Dla większości turystów Paryż to pielgrzymka do świeckich miejsc świętych / Piotr Witt, „Kurier WNET” nr 98/2022

Pan Skóra wrócił z wojny z tą walizką kartonową, z jaką go żona na wojnę wyprawiła. W domu towarowym Bon Marche pojęcie o randze cen daje walizka kartonowa bez kółek, taka, jak pana Skóry – 2546 euro.

Piotr Witt

LUKSUS ŻYCIA

Paryż w tych dniach jest pełen turystów. Stolica Francji stanowi główny cel turystyczny świata. W zwyczajnym roku przyjeżdża ich średnio 120 milionów – 50 razy więcej, niż liczy miasto intra muros.

Obecny rok jest szczególny. Po dwóch latach aresztu domowego ludność świata wyjechała od siebie. Codziennie do Luwru wchodzi ponad 30 000 osób. Jeżeli znacie tylko język francuski, możecie się poczuć zgubieni w śródmieściu. Chodzą grupami, prowadzeni przez przewodników. Gwiaździsty układ urbanistyczny myli najlepiej nawet zorientowanych. Idziecie ulicą przekonani, że jest równoległa do innych i po przejściu kilkuset metrów, kiedy już jest za późno, żeby się cofnąć, orientujecie się że wyprowadziła was gdzieś, gdzie wcale nie mieliście zamiaru się znaleźć. Dezorientacja dotyka także miejscowych.

Nie bez powodu piękna powieść paryżanina Patricka Modiano nosi tytuł Abyś nie zgubił się w dzielnicy. W komitecie, który wyróżnił ją nagrodą Nobla w roku 2014, zasiadali zapewne turyści.

Do zamieszania przyczynia się duma władz miejskich, aby nie ulegać niskim potrzebom cudzoziemców, nie mówiąc o stałych mieszkańcach. Jeszcze 20 lat temu turyści wysiadali z metra na stacji Luwr, nie wiedząc, że do muzeum trzeba wysiąść na stacji Palais Royal. Do dzisiaj mało kto wie, że, aby podziwiać Operę paryską, należy opuścić autobus na przystanku Auber. Z pewnością dokładny plan Paryża pomaga w znalezieniu drogi, pod warunkiem, że zna się zasady jego redakcji. Układ alfabetyczny indeksu jest przestrzegany, jak wszędzie, ale należy wiedzieć, że ulicy Pigalle należy szukać pod literą J, gdyż słynny rzeźbiarz miał na imię Jean-Baptiste, Avenue Hugo bez trudu za to odnajduje się pod literą V, jak Victor. Za to ulicę Richelieu identyfikujecie pod literą R, a nie C, jak cardinal, ani na A – jak Armand. Te trudności udaje się pokonać spostrzegawczemu turyście. Sprawy się komplikują, kiedy w grę wchodzą patroni ulic mało albo w ogóle nieznani, których w Paryżu jest coraz więcej, gdyż każdy mer stara się uwiecznić przedstawicieli swojej rodziny albo zmarłych kolegów partyjnych. Żeby przechodzień ich nie lekceważył, dodaje się zasłużonym mężom tytuły.

I tak placu generała de la Billardier należy szukać pod G – jak General, ulicy profesora Hyacent Vincent dwojga imion, bez nazwiska, pod P – jak profesor. Dylemat stanowi niejaki Vincenot, który figuruje pod literą A., gdyż był w randze adiutanta: Adjudant Vincenot. Nikt nie pamięta imienia patrona renesansowej ulicy obok kościoła św. Sulpicjusza, więc od XVI wieku był tylko Ferou – bez imienia. W ostatnich czasach mer 6 dzielnicy przemianował ją na Henry-de-Jouvenel. Część tej krótkiej uliczki zajmuje pałac wielkiego bankiera Neufliza. Natychmiast więc po przemianowaniu wpływowi mieszkańcy zawiązali komitet obrony starego Ferou. Targ w targ, połowie uliczki z pałacem Neufliza pozostawiono starą nazwę, reszta jest przechrzczona.

Wynalazek smartfona i iphona z początku bardzo usprawnił poruszanie się po ulicach. Czar prysł, od kiedy przeładowano te pożyteczne wynalazki reklamami.

Władze miejskie w trosce o estetykę robią numery domów małe, dyskretne i trudne do znalezienia. Jezdnie przebudowuje się mniej więcej wszędzie w czasie tych wakacji, podobnie linie metra i niektórych kolejek dojazdowych RER (linia C zamknięta do 20 sierpnia) Jeżeli do tego dodać renowacje i przebudowy prowadzone wszędzie w związku z olimpiadą letnią 2024 roku, to widać, że w 40-stopniowym upale, w nieklimatyzowanych autobusach jeżdżących nieregularnie turystyka w Paryżu, przy tradycyjnym braku toalet, wymaga dobrej kondycji i hartu ducha.

Większość turystów stara się zobaczyć w Paryżu to, o czym wie, a wie bardzo niewiele. Dla nich jest to pielgrzymka do świeckich miejsc świętych. Rodzina turystów z Polski zwierzyła mi się, ze godzinę czekali w Luwrze, aby zobaczyć Monę Lizę. Obraz Leonarda pokazywany za szybą jest mocno spękany, od czasu, kiedy w końcu XIX wieku zaprowadzono w Luwrze centralne ogrzewanie. Turysta, trzymany na dystans, niewiele widzi, nawet jeśli wyżsi turyści nie zasłaniają mu widoku na tajemniczy uśmiech. Nie ma to wpływu na frekwencję.

Myślę, ze Gioconda nawet zamknięta w skrzynce przyciągałaby tłumy wyznawców, podobnie jak niegdyś kości świętej Genowefy zamknięte w potężnym relikwiarzu. – A czy widzieliście w Krakowie Damę z łasiczką, z pewnością najpiękniejszy z istniejących portretów Leonarda? –Nie!

Do Luwru trzeba się zapisywać jak do doktora, na określoną godzinę. Do wjazdu na wieżę Eiffla również. Swoja droga, ten emblemat Paryża stanowi swoisty fenomen. W ciągu 140 lat, od kiedy istnieje, wybudowano na świecie wiele budynków znacznie wyższych, mających zresztą pożyteczne przeznaczenie, w Nowym Jorku, Dubaju, Singapurze. Wieżowce biurowe, mieszkalne, hotele… Żaden z nich nie przyciąga jednak tylu ciekawych, jak wieża paryska, która do niczego pożytecznego nie służy. „Pasterko, wieżo Eiffla” – pisał poeta Apollinaire, starając się niejako umotywować jej istnienie jako opiekunki mostów paryskich – „nad ranem mostów pobekują stada”.

Restauratorzy i hotelarze odżyli. Przez dwa lata covidu wiele z 16 000 paryskich zakładów gastronomicznych zbankrutowało. Ci, co przeżyli, teraz nadrabiają straty. O północy wzdłuż Wielkich Bulwarów, od kościoła Madeleine aż do teatru Rennaissance za bulwarem Sebastopol, wszystkie tarasy restauracji i wszystkie wnętrza są pełne. Ruch panuje nawet w sklepach otwartych do 1 w nocy.

Ceny noclegów wysokie już przed pandemią wzrosły wielokrotnie. W hotelu Regina przy ulicy Rivoli, który otworzył się na nowo po dwuletnim remoncie, Brazylijczycy, Japończycy i inni Amerykanie muszą płacić od 500 euro wzwyż za nocleg w pobliżu Luwru. Klientki Ritza noszą ciemne okulary nawet w pochmurny dzień, gdyż blask brylantów na wystawach placu Vendome oślepia

Moda na Ritza nieco jednak przeminęła. Najdroższy jest Hotel Crillon przy ruchliwym i hałaśliwym placu Concorde, ale suita Lalique w mniej znanym hotelu Prince de Galle w sezonie przedturystycznym kosztuje 16 000 euro za dobę. Drożej jest w sąsiednim George V. Klienci hoteli luksusowych nie tłoczą się przed Giocondą ani Wieżą Eiffla. Przyjeżdżają na shopping.

Nie mamy ropy – mówią Francuzi – ale mamy nasz luksus. Obecnie mówią także: nie mamy gazu. Eksport luksusu zajmuje w budżecie państwa jedno z naczelnych miejsc, zaraz za handlem bronią. Pozycja: „Chemia, perfumy, kosmetyki” przedstawia sobą 15,2 mld euro. Pomimo szkód wyrządzonych przez pandemię, pięć francuskich przedsiębiorstw handlu wyrobami luksusowymi zajmuje pierwsze miejsca w świecie. Daleko na przedzie peletonu sytuuje się Louis Vuitton – LVMH, za nim Kering, podczas gdy Oreal i Chanel znajdują się na miejscach piątym i szóstym. Od niedawna Hermes wysunął się na dziewiątą pozycję.

Pierwsze przedsiębiorstwo amerykańskie Estee Lauder jest dopiero trzecie na tej liście. Tym większa korzyść dla Francji, że wszystkie wymienione są to firmy rodzinne – francuskie, w odróżnieniu od innych, gdzie pod francuskim szyldem kryją się rozmaici zagraniczni akcjonariusze. Kering, własność François Pinaulta, jest holdingiem, który skupia między innymi domy towarowe Printemps, londyński dom aukcyjny Christie’s i markę włoską Gucci, Oreal należy do córki Liliane Bettancourt, która po śmierci matki wyszła za mąż za pana Meyera i zmieniła wyznanie na judaizm, ale pozostała Francuzką. Chanel od II wojny światowej należy do Wertheimerów, Hermes do spadkobierców Thierry’ego Hermesa. Tymczasem wytwórnia słynnych francuskich biustonoszy Barbara jest już od wielu lat własnością Koreańczyków.

Największa część luksusu francuskiego – LVMH należy do jednego człowieka. Bernard Arnault, pierwsza fortuna świata, innego dnia trzecia albo czwarta, w zależności od wahań giełdy zawładnął powoli znaczną częścią luksusowego Paryża, korzystając z siły uderzeniowej swoich 100 mld euro.

Najdroższe domy towarowe – Bon Marche i od niedawna Samaritaine to on. Znaczna część placu Vendome również – jubilerzy Bouchardon, Chaumet i paru innych należą do niego. Najdroższą ulicę Europy – Avenue Montaigne, gdzie znajdują się słynne magazyny Haute Couture, nazywają dzisiaj Avenue Arnault, gdyż większość wielkich marek należy do niego, podobnie jak największy magazyn przy Champs Elysees.

Zmieniło się tymczasem pojęcie luksusu. Domy towarowe Bon Marche (fr. Tanio) i Samaritaine, noszący imię Samarytanki, zamieniły się w świątynie luksusu.

W dzieciństwie mieszkałem na Grochowie, na granicy Warszawy wyznaczonej przez tory kolejowe linii otwockiej. Na naszej półwiejskiej ulicy pani Pilitowska przez płot z naszą willą hodowała krowy i uprawiała pomidory na polu między naszą Kolonią Urzędniczą, ogrodem pisarza Jana Dobraczyńskiego i klasztorem sióstr Urszulanek. Po mleko chodziliśmy do niej, po powrocie krów „zza torów” i po wieczornym udoju, a przy okazji braliśmy pomidory. Zięć pani Pilitowskiej, pan Skóra, powrócił z wojny z tą samą walizką kartonową, z jaką go żona na wojnę wyprawiła.

W La Grande Epicerie domu towarowego Bon Marche mleko kosztuje znacznie drożej niż gdzie indziej, gdyż jest świeże, bez dodatków chemicznych, a pomidory są znacznie droższe, gdyż z pola i nie polewane trucizną. Pojęcie o randze cen daje walizka kartonowa bez kółek – taka, jak pana Skóry – 2546 euro. W Samaritaine jest znacznie drożej. Po obejściu tych sklepów można nabrać przekonania, że proste, zwyczajne życie stało się luksusem dostępnym tylko dla najbogatszych.

Artykuł pt. „Życia luksus” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w sierpniowym „Kurierze WNET” nr 98/2022, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


 

  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. „Życia luksus” na s. 3 „Wolna Europa” sierpniowego „Kuriera WNET” nr 98/2022

Dramatyczny krzyk papieża, by obudzić zaślepionych lewicowymi ułudami / Zbigniew Kopczyński, „Kurier WNET” nr 98/2022

Fragment 1. strony encykliki papieża Piusa XI "Mit brennenger Sorge" | Fot. Wikipedia

To, co Pius XI pisał 85 lat temu, a mógłby napisać dzisiaj. Jego osądy oparte są na trwałych, ponadczasowych zasadach i dlatego jego ocena ludzkich poczynań prowadzi do podobnych wniosków.

Zbigniew Kopczyński

Paląca troska papieża

Z palącą troską i ze wzrastającym zdziwieniem pisał 85 lat temu, w marcu 1937 r., papież Pius XI o sytuacji w nazistowskich Niemczech, w encyklice Mit brennender Sorge – jedynej encyklice napisanej w języku niemieckim. Bez ogródek opisał w nim rosnące dążenia rządzących Niemcami do marginalizacji, a w konsekwencji zniszczenia Kościoła katolickiego. Wskazał też niemieckim wiernym, jak mają zachować się w tej trudnej sytuacji, a przede wszystkim, korzystając z wielowiekowego dorobku teologii katolickiej, pokazał fałsz ideologii narodowosocjalistycznej i jej sprzeczność z prawem naturalnym. Wskazał też zagrożenie, jakie ta ideologia niesie, zagrożenie dla Kościoła, wiernych, ale też dla całych Niemiec.

Encyklika wywołała wściekłość rządzących III Rzeszą i wzmogła ich chęć rozprawienia się z Kościołem. Papieża ukarać nie mogli, znajdował się poza ich zasięgiem. Represje dotknęły więc tych, którzy na terenie Rzeszy drukowali i kolportowali tekst encykliki. Biskupów nie ruszyli i, zgodnie z terrorystyczną zasadą wykorzystania moralnej wyższości przeciwnika, szantażowali kościelnych decydentów represjami wobec zwykłych wiernych. Można domyślać się, że pamięć o tych represjach spowodowała tak krytykowaną powściągliwość następcy Piusa XI w publicznej krytyce zagłady Żydów.

Pius XII wolał w milczeniu konkretnie ratować zagrożonych, niż rzucać publicznie gromy, narażając wiernych, a samemu będąc bezpiecznym w Watykanie.

Analizując ideologię narodowego socjalizmu z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia, dostrzegł papież, z jakich zatrutych źródeł ta idea wybiła i do jakich tragicznych konsekwencji musi ona prowadzić. A wszystko to w roku 1937, gdy elita intelektualna Europy i Ameryki w swej zdecydowanej większości odnosiła się do katolicyzmu i tradycyjnych wartości w najlepszym razie z lekceważeniem, całą swą nadzieję na lepsze jutro ludzkości widząc w lewackich utopiach: narodowym socjalizmie i komunizmie.

Encykliki papieskie z marca 1937 r. były ostatnim ostrzeżeniem, dramatycznym krzykiem, by obudzić zaślepionych lewicowymi ułudami. W tym samym miesiącu bowiem Pius XI opublikował również encyklikę Divini Redemptoris z podtytułem De communismo atheo (O bezbożnym komunizmie), który to podtytuł oddaje treść tego dokumentu. Już we wstępie do tej encykliki pisze: Domyśliliście się już niewątpliwie, Czcigodni Bracia, że tym groźnym niebezpieczeństwem, o którym mówimy, jest bolszewicki i bezbożny komunizm, wyraźnie dążący do tego, by zniszczyć doszczętnie wszelki ład społeczny i podważyć same podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej. A dalej od konkretnych i trafnych wypowiedzi tak gęsto, że trzeba by cytować całą encyklikę.

Po 85 latach możemy docenić ewangeliczny radykalizm i odwagę Piusa XI, który tak zdecydowanie wystąpił przeciw ideologiom sprawującym wtedy rządy dusz, przeciw temu, co dzisiaj nazwalibyśmy mainstreamem i polityczną poprawnością.

To tak, jakby dziś papież potępił genderyzm i klimatyzm. Niestety w encyklikach Franciszka tego nie znajdziemy. Obecny papież nie pisze o współczesnych problemach, bazując na Ewangelii i posiłkując się klasyczną teologią i filozofią oraz zwykłą logiką, jak czynili to jego poprzednicy. Miast zmieniać świat, usiłuje go zrozumieć, a może i mu ulec, przed czym przestrzegał nas Chrystus.

Ciężko przychodzi mi, jako ortodoksyjnemu katolikowi, pisać te słowa. Papież był zawsze dla mnie autorytetem, lecz większym autorytetem musi być Ewangelia. Franciszek, moim zdaniem, więcej wysiłku poświęca dopasowaniu teologii do dominujących w świecie ideologii niż do oceny ich zgodności z zasadami wiary chrześcijańskiej.

Podobnie rozczarowujące są papieskie wypowiedzi dotyczące wojny na Ukrainie. Gesty wobec ukraińskich ofiar nie zastąpią zdecydowanego nazwania sprawcy ich nieszczęść. Bardzo rozczarowująca była pierwsza po wybuchu wojny wypowiedź papieża, w której wskazywał na prowokowanie Rosji przez NATO. Później usprawiedliwiał się, że usłyszał to z ust pewnego polityka. To nie powinno go (ani nas) wcale obchodzić.

Jest mnóstwo politycznych powodów do napaści Rosji na Ukrainę, było też mnóstwo politycznych powodów do napaści Hitlera na Polskę i równie dużo, by Stalin mu w tym pomógł, a w zasadzie do tego podpuścił. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj byli zbrodniczymi agresorami.

Tak samo my, zwykli ludzie, mamy mnóstwo życiowych powodów, by czynić zło. I często je czynimy. Nie zmienia to jednak faktu, że zło jest złem, bez względu na nasze usprawiedliwienia. Możemy, owszem, dyskutować o winie Ukraińców, zapewne nie są aniołami, ale to nie oni bombardują rosyjskie miasta, tylko odwrotnie.

Wróćmy jednak do Mit brennender Sorge, a zauważymy jej aktualność, jako że nazizm istnieje we współczesnym świecie i ma się tu, przynajmniej w pewnych rejonach, zupełnie dobrze. I nie są to rejony wskazywane przez moskiewskich i brukselskich propagandzistów.

Współczesna Rosja jest państwem prawie nazistowskim, z elementami komunistycznymi, co akurat nie dziwi, bo pokrewieństwo tych ideologii ułatwia wzajemne zapożyczenia. Pokrewne z nazizmem są też współczesne ideologie, a ich niemożność pogodzenia z wiarą chrześcijańską Pius XI uzasadnia tak:

Kto, hołdując panteistycznej mglistości, utożsamia Boga ze światem, kto z Boga czyni coś ziemskiego, a ze świata coś boskiego, nie należy do wierzących w Boga.

Kto, idąc za wierzeniami starogermańsko-przedchrześcijańskimi, na miejsce Boga osobowego stawia różne nieosobowe fatum, ten przeczy mądrości Bożej i Opatrzności (…). Taki człowiek nie może sobie rościć prawa, by zaliczać go do wierzących w Boga.

Mocne i zadziwiająco aktualne są poniższe stwierdzenia:

Kto wynosi ponad skalę wartości ziemskie rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje się im bałwochwalczo, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga-Człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze.

Zwróćcie uwagę, Czcigodni Bracia, na nadużycie, jakie się popełnia, kiedy najświętszego Imienia Boga używa się jako etykiety bez treści dla określenia mniej lub bardziej dowolnego tworu ludzkich pragnień. (…)

Tylko płytkie umysły mogą popaść w ten błąd, by mówić o bogu narodowym, o religii narodowej. Tylko one mogą podjąć daremną próbę, by w granicach jednego tylko narodu, w ciasnocie jednej krwi, jednej rasy zamknąć Boga, Stwórcę wszechświata, Króla i Prawodawcę wszystkich narodów, wobec którego wielkości narody są jakoby krople u wiadra.

Czyż nie jest to o „Świętej Rusi”, ruskim mirze, cerkwi sławiącej wojnę i, tradycyjnie w Rosji, wysługującej się władzy? Tak, jakby Pius XI żył dzisiaj i opisywał to, co widzi.

Szczególnie bacznie będziecie musieli czuwać, Czcigodni Bracia, by podstawowych pojęć religijnych nie pozbawiano ich zasadniczej treści i nie nadawano im znaczenia świeckiego.

Ten akurat fragment przypomniał mi obrazek sprzed kilku miesięcy. W pewnym niemieckim kościele, formalnie katolickim, nad ołtarzem zawieszono dużą tęczową flagę, a na niej napis „Love wins”. To właśnie ta zmiana znaczenia wyrazów. Miłość w sensie ewangelicznym sprowadzono do seksu.

Znajdziemy też w encyklice ostrzeżenia, których zlekceważenie odczuwamy dziś boleśnie:

Uzależnienie nauki moralności od subiektywnej, zmiennej opinii ludzkiej zamiast oparcia jej na świętej woli Boga wiekuistego, na Jego przykazaniach, otwiera szeroko wrota siłom rozkładu. (…) Zgubną tendencją czasów obecnych jest odrywanie od fundamentu Bożego Objawienia nie tylko moralności, lecz także teorii i praktyki prawa. Mamy tu na myśli szczególnie tzw. prawo naturalne (…).

Według przykazań tego prawa naturalnego może być ocenione prawo pozytywne – bez względu na to, od jakiego prawodawcy pochodzi – co do treści moralnej i tym samym co do siły jego obowiązywania. Ludzkie prawa, gdy sprzeczne są z prawem naturalnym do tego stopnia, że tej sprzeczności usunąć nie można, już od samego początku obciążone są wadą, której żaden przymus, żadna zewnętrzna siła uzdrowić nie może.

To wszystko Pius XI pisał 85 lat temu, a mógłby pisać dzisiaj. Jego osądy oparte są na trwałych, ponadczasowych zasadach i dlatego jego ocena ludzkich poczynań prowadzi dziś do podobnych wniosków. Albowiem równie trwała jest zdolność ludzi do popełniania tych samych błędów i trudność z korzystania z historii jako nauczycielki życia. Znów możemy powiedzieć, że nauka historii dowodzi, że ona nigdy nikogo niczego nie nauczyła. No, może z pewnymi wyjątkami.

Zmarł Jean-Jacques Sempé, „ojciec” Mikołajka

[źródło fotografii: Wikimedia Commons]

11 sierpnia 2022 r. odszedł współtwórca jednej z najsłynniejszych serii książkowych dla dzieci, francuski ilustrator Jean-Jacques Sempé.

Na kilka dni przed swoimi 90. urodzinami zmarł Jean-Jacques Sempé, francuski artysta plastyk. W czasie swojej kariery współpracował z tak znanymi tytułami, jak „The New Yorker”, „Punch” i „L’Express”. Największą popularność przyniosła jednak mu twórczość dla dzieci – stworzona z René Gościnnym seria książek o Mikołajku, niesfornym chłopcu wychowującym się we Francji lat 50 wraz ze swoimi kolegami.

Sempé urodził się 17 sierpnia 1932 roku w miasteczku Pessac pod Bordeaux. Nauka w liceum szła mu źle, imał się różnych zajęć. W 1951 roku sprzedał swój pierwszy rysunek gazecie „Sud-Ouest Dimanche”.

Rysunki i akwarele Sempégo cechowała lapidarność i lekkość. Na ogół były to rysunki czarno-białe. Jego styl przypominał tym samym styl „czystej linii” znany z serii komiksów o Tintinie autorstwa belgijskiego artysty Hergé’ a (prawdziwe nazwisko: Georges Remi). W odróżnieniu od genialnego Belga, który przedstawiał pełne napięcia przygody swego bohatera, tematem prac Francuza było przede wszystkim życie w mieście, przyroda i rola jednostki we współczesnym świecie.

W 1956 r. rozpoczął współpracę z magazynem „Paris Match”. W tym roku razem z René Gościnnym (francuskim pisarzem i autorem komiksów polsko-żydowskiego pochodzenia) powołali do życia Mikołajka – z początku jako bohatera komiksowych pasków, potem już ilustrowanych opowiadań. W 1960 roku pierwszą książkę z tym bohaterem. Zabawne opowiadania, pełne niezwykłych bohaterów wyobrażonych przez Sempégo stały się olbrzymim sukcesem i doczekały się przekładów na całym świecie oraz kilku ekranizacji.

Oprócz tego Sempé zilustrował następujące ksiażki:

  • Historia pana Sommera (autor: Patrick Süskind, wyd. polskie 1994)
  • Błędne ogniki i grzyby atomowe (autor: Georges Charpak i Richard L. Garwin, wyd. polskie 1999)
  • Katarzynka (autor: Patrick Modiano, wyd. polskie 2009)

Śmierć Jeana-Jacquesa Sempégo to wielka strata dla światowej kultury. Także i ja – ośmielę się przyznać – przyłączam się do żałobników. Panie JJS, dziękuję za wspaniałą pracę!

Źródła: AFP, Wikipedia

 

 

Michał Gramatyka: obecny rząd jest najgorszym, jaki pamiętam. Jestem przekonany, że wygramy wybory

Featured Video Play Icon

Poseł Polski 2050 komentuje polską politykę. Przedstawia zastrzeżenia wobec obecny rządów, odcinając się także od poprzedniej władzy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Michał Gramatyka poseł Polski 2050:

Mam nadzieję, że premier zostanie wybrany przez ugrupowania demokratyczne. Wierzę, że wygramy wybory. Polska 2050 jest naturalnym drugim wyborem dla wyborców zawiedzionych PiSem.

Gość Poranka Wnet mówi, że jest prawnikiem i legalistą, więc nie wyobraża sobie działań niezgodnych z prawem – jedyna możliwość na skrócenie kadencji prezydenta Dudy to Trybunał Stanu. W przeciwnym razie dokończy kadencję.

Uważam, że powinniśmy wygrać w demokratycznych wyborach w sposób niepozostawiający żadnych wątpliwości. Nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań, że jacyś panowie będą kogoś wyprowadzać z urzędu – mówi Gramatyka.

W jego ocenie jedna lista na opozycji to nie jest dobre rozwiązanie. Nie może być tak, że wszyscy będą mieli jeden wybór. Eurowybory pokazują, że nie jest to skuteczne. Dobrym rozwiązaniem jest wariant czeski, kiedy listy powstają dwie. Rząd musi się wtedy bronić przed dwoma ofertami opozycyjnymi.

Decyzję podejmiemy zapewne wiosną przyszłego roku. O tym, że PiS przegra wybory, chyba już nikogo nie trzeba przekonywać. To najgorsze rządy w wolnej Polsce, jakie pamiętam – stwierdza gość Łukasza Jankowskiego.

Przedstawia zarzuty: brak szacunku dla prawa, niszczenie bezpieczników demokracji, wykorzystywani prokuratury do politycznych celów, zamordowanie mediów publicznych.

Budzimy się w państwie, które demokratyczne było kiedyś, ale nie ma powrotu do Polski sprzed 2015 roku. Bardzo wiele rzeczy należało zmienić w stosunku do poprzednich rządów – uważa poseł Polski 2050.

Piknik Rodzinny na Cytadeli w rocznicę Bitwy Warszawskiej. Na scenie prawdziwe gwiazdy

Mahmud Khalifa – ambasador Palestyny w Polsce: Izrael to państwo wyjęte spod prawa. Giną cywile, a świat nie reaguje

Featured Video Play Icon

Khalifa Mahmoud, fot.: Radio Wnet

Gość „Kuriera w samo południe” komentuje ostatnie ataki Izraela na Strefę Gazy. Prosi o reakcję międzynarodową oraz wskazuje na brak działania Stanów Zjednoczonych. Opowiada o śmierci kobiet i dzieci.

Cały wywiad dostępny poniżej!


Ambasador Palestyny w Polsce Mahmud Khalifa o atakach na swój kraj:

To nie były ataki przeciwko terrorystom, ale przeciwko państwu palestyńskiemu. Izrael łamie prawo międzynarodowe. Wojna przez nich wytoczona w Strefie Gazy jest spowodowana zabieganiem o głosy skrajnej prawicy. Oni bombardują miasta, zabijają kobiety i dzieci – mówi Khalifa.

Zarzuca Izraelowi także ataki na dziennikarzy, którzy nadają informacje ze Strefy Gazy. Wstrzymanie działań zbrojnych w Gazie jest tymczasowe. Apeluje o reakcję międzynarodową względem działań izraelskich. Jest pewny, że w najbliższej przyszłości rozpoczną się kolejne ataki, a świat nie reaguje.

Druga strona nie jest w stanie tej wojny eskalować. Obserwujemy dużą dysproporcję sił.

Izrael to państwo wyjęte spod prawa. Czuje, że jest chroniony przez społeczność międzynarodową. Brak negatywnych oświadczeń podczas zabijania cywilów pokazuje, że nikt nie jest zainteresowany tym regionem. W innych częściach świata się reaguje, a tu nie widać takiej potrzeby? – pyta gość Radia Wnet.

W sprawie reakcji USA, a właściwie jej braku:

Za każdym razem, gdy są wybory w Stanach Zjednoczonych, liczymy że sytuacja się zmieni. Niestety nie myślą oni o interesach mniejszych narodów i chronią państwo izraelskie. Ameryka jest mistrzem w stosowaniu podwójnych standardów – uważa Mahmud Khalifa.

Ambasador Palestyny: bębny III wojny światowej biją już na całym świecie. Tylko USA mogą zaprowadzić stabilność

 

Premier Mateusz Morawiecki w „Die Welt”: w Unii Europejskiej panuje faktyczna oligarchia silniejszych państw

Featured Video Play Icon

Premier Mateusz Morawiecki uczestniczył w Gali Strażnik Pamięci 2018 r. / Fot. Adam Guz / KPRM

Jan Bogatko przedstawia główne tezy artykułu polskiego premiera. W tekście dla niemieckiej gazety sprzeciwia się dominacji francusko-niemieckiej, łamaniu zasady jednomyślności i braku środków z KPO.


Jan Bogatko opowiada o wypowiedzi premiera Morawieckiego dla niemieckiej gazety „Die Welt”.

Tytuł materiału, którego autorem jest Mateusz Morawiecki, to „Demokracja? W Unii Europejskiej panuje oligarchia”. Opisuje on niemożność UE do wejścia na tory demokracji i dialogu, narzucanie swojej woli mniejszym państwom.

Drugi temat to Ukraina i to jak należy reagować w sytuacji wojny. Twórca artykułu odkreśla, że w kwestiach relacji z Rosją mamy większe doświadczenia niż reszta Europy.

Polska już dawno ostrzegała o tym, że Rosjanie dalej będą prowadzić politykę ekspansji. Morawiecki uważa, że mamy formalną demokrację, a rzeczywista oligarchię. Niemcy i Francja dominują debatę europejską i forsują swoje koncepcje.

Kwestia przesuwania granic drogą wojenną to zbrodnia. Faktem jest, że Ukraina posiada pewne terytoria, które do niej wcześniej nie należały. Jednak tak jest z prawie każdym państwem i to nie znaczy, że wolno je najeżdżać.

Sebastian Kaleta: od kilku lat mówimy, że jak nas oszukują, to nie należy szukać kompromisów.

Paweł Szrot: prezydent wykonał to, co miał do wykonania. Teraz Komisja musi wykazać wolę do kompromisu

Featured Video Play Icon

Paweł Szrot / Fot. Sejm RP, Wikimedia Commons (CC BY 2.0)

Szef Gabinetu Prezydenta opisuje spór z Komisją Europejską o KPO. Prezydent już wykonał swoje zadanie, teraz czas na odpowiedź drugiej strony. Polski rząd liczy na zawarcie kompromisu.

Posłuchaj całej rozmowy!

Szef Gabinetu Prezydenta Rzeczpospolitej Paweł Szrot:

Prezydent wykonał, to co miał do wykonania. Pokazał swoją wolę kompromisu. Komisja zaakceptowała nasze warunki, nie wiem dlaczego coś się zmieniło. To nie są żadne rozgrywki, tylko kwestie suwerenności Polski. Kompromis polega na tym, że obie strony idą na ustępstwa. Druga strona musi to zrozumieć. Gdyby te środki nie zostały Polsce wypłacone, to byłaby to porażka idei europejskiej.

Ukraina walczy o prawdziwe europejskie wartości: wolność, demokrację, niepodległość. Jego zdaniem to są fundamenty Unii, a nie detale np. kto wybiera sędziów.

Z 33 nazwisk wylosowanych sędziów prezydent ma wybrać 11, którzy będą członkami Izby Odpowiedzialności Zawodowej.

System losowania wykorzystywano już w starożytnych Atenach. Nie powinien on wzbudzać kontrowersji.

Ustawa nie nakłada na prezydenta żadnych wiążących terminów, co do wyboru sędziów. Podejmie je w stosownym czasie.

Dmytro Antoniuk: 9 samolotów rosyjskich na krymskim lotnisku zostało zniszczonych. W Doniecku doszło do eksplozji

Leszek Mnich, ratownik GOPR: o najpiękniejszych szlakach Bieszczadów, „polskim westernie” i ogarze polskim

Bieszczady, Jabłonki. Po prawej widoczny pomnik K. Świerczewskiego | Fot. T. Sumiński, domena publiczna, Wikipedia

„A może tak wszystko rzucić i pojechać w Bieszczady…” – marzy o tym niejeden pracownik wielkomiejskiej korporacji. Ale zazwyczaj na marzeniach się kończy. A gdyby tak te marzenia zrealizować…?

Leszek Mnich może wyjaśnić, co byłoby dalej. Od wielu lat żyje w Bieszczadach. Tamtejsze góry, lasy i przełęcze zna jak własną kieszeń. Na tym polega jego zawód – jest bowiem ratownikiem z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz przewodnikiem turystycznym. W rozmowie z Magdaleną Uchaniuk zdradza swoje ulubione szlaki i interesujące miejsca wokół Zalewu Solińskiego:

Już za Półwyspem Jaworu, zaczyna się główna część doliny Sanu – są tam piękne, malownicze zatoki, aż do Czarnego Potoku…

Wspomina także niezwykłych ludzi związanych z tym zakątkiem Polski, takich jak Henryk Wiktorini (współpracujący z Wadimem Berstowskim przy produkcji pierwszego „polskiego westernu” o tytule „Rancho Texas” – wyprodukowanym w 1958 roku) czy płk. Józef Pawłusiewicz. Ten ostatni oprócz zasług wojennych (dowodził oddziałem samoobrony, chroniącym ludność polską przed Niemcami i Ukraińcami) ma też zasługi w… hodowli psów.

Był on twórcą Szkoły Ogara Polskiego w woj. poznańskim. Ma duże zasługi w promowaniu tej rasy w Polsce i Europie.

– mówi przewodnik.

Więcej szczegółów w audycji!

ARP

Posłuchaj:

Czytaj także:

Piotr Rogala z Bieszczad: „akcja Wisła” przebiegała tu dramatycznie. Ludziom palono domy, niszczono dobytek

Dr Janusz Wdzięczak: sankcje działają, statystyki pokazują to z dużym opóźnieniem. Rosja jest technicznym bankrutem

Ekonomista z Fundacji Republikańskiej ocenia sytuację gospodarczą Rosji. Opisuje skuteczność sankcji, spadek jakości życia Rosjan oraz realizujące się spowolnienie gospodarcze.

Wysłuchaj całej rozmowy!


Dr Janusz Wdzięczak ekonomista z Instytutu Sobieskiego analizuje rosyjską gospodarkę.

Sankcje powoli doprowadzając do silnego spowolnienia rosyjskiej gospodarki. Z punktu widzenia rynków finansowych Rosja weszła w techniczne bankructwo. Spływające dane potrzebują czasu. Dobrym przykładem jest zablokowanie części potrzebne do produkcji samolotów. Nie ma tego jeszcze w statystykach, ale Rosjanie muszą dokonywać „kanibalizacji” starszych maszyn.

Gazprom i inne spółki energetyczne radzą sobie względnie dobrze, zwłaszcza jeśli chodzi o wycenę.

Inwestowanie na rosyjskiej giełdzie nie jest bezpieczne. Trzymanie tam pieniędzy jest ryzykowne. Dlatego następuje odpływ kapitału z tego państwa – uważa gość Radia Wnet.

Do tego dokłada się wyjazd 4 milionów ludzi. Niestety to właśnie ci ludzie mogli obalić Putina, to najlepiej wykształcona grupa.

Jakość życia dalej się obniża, a Rosjanie dalej popierają „specjalną operację”. Jego zdaniem to problem społeczny, który będzie się nawarstwiał.

Rosyjska gospodarka charakteryzuje się niskim bezrobociem. Jednakże wiele ze stanowisk pracy nie gwarantuje podstawowego minimum egzystencjalnego, nie ma z czego żyć.

Niezależnie od wskaźników, realnie ich sytuacja gospodarcza się pogarsza. Jest to potwierdzenie słuszności sankcji – podsumowuje Janusz Wdzięczak.

Radosław Fogiel: po etapie bycia łagodnym barankiem, zaczynamy stosować działania symetryczne, zasadę wzajemności

Featured Video Play Icon

Radosław Fogiel / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Rzecznik PiS odnosi się do problemów polskiego rządu z instytucjami unijnymi. W rozmowie z Łukaszem Jankowskim rozważa różne scenariusze wyjścia z impasu w negocjacjach.

Zapraszamy do wysłuchania całego wywiadu. 


Radosław Fogiel rzecznik i poseł PiS:

Po etapie bycia łagodnym barankiem gotowym do ustępstw, zaczynamy stosować działania symetryczne, zasady wzajemności.  Będziemy pilnować, by Unia nie wchodziła w obszary, co do których nie ma kompetencji. Organizacja wymiaru sprawiedliwości wedle traktatów „od A do Z” należy do państwa członkowskiego.

Jego zdaniem decyzja o niewypłacaniu środków z Funduszu Odbudowy jest czysto polityczna. Zapowiada, że jako Polska będziemy twardo negocjować te uprawnienia, które nam przynależą. Unia Europejska dalej nie wsparła żadnych państw przyjmujących uchodźców z Ukrainy.

Jest też całkowicie spekulacyjny system ETS, który także znacząco podnosi ceny. Nie będziemy się zgodzić na gazowe zrzutki pod płaszczykiem Komisji Europejskiej. Trzeba odpowiadać za swoje decyzje. Weta ze strony Polski wchodzą w grę, bo mamy do nich prawo – uważa gość Radia Wnet

Nie przewiduje, żebyśmy mogli finansować kredyt Włochom czy Hiszpanom. Jednak Ministerstwo Finansów pokazuje, że już spłacamy odsetki. Radosław Fogiel nie jednak powodów, byśmy mieli w takiej sytuacji kontynuować wpłaty.

Zablokowanie budżetu unijnego dla jednego z państw byłoby działaniem bezprecedensowym i podważałoby funkcjonowanie Unii.

Te decyzje są wymierzone w zmianę rządu w Polsce. Gdyby z powodów politycznych ktoś zdecydował o zablokowaniu środków, to sama Komisja Europejska niemalże wyłączałaby się z Unii Europejskiej. Nie do takiej struktury wstępowaliśmy – mówi poseł PiS.

Dr Sofija Budko: najstraszniejsze są syreny alarmowe. Gdy je słyszę, to modlę się, żeby Pan Bóg nas ocalił