Rzymkowski: Oczekiwałbym, żeby I Prezes Sądu Najwyższego stronił od bieżącego zaangażowania politycznego

Poseł PiS Tomasz Rzymkowski mówi o bieżącej pracy Sejmu, wyborach kandydatów na I Prezesa Sądu Najwyższego i zablokowaniu przez opozycję wyborów prezydenckich 10 maja.

Tomasz Rzymkowski zapowiada, że jutro w Sejmie odbędzie się głosowanie nad poprawkami do kolejnej „tarczy antykryzysowej”. Mówi również o „obstrukcji” prowadzonej przez niektórych sędziów Sądu Najwyższego podczas wyborów kandydatów na I Prezesa.

Gorszące jest to, że sędziowie – inteligentni ludzie – nie są w stanie się porozumieć w tak prostej sprawie jak wybór komisji skrutacyjnej.

Zgromadzenie Ogólne wybrało na razie szerokie, 10-osobowe grono kandydatów do kierowania Sądem Najwyższym

Poseł PiS popiera postulat prof. Kamila Zaradkiewicza, by zmienić regulamin SN. Krytykuje fakt, że prof. Małgorzata Gersdorf konsultowała swoje działania z instytucjami unijnymi.

Słyszeliśmy o licznych kontaktach prof. Gersdorf w Strasburgu i Brukseli. Nie wiemy, czy były one związane z koordynowaniem działalności politycznej.

Polityk wyraża obawę, że  nowy I Prezes SN będzie kwestionowany przez związaną z opozycją część środowiska prawniczego. Jak mówi gość „Popołudnia WNET’, nie potrafi się ono pogodzić z perspektywą nominowania na kluczową funkcję w SN osoby nie będącej pod wpływem środowisk niechętnych obecnej władzy.

Na Zgromadzeniu Ogólnym Sądu Najwyższego były większe emocje niż na najbardziej burzliwym posiedzeniu Sejmu.

Jak dodaje rozmówca Łukasza Jankowskiego:

Oczekiwałbym, żeby I Prezes SN stronił od bieżącego zaangażowania politycznego.

Parlamentarzysta tłumaczy również nowe zasady przeprowadzenia wyborów prezydenckich. Przypomina działania opozycji na rzecz zablokowania wyborów 10 maja.

Opozycja próbowała wmówić wszystkim, że majowe wybory byłyby formą zbiorowego samobójstwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Gdy w kopalniach powstają ogniska zakażeń, od połowy kwietnia wybuchł w Polskiej Grupie Górniczej nowy konflikt płacowy

Przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek stwierdził, że propozycje zarządu i strony rządowej postawiły stronę społeczną „pod ścianą z pistoletem przystawionym do głowy”.

Stanisław Florian

Podczas gdy w kolejnych kopalniach na Śląsku: Annie, Marcelu, Rydułtowach, Wieczorku i Sośnicy ujawniane są ogniska zakażeń covid-19, a takie związki zawodowe jak NSZZ Solidarność ʼ80 ze składek członkowskich kupują i zaopatrują swoich członków w maseczki i płyn dezynfekujący – od połowy kwietnia wybuchł w Polskiej Grupie Górniczej nowy konflikt płacowy. Zarząd PGG przedstawił wówczas stronie społecznej projekt porozumienia antykryzysowego, które sprowadza się do tego, że od maja do lipca wymiar czasu pracy i wynagrodzenia w PGG w ramach przepisów tzw. „tarczy antykryzysowej” miałyby być zmniejszone o 20%. (…)

Przewodniczący górniczej „Solidarności” Bogusław Hutek skomentował sytuację następująco: – Spodziewaliśmy się propozycji, które nie będą łatwe do zaakceptowania i takie niestety padły. Piątki bez pracy, a w ślad za tym o ok. 20 proc. niższe wynagrodzenia to trudne warunki, w dodatku ma to obowiązywać co najmniej trzy miesiące. […]

Wszyscy jesteśmy pod ścianą, cała załoga. Bez zawarcia porozumienia nie będziemy mogli skorzystać z tarczy antykryzysowej.

W tej sytuacji widać, jak ogromny błąd popełnił rząd oraz władze spółki, którzy od miesięcy nie robili nic z faktem, że energetyka nie odbierała zakontraktowanego w PGG węgla i nie płaciła za niego. Mielibyśmy teraz więcej czasu i środki, aby walczyć z gospodarczymi skutkami epidemii, a tak za te błędy i pazerność energetyki mogą zapłacić górnicy. Jeśli działania antykryzysowe w górnictwie mają przynieść efekt, to zahamowanie importu węgla jest niezbędne. Chyba dla każdego skutki epidemii są wystarczającym dowodem, że bez ochrony własnego przemysłu, własnego rynku, cała nasza gospodarka pójdzie na dno. (…)

21 kwietnia doszło w Warszawie do spotkania związkowców i Zarządu z udziałem wicepremiera Jacka Sasina, którego interwencje podczas negocjacji płacowych na przełomie 2019/2020 r. kończyły się zawieraniem kompromisów. (…) Komentując sytuację, B. Hutek stwierdził, że propozycje zarządu i strony rządowej postawiły stronę społeczną „pod ścianą z pistoletem przystawionym do głowy”. (…) – Przekonują nas, że jedyne wyjście to wyrzeczenie się 20 proc. wynagrodzeń, żeby spółka doraźnie przetrwała te trzy miesiące – powiedział.

– Na pytania, co dalej, jak ma dalej funkcjonować PGG, pan premier Sasin powiedział, że do połowy albo do końca maja, czyli pewnie po wyborach, przedstawią program restrukturyzacji PGG. Na pytania, co będzie w sierpniu i później, nikt nie jest dziś w stanie odpowiedzieć.

De facto nie wiemy, czy ograniczenie dzisiaj wynagrodzeń pracowników PGG o 20 proc. doprowadzi do tego, że ta firma przetrwa – nikt nam nie jest w stanie tego teraz zagwarantować ani powiedzieć. Niech przedstawią program, który pokaże, że przy 20-procentowej redukcji wynagrodzeń i innych wyrzeczeniach ta spółka jest w stanie funkcjonować dalej i przetrwać, uratować miejsca pracy; chcemy zobaczyć sens tych wyrzeczeń – relacjonował przebieg rozmów w Warszawie.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronakryzys w Polskiej Grupie Górniczej” znajduje się na s. 1 i 2 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronakryzys w Polskiej Grupie Górniczej” na s. 1 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

FED będzie inwestować w ETF-y. Szafrański: Można powiedzieć, że to upolitycznienie amerykańskiej gospodarki

Do czego posunie się amerykański bank centralny, żeby podnieść wskaźniki giełdowe? Bogdan Szafrański o skupie korporacyjnych papierów dłużnych przez FED, tym, co to oznacza i czego możemy się obawiać.

Prof. Bogdan Szafrański wyjaśnia, na jakiej zasadzie działa amerykański System Rezerwy Federalnej. Jego właścicielami są prywatne banki, ale to prezydent USA mianuje jego prezesa i siedmioosobowy zarząd. Mówi, że Trump wywierał naciski na prezesa FED-u Jerome’a Powella, by obniżył stopy procentowe, co też uczynił. Tłumacz czym są ETF-y, w które inwestować ma FED. Chodzi o Exchange-traded fund – fundusze inwestycyjne inwestujące w określony rodzaj papierów wartościowych. Oznacza to, że bank centralny będzie kupował obligacje korporacyjne.  Znawcy rynku amerykańskiego obawiają się, że następne będą obligacje akcyjne.

Bank centralny […] może nawet będzie kupował akcje korporacji amerykańskich. No to już byłaby absolutna rewolucja.

Ekonomista ocenia jako niebezpieczny trend, w którym idziemy w kierunku zupełnie nieznanych obszarów. Jeśli do tego dojdzie, to jak mówi nasz gość, możemy się obawiać, iż:

Kompletnie zostanie zakłócony ten tradycyjny obieg pieniądza i tradycyjne funkcjonowanie gospodarki amerykańskiej a de facto światowej.

Inwestowanie przez FED w giełdę może być pomysłem na jej odbudowanie. Indeks Dow Jones 30 (od tyluż największych amerykańskich korporacji) spadł w marcu z 30 do 18 tys. Obecnie odbił na poziom 24 tys. Prezydentowi Trumpowi może zależeć na podbiciu tego wskaźnika jeszcze przed wyborami.

Amerykanista zauważa, że dotąd Amerykanie nigdy nie mieli ujemnych stóp procentowych, co się zdarzało w Japonii czy Szwajcarii. Zwiększono dopływ pieniądza przez zakup obligacji państwowych. Obecnie zaś bank centralny wchodzi na rynek dłużnych papierów korporacyjnych. Skutkiem tego:

Jeśli pójdzie tak dalej, no to będziemy mieli rzeczywiście z pewnym takim upaństwowieniem giełdy i rynku od strony popytu, czyli kto inwestuje.

Prof. Szafrański dodaje, że w Unii Europejskiej możemy obserwować porównywalne działania, ale na mniejszą skalę.

W dalszej części rozmowy odnosi się do sporu w USA odnośnie głosowania korespondencyjnego. W stanach Waszyngton, Oregon, Kolorado, Utah i Hawaje wyborcy głosują wyłącznie pocztowo. W pozostałych głosują albo wyłącznie stacjonarnie lub na oba sposoby. Obecnie Demokraci chcą, by rozszerzyć możliwość głosowania korespondencyjnego na wszystkie stany. Nie zgadzają się na to Republikanie. Nasz gość zauważa, iż tam, gdzie jest głosowanie pocztowe lepsze wyniki osiąga Partia Demokratyczna.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

III etap odmrażania gospodarki: Od poniedziałku otwarte m.in. usługi kosmetyczne, gastronomiczne, obiekty sportowe

Premier Mateusz Morawiecki, minister zdrowia Łukasz Szumowski i minister edukacji Dariusz Piontkowski o kolejnych etapach otwierania kraju, zarażeniach na Śląsku, sprawie zakupu maseczek i gospodarce.

  • Od najbliższej niedzieli  w kościołach będzie mogła przebywać jedna osoba na 10 m. Od poniedziałku 30% wszystkich miejsc w komunikacji miejskiej będzie mogło być zajęte.
  • Od 18 maja otwarte będą usługi fryzjerskie, kosmetyczne, gastronomiczne oraz schroniska młodzieżowe.
  • Tydzień później uruchomiona zostanie działalność opiekuńcza szkół dla uczniów z klas 1-3 i konsultacje dla maturzystów oraz uczniów przygotowujących się do egzaminów.
  • Konsultacje będą dostępne dla wszystkich uczniów od czerwca.

 

Normalne życie społeczne jest warunkiem normalnego życia gospodarczego.

Premier Mateusz Morawiecki zdradza podczas konferencji kolejne etapy luzowania reżimu sanitarnego. Począwszy od przyszłego poniedziałku znów legalnie będą mogły działać salony fryzjerskie, kosmetyczne, a także restauracje, kawiarnie i bary.

Zachęcamy do otwierania ogródków tam, gdzie warunki na to pozwalają.

W komunikacji publicznej będzie mogło przebywać tylu ludzi, ile wynosi 30% miejsc siedzących i stojących. Jest to, jak mówi premier, „znaczący przyrost przy utrzymaniu dystansowania”. Więcej ludzi od najbliższej niedzieli będzie mogło przebywać w kościołach.

Obowiązywanie nowych zasad rozpocznie się na setne urodziny naszego wielkiego rodaka, od najbliższej niedzieli zwiększamy limity w kościołach.

Tymczasem od 18 maja ruszają zajęcia praktyczne w szkołach policealnych. Kwestię tą rozwija minister  Dariusz Piontkowski zauważając, że „nie wszyscy słuchacze mieli możliwość odbyć praktyki, a niedługo mają egzaminy”. Będą mogły odbyć się egzaminy na prawo jazdy. Otwarte zostaną schroniska młodzieżowe. Szef rządu informuje, że

Od 25 maja zostanie uruchomiona opieka nad dziećmi dla klas 1-3.

Nie będzie to powrót do normalnego trybu lekcji, tylko zajęcia opiekuńczo-dydaktyczne. Rodzice będą mieli możliwość wybory czy chcą skorzystać z opcji posłania swych dzieci na nie. Utrzymany zostanie zasiłek opiekuńczy.

Minister Łukasz Szumowski zwraca uwagę na „szybkie wyłapywanie ludzi zarażonych koronawirusem”.

Kończąc tą kwarantannę osoby na pewno są zdrowe.

Podkreśla szybkość przebadania górników z pięciu śląskich kopalń. Zwraca uwagę, że wyjąwszy ogniska w kopalniach przyrost nowych zachorowań w województwie nie jest duży. Na temat poluzowania rygorów sanitarnych minister mówi, że

Gospodarka musi funkcjonować, ale w maksymalnym reżimie sanitarnym.

Zachęca, żeby w przypadku umawiania się na wizyty u fryzjera umawiać się telefonicznie, na konkretną godzinę. Klienci powinni przychodzić do zakładów pojedynczo, nie czekając w poczekalni. Łukasz Szumowski zauważa, że

Problem fałszywych maseczek jest nie tylko w skali polskiej, ale i europejskiej.

Premier odnosząc się do krytyki pod adresem ministra Szumowskiego pod kątem zakupu maseczek, stwierdza, iż jest zadowolony z jego pracy:

Ministerstwo Zdrowia zrobiło to, co do niego należało. Liczył się czas. Cały świat walczył o sprzęt, od tego zależało życie ludzkie. Jestem wdzięczny za szybkie reakcje pana ministra.

A.P.

 

Łukasz Malczyk: W pierwszej tarczy brakowało konkretnej pomocy. Jesteśmy zdani na to, co zaproponuje rząd

Łukasz Malczyk o tarczach rządowych, korzystaniu z nich przez przedsiębiorców, braku konsultacji społecznych, odmrażaniu gospodarki i groźbie kolejnej fali epidemii na jesieni.

Łukasz Malczyk przypomina zapisy przyjętej w marcu tarczy antykryzysowej. Zakładała ona zwolnienie z ZUS i pożyczkę w wysokości 5 tys.

Ja osobiście jednak radzę, żeby zbierać faktury i rachunki w celu udowodnienia wydatkowania tej śmiesznej niestety kwoty, by nie mieć problemu i nie musieć jej spłacać.

Zauważy do dzisiaj po równo dwóch miesiącach od zamrożenia gospodarki wciąż wielu przedsiębiorców nie otrzymało mimo złożenia wniosków pomocy z tarczy antykryzysowej. Tymczasem, jak podkreśla, wielu z nich żyło „od pierwszego do pierwszego”  ponosząc koszty zatrudnienia pracowników, wynajmu lokalu, leasingu, kredytu etc. Ocenia, że w pierwszej tarczy brakowało konkretnej pomocy.

Bez dialogu i konsultacji ta pomoc jest nietrafiona i spóźniona.

Nasz gość wskazuje na potrzebę konsultacji między rządem a przedsiębiorcami. Zauważa, że choć płynie pomoc ze środków PFR-u, to „bardzo wiele zgłoszeń przedsiębiorców, że wnioski zostają odrzucone”. Przyznaje przy tym, że istnieje „możliwość ponownego złożenia wniosku”. Odnosi się również do zapowiadanych kolejnych etapów odmrażania gospodarki.

Wiele branż zamrożonych jest na wyrost.

Prezes Unii Polskich Przedsiębiorców zauważa, że powinno się ono odbywać w sposób dostosowany do przebiegu epidemii. Obecnie krzywa zachorowań nie zaczęła jeszcze maleć. Najbardziej na zamrożeniu gospodarki tracą branże: turystyczna, kosmetyczna, fryzjerska.

Malczyk informuje, w jaki sposób Unia Polskich Przedsiębiorców wspiera prowadzących biznes Polaków. Prowadzi ona darmowe szkolenia dla małych i średnich przedsiębiorców:

Chcemy pomóc mikroprzedsiębiorcom.

Wyraża nadzieję, że koronawirus „nie uderzy ze zdwojoną siłą w miesiącach jesiennych”. Dobiłoby to bowiem naszą gospodarkę.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Tarcza

Chmielowska: Rozwija nam się bardzo wielka współpraca z Chinami. ChRL to państwo, które morduje, kontroluje i wyzyskuje

Jadwiga Chmielowska o koronawirusie na Śląsko oraz o rozwoju współpracy z Chinami w cieniu przybyłej z nich epidemii- zakupie środków ochronnych i rozwoju sieci 5G.

Trup nie ścieli się na ulicach, jak nas straszono.

Jadwiga Chmielowska stwierdza, że na Śląsku nie zapanowała panika w związku z pandemią. Redaktorka obawia się, że niebawem wejdzie w życie instalacja technologii 5G. Informuje, że są dwie technologie 5G – chińska i amerykańska. Pierwsza jest nadzorowana przez Komunistyczną Partię Chin. Druga zaś jest szyfrowana. Dziennikarka obawia się, że w Europie zostanie zainstalowana technologia z nienormalnego komunistycznego kraju, jakim są Chiny.

Redaktor naczelna śląskiego wydania „Kuriera WNET” przypomina, że te ostatnie są państwem, które „morduje, kontroluje i wyzyskuje własnych obywateli”. Stwierdza, że amerykańsko- chińska rywalizacja to starcie dwóch światów- tego, w którym obywatele są podmiotowi i tego, gdzie są jedynie trybikami w państwowej machinie.

Czy koronawirus, który wymknął się z Chin nie miał zamydlić ludziom oczu? […] Jeżeli ktoś zaraził cały świat, to ja mam mu jeszcze pchać pieniądze?

Dziennikarka przestrzega przed sprowadzaniem środków ochronnych z Chin, tylko dlatego, że są tańsze. Twierdzenie, że w polityce nie liczy się moralność określa jako kłamstwo mające zwieść ludzi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Artur Dziambor: Chciałbym, żeby Andrzej Duda przegrał z Krzysztofem Bosakiem w II turze wyborów

Poseł Konfederacji mówi o próżni prawnej w Polsce po 10 maja, przejmowaniu przez PiS postulatów Konfederacji i planach przekonania wyborców PO do poparcia Krzysztofa Bosaka.

Kodeks wyborczy nie przewidział tego, że z powodu jakiegoś  widzimisię wybory się nie odbędą.

Artur Dziambor ocenia sytuację polityczną w Polsce w kontekście nieodbycia się w ostatnią niedzielę głosowania w wyborach prezydenckich:

Po 10 maja Polska jest w próżni prawnej. Ktoś zdecydował, żeby wydrukować karty wyborcze, a ktoś inny zdecydował, żeby ich nie użyć.

Parlamentarzysta podkreśla, że politycy Konfederacji zawsze będą wzywać do przestrzegania prawa. Jak odnotowuje, najnowszy projekt PiS w sprawie wyborów jest realizacją starych postulatów Konfederacji.

PiS najpierw odrzuca nasze pomysły, a potem uchwala je jako własne.

Gość „Popołudnia WNET” mówi, że każdy powinien mieć wybór, czy chce głosować w lokalu czy korespondencyjnie. Postuluje rozpoczęcie prac nad umożliwieniem głosowania internetowego.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego przypuszcza, że zwycięstwo wyborcze prezydenta Andrzeja Dudy może być zagrożone. Wyraża jednak obawę, że stanie się to z korzyścią dla Szymona Hołowni, a to, zdaniem Artura Dziambora, oznaczałoby częściowy powrót rządów Platformy Obywatelskiej.

Nigdy bym nie wpadł na to, że Małgorzata Kidawa-Błońska będzie miała mniej niż 5%.  Chciałbym, żeby Andrzej Duda przegrał z Krzysztofem Bosakiem.

Artur Dziambor mówi o swoich zatargach z PO z czasów działalności w Unii Polityki Realnej. Zapowiada, że będzie przekonywał rozczarowanych wyborców Platformy do poparcia kandydata Konfederacji na prezydenta RP.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

„Apel do Kościoła i świata” przeciw zbytniej kontroli i ograniczaniu praktyk religijnych. Episkopat RFN: Teorie spiskowe

Grupa duchownych, świeckich i stowarzyszeń podpisała się pod apelem ostrzegającym przed „Rządem Światowym” i „technologiczną tyranią”. Niemieccy biskupi są zarzucają im „teorie spiskowe bez faktów”.

Fakty wykazały, że pod pretekstem epidemii COVID-19 w wielu przypadkach zostały naruszone niezbywalne prawa obywateli przez ograniczanie w sposób nieproporcjonalny i nieuzasadniony ich podstawowej wolności, w tym również korzystania ze swobody kultu, wypowiedzi oraz przemieszczania się.

[related id=106944 side=left]W tych słowach zwracają się do wiernych sygnatariusze autorzy apelu zainicjowanego przez abpa Carlo Maria Vigano i podpisanego m.in. przez kard. Gerharda Ludwiga Mullera. Ten ostatni wypowiadał się niedawno także przeciw zakazowi sprawowania nabożeństw w czasie pandemii. Jego podpisanie się pod tą inicjatywą ściągnęło na niego krytykę ze strony jego rodaków. Jak powiedział przewodniczący Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich (ZdK) Thomas Sternberg:

Co skłoniło człowieka, który był przecież kiedyś szanowanym profesorem w Monachium i ważnym biskupem Ratyzbony, ważnym człowiekiem Kościoła, by na starość zrujnować swoją całą renomę i podpisać coś takiego?

Od treści rzeczonego apelu odciął się episkopat niemiecki ustami swego przewodniczącego bpa Georga Bätzinga. Apel zaś podkreśla, iż „Kościół stanowczo domaga się swej autonomii w rządzeniu, w kulcie i w głoszeniu kazań”. Krytyce poddane są zarówno same ograniczenia, jak i sposób ich nakładania:

Te nieliberalne tryby narzucania są niepokojącym preludium do powstania Rządu Światowego wymykającego się spod wszelkiej kontroli.

[related id=111570 side=right]W tekście przeczytać możemy o negatywnych skutkach gospodarczych zarządzeń wprowadzanych przez władze i ostrzeżenia przed wykorzystaniem obecnej sytuacji przez „niegodziwe interesy” promujące takie metody leczenia, na których najwięcej zarobią koncerny farmaceutyczne. Rządzących przestrzega się w nim przed rozbudowywaniem systemów kontroli ludności. Sygnatariusze zwracają się z apelem do mediów o „prawidłowy przekaz informacyjny, który nie będzie karać odmiennych poglądów przez uciekanie się do form cenzury, co powszechnie ma miejsce w mediach społecznościowych, prasie i telewizji”.

Na Facebooku, cytowany przez polskojęzyczną wersję portalu Deutsche Welle, wikariusz generalny diecezji Essen, ks. Klaus Pfeiffer, napisał, że „każdy, kto podpisał ten apel, sam się zdemaskował”:

To szokujące, co głoszone jest tam w imieniu Kościoła i chrześcijaństwa - teorie spiskowe bez faktów i dowodów, połączone z prawicowo-populistyczną agresywną retoryką, która brzmi zatrważająco.

A.P.

Niemcy oskarżają Polaków o brak solidarności, bo w czasie epidemii pozostali w Polsce, zamiast pracować w Niemczech

Dlaczego system opieki zdrowotnej, z którego tak dumni są Niemcy, funkcjonuje dzięki importowi gorzej opłacanych pracowników ze Wschodu? Gdzie podziali się niemieccy lekarze i pielęgniarki?

Zbigniew Kopczyński

Zamknięta granica to dotkliwy brak dojeżdżającego polskiego personelu, który wolał spędzić czas zarazy z rodzinami kosztem niemieckich pracodawców. Dla dziennikarzy to przykład braku europejskiej solidarności.

Natychmiast można przytoczyć wiele przykładów niemieckiej solidarności, od siedmioletniego szlabanu dla polskich pracowników po naszym wejściu do Unii czy niesławnego gazociągu pod Bałtykiem poczynając. Wspomnę tylko o aktualnym problemie polskich kierowców, wobec których Niemcy wraz z Francją przeforsowały regulacje dyskryminujące, utrudniające ich pracę za granicą, a sprzeczne zarówno z zasadą swobody przepływu ludzi, towarów i usług, jak i postulowaną europejską solidarnością. Czyżby więc praca polskich pielęgniarek była przejawem europejskiej solidarności, a kierowców już nie? Niezupełnie, polscy kierowcy dalej są w Niemczech pożądani, ale jako pracownicy firm niemieckich, a nie polskich. Polskim firmom transportowym pokazano solidarny środkowy palec.

Wróćmy jednak do audycji. Zamknięcie granic spowodowało duże kłopoty w szpitalach w przygranicznych landach, gdzie znaczną część personelu, zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek, stanowią dojeżdżający do pracy Polacy.

Dyrekcje proponowały im – łaskawcy! – dwutygodniową pracę z bezpłatnym noclegiem, a później dwa tygodnie kwarantanny w Polsce. Ku zaskoczeniu pracodawców, chętnych brak.

Autorzy audycji nie zastanowili się, dlaczego system opieki zdrowotnej, z którego tak dumni są – i słusznie – Niemcy, funkcjonuje dzięki importowi gorzej opłacanych pracowników ze Wschodu. Gdzie podziali się niemieccy lekarze i pielęgniarki, którzy przecież kiedyś w tych szpitalach pracowali? Zabrakło solidarności czy błąd w systemie? Dlaczego nie zwiększa się ilości miejsc na studiach medycznych, skoro brakuje lekarzy? Kryteria przyjęć na studia medyczne są bardzo wygórowane. Nawet średnia 1,0 (po polsku 6,0) na świadectwie maturalnym, podstawowym kryterium rekrutacji kandydatów, nie daje pewności przyjęcia. A chętnych mnóstwo. Młodzi ludzie latami czekają, by dostać się na medycynę. Ale państwo niemieckie, miast tracić pieniądze na finansowanie bardzo drogich studiów, woli importować lekarzy wykształconych za pieniądze biedniejszych krajów. I nie byłoby z tym problemu, bo nikt tych lekarzy nie zmusza do pracy w Niemczech, a problem tracenia wykształconych ludzi przez emigrację każde państwo powinno rozwiązywać na swój sposób, gdyby nie robienie z tego testu na europejską solidarność.

Inną, poważniejszą kwestią omówioną w programie, jest brak polskich opiekunek osób starszych i chorych. Ich sytuacja jest inna niż pracujących w szpitalach, bo mieszkają zwykle w domach swych podopiecznych ciągle, przez czas do trzech miesięcy. Trzy miesiące to czas, w którym przebywać można w Republice Federalnej jako turysta lub gość. Na dłużej trzeba już sformalizować swój pobyt. A z tym jest kłopot, bo opiekunki pracują zwykle na granicy prawa. Opiekunki pracują praktycznie 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Taka praca łamie wszelkie prawa pracownicze w jakimkolwiek cywilizowanym kraju. Żadna Niemka nie zgodziłaby się na coś takiego. Dlatego ściąga się Polki – mowa jest o kilkuset tysiącach.

Tu znów pojawia się pytanie, dlaczego niemiecki, bardzo dobry system opieki działa jedynie dzięki nisko opłacanym pracownikom z biedniejszych krajów i odwoływaniu się do ich solidarności?

Gdyby zatrudnić niemieckie opiekunki do całodobowej opieki, trzeba by zaangażować ich kilka do jednego chorego, by każda mogła pracować przepisowe osiem godzin przez pięć dni w tygodniu.

Żadna ubezpieczalnia nie zapłaci za coś takiego. Dlatego zatrudnia się Polki, które za niewielkie jak na Niemcy pieniądze pracują za trzy albo i cztery osoby. Oczywiście dla polskich opiekunek są to dobre zarobki, szczególnie w kontekście mizernych płac w polskiej służbie zdrowia. Jednak, biorąc pod uwagę rynek pracy w Niemczech, to czysty wyzysk, a nie żadna solidarność.

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Polska niesolidarność według niemieckiej telewizji” znajduje się na s. 3 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Polska niesolidarność według niemieckiej telewizji” na s. 3 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

ABW zatrzymała niedoszłych islamskich zamachowców? Stanisław Żaryn: Chcieli planować działania o char. terrorystycznym

Stanisław Żaryn o wydaleniu z Polski czterech obcokrajowców inspirujących się Państwem Islamskim, szerzeniu się teorii spiskowych i tym, komu one służą.


Stanisław Żaryn komentuje zatrzymanie przez polskie służby czterech obywateli Tadżykistanu, którzy „prowadzili działania zagrażające Polsce i Polakom”.

Te osoby chciały planować działania o charakterze terrorystycznym. Na szczęście Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zadziałała na tyle szybko, żeby o żadnym realnym zagrożeniu nie mogło być mowy.

Mieszkający od jakiegoś czasu w Polsce cudzoziemcy mieli według ABW werbować konwertytów na islam do przeprowadzania działań terrorystycznych. Inspirować ich miała działalność Daesh. Tadżykowie otrzymali już decyzję o wydaleniu z Polski. Ich ujęcie było wspólną akcją ABW i Straży Granicznej.

Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych odnosi się także do teorii spiskowych na temat szczepionek na koronawirusa.

 W szerzenie teorii spiskowych na temat 5G czy właśnie szczepionek angażują się również podmioty, które były w przeszłości zaangażowane w promowanie rosyjskiego punktu widzenia.

Widzi w tym próbę stworzenia chaosu informatycznego zaznaczając, że „służby identyfikują takie działania na bieżąco”. Dodaje, że nie tylko podmioty rosyjskie wykorzystują obecny kryzys do siania niepokoju.

Jeden z portali przekonywał że Ukraińcy w Unii Europejskiej Polsce są traktowani niemal jak niewolnicy. Wskazywał że o okresie epidemii sytuacja będzie jeszcze gorsza bowiem dostaną oni skazani na marginesie i zmuszeni do wykonywania najbardziej prostych.

Tego typu teksty sprzyjają poróżnieniu Polaków i Ukraińców, co jest na rękę Kremlowi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.