Suski: chodzi o zabezpieczenie w Polsce dostaw gazu i w jakimś sensie odejście od tej groźby szantażu gazowego

Szef Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów opisuje działania rządu mające na celu ochronę interesów uczniów oraz omawia kwestie związane z rozbudową gazoportu w Świnoujściu.

Marek Suski o strajku nauczycieli. W całej tej sytuacji jego zdaniem najbardziej poszkodowaną grupą są uczniowie. Wspomina także o działaniach mających na celu sprawne przeprowadzenie matur:

[Rząd – przyp. red.] wczoraj znowelizował ustawę umożliwiającą przeprowadzenie matur. […] Istotą tej nowelizacji jest to, żeby nasza młodzież mogła spokojnie przystąpić do matur. Państwo ma obowiązki wobec swoich obywateli i to jest właśnie wyjście naprzeciw tym oczekiwaniom młodzieży, żeby mogła zakończyć swoje etapy edukacji niezależnie od tego, czy jest jakiś spór pomiędzy nauczycielami, rządem czy też samorządami.

Szef gabinetu politycznego premiera opowiada również o dywersyfikacji źródeł energii przez nasz kraj w kontekście rozbudowy gazoportu w Świnoujściu:

Przede wszystkim chodzi o zabezpieczenie w Polsce dostaw gazu i w jakimś sensie odejście od tej groźby szantażu gazowego, że zakręcimy wam kurek. […] ceny w Polsce [rosyjskiego gazu – przyp. red], mimo że bliżej jest niż do Niemiec, to Niemcy dostają w niższej cenie gaz od Rosji. […]  tutaj, jak się okazuje, dostawy gazu skroplonego są po niższej cenie, niż ten gaz, który jest z Rosji, czyli to jest po prostu też biznes. Opłaci się mieć możliwość dywersyfikacji.

Ponadto gość Poranka WNET mówi o promocji Polski na świecie i środowym wieczornym spotkaniu premiera Mateusza Morawieckiego w Bratysławie z szefem japońskiego rządu Shinzō Abe. Politycy mieli się wymienić uwagami na temat perspektyw rozwoju współpracy gospodarczej. Suski poformował także, że podczas ostatniego spotkania Morawieckiego z Li Keqiang, premierem Chin, kwestie związane z firmą Huawei nie były omawiane.

Zgliński: Przekop przez Mierzeję Wiślaną oczywiście, że się opłaca, chociażby ze względu zacierania różnic społecznych

Jak wygląda kwestia opłacalności przekopu Mierzei Wiślanej, co przyniesie Polsce suwerenny dostęp do portu w Elblągu, a także jakie dodatkowe inwestycje muszą zostać poczynione.

Arkadiusz Zgliński sądzi, że opłacalnym dla Polski jest przekop Mierzei Wiślanej, gdyż daje nam on możliwość suwerennego przyjmowania statków do polskich portów. Gość poranka WNET skomentował także potencjalną opłacalność całej inwestycji:

Przekop przez Mierzeję Wiślaną oczywiście, że się opłaca, chociażby ze względu zacierania różnic społecznych pomiędzy regionami metropolitarnymi a regionami uprawnymi […] natomiast nie opłaci się, jeżeli ten kanał nie zostanie zrealizowany, gdyż do portu nie będzie tak naprawdę suwerennego dostępu, skróconej drogi wodnej, dostępu do portów Polskich, tych o podstawowym znaczeniu dla gospodarki, państwa, jak również innych portów Europy Zachodniej.

Dyrektor spółki Zarząd Portu Morskiego Elbląg mówi, jakie inwestycje poboczne wobec przekopu Mierzei Wiślanej należy wykonać:

Konieczne jest pogłębienie toru wodnego na rzece Elbląg do samego portu i również w jego granicach. Ponadto konieczne jest wybudowanie obrotnicy dla statków, w celu zapewnienia bezpiecznych nawigacji i jednostek, jak również i przede wszystkim zniesienie bariery nawigacyjnej […] na naszym terenie jest przestarzała konstrukcja mostu pontonowego w miejscowości Nowakowo.

Posłuchaj całej wypowiedzi już teraz!

Dziwne, że politycy nadal tak łatwo przyjmują argumenty Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu za dobrą monetę

Trudno będzie znaleźć specjalistę, który przyzna, że coś z tym raportem jest nie tak. Przecież nie wypada publicznie krzyknąć, że „król jest nagi”, kiedy wszyscy wokół podziwiają jego złote szaty.

