O niebezpiecznej koncentracji władzy, jaką daje zawrotna ilość pieniędzy / Wacław Kruszewski, „Kurier WNET” 80/2021

W jakim celu tworzy się imperia finansowe, których skala przerasta wyobraźnię? Tu nie chodzi o potocznie rozumiane bogactwo. Raczej o władzę jako narzędzie do realizacji koncepcji i idei. Czyich?

Wacław Kruszewski

W cieniu Czarnej Skały

Trzeba płynąć z prądem i dostosowywać się do nowych warunków. Kościół katolicki został skompromitowany, zmarginalizowany i oswojony. Na islam i kraje trudniejsze, jak Chiny czy Rosja, recepty już są zapewne gotowe. Ale po kolei. Teraz pracuje się nad wprowadzeniem w strefie kultury chrześcijańskiej pryncypiów założycielskich Nowego Wspaniałego Świata.

Początek tej opowieści sięga czasu, gdy główna jej postać, pan Laurence Douglas Fink w 1974 r. na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles uzyskał licencjat, a w roku 1976 dyplom MBA w dziedzinie nieruchomości. Ten sam Larry Fink, który został później członkiem Kappa Beta Phi – tajnego stowarzyszenia wysokiej rangi dyrektorów finansowych, najbardziej znanego za sprawą swojego oddziału na Wall Street. W roku 1976 Fink rozpoczął pracę zawodową w First Boston – nowojorskim banku inwestycyjnym, gdzie po początkowych sukcesach na stanowisku szefa działu obligacji, w 1986 r. spowodował stratę 100 mln USD. Oczywiście on i jego ludzie musieli się z First Boston pożegnać.

Fink wierzył w wizję firmy specjalizującej się w zarządzaniu ryzykiem i szukał finansowania na początkowy kapitał operacyjny. Do pomysłu udało mu się przekonać Pete’a Petersona z The Blackstone Group (Czarny Kamień), który dał Finkowi i jego zespołowi linię kredytową w wysokości 5 mln USD. W ciągu kilku miesięcy biznes stał się rentowny, a w ciągu trzech lat jego aktywa wzrosły czterokrotnie do 2,7 miliarda dolarów. Firmę założyło kilka osób, z których za najważniejsze uważa się, oprócz samego Finka (ur. w 1952 r. i wychowanego i w rodzinie żydowskiej w Van Nuys w Kalifornii, gdzie jego matka była profesorem języka angielskiego, a ojciec właścicielem sklepu obuwniczego), Roberta S. Kapito (ur. w 1957 r. w USA, w rodzinie żydowskiej) i Susan Wagner (ur. w 1961 roku w Chicago, Illinois, w rodzinie żydowskiej).

Larry Fink, założyciel i do dzisiaj prezes oraz dyrektor generalny BlackRock, już w 2015 r. mieścił się w pierwszej dwudziestce najpotężniejszych ludzi na świecie, tuż za głowami najważniejszych państw globu, papieżem i najbogatszymi obywatelami świata, a w 2018 r., na takiej samej liście, zajął 28 miejsce.

Susan Wagner została uznana przez magazyn „Fortune” za jedną z „50 najbardziej wpływowych kobiet w biznesie”. Potem już poszło jak po maśle. Fundusz inwestycyjny, coraz większe zyski, spłata długu i niepohamowany do dzisiaj rozwój. Czarny Kamień „zrodził” Czarną Skałę, bo taką nazwę przyjęła firma kierowana przez Finka. Nazwa BlackRock wywodzi się zapewne od firmy Blackstone, której, jak pisałem, Larry Fink zawdzięczał pierwsze 5 mln dolarów na początek. Niektórzy utrzymują, że Blackstone był tylko figurantem, a pieniądze pochodziły ze źródeł rządowych. Ale nie plotkujmy ani nie dywagujmy o ewentualnym znaczeniu symbolicznym nazw obu firm. BlacRock rośnie, inwestuje, zarabia i wchłania inne firmy z branży. Ostatnie przejęcie nastąpiło 23 listopada 2020 r. i dotyczyło firmy inwestycyjnej Aperio od Golden Gate Capital, za 1,05 mld USD. Aperio specjalizuje się w oferowaniu bogatym klientom spersonalizowanych inwestycji w indeksy, uwzględniając preferencje osobiste każdego z nich. Obecnie BlackRock działa na całym świecie, mając 70 biur w 30 krajach, a klientów w stu.

Zgodnie z zasadami, lista klientów firmy jest poufna, ale z nieostrożnych wypowiedzi można wywnioskować i nietrudno zgadnąć, że obok milionów drobnych ciułaczy znajdują się na niej finansowe rekiny i wieloryby, w tym najpostępowsi z postępowych. Na przykład w II kwartale 2020 r. fundusz George’a Sorosa zainwestował 161 mln USD w prowadzony przez BlackRock fundusz iShares iBoxx $ Investment Grade Corporate Bond. Opłaciło się, bo fundusz wzrósł o ok. 20%. Poza tym w 2018 r. Soros Fund Management znacznie powiększył swoje udziały w BlackRock Inc., bo o prawie 60%, do 12 983 akcji.

Inwestycje muszą przynosić realne zyski. Trzeba inwestować praktycznie. W sektory dochodowe, choć niemile widziane w świecie ideologii i postępu. Ale, by dopłacać do walki o zieloną energię, do boju z fikcyjnymi przyczynami globalnego ocieplenia i zgubnych zmian klimatu, czyli maszerować w kierunku wyznaczanym przez Gretę Thunberg, albo wyzwalać kochających inaczej i prześladowanych wyznawców niekompletnej tęczy, trzeba zarabiać, czyli inwestować w coś, co naprawdę się opłaca.

Spójrzmy, w co kolos inwestuje. BlackRock jest największym na świecie inwestorem w paliwa kopalne i w broń palną. Zarządza ogromnymi udziałami największych producentów ropy naftowej, takich jak BP, Shell i ExxonMobil. Jest największym na świecie funduszem inwestycyjnym wspierającym firmy, które, według oskarżeń ekologów, niszczą amazoński las deszczowy i naruszają prawa zamieszkującej go rdzennej ludności. Zalicza się do trzech największych udziałowców w każdej ze spółek „supermajor” ropy naftowej, z wyjątkiem Totalu, i jednym z 10 największych udziałowców w 7 z 10 producentów węgla.

Największym działem BlackRock jest iShares, rodzina ponad 800 funduszy giełdowych typu ETF, które zarządzają aktywami o wartości ponad 1 bln USD. iShares jest największym dostawcą funduszy ETF w USA i na świecie. Giełdy notujące fundusze iShares obejmują London Stock Exchange, American Stock Exchange, New York Stock Exchange, BATS Exchange, Hong Kong Stock Exchange, Mexican Stock Exchange, Toronto Stock Exchange, Australian Securities Exchange oraz szereg giełd europejskich i azjatyckich.

Oferta BlackRock dostępna jest w F-Trust SA, a to ponad 150 funduszy inwestycyjnych – w tym fundusze akcyjne, dłużne, pieniężne i mieszane. Inwestorzy znajdą tutaj możliwość inwestowania zarówno w USA, jak i w Europie, Chinach, Japonii, Azji i Ameryce Płd. Dzięki funduszom BlackRock możliwości inwestowania są prawie nieograniczone, a granice państw się nie liczą.

BlackRock jest jedną z niewielu amerykańskich korporacji, która na kryzysie z 2008 r. zarobiła, a nie straciła.

„Investigate Europe” na swojej stronie internetowej pisze: „Wraz z upadkiem Lehman Brothers, Wall Street znalazła się w poważnym kryzysie: nikt nie wiedział, co zawierają tysiące portfeli finansowych, co kryje się za derywatami, co jest toksyczne, a co nie, co jest niebezpieczne, a co nie. Firma BlackRock szybko zrozumiała, jakie korzyści może przynieść jej ta sytuacja i opracowała własne, podobno oparte na sztucznej inteligencji narzędzie do zarządzania ryzykiem inwestycyjnym o nazwie Aladdin”. Z kolei „Financial Times” wyjaśnia, że Aladdin to narzędzie, które „jest w stanie przeanalizować ryzyko związane z inwestowaniem w dowolne akcje albo podpowiedzieć, gdzie sprzedać obligacje, aby uzyskać najlepszą cenę. Śledzi wszystkie transakcje, aby zebrać potrzebne dane i mieć pod ręką informacje istotne dla inwestorów”.

BlackRock jest największym akcjonariuszem takich korporacji, jak Citigroup, Bank of America, JPMorgan Chase, ExxonMobil, Shell, Apple, McDonald’s czy Nestlé. Ma udziały w moskiewskiej giełdzie i w klubie piłkarskim Manchester United.

Jako pierwszy z kręgu naszej kultury, fundusz inwestycyjny BlackRock zameldował się w Chinach. W sierpniu 2020 r. firma otrzymała zgodę Chińskiej Komisji Regulacyjnej ds. Papierów Wartościowych na założenie działalności w zakresie funduszy inwestycyjnych w tym kraju. Czyli BlackRock jest pierwszym globalnym zarządzającym aktywami, który uzyskał zgodę od Chin na rozpoczęcie działalności.

W Państwie Środka firma ma dwa biura – w Beijing i w Szanghaju. Poza tym jedno w Hong Kongu.

Od roku 2019 BlackRock posiada 4,81% udziałów Deutsche Bank, co czyni ją największym pojedynczym akcjonariuszem tego banku. Inwestycja sięga co najmniej 2016 r. Black Rock miała także biuro w Warszawie, które zamknęła w końcu maja 2016 r., sprzedając wszystkie swoje inwestycje w nieruchomości. Jedną z największych transakcji funduszu w Polsce była sprzedaż w 2014 r. warszawskiego biurowca Rondo1 przy Rondzie ONZ, za 300 mln EUR. Wiceprezes BlackRock odpowiedzialny za komunikację korporacyjną w regionie zaprzeczył, jakoby na decyzję opuszczenia Polski wpłynęła polityka rządu lub zapowiadana ustawa o ustroju rolnym, która miała bardzo utrudnić sprzedaż gruntów rolnych. Dodał, że firma będzie operować w naszym kraju za pośrednictwem biura w jednym z państw ościennych. Przez swoje inwestycje BlackRock jest u nas rzeczywiście obecna i jak podaje w swoim sprawozdaniu za rok finansowy do 30 kwietnia 2020 r., w dniu 30.04.2019 r. posiadała udziały w spółkach: KGHM Polska Miedź SA, Polski Koncern Naftowy ORLEN SA, Bank PKO SA, Powszechna Kasa Oszczędności Bank Polski SA, Santander Bank Polska SA, CD Projekt SA i Dino Polska SA.

W 1999 r. BlackRock weszła na giełdę z ceną po 14 USD za akcję. Dzisiaj akcja firmy kosztuje ok. 800 USD, a BlackRock włada ponad 70% giełdy w USA oraz giełdami w innych krajach, w tym europejskich.

Pan Fink, jeden z najlepiej zarabiających spośród 10 największych zarządzających aktywami na giełdzie w USA, jest już miliarderem, a swoimi oficjalnymi zarobkami, przekraczającymi 25 mln USD rocznie, wzbudza protesty akcjonariuszy. Ale to drobiazgi w porównaniu z gigantycznymi masami kapitału, którymi obraca on i jego kilku kolegów, szefów firm z branży.

Aktywa, którymi zarządza BlackRock, w końcu IV kwartału 2020 r. osiągnęły poziom 7,81 bln USD. Jednocześnie Grupa Vanguard (doradca inwestycyjny zarejestrowany w USA) zarządza aktywami o wartości około 6,2 bln USD, a State Street Global Advisors (SSGA) – dział zarządzania aktywami State Street Corporation i trzeci co do wielkości podmiot świata w tej samej branży – dysponuje aktywami wartości 3,05 bln USD. Daje to „trójcę” dysponującą razem aktywami o wartości 17,06 biliona dolarów. Przypomnę, że 1 bilion to tysiąc miliardów, a według szacunków MFW, w roku 2020 nominalny PKB Chin wyniósł 14,86 bln USD, zaś Polski 0,58 bln USD.

Trzy firmy zarządzają majątkiem większym niż łączne PKB Japonii, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Za takie pieniądze można by wybudować 637 Centralnych Portów Komunikacyjnych, czyli planowanych sztandarowych wielkich polskich inwestycji. Oczywiście to pieniądze klientów, ale co za koncentracja!

Według prof. Erica Posnera, prawnika z Uniwersytetu Chicago: „Od czasów wieku pozłacanego, a więc od końca drugiej połowy XIX w., czasów dominacji imperiów Vanderbiltów i Rockefellerów, nie mieliśmy w gospodarce do czynienia z koncentracją kapitału i monopolizacją na taką skalę, jak to ma miejsce obecnie”.

Wracając do konkretów, wymieńmy wielkie firmy, które opanowały niemal całe rynki „naszego” świata i są kontrolowane przez „trójcę”. Finanse: Citigroup, JP Morgan Chase, Bank of America, Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny. Informatyka: Apple, Microsoft, Hewlett-Packard, Intel Corporation. Transport: General Motors, Boeing Corporation. Dostawcy energii: Exxon Mobil, General Electric, Royal Dutch Stell. Kosmetyki: Johnson & Johnson, Procter & Gamble. Art. spożywcze: Nestlé, McDonald’s. Media: Walt Disney, Time Warner, CBS, NBC Universal.

Proponuję wybrać do rozważań BlackRock, czyli Czarną Skałę, jako największą. Bez ocen, oskarżeń czy pochwał, zastanowić się nad rozmiarami i pochodzeniem jej potęgi, celem istnienia, niepohamowanym rozwojem oraz przyszłością, jaką gotować nam może istnienie takich prywatnych mocarstw finansowych. Nie będzie łatwo, bo pieniądze lubią ciszę, a Czarna Skała nie lubi odpowiadać na pytania. Szefostwo BlackRock nie zgodziło się na udzielenie wywiadów holenderskiej platformie badawczej „Follow the money” oraz zespołowi „Investigate Europe”, a także odmówiło udzielenia odpowiedzi na pytania przesłane na piśmie.

Za postacie kluczowe i głównych twórców Czarnej Skały uważa się trzy osoby – Larry’ego Finka – prezesa i dyrektora generalnego, Roberta S. Kapito – współprzewodniczącego – i Susan Wagner, która w 2012 r. przeszła w BlackRock na emeryturę, ale stale zasiada w Radzie Dyrektorów firmy. Wszyscy troje pochodzenia żydowskiego.

Jest bardziej niż pewne, że są to ludzie nadzwyczaj uzdolnieni, inteligentni, kompetentni i pracowici, a do tego o osobowościach odpowiadających wyśrubowanym wymaganiom dla tego typu aktywności. Ale czy to wystarczy, by w czasie od jednej do trzech dekad, a nawet przez całe życie, w naszych czasach, samodzielnie zbudować takie imperium finansowe?

Ileż tu konkurencji, bezwzględnej walki – otwartej i podstępnej, nieprzebierania w środkach, nacisków i „propozycji nie do odrzucenia”. Czy osłaniająca i wspomagająca, potężna, twarda, supersilna ręka nie jest potrzebna? Ani parasol ochronny? Czy w cieniu za frontmanami nie muszą stać ich potężni szefowie, władający finansami światowymi za pośrednictwem BlackRock i jej podobnych firm? Odpowiedź pozostawiam Czytelnikowi. Przypomnę, że zarządzanie nieswoimi, ale ogromnymi na skalę świata pieniędzmi, to właściwie władanie światem. I cóż z tego, że to nie ich dywizje, jeśli oni nimi dysponują? A BlackRock to przykład potężnego, ale tylko jednego z wielu ogromnych elementów konstrukcji panowania finansowego.

W jakim celu tworzy się takie imperia finansowe, których skala przerasta wyobraźnię? Tu już nie chodzi o potocznie rozumiane bogactwo – tyle nikomu osobiście nie potrzeba. Raczej idzie o władzę jako narzędzie do realizacji koncepcji i idei. Czyich?

Idzie o zabawę w nowego stwórcę, globalnego reformatora świata i człowieka? Według czyich kryteriów?

Po wybuchu pandemii fundusz został mianowany doradcą amerykańskiego Fed-u i banku centralnego Kanady. Zdaniem Finka, „gdy kryzys minie, świat będzie inny. Zmieni się psychologia inwestorów. Zmieni się biznes. Zmieni się konsumpcja”. Król umarł, niech żyje król, więc mimo, iż Larry Fink, zasiadał w Radzie Biznesu powołanej przez prezydenta Trumpa i to z nim konsultował się tenże prezydent w sprawie pomocy dla firm w związku z pandemią, po wyborach w USA Fink powiedział magazynowi „Fortune”: „Zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA powinno zachęcić inwestorów, którzy chcą stabilności i złagodzenia napięć geopolitycznych”.

BlackRock inwestuje najwięcej na świecie w elektrownie węglowe i posiada udziały w wysokości 11 mld dolarów wśród prawie 60 deweloperów z tej branży. Panuje nad większą ilością zasobów ropy naftowej, gazu i węgla energetycznego niż jakikolwiek inny inwestor, zaś jej rezerwy emisji CO2 wynoszą 9,5 mld ton. Dla porównania, cała Unia Europejska w okresie 1985–2020, spalając paliwa kopalne, produkuje rocznie ok. 4 mld ton tego gazu.

Panta rhei, więc trwanie przy inwestowaniu w tradycyjnie opłacalne sektory ma swój kres. Kto chce się rozwijać, musi się przystosowywać do zmieniających się, może nawet z jego udziałem, warunków.

W roku 2017 r. firma rozpoczęła wycofywanie się z sektora broni palnej, a w liście do spółek portfelowych prezes Larry Fink napisał: „w biznesie liczy się nie tylko interes, ale także społeczeństwo”. Ponadto na początku 2020 r. Fundusz ogłosił, że nie zamierza inwestować dłużej w projekty związane z produkcją opartą na spalaniu paliw kopalnych, choć generują one ponad 1/4 jego zysków. Ostatnio BlackRock wygrał przetarg Komisji Europejskiej na „rozwój narzędzi i mechanizmów służących integracji czynników ESG [environmental, social, governance – wskaźniki, w oparciu o które tworzy się rating i oceny pozafinansowe przedsiębiorstw, instytucji i państw; przyp. W.K.] w bankowe regulacje ostrożnościowe oraz w bankowe strategie biznesowe i politykę inwestycyjną”. Czyli, jak UE może wykorzystać czynniki środowiskowe, społeczne i ład korporacyjny do nadzoru bankowego. KE zapłaci korporacji 550 tys. EUR za doradztwo w zakresie rynków finansowych. Ten wybór wzbudził protesty organizacji ekologicznych, które wskazują na konflikt interesów. Może nie zauważyły zmiany kierunku, w którym posuwa się gigant.

Larry Fink napisał niedawno w liście otwartym: „Świadomość szybko się zmienia i wierzę, że jesteśmy na skraju fundamentalnego przekształcenia finansów” i: „W niedalekiej przyszłości – i wcześniej, niż większość się spodziewa – nastąpi znaczna relokacja kapitału”. Ponadto BlackRock razem z Francją, Niemcami i globalnymi fundacjami ustanowił Partnerstwo na rzecz Finansowania Klimatu, działające na rzecz poprawy mechanizmów finansowania inwestycji infrastrukturalnych. Nie on pierwszy uznał, że „Paryż wart jest mszy”.

W 2020 r. w dorocznym liście do Dyrektorów Generalnych swoich firm Larry Fink porusza – jego zdaniem fundamentalne dla przyszłości inwestowania i biznesu w dziejach jego firmy – tematy:

  • sprawa zmian klimatycznych, czyli ochrony środowiska – „Ryzyko klimatyczne to ryzyko inwestycyjne”;
  • stawianie zrównoważonego rozwoju w centrum inwestycji – „Portfele zintegrowane ze zrównoważonym rozwojem mogą zapewnić inwestorom lepsze zwroty skorygowane o ryzyko. Zrównoważony rozwój wpłynie na sposób, w jaki zarządzamy ryzykiem, konstruujemy portfele, projektujemy produkty i współpracujemy z firmami”;
  • odpowiedzialny i przejrzysty kapitalizm – „Nawet jeśli urzeczywistni się tylko ułamek przewidywanych skutków klimatycznych, jest to kryzys bardziej niż poprzednie strukturalny, długoterminowy. Firmy, inwestorzy i rządy muszą przygotować się na znaczną realokację kapitału”;
  • ulepszenie ujawniania akcjonariuszom informacji – „Uważamy, że jeśli firma nie rozwiązuje skutecznie istotnej kwestii, jej dyrektorzy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności. W zeszłym roku BlackRock zagłosował przeciwko lub wstrzymał głosy od 4800 dyrektorów w 2700 różnych firm. Tam, gdzie uważamy, że firmy i rady nie przedstawiają skutecznych informacji dotyczących zrównoważonego rozwoju ani nie wdrażają ram zarządzania tymi kwestiami, będziemy pociągać członków zarządu do odpowiedzialności”.

Po kilku latach publicznego wyrażania niechęci do waluty elektronicznej, w końcu 2020 r. BlackRock ponownie wypowiedział się w sprawie bitcoina. Dyrektor ds. inwestycji tej firmy wywołał poruszenie wśród zwolenników kryptowalut stwierdzeniem, że bitcoin jest „tu na stałe”, zaś Larry Fink, dyrektor generalny BlackRock, dodał, że rosnąca popularność bitcoina i walut cyfrowych ma „realny wpływ” na dolara amerykańskiego.

Ostatnio BlackRock zmienia front i angażuje się w popieranie tego, co obecnie poprawne, modne i przyszłościowe. Firma rozszerza swoją obecność w dziedzinie zrównoważonych inwestycji, ładu środowiskowego, społecznego i korporacyjnego. Angażuje nowych pracowników i proponuje nowe produkty w USA i w Europie. Zaczyna wykorzystywać swoje znaczenie do propagowania kwestii ochrony środowiska i równości płci poprzez oficjalne listy do dyrektorów generalnych oraz głosów akcjonariuszy i inwestorów, a nawet całych ich sieci – jak Carbon Disclosure Project, który w 2017 r. poparł uchwałę akcjonariuszy ExxonMobil w sprawie zmian klimatu. Rok później BlackRock zwrócił się do firm Russell 1000 o korektę proporcji płci w ich zarządach, jeśli zasiadają w nich mniej niż 2 kobiety.

Teraz firma pomaga – niebezinteresownie – podmiotom, które ucierpiały z powodu pandemii. Zarządza uruchomionym przez siebie, notowanym na giełdzie funduszem wpływu na akcje, którego celem jest „pozytywny wkład w reakcję na kryzys związany z koronawirusem”.

Larry Fink uważa, że pandemia może mieć trwałe skutki gospodarcze. Mówi się, że przewiduje falę bankructw i presję na podniesienie podatków. Szef BlackRock ostrzega także przed wzrostem nacjonalizmu i napięć geopolitycznych w odpowiedzi na kryzys gospodarczy.

Inwestowanie, obracanie i zarządzanie tak gigantycznymi aktywami, jakie ma do dyspozycji BlackRock, a co dopiero wspólnie z resztą „trójcy” – choć nie jest się ich właścicielem, a tylko zaufanym jego pełnomocnikiem – potencjalnie daje ogromną władzę nad politykami, ich doborem, wyborem i „zadaniowaniem” oraz usuwaniem, więc panowanie nad rządzącymi, czyli nad narodami. Ta niebezpieczna koncentracja władzy, jaką daje pieniądz w tak zawrotnych ilościach, nie dotyczy już wyłącznie ekonomii – to sprawa polityki na skalę świata. Prosty przykład.

Można inwestować w jednych krajach, a w innych nie. Pierwsze będą się rozwijać, drugie podupadać. Inwestując – rozwijać jedne branże, a inne – nie inwestując – tłumić itd. A wszystko według uznania, idei albo… instrukcji, ale poparte „solidną analizą ekonomiczną”.

Znawcy finansowych olbrzymów utrzymują, że ponadto BlackRock „osłabia konkurencję poprzez posiadanie udziałów w rywalizujących ze sobą przedsiębiorstwach; zaciera granice między kapitałem prywatnym a sprawami rządowymi, dzięki ścisłej współpracy z państwowymi organami regulacyjnymi; opowiada się za prywatyzacją programów emerytalnych w celu skierowania kapitału oszczędnościowego do swoich funduszy”. W trosce o los przyszłych emerytów, na 50. dorocznym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, w rozmowie z Yahoo Finance, drugi człowiek BlackRock, Robert Kapito, powiedział: „Nigdy nie będą mogli przejść na godną emeryturę, jeśli te pieniądze nie zostaną zainwestowane” i dodał: „Nie można inwestować w przyszłość w przyszłości”.

BlackRock jest „wszędzie”. W Davos Larry Fink rozmawiał z Antoniem Guterresem – obecnym sekretarzem ONZ, Kristaliną Georgievą – dyrektorem zarządzającym MFW, Bradem Smithem – następcą Billa Gatesa w Microsoft, księciem Karolem i Klausem Schwabem, którzy wspólnie 3 czerwca zapowiedzieli rozpoczęcie Great Reset, czyli Nowego Początku… oraz wieloma innymi najważniejszymi tego świata. Utrzymuje kontakty z papieżem, kanclerzem Niemiec, prezydentami oraz premierami… i rozmawia z nimi jak z równymi sobie. Poucza i po ojcowsku doradza.

Trzeba płynąć z prądem i dostosowywać się do nowych warunków. Wykazywać się poprawnością polityczną, postępowością, liberalizmem, troską związaną z globalnym ociepleniem, walką o czystą energię i środowisko, a także poczuciem winy za globalne ocieplenie – nie zapominając o oddawaniu hołdów Grecie Thunberg i tolerancji dla wszelkich wykoncypowanych płci oraz tęczowych dowolnych układów towarzysko-uczuciowych.

Wymieńmy jeszcze globalizację, prywatyzację wszystkiego, co się może opłacić, likwidację własności osobistej i pieniądza na rzecz punktów oraz stopni z poprawności i dobrego zachowania. Problem wiary dotyczy już właściwie tylko islamu, bo Kościół katolicki został skompromitowany, zmarginalizowany i oswojony. Na islam i kraje trudniejsze, jak Chiny czy Rosja, recepty już są zapewne gotowe. Ale po kolei. Teraz pracuje się nad wprowadzeniem w strefie kultury chrześcijańskiej pryncypiów założycielskich Nowego Wspaniałego Świata, który powstanie w miejsce zaoranego starego, a ta orka nazywa się Great Reset.

Taka przemiana wymaga potęgi, a tę daje pieniądz.

1% najbogatszych na świecie, czyli 75 mln ludzi (to byłby kraj o populacji nieco mniejszej od niemieckiej), ma ponad 2 razy więcej niż pozostałe 99%. Jeśli dodamy do mocy pieniądza zgromadzonego przez najbogatszą cześć wspomnianego 1% obywateli świata moc aktywów, którymi obraca BlackRock i wielu jej mniejszych braci, należących także do wspomnianych 99% szaraczków, zobaczymy potęgę, której nikt się nie przeciwstawi.

Ujrzymy globalne supermocarstwo panujące nad państwami i pojmiemy, że tzw. rządy demokracji to zużyte odmienianiem przez wszystkie przypadki bajki. Oczywiście wspomniana lepsza część jednego procenta ludzkości nie będzie mogła się pławić w rozkoszach życia w Nowym Świecie ani przestrzegać „swoich” dogmatów. Budowniczowie Nowego Świata będą zmuszeni do rezygnacji z jego dobrodziejstw, by poświęcić się utrzymywaniu ładu, nadzorowi, zarządzaniu i doskonaleniu wszystkich i wszystkiego. Żeby było tak, jak chcieli.

Wyznam, że nurtuje mnie pytanie o inicjatorów i reżyserów Great Resetu oraz projektantów Nowego Świata, ukrytych w cieniu Czarnej Skały i jej odpowiedników. O cienie w cieniu. A może tam nikogo nie ma, a sprawy toczą się naturalnym torem rozwoju i postępu?

Artykuł Wacława Kruszewskiego pt. „W cieniu Czarnej Skały” znajduje się na s. 1 i 5 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Lutowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Wacława Kruszewskiego pt. „W cieniu Czarnej Skały” na s. 5 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Żyjemy w świecie rządzonym przez media – pierwszą i jedyną władzę / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 80/2021

Oby udało się wypracować mechanizmy chroniące wolność słowa w internecie, zanim o tym, które poglądy są słuszne, a które nie, będą decydowały algorytmy czy właściciele medialnych koncernów.

Jolanta Hajdasz

Jeszcze nie tak dawno mówiliśmy, że media są czwartą władzą po ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Ostatnie tygodnie przekonują nas, że stały się już pierwszą, a nawet jedyną. Zablokowanie kont w mediach społecznościowych urzędującego prezydenta najpotężniejszego państwa na świecie pokazuje nam, że żyjemy w świecie jakby rządzonym przez kogoś zupełnie innego niż politycy.

By zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi i dlaczego – nawet Angela Merkel wyraziła swoją dezaprobatę dla tej blokady, mówiąc, iż jest problematyczna – warto sobie przypomnieć, że Facebook czy Twitter powstały jako narzędzia komunikowania masowego, genialne wynalazki, które pozwalają tworzyć przekazy na skalę masową praktycznie każdemu, a nie tylko profesjonalnej redakcji. Media społecznościowe stały się wręcz symbolem wolności słowa, bo każdy mógł pisać i publikować w sieci to, co chce i co uważa za ważne i stosowne, bez ograniczeń ani cenzury. Z biegiem lat coraz bardziej było jednak widać, jaka to utopia, gdy wszystkim użytkownikom podsuwano coraz bardziej wymyślne regulaminy do akceptacji, jeśli chciało się korzystać z danego serwisu.

Stworzono słowa-klucze typu „naruszenie regulaminu społeczności” czy „posługiwanie się mową nienawiści”, co w praktyce oznaczało jedynie arbitralne decyzje właścicieli Facebooka, Twittera czy Google’a, co wolno nam publikować, a czego nie.

Boleśnie i namacalnie przekonaliśmy się o tej nadzwyczajnie uprzywilejowanej pozycji mediów społecznościowych np. w 2018 roku, kiedy Facebook jednoznacznie i bardzo intensywnie zaangażował się w referendum aborcyjne w Irlandii po stronie przeciwników obrony życia dzieci poczętych. Zwolennicy ochrony życia przegrali referendum, a rok później dowiedzieliśmy się, jak nierówną toczyli walkę – właściciel Facebooka przyznał, że jego firma zadecydowała o tym, że nie będzie publikować materiałów przeciwników aborcji – miała do tego prawo. W końcu Facebook to prywatna firma.

W Polsce w ostatnich latach bezradni wobec samowoli społecznościowych gigantów byliśmy nieraz; boleśnie przekonywali się o tym przede wszystkim prawicowi i konserwatywni użytkownicy. Przed 11 listopada znienacka blokowano konta organizatorów Marszu Niepodległości, innym razem blokady mieli przeciwnicy aborcji eugenicznej, czy nawet arcybiskup, który ośmielił się skrytykować tęczową ideologię LGBT.

Jedną z najbardziej kuriozalnych spraw tego typu, jaką przyszło mi się zajmować w Centrum Monitoringu Wolności Prasy, jest aktualnie sprawa konta harcerzy z Warszawy, którym kiedyś zablokowano emisję ich amatorskiego filmiku upamiętniającego rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, a ostatnio do 18 lat podniesiono kategorię wieku tych, którzy mogą sobie wyświetlać ich filmowe relacje przedstawiające życie na obozach harcerskich. Można oczywiście przytoczyć jeszcze kilka takich anegdotycznych spraw, ale chyba już nikomu nie jest do śmiechu.

Donald Trump miał blisko 90 milionów użytkowników na swoim koncie, a jednym przyciskiem w komputerze wyłączono mu możliwość dotarcia z jakimkolwiek przekazem do nich. Kto więc jest w tej rozgrywce silniejszy – przywódca najbogatszego państwa na świecie czy ten, kto go cenzuruje?

Przez lata byliśmy w Polsce bezradni wobec tego, co działo się na Facebooku, Twitterze czy YouTubie, patrzyliśmy, jak rozwijały się takie platformy jak Google czy Instagram i mogliśmy się jedynie do nich dostosować, by móc z nich w ogóle korzystać. Byliśmy za biedni, za mali, by liczyć się w tej rozgrywce. Dziś jednak cały świat budzi się i dostrzega samowolę społecznościowych gigantów. Oby udało się wypracować mechanizmy chroniące wolność słowa w internecie, zanim będzie za późno, zanim o tym, które poglądy są słuszne, a które nie, będą decydowały algorytmy czy właściciele medialnych koncernów.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Lutowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 80/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Patrzymy i staramy się zrozumieć, co się dzieje i dokąd ten świat zmierza / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 80/2021

Mamy świadomość, że żyjemy w czasie wielkiej, rewolucyjnej zmiany dotyczącej wszystkich sfer naszego życia, a motorem tych zmian nie jest wirus. Wirus jest tylko tych zmian najlepszym sojusznikiem.

Krzysztof Skowroński

Znużenie, zmęczenie, zdenerwowanie, strach, wściekłość, poczucie beznadziejności – słowem, mamy dość i zastanawiamy się, jak długo jeszcze potrwa ten stan pandemicznego zawieszenia. A wyczekiwanej odpowiedzi nie ma. Ani premier Polski, ani prezydent Francji, ani nawet Anthony Fauci nie wie, kiedy runie mur koronawirusowego więzienia. Siedzimy i czekamy. Patrzymy i staramy się zrozumieć, co się dzieje i dokąd ten świat zmierza. To, co było kiedyś opowieścią pisarzy science fiction albo teorią spiskową, rozwija się przed nami jak dywan przed gwiazdami w Cannes. To wędrujmy po tym dywanie razem z „Kurierem WNET” i Czarną Skałą, która zainspirowała nas do cyklu artykułów o największych globalnych firmach i najbardziej wpływowych ludziach w skali świata. BlackRock, o którym piszemy, to fundusz dysponujący siedmioma tysiącami miliardów dolarów.

A warto dodać, że trzy największe na świecie fundusze dysponują siedemnastoma bilionami dolarów. Oczywiście im nie zazdrościmy, bo za taką sumę można by kupić 60 milionów stumetrowych mieszkań w Warszawie, a nam nie jest to potrzebne. Takie pieniądze nie są nawet potrzebne prezydentowi Rosji.

Jego skromna rezydencja kosztowała tylko miliard dolarów, a na postawienie sobie 17 tysięcy takich rezydencji nie starczyłoby wybrzeża Morza Czarnego. Tylko kłopot. Czarna Skała takich kłopotów oczywiście nie ma. Jej szef wie, w którym sklepie jest właśnie wyprzedaż i dlatego nawet w czasie pandemii potrafi poprawić nastrój swoim udziałowcom i pomnożyć ich majątek. Nie ma w tym nic złego, po prostu zyskują amerykańscy emeryci i np. George Soros. To powinno cieszyć również naszych seniorów i nas, bo na szczęście są na tym świecie tacy, którzy mają wszystko, czego dusza i ciało zapragnie. I do tego jest ich aż jeden procent, czyli tylko o 20 milionów mniej niż ludzi zarażonych koronawirusem.

Właściwie można powiedzieć, że mamy do czynienia z pandemią bogactwa i trzeba zrobić wszystko, żeby się ona nie rozprzestrzeniała, tym bardziej, że pieniądze szczęścia nie dają.

Opowieść o BlackRock to początek. W następnych numerach „Kuriera WNET” i w Radiu Wnet, którego zawsze warto słuchać, pojawią się kolejne ważne i wpływowe postacie. Oczywiście nie mamy takiej możliwości, by docierać do dokumentów, by uprawiać dziennikarstwo śledcze. Możemy tylko zanurzać się w przestrzeni wirtualnej i próbować wyłowić z niej fakty.

Chcemy to zrobić, bo tak jak każdy, mamy świadomość, że żyjemy w czasie wielkiej, rewolucyjnej zmiany dotyczącej wszystkich sfer naszego życia, a motorem tych zmian nie jest wirus. Wirus jest tylko tych zmian najlepszym sojusznikiem. Dlatego w następnym odcinku pojawi się opowieść o panu Anthonym Faucim, doradcy prezydentów amerykańskich do spraw zdrowia, a zdrowie przecież jest najważniejsze.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Lutowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Świdziński: USA ma narzędzie do zwalczania wpływów ChRL. Nowe sankcje na chińskie firmy

Ekspert mówi o amerykańskim wsparciu dla zadłużoneego wobec Chin Ekwadoru, restrykcjach dla przedsiębiorstw z Państwa Środka, oraz procesie ratyfikacji unijno-chińskiej umowy inwestycyjnej.

Albert Świdziński mówi o umowie ws.  udzielenia pożyczki na spłatę ekwadorskiego zadłużenia w Chinach przez amerykański bank DFC.

Wartość pożyczki, na wsparcie i restrukturyzację zobowiązań zaciągniętych, wobec Chin, wciągających swoich partnerów w pułapkę długu, wyniesie 2,8 mld dolarów.

Warunkiem wypłaty pieniędzy jest rezygnacja rządu w Quito z budowy sieci 5G z wykorzystaniem technologii dostarczanej przez Huawei.

Tymczasem, w piątek USA nałożyły sankcje na kolejne chińskie przedsiębiorstwa, m.in. producenta telefonów komórkowych Xiaomi oraz Air China i Air Macau.

Umieszczenie tych spółek na czarnej liście będzie miało swoje konsekwencje – amerykańscy inwestorzy będą musieli sprzedać wszystkie udziały w tych firmach.

Z kolei francuski minister ds, handlu zagranicznego poinformował, że Unia Europejska nie będzie uzależniać ratyfikowanie umowy inwestycyjnej z ChRL od podpisania przez to państwo konwencji o ochronie praw pracowniczych.

Joe Biden przedstawił plan stabilizacji amerykańskiej gospodarki o wartości 1,9 bln dolarów:

Kwota ta ma umożliwić wypłatę spełniającym odpowiednie kryteria obywatelom kolejnej jednorazowej zapomogi w wysokości 1400 dolarów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Kryzys kolebki demokracji i powstanie socialmediokracji

Niekontrolowany, przypominający rewoltę szturm na Kapitol przypieczętował niechwalebne harakiri dla trumpizmu oraz republikanizmu, a samego Trumpa skazując na polityczną banicję.

Ameryka od dłuższego czasu jest polem bitwy między dwoma coraz bardziej wrogimi sobie obozami. Dlatego możemy przypuszczać, iż bez względu na to, kto wygrałby wybory w USA, nie zapobiegłoby to wywołaniu zamieszek w kraju. Wówczas zmieniłaby się tylko retoryka mediów głównego nurtu, gdyby demonstracja została wszczęta tym razem przez zwolenników demokratów i opisywana byłaby – jako demonstracja uzasadnionego gniewu obywateli.

Przypomnę tylko, że wspierane przez demokratów protesty, które przerodziły się w brutalne zamieszki, połączone z plądrowaniem sklepów związane z ruchem Black Lives Matter, wybuchły w 140 amerykańskich miastach. Efektem tego są wypłacone odszkodowania, z tytułu ubezpieczeń, na kwotę od 1 do 2 mld dolarów, co kosztowało branżę ubezpieczeniową więcej niż jakiekolwiek inne demonstracje w historii.

Ostatnie wydarzenia spowodowały na pewno kryzys wizerunkowy USA. Kraj uważany za nową ,,ziemię obiecaną” dla ludzi szukających bezpieczeństwa i wolności, niebezpieczne pogrąża się w chaosie przypominającym symptomy wojny domowej. Opanowanie protestów w miastach to jedna rzecz, ale niewystarczające zabezpieczenie drugiego, jak nie najważniejszego budynku Ameryki – symbolu jej potęgi, jest oznaką słabości i utraty autorytetu. Wskutek powyższych wydarzeń prezydent USA został wykluczony z debaty publicznej poprzez działania podjęte przez dwa największe amerykańskie portale społecznościowe – Twitter oraz Facebook. Oficjalnym powodem jest nawoływanie przez niego do agresji i aktów przemocy.

Warto wspomnieć, że kiedy Donald Trump blokował użytkowników tych portali na swojej stronie, skierowano przeciwko niemu oraz sekretarzowi prasowemu pozew za złamanie wolności słowa, którą gwarantuje pierwsza poprawka do Konstytucji USA. Zatem w rzeczywistości motywy postępowania rzeczonych podmiotów jawią się jako antypatia personalna, na co wskazywać może chociażby fakt, że po zaognieniu sytuacji Donald Trump nawoływał do zachowania spokoju i rozejścia się protestujących.

Wydarzenie to wprowadza nas w rozdział w historii rozumiany jako nowy wspaniały świat, w którym zapoczątkowano dyktat wielkich koncernów i korporacji. Obecnie są one niemalże monopolistami w obszarze social media, który wraz z rozwojem technologii wyparł klasyczne media i stał się niejako istotnym miejscem głoszenia poglądów, niemalże jak starożytne Forum Romanum. Od tej chwili to wielki kapitał będzie decydował kto ma, a kto nie ma prawa do wolności słowa przy wciąż nieklarownych procedurach.

W tym miejscu należy postawić pytanie, czy media społecznościowe zmierzały do zaplanowanej inżynierii myślowej w stosunku do społeczeństwa? Czy władza algorytmów podkopuje idee wolności jednostki?

Współczesny izraelski historyk Yuval Noah Harari uważa, iż dla tych handlarzy naszej uwagi nie jesteśmy klientami tylko produktami, tyle że – dodam od siebie – certyfikowanymi według ich własnych standardów poprawności politycznej. Cenzura ze strony mediów społecznościowych może przynieść jednak odwrotne skutki od tych zamierzonych. Część reklamodawców, których fundusze stanowią gros zarobków mediów społecznościowych, już wycofuje się ze współpracy z nimi, odcinając się jednocześnie od działań portali, które ich zdaniem wykorzystują swoją dominującą pozycję w sieciach społecznościowych w celu zduszenia konkurencji. Miało to miejsce w przypadku sprawy usunięcia serwisu Parler m.in. z AppStore i Google oraz serwera Amazon co per se stanowi praktyki monopolistyczne.

Być może obecne wydarzenia dadzą bodziec do powstania nowych konkurencyjnych przedsiębiorstw informatycznych mogących rozbić obecnych monopol ewentualnie spowodują też rozpoczęcie prac nad wprowadzeniem uregulowań prawnych dla platform społecznościowych, które coraz większym zakresie organizują nasze życie.

Koniec zażegnania konfliktu w USA na pewno nie jest bliski. Radykalizm działań zawsze wzmacnia też radykalizm po drugiej stronie, a postępowanie wielkich korporacji oraz wszczęcie procedury impeachmentu wobec ustępującego prezydenta tylko niepotrzebnie go zaognią. Co, wbrew deklarowanym wartościom, będzie pewnie na rękę mediom społecznościowym, które prowadzą do tworzenia światopoglądowych „baniek”. Na tę chwilę możemy stwierdzić, że Donald Trump wchodził do polityki jako outsider i tak samo z niej odchodzi, jednak mając wciąż za sobą potężną siłę społeczną i kapitał, co może być zapowiedzią budowania nowego dziedzictwa-mitu dla konserwatywnej części społeczeństwa USA.

Paulina Czarnowska

Wiech: Atak zimy nie przeczy globalnemu ociepleniu. Mamy ostatnią szansę na powstrzymanie zmian klimatycznych

Wicenaczelny portalu Energetyka24.pl mówi o negocjacjach polskiego rządu ze związkami zawodowymi górników, próbach dokończenia budowy gazociągu Nord Stream 2 i o potrzebie walki ze zmianami klimatu.

v
Jakub Wiech relacjonuje stan negocjacji rządu z przedstawicielami związków górniczych. Jak mówi:

Wszystko wskazuje, że dotychczasowe ustalenia są dla górników nie do zaakceptowania i w najbliższych dniach przedstawią oni własny projekt umowy.

Poprawki związkowców mają dotyczyć wysokości rekompensat dla górników. W opinii eksperta realizacja tych postulatów doprowadzi do nadmiernego uprzywilejowania tej grupy zawodowej.

Omówiona zostaje również sytuacja wokół budowy gazociągu Nord Stream 2. Niemcy i Rosja prawdopodobnie podejmą kolejną próbę ominięcia amerykańskich sankcji, powołując fundację prowadzoną przez rząd landu Meklemburgia-Pomorze Przednie. Berlin liczy, że Waszyngton nie wprowadzi sankcji przeciwko organowi władzy państwa sojuszniczego. Gość „Popołudnia WNET” wskazuje, że zablokowanie tej inwestycji ma strategiczne znaczenie również dla Polski.

Nadziei dla Nord Stream 2 na pewno nie niesie zmiana w Białym Domu.  Demokraci, tak samo jak Republikanie, są przeciwnikami tego projektu.

Jakub Wiech mówi ponadto o ociepleniu klimatu. Wskazuje, że nigdy wcześniej to zjawisko nie miało charakteru globalnego.

Chwilowe, gwałtowne ochłodzenie w Hiszpanii jest anomalią i nie m0że służyć za dowód na to, że globalnego ocieplenia nie ma. Średnia temperatura na Ziemi wciąż rośnie.

Rok 2020 był dla Europy najcieplejszym rokiem w historii pomiarów. Rozmówca Łukasza Jankowskiego zapewnia, że wzrost średniej temperatury na świecie jest konsekwencją działań człowieka.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Cezary Krysztopa: Sytuacja, w której sieci społecznościowe robią co chcą to nie demokracja, a dyktatura

Wicenaczelny „Tygodnika Solidarność” komentuje blokowanie przez Twitter konserwatywnych mediów. Wskazuje, że w przyszłości ofiarami cenzury mogą stać się również liberałowie.

Ci, którzy czują się władcami sieci, żyją w świecie który powstał po rewolucji, w której brał udział również „Tygodnik Solidarność”. Powinni mieć wobec niego więcej szacunku.

Cezary Krysztopa mówi o zablokowaniu twitterowego konta „Tygodnika Solidarność”. Jak mówi, wpisuje się ono w trwającą na całym świecie nagonkę na media konserwatywne.  Jest to tendencja narastająca już od wielu lat.  Publicysta wskazuje, że to właśnie media społecznościowe mają obecnie największy wpływ na kształtowanie postaw całych narodów, również ich elit:

Co wspólnego z demokracją ma system, w którym Facebook i Twitter decydują, co może powiedzieć prezydent Stanów Zjednoczonych? Nie może być tak, że wielkie koncerny robią co chcą.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego dodaje, że:

Sytuacja taka powinna tak naprawdę nosić miano dyktatury.

Wicenaczelny „Tygodnika Solidarność”, że algorytmy, które rzekomo odpowiadają za promowanie określonych treści kosztem innych, są jedynie zasłoną dla ręcznego sterowania tą materią.

Gość „Popołudnia WNET” przestrzega, że presja, która jest obecnie wywierana na środowiska konserwatywne, zostanie w przyszłości skierowana przeciwko tym, którzy niewystarczająco gorliwie będą występować po stronie poprawności politycznej.

To co się robi dzisiaj konserwatystom, jutro może spotkać także lewicowych liberałów.

Cezary Krysztopa wskazuje, że zmasowany i jawny atak koncernów może wywołać efekt sprzeczny z ich zamierzeniami – doprowadzić do masowego ruchu sprzeciwu i wymuszonej pluralizacji platform społecznościowych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dr Rzymkowski: By ograniczyć cenzurę narzucaną przez korporacje, niezbędne będzie działanie na poziomie międzynarodowym

Poseł PiS wskazuje, że granicą wolności słowa może być jedynie kodeks karny. Mówi o konieczności okiełznania ambicji wielkich koncernów technologicznych.

Dr Tomasz Rzymkowski mówi, że zawieszenie kont społecznościowych Donalda Trumpa jest kontynuacją zjawiska, z którym mamy do czynienia od dłuższego czasu. Polega ono na pozaprawnym narzucaniu politycznie poprawnych idei.

Już przed kilkoma laty banowano konta polskich polityków, nie pochylając się nawet nad publikowanymi przez nich treściami. Gigant technologiczny w brutalny sposób egzekwuje opracowane przez siebie normy.

Jak przypomina parlamentarzysta, w polskim porządku prawnym nie jest dopuszczalna żadna forma cenzury prewencyjnej. Ingerencja w treści publikowane w Internecie powinna mieć miejsce w przypadku popełnienia przestępstwa.

Mamy do czynienia z rozjazdem między prawem państwowym a praktyką działania wielkich korporacji. Bez umów na poziomie międzynarodowym nie będziemy mogli ograniczyć popełnianych przez nie nadużyć.

Gość „Popołudnia WNET” zwraca uwagę, że przeciwko zablokowaniu Donalda Trumpa na Facebooku i Twitterze wypowiedziała się kanclerz Niemiec Angela Merkel. Jak dodaje:

Zagwarantowanie wolności słowa i wolności sumienia leży w interesie zarówno prawicy, jak i lewicy.

Zdaniem parlamentarzysty zapowiedzi wszczęcia przez Demokratów procedury impeachmentu przeciwko Donaldowi Trumpowi kłócą się z zapowiadanym przez Joe Bidena narodowym pojednaniem. Dr Rzymkowski ocenia, że:

Istnieje szansa, że Trump będzie się ubiegał o prezydencką nominację Partii Republikańskiej za 4 lata.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Cudowne ozdrowienie Klemensa Murańki i inne argumenty przeciwko szczepieniom na Covid-19/ Felieton Jana A. Kowalskiego

Procesy naturalne i zdrowy rozsądek nie przynoszą korzyści korporacjom. Biznes pojawi się wtedy, gdy człowiek będzie działał jedynie pod wpływem medialnych impulsów i rozporządzeń administracji.

Trzeba nie byle jakiej siły woli, żeby w dwa dni uporać się z plagą ludzkości w postaci Covid-19. I taką właśnie wykazał się nasz skoczek narciarski Klimek Murańka. Bo przecież testy crp mylić się nie mogą. Natężył się i pokonał Covid-19. Skoczył trochę gorzej, ale jakie to ma teraz znaczenie? Światowej sławy już nikt mu nie odbierze. Zatem, zamiast się szczepić, może wzorem naszego skoczka – natężymy się? 😊

To było poważnie. A teraz jeszcze bardziej.

Weszliśmy właśnie w nowy rok i w okres szczepień nieprzebadaną szczepionką na Covid-19. I zamiast merytorycznej dyskusji za i przeciw, mamy tylko klasyczne bicie piany.

Klasyczne bicie piany ideologicznych zwolenników wszelkich szczepień. Posuwających się do chwytów poniżej pasa i szantażu moralnego. Jednak szantaż na mnie nie działa, bo moim rodzicom udało się umrzeć przed tym szaleństwem. Patriotyzm zaś wyssałem z mlekiem matki i nie musi mnie teraz pouczać żaden z braci Karnowskich. Tym bardziej jakiś krytyk filmowy.

Pewnie wielu z Was uważa, że to wszystko nie trzyma się kupy. Oczywiście, nie trzyma się, dlatego poszukajmy dziury w całym. W końcu od tego jest wolna prasa, nieprawdaż?

Ideologia i doktryna – niech one tu przez chwilę porządzą bez wchodzenia w argumenty. Zaczynam!

1.   Z chrześcijańskiego punktu widzenia przyjęcie szczepionki jest sprzeczne z wyznawanym światopoglądem. Ratowanie życia doczesnego nie może odbywać się za wszelką cenę. O czym przypomnieli w ostatnim czasie: kardynał Pujats, abp Lenga, abp Peta, biskup Schneider i biskup Strickland. I co w jasny sposób zakomunikował nam II tysiące lat temu Pan Jezus – założyciel Kościoła. A później potwierdzili to wszyscy święci, od świętego Szczepana począwszy. Dlatego nie dajmy się zwieść kolejnej herezji, jaka rozpleniła się w murach Kościoła, że to życie ludzkie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, za co każdy chrześcijanin powinien być gotowy swoje życie poświęcić (dokładniej opiszę to w moim chrześcijańskim cyklu).

2.   No dobrze, a jeżeli ktoś jest niewierzący? – zapytało mnie ostatnio moje dorosłe dziecko. Odpowiadam. Jeżeli ktoś jest niewierzący, a kieruje się dobrem gatunku ludzkiego, to tym bardziej nie powinien się szczepić. Popatrzmy na robaki. One tym szybciej zwalczają zagrożenie, im szybciej się zarażą. Słabsze giną, a mocniejsze się uodparniają i płodzą jeszcze bardziej odporne pokolenie. Tak samo ludzie – trochę większe robaki. Tak, Moi Drodzy Darwiniści, selekcja naturalna sama rozwiąże problem Covid-19. Szczepionka tylko zaburza i zniekształca proces dziejowy, logikę i prawdę ewolucji. Nie dziękujcie za to napomnienie, zaszczepiony towarzyszu Miller!

Jak widzicie, ideologia i doktryna, boże czy ludzkie, tylko zniechęcają do szczepień.

Zatem o co chodzi w tej wszechświatowej presji na powszechność, a zanim się obejrzymy – przymus szczepień – bo bez nich nikt nie będzie mógł sprzedać ani kupić, ani pracować, ani polecieć?

Najbardziej mylą się, jak prawie zawsze, tak zwani rozsądni. Odrzucają oni wszelkie teorie spiskowe. I wykazują, że przecież depopulacja (zarzut płaskoziemców w stosunku do Billa Gatesa) obniżyłaby drastycznie zyski korporacji. Zatem nie mogą one za tym stać. Możemy się pośmiać.

Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Chodzi o podstawowy zamach na naturę człowieka, tak jak rozumiemy ją my, chrześcijanie. Zamach na wpisaną w konstytucję dziecka bożego wolną wolę, na wolność życia w sposób niezależny od władzy świeckiej. To dlatego zamyka się kościoły i niszczy rodzinę – instytucje, które bronią wolności człowieka przed władzą totalitarną. I tu trzeba jasno powiedzieć, że tylko kościoły chrześcijańskie bronią wolności człowieka. I dlatego szaleni totaliści walczą jedynie z naszą łacińską cywilizacją, zostawiając inne w całkowitym spokoju.

Gdy po obaleniu instytucji ochronnych uda się człowieka zniewolić, wtedy pojawi się też interes globalnych korporacji.

Procesy naturalne i zdrowy rozsądek nie przynoszą korzyści korporacjom. Biznes pojawi się wtedy, gdy zaniknie całkowicie chrześcijański rozum, a człowiek będzie działał jedynie pod wpływem medialnych impulsów i rozporządzeń administracji. Wówczas będzie można podliczyć, ile dany osobnik może zjeść korporacyjnych syfów, żeby mógł się potem przez długie lata korporacyjnymi lekarstwami leczyć. I nawet niech nie próbuje samodzielnie umierać.

I o to toczy się obecna pandemiczna rozgrywka. Jak najwięcej ludzi rodzić (in-vitro), jak najwięcej szczepić, jak najwięcej zatruwać, jak najwięcej leczyć, jak najwięcej doprowadzać do śmierci! Czy może istnieć pewniejszy biznes, nawet po potrąceniu prowizji dla administracji, które z przyzwyczajenia jeszcze nazywamy rządami?

Jan Azja Kowalski

PS Czy prawnicy z mojego ulubionego Ordo Iuris mogliby się zająć bezprawnymi pogróżkami, jakie pod moim adresem (nie zaszczepię się) wygłasza minister zdrowia Adam Niedzielski?

Jakub Wiech: Amerykanie zacieśniają pętlę wokół Nord Stream II

Jakub Wiech o rosyjskich próbach obejścia sankcji amerykańskich, skutkach tych ostatnich oraz zapowiedzi nowych i tym, co mogłoby zmienić dojście Zielonych do władzy w Niemczech

W tym momencie projekt Nord Stream II jest cały czas w zawieszeniu.

Jakub Wiech wskazuje, że ostatnim tygodniu podjęto prace przy kładzeniu rur na odcinku niemieckim. Cały czas niedokończony pozostaje odcinek duński.

Najpierw z budowy gazociągów zrezygnowała szwajcarska firma Allseas. Potem stowarzyszenie podmiotów zabezpieczających budowy na morzu wydało dla swoich członków takie ostrzeżenie żeby nie angażowali się w projekt.

Jest to efektem amerykańskich sankcji. Tymczasem Amerykanie dają do zrozumienia, że szykują się do zadania “śmiertelnego ciosu” rosyjsko-niemieckiemu gazociągowi. Choć Rosjanie szukają metod obejścia sankcji, amerykańska pętla wokół projektu, zacieśnia się.

Ekspert zwraca uwagę na zmianę zdania części niemieckich polityków pod wpływem zamachu na Aleksieja Nawalnego. Część z nich opowiedziała się przeciwko projektowi Nord Stream II:

Friedrich Merz  z partii Angeli Merkel stwierdził, że nie życzy sobie w tym momencie kontynuowania pracy i zaproponował takie moratorium na budowę tego połączenia.

Jedynym ugrupowaniem niemieckim będącym zdecydowanie przeciwko gazociągowi są Zieloni. Ci ostatni mają zaś szanse na dojście do władzy w RFN jako koalicjant CDU. O ile nie zmienią poglądów po wejściu do rządu, ich wygrana może oznaczać, że niemiecki rząd federalny zmieni swoje nastawienia do projektu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.