„Mircyl, czyli zdrowa komedia szpitalna”. Antoni Baltus prezentuje swoją twórczość

Pisarz opowiada o swojej pierwszej udanej książce oraz zapowiada najnowszy utwór.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

Waldemar Michalski: słowo drukowane ma swój bardzo osobisty wymiar. E-bookom tego brakuje

Iga Świątek wycofała się z turnieju Miami Open

Iga Świątek / Fot. Carine06, CC-BY 2.0, Flickr

Doniesienia o możliwej absencji naszej tenisistki pojawiły się w środę nad ranem polskiego czasu. Zawodniczka swoją decyzję zakomunikowała kibicom i mediom po 15.

Iga Świątek, liderka rankingu kobiecego tenisa miała zagrać w czwartek w turnieju Miami Open w ponownym starciu z  Amerykanką, Claire Liu, jednak zmagania zdrowotne polskiej uczestniczki mogą nie pozwolić jej na taki wysiłek. Debiutanckie stracie Świątek z Liu na korcie tenisowym odbyło się niedawno w Indian Wells, gdzie liderka WTA zdominowała wynikiem 6:0, 6:1. niewiele wtedy zabrakło, żeby wygrała do zera. Niestety nasza zawodniczka zmaga się z kontuzją przez co decyzja o jej uczestnictwie zawisła w powietrzu. – Nie jestem w stuprocentowej formie fizycznej. Odczuwam lekki dyskomfort w żebrze, skonsultuję to z zespołem medycznym. Na razie przygotowuję się do startu, ale zobaczymy, co przyniosą kolejne dni. Jeszcze nie wiem – powiedziała.

Niepokojące informacje na temat uczestnictwa Igi podał Marek Furian z Canal + Sport

Iga Świątek nie odbyła jeszcze na obiekcie Miami Open żadnego treningu i w rozpisce na środę też jej nie widać. Decyzję o starcie lub odwołaniu się z turnieju ma przedstawić jeszcze dziś – napisał na Twitterze Marek Furjan.

Iga Świątek dziś ok. 17 ma ogłosić swoją decyzję o udziale w turnieju

[ AKTUALIZACJA] Iga Świątek poinformowała, że nie weźmie udziału w turnieju Miami Open.

Źródła: https://sport.se.pl/, https://www.sport.pl/, https://sport.interia.pl/

Porozmawiajmy o Sporcie: Fiorentina rywalem Lecha, Raw Air i GP Arabii Saudyjskiej – 19.03.2023 r.

Radio Aktywni na Dzień Kobiet.

rys. Radek Ruciński

Rajstopy z Pewexu.

„Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami.
Te słowa Josepha Conrada, cenionego pisarza dziś już może nie są tak aktualne jak w czasach, w których przyszło mu żyć, kiedy to kobiety mogły tylko marzyć o równouprawnieniu, ale jest w nich dużo prawdy, bo mimo iż czasy się zmieniają, to stereotypy już mniej. W dzień 8 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kobiet, święto niezwykle ważne kiedy wezmiemy pod uwagę, że na świecie jest jeszcze sporo takich miejsc gdzie kobieta, mówiąc nieładnie, jest tylko dodatkiem, niemalże zabawką w rękach mężczyzn. A przecież nie tak to powinno wyglądać.” (fragment audycji)

 

Gdyby uwierzyć opiniom ludzi pijących alkohol oraz argumentom reklam, można by myśleć o alkoholu w samych superlatywach

Ottmar Zieher, Monachium1899 |Fot. domena publiczna

Czy alkohol jest elementem współczesnej wojny hybrydowej? To tania, świetna inwestycja w powolne zniszczenie nieprzyjaciela. Importerowi alkoholu w kraju docelowym można sfinansować kampanię wyborczą.

Jacek, Karol i Michał Musiałowie

Alkoholizm europejski

Według raportu WHO Global status report on alcohol and health 2018, nadmierne spożycie alkoholu na świecie przyczynia się do 3 mln zgonów, czyli do 1 zgonu co 10 s i jest przyczyną co 20 zgonu. W grupie wiekowej 20–39 lat to już co 8 zgon. W aspekcie długoterminowym to bez porównania większe szkody zdrowotne i społeczne, choć nadużywający alkoholu lub uwikłani w biznes alkoholowy politycy potrafią twierdzić, że to nie alkohol, lecz np. instytucja rodziny jest przyczyną zła na świecie.

Do spożywania alkoholu przyznaje się 2,3 mld ludzi, a ich średnia dzienna porcja wynosi 33 g czystego alkoholu. Prym wiedzie Europa. Wspomniany raport przeszedł praktycznie bez echa

Czy powinno dziwić, że rozpite społeczeństwo europejskie tak łatwo udało się zindoktrynować kłamstwem, które o przyczynę globalnego ocieplenia oskarżyło dwutlenek węgla? Czy, gdyby Polacy byli trzeźwym narodem, daliby sobie tak łatwo wmówić, że to spalanie polskiego węgla miałoby być przyczyną globalnego ocieplenia?

W codziennym rozsiewaniu pseudonaukowych, katastroficznych wizji przodują, jak się wydaje, media najbardziej przychylne Rosji i Chinom (choć zarejestrowane na Zachodzie). Straszą odbiorców, dziś głównie internautów, dwutlenkiem węgla, do rzadkości zaś należą artykuły o alkoholu, a jeśli, to sprawiają wrażenie kryptoreklam. W całej mistyfikacji CO2-centrycznej teorii globalnego ocieplenia pomijany jest np. wpływ produkcji i metabolizmu alkoholu. Wyliczany jest hipotetyczny wpływ hodowli zwierząt na ilość gazów cieplarnianych, a nikt nie rusza lobby alkoholowego. W 2017 roku Michał i Karol Musiał w konkursie „Fizyka da się lubić” oszacowali, że tylko w samej reakcji wytwarzania alkoholu z glukozy powstaje na świecie rocznie 20 mln ton CO2.

Gdyby wziąć pod uwagę wszystkie etapy produkcji i dystrybucji alkoholu (nie licząc skutków społecznych), to okazuje się, że alkohol odpowiada za ponad 100 mln t CO2 rocznie. Aż się prosi o trzeźwe spojrzenie osób odpowiedzialnych za energię oraz tzw. Zielony Ład w organach Unii Europejskiej.

Alkohol – remedium na wszystkie problemy?

Alkohol jako substancja psychoaktywna wywiera wielokierunkowy wpływ na organizm. Zaliczany jest do środków działających depresyjnie na układ nerwowy. W małych dawkach przytłumia najpierw drogi hamujące, działając pobudzająco: przeciwlękowo i psychostymulująco, już 15 minut po spożyciu doustnym. W większych doustnych dawkach działa znieczulająco i nasennie. Wykazuje cechy środka przeciwdepresyjnego w kilkumiesięcznym, początkowym okresie używania. W dalszej perspektywie pogłębia depresję. W niewielkich dawkach euforyzuje. Pobudza seksualnie. Spożywający alkohol w małych dawkach opisują jego działanie jako poprawienie nastroju, odprężenie, rozluźnienie, poczucie lekkości, większej szczęśliwości, uśmierzenie cierpień, lęku, zapomnienie o problemach. Ułatwia nawiązywanie kontaktów.

Po spożyciu alkoholu spada krytycyzm, pojawia się wylewność, pijący ujawnia tajemnice… Dzięki alkoholowi nawet miernota uważa się za kogoś lepszego. Regularnie racząc się alkoholem, można wegetować do końca życia w kłamstwie przed sobą samym, zapomnieć o złu, jakie wyrządziło się innym. A także zapomnieć… że jest się alkoholikiem. (…)

Podobieństwa kłamstw

Współczesne podatki od alkoholu i podatki od CO2 opierają się na kłamstwach. To podstępna manipulacja, gra na sumieniu. Alkohol jest zły – więc usprawiedliwieniem jest podatek. CO2 jest (rzekomo) zły – więc społeczeństwom narzucono podatki. Podatki z alkoholu mają (oficjalnie) być przeznaczane na cele zdrowotne (de facto straty zdrowotne społeczeństw są wielokrotnie większe niż przychody z podatku), podatek od CO2 zaś – na cele rzekomo ekologiczne (de facto np. fotowoltaika znacznie bardziej ogrzewa klimat niż energetyka oparta na węglu).

Podatki są łakomym kąskiem dla rządzących. Spekulacyjny podatek od emisji CO2 ETS, oparty na kłamstwie ekologicznym CO2-centrycznej teorii globalnego ocieplenia, stanowi lep dla polityków i rządów chciwych podatków i niemyślących perspektywicznie. Można nawet podejrzewać, że ten podatek w Europie to skutek dywersji, a nie słabości polityków: zyski rządów z podatku od alkoholu po czasie prowadzą do nieporównywalnych strat. Czy wśród urzędników, którzy decydowali o wprowadzeniu w Europie handlu świadectwami emisyjnymi CO2, są ludzie sterowani przez lobby biznesu alkoholowego?

Czy jeden z prominentnych polskich polityków, działający w instytucjach UE, a powołujący się na chrześcijański (sic!) etos pracy, nie zaprzepaścił wielkiej szansy na dealkoholizację Europy zamiast na jej dekarbonizację? (…)

Statystyki konsumpcji alkoholu

Istnieją różne statystyki konsumpcji alkoholu na świecie. Jedne obejmują średnie spożycie alkoholu w przeliczeniu na każdego obywatela, czyli także np. noworodka, inne ujmują tylko grupy wiekowe np. od 15 roku życia. Niektóre dodają spożycie alkoholu tzw. nierejestrowane. Wśród kontynentów prym wiedzie Europa! Według statystyki WHO, The Global Status Report on Alcohol, 2016, w pierwszej dwudziestce państw pod względem spożycia alkoholu są tylko trzy państwa pozaeuropejskie: Seszele, Nigeria i Gabon. Mimo że Polska zajmuje w tej statystyce około 20 miejsca ze spożyciem 11,4 l alkoholu rejestrowanego, nie jest to wielką pociechą, gdyż konsumpcja w przodujących krajach nie różni się zbyt wiele. Stany Zjednoczone, podobne kulturowo do Europy, gdzie z pewnością ludzi stać na większe spożycie alkoholu, są dopiero poza 40 lokatą w tym rankingu, a spożycie na jednego mieszkańca powyżej 15 r.ż. jest w Polsce o prawie 20% wyższe niż w USA.

W porównaniu zaś z Chińczykiem, Polak w tej grupie wiekowej spożywa 80% więcej alkoholu (można postawić tezę, że sukcesy gospodarcze Chin można powiązać z ich niższym alkoholizmem).

Występuje zależność między spożyciem alkoholu a wiekiem dopuszczalności spożywania alkoholu w różnych krajach. Rejestrowane spożycie alkoholu w Polsce jest wyższe niż w Rosji, choć wolumeny zbliżają się do siebie po dodaniu szacowanego spożycia nierejestrowanego (produkcja domowa), prawdopodobnie wyższego w Rosji.

Bezwzględni marketingowcy w niższym spożyciu alkoholu postrzegają „wielki potencjał” jakiegoś rynku dla wzrostu sprzedaży. Czyż nie kojarzy się to z tzw. wojnami opiumowymi, tyle że współcześnie prowadzonymi w białych rękawiczkach?

Polska w minionym ćwierćwieczu stała się importerem netto alkoholu. Od dawna wiadomo, że alkohol prowadzi do destrukcji, i to bezwarunkowo każdy jego rodzaj (piwo, wino, wódka). Czy alkohol jest elementem współczesnej wojny hybrydowej? To tania, świetna inwestycja w powolne zniszczenie nieprzyjaciela. Eksport alkoholu do państwa planowanego do zniszczenia, zniewolenia, pchnięcia do krwawej wojny, a chociażby osłabienia, może być dotowany, a alkohol – dostarczany za darmo, a nawet za cenę ujemną. Importerowi alkoholu w kraju docelowym można sfinansować kampanię wyborczą, aby taki następnie lobbował za alkoholem w parlamencie.

Alkoholizm a przyrost naturalny

W świadomości Polaków (i pewnie nie tylko) funkcjonuje mit, jakoby najwięcej dzieci przychodziło na świat w rodzinach alkoholików. Ta opinia sięga korzeniami do sytuacji, jaka zdarzała się w Europie, w tym w Polsce, jeszcze 80 lat temu. Współcześnie wygląda to inaczej. Po pierwsze: tam, gdzie alkoholizm jest obecny, kobiety szybko sięgają po deskę ratunku, jaką są środki antykoncepcyjne. Po drugie: w Polsce jest dużo rodzin wielodzietnych właśnie w rodzinach stroniących od alkoholu. Jednak ośrodki pomocy społecznej i przekaz społeczny zauważają głównie te rodziny, gdzie problem alkoholizmu faktycznie występuje.

Dane statystyczne dotyczące dzietności oraz wielkości spożycia alkoholu na głowę mieszkańca dowodzą zależności odwrotnie proporcjonalnej: im większe spożycie, tym mniejszy przyrost naturalny. Wspomniane statystyki odnoszą się nie do pojedynczych przypadków, lecz do społeczeństw jako całości.

Kolejną powiązaną daną są statystyki rozwodów na świecie. Od ostatnich dekad ub. wieku nastąpił gwałtowny wzrost liczby rozwodów, niemal przypominający krzywą kija hokejowego. Jednak te statystyki nie odzwierciedlają całości problemu, gdyż od 20 lat w wielu krajach nastąpił gwałtowny wzrost związków tzw. nieformalnych. Nie podlegają jednak dyskusji trzy istotne fakty:

  • Wzrost spożycia alkoholu koreluje z ilością rozwodów.
  • Najwyższe statystyki rozwodów występują w krajach o największym spożyciu alkoholu. Poza nielicznymi wyjątkami – prym wiodą kraje europejskie.
  • Przyrost naturalny jest tym niższy, im większy w państwie alkoholizm i współczynnik rozwodów.

Przyczyny są nader oczywiste. Małżeństwo czy partnerstwo z alkoholizmem w tle nie rokuje stabilności. Nie daje potencjalnej matce nadziei na wartość posiadania z mężczyzną używającym alkoholu większej liczby dzieci niż jedno lub posiadania potomstwa w ogóle. Kobieta, która doświadcza alkoholizmu mężczyzny, unika dalszej prokreacji w sposób fizyczny lub stosując antykoncepcję. Obecne pokolenie w znacznym stopniu doświadczyło alkoholizmu w swoim środowisku – nie można się więc dziwić, że tak bardzo stroni od małżeństwa (zamiast stronić od alkoholu!).

Alkohol, który początkowo, w niewielkich dawkach, motywuje do seksu, po kilku latach spożywania zastępuje mężczyźnie potrzebę prokreacji. Jak mówią: alkohol lepiej smakuje aniżeli kobieta. Młody alkoholik nie założy już trwałej rodziny – pozostanie tylko alkoholikiem.

Cały artykuł Jacka, Karola i Michała Musiałów pt. „Alkoholizm europejski”, znajduje się na s. 16 i 17 styczniowego „Kuriera WNET” nr 103/2023.

 

  • Styczniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jacka, Karola i Michała Musiałów pt. „Alkoholizm europejski” na s. 16 styczniowego „Kuriera WNET” nr 103/2023

Wspomnienia ukraińskiej medyczki wojskowej, która, będąc w ciąży, dostała się w Mariupolu do rosyjskiej niewoli

Zniszczenia wojenne w Mariupolu | Fot. MSW Ukrainy. CC A-S 4.0, Wikimedia.com

Pewnego dnia napisałam SMS-a, w którym pożegnałam się z mężem. Na końcu umieściłam emoji rodziny, ale nie napisałam wprost. Chociaż mąż powiedział mi później, że domyślił się, że byłam w ciąży.

Mariana Mamonowa, Daria Gorgijko

Proszę opowiedzieć swoją historię od początku wojny. Jak to się stało, że będąc w ciąży, trafiła Pani do Mariupola?

Pracowałam w bojowym batalionie Korpusu Piechoty Morskiej. Był to 501 batalion. Na początku grudnia batalion wkroczył do strefy Operacji Sił Połączonych. Była to wieś Szyrokine w obwodzie donieckim. Trzeba powiedzieć, że wojna w strefie OSP rozpoczęła się znacznie wcześniej niż 24 lutego. Od 18 lutego nastąpiło już zdecydowane zaostrzenie sytuacji. Wydano rozkaz odwrotu i batalion wycofał się do Mariupola, ale nie do Azowstalu, lecz do fabryki Iljicza i do 3 marca byliśmy w tym zakładzie.

Pani nie wiedziała w tamtym momencie o swojej ciąży. Jak się Pani dowiedziała?

O ciąży dowiedziałam się, kiedy byłam już w bunkrze. To była już połowa marca.

Nie miałam żadnych wyraźnych oznak ciąży, ponieważ byliśmy ciągle pod wpływem stresu, braku snu, niedożywienia. Ciało kobiety na swój sposób reaguje na stres. Nie zwracałam na to uwagi, aż pewnego dnia zaczęło mnie bardzo mdlić. Został mi jeden test ciążowy i ten test pokazał mi dwa takie wyraźne, czerwone paski i powiedział: Cześć, mamo!

Powiem szczerze, to był szok. Zaczęłam płakać, bo nie wiedziałam, co mam robić. Mariupol w tym czasie pozostawał już w okrążeniu, nie było wyjścia, zielone korytarze były ostrzeliwane. Nawet gdybym wyszła, to podczas filtracji na jakimś punkcie kontrolnym, tak czy inaczej, zostałabym aresztowana, ponieważ jestem wojskowym. Podjęłam decyzję, że zostanę z moimi chłopakami do końca i będę wykonywała swoją pracę.

Czy w tym momencie komuś Pani powiedziała o swoim stanie?

Nie. Nikomu o tym nie powiedziałam. Ale jeden z kierowców, a jest to mężczyzna z doświadczeniem życiowym, ma dwie córki i już troje lub czworo wnucząt, powiedział: „Mariano Wołodymiriwno, myśli Pani, że nie poznam kobiety w ciąży? Jest pani bielsza od ściany. Wiem, że jest pani w ciąży”.

Nie zawiadomiła Pani męża i rodziny – dlaczego?

Nikomu o tym nie powiedziałam, bo nie byłam pewna, czy wyjdę. Wyobraziłam sobie siebie na miejscu mojego męża. Jedno, kiedy dowiadujesz się, że twoja żona zginęła, a zupełnie co innego, gdy otrzymujesz wieść, że twoja żona została zabita, będąc przy nadziei. Wiedziałam, że będzie to dla niego ogromny cios. Pewnego dnia napisałam SMS-a, w którym pożegnałam się z mężem. Na końcu umieściłam emoji rodziny, ale nie napisałam wprost. Chociaż powiedział mi później, że domyślił się, że byłam w ciąży.

Co Pani robiła w Mariupolu, w zakładzie w bunkrze?

Nieśliśmy tam pomoc medyczną. Odbieraliśmy chłopaków z pierwszej linii kontaktu i w bunkrze opatrywaliśmy rany, codziennie zmienialiśmy opatrunki. Warunki oczywiście były niehigieniczne, ponieważ jest to bunkier, w którym nie ma przepływu świeżego powietrza. Mieliśmy wielu rannych. W tym czasie w batalionie całkowita liczba tylko lekko rannych wynosiła 130 osób. Proszę sobie wyobrazić, codziennie trafiało do mnie 50–60 ludzi, więc od rana do wieczora musiałam zmieniać opatrunki. (…)

Proszę opowiedzieć o przesłuchaniach. Jak one wyglądały? O co Panią oskarżano?

Oskarżano mnie o zabójstwo dzieci Mariupola.

To jakiś standardowy zarzut?

Każdy został o coś oskarżony. Zabierano mnie do Doniecka, do Komitetu Śledczego, gdzie również byłam przesłuchiwana. Mówię: „Spójrzcie na mnie, jestem medykiem, nikogo nie zabiłam”. „Miałaś broń?”. „Tak, miałam broń” – „Więc zabiłaś”.

Zarzut brzmiał tak ogólnikowo: „zabójstwo dzieci Mariupola”? Czy też przytaczali jakieś fakty, że np. gdzieś jest martwe dziecko i jesteś oskarżona konkretnie o śmierć tego dziecka??

Ogólnikowo. W tym czasie w Mariupolu było wiele zamordowanych kobiet i małych dzieci. Winili za to Siły Zbrojne Ukrainy i Azow.

Czy grożono Pani podczas przesłuchań?

Grożono mi, że odbiorą mi dziecko, a mnie wyślą do kolonii karnej. Moje dziecko trafi do jednego z rosyjskich sierocińców i będzie co jakiś czas przenoszone, tak żebym nie mogła go znaleźć. Nawet jak trafię na wymianę jeńców, to wyjadę sama. Nigdzie nie zostało odnotowane, że byłam w ciąży, ponieważ na Ukrainie nigdzie nie byłam zarejestrowana. Jednocześnie, biorąc pod uwagę, że służyłam w wojsku, mam zakaz wjazdu na terytorium Federacji Rosyjskiej i nigdy nie znajdę mojego dziecka.

Jak dała Pani radę tego wysłuchiwać?

Wszystko we mnie przewracało się do góry nogami. Chciałam przeskoczyć przez stół i wyrwać oczy tej osobie, wyrwać język. Były takie myśli. Ale rozumiałam, że tylko jeden zbędny ruch i zostanę na tym krześle na zawsze. Więc siedziałam i zachowywałam spokój.

Czy wtedy wierzyła Pani, że wyjdzie Pani na wolność, wróci na Ukrainę?

Zawsze wierzyłam, że wrócę na Ukrainę, że to była kwestia czasu. Najbardziej przerażający był dla mnie dziewiąty miesiąc ciąży.

Zdałam sobie sprawę, że nie dochodzi do wymiany jeńców, że mogę urodzić w niewoli. Jeśli tak się stanie, co będzie z moim dzieckiem? Wszystkie te myśli po prostu wirowały w mojej głowie, ponieważ nie wiedziałam, co będzie dalej. Ale gdzieś w środku wciąż tliła się mała iskierka nadziei: „Ty pojedziesz do domu – my pojedziemy do domu”.

Mówiłam nawet do mojego dziecka: „Musisz się urodzić jak można najpóźniej, dopiero jak wrócimy do domu! Teraz nie możesz się urodzić. Mama już się uspokoiła, mama nie płacze, mama nie będzie płakać”.

Cały wywiad Darii Gorgijko z Mariną Mamonową pt. „Musisz się urodzić, jak wrócimy do domu!” znajduje się na s. 1 i 6 styczniowego „Kuriera WNET” nr 103/2023.

 


  • Styczniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Wywiad Darii Gorgijko z Mariną Mamonową pt. „Musisz się urodzić, jak wrócimy do domu!” na s. 1 styczniowego „Kuriera WNET” nr 103/2023

Studio Tajpej: Chińska policja w Europie i piekielna kwarantanna

Ryszard Zalski opowiada między innymi o działalności chińskiej policji poza granicami ChRL oraz kompromitujących szczegółach walki z koronawirusem w tym kraju.

Nasz korespondent przedstawia sensacyjne wyniki ustaleń dziennikarzy i organizacji pozarządowych. Jak podaje fundacja Safeguard Defenders, władze ChRL utworzyły na całym świecie szereg „zamorskich komisariatów policji” – najwięcej w krajach Unii Europejskiej. Ich działalność jest na ogół nieuregulowana prawnie. Jak twierdzi Ryszard Zalski:

To szokujące, że o sprawie poinformowała prywatna fundacja, a nie służby. Wygląda wręcz na to, że nic na ten temat nie wiedziały i im to nie przeszkadza! Władze holenderskie, irlandzkie, portugalskie i hiszpańskie zwróciły się do ambasadorów ChRL z prośbą o zamknięcie ośrodków, ale nic poza tym. Żadnej konsekwencji!

Nasz człowiek na Tajwanie opisuje także liczne przykłady kompromitacji władz w Chinach kontynentalnych i kłamstw w sprawie koronawirusa. Szczególny jest casus amerykańskich dyplomatów, którzy zostali zesłani na „piekielną kwarantannę” do hoteli. Ustalenia mediów amerykańskich są wstrząsające:

Niektóre pokoje nie były sprzątane od miesięcy, niektóre były zagrzybione. Amerykańskim dyplomatom nie podawano posiłków, papieru toaletowego czy mydła.

Odsłuchaj naszej audycji już teraz!

[ARP]

Posłuchaj:

Czytaj też:

Andrzej Zawadzki-Liang: Chiny zachowują dystans wobec Ukrainy. Handel z Rosją kwitnie

Pies też…”człowiek”.

W 2022 roku obchody Ogólnopolskiego Dnia Dogoterapii przypadły na 15 czerwca (środa). 

O czworonogach i nie tylko porozmawialiśmy z Marią Czerwińską z Fundacji CZE-NE-KA i Justyną Tkaczyk- miłośniczką i trenerką Rottweilerów.

Piękne spotkanie. Nikt nie zszedł na psy, pogoda bez wątpienia też nie była pod psem i na nikim psów nie wieszano.

 

Jesteśmy dopiero u początków poznania przyczyn i charakteru pandemii / Piotr Witt, „Kurier WNET” nr 95/2022

Powtarzane szczepienia prowadzą do osłabienia naturalnych sił obronnych organizmu. Ciała odpornościowe, pod działaniem wstrzykiwanych produktów, „zapominają” o zadaniach, do których zostały powołane.

Piotr Witt

Pandemia. Wielkie podsumowanie

„Rządy kochają pandemie z tych samych powodów, dla których
kochają wojnę. Ponieważ daje im możliwość poddania ludności
kontroli, której ta ostatnia nigdy by inaczej
nie zaakceptowała…”.

Robert F. Kennedy Jr.

Z pandemii naród wyszedł osłabiony fizycznie. Prezydent, wszechwładny we Francji, rodzaj samodzierżcy z gogolowskiego Rewizora, zarządził nieumiarkowane aplikowanie szczepionek amerykańskich zwłaszcza ludziom starym i słabego zdrowia. Twierdził, że stosuje się do zaleceń międzynarodowych instancji sanitarnych, chociaż postępował dokładnie wbrew ich instrukcjom. Faza eksperymentalna aktualnych szczepionek zakończy się w 2023 roku, ale wystarczyły pierwsze obserwacje, aby międzynarodowe instancje sanitarne mogły sformułować alarmujące zastrzeżenia.

8 stycznia 2021 r. deklaracja WHO przestrzegła przed powtarzaniem szczepionek antycovidowych. Trzy dni później powtórzył przestrogę dyrektor Departamentu Zagrożeń Europejskiej Agencji Leków. Marco Cavalieri powiedział: „Powtarzane szczepienia prowadzą do osłabienia naturalnych sił obronnych organizmu”. Zjawisko ma już w nauce swoją nazwę „amnezji odpornościowej” – ciała odpornościowe organizmu, pod działaniem wstrzykiwanych produktów, „zapominają” o zadaniach, do których zostały powołane.

Przestrogom uczonych nie nadano we Francji rozgłosu. Jakby nigdy nie zostały sformułowane, wstrzykiwano ludziom trzecią i czwartą dawkę. Przygotowano tym samym miliony kandydatów na zarażenie, jeżeli nowa epidemia się pojawi. Ludzie młodzi i silni wyjdą bez szwanku. Innym zaproponuje się piątą i szóstą dawkę i tak dalej bez końca.

Prezydent kandydat wolał nie konfrontować opinii zbawcy narodu, urobionej przez media podczas pandemii, z wymową liczb i statystyk. Teraz, kiedy osiągnął już absolutną władzę na następnych pięć lat, przyszło podsumowanie. W ostatnim czasie ukazały się trzy książki zawierające dokładną analizę sytuacji.

20 kwietnia wyszła obszerna (272 s.) praca Laurentego Tubiany zatytułowana Covid 19 – inna wizja pandemii. Prawdy epidemiologa. Profesor Tubiana kieruje ekipą badaczy INSERM-u – Systemy Złożone i Epidemiologia. Badacz z trzydziestoletnim doświadczeniem śledzi i analizuje wielką liczbę zjawisk epidemicznych we Francji i na świecie.

W początkach kryzysu covidowego, między styczniem i marcem 2020 r., wraz ze współpracownikami przestudiował wówczas dostępne dane. 11 marca 2020 r., na tydzień przed wprowadzeniem godziny policyjnej i zamknięciem ludzi w domach, zapowiedział że epidemia prawdopodobnie osiągnie szczyt pod koniec marca, a właściwa jej faza powinna zakończyć się pod koniec kwietnia i nie będzie szczególnie dotkliwa. Władze nie posłuchały ani jego, ani setek innych naukowców, którzy podzielali jego zdanie.

Okazano pogardę uczonym, a nawet karano ich za wyrażanie opinii odmiennych od nakazanych przez rząd.

Prof. Raoult został pozbawiony profesury, prof. Peron i Chabrier stanowisk itd. Przywódcy narodu wywołali masową panikę, psychozę nagłej śmierci. Posługiwali się absurdalnymi modelizacjami (jak opublikowana przez „Lancet”), które przewidywały setki tysięcy zgonów, aby ludzie akceptowali nadzwyczajne zarządzenia sanitarne bez żadnej naukowej wartości. Zarazem zakazano lekarzom leczenia. Strach przed chorobą i śmiercią jest głęboki. Podczas kryzysu władze zdecydowały się na wprowadzenie stanu wyjątkowego. Wykorzystywały strach, a czasami wywoływały go umyślnie i podsycały poprzez informacje wywołujące lęk, aby tylko zaakceptować ich wybór.

Niewiele państw zaufało swoim epidemiologom. W oparciu o definitywne statystyki Toubiana pokazuje, że te kraje, np. Szwecja, bez wątpienia lepiej poradziły sobie z kryzysem. Przepełnienie szpitali, masowe kampanie testowe, obowiązkowe szczepienia, śmiertelność, relacje medialne o tej epidemii są we Francji po prostu nieprawdziwe. Laurent Toubiana sugeruje przyjęcie wizji prawdziwszej i bliższej rzeczywistości.

Inny charakter ma Dziennik pariasa. Notatnik z lat 2020–21 Iwana Rioufola. Rosyjskie imię znanego francuskiego publicysty jest prawdopodobnie świadectwem sympatii politycznych jego rodziców, ale nie jego samego. Rioufol, pisarz prawicowy, publikuje swój notatnik na łamach „Le Figaro” od 2002 roku. Od pewnego czasu zaliczany jest nawet przez rządzących do skrajnej prawicy. Dziennik pariasa nie zmieni prawdopodobnie tej opinii.

Zbiór felietonów odtwarza tydzień po tygodniu dwa lata błądzenia i amatorszczyzny francuskich przywódców w obliczu pandemii. Wiele zrobiono we Francji i na świecie w tym czasie, aby usunąć z pamięci fakty i decyzje, których skutki odczuwamy do dziś.

Z perspektywy wyborca odkrywa ze zdumieniem oświadczenia prezydenta i jego ministrów, o których zdążył zapomnieć. „Nie zamkniemy granic, to nie miałoby sensu” – mówił minister zdrowia Olivier Véran. „Nie wszyscy będą nosić maski we Francji” – nawiązuje do niego rzeczniczka rządu Sibetha Ndiaye. Stanowcze podsumowanie należy do prezydenta: „Paszport sanitarny nigdy nie stanie się warunkiem dostępu, który wyróżnia Francuzów”.

Te kroniki rządzenia strachem pokazują, że w kraju, w którym rośnie nietolerancja, duch wolny szybko zamienia się w pariasa – w wyrzutka społeczeństwa. Są też dosłownym zapisem postępującego zaniku wolności i przypomnieniem tego, co musieliśmy ścierpieć, od zakazu towarzyszenia umierającym po zakaz leczenia choroby przez lekarzy. Te teksty pozwalają zobaczyć, jak dalece zaszliśmy od uzasadnionego lęku w pierwszych miesiącach do strachu kontrolowanego, wykorzystywanego do przekształcenia polityki w państwowy higienizm i ukrycia w ten sposób rzeczywistych problemów zagrażających krajowi: nierówności, islamizmu, deindustrializacji, wobec których Emmanuel Macron pozostaje bezsilny.

Trzecia pozycja – bestseller we Francji – jest tłumaczeniem z amerykańskiego książki Roberta F. Kennedy’ego Jra Anthony Fauci, Bill Gates et Big Pharma – Leur guerre mondiale contre la démocratie et la santé publique. Robert Francis Kennedy to syn Roberta – byłego ministra sprawiedliwości USA, zamordowanego podobnie jak jego brat prezydent sześćdziesiąt lat temu. 29 sierpnia 2020 r. Robert Francis w Berlinie wygłosił przemówienie przed tysiącami demonstrantów (milion według organizatorów, 38 tys. według policji). Powiedział: „Rządy kochają pandemie z tych samych powodów, dla których kochają wojnę. Ponieważ daje im możliwość poddania ludności kontroli, której ta ostatnia nigdy by inaczej nie zaakceptowała”. Stwierdził, że rządy wykorzystały pandemię, aby zainstalować 5G i umożliwić zbieranie danych z korzyścią dla miliarderów, takich jak Bill Gates, Mark Zuckerberg i Jeff Bezos.

Trzeba było wielkiego skandalu polityczno-sanitarnego, aby bratanek zamordowanego prezydenta zdecydował się poświęcić osobną książkę człowiekowi, który zarządza zdrowiem milionów ludzi na świecie. Media głównego nurtu, finansowane przez przemysł farmaceutyczny, wmówiły milionom Amerykanów, że jest on bohaterem. Ale dr Anthony Fauci nim nie jest.

Podczas pandemii Covid-19 w USA został powołany przez prezydenta Trumpa do komórki kryzysowej koronawirusa (White House Coronavirus Task Force) i odegrał wiodącą rolę zarówno pod względem informacji na temat wirusa, jak i strategii i doradztwa, jak walczyć z epidemią. Anthony Fauci często i otwarcie nie zgadzał się wtedy z prezydentem Donaldem Trumpem. Jako dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID), przeznaczał każdego roku na badania naukowe 6,1 miliarda dolarów publicznych pieniędzy. Chwalebny projekt, lecz rezultaty odwrotne od zamierzonych.

Fundusze NIAID pozwoliły Fauciemu dyktować temat, treść i wyniki badań nad zdrowiem ludzi na całym świecie. Fauci wykorzystał finansową potęgę, oddaną mu do dyspozycji, aby wywierać przemożny wpływ na szpitale, uniwersytety, prasę medyczną i na tysiące czołowych lekarzy i naukowców – ma moc zrujnowania lub przyspieszenia ich kariery, nagradzania ich i karania. Decyduje o losach i przeznaczeniu instytucji, w ramach których działają.

Fauci, nie pozbawiony zresztą rzeczywistych, godnych uznania zasług naukowych, stał się z czasem marionetką w rękach Billa Gatesa i Big Pharmy, odpowiedzialnych w znacznej mierze za wywołanie i rozwój pandemii koronawirusa. Te ostatnie stwierdzenia Kennedy’ego mogą się wydać przesadne, chociaż trudno przypuścić, aby słynny adwokat publikował przeciwko wpływowym osobistościom zarzuty tak ciężkie, nie mając na nie dowodów.

Kampania prezydencka we Francji zepchnęła w cień doniesienia sprzed dwóch tygodni, które jeżeli nie potwierdzają całkowicie zarzutów, to przynajmniej je umacniają.

Czasopismo „Vanity Fair” ze swej strony wystąpiło z ostrą krytyką amerykańskiej organizacji pozarządowej EcoHealth i zoologa brytyjskiego, Petera Daszaka, który jej przewodniczy. Prowadząc badania nad zapobieganiem epidemiom, organizacja współpracowała z Instytutem Wirologii w Wuhan w Chinach – gdzie, jak się wydaje, pojawiła się po raz pierwszy epidemia. Według „Vanity Fair” prace koncentrowały się na wytworzeniu dwóch koronawirusów „chimerycznych” (czyli kombinacji fragmentów rozmaitych wirusów) podobnych do tych, które powodują chorobę SARS-1.

Wystarczyło, aby laborant przewrócił przypadkiem fiolkę i nieszczęśliwie sam się zainfekował. W 2004 roku zarazek SARS-CoV-1 dwukrotnie wskutek niedbalstwa wydostał się z Instytutu Wirologii w Pekinie. Na szczęście bez groźnych następstw.

Jak widać, jesteśmy dopiero u początków poznania przyczyn i charakteru pandemii od dwóch lat wstrząsającej światem.

Artykuł pt. „Pandemia. Wielkie podsumowanie” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w majowym „Kurierze WNET” nr 95/2022, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. „Pandemia. Wielkie podsumowanie” na s. 3 „Wolna Europa” majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022