Żadne pojęcie w XX w. nie zostało skompromitowane bardziej doszczętnie niż ‘postęp’ / Piotr Witt, „Kurier WNET” 91/2022

Po nowym roku, po objęciu przez Francję kierownictwa UE, program francuskiego prezydenta stanie się jej programem, jeżeli nie jest już nim od dawna. Jaki to program, trudno powiedzieć wprost.

Piotr Witt

Pała postępu

Trzeba odwołać się do projektu Eryka Zemmoura, którego Macron jest przeciwieństwem. Pan Minister Castaner w wywiadzie dla Radia Europe I określił program Zemmoura jako anachroniczny. – Zemmour ożywia nostalgię za Francją, której nigdy nie było – powiedział. – Przewodniczący grupy poselskiej En Marche najwyraźniej adresował swoją wypowiedź do elektoratu bardzo młodego i niewykształconego. Codziennie rodzi się nowy jeleń i ten jeleń noworodek jest najłatwiejszy do otumanienia, gdyż ani nie wie, o czym mowa, z własnego doświadczenia, ani z nauki w fabryce kretynów, jak nazywają publicyści szkołę francuską.

Francja, o jakiej mówi Zemmour, ISTNIAŁA. JA JĄ WIDZIAŁEM, ją – a raczej jej agonię przed czterdziestu laty.

Świeżo ukonstytuowany rząd nieboszczyka Mitterranda robił wszystko, aby zatrzeć jej ślady. Był złożony z rewolucyjnie nastrojonych przedstawicieli bogatej, młodej burżuazji: Fabius – syn i bratanek antykwariuszy-miliarderów, Jack Lang – potomek bogatych przemysłowców, Strauss-Kahn – z milionerskiej rodziny – fundatorów Centrum Żydowskiego w Paryżu, Robert Badinter, ożeniony z Rotszyldówną; Jacques Attali, François Holland, Segolene Royal itd., itd. – śmietanka lewicowej burżuazji. Głównym obiektem ataku była Francja chrześcijańska.

Mówiono jeszcze po francusku, chociaż zapowiedzi nowego już zaczęły się pojawiać w zmienionym słownictwie. Nie wolno było nazywać wroga czasów wojny Niemcami; należało mówić: naziści. Zamiast komuniści – stalinowcy. Zbrodnie komunizmu – 60 milionów ofiar, to błędy i wypaczenia, a w żadnym wypadku zbrodnie przeciwko ludzkości. Kaleka – niepełnosprawny; itd., itd. – wszyscy to znają. Później oczyszczono język z trefnych słów.

Jednym z synonimów języka francuskiego na określenie skąpca jest juif – żyd. W 1990 roku cały nakład słownika języka francuskiego Larousse’a poszedł na przemiał z powodu tego jednego słowa.

Wycofano książki z księgarń, a także egzemplarze już sprzedane z bibliotek. Na punkcie francuszczyzny socjaliści byli nieprzejednani. Po ukonstytuowaniu Unii Europejskiej język zaczęto naginać do ideologii gender, z zastosowaniem obowiązkowym także w Polsce – (pani ministra itd.).

Jednocześnie na benefis wyborcy kolorowego rozpętano hecę pisania historii na nowo. Francja padła na kolana, bijąc się w piersi za swoją przeszłość kolonialną. Zabroniono słowa ‘negre’ i innych terminów przypominających niewolnictwo Afrykańczyków. Nie wolno mówić, że prezydent ma negrów literackich, którzy mu piszą jego przemówienia. Zakazuje się mówienia „czarna owca”, żeby nie urazić ludzi czarnych. Zamiataczy i śmieciarzy nazwano technikami czystości, ale i to nie wystarczyło – stali się „ambasadorami porządku”. Więc nie na śmietniku, tylko w ambasadzie.

Mity tworzyli ludzie nie tylko złej wiary, ale prawdopodobnie ignoranci nie znający tematu. To przecież nie Europejczycy wprowadzili niewolnictwo w Afryce, ale lokalni władcy, kacykowie okrutni i prymitywni, gdyż bez względu na wszelkie szlachetne i wzniosłe bajki, które na temat obcych kultur wymyślili antropolodzy – były to ludy prymitywne i dzikie, które nie stworzyły żadnej cywilizacji, otaczały czcią dzikie zwierzęta i drzewa, i pożerały się nawzajem.

Minister C. potępia wstecznego i reakcyjnego Z. w imię postępu. – Jego program byłby dobry w latach osiemdziesiątych – mówi. – Podczas gdy nasz jest na dzisiaj, tzn. nowoczesny i postępowy.

Żadne pojęcie w dwudziestym wieku nie zostało skompromitowane bardziej doszczętnie jak pojęcie postępu. Trzydzieści lat temu bywały jeszcze bary, bistra, hotele o nazwie Progresse – Postęp. Ale już wtedy trzeba było ich szukać na odległych przedmieściach Paryża. Były to zakłady podejrzane, nędzne, obskurne – wymierający świadkowie dawnego entuzjazmu. Gdyż progresistą, postępowcem można było, a nawet należało być sto lat temu. Pomyślmy, za życia jednego pokolenia świat zmienił się nie do poznania. Zaledwie w ciągu trzydziestu lat pojawiły się radio, samochód, samolot, telefon. Jak tu nie popaść w entuzjazm dla postępu.

Wielki Kryzys 1929 roku starł uśmiech ze wszystkich twarzy. Mimo podziwu dla wynalazków, w lutym 1934 roku trzeba było strzelać do głodnych robotników na placu Concorde. Byli ranni i byli zabici. Ale na postęp wciąż jeszcze można było naród nabrać. Nie było co dać głodującym – kasy państwa świeciły pustkami, ale co szkodziło obiecać?

W Paryżu w 1937 roku zwiedzający wystawę wszechświatową, naprędce zorganizowaną, mogli nasycić głód widokiem cudów techniki i odzyskać wiarę w przyszłość dzięki wizji postępu. Nad terenem wystawowym górowały swastyka, sierp i młot – godła państw najdalej zaawansowanych w przyszłości.

Rękojmię szczęścia, dobrobytu i spokoju gwarantowały narodowi ogromne pawilony tych państw – hitlerowski i sowiecki. Podziwiano ogromną mapę Związku Rad, na której miasta oznaczono drogimi kamieniami: mniejsze – rubinami, szafirami, szmaragdami, duże – brylantami jak jaja. Postęp nie ma ceny. Opowiadał mi o tym przed laty sam wykonawca tej mapy – pan Winogradow, ojciec znanej tancerki Małgorzaty Potockiej.

W tym samym roku 1937 w Rosji trwały okrutne procesy stalinowskie, ludzi mordowano tysiącami, a mało wówczas znany funkcjonariusz partyjny Chruszczow mówił o przodującym kraju świata i o „ przewodniku ludzkości postępowej”, o Stalinie. „Towariszcz Stalin – woschod progressiwnowo czełowieczestwa”. Termin przylgnął na stałe do komunizmu. Francuska Partia Komunistyczna, ginąc z wycieńczenia, ustami ostatnich swoich członków szeptała „progresse”.

Ale po upadku muru berlińskiego, rozpadzie Związku Rad, ujawnieniu zbrodni sowieckich myślałem, że państwo postępu nigdy już nie powróci.

I oto trup postępu znowu wyłazi z szafy, przemawiając do nas właściwym sobie językiem progresywnym. Tym razem w kostiumie Unii Europejskiej. Kułak, ciemnogród… To już nie ten etap.

Ale podobnie jak w Rosji stalinowskiej, chociaż z innych powodów, zabrania się używać słów ‘Pan’ i ‘Pani’; nie ze względów klasowych, ale z uwagi na gender, gdyż te słowa wskazują różnicę płci. Nie ojciec, nie matka, ale rodzic. Nie wolno mówić: obywatel. Aby nie urazić tych, co obywatelstwa jeszcze nie mają. W Ameryce, która przejęła pałeczkę postępu po nieboszczyku Związku Radzieckim – należałoby nawet powiedzieć pałę postępu, nie pałeczkę – a więc w Ameryce nie wolno już mówić „kobieta w ciąży”.

Szczegóły tej nowomowy słuchacze zainteresowani znajdą bez trudu gdzie indziej, mnie tylko nasuwa się pytanie natury ogólnej. W początkach konfliktu na granicy z Białorusią Unia Europejska występowała z krytyką wobec polskiej obrony granic. Wcześniej Unia Europejska zakupiła za miliard dwieście milionów euro bezwartościowy lek amerykańskiej firmy Gilead. Jeszcze wcześniej prezydent Unii Juncker ostro potępiał polską politykę wewnętrzną, jednocześnie inny prezydent – Barroso po zakończeniu kadencji w Unii z dnia na dzień został dyrektorem banku amerykańskiego Goldman-Sachs. Czy należy rozumieć, że powołany do obrony interesów Europy, dbał wcześniej o obce interesy? Przed nim europejski komisarz rolnictwa został wyrzucony po tym, jak się okazało, że działał na korzyść rolnictwa, ale amerykańskiego.

Mimo wszystko twierdzenie, że zarząd Unii działa bez żadnej kontroli, że robi, co chce, nie jest ścisłe. Rachunki Unii kontroluje starannie Europejski Trybunał Rozrachunkowy – CCE, odpowiednik polskiego NIK-u. Niestety, jak się okazało, kontroluje tylko w teorii.

Od pierwszych dni grudnia w Brukseli zapanowało osłupienie. Zapadł wyrok w procesie Karela Pinxtena. Jeden z członków CEE, powołany do wykrywania korupcji innych, sam był dotknięty tą powszechną zarazą.

Były belgijski minister rolnictwa fundował sobie egzotyczne podróże, licznie uczęszczane ubawy, używał samochodu służbowego do celów prywatnych, a co więcej, w czasie trwania swego mandatu kontynuował działalność polityczną, co jest surowo wzbronione. Szkody są oficjalnie liczone na pół miliona euro.

Gdybyż chodziło tylko o niego! Cały trybunał rozrachunkowy jest zgangrenowany. Wielki dziennik „Liberation” (po zmianie dyrekcji!) pisze o „prawdziwym systemie handlu wpływami i konfliktu interesów” (2 XII). Zdaje się, większe jeszcze wrażenie niż w Brukseli afera wywarła w Berlinie: obecny prezes trybunału CCE jest w istocie jednym z szefów CDU – partii Angeli Merkel. We Francji nie mówi się o aferze publicznie, co nie znaczy, aby nie huczało w korytarzach ministerialnych w tym okresie kampanii prezydenckiej. Prawica to wykorzysta! Populiści!

Dobrze poinformowani komentatorzy są zdania, że w swoich wystąpieniach publicznych prezydent Macron, niegdyś zażarty europeista, obecnie będzie raczej unikał mówienia o Europie. Unia Europejska nie jest dobrym argumentem w kampanii prezydenckiej.

Po ostatnich nakazach dotyczących słownictwa musi nasunąć się pytanie: skąd, z jakiej filozofii wynika antycywilizacyjna i w skutkach antyeuropejska misja Unii Europejskiej. Nakaz językowy został uchylony, ale ślad, ślad pozostanie.

Artykuł pt. „Pała postępu” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w grudniowo-styczniowym „Kurierze WNET” nr 90/2021, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. „Pała postępu” na s. 3 „Wolna Europa” grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 90/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Stefanik: Emmanuel Macron zapowiedział, że będzie dążyć do głębokiej reformy UE

Emmanuel Macron / Fot. Kremlin.ru, Wikimedia Commons

Francuski prezydent przedstawił założenia planowanej reformy podczas przemówienia w Parlamencie Europejskim.

W środę francuski prezydent wygłosił przemówienie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu: przemówienie, które miało przedstawić priorytety francuskiej prezydencji UE. Podczas tego przemówienia nie zabrakło zaskakujących zapowiedzi, takich jak francuska propozycja, aby zapisać prawo do aborcji, czy ochronę klimatu w Karcie Praw Podstawowych Obywatela UE.

Co więcej, Emmanuel Macron zapowiedział, że nie rezygnuje  z zamiaru reformy strefy Schengen, oraz z reformy reguł budżetowych w UE.

Jak interpretować rzeczone przemówienie, które przedstawia niezwykle ambitny program reform, jak na nieco mniej niż pół roku francuskiej prezydencji UE? Większość ekspertów widzi w tym przemówieniu manifest polityczny bardziej skierowany do wyborców we Francji, niż do europosłów w Strasburgu. Nadal nie zapadła decyzja o ewentualnym starcie Emmanuela Macrona w wyborach. Jednak, czy to Macron, czy inny polityk będzie reprezentował obóz polityczny macronistów w wyborach prezydenckich, to jedno jest pewne;

aby macroniści mogli zdobyć zwycięstwo w drugiej turze tych wyborów, to absolutnie niezbędne, aby tego dokonać będzie wsparcie elektoratu centrolewicowego.

A wiec można założyć, iż po analizie ostatnich sondaży zrealizowanych nad Sekwaną, które wskazują na to, iż Emmanuel Macron jest odbierany przez większość ich respondentów, jako polityk centroprawicowy, czy centrowy francuski prezydent rozpoczął ofensywę mającą na celu odzyskanie elektoratu centrolewicowego, który to elektorat utracił w zdecydowanej większości podczas forsowanej reformy kodeksu pracy, czy podczas kryzysu „żółtych kamizelek”.

Ze Strasburga Zbigniew Stefanik

Stefanik: Zachód jest w stanie zaakceptować jakąś formę powrotu wschodniej części Europy do rosyjskiej strefy wpływów

Władimir Putin / Fot. The Russian Presidential Press and Information Office / CC 3.0

Korespondent polskich mediów we Francji o rozmowach amerykańsko-rosyjskich w Genewie i atutach Kremla w negocjacjach z Zachodem.

Zbigniew Stefanik omawia francuskie echa rozmów amerykańsko-rosyjskich w Genewie. Media nad Sekwaną odnotowują wzmocnienie pozycji Moskwy z powodu wzrostu cen energii, co zwiększa szansę na uruchomienie gazociągu Nord Stream 2.

Rosja wie, że głównym teatrem operacyjnym dla USA jest Pacyfik.

Korespondent przestrzega, że Kreml jest w stanie w niedługim czasie doprowadzić do eskalacji napięcia na Bałkanach, przede wszystkim w Bośni. Ponadto, dysponuje m0żliwościami nacisku w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie.

Europa Zachodnia jest w stanie zaakceptować jakąś formę powrotu  wschodniej części kontynentu do rosyjskiej strefy wpływów, ponieważ znajduje się w defensywie.

Jak zauważa Zbigniew Stefanik, priorytetem najważniejszych graczy w UE jest zduszenie kryzysu energetycznego. Odnosząc się do kwestii ewentualnej agresji rosyjskiej na Ukrainę stwierdza, że jest ona bardzo mało prawdopodobna.

Gdyby Rosjanie chcieli zaatakować, zrobiliby to już dawno. Poza tym, ukraińska armia nie jest tą samą armią co w 2014 r.

