Wielka afera w związku z KWK „Krupiński”. Utajnione umowy na niekorzyść JSW / OKOPZN, „Śląski Kurier WNET” 50/2018

Co ujawnił minister Tchórzewski, a co z premedytacją przemilczał? Skala ujawnionych przekrętów, poziom zastraszania ludzi wymaga użycia wszystkich służb zabezpieczających interesy naszego państwa.

Ogólnopolski Komitet Ochrony Polskich Zasobów Naturalnych

Złodziejska nagroda Nobla

Wielka afera w KWK „Krupiński” – minister Krzysztof Tchórzewski otworzył puszkę Pandory! Czy tym razem uda się powstrzymać okradanie polskiego społeczeństwa z zasobów naturalnych?

Na posiedzeniu Komisji Energii i Skarbu Państwa w dniu 03.07.2018 roku. Minister Energii Krzysztof Tchórzewski podał informacje w sprawie oferty zakupu KWK „Krupiński” z siedzibą w Suszcu przez podmioty, które złożyły ofertę zakupu tej kopalni, oraz poniesionych do tej pory kosztów likwidacji KWK „Krupiński”.

Z informacji tej wynika, że grupa audytowa powołana przez Radę Nadzorczą JSW ustaliła, że członek zarządu i prokurent spółki JSW podpisali utajnioną przed innymi członkami zarządu, radą nadzorczą i organami właścicielskimi umowę. W sumie w latach 2013–2016 ukryto przed akcjonariuszami i radą nadzorczą Spółki trzy umowy o istotnym znaczeniu gospodarczym dla JSW, zawarte początkowo ze spółką z Grupy Kulczyk, a później ze spółką Silesian Coal, należącą do niemieckiej firmy HMS Berbau AG. Firmą Silesian Coal kierował wówczas były konstytucyjny minister odpowiedzialny za górnictwo za czasów rządów SLD-PSL – dr Jerzy Markowski.

Chodziło o spowodowanie, aby JSW sfinansowała rozpoczęcie konkurencyjnej dla niej działalności przez podmiot zewnętrzny – firmę Silesian Coal, aby ten w sposób finezyjny ograbił „Krupińskiego”, a następnie zmusił JSW do podpisania dokumentów przejęcia praw własności do mienia trwałego, by w końcu w białych rękawiczkach zniszczyć tę perspektywiczną kopalnię. Przekrętu tego dokonali najgorsi z punktu widzenia interesów państwa przestępcy, tzw. białe kołnierzyki. To oni, wykorzystując swoją pozycję zawodową i społeczną, deprawowali zarządy JSW, dyrekcję kopalni, związki zawodowe (tzw. stronę społeczną, a właściwie biznesowo-społeczną, jako że prowadzi w kopalniach działalność gospodarczą) i w końcu zwykłych pracowników, poprzez tworzenie programów bezpiecznego przejścia do pracy na innych, jeszcze czynnych kopalniach.

W II RP za tego typu działalność groziła urzędnikom kara śmierci!

W kopalni „Krupiński”, należącej do JSW, inwestowano na rzecz prywatnych inwestorów ze szkodą dla akcjonariuszy, w tym dla Skarbu Państwa, który jest właścicielem 54% akcji spółki. Jak to możliwe, że JSW, która, żeby przetrwać, wyprzedawała swój majątek (m.in. dochodowe koksownie i zakład energetyczno-ciepłowniczy), wyłożyła w tym czasie 87,727 mln zł na inwestycję dla prywatnego przedsięwzięcia na konkurencyjną dla niej działalność? Jakie naciski stosowano wobec decydentów JSW i dyrekcji KWK „Krupiński”? Człowiek o zdrowych zmysłach ma świadomość konsekwencji prawnych – chyba, że jest pewny ochrony ze strony tzw. baronów węglowych, a przy okazji dostał zielone światło na mały interesik na boku.

W „Krupińskim” dla potrzeb Silesian Coal wykonano m.in. na poziomie 820 m – łącznie około 1200 metrów wyrobisk, a na poziomie 1020 m – łącznie około 1600 metrów wyrobisk na dzień 31.03.2017 roku. Do wykonania pozostało około 300 metrów na poz.1020 m oraz około 1600 metrów na poz. 820 m, aby osiągnąć dostęp do granicy ze złożem Orzesze. Dodatkowo na powierzchni zmodernizowano zakład przeróbczy i stację wentylatorów za około 16 mln zł. Z informacji przedstawionych w czasie prac Komisji Sejmowej wynika, że większość wykonanych prac nie była ujęta w planach PTE (tzw. planach techniczno-ekonomicznych).

Gdyby te roboty górnicze (2800 metrów) wykonano na korzyść kopalni „Krupiński” w kierunku najbogatszego pokładu węgla koksującego 405/1, znajdującego się w odległości 1650 metrów od szybu (po drodze uzyskano by jeszcze dostęp do mniejszego pokładu zalegającego w odległości 650 m od szybów), to zamknięcie jej przez przekręciarzy –przepraszam: przez powszechnie szanowanych biznesmenów – nie byłoby możliwe! Pokłady węgla koksowego wartości 40 miliardów złotych zostałyby udostępnione dla JSW, co znacząco wpłynęłoby na wartość tej giełdowej spółki. Zyski z eksploatacji przekroczyłyby, wg ostrożnych szacunków, kwotę kilkunastu miliardów złotych!

W Umowie ramowej o współpracy zapisano ponadto, że inwestycje Silesian Coal (realizowane przez pracowników kopalni za pieniądze JSW) powinny być zabezpieczone co najmniej poprzez ustanowienie hipotek i zastawów rejestrowych na majątku JSW, w miarę możliwości z prawem przejęcia na własność oraz prawem pierwokupu i opcją pierwszeństwa wykupu infrastruktury KWK „Krupiński” na wypadek sprzedaży lub zamknięcia KWK. JSW miała dołożyć należytej staranności, aby zapewnić Silesian Coal prawidłowe przejęcie kontroli oraz kontynuację procesów na tych aktywach. Umowa w żaden sposób nie zabezpieczała interesów JSW.

Po prostu szczęka opada! Tak finezyjny plan przejęcia zasługuje na „złodziejską Nagrodę Nobla” – gdyby taka istniała.

Minister Krzysztof Tchórzewski mówił m.in. w czasie obrad Komisji następujące słowa:

Działaniami, które zostały pokazane w tych dokumentach, byłem zszokowany, mnie się wierzyć nie chciało, że przedstawiciele spółki, członkowie zarządu i prokurenci są gotowi bez uchwały zarządu podejmować tego typu działania, jakby mając pewność, że nikt tego nie będzie później wyciągał, ponosić nakłady na cele nieuzasadnione z punktu widzenia interesów spółki, podpisywać umowy, które mają być tajne. Członek zarządu z prokurentem podpisują umowę, która ma być tajna przed pozostałymi członkami zarządu, przed radą nadzorczą, przed organami właścicielskimi, i realizuje działania, na które poświęca 80 milionów złotych – to są sprawy całkowicie kuriozalne! (…) pracownicy spółki „Krupiński”, zamiast pracować na swoją korzyść, swojej spółki, drążyli szyby pod potrzeby połączenia „Krupińskiego” ze złożem Orzesze.

