Ewakuacja ambasady USA w Bagdadzie. Na teren kompleksu wdarli się protestujący.

Ambasador Stanów Zjednoczonych w Iraku i jego współpracownicy ewakuowali się z budynku ambasady. Protestujący, popierający szyickie milicje wyłamali boczną bramę i wdarli się na teren budynku.

W niedzielę Stany Zjednoczone dokonały ataku powietrznego na szyicką grupę paramilitarną Kataib Hezbollah w odpowiedzi na śmierć amerykańskiego cywila w ataku rakietowym bojówkarzy na iracką bazę wojskową.

We wtorek bojówkarze ze wspieranych przez Iran milicji  napisali na bramie ambasady USA: „Zamknięte w imieniu ludu” i zniszczyli kamery ochrony. Przed ambasadą zgromadziło się kilkaset osób, w tym przywódcy bojówek tacy jak Qais al-Khazali stojacy na czele organizacji Ahl al-Haq. Jak powiedział agencji Reuters:

Amerykanie są niechani w Iraku. Są oni źródłem zła i chcemy żeby wyjechali.

Do środka ambasady przedarło się kilkadziesiąt osób. Jak informuje serwis AP, amerykańscy żołnierze użyli przeciw nim gazu łzawiącego. Jednocześnie dostrzeżono amerykańskich snajperów na dachu budynku, którzy mierzyli do intruzów.

A.P.

Hongkong: Mieszkańcy żądają ukarania najbardziej agresywnych policjantów oraz przeprowadzenia wolnych wyborów

Protesty będą trwały tak długo, aż władze w Pekinie oraz administracja Hongkongu nie uznają żądań mieszkańców prowincji – zapowiada korespondentka Radia WNET na Tajwanie Hanna Shen.

 

 

Korespondentka Radia WNET na Tajwanie Hanna Shen mówi o protestach w Hongkongu. Okres Bożego Narodzenia był bardzo intensywny, aresztowano 300 demonstrantów. 1 stycznia odbędzie się wielki wiec prodemokratyczny w którym prawdopodobnie weźmie udział kilkaset tysięcy osób:

Protesty będą trwały tak długo, aż władze w Pekinie oraz administracja Hongkongu nie uznają żądań mieszkańców prowincji.

Jak relacjonuje Hanna Shen, szefowa administracji Hongkongu, Carrie Lem wygłosiła krótkie przemówienie, w którym obiecała rozwiązanie sytuacji. Nie zostało ono dobrze przyjęte przez niezadowolonych mieszkańców:

Nikt nie wierzy, że Carrie Lem jest osobą, która może znaleźć sposób na poprawę sytuacji w Hongkongu.

Rezydenci Hongkongu są zdumieni brutalizacją działań policji i żądają ukarania najbardziej agresywnych  funkcjonariuszy. Wśród ich żądań jest również postulat przeprowadzenia w pełni wolnych wyborów do lokalnego parlamentu oraz elekcji nowego administratora prowincji. Pekin nie ma na razie zamiaru brać pod uwagę tych żądań.

Korespondentka Radia WNET mówi o fatalnej sytuacji demograficznej Chin.  Zniesienie zakazu posiadania więcej niż jednego dziecka nie zmieniło sytuacji. Wychowywanie dzieci wiąże się z ogromnymi nakładami finansowymi. Wpływ na kryzys demograficzny ma również zły stan środowiska.

Jak mówi Hanna Shen,  Sylwester i Nowy Rok na Tajwanie nie jest obchodzony zbyt hucznie, mieszkańcy bardziej przygotowują się do chińskiego Nowego Roku. Dodatkowo, obecnie na Tajwanie kończy się kampania wyborcza, co przyćmiewa świętowanie Sylwestra.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Szef ukraińskiego IPN: Mowa o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach to nieporozumienie. Należy oceniać akty

Anton Drobowycz, nowy dyrektor Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej podzielił się w wywiadzie z portalem polukr.net swoim poglądem na to, co wydarzyło się na Wołyniu i w Galicji Wsch.

