Marczak: okazało się, że USA nie są w stanie kontrolować procesów politycznych w tak odległych krajach jak Afganistan

Co zamiast dominacji Stanów Zjednoczonych? Geopolityk o wyjściu wojsk amerykańskich z Afganistanu i projektach podważenia amerykańskiej hegemonii.


Tadeusz Marczak zachęca, aby spojrzeć na amerykańską ewakuację z Afganistanu z szerszej perspektywy. Przypomina, że Stany Zjednoczone wygrały zimną wojnę. Wówczas były niekwestionowanym hegemonem. Zauważa, że francuski autor Henri de Grossouvre oceniał na początku obecnego wieku, że amerykańska hegemonia potrwa jeszcze 10-15 lat. Pisał on o osi Paryż-Berlin-Moskwa. Dwa tygodnie po zamachach na WTC Władimir Putin zaproponował na forum Bundestagu zjednoczenie Unii Europejskiej i Rosji.

Tam miał owacje niemal na stojąco.

Propozycja została przykryta przez zamach. W 2010 r. na łamach Suddeutsche Zeitung prezydent Rosji proponował „wspólną przestrzeń od Władywostoku do Lizbony”. Nasz gość przypomina poglądy niemieckiego geopolityka Karla Haushofera.

 Karl Haushofer głosil koncepcję bloku kontynentalnego: Mitteleuropa (Trzecia Rzesza), Eurazja (Rosja) i Japonia.

Marczak zauważa, że rozpoczęciu wojny z terroryzmem towarzyszyła Inicjatywa Wielkiego Bliskiego Wschodu. Polegała ona na demokratyzacji i sekularyzacji społeczeństw muzułmańskich od Maroka do Indonezji.

Jakie sprawy wchodziły w grę? Równouprawnienie kobiet, dostęp do edukacji, walka z bezrobociem no i oczywiście ustanowienie demokratycznych reżimów.

Jak mówi, efektem tego być może były rewolucje w krajach arabskich, które jednak nie doprowadziły do demokratyzacji [za wyjątkiem Tunezji -przyp. red.].

Okazało się, że Stany Zjednoczone mimo wydawałoby się nie przebranych środków zwłaszcza medialnych nie są w stanie kontrolować procesów politycznych lub wpływać na procesy polityczne w tak odległych krajach jak Afganistan.

Konkurentem dla hegemonii amerykańskiej jest idea zjednoczenia całego muzułmańskiego świata pod sztandarami nowego kalifatu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Paweł Chojnacki: uwierzyliśmy, że ludzie w Polsce mogą być wolni, niepodlegli i suwerenni, i takiej Polski chcieliśmy

Audycja

Dr Paweł Chojnacki opowiedział o swoich zainteresowaniach naukowych:

Interesuję się historią emigracji, na przykład wielką XIX w. emigracją romantyczną, a także wielką emigracją XX w., skupioną głównie w Londynie i Paryżu.

Stwierdził, że jest jednym z niewielu badaczy, którzy mają za sobą doświadczenie emigracyjne. Zaznaczył, że spędził w Londynie ponad dekadę, co jest istotne dla badań, które prowadzi. Opowiedział również o tym, jakiej Polski chciał w latach 90′:

Uwierzyliśmy, że ludzie w Polsce mogą być wolni, niepodlegli i suwerenni, i takiej też Polski chcieliśmy.

Badacz zauważył, że od XVIII w. historia Polski toczy się równolegle w jej granicach i na emigracji. Podkreślił, iż historia polskiej emigracji nie skończyła się w latach 90′, lecz trwa nadal, choć Polacy nie są jeszcze w sytuacji narodów, takich jak chociażby Szkoci, których większość obywateli mieszka w diasporze. Podzielił się również tym, jak rozumie ,,polskość”:

Warto patrzeć na polskość jak na układ składający się z trzech planet: Polaków w kraju, Polaków na wschodzie i Polaków na zachodzie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

S.S.

Proces zamachowców w Paryżu. Stefanik: tamte wydarzenia trwale zmieniły społeczeństwo francuskie

Korespondent polskich mediów we  Francji o zamachu w Paryżu w 2015 r.: procesie sprawców, wnioskach z nich płynących i pytaniach, jakie w związku z nimi się pojawiają.

Zbigniew Stefanik komentuje proces sprawców zamachów w Paryżu z dnia 13 listopada w 2015 r. Sądzi, że każdy, kto był wówczas we Francji pamięta co robił tamtego dnia. Był to ogromny szok.

Nikt się nie spodziewał takiej masakry.

13 listopada 2015 r. miały miejsce cztery zamachy. Pierwszy z nich miał miejsce przy Stade de France. Prawdopodobnie jego celem był ówczesny prezydent Francji  François Hollande. Kolejny zamach dotknął teatr Bataclan, a następne dwa kawiarnie.

W sumie tego dnia zginęło w Paryżu 130 osób, więc jest to jeden z pewnością z najkrwawszych dni Piątej Republiki.

Jak zauważa korespondent polskich mediów we  Francji, zaczynający się w środę proces będzie dotyczył, drugorzędnych sprawców zamachu. Wśród 20 oskarżonych, którzy staną teraz przed sądem tylko Salah Abdeslam należy do głównych sprawców. Proces  ma potrwać 9 miesięcy. Zeznawać ma w nim pięciu świadków. Ma on być szczególnie zabezpieczony przez policję.

