Forum G2 już 18 maja we Wrocławiu

Logo Forum G2 /materiały organizatora

Głównymi obszarami czwartej edycji Forum będą: geopolityka, gospodarka i innowacje.

Stawiamy na świeże i szerokie spojrzenie na gospodarkę i geopolitykę, które analizuje nie tylko stan faktyczny, ale też kryjące się za nim mechanizmy.
W odróżnieniu od typowej koncepcji forum gospodarczego, Forum G2 łączy w sobie panele dyskusyjne poprzedzone krótkimi formami prezentacyjnymi typu „TED” oraz wprowadzeniem do dyskusji w postaci filmów i prezentacji, tak aby każdy ze słuchaczy miał pełną świadomość poruszanej problematyki. Dla uczestników udostępniliśmy platformę on-line, dedykowaną rejestracji i zakupom biletów zgodnie z zasadą „zero waste” pozwalającą zaoszczędzić m.in. papier.

czytamy na stronie internetowej Forum G2. Tegoroczna jego edycja odbędzie się 18 maja na Tarczyński Arena we Wrocławiu.  Wśród prelegentów będą m.in: Marek Sawicki, Michał Dworczyk, dr Bartłomiej Radziejewski, Jarosław Wolski, Krzysztof Wojczal, prof. Wojciech Myślecki, Marek Budzisz i Michał Kuczmierowski. Na hasło „WNET”, bilety na Forum dostępne są w promocyjnej cenie.

Wszystkie informacje o Forum G2 znajdują się tutaj.

Prezes BGK: Polska posiada największą liczbę patentów karbonowych w Europie. One muszą trafić do biznesu

Prof. Szewczak: chcemy, by państwa Trójmorza nawiązały bliższe relacje akademickie

Inicjatywa Trójmorza w początkowym kształcie / Fot. JayCoop, Wikimedia Commons (CC A-S 4.0)

Planujemy dalszy rozwój sieci regionów Trójmorza – mówi prezes Instytutu Rozwoju Samorządu Terytorialnego Województwa Lubelskiego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Stawiarski: sieć samorządów Trójmorza będzie ważnym uzupełnieniem polityki władz centralnych państw regionu

Bartosz Dankiewicz: Przestrzegam każdego, kto chciałby robić interesy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju – niech uważa

Fot. CC0, Pixabay

Jeżeli ktokolwiek stworzy jakąś przełomową technologię, to oni będą go kontrolować tak długo, jak będą chcieli, wyjmą tyle informacji, ile będą chcieli i zrobią z tymi informacjami, co będą chcieli.

Krzysztof Skowroński, Bartosz Dankiewicz

Krzysztof Skowroński rozmawia z Bartoszem Dankiewiczem, architektem krajobrazu, autorem nowatorskiej technologii zielonych ścian.

Spotkał Pan na swojej drodze instytucję, która nazywa się NCBR…

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju zmieniło moje życie diametralnie. W 2012 roku wygrałem konkurs na innowacyjną technologię żywych zielonych elewacji, dostosowanych do klimatu Polski. Twórca zielonych ścian, Patric Blanc, powiedział mi, że jego technologia nadaje się do Polski. Ale mimo że jest geniuszem, akurat tu się mylił. Więc wymyśliłem technologię odpowiednią dla naszego klimatu. Nie miałem doświadczenia w występowaniu o granty, ale, namówiony, zrobiłem to i, co mnie zadziwiło, wygrałem. Potem przez kilka lat prowadziliśmy badania. Wszystko było w porządku.

Stworzyliśmy zielone ściany, wszystko działało, układało się harmonijnie. Ale nastąpił zgrzyt. Otóż na swoje nieszczęście wygrałem kolejny konkurs, którego już nie powinienem wygrywać, jak się okazało. Są konkursy, które można wygrywać, ale przedsiębiorcy nie wiedzą, że są i takie, których nie można wygrywać. Ja wygrałem konkurs przeznaczony dla kogoś innego.

Ale też mówimy o NCBR?

Tak, o NCBR. Postanowiłem rozwinąć technologię zielonych ścian, żywych elewacji, bardzo ekologiczną. Chodziło, o zmianę topoklimatu w miastach, o to, żeby wodę opadową zaprząc do pracy i żeby ona przez te rośliny korygowała klimat. Żeby nie było takich upałów, żeby było przyjemnie osobom, które latem muszą być w mieście. Zebraliśmy olbrzymią grupę specjalistów z pięciu ośrodków naukowych. No i się zaczęło. Naprawdę jakaś kafkowska sytuacja. Nagle atmosfera wokół mnie i mojej firmy zgęstniała. Zaczęły się pojawiać kontrole.

Kontrola to kontrola. Ale kontrolerzy nie wychodzili z mojej firmy przez kilka lat, zmieniali się tylko. Jak w ubeckich przesłuchaniach: jeden człowiek, a zmieniają się przesłuchujący.

Non stop były kontrole finansowe albo merytoryczne. Ale wciąż obiecywali, że uruchomią ten drugi grant.

Czyli dostał Pan grant, ale nie dostał pieniędzy.

Z drugiego grantu nie dostałem ani złotówki.

Oczywiście wygrał Pan w sposób oficjalny.

Dostałem oficjalne pismo, że gratulują i w ciągu miesiąca zostaną uruchomione środki. I wtedy zaczęły się dziać niesamowite rzeczy. Trzeba to wyraźnie powiedzieć: to była ekipa, która mnie niszczyła, wykańczała.

To byli ludzie Platformy Obywatelskiej. Działali w sposób skoordynowany i planowy. Widać było, że mają wprawę. Parę osób było przede mną w Radiu WNET i mówili o swoich przejściach, i widzę, że wobec nich stosowali podobne metody. Bo jeżeli z firmy przez kilka lat nie wychodzą kontrole, a jak na chwilę wychodzą, to zostawiają ryzę papieru, na którą trzeba odpowiedzieć pięcioma ryzami, to niezależnie od tego, co te kontrole przyniosą, taka firma upada. Taka jest metoda pato-urzędników.

Cały czas mnie straszono, że nie mogę się publicznie wypowiadać o tej sprawie. Ale trzeba to wreszcie powiedzieć: na czele tego korowodu zła stał Maciej Grzegorzewski. Jest dyrektorem działu kontroli i pracuje do dzisiaj w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.

Metodę działania tych ludzi nazwałem metodą „na eksperta”. Urzędnicy mówili nam: my nic nie możemy, nie znamy się na tych zielonych ścianach, powołamy eksperta, który to zbada. Ja stwierdziłem: oczywiście, nie ma sprawy. Tymczasem ci eksperci nie mają żadnego dorobku naukowego związanego z tematyką badań.

Przynajmniej tych sześciu, którzy byli odtajnieni, bo personalia reszty były utajnione. I do tego żaden z nich nie zapoznał się nawet z dostępną literaturą światową na temat stanu badań. Myliło im się wszystko: nazwy, pojęcia, procedury. Najczęściej zarzuty były takie, że nie spełniam jakichś warunków, że np. że nasze badania nie są zgodne z doświadczalnictwem szkółkarskim. A my ze szkółkarstwem nie mamy nic wspólnego. Mamy inne cele, inne założenia. I każdy z tych ludzi zadawał taką małą rankę. Nakazywali zwrot środków.

Środków z pierwszego grantu?

Tak, z pierwszego grantu. I niby na podstawie żądań zwrotu z pierwszego grantu nie mogli wypłacić drugiego. To było absolutne bezprawne. Takim rusycyzmem, takim rytem wschodnim w tym wszystkim, co robią ci ludzie związani z Platformą w NCBR, jest to, że prawo dla nich właściwie nie istnieje. Robią, co chcą. Wiązanie wyników jednego konkursu z drugim jest bezprawiem

Ci ludzie NCBR czasami się odsłaniali i mówili, że żaden agent służb trzyliterowych, jak oni to nazywali, czyli CBA, CBŚ ABW, nie podskoczy profesorom, bo tak nazywają swoich ekspertów, mimo że żaden z nich, przynajmniej z tych odtajnionych, nie był profesorem.

To byli starsi naukowcy, najczęściej ze stopniem doktora.

Doprowadzili do upadku moją firmę. Co oznacza upadek firmy? Jeżeli to jest działalność gospodarcza, to jest upadek rodziny. To jest po prostu przemielenie ludzi, osób fizycznych. Dzieci nie mają dzieciństwa, żona jest straumatyzowana. To jest utrata całego majątku, utrata domu. To jest po prostu nieludzkie.

I to wszystko Pana spotkało?

Tak, to wszystko mnie spotkało. Chciałbym przestrzec każdego, kto chciałby robić interesy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju – niech uważa. Może wdepnąć na minę. Nie będzie nawet wiedział, bo ja nie wiedziałem, że niszczę czyjeś interesy, wygrywając grant. (…)

Przez te lata napisałem z metr sześcienny wyjaśnień na temat ich głupawych uwag, z których pod każdą jest napisane, że jeżeli nie odpowiem w terminie, to oni zrealizują moje papiery dłużne i wykończą mnie finansowo. Nie można wtedy pracować, nie można podpisywać kontraktów, nie można normalnie prowadzić działalności gospodarczej, bo obsługuje się grupę przestępców z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

To jest jeden aspekt i ten jest ewidentny. A drugi aspekt jest już trudniej udowodnić, bo jest związany z drenażem wiedzy. I to jest naprawdę groźne, nie tylko jeżeli chodzi o mnie. Powtarzam: to jest podejrzenie, a nie pewność.

Chodzi o to, że NCBR wydaje gigantyczne pieniądze państwowe, nie mając nad sobą żadnego systemu kontroli wypływu informacji niejawnych. To znaczy: jeżeli ktokolwiek stworzy jakąś przełomową technologię, to oni będą go kontrolować tak długo, jak będą chcieli, wyjmą tyle informacji, ile będą chcieli i zrobią z tymi informacjami, co będą chcieli. Nie ma nad tym żadnej kontroli.

Ja starałem się spotkać z każdym dyrektorem i pytałem wprost: jak to jest z tym systemem ochrony informacji, bo parę razy różne rzeczy z tego, co ja robiłem, wypłynęły na rynek międzynarodowy. Odpowiedzieli, że to kalumnie i że nie ma, co prawda, takiego systemu, ale nie sądzą, żeby takie rzeczy się działy.

Podam przykład. Wymyśliliśmy technologię produkcji mat pokrytych mchem. Ekspert NCBR o nieposzlakowanej opinii, bo tylko takich mają, stwierdził, że się nie spotkał z czymś takim i ja to sobie zmyśliłem. Odpisałem, że na tym polega innowacyjność, że wymyśla się rzeczy, których jeszcze nie było.

Nie: proszę oddać pieniądze. To co mam zrobić, żeby udowodnić? Proszę dokładnie opisać, jak pan to robił. No więc opisałem dokładnie. NCBR odpowiada: jeszcze dokładniej. Zrobiłem to jeszcze dokładniej. Ma być dzień po dniu, godzina po godzinie, miligram po miligramie. Opisałem. Oni odpowiadają: po analizie opisu i próbki – bo dostali jeszcze próbkę do ręki – dochodzimy do wniosku, że to jest nieprawda i pan wszystko zmyślił.

Co się dzieje za jakiś miesiąc? Pośpieszyli się po prostu z jednoczesną sprzedażą i niszczeniem mnie.

Nagle wchodzi na polski rynek niemiecka firma, która w Krakowie sprzedaje ścianę zrobioną z mchów jako czyszczącą powietrze ze smogu. Napisałem do nich: I co, Panie Dyrektorze Macieju Grzegorzewski, z Pana ekspertami? Bo Niemcy już wchodzą z tą technologią, już nie jest tajna, jak się okazuje, już się to robi. I co z drenażem technologii? NCBR w krótkich słowach odpowiedział, że nie będzie się zajmował tym tematem, ale nie będą żądali zwrotu akurat za to.

Cały wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z przedsiębiorcą Bartoszem Dankiewiczem, pt. „Pomoc dla polskich firm czy drenaż technologii?”, znajduje się na s. 2 i 7 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 106/2023.

 


  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z przedsiębiorcą Bartoszem Dankiewiczem, pt. „Pomoc dla polskich firm czy drenaż technologii?”, na s. 7 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 106/2023

Pobiliśmy rekord świata, jeśli chodzi o transmisję sygnału telekomunikacyjnego w jednym włóknie światłowodowym

Fot. Christopher Burns/Unsplash

Nasze patenty i technologie dają olbrzymie szanse, żeby wspólnie z naszymi partnerami, a są to największe firmy, które budują tego typu instalacje – wprowadzić rozwiązania do masowego stosowania.

Krzysztof Skowroński, Tomasz Nasiłowski, Piotr Maziewski

Firma Chime Networks stała się sławna po wizycie dwóch posłów w NCBR i stwierdzeniu przez nich, że dostała 123 miliony dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Piotr Maziewski: Pojawiło się w związku z tym mnóstwo nieprawdy. Trudno znaleźć choćby jedno prawdziwe zdanie, wypowiedziane przez panów posłów na temat projektu, firmy czy mojej osoby. Także ten szum medialny na pewno nie służy temu, żeby zrobić w Polsce coś wyjątkowego, ale dobrze, że będziemy mogli o tym porozmawiać.

Zamieszanie jest bardzo duże. Pan poseł Jacek Żalek, który przez jakiś czas był odpowiedzialny za merytoryczną stronę działań NCBR, podał się do dymisji. To jest ciekawy wątek, bo jak to się dzieje, że przeciekają informacje z prokuratury, że przeciekają informacje z NCBR? Ale o taśmach porozmawiamy za chwilę. Teraz będzie miała głos nauka, czyli profesor Tomasz Nasiłowski. Najpierw poproszę o parę słów na temat polskiej szkoły światłowodowej, związanej z lubelskim Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej.

Tomasz Nasiłowski: Historia światłowodów w Lublinie na UMCS zaczęła się w latach 70 ubiegłego wieku. Wtedy mój mentor naukowy, Jan Wójcik, opracował polską technologię światłowodów. Dzięki niej jeszcze przed transformacją były w Lublinie produkowane światłowody dla całego Układu Warszawskiego. I powstała tam fabryka światłowodów. Po transformacji fabryka została zamknięta, ale naukowcy, którzy już mieli ogromne doświadczenie, dalej pracowali, pod przewodnictwem doktora Jana Wójcika, nad światłowodami. Ich doświadczenie pozwoliło nam dzisiaj stworzyć najlepszy światłowód na świecie.

Pobiliśmy rekord świata, jeśli chodzi o transmisję sygnału telekomunikacyjnego przy obecnym standardzie telekomunikacyjnym w jednym włóknie światłowodowym. Zrobiliśmy to w laboratorium Orange z wykorzystaniem aparatury nadawczo-odbiorczej produkowanej przez amerykańską firmę Infinera, lidera w technologii telekomunikacji. Dzięki temu sprzętowi i naszemu światłowodowi przesłaliśmy ponad 11 terabitów na sekundę.

Czyli polska szkoła istnieje i liczy się na świecie?

Tak, śmiało można powiedzieć, że znajduje się wśród liderów światowej technologii światłowodów. Na bazie tej technologii już powstało ponad 100 różnych patentów opublikowanych na całym świecie. W tej chwili ta szkoła, pracownia technologii światłowodów nadal działa, chociaż Jan Wójcik już niestety nie żyje. Zakładał firmę InPhoTech razem ze mną. Naszym zamiarem było doprowadzić do tego, żeby Polska produkowała światłowody. W tej chwili jego następca, prof. Paweł Mergo, kieruje tą szkołą i wraz z nim rozwijamy tę technologię i wdrażamy do przemysłu. (…)

Na czym ten rekord świata polega?

Polega na tym, że w światłowodzie chcemy przesłać jak najwięcej informacji.

Kable światłowodowe, szczególnie te kładzione pod wodą, pomiędzy kontynentami, mają ograniczoną ilość miejsca i możliwości wzmacniania sygnału. A my stworzyliśmy światłowód, którym można przesłać więcej informacji, np. światłowód wielordzeniowy.

Jest ogromne zapotrzebowanie na przesyłanie coraz większej ilości informacji. Naukowcy spotykają się i omawiają nowe rozwiązania, które pozwolą przesyłać coraz więcej informacji. Okazuje się, że w ciągu najbliższych 10 lat zapotrzebowanie na przesył informacji wzrośnie ponad dziesięciokrotnie. To oznacza, że trzeba stworzyć światłowody, które będą w stanie tyle informacji przesłać.

I nie ma drugiej firmy, drugiej grupy naukowców, która by potrafiła stworzyć taki światłowód?

Oczywiście mamy konkurencję, szczególnie japońskie koncerny, jednak ich rozwiązania ustępują w istotnych elementach naszym. Przede wszystkim nasze rozwiązanie jest w pełni kompatybilne z obecnymi standardami telekomunikacyjnymi. Światłowody produkowane czy proponowane przez Japończyków takiej kompatybilności nie mają i dlatego już od roku mamy rekord świata przesyłu ilości informacji. Nikomu nie udało się dotąd tego rekordu pobić. (…)

Z jak dużą grupą naukowców Pan pracuje?

To jest zespół kilkuosobowy.

W porównaniu z dużymi amerykańskimi firmami to jest taki partyzancki oddział.

Pamiętam, że jak 10 lat temu zaczęliśmy się interesować światłowodami wielordzeniowymi, japońska firma NTT ogłosiła, że rząd japoński przeznaczył ponad 200 mln dolarów na wytworzenie światłowodu, którym będzie można przesyłać więcej informacji. Wtedy jeden z moich kolegów naukowców powiedział: nie ma co się tym zajmować. Są dużo więksi, którzy potrafią to zrobić.

Na szczęście Janek Wójcik opracowywał technologię światłowodów specjalnych już od lat dziewięćdziesiątych. W związku z tym mieliśmy ogromną przewagę – jego spuściznę.

Przewagę wiedzy.

Przewagę wiedzy. I ta przewaga wiedzy powoduje, że dzisiaj my mamy rekord światowy i mamy światłowód. (…)

Toczy się wojna na Ukrainie, ale jest też wojna podwodna. Struktury NATO oficjalnie się tym zajmują, bo wystarczy przeciąć symboliczny kabel, żeby zakłócić gospodarkę światową.

Piotr Maziewski: Tych kabli jest bardzo dużo. Akurat 14 lutego, kiedy miała miejsce konferencja obu panów posłów, NATO powołało specjalną jednostkę, która ma się zajmować szukaniem sposobów przeciwdziałania tego typu akcjom.

W tej chwili Rosjanie posiadają technologię, która pozwala nie tylko przecinać kable na dużych głębokościach, ale ingerować w system zasilania i podsłuchiwać. Raporty opublikowane w Wielkiej Brytanii i w Holandii mówią o tym, że dla gospodarki skutki takich skomasowanych akcji mogą być znacznie większe niż skutki wojny czy covidu.

Więc to są poważne sprawy, o których debatują poważni politycy, a poważne instytuty badawcze poszukują rozwiązań. Patenty i technologie, które posiada Pan Profesor, dają olbrzymie szanse, żeby wspólnie z naszymi partnerami, z którymi działamy – a są to największe firmy, które zajmują się budowaniem tego typu instalacji – wprowadzić rozwiązania do masowego stosowania.

Na czym polega Pana projekt złożony w NCBR?

Projekt dotyczy implementacji światłowodów wielordzeniowych do technologii morskiej. Dzięki współpracy z Panem Profesorem wraz z gronem inżynierów i naukowców, a także z inżynierami z USA, udało się stworzyć koncepcję zaimplementowania tych światłowodów do technologii podmorskiej.

Chodzi głównie o to, że w tzw. repeaterach, które wzmacniają sygnał co 100 km – bo podobnie jak na lądzie, sygnał pod morzem trzeba wzmacniać – chcemy zmodyfikować system wzmacniaczy, żeby wykorzystać światłowody opatentowane przez Pana Profesora.

Krótko mówiąc, to miał być eksperyment, czy ten polski światłowód można położyć na dnie morza.

To nie jest eksperyment. Bardzo wiele dokumentacji udostępniliśmy naszym partnerom w USA, a współpracujemy z podmiotami, które budowały największe systemy światłowodowe.

Czyli nie jest tak, jak powiedział jeden z posłów opozycji, że to jest firma, która ma zdolność kredytową na poziomie 470 zł?

We wszystkich tego typu projektach finansowanie odbywa się za pomocą inwestorów zewnętrznych. Tego ci panowie nie wiedzą. Oni nie zgłosili się do nas, żebyśmy im wytłumaczyli, na czym polega projekt. I bazując tylko na wiedzy w zakresie tematu projektu, wygłosili szereg bardzo niefortunnych, delikatnie mówiąc, wypowiedzi na temat naszej innowacyjności, naszych zasobów, kompetencji – bardzo krzywdzących i nieprawdziwych. (…)

NCBR wysłało do Pana pismo w sprawie tego, czy udzieliło dostępu do dokumentacji: „NCBR nie przekazywało panom posłom Szczerbie i Jońskiemu dokumentacji projektu, nie udostępniało też taśm z nagrań ekspertów”; bo dwie taśmy ujrzały światło dzienne.

To jest czyn, który zdecydowanie wyczerpuje znamiona przestępstwa. Opublikowano taśmy dotyczące projektu, na których są informację będące tajemnicą przedsiębiorstwa.

Nasza firma zawarła szereg umów z innymi podmiotami, również zagranicznymi. Publikacja tych danych jest złamaniem szeregu naszych praw i będziemy ich na pewno dochodzić. (…)

Czy ta burza pozbawi Pana dotacji NCBR?

Mam nadzieję, że nie, gdyż bardzo ważny projekt, nie tylko z punktu widzenia nauki, mógłby zostać pogrzebany. I kolejny raz wielkie osiągnięcie polskich naukowców byłoby realizowane gdzieś indziej.

Cały wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z prof. Tomaszem Nasiłowskim, założycielem firmy InPhoTech, i Piotrem Maziewskim, prezesem Chime Networks, pt. „Światłowodowy rekord świata”, znajduje się na s. 8 i 9 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 106/2023.

 


  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z prof. Tomaszem Nasiłowskim, założycielem firmy InPhoTech, i Piotrem Maziewskim, prezesem Chime Networks, pt. „Światłowodowy rekord świata”, na s. 8 i 9 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 106/2023