Lasota: Stany Zjednoczone uświadomiły sobie, że nie chcą takiego uzależnienia UE od Rosji, jakie niesie Nord Stream 2

Korespondentka polskich mediów w Waszyngtonie mówi o planach budowy amerykańskiego gazoportu w Niemczech i stanie konfliktu USA-Chiny.


Irena Lasota mówi o przyszłości Nord Stream 2 i planach Stanów Zjednoczonych wobec tej inwestycji.

Stany Zjednoczone uświadomiły sobie, że nie chcą tak silnego uzależnienia UE od Rosji. Budują w Niemczech dwa gazoporty do importu skroplonego gazu LNG, by zrównoważyć Nord Stream 2.

Jak dodaje rozmówczyni Magdalena Uchaniuk:

Nord Stream 2 może nie być kontynuowany, również w przypadku porażki wyborczej Trumpa.

Korespondentka polskich mediów relacjonuje stan konfliktu amerykańsko-chińskiego. Administracja USA wprowadziła kolejne sankcje gospodarcze.

Poruszony zostaje również temat walki prezydenta Trumpa z nieprzychylnymi mu portalami społecznościowymi:

Jest to walka utrudniona, ponieważ USA nie są dyktaturą.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Nieoficjalnie: Prezydent zawetuje tzw. ustawę futerkową

Informację przekazało Radiu WNET źródło zbliżone do Ministerstwa Rolnictwa. Chęć zawetowania prezydent miał wyrazić na corocznych dożynkach prezydenckich w ostatnią niedzielę.

Andrzej Duda ze swoją decyzją czeka na zakończenie rozmów koalicyjnych pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a Zbigniewem Ziobro. Prezydent ma badać także możliwość odrzucenia weta, do którego może dojść przy uzyskaniu większości kwalifikowanej 3/5 głosów w obecności minimum połowy ustawowej liczby posłów.

W nocy 18 września 2020 Sejm przegłosował zmianę ustawy o ochronie zwierząt. Przeciw zmianom głosowało 38 posłów Zjednoczonej Prawicy. Zmian nie poparli m.in. Minister Rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski oraz Zbigniew Ziobro i Michał Woś, liderzy Solidarnej Polski. Prezes porozumienia Jarosław Gowin wstrzymał się od głosu, jednak Wicepremier Jadwiga Emilewicz głosowała za.

Uchwalenie ustawy o zakazie hodowli zwierząt na futra wywołało poważny kryzys w koalicji Zjednoczonej Prawicy. Solidarna Polska wydaje być się niemalże poza koalicją.

Prezydent Andrzej Duda miał wyrażać niezadowolenie z faktu, że Prawo i Sprawiedliwość nie dotrzymało zapowiedzi o „trzech latach spokoju”, które były jednym z haseł wyborczych.

Wczoraj w „Popołudniu WNET” poseł PiS dr Bartłomiej Wróblewski wyraził przekonanie, że koalicjanci dojdą do porozumienia, a Zjednoczona Prawica dotrwa do końca kadencji.

Dr Wróblewski o napięciach w Zjednoczonej Prawicy: Stawianie spraw na ostrzu noża nie jest właściwe

Dr Bartłomiej Wróblewski mówi o potrzebie ostudzenia emocji wśród koalicjantów. Przestrzega przed lekceważeniem wolności religinej w kontekście kwestii uboju rytualnego.

]

Dr Bartłomiej Wróblewski wyraża nadzieję, że negocjacje koalicyjne Zjednoczonej Prawicy, mimo perturbacji, zakończą się sukcesem. Zwraca uwagę, że spór dotyczy tylko kilu rozwiązań zawartych w ustawie o ochronie zwierząt.

Życzymy sobie, żeby emocje opadły, i mógł funkcjonować nowy rząd, który będzie przez 3 lata pracował dla dobra Polski.

Polityk uwypukla kwestię uboju rytualnego, którego zakazanie jest uderzeniem w wolność religijną. Przestrzega, że jest to precedens, który w przyszłości może zostać wykorzystany przeciwko chrześcijanom.

