Kowalczyk: Przedsiębiorcy nie będą mieli wątpliwości co do korzyści wynikających z Polskiego Ładu

W porannej audycji szef sejmowej komisji finansów publicznych komentuje najnowsze poprawki do Polskiego Ładu. Jak twierdzi Henryk Kowalczyk, jedną z najważniejszych jest tzw. ulga dla klasy średniej.

W wywiadzie z redaktorem Łukaszem Jankowskim szef sejmowej komisji finansów publicznych, Henryk Kowalczyk (PiS), mówi o przyszłej polityce gospodarczej po wprowadzeniu Polskiego Ładu. Zdaniem polityka partie PiS oraz Kukiz’15 przegłosują plany zreformowania gospodarki. Co więcej, mimo, iż projekt jest reformy jawi się jako twór silnie kompromisowy lub wręcz niezadowalający dla wielu sejmowych ugrupowań Henryk Kowalczyk mówi o jego licznych zaletach. Zdaniem polityka PiS bezsprzecznie skorzystają na nim najubożsi Polacy.

Trudno wyobrazić mi sobie posła, który nie popiera Polskiego Ładu – mówi gość „Poranka WNET”.

Jak zaznacza gość porannej audycji reforma systemu podatkowego nie jest jeszcze ukończona. Obecnie trwa rozpatrywanie zgłoszonych w środę 29 września w czasie drugiego czytania poprawek. Jedną z nich jest m.in. rozszerzenie ulgi dla klasy średniej:

Jedna z najważniejszych poprawek to rozszerzenie tzw. ulgi dla klasy średniej, która jest zastosowana dla osób pracujących na umowie o pracę, zarabiających pomiędzy 6-13 tys. Takim algorytmem obniża się podatek – wspomina polityk.

Jednocześnie, jak zaznacza rozmówca Łukasza Jankowskiego taką samą ulgę mają otrzymać także osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Osoby takie muszą jednak spełnić pewne warunki. Jak podkreśla polityk dotyczą one zarobków oraz sposobu rozliczania się:

Również taka sama ulga będzie zastosowana dla osób, które prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą, których dochody mieszczą się w przedziale 6-13 tys. i rozliczają się na zasadach ogólnych – dodaje Henryk Kowalczyk.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Joanna Postupalska-Bożek: warto uczyć dzieci oszczędności jak najwcześniej

Blogger w „Oszczędzanie na przyszłość” o tym, jak uczyć dzieci oszczędzania.

Joanna Postupalska-Bożek wyjaśnia, dlaczego należy wyrabiać w dziecku nawyk oszczędzania.

Nawyk oszczędzania uczy przede wszystkim systematycznie gości cierpliwości odwagi wolności od strachu, a nawet pewności siebie.

Blogger w Oszczędzanie na przyszłość zaznacza, że majątek nie spada z nieba, ale zaczyna się od oszczędzania, a potem przychodzi inwestowanie.

Banki oferują różne narzędzia już dla takich małych dzieci poniżej 13. roku życia, gdzie dzieci poprzez zabawę z aplikacją bankową mogą uczyć się oszczędzania, planowania wydatków, robienia przelewów.

Postupalska-Bożek wskazuje na edukacyjną rolę kieszonkowego. Dzięki niemu dziecko uczy się dysponować pieniędzmi, tak aby mu starczyło.

Kieszonkowe warto dawać, bo te pieniądze uczą dziecko zarządzania swoimi finansami jest to taka namiastka jakby pierwszej pensji dziecka i dziecko samo decyduje, na co te pieniądze będzie wydawać.

[related id=154603 side=right]Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Waldemar Gruna o Turowie: to nie strona czeska jest motorem tej sytuacji, a strona niemiecka

Gościem „Poranka Wnet” jest Waldemar Gruna – redaktor naczelny i wydawca pisma „Region Europa”, który wypowiada się na temat sporu o kopalnię w Turowie oraz wskazuje jego drugie dno.

Waldemar Gruna komentuje spór z Czechami o kopalnię w Turowie – dotychczasowy bieg wydarzeń w tej sprawie nie wywołuje jego zdziwienia; dodatkowo zaznacza, że wydarzenia przedstawiane są w formie nieco przeinaczonej.

To nie strona Czeska jest motorem tej sytuacji, a strona Niemiecka.

