W 80 rocznicę zbrodni katyńskiej – wspomnienie o trzech pracownikach naukowych Akademii Górniczej w Krakowie

W lesie katyńskim polegli: dr inż. Zygmunt Mitera – adiunkt Wydziału Górniczego, inż. Tadeusz Ramza – starszy asystent Wydziału Górniczego i inż. Augustyn Jelonek – adiunkt Wydziału Hutniczego.

Bronisław Barchański

Ofiary zbrodni NKWD z 1940 r. zostały w Polsce po raz pierwszy oficjalnie uhonorowane poprzez opisanie tej zbrodni na płycie z brązu umieszczonej w 1989 r. w krużgankach klasztoru Ojców Karmelitów na Piaskach w Krakowie. Z tej płyty możemy odczytać, że w gronie zamordowanych było między innymi:

  • 12 generałów,
  • 300 pułkowników i podpułkowników,
  • 500 majorów,
  • 2500 kapitanów i rotmistrzów,
  • 5000 poruczników i podporuczników,
  • 6000 podchorążych i podoficerów.

W gronie ofiar uhonorowanych na ww. płycie jest również jedyna kobieta – porucznik lotnictwa Janina Lewandowska, którą NKWD zamordowało w dniu Jej 32 urodzin – 22.04. 1940 r. w Katyniu.

W trakcie działań wojennych prowadzonych przez Wermacht na terenie Związku Radzieckiego Niemcy natknęli się na terenie Lasu Katyńskiego na groby pomordowanych polskich oficerów. W dniach od 18.02. do 13.04.1943 r. ekshumowali 400 ciał. W dniu 13.04. 1943 r. komunikat radia niemieckiego w Berlinie poinformował świat o odkryciu masowych grobów polskich oficerów zamordowanych przez Sowietów. Dla celów propagandowych Niemcy powołali komisję, w skład której weszło 12 przedstawicieli krajów zależnych od Rzeszy Niemieckiej oraz 1 Szwajcar. Komisja ta przebywała w Katyniu od 28–30.04. 1943 r.

Pod niemieckim przymusem, ale za wiedzą i zgodą rządu polskiego w Londynie i władz podziemnych w Polsce, do Katynia udało się kilkunastu Polaków, w tym pisarze Ferdynand Goetel i Józef Mackiewicz. Komisje potwierdziły, że zbrodnia na polskich oficerach jest dziełem Sowietów. W tym miejscu pragnę postawić hipotezę, że Ferdynand Goetel (Sekretarz Akademii Górniczej w latach 1920–1925) mógł być bezwiednym świadkiem odkrycia zbrodni dokonanych przez NKWD na jego 3 byłych studentach (o których będzie mowa w dalszej części artykułu).

W gronie 795 absolwentów AG dyplomy inżynierskie uzyskało 571 górników i 224; było również 3 absolwentów – pracowników naukowych AG: dr inż. Zygmunt Mitera – adiunkt Wydziału Górniczego, inż. Tadeusz Ramza – starszy asystent Wydziału Górniczego i inż. Augustyn Jelonek – adiunkt Wydziału Hutniczego. (…)

Dr inż. Zygmunt Mitera (1903–1940)

(…) Studiował w Akademii Górniczej w Krakowie i w roku 1929 uzyskał dyplom inżyniera górniczego. W grudniu 1932 wyjechał do Kolorado dla dokończenia studiów i w maju 1933 r. jako pierwszy Polak uzyskał doktorat z geofizyki. Doktorat otwierał przed nim drogę do otrzymania dobrze płatnej pracy w USA lub w Kanadzie. Zdecydował się jednak na powrót do Polski. W krakowskiej Akademii Górniczej objął stanowisko wykładowcy w Zakładzie Geofizyki (…).

Po wybuchu II wojny światowej Zygmunt Mitera jako oficer rezerwy znalazł się w Armii Polskiej i 5 października 1939 r. dostał się do niewoli sowieckiej. Dalsze losy dr. inż. Zygmunta Mitery nie były znane aż do roku 1996, kiedy to Stowarzyszenie Rodzin Katyńskich opublikowało Księgę Katyńską. Okazało się wtedy, że między l  kwietnia a 19 maja 1940 r. Zygmunt Mitera został zamordowany przez NKWD na terenie Związku Radzieckiego, w tzw. obozie charkowskim.

Inż. Tadeusz Ramza (1901–1940)

(…) Dyplom inżyniera górnika uzyskał w 1932 r. W 1934 r. na wniosek Rady Wydziału Górniczego rektor prof. zw. inż. W.J. Takliński powołał inż. T. Ramzę na stanowisko starszego asystenta. Na tym stanowisku pracował on do wybuchu wojny. W trakcie mobilizacji inż. T. Ramza jako oficer rezerwy został wcielony do Armii Polskiej. W wyniku napaści na Polskę przez ZSRR 17 września 1939 r., dostał się do sowieckiej niewoli. Jako oficer Wojska Polskiego został zamordowany strzałem w tył głowy przez NKWD podczas likwidacji obozu jenieckiego polskich oficerów w Starobielsku – ZSRR – w okresie kwiecień–maj 1940 r.

Inż. Augustyn Jelonek (1906–1940)

(…) W latach 1924–1929 studiował w Akademii Górniczej, gdzie w grudniu 1929 r. uzyskał dyplom inżyniera metalurga. W roku 1930 pracował u Prof. Korwin-Krukowskiego nad opracowaniem skryptu z wielkopiecownictwa. Na przełomie 1930 i 1931 r. odbywał służbę wojskową. W roku akademickim 1932/33 prowadził ćwiczenia z wielkich pieców na III i IV roku studiów Wydziału Hutniczego. Na wniosek Rady Wydziału Hutniczego w maju 1933 r. rektor prof. inż. Saryusz-Bielski powołał inż. A. Jelonka na stanowisko adiunkta; na stanowisku tym pracował do wybuchu wojny. W trakcie mobilizacji inż. A. Jelonek jako oficer rezerwy został wcielony do Armii Polskiej. Po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. dostał się do sowieckiej niewoli i został zamordowany strzałem w tył głowy przez NKWD podczas likwidacji obozu jenieckiego polskich oficerów w Starobielsku między kwietniem a majem 1940 r.

Cały artykuł Bronisława Barchańskiego pt. „I Oni też tam byli” znajduje się na s. 3 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Bronisława Barchańskiego pt. „I Oni też tam byli” na s. 3 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Twierdze komunizmu mają się dobrze, mimo że wielu ludzi dało się nabrać, że komuniści oddali władzę „po dobroci”

Istnieje opinia, że wychodzenie z komunizmu zajmie tyle czasu, ile trwała okupacja komunistyczna. Minęło już 30 lat, ale nasz proces „wybijania się na niepodległość” daleki jest od zakończenia.

Jan Martini

Komunizm tkwi nie tylko w nostalgicznych wspomnieniach starych „funków”, ale także w sympatii intelektualistów, fanatyzmie młodych działaczy, w odrzuceniu chrześcijaństwa i jego dorobku cywilizacyjnego, w pogardzie dla patriotyzmu i polskiej tradycji, a zwłaszcza w temperaturze sporu politycznego – w „zoologicznej” (mówiąc Michnikiem) wręcz nienawiści do Prawa i Sprawiedliwości. (…)

Odtwarzanie państwowości polskiej niemal od zera w 1918 roku przebiegało znacznie szybciej niż odzyskiwanie państwa, które komuniści przekazali „w dobre ręce”. Możliwe, że było to optymalne dla nas wszystkich rozwiązanie. Dlatego nie można deprecjonować ani ówczesnej roli noblisty-konfidenta (naprawdę szkodzić zaczął dopiero później), ani osiągnięć „okrągłego stołu” umożliwiających bezkrwawe przemiany. Pamiętajmy o niebezpieczeństwie jakim były resorty siłowe – kilkaset tysięcy uzbrojonych, przestraszonych i niepewnych swego losu ludzi.

Taki sposób „przejścia do demokracji” w połączeniu z kompletnym brakiem rozliczeń miał swoją cenę – skutkiem było powstanie państwa „teoretycznego”, które najtrafniej ocenił minister B. Sienkiewicz („kamieni kupa”).

Z kolei takie właśnie państwo było wręcz pożądane przez potężnych graczy, których interesy splatają się (na nasze nieszczęście) w Polsce.

Dlatego większość rządów III RP miała w mniejszym lub większym stopniu charakter kompradorski – musiała „zabezpieczyć” interesy swoich mocodawców, a skromne pozostałości przeznaczyć dla „krajowców” w postaci różnych „kuroniówek”, „orlików” czy „schetynówek”. O ile komuniści po powrocie do władzy w 1991 roku, jako „sukcesorzy prawni PZPR”, musieli się mitygować (np. nie zlikwidowali IPN), to apogeum szkodnictwa nastąpiło podczas rządów PO – partii formalnie postsolidarnościowej, którą dość długo postrzegaliśmy jako bardziej „cywilizowaną” i mniej „oszołomską” wersję PiS. Osłona medialno-propagandowa procesu transformacji ustrojowej była tak skuteczna, że do dziś wielu ludzi sądzi, że komuniści oddali władzę „po dobroci” (…)

Brytyjski sowietolog Christopher Story uważał, że w stworzonym modelu „demokracji” niezależnie na kogo się głosuje, zawsze wygrywa KGB.

Z analizy pism Lenina wynika, że na pewnym etapie rewolucji zaistnieje konieczność, aby „przywdziać szaty przeciwnika i przyjąć jego język”. Tym etapem jest właśnie pierestrojka.

Story zwrócił też uwagę na fakt, że „namaszczeni” przez organizatorów przemian dysydenci długo nie rządzili – wkrótce komuniści już z mandatem demokratycznym wracali do władzy: „Co zdarzyło się po tzw. przemianach w krajach komunistycznych? Władze powierzono tam znanym opozycjonistom-dysydentom.

A więc – w porządku, komunizmu już nie ma. Ci dysydenci z reguły nie pozostawali u władzy dłużej niż rok, w jednym przypadku było to 9 miesięcy. Tylko Wacław Havel urzędował dłużej, bo miał jeszcze inne zadanie do wykonania. Polecono mu podział Czechosłowacji na 2 części” (w Polsce komuniści powrócili do władzy w 1991 roku). Ponieważ demokracja wymaga istnienia opozycji, w ramach przygotowań do przemian, z inicjatywy KGB zorganizowano w Helsinkach Konferencję Bezpieczeństwa i Współpracy KBWE (1975), na której Związek Radziecki zobowiązał się przestrzegać „praw człowieka” – niezbędnych do zaistnienia legalnej opozycji.

Ponieważ w krajach komunistycznych poza Polską w zasadzie opozycji nie było, wykształcono nowy typ tajnego współpracownika, zwanego w żargonie resortowym „zawodowym dysydentem”, który miał zajmować się „walką z komuną” w pełnym wymiarze godzin.Przykładem życzliwego stosunku do opozycjonistów w tamtych czasach może być generał SB Krzysztoporski (dobry znajomy Wałęsy). Uważał on, że opozycji nie należy niszczyć, tylko wspomagać ją, a nawet… finansować. (…)

Sam fakt istnienia mechanizmów demokratycznych – partii politycznych, wyborów, braku cenzury – stwarzał (i stwarza) zagrożenia dla powodzenia „operacji pierestrojka”, choć jej projektanci z pewnością rozpoznali te zagrożenia i stworzyli narzędzia zabezpieczające (a prokuratury i sądy cały czas trwały w gotowości, nietknięte przez wiatr historii). „Niebezpieczeństwo istnieje, ale jesteśmy czujni i będziemy umieli stawić mu czoła” – mówił Bronisław Geremek na temat obaw, że władza może się dostać w ręce „przypadkowych ludzi”.

Mimo wszystko „przypadkowi ludzie” już trzykrotnie dorwali się do władzy – dwa razy dość szybko „opanowano sytuację”, lecz teraz, mimo zaangażowania wielkich sił i środków, „niewłaściwi” wciąż rządzą.

Już celnicy mogą „ruszać paliwa”, a wyłudzacze VAT muszą szukać innej pracy. Już szef FSB gen. Patruszew nie wizytuje Biura Bezpieczeństwa Narodowego, kontrwywiad nie używa rosyjskich serwerów, Komisja Wyborcza nie jeździ na szkolenia do Moskwy, a funkcjonariusze WSW nie piszą interpelacji posłowi Brejzie. To wszystko bardzo nie podoba się „siłom postępu”. Protestują intelektualiści, artyści, humaniści, politycy, dziennikarze i miłośnicy praworządności na całym świecie. Układ okrągłostołowy znajduje obrońców nawet w tak odległych miejscach jak Islandia.

Cały artykuł Jana Martiniego pt. „Demokracja liberalna czy komunizm utajony?” znajduje się na s. 6 i 7 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Demokracja liberalna czy komunizm utajony?” na s. 6 i 7 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Studio Dublin – 24 kwietnia 2020 – dr hab. Piotr Wawrzyk, Agnieszka Białek, Bogdan Feręc, Jakub Grabiasz, Alex Sławiński

W piątkowe przedpołudnie w Radiu WNET informacje z Irlandii, oraz rozmowa z sekretarzem stanu MSZ dr hab. Piotrem Wawrzykiem. Belfast, Dublin i Republika Irlandii w czasach zarazy – tydzień szósty.

W gronie gości:

  • dr hab. Piotr Wawrzyk – sekretarz stanu i wicemister Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP
  • Agnieszka Białek – pedagog, trener, przedsiębiorca z Belfastu
  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com
  • Jakub Grabiasz – redakcja sportowa Studia 37 Dublin
  • Alex Sławiński – dziennikarz, poeta i literat – Studio Londyn Radia WNET

Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin)

Gościem specjalnym Studia Dublin jest przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej, sekretarz stanu w randze wiceministra doktor habilitowany Piotr Wawrzyk. Rozmowa dotyczyła zbliżających się wyborów prezydenckich w Polsce, oraz ich organizacji poza granicami Rzeczypospolitej, a więc także w Irlandii.  

Tutaj do wysłuchania rozmowa z drem hab. Piotrem Wawrzykiem:

 

Za granicą Polonia zawsze mogła brać udział w wyborach i tak być powinno.

Prof. Piotr Wawrzyk zapowiedział, że jeśli ustawa ws. głosowania korespondencyjnego zostanie przegłosowana to Polonia na Wyspach będzie mogła wziąć w nich udział. Przypomina, że termin wyborów prezydenckich określa Konstytucja. Zgodnie z nią muszą się one odbyć między 10 a 23 maja. Tłumaczy, w jaki sposób kwestia wyborów dyskutowana jest z władzami Republiki Irlandii:

Oczywiście zwróciliśmy się do władz Irlandii informując o zamiarze przeprowadzenia wyborów. Natomiast dostaliśmy odpowiedź, która przywołuje ograniczenia związane z pandemią funkcjonujące w Republice Irlandii […] z jednej strony nie ma wskazania na taką czy inną formę, ale z drugiej strony musimy w ich przygotowaniach uwzględnić tę sytuację, która jest związana z pandemią w Irlandii.

Komentując obecną sytuację zwraca uwagę, że wobec epidemii koronawirusa najskuteczniej zareagowała nie Unia Europejska, ale jej państwa członkowskie i ogólnie państwa narodowe w opozycji do organizacji międzynarodowych. Zaprzecza przy tym oskarżeniom jakoby Zjednoczona Prawica dążyła do wyprowadzenia naszego kraju z Unii Europejskiej. Odnośnie wyborów prezydenckich dodaje:

Nowa ustawa o głosowaniu korespondencyjnym, to w obecnej sytuacji jedyny możliwy sposób udziału w wyborach prezydenckich dla Polaków w kraju i dla Polaków za granicą.

 

Prof. Piotr Wawrzyk, sekretarz stanu w randze wiceministra w resosrcie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Fot. arch. polskiego MSZ.

 

W piątkowym Studiu Dublin tuż po rozmowie z sekretarzem stanu MSZ drem hab. Piotrem Wawrzykiem łączymy się tradycyjnie z Bogdanem Feręcem, szefem portalu Polska-IE.com. 

Tutaj do wysłuchania rozmowa Tomasza Wybranowskiego z Bogdanem Feręcem:

 

Podczas dzisiejszego spotkania irlandzkiego Krajowego Zespołu do spraw Zdrowia i Sytuacji Nadzwyczajnych omawiana będzie kwestia badań wszystkich mieszkańców Irlandii. Według spostrzeżeń zespołu ekspertów medycznych istnieją dowody, że rozprzestrzenianie się koronawirusa w społeczności zostało stłumione. Wciąż rośnie jednak w niektórych społecznościach, w tym w domach opieki.

Dlatego ważne jest, aby przebadać największą z możliwych grupę mieszkańców Irlandii, co pozwoli wyeliminować potencjalne źródła zakażeń. – mówi dr Tony Holohan.

Leo Varadkar, premier rządu Republiki Irlandii. Fot. European Peoples Party (CC BY 2.0)

Przyjrzyjmy się nieco życiu politycznemu w Irlandii podczas pandemii. Ze sfer bliskim grupom negocjacyjnym wynika, że partie Fianna Fáil i Fine Gael skłonne są na bardzo dalekie ustępstwa, aby dobrać trzeciego koalicjanta. W czwartek w trakcie jednej z tur negocjacyjnych z Partią Zielonych, ugrupowanie Eamona Ryana postawiło aż 17 żądań:

Dopiero po ich spełnieniu Zieloni skłonni są poddać się dominacji ugrupowań Martina i Varadkara. Nie można powiedzieć, żeby żądania Partii Zielonych nie były dobre dla ogółu irlandzkiego społeczeństwa, bo dążą do zwiększenia nakładów na ochronę środowiska, więc zwiększenie inwestycji klimatycznych. – mówi Bogdan Feręc, szef portalu Polska-IE.com.

Bogdan Feręc, portal Polska-IE – Radio WNET Irlandia

Do najważniejszych punktów, jakie przedstawili w czasie negocjacji Zieloni, należą: milion samochodów elektrycznych w czasie najbliższych 5 lat, poważne inwestycje w transport publiczny, a jednocześnie zmianę źródeł zasilania pociągów i autobusów, co oznacza przechodzenie na napęd elektryczny.

Jest też żądanie, które dotyczy bezpośrednio polityki mieszkaniowej Republiki Irlandii. Oto Zieloni chcą zwiększenia nakładów na modernizację energetyczną ponad 500 000 irlandzkich domów.

Partia Eamona Ryana chce również radykalnego ograniczenia wykorzystywanie paliw kopalnych na wyspie, zwiększenia produkcji energii ze źródeł odnawialnych i co nie jest dobrą wiadomością, podniesienia podatku od emisji dwutlenku węgla.

Linie lotnicze Ryanair i Aer Lingus nie chcą zwracać pieniędzy. Do irlandzkiego ministerstwa transportu wpłynął wniosek przewoźników lotniczych z wnioskiem, aby zmieniono okresowo przepis, który mówi, że za odwołany lot, pasażerom przysługuje zwrot pieniędzy.

Lobby złożone z Ryanair i Aer Lingus jest zdania, że w czasie pandemii, nie powinny obowiązywać przepisy, które odnoszą się do normalnego okresu działania państwa, więc teraz, z takim nie mamy do czynienia. Minister Transportu Shane Ross otrzymał wniosek, w którym jasno sugeruje się, aby zmienił obowiązujące przepisy, a te uwolnią przewoźników od wypłat odszkodowań i zwrotu pieniędzy za niewykonane loty.

W czasie pandemii i szalejącego Covid – 19 słów kilka o Midlands Polish Community, polskiej organizacji, która powstała z myślą o integracji ludzi mieszkających w tej części Irlandii. W jej łonie powstała specjalna jednostka „Pomocna dłoń”, która ma na celu szeroko rozumianą pomoc osobom, które znalazły się w ciężkiej sytuacji z powodu Pandemii.

Mamy na uwadze, iż „lockdown” oraz zagrożenie epidemiologiczne wywołuje różne zagrożenia między innymi przemoc domowa, zdrowie psychiczne czy bezpieczeństwo finansowe. Pomagamy ludziom znaleźć pomoc której potrzebują. Obecnie jesteśmy również  w trakcie koordynowania akcji którą nazwaliśmy „Maseczki dla Irlandii”. Pozyskujemy fundusze zarówno od osób prywatnych jak i instytucji. Pozyskane fundusze wykorzystujemy na zakup materiałów,  potrzebnych do uszycia  maseczek, które dostarczamy do pracowników pracujących jako front line.

Za tydzień porozmawiamy z członkami Midlands Polish Community. 

 

Agnieszka Białek/ Foto. Agnieszka Białek Zbiory własne

 

W Studiu Dublin połączyliśmy się telefonicznie także z naszą korespondentką Agnieszką Białek, która mieszka i pracuje w Belfaście.

A co słychać na polu walki z koronawirusem w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej? W ciągu ostatnich 48 godzin działo się bardziej niż dużo.

W czwartek 23 kwietnia, podczas codziennej konferencji prasowej ministerstwo zdrowia Wielkiej Brytanii poinformowało, iż bilans zgonów z ostatnich 24h wynosi 616 osób, czyli mniej niż dobę wcześniej, kiedy bilans ten wynosił 759 osób.

Podczas tej konferencji prasowej naczelny lekarz Anglii Chris Whitty ostrzegł, że nie należy spodziewać się gwałtownego spadku liczby zgonów w związku z Covid-19 a utrzymanie dystansu społecznego będzie konieczne jeszcze przez jakiś czas.

W związku z pogarszającą się kondycją psychiczną wśród mieszkańców wysp, NHS (brytyjska służba zdrowia), w ramach kampanii „Every Mind Matters” uruchomiła stronę internetową. Strona zawiera wskazówki ekspertów jak w tym trudnym czasie dbać o zdrowie psychiczne, redukować stres i napięcie mięśniowe. Tymczasem wraz z rosnącymi wydatkami rządu związanymi z pandemią, ministerstwo finansów zapowiedziało emisję obligacji o wartości 180 mld funtów, które mają być przede wszystkim wydane na wspieranie gospodarki.

Brytyjski minister zdrowia potwierdził także, że rozpoczynają się testy kliniczne szczepionek na pięciuset osobach. Od wczoraj w ramach programu „Britain back on her feet” kluczowi pracownicy oraz ich rodziny mogą zamawiać bezpłatnie testy do diagnozy koronawirusa. Obecnie rząd przygotowany jest na 50 tys testów dziennie, pod koniec miesiąca być może będzie to 100 tys. testow dziennie. Docelowo programem mają być objęci wszyscy mieszkańcy wysp.

Korespondencja z Belfastu do wysłuchania tutaj:

 

 

Jakub Grabiasz, redaktor sportowy Studia Dublin. Fot. Tomasz Szustek / Studio 37.

W Studiu Dublin wieści sportowe przedstawił jak zwykle  Jakub Grabiasz.

Rozpoczął od propozycji Rogera Federera, jednego z najbardziej utytułowanych tenisistów w historii, który wezwał WTA i ATP do połączenia się w jedną i prężną organizację. Ma ona skupiać zarówno kobiety tenisistki, ale i mężczyzn tenisistów. Co ciekawe, jego pomysł poparli m.in. Rafael Nadal i Simona Halep.

Ważną informacją jest chęć wznowienia w Republice Irlandii rozgrywek w piłce nożnej. Tymczasem premier Leo Varadkar i departament zdrowia ogłosili do 1 sierpnia 2020 roku zakaz organizowania wydarzeń sportowych i kulturalnych (jak koncerty, festiwale) powyżej 5 000 osób.

Mówi się więc o organizacji meczów bez udziału kibiców. Inną opcją jest pokazywanie meczów irlandzkiej ligii w internecie.

Jakub Grabiasz odniósł się także do formy głosowania korespondencyjnego w Republice Irlandii. Wskazał, że rozwój technologii pozwala na przeprowadzanie głosowań zdalnych. Uważa także, że należy się głęboko zastanowić, czy Polacy poza granicami kraju powinni mieć w ogóle prawo do wybierania parlamentarzystów czy prezydenta.

Tutaj relacja Jakuba Grabiasza:

Aleksander Sławiński. Fot. arch. prywatne.

Alex Sławiński w „Londyńskim WNETowym Zwiadzie” powiedział, że wiosna zrobiła na Wyspach już swoje. Kolejki przed marketami spożywczymi w stołecznym Londynie, mimo obostrzeń pandemicznych i strachu przed zarażeniem Covid – 19. znowu się wydłużyły. Nie wszystkie jednak sklepy są podobnie oblężone.

Jak twierdzi Alex Sławiński ze Studia Londyn, kolejki należy wiązać z tendencją Brytyjczyków do utrudniania sobie życia.

Brytyjczycy chyba lubią stać w kolejkach i zachowywać się w zastanawiający trochę sposób.

Nasz korespondent zauważa wielkie zmęczenie mieszkańców Zjednoczonego Królestwa izolacją. Tomaszowi Wybranowskiemu powiedział także o odwołaniu wyborów samorządowych w Wielkiej Brytanii. Przełożono je o dwanaście miesięcy.

Merów miast i miasteczek, podobnie jak radnych samorządowych wybierzemy za rok. W przeciewieństwie do naszej, polskiej opozycji parlamentarnej brytyjska opozycja, która jest w kontrze do torysów,  jest bardzo niezadowolona z takiego kroku.

Korespondent zwraca uwagę, że wybory polskiego prezydenta w Wielkiej Brytanii, bez względu na ich sposób przeprowadzenia będą utrudnione. Wynika to z faktu, że w całym kraju zaplanowano i utworzono  tylko 10 punktów wyborczych.

Jeszcze do 7 maja 2020 roku mamy możliwość zapisania się i podania swoich danych do spisu wyborców, aby wziąć udział w wyborach.

Alex Sławiński zwrócił uwagę na to, że w ostatnich wyborach parlamentarnych Polonia w Wielkiej Brytanii wyraźnie poparła opozycję. 

Opracowali: Tomasz Wybranowski i Aleksander Popielarz. 


 

Partner medialny Radia WNET

 

  Produkcja Studio 37 – Radio WNET Dublin © kwiecień 2020

 

STUDIO DUBLIN zawsze w piątki na antenie Radia WNET. Start zawsze ok. 9:10. Zaprasza Tomasz Wybranowski, Bogdan Feręc i Jakub Grabiasz. Fot. Studio 37 Dublin

Ks. Prof. Naumowicz o ludobójstwie Ormian: Wtedy zabito także około pół miliona Asyryjczyków, deportowano Greków

Józef Naumowicz o ludobójstwie Ormian, tym, kto za nim stał i jak wyglądało, innych chrześcijanach zamordowanych wtedy przez Turków, postawie współczesnej Turcji i upamiętnieniu zbrodni.

 

[24 kwietnia 1915 r.] w Stambule osmańska policja aresztowała ponad dwa tysiące przedstawicieli armeńskiej elity. […] Następnie cała grupa została deportowana do środkowej Turcji i większości tam zgładzona. I tak zaczęła się rzeź Ormian mieszkających w Imperium Osmańskim.

Ks. prof. Józef Naumowicz wyjaśnia, że za ludobójstwem na Ormianach i innych chrześcijańskich narodach Imperium Osmańskiego stali młodoturcy. Chcieli oni stworzenia panturkijskiego państwa, jednolitego narodowo i religijnie, dlatego postanowili zlikwidować mniejszości etniczne i wyznaniowe. W 1915 r. Turcja zaś była po utracie Bałkan na rzecz, jak to postrzegano, chrześcijan, a także odniosła dotkliwą klęskę w bitwie z chrześcijańską Rosją. W armii tej ostatniej służyli Ormianie z rosyjskiej części Armenii. Bizantynolog podkreśla, że

Była to też rzeź chrześcijan i wtedy zabito nie tylko około półtora miliona Ormian, ale ocenia się, że także około pół miliona Asyryjczyków. Wtedy też zaczęły się masowe deportacje Greków z terenów tureckich.

Zauważa, że Turcja zaniża liczbę ofiar i nie chce przyznać się do ludobójstwa „twierdząc, że to były warunki wojenne”. Opowiada jak wyglądała deportacja Ormian na pustynie Syrii. Przebiegała w straszliwych warunkach- deportowani nie mieli zapewnionych wystarczających ilość jedzenia i wody.

Deportowani byli skazani na śmierć.

Duszpasterz Ormian w Polsce opowiada o tej społeczności oraz o upamiętnieniu ludobójstwa z początku XX w. w naszym kraju. Odbywają się marsze pamięci i inne wydarzenie m.in. przy Skwerze Ormiańskim upamiętniające te wydarzenia.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Hipolit Wawelberg, Polak – Żyd – patriota: człowiek, który służył ogółowi bez dzielenia ludzi na chrześcijan i Żydów

Wawelberg wraz z żoną Ludwiką założyli Fundację Tanich Mieszkań dla warszawskich robotników. Wierzył, że mieszkanie pod jednym dachem spowoduje wygaśnięcie antagonizmów rasowych i wyznaniowych.

Tadeusz Loster

Hipolit Wawelberg urodził się w Warszawie 8 maja 1843 roku. Aby przedstawić zapomnianą postać Polaka-Żyda należy wspomnieć, że wywodził się z ubogiej rodziny żydowskiej. Jego dziad był tragarzem ulicznym, a jego ojciec Henryk pracował w składzie żelaza, później jako subiekt w składzie cygar i kantorze loterii.

Jego bystrość i inteligencję zauważył hrabia Wasselrode, który udzielił mu pożyczki w celu założenia własnej firmy. Rok 1848 był dla Królestwa Polskiego rokiem przełomowym w gospodarce z uwagi na uruchomienie Warszawsko-Wiedeńskiej Kolei Żelaznej oraz kolei szerokotorowej na prawym brzegu Wisły. Wzrost gospodarczy spowodowany rozwojem kolei przyczynił się do tego, że założony przez ojca Hipolita, Henryka Wawelberga mały kantor rozwinął się w potężny dom bankowy.

Fot. domena publiczna, Wikipedia

Duży wpływ na patriotyzm Hipolita Wawelberga miało uczęszczanie do Gimnazjum Realnego w Warszawie, które ukończył w 1861 roku. (…) Podobnie ukształtowanych było wielu, wielu uczniów i absolwentów Gimnazjum, którzy zasilili szeregi powstańcze, w tym Hipolit Wawelberg. Po upadku powstania, aby uniknąć represji, Hipolit wyjechał do Berlina, gdzie studiował w Akademii Handlowej, którą ukończył w 1869 roku. Po powrocie do kraju ożenił się z Ludwiką Berson i podjął pracę w banku ojca. Dom Bankowy „H. Wawelbergów” w Warszawie i w Petersburgu w latach 90. XIX wieku stał się jedną z największych instytucji finansowych w Królestwie Polskim. Hipolit Wawelberg jako współwłaściciel banku brał czynny udział w życiu petersburskiej wspólnoty żydowskiej, finansował powstające chóry synagogalne. Z jego funduszy zorganizowano w Petersburgu polskie kuchnie studenckie, a w Wilnie koszerne kuchnie dla ubogich Żydów. (…)

W 1898 roku Wawelberg wraz z żoną Ludwiką założyli Fundację Tanich Mieszkań dla warszawskich robotników, przeznaczając na ten cel 300 tys. rubli. Pierwsze dwa bloki zostały wybudowane w ciągu roku. Było w nich 178 mieszkań, w tym połowa dwuizbowych. Okazało się, że te dwuizbowe mieszkania są za drogie, dlatego następny blok, ukończony w 1900 roku, liczył 131 mieszkań mniejszych. Oprócz budynków mieszkalnych zostało wybudowane zaplecze socjalne – szkoła i pralnia. Te czteropiętrowe solidne budynki wybudowane na Woli przy ulicy Górczewskiej 15, 15a oraz obecnie Wawelberga 3, zachowały się do dnia dzisiejszego. Mieszkali w nich zarówno Żydzi, jak i Polacy. Taki stan rzeczy był ideą fundatora, który wierzył, że wspólne mieszkania, pod jednym dachem, spowodują wygaśnięcie antagonizmów rasowych i wyznaniowych. W 1923 roku na jednej z kamienic odsłonięta została pamiątkowa tablica, która przetrwała do dnia dzisiejszego: „HIPOLITOWI I LUDWICE WAWELBERGOM FUNDATOROM INSTYTUCJI TANICH MIESZKAŃ W XXV ROCZNICĘ ICH ZAŁOŻENIA – 1898 – 1923”.

Cały artykuł Tadeusza Lostera pt. „Polak – Żyd – patriota” znajduje się na s. 12 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Polak – Żyd – patriota” na s. 12 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Prof. Marks: Wody się u nas nie szanuje, bo uważa się, że ona jest. Poziom rzek zależy od tego, co się z tą wodą robi

Prof. Leszek Marks o przyczynach suszy w Polsce, zmianach i anomaliach pogodowych, skutkach tych ostatnich oraz sposobach, by się przed nimi zabezpieczyć.


Prof. Leszek Marks tłumaczy, że przez ostatnie dziesięciolecia zmieniło się przemieszczanie mas powietrza:

Mamy mały niż islandzki, a wyż azorski jest słaby. Zaczęły dominować masy powietrza, które przybywają z północy […] O tej porze roku Arktyka jest zamarznięta i to powietrze nie ma możliwości, żeby nabrać wilgoci z Atlantyku.

Dodaje, że takie zjawiska są znane. Jest to zjawisko naturalne i współczesne zmiany klimatyczne mogą co najwyżej go modyfikować.

Geolog mówi także o złej gospodarce wodnej w Polsce, wskazując, że „poziom rzek zależy od tego, co się z tą wodą robi”. Przypomina zdewastowanie przez człowieka jeziora Aralskiego.

Wody się u nas nie szanuje, bo uważa się, że ona jest.

Zauważa na Cyprze opady są praktycznie tylko w okresie zimowym. Wyspa jednak prowadzi politykę zapobiegającą negatywnym konsekwencjom tego zjawiska. Tymczasem w Polsce „od 40 lat trwa budowanie zbiornika na Świńskiej Porębie”. Trzeba na poważnie wziąć się za budowę zbiorników retencyjnych.

Pracownik Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje na anomalie klimatyczne, do których należy przeoczona w Polsce powódź w Egipcie, która jest „zjawiskiem niesamowitym”. W wyniku intensywnych opadów samochody w Kairze zostały zalane do wysokości metra.

Ludzie pływali na deskach. […] Dzieci kąpały się na ulicach, jak na basenie.

Przypomina, że „4200 lat temu, kiedy kończyło się Stare Państwo w Egipcie też były takie anomalie pogodowe”. Intensywne deszcze zniszczyły wówczas budynki z cegły mułowej. Dodaje, że także Imperium Majów „musiało upaść, bo był okres nawracającej suszy”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Banasik: Trzeba budować zbiorniki retencyjne. W Polsce zatrzymują one tylko 6% rocznego odpływu

Prof. Kazimierz Banasik o tegorocznej suszy, regionach najbardziej na nią narażonych i jej przyczynach oraz o budowie zbiorników retencyjnych.


Prof. Kazimierz Banasik zauważa, że o dziwo suma opadów od początku roku na południu Mazowsza nie są jest mniejsza niż w ostatnich latach. Susza w tym roku spowodowana jest nierównomiernym rozłożeniem opadów, czyli długim okresem bezopadowym. Najbardziej narażone na suszę są Wielkopolska i Kujawy. Obok nich grozi to także województwom ościennym: mazowieckiemu, świętokrzyskiemu itd.

Na Żuławach susza nie doskwiera.

Tam za to istnieje groźba związana z podnoszeniem się poziomu mórz. Innym powodem tej klęski żywiołowej jest brak opadów śniegu. Nie wiadomo, jaka będzie sytuacja w rolnictwie w tym roku, ponieważ nie wiemy, czy nie wystąpią opady deszczu w najbliższym czasie. Jeśli deszczu by nie było, to każdy z konsumentów odczuje na kieszeni skutki suszy. Rolnicy bowiem będą mieli mniejsze plony.

Rezerwy wody można robić w zbiornikach retencyjnych. […] Trzeba je budować, trzeba je mieć.

Wykładowca SGGW podkreśla wagę zbiorników retencyjnych, których mamy niestety bardzo mało. W Polsce zatrzymują one 6% rocznego odpływu, gdzie średnia europejska wynosi kilkanaście proc. Przyczyną tego są wieloletnie zaniedbania.

Teraz też niewiele się w tej sprawie robi.

Tymczasem, jak przypomina nasz gość zbiorniki retencyjne budowane są w naszym kraju już od wieku. Inicjatorem ich budowy w Polsce był pierwszy Prezydent RP.

Gabriel Narutowicz był profesorem budownictwa wodnego na Politechnice w Zurychu. […] Za jego doradztwem zaczęto budować zbiorniki w Karpatach.

Najwięcej zbiorników wybudowano w latach 60.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wykłady w Akademii Wnet: tematy często znane, ale naświetlone z nietypowego, nieraz zaskakującego punktu widzenia

Chcąc nie chcąc, spędzamy więcej czasu w domu i w sieci. Może znajdziemy chwilę na posłuchanie wykładów wygłoszonych w Akademii Wnet w 2020 r., opublikowanych w zakładce Akademia Wnet na wnet.fm.

Joanna Pyryt

Wojciech Lipski. Wykład z 11 stycznia 2020 r.: „W labiryncie sowich zwierciadeł. Czy można dotrzeć do prawdy o błaźNIE!?”

Opowieść Wojciecha Lipskiego o błaznach zaczyna się od słynnego obrazu Matejki Stańczyk w czasie balu u królowej Bony, kiedy wieść przychodzi o utracie Smoleńska.

Wbrew tytułowi, po starannym obejrzeniu obrazu okazuje się jednak, że na liście namalowanym na obrazie można odczytać łaciński napis, którego tłumaczenie brzmi: „Żmudź. Roku Pańskiego 1533”. Jaki to może mieć związek z utratą Smoleńska w roku 1514?

Dr Mariusz Marszewski. Wykład z 1 lutego 2020 r.: „Problem Xinjiangu w stosunkach międzynarodowych – historia i współczesność”

Jest to obszar pustynny i słabszy gospodarczo niż inne regiony państwa chińskiego. Występuje tam bezrobocie i słaby poziom wykształcenia. Stąd tendencje separatystyczne, nawet terroryzm, stanowczo zwalczany przez władze chińskie – szacuje się, że w obozach na terenie Sinciangu przebywa ok 3 mln ludzi. Jedwabny szlak miałby przebiegać przez Sinciang – m.in. w celu lepszego zagospodarowania tego obszaru.

Dr Marszewski z zna dobrze ten region, gdyż spędził tam 2 lata jako nauczyciel języka polskiego. Warto posłuchać jego spostrzeżeń o tym mało znanym u nas terenie.

Dr Szymon Modzelewski. Wykład z 29 lutego 2020 r.: „Terror polityczny na przełomie XIX i XX wieku”

Dr Szymon Modzelewski omawiał zabójstwa znanych polityków, które w tym okresie były szczególnie liczne. (…) Początkowo zamachy ułatwiał brak ochrony osobistej polityków. Rozwój służb policyjnych i ochronnych w ciągu XIX wieku umożliwił udaremnienie wielu takich zdarzeń. 8 nieudanych zamachów zorganizowano na królową Wiktorię. W zamachu na prezydenta Theodore’a Roosevelta w 1912 roku zginął ochroniarz, a prezydent ocalał.

Pomogło też wynalezienie przez Jana Szczepanika w 1901 roku kamizelki kuloodpornej, która ocaliła króla Hiszpanii Alfonsa XII. Niestety arcyksiążę Franciszek nie założył w Sarajewie swojej kamizelki, która mogła ocalić mu życie.

Krystyna Murat. Wykład z 29 lutego 2020 r.: „Terror polityczny na przełomie XIX i XX wieku”

Krystyna Murat jest znana z dociekliwości i umiejętności wyszukiwania i zestawiania informacji, co pozwala rzucić nowe światło na wydarzenia. Tym razem zainteresowała się przypadkami dziewiętnastowiecznych zamachów na panujących monarchów. Liczba takich wydarzeń jest zadziwiająca i wykazuje pewną prawidłowość. Otóż większość z nich była wymierzona w monarchie katolickie i doprowadziła do zmiany ustroju.

W notce podsumowującej temat wykładu pani Murat pisze:

Historia jest pisana do dzisiaj z antykatolickiego punktu widzenia, z wyraźnym poparciem dla ruchów karbonarskich i rewolucyjnych. Próba przełamania tego schematu daje ciekawe efekty. Dlaczego było aż tyle zamachów na królów katolickich?

Cały artykuł Joanny Pyryt pt. „Najnowsze wykłady w Akademii Wnet” znajduje się na s. 18 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Joanny Pyryt pt. „Najnowsze wykłady w Akademii Wnet” na s. 18 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wicedyrektor Muzeum Getta Warszawskiego: Jest duża bliskość między powstaniem w getcie a powstaniem warszawskim

Hanna Węgrzynek o powstaniu w getcie warszawskim, źródłach do niego, jego upamiętnieniu i muzeum mu poświęconemu.

 

Większość działań przeniosła się do internetu, natomiast zadbaliśmy, o to żeby przed Pomnikiem Bohaterów Getta płonęły znicze.

Hanna Węgrzynek tłumaczyła jak wyglądała 77. rocznica początku powstania w getcie warszawskim. Podkreśla wagę wspomnianego monumentu w podtrzymywaniu pamięci o pierwszym w okupowanej przez nazistów Europie miejskim powstaniu.

Gdyby nie ten pomnik nie byłoby pamięci o powstaniu w getcie warszawskim.

Powstały niedługo po wojnie przypominał o przeszłości miasta, które jeszcze kilka lat wcześniej w 1/3 zamieszkane było przez Żydów.

Praktycznie nie ma dokumentów z czasów powstania w getcie warszawskim.

Wicedyrektor Muzeum Getta Warszawskiego zauważa, że podstawowym źródłem do zrywu mieszkańców żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej jest raport Jürgena Stroopa opisujący jego stłumienie. Jest to spojrzenie na zagładę getta oczami jego kata. Ten ostatni chciał z pacyfikacji powstania zrobić prezent Hitlerowi, który 20 kwietnia obchodził urodziny.

Nasza rozmówczyni wyjaśnia, że nowe muzeum, którego otwarcie planowane jest na kwiecień 2023 r., znajdować się będzie w budynku, gdzie  w latach 1872–1942 mieścił się Szpital Dziecięcy im. Bersonów i Baumanów. Ze szpitalem tym związani byli m.in. Janusz Korczak i Marek Edelman. Historyk zwraca uwagę na paralele między powstaniem w getcie a powstaniem warszawskim:

Jest taka bardzo duża bliskość pomiędzy powstaniem w getcie warszawskim a powstaniem warszawskim 1944 roku. Byli ludzie bardzo młodzi, którzy chcieli walczyć i ’43 i w ’44 nie mieli broni.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jak dawniej próbowano radzić sobie z morowym powietrzem?/ Tadeusz Loster, „Śląski Kurier WNET” nr 70/2020

Modlimy się: „Od powietrza… wybaw nas, Panie!”. Nie chodzi tu o „normalne” powietrze, tylko o morowe, czyli historyczne określenie wyjaśniające zarazem metodę rozprzestrzeniania się epidemii.

Tadeusz Loster

Morowe powietrze

Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny – zmiłuj się nad nami!
Od powietrza, głodu, ognia i wojny – wybaw nas, Panie!
Od nagłej i niespodziewanej śmierci – zachowaj nas, Panie!
My, grzeszni Ciebie, Boga, prosimy – wysłuchaj nas, Panie!

15 marca 2020 roku we wszystkich kościołach katolickich w Polsce, choć przy ograniczonej ilości wiernych, śpiewana była Suplikacja – pieśń mająca charakter błagalny, śpiewana w okresie klęsk żywiołowych oraz nieszczęść. Czas powstania tego typu pieśni datowany jest na XV wiek, a może nawet na XIV, kiedy to „morowe powietrze” – dżuma – zabrała prawie czwartą część ludności w Europie. Przytoczona powyżej Suplikacja jest najstarszą pieśnią błagalną śpiewaną w języku polskim.

Od powietrza… wybaw nas, Panie! Nie chodzi tu o „normalne” powietrze, tylko o morowe, czyli historyczne określenie wyjaśniające zarazem metodę rozprzestrzeniania się epidemii: dżumy, czarnej ospy, cholery, tyfusu i innych groźnych zakaźnych chorób wywołujących falę masowych zakażeń.

W czasach przed odkryciem drobnoustrojów, czyli organizmów widzianych tylko przez mikroskop (takich jak bakterie i wirusy), przypuszczano, że przyczyną pomoru jest „złe” powietrze. Pogląd ten nie odbiegał od rzeczywistości, gdyż choroba szerzyła się przez zakażenie kropelkowe, czyli spowodowane roznoszeniem się w powietrzu rozpryskiwanej przez chorego śliny.

Morowe powietrze – zaraza dżumy od XV wieku została w Europie odnotowana i opisana ilością zgonów. W 1450 roku w samym Paryżu w ciągu trzech miesięcy zmarło 40 tys. osób. W czasie morowego powietrza szalejącego w 1665 roku w Londynie zmarło 68 tys. mieszkańców, a w 1720 roku w Marsylii – 86 tys. na 250 tys. mieszkańców.

Fot. ze zbiorów Tadeusza Lostera

Jak w tym czasie wyglądało miasto dotknięte zarazą, opisał Leon Goslan: „Od trzech miesięcy Marsylia była kupą trupów: domy opuszczone przez mieszkańców nie miały drzwi i okien, jakby tamtędy przeszła stopa pożaru. W porcie, wśród ciepłej wody, drzemały okręty bez obsady; ich maszty bez żagli, bandery zwinięte i pianą pokryte pokłady, rzucały jednostajne cienie na brzegi i tamy, bezludne jak pustynia. Wsie były puste, drogi zasiane kośćmi pokrytemi splugawionym ubiorem i gnijącymi zwłokami. Zostać w mieście, znaczyło umrzeć; wyjść z niego znaczyło to samo, bo kule żołnierzy rozstawionych o kilka staj dookoła miasta, bez litości dosięgały każdego, kto chciał wyjść z tego okręgu śmierci i zatraty…”.

Oglądając w telewizji służby sanitarne oraz lekarzy, którzy przebywają przy chorych dotkniętych najnowszą zarazą „koronawirusa”, zauważamy, że są w kombinezonach szczelnie zakrywających całe ciało, na twarzach mają maseczki, a oczy zakrywają specjalne „gogle”.

Jak ubrani byli dawniej lekarze, którzy zbliżali się do zarażonego dżumą? Według rysunku Melchiora Fueslina z 1720 roku, było to ubranie ze skóry; głowę lekarza okrywał kaptur również ze skóry, z otworami na oczy zasłoniętymi szybkami. Ogromny nos upodabniający lekarza do ptaka wypełniony był wonnościami, które miały zapobiegać przedostaniu się zarazy do organizmu medyka.

Morowe powietrze – zaraza cholery przywędrowała na Śląsk w 1831 roku podczas wojny polsko-rosyjskiej. Pierwsze zachorowania na cholerę ujawniono 27 maja 1831 r. w Gdańsku. Ofiarami zarazy byli robotnicy portowi Nowego Portu, a epidemia została przywleczona przez załogę rosyjskiego statku, który zawinął do Gdańska. W pierwszym miesiącu zachorowało ponad czterysta osób, z czego prawie trzysta zmarło. Pod koniec maja powstała w mieście Komisja Sanitarna, która wydała rozporządzenia poparte zarządzeniami policyjnymi, mającymi na celu ograniczenie rozpowszechniania się epidemii w mieście i regionie. Aglomeracja miejska Gdańska została otoczona kordonem sanitarnym strzeżonym przez wojsko. Osoby zamierzające opuścić Gdańsk musiały poddać się kwarantannie trwającej 20 dni. Odkażano odzież i bagaże podróżnych, ale mimo tak ostrych środków zaradczych, epidemia cholery zaczęła ogarniać nowe tereny Prus. Już 4 marca 1831 roku władze pruskie utworzyły kordon sanitarny wzdłuż granicy Górnego Śląska i zamknęły granice z Królestwem Polskim, Rzeczpospolitą Krakowską i Galicją. Mimo tych zaostrzeń 20 lipca 1831 roku odnotowano na Śląsku pierwsze zachorowania na cholerę. Zaraza przyszła od morza poprzez Pomorze, Poznańskie do Śląska. Choroba nie wybierała, umierali na nią biedni i bogaci, dorośli, starcy i dzieci. Pochówki tysięcy zmarłych odbywały się w pośpiechu, bez religijnych obrządków. Ciała zmarłych wywożono wozami kilka kilometrów poza miasto, gdzie grzebano je w zbiorowych mogiłach – dołach wysypanych niegaszonym wapnem. Miejsce pochówku zaznaczano niekiedy niewysokim kurhanem, krzyżem lub pomnikiem upamiętniającym cmentarze zmarłych na cholerę. Po latach większość tych miejsc została zapomniana i zatarła się w pamięci ludzkiej.

Największe nasilenie epidemii cholery na Śląsku nastąpiło w 1831 roku. Zaatakowała ponownie w latach 1847–1848, a ostatnie zachorowanie na tę chorobę odnotowano w grudniu 1894 roku. Jest dość ciekawą sprawą, że obecnie po byłej stronie pruskiej zachowało się więcej znanych miejsc pochówku zmarłych na cholerę w 1831 r. niż po stronie polskiej. Mogło to być spowodowane działaniami wojennymi na terenie byłego Królestwa Polskiego.

Pod koniec Wielkiej Wojny, zwanej obecnie I światową, amerykańscy żołnierze, których transporty docierały do Francji, przynieśli zarazę grypy nazwanej później „hiszpanką”. Pierwsze zachorowania odnotowano w stanie Kansas w USA w styczniu 1918 roku. W ciągu dwóch dni od tego momentu zachorowało ponad 500 osób. W marcu i kwietniu zaraza pojawiła się w całej Europie, a następnie z wędrującym wojskiem przedostała się do Azji i Ameryki Północnej, by w lipcu pamiętnego 1918 roku dotrzeć do Australii.

Ta bardzo niebezpieczna grypa zyskała miano „hiszpanki” z uwagi na duży stopień zachorowań w Hiszpanii, spowodowany zaniechaniem przez tamto społeczeństwo jakichkolwiek sposobów uchronienia się przed epidemią.

Wówczas już zdawano sobie sprawę, że zarazki przenoszą się metodą kropelkową. W wielu miejscach zamknięto szkoły, teatry oraz miejsca publiczne. Przestrzegano przed publicznym kaszlem, kichaniem i pluciem. Ostrzegano ludzi, by nie uczestniczyli w żadnych zgromadzeniach, a poza domem nosili na twarzy maski. Mimo to w niektórych miejscach te rygorystyczne wymogi nie zapobiegły katastrofie. Objawami choroby były silne bóle głowy i ciała, chorzy mieli wysoką gorączkę, twarze ich siniały, kaszleli krwią i krwawili z nosa. Śmierć następowała zwykle z powodu wirusowego odoskrzelowego zapalenia płuc, które zamieniały się w worek cieczy „topiący pacjenta”. Atak choroby trwał 2–4 dni, a grypa była przerażająco zaraźliwa. Stosowanie wszelkich dostępnych w tym czasie lekarstw i metod leczenia nie dawało żadnego skutku, a ówcześni naukowcy twierdzili, że „nic nie da się zrobić”.

Po pięciu lub sześciu tygodniach epidemia grypy wygasła – równie zagadkowo, jak się pojawiła. Nagłe zniknięcie zarazy spowodowało, że zaczęto ją bagatelizować. Jednak najgorsze miało jeszcze nadejść. Jesienią „hiszpanka” powróciła i zebrała żniwo „apokaliptyczne”. Trzecia fala zachorowań miała miejsce na wiosnę 1919 roku, ale była znacznie słabsza.

W wyniku zarazy najbardziej ucierpiały Indie, gdzie na „hiszpankę” zmarło około 20 milionów osób. Dla porównania: w USA odnotowano 675 tysięcy zakażonych. W ciągu sześciu najgorszych miesięcy od jesieni 1918 roku do wiosny 1919 roku zmarło 30 milionów osób. W czasie całej epidemii – około 40 do 50 milionów. Niektóre źródła podają, że ofiar zarazy mogło być od 50 do nawet 100 milionów. Warto zaznaczyć, że nawet najmniejsza z tych liczb była większa od liczby poległych ofiar w trwającej około 5 lat wojnie.

Jak twierdzi dwóch amerykańskich wirusologów – David Morens i Jeffery Taubenberger – taka epidemia na ogólnoświatową skalę, jak w 1918 roku, może wydarzyć się ponownie w każdej chwili. Wirus mutuje w taki sposób że co 100–150 lat pojawia się szczep pandemiczny, czyli taki, który atakuje ludzi.

Święty Roch | Fot. ze zbiorów Barbary Czerneckiej

Powróćmy do średniowiecza, kiedy to we Włoszech szalała zaraza dżumy. Patronem chroniącym przed morowym powietrzem jest tercjarz franciszkański, święty Kościoła katolickiego, Roch. Urodził się on około 1350 roku w Montpellier we Francji. W wieku 19 lat stracił oboje rodziców. Odziedziczony majątek sprzedał, a pieniądze rozdał ubogim i wyruszył do Rzymu. We Włoszech zastała go epidemia dżumy. W miejskim szpitalu w Acquapendente zaczął opiekować się zarażonymi. Powracając do Francji, zaraził się dżumą w Piacenzy. Ukrył się w lesie, aby umrzeć z dala od ludzi. Bardziej miłosierny niż ludzie okazał się pies, który przynosił mu chleb ściągnięty ze stołu swego pana. Cudownie uzdrowiony Roch zaczął leczyć zadżumionych. „Wiara w jego pomoc była tak wielka, że na sam jego widok chory wracał do zdrowia”. Przez trzy lata przebywał we Włoszech, gdzie dokonał wielu cudownych uzdrowień. Zmarł przed 1420 rokiem. Ogłoszony świętym, jest patronem Montpellier, Parmy, Wenecji oraz takich zawodów jak aptekarzy, lekarzy, ogrodników, rolników i szpitali oraz brukarzy i więźniów. W ikonografii przedstawiany jest jako ubogi pielgrzym w łachmanach, odsłaniający nogę, na której widoczne są rany spowodowane dżumą. Niekiedy towarzyszy mu pies liżący jego rany lub trzymający w pysku kromkę chleba.

Czy Włosi, ostatnio tak dotknięci zarazą koronawirusa, pamiętają o św. Rochu, którego grób znajduje się w Wenecji?

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Morowe powietrze” znajduje się na s. 8 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Morowe powietrze” na s. 8 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego