Jastrzębski: ‘Niebezpieczna gra Turcji w Libii’ nie w smak jest tak Macronowi jak i prezydentom Egiptu i Tunezji

Prezydent Tunezji Kais Saied uzał, że libijski Rząd Zgody Narodowej powinien zostać zastąpiony reprezentacją lepiej odzwierciedlającą libijskie stronnictwa polityczne i wolę obywateli Libii.

Al-Jazeera i Shems FM

  1. Prezydent Egiptu: Egipt ma pełne prawo do interwencji w Libii

Prezydent Egiptu ‘Abd al-Fattah As-Sisi oznajmił w sobotę, że Egipt ma pełne prawo do bezpośredniej interwencji w Libii, ponieważ byłaby ona uzasadniona prawem międzynarodowym. Według Sisiego czynne zaangażowanie się w konflikt libijski ze strony Egiptu byłoby równoznaczne z samoobroną oraz zmierzałoby do obrony jedynego pełnoprawnego ciała reprezentującego naród libijski.


Komentarz: Według As-Sisiego jest to Izba Reprezentantów w Tobruku oraz związany z nią Marszałek Khalifa Haftar, natomiast faktycznym uznaniem przez ONZ cieszy się Rząd Zgody Narodowej z siedzibą w Trypolisie, który ostatnimi czasy na fali nieprzerwanych sukcesów militarnych odbija kolejne ziemie znajdujące się pod kontrolą Marszałka.


Podczas przeglądu wojsk powietrznych w bazie Sidi Barrani w zachodnim Egipcie Prezydent As-Sisi powiedział, że celem wojska egipskiego będzie „obrona zachodnich granic oraz szybkie udzielenie pomocy w przywróceniu bezpieczeństwa i stabilności terytoriów libijskich, ponieważ działania te stanowią także o bezpieczeństwie Egiptu.”


Komentarz: Oświadczenie Sisiego nie jest wcale przesadzone. Cieszący się dobrą passą Rząd Zgody Narodowej jest wspierany przez Prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana oraz jego neoislamistyczny rząd, którego silna delegacja z ministrem spraw zagranicznych i szefem wywiadu na czele zawitała w zeszłym tygodniu do Trypolisu. Erdogan udziela schronienia członkom Bractwa Muzułmańskiego, które w Egipcie uznawane jest za organizację terrorystyczną. To właśnie przeciwko rządom Bractwa dokonała się popierana przez egipskie wojsko kontrrewolucja roku 2013. Nie powinno zatem dziwić, że As-Sisi nie chce mieć za sąsiada kraj z rządem potencjalnie sympatyzującym z Bractwem Muzułmańskim, a już na pewno wspieranym przez Erdogana i jego establishment. Niekurywajmy też faktu, że prezydentowi Egiptu zależy na udziale w eksploatacji libijskich pól naftowych znajdujących się pod kontrolą Marszałka Khalify Haftara, a obecnie coraz bardziej zagrożonych przez ofensywę Rządu Zgody Narodowej. Przeciwnym działaniom tureckim w Libii jest także Prezydent Francji Emmanuel Macron, który powiedział, że „Turcja prowadzi niebezpieczną grę w Libii”.


Podczas sobotniego przeglądu wojsk As-Sisi dodał, że „przejście (sił Rządu Zgody Narodowej) za Syrtę i miasto Al-Jufra dla Egiptu będzie tożsame z przekroczeniem czerwonej linii. Natomiast Libii bronić będą jedynie jej obywatele, my zaś jesteśmy gotowi, aby ich uzbroić i wytrenować.”

Zwracając się do wojsk egipskich, As-Sisi powiedział, że ,, gotowość armii do podjęcia walki stała się koniecznością”. Mając na myśli Turcję, prezydent nawiązał do „bezprawnych interwencji” w regionie, które jego zdaniem przyczyniają się do rozprzestrzenienia się milicji oraz organizacji terrorystycznych.

Wcześniej As-Sisi wskazał na możliwość podjęcia zagranicznej misji wojskowej przez wojsko egipskie, „jeśli sytuacja będzie tego wymagać”.

Oświadczenie Prezydenta Egiptu zostało potępione przez przewodniczącego Najwyższej Rady Państwowej Rządu Zgody Narodowej Khalida Al-Mishriego. Z kolei Rada Prezydencka Rządu Zgody Narodowej uznała wypowiedź Sisiego za równoznaczną z wypowiedzeniem wojny.

Natomiast prywatna tunezyjska stacja radiowa Shems FM poinformowała w poniedziałek, że Prezydent Tunezji Kais Saied wyraził swój sprzeciw wobec potencjalnego podziału Libii podczas swej wizyty w Pałacu Elizejskim. Saied dodał, że uznawany na arenie międzynarodowej Rząd Zgody Narodowej jest rozwiązaniem czasowym i że powinien zostać zastąpiony przez przedstawicieli pełniej reprezentujących wolę narodu libijskiego.


Komentarz: Innymi słowy Prezydent Tunezji obrał bezpieczną pozycję opowiadając się za integralnością terytorialną Libii, a jednak zastrzegając, że popierany przez ONZ Rząd Zgody Narodowej powinien być zmieniony, gdyż nie odzwierciedla on opinii i woli wszystkich obywateli Libii. Należy pamiętać, że Saied jest nieufny wobec Turcji, coraz zuchwalej wtrącającej się w wewnętrzne sprawy Libii, a także wobec rządu w Trypolisie, z którym sympatyzuje tunezyjska partia islamistyczna Ennahda. Mimo że Saied wygrał wybory prezydenckie jako niezależny kandydat i utworzył rząd z większością partii Ennahda, to zdaje się, że tunezyjski prezydent woli uniknąć zbyt wielkich wpływów Turcji w sąsiednim kraju. Jakkolwiek by nie było, wyjątkowe zainteresowanie Turcji sytuacją polityczną w Libii nie w smak jest tak tunezyjskiemu prezydentowi Saiedowi, jak i Macronowi czy Prezydentowi Egiptu Abd Al-Fattahowi As-Sisiemiu.


Natomiast we wtorek Al-Jazeera napisała, że zdjęcia satelitarne bazy Sidi Barrani, gdzie As-Sisi dokonywał przeglądu wojska, ukazały brak myśliwców. We wtorek baza była zupełnie pusta. Niektórzy komentatorzy, w tym izraelscy wojskowi, uważają, że owe zdjęcia świadczą o tym, iż przemówienie Sisiego przed wojskiem było czczymi pogróżkami, zwyczajnym show bez pokrycia.

Wypowiedź As-Sisiego zbiegła się w czasie także ze skierowaniem prośby przez egipskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do Rady Bezpieczeństwa ONZ o znalezienie rozwiązania dla konfliku egipsko-etiopskiego w związku z budową Tamy Odrodzenia w Etiopii. Egipt i Sudan uważają niemal ukończoną tamę budowaną na Nilu za zagrożenie dla swoich polityk wodnych i bezpieczeństwa narodowego.

 

L’économiste

  1. Marokańczycy marzą o wakacjach

Największy dziennik gospodarczy Maroka pisze, że Marokańczycy spragnieni są wakacji i, co nie powinno dziwić, tego lata optują zwłaszcza z destynacjami krajowymi takimi jak Marakesz, Agadir, Asilah czy Tanger. Według Narodowego Marokańskiego Biura Turystki (Office National Marocain Du Tourisme; ONMT), plebiscyt Narodowej Konfederacji Turystyki (Confédération nationale du tourisme; CNT) na cieszące się największym zainteresowaniem regiony Maroka wyłoniły następujących zwycięzców: Dakhla Oued Eddahab, Tanger-Tétouan-Al Hoceima, Marrakech-Safi i Agadir-Souss Massa.

Wynik ten nie powinien dziwić, albowiem każdy z regionów cechuje się otwartymi przestrzeniami, których łakną Marokańczycy trzymani w izolacji przez wiele tygodni.

Hicham Lahlou, grafik artysta, wykona cztery plakaty dla każdego z regionów, aby zachęcić turystów do odwiedzin.

