Malarstwo, rysunek, rzeźba… To wszystko jest nam znane. Ale czy znana jest nam sztuka witrażu?

Wawel, Muzeum Narodowe, Sukiennice, Kościół Mariacki – to obiekty, które każdy zwiedza podczas pobytu w Krakowie. Ale czy ktoś z nas wybrał się do Pracowni i Muzeum Witrażu?

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Podczas pobytu w Krakowie każdy z nas pragnie zwiedzić najbardziej znane miejsca turystyczne, które zachwycają swym pięknem i monumentalnością. Tak jest w przypadku Kościoła Mariackiego, którego wnętrze aż kipi z przepychu, czy Katedry Wawelskiej, gdzie różnorodność stylów poszczególnych naw łączy się z wędrówką ku kolebce historii Polski. Jednakże przemierzając ulice drugiej stolicy naszego kraju warto również wspomnieć o miejscu, w którym poznamy sztukę wytwarzania piękna we szkle. Chodzi o Pracownię i Muzeum Witrażu.

Podążając za uchwyceniem piękna w Krakowie dążymy do wielkiego budynku przy alejach 3 Maja. Tam znajduje się Muzeum Narodowe. Dosłownie kilkaset metrów dalej, gdyż przy alei Zygmunta Krasińskiego 23, w starej kamienicy – została bowiem wzniesiona w 1908 r. z inicjatywy Stanisława Gabriela Żeleńskiego (brata sławnego tłumacza i pisarza Tadeusza „Boya” Żeleńskiego) – znajduje się Muzeum Witrażu. To miejsce, które nie tylko może kojarzyć się ze sztuką kościelnych witraży, ale nade wszystko z placówką przedstawiającą dzieła o świeckim charakterze.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Co możemy uświadczyć przy kamienicy, która jest ewenementem na skalę światową, gdyż zachował się w niej oryginalny wystrój i układ wnętrz? Nade wszystko atmosferę, która oddaje klimat pracowni z początków XX wieku. Z powodu pierwszej jak i drugiej wojny światowej takich miejsc nie ma na mapie naszego kraju jak na lekarstwo. Wobec czego sama architektura i historia budynku zachęcają nas do odwiedzenia tej placówki. Ale to tylko przedsmak tego, co uświadczymy wewnątrz. Albowiem jest to miejsce jest nietuzinkowe. Tak jak w przypadku muzeów dobrze wiemy, czego możemy się spodziewać, tak w tym wypadku będziemy mile zaskoczeni. Czeka nas bowiem podróż po nieznanym większości świecie sztuce projektowania piękna na szkle.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Ciekawskiego gościa, który pragnie poznać sztukę witrażu, oprowadzi pracownik wyjaśniający mu meandry tej, jakby się miało zdawać, sakralnej kultury. Przedstawi techniki tworzenia witraży. Zdawać by się miało, że jest to sztuka dość prosta. Wszakże pocięcie kawałków produktu, który wymyślili starożytni Rzymianie, i poukładanie tychże komponentów w całość, wydaje się czymś łatwym. Nic bardziej mylnego! Samo cięcie tafli szkła wymaga wielkiego doświadczenia, a modelowanie ołowianych ramek jest fachem nader trudnym. Każda z technik w muzeum zostaje przedstawiona przez przewodnika, co nie raz wprawia w zdziwienie miłośników kultury. Sztuka bowiem tworzenia witraży wymaga niezwykłej precyzji i skupienia. W dzisiejszym świecie, który jest ekstremalnie szybki, może to przyprawić o zawrót głowy. Jeszcze większego podziwu doznajemy, kiedy jesteśmy świadkami tworzenia się szklanej, lecz nie kruchej, sztuki.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Będąc w muzeum, jesteśmy w pracowni, pośród artystów, którzy codziennie przykładają się, aby dzieło zostało stworzone. Spotykamy pracowników oczyszczających ramki z fugi, mistrzów malujących obrazy na szkle czy te osoby, które z dokładnością księgowych zajmują się „buchalterią” wycinania kolorowego szkła. Ono za kilka tygodni będzie cieszyć nasze oczy spójną kompozycją. Wcześniej jednak jest preparowane przez artystów pracowni. Ten akcent położony na rzemieślniczą tudzież artystyczną część tworzenia witrażu jest uwypuklony podczas zwiedzania warsztatu przy alei Zygmunta Krasińskiego 23 w Krakowie. I jest to doświadczeniem przepysznym, gdyż możemy doznać kontaktu z trudem wykształcania się sztuki. Ileż razy byliśmy w kościołach, gdzie mnogość witraży aż przytłacza, i spoglądaliśmy na te kolorowe szkła galopem. Przedstawiona nam pracownia sprawia, iż zaczniemy spoglądać na witraże czulej, z refleksją, bo poznajemy ilość pracy włożoną w powstawanie malowideł, które by nie istniały, gdyby nie światło solarni. Słońce bowiem sprawia, że sztuka witrażu jawi nam się w tak okazałej formie.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Przemierzywszy pracownię, zostajemy skierowani do muzeum witrażu. Prace, które się tam znajdują sięgają dziesiątek lat. A dzieła artystyczne są zaprojektowane między innymi przez Stefana Matejkę, Stanisława Wyspiańskiego czy Józefa Mehoffera. Przedstawione w ciemnicy witraże, ukazują za pomocą świetlanych ekspozycji swoje chromy. Barwność ekspozycji w pomieszczeniach pełnych nokturnu sprawia, iż jesteśmy świadkami dzieł o niespotykanej gamie tonacji tudzież kolorytu.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Trzeba zwrócić uwagę na projekt Pracowni i Muzeum, który nosi nazwę „W budowie”. Cykl witraży przedstawia prace, które nigdy nie powstały, a były jedynie zaprojektowane. „Apollo” i „Polonia” Wyspiańskiego są zrealizowanymi dziełami, które możemy ujrzeć w muzeum. Obecnie pracownia tworzy witraż profesora Schreitera. Sam artysta z entuzjazmem odniósł się do pomysłu, który lata temu miał „zawisnąć” w katedrze koronacyjnej we Frankfurcie. Przez trudną historię nie powstał. Dziś jednak będzie ukończony w krakowskiej pracowni.

