Prof. Stępkowski: Skala naruszeń nie mogła w żaden sposób podważać wyniku wyborów

Czemu 90% protestów wyborczych nie spełniało wymogów formalnych? Przeciwko czemu najczęściej protestowali wyborcy? Prof. Aleksander Stępkowski o orzeczeniu SN ws. ważności wyborów prezydenckich.

Dr hab. Aleksander Stępkowski zapowiada, że Sąd Najwyższy dzisiaj przed południem ogłosi orzeczenie ws. ważności wyborów prezydenckich. Jak mówi, znaczna część protestów wyborczych miało treść podobną do wzorów dostępnych w internecie. Wiele nie spełniało wymogów formalnych, które to wymogi przypomina. Rzecznik SN dodaje, że niektóre protesty zawierały treści nienadające się do publicznego omawiania. Większość miała charakter publicystyczny. Część skarg zostało uznanych za zasadne, jednak, jak wskazuje, są to jednostkowe przypadki, tak, że

Skala naruszeń nie mogła w żaden sposób podważać wyniku wyborów ogłoszonego przez Państwową Komisję Wyborczą.

Wskazuje, że w protestach dominowały zarzuty o to, że wybory nie miały prawa odbyć się w tym roku. Zauważa, że „obywatele traktują to jak okazję do zamanifestowania swych poglądów politycznych”. W rezultacie tylko 10 proc. protestów spełniało wymogi formalne. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zdradza, że wśród pozytywnie rozpatrzonych spraw były takie, że np. komuś komisja nie wydała karty, bo ktoś wcześniej podpisał się w kratce przy nazwisku tej osoby na spisie wyborców. Sąd Najwyższy rozpatrzył także protest Koalicji Obywatelskiej, uznając, że nie może nadać mu dalszego

Jako dowód załączono dość mechaniczny wydruk z formularza internetowego. Były tam dość rozmaite treści.

Skład pochylił się nad ośmioma tomami wydruków z internetu, jednak zawarte w nich oskarżenia zostały ocenione jako nieweryfikowalne. Same zarzuty, jak zauważa prof. Stępkowski, były precyzyjnie opisane.

Poruszony zostaje również temat kwestionowania przez część sędziów Sądu Najwyższego członków niedawno utworzonych izb. Sędziowie wystąpili z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE ws. stosunku pracy nowych sędziów. Wskazuje, że

Sprawy ewidentnie nie były zawisła, gdyż nie doręczono pozwów stronom.

Ocenia to jako formę presji na sędziów orzekających o ważności wyborów prezydenckich. Prof. Stępkowski mówi również o nieprawidłowościach w użytkowaniu służbowych mieszkań przez sędziów SN w stanie spoczynku.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Marcin Romanowski: Konwencja stambulska ma charakter jednoznacznie ideologiczny. Polskie rozwiązania krajowe są dobre

Marcin Romanowski o wypowiedzeniu konwencji stambulskiej, tym, co faktycznie jest w niej zawarte i kto jej nie ratyfikował oraz o ochronie przed przemocą domową w Polsce.

Marcin Romanowski komentuje kwestię wypowiedzenia konwencji stambulskiej. Resort sprawiedliwości nie planuje jej kierować do Trybunału Konstytucyjnego, gdyż niezgodność dokumentu z ustawą zasadniczą jest oczywista. Wskazuje, że przedmowa dokumentu ma wydźwięk neomarksistowski:

Zamienić gender na klasę i mamy typowy marksistowski dokument o walce klas.

Wiceminister sprawiedliwości odnosi się do zarzutu, że wypowiedzenie konwencji narazi Polskę na krytykę innych państw. Sprzeciwia się kunktatorskiej polityce, której celem miałoby być przypodobanie się Zachodowi. Gość „Poranka WNET” ubolewa, że kwestia przemocy wobec kobiet została zawłaszczona przez „ideologię lewacką”. Wskazuje, że polskie prawodawstwo bardzo dobrze zapobiega przemocy.

Polskie rozwiązania krajowe spełniały standard przez nią [konwencję- przyp. red.] wymagany.

Marcin Romanowski mówi również o komitecie GREVIO, ciele zorientowanym radykalnie lewicowo, które bada kwestie przestrzegania konwencji stambulskiej. Konkluzje GREVIO „mają status interpretacji autentycznej, czyli równej przepisom samej konwencji”. Stanowią one razem z raportem wyjaśniającym klucz do odczytywania konwencji. Zgodnie z nim art. 14 nakazuje wprowadzenie tzw. edukacji seksualnej, takiej jaką próbowano wprowadzić w Warszawie.

