Rakowski: Saudowie wycofują się z Libanu. Izrael szykuje się na uderzenie

Ekspert ds. bliskowschodnich omawia echa głośnego wywiadu byłego szefa wywiadu Arabii Saudyjskiej oraz komentuje sytuację w Libanie i Izraelu.


Paweł Rakowski omawia echa wypowiedzi byłego szefa saudyjskiego wywiadu dla amerykańskiej telewizji. W rozmowie nie zabrakło epitetów pod adresem saudyjskiego następcy tronu.

Al-Jabri ujawnił plany uśmiercenia króla Arabii Saudyjskiej. Al-Salman  miał mieć pierścień umożliwiający zabicie Abdullaha podczas uścisku dłoni.

Sam fakt ukazania się takiego wywiadu jest sporym zaskoczeniem i jest oznaką pogorszenia relacji saudyjsko-amerykańskich.  Jak dodaje ekspert, interesy Arabii Saudyjskie są ponadto zagrożone przez ekspansję Hezbollahu.

Były szef saudyjskiego wywiadu stwierdził również , że obecność dyplomatów Arabii Saudyjskiej w Libanie nie ma sensu.

Bejrut staje się 32 prowincją Iranu.

Rozmówca Jaśminy Nowak komentuje też manewry armii izraelskiej, która przygotowuje się na okoliczność wojny obejmującej Liban i Syria. Poruszony zostaje temat problemów wewnętrznych izraelskiego rządu.

Izrael doskonale wie, że Hezbollah jest poważnym przeciwnikiem, spodziewa się szeroko zakrojonego ataku. Naftali Bennet może być zmuszony do jakiejś formy konfrontacji, czego przez 12 lat unikał Benjamin Netanjahu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Pomoc amerykańska i przodująca technologia miały w Rosji długą tradycję / Piotr Witt, „Kurier WNET” nr 86/2021

Natura nie znosi próżni, także i w Afganistanie. Czy Putin po opuszczeniu Afganistanu przez Amerykanów nie okaże zainteresowania tym kluczem do Azji Środkowej, upuszczonym na kamienistej drodze?

Piotr Witt

Żebyśmy się mniej więcej bali

9 lipca ruszyły we Francji na nowo dyskoteki. Po dwóch tygodniach wiele z nich zaczęto z powrotem zamykać, zwłaszcza na południowym zachodzie Francji i w regionie Marsylii – dotkniętych, według komunikatów oficjalnych, straszliwym wariantem delta.

Covid-19 bawi się z nami metodą leninowską – dwa kroki naprzód, jeden w tył, nie bez pozostawienia głębokich śladów w mentalności i psychice Francuzów. Znajoma lekarka skarży się na nadmiar pracy. Tak jest ostatnio zajęta – w swoim szpitalu psychiatrycznym – że nie ma kiedy wydawać zarobionych pieniędzy. Jej pacjenci, pogrążeni w głębokiej depresji, także nie mają ochoty na shopping. Nadzieja rządu na gwałtowne ożywienie gospodarcze w związku ze wzmożoną konsumpcją zwiędła w zetknięciu z rzeczywistością. Podczas covidowego aresztu domowego i abstynencji konsumpcyjnej Francuzi mieli zaoszczędzić ponad 142 mld euro. Cóż z tego, kiedy nie chcą się teraz z nimi rozstać, mimo straszenia inflacją.

Czas sprzyja rządowi i pozwala uniknąć drażliwych tematów. Po emocjach Rolland-Garros przyszły tygodnie mistrzostw piłkarskich. Euro 2020 trwało, kiedy naród przyklejony do telewizora przeżywał już kolarski Tour de France. Zanim dojechali do mety, wakacje były już w pełni i w Tokio, przy pustych trybunach, cesarz Japonii inaugurował Olimpiadę. Myśleliśmy już tylko o tym, „jak dobrze snuć myśli w kółko nad jakąkolwiek rzeczułką”. Było czym zająć uwagę.

Jeszcze trochę i nie mielibyśmy się czego bać, a wbici w odwagę, zhardziali, rozluźnieni, moglibyśmy po wakacjach nawet założyć żółte kamizelki i domagać się, manifestować, demonstrować, słowem – urządzić tzw. powrót socjalny.

Kto wie, czy czwarta fala covidu nie okaże się jeszcze potrzebna. W każdym razie media rządowe profilaktycznie przypominają nam od rana do wieczora o strachu przed zarazą. Starannie podgrzewają kociołek lęku i przerażenia. I żeby nam się w głowach nie poprzewracało, zawsze jeszcze pozostaje dyżurny Putin. Putin – zagadka, Putin – Sfinks. Putin postrach zachodniego świata.

Od kiedy, skutkiem rozwoju informatyki, nasza nudna gałka stała się elektroniczną wsią, granice uległy ścieśnieniu i kontynenty znacznie się przybliżyły. Codziennie giełda paryska idzie w górę lub notowania spadają, ponieważ wahnęło się na Wall Streecie albo w Hong Kongu. Nastroje polityczne we Francji również podlegają zmianom w zależności od wydarzeń w miejscach odległych o wiele tysięcy kilometrów. Kiedy w Afganistanie strzelają, w Paryżu giną ludzie. Kiedy w Tunezji upada rząd, we Francji wysocy funkcjonariusze tracą posady (niektórzy).

Natychmiast po wyjściu Amerykanów rząd francuski ewakuował z Afganistanu swoje placówki dyplomatyczne i swoich obywateli, a także – w obawie przed zemstą talibów – Afgańczyków, którzy z Francją współpracowali.

Od czasu niemego spotkania z Jo’em Bidenem prezydent rosyjski mało się udziela, choć nie zaprzestał kroków nieprzyjaznych wobec Francji.

Od miesiąca, zgodnie z nowym ukazem, tylko wina rosyjskie mają prawo do nazwy szampana. Szampany francuskie w Rosji mają się odtąd nazywać „wino musujące”.

Z pewnością nieraz jeszcze o nim usłyszymy, prawdopodobnie niedługo po wakacjach, jak tylko temperatury w Afganistanie nieco spadną. Przy 35–40°C nawet Uzbecy tracą serce do walki. W każdym razie Amerykanie, obecni tam od dwudziestu lat, przed nastaniem upałów zdjęli z masztów gwiaździste flagi, złożyli je z poszanowaniem i powrócili do swojej Virginii i Atlanty. Ostatni odlecą w końcu sierpnia.

Wojska amerykańskie opanowały Afganistan w 2001 roku, ale Amerykanie byli tam już i wcześniej, jeżeli nie osobiście, to w każdym razie w postaci swego sprzętu wojskowego produkowanego w Związku Radzieckim. Mam na myśli największe ciężarówki świata – radzieckie kamazy. Na tę konstrukcję wyjątkowych rozmiarów – olbrzymie ciężarówki, jedyne zdolne do jazdy po kamienistych górskich bezdrożach – złożył się wysiłek wielu czołowych firm amerykańskich: Swindell Dressler, Holcroft, CE Cast, Ingersoll Rand, wspomaganych przez bliżej położone niezawodne produkty niemieckie: Busch, Huller Hille, Liebherr, który zajmuje się ciężkim sprzętem jako produktem ubocznym suszarek do bielizny. Składanka okazała się niezawodna. Czyście widzieli kiedykolwiek wielotonową ciężarówkę wykonującą skok na dwa metry wzwyż przy szybkości 140 km na godzinę?

Pomoc amerykańska i przodująca technologia miały w Rosji długą tradycję. Można o tym przeczytać w starych polskich dziennikach wydawanych w Stanach Zjednoczonych. Cenne informacje znajdują się również w wydawnictwie francuskim z tamtych czasów „Le Plan quinquennal de USRR”.

Po raz pierwszy Ameryka uratowała reżym sowiecki, gdy w czasie powszechnego głodu w Rosji w roku 1921 Stany Zjednoczone dostarczyły rządowi sowieckiemu żywności, lekarstw i innych produktów ogólnej wartości 60 milionów dolarów. Mało jest znane, że rząd sowiecki pogwałcił układ z Ameryką i zamiast całą żywność przeznaczyć dla głodujących dzieci, rozdał jej część między kolejarzy, ratując tym samym swój system transportu.

Po raz drugi Stany Zjednoczone uratowały Rosję w 1929 roku, kiedy Stalin ogłosił słynną „piatiletkę”. Przekonano się wówczas, że Rosja nie posiada ludzi do wykonania zamierzonego planu uprzemysłowienia. Sprowadzono tysiące inżynierów, techników i ekspertów wszelkich dziedzin z Ameryki, którzy z kolei sprowadzili tysiące wykwalifikowanych robotników amerykańskich. Słynną tamę na Dnieprze – Dnieprostroj budowali niemal wyłącznie robotnicy amerykańscy. Amerykanie nauczyli Rosjan, jak pracować, jak posługiwać się maszynami, jak urządzić fabryki. Pobudowali w Rosji olbrzymie zakłady przemysłowe, fabryki traktorów i doprowadzili do stanu eksploatacji kopalnie węgla, żelaza, złota, cynku, miedzi i szyby naftowe, a nawet nauczyli Sowietów, jak administrować olbrzymimi fabrykami powstałymi z konfiskaty roli i majątków prywatnych.

Po raz trzeci… po raz czwarty…

Czy tylko Amerykanie? Oczywiście nie! Także Niemcy, Włosi, Szwedzi, Austriacy, Japończycy, Czesi… Antykapitalistycznemu wilkowi pomagały przeżyć wszystkie kapitalistyczne baranki.

Tyrania Związku Radzieckiego, a potem Rosji utrzymała się i rosła w siłę dzięki zjednoczonemu wysiłkowi szeregu państw demokratycznych. Jednak prócz Niemców (do roku 1933) nikt tak nie zaprzyjaźnił się, nie zbratał i nie wszedł głębiej w życie rosyjskie jak Amerykanie.

Więc kiedy już ciężarówki wyprodukowane nad rzeką Kamą wspólnym wysiłkiem przemysłu zachodniego były gotowe w dostatecznej ilości, załogi dzielnych bojców radzieckich wsiadły na te kamazy i w 1979 roku udzieliły bratniej pomocy ludowi Afganistanu reprezentowanemu przez rząd komunistyczny. Później, kiedy moce produkcyjne ogromnych pojazdów wojskowych osiągnęły górny pułap, w filii Kamazu zaczęto produkować również samochody osobowe z pomocą Fiata. Do tamtego czasu przodująca technika radziecka szczyciła się produkcją tylko samochodów marki Łada, czyli w istocie fiata 124 – archaicznego modelu z 1964 roku. W 87 zastąpił go nowszy – mały fiat 126, pod nazwą Oka.

W 2001 roku w Afganistanie Rosjan zluzowali Amerykanie posługujący się sprzętem tych samych wielkich firm, wyżej wspomnianych. Umysły cyniczne wskazywały na wielką przysługę, jaką w gruncie rzeczy oddali Stanom Zjednoczonym dżihadyści samobójczym atakiem lotniczym na wieżowce World Trade Center. Stworzyli widomy powód do odwetu, którego wartość wielokrotnie przekroczyła koszt obydwu nowojorskich wieżowców, przeznaczonych zresztą ponoć do rozbiórki.

W ciągu tych czterdziestu lat, od 1981 do 2021 roku, obecność obcych wojsk w Afganistanie przysporzyła Anglosasom nieocenionych korzyści.

Pola naftowe Iranu były tuż, tuż obok Iraku, dalej Kuwejt, Arabia Saudyjska, słowem: cała Zatoka Perska. Jakżeż trudne byłoby w 1990 roku zbrojne poszukiwanie broni masowej zagłady w Iraku, gdyby nie bliskość Afganistanu. Koalicja 35 państw pod wodzą nafciarza George’a Busha nie znalazła broni masowej zagłady, mimo starannych poszukiwań; akcja się jednak opłaciła. Ceny ropy naftowej skoczyły w górę niebotycznie na skutek podpalenia pól naftowych w Kuwejcie, wyłączenia skutkiem wojny poważnej części światowej produkcji i zagrożenia reszty w Arabii Saudyjskiej.

Dziś jest inaczej. Era nafty odeszła w przeszłość, napędzamy się teraz elektrycznością i znacznie bardziej opłacalne byłoby poszukiwanie broni masowej zagłady np. w Kongo, w Afryce, gdzie przy okazji można by podobno znaleźć komponenty do produkcji baterii elektrycznych.

Natura wszelako nie znosi próżni, także i w Afganistanie.

Ten kamienisty, górski, trudno dostępny kraj wart jest zabiegów, gdyż znajduje się na rozdrożu między Uzbekistanem, Tadżykistanem, Turkmenistanem – dawnymi republikami radzieckimi – ale graniczy również z Iranem i Chinami.

Czy Putin po opuszczeniu Afganistanu przez wojska amerykańskie nie okaże zainteresowania tym kluczem do Azji Środkowej, upuszczonym na kamienistej drodze? Nie zaniedbując wszelako szkodliwych cyberataków przeciwko systemom informatycznym Zachodu.

Wszystko to zobaczymy po wakacjach. Tymczasem podróże między państwami Schengen stały się utrudnione z powodu restrykcji sanitarnych. Na razie korzystajmy więc z lata, każdy we własnym kraju, zamiast tracić dni całe na wykonywanie testów w laboratoriach i inne dni wyczekiwania na lotniskach na odprawę sanitarną. Czego życzę wszystkim naszym, coraz liczniejszym, radiosłuchaczom.

Artykuł „Żebyśmy się mniej więcej bali” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lipcowym „Kurierze WNET” nr 86/2021, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. pt. „Żebyśmy się mniej więcej bali” na s. 3 „Wolna Europa” sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Paweł Rakowski: Netanjahu zostawił po sobie całkowicie spaloną ziemię

Co po Binjaminie Netanjahu? Dziennikarz Radia WNET o nowej spodziewanej koalicji rządzącej w Izraelu: jej składzie, problemach i polityce, jaką będzie prowadzić.

Paweł Rakowski stwierdza, że ostatnią deską ratunku Binjamina Netanjahu jest zbliżające się głosowanie w Knesecie.

Nie można go grzebać przedwcześnie. W niedzielę ma ostatnią szansę ratowania się przed politycznym niebytem, a może i więzieniem.

Brutusem, który wbił sztylet w plecy swego politycznego mentora jest Naftali Bennet. Jak zauważa Rakowski, Bennet dorobił się majątku w Stanach Zjednoczonych.

Zarobił ponad 250 mil dolarów.

Elektoratem Benneta są osadnicy na Zachodnim Brzegu. Pozuje na religijnego syjonistę, jednak nie widuje się go w synagodze, a ze swoją małżonką mieszkał razem jeszcze przed ślubem. Dziennikarz wyjaśnia, że Netanjahu musiał rozmawiać z Palestyńczykami. Rozwiązaniem promowanym przez obecnego premiera jest okrojenie Terytoriów Okupowanych przez Izrael i stworzenie z reszty Państwa Palestyńskiego. Tymczasem Bennet proponował rozbudowę osiedli żydowskich na Terytoriach Okupowanych, a jedyne co w zamian mieliby dostać Palestyńczycy to szerszy zakres autonomii.

Zdaniem obserwatorów Bennett będzie musiał teraz trwać w innym kierunku.

Głównym rywalem Benneta będzie już nie Netanjahu, a Jair Lapid. Rakowski wskazuje, że Lapid jest byłym prezenterem telewizyjnym, więc wie jak dobrze wyglądać. Gorzej, gdy musi coś powiedzieć, i to bez wcześniejszego przygotowania. Pozostaje on rzecznikiem tych aszkenazyjskich Żydów, którzy poglądowo sytuują się na centrolewicy. Komentatorzy wskazują, że najsłabszym ogniwem koalicji jest islamska partia Ra’am (Zjednoczona Lista Arabska) z Mansurem Abbasem na czele.

W stosunkach Państwa Izrael ze światem arabskim powróciła sprawa palestyńska. Do ostatniej eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego skończyły się mniej lub bardziej jawne rozmowy na temat odprężenia w stosunkach między krajami arabskimi a państwem żydowskim.

Zdaniem naszego korespondenta za nowego rządu relacja polsko-izraelskie mogą się zmienić. Zauważa, że Netanjahu stał plecami do Europy, traktując ją wrogo.

Izrael jest krajem bliskowschodnim i przez ten pryzmat patrzmy.

Tel-Awiw musi poprawić swoje relacje z państwami europejskimi. Daje to szansę na poprawę stosunków Tel-Awiwu z Warszawą.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Kazimierz Gajowy: W Libanie wiszą plakaty Władimira Putina. Biden jest postrzegany jako miękki polityk

Kazimierz Gajowy o zmianach politycznych na Bliskim Wschodzie, umacnianiu się Rosji w regionie i słabnięciu pozycji Stanów Zjednoczonych oraz o sytuacji w Izraelu i odmrożeniu turystyki w Libanie.

Kazimierz Gajowy mówi, że gorąco jest w bliskowschodniej polityce. Dawniej zwaśnione kraje odnawiają wzajemne stosunki. Egipt odnawia stosunki z Turcją, po tym jak w 2013 r. obecny prezydent Abd al-Fattah as-Sisi obalił swojego poprzednika Muhammada Mursiego, ze wspieranego przez Ankarę Bractwa Muzułmańskiego. Podobnie Arabia Saudyjska z Syrią. W tej ostatniej wbrew oczekiwaniom niektórych utrzymał się przy władzy prezydent  Baszar Al-Asad. Nie podzielił on losu  Muammara Kaddafiego. Asadowi pomogła słaba polityka Stanów Zjednoczonych i zdecydowana Rosji na Bliskim Wschodzie. We Władimirze Putinie część Libańczyków, jak mówi nasz korespondent, widzi zbawiciela.

Biden jest postrzegany jako miękki polityk.

Gajowy stwierdza, że obecna sytuacja w Izraelu sprzyja Hezbollahowi. Brak wewnętrznej stabilizacji w tym pierwszym daje oddech Partii Boga. W maju będzie funkcjonować w Libanie turystyka, świecka i pielgrzymkowa, na co czeka wielu Libańczyków.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Rakowski: saudyjski następca tronu przedstawił plan gruntownej reformy państwa

Ekspert ds. bliskowschodnich omawia wywiad telewizyjny Mohammada ibn Salmana. Relacjonuje ponadto aktualne napięcia między grupami młodzieży arabskiej i żydowskiej w Jerozolimie.


Paweł Rakowski komentuje trwające od tygodnia w Jerozolimie zamieszki pomiędzy młodzieżą żydowską a arabską.

Buzująca krew lewantyńska po okresie lockdownu wywołała liczne akty chuligańskie.  Zaczepki arabskich wyrostków spotkały się z ostrą reakcją żydowskich ekstremistów

Ekspert podkreśla, że izraelska policja w zróżnicowany sposób reaguje na występki Żydów i muzułmanów. Wskazuje, że wzrost napięcia izraelsko-palestyńskiego jest na rękę Iranowi, który z niepokojem spogląda na zbliżenie arabsko-izraelskie.

Gość „Kuriera w samo południe omawia ponadto koncepcję reform w Arabii Saudyjskiej, przedstawioną przez Mohammada ibn Salmana. Następca tronu udzielił wywiadu telewizyjnego, w którym, zapowiedział zamiar uniezależnienia państwa od przemysłu naftowego. Poruszając kwestie religijne, książę zasygnalizował konieczność stworzenia nowego nurtu islamu.

Równie dużą rewolucją jest deklaracja chęci podjęcia dialogu z Iranem. Ibn Salman stwierdzi również, że Saudyjczycy muszą się wycofać z Jemenu.

Ibn Salman w wywiadzie ani słowem nie wspomniał o Palestynie.

Świat arabski zaczyna rozumieć, że jeżeli państwo palestyńskie nie powstanie, to żadnej tragedii nie będzie.

Paweł Rakowski uwypukla ponadto problem małej aktywności zawodowej w krajach arabskich, gdzie powszechnie występuje tzw. ludność rentierska. Ibn Salman chce walczyć również z tym zjawiskiem.

Zwrócił ponadto uwagę na konieczność wdrożenia w kraju nowoczesnej edukacji i szerokiej rozbudowy infrastruktury cywilnej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Łukasz Przybyszewski: Chiny na Bliskim Wschodzie rozwijają stosunki handlowe, które nie zagrażają Stanom Zjednoczonym

Łukasz Przybyszewski o stosunkach irańsko-chińskich w kontekście geopolitycznych manewrów wielkich mocarstw.


Łukasz Przybyszewski wskazuje, że porozumienie między Pekinem a Teheranem jest bardzo zdawkowe. Nie ma tam informacji o kwotach, jakie mają być zainwestowane przez Chiny w Iranie.

W tym porozumieniu nie pada ani razu, żaden, nawet jeden dolar.

Wszystkie obecne w mediach wyliczenia opierają się o przypuszczenia. Wskazuje, że portal Petroleum Economist, który jest ich źródłem zdjął już artykuł o nich mówiących ze swych stron.

To, co najbardziej Chińczyków może interesować w Iranie to oczywiście są w dalszym ciągu węglowodory, w przyszłości być może LNG.

Ekspert wyjaśnia, że Chiny na Bliskim Wschodzie korzystają z amerykańskiego parasola bezpieczeństwa rozwijając relacje handlowe, które nie są zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych. Ucierpią natomiast interesy europejskie w regionie.

My nie jesteśmy w stanie aż tak dużo zaoferować temu regionowi.

Jak ocenia analityk Azji Zachodniej, celem amerykańskich sankcji była zmiana w irańskiej elicie władzy. Trwa powoli postępująca prywatyzacja.

Bardzo możliwe, że nowym prezydentem w czerwcu Iranie zostanie ktoś, kto był jeszcze do niedawna oficerem Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej

Waszyngton zdaje sobie przy tym sprawę z tego, że przyparty do muru Iran może zachowywać się nieobliczalnie. Przybyszewski wskazuje, że dzięki partnerom w Emiratach Arabskich, Iraku, czy Omanie ajatollahom udaje się omijać sankcje.

Lista stron, które mają za uszami, jeśli chodzi o omijanie sankcji jest naprawdę długa.

Gość Poranka Wnet zauważa, że Arabia Saudyjska podnosi wciąż sprawę konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Chińczycy zaproponowali mediację w tym ostatnim. Chcą w ten sposób pokazać, że zależy im na handlu w regionie, nie na interwencji militarnej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Times of Israel: Irański statek szpiegowski zaatakowany na Morzu Czerwonym

6 kwietnia telewizja Al-Arabija poinformowała o ataku na irański statek szpiegowski, który miał miejsce wczoraj na Morzu Czerwonym u wybrzeży Erytrei. Wiadomość potwierdził „Times of Israel”.

Jak poinformował wczoraj portal „Times of Israel” na podstawie mediów arabskojęzycznych, 6 kwietnia nieopodal wybrzeża Erytrei został zaatakowany irański statek handlowy, należący do Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Do tej pory nikt nie przyznał się do przeprowadzenia ataku.

Izraelski portal podaje, że pływający pod przykrywką statku handlowego „Saviz” został ostrzelany rakietami niedaleko Jemenu. Według TI jednostka była w rzeczywistości okrętem szpiegowskim należącym do Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.

Agencja Reuters nie potwierdziła jeszcze doniesień arabskich i izraelskich mediów, dodając, że nie uzyskała m.in. komentarza władz irańskich na ten temat. Jak wiadomo, pierwsze doniesienia na temat ataku na irański okręt pochodzą od saudyjskiej telewizji „Al-Arabija”, która w tej kwestii miała opierać się na własnych źródłach.

Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej stanowi obok Armii Islamskiej Republiki Iranu, jedną z dwóch gałęzi irańskich sił zbrojnych. Jednostka odpowiada m.in. za zwalczanie ruchów niechętnych ustrojowi Iranu jako republiki islamskiej, a także wspieranie proirańskich organizacji zbrojnych poza granicami kraju i zwalczanie zewnętrznych wpływów w Iranie.

N.N.

Źródło: Onet, media

Rakowski: Widzimy poprawę stosunków między Arabią Saudyjską a Turcją. Prezydent Erdogan zostawia Katar na rzecz Saudów

Paweł Rakowski o wyniku wyborów w Izraelu, szansach na powstanie kolejnego rządu Netanjahu oraz o zbliżeniu saudyjsko-tureckim i budowie nowej stolicy Egiptu.

Paweł Rakowski komentuje wynik wyborów w Izraelu. Wygrał je Binjamin Netanjahu zdobywając 35 mandatów. Nie może się jednak cieszyć sukcesem, gdyż Likud razem z koalicjantami ma 59 miejsc w 120-osobowym Knesecie. Kto mógłby dołożyć brakujące mandaty?

Pierwszym takim kandydatem była partia Ra’ami- partia arabska pod wodzą Mansura Abbasa.

[related id=140266 side=right] Razem ze Zjednoczoną Listą Arabską nie chcieli jednak tworzyć rządu religijni syjoniści, grożąc wyjściem z koalicji, jeśliby dołączyli do niej Arabowie. Większości nie ma jednak także opozycja. Opozycyjna wobec Likudu Nowa Nadzieja założona przez byłego likudowca Gidona Sa’ara, nie dogada się z lewicą i Arabami, gdyż pod względem stosunku do Palestyńczyków jest na prawo od Netanjahu.

Benjamin Netanjahu wcale nie jest bez szans, aby wyciągnąć opozycji dwóch posłów.

Tymczasem Demokraci w Waszyngtonie oczekują od Tel-Awiwu wznowienia rozmów z Palestyńczykami. Netanjahu nie może jednak sobie na to pozwolić nie ryzykując rozpadu koalicji rządowej. Na dodatek skonfliktowany jest on z nową amerykańską administracją. Rakowski zwraca uwagę na zbliżenie między Rijadem a Ankarą.

Widzimy od kilku tygodni poprawę stosunków między Arabią Saudyjską a Turcją.

Prezydent Erdoğan owiązany z konkurencyjnym wobec Domu Saudów Bractwem Muzułmańskim był dotąd na kursie kolizyjnym z Saudami. Obecnie jednak ci ostatni chcą zakupić tureckie drony. Media obu krajów wygaszają propagandę wymierzoną w drugą stronę.

Prezydent Erdogan zostawia Katar na rzecz Saudów.

Nie jest do dobra wiadomość dla ajatollahów. Oznacza to bowiem wzięcie Iranu w turecko-saudyjskie kleszcze. Można się spodziewać odpowiedzi ze strony Teheranu.

Tymczasem Kair- największe miasto Egiptu i całego Bliskiego Wschodu ma przestać być stolicą kraju nad Nilem. Jak wyjaśnia Rakowski, prezydent Abd Al-Fattah As-Sisi postanowił pójść w ślady faraonów wznosząc na pustyni nową stolicę.

Od 2015 roku bodajże jest realizowany szaleńczy projekt budowy nowego miasta, który miałby zastąpić Kair.

Projekt zakłada budowę w mieście największych na świecie: bazyliki, meczetu i opery. Największe w mieście może być też Chinatown (poza Ameryką). Znaczną część mieszkańców nowej metropolii mają bowiem stanowić Chińczycy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Rakowski: Saudyjski następca tronu i premier Izraela chcą stworzyć sojusz militarny wymierzony w Iran i Turcję

Paweł Rakowski o zmianach na Bliskim Wschodzie wobec napięć na linii Waszyngton-Rijad: propozycji tzw. bliskowschodniego NATO i wizycie szefa rosyjskiej MSZ w Arabii Saudyjskiej.


Paweł Rakowski komentuje odwołanie przez premiera Izraela wizyty w Emiratach Arabskich. Tam miał spotkać się z następcą tronu Arabii Saudyjskiej Mohammadem ibn Salmanem, co mogłoby oznaczać sformalizowanie traktatu pokojowego między oboma państwami. Netanjahu ostatecznie odwołał wizytę. Według jednej wersji zrobił to ze względu na chorobę żony. Inna wersja głosi, że Jordania odmówiła przelotu izraelskiego samolotu. Z wizyty w Jerozolimie wycofał się jordański następca tronu Husajn ibn al-Abdullah. Jak zauważa Rakowski,

[Mohammad ibn Salman i Binjamin Netanjahu] to w obecnej konfiguracji politycznej, po zmianie lokatora w Białym Domu, ludzie spaleni, których tak właściwie obecna administracja amerykańska chciałaby wyeliminować z polityki.

Wyjaśnia koncepcję tzw. bliskowschodniego NATO, które złośliwi nazywają Wielkim Izraelem. Saudowie są zawiedzeni USA. Arabię Saudyjską zasypują rakiety z Jemenu. W rezultacie polityki Waszyngtonu ibn Salman kieruje swój wzrok ku Tel-Awiwowi.

Panowie chcą stworzyć układ sojuszy militarnych wymierzonych bezpośrednio w Irak i Turcję.

Czemu nowa amerykańska administracja dystansuje się od Rijadu? Wynikać to może z jej ideologicznego zacietrzewienia. Możliwe też, iż ropa nie jest już tak istotna dla Amerykanów.

Mamy reset amerykańsko irański, który tak właściwie wygląda jak wygląda, czyli w ogóle nie wygląda. Jest to jeden wielki chaos.

Nasz korespondent przypomina, że do rewolucji irańskiej dwoma filarami amerykańskiej polityki na Bliskim Wschodzie byli szaf Iranu i król Arabii Saudyjskiej. Po 1979 r. pozostali Amerykanom Saudowie, a obecnie także z nimi zepsuła się współpraca.

Rozmówca Jaśminy Nowak komentuje wizytę Siergieja Ławrowa w Arabii Saudyjskiej. Stwierdza, że jest ona naturalną reakcją na spór między Rihadem a Waszyngtonem. Przypomina, że Związek Sowiecki był wrogiem Królestwa Arabii Saudyjskiej. Obecnie Kreml oferuje Saudom mediację ws. Jemenu i Iranu oraz wsparcie w kwestii Syrii. W kontekście tej ostatniej dziennikarz przypomina, że w Syrii muszą się odbyć w tym roku wybory prezydenckie. Para prezydencka jest obecnie chora na koronawirusa.

Pojawiła się propozycja żeby do czasu wyborów władzę przejął rząd wojskowy.

Przeprowadzone pod nadzorem wojskowych wybory prezydenckie miałyby być bardziej obiektywne.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Rakowski: USA ujawniły, że saudyjski następca tronu, książę Mohammad ibn Salman zlecił zabójstwo dziennikarza

Paweł Rakowski o amerykańskim raporcie ujawniającym rolę saudyjskiego księcia w śmierci jego osobistego wroga oraz o wizycie papieża Franciszka w Iraku.

Paweł Rakowski komentuje upubliczniony raport amerykańskiego wywiadu na temat  śmierci dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego w saudyjskim konsulacie w Stambule.  2 października pochodzący z Arabii Saudyjskiej Dżamal Chaszukdżi wszedł do konsulatu saudyjskiego w Stambule w celu załatwienia formalności związanych ze ślubem. Nigdy nie opuścił budynku żywy.

 Dziennikarz, który przebywał na imigracji od dwóch lat przed swą śmiercią był osobistym wrogiem Mohammada ibn Salmana.

Rakowski przypomina, że Chaszukdżi miał on dysponować materiałami kompromitującymi następcę tronu Królestwa Arabii Saudyjskiej . Ten ostatni nie mógł wybaczyć dziennikarzowi jego związków z Katarem i Bractwem Muzułmańskim. Dotąd mówiło się, że sam książę nie wiedział o zbrodni saudyjskich służb. Obecnie jednak

Amerykanie ujawnili, że to była decyzja Mohammada ibn Salmana, aby uśmiercić dziennikarza.

Korespondent odnosi się także do wizyty papieża Franciszka w Iraku. Ma ona na celu przekonanie irackim chrześcijan, aby wrócili do swojego kraju. Kolejnym celem wizyty jest rozmowa Ojca Świętego z ajatollahem Alim as-Hussajni as-Sistanim, który będąc jednym z przywódców szyickich, opowiada się przy tym za niezależnością Iraku od Iranu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.