Prowincjał polskich dominikanów: wypowiedzi o. Gużyńskiego „były w niektórych przypadkach zagrażające prawdom wiary”

Prowincjał wezwał też w opublikowanym oświadczeniu o. Pawła Gużyńskiego do „roztropności podczas przyszłych publicznych wypowiedzi”. Zakonnik krytykował inicjatywę „Zatrzymaj aborcję”.

„Po wysłuchaniu opinii komisji teologicznej powołanej do oceny publicznych wypowiedzi ojca Pawła Gużyńskiego, dekretem z dnia 26 stycznia 2018 r. udzieliłem mu upomnienia kanonicznego, uznając, że jego wypowiedzi były w niektórych przypadkach nieroztropne i zagrażające prawdom wiary. Wezwałem też o. Pawła do roztropności podczas przyszłych publicznych wypowiedzi” – brzmi oświadczenie o. Pawła Kozackiego OP, opublikowane 26 lutego na stronie polskich dominikanów.

„Wobec wątpliwości co do zgodności niektórych wypowiedzi ojca Pawła Gużyńskiego z nauczaniem Kościoła, poleciłem mu zorganizowanie i przeprowadzenie wewnętrznej dominikańskiej debaty dotyczącej stosunku prawa naturalnego i prawa stanowionego oraz roli Kościoła w demokratycznym stanowieniu prawa” – oświadczył prowincjał polskich dominikanów.

W ubiegłorocznej rozmowie z „Gazetą Wyborczą” o. Paweł Gużyński miał stwierdzić, że inicjatywy ustawodawcze, które „nie są poprzedzone rzetelną debatą ekspercką i publiczną, podejmowane nawet w najbardziej szczytnym celu uważam za szkodliwe społecznie”.

We wrześniu ub. roku list otwarty w sprawie publicznych wypowiedzi o. Gużyńskiego skierował do prowincjała o. Andrzej Potocki OP, który prosił przełożonego „o podjęcie działań, które ukrócą medialną aktywność o. Pawła Gużyńskiego”.

Prowincjał powołał w tym celu specjalną komisję, której zadaniem było zbadanie publicznych wypowiedzi zakonnika „w dialogu z zainteresowanym i jego oskarżycielami” – zapowiadał we wrześniu o. Paweł Kozacki.

KAI/WJB

Zamknięto Bazylikę Grobu Świętego w Jerozolimie na czas nieokreślony

Zamknięcie bazyliki nastąpiło w niedzielę w południe. Jest to forma protestu wobec dyskryminacyjnej polityki władz Izraela wymierzonej w Kościoły chrześcijańskie.

Zablokowanym drzwiom w miejscu najczęściej odwiedzanym przez chrześcijańskich pielgrzymów odwiedzających Ziemię Świętą towarzyszy afisz z napisem „Tego już za wiele: żądamy zaprzestania prześladowań Kościołów”. Umieszczono na nim również podobiznę burmistrza Jerozolimy Nira Barkata, który w minionych tygodniach jednostronnym działaniem zniósł przyznane historycznie Kościołom (jeszcze przez władze otomańskiej Turcji) zwolnienia od podatków gminnych i zamknął ich konta na ich rachunkach bieżących w celu odzyskania zaległości.

Protestacyjnemu zamknięciu towarzyszy nota podpisana przez prawosławnego patriarchę Teofila III, kustosza Ziemi Świętej, o. Francisa Pattona OFM i patriarchę ormiańskiego Nourhana Manougiana, czyli przez zwierzchników trzech wspólnot, które wspólnie administrują w Jerozolimie bazyliką i innymi głównymi miejscami świętymi dla tradycji chrześcijańskiej. „Śledzimy z wielkim niepokojem systematyczną kampanię przeciwko Kościołom i wspólnotom chrześcijańskim w Ziemi Świętej, z rażącym naruszeniem status quo – napisało trzech zwierzchników religijnych. Zaznaczono, że w ostatnim okresie ta systematyczna i gwałtowna kampania osiągnęła poziom bezprecedensowy, gdy władze miejskie Jerozolimy wydały skandaliczne zawiadomienie o płatności i nakazały zajęcie aktywów, majątku i rachunków bieżących Kościołów za domniemane długi karnych podatków miejskich. Ten krok – kontynuacją sygnatariusze dokumentu – jest sprzeczny z historyczną rolą Kościołów w świętym mieście Jerozolimie oraz z relacją, którą zawsze utrzymywali z władzami cywilnymi. Akty te naruszają obowiązujące umowy i zobowiązania międzynarodowe, które gwarantują prawa i prerogatywy Kościołów, co wydaje się być próbą osłabienia chrześcijańskiej obecności w Jerozolimie”.

Władze Jerozolimy domagają się od Kościoła katolickiego około 2,8 mln euro, anglikańskiego 1,6 mln euro, od ormiańskiego 465 euro, grecko-prawosławnego 116 tys. euro. Kościoły zwracają uwagę, że „głównymi ofiarami tych decyzji będą zubożałe rodziny, które pozostaną bez jedzenia i bez domu, a także dzieci, które nie mogą chodzić do szkoły”.

Zdaniem Kościołów jest to kolejna kropla goryczy. Bowiem już we wrześniu ub. roku przywódcy wszystkich Kościołów chrześcijańskich w Jerozolimie wydali surową notę, aby napiętnować serię wydarzeń, w tym projekt ustawy przedstawionej w Knesecie ograniczający prawa Kościołów wobec swoich własności. „Ta odrażająca ustawa ma być dziś przedstawiona na posiedzeniu komisji ministerialnej. Gdyby została ona zatwierdzona, umożliwiłaby wywłaszczenie ziem należących do Kościołów. To przypomina nam wszystkie ustawy o podobnej naturze, które zostały wprowadzone przeciwko Żydom w mrocznych czasach w Europie. Ten systematyczny i bezprecedensowy atak na chrześcijan w Ziemi Świętej poważnie narusza najbardziej podstawowe, istniejące od starodawnych czasów suwerenne prawa, depcząc delikatną strukturę stosunków między wspólnotą chrześcijańską a władzami budowaną przez dziesięciolecia. Dlatego przywołując Deklarację Patriarchów i Zwierzchników Kościołów Lokalnych w Jerozolimie, datowaną z 14 lutego 2018 r. oraz ich wcześniejsze oświadczenie z września 2017 r., jako środek protestu, postanowiliśmy podjąć ten bezprecedensowy krok zamknięcia bazyliki Grobu Świętego” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez prawosławnego patriarchę Teofila III, kustosza Ziemi Świętej, o. Francisa Pattona OFM i patriarchę ormiańskiego Nourhana Manougiana.

KAI/WJB

Byłam świadkiem odbierania majątku Kościołowi/ Mirosława Jagodzińska-Podemska, „Wielkopolski Kurier WNET” 44/2017

Siostry ofiarnie poświęcały nam swój czas. Same szyły sukienki, bluzki, płaszczyki. Dokarmiały nas owocami i warzywami z własnego ogrodu. Żadne dziecko nie wyszło do szkoły bez śniadania i kanapek.

Mirosława Jagodzińska-Podemska (Jagoda)

„Wspomnienia z lat 1950–1962”

Do napisania tych wspomnień skłoniła mnie tocząca się od kilku lat dyskusja na temat zwrotu majątku kościelnego, pełna nienawiści, przekłamań, złej woli i po prostu braku wiedzy. W jaki sposób odbierano ten majątek? Byłam tego świadkiem.

Moja młodsza siostra i ja wychowywałyśmy się w nieistniejącym już domu dziecka prowadzonym przez siostry urszulanki (szare) w Poznaniu na Chartowie (obecnie os. Rusa). Dom – z przeznaczeniem na sierociniec – ofiarowała siostrom pani Mroczkowska. Siostry podjęły to zobowiązanie, założyły dom dziecka i zajęły się opieką nad osieroconymi dziećmi. Trud ten pełniły przez lata z wielkim poświęceniem, oddaniem i miłością. Pamiętam ogromną życzliwość, z jaką odnosiły się do nas siostry – począwszy od siostry kierowniczki Józefy Więckowskiej poprzez siostry wychowawczynie: Ancillę Kujawską, Teresę Vogt, Rut Kurzankę, Adalbertę, Urszulę, siostrę pielęgniarkę Pawłę, aż po siostry kucharki Salomeę i Leonardę, i siostry krawcowe – Elwirę i drugą, której imienia nie pamiętam. Zajmowała się nami także zawsze uśmiechnięta, cichutka siostra Blandyna Garczewska oraz wspaniała siostra Dolores Matulajtis, z którą miałam kontakt nawet po założeniu przeze mnie rodziny. Była ona uczennicą Matki Urszuli Ledóchowskiej w Petersburgu, a potem jedną z pierwszych zakonnic tego zgromadzenia. Wszechstronnie uzdolniona, znała kilka języków (chyba siedem), grała na organach. To ona zdopingowała moje dzieci do nauki języków, ucząc je z dużym powodzeniem najpierw niemieckiego, potem angielskiego.

Do dziś przechowuję listy od siostry Dolores, pełne wskazówek dotyczących patriotycznego i religijnego wychowywania dzieci w duchu miłości do Boga, Kościoła i Ojczyzny, inspirowane nauką Matki Urszuli Ledóchowskiej.

Siostry ofiarnie poświęcały cały swój czas podopiecznym, od bardzo wczesnych godzin rannych do późnego wieczora. Gdy wychowanki szły spać, siostry zaglądały do każdej sypialni, sprawdzając, czy wszystko w porządku. Rano pilnowały, aby żadne dziecko nie wyszło do szkoły bez śniadania i kanapek. Kontrolowały nasz ubiór, szczególnie jesienią i zimą – czy ubranie dostosowałyśmy do temperatury na zewnątrz. Po powrocie dostawałyśmy ciepły posiłek, nawet jeśli któraś się spóźniła przez dodatkowe zajęcia szkolne. Jeśli pora była późna, siostra wychodziła po nią na przystanek.

Urszula Ledóchowska 1907 | Fot. domena publiczna, Wikipedia

Stawka dzienna na każde dziecko była jednakowa, bez względu na wiek. Nie pamiętam dokładnie, jaka to była suma, chyba około sześciu złotych – musiało starczyć na wyżywienie, ubiór, opiekę, leki. A mimo to zakonnice bardzo starały się, abyśmy niczym nie różniły się od innych dzieci w klasie. Same szyły sukienki, bluzki, płaszczyki. Dokarmiały nas owocami i warzywami z własnego ogrodu. Siostra Salomea z okazji Wielkanocy robiła dla nas cukrowe baranki, a z okazji Bożego Narodzenia – gwiazdorki. Na Wielkanoc przychodził do nas zajączek, szukany często w formie podchodów. Zwiedzałyśmy wtedy okolicę, znajdując po drodze dowcipne prezenty z pouczającym przesłaniem. Sam zajączek ukryty był w starannie utrzymanym wokół domu parku.

W dniu imienin każdej z nas pieczono specjalnie dla solenizantki pyszne ciasto, wręczano prezent, potem herbata, jedzenie słodyczy i miła zabawa. A czasie karnawału siostry smażyły dla nas piękne i pyszne „róże karnawałowe”. Pamiętam też winobranie, które z uwagi na brzydką pogodę odbywało się w świetlicy. Winogrona na sznureczkach zwisały z sufitu, a zdobycie kiści wywoływało salwy śmiechu i radości z trofeum.

Siostry dbały o nasze zdrowie, często miałyśmy badania lekarskie, a w czasie choroby czuwały w dzień i w noc, podawały leki, picie, zmieniały koszule. A gdy któraś ze starszych dziewczynek chciała jeszcze przed lekcjami się pouczyć, siostra ją budziła, cichutko, by reszta mogła jeszcze spać.

Zakonnice bardzo dbały o nasz rozwój intelektualny i duchowy. Chodziłyśmy do teatru, brałyśmy udział w licznych konkursach, np. na temat kultury, architektury, historii czy geografii. Korzystało się wtedy z biblioteki miejskiej, ale także z dużej biblioteki zgromadzenia. Miałyśmy też regularne, choć dobrowolne spotkania biblijne oraz formacyjne w duchu nauki Kościoła. W niedzielne popołudnia, zwłaszcza jesienią i zimą, oglądałyśmy filmy wyświetlane w świetlicy przez ks. Edwarda Pospiesznego.

Nasze spokojne i – jak na tamte czasy – bezpieczne życie przerwano nagle i niespodziewanie. Nadszedł niespokojny 1961 rok. Już wcześniej wyczuwałyśmy niepokój sióstr, ale nie wtajemniczały nas one w żadne szczegóły. I nagle któregoś dnia po powrocie ze szkoły nie zastałyśmy sióstr, tylko personel świecki. Nasze życie zmieniło się diametralnie, od opieki począwszy, a na jedzeniu kończąc. Ale przede wszystkim zaczęła się ideologiczna tyrania.

Wychowawcy byli młodzi, niedoświadczeni pedagogicznie, ale za to gorliwi w głoszeniu lewicowej ideologii. Wyśmiewali się z naszych uczuć religijnych, drwili z Boga, Kościoła, ośmieszali nasze kochane siostry. W niedzielne przedpołudnia organizowano obowiązkowe zajęcia, tylko dlatego, żeby uniemożliwić nam uczestnictwo w Mszy św.; wieczorne nabożeństwa zaś były wtedy rzadkością. Moja siostra doświadczyła na własnej skórze szykan nowych wychowawców. Otóż w którąś niedzielę poszła na Mszę św. do kaplicy, a po powrocie czekała na nią kara: mycie w nocy schodów w dwupiętrowym budynku. Usłyszała też, że nie zasługuje nawet na kopnięcie.

Stawka dzienna na dziecko wprawdzie wzrosła, ale poziom naszego życia wyraźnie się obniżył. Na śniadanie wydzielano kromki chleba bez względu na wiek. Nikogo nie obchodziło, czy wychowanka zje śniadanie, czy ma kanapki do szkoły, nawet wtedy, gdy szła na późniejszą godzinę i wracała wieczorem. Obiad na nią nie czekał, bo kucharka kończyła pracę o godz. 15.00. Sama często kończyłam zajęcia wieczorem i jedynym moim posiłkiem był poranny, wydzielony chleb.

Byłam wtedy w klasie maturalnej technikum chemicznego. Dobrze pamiętam tamtą bezsilność i zwyczajny głód. Ze względu na moją anemię, zainteresowała się mną moja szkolna wychowawczyni i odtąd obiady jadłam u niej w domu. Nie wiem, czy bez tej pomocy mogłabym przystąpić do matury.

Duży problem i bałagan powstał za przyczyną naszej odzieży. Dawniej siostry utrzymywały system oznaczania półek przydzielonym numerkiem i każda wiedziała, co jest jej. Teraz, jeśli którejś czegoś brakowało, wychowawcy brali to, co wpadło im akurat w ręce. Nie miałyśmy swojej własności, wszystko mogło być wspólne. W ten sposób straciłam półbuty i nie miałam w czym chodzić.

Poza trudnym bytem miałyśmy świadomość, że nie tylko my przeżywamy silny stres na skutek „przejęcia” domu przez władze świeckie, z pogwałceniem woli ofiarodawczyni. Nasze siostry pozbawiono własności, mało tego, nie mogły znaleźć pracy, bo nie wolno było ich nigdzie zatrudniać. Niektóre z nich podejmowały z konieczności sezonowe ciężkie prace fizyczne.

Po zdaniu matury w 1962 roku z ulgą odeszłam z Państwowego (!) Domu Dziecka w Poznaniu-Chartowie. W moich wspomnieniach Dom Sióstr pozostał jako pełen miłości, ciepła, serdeczności, bezpieczeństwa, a także niezwykłej czystości, z lśniącymi podłogami, no i pięknym napisem w holu: „Wszedłeś do siebie – uśmiechnij się‘’.

Chciałabym wszystkim Siostrom serdecznie podziękować za wszelkie Dobro wyświadczone nam, wychowankom: żyjącym ucałować ręce, a dla zmarłych prosić dobrego Boga o wieczną radość w niebie.

W tym samym roku byłam też mimowolnym świadkiem – jako gość na wakacjach – odbierania siostrom urszulankom prowadzonej przez nie od 40 lat szkoły gospodarczej w Pniewach.

Pokój św. Urszuli Ledóchowskiej w Pniewach Fot. Albertus teolog, CC A-S 4.0, Wikipedia

Nastąpił dla mnie trudny okres, bowiem nikogo nie interesowało, gdzie mam mieszkać po opuszczeniu domu dziecka. Na szczęście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy mi bardzo pomogli. Ktoś nawet anonimowo podarował mi materiał na sukienkę na bal maturalny, a latem jedna z sióstr zaprosiła mnie do Pniew. Nadszedł dzień 20 lipca 1962 roku, kiedy to w godzinach porannych zjawili się u sióstr cywilni mężczyźni. Wszystkie bramy zostały zamknięte i postawiono przy nich uzbrojonych milicjantów. Nikt nie mógł wyjść poza teren, nikt nie mógł też wejść, wszystkie drzwi zostały zapieczętowane. Nawet nie pozwolono nam zabrać osobistych rzeczy, kazano nam wyjść z budynku szkoły, siadłyśmy więc na stopniach schodów. Dopiero po trwającej do wieczora inwentaryzacji pozwolono nam wejść – pod kontrolą „panów” – po swoje rzeczy. Stres był duży, nie wiedziałyśmy, co będzie dalej, pakowałam się krótko, więc z tego wszystkiego nie wzięłam swoich przyborów toaletowych i koszuli nocnej. Nigdy ich nie odzyskałam. W całkowitych ciemnościach podstawiono autobus, który wywiózł nas do centrum Pniew. Tam, zostawione same sobie, bez możliwości dalszego transportu, niepewne dalszego losu, nie wiedziałyśmy, co robić. Na szczęście na nocleg przygarnęli nas mieszkańcy Pniew. Tych przeżyć – uzbrojona milicja, długie siedzenie na schodach przed szkołą, noc, autobus w nieznane, nocleg u obcych ludzi – do końca życia nie zapomnę, mimo upływu 50 lat.

Dopiero później, z książek, np. Obrazki nie tylko z Pniew, dowiedziałam się, że owymi mężczyznami w cywilu byli przedstawiciele urzędów – kuratorium oświaty, wydziału ds. wyznań itp. Wręczyli oni pismo „Obywatelce Przełożonej Zgromadzenia SS Urszulanek SJK w Pniewach”, zawiadamiające, że „na najbliższy rok szkolny 1962/1963 nie zatwierdza się ob. Krystyny Winnickiej na stanowisko dyrektora Prywatnego Technikum Gospodarczego i Prywatnej Zasadniczej Szkoły Gospodarczej”, zaś samo Technikum ulega zamknięciu. Decyzji nadaje się „rygor natychmiastowej wykonalności”.

Tak wyglądało odebranie siostrom szkoły. A przecież ośrodek urszulański w Pniewach – jak opisuje Matka Urszula Ledóchowska w zapiskach-pamiętniku Byłam tylko pionkiem na szachownicy – ma swoją niezwykle ciekawą i długą historię. Otóż w 1915 roku Komitet Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, założony w szwajcarskim Vevey przez Henryka Sienkiewicza, Ignacego Paderewskiego i Antoniego Osuchowskiego, zwrócił się z prośbą do Matki Urszuli Ledóchowskiej o współpracę. W tym czasie wygłaszała ona odczyty o Polsce w Szwecji i Danii, w szwedzkiej gazecie opublikowała odezwę w sprawie pomocy dla naszego kraju, a w 1917 roku założyła w Danii ochronkę dla sierot po polskich emigrantach. Ludzie nie skąpili datków, np. podczas przedstawień z udziałem sierot, ofiarnych darczyńców przybywało. Konsul Stalt-Nielson, norweski armator i filantrop, podarował Matce Urszuli 20 tysięcy koron z uwagą, by przestała jeździć z wykładami, bo widać, że jest bardzo zmęczona. Potem dołożył jeszcze 10 tys. koron.

Dnia 11 lutego 1920 roku Matka Urszula kupiła posiadłość w Pniewach, zaś na cześć darczyńcy dom nazwano „Zakładem św. Olafa”, patrona Norwegii. W sierpniu pierwsza grupa sióstr wraz z sierotami przyjechała do Pniew, zaś 23 września została otwarta szkoła gospodarcza. W 1962 roku, po tylu latach funkcjonowania szkoły, po wychowaniu wielu pokoleń w duchu szacunku do Ojczyzny, ludzi, Kościoła, to wielkie dzieło Matki Urszuli Ledóchowskiej zostało odebrane jednym dekretem, w brutalny, nieludzki sposób.

Czy zwrot – w dobie dzisiejszej – niewielkiej przecież części zagrabionego majątku kościelnego, może zrekompensować tamte krzywdy i niesprawiedliwości? Dodajmy – majątku pochodzącego z darowizn, spadków i dobrowolnych ofiar? Chcę wierzyć, nawet wbrew faktom, że wrzawa wokół tej sprawy pochodzi z niewiedzy, z braku znajomości najnowszej historii Polski. Stąd moje świadectwo.

Artykuł Mirosławy Jagodzińskiej-Podemskiej (Jagody) pt. „Wspomnienia z lat 1950–1962” znajduje się na s. 6 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mirosławy Jagodzińskiej-Podemskiej (Jagody) pt. „Wspomnienia z lat 1950–1962” na s. 6 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl

Hiszpania: Kongres chce rozwiązania układów ze Stolicą Apostolską

Kongres Deputowanych – izba niższa parlamentu Hiszpanii (Kortezów) – przegłosował prośbę do rządu, aby rozwiązał on układy ze Stolicą Apostolską oraz aby usunął nauczanie religii z programów szkolnych

Propozycję w tej sprawie, niemającą charakteru przepisu prawnego, zatwierdziła najpierw parlamentarna Komisja Oświaty 18 głosami za przy 17 przeciw i jednym wstrzymującym się.

Wniosek Kongresu, przegłosowany 21 lutego, jest odpowiedzią na prośbę stowarzyszenia Europa Laica (Świecka Europa) i ok. 40 innych ugrupowań, które w październiku 2016 wprowadziły ten projekt do Kongresu za pośrednictwem lewicowej partii Unidos Podemos i Koalicji Compromís. Później zaakceptowała go (z pewnymi poprawkami) Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) i w tej formie propozycja trafiła pod obrady izby niższej Kortezów.

W dyskusji nad projektem rzeczniczka centroliberalnej partii Ciudadanos – Marta Martín skrytykowała ideę zerwania umowy ze Stolicą Apostolską, przypominając, że jest to dokument międzynarodowy i sprawa ma wymiar konstytucyjny. Sprzeciwiła się także mieszaniu obecności religii w murach szkolnych z koncertami w kościołach. Według posłanki cała inicjatywa ma charakter „sloganów wyborczych” oraz jest „oportunistyczna i powtarzająca się”.

Inna deputowana – Silvia Valmaña z rządzącej Partii Ludowej (PP) podkreśliła, że przejawem demokracji jest postępowanie zgodne z konstytucją i z układami międzynarodowymi, zapewniającymi wolność religijną, a taki charakter mają Porozumienia ze Stolicą Apostolską. Przypomniała, że nauczanie religii i ocena z niej na świadectwie szkolnym obowiązują w 13 z 28 krajów członkowskich Unii Europejskiej, a w dalszych 14, w tym także w Hiszpanii, są one opcjonalne.

Kongres przegłosował ponadto szereg innych propozycji niebędących przepisami, m.in. w sprawie upamiętnienia roku 2019 jako Międzynarodowego Roku Układu Okresowego Pierwiastków.

Porozumienia między Państwem Hiszpańskim a Stolicą Apostolską obejmują cztery układy, podpisane 3 stycznia 1979, które zastąpiły konkordat z 1953. Miały one za zadanie przystosować stosunki między obu stronami i miejsce Kościoła do warunków państwa niewyznaniowego, jakim jest Hiszpania w świetle konstytucji z 29 grudnia 1978. Układy te dotyczą zagadnień prawnych, nauczania i spraw kulturalnych, posługi religijnej w siłach zbrojnych i służby wojskowej duchownych oraz spraw gospodarczych. Jednym ze skutków prawnych Porozumienia jest utrzymanie nauki religii w szkołach hiszpańskich, tak jak to gwarantował konkordat, zawarty ze Stolicą Apostolską jeszcze przez rząd gen. Franco i który m.in. zapewniał Kościołowi katolickiemu szczególne miejsce w życiu publicznym.

 

KAI/WJB

Wy, młodzi potrzebujecie poczucia, że ktoś naprawdę w was wierzy: wiedzcie, że Papież wam ufa, że​ Kościół wam ufa!

A wy, ufajcie Kościołowi! – apeluje papież Franciszek w opublikowanym dziś orędziu na 33. Światowy Dzień Młodzieży, który w Niedzielę Palmową będzie obchodzony w diecezjach na całym świecie.

„Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1, 30)

Drodzy młodzi,

Światowe Dni Młodzieży 2018 stanowią krok naprzód w przygotowaniu międzynarodowego spotkania, które odbędzie się w Panamie w styczniu 2019 roku. Ten nowy etap naszej pielgrzymki przypada na rok, w którym zwołane jest Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów na temat: „Młodzież, wiara i rozeznanie powołania”. To dobry zbieg okoliczności. Uwaga, modlitwa i refleksja Kościoła będą skierowane na Was, ludzi młodych, z pragnieniem zrozumienia, a przede wszystkim przyjęcia drogocennego daru, jakim jesteście dla Boga, dla Kościoła i dla świata.

Jak już wiecie, postanowiliśmy, aby w tej drodze towarzyszył nam wzór i wstawiennictwo Maryi, młodej kobiety z Nazaretu, którą Bóg wybrał jako Matkę swego Syna. Idzie ona z nami ku Synodowi i Światowym Dniom Młodzieży w Panamie. Jeśli w ubiegłym roku prowadziły nas słowa Jej kantyku uwielbienia: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1,49) – ucząc nas upamiętniać przeszłość – to w bieżącym roku staramy się słuchać wraz z Nią głosu Boga, który budzi odwagę i daje łaskę konieczną, aby odpowiedzieć na Jego wezwanie: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1, 30). Są to słowa wypowiedziane przez posłańca Boga, archanioła Gabriela, do Maryi, prostej dziewczyny z małej wioski w Galilei.

1. Nie bój się!

To zrozumiałe, że nagłe pojawienie się anioła i jego tajemnicze pozdrowienie: „Bądź pozdrowiona pełna łaski, Pan z Tobą” (Łk 1,28), wywołały silny niepokój w Maryi, zaskoczonej tym pierwszym objawieniem jej tożsamości i powołania, do tej pory jej nieznanych. Maryja, podobnie jak inne postacie z Pisma Świętego, drży w obliczu tajemnicy powołania Boga, który w jednej chwili stawia ją przed ogromem swego planu i sprawia, że odczuwa ona całą swą małość skromnego stworzenia. Anioł, czytając w głębi jej serca, mówi do niej: „Nie bój się”! Bóg czyta również w naszych sercach. Dobrze zna wyzwania, jakim musimy stawić czoło w życiu, zwłaszcza, gdy stajemy w obliczu decyzji fundamentalnych, od których zależy, kim będziemy i co zrobimy na tym świecie. To „ciarki” jakie odczuwamy, gdy mamy do czynienia z decyzjami dotyczącymi naszej przyszłości, naszego stanu życia, naszego powołania. W takich chwilach jesteśmy wzburzeni i ogarnia nas wiele lęków.

A Wy, ludzie młodzi, jakie żywicie obawy? Co was najbardziej niepokoi w głębi serca? W wielu z was istnieją obawy „drugoplanowe”, że nie jesteście kochani, lubiani, nie akceptowani takimi, jakimi jesteście. Dziś jest wielu młodych, którzy mają poczucie, że muszą być inni od tego, czym są w rzeczywistości, próbując się dostosować do często sztucznych i nieosiągalnych standardów. Nieustannie dokonują retuszowania swoich wizerunków, chowając się za maskami i fałszywymi tożsamościami tak, że sami niemal stają się “fake’iem”. U wielu z nich mamy do czynienia z obsesją na tle otrzymywania jak największej liczby „polubień”. I z tego poczucia nieadekwatności rodzi się wiele obaw i niepewności. Inni lękają się, że nie znajdą bezpieczeństwa emocjonalnego i zostaną sami. W wielu, w obliczu niepewności związanej z pracą, wkracza lęk przed niemożnością znalezienia satysfakcjonującej afirmacji zawodowej, nie spełnienia swoich marzeń. Te obawy są dziś bardzo obecne w wielu młodych ludziach, zarówno wierzących, jak i niewierzących. Także ci, którzy przyjęli dar wiary i poważnie poszukują swojego powołania, nie są rzecz jasna wolni od strachu. Niektórzy myślą: może Bóg chce ode mnie, albo zażąda ode mnie za wiele. Może przemierzając drogę wskazaną mi przez Niego, nie będę naprawdę szczęśliwy, albo nie będę mógł sprostać temu, o co mnie prosi. Inni zadają sobie pytanie: czy podążam drogą wskazaną mi przez Boga, kto może mi zagwarantować, że będę mógł podążać nią do końca? Czy nie ulegnę zniechęceniu? Czy nie stracę entuzjazmu? Czy będę umiał wytrwać przez całe me życie?

W chwilach, kiedy wątpliwości i lęk tłoczy się w naszych sercach, konieczne staje się rozeznanie. Pozwala nam ono uporządkować zamęt w naszych myślach i uczuciach, aby działać w sposób właściwy i roztropny. Pierwszym krokiem w tym procesie prowadzącym do przezwyciężenia lęków jest ich wyraźne określenie, by nie okazało się, że marnujemy czas i energię, padając łupem nietrwałych upiorów pozbawionych oblicza. W tym celu zapraszam wszystkich, byście spojrzeli do swego wnętrza i nazwali wasze lęki po imieniu. Zadajcie sobie pytanie: co mnie martwi, czego boję się najbardziej dzisiaj, w konkretnej sytuacji, której doświadczam? Co mnie blokuje i nie pozwala mi iść naprzód? Dlaczego nie mam odwagi, by dokonać ważnych decyzji, które powinienem podjąć? Nie lękajcie się uczciwie spojrzeć na swoje lęki, uznać je takimi, jakimi są, i zmierzyć się z nimi. Biblia nie zaprzecza ludzkiemu uczuciu strachu ani wielu przyczynom, które mogą go powodować. Abraham się bał (por. Rdz 12, 10), Jakub się lękał (por. Rdz 31,31; 32,8), a również Mojżesz (por. Wj 2,14, 17,4), Piotr (Mt 26,69nn) i Apostołowie (Mk 4,38-40; Mt 26,56). Sam Jezus, chociaż na nieporównywalnym poziomie, także doświadczał lęku i udręki (Mt 26, 37; Łk 22, 44).

„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” (Mk 4,40). Ta reprymenda Jezusa wobec uczniów pozwala nam zrozumieć, jak często przeszkodą dla wiary nie jest niewiara, ale bojaźń. Dlatego dzieło rozeznania, po zidentyfikowaniu naszych lęków, musi nam pomóc w ich przezwyciężeniu, otwierając nas na życie i ze spokojem stawiając czoło wyzwaniom, jakie nam ono przedstawia. W szczególności dla nas, chrześcijan, bojaźń nigdy nie może mieć ostatniego słowa, ale powinna stanowić okazję, aby dokonać aktu wiary w Boga… a także wiary w życie! Oznacza to uwierzenie w zasadniczą dobroć istnienia, które dał nam Bóg, zaufanie, że prowadzi On do dobrego celu przez często tajemnicze dla nas okoliczności i zmienne koleje losu. Jeśli zamiast tego podsycamy lęki, będziemy zmierzali do zamknięcia się w sobie, zabarykadowania się, by bronić się przed wszystkim i wszystkimi, pozostając jakby sparaliżowani. Musimy zareagować! Nigdy się nie zamykaj! W Piśmie Świętym znajdujemy 365 razy wyrażenie „nie lękajcie się”, ze wszystkimi jego odmianami. To jakby powiedzieć, że każdego dnia roku Pan chce, abyśmy byli wolni od bojaźni.

Rozeznanie staje się nieodzowne, w kontekście poszukiwania własnego powołania. Bowiem najczęściej nie jest ono natychmiast jasne czy zupełnie oczywiste, ale rozumiemy je stopniowo. Koniecznego do przeprowadzenia w tym przypadku rozeznania nie należy rozumieć jako indywidualnego wysiłku introspekcji, którego celem jest lepsze poznanie naszych mechanizmów wewnętrznych, aby się umocnić i osiągnąć pewną równowagę. Osoba może stać się wówczas silniejsza, ale pozostaje mimo to zamknięta w ograniczonej perspektywie swoich możliwości i poglądów. Natomiast powołanie jest wezwaniem Boga, a rozeznanie w tym przypadku polega przede wszystkim na otwarciu się na Innego, który wzywa. Jest zatem konieczna cisza modlitwy, aby wysłuchać głosu Boga, który rozbrzmiewa w sumieniu. Puka On do drzwi naszych serc, tak jak to uczynił z Maryją, pragnąc zawrzeć z nami przyjaźń w modlitwie, mówić do nas poprzez Pismo Święte, obdarzyć nas swoim miłosierdziem w Sakramencie Pojednania, aby stać się z nami jedno w Komunii Świętej.

Ale ważne jest również skonfrontowanie i dialog z innymi, naszymi braćmi i siostrami w wierze, którzy mają większe doświadczenie i pomagają nam widzieć lepiej i wybierać między różnymi opcjami. Młody Samuel, kiedy usłyszał głos Pana, nie rozpoznał go od razu i pobiegł trzykrotnie do Helego, starego kapłana, który w końcu podsunął mu właściwą odpowiedź, jaką należy dać na wezwanie Boga: „Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 9). W waszych wątpliwościach wiedzcie, że możecie liczyć na Kościół. Wiem, że są świetni kapłani, osoby konsekrowane, wierni świeccy, wielu z nich młodych, którzy ze swej strony mogą wam towarzyszyć jako starsi bracia i siostry w wierze. Ożywiani przez Ducha Świętego, będą umieli wam pomóc w rozwikłaniu waszych wątpliwości i odczytaniu planu waszego osobistego powołania. „Inny” to nie tylko przewodnik duchowy, ale także ten, który pomaga nam otworzyć się na wszystkie nieskończone bogactwa egzystencji, jakimi obdarzył nas Bóg. Trzeba otwierać przestrzenie w naszych miastach i wspólnotach, aby wzrastać, marzyć, patrzeć na nowe perspektywy! Nigdy nie traćcie smaku radowania się ze spotkania, z przyjaźni, smaku wspólnego marzenia, pielgrzymowania z innymi. Prawdziwi chrześcijanie nie boją się otwierać na innych, dzielić się przestrzeniami życiowymi, przekształcając je w przestrzenie braterstwa. Drodzy młodzi, nie pozwalajcie, aby przebłyski młodości gasły w mroku zamkniętego pokoju, w którym jedynym oknem na świat jest komputer i smartfon. Otwórzcie na oścież drzwi waszego życia! Niech wasze przestrzenie i wasz czas będą zapełnione konkretnymi ludźmi, głębokimi relacjami, w których możecie dzielić się autentycznymi i realnymi doświadczeniami w waszym codziennym życiu.

2. Maryja!

„Wezwałem cię po imieniu” (Iz 43, 1). Pierwszym powodem, aby się nie lękać jest właśnie fakt, że Bóg wzywa nas po imieniu. Anioł, posłaniec Boga, zwrócił się do Maryi po imieniu. Nadawanie imion jest właściwe Bogu. W dziele stworzenia powołuje On do istnienia każde stworzenie jego imieniem. Za imieniem kryje się pewna tożsamość, która jest wyjątkowa we wszystkim, w każdym człowieku, w tej intymnej istocie, którą do końca zna tylko Bóg. Ta boska prerogatywa została następnie współdzielona z człowiekiem, któremu Bóg zezwolił na nadawanie imion zwierzętom, ptakom, a nawet swoim dzieciom (Rdz 2, 19-21; 4.1). Wiele kultur podziela tę głęboką wizję biblijną uznając w imieniu objawienie najgłębszej tajemnicy życia, znaczenia danej egzystencji.

Bóg wzywając kogoś po imieniu jednocześnie objawia mu jego powołanie, swój plan świętości i dobra, poprzez który osoba ta stanie się darem dla innych i który uczyni ją wyjątkową. I także wówczas, kiedy Pan zechce poszerzyć horyzonty danego życia, postanawia nadać powołanej osobie nowe imię, tak jak to czyni w przypadku Szymona, nazywając go „Piotrem”. Stąd wziął się zwyczaj przyjmowania nowego imienia, kiedy wstępujemy do zakonu, wskazującego na nową tożsamość i nową misję. Boże powołanie, będąc osobistym i niepowtarzalnym, wymaga od nas odwagi, by uwolnić się od ujednolicających schematów myślowych, tak aby nasze życie mogło być rzeczywiście oryginalnym i niepowtarzalnym darem dla Boga, dla Kościoła i dla innych.

Drodzy młodzi, bycie powołanym po imieniu to zatem znak naszej wielkiej godności w oczach Boga, Jego upodobania względem nas. I Bóg wzywa każdego z was po imieniu. Wy jesteście owym „ty” Boga, cennymi w Jego oczach, godnymi szacunku i umiłowanymi (por. Iz 43, 4). Przyjmujcie z radością ten dialog, jaki proponuje wam Bóg, to wezwanie, jakie kieruje On do was, powołując po imieniu.

3. Znalazłaś łaskę u Boga

Głównym powodem, dla którego Maryja nie powinna się lękać, jest to, że znalazła łaskę u Boga. Słowo „łaska” mówi nam o miłości bezinteresownej, nienależnej. Jak bardzo dodaje nam otuchy świadomość, że nie musimy sobie zasłużyć na bliskość i pomoc Boga, przedstawiając wcześniej „program doskonałości”, pełen zasług i sukcesów! Anioł mówi do Maryi, że już znalazła łaskę u Boga, a nie, że ją otrzyma w przyszłości. A samo sformułowanie słów anioła pozwala nam zrozumieć, że boska łaska jest nieustanna, nie jest czymś przemijającym czy chwilowym i dlatego nigdy jej nie zabraknie. Również w przyszłości zawsze będzie nas wspierała łaska Boża, przede wszystkim w chwilach próby i ciemności.

Nieustanna obecność Bożej łaski zachęca nas do ufnego przyjęcia naszego powołania, co wymaga dążenia do wierności, które trzeba ponawiać każdego dnia. Droga powołania nie jest bowiem pozbawiona krzyży: są nimi nie tylko początkowe wątpliwości, ale także częste pokusy napotykane po drodze. Poczucie nieadekwatności towarzyszy uczniowi Chrystusa aż do końca, ale ten uczeń wie, że jest wspomagany łaską Boga.

Słowa anioła zstępują na ludzkie lęki, rozpraszając je mocą przynoszonej przez nie dobrej nowiny: nasze życie nie jest czystym przypadkiem i jedynie walką o przetrwanie, ale każdy z nas stanowi historię umiłowaną przez Boga. Znalezienie „łaski w Jego oczach” oznacza, że Stwórca dostrzega wyjątkowe piękno naszej istoty i ma wspaniały plan dla naszego życia. Ta świadomość nie rozwiązuje oczywiście wszystkich problemów, ani nie usuwa niepewności życia, ale ma moc jego dogłębnego przemieniania. Nieznane, które przyniesie nam przyszłość, nie jest mroczną groźbą, którą musimy przetrwać, ale czasem sprzyjającym, danym nam by żyć wyjątkowością naszego osobistego powołania i dzielić je z naszymi braćmi i siostrami w Kościele i w świecie.

4. Odwaga w teraźniejszości

Z pewności, że łaska Boża jest z nami, wypływa siła posiadania odwagi w chwili obecnej: odwagi realizowania tego, czego Bóg chce od nas tu i teraz, w każdej dziedzinie naszego życia. Odwagi, by przyjąć powołanie, które ukazuje nam Bóg; odwagi, by żyć naszą wiarą, nie ukrywając jej ani nie pomniejszając.

Tak, bo kiedy otwieramy się na łaskę Bożą, to, co niemożliwe staje się rzeczywistością. „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8,31). Łaska Boża dotyka owego „dzisiaj” waszego życia, „porywa” was takimi, jakimi jesteście, ze wszystkimi waszymi lękami i ograniczeniami, ale objawia także wspaniałe plany Boga! Wy, młodzi potrzebujecie poczucia, że ktoś naprawdę w was wierzy: wiedzcie, że Papież wam ufa; że Kościół wam ufa! A wy, ufajcie Kościołowi!

Młodej Maryi powierzono ważne zadanie właśnie dlatego, że była młoda. Wy, ludzie młodzi, macie siłę, przechodzicie przez etap życia, w którym z pewnością nie brakuje energii. Używacie tej siły i energii, aby ulepszyć świat, zaczynając od tego, co najbliżej was. Pragnę, aby w Kościele powierzono wam ważne obowiązki, aby była odwaga pozostawiania wam przestrzeni; a Was proszę: przygotujcie się, aby te obowiązki przyjąć.

Zachęcam was do ponownej kontemplacji miłości Maryi: miłości troskliwej, dynamicznej, konkretnej. Miłości pełnej śmiałości i całkowicie nakierowanej na dar z siebie. Kościół przeniknięty tymi cechami maryjnymi będzie zawsze Kościołem wychodzącym, który wykracza poza swoje ograniczenia i granice, aby sprawić, że otrzymana łaska będzie przeobfita. Jeśli damy się zauroczyć przykładem Maryi, to będziemy konkretnie żyli miłością, która nas pobudza do miłowania Boga ponad wszystko i ponad samych siebie, aby kochać ludzi, z którymi dzielimy nasze codzienne życie. Będziemy też miłowali tych, którzy mogą się nam wydawać niezbyt mili. To jest miłość, która staje się służbą i poświęceniem, szczególnie wobec najsłabszych i najuboższych, która przemienia nasze oblicza i napełnia nas radością.

Chciałbym zakończyć pięknymi słowami świętego Bernarda ze słynnej homilii o tajemnicy Zwiastowania, słowami, które wyrażają oczekiwanie całej ludzkości na odpowiedź Maryi: „Usłyszałaś, Dziewico, że poczniesz i porodzisz Syna; usłyszałaś, że stanie się to nie za sprawą człowieka, ale z Ducha Świętego. Wyczekuje anioł na odpowiedź… Oczekujemy i my, o Pani, na słowo zmiłowania… Dzięki Twemu słowu mamy zostać odnowieni i przywróceni życiu… Tego wyczekuje cały świat, do stóp Twoich się ścielący” (Kazanie 4, 8-9; Liturgia Godzin, tom I, wydanie II Pallottinum 2006, s. 318).

Drodzy młodzi, Pan Jezus, Kościół, świat, oczekują także na waszą odpowiedź na wyjątkowe powołanie, jakie otrzymuje każdy w tym życiu! Kiedy zbliża się ŚDM w Panamie, zachęcam Was do przygotowania się na to nasze spotkanie z radością i entuzjazmem ludzi, którzy chcą wziąć udział w wielkiej przygodzie. ŚDM jest dla odważnych! Nie dla młodych, którzy szukają jedynie wygody i którzy wycofują się przed trudnościami. Czy przyjmujecie wyzwanie?

Watykan, 11 lutego, VI niedziela okresu zwykłego, Wspomnienie Matki Bożej z Lourdes.

 

Źródło KAI

65 rocznica procesu Kurii krakowskiej – kompromitacji władzy komunistycznej i służalczych wobec niej ludzi kultury

53 członków Związku Literatów Polskich w Krakowie podpisało specjalną rezolucję, wyrażając w niej poparcie dla wyroku skazującego duchownych katolickich na karę śmierci w tym sfingowanym procesie.

Justyna Walicka

W procesie kurii krakowskiej, trwającym od 21 do 27 stycznia 1953 roku, oskarżono czterech księży: ks. Wita Brzyckiego, ks. Jana Pochopienia, ks. Franciszka Szymonka i ks. Józefa Lelitę oraz trzy osoby świeckie: Edwarda Chachlicę, Michała Kowalika i Stefanię Rospond.

Podczas przesłuchań byli torturowani, zmuszani do fałszywych zeznań i doprowadzani do granic wyczerpania fizycznego i psychicznego. Usłyszeli wreszcie zarzuty szpiegostwa na rzecz Watykanu oraz amerykańskiego imperializmu, handlu walutą oraz przywłaszczenia skarbów narodowych. Na sali procesowej w celach propagandowych zostały rozłożone rzeczy rzekomo znalezione w kurii, m.in.: plik dolarów, alkohol, broń. Pokazowy proces odbył się w największej ówcześnie sali widowiskowej zakładów im. Szadkowskiego w Krakowie.

Kapłani i świeccy otrzymali surowe kary: trzy wyroki śmierci, dożywocie oraz od 15 do 6 lat więzienia. Trzy lata po procesie, na skutek odwilży, skazanych zwolniono z więzienia. Wyroki śmierci nie zostały wykonane.

Podczas zorganizowanej na UP JP II sesji naukowej poświęconej procesowi kurii krakowskiej przypomniano tamte wydarzenia, podkreślając, że proces ten był jednym z najbardziej skutecznych działań propagandowych w powojennej Polsce.

Abp Marek Jędraszewski przybliżył ogólnopolski kontekst procesu kurii krakowskiej. (…) Wśród kolejnych dat przywoływanych przez metropolitę znalazł się 14–22 września, kiedy to toczył się publiczny proces biskupa Kaczmarka, a dwa dni później – decyzja o internowaniu kardynała Wyszyńskiego, który został aresztowany w nocy z 25 na 26 września, wraz z bliskim współpracownikiem biskupem Antonim Baraniakiem. (…)

Ks. prof. dr hab. Józef Marecki przywołał w swym referacie kilka faktów dotyczących Archidiecezji Krakowskiej w latach pięćdziesiątych. W tym czasie archidiecezja liczyła około 1,2 mln wiernych i około 1000 kapłanów. Dzieliła się na 20 dekanatów i niemal 300 prężnie działających parafii, których proboszczowie już wtedy byli pilnowani. Kiedy rozpoczęły się aresztowania księży związanych z procesem kurii, wszyscy proboszczowie trafili na nieludzkie przesłuchania. (…)

Dr Wojciech Frazik przybliżył szczegóły „Akcji na Kraj” emigracyjnej Rady Politycznej i współpracę z nią oskarżonych w procesie kurii. Podkreślił zarazem, że ich działania były walką o wolną Polskę.

Trzeba pamiętać, że 8 lutego 1953 r. 53 członków Związku Literatów Polskich w Krakowie podpisało specjalną rezolucję w sprawie procesu krakowskiego, wyrażając w niej poparcie dla stalinowskich władz PRL po wyroku skazującym duchownych katolickich na karę śmierci w tym sfingowanym procesie pokazowym. Rezolucja tych pisarzy epoki stalinizmu została podpisana po zakończeniu procesu krakowskich księży, w okresie, gdy trzech skazanych oczekiwało na wykonanie wyroków śmierci. Miała stwarzać pozór społecznego poparcia dla rozprawy z Kościołem, a w rezultacie legitymizować wydane w stalinowskim procesie pokazowym wyroki śmierci. (…)

Rezolucję podpisali m.in.: późniejsza noblistka Wisława Szymborska, Jan Błoński, Karol Bunsch, Sławomir Mrożek i Julian Przyboś.

Cały artykuł Justyny Walickiej pt. „65 rocznica procesu Kurii krakowskiej” znajduje się na s. 2 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Justyny Walickiej pt. „65 rocznica procesu kurii krakowskiej” na s. 2 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl

Hiszpania: Katolicy, protestanci, muzułmanie oraz żydzi razem przeciwko ośmieszaniu religii

– Wolność słowa, jak wiemy, nie jest prawem nieograniczonym. Ma swoje limity – zaznaczyli autorzy komunikatu, dodając, że nadużycia pojawiały się m.in. podczas orszaków karnawałowych.

Hiszpański episkopat, a także Federacja Związków Religijnych Ewangelickich Hiszpanii, Federacja Wspólnot Żydowskich w tym kraju, a także Hiszpańska Komisja Islamska wydały wspólny dokument domagający się wzajemnego szacunku między osobami wierzącymi i niewierzącymi. Sygnatariusze podkreślili, że ośmieszanie wiary uderza w istotę wolności religijnej.

Odnotowali, że podczas karnawałowych orszaków zdarzały się przypadki ośmieszania postaci kluczowych dla wyznawanych w Hiszpanii religii, takich jak Jezus, Maryja, świętych, a także sytuacje naigrywania się z tekstów biblijnych.

– My, przedstawiciele wyznań religijnych, silnie zakorzenionych w Hiszpanii, wyrażamy naszą troskę oraz smutek z powodu nieustannego obrażania uczuć religijnych wiernych różnych wyznań. (…) Obrażanie uczuć religijnych w naszym kraju cieszy się niezrozumiałym przyzwoleniem społecznym. W Hiszpanii profanuje się świątynie i symbole (…) ważne dla milionów osób, przy całkowitym przyzwoleniu i bezkarnie – napisali autorzy listu.

Choć hiszpański kodeks karny w swoim artykule 525 przewiduje sankcje dla osób ośmieszających wyznania religijne, to kary za te wykroczenia należą w tym iberyjskim kraju do rzadkości.

 

KAI/WJB

Koloseum: Syria teraz woła o pomoc/o. Zygmunt Kwiatkowski/ks. Mariusz Boguszewski/Paweł Rakowski/Jakub Ochnio

Ks. Mariusz Boguszewski (PKWP) wrócił niedawno z Syrii i mówi, że teraz nie możemy ustawać w pomocy dla ofiar wojny. O. Zygmunt Kwiatkowski, jezuita ocenia trudną sytuację na Bliskim Wschodzie.

Biskupi (wszystkich obrządków) Dalekiego Wschodu od dawna apelowali o pomoc, aby Kościół tam nie zginął, ale nikt nie słuchał ich głosu. Nawet drwiono z ich postawy – mówił o. Zygmunt Kwiatkowski, jezuita, który przez 30 lat jako misjonarz posługiwał na Bliskim Wschodzie, także w Syrii. Tłumaczył, że w przypadku tak wielkiej tragedii i potrzeby długoterminowej pomocy taka pomoc powinna być zaplanowana i przekazywana w dobrze zorganizowany sposób.

W książce „Za daleki Bliski Wschód” o. Zygmunt Kwiatkowski opisuje m. in. przyczyny i konsekwencje wojny na Bliskim Wschodzie, która nie kończy się. Zginął chłopiec, któremu w Syrii pomagało Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Dżihadyści nadal zbierają swoje żniwo w tym kraju, a wielu ludzi musi uciekać ze swoich domów. Część jednak do nich powraca. Trudno opisać tę sytuację wojny, która w każdym rejonie jest inna. Sprawa polityczna nie jest rozwiązana, a ciągle obowiązuje międzynarodowe embargo przekazywania pieniędzy i lekarstw do Syrii.

Emitujemy także jeden z odcinków rekolekcji „Ukrzyżowani”, nagrywanych przez ks. Rafała Cyfkę „PKWP”. Odcinki ukazują się co 4 dni o godzinie 10 na www.wroclaw.gosc.pl i na Gość Wrocławski.

W audycji wystąpili też Paweł Rakowski, dziennikarz oraz Jakub Ochnio, autor wystawy „Pokój dla Ukrainy”. Można ją oglądać w Polach Dialogu w Krakowie. Jakub Ochnio, fotograf i dokumentalista swoimi fotografiami zwraca uwagę na to, że konflikt zbrojny we wschodniej Ukrainie – w obwodach Donieckim i Ługańskim nadal trwa, ale światowe media o nim  zapomniały.

Zapraszamy do wysłuchania audycji, którą prowadziła Ewa Tylus.

Ukraine war

Kongijscy biskupi: Dlaczego modlimy się za tak wielu zabitych, rannych, za ofiary aresztowań, porwań, zamachów?

Na tym etapie procesu wyborczego, mamy prawo pytać: kto korzysta z destabilizacji kraju? – pytają w swoim komunikacie biskupi Demokratycznej Republiko Konga.

„Potępiamy kampanię dyskredytowania i zniesławiania Kościoła katolickiego i jego biskupów” – czytamy w komunikacie po nadzwyczajnym zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Konga (CENCO). Odbyło się ono w dniach 15-17 lutego w Kinszasie. Biskupi Demokratycznej Republiki Konga wrazili swoje „głębokie i poważne zaniepokojenie wzrostem wrogości” w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie i parlamentarne, które odbędą się 23 grudnia.

W swoim oświadczeniu biskupi przypominają o „krwawym stłumieniu” pokojowych demonstracji w dniach 31 grudnia 2017 r. i 21 stycznia 2018 r. zorganizowanych przez Katolicki Komitet Świeckich (CLC). „Dlaczego modlimy się za tak wielu zabitych, rannych, za ofiary aresztowań, porwań, zamachów na parafie i wspólnoty kościelne, upokorzeń, tortur, zastraszania, zbezczeszczenie kościołów i zakazyów” – pytają retorycznie kongijscy biskupi. Jednocześnie przypomnieli oni, że demonstranci w ramach swoich pokojowych protestów domagali się jedynie wcielenia w życie umowy z 31 grudnia 2016 r., w której zawarciu pośredniczył episkopat, a która miała położyć kres niepokojom społecznym.

„Społeczność narodowa i międzynarodowa jest świadkiem całego szeregu kampanii nienawiści, zniesławienia i oszczerstw mających na celu osłabienie siły moralnej Kościoła, zwłaszcza kardynała Laurenta Monsengwo, arcybiskupa Kinszasy i odwrócenia uwagi ludzi od prawdziwych życiowych problemów” – czytamy w oświadczeniu.

Biskupi wyrazili też swoje zaniepokojenie rosnącą niepewnością o jutro w różnych prowincjach kraju. „W Kasai, w północnym i południowym Kiwu oraz w Ituri daje o sobie znać obecność bojowników, którzy szerzą śmierć i zniszczenie, co przypomina strategię oblężenia i bałkanizacji kraju. Na tym etapie procesu wyborczego, mamy prawo pytać: kto korzysta z destabilizacji kraju?” – napisali biskupi.

Na dziesięć miesięcy przed wyborami hierarchowie ponownie zaapelowali do ludzi i instytucji odpowiedzialnych za ich przygotowanie i organizację o poczucie odpowiedzialności. „Za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny, Matki Bożej Kongo i Królowej Pokoju, Boże błogosław Demokratycznej Republice Konga i jej ludowi” – tymi słowami zakończyli swoje oświadczenie biskupi Konga.

Papież Franciszek ogłosił piątek 23 lutego br. Dniem Modlitwy i Postu w Intencji Pokoju i zwrócił się z prośbą o modlitwę szczególnie za Demokratyczną Republikę Konga oraz Sudan Południowy, kraje od lat nękane konfliktami zbrojnymi i wojną.

 

KAI/WJB

Watykan: 80 urodziny kard. Paolo Romeo – do 6 czerwca liczba kardynałów-elektorów spadnie do 114

80 lat kończy dziś emerytowany arcybiskup stolicy Sycylii – Palermo – kard. Paolo Romeo. Traci on prawo do udziału w ewentualnym konklawe. Liczba kardynałów-elektorów spadła tym samym do 118.

Kard. Paolo Romeo urodził się 20 lutego 1938 r. w Acireale koło Katanii na Sycylii. Uczęszczał do rzymskiego seminarium duchownego Almo Collegio Capranica i studiował teologię na papieskich uniwersytetach: Gregoriańskim i Laterańskim. Święcenia kapłańskie przyjął 18 marca 1961. Ukończył Papieską Akademię Kościelną, kształcącą dyplomatów watykańskich. W 1967 rozpoczął posługę w dyplomacji Stolicy Apostolskiej, pracując w nuncjaturach na Filipinach, w Belgii i Luksemburgu, Wenezueli, Rwandzie i Burundi. 17 grudnia 1983 Jan Paweł II mianował go nuncjuszem apostolskim na Haiti, wynosząc jednocześnie do godności arcybiskupa i osobiście udzielił mu sakry 6 stycznia następnego roku. 24 kwietnia 1990 został powołany na podobny urząd w Kolumbii, a 5 lipca 1999 – w Kanadzie. Od 17 kwietnia 2001 był nuncjuszem we Włoszech i Republice San Marino. 19 grudnia 2006 Benedykt XVI mianował go arcybiskupem Palermo, a 20 listopada 2010 roku włączył go do kolegium kardynalskiego, przydzielając jednocześnie kościół tytularny Santa Maria Odigitria dei Siciliani. 27 października 2015 papież Franciszek przyjął jego rezygnację z rządów pasterskich diecezją Palermo i przeniósł na emeryturę.

Zgodnie z prawem ustanowionym przez Pawła VI i utrzymanym przez Jana Pawła II, w wyborze papieża nie uczestniczą ci, którzy ukończyli w dniu rozpoczęcia wakatu Stolicy Apostolskiej osiemdziesiąty rok życia. Do 6 czerwca 80 lat ukończy kolejnych 4 kardynałów: Włosi Francesco Coccopalmerio i Angelo Amato, Portugalczyk – Manuel Monteiro de Castro oraz Wietnamczyk – Pierre (Phêrô) Nguyễn Văn Nhơn. Tym samym liczba kardynałów-elektorów spadnie do 114. Maksymalna liczba kardynałów-elektorów wynosi 120 osób.

 

WJB/KAI