Dzisiejszy czas wojny, negocjacje, polityczne manipulacje – jasno można zrozumieć i odczytać w świetle Księgi Apokalipsy

Przeciętni Rosjanie są przeważnie ofiarami wieloletniej manipulacji medialnej i presji politycznej. Bardzo często nawet nie mają świadomości, jaka jest prawda. Oni są złamani, już nie szukają prawdy.

Krzysztof Skowroński, bp Edward Kawa

(…) Jakie jest zawołanie Księdza Biskupa?

Moje zawołanie jest „Agnus vincet!” – „Baranek zwycięży!” – to jest wzięte z Apokalipsy. Takie bardzo paschalne. To zawołanie przejąłem po świętej pamięci biskupie Stanisławie Padewskim, z którym kiedyś współpracowałem na wschodzie. On był ordynariuszem charkowsko-zaporoskim, tam, gdzie dzisiaj trwają najbardziej intensywne działania wojenne. Zmarł w lutym 2017 roku, a ja otrzymałem nominację w maju w tym samym roku i odczytałem w sercu, że przyjmę to zawołanie, tak aby dalej ten Baranek przez moje życie, przez moją posługę dawał zwycięstwo swoim wiernym.

To zawołanie z Księgi Apokalipsy, czyli Księga Apokalipsy jest Księdzu Biskupowi bliska.

Tak. Jest to księga bardzo trudna do zrozumienia i bardzo prorocza. Myślę, że właśnie w kontekście dzisiejszych czasów bardzo dużo jest w tej księdze jasnych wskazówek, które Pan Bóg nam daje, jak mamy działać i co mamy robić, aby pozostać sobą, pozostać dziećmi Bożymi. Myślę, że ten dzisiejszy czas wojny czy ten cały niepokój, obojętność świata, te negocjacje, polityczne manipulacje – wszystko bardzo jasno daje się zrozumieć i odczytać przez pryzmat Księgi Apokalipsy, tych różnych wizji, jakie św. Jan ma w Apokalipsie, czy tych listów do Kościołów, które dzisiaj różnie się zachowują. Jeśli się pochylić nad tym słowem, to w ciszy i modlitwie można dużo rzeczy zrozumieć – co się tak naprawdę dzieje, jaka trwa walka duchowa i gdzie jest obecność Boga, a gdzie ewidentna obecność szatana i jego manipulacja.

Tak jak Ksiądz Biskup patrzy na wojnę.

Tak dzisiaj tę wojnę odczytuję i widzę w tym z jednej strony ogromne działanie Boże, bo ten akt zawierzenia, dokonany 25 marca, przyniósł owoce – dzisiaj wszyscy mówią o wielkim odstąpieniu wojsk Federacji Rosyjskiej, oczywiście bolesnym odstąpieniu, jak się później okazało. Bucza, Irpień, Hostomel – te miejscowości zostały zmasakrowane przez rosyjskie wojska. Ale też widzę w tym akcie zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi wielkie zwycięstwo Maryi nad szatanem, bo te wojska nagle i niespodziewanie zaczęły opuszczać tereny województwa kijowskiego, potem czernihowskiego. I myślę, że to jest też dla nas znak, w jaki sposób mamy dzisiaj działać.

Ale szatan nie śpi i przygotowuje się do kolejnego ataku.

Dlatego my też nie możemy się uspokajać czy być pasywni, tylko mamy jeszcze bardziej się modlić, jeszcze bardziej stać, szczególnie w Wielkim Tygodniu, w bliskości Boga i prosić, aby to dzieło Boże zostało już dokonane do końca i aby tak szatan został całkowicie zwyciężony.

Czy natchnienie do kazań wielkanocnych będzie Ksiądz Biskup też czerpał z Apokalipsy św. Jana?

Będę bardziej się koncentrował na Ewangeliach przewidzianych na konkretne dni, ale wątek Apokalipsy zawsze gdzieś tam jest obecny. To mi pomaga lepiej rozeznawać obecną sytuację przez pryzmat słowa, ale też i to słowo ma w sobie dużo nadziei, a dzisiaj tej nadziei bardzo potrzebujemy. Czuję w sercu, że każdy, z kim rozmawiam, chce usłyszeć przede wszystkim Dobrą Nowinę, chce usłyszeć prawdę, która będzie wkrótce objawiona przez działanie Boże.

Chrystus zmartwychwstał!

Prawdziwe zmartwychwstał!

Nietypową drogę zakonną i kapłańską miał Ksiądz Biskup: i Petersburg, i Charków, i Lwów, i Kraków…

Tak się złożyło, że moja formacja zakonna odbywała się w różnych miejscach, w różnych środowiskach i dzisiaj jestem za to Bogu wdzięczny, bo to dało mi dużo doświadczenia i szerszego spojrzenia na rzeczywistość, w której teraz pracuję. Jest mi też łatwiej zrozumieć dzisiaj ludność, której posługę jako biskup czy jako zakonnik. Łatwiej mi zrozumieć nawet to, co się dzieje ze strony Federacji Rosyjskiej, dlatego że spędziłem tam cztery lata, poznałem ludzi, zobaczyłem już wtedy, jaki jest stosunek przeciętnych Rosjan względem Ukrainy, a jaka – polityka państwa. To się już wtedy czuło, kiedy byłem na studiach. Także będąc w Polsce przez cztery lata, mogłem głębiej poznać kulturę i rzeczywistość polską, która również bardzo mnie ubogaciła.

Jakie wrażenie wywarli na Księdzu Biskupie ci przeciętni Rosjanie?

Przeciętni Rosjanie są przeważnie ofiarami wieloletniej manipulacji medialnej i presji politycznej. Bardzo często nawet nie mają świadomości, co się dzieje, jaka jest prawda. Oni są już jakby złamani, nawet za bardzo nie szukają prawdy. Po prostu bardzo łatwo się poddają tej manipulacji, nie wykazują się jakimś szerszym myśleniem. Tak jak było za czasów radzieckich, wszyscy trzymają się jednej wersji, która w państwie obowiązuje, i nawet nie próbują wejść w głąb. To świadczy o wielkim infantylizmie czy braku wiedzy, czy nawet braku pragnienia poszukiwania prawdy.

Ale jest sporo ludzi, którzy naprawdę mają dobrą wolę i nie są zwolennikami tej agresji ani nie stoją po stronie tych, którzy dzisiaj są oprawcami ukraińskiego narodu. Potępiają to, tylko że są ignorowani i niesłyszani, i bardzo często nawet gnębieni przez miejscowe władze. (…)

Czy spodziewał się Ksiądz Biskup takiej skali barbarzyństwa?

Powiem szczerze, że się spodziewałem, dlatego że kiedy byłem studentem-klerykiem w Sankt Petersburgu, wielokrotnie doświadczyłem brutalności, gdy byłem zatrzymywany przez ówczesną milicję i kiedy nie miałem przy sobie dokumentu albo kiedy miałem dokumenty i oni wiedzieli, że jestem z Ukrainy. Bardzo agresywnie poniżali mnie albo w bardzo niekulturalny sposób się wypowiadali. I nigdy nie mogłem zrozumieć, o co chodzi: przecież ci ludzie mnie pierwszy raz na oczy widzą, a z taką nienawiścią się do mnie odnoszą. I już wtedy czułem, że oni są bardzo źle nastawieni do każdego, kto ma jakiekolwiek relacje z Ukrainą czy się tam urodził.

Więc kiedy zaczęła się wojna, obawiałem się właśnie takiego scenariusza, ale tak po ludzku takiej myśli do siebie nie dopuszczałem. Ale teraz, kiedy stajemy się świadkami ludobójstwa, szczególnie mordowania dzieci, gwałcenia kobiet, zabijania ludzi bezbronnych, związanych, katowanie ich po piwnicach – widać, że to rzeczywiście jest działanie diabelskie, ludzi opętanych, którzy nie wyznają żadnych wartości i już nie mają w sobie żadnych oznak człowieczeństwa.

Przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy naszym winowajcom.

Tak, to są słowa, które wypowiadamy bardzo często i to są słowa bardzo głębokie. I myślę, że kiedyś będą one wybrzmiewać tutaj, szczególnie z ust tych, którzy są dzisiaj ofiarami tej wojny. Aczkolwiek do tych słów jeszcze musimy dojrzeć. Myślę, że dzisiaj wypowiedzieć te słowa ustami ludzi cierpiących jest bardzo trudno.

Cały wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z bp. pomocniczym Archidiecezji Lwowskiej ks. Edwardem Kawą, pt. „Każdy chce usłyszeć dobrą nowinę”, znajduje się na s. 1 i 2 dodatku „60 dni wojny” do majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z bp. pomocniczym Archidiecezji Lwowskiej ks. Edwardem Kawą, pt. „Każdy chce usłyszeć dobrą nowinę”, na s. 1 dodatku „60 dni wojny” do majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022

Titus, Wojciech Hoffmann, Maciej Jahnz i …Lemmy w Muzycznym IQ

na zdj. Maciej Jahnz, Radek Ruciński (Muzyczne IQ), Wojciech Hoffmann, Titus

„(…) straciliśmy wielkiego przewodnika naszego rozhuśtanego stada (…), ale spokojnie, jak żyje Hoffmann to wszystko jest dobrze”- Titus, Muzyczne IQ, 19.05.2022.

Podcast audycji z dn. 19 maja 2022 r. Tomasz „Titus” Pukacki, Wojciech Hoffmann i Maciej Jahnz opowiadają o Orgasmatronie- zespole, który powołali ku czci Lemmiego z Motorhead. Jedyny taki tribute band, supergrupa, w której składzie znalezli się muzycy takich zasłużonych dla polskiego rocka formacji jak Turbo, Acid Drinkers, Flapjack i Ceti. Zaczęliśmy grzecznie, ale z taką ekipą …dzieje się! Zapraszam do odsłuchu. Radek Ruciński.

Jesteśmy dopiero u początków poznania przyczyn i charakteru pandemii / Piotr Witt, „Kurier WNET” nr 95/2022

Powtarzane szczepienia prowadzą do osłabienia naturalnych sił obronnych organizmu. Ciała odpornościowe, pod działaniem wstrzykiwanych produktów, „zapominają” o zadaniach, do których zostały powołane.

Piotr Witt

Pandemia. Wielkie podsumowanie

„Rządy kochają pandemie z tych samych powodów, dla których
kochają wojnę. Ponieważ daje im możliwość poddania ludności
kontroli, której ta ostatnia nigdy by inaczej
nie zaakceptowała…”.

Robert F. Kennedy Jr.

Z pandemii naród wyszedł osłabiony fizycznie. Prezydent, wszechwładny we Francji, rodzaj samodzierżcy z gogolowskiego Rewizora, zarządził nieumiarkowane aplikowanie szczepionek amerykańskich zwłaszcza ludziom starym i słabego zdrowia. Twierdził, że stosuje się do zaleceń międzynarodowych instancji sanitarnych, chociaż postępował dokładnie wbrew ich instrukcjom. Faza eksperymentalna aktualnych szczepionek zakończy się w 2023 roku, ale wystarczyły pierwsze obserwacje, aby międzynarodowe instancje sanitarne mogły sformułować alarmujące zastrzeżenia.

8 stycznia 2021 r. deklaracja WHO przestrzegła przed powtarzaniem szczepionek antycovidowych. Trzy dni później powtórzył przestrogę dyrektor Departamentu Zagrożeń Europejskiej Agencji Leków. Marco Cavalieri powiedział: „Powtarzane szczepienia prowadzą do osłabienia naturalnych sił obronnych organizmu”. Zjawisko ma już w nauce swoją nazwę „amnezji odpornościowej” – ciała odpornościowe organizmu, pod działaniem wstrzykiwanych produktów, „zapominają” o zadaniach, do których zostały powołane.

Przestrogom uczonych nie nadano we Francji rozgłosu. Jakby nigdy nie zostały sformułowane, wstrzykiwano ludziom trzecią i czwartą dawkę. Przygotowano tym samym miliony kandydatów na zarażenie, jeżeli nowa epidemia się pojawi. Ludzie młodzi i silni wyjdą bez szwanku. Innym zaproponuje się piątą i szóstą dawkę i tak dalej bez końca.

Prezydent kandydat wolał nie konfrontować opinii zbawcy narodu, urobionej przez media podczas pandemii, z wymową liczb i statystyk. Teraz, kiedy osiągnął już absolutną władzę na następnych pięć lat, przyszło podsumowanie. W ostatnim czasie ukazały się trzy książki zawierające dokładną analizę sytuacji.

20 kwietnia wyszła obszerna (272 s.) praca Laurentego Tubiany zatytułowana Covid 19 – inna wizja pandemii. Prawdy epidemiologa. Profesor Tubiana kieruje ekipą badaczy INSERM-u – Systemy Złożone i Epidemiologia. Badacz z trzydziestoletnim doświadczeniem śledzi i analizuje wielką liczbę zjawisk epidemicznych we Francji i na świecie.

W początkach kryzysu covidowego, między styczniem i marcem 2020 r., wraz ze współpracownikami przestudiował wówczas dostępne dane. 11 marca 2020 r., na tydzień przed wprowadzeniem godziny policyjnej i zamknięciem ludzi w domach, zapowiedział że epidemia prawdopodobnie osiągnie szczyt pod koniec marca, a właściwa jej faza powinna zakończyć się pod koniec kwietnia i nie będzie szczególnie dotkliwa. Władze nie posłuchały ani jego, ani setek innych naukowców, którzy podzielali jego zdanie.

Okazano pogardę uczonym, a nawet karano ich za wyrażanie opinii odmiennych od nakazanych przez rząd.

Prof. Raoult został pozbawiony profesury, prof. Peron i Chabrier stanowisk itd. Przywódcy narodu wywołali masową panikę, psychozę nagłej śmierci. Posługiwali się absurdalnymi modelizacjami (jak opublikowana przez „Lancet”), które przewidywały setki tysięcy zgonów, aby ludzie akceptowali nadzwyczajne zarządzenia sanitarne bez żadnej naukowej wartości. Zarazem zakazano lekarzom leczenia. Strach przed chorobą i śmiercią jest głęboki. Podczas kryzysu władze zdecydowały się na wprowadzenie stanu wyjątkowego. Wykorzystywały strach, a czasami wywoływały go umyślnie i podsycały poprzez informacje wywołujące lęk, aby tylko zaakceptować ich wybór.

