolski: Boris Johnson jest zdeterminowany by doprowadzić 31 października do brexitu, z umową lub bez

Jacek Saryusz-Wolski o wychodzeniu Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej, kwestii jego granicy z Irlandią oraz o tym, czy Tusk zostanie szefem EPL, a Wocjeichowski komisarzem unijnym.

Jacek Saryusz-Wolski o słowach premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, wedle których brexit nastąpi 31 października. Nasz gość mówi, że jest to realna możliwość:

Brexitowcy chcą doprowadzić do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wszelkim kosztem.

Trwa spór między rządem Wielkiej Brytanii a negocjatorami unijnymi o to, jak rozwiązać kwestię odtworzenia granicy między Republiką Irlandii a Irlandią Północną. W wynegocjowanej przez Theresę May umowie, zawarto punkt o bezterminowym pozostaniu Ulsteru w unii celnej z UE, natomiast  Boris Johnson chciałby określić ten czas na cztery lata.

Ustawa Westminsteru nakazuje wręcz premierowi, żeby albo osiągnął porozumienie, albo poprosił o odroczenie w czasie brexitu.

Polityk zauważa, że parlament nakazał dążyć premierowi do podpisania umowy z UE, ale jak mówi, Johnson jest skłonny zignorować go i mimo to doprowadzić do twardego brexitu. Saryusz-Wolski dodaje, że obecnie „opcja probremainowa wygrywa we wszystkich możliwych sondażach”, ale nie ma to już znaczenia, gdyż rząd zdecydowanie dąży do brexitu. Dodaje, że w przypadku twardego brexitu, nie ma wątpliwości, że granica między obiema Irlandiami zostanie odtworzona, gdy UE nie może sobie pozwolić na dziurę w swojej zewnętrznej granicy.

Europoseł odnosi się do plotek, że Donald Tusk zostanie po zakończeniu swojej kadencji jako szefa Rady Europejskiej, zostanie przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej. Nie wyklucza, że może być taka możliwość. Dodaje, że obecnie EPL chadecją nazywa się już wyłącznie z przyzwyczajenia, bo partia już jakiś czas temu wykreśliła ze swoich dokumentów odniesienia do chrześcijańskiej demokracji.

Dostał pytania pisemne, na które ma odpowiedzieć, został zaatakowany ramach walki wszystkich ze wszystkimi. […] Każdej grupie politycznej mają jednego komisarza utrącić.

Nasz gość opowiada także o kwestii stanowiska komisarza unijnego dla Janusza Wojciechowskiego. Stwierdza, że możliwe, iż padł on ofiarą szerszej walki między frakcjami unijnymi. Dodaje, że europosłowie tzw. totalnej opozycji, jak mówi się w kuluarach Parlamentu Europejskiego, lobbują przeciw Wojciechowskiemu jako nowemu komisarzowi unii ds. rolnictwa.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Stefanik: W Paryżu doszło do zamachu w sercu walki z terroryzmem

Zbigniew Stefanik komentuje o zamachu na paryskiej komendzie policji, gdzie napastnikiem był jeden z policjantów, konwertyta na islam.

Zbigniew Stefanik opowiada o zamachu na komendzie głównej policji w Paryżu. Pracownik z 16-letnim stażem za pomocą noża zabił czterech swoich kolegów policjantów, a jednego ciężko ranił. Napastnik również zginął. Motywy na razie nie są znane. Francuskie media informują, że mężczyzna 18 miesięcy temu przeszedł na islam. Korespondent stwierdza, że nie wie, skąd taka dokładna data konwersji, ale sądzi, że to jedno z ustaleń w ramach toczącego się śledztwa.

