Wnet Bar Radio – nie tylko muzyczne rozmówki Tomasza Wybranowskiego – GRZEGORZ MAJZEL i przepis na życie

Grzegorz Majzel to świetlisty artysta a jednocześnie duch niesforny, człowiek pełen inicjatyw, pasji, energii i pozytywnego myślenia.

Choć to wyświechtany slogan to Grzegorz Majzel to prawdziwy człowiek orkiestra. Jest on wokalistą, znakomitym autorem tekstów, producentem i organizator wielu inicjatyw i koncertów charytatywnych.

Początki muzycznej kariery Grzegorza sięgają 1983 roku. ale tak naprawdę to rok 2001 był tą datą bardziej niż ważną w Jego twórczej drodze. Oto powstaje Jego pierwszy profesjonalny zespół Kompilacja, który na scenie stawał obo takich tuzów muzycznych jak Ewa Bem, Michał Bajor, Stanisław Sojka czy legendarny zespół Dżem. 

Obecnie jego muzyczną inspiracją jest znakomity instrumentalista i akompaniator Artur Kurzak. 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Grzegorzem Majzelem:

 

Z rzeczy niezwykłych ma na swoim koncie koncert na dachu Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Będzinie czy jako „Grzegorz Majzel Lirycznie” z gitarzystą Piotrem Radeckim koncert zarejestrowany na CD i DVD w kopalni Guido w Zabrzu 320 metrów pod ziemią.

 

Grzegorz Majzel. Fot. zbiory własne

Grzegorz Majzel wydał solo i w kooperacjach takie albumy jak: „Od Taty”, „Kompilacja”, „Spadające ptaki” , „Szanon”, „Chińskie ogrody”, „Pytania do życia”, „Guido”, „Teo-Ma”, „Koncert cafe Jerozolima”„Na Okrągło”.

Dla mnie tak bardzo osobiście, gdzieś na przełęczy serca i duszy, muzyka i poetycje Grzegorza są arcyważne i doniosłe, ponieważ inspirowane życiem z jego sinusoidalnością i budzące emocje podstawowe. Te emocje w czasie, gdy wszystko robią za nas maszyny a my wiecznie nie mamy czasu … na nic, prowadzą słuchacza do ściany samo pokuty i przejrzenia na oczy by wreszcie wiedzieć, co tak naprawdę jest ważne!

Inspiracje Grzegorza Majzla dotyczą nie tylko ludzi, ale też postaw, które oni reprezentują.

Raz jest czułym bardem, innym razem surowym nauczycielem, które cierpliwie przekazuje ponadczasowe wartości jak światło, bezinteresowne dobro, szacunek do siebie i innych wreszcie miłość, która niczego nie oczekuje. 

 

 

Mój rozmówca z programu „Wnet Bar Radio” został uhonorowany m.in. nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za „Działalność kulturalną na terenie Polski”, Złotą Odznaką Honorową za zasługi dla Województwa Śląskiego, nagrodą Prezydenta Miasta Będzina za „całokształt twórczości i upowszechnianie kultury” a także odznaką honorową „Zasłużony Dla Kultury Polskiej”.

 

Zaproszenie na koncert pod patronatem Radia Wnet

ŚRODA, 14 LUTEGO 2024, godz. 20:00

To będzie niezwykły koncert walentynkowy. Jego tytuł „Sen o kobiecie”. Oto 14 lutego 2024 roku zapraszamy do Komin Music Cafe w Sosnowcu (ul. Będzińska 65, Sosnowiec), gdzie usłyszą Państwo utwory Grzegorza Majzela i te liryczne jak i te o bardziej drapieżnym charakterze pochodzące z płyt „Od taty” , „Guido” czy „Za zakrętem”.

Uwaga! Nie zabraknie także premiery, którą Grzegorz przygotował na ten szczególny w swojej wymowie koncert.

Rezerwacji miejsc można dokonać wysyłając sms na nr. 501 602 775 o treści: SEN O KOBIECIE + ilość miejsc do rezerwacji + imię i nazwisko.

Bilety w cenie 40 PLN dostępne w klubie, zaś w dniu koncertu 50 PLN

Zapraszam – Tomasz Wybranowski

 

Znamienite, bo najlepsze (subiektywnie) polskie albumy roku 2023 – cz. IV – przedstawia Tomasz Wybranowski

W naszym subiektywnym zestawieniu dzisiaj opowieści i gawędy o albumach z miejsc od 15. do 8.

Przed nami kolejna, bo czwarta już część opowieści, o zestawieniu najważniejszych polskich płyt roku 2023. 

Nasze Wnetowe zestawienia tworzymy bez podziału na style i gatunki, bowiem każda dobra muzyka jest muzyką … dobrą. 

Tutaj do wysłuchania program z prezentacją tychże długograjów:

15. Endorphine „Świat Równoległy”

ENDORPHINE to absolutnie kreatywna i uzupełniająca się grupa czterech przyjaciół. W rolach głównych Adam Bórkowski – Mr Smok, Krzysztof Kurkowski, Darek Śliwa (najnowszy nabytek) i Piotr Skrzypczyk, znany z grup Half Light i Partycypanci korzyści globalizmu. Tkają piękny kilim el – muzyki od 2004 roku.

 

W ich muzyce znajdziemy klasyczną muzykę elektroniczną, ale z naddaniem orkiestrowych aranży przestrzennych z elementami etnicznych korzeni. W oceanie muzyczności elektronicznych są niepowtarzalni. Uważam ich za najlepszy zespół elektroniczny w Polsce i jeden z najlepszych na świecie. Króluje w ich nagraniach prastary rytm życia, dostojna melodyka okraszona delikatnie gitarą.

Zespół wydał w 2007 roku swój pierwszy album pod tytułem „End or Fine”. W 2019 roku poznaliśmy krążek „Return to the Roots”.

W  2021 roku wydana została reedycja albumu „End or Fine” zmiksowana od nowa i zremasterowana przez nieodżałowanego Ś. P.  Jerzego Kapałę – przyjaciela zespołu oraz wielkiego miłośnika muzyki elektronicznej i progresywnej.

„Świat Równoległy” zachwyca, wycisza i przenosi nas w świat świat, gdzie szacunek, przyjaźń, wierność tradycji, naturze i ideałom są drogowskazem, aby wybrać się w podróż, która zabiera nas z ponurej rzeczywistości. Ponurowatość wciąga jak bagno i dręczy.

Muzyka Endorphine uzdrawia i czyni wolnym od religii strachu i pośpiechu. 

 

14. Bruklin „Szumopolita”

Bruklin to kwintet z Łodzi, który grają klasycznego rocka z wycieczkami w stronę zimnej fali i melodyki lat 90. W ten sposób tworzą swoją jakość muzycznej podróży.

Debiutancki długograj „Szumopolita to mocne brzmienia gitarowe, które tworzą spójną całość w mrocznej tonacji, która przewrotnie maskuje, że odbiorca czuje się bezpiecznie.

Na brawa zasługują metafory autorstwa Bartłomieja Makrockiego, wokalisty grupy. Nie boi się uderzyć słuchacza w twarz za grzechy zaniechania.

Najważniejsze to dewastowanie społeczeństwa i mord na szacunku („Komunikat” i znakomity „Nic nie stało się tam”), strach w dobie cyber przed prawdziwym uczuciem, które zabija chęć użycia (przepiękny otwieracz „Femme Fatale”) i próbie ocalenia swojej postawy i zdania w bezmiarze „opinii wszystkowiedzących, którzy pośpiesznie czerpią nie z doświadczenia, przeżycia, wiedzy ugruntowanej, ale teorii znalezionych w sieci” („Bruk”„Lina”).

A czym jest tytułowy „szumopolita”? Zespół Bruklin śpieszy z informacją:

osoba poddana działaniu wszelkiego rodzaju szumów (dźwiękowych, informacyjnych, wizualnych itp.), która jednocześnie próbuje zachować przejrzystość myślenia oraz utrzymać kontakt z własnymi emocjami i innymi ludźmi. W XXI wieku każdy jest w jakimś stopniu szumopolitą.

13. Swiernalis „Stoicki niepokój”

„Jest sobie Swiernalis, jakiś odklejony typ, który idzie po swojemu” mówi o sobie sam Paweł, który wydał w 2023 roku krążekStoicki niepokój”.

W nagraniach z jego najnowszego, trzeciego już długograja urzeka mnie pomruk chaosu. Ale ów chaos jest jedynie pozorny. Bowiem chaos ten odmierzany jest regularnym biciem serc współczesnych, którzy co chwila atakowani są strzępami meldunków i tonami informacji. Te zaś najczęściej przeczą sobie i wykluczają się znosząc w przeciwności.  To w końcu doprowadza do reakcji gwałtownego sprzeciwu, krzyku i agresji. Tu jednak zastrzeżenie! Chodzi o agresję nie fizyczną i nie kierowaną przeciwko nikomu. To szczególny rodzaj katharsis…

 

Każdemu z nas zdarza się, że chce wykrzyczeć wprost i bez żadnego zahamowania, to co w nas siedzi. Sam Paweł Swiernalis mawia:

 „Lubię agresję, która nie wyrządza nikomu krzywdy. Możesz wedrzeć się ze wszystkim, co ci leży” – [wywiad z Anią Lalką z portalu rytmy.pl].

Na płycie znajdziemy nowy hymn o Polsce i nas samych. To bezceremonialnie szczera inwokacja do Polski. W piosence „0048” każda Polka i Polak odnajdują się, bowiem zaczynamy rozumieć we współczesnej polewie, że Polskę kochamy często (choć nie dopuszczamy tego do siebie)  „wbrew” a nie „za coś”.

„Stoicki Niepokój” to trzecia i najdojrzalsza płyta Swiernalisa, który nie ma dla siebie konkurenta w gatunku, który uprawia. Muzyka Ralpha Kamińskiego jest zalaną wodą paczką zapałek przy mocnym płomieniu dostojnego ogniska.

Płyta jest wykwintna, pełna emocjonalnych spowiedzi i opowieści, o czym już wspominałem. Lirycznie jest jednak, w porównaniu do poprzednich dwóch krążków, bezkompromisowa, aby nie powiedzieć bezwzględna i cierpka.

Dzięki metaforom album „Stoicki Niepokój” tkany dźwiękami art i pop -rocka z domieszką wyrafinowanej alternatywy stał się jednym z najważniejszych drogowskazów na mapie polskiej muzyki.

„Kryptowaluta” zachwycająca artpopowym klimatem, rapcore „Part Time Filozof” (tutaj pada tytuł albumu), szlagierowy „Cherry” i wspomniany już genialny „0048” dla mnie to wizytówki tego wydawnictwa.

Słuchajcie Swiernalisa i czekajcie (tak jak ja!) na jego nowe nagrania. Nie kryję też, że czekam na kolejny duet Pawła z Dildo Bagginsem!  

 

 

12. Myslovitz „Wszystkie narkotyki świata”

Warto było czekać tyle lat na płytę, która tę poetyckość, fantazję i radość słuchania łączy z jakością przeżycia ważnych chwil. Wiedziałem! Po prostu wiedziałem, że kiedyś ten dzień nadejdzie.

Oczami duszy jawiła mi się nowa okładka płyty Myslovitz a reszta zmysłów w imaginacyjnym porywie marzeń o nowych wybornych piosenkach Przemka Myszora, braci Kuderskich i Wojtka Powagi nie pozwalała spocząć i podsycała ten stan. 

 

 

Z perspektywy 11 lat od rozstania z zespołem Artur Rojek nie pokazał niczego, co może zachwycić i przykuć uwagę słuchacza (to moja subiektywna ocena).  Myslovitz zaś wręcz przeciwnie! Krążkiem „Wszystkie narkotyki świata” wracają na parnas muzyczny. Ten come back jest w pełni zasłużony. Tutaj do przeczytania moja recenzja „Wszystkich narkotyków świata”. 

Mateusz Parzymięso zaś zdał egzamin dojrzałości! Nie jest kopią Rojka i ani myśli być nią. I znakomicie, bowiem nie ma tej cierpiętniczej aureoli i pesymistycznej maski wokół siebie. Ma aurę dobrej energetyczności patrząc przez pryzmat migawek wychwyconych w sieci z ich ostatnich zimowo – wiosennych koncertów.

Mamy na nowym krążku zespołu radosne granie, serce i jakość życia, zamiast kunktatorstwa kompozytorskiego. Po premierze „Wszystkich narkotyków świata” napisać muszę, że na naszej rodzimej scenie muzycznej ciężko odnaleźć porównywalny do nich zespół, który jest w stanie przedstawić publiczności tej starszej (+50), jak i tej najmłodszej tak znakomitej marki dojrzałe, a przy tym melodyjne, potoczyste kompozycje.

Ten longplay bezwzględnie wyróżnia się na tle innych płyt wykonawców z ostatnich kilku lat. Teraz czekam na album kolejny. Wiem, że to będzie krążek, który przebije wszystko co nagrali do tej pory. Ciężkie zadanie przed nimi, ale z takim zapałem i świeżością dokonają tego!

 

Tutaj do wysłuchania trzecia część programu (miejsca 26 – 16):

 

11. Riverside „I. D. Identity”

O tej płycie napisałem i powiedziałem niemal już wszystko. Nie będę się więc powtarzał.

10. KSU „44”

Prawie 9 lat od premiery ostatniej studyjnej płyty legendarny band KSU z Eugeniuszem Siczką Olejarczykiem wydał nowy długograj o tytule mesjanistycznym – „44”. Ale bez literackich i filozoficznych fajerwerków. W ubiegłym roku zespołowi stuknęło 44 lata.

Legenda polskiego punka rocka krążkiem „44” jak żadna inna grupa przedstawiła, nazwała i oceniła nie tylko geopolityczny układ sił Europy i Polski AD 2023 roku, ale i duszę rodaków.

Od czasu premier płyt „Kto cię obroni Polsko?”„Nasze Słowa” Siczka opisuje na wzór moralitetów współczesne zapasy jednostki ze złym splotem okoliczności niesprzyjających. Świat w którym żyjemy jest zawłaszczony i uciskany przez polityków, którzy w chwili próby zrejterują.

Eugeniusz Siczka Olejarczyk jest bystrym obserwatorem i świetnym tekściarzem, który w prostych i krótkich słowach potrafi opisać dezintegracje i dysonanse, które toczą polskiego społeczeństwa. Muzycznie nieco łagodniej, z folkowym brzmieniem i balladowym wyciszeniem. KSU idzie muzycznie drogą New Model Army. Nie jest to już biedny bieszczadzki punk, ale kawał znakomitego grania.

 

 

Eugeniusz Siczka Olejarczyk nie jest już młodzieniaszkiem – buntownikiem. Stał się bardziej doświadczonym przez życie, sfrustrowanym Stańczykiem – Wernyhorą, który porzucił jabolowo – alkoholowe opowieści na rzecz brutalnych refleksji doświadczonego przez życie człowieka.

Ów mędrzec ze smutkiem konstatuje, że jego rodacy, ba!, cała ludzkość NIESTETY nie uczy się na swoich błędach.

Najbardziej bezceremonialnie i brutalnie Siczka oznajmia to w nagraniu „Mowa polska”:

Europa, Europa;

Którędy do domu,

spytamy się gwiazd

z ruskich pagonów.

Na „44” Siczka dość często nawiązuje do najnowszych dziejów Polski i świata. Ale najdobitniej przyczynę wojny, która znowu nawiedziła Europę, puentuje w tym samym nagraniu. I ma rację, smutną rację. Nie dotyczy to tylko strzelających do siebie Rosjan i Ukraińców, bowiem my Polacy jesteśmy w stanie zabijać (na razie krzykiem i lżeniem) tych, co myślą inaczej nie myśląc nawet o tym by wysłuchać opinię innych:

Racja to tłusta świnia,

każdy z nas karmi swą;

A cudzą się zarzyna,

kpiną i mową złą. /…/

Pieśń „Krzyk” jest poruszającym zakończeniem tej gorzkiej, zważywszy na czas i wojenne chmury, płyty. Czy z chaosu, paniki i politycznych pobrzękiwań szabelką bez zgody narodowej Polska i my znajdziemy magiczne przejście ku światłu i zgodzie? Czas pokaże…

 

9. Cinemon “Supercharged”

Krakowski Cinemon obdarował nas w 2023 roku gorąco krwistym rockowym albumem. Jego nazwa bardziej niż energetyczna i pełna staffowskich „snów o potędze” – „Supercharged”.

Michał Wójcik (gitara, głos i metafory), Kuba Pałka (perkusja i wokal) i Tomek Bysiewicz (bas) są mistrzami rockowej maestrii, gdzie jak w najlepszej układance harmonijnie łączą konserwatywnego rocka ze szczyptą free – jazzowych fraz, korzenności bluesowe z  alternatywnym graniem. A to wszystko doprawiają na „Supercharged” dęciakami, wiolonczelowymi wprawkami i gospelowymi zaśpiewami, które anektują jak coś naturalnego dźwięki skrzypiec. Ech, wyborne, bo to wciąż rock!

Na tym nadzwyczajnym krążku „Supercharged” grupa Cinemon wybiła się na niepodrabialną i świeżą muzyczną prawdziwość!

Przez tę nieprzysiadalność gatunkową dziennikarzom muzycznym brakuje szuflad i etykiet, aby okiełznać pojęciowo i językowo fenomen pod nazwą CINEMON. 

 

 

Słowa uznania należą się także dla producenta albumu Piotra Grzegorowskiego, gitarzysty znanej z anteny Radia Wnet wrocławskiej formacji Monsieur Premiere. W gronie gości m.in. Natalia Orkisz (znana z Box Anima i solowego projektu Namena Lala) czy Daniel Sroka.

Moje rock – delicje z tego zestawu to „Flood„, „The Last  Trip” i „Shou It Out”. Natomiast absolutnym mistrzostwem świata jest kooperacyjny, w klimacie trochę z pogranicza Genesis i średniego okresu działań Petera Gabriela  „Twisted Hide and Seek”! Mięsista gitara i przepięknie śpiewające panie Julita Zielińska, Weronika Wardak i Ola Madej to nie wszystko. Bowiem ostrza tryumfu nad zachwyconym słuchaczem wbijają wspomnianej już Natalii Orkisz i wiolonczela Weroniki Błaszczyńskiej.

Krakowska mieszanka ultra muzycznej wybuchowości przyniosła nie tylko mnie mnóstwo endorfin! Michał dziękuję za niezwykłe rozmowy. Całemu zespołowi kłaniam się za światło, przestrzeń i wolność! Gwarantuję wam, że po przesłuchaniu całego materiału będziecie „supercharged”!

8. Lorein „Próba przeczekania wiatru”

Rockowi muzykologowie i wytrawni dziennikarze od winyli, kompaktów i kaset, słuchając najnowszej płyty Lorein „Próba przeczekania wiatru”, mogą lekko i bez wysiłku ustalić spokrewnienia tych melodii i fraz.

Podobnie jest z odszyfrowaniem korzeni i muzycznej genealogii dziewięciu nagrań Łukasza LańczykaAleksandra Kaczmarka.

Podobieństwa należy jednak rozpatrywać jedynie z perspektywy klimatu i pięknej atmosfery tej nadzwyczajnej płyty, a nie z racji zewnętrznych dźwiękowych podobieństw. Analogii prędzej przemyślnie stwierdzonych wyrobionym muzycznym smakiem, porywem fali uczuć podmiotu lirycznego, który stanowi alter ego Łukasza Lańczyka, autora zmierzchowych poetycji i głosu Lorein, niż wprost odczytanych, wysłuchanych przez kalkę epigonów i powszednich przepisywaczy nut.

Piszę tak dlatego, że albumu „Próba przeczekania wiatru” z niczym nie da się porównać. To ożywcza bryza, która przewraca pionki na trochę zastałej szachownicy polskiej muzyki rockowej. Czwarty album Lorein (choć lepiej powiedzieć, że to nowe narodzenie zespołu) to mocny akcent na lata w polskiej muzyce. Taki akcent, który wyróżnia Lorein od akcentów innych muzyków.

Pierwszy akcent to oryginalność i niespotykana klimatyczność. Drugi akcent jest dowodem na nieprzeparty charakter indywidualnego istnienia dusz wspomnianych artystów. I akcent trzeci – teksty, które dają pogubionym ludziom w zwariowanym czasie reglamentowania prawdziwej wolności i szaleńczej pogoni za przemijającymi modami, które znikają szybciej niż kartki z kalendarza, bazę i wyraźny azymut marszruty!

Tutaj Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy przeczytacie pełną recenzję albumu „Próba przeczekania wiatru”.

 

Tutaj do wysłuchania druga część programu z prezentacjami albumów z miejsc 39 – 27:

 

C.D.N. 

Tomasz Wybranowski

 

Krzysztof KASA Kasowski powraca z nowymi nagraniami. Rozmowa z artystą w audycji Muzyczne IQ.

Autor audycji z Krzysztofem KASĄ Kasowskim.

Dobry czas.

W nowych nagraniach KASIE towarzyszy grupa „Just 4 FunK”, złożona z muzyków z tak różnych środowisk jak rock, metal, jazz czy hip hop. Postanowili połączyć siły by przeżyć wspólnie dobry czas – oczywiście robiąc to tylko i wyłącznie dla kasy;-). Zapraszamy do odsłuchu.

 

Adam Bałdych i Leszek Możdżer – dwa najgorętsze nazwiska eksportowe polskiego jazzu. Passacaglia w audycji Muzyczne IQ.

Adam Bałdych z autorem audycji Muzyczne IQ

„…idziemy za muzyką. To ona nas prowadzi”.

Rozmowa z Adamem Bałdychem w audycji Muzyczne IQ z dn. 09.02.2024.

Po raz pierwszy zagrali razem w Operze Wrocławskiej w 2009 roku, gdzie wykonali wspólnie improwizowaną muzykę do niemego filmu „Skarb rodu Arne” Mauritza Stillera podczas Era Nowe Horyzonty. Na ponowne muzyczne spotkanie czekali ponad dekadę.

„Passacaglia” to album elektryzujący. Tutaj niczym nieskrępowany muzyczny dialog uwodzi już od pierwszych nut. Eksplorując współczesny język sonorystyczny, wypełniony bardzo osobistymi środkami wyrazu, artyści umiejętnie stworzyli szlachetny mariaż dźwiękowy, bardzo komunikatywny w swoim charakterze, ale zaskakujący brzmieniem poprzez użycie szczególnej kombinacji instrumentów: skrzypiec renesansowych, dwóch fortepianów (w strojach A+442 Hz i A+432 Hz) oraz preparowanego pianina. Ta intymna i kameralna formuła prezentuje feerię barw pełną urzekających detali i pomysłowych rozwiązań, żarliwą i klarowną.

Album składa się z piętnastu utworów: od w pełni improwizowanych impresji, poprzez wspólne kompozycje, aż po niepowtarzalne, osobiste interpretacje tematów Erika Satie czy Josquina des Prez.

Motyl, który słyszy – Kari Sál opowiada o swojej drugiej w karierze płycie. Debiut warszawskiego Died In November

(…), z bieszczadzkich liści ulepiona.

W pierwszej części programu Kari Sál opowiada o swoim drugim w karierze albumie muzycznym pt. Butterfly. Tuż po niej w studio pojawili się Jarosław Waszczyszyn i Daniel Rapacki z zespołu Died In November. Zaprezentowali swoją debiutancką EP-kę pt. Czego Naprawdę Chcę. Zapraszamy do odsłuchu.

Więcej o Kari Sal https://www.facebook.com/karisalmusic?locale=pl_PL

Więcej o Died In November https://www.facebook.com/DiedInNovember?locale=pl_PL

50 najważniejszych polskich albumów rocku 2023 Radia Wnet – Tomasz Wybranowski – cz. 2 – miejsca 39 – 27

Dziś – w części drugiej – prezentacja najważniejszych, bo najlepszych (w subiektywnej ocenie redakcji muzycznej sieci Radia Wnet) od miejsca 39 do 37.

W naszym subiektywnym zestawieniu tradycyjnie 50 albumów bez podziału na style i gatunki. Obok muzyki pop i indie rocka znajdziecie w gronie najważniejszych długograjów 2023 roku także hip hop i doom metal przetykany rockiem, stoner rockiem i balladą.

Dziś – w części drugiej – prezentacja najważniejszych, bo najlepszych (w subiektywnej ocenie redakcji muzycznej sieci Radia Wnet) od miejsca 39 do 37 .

Tutaj do wysłuchania druga część zestawienia najlepszych albumów roku 2023 Radia Wnet:  

 

50 najważniejszych albumów rocku 2023 – sieci RADIA WNET

 

 

Ciąg dalszy nastąpi … 

 

Ostatni prawdziwy romantyk – Krzysztof Kamil Baczyński. Dzień poety w Radiu WNET w 103. rocznicę Jego urodzin

Krzysztof Kamil Baczyński był ostatnim z wielkim poetyckich romantyków. Fechtował metaforami i poetyckimi strofami tak jak jeden z wieszczów. Wielu krytyków wciąż porównuje do Juliusza Słowackiego.

Był jednym z wielu przedstawicieli pokolenia Kolumbów? Dlaczego Kolumbów? – ktoś raczy zapytać. Ponieważ to oni, urodzeni po roku 1918 i odzyskaniu przez Polskę niepodległości mieli zbadać ową wolność i bronić jej, ledwie po 21 latach…

Tomasz Wybranowski

Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu przyszło żyć, tworzyć i kochać w naprawdę bardziej niż trudnych czasach. Ale to właśnie ta apoteoza miłości, autentyczne tytaniczne uczucie, autentyczny żar namiętności uchroniła Go i ukochaną Basię od desperacji i beznadziejności.

Tutaj do wysłuchania program Tomasza Wybranowskiego poświęcony Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu:

 

 

Nie było to jednak spojrzenie przez pastelowe okulary i zerwanie kontaktu z rzeczywistością. Krzysztof Kamil Baczyński od pierwszych dni był częścią Polskiego Państwa Podziemnego, bo przecież walczył i poszedł z bronią w ręku walczyć z Niemcami w Postaniu Warszawskim.

Jak Tristan i Izolda, jak romantyczni rozbitkowie w sztormie dziejów ofiarowali sobie miłość i jej żar. Krzysztof Kamil Baczyński w hołdzie swojej ukochanej kobiecie zespolił w jednym miłość do niej i potwierdzenie czynem metafor zapisywanych zielonym atramentem w małym, szarym notesie.

Krzysztof Kamil Baczyński pierwsze próby poetyckie dodam, że udane , miał za sobą już jako piętnastolatek. W 1938 roku, mając niewiele ponad siedemnaście lat napisał „Piosenkę”, którą rozsławił na swoim debiutanckim albumie Grzegorz Turnau:

Znów wędrujemy ciepłym krajem,

malachitową łąką morza.

(Ptaki powrotne umierają

wśród pomarańczy na rozdrożach.)

Na fioletowoszarych łąkach

niebo rozpina płynność arkad.

Pejzaż w powieki miękko wsiąka,

zakrzepła sól na nagich wargach.

A wieczorami w prądach zatok

noc liże morze słodką grzywą.

Jak miękkie gruszki brzmieje lato

wiatrem sparzone jak pokrzywą.

Przed fontannami perłowymi

noc winogrona gwiazd rozdaje.

Znów wędrujemy ciepłą ziemią,

znów wędrujemy ciepłym krajem.

Wiersz jest niespotykany w historii polskiej literatury ze względu na metafory w nim użyte. To one sprawiają przez kunsztowne zestawienie, że dokonuje się nieco arkadyjska wizualizacja świata przedstawionego.

Ów wykreowany przez poetę świat jest do wyobrażenia przez zaangażowanie absolutnie wszystkich zmysłów, w tym także smaku (/…/ jak miękkie gruszki brzmieje lato /…/) i dotyku, nie mówiąc już o wzroku, słuchu a nawet węchu.

Dla mnie to arkadyjski hymn ucieczki przez burzą, która zbierała się na Polską i Europą na rok przed wybuchem II Wojny Światowej.

 

W okresie okupacji niemieckiej opublikował pięć zbiorków poezji: ”Zamknięty echem” (lato 1940), „Dwie miłości” (jesień 1940), „Wiersze wybrane” (maj 1942) i „Arkusz poetycki nr 1” (1944).

Jego metafory i kunsztowne porównania wyrażały uczucia targane niepokojem i wieszczyły późniejszy los roczników Kolumbów.

Bez wątpienia czuł na sobie ciężar odpowiedzialności, że jest wyrazicielem i głosem tego pokolenia. W swoich wierszach co rusz używał liczby mnogiej, rozprawiając o świecie i uczuciach w imieniu wszystkich Kolumbów.

Mimo, że pisał wiersze kasandryczne, pełne ciemnych barw by stawić czoła swojej posępnej epoce i szczerze opisać stan wojny i człowieka w niej zanurzonego, to na dnie tychże obrazów była i tkliwość, i miłość, i delikatność.

Wieszcz pokolenia Kolumbów zginął w Pałacu Blanka 4 sierpnia około godziny 16. Jego głowę dosięgła kula niemiecki (a nie nazistowskiego czy faszystowskiego!!!) snajpera. 1 września zginęła jego ukochana żona – Barbara.

Basia nie wiedziała, że Krzysztof zginął. Po wojnie jej matka Feliksa Drapczyńska opowiadała, że

Chciała znaleźć Krzysztofa i powiedzieć mu, że będą mieli dziecko…

W pierwszym wydaniu „Tygodnika Powszechnego”, z dnia 24 marca 1945 roku, wydrukowano wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego „Z wiatrem”. Metafory opatrzono wyjaśnieniem:

Największą może rewelacją życia literackiego okresu niewoli była poezja Krzysztofa Baczyńskiego. Ten nieznany i nie drukujący przed wojną (w chwili wybuchu której miał chyba nie więcej jak 17 lat) objawił się nagle jako gotowa i zdumiewająco dojrzała organizacja poetycka. […] Wybuch powstania zastał Baczyńskiego w Warszawie. Poeta z bronią w ręku wziął udział w nierównej walce z okupantem. Dalsze losy Baczyńskiego są zupełnie nieznane, na pytanie, czy poeta żyje, dziś jeszcze odpowiedzieć nie można.

Nie wykluczone, że też i z tego powodu Stefania Baczyńska nie wierzyła w śmierć syna? Twierdziła pragmatycznie, że skoro nie ma ciała, to jasnym jest, iż Krzysztof musi żyć. Regularnie uczestniczyła w publicznych kolejnych ekshumacjach masowych mogił powstańczych. Ale oto w styczniu 1947 roku ruszyły w ekshumacje przed ruinami warszawskiego Ratusza.

Napisałem, że był ostatnim romantykiem przynależnym do epoki Mickiewicza, Słowackiego i Norwida. Potwierdza to jeszcze jedno zdarzenie, które zakrawa na cud. A przecież to romantycy wierzyli bardziej „w czucie” niż racjonalistyczne „szkiełko i oko”.

Zmarzniętą ziemię trzeba było rozbić kilofami. W odsłoniętych mogiłach ani Stefania Baczyńska, ani Feliksa Drapczyńska nie rozpoznały jednak szczątków Krzysztofa. Ale w nocy matce Basi przyśnił się Krzyś, mówiący: „Mamo, ja leżę drugi od brzegu”. Drapczyńscy natychmiast pobiegli zawiadomić matkę poety, która nie mogła zrozumieć, dlaczego syn przyśnił się obcej kobiecie, teściowej. Rano jednak znów byli pod Ratuszem.

Otworzyli drugą trumnę i wtedy przy szyi zmarłego uwagę patrzących przykuła dziwna grudka ziemi. Ktoś ją wziął w palce, rozgniótł. Wypadł złoty medalik ze świętym Krzysztofem i inicjałami KKB. Nabożeństwo żałobne odbyło się kilka dni później w kościele Kapucynów.

14 stycznia 1947 roku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pochowano na Powązkach, na Cmentarzu Wojskowym. Barbarę pochowaną w czasie Powstania Warszawskiego pod płytami chodnika przy ulicy Siennej złożono obok niego kilka miesięcy później.

Ich grób jest między kwaterami poległych bohaterów – powstańców z batalionów „Zośka” i „Parasol”.

A gdyby przeżył, to jaki los szykowała dla niego komunistyczna władza ludowa? Najprawdopodobniej katownia,  śmierć i pochówek na łączce bez tabliczki ni imienia – jak pisał inny wielki poeta

… Oto styczniu 1949 roku szukali go szpicle z UB ponad wszelką wątpliwość nie posiadający informacji, że dwa lata wcześniej Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pochowano na Powązkach…

Tomasz Wybranowski

 

25 lat Marty Cugier w Lombardzie. „Mimo wielu propozycji postanowiłam, że nie zejdę z tej drogi”

Marta Cugier / Fot. Fryta 73, Wikimedia Commons

„Empatia, którą w sobie mam, pomaga mi pochylać się nad losem innych ludzi i o tym też śpiewać”

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Wspieraj Autora na Patronite

Lech Janerka i Jego 70. urodziny! Opowieści, których nie słyszeli inni. Tomasz Wybranowski i Sławomir Orwat zapraszają

Ian Boon & The Music. Rozmowa z gitarzystą grupy Hubertem Madejem. Magda Hanausek opowiada o debiucie Mag & Greg Project

Fakty i fikcja.

 

Ian Boon & The Music w prostych słowach można nazwać dobrą oldschoolową gitarową muzyką z rockowymi korzeniami, które wywodzą się z takich gatunków muzycznych jak madchester, garażowy rock, indie, melodyjne hymny, a nawet jazz. Jednak jest to w zasadzie muzyka napędzana gitarą. Obecnie stabilny skład tworzą Brytyjczyk Ian Boon (wokal), Hubert Madej (gitara), Adrian Gwoździowski (gitara), Marek Myszka (gitara basowa), Tomasz Kacprzak (perkusja) oraz Magda Szlęzak-Gwoździowska (wokale, chóry). Wydali 2 albumy, debiutancki album z 2019 roku oraz kontynuację z 2023 roku, „Ian Boon & The Music II”. Wydali również 2 teledyski promujące każdą z płyt dostępne na Youtube (do pierwszego krążka „It’s all the same” oraz do drugiego „Facts & Fiction”). materiały prasowe

Płytę duetu Mag & Greg Project nie sposób zamknąć w obrębie jednego nurtu muzycznego, całość jest mocno eklektyczna, od surowych brzmień rocka przez indie rock po elektronikę. Na płycie znajdują się utwory instrumentalne oraz piosenki w języku polskim i angielskim (materiały prasowe).

Ian Boon & The Music

 

Indigo Child zwiastują nową płytę grupy. Rozmowa z Jakubem Kamińskim i Jakubem Cajznerem w audycji Muzyczne IQ.

Egzystesencja

W pierwszej w tym roku odsłonie Muzycznego IQ gościłem Jakuba Kamińskiego i Jakuba Cajznera z opolskiego Indigo Child. Panowie zapowiadają wydanie nowego, trzeciego już w dorobku grupy, albumu. Dużej jego części, w postaci 5 utworów mogliśmy wysłuchać już podczas audycji. Zanim to jednak nastąpiło rozgrzaliśmy się z San Quentin, którzy dwoma nowymi singlami zwiastują drugą płytę zespołu, o czym opowiedział nam jego perkusista Maciek Nałyśnik. Zapraszam do odsłuchu. Radek Ruciński

https://patronite.pl/radiownet

Indigo Child – Producent is Dead

San Quentin – Odrodzenie