Jacek Musiał
Michał Musiał

Czy nie jest zastanawiające, dlaczego Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump nie uczestniczył w Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu, w grudniu 2018 w Katowicach – COP24? Dlaczego prezydent Trump nie zgodził się na realizację we własnym kraju planu dekarbonizacji przemysłu (w domyśle: deindustrializacji, czyli odprzemysłowienia)? Dlaczego w kwestii uzasadnienia swojej decyzji nabrał wody w usta? Skoro u siebie – nie, to czy Prezydent Stanów Zjednoczonych dla kontrastu popiera deindustrializację w krajach stanowiących konkurencję ekonomiczną dla Stanów Zjednoczonych?[related id=68246]

W kolejnych, zamieszczanych w numerach 55, 56 i 57 „Kuriera WNET” (styczeń, luty, marzec 2019) artykułach dotyczących danin ekologicznych, staraliśmy się przedstawić szersze aspekty problemu. Po zapoznaniu się z nimi nie powinno nikogo dziwić, że decydenci w wielu krajach tak bezrefleksyjnie „łykają” pomysł Ala Gore’a (byłego wiceprezydenta USA i orędownika spekulacji świadectwami emisyjnymi – po aferach jednak zarzuconych w jego kraju). Przynętą była wizja spływających podatków… lecz na krótką metę, bo długofalowa cena, jaką zapłaci za to państwo, które w to wejdzie, jest zabójcza.

Dlaczego jeszcze politycy tak łatwo przyjmują argumenty IPCC za dobrą monetę?

[related id=70249]Przede wszystkim Raport (AR5) pisany jest w języku angielskim. Jest to język zrozumiały dla Amerykanów i każdego tamtejszego naukowca, który, jeśli jest wystarczająco uczciwy, wytłumaczy prezydentowi Stanów Zjednoczonych skutki błędnych wniosków wyciąganych z ciekawych i dobrych badań naukowych. W krajach nieanglojęzycznych trudno będzie znaleźć specjalistę, który, po pierwsze, przeczyta ze zrozumieniem tak długi raport, po drugie – przyzna, że coś z tym raportem jest nie tak, nawet gdyby to podejrzewał. Przecież nie wypada publicznie krzyknąć, że „król jest nagi”, kiedy wszyscy zacni wokół podziwiają jego złote szaty.

Piąty Raport IPCC został przetłumaczony na 5 języków urzędowych ONZ nie w pełni, zaś na języki narodowe, i to tylko niektóre, zostało przetłumaczone jedynie „Summary for Policymakers” – „Wytyczne dla decydentów”, choć złośliwiej ktoś to nazwał „Instrukcją dla macherów polityki”. 30 stron tekstu to 30 x 100 zł, czyli 3000 zł! Polska, jeśli miałaby wypełnić zobowiązania umowy paryskiej, poniesie nieodwracalne straty dla gospodarki rzędu kilkunastu miliardów złotych. Dla jakich to oszczędności nasi politycy ograniczyli się do przekładu wyłącznie pisanych mało wymyślnym językiem, adresowanych do prostych polityków „Wytycznych dla decydentów”? Przy grze wartej wiele miliardów złotych… Czy ma tu zastosowanie stara maksyma, że za niewiedzę trzeba najwięcej płacić? Albo – chytry dwa razy traci? Wspomniany przetłumaczony tekst w 70% jest zwykłą futurologią. Czym jest futurologia – wyjaśni poniższy cytat z Wikipedii (III.2019):[related id=71993]

Futurologia jest określana bardzo różnie, a jej przewidywania – często nie bez racji – negowane. Próba określenia czym tak naprawdę ta dziedzina nauki jest, trudno określić. Można zaryzykować stwierdzenie, że to historia przyszłości lub socjologia przyszłości, która w przeciwieństwie do socjologii klasycznej nie bada społeczeństw z perspektywy statycznej, tylko dynamicznej. Innymi słowy jest nastawiona na badanie procesów w konkretnym czasie (przyszłym), a nie uniwersalnych.

Cele

  • Dla nauk społecznych futurologia stanowi „generator scenariuszy”, który służy do penetracji wyróżnionych zagadnień, dla szerzej rozumianych obszarów badawczych.
  • Może pełnić role ostrzegawcze zaniechania bądź kontynuowania określonych procesów.
  • Może służyć jako ideologiczne uzasadnienie panującej formacji (patrz: ‘Propaganda’)
  • Może służyć jako „wabik” dla społeczeństwa, w celu realizacji określonych zamierzeń władzy.

Cały artykuł Jacka i Michała Musiałów pt. „Piąty raport IPCC okiem laika” znajduje się na s. 3 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jacka i Michała Musiałów pt. „Piąty raport IPCC okiem laika” na s. 3 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Henryk Mucha: Myślę, że projekt Bramy Północnej, w który wpisuje się Baltic Pipe będzie zrealizowany do 2022 r. [VIDEO]

Henryk Mucha, prezes PGNiG Obrót Detaliczny sp. z o.o opowiada o celach PGNiG, dywersyfikacji źródeł i kierunków dostaw gazu w Europie Środkowo-Wschodniej oraz o rządowym projekcie „Bramy Północnej”.

Henryk Mucha mówi, że jednym z najważniejszych celów PGNiG jest działanie na korzyść klienta:

„Dobra jakość to osiąganie celów. My jesteśmy tą częścią grupy kapitałowej PGNiG, która odpowiada za sprzedaż gazu. Jednym z naszych głównych celów była poprawa jakości obsługi klienta oraz dotarcie do niego z przekazem, że to on jest w centrum uwagi. Po drugie to realizacja celów, które osiągają wszystkie firmy, a więc zysk. Ponadto realizacja celów społecznych, większy udział w projektach, które związane są z ekologią”.

Prezes przedsiębiorstwa zajmującego się poszukiwaniem i wydobywaniem gazu ziemnego i ropy naftowej opowiada w Poranku Wnet o specyfice rynku gazowego oraz mówi, w jaki sposób jego spółka kupuje paliwa:

„To bardzo konkurencyjny rynek, który tworzy się i funkcjonuje co najmniej od 2013 roku. Oczywiście konkurencja jest większa w obszarze klientów biznesowych, tam, gdzie sprzedaje się większe wolumeny gazu, a co za tym idzie, można uzyskać większą marżę, ale na rynku klientów indywidualnych, czyli gospodarstw domowych ta konkurencja również istnieje (…) Uczestniczymy też w dużym projekcie dywersyfikacji gazu”.

Dywersyfikacja gazu wpisuje się w projekty Bramy Północnej, który zakłada korzystanie z gazoportu w Świnoujściu i gazowego Korytarza Norweskiego. Jak mówi gość Poranka Wnet, projekt ten powinien zostać zrealizowany do 2022 roku, a jego realizacja spowoduje, że przybędzie na polski rynek wiele gazu z różnych kierunków, co doprowadzi do liberalizacji rynku.

Gość Poranka Wnet mówi również o czynnikach, które mają wpływ na cenę gazu:

„Ceny gazu to bardzo złożony proces, którego jesteśmy elementem […] Jesteśmy dziś w dużej mierze uzależnieni od tego, co dzieje się na zachodzie Europy. Na cenę wpływa m.in. stan zmagazynowania gazu w krajach Europy Zachodniej, duża nadpodaż i malejące ilości zamówień gazu LNG na Dalekim Wschodzie. To, co ma bez wątpienia wpływ na cenę, to ilość źródeł, z których ten gaz kupujemy”.

Mucha tłumaczy, dlaczego ważne jest, aby do Polski trafiał gaz z większej ilości źródeł:

„Dzisiaj gaz płynie do Polski przede wszystkim ze wschodu, do terminalu w Świnoujściu, część gazu wydobywamy również na terenie kraju […] Zapotrzebowanie na gaz wzrasta, od jego ilości zależy cena, w każdych negocjacjach biznesowych jest tak, że jeżeli mamy alternatywę to mamy na tą cenę dużo większy wpływ, nie wspomnę już o bezpieczeństwie energetycznym, które w tym procesie jest bardzo istotne”.

Ponadto prezes PGNiG Obrót Detaliczny sp. z o.o oznajmia, że dzięki PGNiG mamy czystsze powietrze. Wiele autobusów bowiem krążących po polskich miastach (m.in. w Tarnowie, Tychach, Warszawie) są zasilane gazem.

Alex Sławiński, Krzysztof Tytko, Sławomir Cichy, Maja Andrzejewska – Popołudnie WNET – 9 kwietnia 2019 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach od 16:00 do 18:00 na www.wnet.fm oraz na 87.8 FM w Warszawie, a także 95.2 FM w Krakowie. Więcej audycji: https://wnet.fm/ramowka/


Goście Popołudnia WNET:

Alex Sławiński – korespondent Radia WNET w Londynie

Krzysztof Tytko – były dyrektor kopalni Czeczot;

Sławomir Cichy – muzyk, pedagog i działacz społeczny z Irlandii Północnej;

Maja Andrzejewska – wokalistka zespołu Kwiaty.

 


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizator: Tomasz Wybranowski (Dublin)

Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa)


 

Część pierwsza:

Alex Sławiński, szef londyńskieg oddziału Radia WNET, z ambasadorem doktorem hab. Arkadym Rzegockim i jego małżonką.

 

Alex Sławiński, szef redakcji Radia WNET w Londynie, opowiadał o kolejnych rozpaczliwych próbach wypracowania porozumienia z Unią Europejską ws. Brexitu przez brytyjską premier Teresę May i jej ostatniej wizycie w Berlinie.

 

 

Część druga:

KWK Krupiński w Suszcu. Fot. geo573 (Wikipedia, CC BY-SA3.0)

Kolejnym gościem Popołudnia WNET był Krzysztof Tytko, ekspert ds. górnictwa i energetyki. Powróciliśmy do zdarzeń związanych z KWK Krupiński w Suszcu, ale i zdaniem rozmówcy Tomasza Wybranowskiego, grzechów zaniechania polskiego rządu względem polityki energetycznej Polski.