Zdaniem rozmówcy Anny Nartowskiej Rosja nie ma obecnie powodu, aby obawiać się sankcji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Stefanik: rząd francuski naciska, by obywatele przynajmniej trzy dni w tygodniu pracowali zdalnie

Featured Video Play Icon

Paryż, Francja / Fot. www.publicdomainpictures.net (CC0 1.0)

Korespondent polskich mediów we Francji o polityce epidemicznej tamtejszego rządu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Witt: przypadek Zemmoura pokazuje, jak ciężko jest działać w polityce outsiderowi

Featured Video Play Icon

Korespondent Radia Wnet z Francji o pogarszającej się sytuacji wyborczej Erica Zemmoura oraz bieżącej sytuacji pandemicznej we Francji.

Jak raportuje Piotr Witt, kampania wyborcza Erica Zemmoura traci w ostatnim czasie na dynamice – niezależny kandydat traci wsparcie sponsorów oraz nie zyskuje w sondażach.

Zemmour traci impet, sponsorzy go opuszczają.

Trudności te stanowią, zdaniem redaktora, dowód na to, że uprawianie zdominowanej przez powiązania partyjne polityki przez outsidera na takim szczeblu jest zawsze obarczone sporym ryzykiem.

Przypadek Zemmoura pokazuje, jak ciężko jest działać w polityce outsiderowi. Gra toczy się między wielkimi partiami politycznymi, a Zemmour jest sam.

Jak zauważa Witt, wypowiedzi polityka są często merytorycznie deformowane, a on sam coraz częściej daje się wciągnąć w niekonstruktywne dyskusje. Przykładem tego był niedawny wywiad z Zemmourem, przeprowadzony przez Jeana-Jacquesa Bourdina.

Deformują jego wypowiedzi, wpychają mu w usta poglądy, których nie ma. Przychodząc do programu Jeana-Jacquesa Bourdina, wepchał się w paszczę lwa.

Korespondent Radia Wnet z Francji mówi też o pandemii koronawirusa w tym kraju. Jak podkreśla, chaos informacyjny jest duży i nie wiadomo komu wierzyć w sprawie pandemii. Według statystyk ponad 60 proc. chorych w szpitalach na covid-19 to zaszczepieni. Rząd Francji wprowadził niedawno obowiązek noszenia maseczek w przestrzeni publicznej.

63% ludzi w szpitalach to zaszczepieni, 37% niezaszczepieni. Jak świadczą statystyki, szczepienia nie chronią.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

 

 

Wywiad z Marine Le Pen w „Tygodniku Solidarność”. Krysztopa: francuskie związki chcą ograniczać naszą wolność wypowiedzi

Redaktor naczelny portalu tysol.pl odnosi się do zarzutów wobec w NSZZ „Solidarność” wywiadu. Podkreśla. że „Tygodnik” w żaden sposób nie podlega związkowi.

Cezary Krysztopa komentuje krytykę wobec związku zawodowego NSZZ „Solidarność” w związku z opublikowaniem w „Tygodniku Solidarność”  wywiadu z Marine Le Pen. Zwraca uwagę, że „Solidarność” jest krytykowana przez Europejską Federację Związków Zawodowych pod każdym możliwym pretekstem, m.in. za brak poparcia dla środowisk LGBT.

Zarzuty „Le Monde” i francuskich związków są absurdalne. Mówiąc, że nie mamy prawa czegoś publikować, odmawia się nam prawa do wolności słowa. Oskarżenia europejskiej centrali, w której dominują związki marksistowskie, są typowe dla zachodnich nurtów lewicowych.

Zdaniem Cezarego Krysztopy, pomimo istotnych różnic, należy kontynuować współpracę z europejskimi związkami zawodowymi.

Jak wskazuje publicysta, kwestie ideologiczne biorą górę nad prawami pracowniczymi. Rozmówca Adriana Kowarzyka podkreśla, że NSZZ „Solidarność” nie odpowiada za treść żadnych publikacji medialnych.

Prawo prasowe gwarantuje nam niezależność. Jak rozumiem, taki standard we Francji nie obowiązuje.

Cezary Krysztopa zapowiada, że „Tygodnik Solidarność” nie będzie zwracać uwagi na lewicową krytykę i zamierza nadal działać w typowy dla siebie sposób.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.