Kaja Bezzubik: uwielbiam grać, ale też zajmować się organizacyjną stroną

Ula Kopciewska i Kaja Bezzubik o swoim graniu na ulicy: co je do tego skłoniło i jakie mają ambicje.

Kaja Bezzubik mówi, że jej przygoda z muzyką zaczęła się w czwartej klasie podstawówki, gdy mama zapisała ją na zajęcia z gry na gitarze. Początkowo zniechęciła się do dalszej nauki. Powróciła ona do niej w drugiej gimnazjum.

Uwielbiam grać, ale też zajmować się organizacyjną stroną.

Ula Kopciewska mówi o swoim rozwoju muzycznym i planach na przyszłość. Wraz z Kają grają na ulicy. Ula opowiada, jak się poznała z Kają. Kaja podkreśla, że wszystko  wyszło bardzo spontanicznie.

Poznałyśmy się w poniedziałek, w środę się spotkałyśmy, a w piątek już był koncert do zagrania.

Stwierdzają, że motywują ludzi do tego, żeby samemu wyjść i wystąpić na ulicy. Jest to pozytywne, choć oznacza też większą konkurencję. Początek koncertowania wyszedł bardzo spontanicznie.

Kaja Bezzubik zaznacza, że ma ambicje wypuścić utwór, który będzie na tyle dopracowany, aby można go było puścić w radiu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Piotr Banach: ostatnia dekada to był okres rozpadania się świata, który znałem i rozumiałem

Piotr Banach, założyciel zespołu Hey, w rozmowie z Tomaszem Wybranowskim o muzyce, festiwalu w Jarocinie oraz o trudnych do zaakceptowania zmianach.

Piotr Banach mówił o początkach swojej kariery muzycznej oraz festiwalu w Jarocinie. Ocenił, że wydarzenie zmieniło swój charakter i nie można go porównywać z edycjami z lat 80.

To nie jest ten sam Jarocin, który był kiedyś, ale ja też nie jestem tym samym Piotrkiem Banachem, którym byłem kiedyś – mówił.

Kiedyś festiwal cechowała różnorodność.

To był festiwal subkultur. Tam była publiczność punkowa, metalowa, rastafarianie itd.  (…) Teraz tego nie ma, nie widzi się subkultur pod jarocińską sceną.

Piotr Banach nawiązał także do zmian, jakie zaszły nie tylko w środowisku muzycznym, ale również mentalności społecznej. Wskazał, że nastąpiła redefinicja wartości,  z którymi się utożsamiał.

Jestem wychowany w innej epoce. Na moich, ostatnia dekada to był okres rozpadania się świata, który znałem i rozumiałem – podkreślił.

Nie widzę progresu, tylko regres. Może to etap przejściowy – dodał.

Muzyk mówił również o remoncie swojego domu i swoich obserwacjach pandemicznej rzeczywistośi.

 

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy  z Piotrem Banachem!

A.N.

Gotz o obchodach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego: Myślę, że za dużo jest biesiady

Artur Gotz opowiada o obchodach Powstania Warszawskiego oraz o swoim nadchodzącym koncercie w Wolskim Centrum Kultury, którego celem jest uczczenie ofiar Rzezi Woli.

W środowym „Poranku WNET” aktor i muzyk, Artur Gotz mówi o zbliżającym się wydarzeniu muzycznym “Wola 44”, czyli poetyckim koncercie, którego premiera nastąpi 05.08 w 77. rocznicę rozpoczęcia rzezi Woli. Projekt ma w sposób metaforyczny przedstawić historię Powstania Warszawskiego, a także przypomnieć o eksterminacji ludności cywilnej dzielnicy Wola. Artysta opowiada o powodach, dla których zdecydował się wziąć udział w koncercie:

Od pięciu lat mieszkam na Woli. Znałem historię Warszawy, historię powstania od momentu kiedy przeprowadziłem się do Warszawy trzynaście lat temu. (…) Tematyka Woli nie była mi aż tak bliska, ale w momencie kiedy zacząłem tutaj mieszkać, chodzić (…) stwierdziłem, że chcę o tym mówić, bo świadomość jest znikoma – podkreśla Artur Gotz.

Nasz gość pochyla się także nad tematem formy obchodów Powstania Warszawskiego. Według rozmówcy Tomasza Wybranowskiego zbyt wiele jest w nich festynowości, którą powinna zastąpić zaduma:

Myślę, że za dużo jest biesiady, za dużo takiego nawet jarmarku. Za mało jest tej zadumy i świadomości, że to jest wielka tragedia, że zginęło w ciągu całego powstania 200 tys. ludzi, a w czasie rzezi Woli w ciągu kilku dni (…) ok. 50-60 tys. ludzi – komentuje nasz gość.