Ponadto, lokalne biura turystyczne w każdym z 12 regionów Maroka mają przedsięwziąć kampanie reklamowe dedykowane obywatelom Maroka, aby zmaksymalizować ruch turystyczny oparty na lokalnych konsumentach. Według L’economist, Narodowe Marokańskie Biuro Turystki może liczyć na dotację od Konfederacji wysokości 500 000 do 1,5 miliona dirhamów (46 120 – 140 000 euro) w zależności od zainteresowania konkretnym regionem.

Badanie przeprowadzone przez Narodową Konfederację Turystyki ujawniło, że regiony Tanger-Tétouan-Al Hoceima i Marrakech-Safi stoją na czele preferencji potencjalnych marokańskich turystów. Turystyczne marzenia Marokańczyków mogą poddać się pewnym ograniczeniom związanym z faktem, że miasta Marrakech, Tangier, Larache i Asilah wciąż znajdują się w drugiej strefie restrykcyjnej. Oznacza to, że te i wszelkie inne miasta znajdujące się w tej strefie nie dopuszczają działań turystycznych. Obecnie oczekuje się na zmianę klasyfikacji wspomnianych powyżej miast.

Jeśli zaś chodzi o tour operatorów i hotelarzy, obecnie nie tworzą oni stałych ofert, preferując dostosowywać ceny do faktycznego zainteresowania konsumentów. L’economist pisze, że ten rok będzie bogaty w oferty turystyczne. Dziennik dodaje, że oferty nieformalne oraz te proponowane przez AirBNB przyniosą podwójny zysk tego roku z powodu efektu de-izolacji czyli zniesienia obostrzeń koronawirusowych. Marokańczycy odzyskują wolność i chcą z tego skorzystać wypróbowując oferty zamieszczane na AirBNB.

Przeprowadzone badania wykazały, że 70 procent Marokańczyków chce zrealizować letni wypoczynek poprzez Narodowe Marokańskie Biuro Turystki.

 

Rudaw

  1. Waszyngton nakłada sankcje na irańskie naftowce zmierzające do Wenezueli

Próbując wywrzeć mocniejszy nacisk na rząd Prezydenta Nicolasa Maduro, Waszyngton narzucił kary na kapitanów pięciu statków naftowych transportujące surowce z Iranu do Wenezueli.

– Marynarze parający się handlem z Iranem i Wenezuelą zostaną poddani karom nałożonym przez USA – powiedział Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo.

Polityk dodał, że aktywa kapitanów pięciu statków płynących do Wenezueli zostaną zamrożone, a ich kariery i perspektywy zarobkowe ucierpią w wyniku podejmowanych przez nich działań. Pompeo poinformował także, że imiona kapitanów zostaną dodane na czarną listę amerykańskiego skarbca.

Rudaw podaje, że statki naftowe zostałe wysłane przez Iran do Wenezueli w formie wsparcia w walce z trwającym tam kryzysem paliwowym pogłębiającym się w związku z pandemią COVID-19.

Karakas zostało wsparte około 1.5 milionem baryłek ropy naftowej.

W odpowiedzi na oświadczenie Mike’a Pompeo, Minister Spraw Zagranicznych Wenezueli Jorge Ariza napisał na Twitterze, że jest to „przykład anty-wenezuelskiej nienawiści jastrzębi Donalda Trumpa”.

Komentarz: Działania przeciwko kapitanom irańskich statków został podjęte w ramach pakietu wzmocnionych sankcji USA zwanego Ceasar Act, który wszedł w życie w zeszłym tygodniu.

Wizyta w USA. Lenart: To sygnał dla Rosji, że Polska staje się silniejsza. Cetliński: Trump myślał typowo o interesach

Co zapowiedziano w Waszyngtonie? Na ile możemy ufać deklaracjom? Co przykuwa teraz uwagę Amerykanów? Andrzej Lenart i Paweł Cetliński o spotkaniu głów państw Polski i Stanów Zjednoczonych.


Andrzej Lenart relacjonuje spotkanie prezydenta Polski i USA. Donald Trump chwalił Polskę jako jednego z ośmiu członków NATO, którzy spełniają swoje zobowiązania finansowe przeznaczając co najmniej 2% na rzecz obronności. Nie robią tego Niemcy, dlatego Amerykanie redukują swoje siły w tym kraju z 52 do 25 tys. Część z nich wróci do kraju, a część trafi do Polski.

To sygnał dla Rosji, że Polska staje się silniejsza.

Obaj przywódcy dużo rozmawiali na temat współpracy energetycznej w zakresie przesyłu gazu. Prezydent USA skrytykował Niemcy za inwestowanie w import gazu z Rosji przed która NATO do którego należą ma ich bronić. Wizyta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie nie były szeroko komentowane w mediach, ponieważ Amerykanie żyją teraz oczyszczeniem gen. Michela Flynna z zarzutów. Amerykańskiego dowódcę oskarżano m.in. o składanie fałszywych zeznań w sprawie kontaktów z Rosją.

Polak mieszkający w  Las Vegas informuje, że kasyna znów są otwarte, choć obowiązują w nich obostrzenia sanitarne. Formalnie istnieje nakaz noszenia maseczek, ale nie można wystawiać mandatów za nieprzestrzeganie go.

Paweł Cetliński spogląda sceptycznie na deklaracje, które zostały wyrażone przez przywódców. Niemniej ma nadzieję, że zostaną spełnione, a nie pozostaną pustosłowiem, jak bywa z wieloma deklaracjami. Nasz gość zwraca uwagę, że Donald Trump mówiąc o przesunięciu sił amerykańskich z Niemczech do użył słowa „probably”, więc nie jest to pewne nawet na etapie deklaracji. Wypowiedź prezydenta na temat przeniesienia wojska do Polski została przy tym pozytywnie odebrana przez amerykańskie media.

Wielu komentatorów uważa, że NATO powinno być silne i angażować się w Europie.

Cetliński ocenia, że prezydent USA „myślał typowo o interesach”, podczas, gdy Andrzej Duda mówił także o problemie fałszowania historii. Tej ostatniej jednak zbyt dobrze nie znają sami Amerykanie.

Uwagę Amerykanów bardziej niż wizyta polskiego prezydenta zajmują trwające protesty. Polak mieszkający w Kalifornia informuje, że w San Francisco obalono niedawno pomnik jednego z ojców tego stanu – św. Junipera Serry.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Naimski: Polska będzie mogła przesyłać gaz na rynek środkowoeuropejski. Trzeba przedyskutować zasady działania NATO

O czym będą rozmawiać prezydenci Polski i USA? Komu zaraża Nord Stream II? Co oznacza rozbudowa gazoportu w Gdańsku? Piotr Naimski o wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie.

Piotr Naimski mówi, że nie będzie go na spotkaniu, które odbędzie się 24 czerwca, gdyż ze względów technicznych delegacja towarzysząca prezydentowi Polski jest bardzo mała, ledwie pięcioosobowa.

Zostałem poproszony o pomoc w przygotowania do wizyty. Dialog polsko-amerykański trwa już dość długo, a kwestie energetyczne są ważne w relacji obu państw.

Podkreśla, że jest to ważny punkt, który wpisuje się w dobre stosunki polsko-amerykańskie. Wskazuje, że jest to kolejne spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z  prezydentem Donaldem Trumpem. Obie głowy państw omawiać będą ważne kwestie „w sposób przyjacielski i sojuszniczy”, w czym nasz gość widzi zasługę Andrzeja Dudy. Dodaje, że

To pokazuje miejsce, w którym jest Polska w tym całym transatlantyckim świecie. To jest ważne miejsce.

Sekretarz stanu w KPRM informuje, że rozbudowa gazoportu w Gdańsku ma być ukończona do końca 2021 r. Pozwoli ona na  sprowadzanie o połowę więcej skroplonego gazu niż obecnie. Na pytanie, czy oznacza to nastawienie się naszego kraju na jego dalszy eksport wyjaśnia, że

Zużycie gazu w Polsce rośnie i będzie rosnąć. Oddanie pływającego gazoportu w Gdańsku pozwoli na przesłanie gazu na rynek środkowoeuropejski. W Polskich gazoportach będzie można przyjąć gaz także ze Stanów Zjednoczonych.

Gaz docierający do Polski będzie można przesłać dalej do takich krajów jak Węgry, Słowacja, czy Ukraina. Dr Naimski odnosi się do budowy Nordstream II. Stwierdza, że ta kwestia wykracza poza gospodarkę i „podważa solidarność sojuszniczą” między Niemcami, a innymi członkami NATO. Zauważa, że wobec amerykańskich sankcji:

Mamy sytuację, w której inwestorzy są w coraz trudniejszej sytuacji. Im bardziej problematyczna jest inwestycja rosyjsko-niemiecka, tym lepiej dla naszej polityki.

Współpracę rosyjsko-niemiecką w tej mierze dr Naimski ocenia jako „działanie groźne dla zachodniego świata”, będące wbrew interesom nie tylko Polski, ale i samych Niemiec. Dodaje, że

Będzie trzeba przedyskutować zasady działania w Sojuszu Północnoatlantyckim. Jest w naszym interesie, by w Polsce amerykańskie wojska stacjonowały i wzmacniały realnie bezpieczeństwo flanki wschodniej NATO.

USA i UK oraz inne kraje działają na rzecz wzmocnienia siły Paktu w krajach bałtyckich, Polsce, czy Rumunii. Rozmówca Łukasza Jankowskiego odnosi się także do programu kandydata KO na Prezydenta RP:

Trudno mówić o planach Rafała Trzaskowskiego – kandydata , który ich nigdy publicznie nie sformułował.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Ten artykuł nie ma na celu potępienia plastików. Inne surowce również wpływają negatywnie na środowisko

Po 100 latach obecności na Ziemi tworzyw sztucznych znajdywane są one nawet na biegunach, obecne są w stratosferze, w opadach atmosferycznych, w organizmach morskich, lądowych, w tym w tkankach ludzi.

Jacek Musiał, Karol Musiał, Michał Musiał

Tworzywa sztuczne a środowisko

Ten artykuł nie ma na celu potępienia plastików. Tworzywa sztuczne to materiały cechujące się unikalnymi właściwościami i łatwością obróbki. Inne surowce: metale, drewno i ceramika również wnoszą negatywny wkład do środowiska. Postulowane przez ekologistów wycofanie tworzyw, które przecież trzeba by czymś zastąpić, może spowodować znacznie większe szkody.

Tworzywa sztuczne, popularnie zwane plastikiem, to najczęściej polimery uzyskiwane z ropy naftowej, gazu ziemnego lub gazu syntezowego w dziale przemysłu chemicznego, zwanym wielką syntezą, i w większości są pochodnymi węglowodorów. Część tych związków chemicznych spotykana jest naturalnie w przyrodzie, choć w znikomych ilościach. Obok metali, drewna i ceramiki, tworzywa sztuczne są podstawowym i tanim surowcem z wielorakimi zastosowaniami.

Jak się szacuje, do dnia dzisiejszego na świecie wyprodukowano około 10 mld ton tworzyw sztucznych. Z czasem wszystkie materiały i przedmioty z tworzyw sztucznych ulegają zużyciu technicznemu lub tzw. moralnemu i trafiają na wysypiska. Z uwagi na niezbyt dużą gęstość (masę właściwą), a szczególnie tzw. gęstość nasypową tworzyw sztucznych (proszę sobie wyobrazić w tym miejscu górę nawet sprasowanych butelek lub innych opakowań z tworzyw sztucznych), są one niezwykle dokuczliwe na wysypiskach śmieci. Drugim problemem, jaki stwarzają masowo produkowane tworzywa, są zanieczyszczenia pyłowe (mikroplastik) oraz uwalniane do atmosfery gazowe produkty ich rozpadu. Dokonuje się to podczas celowego ich spalania w instalacjach bądź na wysypiskach jako zdarzenie niezamierzone lub przestępcze. Z jednej strony do poważnych szkód ekologicznych prowadzi utylizacja tworzyw sztucznych. Z drugiej strony, począwszy od etapu wydobycia gazu ziemnego lub ropy naftowej do uformowania ostatecznej, plastikowej rzeczy, pojawia się cały szereg innych zagrożeń, może nawet jeszcze większych. O pomijanych, niewygodnych faktach tego początkowego etapu będzie innym razem.

Zamiatanie problemu pod dywan

Eksport odpadów z tworzyw sztucznych jest klasycznym zamiataniem problemu pod dywan, choć mniejszym niż przenoszenie fabryk do innych krajów z powodu emisji CO2 (jakby ten znał granice międzypaństwowe w atmosferze).

Eksport plastikowych odpadów to albo prosty transfer tworzyw z wysypisk krajów bogatych na wysypiska krajów biednych, albo… w przypadku transportu morskiego odpady te nie zawsze docierają do oficjalnego kraju przeznaczenia, lecz znikają po drodze i stanowią cegiełkę w budowaniu tzw. wielkiej oceanicznej wyspy śmieci, obecnie już prawie 2 razy większej od Polski.

Dopiero niedawno Międzynarodowa Konwencja o Zapobieganiu Zanieczyszczaniu Morza przez statki (MARPOL, zał. V z 31.12.1988 r.) oficjalnie zakazała wyrzucania odpadów z tworzyw ze statków do morza, lecz jej przestrzeganie jest trudne do weryfikacji. Obecnie główny spływ tworzyw sztucznych w postaci makro- i mikroplastiku odbywa się rzekami. Prym wiodą rzeki azjatyckie (Chiny, Indie, Indonezja, Filipiny, Wietnam). Według szacunków Scientific American, Chiny odpowiadają za zrzut do oceanów przynajmniej 30% zanieczyszczeń plastikiem w ilości 2,5 mln ton rocznie, zaś bardziej pesymistyczne dla Chin szacunki podają, że sama Jangcy wprowadza co oceanu 2,75 mln ton, co miałoby stanowić ponad 50% tworzyw sztucznych wprowadzanych do oceanów. W Europie największymi eksporterami plastików do krajów biedniejszych w 2018 roku były Niemcy (700 tys. ton), Francja i Belgia (po ponad 400 tys. ton).

Wszechobecny mikroplastik

Najbardziej widowiskowe i rozpoznawalne społecznie są prezentacje, w których ekolodzy przedstawiają duże zwierzę morskie, np. żółwia, które zadławiło się większym kawałkiem makroplastiku. Makroplastik to tylko wierzchołek góry lodowej problemu tworzyw sztucznych w środowisku. Większym problemem są tryliony tych mniejszych, czasem niewidocznych gołym okiem fragmentów tworzyw sztucznych – mikro- i nanoplastiku. Zgodnie z przyjętą na świecie definicją, za mikroplastik uważa się fragmenty tworzyw sztucznych o arbitralnie przyjętych rozmiarach, których długość nie przekracza 5 mm. Mniejsze kawałeczki plastiku, poniżej 1 mikrometra [μm], określa się mianem nanoplastiku (gdyż wymiary jego podaje się w nanometrach [nm]).

Mikroplastiki dzieli się na pierwotne i wtórne. Pierwotne to takie, które już jako małe wprowadzane są do środowiska, na przykład w kosmetykach, pastach do zębów, jako mikrokuleczki nadające pożądane właściwości produktowi. Mikroplastiki wtórne to te, które już w środowisku powstają z procesów wietrzenia lub rozdrabniania większych kawałków. Szacuje się, że w oceanach obecnie znajduje się kilkaset tysięcy ton mikroplastiku w postaci kuleczek lub włókien, który, przypominając plankton, spożywany jest przez organizmy wodne kolejnych ogniw pokarmowych. Najważniejszym źródlem mikroplastiku w środowisku są zużywające się opony miliarda samochodów, uwalniające m.in. cząstki syntetycznego, styrenowo-butadienowego kauczuku. Źródłem podobnych cząstek jest też zużywające się obuwie noszone przez 7 miliardów ludzi na Ziemi. Drugim źródłem nieco innych drobin mikroplastiku są ścieki. Trafiają do nich włókna tkanin, obecnie często syntetycznych, oraz mikroperełki zawarte w mydłach, eksfoliantach, pastach do zębów, środkach do szorowania.

Wprawdzie oczyszczalnie wyłapują ponad 90% mikroplastiku, jednak pozostałość trafiająca do rzek i mórz jest pokaźna. Ponieważ osady z oczyszczalni wykorzystywane są do nawożenia gleb, wspomniane 90% wraz z osadami trafia na pola i stąd uwalniane jest do środowiska.

Mikroplastik wtórny uwalniany jest z legalnych i nielegalnych wysypisk śmieci, z budowli krytych farbami i zawierającymi syntetyczne żywice tynkami, z makroplastików trafiających do oceanów, w tym opakowań po środkach chemicznych. Zawiera na swoich powierzchniach zanieczyszczenia w postaci farb, smarów, resztek substancji toksycznych, np. pestycydów. W pomieszczeniach mieszkalnych stężenie mikroplastiku jest kilkadziesiąt razy większe niż poza domem. Jego źródłem jest odzież oraz fragmenty tworzyw pochodzących z procesu wietrzenia farb pokrywających ściany, meble i ze zużycia przedmiotów domowych wykonanych z tworzyw sztucznych. Należy wspomnieć, że współcześnie nie odnawia się ścian jak dawniej – warstwą wapna malarskiego, lecz pokrywa się łatwiejszymi w użyciu i trwalszymi kolorystycznie produktami syntezy chemicznej – farbami, będącymi w istocie tworzywami sztucznymi.

Nierozwiązanym i niedocenianym zagrożeniem są pyły tworzyw sztucznych. Zaledwie po 100 latach obecności na Ziemi tworzyw sztucznych znajdywane są one nawet na biegunach, obecne są w stratosferze, w organizmach morskich, lądowych, w tym w tkankach ludzi. Stwierdzane są w opadach atmosferycznych śniegu i deszczu. Pyły mikroplastiku, obok innych pyłów pochodzenia antropogenicznego, tworzą w atmosferze aerozol cząstek stałych o nieokreślonym wpływie na klimat. Podobnie też tworzą jądra kondensacji dla pary wodnej. Wpływ antropogenicznych aerozoli na pogodę, a w przypadku wieloletniego występowania – na klimat może być korzystny lub niekorzystny. Możliwe, że obserwowane pewne globalne ocieplenie, z którego dobrodziejstw korzystamy w ostatnich latach, jest właśnie skutkiem emisji pyłów przez człowieka. W sytuacji jednak, gdy połączone lobby gazu ziemnego, energetyki jądrowej i tzw. OZE, zgodnie ze starym przysłowiem: „kowal zawinił, Cygana powiesili”, wyznaczyły fikcyjnego sprawcę – dwutlenek węgla – lekceważy się wszystkie inne, bardziej prawdopodobne przyczyny globalnego ocieplenia.

Mikroplastik a zdrowie człowieka

Człowiek narażony jest na mikroplastik drogą kontaktową, pokarmową i wziewną. Przede wszystkim, stojąc na szczycie łańcucha pokarmowego, spożywa pokarmy roślinne i zwierzęce, w tym owoce morza, które wcześniej różnymi sposobami same włączyły mikroplastik w swoje organizmy. Człowiek spożywa mikroplastik zawarty w soli morskiej, ale również w pożywieniu, gdzie jego fragmenty trafiły w procesie produkcji z maszyn i opakowań. Fakt ten potwierdzono badaniami kału mieszkańców różnych krajów. Mikroplastik obecny jest w napojach w butelkach z tworzyw – powszechnie znana jest szkodliwość bisfenolu A (BPA). Woda pitna pochodząca z rurociągów wykonanych z tworzyw sztucznych, w początkowym okresie ich użytkowania również zawiera pewne ilości drobin tworzyw sztucznych.

Większe zagrożenie dla człowieka stanowi mikroplastik wchłaniany drogą oddechową. Szczególnie niebezpieczny wydaje się tu być tzw. nanoplastik, którego cząsteczki mogą migrować przez barierę włośniczkowo-pęcherzykową płuc do krążenia. Ten mikroplastik może na swojej powierzchni transportować przylepione o wiele bardziej toksyczne substancje.

Nie można wykluczyć, że powszechna i narastająca obecność mikroplastiku stała się przyczyną światowej eksplozji chorób alergicznych. Mikroplastik podejrzewa się również o wywoływanie chorób nowotworowych, chorób psychicznych i autyzmu.

Mikroplastik jest wszechobecny. Wydaje się (a może to tylko pozory), że populacyjnie jest jeszcze tolerowany. Ponieważ narażenie na mikroplastik jest w medycynie relatywnie nowe, na wnioski obserwacji naukowych przyjdzie nam jeszcze poczekać. Decydujące dla organizmu najpewniej okażą się dawka jednorazowa jak i dawka kumulacyjna.

Unikanie

Specjaliści od gospodarki odpadami od lat głowią się wspólnie z naukowcami, co zrobić z rosnącą górą odpadów tworzyw sztucznych. Najlepszym ekologicznie rozwiązaniem, proponowanym m.in przez Pawła Głuszyńskiego, przedstawiciela organizacji Zero Waste, jest tzw. unikanie lub zaniechanie, polegające na rozsądnym ograniczeniu własnych zachcianek, strojów, ozdób, ulegania chwilowej modzie, ideom hedonizmu, rezygnacja ze zbyt częstych zmian wyposażenia i malowania mieszkań i biur, częstsze zaś korzystanie z produktów trwałych, niejednorazowych.

Segregacja w granicach rozsądku

Po unikaniu, najważniejszym działaniem jest sortowanie odpadów. Wiele tworzyw sztucznych nadaje się do powtórnego wykorzystania, nawet 6-krotnego, choć za każdym razem w mniej odpowiedzialnych zastosowaniach, a najczęściej – jako dodatek do nowego surowca. Jednakże sortowanie ma swoje ograniczenia. Wiele tworzyw jest wielowarstwowych i niemożliwe jest ich rozdzielenie. Bywają trwale połączone z innymi materiałami, takimi jak papier lub metale.

Wiele współczesnych produktów jest (niestety) wielowarstwowych – mają dzięki temu np. dobre parametry wytrzymałościowe, ale są koszmarem dla recyklingu.

Segregacja nie jest procesem zautomatyzowanym – nie zbudowano dotychczas robota potrafiącego rozdzielać różne rodzaje tworzyw sztucznych, na dodatek często występujących w trwałych połączeniach, np. zgrzanych. Ciężka i niewdzięczna praca, w warunkach towarzyszącego odoru, wykonywana jest manualnie przez robotników, a i im trudno rozróżnić poszczególne rodzaje tworzyw. Idealnej segregacji nie można przeprowadzić także z powodu wspomnianej wielowarstwowości wyrobów. Na wszystko nakładają się jeszcze zanieczyszczenia. Im dokładniej chcielibyśmy posegregować tworzywa do recyklingu, tym znaczniej ponosi się koszt. Do powtórnego wykorzystania idealnie nadają się jednorodne, czyste odpady przemysłowe. Do depolimeryzacji do oligomerów paliw najlepsze są tworzywa poliolefinowe: polietylen, polipropylen i polistyren. Nie nadają się zaś np. PCV czy żywice syntetyczne. Zawsze pozostanie sterta tworzyw, które nie wiadomo jak posortować lub z powodu zanieczyszczeń nie można na nie znaleźć nabywcy. I to chcieliby opodatkować unijni urzędnicy – teoretycy, którzy, jak się wydaje, nigdy osobiście nie byli na pierwszej linii w sortowni odpadów. A może istnieją inne rozwiązania?

Paliwa z odpadów plastikowych

Skoro tworzywa sztuczne powstają z polimeryzacji węglowodorów, to być może da radę zamienić je na powrót w węglowodory? Jest to jak najbardziej możliwe poprzez depolimeryzację do oligomerów metodami znanymi pod nazwą krakingu. Niestety bywa to kosztowne i zależy od rodzaju i jednorodności utylizowanego tworzywa.

Na arenie europejskiej najlepiej o swój wizerunek recyklingu tworzyw sztucznych dba niemiecki koncern chemiczny BASF. Nie odbierając sławy tej firmie, należy zauważyć, że nie jesteśmy gorsi – od wielu lat odnośne technologie znane są też w Polsce.

Kilka polskich instytutów naukowych badało i skutecznie testowało to zagadnienie, szczególnie w czasach i kontekście obaw o znaczny wzrost cen gazu ziemnego i ropy naftowej. Z ekonomicznego punktu widzenia opłacalność procesu wystąpiłaby dopiero w przypadku kilkakrotnego wzrostu wspomnianych cen. W ostatnim dziesięcioleciu jednak ceny paliw płynnych mają tendencję zniżkową. W Polsce bardziej znanym posiadaczem patentu na technologię jest firma Handerek Technologies, oferująca jednocześnie zdolność do przerobu odpadów tworzyw sztucznych na paliwa silnikowe w rozsądnej cenie, choć wciąż wyższej od paliw z ropy naftowej. W obecnych realiach ekonomicznych z odpadów tworzyw sztucznych wytwarzane są dodatki/komponenty do paliw (ponadto dodatki do farb, lakierów, smarów).

Na większą skalę produkcja paliw płynnych z tworzyw byłaby do sfinansowania, tak w Polsce, jak i na świecie, tylko w przypadku znaczących dotacji, co mogłoby nastąpić drogą decyzji polityków. Pomimo szczytnych haseł działań „proekologicznych” byłoby to jednak wbrew zasadom ekonomii i profesjonalnej ekologii. Obecne (rok 2020) kalkulacje produkcji paliwa płynnego z odpadów tworzyw sztucznych można zobrazować tak, jakby ktoś chciał z 3 litrów ropy naftowej zrobić 1 litr. Ponieważ ekologiści i część polityków, w tym europejskich, wydają się być dalecy od rozumienia zasad ekonomii i techniki, wyobrażalny jest każdy scenariusz.

Kompostowanie tworzyw sztucznych

Do rozkładania tworzyw sztucznych można wykorzystać drobnoustroje i organizmy wyższe. W naturze obserwowana jest erozja biologiczna materiałów budowlanych z tworzyw sztucznych.

Zjawisko biologicznego rozkładu plastiku obserwuje się na wysypiskach i w zbiornikach wodnych. Dla celowej utylizacji nie nadających się do powtórnego wykorzystania tworzyw problemem jest powolność tych procesów.

Zaangażowane muszą być różne organizmy, ostatecznym produktem jest CO2 i (nie zawsze) metan lub wyższe węglowodory. Przemiana do CO2 nie jest pożądana i to nie z powodu histerii strachu przed dwutlenkiem węgla, który jakoby miał spowodować wieszczone przez Ala Gore’a śmiertelne globalne ocieplenie, lecz jest czystym marnotrawstwem energii. Opracowanie bioreaktorów zdolnych do szybkiego przetwarzania nie nadających się do recyklingu tworzyw sztucznych do metanu (lub innych paliw) jest przedmiotem intensywnych badań instytutów biotechnologii. Teoretycznym niebezpieczeństwem, jakie może w przyszłości być związane ze zmutowanymi drobnoustrojami zdolnymi do szybkiej destrukcji tworzyw sztucznych, jest ich wydostanie się z reaktorów do środowiska.

Spalanie odpadów

Jak przedstawiliśmy, produkcja paliw z odpadów tworzyw sztucznych jest i prawdopodobnie będzie przez najbliższe 20 lat nieopłacalna. (Nie można wszakże wykluczyć, że po tym czasie wzrost cen nośników energii, globalne oziębienie oraz postęp biotechnologii odwrócą sytuację). Pozostaje zatem spalanie odpadów tworzyw sztucznych. Przede wszystkim nie jest wtedy wymagane precyzyjne ich sortowanie. Przestają być problemem tworzywa mieszane i wielowarstwowe.

Nie przeszkadza, jeśli tworzywa są brudne, a nawet wymieszane z innego rodzaju odpadkami (śmieciami). Wartość energetyczna tworzyw sztucznych jest zbliżona do wartości energetycznej węgla. Są zatem pożądanymi surowcami energetycznymi.

Wraz z innymi odpadami wykorzystywane są w spalarniach działających na zasadzie kogeneracji, to znaczy dostarczających i energię elektryczną, i ciepło użytkowe, czyli pracujących jako elektrociepłownie. W XX wieku największy problem podczas spalania tworzyw sztucznych stwarzały groźne zanieczyszczenia gazowe, w tym dioksyny i wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne. Przez lata stanowiły one zmorę spalarni i ich sąsiedztwa oraz barierę dla ich upowszechnienia (polecamy nasz artykuł o spalarniach odpadów, marcowy „Kurier WNET” 69/2020). Współcześnie budowane spalarnie to prawdziwe zakłady chemiczne, które skutecznie minimalizują zanieczyszczenia gazowe, powstające podczas spalania odpadów.

Skup odpadów tworzyw sztucznych

Pełni funkcję ekologiczną, przyczyniając się do ograniczenia rozproszenia tworzyw sztucznych w środowisku. Pełni rolę ekonomiczną. Poprzez recykling przyczynia się do zmniejszenia zapotrzebowania na nowy surowiec, zmniejsza parcie importowe, a po posortowaniu cenniejszych frakcji dostarcza surowca energetycznego do elektrociepłowni. Najbardziej pożądanym surowcem do recyklingu byłyby odpady poprodukcyjne, gdyż jest to materiał najczęściej jednorodny. Niestety lwią część odpadów stanowią te pochodzące od tysięcy mieszkańców, z pierwotnej lub wtórnej ich selekcji.

Cło – akcyza – podatek od tworzyw sztucznych – dotacje

Wymienione w podtytule powyżej narzędzia to podstawowe finansowe mechanizmy regulacyjne, jakimi dysponuje państwo. Pozostaje jeszcze system zakazów i nakazów. Forsowany niedawno w organach Unii Europejskiej pomysł podatku od niepodlegających recyklingowi tworzyw sztucznych już w swoim założeniu jest błędny. Dotychczasowe obserwacje gospodarki odpadami w świecie prowadzą do następujących wniosków: lobby surowców wtórnych naciska na polityków, by kierowali szeroki strumień dotacji właśnie do nich. Faktycznie ich działalność jest najczęściej pożyteczna dla środowiska. Skrajni liberałowie zaś postulują pełne urynkowienie obrotu surowcami wtórnymi – całkowitą eliminację wszelkich dotacji, co jest jednak mało realne. Cała sztuka roli nadzorczej państwa polega na dotowaniu w niezbędnych dziedzinach na minimalnym poziomie, a jeszcze lepiej – manewrując podatkami. Zbyt duże dotacje są prostą drogą do nadużyć: karuzel handlu odpadami, eksportu i importu fakturowego, a jeśli faktycznego, to wiąże się to z transportem, który pożera kolejne tysiące ton paliwa. Również podatek od niepodlegającego recyklingowi plastiku stwarza drogę do nadużyć. Można go nazwać „podatkiem na wyjściu”, w odróżnieniu od sensowniejszego „podatku na wejściu”. Ten ostatni mobilizuje do wspomnianego wcześniej unikania, czyli do redukcji strumienia wprowadzanych tworzyw sztucznych.

Podstawowy mechanizm regulacyjny powinien opodatkowywać tworzywa sztuczne już na początku, czyli surowce wychodzące z syntezy lub z importu. W gruncie rzeczy w Polsce istnieje podobny system podatkowy. Jest on od lat udoskonalany. Ma jeszcze pewne wady. Najważniejszą chyba stanowią zwolnienia z danin, tzw. wyjątki, które są skutkiem działania lobbystów, wśród nich także te populistyczne, dotyczące tworzyw dla zastosowań medycznych lub zabawek. Kolejną jest przypisanie akcyzy do ograniczonej liczby konkretnych wyrobów, naliczanej od sztuki, a nie od masy. Każdy produkt złożony zawierać może procentowo dużą, ściśle określoną masę tworzywa sztucznego, co w przypadku importu łatwo jest określić i opodatkować.

Jak cały system podatkowy w Polsce, także ten dotyczący tworzyw sztucznych wymaga upraszczania. Zalecał to już wiek temu Albert Einstein: „Wszystko należy upraszczać jak tylko można, ale nie bardziej”.

Odpowiednio konstruowane daniny od tworzyw sztucznych powinny być ważnym źródłem dochodu państwa, ochroną rynku własnego, działaniem mobilizującym do recyklingu we własnym zakresie – nie na zasadzie dotacji!

Po wyeksponowaniu w jednym z przyszłych artykułów argumentów o szkodach środowiskowych powstających jeszcze przed wytworzeniem tworzywa sztucznego jako surowca, potrzeba rozszerzania danin od tworzyw okaże się jeszcze pilniejsza (podatek Pigou).

Ironia losu

Pod koniec 2018 roku Parlament Europejski wyszedł z inicjatywą zakazu sprzedaży jednorazowych sztućców, talerzy, kubków, słomek i patyczków kosmetycznych, który w pełni ma wejść w życie w 2021 roku. Dyrektywa ta uderza ekonomicznie przede wszystkim w Chiny, głównego eksportera tych produktów. W związku z ogłoszeniem pandemii wirusa przeziębienia, w okresie 5 miesięcy 2020 roku (czyli rok przed wejściem dyrektywy w życie) cały spanikowany świat zaimportował z Dalekiego Wschodu kilkakrotnie więcej jednorazowych rękawiczek i maseczek, aniżeli jednorazowych sztućców rocznie.

Artykuł Jacka, Karola i Michała Musiałów pt. „Tworzywa sztuczne a środowisko” znajduje się na s. 3 i 4 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jacka, Karola i Michała Musiałów pt. „Tworzywa sztuczne a środowisko” na s. 3 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jastrzębski: Nowe prawo USA ma na celu odwieść próby normalizacji stosunków Europy z Baszszarem al-Asadem

Podczas gdy w Waszyngtonie podpisywany jest Ceasar Act, Ankara wysyła do Trypolisu delegację z ministerm spraw zagranicznych i szefem wywiadu na czele. Ruch ten zdradza grę o wysoką stawkę.

Al-Jazeera

  1. W Trypolisie gości wielka turecka delegacja a Paryż oskarża Ankarę o nękanie francuskiego okrętu

Liczna Turecka delegacja z udziałem Ministra Spraw Zagranicznych Mevlüta Çavuşoğlu i Ministra Finansów Berata Albayraka przybyła do Trypolisu, stolicy Rządu Zgody Narodowej walczącego z Marszałkiem Khalifą Haftarem i jego Libijską Armią Narodową. Wśród tureckich dygnitarzy znalazł się także szef wywiadu Hakan Fidan oraz rzecznik prezydenta İbrahim Kalın. Oficjalnym celem obecności tureckiego przedstawicielstwa jest niedopuszczenie do nowej eskalacji wojskowej w Libii.

Turecka delegacja spotkała się z Premierem Fayyezem As-Sarrajem oraz jego rządem w celu omówienia ostatnich wydarzeń w Libii, między innymi międzynarodowych apeli o zawieszenie broni. Rozmowy dotyczyły także prób niektórych państw zmierzających do powstrzymania Rządu Zgody Narodowej przed odbiciem Syrty leżącej 450 kilometrów na wschód od Trypolisu, a także bazy lotniczej AL-Jufra.

Mówi się także o woli umieszczenia tureckich myśliwców w niedawno odbitej z rąk Khalify Haftara bazy lotniczej Al-Waitiya, a także wzmocnienie załogi portu w Misracie jednostkami tureckiej marynarki w celu wsparcia sił Rządu Zgody Narodowej.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zgodził się z Kanclerz Niemiec Angelą Merkel co do konieczności wzmocnienia działań pokojowych proponowanych przez ONZ celem rozwiązania trwającego tam konfliktu.

Z Moskwy, jak rzadko kiedy, przez usta Ministra Spraw Zagranicznych Sergeya Lavrova płyną wyrazy aprobaty dla działań Waszyngtonu w Libii zmierzających do zawarcia zawieszenia ognia.

Również Włochy są zainteresowane zawieszeniem broni, o czym w środę z tureckim Ministrem Spraw Zagranicznych Mevlütem Çavuşoğlu rozmawiał włoski szef resortu zagranicznego Luigi de Mayo. Należy tu podkreślić, że Włochy, tak jak Turcja, to główni poplecznicy Rządu Zgody Narodowej.

Tymczasem, w świetle wydarzeń libijskich, francuskie ministerstwo obrony oskarżyło marynarkę turecką o wrogie zachowanie wobec francuskiej jednostki wykonującej zadania powierzone jej przez NATO.

Według agencji Reuters rzecznik francuskiego resortu powiedział, że w takich sytuacjach NATO nie może chować głowy w piach niczym struś i udawać, że nie ma żadnego problemu w poczynaniach Turcji.

Zajście do którego doszło na Morzu Śródziemnym jest niejasne. Al-Jazeera podała, że u wybrzeży Libii znajduje się siedem okrętów tureckich oraz jeden okręt francuskiej marynarki. Francuska jednostka miała próbować zbliżyć się do statków nadpływających z Turcji a kierujących się ku Trypolisowi znajdującemu się pod kontrolą wspieranego przez Ankarę Rządu Zgody Narodowej. Za każdym razem tureckie okręty interweniowały, uniemożliwiając jednostce francuskiej wykonanie zadania.

Jest to kolejny przytyk w napiętych relacjach turecko-francuskich. Kilka dni temu Francja oskarżyła Turcję o wrogie działania w Libii, Ankara odparła, że Paryż wspiera Haftara próbującego obalić prawowity libijski rząd.

 

2. Ceasar Act wchodzi w życie

W środę rozpoczęło się wdrażanie amerykańskiego Ceaser Act zmierzającego do odcięcia źródeł dochodów syryjskiego rządu poprzez nałożenie kolejnych sankcji. Wejście w życie Ceaser Act zbiega się w czasie z historycznie niską wartością funta syryjskiego, a także kolapsem syryjskiej gospodarki.

W obliczu tych zjawisk specjalny wysłannik ONZ do Syrii Norweg Geir Otto Pedersen przestrzegł, że 9 300 000 Syryjczyków znajduje się w niepewności co do zasobów żywnościowych, a ponad dwóm milionom kolejnych obywateli Syrii grozi taki sam los. Wysłannik podkreślił, że jeśli sytuacja się pogorszy, to w Syrii może zapanować głód.

Pedersen wspomniał także o obawach licznych Syryjczyków dotyczących rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Norweski dyplomata dodał, że bieżąca sytuacja skłoniła wielu Syryjczyków do pokojwych demonstracji w regionach takich jak Idlib czy As-Suwaida, a także miastach na południowym zachodzie kraju. Oficjel zaznaczył, że istnieje ryzyko eskalacji nastrojów społecznych i rozlewu krwi.

Z kolei Ambasador USA w ONZ Kelly Craf poinformowała Radę Bezpieczeństwa, że Ceasar Act ma na celu jedynie uniemożliwienie reżimowi Bashara Al-Asada odniesienie zwycięstwa wojskowego i zmuszenie go do wejścia na drogę procesu politycznego. Ceasar Act ma również odciąć Asada od dochodów i wsparcia, jakie wykorzystuje, według Craft, do popełniania zbrodni wojennych i łamania praw człowieka, co z kolei uniemożliwia rozwiązanie polityczne konfliktu i drastycznie zmniejsza perspektywy na osiągnięcie pokoju.

Kraft podkreśliła, że Caesar Act zawiera zapisy zapewniające, że nie wpłynie on na pomoc humanitarną dedykowaną syryjskim obywatelom i że jego działanie zostanie zawieszone jeśli reżim Asada zaprzestanie „swoich nikczemnych ataków na swych obywateli i postawi osoby za nie odpowiedzialne przed sądem”.

Ambasador USA z radością przyjęła oświadczenie Pedersona dotyczące wznowienia pracy komisji ds. syryjskiej konstytucji. Ciało ma zebrać się w sierpniu w Genewie po wielomiesięcznym okresie bezczynności.


Komentarz: No dobrze, ale czym jest ten cały Caesar Act? Jest to zbiór rozwiązań prawnych uderzających w firmy, instytucje i osoby prywatne, zarówno Syryjczyków jak i obcokrajowców, robiących biznes z rządem Prezydenta Bashara Al-Asada. Rozwiązania te czynią prawomocnymi blokady i sankcje finansowe na obecnych i potencjalnych partnerów syryjskiego rządu.

Nazwę tej legislacji nadano na cześć syryjskiego oficera, który doprowadził do wycieku ponad 50 000 zdjęć rzekomo dokumentujących tortury i innego rodzaju łamanie praw człowieka, do których dochodziło w więzieniach Al-Asada. Ceasar Act otrzymało wsparcie zarówno Demokratów jak i Republikanów.

Rzeczone prawo uderzy w sojuszników Asada z sektora gospodarczego, bankowego i politycznego, w tym także Hezbollah oraz partnerów w Iranie, Rosji, Europie i na Półwyspie Arabskim. Osoby prywatne podejrzane o współpracę z rządem Al-Asada będą obłożone zakazem przekraczania granicy USA i posiadania amerykańskiej wizy, a ich transakcje wszelką własnością zostaną zakazane i wstrzymane. Osoby uwzględnione na czarnej liście to między innymi sam Prezydent Bashar Al-Asad, jego rząd, niektórzy dowódcy wojskowi i gubernatorzy wszystkich 14 prowincji.

Ceasar Act zezwala również Prezydentowi USA wpisanie na czarną listę jakichkolwiek firm, nie tylko amerykańskich czy syryjskich, prowadzących biznes z rządem Asada. Ceasar Acto to także sposób na przytemperowanie skłonności niektórych państw Zatoki i Europy do normalizacji ich stosunków z rządem Asada. Dotyczy to przede wszystkim Komunistycznej Partii Czech i Moraw oraz jej przewodniczącego Stanislava Grospiča.


Legislacja USA spotkała się z krytyką ze strony Rosji i Chin.

Rosyjski Ambasador do ONZ Vasily Nebenzya powiedział, że Waszyngton potwierdził, iż celem Ceasar Act jest obalenie legalnych władz w Syrii.

Ze swej strony, Ambasador Chin do ONZ Zhang Jun stwierdził, że „w czasie, gdy słabe państwa borykają się z pandemią, nałożenie na nich dodatkowych sankcji jest nieludzkie i może wywołać nowe katastrofy.”

Z kolei Ambasador Syrii Bashar Jafari oskarżył Waszyngton przed Radą Praw Człowieka ONZ o próbę narzucenia Ceasar Act na cały świat.

Natomiast Sekretarz Generalny Hezbollahu Hassan Nasrallah stwierdził, że Ceasar Act uderza tak w Syrię, jak i w Liban, i zmierza do zagłodzenia obu krajów i zmuszenia, aby poddały się Izraelowi.

Zarówno Syria jak i Liban doświadczają załamania się ich waluty i niepokojów społecznych.

 

SANA

  1. Demonstracje wsparcia dla rządu w obliczu Caesar’s Act

Tymczasem w Syrii w mieście Homs doszło do demonstracji poparcia dla rządu Baszara Al-Asada mających na celu wyrażenie sprzeciwu wobec Caesar’s Act. Demonstrujący deklarowali swoją lojalność i gotowość do stanięcia w obronie ojczyzny w trwającej wojnie gospodarczej.

Demonstranci podnosili flagi narodowe i banery ze sloganami na cześć Syryjsko-Arabskich Sił Zbrojnych walczącego z terrorystami i najeźdźcami.

Do podobnych demonstracji doszło również u naszych czeskich sąsiadów. W czwartek rano w Pradze syryjska diaspora wznosiła okrzyki przeciwko „barbarzyńskim sankcjom USA uderzającym w obywateli Syrii”.

“Prawo to świadczy o porażce USA. Pomimo pomocy terrorystów i trwającym wykradaniu ropy naftowej, nie udało się zdławić Syrii,” diaspora napisała w swym oświadczeniu.

 

Hespress

  1. Brytyjski ambasador kończy trzyletni okres urzędowania w Maroku pozostawiając za sobą dobre wspomnienia

Brytyjski Ambasador Thomas Reilly w Maroku opisał trzy lata pełnienia urzędu w tym kraju jako „wspaniały i miły” czas. Ambasador Reilly zwiedziły w trakcie swego urzędowania takie miejsca jak As-Sa’idiyya, Tantan, Agadir czy Essaouira.

“Moją wielką aspiracją i marzeniem było podniesienie stosunków marokańsko-brytyjskich do poziomu relacji strategicznych. Pragnąłem doprowadzić do normalizacji brytyjskiej obecności w Maroku. Pragnałem sprowadzić kulturę, sztukę, muzykę, sport i brytyjskich akademików do tego kraju. Odpowiedzią na to miało być pobudzenie do życia kultury marokańskiej w Anglii. Jednak niezwykle klarownym priorytetem było dla mnie stworzenie więzi naukowych pomiędzy oboma krajami. W moim przekonaniu, to właśnie nauka jest początkiem, środkiem i zwieńczeniem każdego procesu rozwojowego w każdym kraju”, pisał ambasador Reilly, dodając, że jego służba jako przedstawiciela Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii przyniosła wiele pożytków politycznych, takich jak liczne wizyty wysokiego szczebla, a także wymianę historyków i artystów.

Jakóbik: Jesteśmy już po tej stronie gazowej kurtyny, która radzi sobie z Rosją

Z powodu epidemii koronawirusa Gazprom musi walczyć o każdego klienta. To nie czas na wymachiwanie szabelką – ocenia ekspert.


Wojciech Jakóbik komentuje fakt, że Gazprom podporządkował się wyrokowi trybunałowi arbitrażowemu w Sztokholmie

Jesteśmy już po tej stronie gazowej kurtyny, która radzi sobie z Rosją.

Ekspert omawia sytuację energetyczną Białorusi, która nie posiada nawet własnych rurociągów i jest całkowicie uzależniona od wielkiego wschodniego sąsiada.

Wschodnie gry energetyczne już nas nie dotyczą.

Zdaniem Wojciecha Jakóbika nie należy się spodziewać dalszych oporów rosyjskiego giganta ws. wypłaty zaległych pieniędzy:

Z powodu epidemii koronawirusa Gazprom musi walczyć o każdego klienta. To nie czas na wymachiwanie szabelką.

Gość Poranka WNET komentuje wypowiedź Borysa Budki, który stwierdził, że wyrok sztokholmskiego sądu doprowadzi do dalszego pogorszenia stosunków polsko-rosyjskich

Wyrok niezależnego sądu przyznaje Polsce 6 mld zł i mamy się z tego nie cieszyć?

Wojciech Jakóbik krytykuje wypowiedzi Szymona Hołowni na temat konieczności radykalnego przejścia gospodarki na odnawialne źródła energii. Również agitacja Krzysztofa Bosaka za energię atomową nie wpisuje się w koncepcję „miksu energetycznego”. Ekspert zwraca uwagę, że Rafał Trzaskowski zadeklarował, że nie poprze żadnej ustawy niezgodnej z neutralnością klimatyczną:

Prezydentura Trzaskowskiego może być zagrożeniem dla polskiego górnictwa.

Ekspert podkreśla, że w Polsce musi powstać spójny plan transformacji energetycznej, aby nasz kraj mógł otrzymać odpowiednie pieniądze na ten cel z Unii Europejskiej.

Podczas prezydencji Niemiec w UE poznamy dużo rozwiązań wspierających rozwój energii wodorowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Bogusław Hutek o zawieszeniu wydobycia węgla: Jeśli mamy się zatrzymać po to, żeby zlikwidować zwały, to jest to skandal

Przewodniczący górniczej „Solidarności” komentuje sytuację górników, których odsunięto od pracy przy wydobyciu węgla. Zwraca uwagę, że w zamkniętych kopalniach,nie wykryto zachorowań na COVID-19.

Bogusław Hutek omawia sytuację w kopalniach, w których zawieszono wydobycie węgla. Ustalono harmonogram prac mających umożliwić bezpieczny powrót do normalnego funkcjonowania po przymusowym postoju. Strona rządowa zapewniła, że górnicy otrzymają pełne wynagrodzenie za czas, w którym nie mogli pracować.

Jeżeli rząd zatrzymuje kopalnie, to niech za to zapłaci.

Gość „Poranka WNET” zwraca uwagę, że w niektórych z tymczasowo zamkniętych kopalń nie wykryto żadnego przypadku zakażenia koronawirusem. Nie wyklucza, że decyzja o wstrzymaniu wydobycia jest związana z nadwyżkami węgla w Polsce.

Jeżeli mamy się zatrzymać po to, żeby zlikwidować zwały, to jest to skandal.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Baca-Pogorzelska: Zamknięcie kopalń było spóźnione o 2,5 miesiąca. Potrzebne są większe zmiany w górnictwie

Karolina Baca-Pogorzelska o zamykaniu kopalń w woj. śląskim, tym, czemu powinno nastąpić to wcześniej oraz o hałdach węgla i idei jednej spółki węglowej.

Karolina Baca-Pogorzelska wyjaśnia, że obecnie zatrzymano pracę w kopalniach, gdzie jeszcze nie przeprowadzono testów, by nie doszło do powstania kolejnych wielkich ognisk jak w Zofiówce czy w Jankowicach.

Odnosząc się do obaw górników, że zamykane obecnie kopalnie zamknięte już pozostaną, stwierdza:

Ja bym się zdziwił gdyby ktoś podjął dzisiaj decyzję o jakimkolwiek zamknięciu na zawsze kopalni Budryk czy Knurów-Szczygłowice w których prowadzone były potężne inwestycje po to by zdobywały węgiel koksujący, czyli dużo droższy niż energetyczny

Dziennikarka przyznaje przy tym, że wśród zamykanych teraz kopalń znajdują się kopalnie pokój i wujek, które są na liście kopalń przeznaczonych do zamknięcia. podkreśla, że najwyższy czas na podejmowanie decyzji długoterminowych ws. górnictwa. Zauważa, że na zwałach kopalń było w maju 7,7 ton węgla.

Ok. 6 mln ton węgla w zapasie ma energetyka bo zima była ciepła, bo zużycie było mniejsze, bo potem przyszedł Korona wirus i tak dalej i tak dalej.

Koronawirus może sprawić, że zwały uda się zmniejszyć, ze względu na zatrzymanie wydobycie. Baca-Pogorzelska stwierdza, że decyzja o zamknięciu kopalń jest spóźniona o dwa i pół miesiąca:

Przypomnijmy że pierwsze przypadki koronawirusa w kopalniach zostały wykryte pod koniec kwietnia wtedy dopiero tak naprawdę zaczęto podejmować jakieś działania.

Podkreśla, że w kopalni jest niemożliwe zachowanie dystansu społecznego. Nie zatrzymano jednak funkcjonowania kopalń w tym samym czasie co kin, szkół, teatrów etc. Z tego wynika pojawienie się w nich ognisk koronawirusa. Duża liczba wykrytych przypadków wśród górników wynika także z tego, że są oni masowo testowani. Redaktorka odnosi się do pensji otrzymywanych  przez górników w czasie zatrzymania pracy kopalń. Wcześniej miała to być pełna pensja podstawowa. Nie uwzględnia ona wszystkich dodatków, jakie górnicy otrzymują schodząc pod ziemię. Zamiast niej ma być więc wypłacana średnia urlopowa, bardziej zbliżona do pełnego wynagrodzenia.

Ten polski węgiel to jest zawsze taka sprawa umowna odkąd ja pracuję z górnictwem czyli od roku 2007, kiedy mówi się o jakiejś tam koncentracji kopalń w jednych rękach używa się tego właśnie tej nazwy polski węgiel.

Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego zauważa, że od 2007 r. mówi się o koncentracji polskiego węgla w jednych rękach. Zgodnie z tą koncepcją Węglokoks przejąłby na siebie eksport węgla. Nie wiadomo jednak skąd Węglokoks miałby wziąć pieniądze na przejęcie kopalń, a następnie na inwestycje.

Przewodniczący NSZZ „Solidarność’80”: Wstrzymanie wydobycia jest niebezpieczne dla górnictwa. Będziemy protestować

Mamy do czynienia z kolejnym krokiem w stronę likwidacji kopalń. Pandemia koronawirusa jest pretekstem – ocenia Dariusz Czech.


Dariusz Czech krytycznie ocenia decyzję rządu o zawiedzeniu wydobycia w 12 kopalniach węgla kamiennego na Śląsku. Poddaje w wątpliwość dobór kopalni, które zostały zamknięte:

Mamy do czynienia z dziwną decyzją pana wicepremiera Sasina. Jako strona społeczna absolutnie się z nią nie zgadzamy. Dla górnictwa sytuacja jest bardzo niebezpieczna.

Gość „Poranka WNET” wyraża obawę, że część kopalń nie będzie w stanie wznowić wydobycia po okresie przymusowego postoju, a epidemia koronawirusa jest pretekstem do restrukturyzacji górnictwa.

Sytuacja jest bardzo napięta, wczoraj bardzo długo debatowaliśmy na ten temat. Na spotkanie wszystkich związków niestety nie zostaliśmy zaproszeni.

Przewodniczący NSZZ „Solidarność’80” regionu śląskiego zapowiada, że jest możliwy protest górników niezadowolonych z zawieszenia funkcjonowania kopalń. Jak dodaje:

Nie wiem, kto będzie finansował pensję górników odsuniętych od wydobycia. Na Śląsku na pewno będzie bardzo gorąco.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej zwraca uwagę, że:

Górniczy postój skończy się dwa dni po wyborach. Zupełnie tego nie rozumiemy.

Jak podsumowuje:

Mamy do czynienia z kolejnym krokiem w stronę likwidacji kopalń. Tu wcale nie chodzi o pandemię.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Bogusław Ziętek: Decyzja o wstrzymaniu wydobycia węgla jest spóźniona o miesiąc. Uniknęlibyśmy gehenny wielu górników

Przewodniczący Sierpnia’80 komentuje zawieszenie funkcjonowania części śląskich kopalń. Krytykuje sprowadzanie przez Polskę węgla z Rosji i europejskie tendencje do eliminacji tego surowca z użytku.

Bogusław Ziętek komentuje decyzję o wstrzymaniu wydobycia w 12 kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Polskiej Grupy Górniczej.  Ocenia, że jest ona spóźniona o „ponad miesiąc”:

Uniknęlibyśmy gehenny, którą przeżyli górnicy, czekając 3-4 tygodnie na wynik testu, lub na sam test. Dochodziło do sytuacji, w których górnicy otrzymywali 30% swojego wynagrodzenia.

Pozytywnie odbiera zapewnienie, że górnicy otrzymają pełną pensję za okres, w którym niemożliwe będzie wykonywanie przez nich pracy.

Górnicy nie są winni tej sytuacji. Nie będą musieli chodzić do pracy i narażać siebie i swoich rodzin. […] Daje to szansę, że przez 3 tygodnie te ogniska się wygaszą. Ten czas postoju nie sprawi, że kopalnie będą zagrożone.

Gość „Kuriera w samo południe” mówi, że nie trzeba się obawiać o zaopatrzenie Polski w węgiel. Ubolewa wręcz nad tym, że do Polski sprowadza się duże ilości węgla z zagranicy, głównie z Rosji. Dementuje informację, jakoby surowiec spoza Polski był tańszy od tego wydobywanego w kraju.

Mamy do czynienia z olbrzymim lobby, które robi interesy na rosyjskim węglu,  ostatecznie zarabiają na tym tamtejsi oligarchowie.

Przewodniczący Sierpnia’80  zapewnia, że górnicy nie są przeciwnikami korzystania z odnawialnych źródeł energii. Zwraca jednak uwagę, że wielu propagatorów OZE nie kieruje się troską o przyrodę, lecz swoimi partykularnymi interesami.

 Polska jest krajem który ma ogromne zasoby węgla kamiennego i brunatnego. Wymyślanie  innych sposobów które mają zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne w ciągu najbliższych 50 lat jest po prostu tworzeniem pewnego pewnego pewnego rodzaju fikcji. Nie znaczy to,  że górnicy i Ślązacy lekceważą sobie problemy klimatyczne.

Gość „Kuriera w samo południe” negatywnie ocenia przenoszenie europejskiego przemysłu do Azji. Jego zdaniem, ma to ujemny wpływ na klimat, gdyż np. w Chinach stosuje się metody produkcji dużo bardziej szkodliwe dla środowiska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.