Ilu ludzi to widziało, ilu ludzi przy tym było, także mówiąc o stronie społecznej, o związkowcach spółki „Krupiński” – czy oni nie widzieli, że się drąży niepotrzebne dwa szyby (prawidłowa nazwa – przekopy, pochylnie – przyp. red.) (…) przecież to się w tajemnicy nie działo. Dlaczego na takie rzeczy średni nadzór techniczny, znaczna część załogi przymykała oko? Jest straszne wyobrażenie, w jakim stopniu ci ludzie mogli być zastraszeni (…) Jak to jest możliwe, żeby coś takiego zostało zrobione? Wywiezione mnóstwo materiału… szyb zajęty poprzez drążenie tych korytarzy… Wynika z tego, że do pozostałych członków zarządu ta informacja nie docierała albo wiedzieli o tym i nie chcieli wiedzieć – bo że tak funkcjonowali członkowie zarządu w swojej spółce… działy się z takim rozmachem prowadzone działania gospodarcze, które wymagały wydania 100 milionów złotych i nikt tego nie zauważył, i to tylko po to, żeby umożliwić czerpanie zysków przez podmiot znajdujący się w sąsiedztwie…

To jest dla mnie największy szok, w jakim zakresie mogą w naszych działaniach gospodarczych istnieć także elementy działań przestępczych, które nie wychodzą na wierzch na zasadzie, że tak powiem, jakby publicznej tajemnicy. Bo i mieszkańcy musieli o tym wiedzieć; trudno sobie wyobrazić, że ci górnicy nie rozmawiali o tym ze swoimi rodzinami, że takie rzeczy się dzieją. Gdzie były lokalne służby itd.? To jest szokująca sprawa…

Słowa ministra Krzysztofa Tchórzewskiego są porażające. Można powiedzieć, że na KWK „Krupiński” i w JSW działała (a może dalej działa), mówiąc słowami Jerzego Ziętka, szefa Sierpnia ’80 – związku zawodowego, który nie prowadzi działalności gospodarczej – mafia węglowa. O czym powiedział minister, a co z premedytacją przemilczał? Skala ujawnionych przekrętów, poziom zastraszania ludzi wymaga użycia wszystkich służb zabezpieczających interesy naszego państwa, a przede wszystkim przeniesienia śledztwa do prokuratury leżącej poza Śląskiem, np. do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Wzywamy zawodowych dziennikarzy śledczych do zajęcia się tą sprawą. Społeczeństwo polskie musi trzymać rękę na pulsie i włączyć się w proces nadzoru nad tym śledztwem.

Wiarygodność ministrów poznamy po faktach, po podaniu do wiadomości publicznej, od kiedy są im znane te patologiczne umowy – wszak audyty spółek węglowych wykonano w pierwszym półroczu 2016 roku. Dlaczego potrzeba było aż dwóch lat, by przekazać ich wyniki prokuraturze?

Przypominamy jednocześnie, że Ogólnopolski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych od początku 2015 roku wielokrotnie usiłował spotkać się z ministrami Krzysztofem Tchórzewskim i Grzegorzem Tobiszowskim, m.in. w tej sprawie – niestety bez powodzenia.

Ministrowie wierzyli zainteresowanym menedżerom, naukowcom oraz związkowcom i byli odporni na docierające do nich sygnały o patologiach występujących w górnictwie. Nie przejawiali również zainteresowania propozycjami nowych rozwiązań biznesowo-technicznych przedstawianych przez nas w podkomisjach sejmowych w 2016 roku.

Na zakończenie pierwszej części artykułu pozwolę sobie zacytować wpis pochodzący z komentarzy zamieszczonych pod artykułem zamieszczonym przez portal WNP, pt. Silesian Coal bliżej wydobycia w Orzeszu. Znajdziemy go pod linkiem: http://forum.wnp.pl/topic/208690-silesian-coal-blizej-wydobycia-w-orzeszu/page.

„Gość_trzeźwy”, 03 sierpnia 2015

Kolejny raz pytam: jaki jest interes JSW SA, żeby „udostępnić” (sprzedać, wydzierżawić) majątek KWK „Krupiński” niemieckiej konkurencji? Z kim i za ile p. Markowski ten biznes ma klepnięty? Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, że to jest od dawna ustawione i że to jest prawdziwy powód, że Krupiński „się nie opłaca” i że „nie pasuje do profilu wydobywczego”. Kolejny raz w Polsce wyjdzie na to, że to Niemcy będą bogacić się na polskich surowcach, kolejny raz rządzący i zarządzający w Polsce mówią narodowi: jesteśmy do kitu, my nie umiemy zrobić z tego pieniędzy, ale jak Niemcy z p. Markowskim to zrobią, to im się uda…. dzięki temu kilkuset ludzi zarobi na czynsze i kredyty, i niech się cieszą. Propaganda z tego zrobi sukces, a to jest żałosna tragedia.

Wstyd dla rządzących i dla kolejnych zarządów JSW SA. Obawiam się jednak, że oni nie mają wstydu.

(Patrz wystąpienie ministra: http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/transmisje_arch.xsp?page=2#5EB7FABA5603B8B6C12582B7002AF8C0 od 18:30:55 do 18:35:08).

Takich komentarzy było w tym czasie dziesiątki, jeśli nie setki. Gdzie były nasze służby – tropiły Aferę Amber Gold? Mamy nadzieję, że teraz sprawy ruszą z kopyta…

Artykuł OKOPZN pt. „Złodziejska nagroda Nobla” znajduje się na s. 1 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł OKOPZN pt. „Złodziejska nagroda Nobla” na s. 1 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

List otwarty emerytowanych pracowników Państwowego Instytutu Geologicznego do Głównego Geologa Kraju Mariusza Jędryska

Oczywiście Pan jako polityk za przyszłą, a nieuchronną naszym zdaniem katastrofę projektu nie poniesie żadnej odpowiedzialności – bo czym jest w naszej rzeczywistości tzw. odpowiedzialność polityczna?

List otwarty
do wiceministra Ochrony Środowiska, Głównego Geologa Kraju, Pełnomocnika Rządu ds. Polityki Surowcowej Państwa
Pana Mariusza Oriona Jędryska
emerytowanych pracowników PIG-PIB

Nie reprezentujemy żadnego lobby, korporacji, grupy politycznej czy innej organizacji. Jesteśmy po prostu bardzo poruszeni zmianami, które w takim tempie i z własnej woli chce Pan wprowadzić do systemu funkcjonowania państwowej służby geologicznej. (…)

Dlaczego w tylu wypowiedziach publicznych gołosłownie atakuje Pan dorobek, kadrę naukową PIG i jej kompetencje? (…)

Prosimy nie traktować słuchających tych wyjaśnień jako osób naiwnych. Od czasu objęcia przez Pana stanowiska Głównego Geologa Kraju, jeszcze w latach 2005–2007, forsuje Pan radykalną zmianę sposobu administrowania geologią i sprawowania służby geologicznej poprzez projekty kolejnych hybryd, z których ostatnia nazywać się ma Polską Agencją Geologiczną. Służba państwowa to szczególna forma działalności dla wspólnego dobra, którym jest przede wszystkim Polska, a nie agencje, fundusze inwestycyjne czy spółki, które nieuchronnie zajmą się własnymi interesami w biznesie i na giełdzie.

Przy okazji wydrąży Pan Instytut z zasobów kadrowych i finansowych, pozostawiając za to podmiot administracyjno-biznesowy zajęty głównie sobą, bez należytych kompetencji badawczych koniecznych dla sprawowania rzeczywistej służby państwu.

Owszem, mogą i powinny istnieć różne państwowe agencje powołane dla realizacji konkretnych zadań w zakresie gospodarczym i finansowym, ale służba geologiczna musi pozostać obiektywnym źródłem informacji bazującej na wiedzy naukowej, a nie graczem na giełdzie, na której tą informacją można handlować. Taka hybryda kompetencji i zadań to nie furtka, a brama szeroko otwarta korupcji.

Taką oto agencję buduje Pan na gruzach działającej organizacji służby geologicznej, którą dobrze dotąd sprawował stuletni Instytut. Nie można też inaczej zinterpretować Pana poczynań niż konsekwentnego dążenia do zniszczenia Instytutu i jego kadry, gdyż wtedy będzie miał Pan wolną rękę w realizacji swojego życiowego biznesplanu. Niech Pan wybaczy, ale powtarzane przez Pana zapewnienia, że Państwowy Instytut Geologiczny pozostanie, że będzie „naukowym ramieniem” agencji, są niewiarygodne. Świadczą o tym nie słowa, a czyny – czyli obecna polityka realizowana przez Pana i Pana nominatów (nie mających wiele wspólnego z geologią), która już doprowadziła do zapaści organizacyjnej i finansowej Instytutu, nad którym przecież Pan ma iście dyktatorską władzę.

„Reformy” zaczął Pan w Instytucie od podporządkowania sobie Rady Naukowej, obsadzając jej większość swoimi ludźmi. Do kierowania Instytutem zamiast generałów, na których Instytut zasługuje, powołuje Pan kaprali, którzy z niewiedzy kompromitują siebie i instytucję. (…)

Zapewne likwidacja Instytutu poprzez finansowe bankructwo ma przyspieszyć powołanie tak ukochanej przez Pana agencji, agencji, która już spotyka się z krytyką i dystansem nie tylko w środowisku geologicznym, ale nawet wśród członków rządu, który i Pan reprezentuje. Wiele wskazuje na to, że w obliczu pewnych trudności z przekonaniem do swojej koncepcji wdraża Pan metodę tworzenia faktów dokonanych.

Funkcjonariuszami Polskiej Agencji Geologicznej staliby się nowi ludzie przez Pana namaszczeni, niekoniecznie kompetentni w sprawach geologii, skoro i teraz podobni zarządzają Instytutem. Natomiast stanowisko wszechwładnego prezesa przyszłej Polskiej Agencji Geologicznej rezerwuje Pan zapewne dla siebie, o czym świadczą zapisy projektu ustawy. Notabene, jak Pan sobie wyobraża jednoczesne odpowiedzialne sprawowanie funkcji posła lub senatora, wykładowcy akademickiego i prezesa agencji o tak rozbudowanych zadaniach i kompetencjach? (…)

Domagamy się zaprzestania prowadzonej przez Pana destrukcji państwowej służby geologicznej, degradacji Państwowego Instytutu Geologicznego, a instytucje kontrolne Państwa prosimy o pełne zbadanie zasadności Pana działań prowadzonych z determinacją i bezwzględnością bez rzetelnych konsultacji, a także wyjaśnienie ich celu i motywów.

Grażyna Burchart, Teresa Grabowska, Olech Juskowiak, Marta Juskowiak, Krystyna Kenig, Honorata Leszczyszyn, Anna Maliszewska, Bartłomiej Miecznik, Lech Miłaczewski, Ewa Miłaczewska, Jędrzej Pokorski, Krzysztof Radlicz, Jadwiga Radlicz, Wanda Rygiel, Marian Stępniewski, Tadeusz Sztyrak, Ilona Śmietańska, Ryszard Wagner, Maria Wichrowska, Joanna Zachowicz, Stanisława Zbroja

Warszawa, 18.07.2018 r.

Cały list otwarty emerytowanych pracowników PIG-PIB do GGK Mariusza Jędryska znajduje się na s. 15 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List otwarty emerytowanych pracowników PIG-PIB do GGK Mariusza Jędryska na stronie 15 „Kuriera WNET”, nr sierpniowy 50/2018, s. 3, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

Unia uderza w polską branżę drzewną. Kolejne potwierdzenie chęci centralnego sterowania procesami gospodarczymi przez UE

Bariery administracyjne w końcu uderzą i w tych, którzy je tworzą. Jak to się zakończyło w krajach realnego socjalizmu, doskonale wiemy. Czy unijne elity zdają sobie sprawę ze skutków swojej polityki?

Mariusz Patey

Rada Europy i Parlament Europejski zdecydowały, że podstawą do ustalania limitów pozyskiwania drewna w latach następnych będzie pozyskiwanie drewna z lat 2000–2009. Dla naszej gospodarki drzewnej, przemysłu meblowego może to zakończyć się katastrofą. W Polsce mamy coraz lepszą substancję leśną, wzrasta średni wiek drzew. Polskie Lasy Państwowe, prowadząc zrównoważoną gospodarkę, umożliwiając nie tylko prostą zastępowalność drzewostanu, ale stopniowo zwiększając powierzchnię areałów leśnych, mogły bez szkody pozyskiwać coraz więcej surowca. (…)

W roku 2018 planowano uzysk 43 mln3 drewna. Natomiast w latach 2000–2009, które będą podstawą do obliczenia limitów na lata do 2030 roku, uzysk wyniósł średnio 29 mln m3. Możemy zatem obawiać się znacznych deficytów surowca dla naszego przemysłu przetwórczego. (…)

Nasi producenci mebli, papieru, stolarki muszą myśleć wyprzedzająco, jak dostosować się do niekorzystnych dla nich uwarunkowań. Polski rząd, posłowie do europarlamentu muszą walczyć o branżę dającą Polsce miliardy dolarów i euro przychodów. Pomysłem wartym rozważenia jest zezwolenie Lasom Państwowym na obrót drewnem pozyskiwanym z zagranicy. Trzeba także się zastanowić, jak ograniczyć eksport surowego drewna, tak by zapewnić naszej branży przetwórczej możliwości rozwoju.

Pomysł, aby UE regulowała gospodarkę leśną, jest jeszcze jednym argumentem potwierdzających chęć centralnego sterowania procesami gospodarczymi. Można także tu szukać drugiego dna i roli lobbingu koncernów dużych państw UE w narzuceniu regulacji osłabiających konkurencyjność polskich producentów. Tyle, że bariery administracyjne w końcu uderzą także i w tych, którzy je tworzą. Jak to się zakończyło dla gospodarki w krajach realnego socjalizmu, my, Polacy, doskonale wiemy.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Unia uderza w polską branżę drzewną” znajduje się na s. 10 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Unia uderza w polską branżę drzewną” na s. 10 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Poseł na Sejm RP I kadencji: Dostrzegam szczerą wolę zmiany u najważniejszych decydentów

– Konin jest jakimś sztonem w rozgrywkach w różnych sferach i na różnym poziomie – stwierdził były poseł. Przyszłość Kopalni Węgla Brunatnego w Koninie jest niepewna.

Paweł Kotlarski, lekarz, polityk, poseł na sejm I kadencji Sejmu RP opowiadał na antenie Radia WNET o przemianach gospodarczych w Polsce, a zwłaszcza w Koninie. Odpowiedział tez na pytanie czy porwanie rządów Jana Olszewskiego do rządów PiS-u jest uprawnione.

– Na pewno to była pierwsza próby zmiany Polski. Nam się wtedy wydawało, że powinniśmy zbudować nowe państwo, lecz nie mierzyliśmy siły na zamiary. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, to było skazane na niepowodzenie. Za mało szabel, ale teraz jest ich więcej. Teraz szabel jest zdecydowanie więcej. (…) Dostrzegam szczerą wolę zmiany u najważniejszych decydentów, ale nie widzę szczegółowo zarysowanej strategii, a jedynie same fronty i kolejne starcia.

Jednak w polityce gospodarczej nasz gość nie doświadcza nowej jakości, zwłaszcza w stosunku do przedsiębiorcy, który na swojej drodze natrafia na wciąż te same trudności w postaci biurokracji oraz bezprzedmiotowego traktowania.

Paweł Kotlarski przypomina, że przemiany w latach osiemdziesiątych miały zaowocować budowaniem pięknych metropolii, które pociągałyby za sobą mniejsze miasta. Tak się jednak nie stało. – Albo to po prostu nie wyszło, albo od początku zamiary były nieszczere.

– Co do przemysłu, to uważano wówczas, że nowi właściciele spółek będą najlepszym rozwiązaniem i że państwo nie powinno zarządzać danym podmiotem. Skrajnym przykładem jest Kopalnia Węgla Brunatnego w Koninie. Jeszcze za rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej zbyto pakiet mniejszościowy, jednocześnie darowując podmiotowi, który kupił PAK (spółka związana z Zygmuntem Solorzem) możliwość zarządu operacyjnego nad całą spółką. Kłopot polega na tym, że to nadal państwo jest dysponentem złóż. Jego organy nie doszły do porozumienia z podmiotem w sprawie nowej odkrywki i przyszłość tej kopalni jest niepewna.

Poseł Ryszard Bartosik: Odrzucenie projektu prezydenckiego świadczy o autonomii prezydenta i klubu PiS

– Przeważyły względy związane z terminem i rozległością oraz dużym zakresem pytań. Różnice zdań w klubie były od początku – wyjaśnił gość Poranka WNET.

 

W Poranku WNET poseł Ryszard Bartosik przekonywał, że odrzucenie przez senat prezydenckiego wniosku o referendum konstytucyjne nie wskazuje na rozłam w partii Prawa i Sprawiedliwości.

Zdaniem posła taki bieg rzeczy świadczy zarówno o autonomii prezydenta jak i klubu PiS. Temat jest bardzo poważny i trudny. W tej chwili oczekuje się na odpowiedź prezydenta, ale jak podejrzewa nasz rozmówca, sprawa odroczy się na jakiś czas.

Ryszard Bartosik jako członek Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi powiedział o bieżących problemach związanych z rolnictwem. Niezadowolenie rolników z polityki rolnej PiS wynika, według niego, z wciąż wahającymi się cenami produktów rolnych – raz idą wzwyż, a za chwilę znowu spadają. – Jesteśmy teraz w takim okresie. . Pracujemy na otwartym i jednolitym rynku Unii Europejskiej i przepływ towarów jest większy. Kryzysy wiążą się przeważnie z nadprodukcją jakiegoś towaru. Poza tym rolnictwo na zachodzie Europy potrafi sobie lepiej radzić na rynku, ponieważ występuje tam silna spółdzielczość i silne grupy producenckie.

– Minister Jan Ardanowski ogłosił nowy program rolny – kontynuował poseł – ale zapóźnienia w rolnictwie są tak duże, że nie jesteśmy w stanie sytuacji poprawić szybko. Szybko możemy zareagować na suszę, np. dużo większymi dopłatami do paliwa rolniczego. (…) Natomiast projekt holdingu spożywczego ma reagować na rynek i stymulować go, ale to wymaga czasu.

Polityk mówił też o sytuacji kopalni w rejonie Konina.

Skarboferm – jak w II Rzeczpospolitej polsko-francuska spółka z zyskiem wydobywała i sprzedawała węgiel kamienny

„Skarboferm” to skrótowa nazwa spółki polsko-francuskiej utworzonej w celu dzierżawy państwowych kopalń węgla kamiennego na Górnym Śląsku, przejętych przez rząd polski od władz pruskich.

Zenon Szmidtke

Choć formalnie spółka została założona 25 II 1922 r., porozumienie w sprawie jej utworzenia zostało podpisane jeszcze przed plebiscytem na Górnym Śląsku, mianowicie 1 III 1921 r. w Paryżu. Było ono wyrazem koncesji gospodarczych poczynionych przez rząd polski na Górnym Śląsku dla przemysłu francuskiego, w zamian za poparcie Francji dla sprawy polskiej przynależności państwowej Górnego Śląska. To specyficzne przedsiębiorstwo funkcjonowało do czasu wybuchu II wojny światowej.

Dla rządu polskiego zasadniczy cel jego powstania i funkcjonowania nie stanowiły korzyści ekonomiczne, lecz obrona i utrwalanie polskiej racji stanu. Rzecz jasna, finansowy zysk był pierwszoplanowym motywem zaangażowania się w spółce grupy francuskich przemysłowców, jednakże przez cały czas swej działalności w spółce nie zapominali oni o respektowaniu polskiej racji stanu, do czego obligowało ich powstanie spółki na mocy umowy międzyrządowej w określonym momencie dziejowym. (…)

Kapitał zakładowy Skarbofermu został wpłacony w połowie przez akcjonariuszy francuskich. Drugą połowę wpłacił skarb państwa polskiego za pożyczkę od rządu francuskiego na 9 lat, oprocentowaną w wysokości 5% rocznie. (…)

Dnia 19 XII 1921 r. rząd francuski złożył w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej w Warszawie do dyspozycji rządu polskiego kwotę 150 000 000 marek niemieckich z przeznaczeniem na wpłatę polskiej części kapitału akcyjnego. Tę pożyczkę rząd polski całkowicie spłacił już w lutym 1927 r. ze swych dochodów z należnego mu czynszu dzierżawnego Skarbofermu i z należnej mu jako akcjonariuszowi dywidendy.

Od 25 II 1922 r., to jest dnia Walnego Zgromadzenia Założycielskiego spółki, wybitny Polak i Górnoślązak Wojciech Korfanty był przewodniczącym Rady Nadzorczej Skarbofermu, a tym samym ─ na podstawie § 17 statutu spółki ─ również prezesem Komitetu Stałego. (…)

Biorąc za podstawę swej działalności na polu gospodarczym dwa uzyskane w 1922 r. kluczowe stanowiska: prezesa Rady Nadzorczej Skarbofermu oraz prezesa Rady Nadzorczej Banku Śląskiego SA w Katowicach, Korfanty postawił przed sobą zadanie integracji przemysłu górnośląskiego z organizmem gospodarczym państwa polskiego. Chciał to osiągnąć za pomocą stopniowego i systematycznego wzmacniania roli kapitału polskiego w tym przemyśle, mianowicie przez skoordynowanie akcji kapitału polskiego na Górnym Śląsku i w Wielkopolsce, pozyskiwanie kapitalistów niemieckich do celów gospodarczych państwa polskiego w wyniku prowadzenia korzystnej dla nich polityki podatkowej oraz polonizowanie kadry kierowniczej obcych przedsiębiorstw. (…)

Skarboferm był koncernem, w którego skład w 1922 r. wchodziły 3 kopalnie węgla: „Król” w Królewskiej Hucie, „Bielszowice” w Bielszowicach i „Knurów” w Knurowie; również w Knurowie koksownia wraz z fabrykami produktów ubocznych odgazowania węgla kamiennego: benzolu, smoły i produktów amoniakalnych: amoniaku, siarczanu amonowego; brykietownia przy kopalni „Król”. Kopalnia „Król” w Królewskiej Hucie (obecnie Chorzów) w 1922 r. dzieliła się na 4 kopalnie ─ „Wyzwolenie”, „Święta Barbara”, „Król-Święty Jacek”, „Król-Piast”.

Spośród kopalń górnośląskich, właśnie w kopalniach Skarbofermu zaznaczył się w okresie międzywojennym największy wzrost wydajności pracy. Kardynalną przyczyną przewagi Skarbofermu nad innymi koncernami była „stała i systematyczna modernizacja kopalń, przeprowadzana dzięki przeznaczeniu w umowie dzierżawnej stałej sumy (6% rocznie od kapitału zakładowego) na inwestycje. (…)

W marcu 1931 r. Skarboferm uruchomił na wydzierżawionym przez siebie nabrzeżu w porcie w Gdyni transporter taśmowy skombinowany z wywrotnicą wagonową boczną systemu polskiego inżyniera Gustawa Willimka, jedyne w świecie urządzenie o takiej konstrukcji. Urządzenie to, którego właścicielem był Skarbopol (Morski Eksport Węgla i Koksu z Polskich Kopalń Skarbowych na Górnym Śląsku Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w Gdyni), służyło do przeładunku węgla z wagonu na statek. Zostało wykonane przez firmę Pohlig z Kolonii.

Wagon z węglem wciągano na platformę, która posiadała silnie przytrzymujące go chwytaki. Platformę wraz z wagonem podnoszono i przechylano, w wyniku czego zawartość wagonu wpadała do leja, a z niego do przesuwających się pod nim małych kubełków przymocowanych do „taśmy bez końca”. Taśma podciągała kubełki ponad luk statku. W punkcie zwrotnym taśmy kubełki przechylały się, wysypując węgiel do luku przez rurę teleskopową. Na dolnej, powracającej części taśmy puste kubełki wracały pod lej, gdzie ponownie napełniały się węglem. Teoretyczna zdolność przeładunkowa tego urządzenia wynosiła około 650 ton na godzinę. W drugiej połowie 1932 r. zarząd Skarbopolu urządził uroczystą demonstrację opisywanego urządzenia, podczas której ładowano motorowy transportowiec norweski „Tecero”, zabierający 7 400 ton węgla do Argentyny.

Były to działania Czesława Klarnera, a także innych członków władz Skarbofermu, w imię idei, którą Klarner podzielał z Eugeniuszem Kwiatkowskim, że Górny Śląsk i Pomorze są dwoma fundamentami niezależności gospodarczej i politycznej Polski.

Cały artykuł Zenona Szmidtkego pt. „Polskie Kopalnie Skarbowe na Górnym Śląsku Spółka Dzierżawna” można przeczytać na s. 8 i 9 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zenona Szmidtkego pt. „Polskie Kopalnie Skarbowe na Górnym Śląsku Spółka Dzierżawna” na s. 8 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Dlaczego przewodzi Pan oddawaniu polskich złóż węgla zagranicznym przedsiębiorcom? List otwarty do Dominika Kolorza

Związki zawodowe z przywódcami na listach płac pracodawców nie mają żadnej wiarygodności. Trzeba być pozbawionym honoru, godności oraz szacunku dla siebie i innych, by funkcjonować w takich układach.

Ogólnopolski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych

Panie przewodniczący Kolorz!

(…) Kiedy za rządów PO-PSL import węgla do Polski przekroczył 10 milionów ton, Pan na granicach organizował blokady. Kiedy w ubiegłym roku jego import przekroczył 13,3 miliona ton – Pan siedział cicho jak mysz pod miotłą. W tym roku import węgla przekroczy 15 milionów ton, a Pan zachowuje się jak struś i chowa głowę w piasek. (…)

Jakim prawem wywiera Pan nacisk na rządzących, by – sprzeniewierzając się narodowi będącemu prawowitym właścicielem bogactw naturalnych na terytorium Polski – pospołu z Panem i kliką Panu podobnych zdrajców interesu narodowego – przystąpili jak najprędzej do sfinalizowaniu aktu grabieży, jakim jest przekazanie KWK „Krupiński” w zagraniczne posiadanie? Ściślej mówiąc, w posiadanie zagranicznych funduszy emerytalnych, pomnażających środki dla swoich podopiecznych w bogatych państwach, bazujących na ogłupiającym i zaślepiającym chciejstwie polskich urzędasów związkowych, nie mających nic wspólnego z przywódcami związkowymi autentycznie i perspektywicznie dbającymi o byt obecny oraz przyszły ludzi pracy? (…)

Z czego budżet państwa polskiego będzie czerpał środki na zaspokojenie tych zobowiązań, czyli regularne wypłacanie emerytur już w niedalekiej przyszłości, na spłatę ogromnego zadłużenia państwa, jeżeli liczące się przedsiębiorstwa produkcyjne, korporacje handlowe i usługowe należą do właścicieli zagranicznych, płacą symboliczne podatki, przy eksporcie – 0% podatku VAT – oraz lokują lwią część zysków za granicą, a rolnictwo polskie doprowadzane jest do całkowitej zapaści?

Co pozostanie, jeżeli Pan z kolesiami dodatkowo odda obcym najcenniejsze polskie surowce naturalne – ostatnią bazę, na której można by wypracowywać sukcesywnie dochody, uniemożliwiając ogłoszenie upadłości Polski i jej ostateczny rozbiór?

Czemu ma służyć naiwne przekonywanie górników, że zagraniczne przedsiębiorstwa nie będą starały się wprowadzać metod podziemnego zgazowania węgla, przez co oni nie będą tracić miejsc pracy? Otóż na świecie metody te są bardziej dopracowane niż w Polsce. Natomiast Polska ma duże prawdopodobieństwo stać się poligonem doświadczalnym dla wdrażania tych metod, tak jak została sprowadzona ostatnio do rangi międzynarodowego śmietniska. (…)

Nadto wzywamy Pana do zaprzestania haniebnych i destrukcyjnych działań na szkodę Państwa i narodu Polskiego. Wzywamy Pana oraz wszystkich górników do włączenia się w starania, jakie podejmuje nasz Komitet, zmierzające do przywrócenia eksploatacji węgla w KWK „Krupiński” oraz udostępnienia złoża węgla koksowego pod zarządem utworzonej w tym celu spółdzielni.

Skandaliczne decyzje podjęte w sprawie tej kopalni spotkały się ze zdecydowanym potępieniem społecznym, jak i wolą zorganizowania zbiórki funduszy na przywrócenie w niej wydobycia węgla. Również Pańska postawa i działania, Panie Przewodniczący, są zdecydowanie potępiane.

Czy takie działania podpadają pod określenie zdrady interesu narodowego Polaków?

Cały List Otwarty Obywatelskiego Komitetu Obrony Polskich Zasobów Naturalnych do Dominika Kolorza znajduje się na s. 1 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List Otwarty Obywatelskiego Komitetu Obrony Polskich Zasobów Naturalnych do Dominika Kolorza na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Czy aktualny Główny Geolog Kraju dąży do ukrytego celu – zniszczenia nauki w Państwowym Instytucie Geologicznym?

Gdy pisałam pierwszy artykuł o „lepszej zmianie” w Państwowym Instytucie Geologicznym, myślałam, że będzie to jeden tekst. Ale puzzle geologiczne zaczęły składać się w coraz bardziej szokującą całość.

Danuta Franczak

Za zdobyte na drodze konkursowej kilkanaście milionów złotych z „Fundacji na rzecz nauki polskiej” zakupiono unikatowe urządzenia do datowania skał i określania izotopów stabilnych – australijską mikrosondę jonową SHRIMP.

Wykorzystanie potencjału mikrosondy SHRIMP napotkało natychmiast po przyjściu nowej władzy na nieoczekiwane trudności. I tak, nie wyrażono zgody na powołanie rady programowej, która, składając się z wybitnych naukowców wykorzystujących tego typu urządzenia, mogłaby poszerzać krąg użytkowników.

W połowie realizacji zamknięto finansowanie pierwszego pakietu analiz, w ramach którego pracownicy PIG spoza laboratorium mieli nabyć umiejętności optymalnego wykorzystania tego urządzenia. (…)

W 2017 roku przy okazji zmian organizacyjnych mikrosondę SHRIMP i inne laboratoria oddzielono od pionu badawczo-rozwojowego i umieszczono w pionie ogólnym, którym przez jakiś czas zarządzał „fachowiec” od laboratoriów, prawnik dr Tomasz Nowacki. Przy okazji zlikwidowano też pracującym na mikrosondzie stanowiska naukowe. Wspomnę, że w wiodących służbach geologicznych, takich jak brytyjska BGS, w laboratoriach są głównie stanowiska naukowe. „Fachowość” tej osoby, obecnie dyrektora PIG-PIB na obszarze zarządzania nauką, uwidacznia się w liście do pracowników Instytutu z maja br., w którym dyrektor Nowacki pisze: „PIG-PIB będzie miał stabilne finansowanie zapewnione przez MNiSZW, NCN oraz kontrakty PAG”. Czy Narodowe Centrum Nauki, które przyznaje środki wyłącznie w drodze konkursów, zdaje sobie sprawę, że ma zapewnić PIG stabilne finansowanie? (…)

Niedawno zlikwidowano prowadzoną od wielu lat w wydawanym przez PIG „Przeglądzie Geologicznym” zakładkę dotyczącą informacji z konferencjach naukowych, w których brali udział geolodzy z PIG i z innych instytucji zajmujących się naukami o Ziemi.

Nie można odwołać się do Rady Naukowej, w której 2/3 osób pochodzi z nadania ministra Jędryska. I nie są to, jak w normalnie funkcjonujących tego typu ciałach, osoby delegowane przez swoje instytucje, lecz znajomi wskazani przez GGK. Nie ma zatem mowy o ścieraniu się opinii i wypracowywaniu optymalnych rozwiązań.

Jeszcze nigdy w historii PIG odsetek odrzucanych wniosków o rozpoczęcie procedur związanych z awansami naukowymi pracowników PIG, w tym profesorskich, nie był tak wysoki.

Całościowego obrazu sytuacji dopełnia odmowa wszczęcia przewodu doktorskiego, co jak potwierdzają moi znajomi z innych uczelni, praktycznie się nigdy nie zdarza. Pan Borkowski nie reaguje, a poziom naukowy obniża się drastycznie. Cel może być tutaj tylko jeden – zniszczenie kadry naukowej Instytutu. Pojawiły się już działania ukierunkowane na zwolnienia pracowników mianowanych, czyli profesorów. Instytut bez profesorów i nowoczesnego zaplecza laboratoryjnego nie będzie przecież istniał. (…)

W końcu 2012 roku PIG przy poparciu Brytyjskiej Służby Geologicznej został przyjęty na warunkach preferencyjnych do elitarnego konsorcjum ECORD (European Consortium for Ocean Research Drilling), które zajmuje się badaniem geologii den mórz i oceanów. Już w następnym roku naukowiec z PIG został włączony w ekspedycję bałtycką tej organizacji, podczas której wykonano kilkanaście wierceń. Młodzi pracownicy PIG odbyli szkolenia dotyczące metod badawczych stosowanych dla rdzeni osadów morskich w ich magazynie w Bremie.

Dla PIG i polskiej geologii ECORD skończył się wraz z nastaniem nowego Głównego Geologa Kraju i nowych władz PIG. Po prostu zrezygnowano z płacenia składek, nie starając się nawet o dotacje na ten cel z MNiSZW. Mamy zatem kupić statek, a nawet statki do badań geologii mórz w ramach PROGEO, nie mając kontaktu z tymi badaniami.

A może każdy kontakt, każda inicjatywa i każda diagnoza geologiczna jest właściwa tylko wtedy, gdy pochodzi z jedynego możliwego dzisiaj źródła? Musi być tylko w jednych rękach, tak jak projektowana PAG w rękach nieomylnego i nieusuwalnego prezesa.

Mierzymy w odległe cele w przyszłości, a chyba zapomina się o teraźniejszości. Pozytywne rezultaty tych działań (eksploatacja złóż oceanicznych) podobno będą widoczne za około 50 lat. Tylko, czy już teraz nie jest aż zanadto widoczne, że planista jest niewiarygodny? Wokół niego – tylko propaganda i destrukcja naukowego zaplecza polskiej geologii.

Cały artykuł Danuty Franczak pt. „Ukryty cel – zniszczyć naukę w Państwowym Instytucie Geologicznym?” znajduje się na s. 8 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Danuty Franczak pt. „Ukryty cel – zniszczyć naukę w Państwowym Instytucie Geologicznym?” na s. 8 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Czy zastąpić Służbę Geologiczną – Agencją? Już raz popełniliśmy błąd, tworząc regulacje prawne dla gazu łupkowego

W 2016 r. Główny Geolog Kraju podjął się ambitnego zadania skonstruowania ustawy o Polskiej Służbie Geologicznej. Do dziś nie wiadomo, kto oprócz pomysłodawcy uczestniczył w stworzeniu tego dokumentu.

Tomasz Nałęcz

Wielokrotnie stajemy przed wyborem, jaki model działania jest optymalny. Takie dylematy pojawiają się praktycznie w każdej branży. Ścierają się różne poglądy, jednak dla dobra ogółu należy znaleźć rozwiązanie optymalne. Nie inaczej jest w środowisku geologicznym, gdzie w ostatnich miesiącach trwa ożywiona pseudodyskusja nad przewagą Agencji Geologicznej nad Służbą Geologiczną. Kto ma rację? Główny Geolog Kraju, narzucający środowisku swoje wizje, czy większość środowiska odrzucająca jego rewolucyjne pomysły? (…)

Szkoda, że dyskusja na temat służby geologicznej toczy się z pominięciem szeroko rozumianego środowiska geologicznego, a prezentowany przez media obraz ma zdecydowanie jednostronny charakter i w efekcie proponowane rozwiązania niekoniecznie przybierają rozsądny kierunek. (…)

Przypomnę krótko wydarzenia ostatnich lat, które doprowadziły do obecnej konfliktowej sytuacji. W 2016 r. Główny Geolog Kraju (GGK) minister Mariusz Jędrysek podjął się ambitnego zadania skonstruowania ustawy o Polskiej Służbie Geologicznej. Prace trwały kilka miesięcy, choć do dziś nie wiadomo, kto oprócz pomysłodawcy uczestniczył w stworzeniu tego dokumentu, co już samo w sobie jest znamienne. W efekcie na Polskim Kongresie Geologicznym we Wrocławiu we wrześniu 2016 r. przedstawiono dokument, który został mocno skrytykowany przez środowisko geologiczne kraju.

Niestety ekipa pana ministra nie poradziła sobie intelektualnie z – przyznajmy – trudnym zadaniem, wymagającym wiedzy geologicznej i prawnej, ale też doświadczenia międzynarodowego i znajomości zasad działania nowoczesnych służb na świecie. Powstał potworek, krytykowany mocno w mediach (m.in. w związku z pomysłem formacji zbrojnej działającej wewnątrz służby…), jednoznacznie odrzucony podczas konsultacji społecznych.

Przedstawiciele ministerstw nie zostawili na tym dokumencie suchej nitki, zgłaszając ponad 1000 poprawek. Ustawa o PSG nie znalazła uznania także w Centrum Legislacyjnym Rządu.

Ministerialna ekipa GGK szybko wyciągnęła wnioski z bolesnej lekcji, a ponieważ brak w niej osób znających się na praktycznej realizacji zadań geologicznych w Polsce i na świecie, postanowiono Służbę Geologiczną zastąpić nowym tworem, który nie ma odpowiednika na świecie. Sprytne posunięcie: nikt nie wie, jak taka agencja powinna funkcjonować, więc może nikt nie będzie o to pytał. W ten sposób, po niewielkich zmianach projektu o PSG, stworzono projekt ustawy o Polskiej Agencji Geologicznej. Powstaje pytanie: czy mając szereg dobrych i wręcz gotowych wzorców, musimy tworzyć własne, niestety kontrowersyjne i wątpliwe rozwiązania?

Bardzo sprytnym zabiegiem była również „podmiana” treści i nazwy procedowanej wcześniej ustawy o SG, a nie – wycofanie jej z legislacji i procedowanie nowej ustawy o PAG. Pozwoliło to na znaczne zredukowanie dalszych konsultacji społecznych.

Można powoływać się na nowe rozwiązania i odcinać od fiaska ustawy o Służbie Geologicznej, ale jak ktoś zapyta o konsultacje, to przecież już się odbyły. Makiaweliczne, ale skuteczne. Przynajmniej do czasu. (…)

Mimo zapewnień Rzecznika PIG, jak i samego GGK, którzy twierdzą, że ustawa o PAG oparta jest na najlepszych trendach światowych, trudno znaleźć przykład tworu, jaki zaproponowano w tej ustawie. Tylko raz, kilka lat temu przygotowując jako ekspert EuroGeoSurveys (EGS) raport dotyczący restrukturyzacji służby geologicznej na Ukrainie, spotkałem się z podobnym rozwiązaniem. Koledzy z Zachodu nie mogli zrozumieć, że w strukturach służby znalazły się jednocześnie instytuty naukowe, przedsiębiorstwa wykonawcze i wydobywcze oraz administracja geologiczna. Wystarczy spojrzeć na przedstawione przez zespół EGS rekomendacje zmian tego modelu, aby skonstatować, że rozwiązanie ukraińskie do wydajnych nie należy. Pierwszym argumentem, jaki pojawiał się w dyskusjach, był brak transparentnych procedur i preferowanie „swoich” przedsiębiorstw kosztem inwestorów zewnętrznych. Połączenie w jednym miejscu zadań państwa i biznesu powoduje, co słusznie zauważa prof. Jaworowski, naturalne podejrzenia o mechanizmy korupcyjne. Przykład ukraiński jest w tym zakresie bardzo wymowny.

Proponowana w ustawie o PAG nacjonalizacja działań operacyjnych jest niebezpieczna i może mieć bardzo negatywne skutki, szczególnie gdyby na czele PAG stanęła osoba kierująca się niskimi pobudkami. Prawo powinno eliminować takie możliwości, wprowadzając mechanizmy ochronne.

Rzecznik PIG Adam Kordas przekonuje, że model PAG został przygotowany na podstawie trendów światowych. Nie jestem pewien, czy o tych samych trendach myślimy i czy miał okazję się z nimi naprawdę zapoznać. Jak na głos w dyskusji, tekst ten ma podstawową wadę: brak konkretów. Ogólniki mogą na chwilę zwieść opinię publiczną, ale nie fachowca. Rzeczony artykuł jest ponadto aż w jednej trzeciej poświęcony sprawom wydobycia surowców z dna oceanów, a chyba nie muszę przypominać, że w naszych warunkach geograficznych nie powinno to być priorytetem służby geologicznej.

Dlatego też uprzejmie informuję, stawiając na szali moją kilkuletnią bliską współpracę z EuroGeoSurveys, że zaproponowany model służby geologicznej nie ma nic wspólnego z trendami obowiązującymi w wysoko rozwiniętych krajach, w każdym razie nie w zakresie geologii, i nie został nigdzie wdrożony, może poza wspomnianym rozwiązaniem ukraińskim.

Autor był dyrektorem PIG z którym był związany przez niemal 25 lat, piastując tam szereg stanowisk kierowniczych. Jest ekspertem w zakresie geologii środowiskowej, hydrogeologii i geoinformacji, członkiem międzynarodowych zespołów: EuroGeoSurveys, OneGeology, INSPIRE, ELGIP.

Cały artykuł Tomasza Nałęcza pt. „Mente et malleo po polsku, czyli czy warto zastąpić Służbę Geologiczną – Agencją Geologiczną?” znajduje się na s. 9 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tomasza Nałęcza pt. „Mente et malleo po polsku” na s. 9 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Dlaczego dorobek kilku pokoleń ma być wyprowadzony na nieznane wody (w przenośni i dosłownie) z woli jednego człowieka?

Styk informacyjnych zadań państwowej służby geologicznej z działalnością kapitałowo-biznesową jest niebezpieczny i jako taki nie istnieje w naszej przestrzeni cywilizacyjnej. Głos w dyskusji.

Krzysztof Jaworowski

Z uznaniem i uwagą odnotowałem podjęcie na łamach „Kuriera WNET” problemów związanych z zamiarami dokonania zmian w polskiej służbie geologicznej, którą od blisko stulecia sprawuje Państwowy Instytut Geologiczny. W służbie tej przepracowałem na różnych stanowiskach ponad pół wieku i pragnę przyłączyć się do trwającej na jej temat dyskusji. (…)

Tak jak ustanowił Sejm Ustawodawczy w 1919 roku, państwowa służba geologiczna (i państwowa służba hydrogeologiczna) powinny być nadal sprawowane przez Państwowy Instytut Geologiczny – Państwowy Instytut Badawczy. To rozwiązanie, wbrew szerzonej obecnie krytyce, w pełni sprawdziło się w praktyce. Jedynie ścisły związek służb państwowych z badaniami zapewnia obiektywną informację i wsparcie państwa. Model sprawowania służby geologicznej przez podmioty badawcze jest przyjęty we wszystkich służbach geologicznych Unii Europejskiej. (…)

Powstaje więc pytanie: dlaczego ten sprawdzony model (przy wszelkich możliwościach – a nawet koniecznościach jego modyfikacji) wywracać do góry nogami, powołując instytucję o zupełnie innym charakterze, zwaną Polską Agencją Geologiczną (PAG) i powodując jednocześnie ogromne koszty obciążające budżet państwa?

Warto tu przypomnieć, że członkowie Komitetu Nauk Geologicznych PAN – reprezentanta środowiska geologicznego Polski – poproszeni w 2016 r. przez Głównego Geologa Kraju (GGK) o uwagi do projektu ustawy o Państwowej Służbie Geologicznej (pierwowzór ustawy o Polskiej Agencji Geologicznej), opowiedzieli się jednomyślnie za jego wycofaniem ze ścieżki procedury legislacyjnej.

Projekt ustawy powstał całkowicie poza polską społecznością geologiczną, przy braku rzeczowej i obiektywnej analizy obecnego stanu polskiej służby geologicznej, jej rzetelnej oceny i bez merytorycznie wszechstronnego uzasadnienia potrzeby wprowadzenia zmian, zwłaszcza w ekspresowym tempie. Jednocześnie środowisko geologiczne Polski zadeklarowało pełną gotowość jak najdalej idącej współpracy we wszelkich działaniach Ministerstwa Środowiska zmierzających do wypracowania rozwiązań pozwalających na skuteczne funkcjonowanie polskiej geologii z pożytkiem dla gospodarki kraju, jak i nauki. Niestety, projekt ustawy o Polskiej Agencji Geologicznej powstał również bez konsultacji ze środowiskiem geologicznym (…)

Wejście służby geologicznej, w takiej postaci jaką ma być PAG, w rolę gracza kapitałowo-biznesowego grozi utratą integralności służby, wpływając przy tym negatywnie na konsolidację finansów publicznych i racjonalizację wydatków publicznych, powodując wyprowadzenie środków finansowych państwa poza system ścisłej kontroli. Styk informacyjnych zadań państwowej służby geologicznej z działalnością kapitałowo-biznesową jest niebezpieczny i jako taki nie istnieje w naszej przestrzeni cywilizacyjnej.

Jakkolwiek by się nazywały służby geologiczne Ameryki Północnej i Unii Europejskiej, nigdy nie łączą one zadań informacyjnych służby państwowej z biznesem i grą kapitałową, natomiast w naturalny sposób łączą swoją służbę państwową z nauką. Nie sposób w koncepcji powołania PAG nie dostrzec zagrożeń korupcjogennych (…)

Nie ulega wątpliwości, że powstanie PAG będzie końcem Państwowego Instytutu Geologicznego z prostego powodu – braku wystarczających środków na jego funkcjonowanie. Powstaje pytanie, dlaczego dorobek kilku pokoleń ma być wyprowadzony na nieznane wody (w przenośni i dosłownie – vide projekt poszukiwania złóż na Atlantyku) z woli jednego człowieka? Po dokonanych w ostatnich latach regulacjach prawnych, Rząd i Minister właściwy działający przy pomocy Głównego Geologa Kraju ma pełną władzę i kontrolę nad funkcjonowaniem Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego, szczególnie w zakresie sprawowanej przezeń państwowej służby geologicznej i państwowej służby hydrogeologicznej. W związku z tym ma pełne możliwości wyznaczania i egzekwowania wykonania zadań dla obu służb – zgodnie z przyjętymi wytycznymi polityki surowcowej państwa.

Przy mechanizmie obecnego finansowania zadań państwa w zakresie geologii przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej istnieje skuteczna państwowa kontrola wydatkowania środków publicznych. Tymczasem działania nadzorcze obecnego GGK sprowadzają się głównie do dyskredytowania i destabilizowania podległego mu instytutu, czego efektem jest zapaść organizacyjna i finansowa.

Profesor dr hab. Krzysztof Jaworowski jest geologiem, specjalistą w zakresie sedymentologii i geologii regionalnej. W latach 1989–1994 zajmował stanowisko dyrektora Państwowego Instytutu Geologicznego. Obecnie jest m.in. przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Nauk Geologicznych PAN.

Cały artykuł Krzysztofa Jaworowskiego pt. „O polskiej służbie geologicznej” znajduje się na s. 13 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi oraz dodatek specjalny z okazji 9 rocznicy powstania Radia WNET, czyli 44 strony dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Krzysztofa Jaworowskiego pt. „O polskiej służbie geologicznej” na s. 13 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl