Dr Zasztowt: Turcja prowadzi coraz bardziej efektywną politykę we wszystkich regionach, z którymi sąsiaduje

Dr Konrad Zasztowt o konflikcie w Górskim Karabachu: historii konfliktu, działaniach Azerbejdżanu, nacisku międzynarodowym i zaangażowaniu Turcji.

To jest rzeczywiście eskalacja walk na skalę taką, której nie widzieliśmy od 1994 roku, czyli od zawieszenia broni po tej krwawej dwuletniej wojnie.

Dr Konrad Zasztowt mówi, że w Górskim Karabachu mamy do czynienia z taką eskalacją konfliktu, jakiej nie widzieliśmy od 1994 r., kiedy powstała separatystyczna Republika Górskiego Karabachu. Przypomina, że zajmując obszary graniczące z właściwym Górskim Karabachem Ormianie wypędzili mieszkających na nich Azerów. Azerbejdżan nie ustępował od celu jakim było przywrócenie kontroli nad Górskim Karabachem- wskazuje nasz gość. Zauważa, że niewielkie skrawki terytorium zostały odbite przez Azerów w 2016 r. Tak może być i tym razem.

W Stanach Zjednoczonych mamy ten okres oczekiwania na wybory prezydenckie więc jakby wzrok świata jest odwrócony od tego regionu więc to jest dobry moment dla dla strony azerskiej żeby wykonać taki taki ruch.

Baku wykorzystało fakt, że uwaga Rosji skupiona jest na Białorusi, a Stany Zjednoczone są zawieszone w niepewności wobec trwania roku wyborczego. Azerów wspiera od lat na arenie dyplomatycznej Ankara, która uważa ich za praktycznie swych rodaków. Turcja obecnie prowadzi „bardziej asertywną politykę” na wielu frontach: w Syrii, Libii, na Morzu Śródziemnym, a teraz także na Kaukazie.

Gość „Popołudnia WNET” wskazuje, że wydatki na wojsko, jakie ma Azerbejdżan przewyższają znacznie to na co może sobie pozwolić Armenia razem z ormiańskimi separatystami. Na korzyść Ormian działa jednak górzysty teren, który ułatwia zadanie obrońcom. Na Azerbejdżan wywierana jest presja międzynarodowa.  Dr Zasztowt zauważa, że Azerbejdżan ma silne argumenty za sobą, gdyż de iure Republika Górskiego Karabachu jest jego częścią. Separatystycznej republiki nie uznaje nawet Armenii, ale w obecnej sytuacji zaczęto mówić o możliwości oficjalnego uznania secesji przez Erywań.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wojciech Górecki: Rosja sprzedaje broń obu stronom. Gdyby zaatakowano bezpośrednio Armenię Moskwa musiałaby zareagować

Armenia, zamach stanu?

Wojciech Górecki o konflikcie w Górskim Karabachu, jego przebiegu, tym, co wiemy o działaniach wojennych oraz o tym, jakie państwa są w konflikt zaangażowane.

Wojciech Górecki wskazuje na blokadę informacyjną wprowadzoną przez obie strony konfliktu w Górskim Karabachu. W jej wyniku nasze informacje na temat prowadzonych tam działań wojennych są ograniczone. Wiemy, że nie mamy do czynienia z operacją lądową, lecz

Mamy do czynienia z walkami polegających na ostrzałach artyleryjskich ostrzeliwaniem pozycji.  […] Mieliśmy też doniesienia, że był atak na miasto Wardenis położonego bezpośrednio na terytorium Armenii, nie na terytorium spornym separatystycznej Republiki Górskiego Karabachu.

Nasz gość przypomina początki długoletniego konfliktu.  Wskazuje, że Górski Karabach pozostawał w czasach ZSRR w ramach Azerbejdżańskiej SRR, choć zamieszkany był w większości przez Ormian. Jeszcze w czasie pierestrojki mieszkańcy regionu domagali się przyłączenia Górskiego Karabachu do Armeńskiej SRR.