Niewiele państw zaufało swoim epidemiologom. W oparciu o definitywne statystyki Toubiana pokazuje, że te kraje, np. Szwecja, bez wątpienia lepiej poradziły sobie z kryzysem. Przepełnienie szpitali, masowe kampanie testowe, obowiązkowe szczepienia, śmiertelność, relacje medialne o tej epidemii są we Francji po prostu nieprawdziwe. Laurent Toubiana sugeruje przyjęcie wizji prawdziwszej i bliższej rzeczywistości.

Inny charakter ma Dziennik pariasa. Notatnik z lat 2020–21 Iwana Rioufola. Rosyjskie imię znanego francuskiego publicysty jest prawdopodobnie świadectwem sympatii politycznych jego rodziców, ale nie jego samego. Rioufol, pisarz prawicowy, publikuje swój notatnik na łamach „Le Figaro” od 2002 roku. Od pewnego czasu zaliczany jest nawet przez rządzących do skrajnej prawicy. Dziennik pariasa nie zmieni prawdopodobnie tej opinii.

Zbiór felietonów odtwarza tydzień po tygodniu dwa lata błądzenia i amatorszczyzny francuskich przywódców w obliczu pandemii. Wiele zrobiono we Francji i na świecie w tym czasie, aby usunąć z pamięci fakty i decyzje, których skutki odczuwamy do dziś.

Z perspektywy wyborca odkrywa ze zdumieniem oświadczenia prezydenta i jego ministrów, o których zdążył zapomnieć. „Nie zamkniemy granic, to nie miałoby sensu” – mówił minister zdrowia Olivier Véran. „Nie wszyscy będą nosić maski we Francji” – nawiązuje do niego rzeczniczka rządu Sibetha Ndiaye. Stanowcze podsumowanie należy do prezydenta: „Paszport sanitarny nigdy nie stanie się warunkiem dostępu, który wyróżnia Francuzów”.

Te kroniki rządzenia strachem pokazują, że w kraju, w którym rośnie nietolerancja, duch wolny szybko zamienia się w pariasa – w wyrzutka społeczeństwa. Są też dosłownym zapisem postępującego zaniku wolności i przypomnieniem tego, co musieliśmy ścierpieć, od zakazu towarzyszenia umierającym po zakaz leczenia choroby przez lekarzy. Te teksty pozwalają zobaczyć, jak dalece zaszliśmy od uzasadnionego lęku w pierwszych miesiącach do strachu kontrolowanego, wykorzystywanego do przekształcenia polityki w państwowy higienizm i ukrycia w ten sposób rzeczywistych problemów zagrażających krajowi: nierówności, islamizmu, deindustrializacji, wobec których Emmanuel Macron pozostaje bezsilny.

Trzecia pozycja – bestseller we Francji – jest tłumaczeniem z amerykańskiego książki Roberta F. Kennedy’ego Jra Anthony Fauci, Bill Gates et Big Pharma – Leur guerre mondiale contre la démocratie et la santé publique. Robert Francis Kennedy to syn Roberta – byłego ministra sprawiedliwości USA, zamordowanego podobnie jak jego brat prezydent sześćdziesiąt lat temu. 29 sierpnia 2020 r. Robert Francis w Berlinie wygłosił przemówienie przed tysiącami demonstrantów (milion według organizatorów, 38 tys. według policji). Powiedział: „Rządy kochają pandemie z tych samych powodów, dla których kochają wojnę. Ponieważ daje im możliwość poddania ludności kontroli, której ta ostatnia nigdy by inaczej nie zaakceptowała”. Stwierdził, że rządy wykorzystały pandemię, aby zainstalować 5G i umożliwić zbieranie danych z korzyścią dla miliarderów, takich jak Bill Gates, Mark Zuckerberg i Jeff Bezos.

Trzeba było wielkiego skandalu polityczno-sanitarnego, aby bratanek zamordowanego prezydenta zdecydował się poświęcić osobną książkę człowiekowi, który zarządza zdrowiem milionów ludzi na świecie. Media głównego nurtu, finansowane przez przemysł farmaceutyczny, wmówiły milionom Amerykanów, że jest on bohaterem. Ale dr Anthony Fauci nim nie jest.

Podczas pandemii Covid-19 w USA został powołany przez prezydenta Trumpa do komórki kryzysowej koronawirusa (White House Coronavirus Task Force) i odegrał wiodącą rolę zarówno pod względem informacji na temat wirusa, jak i strategii i doradztwa, jak walczyć z epidemią. Anthony Fauci często i otwarcie nie zgadzał się wtedy z prezydentem Donaldem Trumpem. Jako dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID), przeznaczał każdego roku na badania naukowe 6,1 miliarda dolarów publicznych pieniędzy. Chwalebny projekt, lecz rezultaty odwrotne od zamierzonych.

Fundusze NIAID pozwoliły Fauciemu dyktować temat, treść i wyniki badań nad zdrowiem ludzi na całym świecie. Fauci wykorzystał finansową potęgę, oddaną mu do dyspozycji, aby wywierać przemożny wpływ na szpitale, uniwersytety, prasę medyczną i na tysiące czołowych lekarzy i naukowców – ma moc zrujnowania lub przyspieszenia ich kariery, nagradzania ich i karania. Decyduje o losach i przeznaczeniu instytucji, w ramach których działają.

Fauci, nie pozbawiony zresztą rzeczywistych, godnych uznania zasług naukowych, stał się z czasem marionetką w rękach Billa Gatesa i Big Pharmy, odpowiedzialnych w znacznej mierze za wywołanie i rozwój pandemii koronawirusa. Te ostatnie stwierdzenia Kennedy’ego mogą się wydać przesadne, chociaż trudno przypuścić, aby słynny adwokat publikował przeciwko wpływowym osobistościom zarzuty tak ciężkie, nie mając na nie dowodów.

Kampania prezydencka we Francji zepchnęła w cień doniesienia sprzed dwóch tygodni, które jeżeli nie potwierdzają całkowicie zarzutów, to przynajmniej je umacniają.

Czasopismo „Vanity Fair” ze swej strony wystąpiło z ostrą krytyką amerykańskiej organizacji pozarządowej EcoHealth i zoologa brytyjskiego, Petera Daszaka, który jej przewodniczy. Prowadząc badania nad zapobieganiem epidemiom, organizacja współpracowała z Instytutem Wirologii w Wuhan w Chinach – gdzie, jak się wydaje, pojawiła się po raz pierwszy epidemia. Według „Vanity Fair” prace koncentrowały się na wytworzeniu dwóch koronawirusów „chimerycznych” (czyli kombinacji fragmentów rozmaitych wirusów) podobnych do tych, które powodują chorobę SARS-1.

Wystarczyło, aby laborant przewrócił przypadkiem fiolkę i nieszczęśliwie sam się zainfekował. W 2004 roku zarazek SARS-CoV-1 dwukrotnie wskutek niedbalstwa wydostał się z Instytutu Wirologii w Pekinie. Na szczęście bez groźnych następstw.

Jak widać, jesteśmy dopiero u początków poznania przyczyn i charakteru pandemii od dwóch lat wstrząsającej światem.

Artykuł pt. „Pandemia. Wielkie podsumowanie” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w majowym „Kurierze WNET” nr 95/2022, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. „Pandemia. Wielkie podsumowanie” na s. 3 „Wolna Europa” majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022

Traktat pandemiczny – spisek czy wzmocnienie instrumentów ochrony zdrowia? / Jolanta Hajdasz, „Kurier WNET” nr 95/2022

Dyskusja jest konieczna już teraz. W przyszłości może być za późno na pytania i wątpliwości, bo przecież nikt nie ma uprawnień do kontrolowania WHO, a organizację tę chroni immunitet dyplomatyczny.

Jolanta Hajdasz

Globalny „Traktat pandemiczny”

Tuż po świętach wielkanocnych minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował (w wywiadzie dla TVN24), iż Polska skorzystała z tzw. klauzuli siły wyższej i przekazała Komisji Europejskiej i firmie farmaceutycznej Pfizer, że odmawia przyjmowania kolejnych szczepionek przeciw covid-19, a także wykonywania płatności za nie.

Minister powiedział, że w magazynach w Polsce przechowywanych jest obecnie 25 mln szczepionek przeciw COVID-19 oraz że Polska ma zamówionych blisko 70 mln dawek, że chciała te szczepionki „przekazywać albo odsprzedawać tym krajom, które niestety nie miały do nich dostępu w pierwszej kolejności”, ale sytuacja epidemiczna na świecie jest na tyle dobra, że nie ma już takiego zapotrzebowania.

Jak być może pamiętamy, negocjacje dotyczące zakupu szczepionek były prowadzone przez Komisję Europejską, Polska zwróciła się więc i do niej i do głównych ich producentów, „żeby te dostawy, które były planowane w tak dużej liczbie w najbliższych kwartałach po prostu rozłożyć bardziej w czasie, np. żeby rozłożyć te dostawy na 10 lat i – co najważniejsze – płacić wtedy, gdy otrzymujemy szczepionki” – wyjaśniał minister i dodał, że „niestety, Polska spotkała się z kompletnym brakiem elastyczności po stronie producentów”.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że ten kontrakt ma specyficzną konstrukcję, bo zawarty jest między Komisją Europejską a producentami, a więc Polska nie ma jak go wypowiedzieć, bo nie jest w ogóle jego stroną.

Kwoty, o których mowa, są niestety ogromne – w tym roku chodzi o 2 mld złotych, a w przyszłym ten kontrakt z tylko jedną firmą produkująca covidowe szczepionki, to jest 6 mld zł. W kontekście tego, że instytucje unijne nie są w stanie pomóc Polsce w finansowaniu pomocy uchodźcom z Ukrainy, zmuszanie nas do płacenia za niepotrzebne w tak ogromnych ilościach szczepionki jest co najmniej zastanawiające i kontrowersyjne. Problem: jak odstąpić od kontraktu, którego się nie podpisało – jest więc jednym z tych, który zostaje z nami po pandemii koronawirusa. Niestety nie jest jedynym.

Kolejny to nowa międzynarodowa umowa – traktat w sprawie pandemii, który miałby zapewnić skuteczniejszą niż dotychczas obronę przed globalnymi zagrożeniami zdrowotnymi. Traktat przygotowywany jest w ramach prac Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Warto zapoznać się z założeniami tego dokumentu i wytyczonymi tam głównymi tezami, bo niektóre z nich mogą naprawdę zaniepokoić. Przede wszystkim widać, że w imię bezpieczeństwa i ochrony przed infekcjami jeszcze bardziej niż do tej pory zostaną usprawiedliwione ograniczenia w zakresie wolności, w tym wolności słowa.

Zdaniem ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia ani poszczególne rządy, ani żadna instytucja nie są bowiem w stanie stawić czoła globalnym kryzysom zdrowotnym. W związku z tym to właśnie WHO miałaby mieć uprawnienia do ogłaszania kolejnych pandemii, lockdownów, ograniczeń handlu, turystyki czy zamknięciu ruchu lotniczego. Także WHO miałoby uprawnienia do koordynacji i dostarczania rozwiązań medycznych, takich jak szczepionki, leki, diagnostyka czy sprzęt ochronny.

Czy na pewno ta światowa organizacja traktowałaby wszystkie kraje tak samo? Czy nie pojawiliby się na międzynarodowej arenie równi i równiejsi, którym wolno więcej, np. kraje które krócej i mniej restrykcyjnie miałyby jakiś lockdown albo niekoniecznie musiałyby kupować astronomiczne ilości leków, których dany kraj nie jest w stanie wykorzystać?

Niepokój budzi i to, że pierwsze publiczne przesłuchania w sprawie tego proponowanego globalnego „Traktatu pandemicznego” zostały zamknięte i dysponujemy dziś jedynie szczątkowymi informacjami na ich temat. Kolejna runda rozmów ma się rozpocząć w połowie czerwca, ale już w przyszłym roku raport z podjętych działań ma być już prezentowany na sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia. Czasu wcale nie jest więc dużo.

Informacje na temat traktatu pełne są sprzeczności – niektórzy widzą w nim jedynie kolejny spisek, która ma się urzeczywistnić w czasie, gdy na Ukrainie toczy się wojna zagrażająca wręcz światowemu bezpieczeństwu, a chyba już każdy z ulgą chce zapomnieć o covid-19. Inni widzą w nim tylko wzmocnienie instrumentów ochrony zdrowia.

Ale trudno nie widzieć zagrożeń, jakie przyniosłoby wprowadzenie tego paktu – jest ich kilka, zwrócę uwagę jedynie na te związane właśnie z wolnością słowa

Nie da się ukryć, iż powszechne przyjęcie proponowanych wstępnie rozwiązań oznaczałoby wręcz wprowadzenie cenzury informacji zdrowotnych na całym świecie.

Po przyjęciu paktu w proponowanym kształcie globalne medialne korporacje, jak Facebook, Google, Twitter czy Instagram mogłyby usuwać bez problemu niewłaściwe treści, a nawet pozbawiać dostępu do Internetu każdego, kto zamieszczałby na temat zdrowia informacje sprzeczne z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia, pod pretekstem siania dezinformacji i tzw. fake newsów, nie zważając na weryfikację faktów. To naprawdę niebezpieczna praktyka. I ogromny przywilej, a więc i ogromna władza dla WHO.

Trzeba przypomnieć, że tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa to właśnie WHO zmieniła jej definicję i usunęła z niej wymóg masowych ofiar danej choroby. Zgodnie z tą definicją obecnie pandemią może stać się każda choroba występująca w wielu krajach, nawet jeśli ryzyko związane z nią jest hipotetyczne. To także niepokojąca praktyka.

To wszystko tematy do dyskusji, ale jest ona konieczna już teraz. W przyszłości może być za późno na pytania i wątpliwości, bo przecież nikt nie ma uprawnień do kontrolowania WHO, a organizację tę chroni immunitet dyplomatyczny, nie ma więc jak pociągnąć do odpowiedzialności decydentów z tej organizacji, nawet jeśli podejmą kiedykolwiek w imieniu np. naszego państwa decyzje niekorzystne dla nas.

Warto więc dyskutować na ten temat publicznie już teraz i zastanowić się, czy Polska w ogóle powinna ten globalny traktat pandemiczny przyjmować. Oby się nie okazało, że zamiast dodatkowej ochrony naszego zdrowia, przyjmiemy na siebie jedynie obowiązek kupowania usług medycznych czy leków, których nie będziemy potrzebować, albo na które nas nie będzie stać.

Przedsmak takiej praktyki właśnie mamy za sobą i niestety, jak widać, sporo nas to kosztuje.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Globalny traktat pandemiczny” znajduje się na s. 2 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Globalny traktat pandemiczny” na s. 2 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022

"Dofinansowany

Przegląd najważniejszych interwencji Centrum Monitoringu Wolności Słowa SDP w kwietniu to po prostu kronika sądowa

Praktycznie wszystkie sprawy dotyczą zniesławienia i są z nieszczęsnego paragrafu 212 kk, za który Polskę krytykuje UE i który straszy dziennikarzy bardzo groźnymi konsekwencjami za publikację.

Jolanta Hajdasz

Najbardziej kontrowersyjne w tym wszystkim jest to, że rozprawy z tego paragrafu zazwyczaj są utajnione, opinia publiczna nic nie wie o ich przebiegu, a często nie wie nawet, że w ogóle się toczą. W efekcie wyrok wydaje jakby maszyna losująca: raz uniewinnia, raz skazuje. W tym miesiącu przegranym z 212 kk jest współpracujący także z „Kurierem WNET” red. Sławomir Matusz, którego nie zechciał uniewinnić od kary Prezydent RP, a wygranym – red. Wojciech Biedroń, któremu groziło nawet 100 tysięcy grzywny za rzekome zniesławienie wyjątkowo kontrowersyjnej fundacji i jej szefa podejrzewanego o pranie brudnych pieniędzy. Podobną sprawę ma jeszcze kilku dziennikarzy w Polsce, fundacja Otwarty Dialog w sumie pozwała ich o prawie półtora miliona złotych za pisanie prawdy na swój temat. Ci dziennikarze czekają jeszcze na uniewinnienia.

Wybrane sprawy i interwencje CMWP SDP w kwietniu 2022

(…) 7 kwietnia 2022

Nie ma zgody na odtajnienie. Rozprawa z art. 212 z powództwa Tomasza Grodzkiego, Marszałka Senatu, przeciwko red. Tomaszowi Sakiewiczowi

Tomasz Grodzki, Marszałek Senatu, stawił się w Sądzie Rejonowym Warszawa Wola, gdzie jako strona pozywająca miał być przesłuchany w procesie, jaki wytoczył red. Tomaszowi Sakiewiczowi w związku z publikacjami na temat afery korupcyjnej w szpitalu w Szczecinie z czasów, gdy polityk nim kierował. Red. Tomasz Sakiewicz został oskarżony z art. 212 kk z powództwa prywatnego Tomasza Grodzkiego, który nie zgadza się na odtajnienie procesu. W związku z tym nie możemy napisać, czy i co zeznał marszałek Tomasz Grodzki w tym procesie ani nie możemy relacjonować tego, co dzieje się na sali rozpraw, mimo iż sprawa objęta jest monitoringiem CMWP SDP. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 7 czerwca.

Jak napisała „Gazeta Polska Codziennie”, red. Tomasz Sakiewicz po raz kolejny zaapelował wczoraj o odtajnienie rozprawy. Apeluję o odtajnienie tej rozprawy, bo to są niezwykle ważne rzeczy. Skoro marszałek Grodzki, jak twierdzi, jest niewinny i nigdy nie brał żadnych łapówek, pierwszy powinien chcieć pokazać, że nie ma nic do ukrycia w tej sprawie. Zupełnie nie rozumiem tego zachowaniastwierdził. – Tak samo apeluję do niego o zgodę na uchylenie immunitetu, bo przecież jako człowiek niewinny bez trudu wykaże, że te 200 osób, które zeznawało w prokuraturze, się pomyliło” – dodał w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”.

Marszałek Senatu oskarża redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” o pomówienie i narażanie na utratę zaufania społecznego poprzez publikowanie na swoim profilu na Twitterze, a także w mediach Strefy Wolnego Słowa wypowiedzi rzekomo kłamliwych i krzywdzących dla Tomasza Grodzkiego.

Redaktor Tomasz Sakiewicz wielokrotnie odnosił się do głośnej afery korupcyjnej z udziałem Tomasza Grodzkiego, który jako ordynator i dyrektor Oddziału Klinicznego Chirurgii Klatki Piersiowej szpitala w Szczecinie-Zdunowie miał (jak twierdzi Prokuratura) od swoich pacjentów i ich rodzin przyjmować pieniądze za świadczone tam usługi, nazywając go m. in. zwykłym łapówkarzem.

Marszałek Senatu zaprzecza zarzutom dotyczącym czerpania nielegalnych korzyści majątkowych. 22 marca 2021 r. do Senatu trafił wniosek Prokuratury Regionalnej w Szczecinie o uchylenie immunitetu Marszałka Grodzkiego, który to wniosek do tej pory nie został przez niego poddany głosowaniu senatorów. Wg prokuratury Tomasz Grodzki w latach 2006–2012 jako ordynator i dyrektor Oddziału Klinicznego Chirurgii Klatki Piersiowej szpitala w Szczecinie-Zdunowie brał pieniądze od pacjentów, których miał operować. Prokuratura zamierza postawić Tomaszowi Grodzkiemu cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych – w latach 2006, 2009 i 2012 roku. Zarzuty te zostały postawione na podstawie zeznań około 200 świadków, którzy mówili o korupcyjnym procederze polityka. Senat RP do tej pory nie zajął się sprawą uchylenia immunitetu Marszałka Tomasza Grodzkiego.

11 kwietnia 2022

Skuteczna obrona. Wojciech Biedroń, dziennikarz portalu wpolityce.pl, został uniewinniony od zarzutu zniesławienia Ludmiły Kozłowskiej, Bartosza Kramka i Fundacji Otwarty Dialog

Liczący setki stron akt oskarżenia nie uzasadnił, zdaniem sądu tego, że dziennikarz popełnił przestępstwo z art. 212 kk czyli zniesławienia. Akt oskarżenia dotyczył kilkunastu materiałów, w których dziennikarz opisywał działania Fundacji Otwarty Dialog oraz jej przedstawicieli w przestrzeni publicznej, w tym problemy Bartosza Kramka z wymiarem sprawiedliwości. Jest on podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i poświadczenie nieprawdy.

Zdaniem sędziego, Wojciech Biedroń, nie popełnił przestępstwa, a wszystkie materiały przygotowane przez dziennikarza znajdują odzwierciedlenie w faktach. Uznał też, że skoro Fundacja Otwarty Dialog prowadzi działalność publiczną, to musi być gotowa na krytykę, nawet tę bardzo ostrą.

Sędzia zwrócił też uwagę, że konstytucyjne prawo do wolności słowa oraz linia orzecznicza Europejskiego Trybunału Praw Człowieka mają tu najważniejsze znaczenie, choć, w artykułach Biedronia nie doszukał się znamion czynu zabronionego.

Fundacja Otwarty Dialog domagała się od red. Wojciecha Biedronia przeprosin i blisko 200 tys. zł. tzw. nawiązki. W 2019 r. fundacja złożyła 20 pozwów o ochronę dóbr osobistych przeciwko m.in. Telewizji Polskiej, Polskiemu Radiu, Fratrii (wydawcy „Sieci” i wPolityce.pl), politykom oraz prywatne akty oskarżenia przeciwko kilku prawicowym dziennikarzom, m.in. Wojciechowi Biedroniowi, Markowi Pyzie, Marcinowi Wikło i Tomaszowi Sakiewiczowi. Wg informacji portalu wirtualnemedia.pl łącznie fundacja żąda od pozwanych kwotę 1,695 mln zł. Wyrok jest nieprawomocny. Sprawa była objęta monitoringiem CMWP SDP, które w przeszłości zwracało uwagę na wyjątkowo kontrowersyjne działania tej fundacji. (…)

21 kwietnia 2022

Kolejny apel CMWP SDP o uniewinnienie dziennikarza skazanego z 212 kk

Tym razem CMWP apeluje o uniewinnienie w rozprawie apelacyjnej redaktora Przemysława Jarasza z tygodnika „Głos Zabrza i Rudy Śląskiej” od wszystkich zarzucanych mu czynów oraz zwolnienie go z obowiązku ponoszenia jakichkolwiek kosztów procesu, jaki wytoczył przeciwko niemu pracownik Urzędu Miasta Zabrze i miejscowy przedsiębiorca, z którym wspólnie prowadzi on firmę. Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP.

Redaktor Przemysław Jarasz został oskarżony w procesie karnym z art. 212 § 1 i 2 kk między innymi o to, że w artykułach opublikowanych na łamach tygodnika „Głos Zabrza i Rudy Śląskiej” w dniach 7 lutego 2019 r. nr 6(3121) pt. Konflikt interesów oraz 14 marca 2019 r. nr 11(3126) w artykule pt. Zarządca pod lupą miał dokonać pomówienia oskarżycieli prywatnych – urzędnika Urzędu Miasta Zabrze i jednocześnie przedsiębiorcy prowadzącego działalność gospodarczą oraz dokonał pomówienia jego wspólnika prowadzącego razem z nim wspomnianą firmę. Przyczyną procesu sądowego stał się m.in. opisany w artykułach zarzut zajmowania się działalnością konkurencyjną w stosunku do działalności gospodarczej miasta Zabrze (chodzi o zarządzanie wspólnotami mieszkaniowymi).

W zasadniczej części oskarżenia Sąd I Instancji uniewinnił oskarżonego od zarzuconych mu czynów, tj. pomówienia ww. osób w jednym artykule, a także warunkowo umorzył na okres próby 1 (jednego) roku postępowanie karne z powodu pomówienia w drugim artykule na ten temat. Zdumienie jednak budzi to, iż mimo tego Sąd I instancji zobowiązał oskarżonego do zapłaty na rzecz oskarżycieli prywatnych zadośćuczynienia 8000,00 zł, zwrotu kosztów ich pełnomocnika oraz zwrotu kosztów procesu.

Łącznie więc mimo – podkreślamy – uniewinnienia i częściowo warunkowego umorzenia postępowania co do głównych zarzutów oskarżenia, redaktor Przemysław Jarasz ma ponieść karę finansową w wysokości ponad 10 000,00 zł oraz przepraszać na łamach swojej gazety za zniesławienie, którego – jak przyznał Sąd – przecież nie popełnił. Z powyższym wyrokiem nie sposób się zgodzić, dlatego CMWP SDP wyraża stanowczą opinię, iż wyrok ten powinien zostać zmieniony poprzez uniewinnienie oskarżonego Przemysława Jarasza od wszystkich zarzucanych mu czynów oraz zwolnienie go z obowiązku ponoszenia jakichkolwiek kosztów tego procesu.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność słowa AD 2022. Kwiecień” znajduje się na s. 4 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność słowa AD 2022. Kwiecień” na s. 4 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kimkolwiek Jesteś Życzę Ci Dobrze. Muzyczni Czarodzieje u Radio Aktywnych.

Muzyczni Czarodzieje- Kimkolwiek Jesteś Życzę Ci Dobrze

Rozmowa z Bartkiem Miecznikowskim.

27 kwietnia 2022 r. gościliśmy w audycji Radio Aktywni Bartka Miecznikowskiego z zespołu Muzyczni Czarodzieje. Porozmawialiśmy o najnowszej płycie tej niezwykle oryginalnej grupy, w której skład wchodzą m.in. osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Piękna rozmowa, szczytny cel, ważna płyta! Polecamy.

https://www.facebook.com/MuzyczniCzarodzieje/

Prowadzenie: Radek Ruciński, Natalia Suchcicka, Andrzej Telatycki, Bartek Osiński

Realizacja dzwięku: Asia Rejner

Istnienie partii komunistycznej w Polsce nie jest nielegalne, a symboli komunizmu – sierpa i młota – nie zdelegalizowano

Działacze KPP chwalą się, że „»Brzask« jest fenomenem w historii polskiej prasy, gdyż był i jest redagowany w pełni społecznie przez ludzi (ponad 160!) całkowicie oddanych sprawie ochrony dorobku PRL.

Józef Wieczorek

W mediach w 1989 roku ogłoszono, że komunizm upadł, tymczasem okazuje się, że Komunistyczna Partia Polski jest wiecznie żywa.

KPP została utworzona w 16 grudnia 1918 roku, ale w roku następnym została zdelegalizowana, gdyż uznano zasadnie, że jej działania zagrażają niepodległości Polski. Mimo to w stanie nielegalnym przetrwała finansowana przez Międzynarodówkę Komunistyczną do roku 1938, kiedy została rozwiązana przez Komintern. Członkowie KPP nie przeżyli wielkiej czystki stalinowskiej, z wyjątkiem tych, co na swoje szczęście przebywali w więzieniach jako przestępcy i zdrajcy, i tych, którzy brali udział w wojnie domowej w Hiszpanii w Brygadach Międzynarodowych. W PRL formalnie KPP nie została reaktywowana, ale zastąpiła ją PZPR powstała 15 grudnia 1948 r. z połączenia PPR i PPS i stanowiąca przewodnią siłę zniewalania narodu przez Sowietów.

Życie po śmierci

Faktem jest, że w czasie tzw. transformacji ustrojowej 29 stycznia 1990 r. sztandar PZPR został wyprowadzony, ale pod względem prawnym i personalnym tworząca się III RP pozostała w ciągłości z PRL, a wcześniejsi członkowie PZPR spadli na cztery łapy.

(…) Dawni towarzysze zorganizowali się w SLD i przez lata nawet dominowali w życiu politycznym III RP, a od kilku lat stanowią silną grupę (jakby zamiast dawnego biura politycznego) w Parlamencie Europejskim. Ideowi marksiści walczyli, aby nie doszło do całkowitej anihilacji idei marksistowskiej. Funkcjonowali szczególnie na Śląsku jako ZKP „Proletariat”. Przez siły „reakcji” zostali wykreśleni z ewidencji partii politycznych w roku 1997, jednak przetrwali.

W 2002 r. doszło do zarejestrowania Komunistycznej Partii Polski nawiązującej do tradycji przedwojennej KPP i częściowo PZPR. KPP odbyła pięć zjazdów w Dąbrowie Górniczej i w Bytomiu, a jej członkowie startowali w wyborach samorządowych i parlamentarnych (z list Polskiej Partii Pracy), popierali Grzegorza Napieralskiego z SLD.

KPP, rzecz jasna, krytykuje likwidację PRL, uczestnictwo Polski w Unii Europejskiej i NATO, sprzeciwia się ustawom dekomunizacyjnym i polityce historycznej IPN.

Liczba jej członków nie jest wielka, to jakieś kilkaset osób, ale ich działalność jest widoczna w przestrzeni publicznej poprzez oficjalny biuletyn partii – miesięcznik „Brzask” jak i stronę internetową czy profil na Fb.

Działacze KPP chwalą się, że „»Brzask« jest fenomenem w historii polskiej prasy, gdyż był i jest redagowany w pełni społecznie przez ludzi (ponad 160 autorów!) całkowicie oddanych sprawie ochrony dorobku Polski Ludowej i podejmowania różnych inicjatyw, ratujących filozofię marksistowską w obliczu furii antykomunistycznej”. Podkreślają, że czasopismo było i jest wierne idei marksistowskiej. Stąd wiadomo, że KPP publicznie gloryfikowała przywódców systemów totalitarnych – Józefa Stalina jako „Wyzwoliciela Narodów” i Kim Dzong Ila jako „Wielkiego Przywódcę”, popierała reżim totalitarny w Korei Północnej.

Faktem jest, że istnienie partii komunistycznej w Polsce nie jest nielegalne, a symbole komunizmu sierp i młot nie zostały zdelegalizowane. Niemal od początku istnienia partii trwa walka o jej delegalizację, prowadzona głównie przez posłów PiS, lecz sądy odrzucają pozwy, nie dopatrując się naruszenia prawa. (…) Działacze Komunistycznej Partii Polski utrzymują, że „Brzask”, jak i sama partia, w związku z działalnością na rzecz propagowania idei komunistycznych w kapitalistycznej Polsce są prześladowane od zarania swojej historii.

Niewątpliwie „prześladowania” komunistów w Polsce mają długą tradycję, i to niezależnie od tego, czy komuniści byli w mniejszości, czy stanowili przewodnią siłę narodu. Co więcej, jest znamienne, że prześladowali się także nawzajem.

W końcu przedwojenna KPP została zlikwidowana przez stalinowskich komunistów, grupa inicjatywna PPR, zrzucona z ZSRR do Polski podczas okupacji, wystrzelała się nawzajem w ramach partyjnej walki o władzę (Marceli Nowotko, Bolesław i Zygmunt Mołojcowie), a już po wojnie Władysław Gomułka w randze sekretarza PPR był prześladowany, a nawet więziony przez komunistów za odchylenia prawicowo-nacjonalistyczne, co podczas odwilży wyniosło go do władzy. Mity prześladowcze często stanowią trampolinę do kariery.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Brzask komunistycznej Partii Polski po medialnym upadku komunizmu” znajduje się na s. 11 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022.

 


  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Brzask komunistycznej Partii Polski po medialnym upadku komunizmu” na s.11 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

FLAPJACK w Muzycznym IQ

Flapjack

8 kwietnia 2022 r. w Muzycznym IQ gościliśmy Roberta „Litzę” Friedricha, Maćka „Ślimaka” Starostę i Macieja Jahnza.

Rozmawialiśmy przede wszystkim o zbliżających się koncertach Flapjacka ku czci zmarłego wokalisty zespołu Grzegorza „Guzika” Guzińskiego. Było też o początkach jak i przyszłości tej popularnej w latach 90- tych supergrupy. Zapraszamy do odsłuchu.

Zapraszamy na koncerty:

22.04.2022 – Szczecin, DK Krzemień
23.04.2022 – Wrocław, Stary Klasztor
24.04.2022 – Poznań, U Bazyla
Zespół zagra w składzie:
Robert „Litza” Friedrich – git.
Maciej Jahnz – git.
Maciej „Ślimak” Starosta – dr.
Marcin „Wimek” Wimonć – sax
Michał „Mihau” Kaleciński – bass
Rafał „Hau” Mirocha – voc.
J Kroto Cokesky – voc

Radio Aktywni o Dniu Przyjazni Polsko- Węgierskiej oraz o Międzynarodowym Dniu Zespołu Downa

Radio Aktywni

Radio Aktywni,23 marca 2022 r.

Oczywiście nie mogliśmy nie wpomnieć o tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Przy okazji zrodziła się polemika; „na” czy „w” Ukrainie? Zapraszamy serdecznie do odsłuchu.

Radio Aktywni

Radio Aktywni: Andrzej Telatycki, Natalia Suchcicka, Radek Ruciński, Bartek Osiński, Michał Popiński.

Dla Rosji przyczyną konfliktu jest Ukraina i NATO; tak uważa co drugi Rosjanin / Jolanta Hajdasz, „Kurier WNET” 93/2022

Mówiąc o wojnie, mamy zwykle na myśli wojnę konwencjonalną, konfrontację sił zbrojnych danych państw, a przecież od wielu miesięcy toczy się wojna informacyjna w mediach tradycyjnych i internecie.

Jolanta Hajdasz

Propaganda bez granic

Wszyscy z niepokojem patrzymy w stronę naszej wschodniej granicy. Zapewne wszyscy z coraz większym przerażeniem widzimy, jak spełniają się czarne scenariusze niebezpiecznego rozwoju sytuacji na Ukrainie – w miniony poniedziałek prezydent Rosji podpisał dekret o uznaniu separatystycznych „republik” na wschodzie Ukrainy i zdecydował wysłać tam wojska rosyjskie. Jest to oczywiste naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, Zachód potępił więc tę decyzję, a Stany Zjednoczone Ameryki, Unia Europejska i Wielka Brytania już wprowadziły albo zapowiedziały sankcje przeciw Rosji.

Nikt z nas nie potrafi dziś przewidzieć, kiedy i w jaki sposób zakończy się ten konflikt, jaka będzie cena europejskiego pokoju i czy jest jeszcze szansa na kompromis, czy jest szansa na uniknięcie konfrontacji zbrojnej, czyli po prostu wojny.

Trzeba jednak podkreślić, że mówiąc o wojnie, mamy na myśli najczęściej wojnę konwencjonalną, w której dochodzi do konfrontacji sił zbrojnych, wojsk danych krajów, a przecież cały czas, od wielu miesięcy mamy do czynienia z wojną informacyjną, prowadzoną za pośrednictwem środków masowego komunikowania w mediach tradycyjnych i przede wszystkim internetowych.

Na tę specyficzną i istotną rolę mediów w obecnym konflikcie wskazują medioznawcy i polityczni analitycy, opisuje ją m.in. najnowszy raport fundacji Reduta Dobrego Imienia, zajmujący się analizami wariantów inwazji Rosji na Ukrainę oraz analizami propagandy Kremla. Twórcy raportu wykazali, że media rosyjskie będą odgrywały dużą rolę w scenariuszu przygotowanym przez W. Putina.

Przedstawione przez specjalistów RDI informacje ukazują opinię ekspertów, którzy „są zgodni, że eskalacja będzie miała miejsce po uprzedniej prowokacji i obwinieniu wojsk ukraińskich o nieprzestrzeganie postanowień mińskich i zamiary ataku na nieuznawane republiki”. Już dziś wiemy, że ten prognozowany w Raporcie RDI scenariusz jest realizowany w praktyce.

Warto więc zwrócić uwagę na to, iż – zdaniem analityków RDI – przemówienie Putina, które wygłosił 21 lutego, a w którym uzasadniał de facto agresję rosyjska na Ukrainę, jest niezwykle istotne. Wręcz używają oni sformułowania, że przemówienie to „nie ma precedensu w najnowszej historii środkowej i wschodniej Europy. Jest ono tak ważne, że poświęcimy temu osobny zeszyt „Raportów i Analiz RDI” – czytamy w informacji o raportach Reduty.

Obserwatorzy konfliktu na Ukrainie zgodnie podkreślają, iż rosyjskie media od dawna budują narrację, według której obecny konflikt na terytorium Ukrainy ma być sprowokowany przez kraje zachodnie, a nie Rosję czy Białoruś.

Zgodnie z tą interpretacją za kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej odpowiedzialna jest Polska i kraje bałtyckie, za kryzys wokół Donbasu odpowiedzialna jest Ukraina, bo to ona ma torpedować porozumienia mińskie i dążyć do reintegracji wschodniej Ukrainy; z kolei kryzysu NATO–Rosja winny jest Sojusz, bo rozbudowuje potencjał militarny we wschodniej Europie, wspiera Ukrainę i przez to zagraża i Rosji, i Białorusi.

Jak podaje wspomniany Raport Reduty Dobrego Imienia, w mediach rosyjskich, zwłaszcza w telewizji, która jest głównym źródłem informacji dla 2/3 rosyjskich obywateli, cały czas aktualny jest temat ukraiński i natowski, także w kontekście ewentualnej wojny. Efekty tej propagandy widoczne są w badaniach sondażowych, w Rosji oczywistą przyczyną konfliktu jest Ukraina i NATO, tak dziś uważa co drugi Rosjanin.

Ten proces przygotowania rosyjskiej opinii publicznej do potencjalnej wojny z agresywnym NATO i Ukrainą trwa od lat, a w ostatnim czasie mamy do czynienia z jego ogromnym nasileniem. W tym kontekście zupełnie inną wymowę niż dotychczas mają powielane w naszych mediach różnego rodzaju historyjki z konfliktu na granicy polsko białoruskiej, np. absurdalnie nierealne doniesienia o płynących wiele dni rzeką imigrantach, o ludziach rzekomo umierających w polskich lasach bez pomocy, czy nawet o egzekucjach złapanych imigrantów.

Tego typu rewelacje były i niestety są elementem operacji dezinformacyjnych, one miały ułatwić prowadzenie wojny przeciwko polskim żołnierzom i funkcjonariuszom Straży Granicznej, miały wytworzyć i utrwalić ich negatywny obraz w oczach polskiego społeczeństwa.

Obecnie częstą praktyką mediów, dążącą do kształtowania pożądanego przekazu medialnego, jest także przedstawianie stanowiska rzekomej opinii publicznej w danym kraju nie na podstawie wiarygodnych sondaży, ale poprzez powoływanie się na rzekome wpisy internautów. Dobór odpowiednich wpisów ma sprawiać wrażenie, że jest to stanowisko w państwie powszechne.

Tę praktykę od dawna stosują także Rosjanie, starając się po prostu ośmieszać kraje zachodnie. Słaby staruszek Biden, silny Putin – to główny przekaz tych dni. Także ironia, sarkazm, cyniczny dowcip to coraz częściej wykorzystywane narzędzie w tej wojnie informacyjnej. Tylko pozornie są one mało groźne.

Warto więc zauważyć, że obecnie rolą rosyjskich mediów będzie budowanie narracji informacyjnej dającej podstawę do rzekomo sprawiedliwej interwencji w obronie atakowanych obywateli rosyjskich w Donbasie. Celem tych przekazów będzie ukazanie Rosji jako czynnika stabilizującego i wymierzającego sprawiedliwą karę tym, którzy zaburzają bezpieczeństwo w pobliżu granic z Rosją. W tych przekazach ogromną rolę odgrywają reportaże telewizyjne czy internetowe filmiki niewiadomego pochodzenia, temu także służą teatralne, transmitowane w rosyjskiej telewizji wydarzenia, takie jak posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji czy późniejsza ceremonia podpisania dokumentów uznających „republiki ludowe”. Jest to przygotowanie medialne, które w oczach narodów Rosji ma po prostu uzasadnić militarne działania Kremla.

Przekazy te docierają także do nas – chcąc nie chcąc możemy być pod ich wpływem. Warto też zwracać uwagę na to, które media powielają je najczęściej.

Czasem mogą to być pozornie obojętne materiały dziennikarskie, które mają jednak zupełnie inny cel niż informacyjny. Przykładem takiego propagandowego działania może być artykuł opublikowany kilkanaście dni temu na łamach portalu Onet, w którym przedstawiano Władimira Putina jako człowieka silnego i władczego, przypominając jego zdjęcia z treningów i zawodów sportowych.

Z punktu widzenia dziennikarskiego nie było żadnego uzasadnienia publikacji tego tekstu opartego na znanych wcześniej propagandowych schematach, ale zanim Onet po powszechnej krytyce usunął ten artykuł, spełnił on swoją rolę – pokazał silnego przywódcę rosyjskiego, podczas gdy przywódców zachodnich, w tym polskiego prezydenta czy polskiego premiera z reguły się krytykuje lub ośmiesza. Ta różnica w przekazach nie jest przypadkowa, ale trudno ją dostrzec w tzw. czasie rzeczywistym, gdy wszystko dzieje się praktycznie na naszych oczach, a wydarzenia gonią wydarzenia. Sama świadomość istnienia propagandy wokół nas może jednak sprawić, że w zalewie wzajemnie sprzecznych i nie zawsze prawdziwych informacji uda nam się zachować zdrowy rozsądek i realną ocenę sytuacji. W najbliższych dniach będą nam one bardzo potrzebne.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Propaganda bez granic” znajduje się na s. 2 marcowego „Kuriera WNET” nr 93/2022.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Propaganda bez granic” na s. 2 marcowego „Kuriera WNET” nr 93/2022

 

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego