Jakóbik: Rosjanie są zależni od rynków zbytu w Europie. Eksport ich gazu do Chin jest poniżej granicy opłacalności

Czemu Rosja dopłaca, żeby wysyłać gaz do Chin? Czy jest w stanie znaleźć alternatywę dla europejskich rynków zbytu? Wyjaśnia redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.

Wojciech Jakóbik zauważa, że już w 2014 r. mówiono, iż dzięki umowie gazowej z Chinami Rosja uniezależni się europejskich rynków zbytu. Mimo to,

Cały czas Rosjanie są zależni od rynków zbytu w Europie, na który trafia większość ich surowców wszelkiego rodzaju na czele z gazem i ropą.

Jakóbowski: Amerykanie próbują ukrócić lawirowanie Chin ws. agresji rosyjskiej na Ukrainę

Obecnie także wskazuje się na Chiny jako alternatywę dla Europy. Przecenioną rosyjską ropę kupiły Indie. Dostawy do tego kraju są jednak mniej korzystne od tych do Europy.

Zobaczymy, czy [Indie] będą korzystać [z niskich cen gazu z Rosji], kiedy pojawią się sankcje drugiego rzutu przeciwko tym którzy współpracują z Rosjanami przy dostawach ropy.

Jakóbik zauważa, że umowy handlowe zawierane przez Rosję niekoniecznie mają wymiar w pierwszej mierze ekonomiczny.

Eksport gazu rosyjskiego do Chin jest poniżej granicy opłacalności to znaczy Rosjanie dopłacają, żeby tylko wysłać ten gaz do Chin, bo taki jest cel polityczny.

Redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl zauważa, że Rosja nie może zastąpić dostaw eksportu gazu rurociągami wysyłaniem gazu skroplonego. Na rynku tego ostatniego Rosja ma silną konkurencję w Kataru, Stanów Zjednoczonych, czy Australii. Rosjanie nie mają też infrastruktury, żeby zastąpić jedną metodę dostaw drugą.

Dywersyfikacja rynków zbytu Rosji z Europy do Azji jest w krótkim terminie niemożliwa.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego podkreśla, że trzeba teraz uderzyć w Rosję sankcjami, zanim ta zdąży je ominąć.

Warto rozmawiać o unijnym rozwiązaniu, które spowoduje, że wszystkie kraje unijne porzucą surowce rosyjskie.

A.P.

Jest polsko-amerykańska deklaracja ws. „małego atomu”. Jakóbik: SMR-y pomogą dekarbonizować przemysł

Mały reaktor atomowy / Fot. Yovko Lambrew, CC0

Redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl tłumaczy konieczność szerokiego wdrożenia technologii małych reaktorów nuklearnych. Podkreśla, że rola gazu i węgla w polskim mixie energetycznym musi zmaleć.

W poniedziałek KGHM podpisał z amerykańską firmą New Scale Power deklarację o chęci współpracy w zakresie wprowadzania do Polski technologii małych reaktorów nuklearnych. Wojciech Jakóbik wskazuje na konieczność zwiększenia obecności tzw. małego atomu w polskim miksie energetycznym:

Porozumienie podpisane przez KGHM to krok do realizacji tego celu. Małe elektrownie atomowe pomogą dekarbonizować przemysł.

Gość „Kuriera ekonomicznego” zwraca uwagę, że energia atomowa może być przez te reaktory produkowana niezależnie od warunków pogodowych.

Jest szansa, że SMR-y staną się nową gałęzią energetyki jądrowej, w związku z tym trzeba przygotować nowe prawo.

Jak podkreśla ekspert, dla rozwoju polskiego przemysłu niezbędne jest obniżenie kosztów produkcji.  Uwypukla fakt, że „mały atom” nie zastąpi „dużego”, mogą się one wzajemnie uzupełniać.

Rozmówca Adriana Kowarzyka dodaje, że małe elektrownie atomowe przyniosą za sobą szereg wyzwań w zakresie gospodarki odpadami oraz bezpieczeństwa, zwłaszcza że będą rozlokowane blisko skupisk ludności. Zdaniem redaktora naczelnego portalu BiznesAlert.pl wdrożenie „małego atomu” w Polsce do roku 2029 r. jest celem ambitnym, ale realnym.

Czytaj też: 

Dr Naimski: Nie ma takiego sektora, w którym odpady byłyby tak skrupulatnie monitorowane, jak te z elektrowni atomowych

Na razie Polska musi zastępować węgiel gazem, który jest paliwem politycznym a przez to niebezpiecznym. […] Nie możemy się zastanawiać czy wprowadzać atom, tylko ile.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Włodzimierz Putin realizuje zapowiedź swego poprzednika, też Włodzimierza / Zbigniew Kopczyński, „Kurier WNET” 92/2022

„Zapotrzebowanie na energię w Europie stwarza okazję do zbudowania trwałej zależności energetycznej kontynentu od dostaw ze Wschodu” – tak napisał Putin w swej pracy doktorskiej w 1997 roku.

Zbigniew Kopczyński

Zupełny brak zaskoczenia

Jak to brak zaskoczenia? Kto mógłby spodziewać się tak agresywnej postawy Rosji? Przecież i jej prezydent, i minister spraw zagranicznych wielokrotnie zapewniali o dążeniu jedynie do pokoju. No tak, zapewniali. Pewien niemiecki krzykacz z małym wąsikiem też tak zapewniał.

Przykro było przez ostatnie dziesięciolecia patrzeć, jak rozsądni, wydawałoby się, ludzie nabierają się na „maskirowkę” z demokratyczną i pokojową Rosją.

Byli wprawdzie tacy, którzy ostrzegali, ale robiono z nich oszołomów albo rusofobów, co szczególnie stosowano do Polaków. Zignorowano nawet ostrzeżenia tych agentów GRU i KGB, którzy zdecydowali się zmienić front. W miłej atmosferze samooszukiwania dążono do jak najściślejszych kontaktów ekonomicznych, politycznych, a nawet wojskowych, nie zważając na płynące stąd zagrożenia dla wolnego świata.

Miłość zachodnich demokracji do Rosji, jak to z miłością bywa, okazała się ślepa. I to zaślepienie nie pozwalało zauważyć, że nawet za panowania gołąbków pokoju, Gorbaczowa i Jelcyna, Rosja interweniowała zbrojnie na Litwie i w Naddnieprzu, wywołała wojnę w Gruzji, oderwała od niej części terytorium, i prowadziła wojnę w Czeczenii. Następca tych dwóch gołąbków, w którego oczach pewien były amerykański prezydent ujrzał szczerego demokratę, był jedynie bardziej konsekwentny. Dokończył pacyfikacji Czeczenii, dziesiątkując jej ludność, później napadł na Gruzję i Ukrainę. A teraz stawia Zachodowi ultimatum, grożąc wojną na dużą skalę.

Jak to się stało, że może sobie na to pozwolić? Ano, Włodzimierz Putin realizuje zapowiedź swego poprzednika, też Włodzimierza, Lenina i kupuje od kapitalistów, czyli zachodnich demokracji, sznur, na którym chce ich powiesić. Ten sznur to nie tylko nowoczesne uzbrojenie, ochoczo sprzedawane mu przez kraje Zachodu, przede wszystkim Niemcy. To również, a może przede wszystkim. uzależnienie od dostaw surowców energetycznych, szczególnie gazu.

Opłaciło się wieloletnie cierpliwe inwestowanie w płatnych agentów, agentów wpływu, a również w nieświadomych, pełnych dobrej woli pożytecznych idiotów: obrońców pokoju, środowiska i klimatu. Agenci wpływu to osobny, obszerny temat. Wystarczy sprawdzić, kto jest ostatecznym właścicielem firm czy sponsorem think tanków, w których dorabiają sobie wpływowe persony Unii Europejskiej.

W ideologicznym amoku, zacięcie walcząc z emisją dwutlenku węgla, Europa likwiduje inne źródła energii i uzależnia się od rosyjskiego gazu, bo energia ze źródeł odnawialnych jest daleko niewystarczająca. By zmniejszyć emisję CO2, likwiduje się zarówno elektrownie węglowe, jak i atomowe, choć te ostatnie emitują zbrodniczego dwutlenku węgla 0 (słownie: zero). Jaka w tym logika? No, przecież nie mówimy o logice, tylko o ideologii.

A logicznie działa Rosja, zwiększając dostawy gazu do Europy. Sama w tym czasie spokojnie wydobywa węgiel i spala go w swych elektrowniach.

Widocznie CO2  z emisji rosyjskich (i kilku innych krajów) mniej zagraża klimatowi niż z europejskich. Podobnie jest z gazem jako alternatywą dla węgla.

Wiadomo, że spalanie węgla generuje dwutlenek tegoż, choć współczesne filtry znacznie ograniczają jego emisję. Podobnież spalanie gazu ziemnego, składającego się z węgla i wodoru, wytwarza, oprócz wody, tenże dwutlenek węgla. Być może jednak C02 z rosyjskiego gazu nie zagraża klimatowi, tak jak radzieckie rakiety jądrowe nie zagrażały nikomu…

Jak stoi wyżej, miłość jest ślepa i nie spostrzega ewidentnych zapowiedzi kłopotów, a były nimi ograniczenia w dostawach gazu w celu wywarcia presji na odbiorców. Nie spostrzegła też expressis verbis wyrażonych zapowiedzi, do czego może (a raczej powinno) prowadzić postawienie na rosyjski gaz. „Zapotrzebowanie na energię w Europie stwarza okazję do zbudowania trwałej zależności energetycznej kontynentu od dostaw ze Wschodu” – tak napisał w swej pracy doktorskiej w 1997 roku skromny acz ambitny doktorant o nazwisku Putin, a imieniu Włodzimierz. I teraz to realizuje.

Kierując się czystym uczuciem, Niemcy przekazały rosyjskiemu Gazpromowi swoje magazyny gazu ziemnego, a Rosjanie skrzętnie opróżnili je przed zimą. Rozpoczęli też miarkowanie dostaw, by wzbudzić obawy przed ich zatrzymaniem. I jak tu teraz Rosji podskoczyć, gdy na zewnątrz coraz chłodniej?

Polska odziedziczyła po PRL zupełne uzależnienie od rosyjskich dostaw ropy i gazu. Jeśli spojrzymy na minione ponad 30 lat, widzimy, jak niewiele zrobiono, w zasadzie nic, by zmienić ten stan rzeczy. Jakby uzależnienie od Rosji było trwałe i naturalne.

Dopiero rząd Jerzego Buzka (Akcja Wyborcza Solidarność) jako pierwszy podjął kroki w celu dywersyfikacji dostaw. We wrześniu 2001 r. PGNiG podpisało z grupą firm norweskich umowę na dostawy gazu ze złóż norweskich i budowę służącego do jego przesyłu gazociągu biegnącego po dnie Bałtyku, czyli tego, co dziś nazywamy Baltic Pipe.

Niestety, krótko po podpisaniu tej umowy AWS przegrał z kretesem wybory i do władzy powrócili towarzysze z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nie trzeba było długo czekać, by ówczesny premier, Leszek Miller, anihilował umowę, przywracając stan poprzedni, być może w ramach spłaty moskiewskiej pożyczki. Bałtyk był więc czysty i nic nie stanęło na przeszkodzie budowy gazociągu Nord Stream, dzięki któremu nie tylko dało się ominąć Polskę, ale też zablokować rozwój portów w Szczecinie i Świnoujściu.

Kolejny, tym razem po latach skuteczny krok na drodze do dywersyfikacji dostaw podjął rząd Prawa i Sprawiedliwości z premierem Marcinkiewiczem, decydując w roku 2006 o budowie gazoportu w Świnoujściu. Budowa ciągnęła się jak spaghetti, przy nikłym zainteresowaniu rządu Platformy Obywatelskiej, ale po dziesięciu latach gazoport ruszył.

W międzyczasie, w roku 2010, rząd PO-PSL pod kierunkiem Donalda Tuska, reprezentowany przez wicepremiera Waldemara Pawlaka, podpisał długoletnią, bo obowiązującą do roku 2037 umowę uzależniającą Polskę od dostaw gazu z Rosji na bardzo niekorzystnych dla nas warunkach. Te warunki spowodowały interwencję Komisji Europejskiej i doszło do sytuacji niespotykanej: przedstawiciel KE wynegocjował w Moskwie warunki korzystniejsze dla Polski wbrew stanowisku rządu polskiego. Skrócono czas obowiązywania umowy do roku 2022.

W tym roku planowane jest uruchomienie Baltic Pipe, której budowę podjął i, mimo problemów, finalizuje rząd Prawa i Sprawiedliwości. W kwestii gazu Polska nie będzie już skazana na dyktat Rosji.

Ważną rolę w dążeniu do zróżnicowania dostaw paliw odegrał prezydent Lech Kaczyński. Echo tych działań w polskich mediach było śladowe. Interesowały się one odwrotnie założonym szalikiem prezydenta czy plastykową torbą trzymaną przy wchodzeniu do samolotu. A tymczasem Lech Kaczyński podjął próbę zbudowania rurociągu dostarczającego ropę z Kazachstanu i Azerbejdżanu, omijającego Rosję i przez Ukrainę dostarczającą ją do Polski.

W tym celu odbył podróże do roponośnych republik, a w maju 2007 r. w Krakowie odbył się szczyt energetyczny, na którym prezydenci Polski, Ukrainy, Litwy, Azerbejdżanu i Kazachstanu zadeklarowali współpracę w umożliwieniu przesyłu ropy z rejonu Morza Kaspijskiego do Europy. 14 IV 2008 r. w obecności prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki oraz prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego została podpisana umowa na realizację techniczno-ekonomicznego uzasadnienia projektu „Odessa–Brody–Płock–Gdańsk”, pierwszego etapu tego projektu. Niestety wkrótce po tragedii smoleńskiej prezydenci Azerbejdżanu i Kazachstanu wycofali się z tej inicjatywy i nie doszła ona do skutku.

A teraz pomyślmy, jaka byłaby nasza sytuacja, gdyby udało się zrealizować ten i podobne projekty.

Ropociąg, a w ślad za nim gazociąg, dostarczające surowce znad Morza Kaspijskiego z pominięciem Rosji, dałby i Polsce, i Europie inną pozycję negocjacyjną w stosunku do Rosji. Zróżnicowanie dostaw zmniejszyłoby ilość rosyjskich paliw sprzedawanych na rynku europejskim. Tym samym zmniejszony zostałby strumień pieniędzy zasilający rosyjskie zbrojenia.

Zniknąłby też sens budowy gazociągu Nord Stream, jako że nie byłby w stanie pełnić swej głównej funkcji: szantażu energetycznego. Byłoby pięknie.

I dlatego musiał zginąć Lech Kaczyński.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Zupełny brak zaskoczenia” znajduje się na s. 1 i 2 lutowego „Kuriera WNET” nr 92/2022.

 


  • Lutowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Zupełny brak zaskoczenia” na s. 1 lutowego „Kuriera WNET” nr 92/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Świdziński: USA negocjują z innymi dostawcami gazu, by ograniczyć szkody spowodowane w Europie działaniami Rosji

Dyrektor analiz Strategy & Future o napięciu między Rosją a Zachodem, a także m.in. o atakach jemeńskich rebeliantów na Abu Dabi.

Albert Świdziński informuje o kolejnych atakach jemeńskich rebeliantów z plemienia Huti na Abu Dabi. ZEA nieformalnie zwróciły się w związku z nimi do Izraela o sprzedaż systemu ochrony przeciwrakietowej.

Ekspert mówi też o wtargnięciu chińskich samolotów w tajwańską strefę identyfikacji powietrznej, która obejmuje prawie całą Cieśniną Tajwańską.

Incydent miał miejsce tuż po zakończeniu amerykańsko-japońskich manewrów na Morzu Filipińskim.

Omówiona zostaje również kwestia ewentualnych sankcji zachodnich przeciwko Rosji. Amerykańscy urzędnicy zapowiadają, że inwazja na Ukrainę będzie miała bardzo daleko idące konsekwencje.

Drabina eskalacyjna rozpocznie się na najwyższym szczeblu. Zablokowany może zostać eksport amerykańskich towarów do Rosji.

Czytaj także: Dr Beata Górka-Winter: wątpię, aby udało się uniknąć konfliktu zbrojnego na Ukrainie

USA prowadzą negocjacje z innymi dostawcami gazu, by zminimalizować szkody wywołane przez ograniczenie jego przesyłu z Rosji do Europy.