Mickaël H. miał 45 lat i pochodził z Martyniki. Posiadał II kategorię niepełnosprawności. Media podają, że był niesłyszący, ale Stefanik stwierdza, że tak naprawdę zamachowiec miał problemy ze słuchem, ale nie był głuchoniemy,

Był zatrudniony jako specjalista w dziedzinie konserwacji komputerów w wydziale wywiadu paryskiej komendy. Specjalizuje się ona walką z terroryzmem. Zamachowiec miał więc dostęp do wrażliwych danych dotyczących walki z terroryzmem francuskiej policji, takich jak kartoteka osób zradykalizowanych. Obecnie te dane mogą posiadać terroryści we Francji lub za granicą. Nasz korespondent zauważa, że już kilka lat temu znaleziono przy jednym z terrorystów„bardzo ważne dane związane z walką z terroryzmem”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Zginął, bo był dziennikarzem. Upamiętnienie 27 rocznicy porwania Jarosława Ziętary, do dziś niewyjaśnionego

Czy bliscy w końcu dowiedzą się, gdzie znajdują się szczątki zamordowanego dziennikarza i będą mogli po tylu latach go pochować? I bardzo ważne pytanie: Czy Jarka można było uratować z rąk oprawców?

Aleksandra Tabaczyńska

1 września przy tablicy upamiętniającej dwudziestoczteroletniego poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętarę na ulicy Kolejowej 49 spotkali się ludzie mediów z Wielkopolski oraz znajomi zamordowanego. Wśród nich Krzysztof Kaźmierczak, redakcyjny kolega Jarka. Oprócz zniczy i kwiatów przygotowano też bezpłatną broszurę autorstwa K. Kaźmierczaka, zawierającą kompendium tragicznych losów zaginionego reportera.

27 lat temu 1 września około godziny 9.00 rano młody poznański dziennikarz był widziany po raz ostatni. Wyszedł z domu przy ulicy Kolejowej 49 i według zeznań świadków w dwóch procesach toczących się w Sądzie Okręgowym w Poznaniu, wsiadł do rzekomego radiowozu i odjechał, prawdopodobnie w towarzystwie mężczyzn ubranych w mundury policji. Do redakcji „Gazety Poznańskiej”, w której pracował, nigdy nie dotarł. Do dziś nie odnaleziono ciała Ziętary, nie wiadomo też, kiedy dokładnie zginął ani kto go zabił.

W Poznaniu znajdują się dwa miejsca upamiętniające Jarosława Ziętarę. Pierwsze to ulica jego imienia, która znajduje się przy budynku, gdzie w 1992 roku mieściła się siedziba „Gazety Poznańskiej”. To miejsce pracy, do którego Ziętara nie dotarł 27 lat temu. Drugą lokalizacją jest tablica przy ulicy Kolejowej 49 na poznańskim Łazarzu. Na murze kamienicy, gdzie dziennikarz wynajmował mieszkanie, widnieje napis: „W tym domu mieszkał Jarosław Ziętara. Porwany 1 września 1992 r. Zginął, bo był dziennikarzem”.

Oba te upamiętnienia powstały z inicjatywy Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary, który do dziś walczy o wyjaśnienie okoliczności śmierci reportera. Od września br., po wakacyjnej przerwie będą kontynuowane dwa procesy związane z losami Ziętary. Jeden o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza. O czyn ten został oskarżony były senator, twórca pierwszych kantorów wymiany walut w Polsce – Aleksander Gawronik, który nie przyznaje się do winy i czuje się niesłusznie oskarżony. W drugim procesie oskarża się Mirosława R. pseudonim „Ryba” i Dariusza L. pseudonim „Lala” – o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie Ziętary. „Ryba” i „Lala” to dwaj ochroniarze z firmy Elektromis, należącej do biznesmena Mariusza Ś., którzy przebrani za policjantów, mieli porwać dziennikarza spod jego mieszkania w Poznaniu i przekazać zabójcom. W Krakowie trwa jeszcze trzecie śledztwo, które ma ustalić, kto zabił Jarosława Ziętarę.

Trudno dziś przesądzić, czy sprawy sądowe i toczące się śledztwo wyjaśnią wszystkie niewiadome tej zbrodni. Nie wiadomo też, czy udowodnią winę oskarżonym, czy może w sposób wiarygodny oczyszczą ich z zarzutów. Czy bliscy dowiedzą się, gdzie znajdują się szczątki zamordowanego dziennikarza i będą mogli po tylu latach go pochować. I bardzo ważne pytanie: Czy Jarka można było uratować z rąk oprawców?

Oba procesy od początku roku obserwuje Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Zginął, bo był dziennikarzem” znajduje się na s. 2 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Zginął, bo był dziennikarzem” na s. 2 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Piotr Naimski, Marcin Makowski, Bogusław Sonik, Zbigniew Cichoń – Popołudnie WNET – 3 października 2019 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie. Zaprasza Łukasz Jankowski i Krzysztof Skowroński.

Goście Popołudnia WNET:

Piotr Naimski – pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej;

Marcin Makowski – dziennikarz, publicysta;

Zbigniew Cichoń – senator;

Bogusław Andrzej Sonik – polski polityk i dziennikarz, kandydat w wyborach parlamentarnych z  Koalicyjnego  Komitetu Wyborczego Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni;

Andrzej Bittel – Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury;

Mariusz Zając – Stowarzyszenie „Stop Bankowemu Bezprawiu”.


Prowadzący: Łukasz Jankowski i Krzysztof Skowroński

Wydawca: Jaśmina Nowak i Jan Olendzki

Realizator: Karol Smyk i Piotr Szydłowski


 

Część pierwsza:

Ryszard Czarnecki

Andrzej Bittel

 

Część druga:

Marcin Makowsk

Piotr Naimski

 

Część trzecia:

Bogusława i Zbigniew Cichoniowie

Mariusz Zając

Bogusław Andrzej Sonik

Boris Johnson znów chce prorogować parlament

Jak informują brytyjskie media, Boris Johnson chce ponownego zawieszenie parlamentu. Tym razem na tydzień – od 8 do 14 października, kiedy to planowane jest wystąpienie królowej Elżbiety II.

W zeszłym tygodniu brytyjski Sąd Najwyższy uznał prośbę o prorogację obrad parlamentu za bezprawną. Sędzia Brenda Hale, cytowana przez Wprost, stwierdziła, że:

To nie była normalna prorogacja. Miała kluczowe znaczenie dla fundamentów demokracji. Decyzja, by doradzić Jej Królewskiej Mości prorogację, była bezprawna, ponieważ powodowała utrudnienie lub uniemożliwienie parlamentowi wykonywania jego konstytucyjnych prerogatyw bez uzasadnionego powodu.

Jedenaścioro sędziów ogłosiło również, że „parlament  nie jest prorogowany”, co oznacza wznowienie jego obrad. Tymczasem w 10 propozycjach przedstawionych przez rząd, składających się na plan wyjścia z Unii, znajduje się propozycja ponownego zawieszenia sesji parlamentu.

Te terminy oznaczają, że parlament zostałby prorogowany na najkrótszy możliwy czas, do przeprowadzenia wszystkich niezbędnych logistycznych przygotowań do przeprowadzenia ceremonii otwarcia.

W czasie zawieszenia obrad parlamentu królowa Elżbieta II ogłosi mowę tronową, w której wyłoży propozycje swojego rządu na kolejną kadencję parlamentu.

Brytyjski premier nadal utrzymuje, że 31 października jest ostatecznym terminem brexitu, choćby miało do niego dojść bez wynegocjowanego porozumienia z Unią Europejską.

W środę 2 października Johnson przedstawił nową propozycję dotyczącą zastąpienia tzw. irlandzkiego backstopu.  Zgodnie z nią Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Płn. opuści Unię Europejską, ale Irlandia Północna przez cztery lata  będzie związana regulacjami dotyczącymi jednolitego rynku w zakresie produktów rolno-spożywczych i przemysłowych. Do 2020 r. Wielka Brytania ma wynegocjować umowę handlową z UE.

