Dr Bartosiak: Kto będzie arbitrem na orbicie, może nie dopuścić innych. Nie ma nagrody za II miejsce w kosmosie

Czemu przestrzeń pozaziemska zyskuje na znaczeniu w rywalizacji mocarstw? Co daje przewaga na orbicie ziemskiej? Jakie kosmiczne marzenia mają amerykańscy miliarderzy? Wyjaśnia dr Jacek Bartosiak.


Przy MON powołany został pełnomocnik ds. przestrzeni kosmicznej. Dr Jacek Bartosiak wskazuje na rosnące znaczenie przestrzeni kosmicznej w rywalizacji między mocarstwami:

Kosmos staje się przestrzenią kwestionowaną.

Przypomina, że Stany Zjednoczone postanowiły o utworzeniu Kosmicznych Sił Zbrojnych, wskazując, że zwłaszcza kontrola nad niską orbitą ziemską będzie miała znaczenie w rywalizacji tego kraju z Chińską Republiką Ludową. Zauważa analogię między oceanem światowym, a przestrzenią kosmiczną. Jedno i drugie nie jest tak łatwe do nawigacji, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.

Widzimy rosnący udział systemów obserwacyjnych z kosmosu.

Geopolityk przypomina rolę satelitów w I wojnie irackiej. Mają one znaczenie jako najwyższy punkt obserwacyjny, który ponad stulecie temu zapewniać miały samoloty. Tłumaczy, czemu wyścig o pierwsze miejsce w zdobyciu strategicznej przewagi na orbicie ma takie znaczenie:

Generalnie struktura topograficzna przestrzeni kosmicznej powoduje że jeżeli ktoś będzie tam arbitrem – ustanowi zdolności bojowe, zwłaszcza na niskich i średnich orbitach, to może uniemożliwić dostęp komuś innemu. Nie ma nagrody za drugie miejsce w kosmosie.

Dr. Bartosiak opowiada o wysiłkach SpaceX i innych amerykańskich firm zainteresowanych eksploracją kosmosu. Zauważa, że ich wizja jest całkiem odmienna od chińskiej.

Elon Musk chce uczynić z nas gatunek międzyplanetarny.

Dyrektor generalny Tesla Inc. chciałby by rakiety kosmicznie mogły wielokrotnie, a nie zużywać się po jednym starcie. Kosmos może być także nowym miejscem, do którego przenieść można by produkcję z Ziemii, tak by odciążyć planetę. Wizję taką przedstawia książka z 1976 r. „The High Frontier: Human Colonies in Space „, która zainspirowała, jak mówi dr Bartosiak, wielu ludzi, wśród których jest miliarder Jeff Bezos.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Kolczyński: Sytuacja w miarę się stabilizuje. Konto ARP zostało zasilane obligacjami w wysokości 1,7 miliarda zł

Paweł Kolczyński o polepszaniu się sytuacji gospodarczej polski, wychodzeniu z zamrożenia gospodarek europejskich, produktach oferowanych przez ARP, jak po nie aplikować i kto może z nich skorzystać.

 

Wedle danych Ministerstwa Rozwoju bardzo mocno wyhamowała liczba likwidowanych i zawieszonych działalności gospodarczych. Co więcej, odtwarzane są przez Polaków i zakładane nowe firmy. Więc wydaje się, że ta sytuacja w miarę się stabilizuje.

Paweł Kolczyński przyznaje, że obecna stabilizacja nie oznacza rozwiązania wszystkich problemów gospodarczych, jednak jest dobrym sygnałem. Odmrażana jest też gospodarka w innych krajach Unii Europejskiej.

Obserwujemy proces stopniowego uruchamiania tych zakładów, które były zamykane na okres pandemii.

Wiceprezes Zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. widzi szansę dla Polski w dążeniach państw europejskich do skrócenia łańcuchów produkcji. Zauważa, że „mamy bardzo silne zaplecze kompetencyjne w tym zakresie”. Wyjaśnia też jak funkcjonuje tarca finansowa. W jej ramach ARP oferuje refinansowanie leasingu z 12-miesięczną karencji w spłacie rat leasingowych oraz pożyczki obrotowe. Celem tych ostatnich jest poprawa płynności przedsiębiorców. Mogą być one wykorzystane zarówno jak typowe pożyczki obrotowe, jak i do sfinansowania wypłat wynagrodzeń pracowników zatrudnianych przez małych i średnich przedsiębiorców.

Okres finansowania zakładamy tutaj do sześciu lat i proponujemy tutaj bardzo długi okres karencji. On może wynosić nawet 15 miesięcy.

Pożyczka taka wynosić może od 800 tys. do nawet 5 mln zł. Nasz gość zwraca uwagę, że w zeszłym tygodniu

Konto ARP zostało zasilane obligacjami w wysokości 1,7 miliarda złotych, więc zostaliśmy już wyposażeni w środki, które będą przeznaczone właśnie na działania antykryzysowe.

Wnioski można, jak zaznacza, składać za pośrednictwem internetowej aplikacji, więc aplikanci nie muszą odwiedzać siedziby ARP osobiście. Wyjaśnia warunki na, jakich przedsiębiorcy mogą uzyskać od nich pomoc.

Dodatkowym kryterium jest to, że dotyczy to małych i średnich przedsiębiorstw, które prowadzą pełną księgowość i co do zasady one są dedykowane dla tych, których poziom przychodów jest minimum 4 miliony złotych.

Mikroprzedsiębiorcom oferowane są inne rozwiązania z tarczy antykryzysowej i tarczy finansowej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Tarcza

Kosiniak-Kamysz: Trzaskowski jest dużo mocniejszym kandydatem niż Kidawa-Błońska. Brakuje dialogu między różnymi klubami

Władysław Kosiniak-Kamysz o programie proobywatelskim, potrzebie budowy braterstwa i dialogu, swoich szansach na wygraną i tym, co należy zmienić w ustawie o wyborach.

28 czerwca to termin najbardziej prawdopodobny.

Władysław Kosiniak-Kamysz sądzi, że wybory prezydenckie odbędą się w ostatnią niedzielę czerwca. Taki termin jest według tego, co mówił poseł  Przemysław Czarnek ostatnim możliwym, by uniknąć opróżnienia urzędu Prezydenta RP. Potrzebny jest bowiem czas na drugą turę i na rozpatrzenie skarg wyborczych po tej ostatniej przez Sąd Najwyższy. Cała procedura kończyłaby się 5 sierpnia, w przeddzień końca kadencji prezydenckiej. O ustawie ws. wyborów mówi:

Ona wymaga poprawek, choćby nasze propozycje muszą być przyjęte, dotyczące wydłużenia otwarcia lokali.

Nasz gość chciałby, aby wybory były dwudniowe lub by przynajmniej głosowanie w niedzielę trwało dłużej od 6 do 22 (lub 23). Poprawka ta ma mieć na względzie bezpieczeństwo Polaków. Cieszy się, że wybory będą hybrydowe, ponieważ wielu Polaków nie chciała uczestniczyć w korespondencyjnych. Dodaje, że

Będziemy jeszcze zgłaszać lub popierać poprawki dotyczące harmonogramu wyborczego, bo  ta ustawa daje dużą uznaniowość marszałkowi Sejmu.

Należałoby zaś, jak mówi, wpisać do ustawy konkretne terminy zbierania podpisów czy trwania ciszy wyborczej.

Prezes PSL chce przywrócić do Polski ideę braterstwa. Obecnie bowiem brakuje dialogu i komunikacji. Tymczasem

Tylko współpracujące ze sobą społeczeństwo jest gwarantem trwałego bezpieczeństwa i rozwoju państwa.

Przyznaje, że nie stroni od ostrego języka, kiedy krytykuje urzędującego prezydenta. Przypomina, że także ten ostatni, kiedy startował 5 lat temu nie stronił od dosadnej retoryki. Jeśli jednak Kosiniak-Kamysz wygra wybory, to jak zapewnia, wyciągnie rękę do wyborców Andrzeja Dudy. Będzie prezydentem zarówno dla swoich wyborców, jak i tych, którzy go nie popierają. Kiedy będzie prezydentem, to zaprosi przedstawicieli wszystkich frakcji w polskim parlamencie do pracy w Kancelarii Prezydenckiej. Służyć to będzie dialogowi między formacjami politycznymi.

Rafał Trzaskowski jest dużo mocniejszym kandydatem niż Małgorzata Kidawa-Błońska. […] Szanse na I turę Andrzeja Dudy  przez dobre wyniki moje, Szymona Hołownii i Krzysztofa Bosaka radykalnie zmalały

Kandydat na Prezydenta RP podkreśla, że ma szansę na zwycięstwo z ubiegającą się o reelekcję głową państwa i ataki na niego ze strony obozu rządzącego to potwierdzają. Odnosząc się do wysokich notowań Szymona Hołowni stwierdza, że jest to efekt nowości. Jest to jednak fenomen inny niż Pawła Kukiza:

Paweł Kukiz ze swoją ideą JOW-ów, kontroli społecznej szedł przez wiele wiele lat. Finałem dla niego były wybory prezydenckie.

Muzyk był prawdziwie antysystemowym kandydatem, Jego obecny koalicjant mówi, że jest jedynym z ubiegających się o prezydenturę, który ma proobywatelskie postulaty.

W swoim programie mam właśnie ordynację mieszaną, dzień referendalny, wybór prokuratora generalnego w wyborach powszechnych, czy sędziów pokoju. To są idee obywatelskiego państwa demokracji bezpośredniej.

Nasz gość odnosi się również do obecnej sytuacji ekonomicznej kraju. Przytacza rozmowy, jakie miał z przedsiębiorcami, którzy wskazywali na plusy i minusy tarczy antykryzysowej. Zaznacza, że nie ma oporów przed docenieniem dobrych działań rządu, tam, gdzie je widzi i chciałby, by taka postawa była powszechna.

Odnoszą się do roli Chin w obecnej epidemii podkreśla, że nie patrzy na ChRL bezkrytycznie. Pozostaje jednak zwolennikiem utrzymania współpracy gospodarczej i dialogu z Państwem Środka:

Współpraca gospodarcza  z Chinami jest dla nas bardzo ważna. Zresztą podczas prezydentury Andrzeja Dudy stosunki dyplomatyczne zostały podniesione na najwyższy poziom w tej skali współpracy dyplomatycznej i jestem za utrzymaniem współpracy i dialogu z Chinami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Zatoński: Rozporządzenie ws. 5G było w dziwny sposób modyfikowane. Mówiło się o wpływie amerykańskim

Cyberbezpieczeństwo, to, z jakim krajem współpracujemy i wielkie pieniądze. Marcel Zatoński o powtórzeniu aukcji 5G w Polsce, skróceniu kadencji szefa UKE i tym, o jaką stawkę toczy się gra ws. 5G.

Marcel Zatoński wyjaśnia, że rząd uznał zawieszenie aukcji przez stojącego na czele  Urzędu Komunikacji Elektronicznej Marcina Cichego za „zagrożenie prawne dla aukcji”. Z tego powodu postanowił rozpisać ją od nowa. Ministerstwo Cyfryzacji wprowadziło nowe przepisy, które pozwalają na jej unieważnienie. Powodem zawieszenia pierwotnej aukcji był wybuch pandemii koronawirusa.

Zmienią się warunki powoływania szefa UKE. Rząd twierdzi, że realizuje unijne zobowiązania.

Przy okazji tarczy antykryzysowej wprowadzono przepisy umożliwiające skrócenie kadencji prezesa UKE. Nasz gość zauważa, że „Komisja Europejska nie widzi związku między unijnymi przepisami a skróceniem kadencji prezesa UKE”. Władze unijne wskazują, że nie należy usuwać  niezależnego regulatora rynku.

Rozporządzenie pod koniec kwietnia w dziwny sposób modyfikowane. […] Trudno powiedzieć, kto zdecydował, to tym, że przepisy zostały w ten sposób zmienione. Mówiło się o wpływie amerykańskim.

Dziennikarz „Pulsu Biznesu” zauważa, że w sposób pozostawiający trochę do życzenia pod względem standardów tworzenia prawa wprowadzono do rozporządzenia „mocne zapisy”, które

Mogłyby wykluczyć część chińskich producentów.

Ostatecznie wycofano się z nich wprowadzając „miękkie zapisy”. Podkreśla, że o instalowanie w naszym kraju sieci 5G rywalizować mogą dwie firmy europejskie, dwie chińskie i kilkanaście amerykańskich. W rywalizacji tej chodzi o „cyberbezpieczeństwo, to, z jakim krajem współpracujemy i o wielkie pieniądze”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Halicki: Dążymy do wyborów. Nie mamy pewności, czy znów nie będziemy mieli do czynienia z czymś, co będzie wyboropodobne

Andrzej Halicki o zmianie kandydata KO, tym, czy na Kidawę-Błońską była wywierana presja i czemu jej kampania poszła tak źle oraz o nowej ordynacji wyborczej i tym, co trzeba jeszcze w niej zmienić.

Andrzej Halicki komentuje wybór nowego kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Zauważa, że dyskusja miała charakter bardzo otwarty, bo z udziałem obu kandydatów: wybranego ostatecznie Rafała Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego. Ocenia, że to dobry dzień dla tej partii. Odpowiadając na pytanie, czy na kandydatkę KO była wywierana presja stwierdza:

Myślę, że to jej decyzja. Sama chciała ją ogłosić.

Krytykuje Zjednoczoną Prawicę za dążenie do ponownego wyboru Andrzeja Dudy za wszelką cenę. Zdaniem eurodeputowanego, Małgorzata Kidawa-Błońska jest ofiarą walki Koalicji Obywatelskiej o niedopuszczenie do „majowej usługi pocztowej”, jak Andrzej Halicki nazywa niedoszłe wybory 10 maja.

80%, a może i więcej naszych wyborców nie brało pod uwagę wzięcia udziału w wyborach w maju.

Nie zgadza się z oceną dra Rafała Chwedoruka, który stwierdził, że winę za niskie sondaże kandydatki KO ponosi winę jej sztab, który nie potrafił podkreślić jej zalet i ukryć jej wad. Podkreśla, że była wicemarszałek Sejmu „zapłaciła wysoką cenę” za wielomiesięczną kampanię o to, żeby wybory nie odbywały się w najgorszym momencie pandemii.

Gość „Popołudnia WNET” negatywnie ocenia działania polskiego rządu w związku z epidemią koronawirusa. Mówi, że władza zupełnie nie radzi sobie z obecnymi wyzwaniami. Poruszony zostaje również temat nowych zasad przeprowadzania wyborów. Europoseł Halicki stwierdza, że zmiany idą w dobrym kierunku, ale „diabeł tkwi w szczegółach”.

Mam nadzieję, że Senat poprawi na kolanie pisaną nową ordynację. W dalszym ciągu nie jest organizatorem PKW. Ta ordynacja powinna być poprawiona.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego zapewnia, że Senat nie będzie blokował nowej ustawy o wyborach prezydenckich, przeanalizuje ją jednak bardzo dokładnie. Jak twierdzi, wybór Rafała Trzaskowskiego, „młodego, samorządowego polityka”, na kandydata do najwyższego urzędu w państwie, jest bardzo pozytywnym sygnałem:

Cieszę się, że młode pokolenie dochodzi do głosu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Roszkowski o kryzysie górnictwa: Nie mamy nowych kopalń. Polski węgiel jest najdroższy w Europie

Jak długo będziemy odczuwać skutki gospodarcze zamknięcia kraju? Czemu górnicy są w szczególnie trudnej sytuacji? Co czeka nas po otwarciu polskiej gospodarki? Odpowiada Marcin Roszkowski.

Marcin Roszkowski odnosząc się do zmiany kandydata na prezydenta Koalicji Obywatelskiej stwierdza, że nie ma to większego znaczenia dla gospodarki. Istotniejsze pod tym względem są tarcia w obozie rządzącym, gdzie

Frakcje bardziej i mniej radykalne ze sobą rywalizują.

Mówi, że pandemia koronawirusa wywołała trzy kryzysy: zdrowotny, gospodarczy i polityczny. Komentując prognozy, z których wynika, że Polska odnotuje stosunkowo łagodną recesję, prezes Instytutu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że Polska startuje z zupełnie innego poziomu rozwoju niż państwa, które kryzys ma dotknąć mocniej.

Dane makroekonomiczne są dosyć dobre. Na inny poziom spadamy.

Gość „Popołudnia WNET” odnosi się do planu odmrożenia polskiej gospodarki. Przypomina, że im dłużej będzie trwał lock down, tym gorzej dla gospodarki. Zamknięcia kraju nie zrekompensują całkowicie kolejne tarcze antykryzysowe.  Konsekwencje gospodarcze  epidemii mierzyć będziemy w kwartałach i latach. Podkreśla, że na kondycję ekonomiczną państwa wpływ będą miały postępy w walce z epidemią krajów sąsiednich. Wynika to z naszego powiązania gospodarczego z nimi.

Część naszych połączeń gospodarczych jest z zagranicy. To będzie nowa normalność.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi również o sytuacji w polskim górnictwie. Zauważa, że polski węgiel musi być wydobywany z coraz głębszych podkładów, przez co wzrasta jego cena. W rezultacie polski węgiel jest nadroższy w Europie. Zdaniem Marcina Roszkowskiego to, że górnictwo w Polsce od 30 lat pogrąża się w upadku, jest w dużej mierze winą polityków. Nie inwestujemy bowiem w nowe miejsca wydobycia.

Nasze kopalnie mają konkurencję światową. Nowa kopalnia to 300 mld zł.

Roszkowski zwraca uwagę, że obecnie, gdyby górnicy przyjechaliby do Warszawy, nie mogliby liczyć na sympatię rodaków. Trwa bowiem epidemia, a w woj. śląskich są ogniska zakażeń. Istnieje także świadomość, że na obecnej sytuacji wszyscy straciliśmy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Podsumowanie wydarzeń tygodnia Radia WNET i najświeższe informacje – 17 maja 2020 – zaprasza Tomasz Wybranowski

W niedzielne wczesne popołudnie zapraszamy do wysłuchania podsumowania wydarzeń tygodnia. Dzisiaj wieści z Republiki Irlandii, Francji i Słowenii. W poradniku zdrowia opowieść o dobrodziejstwie maja,

W gronie gości i korespondentów:

  • Ewa Witek – trener osobisty, instruktor fitness, doradca ds. metod żywienia 4evafitie
  • Liliana Wiadrowska – Polka mieszkającą w Słowenii, twórczyni popularnego kanału w serwisie YouTube „Polka na Bałkanach”
  • Zbigniew Stefanik – korespondent mediów polskich we Francji
  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com
  • Wojciech Konikiewicz – wybitny muzyk, kompozytorem i bezkompromisowy recenzent polskiej rzeczywistości 

Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Wydawcy techniczni: Katarzyna Sudak & Franek Żyła

Realizator: Franciszek Żyła (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin)

 

 

Niedzielne podsumowanie wydarzeń tygodnia Tomasz Wybranowski rozpocznie od serwisu informacyjnego „Irlandia – Wyspy – Europa – Świat”.

Polska para prezydencka zainaugurowała projekt Instytutu Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II w Krakowie „Pamięć, która nie przemija. Czytamy teksty Św. Jana Pawła II”. Andrzej Duda i Agata Kornhauser – Duda czytają fragmenty „Pamięci i tożsamości” autorstwa papieża Polaka, św. Jana Pawła II.  My również zachęcamy do wzięcia udziału w akcji!

W całym kraju już od jutra,  18 maja będziemy mogli skorzystać z usług fryzjera i kosmetyczki, a także pójść do restauracji i kawiarni. Zwiększony zostanie również limit pasażerów w transporcie publicznym. Z kolei od 25 maja maturzyści i uczniowie klas ósmych będą mieć możliwość bezpośrednich konsultacji z nauczycielami. Szczegóły także w serwisie.

Główną wiadomością z Republiki Irlandii jest ta, że wiele rad miejskich w całym kraju wystosowało apel do lokalnych małych przedsiębiorców, aby ubiegli się o państwowe granty na ponowne uruchomienie swoich biznesów.

Do uzyskania jest pomoc w wysokości do 2000 € do nawet 10 000 €, ale uzależnione będzie to od wielkości przedsiębiorstwa i strat, jakie poniosła poprzez pandemię firma, ale ma również związek z uzyskiwanymi dochodami w poprzednim roku rozliczeniowym, czyli roku 2019.

 

 

Już jutro, w poniedziałek 18 maja 2020, bazylika świętego Piotra w Rzymie zostanie otwarta dla turystów oraz wiernych. Tę informację podało Biuro Prasowe Watykanu.

W poniedziałek 18 maja, o godzinie 7:00 rano, w 100. rocznicę urodzin świętego Jana Pawła II, papież Franciszek bez udziału wiernych odprawi uroczystą mszę przy grobie papieża -Polaka. Nabożeństwo transmitowane będzie przez watykańskie media. Obchody setnej rocznicy naszego wielkiego rodaka Karola Wojtyły także jutro na antenie Radia WNET. 

Tutaj do wysłuchania serwis informacyjny „Polska – Irlandia – Wyspy – Europa – Świat”:

 

Paryż, Francja / Fot. www.publicdomainpictures.net (CC0 1.0)

Ze Zbigniewem Stefanikiem, korespondentem polskich mediów we Fracji, podsumowaliśmy pierwszy tydzień pierwszej fazy poluzowania kwarantanny i odmrażania gospodarki nad Loarą.

Eksperci przewidują kryzys społeczny większy od tego, z jakim mieliśmy do czynienia nad Sekwana przed pandemia Covid-19. – powiedział Zbigniew Stefanik podczas przygotowań do dzisiejszego programu.

W audycji powróciliśmy do informacji o specyfiku Sanofigate z jednoczesną próbą odpowiedzi na pytanie, jak to jest tak naprawdę z tą szczepionką? Przedstawiciel na Francję, laboratorium Sanofi w opublikowanym komunikacie poinformował, że

To Amerykanie zostaną obsłużeni jako pierwsi, w przypadku wynalezienia szczepionki przez Sanofi. Stanie się tak, ponieważ to USA wyłożyły największą kwotę pieniędzy na te konkretne badania.

Ta wypowiedź wywołała potężne kontrowersje nad Sekwaną włącznie z reakcjami pałacu prezydenckiego i francuskiego rządu. Jednak w nowym komunikacie firma Sanofi zapewniła już, że

Szczepionka w przypadku jej wynalezienia zostanie udostępniona wszystkim państwom i ich obywatelom.

To jednak wywołało nad Sekwaną debatę o szczepionce na Covid-19 i wszelkich okolicznościach, które mają wpływ na przebieg badań. Do tej pory bowiem tylko trzy kraje: USA, Chiny i Rosja wyłożyły największe kwotę na badania.

Fot. Jacky Delville (CC A-S 4.0, Wikipedia)

Europa pomimo wielu zapowiedzi i uruchomienia programu badawczego Discovery jest na szarym końcu światowych rankingów pod względem nakładów finansowych i logistycznych działań na rzecz badań nad szczepionką.

Słów kilka także o sezonie turystycznym we Francji. Przed pandemią 90 milionów turystów rocznie odwiedzało tej kraj, co generowało 8 % rocznego PKB. Czy uda się uratować francuska branżę turystyczna przed falą bankructw? Francuski rząd wyasygnował dwa miliardy euro na ten cel na razie. Ale czy to wystarczy? No właśnie…

Tutaj wysłuchać można rozmowę ze Zbigniewem Stefanikiem spod nieba Francji:

 

Liliana Wiadrowska, czyli Polka na Bałkanach. Fot. zbiory własne.

W „Podsumowaniu wydarzeń tygodnia Radia WNET” pojawimy się także w Słowenii. Ten uroczy kraj na Bałkanach ogłosił koniec epidemii koronawirusa. Liliana Wiadrowska, Polka mieszkająca w Mariborze, która prowadzi swój kanał w serwisie YouTube „Polka na Bałkanach” przypomniała słowa premiera Słowenii.

Janez Jansza poinformował, że Słowenii udało się pokonać koronawirusa. Premier Jansza powiedział, że Słowenia poradziła sobie z epidemią najlepiej w całej Unii Europjskiej i jest obecnie w najlepszej sytuacji sanitarnej.

Z jednj strony jest radość, ale z drugiej strony ogłoszenie zwycięstwa nad koronawirusem zwiastuje zakończenie wypłat z pakietu pomocowego dla przedsiębiorców. To zaś zdaniem Liliany Wiadrowskiej nie podoba się wielu mieszkańcom Słowenii. Oświadczenie premiera kraju oznacza także przygotowania do otwarcia gospodarki kraju, w tym także sektora turystycznego.

W programie takż zapowiedź kolejnych premier w kanale „Polka na Bałkanach” i drugiego programu „Lilu Radio Balkan WNET” z opowieściami i prezentacjami muzycznymi zespołów z byłej Jugosławii. 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Lilianą Wiadrowską – Polką na Bałkanach. Koresponcencja z Mariboru:

 

Bogdan Feręc, szef portalu Polska – IE. Fot.: arch. Bogdana Feręca.

Z Bogdanem Feręcem, szefem portalu Polska-IE.com, podsumowanie najważniejszych wydarzeń ostatnich siedmiu dni. Tematem numer są przygotowania do odblokowania po pandemii Republiki Irlandii. Rząd premiera Leo Varadkara podjął decyzję o otwarciu niektórych sklepów, w tym dla majsterkowiczów i centrów ogrodniczych. Do pracy wrócili pracownicy sektora budowlanego i osoby pracujące na świeżym powietrzu.

W Republice Irlandii wszystkim obywatelom zalecono noszenie maseczek w środkach transportu publicznego i w sklepach, chociaż oficjalnie nie ma takiego wymogu.

Irlandzcy pracownicy będą mogli wyrazić swoją chęć noszenia osłon twarzy w zakładach pracy, a właściciel firmy będzie zobowiązany zmienić wewnętrzne regulaminy i dostosować się do woli załogi w tym zakresie.

Politycznie w Irlandii również działo się sporo, głownie podczas tworzenia koalicji rządowej.

Są już sygnały, że nowy rząd może powstać nawet do końca maja. – mówi Bogdan Feręc, szef portalu Polska-IE.com. – Rozmowy Fianna Fáil, Fine Gael i Partii Zielonych  są na ukończeniu i obecnie mówi się już tylko o doprecyzowaniu kilku szczegółów, chociaż wydawało się, że kością niezgody mogą być kwestie finansowania proekologicznych pomysłów Zielonych.

Nie wiadomo także czy to tylko polityczna gra pozorów w wykonaniu dwóch partii – Fianna Fáil i Fine Gael. Nie jest również pewne czy sprawy ważne do realizacji dla Zielonych zyskają aprobatę, skoro już teraz mówi się „o równoważeniu budżetu i niedoborach fiskalnych na kwotę 30 mld  euro”.

W przyszłym tygodniu Dáil (irlandzki odpowiednik naszego sejmu) zajmie się prawdopodobnie sprawą żądania, który złożyli na forum parlamentu irlandzkiego posłowie Sinn Féin, którzy chcą by przedłużyć czas wypłacania zasiłków pandemicznych na wyspie do końca roku 2020.

Tutaj do wysłuchania korespondencja Bogdana Feręca, szefa portalu Polska-IE.com: 

 

Ewa Witek w swoim żywiole.

Ewa Witek, instruktorka fitness z pięknej Connemary , w hrabstwie Galway (Irlandia Zachodnia), przedstawiła słuchaczom Radia WNET kilka podstawowych zasad holistycznego życia.

Chyba każdy z nas zastanawia się nad tym, jaki  jest sposób na zbudowanie mocnego fundamentu na ktorym oprzeć można zdrowe i szczęśliwe życie? W niedzielne popołudnia zachęcać będziemy Państwa do zmiany pewnych nawyków, które zakłócają nasze zdrowie, samopoczucie i sprawność fizyczną.

Connemara, do której po szesnastu latach pracy w branży fitness się przeprowadziłam z Dublina, jest miejscem, gdzie można doświadczyć, dzikiego, pięknego i nieskażonego środowiska.  – mówi Ewa Witek.

Ewa pracuje jako trener osobisty i grupowy . Regularnie bierze udział w najważniejszych wydarzeniach fitness i międzynarodowych konwencjach i seminariach. W stolicy Irlandii – Dublinie uczyła także różnych stylów zajęć fitness, będąc także nauczycielem i korepetytorem w szkole fitness.

Koryguje złe nawyki ćwiczeniowe i treningowe. Doradza czego unikać i jak należycie przestrzegać ram dobrego odżywiania. Podpowiada także od jakiego rodzaju treningów warto zacząć i w jaki sposób możemy pozostawać w stanie dobrej motywacji, tak by uzdrawiać i ducha, i ciało. Tutaj znajdziesz te zasady. 

Zapraszam do posłuchania naszym rozmów i zachęcam by wziąć sobie do serca te  kilka prostych kroków, które poprawią nasze zdrowie i samopoczucie. – mówi Ewa Witek.

Tutaj można wysłuchać rozmowy z Ewą Witek (Connemara Escape i 4EvaFit):

 

The lakes, the rivers are calling to experience their peace and beauty, connecting with the water element that harmonises and stabilises our inner self’s… The beauty of silence ❤️#connemaraescape is where you can touch it ❤️

Gepostet von Connemara Escape am Freitag, 20. März 2020

 

Wojciech Konikiewicz gość Tomasza Wybranowskiego w programie „Studio 37”. Fot. FB arch. Wojciecha Konikiewicza.

W ostatniej części programu „Niedzielne podsumowanie wydarzeń tygodnia” rozmowa z Wojciechem Konikiewiczem.

Wojciech Konikiewicz to absolwentem Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia i studiów indywidualnych (kompozycja i fortepian) we Wrocławiu, Warszawie, Niemczech i Francji.

W latach 1977-1983 studiował elektroakustykę i psychoakustykę w Instytucie Telekomunikacji i Akustyki Politechniki Wrocławskiej a także filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.

W latach 80. był luminarzem i współtwórcą nowego ruchu polskiego jazzu. Pojawił się w takich składach jak Tie Break, Session Acoustic Action, Green Revolution, z Jorgosem Skoliasem, Marcinem Pośpieszalskich i Michałem Zduniakiem (znakomity album „Na całość” z 1986), i w kultowym Free Cooperation.

Nagrał ponad setkę płyt, a niektóre z nich zostały wydane przez renomowane wydawnictwa płytowe. Dość powiedzieć, że album „Tribute To Miles Orchestra – Live” był pierwszym w historii polskiego jazzu, który został wydany przez Warner Bros.

Z Wojciechem Konikiewiczem tym razem rozmawialiśmy o wielkim zamieszaniu spowodowanym unieważnieniem ostatniego wydania Listy Przebojów Trójki, jednej z anten publicznego radia.

Wkrótce po tym, kiedy Kazik Staszewski z piosenką „Twój ból jest lepszy niż mój”  w piątkowy wieczó wygrał 1998 wydanie  listy Trójki całe notowanie zniknęło ze stron Polskiego Radia. W efekcie z pracy w publicznej rozgłośni zrezygnował Marek Niedźwiecki. Wiele środowisk mówi o niezrozumiałym „powrocie oddechu PRL do publicznych mediów i widmie nowej cenzury”. 

Wojciech Konikiewicz ustosunkował się także do słów Grzegorza Jastrzębskiego ze Stop ACTA 2, który przeciwny jest opodatkowaniu smartfonów i tabletów. Przedstawiciel Stop ACTA 2 na antenie Radia WNET powiedział, że

Nowa opłata zostanie przerzucona na konsumentów, zaś cała kwestia wprowadzenia opłaty reprograficznej wzbudza wiele emocji.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Wojciechem Konikiewiczem:


„Podsumowanie wydarzeń tygodnia Radia WNET” Tomasza Wybranowskiego zawsze w niedzielę na antenie Radia WNET, tuż po Liście Polskich Przebojów WNET – Polisz Czart redaktora Sławomira Orwata. 

Opis: Tomasz Wybranowski

Partner Radia WNET i Studia Dublin

 

                                    Produkcja Studio 37 – Radio WNET Dublin © maj 2020

 

 

Zadaniem radiowej Tru(ó)jki było kształtowanie pokolenia „michnikowszczyzny”/ Andrzej Jarczewski, „Kurier WNET” 71/2020

Patriotyzm to był straszliwy obciach, a przezwisko „Polak-katolik” obelga. Oddziaływanie tego przesłania odnajdujemy do dziś w kosmopolitycznej żarliwości podstarzałych kodziarzy i socjalliberałów.

Andrzej Jarczewski

Starczy uwiąd „Trujki”

Mam 70 lat. To zaznaczam od razu, by nie być posądzonym o ageizm, niewiedzę czy brak doświadczenia. Słucham Programu III Polskiego Radia od półwiecza z okładem. To było radio mojego pokolenia. Niestety, to nadal jest radio… mojego pokolenia.

„Nigdy nie zmienia się styl w muzyce bez przewrotu w zasadniczych sprawach politycznych”. Tak pisał Platon dobre 24 wieki temu. Troszkę przesadził z kwantyfikatorami, ale zjawisko ocenił poprawnie.

Muzyka i polityka rozwijają się współbieżnie. Nie zawsze wiadomo, co jest przyczyną, ale jeśli coś wielkiego wydarzy się w jednej dziedzinie, mamy sygnał, że i w tej drugiej coś ważnego wkrótce się zmieni albo już się zmieniło.

Tak właśnie było w latach sześćdziesiątych w zachodnim świecie, od którego szczelnie odgrodzono nas barierami murowanymi, paszportowymi i ideologicznymi, ale nie radiofonicznymi. O Beatlesach dowiadywaliśmy się początkowo z Radia Luxemburg i z mocno zagłuszanej „Wolnej Europy” (na fali 11 i 16 m zagłuszanie było nieskuteczne). W Anglii panowała już „beatlemania”, a muzyka ówczesnych zespołów gitarowych trafiała idealnie w oczekiwania i potrzeby nastolatków na całym świecie. Zadecydowała jak zwykle… technologia.

Wzmacniacze gitarowe dawały brzmienie dobrze przenoszone przez głośniki radiowe i – co najważniejsze – zasadniczo odmienne od brzmienia orkiestr symfonicznych i zespołów jazzowych, które traciły już na popularności. Słuchaliśmy Beatlesów, bo zależało nam na odróżnieniu się od naszych starszych braci, którzy wciąż byli wierni Presleyowi, i od naszych kochanych ciotek, które uwielbiały Mieczysława Fogga, Irenę Santor i różnych wykonawców przedwojennych. The Shadows, Animals, Beatles, Rolling Stones… to były zespoły wypracowujące brzmienie pokolenia. Chwilę później pojawił się Czesław Niemen i Niebiesko-Czarni, Czerwone Gitary, Skaldowie i mnóstwo innych.

Brzmienie

„Brzmienie” – jakość muzyczna, której chyba nikt porządnie nie zdefiniował, a każdy wtedy wiedział, o co chodzi. Należałem do pierwszego pokolenia gitarzystów elektrycznych i majsterkowiczów dysponujących już układami tranzystorowymi. Wprawdzie na początku lat sześćdziesiątych półprzewodników nie dało się kupić w żadnym sklepie, ale można było to i owo „załatwić”. Przystawkę do gitary robiło się z trzech słuchawek telefonicznych, a przedwzmacniacze z elementów wymontowanych z radioodbiorników (opisałem to w powieści muzycznej pt. Selma; książka dostępna w internecie). Chodziło zawsze o uzyskanie takiego brzmienia, jakie słyszało się w radiu.

Jednocześnie nastąpiła radykalna poprawa jakości sygnału radiofonicznego dzięki wykorzystaniu pasma fal ultrakrótkich. Tracił na tym Luxemburg, nadawany na falach średnich, słyszalny w Polsce tylko po zachodzie słońca, a i to z różnymi zanikami i zakłóceniami. Owszem, gdy dziś w gronie rówieśników, a zwłaszcza rówieśniczek rozmawiamy o wieczorach z radiem Luxemburg, robi się jakoś dziwnie. Ta średniofalowa jakość wystarczała zakochanym, ale już nie muzykom, którzy pod koniec lat sześćdziesiątych w niemal całej Polsce uzyskali możność odbioru Programu Trzeciego.

To był przewrót jakościowy. Kto raz usłyszał „Trójkę” na UKF, nie chciał wracać na fale średnie, a tym bardziej na długie, które od tego czasu – przynajmniej w moim uchu – zupełnie nie nadają się do transmitowania muzyki. Tu muszę dodać, że tej brzmieniowej jakości ówczesna „Trójka” nie zmarnowała na powielanie tradycyjnych audycji radiowych. Wymyślono zupełnie nowe – dziś powiedzielibyśmy – formaty, wykorzystujące w pełni te możliwości, które się nagle pojawiły.

Na służbie PZPR

Marks nie rozwiązał podstawowego problemu komunizmu. Lenin nie zdążył się nim zająć, a Stalin robił, co mógł, by opóźnić nieuniknione. Otóż ci robotnicy, których oglądał Marks i zatrudniał Engels, wiedli faktycznie życie ciężkie i chyba poprawnie przez nich opisane. Problem w tym, że jedyną (w skali masowej) ucieczką ze stanu upodlenia było kształcenie dzieci, popierane zresztą przez każde państwo, które nie chciało być słabsze i głupsze od innych. Te dzieci robiły wszystko, by nie wrócić do zawodu ojców i dziadków. Już za życia Marksa dorosłe dzieci robotników stawały się wyklętymi „drobnomieszczanami”, a najzdolniejsze czy najbardziej przedsiębiorcze z nich przechodziły w kolejnych pokoleniach do kategorii „burżujów”.

Dostrzeżono to m.in. w PRL czasów Władysława Gomułki. Coraz lepiej wykształcony demograficzny wyż należało jakoś „zagospodarować” z pożytkiem dla partii. Trzeba było „po nowemu” zająć im wolny czas, bo stare, prostackie metody propagandy nie mogły być akceptowane przez światłego człowieka.

Mądrość tamtego etapu polegała na pogodzeniu się starych komunistów z pewnikiem, że z młodością nie da się wygrać. Można ją tylko urobić po swojemu.

Pamiętam głupkowate artykuły autorstwa różnych twardogłowych pismaków z tamtej epoki. Wydawało się im, że większą dyscypliną i „pracą wychowawczą” da się okiełznać młodzież. Na szczęście zwyciężył pogląd, że z Beatlesami nie można walczyć Szpilmanem. Trzeba mieć własnych Beatlesów i pozwolić się im wyśpiewać.

Tego rodzaju argumenty przeważyły, gdy technologiczny rozwój wprowadził telewizor do niemal każdego domu i gdy całą najgrubiej ciosaną propagandę przeniesiono na ekrany. Dzięki temu w niesłuchanym przez Biuro Polityczne PZPR Programie III cenzura mogła nieco zelżeć. Adresowana do młodej inteligencji „Trójka” miała już wtedy codzienny, wielogodzinny program, słyszalny we wszystkich większych miastach.

Do redakcji angażowano ludzi młodych, znających się na rzeczy, dobrze wykształconych i – co najważniejsze – o prawidłowym pochodzeniu.

Oczywiście nie chodzi o pochodzenie robotniczo-chłopskie, ale o ubecko-partyjne, co wstępnie zostało opracowane przez Dorotę Kanię, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza w książce Resortowe dzieci. Media. Tytuł odnośnego rozdziału: Trójka – wentyl bezpieczeństwa poprawnie wskazuje istotę rzeczy i pozwala mi nie zatrzymywać się nad tym tematem.

Zapraszamy do Trujki

Lekturą uzupełniającą może być książka Ewy Winnickiej i Cezarego Łazarewicza Zapraszamy do Trójki, wydana na 50-lecie tego radia w roku 2012. Sporo ciekawostek, zwłaszcza o balangach i życiu alkoholowym redaktorów. Rzecz nie zasługiwałaby na wzmiankę, gdyby nie dość dobrze, choć zapewne niechcący, pokazany proces wytwarzania się pewnego środowiska medialnego, szybko nabierającego przekonania o własnym gwiazdorstwie i wysferzaniu postępowym.

Jako wczesny i późny słuchacz „Trójki” muszę potwierdzić, że było to gwiazdorstwo w dobrym stylu. Po prostu to się ówczesnej młodzieży podobało. Dość luźny styl, wyraźnie wyższy (niż w „Jedynce”) poziom intelektualny, świetne programy rozrywkowe (Rodzina Poszepszyńskich, Matriarchat, Kolega Kierownik) i – przede wszystkim – muzyka pokolenia! Ta muzyka zniewalała. Prezenterzy „Trójki” zdobywali prywatnymi kanałami najnowsze longplaye z Londynu i to wystarczało. Nie trzeba już było słuchać ani Luxemburga, ani nawet Rendez-vous o szóstej dziesięć, nadawanego przez „Wolną Europę”.

Odbieraliśmy to początkowo jako przejaw pewnej liberalizacji. Ja sam odwróciłem się od „Trójki” dopiero w roku 1982, gdy wprowadzono Listę przebojów Programu Trzeciego jako oczywistą dywersję, odciągającą młodzież od sprzeciwu wobec stanu wojennego. Trzeba jednak dopowiedzieć, że nawet zagorzali konspiratorzy ukradkiem słuchali tej listy, głośno potępiając perfidię Urbana i pozostałych ideologów rządu generała Jaruzelskiego.

Wiem coś o tym, bo byłem wtedy szefem Akademickiej Grupy Oporu Politechniki Śląskiej (o działalności AGO więcej w Encyklopedii Solidarności). Co jeszcze więcej… aż wstyd się przyznać… sam też słuchałem tej propagandowej audycji. Bo tam była MOJA MUZYKA! A co najgorsze – nie potępiłem Niedźwiedzkiego nawet wtedy, gdy dowiedziałem się, że on te listy po prostu fabrykował, nie licząc oddanych głosów. Dzięki temu nie wpuścił na listę rapu, hip-hopu, disco polo itd. I ja to biernie akceptowałem. Jakaż hipokryzja! To potwierdza tylko, że strzał z Niedźwiedzkim był niezwykle celny. Jak wiele innych w „Trójce”.

Michnikowszczyzna przed Michnikiem

Najważniejszym zadaniem „Trójki” od samego początku było przenoszenie prymitywnej ideologii komunistycznej na wyższe poziomy intelektualne.

Przekaz był mniej więcej taki: „no owszem, rządzą nami idioci, ale wy – drodzy Słuchacze – jesteście mądrzy, wiecie, że Związek Radziecki jest nam kolegą, a jeśli nawet z tym koleżeństwem trochę przegina, to i tak musimy się go bać, bo żaden Zachód nas nie obroni”. Nikt tego w ten sposób nie wyrażał, ale biło to z programów informacyjnych, które tak skracano, by nie opłacało się wyłączyć na tę chwilę radia. Te programy były naprawdę dobre z punktu widzenia socjotechnicznego.

Dokonywała się zadziwiająca transformacja. Młodzież, szukająca w „Trójce” tylko muzyki, z biegiem lat stawała się młodymi dorosłymi, a dziś dorosłymi starcami, którzy przyjęli wpajaną wtedy ideologię za swoją. Niby pogarda dla komuny sowieckiej, ale uznanie dla – nikt nie wiedział, że o to chodzi – dla ideologii szkoły frankfurckiej. Wyklęte były tylko jakiekolwiek nuty patriotyczne, czy – nie daj Boże – katolickie. Nie, patriotyzm to był straszliwy obciach, a przezwisko „Polak-katolik” obelga. Oddziaływanie tego przesłania odnajdujemy zresztą do dziś w kosmopolitycznej żarliwości podstarzałych kodziarzy i socjalliberałów.

Rafał Ziemkiewicz trafnie opisał zjawisko, nazwane przezeń „michnikowszczyzną”. Nie odnotował tylko, że również Michnik był produktem czegoś wcześniejszego, że sam „michnikowszczyzny” nie wymyślił, że prefiguracja „michnikowszczyzny” była podstawą programową „Trójki” od początku jej istnienia.

Megalothymia

Terminem ‘megalothymia’ Francis Fukuyama nazwał pragnienie, by uznawano nas za lepszych niż inni ludzie. Wcześniej pisał o tym Platon, Hegel i inni. To pragnienie każe początkującym artystom i politykom ciężko pracować przez całe lata, by osiągnąć mistrzostwo i zasłużone uznanie otoczenia. A później, gdy już mistrz staje się celebrytą, stara się głównie o to, by nie spaść ze świecznika. Jedni osiągają to nieustannymi ćwiczeniami i pracą nad sobą, inni – pilnowaniem, by nikt ich ze zdobytej pozycji nie zepchnął.

Po roku 1989 postkomunistyczne elity III RP szczerze popierały demokrację, bo ten ustrój dawał im większy dobrobyt, bezpieczeństwo i uznanie niż poprzedni. Uwili sobie wygodne gniazdko, nazwali je demokracją i nie pragnęli żadnych dalszych zmian. Gdy jednak zaobserwowali sprzeczność między demokracją a własnym dobrobytem, stanęli po stronie dobrobytu, odrzucając wyborcze wyniki demokracji, a nawet posuwając się do zdrady w nadziei, że jakaś „zagranica”, bo już nawet nie zdemokratyzowana „ulica”, przywróci im wygodny, próżniaczy byt.

Przeoczyli tylko jedną okoliczność: że się starzeją, że na swoich emeryturach blokują miejsca młodzieży, że oferowane przez nich wartości kulturowe odchodzą w przeszłość wraz z ich pokoleniem. Oni już swoją przyszłość mają za sobą. Nie wrócą do roli „inżynierów dusz”. Nie dlatego, że są gorsi, ale dlatego, że są starzy.

Lewicowcy oskarżają polityczną prawicę, że oderwała ich od żłobu. Mylą się. Zarówno stara lewica, jak i stara prawica jest podgryzana przez własną młodzież. Tyle tylko, że prawa strona jest bardziej… wielodzietna, a to w ostatecznym rachunku zadecyduje.

Libertyni użyją jeszcze swojej pozycji medialnej do ochrony własnych, starych pozycji zawodowych, ale już tych pozycji nie odzyskają. Znów – nie dlatego że nie wesprze ich Bruksela ani Targowica, ale dlatego, że ich epoka „se ne vrati”. To jest duża grupa aktorów, sędziów, dziennikarzy, reżyserów i różnych celebrytów, którzy zrobili kariery w PRL. Stworzyli kokon towarzyski i wykorzystali III RP do zablokowania awansu pokoleniu swoich dzieci, które generalnie zajęte było kwestiami ekonomicznymi, a nie kulturalnymi. Owszem, pojedynczy tatusiowie torowali karierę swym synalkom, ale nie dopuszczali myśli o szerszej rotacji pokoleń. Wygrali z synami i córkami, przegrywają z wnukami. I nic na to nie pomoże ani brukselka, ani szczaw, ani mirabelka.

Sprzeczne uczucia

Po demonstracyjnym odejściu Wojciecha Manna na zasłużoną emeryturę zrobiło mi się przykro. Akurat jego muzyczny gust był mi najbliższy. Poza tym Mann nigdy na antenie nie czytał okładek płyt, co było nieznośną manierą paru jego kolegów. Rock, blues i ten rodzaj dobrotliwego żartu, jaki w eter puszczał Wojciech Mann, ceniłem najwyżej. Często zwracał on uwagę na „gitarkę” w jakimś utworze lub na ciekawą perkusję, a rzadko powielał plotki o sławnych wykonawcach. Dobry warsztat. Nawet w prognozie pogody pokazał nową, żartobliwą jakość.

Ostatnio lubiłem słuchać audycji, pomyślanej jako przekomarzanie się mistrza (Manna) z uczennicą (Anną Gacek). To było żywe i ciekawe. Mann wyciągał z lamusa jakieś stare nagrania, a Gacek proponowała nowoczesne brzmienia. Cóż, zawsze stawałem po stronie Manna. Wiele tych staroci doskonale pamiętam, bo sam je grywałem w różnych konfiguracjach. Z kolei utwory proponowane przez Annę Gacek w ogóle nie nadawały się do słuchania. To była bardzo zła muzyka. Ale po każdorazowej tego rodzaju ocenie mówiłem w duchu do Manna: „panie Wojtku, trzeba oddać antenę młodszym, my już swoją muzykę przeżyliśmy, teraz ich czas, niech grają po swojemu”.

„Trójka” wiele razy przeżywała zmiany personalne, połączone z różnymi demonstracjami i akcjami solidarnościowymi. Obecne odejścia medialnych celebrytów są podane niesmacznie. Świat się zawalił, bo nowa dyrekcja ma nową koncepcję! A jak było poprzednio? I przedpoprzednio i jeszcze dawniej?

Na szczęście medialni starcy nie są tak groźni, jak zbzikowani sędziowie.

Ma ponoć powstać nowe radio internetowe, zatrudniające matuzalemów z „Trójki”. Życzę im powodzenia i na pewno tam zajrzę. Ale obawiam się, ze to może być krótki kaszel.

Co zrobić z „Trójką”?

Przez kilkanaście lat kierowałem zabytkową Radiostacją Gliwice, odwiedziłem też kiedyś Myśliwiecką 3/5/7 w Warszawie. Jak na potrzeby współczesnego radia – ogromny kompleks, mnóstwo pomieszczeń, tabuny pracowników. Dziś tak się radia nie robi. Poza tym „Trójka”, choć ma wiernych słuchaczy, to ich liczba jest niewielka (kilka procent) i teraz będzie wciąż spadać nie tyle ze względów politycznych, co… biologicznych. Coś z tym trzeba zrobić. Co? Tego nie wiem, ale na pewno nie da się utrzymać tak kosztownego nadawcy dla tak małego audytorium.

Widzę dwa rozwiązania. Pierwsze polegałoby na powołaniu jakiejś rady ekspertów, która opracuje nową koncepcję programową „Trójki”. Tego samobójczego wątku nie rozwijam, bo nie wierzę, by ktoś chciał reanimować trupa. Gdybym miał coś w tej sprawie do powiedzenia, zrobiłbym inwentaryzację masy upadłościowej i podzielił Myśliwiecką na co najmniej dziesięć niezależnych kanałów tematycznych. Oczywiście bezcenne archiwa musiałyby być utrzymywane i powszechnie dostępne, ale „Trójka” – jako standardowy program Polskiego Radia – jest dziś po prostu niepotrzebna. Tak jak Radio Luxemburg: „Trójka” powinna przejść do dobrze pamiętanej historii. Z przyczyn technologicznych i ekonomicznych równie dobrego drugiego życia już mieć nie może, choćby tam zatrudniono geniuszy dziennikarstwa radiowego

Czas „Trójki” minął. Tam jest miejsce na muzeum z gabinetem figur woskowych (rzecz jasna na Wojciecha Manna trzeba będzie tym woskiem polać nieco obficiej).

Po odejściu ostatnich emerytów wpuściłbym tam po prostu młodzież. Najlepiej tuż po studiach, by nowi redaktorzy nie zdążyli przesiąknąć cudzą rutyną. Cóż, nowi nie unikną różnych błędów, ale trzeba się z tym od razu pogodzić. Z dziesięciu, a może nawet pięćdziesięciu tworzonych tam kanałów radia cyfrowego co najmniej połowa zdobędzie powodzenie, a część będzie bardzo dobra. To trochę potrwa. Młodzież sama zadba o pozyskanie słuchaczy. Będą puszczali straszną muzykę, ale nic na to nie poradzimy. Ja już na stałe przeniosłem się do Programu Drugiego Polskiego Radia i na pewno nie będę słuchał nowomodnej kakofonii. Ale kończę właśnie 70 lat i młode radio nie musi się mną przejmować.

Powie ktoś, że w tym całym opisie brak logiki. I tak niestety jest. Wiedział mądry Platon, że miłość do muzyki jest nielogiczna. Jednych porywa do rewolucji, innym każe kochać nawet nieprzyjaciół. Próbowałem to po ludzku oddać we wzmiankowanej powieści, gdzie tytułowa Selma jest seryjną gwałcicielką, a wszystkie jej ofiary marzą tylko o jednym: „ja też chcę być przez nią zgwałcony”. Kończy się to… jak życie.

Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Zapraszamy do»Trujki«” znajduje się na s. 17 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Zapraszamy do»Trujki«” na s. 17 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jeżeli Ameryka przegra z Chinami, to nie będziemy już wolnymi ludźmi / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Dla możnych tego świata, żyjących w starożytnym Rzymie, dawnej Polsce czy współczesnych USA, własne państwo to za mało. Co najwyżej mogą się nim posłużyć do realizacji własnych prywatnych celów.

Oczywiście niewola ta nie będzie oznaczać jednakowej pozycji nas wszystkich. Zgodnie z hierarchią każdego totalitaryzmu, zostaniemy podzieleni na kategorie. Na niewolników wyższego i niższego rzędu. Zwolennicy Jacka Bartosiaka, odrzucający fanaberie wartości duchowych w imię determinizmu geograficznego i skuteczności technologicznej, mogą liczyć na kategorię niewolników wyjątkowo uprzywilejowanych. Zapewne znajdą się na czerwonej liście w chińskim systemie kontroli społecznej, w odróżnieniu ode mnie. Trafię z pewnością na listę czarną za sam życiorys. I mam nadzieję spotkać na niej wielu z Was.

To tyle tytułem wstępu i odpowiedzi wyznawcom Jacka Bartosiaka, którzy napadli na mnie po felietonie sprzed dwóch tygodni. A teraz już na poważnie.

Żadne imperium ani nawet pomniejsze państwo nie powstało w imię geografii.

Jedyne, co decydowało o powstaniu i wzroście, to wyższa idea – wspólne wartości, do których ludzie zamieszkujący dane terytorium mogli się odwołać. To dlatego próba wskazania geografii jako kryterium determinującego i decydującego jest humorystyczna i absurdalna. I nie boję się jej tak nazwać. A próba takiego właśnie uzasadnienia polityki zagranicznej zawsze będzie wygodna jedynie dla wrogów wolności; zewnętrznych i wewnętrznych.

Zarazem żadne imperium nie upadło przez geografię. Każde z nich upadło przez problemy wewnętrzne, zwykle wadliwe stosunki społeczne, zwichnięte wskutek posłużenia się „lewarem” zagranicy przez wpływowych obywateli przeciwko własnym współobywatelom i własnemu państwu. Zawsze upadek ten poprzedzony był zerwaniem więzi obywatelskich spajających państwo jedną ideą. Tak działo się w Rzymie, gdzie lewar (jedno ze słów-kluczy Bartosiaka) zagranicy wywindował w kosmos bogactwo nielicznych, kosztem ogromnych rzesz obywateli rzymskich, żołnierzy-rolników. Ale wcześniej przecież zaimportowano obcych bogów dla uzasadnienia tej nierówności. Po zaniku tkanki społecznej w postaci zwykłych obywateli, któż miał bronić Rzymu? Barbarzyńcy, którzy przybyli go splądrować?

To samo spotkało największe Imperium Wolności w naszej części świata, jakim była I Rzeczpospolita, do której idei wolności wynikłej z chrześcijaństwa odwołuje się przecież nasze środowisko, środowisko mediów Wnet. Dopiero zaimportowanie w roku 1569 do tkanki społecznej państwa (Korony), tworzonej przez drobną i średnią szlachtę, ruskich magnatów z ich niewyobrażalnym bogactwem wynikłym z dobrych ziem i nędzy poddanych, zwichnęło strukturę społeczną państwa. Bo rozszerzyliśmy geograficznie państwo o Wołyń, Kijów i Podole, ale zarazem utraciliśmy siłę obywatelskiej odpowiedzialności za państwo, jaką gwarantowała drobna i średnia szlachta od roku 1505. I ta zmiana stała się podstawową przyczyną późniejszego upadku państwa.

Dlaczego od samego początku Stany Zjednoczone cieszą się niekłamaną sympatią Polaków? Z jednego powodu: ucieleśniają odwieczną polską ideę państwa wolnych obywateli.

To idea wolności wynikająca z chrześcijaństwa stworzyła Stany Zjednoczone. Ta sama idea, która kiedyś była lepiszczem I Rzeczypospolitej. To dlatego widzimy czynniki wewnętrzne zagrażające samej istocie wolności obywatelskiej i w konsekwencji sile amerykańskiego państwa. A tym samym również naszej pozycji. I nie potrzeba tu studiów MBA, żeby tę prostą zależność dostrzec.

Jak każde państwo tworzone przez wolnych obywateli, a nie despotyczną władzę, również USA muszą się z tym wyzwaniem zmierzyć. Z wyzwaniem ogromnego i narastającego rozwarstwienia społecznego. Stale powiększającego się bogactwa rozmaitych Billów Gatesów kosztem ubożenia szerokich warstw społecznych. Już wspominałem, zatem powtórzę: to globalizacja jest główną i jedyną przyczyną takiego stanu rzeczy. Możliwości zewnętrzne wykorzystywane przez korporacje do budowania własnej pozycji kosztem zwykłych obywateli i samego państwa. Bo dla możnych tego świata, żyjących w starożytnym Rzymie, dawnej Polsce czy współczesnych Stanach Zjednoczonych, własne państwo to za mało. Co najwyżej mogą się nim posłużyć do realizacji własnych prywatnych celów. I chować pod jego parasol jedynie dla ochrony prywatnych interesów.

Nie wymagajmy zarazem od amerykańskich magnatów refleksji, że po osłabieniu państwa w wyniku ich prywatnych żądz i interesów, ich własna pozycja również ulegnie drastycznemu osłabieniu. Tylko dzięki potędze Ameryki mogą dzisiaj dyktować warunki całemu światu. Chronieni siłą i prawem USA. Gdy Stany Zjednoczone upadną (oby nie), komunistyczna chińska despocja wykończy ich jedną administracyjną decyzją. Bez przeciwwagi w postaci USA już nie będzie musiała dzielić się zyskiem nawet z największą korporacją zachodniego świata. A z istoty rzeczy każda korporacja będzie mogła wystawić do boju jedynie własne korpo-wojsko. Silne wobec innych konkurencyjnych korporacji, ale nie wobec totalitarnego państwa.

Dlatego, co unaocznił obecny pandemiczny kryzys, tak ważna jest dziś odbudowa potęgi Stanów Zjednoczonych jako państwa obywatelskiej wolności gwarantującego wolność w całym świecie. Istotowo ważna również dla odbudowy potęgi Rzeczypospolitej – niepodległego państwa wolnych obywateli. Położonego tam, gdzie leży. Ale o tym następnym razem.

Jan Azja Kowalski

Skąd powinna płynąć ropa naftowa, aby Polska była bezpieczna i niezależna od Rosji? Uzależnienie i próby uniezależnienia

Pojawiła się zależność wskazująca, iż im kraj jest bliżej położony od Federacji Rosyjskiej i ma dłuższą z nią granicę, tym wydaje więcej procentowo w stosunku do swojego PKB na obronność.

Jadwiga Chmielowska, Mariusz Patey

Ropa daje złudzenie życia zupełnie odmiennego, życia bez wysiłku, życia za darmo. (…) Myśl o nafcie doskonale wyraża odwieczne ludzkie marzenie o bogactwie osiągniętym przez szczęśliwy przypadek, przez łut szczęścia. (…) W tym sensie ropa jest bajką i jak każda bajka – jest kłamstwem. Ryszard Kapuściński, Szachinszach

Globalizacja współczesnego świata i jego niestabilność polityczna zmuszają do refleksji, czym jest współczesny wymiar bezpieczeństwa i jaką rolę odgrywają w nim surowce energetyczne. Bezpieczeństwo energetyczne oznacza możliwość produkcji i zapewnienie dostaw energii w taki sposób, by państwo mogło prawidłowo funkcjonować. To, że państwo jest samowystarczalne energetycznie, ma strategiczny charakter i ściśle wiąże się z gospodarczą i polityczną suwerennością, a ponadto jest też istotnym elementem polityki zagranicznej, wpływającej na bezpieczeństwo międzynarodowe. Dlatego wszelkie działania na rzecz bezpieczeństwa energetycznego oraz plany na przyszłość muszą skupiać się na zapewnieniu dostaw surowcowych, by uniknąć zagrożeń wynikających z ich braku.

Podstawowe spostrzeżenia

  • Ropa naftowa nawet w czasie rozwoju elektromobilności pozostanie ważnym surowcem dla wielu branż (chemicznej, farmaceutycznej, budowlanej, motoryzacyjnej, opakowań itp.), dlatego nie należy zaniedbywać przemysłu rafineryjnego w Polsce.
  • W obecnej sytuacji geopolitycznej, uwzględniając położenie Polski, trzeba rozumieć, że biznes związany z ropą naftową jest mocno powiązany z polityką wielu państw. Także tych, których działania powinny rodzić obawy w Polsce.
  • W naszym regionie największym eksporterem ropy naftowej i innych surowców energetycznych jest Federacja Rosyjska. Kraj ten jest rządzony niemal od chwili swojego powstania przez establishment uznający za główny cel polityki państwa reintegrację przestrzeni postradzieckiej i odbudowę wpływów Rosji na obszarach kontrolowanych przez dawny ZSRR.
  • Federacja Rosyjska znaczną część wpływów dewizowych, którą uzyskuje z eksportu ropy i produktów ropopochodnych, wykorzystuje dla finansowania zwiększenia swoich zdolności militarnych, rozbudowy resortów siłowych, wzmacniania przemysłu zbrojeniowego, a także realizacji celów polityki zagranicznej znaczonej tysiącami ofiar.
  • Polskie przedsiębiorstwa naftowe od czasu przejścia na rozliczenia dolarowe z dostawcami z Rosji odbierały wartościowo ok. 10–11 % całkowitego eksportu ropy naftowej FR, co stanowiło około 2,5% budżetu Federacji Rosyjskiej.
  • Polska pośrednio zasila (płacąc za tranzyt ropy i gazu) dużymi kwotami (550 mln dolarów za przesył ropy i 104 mln za przesył gazu rocznie) budżet Białorusi, państwa związanego umową sojuszniczą z FR, natomiast nie wykazuje zainteresowania projektami infrastrukturalnymi w obszarze przesyłu ropy, mogącymi wesprzeć kraje o proatlantyckich i proeuropejskich aspiracjach.
  • Polskie przedsiębiorstwa naftowe, tak jak wszystkie tego typu firmy z krajów dawnego RWPG, mając przez wiele lat funkcjonowania w gospodarce realnego socjalizmu dostęp do określonego gatunku ropy rosyjskiej, wyspecjalizowały się w jej przerobie. Poczyniły także w latach 90. XX w. i pierwsze 20 lat XXI w poważne inwestycje, dostosowujące procesy jej przerobu i parametry produktów do wymogów UE. Trudno im zrezygnować z dominującej pozycji ropy rosyjskiej bez wpływu na wynik finansowy. Zapewnia go utrzymywana przez FR dodatnia różnica ceny między ropą typu Ural a innymi, mniej zanieczyszczonymi rodzajami ropy dostępnymi na rynku.
  • Wynik finansowy polskiego strategicznego przedsiębiorstwa (PERN), zarządzającego infrastrukturą rurociągów dostarczających surowiec do polskich i niemieckich rafinerii oraz zapewniających magazynowanie strategicznych zapasów ropy naftowej dla rynku polskiego, uzależniony jest w dużym stopniu od postawy kontrahentów powiązanych z rządem FR. To osłabia determinację firmy w rozwijaniu projektów infrastrukturalnych źle postrzeganych w FR.
  • Polska w ostatnich latach zrobiła znaczący postęp w dywersyfikacji kierunków dostaw ropy naftowej. Jednak w swych projektach dywersyfikacji dostaw ropy nie uwzględnia dotychczas kierunku z Morza Czarnego i wykorzystania części magistrali EAKTR i gotowego rurociągu Odessa–Brody, pozbawiając się tym samym ważnego narzędzia ekonomicznego dla budowy obszaru stabilności i zrównoważonego rozwoju tworzącego setki wysoko płatnych miejsc pracy związanych z rynkiem polskim i nierosyjskim (w krajach o aspiracjach transatlantyckich i proeuropejskich).
  • W ekosystemie ekonomicznym Europy Środkowo Wschodniej przedsiębiorstwa sektora naftowego mają do spełnienia misję wykraczającą poza realizowanie zysków dla swoich akcjonariuszy. Kierowanie się w obszarze zakupów ropy głównie ceną surowca, nieuwzględnianie potrzeby inwestycji w bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowo-Wschodniej i kontekstu bezpieczeństwa politycznego mogą w długim horyzoncie czasowym przynieść wzrost kosztów dla polskiego podatnika, wynikających ze wzrostu ryzyka w kontekście bezpieczeństwa państwa i zwiększenia wydatków na obronność. Już obecnie pojawiła się zależność wskazująca, iż im kraj jest bliżej położony od FR i ma dłuższą z nią granicę, tym wydaje więcej procentowo w stosunku do swojego PKB na obronność. Korzyść z niższej ceny ropy jest dezawuowany wyższym kosztem zachowania bezpieczeństwa.
  • Kolejne polskie rządy w swojej polityce wschodniej, mimo retoryki wskazującej na dystans do poczynań rosyjskich, w sferze praktycznej nie uwzględniają zagrożenia płynącego z prowadzonych także za polskie pieniądze rosyjskich działań w obszarze postradzieckim.
  • Polska nie wykorzystuje siły swojego rynku ropy dla osłabienia skutków destrukcyjnej polityki FR w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Powodzenie rosyjskiej aktywności, zwłaszcza w kontekście Ukrainy, może okazać się niezwykle trudnym wyzwaniem, radykalnie zwiększającym koszt polskiej niepodległości. (…)

Ropa naftowa narzędziem polityki

Niemal zaraz po rozpadzie ZSRR część elit politycznych, zwłaszcza powiązanych z resortami siłowymi, zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej postrzegała jako katastrofę. Przed FR stanęło zadanie odbudowania strefy wpływu w przestrzeni poradzieckiej. Ważnym celem stało się niedopuszczenie krajów Europy Wschodniej do wstąpienia do UE i NATO. W katalogu metod uwzględniono między innymi użycie nacisku ekonomicznego i utrzymanie uzależnienia tych krajów od dostaw surowców energetycznych i rosyjskich rynków zbytu. Jak się okazało w 2008 i 2014 roku, Rosja nie cofnęła się przed środkami militarnymi.

Państwa przestrzeni postradzieckiej przyjmowały różne strategie rozwoju i różnie próbowały układać swoje relacje z FR, a także ogólnie rozumianym Zachodem. W latach 90. XX w Ukraina, Białoruś, Gruzja, Armenia, Mołdawia przyjęły zasadę wielowektorowości, co skończyło się dla Białorusi i Armenii wejściem w rosyjską strefę wpływów, a dla Ukrainy i Gruzji oddaleniem na czas nieznany dołączenia do państw Zachodu.

Białoruś jest przykładem kraju, który próbował wyzyskać dobre stosunki polityczne z FR dla budowania swojej strategii rozwoju gospodarczego. Niższa od rynkowej cena ropy dostarczana Białorusi przez FR wstrzymywała potrzebne reformy rynkowe, pozwalała utrzymywać archaiczną gospodarkę białoruską, nie wymuszała także zmian w zarządzaniu samym białoruskim przemysłem przetwórstwa ropy. Polityka ścisłego sojuszu z FR nie uchroniła, jak się okazało, białoruskiej branży rafineryjnej od wstrząsów związanych z redukcją zniżek i rabatów na importowaną ropę z FR. Systemowa nieufność strony rosyjskiej do wszystkich partnerów, nawet tych blisko związanych z polityką FR, powodowała jednak próby trwałej politycznej integracji nawet tak wiernego i ideowego sojusznika, jakim jest Białoruś rządzona przez prezydenta Łukaszenkę. Białoruś musiała dostroić swoją politykę do rosyjskich oczekiwań. Obecnie w jej relacjach z FR obowiązuje nadal mechanizm zależności funkcjonujący w czasach RWPG między ZSRR a jego satelitami. Państwo staje przed dylematem, co dalej: bronić niezależności, czy też dać się wchłonąć przez większego partnera? Polska, choć jest dużym dostarczycielem dewiz dla FR i Białorusi, nie potrafi wykorzystać swojej pozycji dla realizacji własnych celów politycznych. Dla polskich polityków i menedżerów przedsiębiorstw naftowych przykład białoruski powinien być ważną lekcją.

Państwa nadbałtyckie, przewidując zagrożenia dla swojej państwowości ze strony FR, od początku odzyskania niepodległości obrały wektor proatlantycki i proeuropejski. Zwieńczeniem ich starań było wstąpienie do Sojuszu Atlantyckiego i UE w 2004 r.

W Gruzji od 2 do 23 listopada 2003 r. miała miejsce tzw. rewolucja róż. W następstwie sfałszowania wyborów prezydenckich (potwierdzonych w raporcie OBWE) przez popieranego przez Kreml prezydenta Eduarda Szewardnadze nastąpiły masowe protesty społeczne. Po zwycięstwie „rewolucji” nowo wybrane rządy deklarowały przestawienie wektora polityki zagranicznej na bardziej prozachodni.

W 2004 r. wybuchły protesty na Ukrainie, nazwane „pomarańczową rewolucją”. Ich przyczyną także było sfałszowanie wyborów prezydenckich przez polityka powiązanego ze środowiskami prorosyjskimi. I w tym przypadku po dojściu do władzy nowego establishmentu politycznego i zorientowaniu ukraińskiej polityki na Zachód doszło do prób ekonomicznego uniezależnienia się od FR.

Wielką przeszkodą w osiągnięciu celów nowych rządów w Gruzji i na Ukrainie stanowi uzależnienie tych państw od rosyjskiego rynku i rosyjskich surowców. Jako jeden ze sposobów rozwiązania tego problemu państwa te przyjęły zbudowanie obszarów biznesu niezwiązanych z rynkiem FR. Priorytetem stało się uniezależnienie od rosyjskiego sektora wydobywczego. Już w końcu lat 90. XX w. rozważano pomysły na dywersyfikację dostaw ropy naftowej i gazu w oparciu o złoża kaspijskie Azerbejdżanu i innych krajów regionu. Po 2004 r. projekty te znalazły się w agendzie działań politycznych. Tak powstały plany południowego korytarza transportowego EAKTR dla przesyłu ropy i White Stream dla gazu. Istotny element w budowie nowej architektury bezpieczeństwa energetycznego miał przypaść Polsce. Kontrakcja FR była natychmiastowa.

Oddane pod kontrolę kapitału rosyjskiego rafinerie ropy naftowej na Ukrainie, wykorzystując swoją pozycję, podwyższyły ceny paliw na rynku ukraińskim. Spowodowało to kontrakcję władz ukraińskich – zniesienie cła na paliwa. Rynek ukraiński został zalany tanim importem produktów rafineryjnych z Białorusi i Rosji. Rosyjscy właściciele zawiesili produkcję paliw na Ukrainie, nie chcąc inwestować w modernizowanie ukraińskich rafinerii, skoro można zarabiać na sprzedaży importowanych paliw. Ukraina przestała się liczyć na rynku przetwarzania ropy naftowej.

W 2008 r. FR zaatakowała Gruzję pod pretekstem obrony praw do samostanowienia „narodu osetyńskiego”. Została zakwestionowana suwerenność Gruzji nad ważnymi rurociągami biegnącymi przez ten kraj.

Podjęto również działania zmierzające do odsunięcia zdecydowanie prozachodniej ekipy rządzącej i zamienienie jej na polityków uległych woli Kremla. Następstwem działań FR było zamrożenie inwestycji infrastrukturalnych na azymucie północ–południe, omijających FR w Europie Środkowo-Wschodniej.

Przegrana PiS w wyborach parlamentarnych w 2008 r. i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego zamroziły udział Polski w projekcie połączenia polskiej infrastruktury ropociągowej z rurociągami przechodzącymi przez Ukrainę, Gruzję i Azerbejdżan.

Aneksja Krymu uniemożliwiła realizację projektu White Stream – połączenia złóż gazu w Azerbejdżanie podwodnym gazociągiem z Ukrainą. Proces uniezależnia się gospodarek tych państw od FR przebiegałby szybciej, gdyby udało się te projekty zrealizować.

Odessa jednak została przez Ukrainę obroniona. Czy zatem zostanie zrealizowana w końcu inwestycja połączenia polskiej i ukraińskiej infrastruktury przesyłu ropy? Czas pokaże.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej i Mariusza Pateya pt. „Polski przemysł rafineryjny w pętli zależności” znajduje się na s. 10 i 11 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej i Mariusza Pateya pt. „Polski przemysł rafineryjny w pętli zależności” na s. 10 i 11 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego