Wódz namibijskiego plemienia: Niemcy odmawiają zadośćuczynienia za ludobójstwo na naszych przodkach

Flaga Namibii / Fot. OpenClipart-Vectors, Pixabay

„Przedstawiciele państwa, które chce być kompasem moralnym Europy, powinni umieć spojrzeć nam w oczy”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Studio 195: Złoto, diamenty i wagnerowcy – czyli jak afrykański ląd stał się starciem interesów rosyjskich i francuskich

„To, czyja będzie Polska, to się dopiero musi rozstrzygnąć”/ Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” nr 108/2023

Mam wrażenie, że znów jesteśmy „w czwartym czerwca”, że ten czerwiec to finał tamtego. Znów aktualne są słowa Jana Olszewskiego: w grze „jest pewien obraz Polski, jaka ona ma być. Czyja ona ma być?”

Jest druga połowa maja 1992 roku. Gabinet mecenasa Jana Olszewskiego zbiera się w celu omówienia polsko-rosyjskiej umowy państwowej, którą w następnych dniach w Moskwie mają podpisać prezydenci Wałęsa i Jelcyn.

Umowę referuje minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski. Premierowi nie podoba się preambuła, ale w którymś momencie ministrowie dowiadują się, że do umowy są dołączone dwa tajne załączniki. Minister Skubiszewski nie chce ich pokazać, mówiąc, że i tak wszystko jest już ustalone. Jednak ministrowie stawiają na swoim.

Tego samego dnia Rada Ministrów zbiera się po raz drugi. Tym razem jest to posiedzenie ściśle tajne. Ministrowie z przerażeniem czytają załączniki, z których wynika, że państwo polskie ma zapewnić mieszkania tym żołnierzom sowieckim, którzy chcą zostać w Polsce, a co gorsza, w bazach rosyjskich mają powstać rosyjskie przedsiębiorstwa. Ministrowie protestują. Antoni Macierewicz mówi, że jeśli w bazach pozostaną Rosjanie, to Polska nigdy nie zostanie przyjęta do NATO. Rząd załączniki odrzuca. Ale w dniu odlotu prezydenta Wałęsy do Moskwy rzecznik prezydenta oświadcza, że prezydent nic nie wie o decyzji rządu i ma zamiar podpisać całą umowę wraz z załącznikami. Gdy dowiaduje się o tym premier, staje na głowie, by dostarczyć stenogramy z posiedzenia Rady Ministrów prezydentowi Wałęsie i zakazuje mu podpisania załączników.

W mediach trwa nagonka na rząd. Po powrocie wściekły Wałęsa cofa rekomendację rządowi Jana Olszewskiego. 29 maja Janusz Korwin-Mikke zgłasza projekt uchwały lustracyjnej. Na listach tajnych współpracowników pojawia się ponad 60 nazwisk posłów, które wyciekają do mediów. Są dwie koperty. W kopercie nr 2 znajduje się nazwisko prezydenta Rzeczypospolitej. W mediach wrze. Politycy i dziennikarze krzyczą o prawach człowieka, o końcu demokracji, o złamaniu zasad państwa prawa. W nocy 4 czerwca rząd Jana Olszewskiego zostaje odwołany.

Przypominam te zdarzenia, bo mam wrażenie, że znów jesteśmy „w czwartym czerwca”.

Ci sami bohaterowie po dwóch stronach barykady. Z jednej strony Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz, a z drugiej Donald Tusk, Waldemar Pawlak czy Aleksander Kwaśniewski. O Ustawie o Państwowej Komisji ds. badania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022 mówi się tak samo i to samo, co wtedy o lustracji. I mówią nie tylko ci sami politycy, ale komentują ci sami dziennikarze.