Wojna jako taka toczyła się w latach 1992-94.

[related id=126043 side=right] Wraz z rozpadem Związku Sowieckiego wybuchła zwycięska dla Armenii wojna z Azerbejdżanem, który utracił Górski Karabach i pas ziemi leżący między regionem a granicami Armenii i Iranu. Na zajętych terytoriach powołano Republikę Górskiego Karabachu, nieuznawaną nawet przez Armenię, mimo, że ta ostatnia reprezentuje ją w rozmowach z Azerbejdżanem. Po wybuchu konfliktu doszło do obustronnych czystek etnicznych w Armenii i Azerbejdżanie. Choć ten ostatni jest muzułmański (a dokładniej w większości szyicki), a Armenia jest chrześcijańska, to konflikt między nimi nie ma charakteru religijnego. Potwierdza to fakt, iż szyicki Iran popiera w nim Armenię. Jakie inne państwa zainteresowane są tym konfliktem?

Rosja oczywiście jest zaangażowana w ten konflikt. […] Moskwa wraz ze Stanami Zjednoczonymi i Francją współprzewodniczy Mińskiej Grupie OBWE […] Karabach jest jednym z nielicznych miejsc na świecie gdzie interesy Rosji i Stanów Zjednoczonych są zgodne. Jednym i drugim chodzi o to żeby tam był spokój i żeby tam było stabilnie.

Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich przypomina, że Rosja jest sojuszniczką Armenii, w której ma bazę wojskową. Tymczasem Azerbejdżan blisko współpracuje z Turcją.  W związku z tym wielu dopatruje się w konflikcie wojny zastępczej między Moskwą a Ankarą. Jednak, jak wskazuje Górecki, Kreml współpracuje także z Azerami, sprzedając broń obu stronom. Co za tym idzie

Rosja nie może się zdecydowanie opowiedzieć po jednej ze stron, chociaż gdyby została zaatakowana Armenia jako taka, Rosja musiałaby coś coś tutaj zrobić.

Kaukaz pod względem surowców naturalnych stanowi bliskie zaplecze Bliskiego Wschodu, więc destabilizacja tego regionu budzi zaniepokojenie wszystkich głównych graczy.  Rozmówca Adriana Kowarzyka dodaje, że Kaukaz stał się kolejnym regionem w którym możemy obserwować rywalizację turecko-rosyjską:

Turcja oczywiście wykorzystuje okazję, żeby się mówiąc kolokwialnie rozepchnąć, troszkę uszczknąć z tego rosyjskiego monopolu na bezpieczeństwo na Kaukazie Południowym i oczywiście umocnić się tam.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Repetowicz: W Górskim Karabachu walczą dżihadyści z Syrii. Rosja nie angażuje się w widoczny sposób w ten konflikt

Ekspert ds. bliskowschodnich opisuje zaangażowanie wielkich mocarstw w spór azersko-ormiański. Wskazuje na brak wiarygodnych informacji nt, liczby ofiar działań zbrojnych.


Witold Repetowicz omawia bieżący stan sporu azersko-ormiańskiego. Jak ocenia:

Nie można powiedzieć, żeby Azerbejdżan zanotował jakiś znaczący postęp. Ormianie odzyskali pierwotnie utracone punkty.

Ekspert relacjonuje, że w wyniku działań zbrojnych zginęło stu ormiańskich żołnierzy:

Ze strony Azerbejdżanu nie mamy żadnych liczb. Możemy jednak przypuszczać, że straty są tam jeszcze większe.

Gość „Poranka WNET” mówi o reakcji Turcji i Rosji na eskalację w Górskim Karabachu:

Ormianie twierdzą, że Turcy zaangażowali się bezpośrednio. Informacje te nie są jeszcze potwierdzone. Pewny jest za to udział syryjskich dżihadzistów w walkach przeciwko Ormianom.