Środowiska liberalne na pewno będą chciały ograniczyć prawa chrześcijan. W czasach wojującego sekularyzmu nie powinniśmy otwierać takiej furtki.

Dr Wróblewski dodaje, że:

Wszyscy chcemy dobra zwierząt. Nie możemy jednak pozwolić na zbyt daleko idącą ingerencję organizacji społecznych w działalność gospodarczą.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego wyraża przekonanie, że jego opinia nt. ustawy o hodowli zwierząt futerkowych jest zbieżna z poglądami większości wyborców Zjednoczonej Prawicy. Zdaniem parlamentarzysty narażanie kraju na nowe wybory i zmianę władzy byłoby nieodpowiedzialne ze strony władz PiS.  Dr Wróblewski prognozuje, że konflikt koalicyjny zostanie szybko zażegnany.

Wydaje mi się, że stawianie spraw na ostrzu noża nie jest właściwe.

Poseł PiS mówi, że rząd powinien kontynuować reformowanie państwa, zwłaszcza wymiaru sprawiedliwości. Dodaje jednak, że należy to robić rozważnie.

W postawę konserwatyzmu wpisany jest pewien umiar, przekonanie, że wszelkie zmiany należy wprowadzać w sposób spokojny i konsekwentny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czy rozprawkę T. Snydera „O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku” należy uznać za katechizm wolności?

Autor używa terminów ‘faszyzm’ i ‘nazizm’ bez ich wyjaśnienia, a przecież nie są one jednoznaczne. Chyba nikt nie może być bardziej wyczulony na użycie tych terminów, jak historyk II wojny światowej.

Władysław Zajewski

Opublikowana w formie małego katechizmu rozprawka prof. Timothy’ego Snydera z Uniwersytetu Yale przeszła jakby niedostrzeżona, może uznana za katechizm wolności, a wiadomo, że nad taką publikacją nie ma debaty.

A przecież sam Autor, wybitny znawca historii Europy Środkowo-Wschodniej, a szczególnie losów Rzeczypospolitej szlacheckiej, napisał w tymże „katechizmie”, że „sięganie do historii jest jedną z podstawowych tradycji Zachodu” (s. 10). Model zachodniej – liberalnej, pluralistycznej demokracji jest jego ideałem, co więcej, najlepszym porządkiem, gwarantującym pełnię praw obywatelskich. Bo cały traktat prof. T. Snydera jest jednym wielkim protestem przeciw rządom arbitralnym, despotycznym, których uosobieniem było w przeszłości istnienie, co prawda krótkie, anegdotycznych tyranii. Dla prof. Syndera tyrania jest wynikiem całkowitej bierności i apatii społeczeństwa.

Mimo że Autor pisze wyraźnie, że jego traktat adresowany jest do społeczności ludzi młodych, głównie w USA, rozszedł się on także w Europie.

Europejska historiografia spogląda w historię tego, co wzmiankowani tylko filozofowie zwięźle nazywali tyranią – uzurpowanie władzy przez jednostkę – głębiej i bardziej wnikliwie niż zademonstrował to swoim czytelnikom pan prof. Timothy Snyder.

Wybitny historyk niemiecki Theodor Mommsen (1817–1903), laureat nagrody Nobla za rok 1902, stale pozostający w konflikcie z kanclerzem Bismarckiem, napisał: „Historia to odprawianie sądów nad zmarłymi pokoleniami przez żyjących”. Według prof. Snydera dawni filozofowie uznawali za tyranię fakt zagarnięcia całej władzy przez jednostkę lub określoną grupkę ludzi (s. 10). Już samo pojęcie ‘tyran’ budzi zrozumiale obrzydzenie. Ale historia antyku jest dość skomplikowana i czytelnik może zapytać Autora tego „katechizmu wolności”: a co z łagodnymi tyranami? Wsadzimy ich do jednego piekielnego pieca z tymi złymi tyranami XX wieku? Wszak tyran Dionizjos I (430–367) z Syrakuz na Sycylii był człowiekiem bardzo inteligentnym, wykształconym, piszącym utwory artystyczne. Zapraszał do siebie na debaty Platona, który przybył do Syrakuz i dyskutował z nim długie wieczory. Platon przekonywał go do swego modelu państwa rządzonego przez filozofów, a w końcu – rozczarowany – opuścił Syrakuzy. Dionizjos rozważał zaprezentowany mu model państwa Platona, w którym miała istnieć klasa wojowników, klasa kupców oraz rzemieślników i – co najdziwniejsze – nawet wspólne żony… Nie wiemy dokładnie, co poróżniło tyrana z Platonem, ale filozof swobodnie odpłynął do Aten.

Platon pokazał się powtórnie w Syrakuzach, gdy rządził tam już syn poprzedniego tyrana, Dionizjos II (367–345). I te debaty zakończyły się powrotem Platona do Aten, ale Dionizjos II zrezygnował z modelu rządów tyrańskich. Jego doradcą był uczeń Platona – filozof, niejaki Dion. Tyran stał się zwykłym obywatelem Syrakuz i żył tam swobodnie i długo jako zwykły mieszkaniec. Nikt nie próbował pozbawić go głowy. (…)

T. Snyder przywołał w swojej rozprawie Arystotelesa (s. 9), który nie tylko potępiał tyranię, ale ostrzegał obywateli Aten, by w żadnym wypadku nie dopuszczali nikogo do długotrwałego piastowania głównych urzędów, bo właśnie długi okres urzędowania w oligarchiach oraz w demokracjach stawał się podstawą do wytworzenia tyranii. Ten temat uchodzi jednak dziś uwadze tysięcy głosujących obywateli, z tej prostej racji, że nigdy nie słyszeli o wykładzie zasady rządów Arystotelesa.

Naturalnie Autor, wyborny znawca losów Europy powersalskiej, trafnie konstatuje, że Hitler po zwycięstwie wyborczym w 1933 r. szybko i skutecznie przekształcał Niemcy w państwo monopartyjne. Wykorzystał skutecznie kryzys i niepopularność systemu powersalskiego, a jego skryte marzenia o rewanżu i powrocie do mapy Europy z 1914 roku, z całkowitym zignorowaniem 12 nowych państw powstałych w rezultacie traktatu wersalskiego, głównie z ambitnej inicjatywy prezydenta Woodrowa Wilsona, znalazły poparcie licznych finansowych elit w Niemczech weimarskich.

Autor omawia następnie fatalny skutek sukcesów Hitlera, jakim okazało się błyskawiczne przyłączenie, bez jednego wystrzału, Austrii do Niemiec. Anschluss spowodował nie tylko upokorzenie społeczności żydowskiej, ale także ułatwił rabunek jej własności czy nawet stworzył okazję do publicznego policzkowania Żydów (s. 35 i 45). Społeczność żydowska, mimo jej spolegliwości, była zaledwie tolerowana, z coraz uboższym zakresem praw obywatelskich. Natomiast znakomita większość obywateli Austrii zastosowała antyczną maksymę Cycerona „Ex malio eligere minima”… (Wybierz mniejsze zło).

„Katechizm wolności” pióra prof. T. Snydera tworzy bardzo spłaszczony, a przeto fałszywy obraz Europy, na przekór rzeczywistym humanitarnym i wolnościowym intencjom Autora.