Mam wrażenie, że ten czerwiec to finał tamtego. Znów aktualne są słowa Jana Olszewskiego: w grze „jest pewien obraz Polski, jaka ona ma być. Może inaczej – czyja ona ma być? Jest Polska, była Polska przez czterdzieści parę lat (…) własnością pewnej grupy. Własnością z dzierżawy, może nawet raczej przez kogoś nadanej. Po tym myśmy, w imię racji, własnych racji politycznych, zgodzili się na pewien stan przejściowy. Na kompromis, na to, że ta Polska jeszcze przez jakiś czas będzie i nasza, i nie całkiem nasza. I zdawało się, że ten czas się skończył. (…) A dzisiaj widzę, że nie wszystko się skończyło, że jednak wiele jeszcze trwa i że to, czyja będzie Polska, to się dopiero musi rozstrzygnąć”. I się rozstrzygnie. Jesienią 2023 roku.

Na zakończenie swego przemówienia z czerwca 1992 roku Jan Olszewski powiedział, że jest dumny z tego, że po złożeniu swojego urzędu będzie mógł swobodnie spacerować po ulicach Warszawy i patrzeć ludziom prosto w oczy. I tak też robił. A ja jestem przekonany, że dziś żaden z czołowych polityków nie mógłby powtórzyć tego spokojnego spaceru po ulicach polskich miast.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 2 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 108/2023.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 2 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 108/2023

Michał Wojtas, lider warszawskiej grupy Amarok, opowiada o pierwszym solowym albumie pt. „Lore”.

Michał Wojtas (po lewej) z prowadzącym Muzyczne IQ.

… ciemne, głuche brzmienie…

Rozmowa z Michałem Wojtasem, liderem Amarok, o pierwszej, sygnowanej nazwiskiem artysty płycie pt. Lore. Muzyka powstała na potrzeby przedstawienia tanecznego pod tym samym tytułem cenionego choreografa brytyjskiego, Jamesa Wiltona. „Lore” inspirowany jest motywami celtyckimi, starosłowiańskimi i nordyckimi, a więc w tej podróży nie brakuje ani dyskretnych, relaksacyjnych brzmień, ani nieco mocniejszych – elektroniki i ambientu.

„Michał Wojtas, lider formacji Amarok, tak często współpracuje z brytyjskim choreografem Jamesem Wiltonem, że należało owoce tej pracy wrzucić w jakiś osobny kanał. 4 lata temu usłyszeliśmy „The Storm” – ambientowo-progresywną płytę ilustrującą jedno z przedstawień Wiltona, specjalisty od tańca współczesnego. Owa płyta, sygnowana jako Amarok, odbiega od innych, regularnych albumów tego projektu, takich jak „Hunt” czy „Hero”. Zatem, gdy przyszła okazja do kolejnych kompozycji ‘scenograficznych’, Michał zaczął sygnować to własnym nazwiskiem, nie jako zespół (chociaż przy współpracy z członkami zespołu). W ten sposób usłyszeliśmy „iRobot”, a później „Towards the Light”, futurystyczne, ‘blade runnerowe’ ilustracje, jakże inne od tego, co słychać na „Lore”, długogrającym soundtracku do nowego przedstawienia Wiltona, które miało premierę jeszcze w październiku 2022.” Jakub Oślak, https://www.cantaramusic.pl/recenzje/michal-wojtas-lore Cantara Music

34 lata po okrągłym stole i reglamentowanych „niby wolnych” wyborach – 4 czerwca 1989, czyli nawiązania i interpretacje

6 lutego 1989 r. w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu. Porozumienia między opozycją solidarnościową a władzą, podpisane 5 kwietnia 1989 r., znacząco wpłynęły na upadek systemu komunistycznego. Polacy poczuli się jednak zdradzeni przez elity Solidarności, bo do kłamstw PZPR i jej kacyków przywykli.

W roku kampanii wyborczej i wyborów do polskiego Sejmu i Senatu powracam do roku 1989.


Oto 7 kwietnia owego roku, na mocy porozumień Okrągłego Stołu, Sejm PRL przyjął ustawę zmieniającą ordynację wyborczą. Niektórzy nazywali to „demokracją kontrolowaną”. Inni „powolnym popuszczaniem kagańca opozycji”.

Ci którzy mówią, szczególnie dzisiaj pod niebem Warszawy 4 czerwca, o zewie wolności narodu polskiego i godzących się na demokratyczne zmiany gem. Jaruzelskiego, Kiszczaka i całej PZPRZ są po prostu w błędzie.

Rzadko coraz częściej wspomina się o tym, że w Magdalence z góry już zadecydowano o tym jak podzielone zostaną mandaty.

Przy Okrągłym Stole opozycja dostała z przelicznika, według jego postanowień, jedynie 161 mandatów do obsadzenia! Wszystko było już ustalone przed wyborami!

W maju 1989 roku wojna plakatowa i próba sił w publicznych mediach trwała w najlepsze. Powracam do tamtych czasów dlatego by stwierdzić, że z perspektywy tych lat transformacja po roku 1989 Polaków zniewoliła w sieci niemocy, straty złudzeń i nadziei.

Dziwię się, że Polska i Polacy w ogóle przetrwali pod ciosami bezdusznej reformy Leszka Balcerowicza. Młodym przypomnę, że owa reforma uczyniła z milionów biedaków i ubogich. Dzięki rabunkowej prywatyzacji garstka różowo (posolidarnościowej) – postkomunistycznej tzw. elity za symboliczną złotówkę uwłaszczyła się i stała posiadaczem zakładów przemysłowych, fabryk, przetwórni itp.

 

Czołg w kopalni Wujek podczas pacyfikacji | Fot. Archiwum Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności

 

Jak do tego doszło

 

Schyłek socjalizmu, lata 1985 – 1989, nie charakteryzował się niczym niezwykłym. Ówczesne dzieci i młodzież żyły pośród kryzysu, kolejnych etapów reformy gospodarczej, strajków „wywołanych przez wywrotowe siły i wrogów socjalistycznej ojczyzny” i pustki w sklepach.

Jan Paweł II
Domena Pobliczna/ autor Rob Croes (ANEFO)

A potem wydarzyła się trzecia pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny. Ale zanim do niej doszło doszło do pewnego spotkania. Pod dachem nieba Watykanu styczniową porą 1987 roku z papieżem Janem Pawłem II spotkał się generał Jaruzelski.

Pod wpływem rozmowy, niewesoła już wówczas kamaryla Wojciecha Jaruzelskiego stwierdziła, że nie uda się uratować „awangardy  rządzącej klasy robotniczej”„przewodniej siły narodu”, czyli PZPR.

Budzące się strajki, których największa fala wylała w 1988 roku, przyśpieszyły decyzję o próbie przygotowania, a później przeprowadzenia operacji w stylu Okrągłego Stołu.

Był jeden haczyk! Jaruzelski i rządząca PZPR nawet nie chcieli słyszeć o rozmowach z Lechem Wałęsą i NSZZ Solidarność!

Wojciech Jaruzelski wierzył, że uda się tak sprytnie podejść Jana Pawła II i polskie duchowieństwo, że to świeccy katolicy wskazani przez episkopat będą współdecydować o zmianach w Polsce.

Wstępem do tego słabo skrojonego scenariusza było powołanie w listopadzie 1986 r. tak zwanej Rady Konsultacyjnej. Ale Jan Paweł II był nieugięty. Mimo wahań części duchowieństwa w tej sprawie, to papież Jan Paweł II wpłynął na to, że polski episkopat i prymas Józef Glemp nie podjęli tej propozycji.  

Jan Paweł II wciąż czuł, że Solidarność i Polacy, choć z przetrąconymi kręgosłupami stanem wojennym, chcą wolności.

Na fali rozmów z Janem Pawłem II i jego wizyty w 1987 roku, odwilży radzieckiej „Pierestrojki”, fali strajków, szczególnie młodzieży i studentów w roku 1988 roku, Jaruzelski został przekonany przez Mieczysława F. Rakowskiego, że z opozycją trzeba będzie jednak rozmawiać.

I tak narodziła się idea Okrągłego Stołu, którego jednym z postanowień końcowych były ustalenia dotyczące pierwszych częściowo wolnych wyborów do parlamentu w powojennej Polsce.

Obie strony ustaliły – nazwijmy to wprost – niedemokratyczny podział mandatów. 35 procent miejsc w sejmie miało przypaść opozycji, reszta zaś przedstawicielom PZPR, dwóch partii satelickich i paru stowarzyszeń i organizacji prorządowych.

 

Kornel Morawiecki, lider Solidarności Walczącej był największym przeciwnikiem porozumienia z komunistami przy Okrągłym Stole.

Pierwsze wybory po obradach Okrągłego Stołu śmiało można nazwać „apoteozą kreślenia”!

Wyborca nie miał lekko. Aby głos był ważny musiał wykreślić na karcie wyborczej nazwiska wszystkich kandydatów z wyjątkiem swojego faworyta (sic!). To jeszcze nie wszystko.

Cytując George’a Orwella z „Folwarku zwierzęcego” byli kandydaci „równi i równiejsi”. Oto bowiem 425 posłów wybierano w 108 okręgach wyborczych. Pozostałych 35 trzeba było wybrać ze specjalnej listy – „listy krajowej”.

W tym gronie znaleźli się najbardziej zaufani ówczesnemu rządowi politycy i działacze. Co ciekawe, aby kandydat z „listy krajowej” stał się posłem musiał otrzymać w skali całego kraju minimum 50 % poparcie.

Mieliśmy więc do czynienia podczas tamtych wyborów z pewnego rodzaju formą plebiscytu.

 

Anna Walentynowicz, Matka Solidarności / fot: Jake / CC 2.0

Wielu działaczy opozycyjnych uznało to za zdradę i sprzeniewierzenie się ideom „Solidarności”. Zdaniem Andrzeja Gwiazdy czy nieżyjącej Anny Walentynowicz solidarnościowe „elity dogadały się” z rządem wbrew nadziejom Polaków.

Tuż po ogłoszeniu dnia wyborów w całej Polsce ruszyła wielka kampania. Od tamtego czasu piosenka zespołu OMD „Enola Gay” na zawsze już kojarzyć mi się będzie z telewizyjną reklamą „4 czerwca – Idź na wybory”.

 

 

Telewizja Polska końca lat 80. była daleka od ideału, ale ze znakomitym Teatrem Telewizji, redakcją dokumentalną i misja edukacyjną, bo któż nie pamięta programu „Sonda”. Ech…

Na czas wyborów TVP zmieniła swój wizerunek i ramówkę. Po raz pierwszy wszystkie komitety wyborcze mogły skorzystać z przysługującego im czasu antenowego. Zapamiętałem szczególnie program wyborczy Komitetu Obywatelskiego, który prowadził znany satyryk i aktor Jacek Fedorowicz. Późniejszy autor satyrycznego „Dziennika Telewizyjnego” pokazywał z wrodzoną sobie flegmą i kabaretowym zacięciem jak skreślać wszystkich kandydatów z wyjątkiem „ludzi Lecha”.

Nikt nie przypuszczał, że Komitet Obywatelski odniesie tak wielki sukces.

Strona rządowa przegrała na całej linii w wyborach do Senatu. „Drużyna Lecha” wprowadziła do izby wyższej parlamentu 99 swoich kandydatów.

Polacy posłuchali liderów Solidarności i całkowicie zbojkotowali kandydatów z tak zwanej „listy krajowej”. W pierwszym rozdaniu wyborczym z tej listy do Sejmu dostali się jedynie Adam Zieliński (z ramienia PZPR) i Mikołaj Kozakiewicz ze Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (późniejszy marszałek Sejmu I kadencji).

Strona rządowa poniosła porażkę. Mieczysław Rakowski, ówczesny premier, nie dostał się do Sejmu. 4 lipca 1989 podał cały gabinet do dymisji. Oto co powiedział: „Nie wiem, czy dziś to nowa faza ustroju, czy mgnienie historii.”

Na koniec jedna uwaga. 4 czerwca 1989 Polacy przy urnach wyborczych nie wzięli udziału w wolnych wyborach tylko w plebiscycie: „za” lub „przeciw” władzy.

Nie popełnijmy tego samego błędu w najbliższych wyborach patrząc realnie na to, co dzieje się z Polską w ciągu ostatnich lat! Głosujmy na programy, dobre pomysły i ludzi, którzy świeżym spojrzeniem będą reprezentować nas – także rzeszę imigrantów.

Dlatego tym bardziej wierzę, że tegoroczne wybory poruszą serca i umysły! To dla mnie osobiście będą najważniejsze wybory w życiu.

Tomasz Wybranowski

Tutaj do wysłuchania program o polskiej duszy:

Dokumenty z raportu o katastrofie smoleńskiej materiałem dowodowym ws. wpływów rosyjskich w Polsce?

Featured Video Play Icon

Antoni Macierewicz

Antoni Macierewicz rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim omawiał powołanie komisji ds. badania wpływów rosyjskich, także komentował wydarzenia związane z katastrofą smoleńską.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Największe przestępstwa Donalda Tuska są związane ze Zbrodnią Smoleńską i oddaniem śledztwa stronie rosyjskiej, co było niezgodne z polskim prawem – podkreśla były minister obrony narodowej. 

List Grada, ministra skarbu państwa, w rządzie Donalda Tuska do Bogdana Klicha mówi, że zmiana firmy, która ma dokonywać remontu samolotu Tu-154, którą to zmianę wymusili Rosjanie było zagrożeniem życia dla prezydenta i ludzi lecących tym samolotem – dodaje Antoni Macierewicz.

Zobacz także:

Dr Błażewicz: 500 tajnych współpracowników bezpieki inwigilowało wiernych w czasie I pielgrzymki Jana Pawła II do Polski

Dr Błażewicz: 500 tajnych współpracowników bezpieki inwigilowało wiernych w czasie I pielgrzymki Jana Pawła II do Polski

Jan Paweł II

W 44 rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski dr Paweł Błażewicz z Instytutu Pamięci Narodowej rozmawiał w Poranku Wnet o przebiegu i konsekwencjach wizyty papieża w Polsce.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Gość Poranka Wnet zwrócił uwagę na to, że obchody Milenium Polski oraz pielgrzymka papieża w Meksyku miały ogromny wpływ na znaczenie wizyty Jana Pawła II w Polsce w 1979 roku, która była początkiem tworzenia Solidarności.

Zobacz także:

„Kronika Paryska” Piotra Witta: Polska coraz wyraźniej rysuje się jako przywódca krajów Europy Wschodniej

 

Prezes PFN: chcemy, by film dokumentalny o Witoldzie Pileckim stał się popularny na całym świecie

Pomnik Rotmistrza Witolda Pileckiego w Wieluniu / Fot. Jan Brewczyński

Marcin Zarzecki przedstawia również najbliższe plany instytucji, którą kieruje.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Bremberg: Myślę, że Pilecki jest ważnym przypomnieniem heroizmu, którego ludzie muszą dokonać, żeby żyć w wolnym kraju

Przedpremierowy pokaz filmu „Raport Pileckiego” w Waszyngtonie

Warszawa, 1948-03-03. Proces przed Wojskowym S¹dem Rejonowym w Warszawie tzw. grupy Witolda ? Witolda Pileckiego i jego towarzyszy: Marii Szel¹gowskiej, Tadeusza P³u¿añskiego, Ryszarda Jamontta-Krzywickiego, Maksymiliana Kauckiego, Witolda Ró¿yckiego, Makarego Sieradzkiego i Jerzego Nowakowskiego. Pilecki, ¿o³nierz Armii Krajowej, który po uwiezieniu w Oœwiêcimiu, w obozie utworzy³ siatkê konspiracyjn¹ Pañstwa Podziemnego - zosta³ oskar¿ony o wspó³pracê z wywiadem obcego mocarstwa oraz wspó³pracê z II Korpusem. G³ównego oskar¿onego sk³ad sêdziowski pod przewodnictwem pp³k. Jana Hryckowiana skaza³ na karê œmierci, wyrok wykonano. Nz. Pilecki sk³ada zeznania.

Pokaz był współorganizowany przez Polską Fundację Narodową i waszyngtońskie Muzeum Ofiar Komunizmu. „Osobom oglądającym film towarzyszyły skrajne emocje – mówi Piotr Mateusz Bobołowicz.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

„Może zdawać się, że wiadomo już wszystko na temat Holokaustu…”. Sukces biografii Pileckiego pokazuje, że jest inaczej

Czy jesteśmy coraz bliżej powstania zjednoczonej Irlandii? – Studio Dublin – 26.05.2023 r.

Studio 37 Dublin i najświeższe wieci ze Szmaragdowej Wyspy. Komentują Tomasz Wybranowski i Bogdan Feręc. Na fotografii dubliński Most Jamesa Joyce'a. Fot. Tomasz Szustek / Studio 37.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, w którym informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak dobrej muzyki i ciekawostek z Irlandii. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

Gość „Studia Dublin”:

Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com


Prowadzenie i scenariusz: Tomasz Wybranowski



Bogdan Feręc krytykuje działania irlandzkiego rządu na rzecz przestawienia krajowej energetyki na produkcję słoneczną. Zauważa, że:

Mogłoby się to sprawdzić tylko na małą skalę. Powinniśmy raczej iść w stronę wykorzystywania wiatru, którego mamy tutaj aż w nadmiarze.

Niedawno obchodzona była 25 rocznica referendum ws. porozumień wielkopiątkowych. Silnym echem na Szmaragdowej Wyspie odbiło się przemówienie wieloletniego wysoko postawionego  działacza IRA oraz przywódcy Sinn Fein ( 1983-2018 ) Gerry’ego Adamsa.

Wśród wielu Irlandczyków wciąż trwa marzenie o wielkiej Irlandii. Nie wiadomo jednak, czy połączenie byłoby korzystne dla obecnej Republiki.

Gerry Adams / Fot. Sinn Fein, Flickr

W finale komentarz do wizyty przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Rusłana Stefanczuka w polskim Sejmie oraz kwestii godnego upamiętniania zbrodni wołyńskiej.

Czekamy na słowa przeprosin od Ukraińców, ale uważam, że powinniśmy nieco wyciszyć emocje. Został poczyniony dobry pierwszy krok, by rozmawiać na ten temat.

Fragment muralu upamiętniającego ludobójstwo na Wołyniu /Warszawa ul Młynarska/ autor: Mikołaj Ostaszewski

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Sąd Najwyższy skasował wyrok przeciwko Wincentemu Witosowi i innym skazanym w tzw. procesie brzeskim

Wincenty Witos / Fot. Wikimedia Commons

Wśród pośmiertnie uniewinnionych znalazło się sześciu polityków PSL i pięciu przedstawicieli PPS.

Proces brzeski był konsekwencją represyjnych działań podjętych przeciwko opozycji przez marszałka Józefa Piłsudskiego w 1930 r. Oskarżonym zarzucano przygotowywanie zamachu stanu. Proces brzeski rozpoczął się 26 października 1931 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie.  Wyroki zapadły 13 stycznia 1932 r., po ponad 50 rozprawach. Dwie apelacje nie przyniosły pożądanego przez skazanych skutku.

Wśród polityków skazanych podczas procesu brzeskiego znaleźli się: Herman Lieberman, Norbert Barlicki, Adam Pragier, Stanisław Dubois, Adam Ciołkosz i Mieczysław Mastek ( PPS)  oraz  Wincenty Witos, Władysław Kiernik, Kazimierz Bagiński, Józef Putek i Adolf Sawicki ( PSL-Piast i PSL-Wyzwolenie).

Skargę kasacyjną złożył w 2020 r. były Rzecznik Praw Obywatelskich, prof. Adam Bodnar, a o pełną rehabilitację skazanych wielokrotnie upominali się liderzy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wyrok SN z zadowoleniem przyjął obecny prezes partii, Władysław Kosiniak-Kamysz.

Zapomniana tradycja – chłopska szkoła polityczna Wincentego Witosa. Bez polskiej wsi nie byłoby partyzantki powojennej