Federacja Rosyjska nie uczestniczy w tym sporze w tak widoczny sposób:

Układ o bezpieczeństwie zbiorowym, którego stronami są Rosja i Armenia, przewiduje interwencję tylko w przypadku inwazji na terytorium drugiego z państw.

Jak dodaje Witold Repetowicz, do tej pory relacje Rosji z Azerbejdżanem były dobre, w przeciwieństwie do niedobrych od dziesięcioleci stosunków turecko-ormiańskich.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Grzywaczewski: Konflikt w Górskim Karabachu to spór o tożsamość. Turcja będzie do końca wspierać Azerbejdżan

Podróżnik tłumaczy przyczyny napięć między Armenią a Azerbejdżanem w Górskim Katrabachu. Mówi o roli, jaką mogą odegrać w konflikcie wielkie mocarstwa.

 

Tomasz Grzywaczewski komentuje eskalację konfliktu w Górskim Karabachu. Przypomina, że sytuacja w regionie jest napięta od 30 lat:

Jest to de facto wojna między Armenią a Azerbejdżanem. Armenia podjęła kolejną próbę przejęcia terytorium de iure należącego do Azerbejdżanu.

Jak przypomina ekspert, poprzednie zaostrzenie sytuacji w spornym regionie miało miejsce 4 lata temu. Wtedy jednak żadne ze skonfliktowanych  państw nie wprowadziło stanu wojennego.

Podróżnik relacjonuje, że jego znajomi z Górskiego Karabachu zostali ewakuowani z pomocą nieuznawanych przez społeczność międzynarodową miejscowych władz. Rozmówca Adriana Kowarzyka opisuje warunki naturalne spornego regionu. Jest to obszar górzysty, bez większego znaczenia strategicznego, ważny dla obu zwaśnionych narodów ze względów symbolicznych.

Górski Karabach pokazuje, że w geopolityce pamięć historyczna i tożsamość są bardzo ważne.

Gość „Kuriera w samo południe” przestrzega, że dalszy wzrost  napięcia w Górskim Karabachu może zmusić do interwencji Stany Zjednoczone, Rosję i Turcję. Nie jest wykluczone, że aktualny wzrost napięcia jest inspirowany przez Ankarę:

Turecki prezydent Erdogan zapowiedział, że do samego końca będzie wspierać Baku. Konflikt o o Górski Karabach jest w pewnym sensie przedłużeniem konfliktu ormiańsko-tureckiego. O deeskalowanie działań zbrojnych apeluje z kolei Moskwa.

Tomasz Grzywaczewski dodaje, że Armenia i Azerbejdżan podają odmienne informacje na temat skutków działań zbrojnych w Górskim Karabachu, dlatego niemożliwe jest oszacowanie realnej liczby ofiar konfliktu:

Każda ze stron prowadzi własną wojnę informacyjną. Z oficjalnych kanałów żadnych pewnych wiadomości nie uzyskamy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dr Sadłowski: Azerbejdżan od 1994 r. dąży do rewanżu. Ten konflikt cały czas trwa. Iran boi się wzmocnienia Azerbejdżanu

Armenia, zamach stanu?

Jak zaczęła się walka o Górski Karabach? W jaki sposób eskalacja konfliktu wpłynie na region? Co ze starciami mają wspólnego islamiści z Syrii? Odpowiada dr Michał Sadłowski.


Dr Michał Sadłowski przypomina, że ostatnia otwarta wojna między Armenią a Azerbejdżanem w latach 1991- 1994 została wygrana przez tą pierwszą.

Azerbejdżan od 1994 r. dąży do rewanżu. Ten konflikt cały czas trwa.

