Oto rosyjska prawda: stanie się to, co powiedział Putin. Wszędzie, gdzie Zachód się nie obroni, ta „prawda” zapanuje

Gdzie decyduje siła – prawdy nie szukaj. Nieprawdy też nie. To nie w tym wymiarze toczy się gra. Zbrodniarz kłamie w ogóle. Również wtedy, gdy w każdym szczególe jego słowa zgodne są z faktami.

Andrzej Jarczewski

Przed agresją z 24 lutego, ale też i po, rosyjscy przywódcy zapewniali, że nie było i nie będzie żadnego ataku na Ukrainę. Gdy po miesiącu wojny Rosjanie zostali przepędzeni z okolic Kijowa, a później Charkowa i ujawnił się ogrom popełnionych przez nich zbrodni na cywilach, propaganda rosyjska twierdziła, że to jakaś prowokacja, że Ukraińcy sami się, nie wiedzieć czemu, pogwałcili i pozabijali.

Aby młodsi czytelnicy mogli zrozumieć zasadę oczywistej nieprawdy, trzeba przypomnieć, że głównym organem propagandy komunistycznej w języku rosyjskim była – wychodząca nadal – gazeta o tytule PRAWDA. Pomijam historię gazety i zwracam tylko uwagę na jej tytuł. Bo zawartość tego dziennika zawsze wiernie realizowała koncepcję marksistowsko-leninowską: „Prawdą jest nie to, co jest, ale to, co będzie (po osiągnięciu komunizmu)”. A to, co ma być, ustala szefostwo rządzącej mafii. Inne niż mafijne lub wodzowskie formy rządów nie były w Rosji praktykowane niezależnie od panującego w danym wieku ustroju.

WEKTOR RELIGIJNY

Rosjanie, jeśli nawet nie przyjęli leninowskiej definicji prawdy świadomie, to przez kilka pokoleń nauczyli się z nią żyć. I nie szukali w gazecie prawdy o faktach. Tam znajdowali prawdę o języku, jakim należy mówić o faktach. W dodatku ten język zawsze miał charakter tymczasowy, prowizoryczny.

Narracja – jak fala w radiu – mogła być przestrajana i w każdym momencie prawdą jutra mogło się okazać to, co wczoraj było fałszem. Wbrew pozorom – w takim systemie da się żyć. Trzeba tylko być na bieżąco z tzw. prawdą etapu. Odnotujmy dla równowagi, że ten element mentalności homo sovieticus nadal w jakimś stopniu utrzymuje się nie tylko w Rosji, ale i wszędzie tam, gdzie dłużej stacjonował moskiewski namiestnik, również w Ukrainie i w Polsce.

Lenin, forsujący tę koncepcję prawdy, oparł się na wektorze o charakterze religijnym, który – mimo zniszczenia religii w Rosji – nadawał się do zastosowania. Chodzi o malowanie świętych obrazów. Zachodni historycy sztuki zauważają przede wszystkim pewien schematyzm, odrealnienie i zadziwiający brak rozwoju artystycznego na przestrzeni wieków. Ale prawosławni Rosjanie zawsze interpretowali to inaczej.

Ikon się nie maluje, ale się je pisze. A naprawdę: one piszą się same. Artysta jest tylko pośrednikiem, ręką anioła. On nie realizuje jakiegoś schematu, ale uwidacznia rzeczywistość prawdziwą. Nie tę, którą widzimy w twarzach otaczających nas ludzi, ale tę nieziemską, idealną, którą zobaczymy, jak już będziemy w niebie. Stąd wiele w ikonach symboliki i mało podobieństwa do świata widzialnego. A że nie ma rozwoju? Doskonałości się nie poprawia! (…)

PRAWDA SPECJALNA

W Rosji prawdą jest to, co o swoich wizjach i fobiach powiedział, pomyślał lub tylko mógł pomyśleć dawca prawdy najwyższej – Putin. I wcale nie chodzi o fakty, ale o to, jak należy mówić o faktach, niezależnie od tego, czy dany fakt zaistniał, czy nie.

Zachodnioeuropejska koncepcja prawdy nie obowiązuje w życiu społecznym i politycznym Rosji. W tym sensie Putin nie kłamie, nazywając wojnę ‘operacją specjalną’. Najpierw przecież powiedział, że Ukraina jest częścią Rosji, a skoro tak, to na własnym terenie nie prowadzi się wojny. Co najwyżej jest to operacja porządkowa we własnym kraju.

Przypomnijmy, że 1 września 1939 – przemawiając w operze do posłów Reichstagu – Hitler użył podobnej argumentacji. Nie było mowy o wojnie, a tylko o przywracaniu niemieckiej praworządności w dawnych niemieckich prowincjach.

Dziwimy się, gdy na zdjęciach strąconych helikopterów czy rozbitych czołgów widzimy różne sprzęty domowe, np. telewizory, pralki, lodówki, miksery czy nawet zwykłe żelazka. Rosjanie ich nie ukradli. Oni po prostu weszli do ukraińskiego domu, pomyśleli, że „znaleziona” lodówka jest ich własnością i zapakowali ją do helikoptera, żeby następnie zwykłą pocztą wysłać to do Buriacji lub do innych biednych regionów etnicznych w Rosji.

Do walki w Ukrainie nie wysyła się raczej mieszkańców Moskwy. Tam – zgodnie z rasistowską ideologią Putina – giną przedstawiciele mniejszości, z którymi Rosja mogłaby mieć kłopoty.

Ale ich też przenika rosyjska teoria prawdy. Świat nie będzie bezpieczny, dopóki ta koncepcja przynosić będzie sukcesy agresorom. (…)

Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Rosyjska teoria prawdy” znajduje się na s. 2 i 7 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Rosyjska teoria prawdy” na s. 2 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022

Gdzie są nauczyciele hunwejbinów z Platformy Obywatelskiej palących książki? Felieton Zbigniewa Kopczyńskiego

Palenie książek w Niemczech w 1933 roku | Fot. domena publiczna, Wikipedia

To jest samo zło – mówi młody platformerski hunwejbin. Na młodziutkiej twarzy widać ogrom wiedzy historycznej i lata doświadczenia pedagogicznego. Na pewno gruntownie przeanalizował treść podręcznika.

Liberalne barbarzyństwo

W felietonie zamieszczonym we wrześniowym „Kurierze WNET” (99/2022) [related id=186690] wyraziłem obawy, czy raczej przewidywania, że przeciwnicy podręcznika profesora Roszkowskiego mogą posunąć się do palenia książek. Szczerze mówiąc, myślałem, że przesadziłem. Z błędu wyprowadzili mnie młodzi politycy Platformy Obywatelskiej ze Szczecina, dumnie kontynuujący tradycje brunatnych krzewicieli postępu.

Oczywiście postępowcy z Platformy nie są tak nieodpowiedzialni jak chłopcy z Hitlerjugend. Nie palą bezmyślnie książek, szkodząc klimatowi emisją CO₂; użyli do tego celu bezemisyjnej niszczarki.

Zawsze jakiś postęp. Młodzi gniewni platformersi nie pomyśleli – co nie dziwi – ile ich niszczarka zużyła energii elektrycznej, a to poważny problem. Niewykluczone więc, że ich następcy, bardziej oczywiście świadomi, podrą własnoręcznie książki, a później je zjedzą w celu utylizacji.

„Uważamy, że to jest samo zło” – mówi młody platformerski hunwejbin (Wikipedia wyjaśnia to trudne słowo). Na młodziutkiej twarzy widać ogrom wiedzy historycznej i lata doświadczenia pedagogicznego, więc pewnie wie, co mówi. Z pewnością werdykt wydał po gruntownym przeanalizowaniu treści podręcznika. OK, żartowałem.

Kto czytałby książkę, skoro sam Donald Tusk ją skrytykował? A to dla młodych kontynuatorów nazistowskich tradycji jest wystarczające. „Donald locuta, causa finita”. (W Google translator jest łacina, ale żeby zrozumieć sens tłumaczenia, trzeba więcej przeczytać.) I tyle mamy z demokracji i pluralizmu.

Tylko patrzeć, jak zamienią brunatne koszule na czerwone krawaty i zabiorą się do oceniania i wyrzucania z uczelni profesorów, może i z cenionym w świecie dorobkiem, ale niepostępowych. Preludium tego mieliśmy niedawno w Katowicach.

No dobrze, nie będę już pastwił się nad współczesnymi komsomolcami. „Wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. (Ciekawe, czy któryś z nich wie, skąd ten cytat?). W końcu są to, jak widać, młodzi wykształceni z dużego ośrodka, czyli – mówiąc po polsku – młodzi i głupi. Nie będę też pisał o ich dorosłych opiekunach partyjnych, bo nie warto. Nie zauważyłem nikogo z nich wyrażającego, no, nie potępienie – tak naiwny to nie jestem – ale choćby zawstydzenie czy zażenowanie. Raczej widziałem satysfakcję, że młodzi tak dowalili pisiorom. Zostawmy więc ich w ich bagienku.