Ponadto, Artur Gotz zdradza także fragmenty repertuaru nadchodzącego, sierpniowego koncertu. Poza muzyką widzowie zostaną zapoznani z fragmentami wypowiedzi Powstańców oraz ludności cywilnej, która przeżyła rzeź Woli:

Będzie właśnie Krzysztof Kamil Baczyński, ale będą też fragmenty z „Pamiętnika z Powstania Warszawskiego” Mirona Białoszewskiego z niezwykłą muzyką Mateusza Pospieszalskiego. (…) Pomiędzy tą wspaniałą wielką poezją będą prawdziwe relacje świadków – mówi Artur Gotz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Ukryte Skarby – 20.07.2021 r.

We wtorkowej audycji z Żelazowej Woli, Elżbieta Ruman przybliża słuchaczom nieznane historie z życia Fryderyka Chopina.

Gośćmi „Ukrytych Skarbów” są dyrektorka Domu Narodzin Chopina, Wioletta Jarząbkowska oraz przewodnik, Andrzej Fortuna.  Nasz gość mówi o narodzinach Fryderyka Chopina, które miały miejsce w 1810 r. oraz o posiadłości w Żelazowej Woli, w której rodzina kompozytora spędziła cztery lata życia:

Myślę, że warunki były raczej skromne. Historia szopenowska rozpoczyna się tu pod koniec XVIII wieku – opowiada rozmówca Elżbiety Ruman.

Przewodnik opowiada też o kościele w Brochowie, który stoi niedaleko Żelazowe Woli. To tam ochrzczono przyszłego polskiego kompozytora:

Tam jego rodzice wzięli ślub, tam Fryderyk będzie ochrzczony i tam, jakiś czas później, w 1832 odbędzie się kolejna ślubna ceremonia w rodzinie Chopinów, ślub najstarszej córki, Ludwiki – zaznacza Andrzej Fortuna.

Z kolei dyrektorka Domu Narodzin Chopina wspomina odbywające się w muzeum weekendowe koncerty. Jak przytacza nasz gość, występują na nich m.in. uczestnicy prestiżowego konkursu Chopinowskiego:

Na recitalach odbywających się w sobotę i niedzielę wykonawcami są m.in. uczestnicy eliminacji obecnego konkursu Chopinowskiego – podkreśla Wioletta Jarząbkowska.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Ukryte Skarby

Studio Olimpijskie. Tomański: Nawet w wiosce olimpijskiej na stołówce sportowcy nie mogą między sobą rozmawiać

W „Poranku Wnet” Rafał Tomański opowiada o trudnych warunkach w olimpijskiej wiosce oraz o wczorajszej pomyłce szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który nazwał Japończyków Chińczykami.

Japonista, Rafał Tomański mówi o panującej w olimpijskiej wiosce atmosferze pustki. Jak zaznacza rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, nawet okoliczni mieszkańcy nie spodziewali się, że w rejonie igrzysk będzie tak spokojnie:

Mieszkańcy okoliczni wioski olimpijskiej twierdzą, że spodziewali się, że będzie głośniej, że otwarcie będzie huczne. (…) Nawet zastanawiają się ludzie co będzie z ceremonią otwarcia i zamknięcia, skoro nic nie można i nawet na trybunach nikogo nie będzie – komentuje nasz gość.

Gość „Poranka Wnet” przytacza przykłady epidemicznych obostrzeń, które mają obowiązywać wśród sportowców. Mimo ich nader rygorystycznego charakteru, japonista podkreśla, że nie chodzi tu o złą wolę mieszkańców Japonii, ale strach przed wirusem:

Nawet w wiosce olimpijskiej na stołówce sportowcy między sobą nie mogą rozmawiać. (…) Trzeba to przeczekać. Japończycy nie chcą źle – przyznaje Rafał Tomański.

Ponadto, Rafał Tomański opowiada co dzieje się w środowisku Komitetu Olimpijskiego. Przytacza m.in. wczorajsze faux-pas, które padło ze strony szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który w swojej wypowiedzi pomylił Japończyków z Chińczykami:

Dziś jest taki niesmak społeczny, ponieważ wczoraj skończyła się kwarantanna szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, Thomasa Bacha. Oni go nie lubią w Japonii, bo wielokrotnie pokazywał, że nie rozumie Japończyków, a wczoraj podczas spotkania z prezes Japońskiego Komitetu Olimpijskiego powiedział, że „to będzie wielki wysiłek chińskiego narodu” – mówi japonista.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.