Gość „Poranka Wnet” wspomina, że już w styczniu bieżącego roku burmistrz jednego z niemieckich miast złożył skargę dotyczącą Turowa. Dodatkowo wcześniej, w październiku 2020 roku Niemcy zaapelowali do Komisji Europejskiej w sprawie ochrony wód. Działania utrzymane w podobnym tonie usiłowano przenieść także na terytorium Polski.

Minister Sprawiedliwości Saksonii skierowała do firmy prawniczej w Warszawie wniosek o sprawdzenie zgodności z prawem przedłużenia koncesji kopalni.

Zdaniem redaktora naczelnego pisma „Region Europa” Niemcy jawią się jako inicjator całej sytuacji, natomiast strona Czeska może być traktowana po części instrumentalnie. Jak się okazało, Czesi nie są jedyną stroną pozwu przeciwko Polsce.

W czerwcu Komisja Europejska dołączyła jako strona do pozwu Czech przeciwko Polsce.

Waldemar Gruna zwraca też uwagę na fakt, że w tym przypadku gra toczy się na wielu płaszczyznach.

Mamy tu element oddolnej gry samorządowej oraz poziom UE, czyli Komisja Europejska.

Zdaniem naszego gościa można dostrzec drugie, niezwykle istotne dno całej sprawy.  Zaznacza on, że ostatnia modernizacja Turowa była jedną z najważniejszych w Europie w ostatnim czasie – jest to budowa nowego bloku, który ma jedne z najlepszych parametrów, jeśli chodzi o spalanie węgla brunatnego na świecie. Pierwsza modernizacja na początku lat 90 spowodowała niechęć Niemców do strony polskiej.

Niemcy mieli niedaleko Görlitz dwie elektrownie, które zatrudniały ok 2-3 tysiące ludzi – obie zamknięto w latach 90, co spowodowało kryzys na rynku pracy. W konsekwencji ponad 30 tysięcy ludzi wyemigrowało z Görlitz do Niemiec Zachodnich. Sytuacja spowodowana była tym że obie elektrownie nie uzyskały wsparcia, które finalnie przypadło dla Turowa.

W swojej ocenie sytuacji gość „Poranka Wnet” uwypukla również błędy przy wyborze osób zarządzających kompleksem.

Sytuacja kadrowa po 2015, odkąd Sławomir Z. został prezesem PGE, pogorszyła się.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Paweł Bobołowicz: stajemy się coraz bardziej osamotnieni w polityce wobec Rosji

Jak na umowie Węgier z Gazpromem traci Ukraina? Co to oznacza dla Polski? Paweł Bobołowicz o węgierskiej polityce energetycznej, protestach Kijowa i osamotnieniu Polski w jej polityce wobec Rosji.

Węgry w poniedziałek podpisały z Gazpromem nową długoterminową umowę na dostawy rosyjskiego gazu. Umowa została zawarta na 15 lat z możliwością zmiany wielkości zakupu dopiero za 10 lat.

Paweł Bobołowicz wyjaśnia, że chodzi o 4,5 mld metrów sześciennych gazu ziemnego. Ma on płynąć z Rosji do Węgier z dwóch kierunków- z południa przez Serbię i z zachodu przez Austrię.

Na ukraińską reakcję nie trzeba było długo czekać. Szef ukraińskiego MSZ Dymytro Kułeba zauważył, że Węgry będąc członkiem UE i NATO mają szczególne relacje z Rosją. Powiedział, że zawarta przez Budapeszt umowa

To uderzenie i odpowiednio na nie odpowiemy bez żalu i współczucia.

Kijów podkreśla, że sprawy energetyczne nie są kwestią jedynie gospodarczą, lecz także bezpieczeństwa. Ukraina na forum Unii Europejskiej będzie chciała zbadać zgodność tej umowy z europejskimi traktatami. Jak wskazuje Paweł Bobołowicz, relacje węgiersko-ukraińskie nigdy nie należały do najlepszych, aczkolwiek konflikt ten pokazuje, że w Unii Europejskiej nadal istnieją przypadki ogromnych rozbieżności w polityce krajów członkowskich. Nasz korespondent przypomina, iż

Ukraina nie kupuje bezpośrednio do umowy gazu na podstawie umowy z Gazpromem, co nie oznacza, że nie kupuje gazu rosyjskiego. Kupuje gaz rosyjski, ale wyłącznie na swej zachodniej granicy.

Tymczasem w tym roku PGNiG kupiło 85 proc. udziałów w spółce Karpatgaz, która planuje wydobycie gazu na zachodzie ukraińskiego państwa.

Dzisiaj pojawiło się rozporządzenie prezydenta Ukrainy numer 488 dotyczące zmian w składzie Narodowej Rady Inwestycyjnej.

W skład rady został włączony dekretem prezydenta Ukrainy Ireneusz Derek, przedstawiciel PGNiG na Ukrainie. Oznacza to, jak komentuje Paweł Bobołowicz, że Kijów poważnie traktuje stronę polską. Gorzej wyglądają stosunki Kijowa z Budapesztem.

Węgry nie są orędownikiem przystąpienia czy zbliżania Ukrainy w kierunku Euro atlantyckim i wcale tego nie ukrywają. Do tego dochodzą spory na tle kwestii mniejszości narodowej węgierskiej

Prorosyjskie sympatie na Węgrzech nie sprzyjają współpracy Budapesztu z Kijowem. Węgry, które są postrzegane jako nasz sojusznik wewnątrz Unii Europejskiej i państwo bliskie nam ideowo, mają inne podejście do Rosji niż Polska.

Stajemy się coraz bardziej osamotnieni […] wbrew logice.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.J./A.P.

Kaźmierczak: polityka w Brukseli niczym nie różni się od tej prowadzonej w polskim sejmie

Gościem „Poranka Wnet” jest Cezary Kaźmierczak – prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, publicysta, wydawca, który mówi o stojących przed Polską wyzwaniach gospodarczych.

Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców mówi o kondycji polskiej gospodarki – jego zdaniem sprawy zmierzają we właściwym kierunku.

Polscy przedsiębiorcy odrobili straty i póki co wróciliśmy na ścieżkę sprzed pandemii.

Gość „Poranka Wnet” zauważa, że następuje częściowa deglobalizacja gospodarki – jeśli chodzi o produkcję, zmienia się ona w gospodarkę kontynentalną. Oznacza to, jego zdaniem, koniec produkcji towarów w jednym miejscu – w Chinach. Beneficjentami takiego obrotu spraw są m.in. Polska, Czechy, czy Rumunia – kraje, które mają siłę roboczą.

Buduje się centra logistyczne, rozbudowywane są fabryki.

Są to warunki sprzyjające rozwojowi polskiej gospodarki, z których Rzeczpospolita powinna w maksymalnym stopniu korzystać.

Jest to przyspieszona industrializacja Europy Środkowej. Rozkwita też eksport – przedsiębiorcy czują się coraz pewniej.

Publicysta dostrzega jednak dwa główne zagrożenia dla Polski w zaistniałej sytuacji.

Są to: wielkie ryzyko legislacyjne oraz wzrost cen energii w Polsce.

Cezary Kaźmierczak krytykuje również nieumiejętność poruszania się polskich polityków na forach unijnych.

Jak Polacy dalej będą uprawiać politykę w Brukseli na potrzebę rozgrywek wewnętrznych w kraju, to skończy się to dla nas źle.

Źródła takiego stanu rzeczy gość „Poranka Wnet” wypatruje w niewłaściwym podejściu mentalnym do całej sprawy.

Polacy traktują Brukselę jak Moskwę – jako coś obcego, w czym nie uczestniczymy i co nam narzucono, a tam trzeba walczyć o swoje, bo polityka w Brukseli niczym nie różni się od tej w polskim sejmie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Gniewecki: promowani są naukowcy, którzy twierdzą, że jedynym winnym globalnego ocieplenia jest człowiek

Gościem „Poranka Wnet” jest Adam Gniewecki – publicysta „Kuriera WNET”, który mówi o globalnym ociepleniu. Zdaniem publicysty, wymaga się w tej sprawie od ludzi zbyt daleko idących poświęceń.

 

Publicysta „Kuriera WNET” Adam Gniewecki stwierdza, że nie ma żadnych dowodów na antropogeniczny charakter globalnego ocieplenia. Zauważa też, że działania ruchów i organizacji na rzecz walki ze wspomnianym ociepleniem zdają się rozrastać do niezdrowych rozmiarów.

To się staje dogmatem – w tej chwili już nie mówi się czy w ogóle ma ono miejsce, tylko używa się tego terminu jako zjawiska, której jest oczywiste.

Zdaniem gościa „Poranka Wnet” nie ma żadnych dowodów na to, że to działalność ludzka jest źródłem globalnego ocieplenia. Świat naukowy wydaje się wspierać rozwój takiej narracji, choć nie można mieć co do tego całkowitej pewności.

Nie jesteśmy pewni jakie są proporcje miedzy naukowcami, lecz wiemy na pewno, że promowani są ci, którzy twierdzą, że winien jest człowiek.

Publicysta jest przekonany, że zespoły powołane do badań nad istnieniem tego zjawiska – w tym ten ONZ-owski – robią błędy i naginają prawdę, działając pod uzyskanie konkretnego, zamówionego wyniku. Adam Gniewecki wspomina poglądy naukowca Zbigniewa Jaworowskiego, który twierdził, że niepoparte wystarczającymi dowodami hipotezy na temat globalnego ocieplenia są brutalnym uderzeniem w podstawowe źródła energii współczesnej cywilizacji, która jego zdaniem nie miała żadnych szans wpływania na klimat.

Mamy cywilizację – ten najwyższy wykwit miliardów lat ewolucji. Mamy to wszystko poświęcić na ołtarzu ekologii?

Gość „Poranka Wnet” zaznacza, że poszukiwanie nowych źródeł energii jest dobrym kierunkiem, lecz bez wyciągania konsekwencji wobec dotychczasowych.

Działalność ludzka powinna iść w kierunku poszukiwania innych źródeł, a nie eliminacji węgla.

Zauważa również, że jeśli odrzuci się Stany Zjednoczone i podda analizie samą Europę Zachodnią, która jest najbardziej o zanieczyszczanie klimatu obwiniana, to wydziela ona do atmosfery jedynie 6.4% dwutlentku węgla.

Ktoś musi mieć w tym interes finansowy i polityczny.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Wiech: budujemy naszą własną wpinkę do międzynarodowego systemu energetycznego

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Jakub Wiech – zastępca red. naczelnego portalu energetyka24.PL, który komentuje bieżącą aktywność Polski w sektorze energetycznym.

Jakub Wiech komentuje zakupienie przez Polskę 21 koncesji na norweskim szelfie kontynentalnym. Doszło do finalizacjI marcowej umowy z grupą Ineos,  podpisanej przez grupę PGNIG  – jej wartość to 320 milionów dolarów.

W ramach tego zakupu PGNIG wzbogacił się o 21 koncesji na Morzu Norweskim na północ od Trondheim.

Spółka będzie mogła wzbogacić możliwości pozyskiwania gazu z tego obszaru. Jest to również zabieg o dużym znaczeniu strategicznym.

Ma to duże znaczenie w kontekście budowy systemu Baltic Pipe, który ma połączyć nasz kraj z tym obszarem wydobywczym.

Gość „Kuriera w samo południe” zaznacza, że Polska ma do dyspozycji potężne instrumenty jeśli chodzi o poszukiwanie i wydobycie nowych złóż. Dodatkowo z szelfu norweskiego biegną gazociągi, które mają połączenie z m.in. z Anglią , Szkocją, Francją, czy Niemcami.

Budujemy nasz własną wpinkę do międzynarodowego systemu.

Zastępca redaktora naczelnego portalu energetyka24.PL komentuje również technologię SMR, którą zainteresowanie wyraża coraz więcej polskich spółek.

Małe reaktory jądrowe mogą posłużyć nie tyko do produkcji energii elektrycznej ale i ciepła systemowego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Dr Chocian: wpadliśmy w ślepą uliczkę poprawności politycznej i wykańczamy swoją energetykę oddając ją walkowerem

Gościem „Poranka Wnet” jest dr Grzegorz Chocian – przedsiębiorca, społecznik, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody, który komentuje bieżącą sytuację na rynku energetycznym.

Nie ustaje debata na temat potencjalnej i nieuniknionej transformacji energetycznej, której musi poddać się Polska – dr Grzegorz Chocian zaznacza, że powinniśmy do tego zagadnienia podejść pragmatycznie i przeprowadzić zmiany z korzyścią dla krajowego systemu energetycznego.

Musimy podjąć pewne wysiłki związane z transformacją energetyczną po to, by ta energia była tańsza i łatwiej dostępna – będziemy wtedy osiągać cele klimatyczne.

Członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody zaznacza również, że cała kwestia klimatyczna wykorzystywana jest jako broń w międzynarodowej batalii politycznej, a fakty na jej temat są poddawane modyfikacjom, które w znaczny sposób przeinaczają jej merytoryczny sens.

Różnica między dziennikarstwem a propagandą jest taka, że propaganda odwołuje się do emocji, że zaraz świat nam się tak zagrzeje, że wszyscy zginiemy  – to jest przesadzone.

Dr Chocian komentuje również spór z Czechami o kopalnię w Turowie – zaznacza, że jest to bardzo istotna kwestia, którą trzeba rozegrać na swoją korzyść.

W tej chwili toczy się gigantyczna gra nie o wodę po stronie czeskiej tylko o energie po stronie polskiej j – kto będzie jej wytwórcą.

Zdaniem gościa „Poranka Wnet” Polska nie powinna całkowicie rezygnować z wykorzystywania węgla – na świecie, poza Europą, jego wykorzystanie stale zwiększa się.

Trzeba się zastanowić, co innego z węglem zrobić – tymczasem my wchodzimy w buty głosów, które mówią, że trzeba z jego zrezygnować kompletnie, podczas gdy świat poza Europą zwiększa zużycie węgla.

Dr Chocian dodaje, że Polska do tej pory odpowiadała za 1% światowego zużycia węgla, teraz natomiast – poniżej 0,7% i liczba ta w dalszym ciągu spada. Rezygnacja i z tak minimalnego udziału nie wyszłaby jego zdaniem Polsce na dobre.

To nie będzie miało żadnego wpływu na kwestie klimatyczne lecz spowoduje, że nie będziemy mieli własnej energii – to nie zrównoważony rozwój, tylko oddanie rynku.

Bieżącą dynamikę towarzyszącą debacie nad sprawą klimatyczną gość „Poranka Wnet” komentuje krótko, acz zwięźle.

Wpadliśmy w ślepą uliczkę poprawności politycznej i wykańczamy swoją energetykę oddając ją walkowerem.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Za (miliony) euro sprzedamy własną matkę. Proces już się rozpoczął / Felieton sobotni Jana Azji Kowalskiego

Otrzymujemy z Unii Europejskiej wpłacone tam nasze pieniądze, po potrąceniu prowizji na utrzymanie tego wstrętnego molocha. Zatem więcej tracimy niż zyskujemy i jeszcze musimy polubić szatańską tęczę!

Ale byłem dumny z naszych samorządowców, gdy parę lat temu przyjmowali uchwały blokujące inwazję ideologii gender na ich małe ojczyzny. Świętokrzyskie, Małopolska, Podkarpacie. Tymczasem w środę, po apelu rządu, sejmik województwa świętokrzyskiego jako pierwszy wycofał się z buńczucznego non possumus (Kolejne zrobią to za chwilę).

„My, radni Województwa Świętokrzyskiego, wyrażamy swoją głęboką dezaprobatę i zdecydowany sprzeciw wobec prowadzonych przez liberalne środowiska polityczne i społeczne prób promocji ideologii opartej na afirmacji LGBT, stojących w jawnej sprzeczności z dziedzictwem kulturowym i wielowiekowymi tradycjami chrześcijańskimi nie tylko Regionu Świętego Krzyża, ale także Polski i Europy”. (Za: PCH24).

Tak uchwalili w roku 2019. Ale teraz, dwa lata później, gdy Komisja Europejska wstrzymała przelew w wysokości 16 mln euro, rura naszym wielowiekowym chrześcijanom wyraźnie zmiękła. Zapewnili Wysoką Komisję, że za uchwałę żałują, odwołują ją i od tej pory będą się we wszystkim Wysokiej Komisji słuchać.

– To kiedy puścicie ten przelew?

Jeżeli nie rozumieliście, co oznacza powiązanie funduszy europejskich z praworządnością, to już dłużej nie musicie się zastanawiać.

A co oznacza praworządność w wykonaniu Komisji Europejskiej Parlamentu Europejskiego i Trybunału Sprawiedliwości UE? Oznacza jedno – bezwzględne egzekwowanie poddaństwa słabszych państw Unii Europejskiej wobec najmocniejszego państwa, czyli Niemiec. I towarzyszącej im chwilowo w roli alibi Francji. Oraz bezwzględny ideologiczny dyktat nowej bolszewii względem zacofanej, jeszcze chrześcijańskiej, wschodniej części Europy.

To powiązanie zapewnił nam najlepszy polski rząd i najlepszy negocjator tysiąclecia, premier Mateusz Morawiecki. A teraz, zgodnie z paryską umową, naciska na samorządy (formalnie to skandal, ten list do samorządowców ministra Budy), aby „praworządności” europejskiej (czyli czyjej?) przestrzegały.

Oznacza to otwarcie drzwi do naszych przedszkoli, szkół, domów kultury, teatrów i in. dla ideologii rozbicia rodziny i zniszczenia człowieka – dziecka Bożego. Za euro, za miliony euro.

Jedno w tym wszystkim zastanawia. Z prezentacji ministra Patryka Jakiego z Solidarnej Polski i wyliczeń profesora Krysiaka wynika czarno na białym, że sprzedajemy się za nasze własne euro. Że otrzymujemy z Unii Europejskiej wpłacone tam nasze pieniądze, po potrąceniu prowizji na utrzymanie tego obrzydliwego molocha. Zatem więcej tracimy niż zyskujemy i jeszcze musimy polubić szatańską tęczę!

Pal sześć lgbt. A Turów? Okazuje się, że jako jedyny śmierdzi. Natomiast takie same elektrownie po stronie czeskiej i niemieckiej pachną. I nie szkodzą środowisku i klimatowi.

Widać w ostatnich latach wyraźnie, że polski rząd, powołany przez obóz Zjednoczonej Prawicy, kompletnie nie radzi sobie w negocjacjach z władzami Unii Europejskiej. Co więcej, coraz wyraźniej widać, że jesteśmy członkiem drugiej kategorii. Takim, który ma jedno prawo: podporządkować się.

Dzieje się tak nie bez przyczyny. Wbrew pokazowej walce na śmierć i życie z Platformą Obywatelską, politycy Prawa i Sprawiedliwości są tak samo przekonani o naszej niższości i wasalności w stosunku do Europy. Kontynuują tę samą samobójczą politykę uzależnienia finansowego, gospodarczego i strukturalnego od UE. I wykazują patologiczny lęk przed wzięciem odpowiedzialności za polskie państwo i naród.

Człowiek rzadko się zmienia na lepsze, natomiast struktury mogą tylko na gorsze. Dlatego nie możemy się spodziewać zmiany prowadzenia naszej europejskiej polityki przez obecny obóz władzy. Czy szansą są kolejne wybory? Patrząc na obecne sondaże i ich uczestników, byłoby tylko gorzej.

Tymczasem stoją przed nami prawdziwe wyzwania.

  1. Obrona suwerenności gospodarczej państwa.
  2. Obrona chrześcijańskich wartości narodu.
  3. Obrona niepodległości politycznej w niepewnej przyszłości.
  4. Obrona indywidualnej wolności każdego z nas.

Jak im sprostać? Pomyślcie o tym w wolnej chwili. Swoje przemyślenia przedstawię następnym razem.

Jan Azja Kowalski

Robert Zapotoczny: PPK nie wymaga żadnego działania. Opiera się na inercji

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Robert Zapotoczny – współtwórca programu Pracowniczych Planów Kapitałowych.

Ekonomista komentuje zmiany w zakresie popularności tworzenia Pracowniczych Planów Kapitałowych. Gość tłumaczy na czym polega ten plan. Chodzi o to, aby w miejscu swojej pracy zapisać się do takiego planu a cały mechanizm polega na odpisaniu odpowiedniego procenta od swoich zarobków, który staje się oszczędnościami. Długofalowo przyczynia się to do konieczności zaoferowania podwyżki przez danego pracodawcę.

PPK nie wymaga żadnego działania. Ono opiera się na inercji, na tym, żebyśmy nic nie robili. Niczego sobie nie planowali. Po prostu zostawili sprawy jakimi one są i budowali oszczędność.

Robert Zapotoczny odnosi się również do kwestii powszechnego brak zaufania dla systemowego programu oszczędzania. Aczkolwiek zdaniem ekonomisty w momencie trudniej sytuacji posiadanie oszczędności jest na prawdę rzeczą, która procentuje w nagłych przypadkach.

Jeżeli jesteśmy w sytuacji podbramkowej, w sytuacji, kiedy nagle potrzebujemy większej kwoty pieniędzy, bez względu na to jako to jest przyczyna to posiadanie oszczędności zdecydowanie zmienia nasza postawę, samopoczucie pewność siebie.

Gość przypomina najważniejsze informacje, jakie są potrzebne do tego, aby zapisać się do Pracowniczego Planu Kapitałowego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.J.