Zdaniem Alberta Świdzińskiego bardzo mało prawdopodobne jest wykluczenie Federacji Rosyjskiej z systemu SWIFT jest bardzo mało prawdopodobne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Zalewska: pakiet Fit for 55 wywrócił stolik prawa klimatycznego. Dla bezpieczeństwa Europy musimy go zawetować

Anna Zalewska / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Europosłanka PiS o zagrożeniach dla bezpieczeństwa energetycznego Europy oraz o perspektywach rozwiązania polsko-czeskiego konfliktu o kopalnię Turów.

Anna Zalewska wskazuje, że zawetowanie pakietu Fit for 55 jest konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Europy. Podkreśla, że pakiet nie ma nic wspólnego z ochroną klimatu.

Absolutnie zapomniano o bezpieczeństwie Europejczyków. Co najmniej 5 dokumentów z pakietu nadaje się tylko do kosza.

Europosłanka zwraca ponadto uwagę na szkodliwość systemu ETS. Ubolewa nad tendencją do drastycznego opodatkowywania paliw kopalnych. Zapewnia, że polski rząd będzie działał tak, by ochronić portfele Polaków i Europejczyków przed uszczupleniem.

W unijnym projekcie nie ma żadnych stabilizatorów czy gwarancji bezpieczeństwa. Część uprawnień spokojnie może kupić np. Greenpeace.

Poruszony zostaje również temat polsko-czeskiego sporu o kopalnię Turów. Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego wyraża przekonanie, że wkrótce zostanie on rozwiązany, a  rząd w Pradze skoryguje nieprzychylne wobec Polski stanowisko.

Środki tymczasowe związane z Turowem, które zastosowała Komisja Europejska są bezprawne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Zielony Ład. Dr Naimski: doprowadzi to do takiego kryzysu UE, że trzeba będzie na nowo przemyśleć zasady współpracy

Featured Video Play Icon

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej o wysokich cenach energii oraz możliwych skutkach wprowadzania przez Unię Europejską Zielonego Ładu.

Dr Piotr Naimski wypowiada się na temat sytuacji na rynku energii – ceny gazu rosną, co, jak zaznacza, spowodowane jest manipulacyjnym działaniem Federacji Rosyjskiej.

Rosjanie po raz kolejny w ostatnich 30 latach pokazują, że dostawy gazu z ich punktu widzenia są narzędziem politycznym.

Pełnomocnik rządu wspomina podobny kryzys, który miał miejsce za czasów rządu Jana Olszewskiego.

Musieliśmy robić listę zakładów przemysłowych, które będą odłączane. Na szczęście udało się to rozwiązać – był to znak ostrzegawczy.

Gość „Poranka Wnet” wskazuje, że gaz jest drogi, gdyż podlega manipulacjom, które trzeba próbować  ograniczać – zwraca uwagę na sytuację w Stanach Zjednoczonych, gdzie cena gazu na giełdzie nie uległa zmianie.

W Europie ta manipulacja się udała, w USA natomiast cena gazu na giełdzie się nie ruszyła.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego wypowiada się także na temat transformacji energetycznej w Polsce – prognozuje, że węgiel pozostanie głównym źródłem energii przez kolejne dekady.

W Polsce węgiel na długo pozostanie jeszcze głównym źródłem energii – będzie to kolejne 30, może 40 lat.

Zdaniem polityka PiS Polsce nie udało się do tej pory stworzyć odpowiedniej ochrony przed negatywnymi skutkami polityki klimatycznej Unii Europejskiej – polityka ta, zdaniem dr Naimskiego, może doprowadzić do długotrwałego kryzysu tej organizacji.

Doprowadzi to do takiego kryzysu UE, że trzeba będzie na nowo przemyśleć, na jakiej zasadzie państwa europejskie maja ze sobą współpracować.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

Roszkowski: NBP oprócz tego, że zaczął podnosić stopy, bardzo nisko trzyma wartość polskiego złotego

Prezes instytutu Jagiellońskiego wypowiada się na temat ostatnich działań Narodowego Banku Polskiego oraz komentuje zagadnienia związane z transformacją energetyczną.

Marcin Roszkowski komentuje ostatnie działania Narodowego Banku Polskiego, tłumacząc sens i cel takich zabiegów, jak np. wzrost stóp procentowych.

Celem podwyższania stóp procentowych jest zmniejszenie ilości pieniądza w obiegu.

Gość „Popołudnia Wnet” wskazuje również, że utrzymywanie wartości polskiego złotego przez NBP może być zabiegiem mającym na celu zwiększenie indywidualnych korzyści.

NBP oprócz tego, że zaczął podnosić stopy, bardzo nisko trzyma wartość polskiego złotego, co spowoduje jego rekordowe zyski w tym trudnym momencie.

Prezes Instytutu Jagiellońskiego wskazuje na trudności, jakie wiążą się z procesem transformacji energetycznej – uważa, że wymaga on dużej dawki politycznego zaangażowania,

Duża wolna polityczna i projekcja siły musiałaby wystąpić, aby to doszło do skutku.

Zdaniem eksperta kryzys energetyczny powinien skłonić Unię Europejską do rozluźnienia rygorów polityki klimatycznej.

Proces dekarbonizacji musi zostać spowolniony.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

 

Energetyka. Gramatyka: Wahaliśmy się jak bobsleiści, od jednej bandy do drugiej i teraz musimy za to płacić

Gościem „Popołudnia Wnet” jest Michał Gramatyka – poseł Polska 2050 wypowiada się na temat inflacji oraz kryzysu energetycznego.

Michał Gramatyka ocenia, że do znacznego wzrostu inflacji w Polsce doprowadziła polityka Narodowego Banku Polskiego, którego prezes jeszcze niedawno zapewniał, że wysoka inflacja Polsce nie grozi, a raczej należy spodziewać się deflacji.

Od konferencji marcowej, gdzie mówił, że Polsce grozi deflacja, potem maj, że nie ma zagrożenia inflacją, potem że grozi na poziomie 3-4, a następnie, że trzeba gwałtownie podnosić stopy. Budzimy się w sytuacji, gdzie inflacja 7-8 procent – to bardzo niebezpieczne.

Poseł ugrupowania Szymona Hołowni wskazuje, że porozumienie z Unią Europejską mogłoby nieznacznie obniżyć poziom inflacji.

Przydałoby się dogadać z UE, mogłoby to obniżyć o 1-1,5 procent, gdybyśmy uznali ich uwagi na temat praworządności.

Gość „Popołudnia Wnet” komentuje ponadto podwyżki cen energii. Ocenia, że rząd Zjednoczonej Prawicy jest winny wielu zaniedbań w zakresie polityki energetycznej. Zdaniem posła, Polska znajduje się na ten moment w niekorzystnej sytuacji.

Wahaliśmy się jak bobsleiści, od jednej bandy do drugiej. Efekt jest taki, że produkujemy najwięcej energii z węgla i musimy podnosić koszty ETS.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego zaznacza, że przeciwdziałanie kryzysowi energetycznemu powinno mieć charakter jak najmniej doraźny. Niepokojąco wygląda również sytuacja górników.

Energetyka nie znosi ruchów doraźnych.

Dziś mamy duże zagrożenie, górnicy protestują, nie potrafią dogadać się z rządem.

Michał Gramatyka odnosi się do usunięcia profilu Konfederacji na Facebooku. Zapewnia, że wolność słowa jest wielką wartością, jednak ocenia, że treści zniechęcające do szczepień powinny być cenzurowane.

Nie bez powodu się to stało. Wobec Polski 2050 Konfederacja słynie ze skoordynowanych ataków na naszych polityków.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

 

System ETS. Kowalski: narzucany jest nam mechanizm, nad którym nie mamy dziś już żadnej kontroli

Featured Video Play Icon

Poseł Solidarnej Polski tłumaczy, jak wygląda handel emisjami dwutlenku węgla w Europie (ETS) oraz przybliża wpływ tego systemu na wzrost cen energii.

Janusz Kowalski tłumaczy, jak wygląda handel emisjami dwutlenku węgla w Europie (ETS). Problemem Polski jest to, że mamy deficyt uprawnień handlu emisjami – zdaniem polityka mechanizm ten został stworzony po to, aby zmuszać państwa takie jak Polska, które w 70% produkuje ciepło i energię elektryczną z węgla do tego, aby od tego surowca odejść.

Polska gospodarka musi w ramach systemu handlu emisjami zapewnić instalacjom biznesowym określoną liczbę uprawnień – w tym roku jest to około 170-178 milionów ton uprawnień. Polska ma zapewnione 105 mln ton bezpłatnych uprawnień – mamy zatem deficyt około 65 mln ton. Koszt jednej tony to 80 euro.

Poseł Solidarnej Polski dodaje, że prognozy rozliczeniowe na 2022 rok nie wyglądają zbyt optymistycznie.

W 2022 roku nie będzie żadnych uprawnień z poprzedniego okresu rozliczeniowego. Deficyt będzie bardzo niepokojący.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego podkreśla, że ten mechanizm uderza w bezpieczeństwo energetyczne Polski. Jak mówi deputowany, przez system emisjami rachunki za energię wzrosną o ok. 24 proc.

Z jednej strony ten system doprowadził do windowania cen energii i ciepła, co nas w tym momencie mocno uderza po kieszeniach, a z drugiej absolutnie dekonstruuje finanse wszystkich polskich firm, de facto wstrzymując transformację energetyczną.

Gość „Poranka Wnet” podaje przykład PGE:

W 2020 roku PGE zapłaciło 6 miliardów zł na zakup tych spekulacyjnych unijnych uprawnień – pieniądze te mogły być przeznaczone na obniżenie cen energii, czy inwestycje.

Polityk uważa, że cały system rozliczeń wymknął się spod kontroli i stanowi bezpośrednie zagrożenie dla sektora energetycznego oraz finansowego takich państw, jak Rzeczpospolita.

Narzucany jest nam mechanizm, nad którym nie mamy dziś już żadnej kontroli – uderza on bezpośrednio w bezpieczeństwo energetyczne i ekonomiczne Rzeczpospolitej. Polska musi jako suwerenne państwo reagować w tej sprawie i wykazywać się asertywnością.

M.in. z tego powodu gość „Poranka Wnet” pozostaje zwolennikiem opierania bezpieczeństwa energetycznego kraju na węglu, który jest jedynym surowcem zapewniającym zdolność produkcji energii elektrycznej na terytorium Polski.

Odejście od węgla w tak szybkim tempie spowoduje gigantyczny kryzys energetyczny. Przyszły rok będzie powrotem do refleksji czy wracać do polskiego węgla, ponieważ tylko polski węgiel będzie nam gwarantował zdolność produkcji energii elektrycznej na naszym terytorium. Węgiel jest w stanie zastąpić tylko gaz – spójrzmy na jego ceny.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

Jan Bogatko: w Niemczech spada liczba zachorowań, ale nadal na wysokim poziomie utrzymuje się liczba zgonów

Pandemia, powodzie i wybory. Korespondent Radia Wnet z podsumowaniem 2021 r. w Niemczech.

Jan Bogatko podsumowuje niemiecki rok 2021. Upłynął on pod znakiem koronawirusa. Według Instytutu Roberta Kocha:

Spada liczba zachorowań ostatnio w Niemczech, ale nadal na wysokim poziomie utrzymuje się liczba zgonów.

Rozwija się Omikron. Z powodu pandemii nie będzie wielkiej imprezy sylwestrowej koło Bramy Brandenburskiej.

Dynamika szczepień w Niemczech jest bardzo wysoka także w dniu Bożego Narodzenia, bo w pierwszy dzień świąt i w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zaszczepione mnóstwo osób.

W kraju za Odrą mówi się także o powodziach. Woda wezbrała w rzekach zalewając okoliczne miasta. Wpłynęło to na przebieg wyborów.

Kandydat partii CDU pozwolił sobie podczas jakiegoś spotkania, bodajże w mieście Erfstadt, związanym z powodzią na uśmiech do kamery, co uznano za szczególnie niestosowne i prasa, która jest lewicowa w tym kraju, wykorzystała to bez skrupułów.

Po ostatnich wyborach władzę przejęła koalicja SPD i Zielonych. Ci ostatni, jak wskazuje Bogatko niezbyt popierają Nord Stream II.

Z tego może wyniknąć kolejna afera, zadrażnienia z Moskwą.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.