A.P.

 

 

Dlaczego Polsce potrzebna jest partia wolnorynkowa? Gdzie jest przyczyna braku takowej na naszej scenie politycznej?

Co zrobić, aby partia wolnorynkowa powstała i reprezentowała interesy osób miłujących kapitalizm, a także wolność – rozumianą jako wolność wyboru, wolność gospodarowania i wolność zawierania umów?

Artur Szczepek

Elektorat prorynkowy, wolnościowy nie ma swoich przedstawicieli w parlamencie (no może poza nielicznymi wyjątkami pojedynczych posłów, którzy zasilają większe podmioty polityczne), co przekłada się na brak realizacji ważnych dla tego środowiska postulatów, takich jak np. szeroko rozumiana deregulacja, decentralizacja państwa oraz obniżka obciążeń fiskalnych, które blokują rozkwit polskiego ducha przedsiębiorczości. Być może istnieje kilka tworów, które mienią się „wolnościowymi” – przynajmniej w sferze deklaratywnej – ale po głębszej analizie głosowań oraz rezultatach ich osiągnięć politycznych w tym zakresie narasta wobec nas, miłośników wolności, ogromny sceptycyzm. Większość liderów i osób o takich poglądach funkcjonuje na co dzień i pracuje raczej w sektorze pozarządowym, gdzie prowadzi swoje jakże ważne zadnie wykuwania kadr oraz popularyzowania wolnego rynku szczególnie pośród młodzieży i studentów. Jednak gdy zadamy sobie pytanie, kto nas reprezentuje w sejmie, jednoznacznie możemy stwierdzić, że nikt. O przyczynach tego stanu w dalszej części mojego wywodu.

Głównym powodem braku wolnorynkowej partii politycznej jest brak planu na funkcjonowanie długofalowe. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej.

Co sezon powstaje kolejny twór polityczny, nastawiony tylko i wyłącznie na wybory – oczywiście w krótkiej perspektywie czasowej – bez strategii, spójnego programu i przekazu. Kierowany jest przez tych samych liderów, którzy non stop robią to samo oraz popełniają te same błędy organizacyjne i wizerunkowe, a przy tym oczekują pozytywnych rezultatów – ale to się nigdy nie udało i udać nie mogło.

Kolejnym aspektem są niefortunnie zawierane sojusze, które za wszelką cenę mają wprowadzić wolnościową reprezentację do sejmu. Te sojusze dla liberalnego elektoratu są egzotyczne i nie do zaakceptowania. Zauważalny jest też brak umiejętności zarządzania zasobami ludzkimi, który wynika z braku spójnego, wewnętrznego systemu zarządzania organizacją. Dzisiaj brak mechanizmu rozliczania poszczególnych osób oraz brak klarownej drogi awansu wewnątrzpartyjnego prowadzą do patologii i rozkładu każdego ugrupowania politycznego. Tego typu organizacja powinna działać jak dobra korporacja. Sposób prowadzenia kampanii oraz oferta dla przeciętnego Kowalskiego też pozostawia wiele do życzenia. Dostrzegam jeszcze jeden problem, który dotyczy już wyborców. Stawiają oni cele i mają wymagania nie do zrealizowania przez małą, raczkującą partię. Potrzeba więcej realizmu oraz świadomości długiego marszu.

Występują też czynniki niezależne od organizacji, a do tych zalicza się negatywne nastawienie do samego liberalizmu, gdyż w dzisiejszym chaosie semantycznym liberalizm jest utożsamiany z libertynizmem oraz – niesłusznie zresztą – zarzuca mu się wszystko, co najgorsze. Dla przeciętnego wyborcy w wieku 45+ liberalizm jest synonimem wyzysku i ucisku pracownika. Do czynników zewnętrznych zaliczam też działania propagandowe dużych mediów w Polsce, kontrolowanych przez dwa główne, zwalczające się obozy polityczne.

W naszym biednym kraju występuje też duży odsetek wyborców roszczeniowych i liczących na nieustanną interwencję państwa w każdej sprawie. To nie pomaga.

Cały artykuł Artura Szczepka pt. „Potrzebna partia wolnorynkowa” znajduje się na s. 4 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Artura Szczepka pt. „Potrzebna partia wolnorynkowa” na s. 4 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Sipiera: Prezydent Trzaskowski mija się z prawdą mówiąc, że Warszawa nie dostała pieniędzy na 500+

Zdzisław Sipiera o utworzeniu województwa warszawskiego, awarii w oczyszczalni „Czajka” i współpracy z Rafałem Trzaskowskim.

Zdzisław Sipiera mówi, iż dziwi się sformułowaniom prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego dotyczącym braku pieniędzy na program „Rodzina 500+” dla warszawiaków.

Wszystkie zapotrzebowania otrzymała Warszawa bezzwłocznie. to zapewne wewnętrzne problemy prezydenta i jego administracji. Po całej akcji dezinformacyjnej, na koncie Warszawy leżało jeszcze 23 mln zł. Mówienie, że pieniędzy nie było, to mijanie się z prawdą.

Oznajmia nasz gość i dodaje, że Trzaskowski, używając takich słów, uprawia politykę.

Wojewoda mazowiecki komentuje plany wydzielenia z mazowieckiego osobnego warszawskiego województwa.

Problem dotyczący Mazowsza jest od lat problemem, który nie jest do końca rozwiązany. Warszawa jest dominantą ponad wszelką miarę. Z punktu widzenia całego Mazowsza nie jest to najlepszym rozwiązaniem, szczególnie jeśli chodzi o najbliższą perspektywę środków unijnych. Cztery mld euro w dalszych ciągu jest niezałatwione do końca. Jest realna utrata dla całego Mazowsza tych środków.

Dodaje, że nie należy odrzucać żadnego rozwiązania korzystnego dla Warszawy i Mazowsza. Podkreśla, że skoro sam prezes PiS ogłosił zapowiedź utworzenia nowego województwa, to jest to propozycja poważna. Przypomina propozycję PiS dotyczącą utworzenia metropolii warszawskiej, która jak mówi, została zakrzyczana.

Następnie mówi o awarii oczyszczalni ścieków „Czajka” w Warszawie.

Jedyną faktyczną sytuacją, o której zostałem przez prezydenta powiadomiony, to wtedy kiedy zapasowa rura uległa awarii.

Wojewoda czy rząd nie mają prawa ingerowania w sprawy wewnętrzne powiatów. Nie oznacza to, że rząd nie pełni funkcji kontrolnej, jeśli chodzi o działania samorządów. Sipiera krytykuje propozycje PO likwidacji urzędów wojewódzkich, stwierdzając, że sytuajca w „Czajce” pokazała, jak potrzebny jest nadzór rządu nad samorządem, który w tym wypadku nie stanął na wysokości zadania. Stwierdza, że nie chce dokonywać oceny prezydenta Trzaskowskiego:

Ja mam obowiązek współpracy i takich ocen nie dokonuję. Krytyczne zdanie też mam. Nikt nie robi łaski, że jest prezydentem, wojewodą albo innym urzędnikiem. Staram się czynić dobrze, wszystko, co jest możliwe.

We współpracy tej nie widzi żadnych problemów, poza próbami uprawiania polityki kosztem merytoryki. Tak było jego zdaniem w przypadku problemu oddania do użytkowania metra w Warszawie, kiedy Ratusz oskarżał medialnie wojewodę o wstrzymywanie decyzji. Tymczasem, jak mówi wojewoda, sprawa była kwestią czysto techniczną i z chwilą otrzymania wszystkich właściwych dokumentów wydał zgodę na oddanie inwestycji.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.