Bożena Damasiewicz: Od 2005 r. do 2015 r. z naszego kraju wypłynęło ponad 500 mld złotych!

Prezes Fundacji Pomyśl o Przyszłości, wyjaśnia, dlaczego młodzi ludzie opuszczają Polskę w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy oraz co należy zrobić, aby nasz kraj dorównał krajom Europy Zachodniej.

Bożena Damasiewicz, prezes Fundacji Pomyśl o Przyszłości, pokrótce streszcza cele podmiotu, którym zarządza, a który na bazie doświadczeń przedsiębiorców chce pokazać, jak to gospodarka działa, co jest w niej kluczowe i co zrobić, aby Polska odnalazła swoje miejsce w gospodarce globalnej. Miejsce, które pozwoli jej rozwijać się i doganiać pod kątem poziomu życia kraje europejskie.

Wszyscy Polacy chcą żyć w kraju, w którym żyje się bezpiecznie i dostatnio.

Jak dodaje Bożena Damasiewicz, jeśli nie wykształcimy odpowiedniego poziomu rozwoju w celu dogonienia zachodu, młodzi ludzie wyjadą za granicę. Pomimo że Polska intensywnie się rozwija, dystans pomiędzy naszym krajem a krajami Europy Zachodniej wciąż się powiększa, gdyż w tym samym czasie, te kraje rozwijają się jeszcze szybciej niż ona. To niestety odbija się na naszej gospodarce. Przyczyną tak dużych różnić, według Pani prezes, jest to, że Polska nie posiada rodzinnych firm globalnych, które gwarantują szybki wzrost PKB.

Gospodarka globalna rządzi się takimi prawami, że tylko firmy globalne prowadząc działalność na całym świecie, eksportując produkty, ale też myśl techniczą, powodują napływ kapitału do tego kraju, w którym jest siedziba globalnego koncernu.

Bożena Damasiewicz zaznacza również, że zagraniczni inwestorzy są potrzebni w naszym kraju, jednak jeśli Polska skoncentruje się jedynie na produkcji, będzie czerpać niewielkie korzyści, a wszystkie zasługi przypadną centrali zagranicznego koncernu. Dane pokazują, że od 2005 do 2015 z naszego kraju wypłynęło około 500 mld złotych.

Musimy mieć swoje własne firmy globalne

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./M.K.

 

 

Ustroje polityczne rozpadają się, kiedy rządzący nimi się znudzą. W starej demokracji francuskiej lud się nudzi

I oto teraz lud przerywa drzemkę. Nicolas Sarkozy będzie pierwszym od 60 lat prezydentem postawionym przed sądem pod zarzutem korupcji i handlu wpływami. Grozi mu dziesięć lat więzienia.

Piotr Witt

Ustroje polityczne rozpadają się, kiedy rządzący nimi się znudzą. Rewolucja francuska przebiegałaby łagodniej, jeśli w ogóle doszłoby do jej wybuchu, gdyby Ludwik XVI, spadkobierca tysiącletniej monarchii, nie miał dość królowania i nie rzucił się z pasją w ślusarstwo, a Maria Antonina, zaniedbując obowiązki tronu, nie oddawała się bez reszty hodowli owiec.

Notabene królowa nie bawiła się w pasterkę z uperfumowanymi bydlątkami, jak jej to później zarzucali jakobińscy paszkwilanci, lecz z wielką dbałością i kompetencją pracowała nad podniesieniem poziomu hodowli, sprowadzając z zagranicy przodujące rasy, kontynuowane we Francji do dziś. Niestety! Zamiast królować. (…)

Nuda dotyczy nie tylko i nie wyłącznie monarchii i dyktatur. W demokracji źródłem władzy, autokratą jest lud. I właśnie w starej demokracji francuskiej lud się nudzi. Nawet skandale finansowo-polityczne przyjmowane są ziewaniem, zaś ekstrawagancje erotyczne rządzących przyprawiają o senność.

Życie tak nas przyzwyczaiło do korupcji polityków, że na wysokiego funkcjonariusza państwa, któremu niczego by nie zarzucano (gdyby się taki pojawił!), patrzylibyśmy podejrzliwie.

Z pierwszego rządu Emmanuela Macrona co najmniej sześciu ministrów usunięto z powodu zarzutów korupcyjnych.

I oto teraz lud przerywa drzemkę. Nicolas Sarkozy będzie pierwszym od 60 lat prezydentem postawionym przed sądem pod zarzutem korupcji i handlu wpływami. Grozi mu dziesięć lat więzienia. (…)

Nazywany przez karykaturzystów diabełkiem (Sarkozy ma 166 cm wzrostu) były prezydent jest wciąż wystarczająco młody, aby ubiegać się na nowo o fotel prezydencki, a przynajmniej, stając na czele Republikanów, mocno przeszkodzić Macronowi.

Mimo afer mających go skompromitować, były prezydent cieszy się wciąż doskonalą opinią w oczach Francuzów. W ostatnich sondażach wyborcy uznali go za polityka, do którego mają najwięcej zaufania. Daleko przed innymi.

Francuzi chętnie przechodzą do porządku nad aferami finansowymi. Czyż Clemenceau, unurzany w aferze korupcyjnej Panamy, nie stał się bohaterem narodowym – uwielbianym „Tygrysem”? Większość wyborców uważa zapewne, jak Jacques Bainville piszący o Mazarinim, że „bardziej korzystni dla narodu są ci ministrowie, którzy sami płacą sobie z kas państwowych za rzeczywiście oddane usługi niż ci, co szkodzą bezinteresownie”. Tymczasem Macron stracił ogromnie na popularności. Nie różnił się nadmiernie od innych polityków, traktując wyborców jak nierozumne stado, ale w swej pogardzie dla inteligencji ludu wychowanek wielkich szkół i banku Rotszyldów przesadził. (…)

Chodzi o pieniądze albo raczej o brak pieniędzy w budżecie. Zadłużenie Francji osiągnęło wyżyny. Do szerokich rzesz społeczeństwa dociera świadomość jednej z głównych przyczyn tego piramidalnego długu.

Do niedawna tylko w niszowych mediach i niskonakładowych rozprawkach ekonomicznych można było znaleźć wiadomości o ustawie prezydenta Pompidou z 3 stycznia 1973 roku, która zakazuje skarbowi państwa zaciągania pożyczek w Banque de France, zmuszając Francję do zapożyczania się u prywatnych bankierów.

Parlament uchwalił ustawę bez zasadniczych sprzeciwów. Mało kto zdawał sobie sprawę jej z konsekwencji – w gruncie rzeczy zmiany istoty gospodarki. „Najkorzystniej jest pożyczać pieniądze królom” – mówił James de Rothschild, który na początku XIX w. odkrył, że najpewniejszą i najwyżej oprocentowaną lokatą są długi państwowe i nie ma dłużników lepszych jak monarchowie (albo rządy republik). Państwo pieniądze na zapłacenie długu może zawsze zdobyć, opodatkowując dodatkowo obywateli. Czyż Francja nie stała się obecnie światowym championem opodatkowania? Czyż nie bije wszelkich rekordów zadłużenia? Czyż na straży systemu nie stoi prezydent, który był, jak Pompidou, jednym z dyrektorów Wielkiego Banku?

Artykuł „Lud się nudzi” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lipcowym „Kurierze WNET” nr 61/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Lud się nudzi” na s. 3 „Wolna Europa” lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Powrót do powszechnej służby wojskowej we Francji. Będzie stosowana jako metoda wychowawcza młodzieży francuskiej

Kim jestem? – pyta coraz więcej Francuzów. Tradycyjna definicja pojęcia ‘Francuz’ nad Sekwaną brzmi „osoba, która przyjęła i wyznaje wartości Republiki Francuskiej”. Jednak co to oznacza w faktach?

Zbigniew Stefanik

Wzrasta odczucie, że francuska wspólnota narodowa ulega coraz większej dezintegracji, a jej miejsce zajmują rosnące w siłę grupy religijne i tożsamościowe. Co oznacza być Francuzem i obywatelem? Jakie wynikają z tego prawa, przywileje, ale i obowiązki? Jaką rolę we współczesności odgrywają wydarzenia z przeszłości? Czego nas uczy nasza szeroko pojęta kultura? Jakie znaczenie ma francuski hymn i francuska flaga? Czym jest patriotyzm?

Od początku swej prezydentury, nawiązując w tej kwestii w pewnym sensie do gaullizmu, Emmanuel Macron próbuje z jednej strony scalić francuską wspólnotę narodową, a z drugiej – odświeżyć jej definicję. Ma w tym pomóc powszechna służba narodowa – prezydenckie przedsięwzięcie na szeroką skalę, które ma być inwestycją w przyszłość i wychować obywateli świadomych swoich praw i obowiązków; przywiązanych do swojego kraju i jego symboli.

W 1996 roku decyzją ówczesnego prezydenta Jacquesa Chiraca we Francji zaprzestano powszechnego poboru do wojska. (…) Wśród ekspertów panowała opinia, iż powszechna służba wojskowa niczego pożytecznego nie uczy, jest dla młodych stratą czasu, który mogliby o wiele lepiej spożytkować, poświęcając go na edukację i zarobkowanie. Uważano również, iż za dużo kosztuje ona francuskiego podatnika i budżet państwa.

Po latach jednak historycy, politolodzy i socjologowie doszli do wniosku, że powszechna służba wojskowa miała tę zaletę, iż kształtowała poczucie przynależności do wspólnoty narodowej i świadomość wynikających z tej przynależności obowiązków.

Krótko mówiąc, budziła w poborowych przywiązanie do Francji, francuskiej flagi, francuskiego hymnu i wartości francuskiej republiki. Toteż w miarę upływu lat narastało nad Sekwaną przekonanie, że była ona elementem scalającym przeróżne grupy etniczne i religijne, aby służyły jednej sprawie, czyli Republice Francuskiej. (…)

Będzie się ona składać z dwóch etapów. Przez pierwsze 12 do 14 dni wezwani do niej młodzi ludzie będą uczeni między innymi zasad samoobrony, udzielania pierwszej pomocy, jak również odpowiedniego zachowania przed przybyciem służb ratowniczych w sytuacji wypadku drogowego czy innej katastrofy. Uczestnicy szkoleń mają również pobierać naukę związaną z aspektami życia codziennego, na przykład poznają najważniejsze zasady obowiązujące w ruchu drogowym. Obejmie ich również wychowanie obywatelskie.

Nauczą się hymnu narodowego, poznają podstawowe wartości Republiki Francuskiej, ich znaczenie i praktyczne zastosowanie. Przejdą kursy historii Francji, francuskiej kultury, literatury i sztuki.

Zamieszkają przez ten czas w koszarach, z których nie wolno im będzie wychodzić bez pozwolenia.

Przyjęto zasadę, iż powołani do tej służby nie będą służyli w departamencie swojego zamieszkania. Koszty ich dojazdu na miejsce służby i powrotu, a także koszty utrzymania w tym okresie poniesie państwo. Dostęp do telefonów komórkowych zostanie ograniczony, a kontakt ze światem zewnętrznym będzie się odbywał w wyznaczonych przez opiekunów porach. Uczestnicy powszechnej służby narodowej zostaną poddani wojskowej dyscyplinie i wojskowym rygorom. Nie będą jednak przysposabiani do obsługi sprzętu wojskowego.

Drugim etapem powszechnej służby narodowej będzie – po zakończeniu 14-dniowego kursu w koszarach – obowiązkowa bezpłatna praca przez co najmniej dwa tygodnie w jakiejś strukturze działającej na rzecz celów społecznych czy publicznych.

16 czerwca tego roku nastąpił pierwszy, eksperymentalny pobór. W tym roku wszyscy poborowi byli ochotnikami i musieli wykazać się zgodą rodziców na udział w służbie. Zgłosiło się 2 tysiące chłopców i dziewcząt w wieku 15 i 16 lat. Służyli oni w trzynastu departamentach francuskich pod nadzorem ponad 450 opiekunów przez okres 12 dni. Wszyscy byli umundurowani.

W przyszłym roku liczbę poborowych planuje się na 40 tysięcy. Ta liczba ma stopniowo wzrastać do roku 2026, kiedy to w powszechnej służbie narodowej weźmie udział we Francji 800 tysięcy nastolatków. (…)

Cele, jakie postawili sobie obecnie rządzący nad Sekwaną, to scalanie wspólnoty narodowej poprzez czerpanie z tradycji i dorobku minionych pokoleń, odnowienie stosunków świeckiego państwa z religiami wyznawanymi przez obywateli francuskich, zwalczanie separatyzmów, wychowanie obywatelskie i doprowadzenie do tego, aby tożsamość narodowa stała się we Francji lepiej rozumiane, bardziej szanowane i akceptowane. Powszechna służba narodowa ma się stać środkiem do osiągnięcia tych celów, instrumentem, który scali francuską wspólnotę narodową i zapewni jej przetrwanie.

Cały artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Powszechna służba wojskowa jako metoda wychowawcza we Francji” znajduje się na s. 6 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Powszechna służba wojskowa jako metoda wychowawcza we Francji” na s. 6 lipcowego „Kuriera WNET”, nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Witt: Mężczyzna przydzielony do ochrony redaktora Charlie Hebdo miłośnikiem dżihadu [WIDEO]

O tym ilu i w jakich francuskich służbach mundurowych można znaleźć religijnych, a nawet fanatycznych muzułmanów i jak Republika planuje poradzić sobie z tym problemem, mówi Piotr Witt.

Piotr Witt prosto z Paryża opowiada o procesie policjanta, który miał pomagać sprawcom masakry w redakcji Charlie Hebdo ze stycznia 2015 roku. Powraca także do tematu radykalizacji wyznawców Islamu pracujących we francuskich służbach. Zgodnie z notą wewnętrzną paryskiej prefektury niektórzy z szeregowych funkcjonariuszy słuchają w pracy modlitw muzułmańskich, a część policjantek nosi hidżaby. Na dodatek zdarza się, że agenci bezpieczeństwa uczestniczą w zgromadzeniach fanatyków religijnych lub publikują fanatyczne treści w internecie.

W maju tego roku 21039 osób figurowało na listach jednostek podejrzanych o fanatyzm prowadzący do terroryzmu.

Raport sporządzony przez francuską Komisję Obrony ujawnił także obecność wielu dziesiątków zradykalizowanych żołnierzy w szeregach armii francuskiej.

Bardziej optymistyczne są wnioski płynące z dokumentu przygotowanego przez francuski parlament. Na 60 tys. ankiet tylko 91 daje powody do niepokoju. Wynika z nich, że osób o potencjalnie niebezpiecznych poglądach jest w armii tylko 0.05%, w marynarce 0,03%, a w lotnictwie i służbie więziennej nie ma ich prawie wcale.

„W zeszłym roku w regionie Ille de France przyjął kartę regionalną laickości i wartości republikańskich jako sposób przeciwdziałania terroryzmowi.”

Raport podkreśla, że wiele regionów przyjęło zarządzenia mające pomóc zachować laickość instytucji publicznych, która ma być konsekwentnie promowana, począwszy od szkoły. Mają być także prowadzone wzmożone kontrole.

Autorzy raportu wskazują jednocześnie na liczne ograniczenia raportu […], jakie występują w demokratycznym państwie. […] Wspomniany na początku miłośnik dżihadu należał do elitarnej jednostki odpowiedzialnej za bezpieczeństwo najwyżej postawionych osób w państwie.

Kontrole mogą być jednak niewystarczającym środkiem, gdyż jak zauważyli francuscy parlamentarzyści, można je obejść dzięki korupcji lub protekcji znajomych. W ten sposób do najważniejszych instytucji francuskiej przenikają zwolennicy islamskiej świętej wojny.

Państwo francuskie notuje za to „sukcesy” w walce z tradycjami katolickimi. Jak mówi Witt, mer Sommieres planuje utworzenie baru „Cefe Levret” (nazwa ma konotacje seksualne) w zdesakralizowanej kaplicy, wpisanej na listę dziedzictwa narodowego.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Dr Kuźmiuk: Niemcy prowadzą ukrytą grę o obsadzenie Europejskiego Banku Centralnego

Dlaczego Timmermans jest złym kandydatem na stanowisko szefa Komisji Europejskiej i jaki interes w jego poparciu może mieć Angela Merkel? Mówi dr Zbigniew Kuźmiuk.

Dr Zbigniew Kuźmiuk prosto z Brukseli mówi o walce Grupy Wyszehradzkiej nazywanej również V4, o lepszą przyszłość Unii Europejskiej. Grupa, w skład której wchodzą Polska, Czechy, Słowacja i Węgry sprzeciwia się kandydaturze Fransa Timmermansa.

Forsowany jest bez względu na konsekwencje, kandydat lewicowo-liberalny. Jest to absolutnie nieuczciwa gra, a dowodzenie przez Donalda Tuska tą grą, wbrew interesom państw środkowoeuropejskich Europy Śr-Wsch, jest chyba rzeczywiście rzeczą, której społeczeństwa tych krajów mu nie zapomną.

Jak podkreśla eurodeputowany, zgodnie z prawem i ususem unijnym kandydatem na szefa KE powinien być przedstawiciel zwycięskiej Europejskiej Partii Ludowej, czyli Manfred Weber. Poza centrową EPL w obecnym europarlamencie obecne są dwie spore frakcje po prawej stronie.

Myślę, że Niemcy prowadzą ukrytą grę o obsadzenie Europejskiego Banku Centralnego.

Powodem, dla którego kanclerz Niemiec zrezygnowała z promowania kandydata z własnej frakcji i poparła Timmermansa, jest, jak przypuszcza dr Kuźmiuk, rozgrywka mająca na celu wybranie Niemca na przewodniczącego EBC. Niemcy są szczególnie zainteresowane tym, co się dzieje w strefie euro jako kluczowy dla niej kraj. Obawiając się o jej przyszłość, chcą widzieć w EBC swojego kandydata, choćby nie był politykiem, tylko specjalistą.

Wszyscy wiemy, jaki charakter ma pan Timmermans. Nie jest to człowiek koncyliacyjny, to człowiek myślący dosyć jednostronnie i uparty. Jeżeli rzeczywiście Ci wielcy przeforsują go na stanowisko szefa Komisji Europejskiej, w Unii Europejskiej nastaną złe czasy.

Posiedzenie zostało odroczone do godziny 11, po której, jak ma nadzieję dr Kuźmiuk, Timmermans nie będzie już kandydatem na szefa KE. Zaznacza, że przywódcy europejscy nie wyciągnęli wniosków z Brexitu i prowadzą działania zmierzające do destabilizacji Unii. Gość „Poranka WNET” uważa, że holenderski socjalista „nie jest znany z żadnego rozwiązania, które forsowałby, a które by służyło Unii”, a jedynie przyczynił się do skonfliktowania Komisji Europejskiej z rządami państw członkowskich, w imię obrony praworządności, gdy jest to „problem dziesięciorzędny i bardzo często sztucznie zbudowany”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Francuska scena polityczna po eurowyborach 2019. Około 25% wyborców nie będzie reprezentowanych w europarlamencie

Francuska scena polityczna znajduje się w stanie głębokiej dekonstrukcji i nieprędko się to zmieni. Rozwiązanie konfliktów powstałych na tle społeczno-gospodarczym staje się więc coraz trudniejsze.

Zbigniew Stefanik

Najwyższa frekwencja nad Sekwaną w eurowyborach od 25 lat. Najwięcej komitetów wyborczych (34) w całej historii V Republiki w eurowyborczym wyścigu. Obóz polityczny Emmanuela Macrona przegrywa z politycznym ugrupowaniem Marine Le Pen. Tradycyjna francuska centroprawica zalicza największą w swojej historii porażkę. Partia Zielonych (ELV) osiąga wysoki, choć nie najwyższy w jej historii eurowyborów wynik. Podzielona lewica w odwrocie. Rządząca dwa lata temu Francją Partia Socjalistyczna Françoise Hollande’a i skrajnie lewicowa partia La France Insoumise z trudem przekraczają pięcioprocentowy próg wyborczy.

Ostatnio frekwencja wyborcza przekroczyła nad Sekwaną 50% podczas eurowyborów w 1994 roku, czyli krótko po przyjęciu traktatu z Maastricht, który przekształcał Wspólnotę Europejską w Unię Europejską, zapowiadał przyjęcie wspólnej waluty i wprowadzał istotne zmiany do wspólnej przestrzeni gospodarczej i rynku wspólnotowego. Dlaczego Francuzi postanowili masowo zagłosować w tegorocznych eurowyborach? (…) Decyzje podejmowane przez unijne instytucje mają czasem decydujący wpływ na życie Francuzów, ale skutki tych decyzji coraz częściej budzą nad Sekwaną kontrowersje i niezadowolenie…

Kolejna przyczyna wyższej niż zwykle frekwencji w eurowyborach we Francji to trwający od ponad pół roku kryzys społeczny. Wybory stały się więc okazją do wyrażenia opinii o dwuletniej prezydenturze Emmanuela Macrona i rządach premiera Edouarda Philippe’a.

Prezydent Francji zresztą spotęgował to zjawisko, biorąc osobiście udział w kampanii wyborczej poprzedzającej eurowybory 2019, co przerodziło się w dużym stopniu w plebiscyt dla samego Emmanuela Macrona i jego prezydentury – który zresztą przegrał.

Po ogłoszeniu jeszcze wówczas sondażowych wyników eurowyborów premier Philippe, zwracając się do działaczy La République en Marche podczas wieczoru wyborczego stwierdził, że „trudno mówić o zwycięstwie, kiedy zajęło się drugie miejsce”. Ugrupowanie Emmanuela Macrona uplasowało się bowiem na drugim miejscu za partią Marine Le Pen. (…)

Pomimo zwycięstwa ugrupowania Marine Le Pen, trudno mówić o znaczącym sukcesie frontystów. Wynik wyborczy potwierdził, że poparcie dla tej partii sytuuje się na poziomie ponad 20%, podobnie jak w pierwszej turze francuskich wyborów prezydenckich dwa lata temu, jak w wyborach regionalnych z grudnia 2015, wyborach samorządowych czy eurowyborach z roku 2014. Frontyści nadal nie są w stanie przekroczyć we Francji pułapu 30% poparcia społecznego, co źle rokuje dla nich w nadchodzących wyborach samorządowych w roku 2020 i wyborach prezydenckich i parlamentarnych w roku 2022. Co więcej, analizy powyborcze sporządzone po tegorocznych eurowyborach pokazują, że Zrzeszenie Narodowe nie jest partią pierwszego wyboru dla przeciwników Emmanuela Macrona, spośród których większość głosuje na inne niż RN ugrupowania.

Marine Le Pen i jej obóz polityczny nie jest więc uznawany przez większość Francuzów za alternatywę wobec obecnie rządzących Francją.

Dla tradycyjnej francuskiej centroprawicy eurowybory 2019 zakończyły się największą klęską polityczną w historii tej formacji. Nigdy w historii V Republiki centroprawica nie uzyskała wyniku jednocyfrowego. Tym razem Partia Republikanie Laurenta Wauquieza oraz lista kandydatów tej partii pod przywództwem Françoise-Xaviera Bellamy’ego uzyskała wynik zaledwie ośmioprocentowy. (…) Krajowy lider listy kandydatów do europarlamentu w tegorocznych eurowyborach, François-Xavier Bellamy, jest politykiem kojarzonym z konserwatywną prawicą. (…)

Zdaniem wyborców Bellamy dyskredytuje się jako lider z powodu swojego zaangażowania w debaty natury religijno-światopoglądowej, co zaprzecza neutralności państwa w kwestiach religijnych.

(…) Uznając klęskę swojego przywództwa i kierunku, jaki nadał ugrupowaniu republikanów, 2 czerwca br. wieczorem Laurent Wauquiez podał się do dymisji. (…)

Wyniki eurowyborów 2019 potwierdzają stan francuskiej lewicy, która – od dwóch lat głęboko podzielona – znajduje się w odwrocie i zmierza ku politycznemu upadkowi. Zarówno Partia Socjalistyczna (jeszcze dwa lata temu partia władzy nad Sekwaną), jak i La France Insoumise (ugrupowanie, którego Jean-Luc Mélenchon był jednym z czterech liderów politycznych pretendujących do drugiej tury wyborów prezydenckich w 2017), uzyskały wynik sześcioprocentowy i ledwie przekroczyły próg wyborczy. (…) Można wręcz postawić pytanie, czy tworzące ją ugrupowania nie należą po prostu do przeszłości? (…)

Ruchowi żółtych kamizelek nie udało się przekształcić działalności demonstracyjno-protestacyjnej w polityczną. W styczniu 2019 roku wszystkie sondaże nad Sekwaną zapowiadały, że jeśli eurowybory odbyłyby się w styczniu, potencjalna lista żółtych kamizelek mogłaby liczyć na co najmniej 13% poparcia. Jednak od stycznia tego roku ruch żółtych kamizelek tracił popularność.

Żadna lista kandydatów, która występowała w wyborach 2019 pod szyldem żółtych kamizelek, nie uzyskała nawet jednego procentu głosów.

Cały artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Krajobraz po bitwie. Francuska scena polityczna po wyborach” znajduje się na s. 16 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Krajobraz po bitwie. Francuska scena polityczna po wyborach” na s. 16 czerwcowego „Kuriera WNET”, nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czarnecki: Sprawa kandydatury Timmermansa to element starcia krajów starej i nowej UE [AKTUALIZACJA: 11:20][VIDEO]

O tym, dlaczego Frans Timmermans nie został kandydatem na szefa KE i jak wyglądają rozgrywki wokół kluczowych stanowisk unijnych – opowiada europoseł Ryszard Czarnecki.

Ryszard Czarnecki opowiada z Brukseli o przebiegu niekończącego się szczytu Rady Europejskiej. Europosłowie nie mogą dość do porozumienia odnośnie do obsady najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej. Polskim europarlamentarzystom udało się zablokować kandydaturę Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej.

Tak naprawdę ten szczyt był kolejną odsłoną starcia między starą unią, dawną EWG, a nową unią, ponieważ kandydatura Timmermansa została uzgodniona przez kraje EWG: Niemcy, Francję, Holandię, Włochy i miała ona być narzucona krajom nowej unii.

Jak podkreśla gość „Poranka WNET” kandydatura socjalisty w sytuacji, gdzie socjaliści przegrywają wybory wszędzie w unii poza Hiszpanią, jest nielogiczna. Główną rolę w jej zblokowaniu odegrały kraje Grupy Wyszehradzkiej. Czernecki stwierdza, że Polska pokazała, że bez niej nie można nic zrobić w UE, jeśli chodzi o sprawy personalne. W najbliższym czasie prowadzone będą w tej sprawie rozmowy bilateralne. Głosowanie nad nowym szefem Komisji Europejskiej planowo powinno nastąpić 17 lipca. Z głównych stanowisk unijnych najwcześniej obsadzone zostanie posada przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, którego nazwisko poznamy już jutro. Europoseł podkreśla, że walka o obsadę stanowisk europejskich to rozgrywka, w której bierze się pod uwagę zachowanie równowagi między różnymi grupami w Unii.

Wysłuchaj pierwszej części rozmowy już teraz!

 

AKTUALIZACJA:

Ryszard Czarnecki ponownie połączył się z Krzysztofem Skowrońskim, aby streścić przebieg wznowionego szczytu Rady Europejskiej, gdzie jak twierdzi, doszło do prób przekonania delegatów ze Słowacji, w tym socjalistycznego premiera Petera Pellegriniego, do głosowania na do tej pory odrzucaną kandydaturę Fransa Timmermansa, które jednak skończyły się porażką.

Podział między starą unią a nową unią się odradza, a kandydatura Timmermansa tylko by go pogłębiła.

Europoseł podkreśla, że Timmermans jest człowiekiem, który wielokrotnie ostro atakował nie tylko Polskę, ale cały szereg państw europejskich. Komentując poparcie Donalda Tuska dla jego kandydatury, stwierdza, że Tusk zajmuje tutaj to samo stanowisko co kanclerz Angela Merkel. Jednocześnie postępuje wbrew pozycjom Europejskiej Partii Ludowej, do której należy czy Platformy Obywatelskiej, której przewodniczący mówi, że „nie ma zgody na Timmermansa”. Dodaje,  że przewidywany na 17 lipca termin wyborów szefa KE może zostać przesunięty nawet na jesień, jeśli w negocjacjach zapowiedzianych na 15 lipca nie dojdzie do porozumienia. Podkreśla, że późniejszy termin wybory nie byłby niczym niezwykłym w dotychczasowej praktyce unijnej, gdyż podobnie bywało już w przeszłości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Jabłonka: Wina rozpoczęcia II WŚ spoczywa na tych, którzy rozmontowali traktat wersalski w okresie wielkiego kryzysu

Jabłonka w swojej wypowiedzi streszcza kulisy podpisania traktatu wersalskiego oraz jego dalsze konsekwencje dla historii krajów w nim uczestniczących.

 

 

Sto lat temu w Paryżu podpisano traktat wersalski, z okazji tej rocznicy, w studiu pojawił się historyk Krzysztof Jabłonka.

„Warunki pokoju” – tak naprawdę określany jest traktat wersalski powstały w 1921 roku, o którym mowa w „Poranku WNET”.

Traktat wersalski podpisały 22 państwa sprzymierzone i stowarzyszone oraz jedne Niemcy – powiedział Krzysztof Jabłonka.

W Traktacie wersalskim dodatkowo stworzono tzw. mały traktat wersalski. Wymogiem, który trzeba było spełnić, aby móc do niego przystąpić, było podpisanie go przez cztery państwa: Polskę, Rumunię, Jugosławię i Grecję – „celem było zabezpieczenie mniejszości narodowych” – zaznaczył gość „Poranka WNET”.

Z historii wiemy, że Polska bała się podpisać dokument, dający jej bezpieczeństwo, lecz pozytywne strony traktatu finalnie przekonały naród polski do wejścia w skład czterech państw członkowskich.

W „Poranku WNET” została poruszona również zasadnicza kwestia umowy o strefie okupacyjnej czterech państw: Belgii, Wielkiej Brytanii, Francji oraz Stanów Zjednoczonych na terenie Niemiec. W swojej wypowiedzi Jabłonka zaznaczył, że:

Wina o rozpoczęciu II Wojny Światowej tkwi w rękach tych, którzy rozmontowali Traktat wersalski w okresie wielkiego kryzysu w roku 1929.

Jak dodał Jabłonka, dziś o godzinie 12:00 mija 100 lat od podpisania przez Polskę Traktatu wersalskiego.

M.N.

Witt: Francuzi zaczęli dostrzegać radykalizację muzułmanów. Stworzono rządowy raport na temat fanatyzmu religijnego

-Dzisiaj mówi się o tym, że prawodawstwo nie zezwala na zwolnienie pracownika, który się zradykalizował. Wiemy po zamachach we Francji, do czego prowadzi ta fanatyzacja – dodaje Witt.

 


Piotr Witt o fali upałów we Francji. Porównuje swoje doświadczenia sprzed czterdziestu lat, kiedy to pierwszy raz wyjechał do Paryża:

Kiedy opuściłem rozklekotany Warszawski autobus z podrapanymi siedzeniami i wsiadłem do paryskiego autobusu, który był czysty, lśniący, klimatyzowany, z wyściełanymi siedzeniami — to był dla mnie szczyt luksusu. Dzisiaj, kiedy przylatuje z Paryża do Warszawy, mam to samo wrażenie, tylko w odwrotnym kierunku. Autobusy Paryskie nie są klimatyzowane i mają twarde siedzenia.

Co robi paryska władza, aby dopomóc obywatelom podczas tych wysokich temperatur? Zapowiedziała, iż za pięć lat autobusy w mieście będą… klimatyzowane, tymczasem walczy z globalnym ociepleniem!

W 2003 roku podczas straszliwie gorących wakacji, we Francji z powodu wysokiej temperatury zmarło 15 tysięcy osób. W tym roku przewiduje się, że to żniwo może być nawet większe. Naturalnie globalne ocieplenie istnieje, sam widzę to w Alpach, gdzie cofają się lodowce. […] Zjawisko to jedna sprawa, a walka z nim to co innego. Obiecuje się nam, że za 5 lat autobusy w Paryżu będą klimatyzowane! Oprócz tego walczy się z ociepleniem klimatu i interpretuje się te upały jako efekt działalności ludzkiej.

Głośnym tematem w Republice jest także pewien raport parlamentarny, który niedawno został opublikowany. Dotyczy on radykalizacji pracowników w służbach publicznych. Czym odznacza się ów radykalizacja? Tym, że pracownicy służb publicznych będący muzułmanami, pałają coraz bardziej fanatycznymi uczuciami do swej religii:

Właściwie po raz pierwszy mówi się o tym zjawisku w sposób tak precyzyjny i wymierny. Nie widzi się wzrostu fanatyzmu chrześcijańskiego, mowa jest jedynie o fanatyzmie islamskim. […] Zjawisko to zwróciło wreszcie uwage parlamentu i pchęło go do stworzenia raportu. Cięzko przewidzieć jego skutki. Dzisiaj mówi sie o tym, że prawodawstwo nie zezwala na zwolnienie pracownika, który się zradykalizował. Wiemy po zamachach we Francji, do czego prowadzi ta fanatyzacja.

Ponadto nasz korespondent mówi o wrażeniach, jakie robi na nim Polska, kiedy przyleci do niej z Francji, gdzie na co dzień mieszka. Widzi przede wszystkim bogacące się społeczeństwo i ogromną ilość tatuaży na ciałach młodych osób.

K.T. / A.M.K.

 

Benallagate. Na szczytach władzy we Francji rozwija się skandal, którego już od ponad roku nie udaje się zakończyć

Uzurpacja władzy, krzywoprzysięstwo w Senacie, nielegalne kontakty z obcymi wywiadami, fałszywe dokumenty, dymisje wysokich funkcjonariuszy, dziennikarze prześladowani za dociekanie prawdy…

Piotr Witt

Przed rokiem użytkownicy sieci mogli obejrzeć film nakręcony 1 maja, z ukrycia w paryskim ogrodzie botanicznym: dwaj mężczyźni z opaską „Policja” na rękawie powalili na ziemię jakiegoś człowieka. Wszczęto śledztwo, dość ślamazarnie, jak zwykle, gdy chodzi o afery polityczne. Sprawa nabrała rumieńców, gdy pewna dziennikarka odkryła niedługo później, że dwaj mężczyźni należą do ochrony osobistej prezydenta Macrona. W wyniku dalszych dochodzeń i zaciekłej pracy dziennikarzy w ciągu roku banalny incydent poturbowania manifestanta przekształcił się w gigantyczna aferę państwową z udziałem fałszywych policjantów, prawdziwych agentów francuskiego kontrwywiadu, agentów Mossadu, miliarderów rosyjskich powiązanych z mafią, handlarzy broni i Bóg wie kogo jeszcze. (…)

Kiedy okazało się, że Benalla nie miał statusu policjanta, który sobie oszukańczo przypisał, i że prokuratura wszczęła przeciwko niemu śledztwo z oskarżenia o pobicie, Pałac Elizejski mógł zareagować tylko w jeden sposób: były ochroniarz został formalnie zwolniony. (…)

Wszystko to zbladło wobec rewelacji, które wkrótce nadeszły. Alexander Benalla posiada trzy paszporty dyplomatyczne (agencja prasowa Mediapart ujawniła później, że ma i czwarty). Przygotowują dla niego w budynku nad Sekwaną, należącym do Prezydencji, 200-metrowe  mieszkanie. W tym pałacowym gmachu mieszkała niegdyś nieślubna żona François Mitterranda z córeczką Mazarine.

Wobec tych wszystkich rewelacji nasuwa się pytanie: jakie związki, o jakim charakterze muszą łączyć goryla z prezydentem, żeby ten pierwszy zasłużył na podobne fawory?

W lutym, podczas gdy minister spraw wewnętrznych bagatelizował aferę Benalli jako niedowarzonego narwańca, agencja prasowa Mediapart ujawniła nowe elementy łamigłówki. Bohater skandalu uprzednio pośredniczył w negocjowaniu kontraktu z dwoma oligarchami rosyjskimi na ochronę ich posiadłości w Paryżu i w Monaco. Wysokość kontraktu wynosiła 2,2 miliona euro. (…) Jest może tylko kwestią przypadku, że muzułmanin Machmudow zwrócił się o opiekę do muzułmanina Aleksandra Benalli, którego prawdziwe imię brzmi Maruan. (…) Zanim 23 lipca został oficjalnie zwolniony z Pałacu Elizejskiego, Benalla zdążył podpisać pierwszy kontrakt. Do końca roku, już po zwolnieniu, podpisał również drugi, na łączną sumę ponad dwóch milionów euro. (…)

Rzeczy skomplikowały się jeszcze bardziej, kiedy wyszło na jaw, że Benalla nie jest muzułmaninem, uzbeccy bogacze nie zwracali się zatem do współwyznawcy. Z pochodzenia jest Marokańczykiem, a mówiąc ściśle – marokańskim Żydem. Wywiad marokański jest uważany za najlepszy w Europie, jeżeli nie najlepszy na świecie, gdyż stanowi przybudówkę Mossadu. W świetle tej rewelacji pojawiło się pytanie o cztery paszporty – dwa dyplomatyczne i dwa służbowe, których przecież zwyczajny, a nawet nadzwyczajny agent ochrony nie potrzebuje. (…)

Od czasu kampanii europejskiej o Benalli jak gdyby zapomniano.

Afera ma swój dalszy ciąg przed trybunałami, ale informacji na jej temat nie upowszechnia się. „Wyciszajcie, towarzysze, wyciszajcie!” – mawiał przy takich okazjach sekretarz Gierek.

(…) W Benallagate zogniskowały się wątki najwyższej wagi. Można się było zatem spodziewać jeżeli nie jej rozwiązania, to przynajmniej kontynuacji. Nic takiego nie nastąpiło.

Cały artykuł „Benallagate” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w czerwcowym „Kurierze WNET” nr 60/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Benallagate” na s. 3 „Wolna Europa” czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego