Hajdasz: Wierzę, że IPN w końcu przyzna, że abp Baraniak był prześladowany przez ubecję. Pokazuję, że są na to dowody

– Od blisko 10 lat wspieram świadków prześladowań abp. Antoniego Baraniaka. Mam nadzieję, że m.in. dzięki filmowi „Powrót” IPN przyzna, że był on prześladowany przez komunistów – mówi Joanna Hajdasz.

 

 

Joanna Hajdasz, redaktor naczelna wielkopolskiego wydania „Kuriera WNET”, opowiada o XXXIV Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów „KSF Niepokalana 2019”. Do konkursu nadesłano 64 tytuły z 12 krajów, m.in. z USA, Szwecji, Wenezueli czy Hong Kongu. Hajdasz przedstawiła na nim film pt. „Powrót”. Opis produkcji z katalogu wydarzenia: „O biskupie Antonim Baraniaku i jego gehennie w ubeckim więzieniu oraz niezłomności. Według słów kardynała Karola Wojtyły Kościół w naszym kraju nie może nigdy zapomnieć o tym, co abp Antoni Baraniak uczynił dla Kościoła w najtrudniejszym dla niego czasie. Pośmiertnie został odznaczony Orderem Orła Białego”. Film redaktorki naczelnej wielkopolskiego wydania „Kuriera WNET” został na festiwalu nagrodzony drugą nagrodą w kategorii dokumentu historycznego.

Gość Poranka wyjaśnia, co zmotywowało ją do nakręcenia „Powrotu”.

„Powrót” to film o arcybiskupie Antonim Baraniaku, pokazujący kolejnych świadków jego prześladowania. Ja ich wspieram po prostu od blisko 10 lat, bo wierzę, że w końcu zakończy się prowadzone po wznowieniu śledztwo prokuratorów IPN-u i będzie przyznane czarno na białym, że jest to człowiek, który był prześladowany zarówno psychicznie, jak i fizycznie przez system komunistyczny. Przy umorzeniu tego procesu po prostu stwierdzono, że brak dowodów na to i czekam, żeby ktoś się podpisał pod tym, że te dowody jednak są.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Borowski: „Legiony” to film światowego formatu

Czemu warto zobaczyć „Legiony”, kto przyczynił się do jego powstania i czym się różni od „Piłsudskiego”? Odpowiada Adam Borowski.

Adam Borowski mówi o wchodzącym w piątek do kin filmie „Legiony”, którego jest jednym z producentów.

Zebranie 27 mln przez człowieka spoza branży wydaje się sytuacją niemożliwą, ludzie uwierzyli, że to wspaniały film.

Podkreśla, że zebranie potrzebnych na jego produkcję środków to były „cztery lata ciężkiej pracy”. Wyraża wdzięczność dla ludzi, którzy uwierzyli w ten projekt, w tym do premiera Mateusza Morawieckiego, ministra kultury Piotra Glińskiego i Radosława Śmigulskiego, dyrektora PISF. Podkreśla, że szczególne podziękowania należą się prywatnemu sponsorowi, Andrzejowi Senkowskiego, prowadzącemu firmę Pol-Car. Biznesmen, oglądając film, miał przyznać, że „czuje zobowiązany wobec ludzi, którzy sto lat temu wywalczyli dla niego niepodległą Polskę”.

To jest film, jakiego w ostatnich latach nie było. Jesteśmy w okresie stulenia odzyskania niepodległości i warto zobaczyć ten film, bo jest hołdem dla chłopaków i dziewczyn, którzy „na stos rzucili swój życia los”.

Gość „Kuriera WNET”, podkreśla, że „takiej batalistyki w polskim kinie jeszcze nie było”. „Legiony” określa jako film o światowej klasie. To „wejście na światowe salony”-mówi. Dodaje, że ma nadzieję, że film ten będzie tak jak „Potop” czy „Pan Wołodyjowski” oglądany przez kolejne pokolenia Polaków.

Borowski odnosi się także do wyjścia w zbliżonym czasie, co „Legiony” filmu „Piłsudski”.

Film [„Piłsudski”-przyp. red.] miał mieć premierę w listopadzie. W chwili, gdy producenci się dowiedzieli, że 20 września wchodzą „Legiony” przełożyli na tydzień wcześniej.

Stwierdza, że dystrybutor  filmu o Naczelniku Państwa, chciał konfrontacji między filmami. Stwierdza, że „ludzie wybiorą jeden z tych filmów, bo uznają, że są podobne, a nie są”. Pierwszy film opowiada o rewolucyjnej i niepodległościowej działalności Józefa Piłsudskiego do początku I wś, a drugi jest filmem typowo wojennym.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

K-movies znowu w mieście, czyli piąta edycja Warszawskiego Festiwalu Filmów Koreańskich już w październiku.

Kolejna edycja Warszawskiego Festiwalu Filmów Koreańskich. Kultura południowokoreańska stoi nie tylko K-popem i K-dramami, ale także wielowymiarową, odważną i zdobywają światowe uznanie kinematigrafią

Kinematografia południowokoreańska przez ostatnie lata masowo zdobywa serca publiczności na całym świecie. Dość powiedzieć, że amerykańskie wytwórnie ustawiają się w kolejkach do wykupienia praw do anglojęzycznych remake’ów filmów z Korei. Wieloletnia państwowa strategia wspierania szeroko rozumianego przemysłu kulturalnego, w tym kinematografii, umożliwiła tamtejszym twórcom kształtowanie własnej estetyki oraz rozwijanie zarówno wysublimowanych wizji artystycznych, jak i niesztampowego kina rozrywkowego.

Pierwszy koreański film, który zdobył Złotą Palmę w Cannes

Rozpoczynający 5. Warszawski Festiwal Filmów Koreańskich obraz „Parasite”(„Gisaengchung”, Korea Południowa 2019) który jako pierwszy koreański film zdobył Złotą Palmę w Cannes, jest przykładem doskonałego połączenia ambicji artystycznych z komercyjnym sukcesem. Reżyser Bong Joon-ho, z dużą swobodą żonglując popularnymi gatunkami filmowymi: czarną komedią, kryminałem, horrorem, dramatem rodzinnym, thrillerem i satyrą społeczną, snuje gorzką wizję współczesnego świata opartego na nierównościach ekonomicznych i podziałach klasowych. Tworzy kino zaskakujące, gęste od zwrotów akcji, przeplatające powagę z humorem i mądre zarazem. Nie dziwi więc, że canneńska widownia nagrodziła film kilkuminutowymi oklaskami na stojąco.

 

 

„Dzieci wysłane do Polski”

W wyświetlanym z okazji 30-lecia nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Koreą Południową a Polską dokumencie „Dzieci wysłane do Polski” („Children Gone to Poland”, Korea Południowa / Polska 2017) ważną tematyką stają się relacje z Koreą Północną. Reżyserka Choo Sang-mee przywołuje w swoim obrazie intymną i poruszającą historię sierot z Korei Północnej, które wkrótce po tym, gdy w latach 50., w wyniku konfliktu na półwyspie Koreańskim straciły rodziców,wysłane zostały do Polski, aby leczyć się z wojennej traumy. Spędziły tu kilka lat, po czym w 1959 r. propagandowa misja dobiegła końca, a dzieci odesłano z powrotem. Przez pewien czas utrzymywały jeszcze kontakt z polskimi opiekunami, skończyło się to po 1961 r., kiedy to Korea Północna znacznie ograniczyła relacje ze światem zewnętrznym.

 

Podróż po koreańskim kinie artystycznym

Program tegorocznego Festiwalu obfituje w kino różnorodne zarówno gatunkowo, jak i formalnie. Z jednej strony prezentowane filmy zabiorą nas w podróż po koreańskim kinie artystycznym. W cyklu „Nowe twarze” zobaczymy najlepsze produkcje wschodzących i niezwykle utalentowanych młodych twórców, m.in. dostrzeżony przez międzynarodową krytykę debiut reżyserki Kim Bo-ry – „Gniazdo kolibra” („House of Hummingbird”, Korea Południowa 2018), zdobywcę Kryształowego Niedźwiedzia – nagrody Międzynarodowego Jury Generacji 14plus – na festiwalu w Berlinie. Z kolei pierwsza w Polsce i naszej części Europy retrospektywa filmów Lee Chang-donga – mistrza kina arthousowego i laureata nagród na najważniejszych festiwalach filmowych, przedstawi szeroką panoramę codzienności ludzi mierzących się z wyzwaniami współczesnej Korei i jej niełatwej historii.

Z drugiej strony, w cyklu „Koreańskie hity”, widzowie będą mieli szansę obejrzeć nowe pozycje  kina rozrywkowego, robionego z najwyższym produkcyjnym pietyzmem i wywołującego zachwyt wśród milionów widzów. W tej sekcji m.in.  „Gangster, glina i diabeł” („The Gangster, The Cop, The Devil”, reż. Won-Tae Lee, Korea Południowa, USA 2019) – brawurowe kino akcji, którego angielski remake ma w planach Sylvester Stallone!

 

Najlepszy koreański obraz wszechczasów

Tegoroczny Festiwal zaprezentuje także „Zbłąkaną kulę” z 1961 r. („The Aimless Bullet”, reż. Yoo Hyun-mok, Korea Południowa) – film uznawany przez wielu krytyków za najlepszy koreański obraz wszechczasów. Jest to portret koreańskiego społeczeństwa lat powojennych, a zwłaszcza jego najuboższych warstw – uchodźców z oddzielonej od świata Północy. Zniszczenie kraju, podział narodu, zrujnowana ekonomia, społeczne i psychiczne piętno wojny oraz desperackie działania bohaterów, aby przetrwać tym trudnym świecie składają się na mocny przekaz tego ważnego filmu.

 

5. Warszawski Festiwal Filmów Koreańskich odbędzie się w dniach 24-29 października w Kinotece. Sprzedaż biletów (w kasie Kinoteki oraz online) rozpocznie się 1 października, ceny biletów: normalny 15 zł, karnet 120 (10 filmów).

 

Informacja prasowa, 19.09.2019 r.

Maciejewski: Czy Patryk Vega umyślnie spartaczył „POLITYKĘ”, mimo iż zapewne salon III RP zlecił mu nagranie filmu?

Jakub Maciejewski mówi o najnowszym filmie Patryka Vegi. Twierdzi, że jest to dzieło nudne i żenujące, które nie posiada logicznego sensu. Sprawia to, że chciałoby się wyjść z kina wcześniej.

 

Jest to film absolutnie słaby. Ucho prezesa bardzo mi się podobało, choć było antypisowskie, miało lepsze i gorsze momenty, ale się śmiałem. Wbrew większości komentatorów mam uznanie dla pewnych filmów Patryka Vegi – mówi Jakub Augustyn Maciejewski.

Jak dodaje rozmówca Łukasza Jankowskiego: Vega bywa różny, ale ten film jest tak drastycznie fatalny, ponieważ nie ma tam fabuły. Jest to zlepek skeczy, które nie są powiązane ze sobą postacią bądź wątkiem śledztwa czy dojrzewaniem polityka. Film jest tak absolutnie spartaczony na wielu płaszczyznach, że pojawia się pytanie czy Vega nie spartaczył tego filmu umyślnie, bo wygląda to na zlecenie. 

Film pt.”Polityka” podzielony został na 5 części. Pierwsza z nich poświęcona jest Beacie Szydło, która przedstawiona jest w sympatyczny sposób, w drugiej dzieje asystenta Ministra Obrony Narodowej, w trzeciej romans wzorowany na medialnych doniesieniach z maja 2018 dotyczących posła Stanisława Pięty, w czwartej reżyser koncentruje się na postaci „Prezesa”, a w ostatniej – na opozycji. W filmie pojawia się również motyw Bartłomieja Misiewicza. Na końcu filmu twórcy dają plansze z napisem: „Zbieżność jest przypadkowa”, co jest nieprawdą. Zdaniem gościa „Popołudnia WNET” film nie warty jest obejrzenia, jest długi, nieśmieszny i żenujący. Najbardziej wyczekiwana premiera roku rozczarowuje, zarówno jeśli chodzi o warsztat i artystyczne walory, jak i o jej polityczny potencjał. Nuda i brak logicznego ciągu sprawiają, że chciałoby się treść znać od początku i móc wyjść z kina wcześniej.

Rozmówca opowiada również o konwencji programowej Platformy Obywatelskiej, którą porównuje do filmu „Polityka” Patryka Vegi. Jak mówi gość „Popołudnia WNET”: Program Schetyny jest pogłosem PiS-u, nikt nie myśli, aby zaproponować coś nowego, a zawsze oryginał jest lepszy od jego kopii. 

M.N.

Warchulińska: Robin Williams myślał, że piotrkowskie Stare Miasto to dekoracje

Agnieszka Warchulińska o tym, co w Piotrkowie Trybunalskim zachwyciło Robina Williamsa, czemu kręcili tu tacy reżyserzy jak Wajda, Passendorfer, Różewicz czy Morgenstern oraz o kinematografii II RP.

Agnieszka Warchulińska, dziennikarka Radia Strefa opowiada o Piotrkowie Trybunalskim, uroku wspaniałej starówki, która była tłem wielu filmów. Przywołuje wizytę Robina Williamsa Robin Williams, który był zachwycony piotrkowską starówką,  przekonany, że to dekoracje. Został wyprowadzony z błędu, a kiedy dowiedział się, że to w Piotrkowie Trybunalskim Niemcy utworzyli pierwsze na terenach Polski getto żydowskie, wzruszył się. Aktor kręcił bowiem wtedy „Jakuba kłamcę”, którego akcja rozgrywa się właśnie w getcie żydowskim.

Wystarczy postawić kamerę w jednym rogu rynku i ma się cały rynek w kadrze.

W Piotrkowie kręcili tacy wybitni polscy reżyserzy jak: Tadeusz Chmielewski, Janusz Morgensztern, Andrzej Wajda, Jerzy Passendorefer, Stanisław Różewicz, Juliusz Machulski. W tym miejscu kręcono choćby „1920 Bitwa Warszawska”, „Akademię pana Kleksa”, „Listy do M. 3” , „Psy”, „Święta wojna”, „Vabank” czy „W ciemności”. Piotrkowski rynek, jak informuje Warchulińska, idealnie się nadaje do zdjęć, gdyż stawiając kamerę w jednym z jego rogów, można objąć jego całość.

Piotrków trybunalski słynął również kiedyś z toru wyścigów konnych, który uznawany był za lepszy niż ten na Warszawskim Służewcu. Tor istniał od 1902 do 1939 roku. Ćwiczył na nim m.in. mjr Henryk Dobrzański, ps. Hubal.

W zarządzie Towarzystwa Wyścigów Konnych zasiadali m.in.: Aleksander margrabia Wielopolski, Stanisław ks. Lubomirski, Jan Florian hr Zamoyski czy Albert hr Wielopolski. Co ciekawe, choć w już w 1925 roku teren, na którym odbywały się wyścigi, przeznaczono na bazę lotniczą, to jednak nadal przez ponad 10 lat rozgrywano tu gonitwy i konkursy hippiczne.

Dziennikarka mówi także o Radiu Strefa, które swym zasięgiem obejmuje byłe województwo piotrkowskie. Powstało ono w 1992 r. i przez pierwsze dwa lata nadawało jak wszyscy na rynku, „trochę po piracku”. Później uzyskało ono licencję od KRRiT. Warchulińska opowiada również o swojej książce „Piotrków Trybunalski między wojnami: opowieść o życiu miasta 1918-1939”. Okres międzywojnia jest dla niej fascynujący. Podziwia ówczesną kulturę, stwierdzając, że polska kinematografia tego okresu nie ustępowała wiele amerykańskiej, przywołując przykład takich dzieł jak „Zapomniana melodia” czy „Piętro wyżej”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Krzesimir Dębski: Jestem tym człowiekiem, który uważa, że Marszałek Kuchciński popełnił ogromny błąd – „Jesteśmy razem”

W ostatnią sobotę szukaliśmy odpowiedzi na pytanie czy muzycy nie mają więcej ciekawego do powiedzenia niż polityczni komentatorzy?

String Connection, muzyka współczesna i kompozycje do filmów, m.in. „Ogniem i mieczem”, czy bieżące spory, kto ma być posłem? Co jest ważniejsze i ciekawsze?

W kolejnej audycji „Jesteśmy razem” Marek Kalbarczyk i Janusz Mirowski rozmawiali z Krzesimirem Dębskim. Kompozytorem muzyki jazzowej, współczesnej i filmowej, skrzypkiem, dyrygentem, aranżerem i producentem muzycznym. Jako lider zespołu String Connection, koncertował na całym świecie. Jest laureatem wielu prestiżowych nagród, a za potwierdzenie jego talentu i sławy należy uznać m.in. zamówienie od hollywoodzkiej wytwórni LimeLight Films na skomponowanie muzyki do 16 filmów Charlie Chaplina. Nagrał ponad 30 płyt dla prestiżowych wytwórni płytowych, skomponował ponad 50 utworów symfonicznych i kameralnych. Jest autorem muzyki do ponad 50 filmów fabularnych i dokumentalnych, tworzy także muzykę teatralną, a jego dyskografia jako dyrygenta obejmuje już kilkanaście tytułów.

Jeśli chcesz posłuchać innych audycji z cyklu, zajrzyj tutaj.

Machlowski: W „Czterech pancernych i psie” Twierdzę Kłodzko wyzwala się od Niemców. Jednak minęła ją II wojna światowa

– W 21. odcinku „Czterech pancernych i psa” Twierdza Kłodzko była częścią wyzwalanego od Niemców miasta. Jednak historia twierdzy nie jest powiązana z II wojną światową – mówi Sławomir Machlowski.

 

 

Sławomir Machlowski, kierownik Twierdzy Kłodzko, opowiada o udziale nadzorowanego przez siebie obiektu w serialu pt. „Czterej pancerni i pies”. Forteca obronna pojawiła się w 21. odcinku pt. „Dom”, w którym grała część wyzwalanego i zaminowanego przez Niemców miasta. Na pamiątkę gościnnego występu schody w zamku noszą nazwę Czterech Pancernych, a przy twierdzy stoi wypożyczony z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie czołg T-34 – serialowy Rudy. Gość Poranka zwraca w tym miejscu uwagę na fakt, że w rzeczywistości historia obiektu nie ma żadnych powiązań z II wojną światową.

Twierdza Kłodzko stała się natomiast areną innych działań zbrojnych – przypadających na drugą połowę XVIII w. wojen śląskich. W 1742 r. w wyniku pierwszej wojny śląskiej forteca oddana została w ręce Prusaków, którzy umocnili ją i rozbudowali. W czasie potyczek powstał też pomocniczy fort na Owczej Górze. Z tych powodów Machlowski zaznacza, że zabytek mówi także o chwale państwa pruskiego i obiekt powinien pokazywać związane z nim wartości wielokulturowe.

Kierownik Twierdzy Kłodzko zaprasza również na XIV Dni Twierdzy Kłodzko, które odbędą się w dniach 9-11 sierpnia. Cały program imprezy dostępny jest na stronie Twierdzy Kłodzko.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Wygląda na to, że fala hejtu, która miała zatopić wyborców PiS, ruszy na licheńskich pielgrzymów. Czy nie o to chodziło?

Oskarżyciel pozostaje anonimowy. Sprawa toczy się zakulisowo od sześciu lat, kiedy to oskarżyciel odmówił oskarżonemu spotkania twarzą w twarz, o co ten – przez pośrednictwo przełożonych – zabiegał.

Krystyna Lubieniecka-Baraniak

W filmiku panów Sekielskich o przewrotnym tytule „Tylko nie mów nikomu”, wrzuconym do Internetu tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w nadziei, że wpłynie na ich wynik (nie wpłynął!), napiętnowano kilku katolickich kapłanów, oskarżając o czyny pedofilskie. Znalazł się wśród nich ksiądz Eugeniusz Makulski, wieloletni kustosz i budowniczy Sanktuarium Matki Boskiej Licheńskiej, Bolesnej Królowej Polski, oraz tamtejszej bazyliki (…). Jako autorka biograficznej książki „Pałac dla Królowej” (Fund. Polskie Gniazdo, Wrocław 2010) o tym wyjątkowo zasłużonym dla Kościoła i Ojczyzny kapłanie (polecam tę lekturę, gdyby ktoś zechciał poznać jego życie i dokonania), czuję się w obowiązku zabrać głos.

Zastanawiające, że – w tym wyłącznie przypadku – oskarżyciel pozostaje anonimowy. Warto również podkreślić, że sprawa toczy się zakulisowo od sześciu już lat, kiedy to oskarżyciel odmówił oskarżonemu spotkania twarzą w twarz, o co ten – przez pośrednictwo przełożonych – zabiegał.

Zarzucił wówczas (w liście z 24 października 2013 r.) księdzu Makulskiemu molestowanie seksualne, grożąc upublicznieniem, jeśli do 30 października 2013 r. nie otrzyma rekompensaty finansowej, a następnie, nie doczekawszy się reakcji, w dniu 15 listopada 2013 r. powiadomił o „przestępstwie” Przełożonego Generalnego Zgromadzenia Marianów, który przekazał rzecz do Kongregacji Doktryny Wiary w Rzymie. W odpowiedzi miano orzec, iż sprawa (wg prawa kościelnego i państwowego) jest przedawniona i zalecono odizolowanie ks. Makulskiego w domu zakonnym, pod kontrolą przełożonych, bez prawa pełnienia obowiązków duszpasterskich – orzeczenie z dnia 22 lipca 2014 r.).

Wcześniej, 9 lipca 2014 r., oskarżyciel pisze do oskarżonego kolejny list, grożąc kompromitacją, jeśli nie dostanie pieniędzy. Cytuję: „Domagam się od księdza konkretnego zadośćuczynienia, które przekażę na cel charytatywny”. Będzie jeszcze jeden list, z dnia 23 lipca 2014 (dzień po orzeczeniu rzymskiej Kongregacji), pełen odrazy i pomówień o czyny seksualne, również zakończony groźbą szantażu. Cytuję: „Oświadczam jeszcze raz. Domagam się odszkodowania, które przekażę na cele charytatywne. Jeśli nie będzie reakcji do końca sierpnia, nagłośnię sprawę publicznie”.

Mimo to milczał do maja 2019 roku (anonim musiał wysłać grubo wcześniej), do momentu wyemitowania obrazu panów Sekielskich.

(…) Autorom „Tylko nie mów nikomu” (i nie tylko im) wystarczył jeden anonim. Nawet współbracia odżegnali się od pomówionego natychmiast. A co z zasadą domniemania niewinności?

Zapomniano o niej, zasłaniając pośpiesznie, a następnie usuwając sprzed bazyliki pomnik świętego papieża, Jana Pawła II – dzieło znanego artysty rzeźbiarza, prof. Mariana Koniecznego z Krakowa, ufundowane przez Grzegorza Tuderka, dyrektora Budimexu – firmy budującej bazylikę – dedykowane papieżowi Polakowi jako wyraz wdzięczności za nawiedzenie Lichenia w 1999 roku i konsekrowanie budującej się (rzecz bez precedensu!) świątyni. (…) Zgodnie z medialną zapowiedzią, monument powróci na swoje miejsce przed frontonem bazyliki po… oddzieleniu figury „grzesznika” (a co z prawami autorskimi artysty?!). (…)

W tym kontekście dziwi promowanie skazanego sądownie celebryty o światowej sławie, przestępcy seksualnego, Romana Polańskiego. Czymże innym jest wyemitowanie (31 maja 2019 godz. 20:00 w TVP KULTURA – pora najlepszej oglądalności) jego filmu „Wstręt”, poprzedzone panegirycznym słowem wstępnym grona krytyków? I ani pary z ust na temat innych upodobań reżysera. Uznano, jak mniemam, że amoralność twórcy nie deprecjonuje jego dzieła. Zgoda. Tylko skąd ta różnica w traktowaniu różnych twórców?

Czy domniemane przestępstwo księdza Makulskiego (przypisane mu bez procesu sądowego, na podstawie anonimowego pomówienia – słowo przeciw słowu – podczas, gdy przysługuje mu status podejrzanego) przekreśla jego zasługi?

Zdaniem „ciskających biblijnymi kamieniami” – to oczywiste. Idąc tym tropem, musielibyśmy zniszczyć wiele cennych pomników kultury, łącznie z dziełami Leonarda da Vinci.

Cały artykuł Krystyny Lubienieckiej-Baraniak pt. „Rykoszetem w Licheń” znajduje się na s. 1 i 2 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Krystyny Lubienieckiej-Baraniak pt. „Rykoszetem w Licheń” na s. 1 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Piotr Olczyk: Nie mam nic przeciwko czarnoskóremu Bondowi – audycja „Jesteśmy razem” [VIDEO]

Piotr Olczyk i Janusz Mirowski w studio Radio WNET

Gościem Janusza Mirowskiego w audycji „Jesteśmy razem” był Piotr Olczyk, twórca treści tekstowych, audio i wideo, znawca popkultury, który stale współpracuje z duża siecią kinową w Polsce.

Tomasz Kot, Rafał Zawierucha, Joanna Kulig to Polacy, którzy nie mają kompleksów i idą po swoje do USA. O nich, o kondycji Polskiego kina, popkulturze, poprawności politycznej i muzyce rozmawialiśmy z Piotrem Olczykiem.

Audycja z muzyką:

Piotr Olczyk

Piotr jest także, a może przede wszystkim liderem zespołu muzycznego. Zapytaliśmy go czy Polacy mają szanse na zachodzie i jak to jest być twórcą w Polsce. Posłuchaj!

Ksiądz Rusłan Wilkiel, Irena Zacharkiewicz – Brazis, Rajmund Klonowski, Danuta Lipska – Studio WILNO – 20 czerwca 2019 r

O mini-serialu „Chernobyl”, 350-leciu Kalwarii Wileńskiej i dniu wspólnot polskich, sobótce świętojańskiej i zajęciach artystyczno- muzycznych dla dzieci w Domu Kultury Polskiej.

Naszymi gośćmi w „Studio Wilno” w Hospicjum bł. Ks. Michała Sopoćki są:

Ksiądz Rusłan Wilkiel – proboszcz kościoła pw. Odnalezienia Krzyża Świętego (Kalwaria Wileńska);

Rajmun Klonowski – redaktor prowadzący Magazynu Kurier Wileński;

Danuta Lipska – Prezes Twórczego Związku Polskich Artystów Malarzy „Elips”;

Irena Zacharkiewicz-Brazis – absolwentka Uniwersytetu Wileńskiego, tancerka Zespołu Pieśni i Tańca “Wilia”.


Prowadząca: Agata Antoniewicz

Realizator : Paweł Belous