Wiceszef resortu sprawiedliwości przywołuje dane, według których najmniej aktów przemocy w rodzinie występuje w krajach przywiązanych do tradycyjnych wartości. Do nich zalicza się nasz kraj, a szczególnie te regiony, które są najbardziej przywiązane do wartości chrześcijańskich. Polityk wskazuje na przyjęty w tym roku „natychmiastowy nakaz policyjny”:

Chodzi o to, by to nie kobieta z dziećmi uciekała z domu przed sprawcą, tylko o to by sprawca został od razu w momencie interwencji policji wyrzucany z domu.

[related id=120581 side=right] [Przepisy umożliwiające eksmisję człowieka z jego własnego mieszkania na mocy decyzji policji obowiązują także w Hiszpanii- przyp. red.]

Jak zwraca uwagę, konwencji stambulskiej nie ratyfikowały m.in. Czechy, Litwa, Łotwa, a nie podpisały jej w ogóle USA, Meksyk, Japonia i Kanada.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Lasota o 447: Na szczęście polska dyplomacja była bardzo spokojna w tej sprawie. Są tam bardzo miłe rzeczy o Polsce

Irena Lasota o kandydatkach na wiceprezydenta, możliwości rezygnacji Trumpa z ubiegania się o reelekcję, głosowaniu korespondencyjnym, ruchu BLM, a także o raporcie dot. ustawy 447.

Irena Lasota komentuje przebieg kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych, w których istotnym wydarzeniem, jest wskazanie przez Joe Bidena swojego kandydata na swego zastępcę. Nie wiadomo, kogo wybierze były wiceprezydent, poza tym, że będzie to kobieta. Jak stwierdza korespondentka, żadna z branych pod uwagę osób nie jest obdarzona wielką charyzmą.

Sądzi, że starający się o reelekcję prezydent mógłby zrezygnować, jeśli by zwrócili się do niego o to przywódcy Partii Republikańskiej, obiecując mu w zamian, że nie będą otwierane śledztwa przeciw niemu i rodzinie. W ten sposób przekonano do rezygnacji Nixona. By jednak Republikanie zdecydowali się na taki krok musieliby uznać, że Trump jest dla nich obciążeniem, czego obecnie nie widać.

Może się to jednak zmienić w wyniku epidemii koronawirusa. W ocenie rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego w USA trwa wielki chaos związany z epidemią koronawirusa. Przywództwo prezydenta Trumpa okazało się bardzo słabe. Irena Lasota mówi o „walce na maski” między zwolennikami a przeciwnikami prezydenta.

Korespondentka omawia sytuację w Waszyngtonie, który, jak mówi, w związku z koronawirusem stał się wymarłym miastem. Podobnie jest w Nowym Jorku, którego najbogatsi mieszkańcy wyjechali na prowincję. Poruszony zostaje również temat działań ruchu Black Lives Matter.  Irena Lasota zauważa, że demonstrantów nie jest tak wielu, lecz policja boi się ich rozpędzać.

Zapanowała tak poprawność polityczna, że mało kto się śmie przeciwstawić radykałom.

Przypomina, w jaki sposób upadały dawne imperia, takie jak Rzym, czy Rosja. Nie sądzi, żeby w Ameryce przyszli bolszewicy. Korespondentka mówi również o zawirowaniach wokół wyborów prezydenckich. Prezydent Trump stanowczo sprzeciwia się wyborom korespondencyjnym i postuluje przełożenie głosowania. Amerykańska konstytucja nie przewiduje takiej możliwości. Żeby zmienić konstytucję potrzebna jest zaś zgoda nie tylko parlamentu, ale też 2/3 stanów. Cała procedura trwa minimum dwa lata. Dziennikarka zauważa, że wybory korespondencyjne odbywają się normalnie w części stanów. Wskazuje na złą sytuację amerykańskiej poczty federalnej, która jest od lat niedofinansowana.

Lasota komentuje także sprawę ustawy 447. Stwierdza, że wbrew wyrażanym wcześniej obawom nie ma w nim wezwania do zapłaty jakichś bajońskich sum:

Raport okazał się być wyliczeniem tego, co się dzieje w kilkudziesięciu krajach. […] Na szczęście rząd w Polsce i polska dyplomacja była bardzo spokojna w tej sprawie.

