Sawicki: Ze środków UE można postawić ok. 200 tys. zbiorników. J. Kaczyński był przeciwko głosowaniu korespondencyjnemu

Marek Sawicki o tym, jak lepiej wykorzystać środki unijne na rolnictwo, trwającej suszy oraz o wyborach prezydenckich, terminie, w jakim mogłyby się odbyć i głosowaniu korespondencyjnym.

Marek Sawicki odnosi się do trwającej suszy. Ostatnio miały miejsce opady. Jeśli będą one dalej w maju i czerwcu, to sytuacja się polepszy. Podkreśla, że środki unijne na rolnictwo nie są w Polsce w pełni wykorzystane. Z 56 mld zł jest wciąż niezagospodarowanych 10 mld. Były minister rolnictwa sądzi, że  dzięki wykorzystaniu tych środków mogłoby powstać w Polsce 200 tys. małych (0,5 ha) zbiorników retencyjnych:

Gdybyśmy 10 mld na to przeznaczyli, to my jako rolnicy możemy to wybudować w ciągu jednego roku bądź dwóch lat.

Zauważa, że rolnicy rozumieją potrzebę małej retencji i czekają na posunięcia rządu w tej sprawie. Dodaje, iż cała Wielkopolska i Kujawy korzystają ze studni głębinowych.

Z pewnością nie będzie ich 10. Nie jest gotowa Państwowa Komisja Wyborcza, ani premier Sasin.

Sawicki w porannym programie Radia WNET mówi, że 10 maja wyborów prezydenckich nie będzie. Możliwy jest jednak późniejszy termin majowy- 17 lub 23. Do tego czasu można by uzupełnić komisje wyborcze, wydrukować karty i przeprowadzić tradycyjne głosowanie w lokalach wyborczych. Kompletnie nie wierzy w uczciwość wyborów korespondencyjnych. Zgadza się w tej mierze z Jarosławem Kaczyńskim z 2011 r., który, jak zauważa nasz gość, krytykował głosowanie korespondencyjne jako dające zbyt duże pole do nadużyć. Poseł PSL przypomina, że Koalicja Polska złożyła w Sejmie już dawno wezwanie rządu do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Zaznacza przy tym, że ich kandydat nie wycofa się z wyborów.

Koalicja Polska nie chce nikomu odbierać wyborców. Chce do siebie wyborców przekonywać. […] Wierzę, że będzie druga tury i że w II turze Kosiniak-Kamysz będzie prezydentem Polski.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Arak: Nasz stan gospodarki wygląda, jak Europa Zachodnia w stanie wojny z lat 40. XX wieku

Piotr Arak o recesji, upadku handlu zagranicznego, potrzebie zachowania płynności, bezrobociu w USA i sytuacji w Szwecji i na Białorusi.


Piotr Arak ocenia stan polskiej gospodarki na zły. Podkreśla, że w tym roku Polska będzie przeżywać recesję. Polski Instytut Ekonomiczny zakłada, że spadki będą większe aniżeli przewiduje to Ministerstwo Finansów.

Powrót będzie trwał przeszło półtora roku.

Najczarniejszy scenariusz według Araka zakłada, że handel zagraniczny nie będzie powracał. Zauważa, że spadło także zużycie prądu. We Włoszech i Hiszpanii zużywa się 15-20% mniej prądu.

Nasz stan gospodarki wygląda, jak Europa Zachodnia w stanie wojny z lat 40. XX wieku.

Ekonomista przewiduje, iż ludzie nie będą powracali do dawnego życia ekonomicznego ze względu na strach przed nowymi falami epidemii. Wobec tego rząd wkłada pieniądze w gospodarkę w celu zachowania płynności. Ponadto tłumaczy, dlaczego w Stanach Zjednoczonych obserwujemy tak wielki przyrost bezrobocia.

W Ameryce bardzo szybko dokonuje się zwolnienia.

Pracowników można w dość prosty sposób zwolnić, a w niektórych stanach zasiłek bezrobotnych wynosi 2/3 przeciętnego wynagrodzenia. Jest to inne rozwiązanie niż polskie postojowe, w którym dofinansowuje się miejsca pracy.

Teraz wiemy, że ten rok jest fatalny dla wszystkich.

Nasz gość zauważa, że „w Szwecji 90% konsumentów nie poszło do kin i restauracji”, choć tam nie są one zamknięte odgórną decyzją rządu. Również Białorusini przestają chodzić do niektórych miejsc, bo się boją.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Niebezpieczne pomysły IPCC składowania CO2 w oceanach: cysterny pod wodą będą jak tykająca bomba – kiedyś przerdzewieją

Gdyby domniemany wpływ CO2 na globalne ocieplenie był prawdziwy, to usunięcie CO2 z atmosfery doprowadziłoby do globalnego oziębienia i wyginięcia mieszkańców Skandynawii, jak kiedyś neandertalczyków.

Jacek Musiał, Karol Musiał

Można odnieść wrażenie, że pomimo dużej części dobrych opracowań naukowych i mniejszej liczby świetnych badań naukowych, kierownictwo IPCC (dalej: animatorow IPCC) wyciąga z tych badań „jedynie słuszne wnioski”, mające udowadniać poprawność teorii CO2-centrycznej, a formułowane tak, aby decydenci polityczni podejmowali katastrofalne w skutkach decyzje dla własnych krajów, a może i całej cywilizacji.

Odnosi się wrażenie, że IPCC dobrze się bawi kosztem nieznajomości przez polityków-decydentów praw fizyki i chemii.

Biorąc pod uwagę medialną indoktrynację całego pokolenia, można powiedzieć, że jest to zabawa kosztem odbiorcy – szarych mas przełomu XX i XXI wieku.

Świat ogarnął powszechny lęk przed CO2. Instytuty wielu krajów podejmują się doświadczalnego zatłaczania CO2 pod ziemię lub do oceanów, mimo że już we wcześniejszej, liczącej ponad 400 stron pracy dla IPCC, wykazano nieopłacalność i szkodliwości takich działań. Pomysł wychwytywania i przechowywania dwutlenku węgla w środowisku w sposób sztuczny zrodził się zapewne wskutek zastraszenia społeczeństw hipotezą globalnego ocieplenia, rzekomo spowodowanym antropogenicznym uwalnianiem CO2 do atmosfery i katastroficznym wpływem tego na życie na ziemi. W tej części pomijamy problem poprawności rozumowania i wad całej teorii CO2-centrycznej. (…)

Biznesowe otoczenie pomysłu podziemnego składowania CO2

W jednym z wcześniejszych artykułów opisaliśmy, jak to były wieloletni przewodniczący IPCC, Rajendra Pachauri, związany z lobby gazowo-naftowym oraz prowadzący firmę zajmującą się wdrażaniem metody EOR, potrzebował znacznych ilości taniego CO2. Metoda EOR (Enhanced Oil Recovery) – intensyfikacji wydobycia ropy naftowej – pozwala z wyczerpanych kiedyś stanowisk pozyskać jeszcze nawet do 30% ilości wydobytego wcześniej surowca. Można do tego celu skorzystać z naturalnych zbiorników CO2, ale te są ograniczone, pod zbyt niskim ciśnieniem i występują w zasadzie tylko w kilku lokalizacjach Ameryki Północnej. Rajendra Pachauri, zajmując najwyższe stanowisko w IPCC, był dostatecznie wpływowy, aby tak pokierować badaniami naukowymi, bądź tak je interpretować, aby pokrywały się z podchwyconymi od rosyjskich uczonych (Budyki i Kondratiewa) hipotezami o złowrogim wpływie globalnego ocieplenia, które miałby spowodować dwutlenek węgla.

Pochodzącą zaś z przełomu XIX i XX wieku hipotezę Arrheniusa o możliwym korzystnym wpływie takiego ewentualnego ocieplenia przedstawiono w sposób przeciwny do zamiaru jej twórcy. Ocieplenie mogłoby być niekorzystne tylko dla lobby paliwowego, a więc i dla Pachauriego. (…)

Składowanie CO2 na lądzie

(…) Rozważano też zatłaczanie dwutlenku węgla pod ziemię wyłącznie celem jego tam składowania. Można próbować deponować CO2 w pewnych strukturach geologicznych, ale prościej w wyeksploatowanych polach naftowych i gazowych, ewentualnie w nieeksploatowanych pokładach węgla. Pożądana głębokość depozycji to co najmniej 800 m, co wynika z krzywej równowagi termodynamicznej dla CO2. Autorzy rozdziału wspomnianego wcześniej raportu Koszt i potencjał ekonomiczny (pod red. Herzog H., Smekens K.) próbowali oszacować koszty takiego przedsięwzięcia. Nie dokonali jednak szerszej analizy środowiskowej. W przypadku podziemnego „grzebania” CO2 pojawia się kilka problemów. Pierwszy związany jest z przenikalnością dwutlenku węgla na powierzchnię. Może się to odbywać w sposób powolny poprzez warstwy. Nie da się jednak wykluczyć gwałtownych jego wycieków z podziemnych zbiorników, jak to miało miejsce z gazem ziemnym z podziemnego magazynu w Aliso Canyon (Porter Ranch Gas Leak) w roku 2015. Należy wtedy spodziewać się nie mniej poważnych, choć nieco innych skutków dla środowiska i zdrowia, a może i życia okolicznych mieszkańców.

Drugi istotny problem wiąże się z chemiczną reaktywnością CO2. Zatłoczony pod ziemię, spotykając się z ciekami wodnymi, tworzy kwas węglowy, a ten nadtrawia otaczające minerały, które przechodząc do wody, czynią ją niezdatną do picia, a nawet innych zastosowań.

W sytuacji ograniczonych zasobów wody pitnej na świecie każdy zniszczony jej rezerwuar to niepowetowana strata. Opisane zjawisko zostało potwierdzone w praktyce. Nie powinny zatem dziwić protesty miejscowej ludności przed podziemnym składowaniem CO2. Nie wspomnieliśmy jeszcze o koszcie energetycznym pogrążania podziemnego. Gdy IPCC finansowało opracowania dotyczące analiz składowania CO2, a wiele państw samodzielnie pokrywało koszty badań w tym kierunku, w Indiach już można było znaleźć informacje o wielkim zapotrzebowaniu firm naftowych na tani dwutlenek węgla. Rajendra Pachauri jako założyciel firmy Glori Oil Company musiał w 2005 r. być świadom, że kierując naukowców i rządy w ślepy zaułek badań, które i tak dadzą negatywny wynik, umożliwi swojej firmie pozyskiwanie dużych ilości sprężonego CO2 za darmo lub nawet z zyskiem. Dziwnym trafem raporty IPCC, których Pachauri był głównym animatorem, milczały o wykorzystania CO2 w takim celu, a mnożyły opracowania o szkodliwości tego gazu dla klimatu. Czyż nie budzi niesmaku fakt przyznania Pachauriemu nagrody Nobla?

Zatapianie CO2 w morzach i oceanach

Składowanie CO2 w oceanach jest kuszące. Wykorzystanie do składowania wyeksploatowanych złóż ropy naftowej i gazu ziemnego jest ograniczone ich pojemnością oraz problemami środowiskowymi, mającymi bezpośredni związek z okoliczną ludnością. Teoretyczna pojemność oceanów dla CO2 wydaje się ogromna, a metoda pozornie prosta. Gdyby wprowadzać CO2 płytko pod powierzchnię oceanu, powstałaby powierzchniowa warstwa wody sodowej z CO2 szybko ulatniającym się do atmosfery. Ulatnianie odbywałoby się w sposób niekontrolowany i nie do wyłapania. Naturalne wzajemne migracje dwutlenku węgla między oceanami i atmosferą, 20 razy większe niż roczne antropogeniczne emisje CO2, zależą w głównej mierze od ciśnienia parcjalnego CO2 i od temperatury oceanu. Zatem powierzchniowe wprowadzanie do oceanów CO2 przez człowieka nie zda się na nic. Dwutlenek węgla należałoby więc zatapiać. (…)

Roczna produkcja energii elektrycznej na świecie wynosi 9,6·10e19J. To oznacza, że blisko 8% światowej produkcji energii elektrycznej musielibyśmy przeznaczać na sprężanie CO2 do pogrążania go w oceanach.

(…) Trwający entuzjazm niektórych naukowców pracujących dla IPCC może wynikać z nieznajomości wcześniejszych prac lub wprost złej woli, o co podejrzewam byłego szefa IPCC, czy ignorancji, o co podejrzewam Ala Gore’a, który naukowcem nie jest. Pomijając problemy energetyczne, trzeba przypomnieć niezwykle istotne aspekty środowiskowe celowego zatłaczania CO2 do oceanów. O ile naturalne wymiany antropogenicznego CO2 z oceanem odbywają się w sposób powolny, o tyle masowe wtłaczanie okazałoby się nieodwracalną katastrofą ekologiczną. Zatłoczony głęboko dwutlenek węgla tworzyłby na dnie jeziora kwasu węglowego, niszczące życie i strukturę minerałów dna morskiego, uwalniając – niewykluczone że trujące – pierwiastki i związki.

Cały artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Niebezpieczne pomysły IPCC składowania CO2” znajduje się na s. 4 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Niebezpieczne pomysły IPCC składowania CO2” na s. 4 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Idea pieniądza suwerennego to koncepcja słuszna i szlachetna, ale w dzisiejszych czasach niewykonalna w praktyce

Pieniądz suwerenny to szlachetna utopia. Szczególnie w dobie aktualnego kryzysu, kiedy to banki centralne dosłownie pompują ogromne ilości pieniądza do gospodarki, aby utrzymać jej podstawowe funkcje.

Mirosław Matyja

Ostatnio coraz więcej mówi i pisze się w Polsce o wprowadzeniu tzw. pieniądza suwerennego. Idea ta dotarła również do polityków – nawet co drugi kandydat na prezydenta RP zawarł w swoim programie wyborczym wprowadzenie tej ekonomicznej koncepcji.

O co tu w ogóle chodzi? Otóż idea pieniądza suwerennego zasadza się na pełnej bankowej rezerwie, oznaczającej zasadniczo rozdzielenie procesu generowania nowego pieniądza od procesu udzielania pożyczek. Bank komercyjny w tym systemie pożycza tylko te środki, którymi efektywnie dysponuje, przez co w procesie pożyczania, czyli generowania kredytu, nie powstawałby nowy pieniądz i nie zwiększał w żadnej dziedzinie długu. Pieniądz bankowy, generowany przez banki komercyjne, zostałby przez to zupełnie wyeliminowany. Kreacja pieniądza byłaby dokonywana i kontrolowana wyłącznie przez bank centralny. (…)

W Szwajcarii odbyło się w 2018 r. referendum, w którym głosowano za lub przeciw wprowadzeniu pieniądza pełnego, a więc suwerennego (niem. ‘Vollgeld’).

Obywatele Szwajcarii odrzucili jednak we wspomnianym referendum projekt powrotu do sytuacji, w której banki komercyjne mogą udzielać kredytów tylko do wysokości posiadanych depozytów (75 proc. głosujących było przeciw).

Dlaczego inicjatywa Vollgeld, przegłosowana ostatecznie w referendum negatywnie, nie miała w Szwajcarii szans powodzenia? Z moralnego punktu widzenia była jak najbardziej słuszna. Ale potężne banki funkcjonują inaczej. Wiadomo, że system tzw. rezerwy cząstkowej przynosi bankom niesamowite zyski, a dla podmiotów gospodarczych oznacza to tanie i dostępne kredyty. Banki miały w swoim ręku mocny argument – ich rolę w krajowej i światowej gospodarce, udzielanie pożyczek i finansowanie firm jest bowiem ważną częścią sprawnie działającego systemu ekonomicznego w Szwajcarii.

Cały artykuł Mirosława Matyi pt. „Suwerenny pieniądz” znajduje się na s. 16 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Mirosława Matyi pt. „Suwerenny pieniądz” na s. 16 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dr Mentzen: W oczach opinii międzynarodowej będziemy mieli stan jakiegoś dzikiego państwa, gdzie trwa walka o władzę

Dr Sławomir Mentzen o tym, czym może grozić zorganizowanie w maju wyborów korespondencyjnych oraz o opłacie nałożonej na serwisy VOD w nowej tarczy antykryzysowej.

Jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, dlaczego wprowadzenie wprowadza się nowy podatek zupełnie bez żadnego ostrzeżenia, bez dyskusji w trakcie trwania kryzysu i to w ramach ustawy antykryzysowej.

Dr Sławomir Mentzen komentuje wprowadzenie w ramach tarczy antykryzysowej 3.0 nowego podatku, którym obciążone zostaną serwisy oglądania na żądanie. Będą one musiały przekazać 1,5% swych przychodów z opłat użytkowników na rzecz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Wicepremier Piotr Gliński tłumaczył, że nie jest to podatek, tylko składka. Nasz gość neguje zasadność takiego rozróżnienia. Zauważa, że dla płatników nie robi to różnicy, gdzie pójdą ich pieniądze, a pod względem konstrukcji jest to po prostu kolejny podatek. Tych zaś mamy, jak podkreśla, już za dużo. Za ograniczeniem ich liczby i wysokości opowiada się Konfederacja.

Dlaczego zawsze władza szuka dodatkowych pieniędzy u nas, a nie w swych głębokich kieszeniach?

Wiceprezes partii KORWiN wskazuje, że rząd powinien oszczędzać na swych wydatkach instytucji publicznych, zamiast uchwalać nowe daniny i składki. Przypomina, że były kiedyś w Polsce rządy, które obniżały podatki, zamiast je podwyższać.

Rząd SLD obniżał podatki. Rząd Prawa i Sprawiedliwości obniżał opodatkowanie pracy w latach 2005-2007. To się skończyło w 2007 r., od tego czasu wszystkie kolejne rządy podwyższają podatki.

Ekonomista zwraca uwagę, że w dłuższej perspektywie opłaty z korzystania z serwisów VOD zostaną z powodu nowego podatku podwyższone, tak, że „sami sobie sfinansujemy Polski Instytut Sztuki Filmowej”. Krytykę tych pierwszych przez środowiska związane z tym ostatnim nazywa humorystyczną.

Pomysł jest taki, żeby zabierać pieniądze, tym którzy dostarczają widzom wysokiej jakości filmy i seriale […] i dotować instytucję, która wypuszcza gnioty, których nikt nie chce oglądać […] żeby grupa scenarzystów, reżyserów oraz aktorów, którzy nie potrafią nakręcić i sprzedać dobrego filmu miała za co żyć.

Przypomina, że przez nagromadzenie różnych opłat koszty życia roczną. Ich przyczyną, jak mówi, jest fakt, że choć ropa drastycznie potaniała, to benzyna na stacjach benzynowych nadal jest powyżej czterech złotych.

Polityk odnosi się także do kwestii głosowania korespondencyjnego. Nie obawia się, że wybory w takiej formie będą powodowały zagrożenie zdrowotne. Zwraca uwagę za to na problemy organizacyjne z nim związane.

To są olbrzymie wyzwanie organizacyjne.

Na przykładzie Krakowa przedstawia wyliczenia, według których jego zdaniem komisja wyborcza musiałaby liczyć głosy przez 12 dni bez przerwy. Dodaje, iż istnieje ryzyko, że wybory nie zostaną uznane przez opozycję i społeczność międzynarodową.

W oczach opinii międzynarodowej będziemy mieli stan jakiegoś dzikiego państwa, gdzie trwa walka o władzę, jest nielegalny rząd- coś w rodzaju jakichś klimatów afrykańskich.

Kompromisowym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie krótkiego stanu klęski żywiołowej, by przesunąć wybory na sierpień. Przyznaje, że problemem, nad którym musieliby się pochylić konstytucjonaliści byłoby to, kto powinien wykonywać obowiązki prezydenta po końcu jego kadencji 6 sierpnia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Cezary Mech: Trzeba najpierw zdusić wirusa, jak Chiny czy Korea, a potem walczyć z kryzysem

Dr Cezary Mech o błędach polskiej strategii walki z koronawirusem, wsparciu dla gospodarki dotkniętej kryzysem, załamaniu światowego popytu i działaniach na rzecz zachowania płynności kredytowej.

 

Niezależnie od tego co się w Polsce dzieje to ten wirus w gospodarce musi powodować potężne spustoszenie.

Dr Cezary Mech przypomina, że nasz kraj jest częścią światowej gospodarki. Odczuwa więc skutki globalnych zjawisk związanych z koronawirusem, takich jak spadek popytu na ropę i w rezultacie niska cena tego surowca. Odnosząc się do walki z epidemią stwierdza, że trzeba „eliminować, jego źródło”:

[Trzeba] więc nie spłaszczać krzywą zachorowalności i przesuwać to w czasie tylko pójść jednak tą drogą chińską, koreańską […] i doprowadzić do likwidacji, do zduszenia tego koronowirusa.

Pozwoliłoby to zmierzyć się z wyzwaniami dotyczącymi generalnego spadku popytu. Były wiceminister finansów odnosi się do krytyki działań rządu ws. pomocy dla gospodarki. Zarzuca się bowiem rządzących, że ich działania były w tej mierze spóźnione.

Po pierwsze te działania były prawidłowe, a z drugiej strony mówiły już o tym problemie dotyczący straty zatrudnienia.

Przyznaje przy tym, że nie zgadza się z przyjętą przez rząd strategią. Stwierdza, że obecny czas należałoby potraktować jako „wydłużone wakacje, które powinny być finansowane długiem”. Tymczasem władze chcą otwierać gospodarkę w momencie, w którym epidemia nie jest jeszcze zwalczona. Daje się też umorzenia różnym grupom na koszt wszystkich podatników. Tymczasem, jak mówi, wirus towarzyszyć nam będzie nie tylko w tym roku, ale i dłużej. Grozi to popadnięciem w narracje, w którym problemy dotkniętej podwójnym kryzysem Polski będzie się usprawiedliwiać „tym, że po prostu ten koronowirus jest i jest ciężko i trzeba jeszcze w kółko rozdawać ręcznie profity”.

Tak jak LOT zrezygnował z zakupu Condora, tak niech teraz zrezygnują z zakupu mBanku. Niemcy i tak mają po prostu znacznie większe środki.

Nasz gość zauważa, że kredytobiorcy są w kryzysie. Znacząco się powiększyło ryzyko kredytowe mimo poluzowania możliwości brania kredytu. Zauważa, że państwo ma takie banki jak PKO BP, Pekao SA, Bank Pocztowy, BOŚ. Instytucje te powinny kompensować.

Zasilimy PKO BP tymi dziesięcioma miliardami złotych! Będziemy mieli akcję kredytową na 100 mld.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

 

 

 

 

 

Sadowski: Działania rządu są spóźnione. W Polsce nie ma czegoś takiego jak polityka oparta o wiedzę

Andrzej Sadowski o doraźności działań rządu, tym od kogo rządzący mogliby się uczyć na temat działania gospodarki oraz o rozwiązaniach potrzebnych przedsiębiorcom.

Mamy system komputerowy po stronie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych który dostał nagrodę najlepszego systemu informatycznego na świecie.

Andrzej Sadowski zauważa, że procedury dotyczące składania faktur i rzeczy takie jak algorytmy, które mają wykrywać oszustwa, można wykorzystać nie tylko do tropienia oszustw, ale też do pomocy przedsiębiorcom. Tymczasem 291 tysięcy firm miało w ciągu ostatnich trzech miesięcy trzech miesięcy problemy z ZUS. Można zaś było wysłać do przedsiębiorców maile: „23 pliki 22 pliki Worda i jeden Excela, żeby przedsiębiorcy sami sobie właściwy dla nich plik znaleźli i wypełnili”.

Mamy do czynienia z nieznajomością polskiej gospodarki. Polscy politycy od dawna nie rozumieją, że fundamentem polskiej gospodarki są firmy samozatrudnionych w liczbie 1,3 miliona i 700 tys. innych większych podmiotów.

Członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP komentuje rządowe działania na rzecz wsparcia polskiej gospodarki w obliczu jej zamrożenia. Ocenia je jako spóźnione i wprowadzane pod naciskiem upominających się o nie przedsiębiorców.

Nie widzę działań, które by antycypowały pewne rzeczy i były wprowadzane z pewnym zrozumieniem.

Zauważa, że dla małych przedsiębiorców, których nie stać na rozbudowaną księgowość, skorzystanie z tarczy antykryzysowej jest utrudnione ze względu na skomplikowanie zasad otrzymywania pomocy. Przepisy tarczy antykryzysowej tłumaczyć ma przedsiębiorcom 176-stronicowy podręcznik. Pokazuje to, jak mówi nasz gość, stopień skomplikowania tych rozwiązań. Prostsze rozwiązania zawarte w tarczy antyfinansowej zostały zaś przyjęte „dopiero pod ciśnieniem, jakie cały czas wydostaje się ze strony różnych branż”.

Sadowski przypomina dziesięciopunktową propozycję działań doraźnych, jakie Centrum im. Adama Smitha przedstawiło jeszcze w marcu. Jedną z propozycji było przejęcie świadczeń pracowników, które opłacają za nich ich pracodawcy, przez rząd. Przypomina, że na takie okoliczności pieniądze ma Fundusz Świadczeń Gwarantowanych. Obecnie rząd miał proponować uelastycznienie zwalniania pracowników i obniżania pensji, ale wycofał się z tego. Można zaś było tego uniknąć.

Nie ma czegoś takiego jak polityka w Polsce oparta o wiedzę.

Prezes Centrum im. Adama Smitha zaznacza, że rządzący powinni oprzeć się na doświadczeniu przedsiębiorców. Komentując zapowiedzi, że Polski Fundusz Rozwoju chce pozyskiwać średnio po 15 miliardów złotych co tydzień lub dwa z emisji obligacji, stwierdza, że obecnie to nic nie znaczy. Firmy bowiem zaczną kolejną falę zwolnień pracowników. Wśród nich jest firma Famur, która ogłosiła, że zamyka jeden ze swoich fabryk.

Jest to jedna z niewielu polskich firm o tak dużym technologicznym i wykorzystaniem polskiej myśli inżynieryjnej i technicznej.

Przetrwała ona różne zawieruchy i kryzysy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

 

Deptuch: Zarówno Demokraci jak i Republikanie są zgodni, że Chiny są strategicznym rywalem Stanów Zjednoczonych

Tomasz Deptuch o wyborach w Stanach Zjednoczonych oraz o geopolitycznych rozgrywkach Amerykanów, Rosjan i Chińczyków.


Tomasz Deptuch zauważa, że do wyborów w Stanach Zjednoczonych zostało jeszcze pół roku, w których czasie może wiele się zmienić. Obecnie ma prowadzenie wysunął się trochę Joe Biden. To czy utrzyma się to zależy w znacznej mierze od tego, jak Donald Trump pogodzi ze sobą zwalczanie epidemii i ratowanie amerykańskiej gospodarki. Potrzebny jest bowiem bilans między tymi dwoma rzeczami.

Zastępca redaktora naczelnego miesięcznika „Układ Sił” zauważa, że podczas pandemii one przyspieszają. Wyjaśnia, jaki jest stosunek amerykańskich polityków do ChRL.

Zarówno Demokraci jak i Republikanie są zgodni, że Chiny są strategicznym rywalem Stanów Zjednoczonych.

Ponadto sądzi, że strategia geopolityczna Donalda Trumpa jest dużo realniejsza niż koncepcje Demokratów. Ci ostatni chcą utrzymania obecności militarnej Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie i wszystkich istotnych frontach. Prezydent zaś woli skupić się na najważniejszych. Ocenia, że ta pierwsza lepiej brzemi, ale to ta ostatnia jest bardziej realistyczna. Komentuje rosyjskie manewry na Arktyce:

Chcą pokazać nam, że Rosjanie są gotowi rzucić siły, które są w stanie zrobić różnicę.

Region ten jest istotny ze względu na znajdujące się na nim surowce naturalny, do których dostęp wraz ze zmianami klimatycznymi będzie coraz większy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Kuźmiuk: Pieniędzy na świecie jest pod dostatkiem. Kwestią jest tylko, kto je pożyczy. Włochy już są na kolanach

Dług Włoch w wysokości 135% PKB i groźba rozpadu Unii. Dr Zbigniew Kuźmiuk o planach UE na walkę z kryzysem gospodarczym, wyborach korespondencyjnych i postawie opozycji.


Dr Zbigniew Kuźmiuk sądzi, że wybory w maju się odbędą. Nie wierzy, że wybory korespondencyjne noszą ze sobą niebezpieczeństwo. Narracja opozycji, według której „Prawo i Sprawiedliwość za pośrednictwem Poczty Polskiej chce sfałszować wybory” to jego zdaniem „rzecz postawiona na głowie”. Przesunięcie wyborów za pomocą stanu klęski żywiołowej, byłoby, jak mówi, absurdalne w obecnej sytuacji. Apele opozycji o to stoją w sprzeczności z deklarowaną przez nią troską o konstytucję.

Zagranica ma dosyć ciągłych prób jątrzenia sytuacji w Polsce. Widzą, że przez 5 lat nic się nie dzieje.

Podkreśla, że nikt nie będzie kwestionować legalności wyborów korespondencyjnych. Nie sądzi, że Unia Europejska będzie zajmować się Polską w związku z wyborami, gdyż ma ważniejsze rzeczy na głowie niż skargi polskiej opozycji:

UE stoi przed poważnym problemem – rozpadnięcia się […] Myślę, że czas zajmowania się problemami PO przez UE powoli się kończy.

Trwa obecnie dyskusja nad wsparciem krajów członkowskich dotkniętych przez koronawirusa i zamrożenie gospodarki. Kwestią sporną jest to skąd wziąć pieniądze na ten cel. Jedną z koncepcji jest idea „wiecznego długu UE”:

Pieniędzy na świecie jest pod dostatkiem. Kwestią jest tylko, kto je pożyczy. […] Komisja Europejska jest w stanie pożyczać tanio, może pożyczyć i emitować obligacje na 50 lat.

Dług unijny obsługiwany mógłby być wpływami z podatku cyfrowego. Jednak „Niemcy, Holandia i Austria boją się wspólnego pożyczania”. Państwa te wolą mechanizm, w którym państwa członkowskie pożyczałyby, ale tak, by natychmiast zwracać. Tymczasem Włochy zadłużone są już na 135% swego PKB, a niedługo może to być 150-160%.

Włochy już są na kolanach i nie mogą pożyczać, bo są niewiarygodne.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Sobolewska: Brakuje rozwiązań dla rolników, którzy prowadzą działalność inną niż rolniczą

Stefania Sobolewska o tarczy antykryzysowej i tarczy finansowej, tym, jak korzystają z nich rolnicy i przetwórcy, oraz o problemach, jakie ci mają w związku z suszą.


Stefania Sobolewska zwraca uwagę na boom zakupowy na początku marca, dzięki któremu przemysł spożywczy radził sobie dobrze. Sprzedaż przed świętami jednak spadła i nie była już taka jak co roku. Odeszły też zamówienia do szkół.

Gdy surowiec mocno rośnie cena produktu finalnego, aż tak bardzo nie rośnie, przetwórcy też tracą.

Prezes firmy Agro Frukt odnosi się do problemu suszy w Polsce. Stwierdza, że sytuacja jest zła, ale dopiero najbliższe tygodnie pokażą jak bardzo. Odnosi się także do kwestii rządowego wsparcia dla przedsiębiorców.

Tarcza 2.0 to naprawdę duża pomoc, większa niż się spodziewałam.

Problemem jest, że „z ustawy nie wynika wszystko co jest potrzebne, żeby o te środki się ubiegać”. Przedsiębiorcy korzystają więc z różnych opinii i interpretacji. Zaś dodzwonić się obecnie do urzędu nie sposób. Informacji jest jednak coraz więcej, a sytuacja robi się jaśniejsza. Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego dodaje, że

Brakuje rozwiązań dla rolników, którzy prowadzą działalność inną niż rolniczą.

W przypadku zaś rozwiązań pierwszej tarczy problemem jest wymóg zgody pracowników na zmniejszenie czasu pracy i dofinansowania. Ci jednak, jak mówi przedsiębiorca, nie są otwarci na żadne zmiany.

Posłuchaj  całej rozmowy już teraz!

A.P.