Bestialstwo, które wykazali się ci zbrodniarze jest tak niebywałe, że grozi krew w żyłach.

Stefanik zaznacza, że za zamachami stali obywatele francuscy, urodzeni i wychowani w Republice Francuskiej. Skłania to do refleksji co popycha ludzi do dokonania takich zbrodni na własnych współobywatelach.

To są trudne pytania, ale z pewnością ten proces jest swego rodzaju próbą również próbą odpowiedzi na nie.

Proces będzie również analizą tamtych działań i odpowiedzią na pytanie, czego się nauczyliśmy z tamtych wydarzeń. Gość Kuriera w samo południe zauważa, że

Po zamachach z 13 listopada 2015 roku pojawiło się wiele oskarżeń pod adresem służb specjalnych.

Zarzucano służbom, że nie rozpoznały w porę zagrożenia, a przez swą opieszałość doprowadziły do większej liczby ofiar.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Zbigniew Stefanik: We Francji od 12 września tego roku rozpoczną się szczepienia trzecią dawką szczepionki na covid

Francuskie plany uruchomienia szczepień trzecią dawką szczepionki przeciw covidowej komentuje Zbigniew Stefanik – dziennikarz, korespondent polskich mediów we Francji.

We Francji od początku września osoby powyżej 65 roku życia i osoby które cierpią na choroby współistniejące będą mogły zapisywać się na przyjęcie trzeciej dawki szczepionki przeciw covid19.

Francuski premier poinformował, że od 12 września tego roku rozpoczną się szczepienia trzecią dawką szczepionki na covid w domach starców – informuje korespondent.

[related id=151583 side=right]
Francuska Agencja Zdrowia zaleciła, aby poczekać z trzecią dawką szczepionki do końca października, tak aby seniorzy mogli przyjmować jednocześnie szczepionkę na grypę i jednocześnie trzecią dawkę szczepionki na covid. Jednakże rząd Francji nie przyjął tych rekomendacji. Nie wykluczone, że trzecią dawką będą szczepione inne grupy społeczne.

Przypomnijmy, że Światowa Agencja Zdrowia rekomenduje, aby raczej wstrzymać się z trzecią dawką i raczej zająć się szczepieniem państw afrykańskich – mówi Zbigniew Stefanik.

Dziennikarz zauważa, że istnieje program o zasięgu ogólnoświatowym mający zająć się szczepieniem ludności państw średnio i mało rozwiniętych. Wielu ekspertów wskazuje jednak, że nie wystarczą jedynie szczepienia mieszkańców danego kraju. Konieczne może być zaszczepienie wszystkich ludzi na ziemi. Tymczasem Francja przygotowuje się do rozpoczęcia roku szkolnego w specjalnym toku sanitarnym,jednak bez paszportu sanitarnego.

O tym poinformował rzecznik rządu i minister edukacji – paszport sanitarny nie będzie obowiązywał ani w szkołach podstawowych, ani w gimnazjach, liceach i również nie będzie obowiązywał na uniwersytetach – relacjonuje gość „Popołudnia WNET”.

Rząd Francji planuje wprowadzenie czterech stopni alertu, które będą wprowadzane w życie wraz ze zmianami w sytuacji pandemicznej. Statystyki pandemiczne są jednak nadal niepokojące. Szczególnie w departamentach zamorskich, gdzie przesunięto rozpoczęcie roku szkolnego o dwa tygodnie. Francuskie władze zaznaczają, że to właśnie w departamentach zamorskich jest najmniej osób zaszczepionych.

J.L.

Zbigniew Stefanik: Jesienią można się spodziewać we Francji większych protestów przeciwko paszportom sanitarnym

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Zbigniew Stefanik – korespondent polskich mediów we Francji który mówi o sporze wokół paszportów sanitarnych i francuskim aspekcie sytuacji w Afganistanie.

We Francji nie milkną protesty przeciwko wprowadzonym 9 sierpnia 2021 roku paszportom covidowym. Spór między rządem a przeciwnikami tych paszportów  przybiera na sile.

Można spodziewać się jeszcze większych protestów już jesienią tego roku, kiedy rozpocznie się zapowiadana przez rządzących kampania szczepionkowa w szkołach, gimnazjach i uniwersytetach – relacjonuje Zbigniew Stefanik.

Ruch przeciwników paszportu sanitarnego staje się ruchem przeciw obecnemu rządowi Francji. Korespondent zaznacza, że toczący się spór nie dotyczy jedynie szczepionek, ale również kwestii prawnych i problemów natury konstytucyjnej. Ruch protestujących jest bardzo zróżnicowany i może mieć duży wpływ na najbliższe wybory prezydenckie we Francji.

Jeśli miałoby dojść do dużych protestów, długotrwałych protestów nad Sekwaną już od początku jesieni tego roku, to z pewnością te protesty staną się swego rodzaju epicentrum kampanii wyborczej – informuje korespondent.

Jak wskazują sondaże ponad połowa obywateli francuskich popiera protesty. Rząd Francji sytuację w Afganistanie obserwuje z niepokojem.

Może ponownie pojawić się fala migracyjna w związku z sytuacją mającą miejsce na Bliskim Wschodzie, w Afganistanie i przecież również w krajach Sahelu  – mówi gość „Kuriera w samo południe”.

Francuski rząd również negocjuje wycofywanie wojsk z Sahelu co może spowodować nową falę uchodźców. Francja wspierała dążenia Afganistanu do demokracji jednak głównym celem było zlikwidowanie przyczółku terrorystów.

Zachód nie będzie się mieszał za bardzo w sprawy tych państw, gdzie jakieś grupy islamistyczne walczą o przejęcie władzy pod warunkiem, że te grupy nie będą eksportowały swoich działań za granicę. Można założyć,że właśnie taki eksperyment jest prowadzony w Afganistanie – ocenia Zbigniew Stefanik.

Talibowie będą zwalczać tzw. Państwo Islamskie, stanowiące dla nich konkurencję, co może spowodować kolejne konflikty zbrojne na Sahelu. Francja wprawdzie wspierała dążenia Afganistanu do demokracji ponieważ miała na celu zlikwidowanie przyczółku terrorystów. Tymczasem pod znakiem zapytania staje obecność jednostek wojskowych Zachodu na obszarach Bliskiego Wschodu i Sahelu.[related id=151583 side=right]

J.L.

Pomoc amerykańska i przodująca technologia miały w Rosji długą tradycję / Piotr Witt, „Kurier WNET” nr 86/2021

Natura nie znosi próżni, także i w Afganistanie. Czy Putin po opuszczeniu Afganistanu przez Amerykanów nie okaże zainteresowania tym kluczem do Azji Środkowej, upuszczonym na kamienistej drodze?

Piotr Witt

Żebyśmy się mniej więcej bali

9 lipca ruszyły we Francji na nowo dyskoteki. Po dwóch tygodniach wiele z nich zaczęto z powrotem zamykać, zwłaszcza na południowym zachodzie Francji i w regionie Marsylii – dotkniętych, według komunikatów oficjalnych, straszliwym wariantem delta.

Covid-19 bawi się z nami metodą leninowską – dwa kroki naprzód, jeden w tył, nie bez pozostawienia głębokich śladów w mentalności i psychice Francuzów. Znajoma lekarka skarży się na nadmiar pracy. Tak jest ostatnio zajęta – w swoim szpitalu psychiatrycznym – że nie ma kiedy wydawać zarobionych pieniędzy. Jej pacjenci, pogrążeni w głębokiej depresji, także nie mają ochoty na shopping. Nadzieja rządu na gwałtowne ożywienie gospodarcze w związku ze wzmożoną konsumpcją zwiędła w zetknięciu z rzeczywistością. Podczas covidowego aresztu domowego i abstynencji konsumpcyjnej Francuzi mieli zaoszczędzić ponad 142 mld euro. Cóż z tego, kiedy nie chcą się teraz z nimi rozstać, mimo straszenia inflacją.

Czas sprzyja rządowi i pozwala uniknąć drażliwych tematów. Po emocjach Rolland-Garros przyszły tygodnie mistrzostw piłkarskich. Euro 2020 trwało, kiedy naród przyklejony do telewizora przeżywał już kolarski Tour de France. Zanim dojechali do mety, wakacje były już w pełni i w Tokio, przy pustych trybunach, cesarz Japonii inaugurował Olimpiadę. Myśleliśmy już tylko o tym, „jak dobrze snuć myśli w kółko nad jakąkolwiek rzeczułką”. Było czym zająć uwagę.

Jeszcze trochę i nie mielibyśmy się czego bać, a wbici w odwagę, zhardziali, rozluźnieni, moglibyśmy po wakacjach nawet założyć żółte kamizelki i domagać się, manifestować, demonstrować, słowem – urządzić tzw. powrót socjalny.

Kto wie, czy czwarta fala covidu nie okaże się jeszcze potrzebna. W każdym razie media rządowe profilaktycznie przypominają nam od rana do wieczora o strachu przed zarazą. Starannie podgrzewają kociołek lęku i przerażenia. I żeby nam się w głowach nie poprzewracało, zawsze jeszcze pozostaje dyżurny Putin. Putin – zagadka, Putin – Sfinks. Putin postrach zachodniego świata.

Od kiedy, skutkiem rozwoju informatyki, nasza nudna gałka stała się elektroniczną wsią, granice uległy ścieśnieniu i kontynenty znacznie się przybliżyły. Codziennie giełda paryska idzie w górę lub notowania spadają, ponieważ wahnęło się na Wall Streecie albo w Hong Kongu. Nastroje polityczne we Francji również podlegają zmianom w zależności od wydarzeń w miejscach odległych o wiele tysięcy kilometrów. Kiedy w Afganistanie strzelają, w Paryżu giną ludzie. Kiedy w Tunezji upada rząd, we Francji wysocy funkcjonariusze tracą posady (niektórzy).

Natychmiast po wyjściu Amerykanów rząd francuski ewakuował z Afganistanu swoje placówki dyplomatyczne i swoich obywateli, a także – w obawie przed zemstą talibów – Afgańczyków, którzy z Francją współpracowali.

Od czasu niemego spotkania z Jo’em Bidenem prezydent rosyjski mało się udziela, choć nie zaprzestał kroków nieprzyjaznych wobec Francji.

Od miesiąca, zgodnie z nowym ukazem, tylko wina rosyjskie mają prawo do nazwy szampana. Szampany francuskie w Rosji mają się odtąd nazywać „wino musujące”.

Z pewnością nieraz jeszcze o nim usłyszymy, prawdopodobnie niedługo po wakacjach, jak tylko temperatury w Afganistanie nieco spadną. Przy 35–40°C nawet Uzbecy tracą serce do walki. W każdym razie Amerykanie, obecni tam od dwudziestu lat, przed nastaniem upałów zdjęli z masztów gwiaździste flagi, złożyli je z poszanowaniem i powrócili do swojej Virginii i Atlanty. Ostatni odlecą w końcu sierpnia.

Wojska amerykańskie opanowały Afganistan w 2001 roku, ale Amerykanie byli tam już i wcześniej, jeżeli nie osobiście, to w każdym razie w postaci swego sprzętu wojskowego produkowanego w Związku Radzieckim. Mam na myśli największe ciężarówki świata – radzieckie kamazy. Na tę konstrukcję wyjątkowych rozmiarów – olbrzymie ciężarówki, jedyne zdolne do jazdy po kamienistych górskich bezdrożach – złożył się wysiłek wielu czołowych firm amerykańskich: Swindell Dressler, Holcroft, CE Cast, Ingersoll Rand, wspomaganych przez bliżej położone niezawodne produkty niemieckie: Busch, Huller Hille, Liebherr, który zajmuje się ciężkim sprzętem jako produktem ubocznym suszarek do bielizny. Składanka okazała się niezawodna. Czyście widzieli kiedykolwiek wielotonową ciężarówkę wykonującą skok na dwa metry wzwyż przy szybkości 140 km na godzinę?

Pomoc amerykańska i przodująca technologia miały w Rosji długą tradycję. Można o tym przeczytać w starych polskich dziennikach wydawanych w Stanach Zjednoczonych. Cenne informacje znajdują się również w wydawnictwie francuskim z tamtych czasów „Le Plan quinquennal de USRR”.

Po raz pierwszy Ameryka uratowała reżym sowiecki, gdy w czasie powszechnego głodu w Rosji w roku 1921 Stany Zjednoczone dostarczyły rządowi sowieckiemu żywności, lekarstw i innych produktów ogólnej wartości 60 milionów dolarów. Mało jest znane, że rząd sowiecki pogwałcił układ z Ameryką i zamiast całą żywność przeznaczyć dla głodujących dzieci, rozdał jej część między kolejarzy, ratując tym samym swój system transportu.

Po raz drugi Stany Zjednoczone uratowały Rosję w 1929 roku, kiedy Stalin ogłosił słynną „piatiletkę”. Przekonano się wówczas, że Rosja nie posiada ludzi do wykonania zamierzonego planu uprzemysłowienia. Sprowadzono tysiące inżynierów, techników i ekspertów wszelkich dziedzin z Ameryki, którzy z kolei sprowadzili tysiące wykwalifikowanych robotników amerykańskich. Słynną tamę na Dnieprze – Dnieprostroj budowali niemal wyłącznie robotnicy amerykańscy. Amerykanie nauczyli Rosjan, jak pracować, jak posługiwać się maszynami, jak urządzić fabryki. Pobudowali w Rosji olbrzymie zakłady przemysłowe, fabryki traktorów i doprowadzili do stanu eksploatacji kopalnie węgla, żelaza, złota, cynku, miedzi i szyby naftowe, a nawet nauczyli Sowietów, jak administrować olbrzymimi fabrykami powstałymi z konfiskaty roli i majątków prywatnych.

Po raz trzeci… po raz czwarty…

Czy tylko Amerykanie? Oczywiście nie! Także Niemcy, Włosi, Szwedzi, Austriacy, Japończycy, Czesi… Antykapitalistycznemu wilkowi pomagały przeżyć wszystkie kapitalistyczne baranki.

Tyrania Związku Radzieckiego, a potem Rosji utrzymała się i rosła w siłę dzięki zjednoczonemu wysiłkowi szeregu państw demokratycznych. Jednak prócz Niemców (do roku 1933) nikt tak nie zaprzyjaźnił się, nie zbratał i nie wszedł głębiej w życie rosyjskie jak Amerykanie.

Więc kiedy już ciężarówki wyprodukowane nad rzeką Kamą wspólnym wysiłkiem przemysłu zachodniego były gotowe w dostatecznej ilości, załogi dzielnych bojców radzieckich wsiadły na te kamazy i w 1979 roku udzieliły bratniej pomocy ludowi Afganistanu reprezentowanemu przez rząd komunistyczny. Później, kiedy moce produkcyjne ogromnych pojazdów wojskowych osiągnęły górny pułap, w filii Kamazu zaczęto produkować również samochody osobowe z pomocą Fiata. Do tamtego czasu przodująca technika radziecka szczyciła się produkcją tylko samochodów marki Łada, czyli w istocie fiata 124 – archaicznego modelu z 1964 roku. W 87 zastąpił go nowszy – mały fiat 126, pod nazwą Oka.

W 2001 roku w Afganistanie Rosjan zluzowali Amerykanie posługujący się sprzętem tych samych wielkich firm, wyżej wspomnianych. Umysły cyniczne wskazywały na wielką przysługę, jaką w gruncie rzeczy oddali Stanom Zjednoczonym dżihadyści samobójczym atakiem lotniczym na wieżowce World Trade Center. Stworzyli widomy powód do odwetu, którego wartość wielokrotnie przekroczyła koszt obydwu nowojorskich wieżowców, przeznaczonych zresztą ponoć do rozbiórki.

W ciągu tych czterdziestu lat, od 1981 do 2021 roku, obecność obcych wojsk w Afganistanie przysporzyła Anglosasom nieocenionych korzyści.

Pola naftowe Iranu były tuż, tuż obok Iraku, dalej Kuwejt, Arabia Saudyjska, słowem: cała Zatoka Perska. Jakżeż trudne byłoby w 1990 roku zbrojne poszukiwanie broni masowej zagłady w Iraku, gdyby nie bliskość Afganistanu. Koalicja 35 państw pod wodzą nafciarza George’a Busha nie znalazła broni masowej zagłady, mimo starannych poszukiwań; akcja się jednak opłaciła. Ceny ropy naftowej skoczyły w górę niebotycznie na skutek podpalenia pól naftowych w Kuwejcie, wyłączenia skutkiem wojny poważnej części światowej produkcji i zagrożenia reszty w Arabii Saudyjskiej.

Dziś jest inaczej. Era nafty odeszła w przeszłość, napędzamy się teraz elektrycznością i znacznie bardziej opłacalne byłoby poszukiwanie broni masowej zagłady np. w Kongo, w Afryce, gdzie przy okazji można by podobno znaleźć komponenty do produkcji baterii elektrycznych.

Natura wszelako nie znosi próżni, także i w Afganistanie.

Ten kamienisty, górski, trudno dostępny kraj wart jest zabiegów, gdyż znajduje się na rozdrożu między Uzbekistanem, Tadżykistanem, Turkmenistanem – dawnymi republikami radzieckimi – ale graniczy również z Iranem i Chinami.

Czy Putin po opuszczeniu Afganistanu przez wojska amerykańskie nie okaże zainteresowania tym kluczem do Azji Środkowej, upuszczonym na kamienistej drodze? Nie zaniedbując wszelako szkodliwych cyberataków przeciwko systemom informatycznym Zachodu.

Wszystko to zobaczymy po wakacjach. Tymczasem podróże między państwami Schengen stały się utrudnione z powodu restrykcji sanitarnych. Na razie korzystajmy więc z lata, każdy we własnym kraju, zamiast tracić dni całe na wykonywanie testów w laboratoriach i inne dni wyczekiwania na lotniskach na odprawę sanitarną. Czego życzę wszystkim naszym, coraz liczniejszym, radiosłuchaczom.

Artykuł „Żebyśmy się mniej więcej bali” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lipcowym „Kurierze WNET” nr 86/2021, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. pt. „Żebyśmy się mniej więcej bali” na s. 3 „Wolna Europa” sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Francja: Trybunał Konstytucyjny akceptuje rozszerzony paszport covidowy. Stefanik: to zawieszenie państwa prawa

Korespondent polskich mediów w kolejnym liście otwartym. wyraża obawę, że nowe regulacje wejdą na stałe do francuskiego porządku prawnego, pomimo zapewnień o ich tymczasowości.

W czwartek francuski Trybunał Konstytucyjny wydał opinie dotycząca wprowadzenia tzw. rozszerzonego paszportu sanitarnego we Francji. Ustawa rządowa przyjęta przez francuski parlament przy obecności nieco ponad jednej trzeciej parlamentarzystów została de facto (z kilkoma wyjątkami) zatwierdzona przez ów trybunał.
Wczorajsza decyzja francuskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. paszportu sanitarnego nie jest dla mnie zaskoczeniem, ponieważ można się było spodziewać decyzji wydanej w tym kształcie przez rzeczony trybunał po tym, kiedy rzeczona ustawa została zaakceptowana przez francuska Radę Państwa i przyjęta przez francuski parlament. Jednak to, co budzi moje największe zdziwienie, to uzasadnienie, które zostało przedstawione przez francuski Trybunał Konstytucyjny w sprawie wydanej opinii nt. rozszerzenia paszportu sanitarnego. W rzeczonym uzasadnieniu Trybunał Konstytucyjny jednoznacznie przyznaje, że wprowadzenie paszportu sanitarnego dla klientów branży gastronomicznej, czy centrów handlowych, jak również dla użytkowników transportu publicznego nie jest zgodne z konstytucją, gdyż ogranicza podstawowe swobody obywatelskie. Jednak ponieważ rozszerzenie paszportu sanitarnego ma na celu ochronę zdrowia, które jest wartością najwyższą, to może zostać wprowadzone w życie, choć jednoznacznie wpłynie na poziom podstawowych praw obywatelskich.

Wczoraj więc narodziła się w Europie nowa wykładnia prawa konstytucyjnego: konstytucja obowiązuje, dopóki jakiś cel wyższy nie sprawi, że przestaje ona obowiązywać. A więc prawa obywatelskie są zagwarantowane konstytucyjnie, ale tylko do momentu, gdy nie okaże się, ze jakiś inny, ważniejszy cel nie spowoduje, że prawa obywatelskie przestają obowiązywać częściowo, lub całkowicie i jest to absolutnie zgodne z konstytucją, choć nie jest.

We Francji mamy wiec całkowicie nową sytuację prawną: okazuje się, ze prawo funkcjonuje, ale tylko w momentach, gdy może funkcjonować, a kiedy pojawiają się jakieś okoliczności, które można uznać za wyjątkowe, to wówczas prawo przestaje funkcjonować, ponieważ w państwie prawa, tzw. państwo prawa dąży do realizacji jakiegoś bardziej szczytnego i bardziej istotnego celu i to uzasadnia, czy de facto uprawnia działania państwa i jego instytucji działalność poza podstawami prawnymi, oraz poza ramami prawnymi i pomimo że nie jest to zgodne z konstytucją, to jest to ok i tak być powinno.

Wyżej opisane uzasadnienie francuskiego Trybunału Konstytucyjnego każe postawić pytanie dotyczące aktualnego stanu francuskiego państwa prawa: czy to uzasadnienie jest tak naprawdę początkiem końca jednego z głównych filarów zachodniego świata, czyli definicji państw zachodnich, jako demokratyczne państwa prawa?

Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, ze próbując wyprzedzić oskarżenia o brak praworządności francuski rząd i instytucje państwowe postanowiły ogłosić światu, że we Francji praworządność obowiązuje, dopóki państwo nie musi zrealizować jakiegoś innego szczytnego celu, który samemu sobie wyznacza. A więc praworządność jest wtedy, kiedy nam pasuje, a kiedy przestaje pasować, to jej nie ma dla dobra obywateli.
W odniesieniu do wszystkich tych, którzy krytykują rozszerzenie paszportu sanitarnego we Francji, francuskie władze oficjalnie deklarują, ze przeciwnicy tych regulacji: to antyszczepionkowcy, egoiści, osoby o postawie aspołecznej i antyobywatelskiej: ekstremiści i ciemniacy, którzy nie rozumieją postępu i nie szanują demokracji.

Informuję Państwa, ze nie jestem antyszczepionkowcem, ani proszczepionkowcem. Pragnę również poinformować, że zostałem zaszczepiony pierwszą dawką szczepionki na Covid i oczekuje na zaszczepienie druga dawka.
A więc nie piszę tego listu, ponieważ występuje przeciwko szczepionkom na Covid, czy przeciwko szczepieniom jako takim.

Pisze ten list, ponieważ jako dziennikarz, jako korespondent prasowy, ale również jako obywatel francuski i obywatel Unii Europejskiej mam poważne obawy co do tego, jak będzie wyglądał obywatelski status po pandemii i co z niego zostanie. Pisze ten list, bo mam coraz większe obawy co do tego, co zostanie z państwa prawa po pandemii.

Francuski Trybunał Konstytucyjny, który powinien oceniać przyjmowane ustawy pod kątem ich zgodności z konstytucją, twierdzi, że zgodność z konstytucją przyjmowanych regulacji jest drugorzędną, ponieważ mogą wystąpić ważniejsze okoliczności, w których nie ma potrzeby przestrzegania ram określonych przez konstytucje, czyli de facto można nie przestrzegać konstytucyjnego porządku. W tej sytuacji, jakie jest miejsce w porządku prawnym nad Sekwaną ustawy zasadniczej i jaka jest pozycja porządku prawnego nad Sekwaną w relacji rządzący-obywatele, czy w relacji państwo-obywatele? Skoro Trybunał Konstytucyjny twierdzi, że są takie chwile i takie wydarzenia, że są rzeczy ważniejsze od konstytucji i jej przestrzegania, to kto o tym decyduje i kto będzie decydował o tym, kiedy konstytucja obowiązuje, a kiedy nie? Skoro instytucje, które mają stać na straży przestrzegania przez podmioty państwowe i publiczne reguł i ram państwa prawa, twierdzą, że są momenty, kiedy to państwo prawa i jego reguły z ustawą zasadniczą włącznie są drugorzędne, to kto będzie w przyszłości decydował o losie tzw. statusu obywatela?

Mówiąc wprost: kim będę ja, kim będą mieszkańcy kraju nad Sekwaną w przyszłości: obywatelami, poddanymi, czy być może własnością właściciela przestrzeni geograficznej pomiędzy Renem i Morzem Śródziemnym i jego mieszkańców?

Francuskie władze twierdzą, że stan wyjątkowy z powodów sanitarnych jest nad Sekwaną stanem tymczasowym, jak również paszport sanitarny, który ma przestać obowiązywać w momencie zniesienia sanitarnego stanu wyjątkowego. Jednak skąd wiedzieć, ile ten stan wyjątkowy może potrwać? Pisząc ten list mam w pamięci wprowadzanie we Francji stanu wyjątkowego ze względu na zagrożenie terrorystyczne (listopad 2015 r). Ówczesny stan wyjątkowy trwał wówczas dwa lata, póki nie stał się de facto permanentnym stanem wyjątkowym, ponieważ większość  podjętych wówczas nadzwyczajnych decyzji i regulacji zostało przeniesionych do francuskiego porządku prawnego, co doprowadziło i nadal doprowadza do wielu nadużyć, których dopuszczają się państwowe instytucje wobec obywateli wziętych przez nich na celownik. We Francji od momentu wprowadzenia stanu wyjątkowego ze względu na zagrożenie terrorystyczne można de facto na podstawie decyzji zwyczajnego urzędnika, czy niskiego rangą stróża porządku wpisać każdego obywatela do tzw. kartoteki fichier S, czy fichier SPRT, co powoduje, że taki obywatel bezwiednie, nie otrzymując o tym stanie rzeczy żadnej informacji, staje się raptem osoba non grata, którą można pozbawić pracy, jak również poddać bezterminowej i bezgranicznej inwigilacji. Na podstawie regulacji antyterrorystycznych każdy obywatel może więc zostać wciągnięty na listę osób podejrzewanych o działalność radykalna. Nie tylko nie ma on o tym wiedzy, ale zarówno on, jak i jego rodzina ponoszą takiej decyzji administracyjnej potężne konsekwencje czyniąc z niego i jego rodziny de facto pariasów. Nikt na ten moment nie poniósł nad Sekwaną żadnych konsekwencji w związku z niesłusznymi wpisami osób niewinnych do kartoteki fichier S, czy SPRT, co tak naprawdę doprowadzało do całkowitego zniszczenia życia osoby niesłusznie wpisanej do tej ewidencji, jak również jego bliskich. Kto poniesie konsekwencje decyzji podejmowanych w związku z rozszerzeniem paszportu sanitarnego, skoro okazuje się, ze ustawa zasadnicza stała się we Francji drugorzędna?

Śledząc bieg wydarzeń nad Sekwaną w ostatnich tygodniach nie sposób nie zapytać: i co dalej?

Bardzo proszę wszystkich o przesłanie dalej mojego listu, oraz o publikacje tego listu tam, gdzie będzie to możliwe. Informuje, ze nie pisze tego listu pod pseudonimem, ale podpisuję się pod nim swoim imieniem i nazwiskiem.

Łączę wyrazy szacunku:
Zbigniew Stefanik
korespondent polskich mediów we Francji.

Zbigniew Stefanik skomentował sytuację we Francji na antenie Radia WNET w „Kurierze w samo południe”. Rozmowa do wysłuchania poniżej.

Manifestacje przeciw dyskryminacji niezaszczepionych we Francji. Stefanik: dochodziło do ataków na punkty szczepień

Bunt przeciw paszportom covidowym nad Sekwaną. Korespondent polskich mediów we Francji o protestach przeciwko planom Paryża wprowadzenia ograniczeń dla niezaszczepionych.

Według danych rządowych ponad 204 tysięce osób protestowało w sobotę przeciwko doszło do elitarnego. Według danych protestujących, na ulicach Francji  było tego dnia  około 600 tysięcy osób.

[related id=150441 side=right] Zbigniew Stefanik komentuje opór mieszkańców Francji wobec ograniczeń dla ludzi niezaszczepionych. Bez certyfikatu szczepienia nie będzie można legalnie zjeść w restauracji.

W sobotę odbyło się w sumie we Francji 184 protesty stu pięćdziesięciu miasta. W samym Paryżu były cztery manifestacje

We francuskiej stolicy doszło do starć manifestantów z policją. Rządzący nie wycofują się z planów, zapowiadając wprowadzenie regulacji jak najszybciej. Protestujący się radykalizują. Na Martynice

Doszło do ataków manifestantów na apteki, punkty szczepionkowe.

Korespondent polskich mediów we Francji  zauważa, że jak na francuskie standardy manifestacje przebiegały względnie spokojnie.

Im chodzi, żeby obowiązywało prawo do samostanowienia o sobie.

Rządzący przedstawiają protestujących jako niewielką mniejszość. Dziennikarz nie jest przekonany, by faktycznie tak było.

Moim zdaniem sondaże są niemiarodajne.

Francuzi są niechętni szczepieniom. Jednocześnie pojawia się opinia, że szczepienia są nieuniknione, gdyż bez nich nie będzie można normalnie pracować. Gość Kuriera w samo południe ocenia, że

Jesteśmy świadkami raczej początku niż końca protestów.

Przeciwko obostrzeniom buntuje się coraz więcej restauratorów. Stefanik wskazuje, że restauratorzy nie będą odpowiadać za nieprzestrzeganie przez klientów zasad paszportu sanitarnego. To raczej policja będzie egzekwować normy. Osoby prywatne nie mogą legitymować innych ludzi. Dziennikarz ocenia, że w przypadku restauratorów

Z pewnością paszport sanitarny wpłynie bardzo negatywnie na ich sytuację ekonomiczną.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Witt: epidemia uderza najdotkliwiej tam, gdzie zubożenie ludności związane z globalizacją jest najbardziej widoczne

Korespondent Radia WNET z Francji o odprzemysłowieniu kraju nad Sekwaną, jego skutkach i związku z obostrzeniami sanitarnymi.


Piotr Witt wskazuje, iż we Francji epidemia Covid -19

Uderza najdotkliwiej tam, gdzie zubożenie ludności związane z globalizacją jest najbardziej widoczne.

Chodzi o regiony północne- Calais i sąsiednie oraz południowe: Pireneje Wschodnie i tereny między Marsylią a Grenoble. Są one najmocniej dotknięte przez dezindustrializację. W regionach tych są także najsurowsze obostrzenia sanitarne:

Zakaz zgromadzeń ulicznych powyżej sześciu osób zakaz zgromadzeń z okazji meczów piłkarskich przedstawień teatralnych koncertów zakaz zgromadzeń w restauracji.

Korespondent Radia WNET z Francji mówi także o budowaniu nad Sekwaną elektrycznych samochodów. Przypomina słowa prezydenta Emmanuela Macrona, który  na początku pandemii wezwał do „odzyskania francuskiej suwerenności narodowej i gospodarczej”.

28 maja wizytował w północnym duże roboty nad przyszłą fabryką, która dostarczy baterii do samochodów elektrycznych. Ta fabryka francuska jest budowana przez filię japońską chińskiej grupy.

Tymczasem likwidowane są kolejne miejsca pracy we francuskim przemyśle. Z 13,5 tys. pracy w  odlewniach prawie połowa ma zniknąć w ciągu lat.

Cztery felgi aluminiowe z fabryki francuskich w Poitiers są droższe o 10 cm centimów od identycznych z fabryki chińskiej zlokalizowanejw Maroku.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

40. rocznica polskiej premiery „Człowieka z żelaza”. To pierwszy polski film, który otrzymał Złotą Palmę w Cannes

27 lipca upłynęło 40 lat od krajowej premiery filmu Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza”. Wyreżyserowany „na zlecenie stoczniowców” obraz otrzymał dwa miesiące wcześniej Złotą Palmę festiwalu w Cannes.

W audycji „Lato w Ustce” Sławomir Orwat, Konrad Mędrzecki i Tomasz Wybranowski rozmawiają o 40. rocznicy polskiej premiery „Człowieka z żelaza” Andrzeja Wajdy. Jak komentuje gospodarz audycji, lipcowa premiera miała niebagatelne znaczenie dla procesów świadomościowych polskiego społeczeństwa:

Czterdzieści lat temu ten film został udostępniony naszemu społeczeństwu, które było wówczas jeszcze w stanie totalitarnego zniewolenia – mówi Sławomir Orwat.

Sławomir Orwat / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Redaktor opisuje również zagraniczną premierę filmu, która odbyła się dwa miesiące wcześniej na 34. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Wówczas obraz jednego z najwybitniejszych polskich reżyserów został nagrodzony Złotą Palmą oraz Nagrodą Jury Ekumenicznego:

Na festiwalu w Cannes „Człowiek z żelaza został tak entuzjastycznie przyjęty przez krytyków, którzy przyznali mu pierwszą w historii Polskiej kinematografii Złotą Palmę. Francuski krytyk Michel Perez uznał film Wajdy za kamień milowy w historii sztuki filmowej, wskazując na brak dystansu czasowego między wydarzeniami historycznymi a ich realizacją filmową – podkreśla redaktor.

Z kolei Konrad Mędrzecki dzieli się z słuchaczami licznymi ciekawostkami na temat słynnego filmu. Mówi m.in. o ostatniej scenie, w której pojawia się postać granego przez Mariana Opanię redaktora. Postać tę miał grać wcześniej Zbigniew Zapasiewicz, lecz ostatecznie aktor odmówił, ponieważ stwierdził, iż rola nie jest dla niego. Scena ta stała się ostatecznie zwieńczeniem całego obrazu. Co więcej, zdaniem redaktora Sławomira Orwata przepowiedziała rychłe nadejście stanu wojennego:

Andrzej Wajda opowiadał, że trzykrotnie zmieniał koncepcję i montował film naprzemiennie z tą sceną i bez niej – opowiada Konrad Mędrzecki.

Tomasz Wybranowski w Patrykowym nastroju, w Studiu 37 / Fot. Studio 37.

Zdaniem Tomasza Wybranowskiego, dużo lepszym filmem od „Człowieka z żelaza” była pierwsza część tzw. trylogii robotniczej Wajdy – „Człowiek z marmuru”.

Dyrektor muzyczny naszej stacji, z wykształcenia historyk literatury pochylił się nad kompozycją filmowego dzieła, które jego zdaniem rozpisane jest niczym klasyczna grecka tragedia:

To przede wszystkim filmowa, klasyczna grecka tragedia. W pierwszej scenie Maja Komorowska, tak jak w pieśni wejściowej chóru – tzw. paradosie – czyta wiersz Czesława Miłosza „Nadzieja” – przytacza dziennikarz i poeta.

Zapraszamy do wysłuchania podcastów z obu rozmów!

Tutaj do wysłuchania opowieść Tomasza Wybranowskiego o tym, że z perspektywy 40 lat od premiery „Człowieka z żelaza” Polacy, jako naród nie nauczyli się wiele i nie wyciągnęli właściwych wniosków. 

N.N.