Ponad Oceanami: zmiany w regulacjach dotyczących rynku radiowego w USA, huragan Fred, pożary w Turcji i Grecji

W audycji ponadto o morderstwie policjantki w Chicago, wielkim rekinie tygrysim i przymusowej deportacji w Stanach

Adrian Kowarzyk  i Monika Rutke mówią o planowanych na wrzesień ustawach będących częścią Polskiego Ładu oraz zmianach w prawie medialnym uderzających w TVN.


Sławomir Budzik informuje, że licencje dotyczące m.in. radia, telewizji czy gazet w Stanach są kontrolowane przez rząd tylko około 20-25 % funduszy może należeć do kapitału zagranicznego. Huragan Fred ma dojść do granic Florydy w ten weekend. Złowiono największego rekina tygrysiego o długości około 4 metrów. Szefowie dużych korporacji firm lotniczych wydają przeciwstawne postanowienia, w jednej firmie szczepienia będą obowiązkowe w innej wręcz przeciwnie.


Iza Lech mówi o tragedii w Chicago. W sobotę doszło do morderstwa policjantki co przelało szalę goryczy policji. Pojawiło się żądanie dymisji burmistrz Chicago, której działania uniemożliwiły funkcjonariuszom obronę.


Kazimierz Gajowy relacjonuje sytuację w Libanie, gdzie brakuje lekarstw, nie można kupić nawet przeciwbólowych. Ceny paliwa wciąż rosną i osiągają już wysokość 47 złotych polskich. Mieszkańcy wciąż mają nadzieję na poprawę sytuacji.


Iza Smolarek i Alex Sławiński mówią o brytyjskim szpiegu i rosnącej przestępczości. Coraz więcej ludzi sięga po broń. Ludzie na kwarantannie są trzymani w gorszych warunkach niż więźniowie.


Paweł Kosiński informuje o sporze wokół przymusowej deportacji migrantów w Stanach Zjednoczonych. Przeciwko protestują biskupi.


Liliana Wiadrowska relacjonuje sytuację na Bałkanach. Pożary w Turcji i Grecji. Słowenia 23 sierpnia wycofuje nieodpłatność testów na covid. Test będzie kosztował 12 euro i będzie po stronie pracodawcy.


Wysłuchaj całego magazynu Ponad Oceanami!

Shadi Dow: Aleppo znałem bardzo dobrze przed wojną. Kiedy pojechałem bezpośrednio po niej, Aleppo po prostu nie było

Odbudowa Aleppo i Bejrutu oraz emigracja młodych ludzi. Shadi Dow o sytuacji w Libanie i Syrii.

Pan Shadi Dow jest z nami związany od wielu lat jest praktycznie naszym rzeczoznawcy są architektem inżynierem we wszystkich naszych działaniach fundacji Felicja na terenie Libanu tam, gdzie chodzi o odbudowę.

Kazimierz Gajowy przedstawia libańskiego architekta, który dzieli się wrażaniami, jakie zrobiło na nim zniszczone Aleppo. Shadi Dow porównuje zniszczenia Aleppo do wybuchu w Bejrucie, tyle że w Syrii ucierpiało całe miasto, a nie tylko jego część.

Aleppo znałem bardzo dobrze przed wojną. Kiedy pojechałem już bezpośrednio po niej, po prostu Aleppo nie było.

Opowiada także o współpracy z Fundacją Fenicja. W jej ramach przywrócili do stanu użytkowania trzy zniszczone mieszkania. Architekt przyznaje, że sam stracił dom w wyniku wybuchu. Pomagał sąsiadom w odbudowie ich mieszkań. Obecnie mieszka na wsi licząc, że na zimę powróci do swego mieszkania w Bejrucie.

Dow wskazuje, że Syria stała się areną walk mocarstw. Sytuacja w zniszczonym wojną kraju wciąż jest trudna.

Ludzie są w krytycznej sytuacji i też kto może to ten kraj opuszcza.

Masową chęć imigracji widać także w Libanie. Przed biurami paszportowymi ustawiają się kolejki młodych ludzi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Kazimierz Gajowy: alfabet fenicki jest bazą dla wszystkich alfabetów indoeuropejskich, jakie dzisiaj mamy

Kazimierz Gajowy opowiada o dziejach i znaczeniu cywilizacji fenickiej oraz o tym, dlaczego Byblos jest atrakcyjnym miejscem dla archeologów.

Pierwsze ślady zamieszkania sięgają o zgrozo 60 tysięcy lat.