W tym czasie, kiedy Niemcy dokonali Anschlussu, mieszkałem i przygotowywałem się do pójścia do drugiej klasy szkoły podstawowej w Drugiej Rzeczypospolitej, w uroczej Florencji Północy, czasem nazywanej Paryżem Północy, czyli w Wilnie – mieście ponad 200-tysięcznym, gdzie mniejszość żydowska liczyła 29% mieszkańców, natomiast Polacy – 69% ludności. Zdarzały się tam wówczas rzadkie zamieszki młodzieży, np. w 1938 roku incydent zakończony śmiercią polskiego studenta. Sprawca tego zabójstwa, Żyd Samuel Wofin, został skazany prawomocnym wyrokiem na dwa lata więzienia. (…)

Budzi moje ogromne zdziwienie nieobecność w tekście nazwiska prezydenta Woodrowa Wilsona (1856–1924), rektora Princeton University, jednego z głównych architektów traktatu wersalskiego i tej niedoskonałej, skomplikowanej terytorialnie Europy powersalskiej, z licznymi nowymi państwami narodowymi. (…)

Prezydent Wilson, zdając sobie sprawę z dużego ryzyka przedłużenia konfliktu zbrojnego w Europie, widząc ogromne wyczerpanie ententy i narastający ferment w samej Ameryce, zdecydował się wysłać w lutym 1919 roku specjalną misję do Moskwy. Jej przedstawiciele mieli bezpośrednio z Leninem ustalić, czy możliwe jest zażegnanie zbrojnego konfliktu, pod pewnymi jednak warunkami. Na czele tej misji stanął podpowiedziany przez płk Edwarda M. House’a i desygnowany przez prezydenta Wilsona William C. Bullitt (1891–1967), który od 1914 r. był doradcą rządu amerykańskiego do spraw rosyjskich. Bullittowi mieli towarzyszyć nadto Lincoln Steffens oraz lewicowy dziennikarz szwedzki, Karl Klibom.

W bezpośrednich trzytygodniowych rokowaniach w lutym 1919 roku Lenin zapewnił delegację amerykańską, że rewolucja bolszewicka 1917 roku przekształciła Rosję w kraj całkowicie demokratyczny, nie mający już nic wspólnego z autorytaryzmem i carskim despotyzmem.

W tej więc sytuacji autorzy raportu stwierdzali: American troops were doing no sort of good in Russia (Wojska amerykańskie nie mają w Rosji nic dobrego do zrobienia), co zaś dotyczy zobowiązań dłużniczych Rosji wobec USA oraz innych krajów ententy, to będą one stopniowo i systematycznie regulowane. Wszystkie niepokoje Waszyngtonu są więc nieuzasadnione, bo w istocie nie ma żadnego konfliktu między USA a nowo budowanym demokratycznym państwem rosyjskim.

Taki oto raport przedłożyła prezydentowi Wilsonowi mocno lewicowa delegacja amerykańska: że nie widzi ona żadnych powodów do zbrojnej interwencji w Rosji, skoro ta, jako państwo całkowicie zdemokratyzowane, uznaje wszystkie swoje długi wobec Ameryki.

Na spotkaniu w Paryżu, w trakcie zawiłych prac kongresu wersalskiego, prezydent Woodrow Wilson i premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George (1863–1945) osiągnęli porozumienie: żadnej interwencji zbrojnej obu tych mocarstw na rzecz zwycięstwa „strony białych” w rewolucji domowej w Rosji nie będzie.

Prezydent Wilson pozostał w przekonaniu, że skutecznie przyczynił się do upadku trzech imperiów: Hohenzollernów, Habsburgów oraz Imperium Ottomańskiego.

Cały artykuł Władysława Zajewskiego pt. „Traktat o złych i łagodnych tyranach” znajduje się na s. 11 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 

  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Władysława Zajewskiego pt. „Traktat o złych i łagodnych tyranach” na s. 11 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Raport Oxfam: 10 proc. najbogatszych odpowiada za 52 proc. emisji dwutlenku węgla

Zgodnie z raportem Oxfam w latach 1990-2015 podwoiły się emisje dwutlenku węgla. Za ponad połowę emisji odpowiadało 630 mln najbogatszych na świecie osób, a za 15 proc. emisji jeden procent ludzi.

W przeddzień debaty generalnej na 75. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku organizacja humanitarna Oxfam publikuje raport na temat emisji CO2. Jak stwierdziła cytowana przez portal DW.com, Ellen Ehmke z  niemieckiego oddziału Oxfam ds. nierówności społecznych:

Za gorączkę zakupów bogatej mniejszości wysoką cenę płacą najbiedniejsi.

U naszych zachodnich sąsiadów dziesiąta część najbogatszych obywateli (8,3 mln) odpowiada za 26 proc. emisji CO2. Za 29 proc. emisji odpowiadają zaś mniej zamożni obywatele RFN w liczbie 41,5 mln. Ehmke wskazuje na SUV-y, używane głównie do jazdy po mieście i transport lotniczy jako źródła wysokich emisji. Proponuje w związku z tym nałożenie podatku na jeżdżenie SUV-ami i częste loty odrzutowcami:

Musimy razem rozwiązać problemy wynikające ze zmian klimatu i nierówności majątkowych.

A.P.

Demokracja szlachecka w I Rzeczypospolitej: ustrój nie idealny, ale w ówczesnych czasach na pewno wzorcowy w Europie

Dla pokolenia Polaków, którzy wykształcenie zdobyli w okresie reżimu komunistycznego, szlachta charakteryzowała się głupotą, łakomstwem, korupcją, uciskaniem chłopów pańszczyźnianych i liberum veto.

Mirosław Matyja

Postkomunistycznej generacji Polaków szlachta jest albo nieznana, albo kojarzy się jedynie z Panem Wołodyjowskim i restauracjami, nazwanymi przez ich właścicieli „szlacheckimi”. Krótko mówiąc, Polacy z reguły nie uznają szlachty, jej obyczajów i tradycji i odcinają się od jej historii. Szkoda, bo szlachta to kilka wieków historii Rzeczypospolitej.

Od końca XIV wieku pozycja szlachty polskiej rosła, co związane było z przywilejem koszyckim z 1374 roku, na mocy którego szlachta zyskiwała wpływ na wybór następcy tronu. W zamian władca zobowiązywał się, poprzez nienadawanie żadnej z istotnych godności i zaszczytów „przybyszom i obcym, lecz tylko mieszkańcom ziem królestwa”, do zagwarantowania niepodległości i całości królestwa nie tylko samej szlachcie, ale również całemu narodowi polskiemu. (…)

Po dojściu do skutku unii polsko-litewskiej w 1569 r. ogólna liczba szlachty wynosiła około pół miliona osób. Było to ok. 7% całego społeczeństwa polskiego i litewskiego. Odsetek szlachty sięgnął w XVIII wieku nawet 10%, co było ewenementem w ówczesnej Europie. Obiektywnie wydaje się, że to niewielka liczba, niemniej jednak była ona wystarczająca, aby poważnie ograniczyć władzę królewską. Stąd też znane jest kolejne powiedzenie, określające monarchę nie jako kogoś „ponadziemskiego”, lecz tylko „pierwszego między równymi”.

Porównajmy sytuację Rzeczypospolitej w XVI i XVII wieku z resztą Europy tamtego okresu.

W innych państwach europejskich wykształciły się w tym czasie rządy monarchistyczno-absolutystyczne. Polska jawiła się na tym tle jako sfera demokracji i wolności. Demokracji, która w innych państwach była wówczas zupełnie nieznana.

(…_ Sejmiki przedsejmowe zwoływane były na niecałe 2 miesiące przed sejmem walnym i wybierano na nich bezpośrednio-demokratycznie od 2 do 6 posłów na sejm i opracowywano instrukcje poselskie. Na sejmikach relacyjnych wysłuchiwano sprawozdań posłów z obrad sejmu walnego i decydowano o przyłączeniu się do jego decyzji. Z kolei na sejmikach deputackich wybierano deputatów/przedstawicieli szlachty do Trybunału Koronnego i Litewskiego. Kwestie podatkowe, ekonomiczne, ale nawet ustrojowe omawiane były na sejmikach gospodarczych. Sejmik elekcyjny wybierał kandydatów na wakujące urzędy państwowe w Królestwie Polskim i w Wielkim Księstwie Litewskim. I wreszcie sejmiki kapturowe, zwoływane od 1572 r., zawiązywały konfederacje i powoływały sądy kapturowe podczas bezkrólewia.

(…) Szlachta wywarła więc piętno na rozwój i tradycję Państwa Polskiego – przez kilka wieków była jego nośnikiem i kształtowała system polityczno-społeczny i gospodarczy Rzeczypospolitej. Państwa ościenne spoglądały z podziwem na kształt polskiego ustroju politycznego.

Jest prawdopodobne, że polskie tradycje szlacheckie wpłynęły na światopogląd polityczny szwajcarskiego filozofa Jacquesa Rousseau – orędownika polskich zasad ustrojowych. Rousseau twierdził, że ustrój polityczny kształtuje cechy moralne obywateli i w tym kontekście wysoko oceniał charakter Polaków.

Ten sam Rousseau przyczynił się do rozwoju demokracji bezpośredniej w Szwajcarii, przyglądając się między innymi polskim doświadczeniom w demokracji szlacheckiej. Ustrój demokracji szlacheckiej w Polsce nie był idealny, ale w ówczesnych czasach na pewno wzorcowy w Europie. (…)

Ciekawe, że inne państwa europejskie nawiązują konsekwentnie do swoich tradycji. Austriacy tęsknią za Habsburgami, Francuzi i Hiszpanie kultywują tradycje dynastii Bourbonów, Włosi są dumni ze swoich tradycji rzymskich itd. A Polacy? No cóż, Stanisław Jachowicz miał niestety rację, pisząc: „cudze chwalicie, swego nie znacie – sami nie wiecie, co posiadacie”.

Prof. Mirosław Matyja jest dyrektorem Zakładu Kultury Politycznej i Badań nad Demokracją w Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie (PUNO) w Londynie.

Cały artykuł Mirosława Matyi pt. „Demokracja szlachecka” znajduje się na s. 12 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Mirosława Matyi pt. „Demokracja szlachecka” na s. 12 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Stefanik: Krąży niepotwierdzona informacja, że od października Francja będzie zamykała lub regulowała ruch na granicach

Czy Francja zamknie swoje granice z Hiszpanią i Niemcami? Zbigniew Stefanik o koronawirusie nad Sekwaną, zmianach w obostrzeniach sanitarnych, skutkach gospodarczych i możliwości drugiego lockdownu.

Według ostatnich badań dzieci są w małym stopniu narażone na propagację koronawirusa. To ma doprowadzić ministerstwo edukacji do zniesienia części obostrzeń sanitarnych.

Zbigniew Stefanik wskazuje, że sytuacja związana z koronawirusem we Francji jest dynamiczna. Dotąd jeden przypadek zakażenia w klasie wystarczył do jej zamknięcia. Obecnie potrzeba będzie trzech przypadków. Najwięcej przypadków SARS-CoV-2  jest w czterech miastach: Lyon, Nicea, Marsylia i Bordo. W pierwszych dwóch wprowadzono już w piątek nowe obostrzenia. Możliwe, że zamykane będą kina i teatry. Korespondent zauważa, że postępowanie rządu jest obecnie inne niż wiosną. Wówczas wszystkie decyzje były podejmowane na poziomie centralnym. Obecnie rząd porozumiewa się odnośnie lokalnych regulacji sanitarnych z prefektami i merami.

Krąży taka informacja, która nie jest potwierdzona, że być może już na początku października Francja będzie albo zamykała albo regulowała ruch na swoich granicach. Chodzi tutaj o granicę z Niemcami i Hiszpanią.

Nie wiadomo, czy chodzi o całkowite zamknięcie granicy, czy np. wymaganie posiadania testów na Covid-19. Francuskie władze wykluczają możliwość ponownego lockdownu, choć opcję wprowadzenia lokalnych lockdownów, lub nawet ogólnokrajowego, popierają eksperci. Rządzący zdają sobie sprawę ze zmęczenia obywateli ograniczeniami sanitarnymi. Pierwszy lockdown dał się też we znaki gospodarce kraju nad Sekwaną:

Prognozowana recesja na rok bieżący to około 12 proc. na minusie rocznego PKB. Dług publiczny już przekroczył 115 proc. rocznego PKB.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Lisicki: Plany utworzenia rządu mniejszościowego są nieracjonalne. Prawa zwierząt to pseudopojęcie

Redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” mówi o kryzysie w Zjednoczonej Prawicy, lewicowym sposobie myślenia części polityków PiS oraz skutkach gospodarczych ustaw prozwierzęcych.


Paweł Lisicki komentuje kryzys w koalicji rządzącej. Ocenia, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest koalicja PiS i Porozumienia, a co za tym idzie – rząd mniejszościowy:

Widzimy apogeum napięć koalicyjnych. Przyczyn tego stanu rzeczy nie da się sprowadzić do jednego czynnika. Ważnym powodem jest na pewno ambicjonalny konflikt między Mateuszem Morawieckim a Zbigniewem Ziobrą. Niebezpieczne jest to, że tych ambicji nie udało się okiełznać.

Jak dodaje redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”, aktualny wstrząs pokazał, że w Zjednoczonej Prawicy istnieją poważne różnice ideowe.

Ustawa o ochronie zwierząt futerkowych została stworzona przez ludzi, którzy przejęli lewicowy sposób myślenia. Prawa zwierząt to pseudopojęcie. Takich projektów nie da się połączyć z konserwatyzmem.

Gość „Kuriera w samo południe przypomina, że zwierzę nie kieruje się rozumem, tylko instynktem.

Humanitaryzm, o którym mówią niektórzy politycy, nie odnosi się do zwierząt. Zwierzęta nie są istotami moralnymi. Człowiek ma prawo je hodować dla własnych potrzeb na futra.

Publicysta zwraca uwagę, że prawo człowieka do panowania nad całym stworzeniem ma oparcie w Biblii.

W opinii Pawła Lisickiego zapewnienia Marka Suskiego o odszkodowaniach dla hodowców zwierząt na futra są niewiarygodne, dopóki odpowiednie mechanizmy nie zostaną zapisane w ustawie. Publicysta piętnuje sposób wprowadzania tego rodzaju zmiany przez Sejm.

Ustawa futerkowa gwałci również przywilej miru domowego, daje członkom stowarzyszeń prozwierzęcych prawo do dowolnego wchodzenia do mieszkań.

Paweł Lisicki porusza również temat zakazu uboju rytualnego. Wskazuje, że jest to regulacja uderzająca w znaczną część polskiego eksportu mięsa:

Rozmówca Adriana Kowarzyka przestrzega, że władza nie może uderzać w prawo obywateli do swobodnego prowadzenia działalności gospodarczej:

Jak można być w Polsce przedsiębiorcą, nie mając pewności co do przyszłości własnego biznesu?

Publicysta stanowczo stwierdza, że:

Elektorat PiS może czuć się zdradzony. Ta ustawa nie była elementem programu wyborczego.

Paweł Lisicki ocenia, że funkcjonowanie rządu mniejszościowego przez niezbyt długi czas jest możliwe, jednak wiązałoby się z późniejszą zdecydowaną porażką wyborczą.

Rząd mniejszościowy rozbije się przy pierwszej okazji, na przykład podczas głosowania nad ustawą budżetową.

Gość „Kuriera w samo południe” wyraża opinię, że dywagacje na temat ewentualnego następcy Zbigniewa Ziobry na stanowisku ministra sprawiedliwości pozbawione są większego znaczenia. Zdaniem Pawła Lisickiego osłabianie rządu w obliczu chwiejnej sytuacji międzynarodowej, protestów na Białorusi i negocjacji nad nowym budżetem UE jest „skrajnie nieracjonalne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Nowoczesne kutry rakietowe w ukraińskich sztoczniach. Londyn chce pomóc Kijowowi w modernizacji marynarki wojennej

Wśród tematów wizyty Wołodymyra Zełenskiego w UK ma być plan budowy na Ukrainie kutrów rakietowych wg brytyjskiego projektu. Byłby to rewolucyjny skok w możliwościach ukraińskich sił morskich.

Działające bezpiecznie na Morzu Czarnym i Morzu Azowskim oraz zgodne ze standardami NATO kutry rakietowe budowane byłby według pomysł w większości w ukraińskich stoczniach, co pozwoliłoby obniżyć koszty, a przy tym wesprzeć lokalny przemysł. Rząd JKM udzieliłby ukraińskiemu długoterminową pożyczkę na ten cel. Ta zaś, jak informuje portal Defence24, posłużyłaby także do modernizacji dwóch nowych ukraińskich baz morskich.

Temat brytyjskiej propozycji ujrzał światło dzienne przy okazji sierpniowego wywiadu ambasadora Ukrainy w Londynie Wadyma Prystajki dla „Jewropiejskoj prawdi”. Dyplomata wyraził nadzieję, iż Brytyjczycy zapewnią Ukraińcom pomoc  w rozwoju sił zbrojnych i realną pomoc wojskową. Stwierdził wówczas, że chodzi o „znaczący kontrakt na śmiercionośną broń – nie tylko jej nabycie, ale i produkcję na Ukrainie”.

A.P.

Członek Zarządu TFI Allianz: Wykorzystujemy naszą globalną ekspertyzę do inwestycji kapitału uczestników PPK za granicą

Ania Bąkała o korzyściach płynących z oszczędzania na PPK, tym, czym różni się PPK od OFE i czemu warto będąc przedsiębiorcą wybrać współpracę z TFI Allianz .


Ania Bąkała zauważa, że obecnie tylko 17 tys. z 80 tys. firm podpisało umowę z instytucjami finansowymi w ramach II i III fali zapisów do Pracowniczych Planów Kapitałowych. Tymczasem przedsiębiorcy  mają czas na to do 27 października. W przypadku niepodpisania w terminie dostanie przypomnienie o tym od PFR. Jeśli po tym przedsiębiorca nie zawrze umowy to będzie automatycznie zapisany do PFR TFI.

Członek Zarządu TFI Allianz wyjaśnia czym się różni Allianz Polska Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych od innych tego typu instytucji. Podkreśla 20-letnie doświadczenie na polskim rynku.

Allianz jest międzynarodową instytucją z globalnym doświadczeniem. […] Część aktywów PPK jest inwestowane za granicą. […] Wykorzystujemy naszą globalną ekspertyzę do tego, żeby inwestować część kapitału naszych uczestników za granicą. Uważamy, że dzięki temu nasi uczestnicy będą mieli w przyszłości lepsze wyniki inwestycyjne.

Oferują oni nowoczesne rozwiązania technologiczne i praktyczne wsparcie dla pracodawcy i pracownika po wdrożeniu PPK. Ania Bąkała zdradza jak sprawdzić ile pieniędzy uzbiera się w Pracowniczych Planach. Służy temu dostępny na stronie PPK kalkulator emerytalny. Wyjaśnia, że pracownik zarabiający 4000 brutto miesięcznie będzie odkładał na PPK 80 zł, a jego pracodawca będzie dorzucał 60 zł. Do tego dopłaci 20 zł Fundusz Pracy. Połowa zbieranych pieniędzy będzie więc, jak mówi, płacona nie przez pracownika. Czym jednak różnią się PPK od OFE?

W ustawie o PPK jest zapis, że środki z PPK są prywatną własnością uczestników.

Uczestnik programu przed 60. rokiem życia może wypłacić pieniądze pochodzące z tego co wpłacał ze swojej pensji. Wówczas 30% środków wpłacanych przez pracodawcę pójdzie na nasze indywidualne konto w ZUS-ie. Środki w PPK podlegają dziedziczeniu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.