[related id=120926 side=right] Dodaje, że „są bardzo miłe rzeczy o Polsce w tym raporcie”. Wskazuje się na upamiętnienie przez nasz kraj Holocaustu, czy troskę o cmentarze żydowskie. Nie ma zaś mowy, jak mówi, o rekompensatach. Raport wskazuje przyczyny obecnego stanu rzeczy w Polsce, wskazując na II wojnę światową i rządy komunistów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Historia ojczyzny Wilhelma Tella i gwardzistów papieskich, której udaje się zachować neutralność, jedność i dobrobyt

Dewiza Szwajcarów – słowa pustelnika Nicolasa de Flue: „Bójcie się Boga, a będziecie silni. Nie mieszajcie się w sprawy otaczających was potęg. Nie poszerzajcie nadmiernie granic, które was otaczają”.

Bernard Mégeais

Pakt 1 Sierpnia 1291 r.

W imię Pana Naszego, amen. Oto, z honorem i pożytkiem dla dobra publicznego, w zgodzie ze świętymi zasadami praw stanowionych, potwierdza się pakty bezpieczeństwa i pokoju.

Niech dowie się każdy, iżby przed okrucieństwami czasów najpewniej chronić się oraz nienaruszalność osób i ich dóbr zapewnić, mieszkańcy doliny URI, komuny SCHWYTZ oraz ludzie doliny UNTERWALD zobowiązali się w najlepszej wierze wszystkie siły i osoby swoje wraz z całym dobytkiem oddawać, by mocą swoją całą i wysiłkiem wszelkim nawzajem radą i czynem się wspomagać, wspierać na terenach dolin swoich, jak i poza nimi, przeciw każdemu, kto złe zamiary żywiąc wobec nich i ich majętności, dopuściłby się wobec nich albo z nich któregoś aktu przemocy, dokuczliwości albo nieprawości. Każda komuna przyrzeka innej w czas ów pospieszać z pomocą w każdym złym terminie, gdy potrzeba taka będzie, a takoż, gdy konieczność nastąpi, opierać się kosztem swym atakom ludzi złej woli, pomścić krzywdy przez nich sprawione, przysięgając i przez potwierdzenie starego przymierza przysięgę odnawiając, wszelako pod warunkiem, że każdy wedle swych możliwości będzie, jak uzgodnione, panu swemu podlegał i jemu tylko służył.

Oto akt założycielski stowarzyszenia, które pewnego dnia zostanie nazwane Szwajcarią. Gdzie każdy w swoim domu jest panem, a próby zamachu na jego suwerenność są niedopuszczalne.

„Zjednoczcie się, by razem bronić honoru i wspólnej wolności przed wszelkim przeciwnikiem”

Schwitz, od którego pochodzi słowo Szwajcaria, to terytorium Alp Środkowych, które wraz z sąsiednimi – dolinami Uri i Unterwald – panowało nad Przełęczą Świętego Gotarda łączącą Włochy i Niemcy od czasów powstania, ok. roku 1220–1230, Diabelskiego Mostu nad wąwozami Schöllenen.

Na tym, znacznie skracającym podróż między północą a południem szlaku, stale rósł przepływ ludzi i towarów. Prowadzony na grzbietach mułów tym pasażem transport ożywiał gospodarkę trzech dolin, od Mediolanu po Lucernę, Zurych i Bazyleę. Pobieranie opłat, zapewnianie transportom zaopatrzenia i zakwaterowania oraz przewodników bogaciło region.

Na szlak ten pożądliwym okiem spoglądał cesarz Germanów i Rzymu, a także habsburski papież. Zakusy te trzeba było powstrzymywać wszystkimi siłami, nie dopuszczając, by któryś z nich przejął owo źródło bogactwa, kontrolował je albo próbował zablokować. Dlatego właśnie Uri, Schwitz i Unterwald sprzymierzyły się paktem solidarności.

Impuls twórczy pierwszego stowarzyszenia – obrona wolności i interesów przed otaczającymi mocami – trwale pozostał w historii Szwajcarii.

Początkowo chodziło o obronę autonomii i przywilejów przed domem Habsburgów oraz o uzyskanie znaczącej pozycji w germańskim imperium rzymskim. Dopiero w 1386 roku doszło naprawdę do połączenia dolin Uri, Schwyz i Unterwald, zaś w 1332 r., przyłączyły się miasta: Lucerna, Zurych i Berno, którym udało się odeprzeć wyprawę interwencyjną, dowodzoną osobiście przez księcia z rodu Habsburgów. Jego porażka nad brzegiem jeziora Sempach w dniu 9 lipca 1386 r. wywołała reperkusje w całej ówczesnej Europie. Po raz pierwszy w historii chłopi powstali przeciwko swoim prawowitym panom, zagrażając średniowiecznemu porządkowi społecznemu. Byli to w większości wzbogaceni wiejscy hodowcy, a także drobna szlachta, którzy pochodząc z małych i odmiennych regionów, uświadomili sobie siłę wspólnoty i zaczęli postrzegać siebie jako członków Konfederacji.

Wieści o zwycięzcach, którzy już w 1365 r zaanektowali Zug, w dużej mierze przyczyniły się do scalenia miast, takich jak np. Zurych, które prowadziły działalność handlową, produkcję jedwabiu i przemysł, korzystając z surowców, które przybywały z Włoch przez Przełęcz Św. Gotarda i Lucernę – szlak handlowy i pierwsze rynki zbytu dla kantonów Uri, Schwyz i Untervald, z których każdy był jednak jeszcze przywiązany do swej niezależności. Po włączeniu obszaru kantonu Glarus w 1388 r., związek stał się samowystarczalny i mógł zajmować się jedynie rozwojem interesów. (…)

Szwajcaria, jako konglomerat terytoriów rządzących się różnymi prawami, osiągnęła szczyt potęgi. Korzystając ze swojej świetnej reputacji, jej żołnierze, jeśli nie walczyli o sprawy swoich kantonów, robili to na własny rachunek za granicą. Tak narodziła się tradycja najemników.

Podziwiający pewnego zimowego wieczoru 1494 r. wjazd króla Francji Karola VIII mieszkańcy Rzymu ujrzeli szwajcarskich wojowników maszerujących wśród zatrważającego rytmu bębnów, z dziwnymi sztandarami, zdobionymi wzbudzającymi lęk niedźwiedziami i bykami. Wartość bojowa Szwajcarów sprawiała, iż podziwiano i ceniono tych niewysokich, brutalnych, spragnionych łupu, zawziętych alpejskich wojowników, szkolonych do boju od kołyski, walczących z całym Cesarstwem Germanów i Rzymu.

Sukces przeprowadzonej przez Francję kampanii włoskiej, gdzie Szwajcarzy walczyli w służbie zwycięzcy, podniósł jeszcze bardziej ich reputację i pomnożył zyski. Powstał proceder płacenia przez przybywających werbowników łapówek za możliwość rekrutacji najemników. Osobom, które mogły umożliwić werbunek, oferowano znaczne sumy. Szwajcarski parlament starał się skodyfikować sposoby wojowania, w celu powstrzymania skłonności do gwałtu i żądzy zysku jako wypaczających zasady prowadzenia wojny. Zdecydowano, że tylko rządy kantonalne i parlament mogły zezwalać na rekrutację żołnierza, zaciąg indywidualny zaś został zakazany. W XVI wieku dochody z wynajmu żołnierzy do obcych armii stały się sformalizowaną praktyką społeczną i jedną z podstaw gospodarki, na podstawie podpisywanych z „pracodawcami” umów, które gwarantowały władze publiczne. Sformalizowano także zawód najemnika i jego wynagrodzenie.

W 1505 r. papież Juliusz II zwrócił się do sejmu szwajcarskiego (zgromadzenie deputowanych szwajcarskich kantonów) o zapewnienie stałej ochrony przez dwustu żołnierzy. Chciał mieć przy sobie szwajcarskich najemników, których uważano za najlepszych w Europie. Oficjalna data założenia Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej to 22 stycznia 1506 r. To najstarsza, nadal w służbie, a również najmniejsza armia na świecie.

Cały artykuł Bernarda Mégeais pt. „Szwajcaria. Neutralność, pokój i jedność. I. Narodziny wolnego ludu” znajduje się na s. 18 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Bernarda Mégeais pt. „Szwajcaria. Neutralność, pokój i jedność. I. Narodziny wolnego ludu” na s. 18 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Geneza i działalność w III powstaniu śląskim Grupy Destrukcyjnej Wawelberga – legendarnego kpt. Tadeusza Puszczyńskiego

Ciekawostką jest to, że wysokość pensji nie wiązała się ze stopniem, ale z potrzebami i zobowiązaniami rodzinnymi. Większe pobory otrzymywali szeregowi obarczeni rodziną niż oficerowie-kawalerowie.

Jadwiga Chmielowska

Choć przyszło Ślązakom czekać na decyzję mocarstw przyznania Polsce ich ziem, doświadczeni ciągłymi tylko obietnicami, przestali wierzyć, że w drodze zabiegów dyplomatycznych można cokolwiek osiągnąć. Przygotowywali się więc do powstania. Już od grudnia 1920 r. kpt. Tadeusz Puszczyński zaczął tworzyć Grupę Destrukcyjną. Miała ona odciąć całkowicie teren plebiscytowy, czyli Górny Śląsk, od Rzeszy, by uniemożliwić przerzut wojska niemieckiego w rejony walk. Puszczyński przyjął pseudonim Wawelberg – czyli Wzgórze Wawelskie.

Po wnikliwych penetracjach terenu Puszczyński z Baczyńskim opracowali plan działań destrukcyjnych. „Grudniowy plan działalności dywersyjnej oprócz zasadniczego celu, jakim była izolacja niemieckich ośrodków dyspozycyjnych, miał również „dążyć do osiągnięcia fizycznego i psychicznego efektu, który podniósłby nastrój w pierwszych dniach powstania. Pokazać w pierwszej chwili tak swoim, jak i obcym, że przyszła rozgrywka zbrojna nie jest burdą polityczną, lecz konsekwentną walką, do której każdy musi się ustosunkować w sposób rzeczowy i ściśle określony” – zacytowała Puszczyńskiego Zyta Zarzycka w swojej książce Polskie działania specjalne na Górnym Śląsku 1919–1921.

Oddział II sztabu Generalnego WP, a zwłaszcza kpt. Kierkowski, nie tylko pozytywnie odniósł się do tego pomysłu, ale od razu wsparł Puszczyńskiego. Referat Destrukcji otrzymał status autonomicznej jednostki z własnym budżetem i niezależnością organizacyjną. Pieniądze przeznaczano na zakupy broni, środków technicznych, materiałów wybuchowych, opłacenie podróży, kwater i żywności oraz diety dla pracowników referatu. Ciekawostką jest to, że wysokość pensji nie wiązała się ze stopniem, ale z potrzebami i zobowiązaniami rodzinnymi. „Większe pobory otrzymywali szeregowi obarczeni rodziną niż oficerowie-kawalerowie. Uwzględniano również posiadanie na utrzymaniu rodziców lub rodzeństwa” – napisała Zyta Zarzycka w swojej książce.

Nad finansami czuwał ppor. Edmund Charaszkiewicz. Wypłacał on kolejne zaliczki dopiero po drobiazgowym rozliczeniu poprzednich kwot. (…) Po zakończeniu powstania do kasy zwrócono 4 364,05 z dokładnością do feniga. Resztę rozliczono rachunkami. Oczywiście referat dysponował też markami polskimi i dolarami. Walutę niemiecką kupowano w Gdańsku na czarnym rynku, przez wysyłanych tam specjalnie z Warszawy oficerów Wydziału Plebiscytowego. (…)

Kpt. Puszczyński nie miał problemów z budową referatu. Liczyło się przede wszystkim doświadczenie w pracy konspiracyjnej, gdyż wśród górników było bardzo dużo osób potrafiących obchodzić się z materiałami wybuchowymi, a nawet mających doświadczenia saperskie z armii niemieckiej z czasów niedawnej wojny.

Kandydaci, którzy trafiali do Referatu Destrukcji, musieli odznaczać się umiejętnością podejmowania błyskawicznych i ryzykownych decyzji oraz odpowiednimi, bardzo specyficznymi cechami psychicznymi – zdolnościami aktorskimi, umiejętnością wcielania się w różne role i profesje. Od wszystkich pochodzących spoza Śląska wymagano też znajomości tzw. hochdeutsch, czyli niemieckiego literackiego.

Referat potrzebował minimum ok. 100 osób, aby dokonać zniszczeń obiektów rozrzuconych na przeszło 90-km odcinku. Byli członkowie Referatu do Zadań Specjalnych, działającego przy Dowództwie Głównym POW, zasilili szeregi tworzącej się Grupy Wawelberga – byli to w większości Górnoślązacy. (…) Niestety bojowcy-weterani rewolucji 1905–07 nie zawsze nadawali się już do czynnego uczestnictwa w oddziałach terenowych; mieli olbrzymie doświadczenie, lecz niestety lata konspiracji i stresów z tym związanych sprawiły, że obniżyła się nie tylko ich sprawność fizyczna, ale i odporność psychiczna. Byli oni w zasadzie jedynie instruktorami i konstruktorami bomb.

W działalność referatu włączali się też byli członkowie Lotnych Oddziałów POW, Pogotowia Bojowego i Milicji Ludowej PPS. Mieli oni wszyscy wielkie doświadczenie w pracy dywersyjnej. „Tych kpt. Puszczyński znał osobiście, byli to bowiem jego dawni towarzysze broni z pracy niepodległościowej lub partyjnej. Znał ich doświadczenie konspiracyjne, wady i zalety, i odporność psychiczną w obliczu nieprzyjaciela, bowiem z milicjantami przeszedł szlak frontowy VIII batalionu strzelców w 1919 r. Ta właśnie grupa, choć nieliczna, stała się podstawą rekrutacji personalnej do Referatu Destrukcji” – napisała Zyta Zarzycka w swej książce. Do „Destrukcji” trafiali też ochotnicy – saperzy z Wojska Polskiego. Rozkaz ministra spraw wojskowych zezwalał na urlopowanie z szeregów polskiej armii ochotników śpieszących na pomoc Górnemu Śląskowi.

Nie przyjmowano wszystkich chętnych. Za każdym razem kandydat musiał zdać specyficzny egzamin. Wszyscy niemal saperzy-ochotnicy rekrutowali się z Wielkopolski, między innymi dzięki znajomości języka niemieckiego. Mieli oni też doświadczenie nabyte podczas swojego powstania.

Zbieranina w tym referacie była wielka. Od górników po studentów, powstańcy śląscy i wielkopolscy, oficerowie WP i peowiacy z całej Polski. „Znaleźli się w nich ludzie o rozmaitych poglądach politycznych, od skrajnie konserwatywnych – jak ppor. Edmund Charaszkiewicz, poprzez działaczy PPS, jak kpt. Tadeusz Puszczyński, por. Stanisław Baczyński, Stanisław Dubois, Kazimierz Kuszell, Stanisław Machnicki, Stanisław Saks, Wacław Wardaszako – po komunistów – jak Bohdan de Nissau. Różnice poglądów czy przekonań nie zaważyły jednak absolutnie na spoistości wewnętrznej i sprawności oddziałów dywersyjnych. Niemałą rolę w kształtowaniu dyscypliny wewnętrznej i wysokiego morale żołnierskiego oddziałów odegrali bez wątpienia tzw. wychowawcy” – napisała Zyta Zarzycka (op. cit.).

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Grupa Destrukcyjna »Wawelberga«. Historia powstań śląskich cz. XX” znajduje się na s. 9 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 73/2020.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Grupa Destrukcyjna »Wawelberga«. Historia powstań śląskich cz. XX” na s. 9 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 73/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Grzywaczewski: Trump traci do Joe Bidena w sondażach 8% głosów. Powodami są pandemia, kryzys gospodarczy i protesty

Tomasz Grzywaczewski mówi o kampanii wyborczej w USA, stratach sondażowych prezydenta Trumpa do Joe Bidena i niesprzyjających reelekcji protestach społecznych oraz kryzysie gospodarczym.


Dziennikarz i podróżnik, Tomasz Grzywaczewski uważa, że próbę przeniesienia wyborów przez Donalda Trumpa jest podyktowane niekorzystnymi sondażami wyborczymi, choć nie spisuje go na porażkę.

Trump traci do swojego kontrkandydata Joe Bidena 8%, a to poważna strata. Ja bym nie spisywał prezydenta Trumpa na straty. 4 lata temu też wydawało się, że prezydent Trump nie ma szans w wyborach, a zadziwiał świat swoim zwycięstwem wyborczym.

Redaktor Grzywaczewski wskazuje, że kwestie takie jak pandemia koronawirusa i kryzys gospodarczy, nie przysparzają prezydentowi USA popularności.

Pytanie na ile uda się prezydentowi Trumpowi przekonać Amerykanów, że te dwa elementy są od niego niezależna, a USA padły ofiarą Chin (…) Mamy też 3 element związany z demonstracjami jakie opanowały amerykańskie miasta (…) To jest rzeczywiście starcie między progresywną lewicą, a konserwatywną częścią społeczeństwa.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Stefanik: W drugim trymestrze PKB Francji spadło o 13,8%. To największy spadek od 50 lat

Zbigniew Stefanik mówi o sytuacji pandemicznej we Francji, największym od 50 lat spadku PKB, planowanych obostrzeniach i ustawie o dofinansowaniu in vitro dla par jednopłciowych.


Korespondent z Francji, Zbigniew Stefanik mówi, że kraj ten przygotowuje się na drugą falę zakażeń koronawirusem. Dodaje, że rząd poinformował o uruchomieniu dodatkowych 5 tys. miejsc na oddziałach intensywnej terapii, ale nie zakłada ponownego zamknięcia gospodarki.

Być może dojdzie do lockdownów lokalnych, poszczególnych miast i regionów, ale na tym etapie rząd francuski wyklucza całkowity lockdown. Być może przez niekorzystne wskaźniki gospodarcze. W drugim trymestrze tego roku francuski PKB spadł o 13,8%, jest to jeden z najwyższych spadków od 50 lat.

Gość Popołudnia Wnet wskazuje, że rozważa się obostrzenia dotyczące ruchu osobowego i odradza podróżowanie do Katalonii. Francuski rząd wprowadził tydzień temu obostrzenia dotyczące 16 państw, aby uniknąć przywleczenia wirusa zza granicy i wzrostu zakażeń.

Liczba zakażeń przekroczyła 1 tys. zakażeń dziennie, co wskazuje, że epidemia powraca nad Sekwanę. Nie ma jednak sytuacji, że szpitale są przepełnione (…) Władze francuskie mówią jednak o sytuacji alarmowej.

Redaktor Stefanik wspomina też o powrocie pod obrady parlamentu ustawy o dofinansowaniu in vitro dla par jednopłciowych. Ustawa została przyjęta przez niższą izbę parlamentu, ale w Senacie przeciwnicy tej ustawy mają większość i prawdopodobnie zostanie odrzucona.

Niektóre grupy domagają się, aby dzieci pochodzące z in vitro mogły poznać nazwiska swoich dawców, co budzi we Francji nie małe kontrowersje, bo zasadą było, że dawcy pozostają anonimowi (…) Jest to temat, który pojawia się we Francji od 3 lat.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Romaszewska-Guzy: Nie wiem czy Łukaszenko w uczciwych wyborach otrzymałby 20%. Zatrzymanie Rosjan w Mińsku to ustawka

Agnieszka Romaszewska-Guzy mówi o zbliżających się wyborach prezydenckich na Białorusi, rosnącej popularności Biełsatu i ustawce z rzekomymi rosyjskimi separatystami pod Mińskiem.


Dyrektor telewizji Biełsat, Agnieszka Romaszewska-Guzy wskazuje, że Biełsat działa od 13 lat, ale w ostatnich 3 latach widać niesamowity wzrost zniecierpliwienia i chęci zmiany systemu wśród Białorusinów.

Na Youtube przekroczyliśmy juz 300 tys. subskrybentów (…) Każda nasza informacja to jest powyżej 100 tys. co najmniej (…) Mamy ogromną popularność naszej pracy, ale widać też dlaczego. Bo Białorusini potrzebują realnej informacji o tym co się dzieje.

Redaktor Romaszewska-Guzy przypuszcza, że zatrzymanie 32 rzekomych rosyjskich separatystów w sanatorium w okolicach Mińska to ustawka i cyrk, a Ukraina zachowała się „przytomnie” proszą o ich ekstradycję.

Nie wiem po co Putin miałby przysyłać 30 niedojd, które zostały złapane (…) Każda inna opcja dla Putina, niż Łukaszenka, to jest przyszłość daleka i niepewna (…) Dla Putina jedynym dobrym wyjściem jest Łukaszenka. Z kolei w jego interesie jest robienie tej maskarady. To jest ewidentna gra z Zachodem. Mnie to aż zęby bolą jak to oglądam, bo tę grę po prostu widać.

Rozmówczyni Popołudnia Wnet zwraca uwagę, że w rozmowach z Białorusinami nie widać przychylnych postaw wobec obecnego prezydenta Białorusi. Społeczeństwo naśmiewa się z Łukaszenki, że w uczciwych wyborach otrzymałby 3% głosów.

Ludzie noszą takie koszulki, my jesteśmy 97% (…) Prawda jest taka, że ja nie wiem czy on by nazbierał 20% głosów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Błaszczyk: Ludzie w Jemenie funkcjonują dzięki pomocy zza granicy. 20 milionów potrzebuje natychmiastowej pomocy

Beata Błaszczyk mówi o dramatycznej sytuacji humanitarnej w Jemenie, porozumieniu tamtejszego rządu z separatystami i działalności Szkoły dla Pokoju.

Beata Błaszczyk, założycielka Szkoły dla Pokoju wskazuje, że zgodnie z rezolucją w sprawie porozumienia pomiędzy separatystami, a rządem Jemenu, separatyści z południa mają zostać włączeni w proces pokojowy, opuścić stolicę kraju Aden w ciągu 30 dni i zostać włączeni do rządu, gdzie mają uzyskać połowę miejsc dla swoich przedstawicieli.

Rozmówczyni Jaśminy Nowak podkreśla, że w Jemenie żyje około 30 milionów ludzi z czego ponad 10 milionów głoduje. Natomiast ponad 20 milionów potrzebuje natychmiastowej pomocy nie tylko żywnościowej, ale także medycznej.

Mogą nas mylić zdjęcia z bazarów ze stolicy Sany, gdzie są góry owoców i warzyw. Tylko na to trzeba mieć pieniądze. Tymczasem ludzie na państwowych posadach czwarty rok nie otrzymują pensji. Ludzie funkcjonują dzięki wsparciu rodzin zza granicy-Kanady, USA, Niemiec.

Beata Błaszczyk wskazuje, że Szkoła dla Pokoju wspiera Jemeńczyków, a każdy z nas może skontaktować się, nawet mailowo i wesprzeć tamtejsze rodziny, ratując się od chorób i śmierci głodowej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Rakowski: Muzułmanie chcą, aby kościoły w Hiszpanii, które były kiedyś meczetami, ponownie wróciły w ręce muzułmanów

Paweł Rakowski mówi o powrocie Turcji do fundamentalizmu, niepowodzeniu w laicyzacji tego kraju, roszczeniach islamu do hiszpańskich kościołów i wizerunku Polski w oczach muzułmanów.


Dziennikarz specjalizujący się w polityce Bliskiego Wschodu, Paweł Rakowski wskazuje, że modernizm w Turcji poniósł klęskę, a Erdogan wraca do fundamentalizmu islamskiego, co spotyka się z poparciem wielu grup społecznych.

Erdogan uwalnia tego dżina jakim był islam w Turcji. Okazuje się, że jedynie elity tureckie w Konstantynopolu czy Ankarze były dotknięte tym procesem laicyzacji, a prowincja pozostawała wierna swoim tradycjom.

Dziennikarz uważa, że w świecie islamu panuje myślenie, wedle którego dawne meczety, a dzisiaj kościoły chrześcijańskie, znajdujące się w takich państwach jak np. Hiszpania, powinny ponownie powrócić w ręce wyznawców islamu.

Teraz jest mowa o Kordobie. Tam jest dużo kościołów, które były kiedyś meczetami. Pojawiają się głosy, żeby ten stan przywrócić, aby znowu były tam meczety. Pojawiają się opinie, że kościoły stoją tam puste, a muzułmanie by je wykorzystali i zapełnili wiernymi (…) To co było meczetem, ma być meczem nadal. Tam gdzie świat islamu panował, tam ma panować dalej.

Redaktor Rakowski zwraca uwagę, że świat islamu postrzega Polskę jako „pozostałość starego świata”, a w podświadomości wielu muzułmanów, nadal wspominana jest przegrana w Bitwie pod Wiedniem. Polska na ogół jest odbierana pozytywnie z kilku powodów.

To było wielkie nieporozumienie z punktu widzenia islamu (…) Spotkałem się wśród muzułmanów z opinią, że w Polsce jest fajnie bo nie ma innych muzułmanów. Nie zapominajmy, że ludzie z tamtego obszaru świata uciekali, aby żyć inaczej. A funkcjonowanie w gettach pod Paryżem czy Sztokholmem to jest niemalże odwzorowanie tego świata, z którego uciekali. To pokazuje pewnego rodzaju nasz europejski regres.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.