Pracownia i Muzeum Witrażu w Krakowie to punkt, który zachwyca swą nietuzinkową formą przedstawienia sztuki we szkle. Zapewne niejeden Krakowianin czy turysta maszerował aleją Zygmunta Krasińskiego i nie zdawał sobie sprawy, iż w jednej ze starych kamienic znajduje się świat witraży. Mamy nadzieję, że przechadzając się krakowskimi trotuarami ktoś zajdzie do pracowni, która za sprawą szkła i światła zeszkli oczy na sztukę malowania we szkle i da światło umysłowi pragnącemu pojąć witraż, którego początki sięgają nie czasów kamienicy z 1908 r., ale X wieku.

 

K.T.

Największa w historii awaria mediów społecznościowych

W poniedziałek wieczorem miliony użytkowników straciło możliwość korzystania z najpopularniejszych portali społecznościowych, takich jak Facebook, Instagram, Messenger czy WhatsApp

Cały świat mógł wczoraj odczuć skutki problemów sieciowych, które spowodowały zakłócenie pracy takich gigantów jak Facebook, Instagram czy WhatsApp. Około godziny 18 użytkownicy wysłali ponad 10 tysięcy zgłoszeń dotyczących zakłóceń pracy aplikacji oraz braku możliwości zalogowania się na swoje konta. Wielu użytkowników przeniosło się w na chwilę na inne, działające portale, między innymi Twittera, który przywitał nowych użytkowników tweetem:

Awaria trwała około 6 godzin, odniósł się do niej szef Facebooka, Mark Zuckerberg, który przeprosił wszystkich użytkowników za problemy.  Oświadczenie wydał również Santosha Janardhana, szef infrastruktury firmy:

Nasze zespoły inżynierów twierdzą, że zmiany w konfiguracji routerów szkieletowych koordynujących ruch sieciowy między centrami danych były główną przyczyną problemu”.

W skrócie oznacza to błędy w komunikacji między aplikacjami a resztą internetu.

Awaria Facebooka spowodowała spadek ceny akcji portalu na giełdzie o prawie 5%, a wartości rynkowe o 17%, co jest największym spadkiem firmy od niemal roku. Według portalu Bloomberg, wartość majątku Zuckerberga zmalała o ponad 6 miliardów dolarów, co spowodowało jego przesunięcie w rankingu najbogatszych ludzi na świecie na szóste miejsce.

Kalifornijska spółka mierzy się ostatnio również z innymi problemami – dziennik „The Wall Street Journal” ujawnił, że badania przeprowadzone przez Facebooka, a opublikowane w ich wewnętrznej komunikacji, wykazały, że Instagram jest szkodliwy dla milionów młodych osób, zwłaszcza nastolatek, u których „korzystanie z aplikacji przyczynia się do zaburzenia wizerunku własnego ciała”.

K.B.

 

 

Relacja z wyprawy po Besarabii. Bobołowicz: Pojechaliśmy tropem Adama Mickiewicza

Dziennikarze Radia WNET komentują pierwsze dni swojej podróży po ukraińskiej i mołdawskiej Besarabii. Ekipa ruszyła śladem polskiego wieszcza odwiedzając m.in. stepy akermańskie.

Paweł Bobołowicz, Lech Rustecki i Dmytro Antoniuk opowiadają o swojej wyprawie po dawnej Besarabii. Ekipa Radia WNET penetruje m.in. stepy akermańskie i tarutyńskie. Dziennikarze odkrywają wiele miejscowości, o których, wydawało by się, że świat zapomniał:

Trafiliśmy do obszaru, który stanowi część Besarabii ukraińskiej i Obwodu Odeskiego ponad 700 km od ukraińskiej stolicy – mówi Paweł Bobołowicz.

Jak zaznacza rozmówca Magdaleny Uchaniuk, wyjątkowa podróż odbywa się śladem polskiego wieszcza, Adama Mickiewicza. Dziennikarze Radia WNET mieli okazje zobaczyć na własne oczy m.in. bohatera pierwszego spośród cyklu „Sonetów Krymskich” Mickiewicza – stepy akermańskie:

Z Odessy ruszyliśmy przez stepy akermańskie do miejscowości, która nazywa się Frumuszykanowa. W ten sposób trafiliśmy do mołdawskiej części Besarabii – relacjonuje nasz korespondent.

Jednakże, jak dodaje współpracownik redakcji Radia WNET, Dmytro Antoniuk, Besarabia to nie tylko urokliwa i pobudzająca wyobraźnię przyroda. Jak zaznacza nasz gość, miejscowość w której przebywają nasi dziennikarze była przestrzenią trudnej historii:

Frumuszykanowa to miejscowość, która była zniszczona w 1946 r. Sowieci zrobili tu poligon – dodaje Dmytro Antoniuk.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Radio Aktywni Kawosze

Radio AKTYWNI

W Międzynarodowy Dzień Kawy ucięliśmy sobie małą pogawędkę na temat tego popularnego powszechnie napoju.

A jaką wy pijacie? Nam udało się zasmakować najdroższej kawy świata, a przynajmniej wyobraziliśmy sobie taką sytuację. Audycja pełna zaskakujących zwrotów akcji, nietuzinkowych przemyśleń i urokliwych wpadek. Zapraszamy.

 

 

Dochód x wydatki/przychód – wzór na uczciwego obywatela według Urzędu Skarbowego / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Każda zarobiona przeze mnie złotówka nie jest równa każdej wydanej przeze mnie złotówce. Żeby państwo mogło luksusowo funkcjonować, każdy wydany przeze mnie 1 złoty polski = 0,25 złotego.

Co najmniej dwa dni przebywałem w stanie ciężkiego szoku intelektualno-emocjonalnego po poznaniu tego wzoru. Dochód x wydatki dzielone przez przychód. Co to oznacza? Już wyjaśniam. Kupiłem dom za 270 000 zł. Przed upływem 5 lat sprzedałem go za 360 000. W trakcie kolejnych 2 lat za 50 000 kupiłem drewniany domek do remontu. Po upływie kolejnych 4 lat, właśnie teraz, dostałem zapytanie z US o rozliczenie mojego dochodu ze sprzedaży pierwszego domu. I poznałem ten wzór.

  1. Kwota dochodu zwolnionego liczona wg wzoru: dochód x wydatki/przychód, tj. 90 000 zł x 50 000 zł / 360 000 zł daje nam 12 500 zł;
  2. dochód – kwota dochodu zwolnionego: 90 000 zł – 12 500 zł = 77 500 zł i jest to podstawa opodatkowania;
  3. 77 500 zł x 19% podatku = 14 725 zł podatku do zapłaty.

Zatem mój wydatek w kwocie 50 000 zł dla US oznacza jedynie 12 500 zł. To znaczy, że każda zarobiona przeze mnie złotówka nie jest równa każdej wydanej przeze mnie złotówce. Żeby nie przewróciło mi się w głowie, a nasze państwo mogło luksusowo funkcjonować, każdy wydany przeze mnie 1 złoty polski = 0,25 złotego.

Zrozumiałem to i opadły mnie wszystkie traumy z młodości. A wydawało mi się, że dawno już się ich pozbyłem. Od dziecka, ukształtowany przez dziadków i rodziców, nie uznawałem PRL-u za swoje państwo. I tak jak oni oszukiwałem, żeby przeżyć. Na lekcjach ściągałem i podpowiadałem kolegom. Na studiach handlowałem na czarno. Podejmując działalność konspiracyjną w roku 1983 w Niepodległości, którą założył świętej już pamięci Jerzy Targalski, chciałem jak najszybciej to – nie moje przecież – państwo obalić. Nawet na spotkania Rady Politycznej Liberalno-Demokratycznej Partii „Niepodległość” jeździłem pociągiem z Krakowa do Warszawy bez biletu. Dając w łapę (ktoś z patriotycznej młodzieży to zrozumie?) konduktorowi połowę ceny. Nawet alkohol piłem przeciwko temu państwu. Przeciwko komunie.

A teraz moje od 1989 roku państwo, Rzeczpospolita Polska, a nie jakiś tam PRL, oznajmia, że wartość zarobionej przeze mnie złotówki nie jest równa tej wydanej. Bo Rzeczpospolita Polska ma swój specjalny wzór na jej i moją wartość. Co oznacza takie traktowanie mnie, podatnika i obywatela? Tylko tyle, że moja wartość dla państwa jest cztery razy mniejsza niż według siebie stanowię.

Około czterech lat trwało uznawanie przeze mnie Rzeczypospolitej Polskiej za moje państwo. Chociaż nie było to łatwe dla przeciwnika Okrągłego Stołu, któremu zdarzyło się w tamtych czerwcowych dniach roku 1989 wydać parę numerów pisemka „Bojkot” (wyborów). Przestałem przeciwko niemu pić i zacząłem normalnie kupować bilety. Zaprzestałem też działalności na czarno.

Od 2015 roku myślałem, że będzie NASZYM państwem od teraz rządzić Prawo i Sprawiedliwość. Okazało się, że prawo prawem, ale gdzie tu sprawiedliwość?

Nie zapomniałem. Przed tygodniem zapowiedziałem zajęcie się prawdziwymi wyzwaniami, jakie stoją przed nami. Opisałem jedno z nich. Jak mam się poczuć pełnoprawnym i w pełni odpowiedzialnym obywatelem naszego państwa, skoro ono wycenia mnie zaledwie na 25% rzeczywistej wartości?

Jan Azja Kowalski

PS Ale się musiał zdziwić Jurek Targalski na swoim pogrzebie, że ma tylu przyjaciół 😀

Na razie, Kolego!

Ewolucja popularnej sieci sklepów. Czym jeszcze zaskoczy nas Żabka?

W większych miastach zielone szyldy sklepów Żabki widać już na każdym kroku. Teraz przyszła kolej na dark store’y.

Szykuje się zupełna nowość. Niesiona falą popularności, po Biedronce i paru innych sieciach Żabka zamierza otworzyć dark store’y, czyli magazyny, do których nie ma wstępu klient. Dotychczas z tej formy sklepu korzystały jedynie sieci jak Lisek, Jokr, Glovo lub Swyft.

Usługa jest bardzo prosta i zdaje się być odpowiedzią na trwającą pandemię i możliwe kolejne lockdowny. W różnych miastach pojawiają się sieci magazynów. Z nich, kurierzy na rowerach dostarczają zamawiającym podstawowe zakupy spożywcze, produkty chemiczne bądź nawet kosmetyki czy kable do telefonów. Wszystko, co może być potrzebne tu i teraz – bez wychodzenia z domu.

Zgodnie z modelem biznesowym, dzięki bliskiemu i gęstemu położeniu magazynów, zakupy mają być dowiezione do klienta w ciągu 10-15 minut. Pobliski magazyn staje się zatem dla użytkowników usługi czymś w rodzaju drugiej lodówki, do której dostęp jest szybki i wygodny. Tym  bardziej, że w niektórych przypadkach magazyny pracują nawet w niedziele. Kurierzy Jockra dostarczają swoje produkty codziennie między 12.00 a 22.00, a w niedziele od 9.00 do 19.00, a dostawa nic nie kosztuje.

Jak podaje portal wiadomościhandlowe.pl projekt dark store’ów Żabki jest już w fazie testów. Póki co, polski lider rynku convenience nie afiszuje się ze swoimi planami:

Jak ustaliliśmy, w Warszawie trwają już testy co najmniej dwóch dark store’ów, a trzeci ma ruszyć lada dzień. Nie zostało to dotychczas ogłoszone publicznie, ponieważ pilotaż odbywa się jedynie w formule friends&family. Zwykli, szeregowi klienci na razie nie przetestują nowego rozwiązania, co oczywiście nie oznacza, że nie mogą robić zakupów online w Żabce – podaje portal.

Redakcja wiadomoscihandlowe.pl informuje, że pierwszy dark store Żabki mieści się na warszawskim Ursynowie, w środku osiedla bloków. Lokal będący w fazie zamkniętych testów nie został opatrzony logiem, a witrynę częściowo przysłonięto. Co więcej, z nieoficjalnych informacji wynika, że jeśli testy przebiegną pomyślnie, jeszcze przed końcem roku  Żabka może otworzyć 25 podobnych magazynów. Na razie jednak odpowiedź biura prasowego Żabki na pytania odnoście projektu pozostaje dosyć ogólna:

W ramach Grupy Żabka pracujemy nad różnymi konceptami w obszarze modern convenience, które odpowiadają na potrzeby współczesnych klientów. Jest jednak za wcześnie, by mówić o szczegółach tych rozwiązań – poinformowała firma.

N.N.

 

Źródło: wiadomościhandlowe.pl

Kryzys paliwowy w Wielkiej Brytanii. Machura: Dane są dosyć sprzeczne

Tomasz Machura komentuje brytyjski kryzys paliwowy. Podczas gdy rząd mówi o jego końcu, stowarzyszenie niezależnych stacji paliw podkreśla, że poziom zapotrzebowania na paliwo jest nadal podwyższony.


W wywiadzie z redaktorem Łukaszem Jankowskim ekonomista pracujący w Wielkiej Brytanii, Tomasz Machura, opowiada o tamtejszym kryzysie paliwowym. Zdaniem polskiego mieszkańca Wysp trudno wypowiedzieć się o stanie sytuacji z powodu sprzecznych przekazów:

Z jednej strony rząd mówi, że kryzys paliwowy już się kończy, że następuje wyhamowanie tego nadmiernego popytu. Stowarzyszenie niezależnych stacji benzynowych cały czas mówi, że poziom zapotrzebowania na paliwo jest podwyższony i cały czas są stacje, które nie są w stanie nadążyć z dostarczaniem paliwa – relacjonuje Tomasz Machura.

Co więcej, gość porannej audycji opisuje jak przebiegły objawy kryzysu w ubiegły weekend. Z danych, na które powołuje się polski ekonomista wynika, że popyt na paliwo był wówczas prawie dwukrotnie wyższy niż na co dzień:

Od piątku do niedzieli przewiduje się, że było ok. 180 procent normalnego popytu – podkreśla Tomasz Machura.

Ponadto, rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada również jak wygląda popyt na inne dobra w Wielkiej Brytanii w dobie pandemii. Jednocześnie Tomasz Machura zwraca uwagę, na specyfikę kryzysu paliwowego w porównaniu z brakiem dostępności wśród innych dóbr:

Z paliwem jest ten problem – czy korzyść w tym przypadku – że nie można go przechowywać w inny sposób niż tylko w baku samochodowym. Ten run na stacje benzynowe żeby wykupić paliwo zostaje w pewien sposób zaspokojony, bo popyt wraca do normalnego poziomu – stwierdza Tomasz Machura.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!


N.N.

Gryglas o Turowie: nie chodzi tylko o interesy ekonomiczne ale i o fundamentalne zaopatrzenie państwa w energię

Gościem „Poranka Wnet” jest Zbigniew Gryglas – wiceminister aktywów państwowych, który komentuje spór z Czechami o kopalnię Turów.

Zbigniew Gryglas jest przekonany, że nie możemy wyłączyć elektrowni Turów ze względu na bezpieczeństwo państwa.

Tu nie chodzi tylko wyłącznie o interesy ekonomiczne ale i o fundamentalne zaopatrzenie państwa w energię elektryczną i ciepło.

Elektrownia Turów jest częścią kompleksu kopalni i elektrowni, które są ze sobą nierozerwalnie związane i zapewniają 7% ogółu energii w Polsce.

Gdyby ten kompleks wyłączyć to tysiące ludzi zostałoby pozbawionych ciepła.

Zdaniem wiceministra politykom decyzyjnym KE brakuje fundamentalnej wiedzy, o czym świadczą argumenty, że Polska mogłaby poradzić sobie z zamknięciem Turowa skłaniając pozostałe elektrownie do wytwarzania większej ilości energii lub importując ją z zagranicy.

Jest to niepoważne traktowanie dużego kraju Unii Europejskiej.

Gość „Poranka Wnet” jest rozczarowany sposobem myślenia, jaki obrała w negocjacjach strona czeska – jego zdaniem obydwa państwa powinny się wzajemnie wspierać. Polska oferta skierowana do Czechów, będąca odpowiedzią na zarzuty TSUE, nie została jeszcze jednoznacznie odrzucona, negocjacje trwają.

Są to konkretne pieniądze, konkretne kwoty, które miałyby zostać zainwestowane w system wodny, a także ograniczenie emisji pyłów, czy hałasu.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Adrian Furgalski: w USA zamiast opodatkowywać lotnictwo rząd dopłaca do produkcji biopaliw

Prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR o branży lotniczej w trakcie pandemii, różnicach w podejściu USA i UE do zmniejszania emisyjności lotnictwa oraz o nowych polskich podwyżkach podatków.

Jak radzi sobie branża lotnicza w czasie pandemii? Adrian Furgalski wskazuje, że sierpień tego roku był zdecydowanie najlepszym miesiącem. Ilość lotów w sierpniu stanowiła 60% wszystkich lotów, które odbyły się w zeszłym roku. Adrian Furgalski mówi także jak jego zdaniem powinna wyglądać polityka w sprawie podróży lotniczych.

My się gubimy w tych wszystkich regulacjach.

Wskazuje na brak koordynacji polityki odnośnie lotnictwa komercyjnego, nie tylko na świecie, ale także w samej Unii Europejskiej. W tej ostatniej pojawiają się nowe propozycje odnośnie lotnictwa. Linie lotnicze wciąż wychodzą z kryzysu, a tymczasem

 Rzucane są propozycje Komisji Europejskiej związane z ochroną klimatu.

Nasz gość zgadza się, że należy chronić klimat. Zauważa, iż lotnictwo odpowiada za 2-3 proc. emisji CO2. W przypadku samolotów do emisji dochodzi na dużej wysokości, przez co są bardziej szkodliwe.

Jeżeli mówimy o tym, że przez dziesięć najbliższych lat będziemy wprowadzać podatek od paliw czy będziemy wyłączać lotnictwo do handlu emisjami CO2 to oznacza też podwyżki cen biletów.

Prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR zaznacza produkowane są coraz lepsze silniki, które zużywają mniej paliwa. Zauważa, że Stany Zjednoczone poszły inną drogą niż nakładanie nowych podatków. Zachęca się rządowymi dopłatami do budowy instalacji produkujących biopaliwa.

Dodawania np. 30 proc. biopaliwa, jak się już dzieje w niektórych liniach, znacznie redukuje CO2.

Czy czeka nas koniec taniego latania? Furgalski wskazuje na podwyżki opłat związanych z lotnictwem w samej Polsce. Chodzi o opłaty nawigacyjne.

Niestety dla lotnisk regionalnych podwyżka ma wynosić aż 70 proc.

Wzrost opłat oznacza nie tylko wyższe ceny biletów, ale także spowolnienie tempa wychodzenia linii lotniczych z kryzysu. Na dodatek jeśli linie lotnicze uznają inne kraje za bardziej konkurencyjne od nas to w pierwszej kolejności uruchomią połączenia do innych krajów. Gość Popołudnia WNET zauważa, że Unia Europejska nie traktuje wsparcia lotnictwa przez rządy jako pomocy publicznej.

Te 200 mln zł załatwiałoby nam problem podwyżek.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Piotr Arak: w Brukseli mówi się o tym żebyśmy mogli się dowolnie zadłużać w celu osiągnięcia neutralności klimatycznej

Autor książki „Pandenomia. Czy koronawirus zakończył erę neoliberalizmu?” o mechanizmach finansowych, po jakie sięgnięto w czasie pandemii i roli państwa w przyszłej gospodarce.


Piotr Arak wyjaśnia, że pandenomia to polityka gospodarcza czasu pandemii. W ciągu ostatniego półtora roku nauczyliśmy się inaczej zarządzać finansami. Zauważa, że opłata za przestój w pracy sięga czasów Republiki Weimarskiej. W czasie pandemii

Mieliśmy polityków, którzy podejmowali bardzo pragmatyczne decyzje o tym, żeby wydawać pieniądze, zadłużać państwo, zawieszać reguły fiskalne- rzeczy nie do pomyślenia przed 2020 rokiem.

Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego zauważa, że sięgnięto do narzędzi stosowanych po odbudowie Europy po II wojnie światowej.

Widzieliśmy zniszczenia na rachunkach bankowych części sektorów i ubytki dużych przychodów, ubytki w możliwości prowadzenia działalności gospodarczej.

Zauważa, że debata ekonomiczna w Polsce jest bardziej peryferyjna.

W Brukseli depatuje się nad tym jak wyjąć na przykład wydatki na transformację energetyczną poza reguły fiskalne państw. Czyli tak naprawdę, żebyśmy mogli się dowolnie zadłużać jeżeli będziemy realizowali cel neutralności klimatycznej.

Autor książki „Pandenomia. Czy koronawirus zakończył erę neoliberalizmu?” stwierdza, że upada twierdzenie jakoby wydatki publiczne zawsze były złe. Stwierdza, że polityka oszczędnościowa, zwłaszcza w obszarze ochrony zdrowia doprowadziła do „mniejszej wyporności” systemów ochrony zdrowia.

Nie jest tak, że są obszary, w których interwencji publicznej nie powinno być.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.