Krzysztof Tytko opowiadał także o wczorajszej (8 kwietnia 2019) konfrencji w Suszcu zorganizowanej przez Obywatelski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych. 

 

 

Część trzecia:

Sławomir Cichy, dyrektor muzyczny w Musicland Academy, mieszkaniec północnoirlandzkiego miasta Lisburn, opowiadał w Popołudniu WNET o tym, jak wygląda życie pod niebem Ulsteru w związku z Brexitem, który „niby jest, choć wcale jeszcze go nie ma” – jak się wyraził.

 

Sławomir Cichy, dyrektor artystyczny Musicland Academy w Lisburn. Fot. arch. S. Cichego.

Sławomir Cichy opowiadał o ostatnich dwudziestu czterech miesiącach niepewności obywateli Irlandii Północnej i jej rezydentów, także w związku z bezkrólewiem w gmachu Stormont.

Regionalny rząd wchodzącej w skład Zjednoczonego Królestwa Irlandii Północnej nie może się ukontytuować od marca 2017 r. Irlandczycy z północy Wyspy pobili w tej materii rekord ustanowiony przez Belgię, której mieszkańcy, w latach 2010-2011, czekali na rząd w Brukseli 589 dni. Tymczasem pad rządowy w Ulsterze trwa już dwa lata i pół miesiąca.

 

 

Część czwarta:

Maja Andrzejewska, wokalistka grupy Kwiaty, jednego z odkryć roku 2018, opowiadała o metaforach i ich smakach za wartych na albumie „Kwiaty”.

 

Okładka jednego z najlepszych debiutów muzycznych w Polsce ostatnich lat – Kwiaty „Kwiaty”. Maja Andrzejewska była gościem Popołudnia WNET.

Od poniedziałku album zespołu Kwiaty jest płytą tygodnia Radia WNET. Płyta tygodnia na antenie Radia WNET zawsze o godzinie 12:50. 

 

 

                                            Produkcja Studio 37 – Radio WNET DUBLIN

Tomasz Wybranowski w Studiu 37. Fot. Studio 37.

Wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu: Po odsprzedaniu Stoczni Gdańskiej Ukraińcom nie powstał w niej prawie żaden statek

– Po odkupieniu ukraińskich udziałów w Stoczni Gdańskiej Agencja Rozwoju Przemysłu rozpoczęła pracę głównie nad przywróceniem wiarygodności zakładu w oczach kontrahentów – mówi Andrzej Kensbok.

Andrzej Kensbok, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu, mówi o mającym miejsce w lipcu 2018 r. odkupieniu przez jego firmę udziałów Związku Przemysłowego Donbasu w Stoczni Gdańskiej i GSG Towers.

Gość Poranka przybliża plany na najbliższą przyszłość zakładu przemysłowego.

„Zarząd czy zarządy kolejne, które pracowały w stoczni, rozpoczęły pracę przede wszystkim nad przywróceniem wiarygodności temu zakładowi w oczach kontrahentów”.

Kensbok zaznacza, że od momentu przejęcia ukraińskich akcji stocznia przed prawie rok niczego nie wyprodukowała. Najważniejszym zadaniem, które stawia sobie Agencja Rozwoju Przemysłu, jest powrót na rynek okrętowy, na którym Związek Przemysłowy Donbasu nie chciał być obecny.

„Stocznia chce działać w trzech obszarach, tzn. powrócić na tradycyjny obszar okrętowy, czyli produkcji statków. To już się dzieje, są zamawiane sekcje, tzw. okrętowe bloki, również mniejsze jednostki zaczynają być wykonywane. Natomiast drugim obszarem jest obszar platform wydobywczych, tzw. platform offshore’owych do wydobycia ropy i gazu, a trzeci bardzo ważny obszar to jest obszar, nazwijmy to, skomplikowanych konstrukcji stalowych, takich jak np. lądowe i morskie wieże wiatrowe”.

Gość Poranka odnosi się również do planowanej współpracy Stoczni Gdańskiej ze Stocznią Szczecińską.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Wykład w Muzeum Śląskim na temat tradycji ochrony pracy na Śląsku, dla uczczenia stulecia Inspekcji Pracy w Polsce

W II Rzeczypospolitej 1588 roku w konstytucji sejmowej uchwalono: „będziem posyłać przy podskarbim komissarze co dwie lecie, którzy jurati mają doglądać, jakoby w żupach szkoda i ruina nie była etc.”.

Stanisław Orzeł

Na zaproszenie Muzeum i z rekomendacjami Międzyzakładowej Organizacji Związkowej nr 15 NSZZ Solidarnośćʼ80 w Państwowej Inspekcji Pracy historyk kultury pracy na Śląsku, Roman Adler, zaprezentował genezę ochrony pracowników na Górnym Śląsku, począwszy od norm dotyczących zatrudniania górników w średniowieczu, przez rozwiązania epoki nowożytnej, reformy XIX w., do nowoczesnej formy Inspekcji Pracy (po 1918/1928 r.).

Pierwsze przepisy dotyczące powoływania specjalistów – po łacinie „montes iuratores”, czyli przysięgłych górniczych – którzy mieli dbać o bezpieczeństwo i rozstrzyganie sporów między gwarkami a kopaczami w kopalniach kruszców, spisano ok. 1248 r. w Jihlawie na południu Moraw i znane są jako igławskie prawo górnicze.

Za sprawą opata Mikołaja z klasztoru cystersów w Lubiążu na Śląsku, który sprowadził odpis tego prawa już w roku 1268, przepisy te nakazał stosować w swoim księstwie książę legnicki Bolesław Rogatka – skądinąd niezbyt chlubnie zapisany na kartach naszej historii za oddanie Marchii Brandenburskiej jako zastawu za długi hazardowe „klucza do Śląska”, czyli Ziemi Lubuskiej…

Stosowanie prawa igławskiego i uprawnienia owych przysięgłych górniczych potwierdzali później, nawiązując do wcześniejszych decyzji Elżbiety Łokietkówny i Kazimierza Wielkiego – Władysław Jagiełło w przywileju z 1426 r. i Aleksander Jagiellończyk w tzw. Statutach Olkuskich. W 1517 r. Zygmunt Stary utworzył dla całego Królestwa Polskiego urząd podkomorzego górniczego, a w 1518 r., gdy żupnikiem był Jan Boner, pierwsza królewska komisja lustracyjna żup solnych dokonała opisu stanu technicznego kopalń, warzelni i budynków górniczych w dobrach królewskich. Lustracje takie odbywały się średnio co dwa lata i obejmowały m.in. „ogląd dołu co do robót odbytych i odbyć się mających w celu bezpieczeństwa kopalni”.

Przysięgli gorni, już jako urzędnicy państwowi, bo opłacani z kasy książęcej, zostali powołani w 1528 r. przez ostatniego Piasta opolsko-raciborskiego, Jana II Dobrego, Ordunkiem gornym, który objął przepisami również hutników kruszcowych. Pierwszy przysięgły, znany z 1532 r., miał na imię Stanisław. Na wzór Ordunku… w 1577 r. cesarz Rudolf II ogłosił ordynację górniczą dla Śląska i hrabstwa kłodzkiego, która ujednoliciła przepisy i wprowadziła nadzór cesarski nad górnictwem we wszystkich księstwach należących do cesarza jako króla Czech.

W Rzeczypospolitej Obojga Narodów pod wpływem doświadczeń w salinach wielickich i bocheńskich zaczęła się krystalizować inna koncepcja nadzoru nad warunkami pracy: w 1588 r. w konstytucji sejmowej uchwalono: „będziem posyłać przy podskarbim komissarze co dwie lecie, którzy jurati mają doglądać, jakoby w żupach szkoda i ruina nie była etc.”. Wówczas po raz pierwszy nadzór nad warunkami pracy podporządkowano Sejmowi, czyli władzy ustawodawczej, a nie – jak dotąd – władzy wykonawczej (książę, król lub cesarz). W XVII w. władza wykonawcza (król) skupiła się na zapewnieniu wyboru i dozoru oraz wynagrodzenia dla cyrulika (prowizora) w żupach solnych (1658–1660 pierwszym był Józef Wolf).

W 1698 r. po egzaminie przed profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego cyrulikiem w żupach solnych krakowskich została „kobieta potrzebną zdolność posiadająca, Magdalena Bendzisławska wdowa” po lekarzu. (…)

Pokłosiem wykładu jest zainteresowanie kilku środowisk koncepcją zasygnalizowaną przez R. Adlera: utworzenia na Śląsku muzeum przemysłu i kultury pracy, w którym znalazłaby się stała ekspozycja na temat genezy i historii urzędów nadzoru nad warunkami pracy na ziemiach polskich, w tym – Państwowej Inspekcji Pracy.

Całe opracowanie Stanisława Orła pt. „Tradycje ochrony pracy na Śląsku” znajduje się na s. 9 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Opracowanie Stanisława Orła pt. „Tradycje ochrony pracy na Śląsku” na s. 9 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wbrew kilkuwiekowej propagandzie germanizatorów, podbijając Śląsk, Niemcy nie wkraczali do dzikiego, zacofanego kraju

Wręcz przeciwnie – podbili i eksploatowali ziemie zamieszkałe przez ludność polskojęzyczną. Udało im się cudzym kosztem rozwinąć własny przemysł i wkroczyć na tzw. pruską drogę do kapitalizmu.