Ale gdzie są nauczyciele tych neonazistów? Gdzie jest nauczyciel historii, który nie nauczył ich, kto palił książki i jak to się skończyło?

Gdzie jest nauczyciel wiedzy o społeczeństwie, który nie powiedział im, że w demokracji spory rozwiązuje się w wyniku dyskusji, a nie palenia książek? Gdzie wreszcie jest nauczyciel matematyki, który nie nauczył ich logiki i logicznego myślenia, by wiedzieli, że nie da się pogodzić walki o wolność słowa z niszczeniem książek?

Rozpoczął się nowy rok szkolny. Przed nim mieliśmy zapowiedzi protestów i żądań lepszej płacy za pracę nauczycieli. Za jaką pracę? Tę, której efekty niszczą książki? Tak, wiem, są nauczyciele pracujący z oddaniem i starający się wychowywać uczniów na porządnych ludzi, świadomych i odpowiedzialnych obywateli. Mam niestety wrażenie, że takich nauczycieli jest coraz mniej.

Nie dopracowaliśmy się systemu promującego nauczycieli z powołania, zaangażowanych i z efektami ich pracy, a umożliwiającego pozbywanie się nauczycieli słabych, dla procesu edukacji zbędnych, a nawet wręcz szkodliwych.

Nie może być tak, że nauczyciel organizujący debaty oksfordzkie, uczący młodzież walki na argumenty i racjonalnej ich analizy, jest traktowany i wynagradzany jak dopuszczający do niszczenia książek, a może i do tego niszczenia podpuszczający.

Rządy Prawa i Sprawiedliwości, choć wprowadziły kilka pozytywnych zmian w szkolnictwie, tego problemu nie rozwiązały i nie wygląda na to, by rozwiązać go miały w przewidywalnej przyszłości. Ale to temat do osobnej, długiej i koniecznej dyskusji.

Młodzi naziści z Platformy niszczyli książkę z głupoty. Głupota to nie grzech, po prostu Bozia rozumu nie dała. Ale system oświaty wychowujący następne pokolenia takich bezmózgowców to prawdziwy dramat i fatalna prognoza dla Rzeczypospolitej.

Zbigniew Kopczyński

Studio Dziki Zachód – 12.09.2022

W dzisiejszym odcinku Wojciech Cejrowski towarzyszy Krzysztofowi Skowrońskiemu – oczywiście zdalnie – w spacerze z Görlitz do Zgorzelca. Na pograniczu panowie musieli trochę porozmawiać o Niemcach.

Niedawno w dziejach Wielkiej Brytanii zakończyła się pewna epoka – druga epoka elżbietańska. Elżbieta II z dynastii Windsorów była najdłużej panującym monarchą brytyjskim oraz jedną z najdłużej panujących głów państw w historii. Jej panowanie przypadło na dosyć burzliwy czas rozpadu Imperium Brytyjskiego, skandali w rodzinie królewskiej, kłopotliwego „brexitu” i pandemii koronawirusa. Elżbieta II była nie tylko królową Zjednoczonego Królestwa i tzw. „commonwealth realms” , ale także ex officio patronką wielu instytucji. Jedną z nich było Królewskie Towarzystwo Geograficzne w Londynie, którego członkiem jest także Wojciech Cejrowski.

Wiele lat temu, gdy przyszedł list z zaproszeniem – bo tam nie można się zapisać, tam trzeba być zaproszonym przez dwóch członków – był to dla mnie wielki zaszczyt. Zanim ci wyślą list, zaproszenie musi być zatwierdzone przez wszystkich „fellows” – „fellow”, w odróżnieniu od „member”, ma prawo do głosowania. Wszyscy fellows muszą się na ciebie zgodzić.

– wspomina podróżnik.

Równie ważnym tematem tego wydania jest również „patriotyzm gospodarczy”. Cejrowski jako wzór stawia… francuskie linie lotnicze.

Z pewną złością zauważyłem, że mają tylko francuskie menu. […] Sześć win, same francuskie. Dodatki – poza colą – wszystko francuskiej produkcji. Mieli nawet francuski gin! Zaś z innych alkoholi był tylko koniak, armaniak i francuska brandy.  Patrzyłem na to ze złością, ale i podziwem. W Polsce powinno być podobnie.

– stwierdza Cejrowski.

Odsłuchaj audycji:

Czytaj także:

Pierwsze Strony Gazet: rząd Liz Truss, ceny mieszkań w Hongkongu i wybory w Szwecji

Ryszard Czarnecki: O siatkówce, Czechach i Unii Europejskiej

W kolejnej odsłonie Wielkiej Wyprawy Radia Wnet „Trójmorze” europoseł PiS komentuje najnowsze wydarzenia w świecie polskiego sportu i europejskiej polityki.

Krzysztof Skowroński na początek rozmawia z Ryszardem Czarneckim jako działaczem sportowym (m.in. Polskiego Komitetu Olimpijskiego). Cała Polska żyje zakończonymi niedawno Mistrzostwami Świata w Siatkówce. Nasza reprezentacja zdobyła na nich – tylko i aż – srebrny medal. Czarnecki komentuje:

Powiem szczerze – choć to niepopularna opinia – srebrny medal to najwięcej, ile mogła zdobyć nasza reprezentacja. Włosi (mistrzowie Europy!) byli genialni w obronie. Myślę, że  biało-czerwoni byli zmęczeni po poprzednich, pięciosetowych meczach z Brazylią i USA.

Dalsza część rozmowy dotyczy jednak spraw arcypoważnych. Niedawno przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, wygłosiła coroczne orędzie o stanie Unii Europejskiej. Jak wskazuje polski europoseł, obyczaj ten jest ściśle wzorowany na orędziu prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki (tzw. „State of the Union Adress”). I dodaje swoje zastrzeżenia:

Pani przewodnicząca bardzo chwaliła Unię Europejską; chwaliła ją za znakomitą pomoc dla ukraińskich uchodźców. Mówiła, że pół miliona dzieci ukraińskich chodzi do szkół na terenie Unii, ale nie podała, że 40% tych dzieci chodzi do polskich szkół! […] Ogólnie jej przesłanie było takie – jest dobrze, będzie jeszcze lepiej.

Odsłuchaj rozmowy:

Czytaj również:

Mirek Topolánek: 15 lat temu Polska jako jedyna dążyła do uniezależnienia się od rosyjskich paliw kopalnych

 

Olivier Bault: Ponad połowa francuskich elektrowni jądrowych jest w konserwacji. We Francji może zabraknąć prądu

Featured Video Play Icon

Olivier Bault

Czy prezydent Emmanuel Macron nazwał państwa Europy Środkowej podżegaczami wojennymi? Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” Olivier Bault o tym, co się dzieje nad Sekwaną.

Olivier Bault komentuje ostatnią rozmowę prezydentów Francji i Rosji. Tematem było bezpieczeństwo elektrowni w Enerhodarze i porozumienie zbożowe.  Emmanuel Macron potępił działania Rosji i zażądał wycofanie się wojsk rosyjskich z Ukrainy.

Dziennikarz wyjaśnia, co miał na myśli prezydent Francji w swojej  mowie do ambasadorów, która wzbudziła kontrowersje nad Wisłą.

Chodziło o potrzebę utrzymania jedności europejskiej w stosunku do Rosji w obliczu wojny na Ukrainie.

Zaznacza, że błędnie przetłumaczono słowa Macrona, który nie nazwał Polski i krajów bałtyckich podżegaczami wojennymi. Francuski prezydent mówił o krajach najbardziej skorych do konfrontacji z Rosją. Podkreślił konieczność zachowania kanałów komunikacyjnych z Kremlem, wskazują, że jest to potrzebne choćby w przypadku bezpieczeństwa jądrowego.

Czytaj także:

Zbigniew Stefanik: Macron będzie chciał pokazać, że Europa nie boi się Władimira Putina

Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” mówi o problemach energetycznych Francji. Zauważa, że

Od ubiegłego roku Francja, zamiast eksportować energię elektryczną,  importuje ją i to z Niemiec.

Przez ostatnie 15 lat zaniedbano utrzymywanie nowoczesnych elektrowni jądrowych. W rezultacie,

Ponad połowa francuskich elektrowni jądrowych jest wyłączonych z użytku z powodów konserwacyjnych.

Wynikało to z planów stopniowego odchodzenia od energii atomowej na rzecz OZE.

We Francji jest potrzeba oszczędzania energii, nie tylko ze względu na wojnę, ale też z powodu błędnej „zielonej” polityki.

W rezultacie Francja stoi przed widmem braku prądu.

A.P.

Dr Zbigniew Kuźmiuk: pokazujemy, jak uświadomić Rosjanom, że popieranie wojny to ścieżka donikąd

Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS w popołudniowej audycji komentuje m.in. ostatnią decyzję w/s wiz dla obywateli rosyjskich w Unii Europejskiej oraz pomoc finansową dla Ukrainy.

Pierwsza część rozmowy poświęcona była decyzji Polski i krajów bałtyckich w sprawie wiz dla obywateli Federacji Rosyjskiej. Europoseł podkreśla, że Rosjanie nie dostaną tylko wiz turystycznych.

Będziemy wydawać wizy posiadaczom Karty Polaka i osobom świadczącym usługi, np. transportowe.

– mówi Kuźmiuk.

Następnie Jaśmina Nowak omówiła z gościem relacje między rządami krajów bałtyckich a silną – szczególnie w Estonii – mniejszością rosyjską. Wielu zastanawia się, komu będzie lojalni bałtyccy Rosjanie – tamtejszym rządom czy rządowi Rosji?

Z historycznego punktu widzenia należy pamiętać, że Rosja lubi wykorzystywać mniejszości narodowe jako pretekst do inwazji.

– przestrzega europoseł.

Debatę publiczną zdominowała na stałe kwestia pomocy finansowej krajów unijnych dla Ukrainy. Gość Radia Wnet krytykuje przede wszystkim dwa kraje:

Głównymi blokującymi pomoc dla Ukrainy jest Republika Federalna Niemiec i Republika Francuska!

Posłuchaj audycji:

Czytaj również:

Estonia jedyna w NATO, bez ratyfikowanego traktatu granicznego z Rosją. Pieskow: Żądania Estonii są nie do przyjęcia

Niemcy: Synod biskupów odrzucił propozycję zmiany nauczania

Źródło fotografii - Pixabay

Niemcy to jeden z głównych ośrodków „drogi synodalnej” i modernizmu w Kościele Katolickim. Tym bardziej zaskakuje klęska, jaką wśród tamtejszego episkopatu poniosła koncepcja zmiany etyki seksualnej.

Jak podaje Katolicka Agencja Informacyjna, na ostatnim forum zgromadzenia generalnego „drogi synodalnej” we Frankfurcie nad Menem biskupi niemieccy odrzucili propozycję zmiany nauczania w kwestii seksualności.

Trzydziestu trzech z 57 niemieckich biskupów głosowało za przyjęciem oświadczenia, 21 było przeciw, a 3 wstrzymało się od głosu. Do ostatecznego zatwierdzenia oświadczeń drogi synodalnej wymagana jest większość dwóch trzecich głosujących biskupów. Wniosek uzyskał wymagane dwie trzecie głosów drogi synodalnej jako całości, przy 159 głosach za, 33 przeciw i 4 wstrzymujących się.

– podaje KAI.

Wniosek, nad którym debatowano w czwartek, wzywał do akceptacji antykoncepcji, czynów homoseksualnych i onanizmu. W dokumencie wzywano również do błogosławieństwa związków tej samej płci. Przez dwa tysiące lat Kościół Katolicki konsekwentnie potępiał te idee, powołując się przede wszystkim na listy świętego Pawła, uznane przez chyba wszystkie wyznania chrześcijańskie za natchnione i ważne.

Przy okazji głosowania ujawnił się poważny podział wśród hierarchów niemieckich. Dokument gorąco krytykowali biskupi Passau i Kolonii. Głównym orędownikiem wniosku był kard. Marx z Monachium.

Bardzo ciekawe w tym kontekście jest oświadczenie Stolicy Apostolskiej z lipca tego roku. W dokumencie możemy przeczytać, że:

„Droga Synodalna” w Niemczech nie ma mocy zobowiązującej biskupów i wiernych do przyjęcia nowych sposobów rządzenia oraz nowych podejść do doktryny i moralności.

W takim razie można zapytać – czy „droga synodalna” ma jeszcze jakiś cel?

[ARP]

Czytaj także:

Ks. prof. Cisło: Bliski Wschód pozostaje krwawiącą raną Kościoła

Niemcy mają problem z solidarnością gazową. Bogatko: Kiedy zrobi się zimniej, ludzie mogą wyjść na ulice

Jan Bogatko

Śmierć Elżbiety II, problemy z gazem i reparacje wojenne. Korespondent Radia Wnet z Niemiec o tym, czym żyją nasi zachodni sąsiedzi.

Jan Bogatko o komentarzach niemieckiej prasy na temat śmierci brytyjskiej królowej. Die Welt pisze, że „nigdy nie będzie już kogoś podobnego”. Jest to smutny dzień dla Niemców.

Każdy Niemiec w głębi serca jest monarchistą. Wystarczy pojechać do Bawarii i porozmawiać o Wittelsbachach.

Gospodarz Studia za Nysą mówi także o solidarności gazowej. Umowę z Berlinem podpisał tylko Wiedeń i Kopenhaga. Nie podpisali jej Belgowie i Holendrzy. Osłabia to pozycję rządu kanclerza Olafa Scholza. Na zimę Niemcy mogą czekać protesty.

Kiedy na zimę zrobi się zimniej,  ludzie mogą wyjść na ulicę protestując przeciwko rządowi Olafa Scholza, który już teraz nie cieszy się popularnością.

Czytaj także:

Prof. Bogdan Musiał: Niemcy nie znajdą argumentów na rzecz niewypłacania Polsce reparacji

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zauważa, że podana w raporcie kwota żądanych reparacji wojennych nie śniła się Niemcom. Przekracza ona niemiecki budżet. Nasz korespondent podkreśla, że Polska była największą ofiarą II wojny światowej.

Polska straciła nie tylko ponad połowę swojego terytorium. Nie tylko straciła 6 milionów mieszkańców, ale straciła przede wszystkim elity.

A.P.

Prof. Bogdan Musiał: Niemcy nie znajdą argumentów na rzecz niewypłacania Polsce reparacji

Skan z: II Wojna Światowa: Wojna obronna Polski 1939 r.; Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1979

Prof. Bogdan Musiał omawia raport nt. strat wojennych Polski podczas II wojny światowej.

Prof. Bogdan Musiał podkreśla, że Polska nigdy nie zrzekła się reparacji.

Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie ma umowy rekreacyjnej w jakiś sposób zawartej z Niemcami.

Historyk wyjaśnia, że nieotrzymanie przez Polskę reparacji to wina ZSRR. Zgodnie z zawartą umową Moskwa miała wypłacić reparacje wojenne dla Polski ze swojej części. Jednak faktycznie to Polska dopłacała do otrzymywanych reparacji.

Polska przez lata de facto płaciła reparacje Związkowi Sowieckiemu, który napadł na nasz kraj wspólnie z Niemcami. To smutny paradoks.

Czytaj także:

Tomasz Rzymkowski: chcemy zapewnić uczniom dostęp do lokalnych strzelnic

W latach 50. Włochy uzyskały reparacje wojenne od Niemiec, podobnie jak Węgry i Czechosłowacja. Prof. Musiał podkreśla, że raport to dopiero otwarcie debaty.

Niemcy nie znajdą argumentów na rzecz niewypłacania Polsce reparacji.

A.P.

Jan Bogatko: Niemcy są wstrząśnięci, że nic w gruncie rzeczy nie wiedzą na temat skażenia Odry

Featured Video Play Icon

Jan Bogatko

Korespondent Radia Wnet w Niemczech o tym, jak nasi zachodni sąsiedzi postrzegają sytuację na Odrze.

Jak mówi Jan Bogatko, temat skażenia Odry pozostaje na łamach niemieckich gazet. Stwierdza, że informacja o stężeniu rtęci w Odrze była wyssana z palca.

Byłem chyba pierwszym dziennikarzem (to było dwunastego sierpnia), który zamiast usłuchać informacji na temat ile rtęci jest w Odrze, zadzwonił po prostu do resortu ochrony środowiska, żeby się dowiedzieć, że żadnych wyników badań nie ma.

Minister środowiska Brandenburgii stwierdził, że w rzece nie stwierdzono obecności metali takich jak rtęć. Niemcy nie wiedzą, gdzie i jak rozpoczęło się skażenie.

Czytaj także:

Przyczyną śnięcia ryb toksyczne gatunki alg? Niemieccy naukowcy spekulują

Jest wiele tysięcy chemikaliów, pod kątem obecności których można by zbadać rzekę.

Jest 350 tysięcy różnego rodzaju chemikaliów, które można byłoby zdiagnozować i wtedy dopiero będzie wiadomo, co i jak, i kto.

Bogatko wskazuje na dzikie odpływy do Odry i innych rzek. Jak dodaje,

Mam nadzieję, że ta tragedia przyczyni się do tego, że będzie się kontrolować dzikie ujścia wód do rzek.

Gospodarz Studia za Nysą wskazuje, że niedługo spotka się Polsko-Niemiecka Komisja Sąsiedzka. Głównym tematem rozmów będzie sytuacja w Odrze. Przyczyn katastrofy w rzecze może być wiele.

A.P.