Aplikacja rejestrująca nasze kontakty z innymi. Minister Cyfryzacji: Wszystkie wdrażane przepisy dotyczą czasów pandemii

Marek Zagórski  o opracowywanej przez resort cyfryzacji aplikacji rejestrującej w pobliżu kogo przebywamy, cyberbezpieczeństwie i komunikacji z urzędami on-line.


Marek Zagórski mówi, że nowoczesna technologia pozwala nam żyć na co dzień w miarę efektywnie. Pragnie, aby nowa technologia pozwoliła precyzyjniej walczyć z koronawirusem. Polska pracuje nad mobilnymi aplikacjami, dzięki którym będziemy znali historię fizycznych kontaktów międzyludzkich pojedynczych osób. Aplikacja będzie rejestrowała kontakty z osobami, które stoją obok siebie bliżej niż dwa metry i nie krócej niż 15 minut. Historia kontaktów będzie zachowywana jedynie w pamięci smartfona użytkownika przez 14 dni. Potem będzie automatycznie kasowana:

Myślę, że za dwa tygodnie będą dojrzałe produkcyjne i będą zdatne do użycia.

Aplikacja nie będzie obowiązkowa. Ministerstwo Cyfryzacji jednak będzie przekonywać Polaków, aby korzystali z nowoczesnego narzędzia. Minister wskazuje, że Korea Płd., Singapur, Tajwan wdrożyły podobnego typu narzędzia są używane jako część systemu. Odpowiadając na pytanie o cyberbezpieczeństwo, stwierdza, że troska o nie jest równie ważna co dbanie o sieć jako taką. Odnosząc się do zastrzeżeń, że dzięki nowym technologiom, takim jak 5G, będzie możliwe wdrożenie aparatu totalnej kontroli, takiej jak w ChRL, mówi:

Wszystkie wdrażane przepisy dotyczą czasów pandemii.

Informuje, że wdrażany jest projekt komunikacji z urzędami drogą tylko elektroniczną.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Ludwik Płoszaj: Nowozelandzki rząd wprowadził radykalne restrykcje. Kraj stoi; wszyscy zostali w domach

Ludwik Płoszaj o sytuacji epidemicznej w Nowej Zelandii, restrykcjach tam wprowadzonych, koalicji rządzącej i bogactwie mieszkańców.


Ludwik Płoszaj informuje, że w Nowej Zelandii zachorowało 1387 osób, wyzdrowiało 728 i zmarło dziewięć osób (stan na 15.04.2020 r.). Więcej więc osób wyzdrowiało niż zostało obecnie chorych. Na 5 mln osób wykonuje się 3,5 do 4 tys. testów dziennie. Dlaczego w tym odległym od Polski kraju tak mało osób zachorowało na Covid-19? Nowa Zelandia szybko zamknęła swoje granice. Zamknięcie jest też wewnętrzne.

23 marca nowozelandzki rząd wprowadził radykalne restrykcje. Są radykalniejsze niż w Polsce […] Kraj stoi; wszyscy zostali w domach.

Działają firmy dostarczające towary do supermarketów. Ludzie mogą wyjść na spacer wokół domu, ale nie mogą nigdzie pojechać. Służby sprawdzają, czy ludzie jeżdżą. Restrykcje będą powoli znoszone. Część firm zostanie ponownie otwartych. Niemniej jednak nie ma co liczyć na szybki powrót do normalności. Nasz gość opowiada w „Poranku WNET” także o nowozelandzkim rządzie oraz ekonomicznym obliczu tego kraju. Podkreśla, że jest to bogate państwo. Bezrobotnym jest jedynie ten, kto zapragnął żyć z zasiłków społecznych. Społeczeństwo jest bardzo zjednoczone.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Krasnodębski: Polska nie narusza wartości europejskich. To UE stosuje podwójne standardy

Nie ma silnej wspólnoty między narodami europejskimi. Nie znaczy to jednak, że są one całkowicie sobie obce – stwierdza socjolog, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, prof. Zdzisław Krasnodębski.

Przy okazji pandemii koronawirusa większość polityków w Parlamencie Europejskim jeszcze mocniej będzie głosić przesłanie federalistyczne.

Profesor Zdzisław Krasnodębski omawia stan Unii Europejskiej w dobie pandemii koronawirusa. Jego zdaniem, aktualny kryzys obnażył słabość Wspólnoty i daleko idącą rozbieżność interesów państw członkowskich.

Nie ma silnej wspólnoty między narodami europejskimi. Nie znaczy to jednak, że są one całkowicie sobie obce.

„Bezczelnością” nazywa eurodeputowany PiS reakcję Komisji Europejskiej na podjęte w związku z epidemią przez Polskę i Węgry kroki prawne. Socjolog wyraża obawę, że UE będzie dążyć do dalszego rozszerzania swoich kompetencji. Ubolewa nad faktem, że nie jest rozważane zawieszenie wdrażania polityki Nowego Zielonego Ładu.

Niektórzy z epidemii wyciągają takie wnioski, że konieczne jest zacieśnienie współpracy w ramach Unii Europejskiej, także w sprawach służby zdrowia.

Prof. Krasnodębski apeluje do wszystkich zwolenników idei „Europy ojczyzn” o „bardziej ofensywne” działanie na rzecz tej koncepcji.

Nie ma czegoś takiego, jak „naród europejski”. Filozofowie głoszący takie tezy się mylili.

Postuluje, by Unię Europejską budować „od dołu, a nie od góry”. Rozmówca Łukasza Jankowskiego ocenia,  że unijni przywódcy pod płaszczykiem obrony wartości europejskich w istocie chronią własne partykularne interesy.

To że Polska chce przeprowadzać wybory i kontroluje granice, nie jest naruszeniem wartości europejskich. Dzisiaj nikt nie stosuje tych samych kryteriów do siebie i do innych. Jest to przejaw rasizmu i starego wewnątrzeuropejskiego imperializmu.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada o inicjatywie współpracy państw Europy Środkowej, tzw. Europie Karpat, której propagatorem jest były marszałek Sejmu Marek Kuchciński.  Apeluje o większe wsparcie dla silnie dotkniętych epidemią koronawirusa Hiszpanii i Włoch ze strony bogatych państw Północy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

KPCh może osłabić atrakcyjność demokracji i kapitalizmu, jeśli pokaże światu, że chiński reżim radzi sobie z kryzysem

Kierując propagandę na Stany Zjednoczone, KPCh odciąga uwagę od siebie, co umożliwia jej złamanie niektórych z ostatnich umów z Waszyngtonem w sprawie inwestycji handlowych i własności intelektualnej.

Bowen Xiao

Otrzymane przez „The Epoch Times” wewnętrzne dokumenty chińskich władz zwracają uwagę na to, w jaki sposób reżim celowo zaniżał liczbę przypadków wirusa KPCh i cenzurował dyskusje o wybuchu epidemii, czym przyczynił się do rozprzestrzeniania się choroby, która, jak obecnie potwierdzono, zainfekowała ponad 715 000 osób na całym świecie [w dniu publikacji artykułu w języku polskim – przyp. redakcji].

Podporządkowane władzy komunistycznej media i chińscy urzędnicy wzmacniali teorie spiskowe popularyzowane w mediach społecznościowych takich jak Twitter, w których twierdzono ostatnio, że pochodzenie wirusa nie jest znane lub że pochodzi od wojska USA, lub że wysiłki KPCh na rzecz powstrzymania wirusa dały reszcie świata czas i pozwoliły się przygotować.

Media będące tubą reżimu, z których wiele ma anglojęzyczne strony internetowe, rozpowszechniały te teorie niemal codziennie, a w niektórych artykułach nawet grożono bezpośrednio Stanom Zjednoczonym, np. w artykule redakcyjnym w Xinhua z 17 marca, w którym stwierdzono: „Strona amerykańska winna natychmiast poprawić swoje niewłaściwe zachowanie […] nim będzie za późno”. Chociaż chińskim obywatelom nie wolno korzystać z Twittera, to na tej platformie aż roi się od botów, które szerzą propagandę broniącą reżimu komunistycznego oraz atakującą Stany Zjednoczone. Rzecznik Twittera nie odpowiedział na prośbę o komentarz na temat tego, czy firma wie o botach i czy planuje je usunąć.

Kolejna narracja zyskująca popularność w amerykańskich mediach podtrzymuje, że nazywanie patogenu „wirusem z Wuhan” jest rasistowskie, pomimo faktu, że media władzy komunistycznej same używały tego terminu, np. Xinhua, „Global Times” i nie tylko.

Wcześniejsze choroby, takie jak ebola, zika, wirus zachodniego Nilu, choroba z Lyme (w polskim piśmiennictwie częściej nazywana boreliozą – przyp. redakcji) i grypa hiszpanka zostały nazwane od miejsca pojawienia się wirusa. (…)

Chiny chcą być postrzegane jako odpowiedzialny gracz na arenie międzynarodowej, który może skutecznie przyczynić się do rozwiązania problemów światowych. Wykazując skuteczność krajowego systemu zarządzania, Pekin może osiągnąć swój cel, polegający na zmianie światowego ładu, i promować chiński model jako warty naśladowania przez kraje rozwijające się. Jeśli reżim z powodzeniem zaprezentuje się jako ten, który skutecznie radzi sobie z kryzysem, to „KPCh może jeszcze bardziej osłabić atrakcyjność demokracji i kapitalizmu na całym świecie.

Władze Chin aktywnie szerzą wśród własnych obywateli propagandę na temat wirusa. 11 marca amerykański doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O’Brien powiedział podczas przemówienia w waszyngtońskim think tanku Heritage Foundation, że reżim początkowo usiłował cenzurować lekarzy, którzy próbowali mówić o wybuchu epidemii, „aby wiadomości na temat wirusa nie zostały ujawnione”. Prawdopodobnie kosztowało to społeczność świata dwa miesiące [które można było przeznaczyć] na reakcję.

Cały artykuł Bowen Xiao pt. „Globalna kampania dezinformacyjna” znajduje się na s. 12 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Bowen Xiao pt. „Globalna kampania dezinformacyjna” na s. 12 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy Krotoszyn to polskie Bergamo? Łukasz Cichy: Analogia może jest, ale w porównaniu do Włoch jesteśmy ostrożniejsi

Łukasz Cichy o życiu w dotkniętym epidemią Krotoszynie, sprawie miejscowego szpitala, przyczynie wysokich statystyk w mieście i o tym, czy przestępczość wzrosła po poddaniu policji kwarantannie.

 

Ludzie wychodzą na ulicę oczywiście jeżeli muszą. Chodzą do sklepu, chodzą do aptek. Do pracy wychodzą. […] wydaje mi się, że gdyby to porównać do innych miast, to dużej różnicy nie ma, jeżeli chodzi o zwykłe życie mieszkańca.

Łukasz Cichy opisuje życie w Krotoszynie, który stanowi jedną piątą zachorowań na Covid-19 w całej Wielkopolsce- na 677 przypadków w całym województwie przypada 169 w powiecie krotoszyńskim. Tymczasem w powiecie tym mieszka mniej niż 100 tys. ludzi, a Wielkopolska ma ok. 3 mln mieszkańców. Dziennikarz lokalnych mediów przypuszcza, że wpływ na statystyki może mieć większa ilość testów przeprowadzona w mieście, będącym centrum uwagi. Odnosi się do sprawy krotoszyńskiego szpitala, w którym doszło do zakażeń.

Na samym początku właściwie tej epidemii […] on [pacjent] lub jego rodzina […] zarzekali, że nie mieli kontakt kontaktu z zagranicy, a potem się okazało, że jednak mieli.

W Krotoszynie kwarantanną objęty został cały miejscowy komisariat policji. Jednak nie widać wzrostu przestępczości w związku z tym, nie licząc łamania zarządzeń związanych w związku z epidemią. Pod tym ostatnim względem wielkopolskie miasto nie odstaje od innych polskich miejscowości. Swoim kolegom po fachu pomagają w powiecie krotoszyńskim policjanci z Ostrowa Wielkopolskiego, jak i z Poznania.

Na szczęście wszyscy nasi strażacy na dzień dzisiejszy zawodowi są zdrowi.

Zdrowa jest za to miejscowa straż pożarna.  Mimo początkowych informacji o zarażeniach wśród strażaków, testy ostatecznie wyszły ujemne. Nasz gość opisuje jak wyglądały święta Wielkanocne krotoszynian.

A.P.

Mateusz Gasiński o pomocy migrantom na Lesbos: Skoro już są i są głodni i cierpią, to trzeba im pomóc

Mateusz Gasiński o karmieniu przebywających na Lesbos migrantów, ich tragicznej sytuacji, protestach miejscowej ludności przeciw kolejnemu obozowi oraz perspektywie wybuchu epidemii w takim miejscu.

 

Trzeba głodnych nakarmić.

Mateusz Gasiński wyjaśnia jak działa Fundacja Dobra Fabryka we współpracy z grecką Home for All zajmuje się dokarmianiem migrantów zgromadzonych na wyspie Lesbos. Druga organizacja założona została w 2015 r. po rozpoczęciu kryzysu migracyjnego, przez parę właścicieli lokalnej tawerny.

Od pięciu lat trwa ich karmienie ludzi.

Fundacja zapewnia ponad 2000 posiłków tygodniowo, przede wszystkim dzieciom i młodzieży zgromadzonej w obozie dla uchodźców i wokół niego. Nasz gość podkreśla, że migranci nie otrzymują żadnej zapomogi finansowej, a za obiad musi im służyć nieraz kromka chleba z parą oliwek. Jednocześnie obóz jest niewiarygodnie przepełniony. Został on zaplanowany na 3000 osób, a tymczasem w nim i wokół niego żyje 20 tys. przybyszy z Południa. Sytuacja ta wywołuje sprzeciw u stutysięcznej ludności tubylczej.

Problem na wyspie Lesbos polegał na tym, że lokalni mieszkańcy protestowali przeciw budowie kolejnego obozu. Obok nich protestowali ludzi, którzy widzą problem przeludnienia obozów.

Do protestujących dołączyli jako wsparcie ludzie, których media określają jako związanych „z grupami faszystowskimi z Austrii i Niemiec”.  Tymczasem w całej Grecji wprowadzono izolację w zw. z koronawirusem. Na wyspę Lesbos wirus nie dotarł. Perspektywa, że SARS-Cov-2 dotrze do miejsca, gdzie na 1300 osób przypada jeden kran jest jednak zatrważająca. Gasiński przyznaje, że najlepiej byłoby, gdyby ci ludzie mogli wrócić do siebie. Obóz bowiem nie jest bezpiecznym miejscem. Nie wszyscy z nich jednak mają dokąd wracać. Są wśród nich dzieci pozbawione opieki, z których 12 przyjął Luksemburg.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Romaszewska-Guzy: Państwa autorytarne zmyślają dane. To kwestia biologii. Wirus się roznosi, jak nie jest hamowany

Agnieszka Romaszewska-Guzy o koronawirusie na Białorusi, bierności i kłamstwach jej władz oraz o mentalności białoruskiej.

 

Agnieszka Romaszewska  opowiada, jak wygląda walka z Covid-19 na Białorusi, czy raczej brak tejże. Łukaszenka bowiem nie podjął prawie żadnych środków zapobiegawczych w obliczu choroby. Zwraca uwagę, iż „ludzie chętnie wierzą Łukaszence”, że może będzie spokojnie i  choroba przejdzie bokiem.  Podkreśla, że takie myślenie jest błędne, gdyż na Białorusi prawa natury nie działają inaczej niż w innych krajach.

To kwestia biologii. Wirus się roznosi, jak nie jest hamowany.

Przyznaje, że różne kraje stosują różne metodologie i w odmienny sposób podają dane, jednak „jest zasadnicza różnica między prawdą a kłamstwem”. Dyrektorka Biełsatu przytacza przykład jednego z pracowników telewizji, który zmarł cierpiąc na „ewidentne symptomy Covidu”. Przyczyn śmierci nie podano. Jego syna wysłano z testem na kwarantannę, jednak nie wiadomo, co dalej się stało z tym testem. Może on mieć chorobę, a może jej nie mieć.

Państwa autorytarne zmyślają dane.

Rozmówczyni Jana Olendzkiego stwierdza, że testy mogą równie dobrze wyrzucać do śmieci, bo nikt tego nie skontroluje. Zwraca uwagę na skłonność Białorusinów do przyzwyczajania się do tego, co jest. Sądzi, że tak będzie i w tej sytuacji. Wyjaśnia, że Łukaszenka nie ma specjalnie narzędzi, by walczyć z epidemią. Jako że nie mierzyl się nigdy z taką epidemią, to, „zdroworozsądkowo ocenił”,  że trzeba wódki się napić, do sauny pójść, na traktor. Takie podejście jednak „nie sprawdza się w żaden sposób”.

Romaszewska opowiada także o negocjacjach Mińska z Moskwą odnośnie cen gazu. Łukaszenka, kupując taniej od innych, chciałby, by ceny dla Białorusi były jeszcze niższe, takie jak dla firm rosyjskich.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Lekarz po powrocie z Lombardii: Włoskie rodziny nie mogą pożegnać swoich zmarłych

Paweł Szczuciński o misji polskich lekarzy we Włoszech, tym, czego się na niej nauczył i jak wygląda sytuacja w Lombardii.


Dr Paweł Szczuciński mówi o misji Fundacji PCPM i Wojskowego Instytutu Medycznego, w której uczestniczył we Włoszech. Polska misja pomagała włoskim lekarzom. Jej celami było

Dać odrobinę oddechu naszym włoskim przyjaciołom […] pozyskanie wiedzy i informacji potrzebnych w kraju, gdy fala epidemii do nas dotrze.

Wiele się podczas pobytu w Lombardii nauczyli, jeśli chodzi o „procedury postępowania w trudnych przypadkach klinicznych” czy obsługę środków bezpieczeństwa, gdyż  „kombinezonów nie zakłada się łatwo”. Lekarz zwraca uwagę

Niemalże wszyscy tamtejsi doktorzy mówili, że całkowita izolacja pomaga zwalczy epidemię. Dla naszego gościa nie była to pierwsza misja medyczna. Przyznaje, że spędził wcześniej „szereg lat w regionach dużego zagrożenia epidemiologicznego”. Nie obawiał się wyjazdu do jądra pandemii. Był dobrze przygotowany.  Dr Szczuciński także opowiada o czynnikach, które sprawiły, że epidemia rozprzestrzeniła się tam na taką skalę:

Po pierwsze mieli ogromnego pecha. Byli pierwszym krajem w Europie, gdzie pojawił się wirus […] Po drugie to cechy Włochów, za które ich kochamy przyczyniły się do rozwoju epidemii.

Lekarz wyjaśnia jak trudy związane z pracowaniem w kombinezonie mogły zachęcić niektórych do poluzowania środków bezpieczeństwa, z tragicznymi tego skutkami. Tłumaczy, w jaki sposób można poznać, że jest się chorych na Covid-19. Objawy są podobne do grypy, jednak:

To nie jest jak grypa, że ścina człowieka z nóg.

Suchy kaszel, wysoka temperatura, a w końcu uczucie duszności to objawy narastające z czasem. Zauważa przy tym, że na dalszym etapie

W ciągu pół godziny stan może się tak pogorszyć, że osoba musi znaleźć się pod respitatorem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 Służby Ukrainy: Nie są zagrożone pożarem ani składowisko odpadów radioaktywnych w strefie czarnobylskiej, ani reaktor

Paweł Bobołowicz o epidemii koronawirusa wśród mnichów oraz o coraz większym pożarze w Czarnobylu. Płoną tysiące hektarów lasu w pobliżu strefy skażenia.

Patriarchat moskiewski w ukraińskich mediach jest krytykowany za lekceważenie obostrzeń zwiażanych z kwarantanną.

Paweł Bobołowicz przedstawia sytuację na Ukrainie w związku z koronawirusem.  Jeden z ukraińskich mnichów twierdził, że koronawirusa można pokonać dzięki modlitwom i przytulaniu się z innymi. Obecnie sam jest zarażony.

Wczoraj w Kijowie odnotowano największy dobowy wzrost liczby chorych – 79 osób, z czego aż 63 przypadki wśród mnichów Ławry Kijowsko – Peczerskiej. To najważniejszy ośrodek kultu prawosławia na Ukrainie, który znajduje się w rekach Patriarchatu Moskiewskiego.

Zarażonych jest w sumie 90 mnichów, a trzech zmarło. Sama klasztor twierdzi, że mnisi nie zmarli z powodu koronawirusa. Innego zdania są władze Kijowa. Tymczasem wokół Czarnobyla trwa  już 10. dzień pożar lasów, największy od 1986 r.

Ponad 90 jednostek sprzętu  i 415 strażaków i bierze udział w gaszeniu pożarów.

Korespondent stwierdza, że w poniedziałek samoloty dokonały 227 zrzutów wody, zrzucając jej 538 ton. Zwraca uwagę, iż „z zamkniętej strefy do Kijowa jest około 100 km”.  Nad ukraińską stolicę wiatr przywiał chmurę dymu ze strefy pożarów.

W piątek dym był wyczuwalny w powietrzu, a słońce pomimo błękitnego nieba było przykryte żółtym dymem. […] Kijów 10 kwietnia był miastem o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu z całego świata.

Na sytuację zareagował prezydent Zełenski, który podziękował strażakom za poświęcenie i poinformował, że będzie dzisiaj  na ten temat rozmawiać z szefem państwowej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Ta ostatnia instytucja podaje, że

 Nie są zagrożone pożarem ani składowisko odpadów radioaktywnych w strefie czarnobylskiej, ani reaktor.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
K.T./A.P.

Prof. Ancyparowicz: Na pewno nikt nie będzie zabierał nikomu pieniędzy. Szerzenie pogłosek może prowadzić do katastrofy

Prof.  Grażyna Ancyparowicz o obniżeniu stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, ochronie miejsc pracy, bezpieczeństwie oszczędności na kontach i szkodliwości plotek.


Referencyjna stopa procentowa spada do poziomu 0,5 proc. z dotychczasowego 1 proc. Prof.  Grażyna Ancyparowicz tłumaczy, że obniżenie stóp procentowych ma ulżyć kredytobiorcom. Chodzi o możliwości spłaty kredytów po pandemii i w tym wakacjach kredytowych.

Banki komercyjne nie są zainteresowane doprowadzeniem do masowego bankructwa swoich klientów.

Decyzja RPP daje bankom impuls do obniżenia oprocentowania kredytów, tak by nie doprowadzić do bankructwa swoich klientów. Podkreśla, że głównym celem NBP w obecnej chwili jest ochrona miejsc pracy, aby szybko zażegnać kryzys.

Jeśli ludzie będą mieli pracę i będą zarabiać to gospodarka wróci.

Ekonomistka mówi także o możliwości wyeliminowania gotówki. Podkreśla liczne zalety płacenia bezgotówkowego w porównaniu do używania gotówki. Ta ostatnia jest bowiem (dosłownie) brudna i są na niej bakterie. Przechodzi ona przez wiele różnych rąk. Podkreśla przy tym, że

Nigdzie nie było powiedziane, że mamy płacić wyłącznie w sposób elektroniczny.

Prof.  Ancyparowicz odnosi się do szkodliwych, jak podkreśla pogłosek, sugerujących, że środki, jakie ludzie mają na kontach są zagrożone. Podkreśla, że nikomu nie będą odbierane jego pieniądze. Odnosząc się do porównań z Grecją, gdzie obywatelom zostały odebrane ich oszczędności na kontach, podkreśla, że sytuacja tego kraju była całkiem odmienna niż nasza. Przypomina, iż „wprowadzono podatek karny za to, że Grecy wiele lat żyli ponad stan”.

Limity w oddziałach istniały zawsze.

Ograniczenia w podejmowaniu większych sum w oddziałach banków to zaś coś, co zawsze funkcjonuje, gdyż oddziały dysponują ograniczonymi zasobami gotówki. Żeby wypłacić większą sumę, muszą więc tę gotówkę wcześniej fizycznie sprowadzić.

Nasz bardzo stabilny system bankowy może przestać taki być z dnia na dzień

Zaznacza, że rozpowszechnianie alarmistycznych i nieprawdziwych informacji doprowadzić może do paniki i runu na banki, który jest drogą do zdestabilizowania nawet najbardziej stabilnego systemu bankowego.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
K.T./A.P.