Historia Fenicji zaczyna się 5000 lat temu, gdy przybyli do niej Kananejczycy. Zbudowali oni pierwsze miasta w regionie. Pod koniec II tysiąclecia do Fenicji przybyli Grecy. Nazwali oni tę część starożytnego Kanaanu Fenicją od czerwonej ziemi.

Najbardziej wartościowym pieniądzem to była sama purpura.

Cedry libańskie posłużyły do zbudowania okrętów. Fenicjanie pływali z wiatrem, gdyż nie umieli inaczej. Udało im się mimo to dotrzeć aż do Gibraltaru i założyć w Afryce Kartaginę.

Alfabet fenicki jest bazą dla wszystkich alfabetów indoeuropejskich, jakich dzisiaj mamy.

Grecy przejęli od Fenicjan alfabet dodając do niego samogłoski.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wassim Naghi: Związek Architektów Morza Śródziemnego reprezentuje blisko pół miliona architektów

Wassim Naghi – prezydent Związku Architektów Morza Śródziemnego, opowiada o idei odpowiedzialnego budownictwa.

Trypolis, będące drugim największym miastem w Libanie, ma trzy najważniejsze budowle. Jedną z nich jest Międzynarodowa Wystawa,  miejsce gdzie wystawia się rozmaite produkty.

Została skonstruowana przez znanego Brazylijskiego architekta Oskara Namatjira. Plany były takie, żeby to miejsce było jednym z najważniejszych miejsc pod względem ekonomicznym i turystycznym w Libanie – mówi gość Krzysztofa Skowrońskiego.

Obecnie centrum stoi puste. Po zakończeniu budowy nastała wojna domowa. Gość Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje, że centralizm i niekompetencja libańskich polityków wyrządziły wiele szkód także w tym obszarze.

Jedna z sytuacji która doprowadziła do tego, że to miejsce jest opuszczone była centralizacja decyzyjna podjęta przez polityków w Libanie. To był owoc niekompetencji polityków i złego zarządzania – informuje Wassim Naghi.

Sytuacja polityczna spowodowała to, że miejsce zostało opuszczone. Wszelkie próby ożywienia budowli nie powiodły się. 22 miejsca które są na liście oczekującej UNESCO. Jak informuje, do Związku Architektów Morza Śródziemnego należą organizacje z 13 państw regionu, reprezentujące pół miliona osób.

Związek został stworzony w 1993 roku i składa się z 13 państw w obrębie Morza Śródziemnego . Członkami tego stowarzyszenia są związki architektów z tych 13 państw (…) można powiedzieć, że reprezentujemy blisko pół miliona architektów w strefie śródziemnomorskiej – mówi prezydent Związku Architektów Morza Śródziemnego.

Największą dumę Wassim Naghi odczuwa z odnowienia po wybuchu meczetu „Pokój” w Trypolis.

J.L.[related id=151772 side=right]

Prof. Rym Dada: W Libanie rodzice nie są w stanie zapłacić czesnego na uniwersytetach

Prof. Rym Dada – Balamand University nakreśla stan libańskiego szkolnictwa wyższego. Na skutek kryzysu gospodarczego niewielu młodych ludzi może sobie pozwolić na opłacenie studiów.

Życie uniwersyteckie zaczęło się w Libanie w 1866 roku, kiedy do życia został powołany Uniwersytet Amerykański. Obecnie w Libanie jest 48 różnych uniwersytetów. Jednak z powodu kryzysu ich przyszłość pozostaje pod znakiem zapytania.

Inflacja i dewaluacja to źródło wszystkich problemów jakie przeżywają uniwersytety. Praktycznie można mówić, że 50% naszego społeczeństwa jest poniżej linii ubóstwa. Następny problem to taki, że Libańczycy nawet własnych pieniędzy nie mogą wybrać z banków – mówi prof. Rym Dada.

Problemy finansowe zmuszają ludność Libanu do wyznaczania priorytetów w kwestii wydatków. Z powodu pandemii wiele rodzin straciło źródło utrzymania.

Rodzice nie są w stanie zapłacić czesnego na uniwersytetach (…) jest tylko jeden uniwersytet państwowy tzw. Libański. Z tego powodu jest oblegany, bo tam czesne praktycznie nie istnieje – informuje gość Krzysztofa Skowrońskiego.

Czesne na Libańskich uniwersytetach wynosi około 6 tys. dolarów za semestr na uniwersytetach prywatnych. Na publicznym – koszty wynoszą tylko 200 dolarów za semestr ale trzeba zdać trudny egzamin wstępny. Studenci mają również problem ze znalezieniem pracy dodatkowej.

Studenci stają przed dylematem: czy zostawić uniwersytet, czyli nie uczestniczyć już w nauce uniwersyteckiej, czy w ogóle z tego kraju wyjechać i szukać pracy za granicami Libanu – mówi profesor.

Wzrasta również wysokość czesnego. Uniwersytety będą być może musiały zamknąć swoje drzwi z powodu braków finansowych i kadrowych – wielu profesorów jest obecnie zwalnianych z pracy. Pensje profesorskie wynoszą zaledwie 20% poprzedniej kwoty. W momencie gdy zabraknie paliwa również nauczanie online nie będzie możliwe.

J.L.[related id=151778 side=right]

Khalil Aissa: Iran chce przejąć dwie rzeczy – bezpieczeństwo wewnętrzne i wpływ na to, co się dzieje wokół Libanu

Czy Bejrut ureguluje stosunki z Tel-Awiwem? Politolog libański o kryzysie politycznym: podziale sceny politycznej, roli Hezbollahu i irańskich wpływach w Libanie.

Wszystkie ugrupowania polityczne są ze sobą skłócone i rywalizują ze sobą, stąd stworzenie nowego rządu uważam za bardzo trudne.

Khalil Aissa prognozuje, że ustabilizowanie sytuacji w Libanie będzie bardzo trudne ze względu na ostry konflikt polityczny. Zauważa, że po raz pierwszy doszło do sytuacji, żeby mianowany na premiera nie stworzył przez całe 9 miesięcy nowego rządu. Teraz Saada Haririego zastąpił w misji tworzenia rządu Najib Mikati. Politolog zauważa, że

Najib Mikati […] ma jeszcze jeden orzech do zgryzienia. Tym orzechem jest Hezbollah.

Stwierdza, że problemem Libanu jest brak „narodowego państwa cywilnego”, a nie kompozycja społeczeństwa. Przywódcy poszczególnych partii reprezentują wzajemnie sprzeczne interesy.

Aktualnie mamy siedmiu przywódców. Każdy z nich ma własne wpływy zarówno w strefie rządowej, jak i sferze, powiedzmy, cywilnej.

Gość Poranka Wnet ocenia, że Hezbollah nie tyle dąży do bezpośredniego przejęcia władzy, co rozgrywa konkurujących przywódców przeciw sobie, utrzymując wpływy w podzielonym społeczeństwie.

Zdaniem eksperta można się spodziewać stopniowego wzrostu wpływów irańskich w Libanie. Teheran interesuje przejęcie kontroli nad polityką zagraniczną Bejrutu.

To, co najbardziej interesuje Iran i chce to przejąć to dwie rzeczy: bezpieczeństwo wewnętrzne, jak również wpływ na to wszystko, co się dzieje wokół Libanu.

Khalil Aissa stwierdza, że w Libanie nie odczuwa się obecności Rosjan, gdyż politycy libańscy nie mieli nigdy dobrych relacji z Rosją. Saad Hariri szukał zbliżenia z Rosją. Największe wpływy z krajów zachodnich mają w Libanie Francja i Stany Zjednoczone.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zauważa, że od ostatnich pięciu lat zauważalna jest zmiana podejścia państwa arabskich do Izraela. Siła Hezbollahu uniemożliwia na tę chwilę uregulowanie stosunków z Izraelem, ale nie jest to wykluczone w przyszłości. Także ze strony Tel-Awiwu widać zmianę podejścia po zastąpieniu Binjamina Netanjahu przez Naftalego Bennetta.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Amali Sheikh: W Libanie potrzebujemy żywności i mleka dla dzieci

Amali Sheikh – prezes Rotary Club Tripoli Kosmopolis mówi o działalności charytatywnej Rotary Club w Trypoli. Informuje, że Polska jest istotnym dla Libanu darczyńcą.

Rotary Club Tripoli Kosmopolis zrzesza ludzi ze świata biznesu, którzy chcą pomagać potrzebującym. W Libanie, który obecnie pogrążony jest w kryzysie pomoc jest wyjątkowo potrzebna. Od 2015 roku pomoc ofiarowuje Polska.

Współpracujemy z różnymi organizacjami spoza granic Libanu (…) mamy bardzo dobrą współpracę ze społeczeństwem polskim i otrzymaliśmy wiele pomocy od Polaków, za co serdecznie dziękujemy – mówi gość Krzysztofa Skowrońskiego.

Za ostatnią dotację od rządu polskiego w ramach tzw. małych grantów w Libanie usprawniono systemy filtracji wody. Wsparcie finansowe otrzymały również tamtejsze szkoły publiczne. Polacy pomogli również w kryzysie związanym z pandemią.

Otrzymaliśmy pomoc od organizacji pozarządowej, działającej w Polsce – Redemptoris Missio (…) otrzymaliśmy artykuły medyczne, które zostały dostarczone szpitalom publicznym w Trypoli – mówi Amali Sheikh.

Podobną pomoc Polska przysłała gdy 4 sierpnia doszło do wybuchu w porcie w Bejrucie. Redemptoris Missio pomogło zorganizować paczki żywnościowe. Obecnie w Libanie potrzeby pomocy są ogromne. Brakuje wszystkiego.

Potrzebujemy pomocy w każdej dziedzinie życia. Potrzebujemy żywności, mleka dla dzieci również mleka dla dorosłych, czyli praktycznie pomoc w każdej dziedzinie jest potrzebna – mówi prezes Rotary Club Tripoli Kosmopolis.

Mieszkańcy Libanu, który był nazywany Szwajcarią Bliskiego Wschodu nie spodziewali się, że kryzys dotknie ich tak mocno. Gość „Poranka WNET” zapewnia, że społeczeństwo libańskie głęboko wierzy w możliwość poprawy sytuacji w kraju.

J.L.[related id=151763 side=right]

Alissar Hadad: Trudna sytuacja finansowa szpitali sprawia, że najlepsi lekarze szukają pracy poza granicami Libanu

Alissar Hadad – dyrektor szpitala Mounla w Trypoli, mówi o dramatycznej stanie opieki zdrowotnej w Libanie.

Opieka zdrowotna w Libanie jest w większości płatna i dlatego niedostępna dla większości obywateli. Liban był zawsze znany z wysokiego poziomu lecznictwa, niestety na skutek rewolucji stan opieki medycznej znacznie się pogorszył.

Jednym z efektów tych problemów była olbrzymia inflacja, czyli spadek wartości naszej monety, co sprawiło, że nie mieliśmy siły zakupów i wiele rzeczy które były potrzebne w naszych szpitalach nie byliśmy w stanie ich zakupić – mówi Alissar Hadad.

Problemem jest też to, że Libańczycy nie mając pieniędzy, zaniedbują własne zdrowie.  W efekcie jest obecnie duży problem ze zdrowiem Libańczyków. Służba Zdrowia w Libanie jest w większości w rękach prywatnych więc leczenie jest odpłatne.

80% służby zdrowia, zwłaszcza szpitali, jest w rękach prywatnych, dlatego też jest ten wielki problem, bo za leczenie po prostu trzeba płacić. Oczywiście pojawienie się covid19 zmusiło szpitale do przygotowania się do leczenia również takich przypadków, stąd te problemy jeszcze się pogorszyły, jeszcze się pomnożyły – mówi rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego.

Zwłaszcza sektor prywatny zmaga się z trudnościami finansowymi. Obecnie panuje niedostatek ropy, czyli paliwa które jest źródłem energii elektrycznej. Brakuje też zapasów medycznych.

Trudna sytuacja finansowa w szpitalach i związane z tym zarobki lekarzy sprawiają, że bardzo duża grupa najlepszych lekarzy i najlepszych pielęgniarek po prostu opuszcza kraj i szuka pracy poza granicami Libanu – zwraca uwagę dyrektor szpitala Mounla w Trypoli.

System opieki zdrowotnej w Libanie prawie nie funkcjonuje. Personel medyczny jest przemęczony. W obliczu wzrostu zachorowań na covid19 i  przewidywanym wzrostom zachorowań w październiku, Libańczycy liczą na pomoc międzynarodową bez której sytuacja w Libanie może być dramatyczna.
[related id=151772 side=right]
J.L.

Bakhos Safi: W Trypoli dzieci rodzin zarówno muzułmańskich jak i chrześcijańskich uczęszczają do tych samych szkół

Liban fot. Adam Rosłoniec

Bakhos Safi – mieszkaniec Trypoli, mówi o urokach mieszkania w mieście, w którym różne wspólnoty religijne żyją w pokoju i harmonii. 

Mieszkaniec Trypoli, Bakhos Safi opowiada o tym, jak wygląda życie w mieście. Trypoli jest drugim pod względem wielkości miastem w Libanie. Znajdują się tam jedne z najważniejszych wykopalisk. Stare miasto w Trypolisie liczy ponad 700 lat. Stosunki międzyludzkie, od wielu lat są niezmienne. Ludzie żyją tam w pokoju.

Trypoli jest miastem bardzo pięknym, ze swojego wyglądu ale również ze względu na wspólne życie między różnymi wspólnotami które tutaj mieszkają, chodzi przede wszystkim o chrześcijan i muzułmanów – mówi Bakhos Safi.

Po wojnie wielu chrześcijan opuściło Trypoli, ale nadal życie razem jest charakterystyczne dla tego miejsca.Podczas Świąt Bożego Narodzenia całe miasto przystrojone jest świątecznie, zaś podczas Ramadanu chrześcijanie uczestniczą w uroczystościach razem z muzułmanami.

Dzieci rodzin zarówno muzułmańskich jak i chrześcijańskich uczęszczają do tych samych szkół a życie religijne w meczetach i w kościołach tętni obok siebie – mówi Bakhos Safi.

Tak dobre stosunki mają swoje podłoże w historii i wzajemnym szacunku mieszkających tu ludzi. Miasto położone blisko granicy z Syrią było celem ataków wojsk syryjskich, przez co zapłaciło wielką cenę. Mieszkańcy do dziś czują piętno tamtych czasów.

Te rany nie dotyczą tylko i wyłącznie części materialnej miasta, budynków, placów czy tych centrów, ale także dotyczą naszej duszy naszej osobowości i chyba te rany są najtrudniejsze do zagojenia i one do dzisiaj dają o sobie znać – mówi Bakhos Safi.

W Trypolis jest wiele centrów konferencyjnych i wystawowych, podczas pobytu armii syryjskiej wszystkie te centra zamilkły. Często służyły do przetrzymywania i egzekucji młodych ludzi. Mieszkańcy nie zajmują się jednak wspominaniem przeszłości lecz patrzą w przyszłość.
[related id=151781 side=right]
J.L.

Beni Ganz: Izrael znalazł się w momencie, gdy konieczne staje się przedsięwzięcie działań zbrojnych wobec Iranu

Niemieckie okręty na Morzu Południowochińskim, rozmowy amerykańsko-filipińskie oraz atak na tankowiec na Morzy Arabskim i wymiana ognia Izraela z Hezbollahem. Albert Świdziński z Weekly Brief.

2 sierpnia z portu w Wilhelmshaven wypłynęła fregaty „Bayern” na misję w regionie Indo-Pacyfiku.  Albert Świdziński zauważa, że od dawna mówi się o wysłaniu niemieckich okrętów na Morze Południowochińskie. Mają one nie wpływać na wody terytorialne ChRL, czyli 12 mil od lądu i od „jakichkolwiek formacji i wysp na Morzu Południowochińskim, co do których Pekin rości sobie pretensje”. Przed wpłynięciem na Morze Południowochińskie będzie miała miejsce wizyta w Szanghaju.

Jeżeli jednak Niemcy liczyli, że ich przebiegu klan zadowolenie Amerykanów przy jednoczesnym puszczenie oka do Chińczyków pozwoli im dalej wygodnie siedzieć na płocie to troszkę się przeliczyli.

Chińskie MSZ stwierdziło, że cele Niemców są zbyt niejasne, by podjąć teraz decyzję ws. wizyty w Szanghaju.

W zeszłym tygodniu Lloyd Austin, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych spotkał się z prezydentem Rodrigiem Dutertem. Szef filipińskiego MON poinformował po spotkaniu, że Filipiny nie wycofają się z umowy Visiting Forces Agreement. Jak zauważa dyrektor analiz w Strategy&Future.

Jeżeli doszłoby do wycofania się VFA w Polsce właściwie niemożliwe stałoby się stacjonowanie wojsk USA na Filipinach.

Manila w lutym wystosowała list stwierdzającą wolę wypowiedzenia porozumienia. Filipiński rząd odkładał jednak ostateczną decyzję w tej sprawie, stawiając nowe warunki.

Tymczasem 29 lipca na Morzu Arabskim doszło do ataku na tankowiec Mercer Street firmy Zodiac Maritime należącej do izraelskiego miliardera  Ejala Ofera. Zaatakowany przy użyciu zdalnie sterowanego drona tankowiec znajdował się on 86 mil morskich od omańskiego portu Duqm.

Tel Awiw niemal natychmiast oskarżył Iran. Minister obrony Izraela Beni Ganz stwierdził, że jego kraj znalazł się w momencie, gdy konieczne staje się przedsięwzięcie działań zbrojnych wobec Iranu.

Z kolei w środę z terytorium Libanu przeprowadzono atak na Izrael, który nań odpowiedział. Hezbollah w odpowiedzi powtórnie ostrzelał państwo żydowskie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.