Walki w górach, między Azerbejdżanem, a nieuznawanym przez nikogo separatystycznym Górskim Karabachem cały czas trwają. W niedzielę nastąpiła eskalacja konfliktu. Wojska Azerbejdżanu przejęły kontrolę nad sześcioma miejscowościami Górskiego Karabachu. Są pierwsze ofiary. Konflikt rozpoczął się jeszcze w latach 90. Przyczyną konfliktu jest niepogodzenie się Ormianów z wcieleniem Górnego Karabachu do Azerbejdżanu.

Na początku lat 20. kierownictwo radzieckie podjęło decyzję, że Górski Karabach, mimo większości ormiańskiej zostanie włączony w skład Azerbejdżanu.

Społeczność międzynarodowa nie wie, jak rozwiązać konflikt. Ekspert informuje, że od zaostrzenia konfliktu zginęło 200 Ormian i 500 Azerów. Wskazuje, iż po stronie azerskiej walczą dżihadyści z Syrii, sprowadzeni tam przez Turcję. Eskalacji konfliktu obawiają się inne państwa regionu, jak Gruzja, w której jest liczna mniejszość ormiańska. Do rozmów między stronami wzywa wschodni sąsiad Azerbejdżanu:

Iran boi się wzmocnienia Azerbejdżanu.

Dr Sadłowski wskazuje, że w Iranie żyje więcej Azerów niż w samym Azerbejdżanie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Rakowski: Porozumienia izraelsko-arabskie, paradoksalnie, mogą być nadzieją dla Palestyny

Bliskowschodni korespondent Radia WNET mówi o skutkach normalizacji stosunków izraelsko-arabskich i o problemach społeczno-politycznych Palestyny.

 

Paweł Rakowski omawia echa porozumienia Izraela z ZEA i Bahrajnem:

Mówi się, że następne będą Sudan i Oman. Niewykluczone, że do ich umowa z Izraelem zostanie podpisana przed wyborami w USA.

W opinii bliskowschodniego korespondenta najwięcej na normalizacji stosunków Izraela ze światem arabskim traci Iran:

Na naszych oczach radykalnie zmienia się mapa regionu.

Gość „Kuriera w samo południe zwraca uwagę na wątek turecki:

Turcja gra w swoją grę. Rywalizuje z Arabią Saudyjską, a sojuszników w świecie arabskim nie ma. Erdogan dużo działa, ale prawie nic nie może.

Paweł Rakowski mówi o potencjalnym sojuszu Iranu z Turcją:

Ankara bardzo by chciała takiego paktu, Teheran jednak nie życzy sobie zacieśniania stosunków. Jednym ze sprzecznych interesów jest kwestia kurdyjska:

Rozmówca Jaśminy Nowak mówi o dualistycznej sytuacji w Palestynie i jej reakcji na porozumienia Izraela z krajami arabskimi :

Autonomia Palestyńska i Hamas wzajemnie się zwalczają. Autonomia kontroluje tylko 20% Zachodniego Brzegu Jordanu. Te porozumienia, paradoksalnie, mogą być wielką nadzieją dla Palestyny.

Problemem Autonomii Palestyńskiej jest starzenie się elity politycznej:

Specyfiką systemów autorytarnych jest eliminacja wszelkiej konkurencji. Byty geriatryczne eliminują byty młodzieżowe.

Gość „Kuriera w samo południe” dodaje, że świat arabski będzie nakłaniał Palestyńczyków do zaakceptowania status quo z Izraelem.

Dotacje krajów arabskich dla Palestyny zmniejszą się w tym roku o 80%.

Jak dodaje Paweł Rakowski:

Chodzi też o to, że Organizacja Wyzwolenia Palestyny Mahmouda Abbasa nie ma społecznego mandatu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dr Surdel: Macron ogłosił, że Turcja odpowiada za wszystkie napięcia na Bliskim Wschodzie

Dr Bruno Surdel mówi o planowanych antytureckich sankcjach UE, aktywności Emmanuela Macrona na Bliskim Wschodzie i konsekwencjach normalizacji stosunków Izraela ze światem arabskim.

 

Dr Bruno Surdel mówi o reakcji Turcji na zapowiedź ze strony Unii Europejskiej, że zostaną wprowadzone sankcje przeciwko Ankarze:

Prezydent Erdogan postanowił spuścić z tonu.

Ekspert zwraca uwagę na wzrost aktywności prezydenta Francji Emmanuela Macrona na odcinku bliskowschodnim:

10 września na spotkaniu krajów śródziemnomorskich Macron ogłosił, że winowajcą wszystkich napięć w regionie jest Turcja.

Gość „Kuriera w samo południe” dodaje, że za minister spraw zagranicznych Egiptu uznał Turcję za głównego wroga państw arabskich.

Poruszony zostaje temat sytuacji w Libii.

Wznowiono tam wydobycie ropy naftowej. Część portów i pól naftowych zostało odblokowanych dzięki zgodzie dowódcy samozwańczej armii libijskiej.. Nie mogłoby do tego dojść, gdyby nie mediacje w Soczi między rządem w Trypolisie a rebeliantami.

Rozmówca Jaśminy Nowak mówi o konflikcie grecko-tureckim. Planowane są rokowania między Turcją a Unią Europejską:

Handel z UE jest dźwignią gospodarki tureckiej, bez tej współpracy Turcja pogrążyłaby się w upadku.

Dr Surdel prognozuje, że normalizacja stosunków między Izraelem a państwami arabskimi może doprowadzić do całkowitego osamotnienia Turcji. Nie wpłynie również korzystnie na los Palestyńczyków:

Powiedzmy sobie uczciwie: Palestyna jest przegrana.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Repetowicz: We wrześniu Turcja zagroziła 11 państwom. Tworzy się antyturecka koalicja przeciw tej bandyckiej postawie

Witold Repetowicz mówi, że kończy się cierpliwość wobec bezczelnego zachowania władz Turcji zmagającej się z kryzysem gospodarczym, podobnie jak Liban, który zaczyna przypominać państwo upadłe.


Ekspert ds. bliskowschodnich, Witold Repetowicz mówi, że Liban wygląda obecnie jak „państwo upadłe”, które znajduje się w ogromnym kryzysie ekonomicznym objawiającym się głodem, bezrobociem i ubóstwem. Na ulicach jest wielu wolontariuszy, którzy pomagają osobom poszkodowanym i odbudować zniszczoną stolicę.

Na te problemy Libanu nałożył się kryzys ekonomiczny, który zaczął się w październiku ubiegłego roku, a jest on efektem nepotyzmu i korupcji. Na to nakładają się protesty społeczne […] Przede wszystkim największym problemem Libanu jest to, że można mieć wątpliwości, czy jest to państwo, czy konfederacja różnych grup etno-religijnych, między którymi związek jest bardzo luźny. Może wybuchnąć wojna domowa i w dalszej perspektywie nie można jej wykluczać.

Gość Radia Wnet dodaje, że bez zagranicznej pomocy, odbudowa kraju może trwać zbyt długo, ale ludzie nie załamują się i są zdeterminowani, by przywrócić Bejrut do dawnego stanu.

Przenosząc się na Cypr, rozmówca Adriana Kowarzyka zwraca uwagę, że Turcja od zeszłego lata wysyła statki eksploracyjne, naruszając wody i wyłączną strefę ekonomiczną Cypru, a także Grecji.

Turcja nie jest stroną UNCLOS, czyli konwencji ONZ ds. prawa morza i tworzy swoje własne prawo morza, nie uznając wysp i tworząc własną interpretację, jak tworzyć mapy wyłącznych stref ekonomicznych […] Turecka gospodarka leży na łopatkach. Lira znów spadła na łeb na szyje. Turcja jest przereklamowana. Stworzyła się ogromna koalicja państw antytureckich, które mają dość tej bezczelnej, bandyckiej postawy Turcji. Tylko we wrześniu Turcji zdążyła zagrozić 11 państwom, w tym dwóm państwom NATO i trzech członkom UE.

Ekspert dodaje, że nie ma symetrii między działaniami  Turcji i Grecji, gdyż Ateny nie grożą zajęciem terytoriów należących do Ankary, natomiast Turcy wysuwają tego typu żądania. Odnotowuje także, że Unia Europejska ma możliwość nacisku na Turcję, której wymiana handlowa z UE oscyluje wokół 60%.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Dr Surdel: Erdogan ogłosił, że wojsko tureckie to armia islamu, a jej celem jest podbój, czyli otwarcie na Islam

Dr Bruno Surdel mówi o radykalnych słowach prezydenta Turcji, który określił cel swojej armii mianem podboju. Porusza też kwestie irańskich ćwiczeń wojskowych i tureckiej presji na Kurdów.


Ekspert ds. bliskowschodnich, dr Bruno Surdel przywołuje słowa prezydenta Erdogana, który powiedział, że armia turecka jest armią islamu, a jej celem jest „podbój”, a więc zaprowadzenie sprawiedliwości i otwarcia na islam.

Zgodnie z terminologią muzułmańską podbój to otwarcie. Otwarcie na islam i sprawiedliwość muzułmańską. Tak twierdzi prezydent Erdogan. To nie jest nic nowego, bo pamiętam jak byłem 5 lat w Turcji przy granicy z Syrią, to mój dziekan powiedział mi wtedy: „Europa czeka na sprawiedliwość i to Turcja tę sprawiedliwość zaprowadzi”

Rozmówca Jaśminy Nowak dodaje, że Turcja uważa Unię Europejską za stronniczego mediatora w sporze z Grecją, a do gry włączyli się również Rosjanie, którzy zaproponowali swoje usługi w drodze do porozumienia dotyczącego odwiertów na Morzu Śródziemnym.

Odnosząc się do corocznych manewrów Iranu w obrębie Cieśniny Ormuz, gość Popołudnia Wnet wskazuje, że mają one miejsce tuż po tym, jak amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo oświadczył, że Waszyngton będzie dążył do odnowienia sankcji, w tym embarga na dostawy broni do Iranu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Jastrzębski: Mimo udanych libijsko-libijskich negocjacji, Turcja pozostaje zwycięzcą konfliktu w Libii

W momencie gdy libijsko-libijskie negocjacje w marokańskim mieście Bouzinka dobiegają końca, Syria walczy z pożarami w prowincji Hama, a pokój w Południowym Sudanie trzeszczy w posadach.

Al-Arabiya

  1. Libijskie negocjacje w marokańskim mieście Bouzinka dobiegają końca

Źródła Al-Arabiji potwierdziły uzyskanie porozumienia między dwoma libijskimi delegaturami od niedzieli prowadzącymi pertraktacje w marokańskim mieście Bouzinka. Rozmowy dotyczyły kluczowych aspektów Wojny Domowej w Libii, a stronami dyskutującymi był trypolitański Rząd Zgody Narodowej (GNA) i Libijska Armia Narodowa (LNA) działającą w imieniu Izby Reprezentantów z Tobruku.

Obie strony uzyskały porozumienie co do urzędu Prezesa Banku Centralnego, a także w kwestii równego podziału siedmiu kluczowych urzędów państwowych. Otwiera to możliwość restrukturyzacji Rady Prezydenckiej. Ostateczne oświadczenie przypieczętowujące porozumienie uzyskane między stronami ma zostać podpisane dziś (czwartek 10.09.2020) wieczorem.

Według źródeł Al-Arabiji obecnych podczas pertraktacji Rząd Zgody Narodowej uznał za niezwykle trudne, aby w wyniku rozmów osiągnąć jakiekolwiek porozumienie polityczne uwzględniające wyrzucenie Turcji z Libii. Al-Arabiya dodała, że żadne z wynegocjowanych przez rząd trypolitański uzgodnień nie uwzględnia usunięcia Turcji z Libii.

Prawdziwym utrudnieniem dla szybkiego zawarcia porozumienia pomiędzy stronami negocjującymi w Bouzinka była delikatna kwestia turecka. Rząd Zgody Narodowej odmówił anulowania umów, jakie podpisał z Turcją, a także sprzeciwił się utworzenia niezależnej komisji międzynarodowej mającej zbadać wspomniane porozumienia. W zamian za to Izba Reprezentantów z Tobruku zażądała zwrotu wszelkich środków finansowych ulokowanych przez Rząd Zgody Narodowej z Trypolisu w tureckich bankach.

Z kolei Libijska Armia Narodowa nalega na rozwiązanie i rozbrojenie zbrojnych milicji wiernych rządowi trypolitańskiemu. W kwestii portów naftowych Libijska Armia Narodowa zaproponowała nadzór międzynarodowy nad portami naftowymi przy utrzymaniu armii w pełnej odpowiedzialności za ich bezpieczeństwo. Tym samym LNA nie godzi się na to, by porty znalazły się pod kontrolą zbrojnych milicji i najemników.


Komentarz: choć rozmowy w Bouzinka rokują dobrze, to przede wszystkim potwierdziły one niezwykły zmysł osób decyzyjnych z Ankary. Turcja zdołała już uzyskać kontrolę nad importem do Libijskich portów. Podpisano umowy na szkolenie sił Rządu Zgody Narodowej. Macki tureckiego zdążyły już rozpełznąć się po różnych sektorach libijskiej gospodarki i strukturach państwowych.


W międzyczasie w Genewie odbywają się równoległe wielostronne rozmowy pod przewodnictwem Centrum Dialogu Humanitarnego ONZ. Podczas rozmów ustalono, że Rada Prezydencka powinna ulec restrukturyzacji, a w jej skład winien wejść prezydent i dwóch wiceprezydentów. Ponadto, ustalono, że powinien zostać utworzony rząd niezależny od Rady Prezydenckiej, którego kadencja miałaby trwać nie dłużej niż do 8 miesięcy, w których trakcie muszą być rozpisane nowe wybory.

 

Al-Jazeera

  1. Pożar w Bejrucie wywołuje panikę wśród mieszkańców miasta

Wielkie słupy dymu wydobywające się z portu w Bejrucie wywołały panikę wśród mieszkańców miasta. Do zdarzenia doszło zaledwie dwa dni po ugaszeniu pożaru w miejscu wybuchu saletry amonowej, który 4-ego sierpnia zabił przynajmnie 190, ranił zaś 6500 osób.

Nowy pożar wybuchł dziś (czwartek 10.09.2020) w strefie wolnocłowej portu, gdzie przechowywano oleje napędowe i opony. Źródło Al-Jazeery poinformowało, że pożar wybuchł w przestrzeni magazynowej firmy BCC Logistics. Według świadków zdarzenia, w rozprzestrzenieniu się ognia pomogły niesprzątnięte fragmenty infrastruktury zniszczonej w wybuchu saletry amonowej.

 

Radio Tamazuj

  1. Spór międzypartyjny o kontrolę nad hrabstwami w Południowym Sudanie trwa

Nierozwiązana kwestia podziału władzy terytorialnej pomiędzy partiami politycznymi Południowego Sudanu chwieje delikatnym procesem pokojowym. Partie nie mogą osiągnąć konsensusu w kwestii tego, ile jednostek administracyjnych ma przypaść każdej z nich.

Mimo sukcesu prezydenta Salva Kiira i leaderów opozycyjnych, jakim było utworzenie prezydentury w lutym, potem zaś gabinetu i powołanie 9 gubernatorów stanowych, politykom nie udało się jeszcze osiągnąć porozumienia co do władz stanowych i powiatowych (czyli władz na poziomie hrabstwa – county).

Koordynator bloku Pozostałych Partii Politycznych Albino Akol Atak powiedział Radiu Tamazuj, że kwestia ta utknęła w martwym punkcie. Albino dodał, że środowisko prezydenta odmówiło zrzeknięcia się 4 hrabstw w Wielkim Pibor i Ruweng.

– Mamy już trzeci tydzień negocjacji bez jakiejkolwiek zmiany – powiedział Albino, dodając, że trwająca dysputa dotyczy wyłącznie tego, ile hrabstw ma być rozdzielonych pomiędzy partie polityczne. Strona prezydenta chce zachować 4 hrabstwa dla siebie, oddając 75 hrabstw do podziału partiom.

– Tymczasem grupy opozycyjne chcą, aby nie 75 a 79 hrabstw zostało rozdzielonych pomiędzy partiami – tłumaczy Albino, dodając, że partia Prezydenta Salva Kiira zamierza zachować 2 hrabstwa w Wielkim Pibor i 2 hrabstwa w Ruweng, co sprzeciwiłoby się umowie pokojowej.

– Jeśli o nas chodzi, to impas w kwestii przydzielenia hrabstw trwa nadal. Prezydencki dekret przywracający strukturę państwa do 10 stanów i 79 hrabstw jest właśnie pogwałcany – powiedział Kornelio Kon Ngu, szef Narodowego Sojuszu Partii Politycznych, dodając, że Opozycyjny Ludowy Ruch Wyzwolenia Sudanu (SPLM-IO) „żąda, aby wspomniane hrabstwa w Pibor i Ruweng zostały przydzielone partiom politycznym”. Polityk stwierdził, że w obliczu impasu zaufanie głównych partii w stosunku do umowy pokojowej jest niskie, co stanowi poważny problem.

– Brak porozumienia między Ludowym Ruchem Wyzwolenia Sudanu a SPLM-IO może zniweczyć postanowienia pokojowe. Nie jestem przekonany, że kwestia hrabstw stanowi problem, który powinien opóźniać naszą pracę o ponad miesiąc – powiedział Kon.

Łamanie postanowień przez środowisko Prezydenta Kiira może zachwiać chybotliwym pokojem, jakim zaledwie dwa lata temu zakończyła się pięcioletnia Wojna Domowa w Sudanie Południowym.

 

SANA

  1. Syria walczy z pożarami

Przy ogromnym wsparciu Sił Zbrojnych Syrii, strażacy i obrona cywilna kontynuują walkę z pożarem w okolicach miejscowości Chirbat Hazur znajdującej się na południowy zachód od miasta Masjaf w prowincji Hama.

Obecnie podjęte działania sprowadzają się do odcięcia drogi rozprzestrzeniania się ognia. Zaangażowanym służbom udało się już zdławić pożar w miejscowości Ayn Halaqim znajdującej się na północ od Chirbat Hazur. Ponadto, udało się powstrzymać rozprzestrzenienia się ognia na dzielnice mieszkalne.

W międzyczasie wojsko użyło helikopterów, aby zagasić pożar, który wybuchł między wioskami Al-Hayluna i Al-Laqba w prowincji Hama. Ogień był gaszony przy pomocy wody spuszczanej z pokładu helikopterów. Woda ta została pobrana ze sztucznego zbiornika As-Sourani w powiecie Tartous i zrzucona na granicach pożaru, który rozprzestrzenił się w obszarach wysokogórskich. Gaszenie pożaru na tych terenach jest utrudnione przez ostre, skaliste klify.

Mieszkańcy terytoriów dotkniętych przez pożary powiedzieli korespondentowi SANA, że rozprzestrzenianie się ognia potęgują mocne wiatry i gęsta, sucha roślinność. Tubylcy powiedzieli, że trawiące od tygodnia pożary pochłonęły dziesiątki hektarów lasów dębowych, piniowych, cyprysowych, a także drzew owocowych i oliwnych. Do tragedii doszło tuż przed rozpoczęciem zbiorów, do których przygotowywali się rolnicy.