17 grudnia 2019 r. Anton Drobowycz został nowym dyrektorem ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, w miejsce Wołodymyra Wiatrowycza. Ten ostatni wydarzenia, które polski Sejm nazwał ludobójstwem na ludność II RP dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów, nazywał „wojną polsko-ukraińską”. Jego następca nie chce mówić ani o ludobójstwie ani o wojnie polsko-ukraińskiej, lecz o poszczególnych przypadkach zbrodni na ludności cywilnych popełnianych przez Polaków i Ukraińców, dodając, że „nie należy dążyć do konkurowania o liczbę ofiar”.

Mowa o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach to nieporozumienie. […] Należy ocenić poszczególne akty przemocy, jeśli uznamy, że jest tendencja sumaryczna, to można będzie je wspólnie oceniać. Jeśli dojdziemy do wniosku, że ukraińskie oddziały dokonywały ataków na Polaków, a potem miały miejsce działania realizowane przez stronę polską wobec ludności ukraińskiej – i w obu wypadkach miały miejsce ataki na ludność cywilną, to należy zidentyfikować winnych i ofiary po obu stronach. Nie może być tak, że zbrodnie popełniały obie strony, a winna jest tylko jedna. Powinna istnieć równowaga, bazująca na naukowych faktach i powadze do ludzkiej godności.

Jak podaje polski IPN, świeżo sformowana Ukraińska Powstańcza Armia pierwszego masowego mordu na ludności polskiej dokonała 9 lutego 1943 r. w kolonii Parośla w pow. sarneńskim. Mordy były kontynuowane w kolejnych miesiącach, choć nie objęły całego Wołynia. W czerwcu 1943 r. Dmytro Klaczkiwski „Kłym Sawur”, członek Centralnego Prowidu (kierownictwa) Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i komendant jej zbrojnej ramienia (UPA) na Wołyniu, przekazał ustnie dyrektywę „o powszechnej fizycznej likwidacji całej ludności polskiej”. Drobowycz w wywiadzie, podobnie jak Wiatrowicz łącznie się wypowiadał o antypolskiej akcji UPA i o polskich akcjach odwetowych. Stwierdza przy tym, że:

 Jeśli chodzi o wskazane wypadki, to nie nazwałbym ich wojną polsko-ukraińską. Myślę, że jesteśmy z Polakami po tej samej stronie barykady w walce o godność i sprawiedliwość. Jeśli jest i trzecia strona, która chce, abyśmy ze sobą sprzeczali się o historię, to należy zrobić wszystko, aby nie udało się osiągnąć jej tego celu.

Anton Drobowycz zapowiedział chęć powrotu do spotkań Polsko-Ukraińskiego Forum Historyków. Odbywające się dwa razy w roku spotkania miały miejsce od 2015 do 2017 r., kiedy to ukraińska strona zerwała współpracę ze względu na nowelizację 26 stycznia 2018 r. przez polski parlament ustawy o IPN, w której przewidziano odpowiedzialność karną za negowanie zbrodni ukraińskich nacjonalistów popełnionych w latach 1925-1950.

A.P.

 

Oskarżony o zabójstwo sprzed lat Wigilię spędził w areszcie. W Hajnówce policjanci rozwiązali sprawę z 1996 r.

Po 23 latach od zamknięcia sprawy funkcjonariusze z Hajnówki i z podlaskiego Archiwum X rozwiązali sprawę zabójstwa starszej kobiety.

56-letni mieszkaniec Wasilkowa pracujący w jednej z firm transportowych został ku swemu zaskoczeniu zatrzymany w Wigilię przez policję. Dzień później usłyszał zarzut zabójstwa i został tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie za zbrodnię popełnioną w kwietniu 1996 r. na obrzeżach Hajnówki.

W zbrodni, do śledztwa w sprawie której powrócili po 23 latach funkcjonariusze podlaskiego Archiwum X we współpracy z hajnowską policją, zginęła 73-latka. Ciało kobiety, leżące skrępowane na ziemi kablami, odnalazła córka ofiary. Prawdopodobnie sprawcy wierzyli, iż seniorka posiadała dużą ilość pieniędzy. Sprawa wówczas została umorzona. Dzięki ówczesnym ustaleniom udało się teraz ustalić prawdopodobnego sprawcę zbrodni, który miał w przeszłości konflikty z prawem.

A.P.

Włochy i Francja wprowadziły podatek cyfrowy. Kiedy Polska?

Od 1 stycznia 2020 roku we Włoszech zacznie obowiązywać podatek cyfrowy. Daninę w wysokości 3% zapłacą działające w kraju największe koncerny technologiczne, wśród nich Facebook, Google czy Apple.

Zgodnie z uchwalonymi ostatnio przez włoski parlament zmianami w prawie podatkowym, największe firmy technologiczne działające w tym państwie  zobowiązane będą do zapłaty tzw. podatku cyfrowego w wysokości 3%.  Włochy są drugim, po Francji, krajem UE , który zdecydował się na wprowadzenie takiego rozwiązania.

Zastosowanie takiej daniny zapowiadają także Unia Europejska oraz Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Projektowane regulacje wywołują sprzeciw rządu Stanów Zjednoczonych, który postrzega je jako dyskryminację amerykańskich firm.

Polska nie planuje w najbliższym czasie wprowadzać podatku cyfrowego.  W trakcie wrześniowej wizyty w Warszawie, wiceprezydent USA Mike Pence podziękował władzom naszego kraju w imieniu USA dla za odrzucenie propozycji podatku cyfrowego, co sugerowałoby, że rząd prowadził wcześniej prace nad jego wprowadzeniem. Takiej interpretacji wypowiedzi wiceprezydenta zaprzeczył szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, minister Michał Dworczyk:

Według mojej wiedzy przede wszystkim na poziomie UE była podjęta próba, żeby przygotować dyrektywę zmierzającą do takiego podatku, ale w poprzedniej kadencji to się nie wydarzyło. Jak będzie w tej kadencji – tego nie wiem.  W tej chwili na pewno w Polsce nie są prowadzone żadne tego rodzaju prace.

A.W.K.

Wiceminister Paweł Jabłoński: Rosjanie dali się ponieść emocjom. Oskarżanie Polski o doprowadzenie do wojny to absurd

Obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz w Izraelu mogą stać się kolejną okazją do rosyjskich ataków na Polskę na tle historycznym – przestrzega wiceszef resortu spraw zagranicznych.

 


Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński komentuje ostatnie wypowiedzi Władimira Putina oraz innych rosyjskich polityków na temat historii II wojny światowej. Nie ukrywa zaskoczenia faktem, iż Rosjanie dali się ponieść emocjom, gdyż, jak mówi, zwykle prowadzą oni swoją politykę z zimną krwią. Ocenia, że ostatnie stwierdzenia strony rosyjskiej są kolejną  próbą wywołania zamieszania na arenie międzynarodowej. Wiceminister przypomina, że to Związek Sowiecki, którego sukcesorem jest Rosja, blisko współpracował z III Rzeszą, umożliwiając Hitlerowi podbicie znacznej części Europy. Jak jednak zaznacza gość „Poranka WNET:

Nikt nie neguje tego, że w pewnym momencie Związek Sowiecki zmienił stronę, i przystąpił do koalicji antyhitlerowskiej.  […] Natomiast, jeśli Rosja […] próbuje wmawiać światu, że pakt Ribbentrop-Mołotow był zwykłym paktem o nieagresji […], trudno to komentować. Jak można komentować poważnie słowa, które przypisują Polsce […] współudział w wywołaniu wojny. To jest po prostu absurdalne.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej odnosi się do oskarżeń o antysemityzm w stosunku do ambasadora II RP w Berlinie Józefa Lipskiego i zorganizowania alternatywnych obchodów wyzwolenia Auschwitz w Izraelu. Obawia się, że izraelskie obchody z udziałem Rosji staną się kolejną okazją do ataku propagandowego na Polskę. Przewiduje jednak, że nie zabraknie wtedy zdecydowanej reakcji państw zachodnich.  Wiceminister Jabłoński spodziewa się również, że w 100. rocznicę bitwy warszawskiej Władimir Putin obarczy Polskę winą za wybuch wojny polsko-bolszewickiej:

Putinowi zależy na osłabieniu Polski, bo w przypadku gdyby mu się to powiodło, sprawiłoby że zachodnia opinia publiczna […] byłaby bardziej skłonna do przeprowadzenia czegoś w rodzaju resetu.

Wiceszef MSZ odpiera zarzuty Roberta Winnickiego, który stwierdził, że należało zaprosić Władimira Putina na obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jak ocenia, nie miałoby to wpływu na rosyjską retorykę:

Słowa Putina nie wynikają z tego, że  został on pominięty przy jakiejś uroczystości. To jest element długofalowej  polityki rosyjskiej . Zaproszenie go na jedną czy drugą uroczystość niczego by tu nie zmieniło.

Paweł Jabłoński zapowiada kontynuowanie uświadamiania światowej opinii publicznej na temat polskiej historii. Przewiduje, że Władimir Putin źle wyjdzie na rozpętanej przez siebie burzy. Wiceminister z zadowoleniem odnotowuje fakt, iż część polityków opozycji mówi w tej sprawie głosem zbliżonym do rządowego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Prof. Kornat: Putin opiera się na prawdziwej wypowiedzi polskiego dyplomaty, którą poddaje tendencyjnej interpretacji

Prof. Marek Kornat o manipulacji rosyjskiego prezydenta, działalności ambasadora Polski w Berlinie Józefa Lipskiego, polityce polskiego rządu względem emigracji Żydów i przyjmowaniu uchodźców z Rzeszy


Prof. Marek Kornat mówi, iż wypowiedź Władimira Putina w stosunku do Józefa Lipskiego jest precedensem. Tak mocne słowa bowiem nigdy nie były wypowiadane przez polityków na takim szczeblu. Ponadto podkreśla, że nigdy nie wykazano, aby ówczesny polski ambasador w Niemczech był antysemitą, ani w znaczeniu ówczesnym, ani (w szerszym) współczesnym.

Putin posługuje się na prawdziwym cytatem polskiego dyplomaty. […] Oszustwo i manipulacja opiera się na tendencyjnej interpretacji.

Prof. Kornat, podkreśla, że interpretacja prezydenta Rosji jest fałszywa. Dyplomata realizował w Berlinie politykę polskiego rządu. Jednym z celów tego ostatniego było zwiększenie emigracji Żydów z Polski, przede wszystkim do Palestyny. Historyk przypomina, że Polska miała wówczas największą liczbę ludności żydowskiej w Europie i to w znacznej części niezasymilowanej. Wobec blokowania emigracji żydowskiej do Palestyny przez Brytyjczyków, posiadających nad nią mandat, Hitler miał zaproponować rozwiązanie tego problemu przez emigrację środkowoeuropejskich Żydów do kolonii.

Nie było na świecie kraju, który by chciał przyjąć uchodźców żydowskich z Niemiec.

Nasz gość przypomina niechęć Wielkiej Brytanii wobec przyjęcia Żydów uchodzących z III Rzeszy. Stany Zjednoczone zwołały we francuskim kurorcie konferencję międzynarodową w tej sprawie, jednak nie udało się wypracować żadnych rozwiązań. Dodaje, że w rozmowach prowadzonych przez Lipskiego w Berlinie kwestią pierwszorzędną był kryzys sudecki, a po nim przedłużenie paktu o nieagresji i umowa nt. dalszego trwania Wolnego Miasta Gdańska. Kwestia żydowska zajmowała dopiero dalsze miejsce.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

W Czechosłowacji komunizm upadł w 10 dni, ale ludzi osądzonych za to, co zrobili w jego imieniu, było bardzo mało

O upadku komunizmu w Czechosłowacji w 1989 roku, czego 30 rocznica przypadła w listopadzie i grudniu br., z wybitnym czeskim historykiem i politologiem Petrem Kourą rozmawia Grzegorz Kita.

Grzegorz Kita, Petr Koura

Trzydzieści lat temu miał Pan 11 lat. Pamięta Pan ten czas? Co stało się wtedy w Pana ojczyźnie?

Oczywiście, że ten czas pamiętam, tak samo jak reżim komunistyczny i jego atmosferę. Nie zapomnę na przykład tego, że w trzeciej klasie dostałem piątkę (najgorszą ocenę) za to, że w zeszycie nie miałem obrazka z Leninem.

19 listopada 1989 roku w kościele podpisałem list protestacyjny do ówczesnego premiera Adamca, w sprawie użycia przemocy przeciwko studentom protestującym w centrum Pragi, na Alei Narodowej. Ten protest napisał dyrygent kościelnego chóru, w którym śpiewała moja matka. Był to mój pierwszy polityczny czyn w życiu. Upadek systemu komunistycznego obserwowałem z wielkim zainteresowaniem i mam odczucie, że w moim przypadku to wydarzenie było końcem „beztroskiego dzieciństwa“.

Reżim komunistyczny w Czechosłowacji w listopadzie 1989 roku pewnie trzymał się u władzy. Chyba nic nie zapowiadało, że ją tak szybko straci?

Myślę, że zapowiadało. Ludzi na demonstracjach w ciągu całego roku 1989 przybywało. Niezadowolenie z reżimu narastało i wzrastała ilość osób gotowych aktywnie występować przeciw niemu, czego ceną były represje. Pokazała to petycja „Nekolik vet“ (Kilka zadań), którą podpisało 40 000 ludzi. Przeżyłem to w moim powiatowym mieście Klatovy. W wrześniu 1989 roku przyjechał do nas z Pragi cały sztab czechosłowackiej telewizji. Mieli nakręcić materiał o naszym szkolnym klubie szachowym. Dyrektorka szkoły, aktywna komunistka, zażądała, aby klub był prezentowany jako część organizacji „Pionier”, która miała za zadanie wychowywać dzieci w duchu komunizmu. Jednak mimo wielkiego niezadowolenia „towarzyszki dyrektorki“, nasz Klub Szachowy odmówił przedstawienia się jako część „Pioniera”. Ona sama pół roku później dyrektorką naszej szkoły już nie była. (…)

Usłyszałem kiedyś od znajomych Czechów takie stwierdzenie „U was komunizm padał 10 lat. Na Węgrzech 10 miesięcy. W NRD 10 tygodni, natomiast w Czechosłowacji 10 dni”. Na ile to jest zgodne z faktami?

Mówiąc w skrócie, jest to bon mot, ale prawdziwy. Komunizm w Czechosłowacji skutecznie upadł w przeciągu kilku dni. Już 27 listopada, po wydarzeniach w Alei Narodowej, 75 procent pracujących obywateli wyraziło swoje niezadowolenie, uczestnicząc w strajku generalnym. A to, że 29 grudnia stanie się prezydentem państwa (wtedy jeszcze komunistycznego) Vaclav Havel, wtedy, 17 listopada, mało kto przewidywał. (…)

Jak z perspektywy tych 30 lat wygląda rozliczenie z komunizmem? Udało się Wam rozliczyć ludzi odpowiedzialnych za krzywdy, które wyrządzili po przewrocie w 1948 roku?

Niestety rozliczyć się z komunizmem w naszym kraju się nie udało. Ludzi osądzonych za to, co zrobili w imieniu systemu komunistycznego, według mnie było bardzo mało. Myślę, że skutki tego niewystarczającego rozliczenia z minionym system odczuwamy do dziś.

Petr Koura, ur. 10 sierpnia 1978 roku, jest wybitnym czeskim historykiem i politologiem. Tematem jego prac badawczych jest XX wiek, głównie okres Protektoratu Czech i Moraw, a także okres realnego socjalizmu w Czechosłowacji. Oprócz książek przygotowuje filmy dokumentalne i audycje radiowe. Jest laureatem wielu nagród i odznaczeń. Obecnie pracuje nad projektem „Muzeum XX Wieku w Pradze”, które – jak stwierdził – będzie brało wzorce w swoim wystroju i działalności m.in z warszawskiego Muzeum Powstania Warszawskiego.

Cały wywiad Grzegorza Kity z Petrem Kourą pt. „Upadł szybko, ale pozostał nierozliczony” znajduje się na s. 4 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Wywiad Grzegorza Kity z Petrem Kourą pt. „Upadł szybko, ale pozostał nierozliczony” na s. 4 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Do dziś nie ukarano sprawców zabójstwa Jarosława Ziętary. Jest to jedyne morderstwo dziennikarza w Polsce po 1989 roku

W latach 90. każdy, kto cieszył się wsparciem służb, zarabiał i bardzo szybko się bogacił. Ci, którzy odważyli się choćby zauważyć nieprawidłowości, byli narażeni na prawdziwe niebezpieczeństwo.

„Proces ochroniarzy” to potoczne sformułowanie odnoszące się do toczącej się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu sprawy, w której oskarżonymi są dwaj byli ochroniarze nieistniejącego obecnie poznańskiego holdingu Elektromis. Mirosława R. ps. Ryba i Dariusza L. ps. Lala obwinia się o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary.

Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy. Rozprawy trwają od stycznia br., a kolejne zaplanowano już na cztery pierwsze miesiące 2020 roku. W sumie odbyło się 15 posiedzeń. Dwukrotnie sąd wyłączył jawność, a jedną rozprawę odwołano.

Zeznawało ponad dwudziestu świadków. Wezwanych osób było więcej, jednak z różnych powodów nie zgłosili, a wśród nieobecnych należy wymienić twórcę Elektromisu Mariusza Ś. Wszystkie rozprawy śledzą dziennikarze z poznańskich mediów, obserwatorem jest również Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Adwokat oskarżonych, Wiesław Michalski, zwracał się do sądu o wyłączenie jawności sprawy dowodząc, że świadkowie zeznający w tej sprawie przyznają, że wiedzę o niej czerpią z mediów. Zdaniem mecenasa informacje zawarte w relacjach dziennikarzy opatrzone są dodatkowo komentarzami autorów, a to może mieć wpływ na zeznania świadków. Ponadto dwóch poznańskich dziennikarzy, również na wniosek obrony, miało zasilić listę świadków. Skutkowałoby to tym, że do momentu przesłuchania ich przed sądem nie mogliby oni obserwować rozpraw, a tym samym informować o nich opinii publicznej. W takiej sytuacji znalazł się red. Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 27 lat walczy o wyjaśnienie tej straszliwej zbrodni. Kaźmierczak został wezwany jako świadek dopiero w kwietniu 2019 r. i do tego czasu nie mógł uczestniczyć w rozprawach.

W tym miejscu warto potwierdzić, że w zdecydowanej większości świadkowie, pytani przez sędziego Sławomira Szymańskiego, skąd znają sprawę Ziętary, przyznają, że głównie z mediów. Tylko jeden świadek stanowczo stwierdził, że nic o śmierci dziennikarza nie wie i nigdy o niej nie słyszał. Był to 78-letni Walerian P., który wyjechał z Polski już w 1963 roku, mieszka w Niemczech, a do Polski przyjeżdża głównie w interesach. Był związany z polskimi firmami odzieżowymi, z których większość już nie istnieje, ale on sam do dziś związany jest z branżą tekstylną.

Tu warto dopowiedzieć, że według poznańskich mediów, Walerian P. był bohaterem artykułu autorstwa zamordowanego dziennikarza, który ukazał się na łamach tygodnika „Wprost” na początku lat 90. (…) Wspomniany tekst, jak donoszą poznańskie media, zahaczał o interesy służb specjalnych i świadek miał zabiegać o sprostowanie, które ostatecznie ukazało się w tygodniku, zredagowane pod nieobecność Ziętary i bez jego wiedzy. Jarosław Ziętara odszedł z redakcji.

Zbrodnia

Ponad 27 lat temu, 1 września 1992 roku przed dziewiątą rano, wyszedł ze swojego mieszkania na ulicy Kolejowej, na poznańskim Łazarzu 24-letni dziennikarz Jarosław Ziętara. Wyszedł do pracy, do redakcji w ówczesnej „Gazecie Poznańskiej”. Dystans niecałych 2 km miał pokonać pieszo. Tego dnia jednak nie dotarł do pracy. Do dziś nie odnaleziono ciała mężczyzny. W roku 1999 został sądownie uznany za zmarłego. Jego symboliczny grób znajduje się w Bydgoszczy. Rodzice Jarka, pomimo ogromnego zaangażowania przede wszystkim jego ojca, zmarli, nie doczekawszy się informacji o synu.

Jest to jedyne morderstwo dziennikarza w Polsce po 1989 roku. Śmierć Ziętary miała związek z jego pracą dziennikarską, pomimo młodego wieku i kilkuletniego dopiero stażu w zawodzie. Pytanie o morderców i zleceniodawców tej zbrodni to jednak nie wszystko. Jarosława Ziętarę uprowadzono 1 września, a według świadka w procesie zamordowano go dopiero po trzech dniach. Trzy dni od porwania do śmierci to bardzo dużo czasu. Komu i po co były one potrzebne? A może była szansa na uratowanie dziennikarza? Czy rzeczywiście zabicie młodego człowieka, znęcanie się nad nim było jedynym sposobem, by uratować czyjeś interesy? W listopadzie br. Prokuratura Krajowa, Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie podała, że umorzyła postępowanie w sprawie zabójstwa Ziętary wobec niewykrycia sprawców. Innymi słowy, nie można postawić zarzutu morderstwa, bo człowiek, który zadał śmiertelny cios Jarkowi, nie żyje. Miał to być rosyjskojęzyczny gangster. Śledczy umorzyli również postępowanie wobec nieżyjącego ochroniarza Elektromisu Romana K.

Równolegle od 2016 roku toczy się proces przeciwko Aleksandrowi G., byłemu senatorowi oraz twórcy pierwszych kantorów w Polsce. W Sądzie Okręgowym w Poznaniu zarzuca się Aleksandrowi G. podżeganie do zabójstwa dziennikarza i te rozprawy również zostaną wznowione w styczniu 2020 roku. (…)

Proces ochroniarzy to nie tylko historia tragicznych losów poznańskiego dziennikarza, ale swoista kronika współpracy esbeków, milicjantów, zomowców, ormowców, a także prokuratorów z cinkciarzami, kierowcami przywożącymi towary z zagranicy, mechanikami czy blacharzami samochodowymi itp., których dotknęły zmiany 1989 roku. Część funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, która albo została zweryfikowana negatywnie, albo w ogóle nie poddała się weryfikacji, zaczęła tworzyć firmy ochroniarskie. Inni podjęli współpracę z holdingiem Elektromis, a ich błyskotliwe, często bardzo krótkie kariery zawodowe wybrzmiewają na sali sądowej. Pomimo braku kwalifikacji obejmowali znaczące funkcje w firmie, a po kilku latach bywało, że trafiali do więzienia, ale za sprawy niekoniecznie związane z działalnością holdingu. Powstające w latach 90. firmy ochroniarskie zasilili dodatkowo młodzi sportowcy trenujący wszelkiej maści sztuki walki – od klasycznego boksu przez judo po kickboxing – w klubach dawnej Milicji Obywatelskiej, a po 1989 roku – Policji.

Zeznania świadków procesu ochroniarzy pokazują jak na dłoni, że w latach 90. każdy, kto cieszył się wsparciem służb, zarabiał i bardzo szybko się bogacił. Ci, którzy odważyli się choćby zauważyć nieprawidłowości, byli narażeni na prawdziwe niebezpieczeństwo. Jarosław Ziętara starał się dokumentować i obnażać nielegalne interesy okresu transformacji ustrojowej Polski. Został – według prokuratury – uprowadzony i zamordowany.

[Z] otoczenia oskarżonych w obu procesach płyną sugestie, że Jarosław Ziętara być może żyje, tylko zmienił tożsamość. Jednak ten wątek został wykluczony i nie ma mowy, by dziennikarz żył i przez 27 lat nie dał znaku życia bliskim. Ponadto siedem osób związanych ze sprawą Ziętary poniosło gwałtowną śmierć w zagadkowych okolicznościach.

Ta pamiętna, tajemnicza i tragiczna sprawa wciąż pozostaje otwarta. Temida wydaje się nie tylko ślepa, ale i bezradna. Mimo wszystko pokrzepiająca jest świadomość, że są ludzie, którzy mimo upływu lat mają nadzieję i determinację w dążeniu do sprawiedliwości. Przed nami kolejne procesy. Wciąż istnieje szansa na poznanie prawdy.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Proces ochroniarzy – podsumowanie roku 2019” znajduje się na s. 4 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Proces ochroniarzy – podsumowanie roku 2019” na s. 4 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Budzisz: Rosyjska kampania jest obliczona na podział polskich elit [VIDEO]

Rosjanie chcieliby zapomnieć o przeszłości, łącznie z agresją na Gruzję i Ukrainę. Polska dla polityki biznesowej Rosji jest bardzo niewygodna.


Prezydent Rosji Władimir Putin skrytykował ostatnio wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Stwierdził on, że podstawą tego konfliktu nie był niemiecko-rosyjski pakt Ribbentrop-Mołotow, podkreślał, iż armia ZSRR wkraczając do Polski, nie walczyła z regularnym wojskiem oraz szeroko krytykował Polskę, oskarżając ją o współudział w wybuchu II wojny światowej.

Marek Budzisz, ekspert ds. rosyjskich uważa, iż słowa wypowiedziane przez Władimira Putina były w pełni świadomie skierowane w kierunku Polski i są one częścią kampanii dezinformacji:

Lansuje coś, co na zachodzie nazywa się rewizjonizmem granic na sterydach. […] Rosjanie sami powiedzieli o co im chodzi […] Rzeczniczka rosyjskiego MSZ powiedziała wprost, że z punktu widzenia Rosji są dwa modele funkcjonowania i układania relacji w europie. Pierwszy z nich to rozdrapywanie ran historycznych i ciągłe dyskutowanie o historii i drugi model – zapomnijmy o przeszłości i budujmy przyszłość, a w rozumieniu rosyjskim to oznacza zapomnijmy również o roku 2008 i 2014, znieśmy sankcje UE przeciwko Rosji i zacznijmy budować wspólny europejski dom.

Polska według gościa „Poranka WNET” jest niewygodna dla Rosji z powodu niechęci do prowadzenia polityki typowo biznesowej, bez oglądania się na przeszłość:

Dlatego trzeba Polsce odebrać nie tylko argumenty, ale sam tytuł do wygłaszania poglądów, czyli jakby zdezawuować ją moralnie, stąd te oskarżenia o antysemityzm.

Dalszym celem Rosji jest złamanie oporu europejskich krajów, które przeciwstawiają się polityce rosyjskiej przy pomocy agresji propagandowej i dezinformacyjnej:

Ta kampania jest obliczona też na podział polskich elit i na to, że część polskiego establishmentu wystąpi otwarcie przeciwko obozowi rządzącemu. […] To jest bardzo poważne zagrożenie.

Polskie elity muszą ważyć słowa, szczególnie w przypadku wypowiadania się z zagranicznych, w tym rosyjskich mediach, gdyż mogą zostać oni wykorzystani w rosyjskiej rozgrywce:

To jest na rękę Rosji. To jest pokazanie, że w Polsce są siły, które chcą porozumieć się z Rosją, a porozumienie to oznacza porozumienie na warunkach Putina – zapomnijmy o historii i zacznijmy budować wspólny europejski dom. Zapomnijmy o pomocy dla Ukrainy i zacznijmy uprawiać handel tak jak zwykle, to głównie do tego sprowadza się polityka rosyjska.

Zdaniem Marka Budzisza, kolejne wypowiedzi Putina będą miały miejsce przy okazji uroczystych obchodów wyzwolenia Auschwitz-Birkenau w Izraelu, w których prezydent Rosji zapowiedział już swój udział.

A.M.K.