Stanisław Orzeł

Jak pisał Bernard Szczech, Protokolarz miasta Woźnik, w którym zostały wymienione imiona wielu Kuźników od roku 1495, pozwala dostrzec procesy tworzenia się szesnastowiecznych zakładów hutniczych w rejonie Woźnik, Lubszy, Koszęcina i Boronowa.

Najstarsza na tych ziemiach, według Walentego Roździeńskiego, była Kuźnica Bruskowska, która – podobnie jak późniejsza paplińska – została założona na ówczesnych gruntach Koszęcina. Po wojnach husyckich na podstawie przywileju Bernarda, księcia opolskiego, miała ona zostać odbudowana przez Glawera z Miśni na miejscu wcześniej istniejącej kuźnicy. Na podstawie przywileju Jana i Mikołaja, książąt opolskich, wystawionego w 1489 r., przy kuźnicy istniała karczma. Po Glawerach jej właścicielami byli Freszlowie, Hercygowie, a w końcu Bruskowie. W 1511 r. ówczesny właściciel kuźnicy, który posiadał półtora łana roli i łąk, otrzymał przywilej na posiadanie stawu w lesie Lubocz. Z rodu Brusków wywodził się W. Roździeński, syn Jakuba Bruska, który około 1570 r. przeniósł się do kuźnicy zwanej Roździeń, koło Bogucic. Kiedy w 1596 r. W. Roździeński w wyniku procesu o Kuźnicę Roździeńską został osadzony w więzieniu w Pszczynie, starania o jego uwolnienie podjęli jako powinowaci właśnie Bruśkowie. Według Pilnaczka, w 1631 r. Adam Brusiek wylegitymował się ze szlachectwa i jako herb zatwierdzono mu „stary rodowy znak”. W 1634 r. tenże Adam był panem Żyglinka w ziemi tarnogórskiej. W 1709 r. Henryk Brusiek był natomiast – panem Truszczycy. Zatem kuźnicze rody już wówczas lokowały swoje kapitały w zakup dóbr ziemskich i sięgały po indygenaty szlacheckie…

Ciekawostką jest, że w lipcu 1664 r. Jan Glocz Starszy z Łomu, właściciel Kuźnicy Jędryskowskiej i części Truszczycy, zawiadamiał starostę ziemskiego bytomskiego Jana Mieroszewskiego, że nie może przyjąć przesłanej mu z urzędu ziemskiego supliki dzierżawcy folwarku w Truszczycy Jerzego Vogla, który napisał ją wbrew prawu po niemiecku.

Dlatego Jan Glocz Starszy, który „niemieczkiego jenzyka nie umie”, prosił starostę, żeby „tego wis pomienionego pana Jirzika Fogla wynauczyć raczeł”. Najwyraźniej reprymendy starosty Mieroszewskiego były mało skuteczne, bo w grudniu 1665 r. Glocz ponownie mu się skarżył, że skarcony już na poprzednich rokach ziemskich Vogel nadal „nad pozwolenie praw naszych” kieruje do niego i sądu ziemskiego pisma w języku niemieckim, a nie „wedle Zrządzenia Ziemskiego […] w tutecznym”. Chociaż w tym przypadku Glocz podkreślał, że jest „90 lat już dosięgający, w niemieckim języku bynajmniej nie biegły”, jednak zachowały się też jego inne listy, z których wynika, że pisał całkiem poprawną niemczyzną. Wykorzystywał natomiast językowe uchybienia proceduralne Vogla dla własnej korzyści, bo w ten sposób wstrzymywał postępowanie sądowe. (…)

Przy trasie z Tarnowskich Gór na Lubliniec do dziś mija się osadę Kuźnica Pusta. W urbarzu zamku lublinieckiego z 1574 r. zachowała się informacja o zatwierdzeniu przez Jerzego Fryderyka, margrabiego brandenburskiego, nadania wystawionego w Opolu dokumentem z 31 sierpnia 1550 r. kuźnikowi Schlichtingowi pustego kuźniczyska razem z rolami i łąkami należnymi kuźnicy, wraz z pozwoleniem na pobudowanie karczmy i młyna ze stawem. Za to wszystko miał dostarczyć do Opola, podobnie jak i inni kuźnicy czynili, 16 wozów dobrego żelaza, od karczmy płacić rocznie 1 grzywnę i tyleż samo od młyna. Wynika z niego, że już wcześniej działała tam kuźnica. Jednak niezbyt korzystne położenie w dolinie Małej Panwi powodowało, że już raz została zalana i zniszczona. Najwyraźniej i po 1574 r. została ponownie zalana, skoro W. Roździeński napisał: „Boją po wtóre woda popsowała…”. Spustoszenie musiało być znaczne, bo do miejsca przylgnęła nazwa o Pustej Kuźnicy… W tymże urbarzu lublinieckim pod rokiem 1574 wzmiankowany był mistrz kuźniczy Prokop Plapla, który posiadał przy kuźnicy półtora łana roli oraz gospodę i mały młyn, a od niego nazwę wzięła Kuźnica Plaplińska. Powstała przy niej osada dziś znana jest jako Drutarnia i stanowi dzielnicę Kalet. (…)

Wybuch wojny trzydziestoletniej (1618–1648) przyczynił się do częściowego upadku kuźnic nad Małą Panwią i do wymiany właścicieli kuźnic. W miejsce dawnych samodzielnych kuźników właścicielami stawali się panowie feudalni, właściciele okolicznych dóbr: Gaszynowie w Woźnikach, Frankenberkowie czy Pucklerowie w Lubszy a także Kościół (w 1679 r. kuźnica w Bruśku, a także trzy inne, należały już do kościoła w tej miejscowości). (…) Po wojnie trzydziestoletniej „hrabia Colonna (1660–1686), pan na Strzelcach, zbudował kuźnicę na obszarze wsi Kielczy, a hr. Jerzy Leonard Colonna (1666–1684) kuźnice w Tworogu, Potempie i Kotach”.

O znaczeniu kuźnic nad Małą Panwią świadczy fakt, że na tym obszarze pod panowaniem pruskim powstała Huta Małapanew, zwana „matką śląskich hut”, które w czasach kolonialnej industrializacji Śląska przez Prusy zastąpiły proto-przemysł hutniczy, który od wieków, obok górnictwa kruszcowego, decydował o zamożności ziem śląskich. (…)

W pobliżu Kokocińca, na granicy Ligoty i Panewnik, w latach 1846–1848 zbudowano hutę „Ida”. Kuźnica była wyposażona w niski piec łupowy, w którym wytapiano żelazo. Ważnym jej urządzeniem był młot kuźniczy. Składał się z żelaznej głowicy, tzw. „baby”, osadzonej na drewnianym trzonie, umocowanym w specjalnie do tego przystosowanych stojakach. „Baba” ważyła od 150 do 300 kg i uderzała w „łupę” żelazną wyciągniętą z pieca i ułożoną na kowadle. Młot i miechy kuźnicze poruszane były za pomocą napędu wodnego za pomocą specjalnych kół napędowych. Kuźnica była też wyposażona w „pieńki” do obtłukiwania „łupy” z żużla. Ponadto na jej ternie znajdowały się zbiorniki z zaprawą gliniastą, koryta z wodą służącą do studzenia żelaza, a także różne narzędzia kowalskie do obróbki żelaza.

Rudę do kuźnicy sprowadzano z kopalń między Tarnowskimi Górami, Radzionkowa i Nakła Śląskiego. W kuźnicy wykorzystywano też rudę darniową wydobywaną w dolinie rzeki Kłodnicy. Węgiel drzewny niezbędny do wytopu żelaza „kurzono”, czyli wypalano w mielerzach z drzewa pozyskiwanego w okolicznych lasach. Pracownikami kuźnicy byli m.in. kowal, który przekuwał „łupy” w sztaby żelazne; ponadto dymarz, „szmelcyrz”, który pracował przy wytopie żelaza w piecu; koszytarz, czyli pracownik, który dosypywał węgiel drzewny do paleniska, dostarczał rudę i dbał o odpowiedni dopływ wody na koła napędowe. Na polecenie kamery pszczyńskiej kuźnicą zarządzał pisarz-inspektor, który prowadził rachunki, zapewniał dostawy surowców, dbał o oszczędności i nadzorował jakość produkcji.

Cały artykuł Stanisława Orła pt. „Kuźnice śląskie przed podbojem pruskim” znajduje się na s. 10 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Stanisława Orła pt. „Kuźnice śląskie przed podbojem pruskim” na s. 10 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kwieciński: To nie jest dobry moment, aby Polska weszła do strefy euro, ale powoli się do niego zbliżamy [VIDEO]

Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju komentuje plany rządu w kontekście rozwoju polskiej gospodarki oraz mówi o najważniejszych wyzwaniach, jakie stoją przed jego ministerstwem.


Jerzy Kwieciński zaprzecza głosom krytykującym program Rodzina 500+ na każde dziecko, który pragnie wdrożyć rząd, kiedy wygra kolejne wybory parlamentarne. Podkreśla, że ich program zahamował niepokojący trend spadku dzietności:

„Największym wezwaniem makroekonomicznym na najbliższe lata jest dla Polski demografia […] Udało nam się zahamować zły trend- czyli spadek narodzin z roku na rok, mamy nadzieje, że ten dodatkowy impuls, czyli 500 plus na pierwsze dziecko, spowoduje, że będziemy mieli więcej urodzeń”.

Jak dodaje minister inwestycji i rozwoju gospodarka naszego kraju sukcesywnie wzrasta od czterech lat, czyli od początku rządów obozu Dobrej Zmiany, wiec programy socjalne mają swoje racjonalne podstawy:

„Staramy się dbać o wszystkie silniki wzrostu: konsumpcje, eksport oraz nowe inwestycje. Polski eksport przekroczył połowę produktu krajowego brutto- staliśmy się gospodarką otwartą, rosną inwestycje zagraniczne w kraju, sprowadzamy więcej produktów i mamy wyższą konsumpcję. Rosną prywatne oraz publiczne inwestycje”.

Minister Kwieciński mówi również o raporcie wydanym przez Komisje Europejską, który opisuje Polskę w samych superlatywach:

„Nigdy nie słyszałem tylu pochwał ze strony Komisji Europejskiej na temat polskiej gospodarki. W raporcie KE mówi się również o tym, że dzięki naszej polityce ubóstwo drastycznie spada i zmniejszają się nierówności społeczne”.

Ponadto Jerzy Kwieciński oznajmia, iż liczba inwestycji w naszym kraju cały czas wzrasta, a charakter ekonomiczny Polski został w ostatnich latach zmieniony. Tak, jak kiedyś nasze państwo jawiło się jako „montownia” bogatych krajów Zachodu, tak teraz zaczyna stawać się bytem konkurencyjnym na rynku.

Minister Kwieciński opowiedział również o wyzwaniach, jakie stoją przed naszą gospodarką, jest to m.in.: ściągnięcie Polaków z Zachodu; powiększeniu zatrudnienia wśród osób starszych,wśród kobiet oraz osób niepełnosprawnych. Gość Poranka Wnet odnosi się również do kwestii wejścia Polski do strefy euro. Zdaniem ministra to nie jest dobry moment, ale powoli się do niego zbliżamy.”

Innym zagadnieniem, które minister inwestycji i rozwoju to przyszły, możliwy kształt Parlamentu Europejskiego.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Smog, nie robiąc sobie nic z rządowego programu jego likwidacji, wyszedł z ukrycia i zaatakował Polskę ze zdwojoną siłą

Dlatego publicznie składam tutaj propozycję zastosowania naszej technologii likwidującej emisję wszystkich szkodliwych substancji już w kotle domowym. Metoda jest tania w zastosowaniu i skuteczna.

Marek Adamczyk

Oto dane, które mnie, walczącego ze smogiem od kilku lat, przeraziły najbardziej. W dniu 19.01.2019 roku o godz. 21:00 w miejscowości Skała (obok znajduje się zamek w Pieskowej Skale) czujniki zanotowały przekroczenie norm emisji pyłów PM 10 o 3187% (osiągając poziom zanieczyszczeń – 1594 µg/m³), pyłów PM 2,5 o 2192% (z poziomem zanieczyszczeń – 548 µg/m³). Skalę zagrożeń utraty zdrowia możemy dostrzec przy wiedzy, że obowiązujące normy dla mikropyłów PM10 ustalone są w Polsce (w oparciu o średnią dobową) na 3 poziomach:

poziom dopuszczalny 50 µg/m3,
poziom informowania 200 µg/m3,
poziom alarmowy 300 µg/m3.

(…) W dniu 20.01.2019 roku o godz. 05:00 w Wieliczce (ul. Adama Asnyka) czujniki zanotowały przekroczenie norm emisji pyłów PM 10 o 1359% (osiągając poziom zanieczyszczeń – 679 µg/m³) – został przekroczony ponad trzynastokrotnie. Poziom emisji pyłów PM 2,5 wyniósł 1362% (340 µg/m³). Ta sytuacja nie rzutuje dobrze na wizerunek miasta z kopalnią soli „Wieliczka” wpisaną w 1978 roku na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. W 2015 roku kopalnię odwiedziło ponad 1390 tysięcy turystów z całego świata.

Na miejscu burmistrza i radnych zrobiłbym wszystko (nawet stanął na uszach), aby ten problem szybko rozwiązać. To leży w interesie nie tylko miasta, ale i całej Polski.

Dlatego publicznie składam w tym miejscu propozycję zastosowania naszej technologii likwidującej emisję wszystkich szkodliwych substancji już w kotle domowym, na etapie wspólnego spalania z sorbentem ER1 paliw stałych w obecności tzw. „kierownicy spalin”.

Metoda jest tania w zastosowaniu i niesamowicie skuteczna, dająca jednocześnie możliwość oszczędności paliw do 30%. Najwyższy czas podjąć skuteczne działania w celu ostatecznego rozwiązania tego problemu. Zachęcam wszystkich decydentów do działania.

Sprawdźcie nas na miejscu, dajcie sobie i mieszkańcom, a także i turystom odwiedzającym Wasze piękne miasto szansę zdrowego życia.

Cały artykuł Marka Adamczyka pt. „Smog nadal panoszy się w Polsce” znajduje się na s. 1 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marka Adamczyka pt. „Smog nadal panoszy się w Polsce” na s. 1 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego