Mieszkanka okolic Biebrzy: Cała nasza społeczność jest zaangażowana. Staramy się wspierać naszych strażaków

Marianna Rogała o dramatycznej sytuacji w Biebrzańskim Parku Narodowym, walce strażaków z żywiołem i wsparciu dla nich ze strony lokalnej społeczności oraz o zawieszeniu agroturystyki.

Jest bardzo duża susza. […] Cała nasza społeczność jest zaangażowana. Staramy się wspierać naszych strażaków.

Marianna Rogała podkreśla, że Straż Pożarna w Biebrzy pracuje teraz praktycznie 24 godziny na dobę. Ze względu na wyjątkowo dużą suszę, gdy udaje się ugasić pożar w jednym miejscu, zaraz wybucha on w drugim. W miejscowości Polkowo całą noc strażacy gasili pożar. W swej ciężkiej pracy mogą liczyć na wsparcie ze strony miejscowych. Koło gospodyń wiejskich przygotowuje i zawozi im kanapki, bigos i inne posiłki.

Prowadząca gospodarstwo „Biebrzańskie Eldorado” przyznaje, że od 15 marca nie miała gości w związku z wprowadzonym zakazem. Obecnie więc poza sprzedażą posiłków na wynos nie mają źródła dochodu. Zauważa, że

Latem mamy kajaczki, ludzie chętnie przyjeżdżają.

Mówi o ludziach zachwyconych Biebrzą, czyli jak mówi „biebrzniętych”.

Staramy się myśleć pozytywnie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Marks: Wody się u nas nie szanuje, bo uważa się, że ona jest. Poziom rzek zależy od tego, co się z tą wodą robi

Prof. Leszek Marks o przyczynach suszy w Polsce, zmianach i anomaliach pogodowych, skutkach tych ostatnich oraz sposobach, by się przed nimi zabezpieczyć.


Prof. Leszek Marks tłumaczy, że przez ostatnie dziesięciolecia zmieniło się przemieszczanie mas powietrza:

Mamy mały niż islandzki, a wyż azorski jest słaby. Zaczęły dominować masy powietrza, które przybywają z północy […] O tej porze roku Arktyka jest zamarznięta i to powietrze nie ma możliwości, żeby nabrać wilgoci z Atlantyku.

Dodaje, że takie zjawiska są znane. Jest to zjawisko naturalne i współczesne zmiany klimatyczne mogą co najwyżej go modyfikować.

Geolog mówi także o złej gospodarce wodnej w Polsce, wskazując, że „poziom rzek zależy od tego, co się z tą wodą robi”. Przypomina zdewastowanie przez człowieka jeziora Aralskiego.

Wody się u nas nie szanuje, bo uważa się, że ona jest.

Zauważa na Cyprze opady są praktycznie tylko w okresie zimowym. Wyspa jednak prowadzi politykę zapobiegającą negatywnym konsekwencjom tego zjawiska. Tymczasem w Polsce „od 40 lat trwa budowanie zbiornika na Świńskiej Porębie”. Trzeba na poważnie wziąć się za budowę zbiorników retencyjnych.

Pracownik Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje na anomalie klimatyczne, do których należy przeoczona w Polsce powódź w Egipcie, która jest „zjawiskiem niesamowitym”. W wyniku intensywnych opadów samochody w Kairze zostały zalane do wysokości metra.

Ludzie pływali na deskach. […] Dzieci kąpały się na ulicach, jak na basenie.

Przypomina, że „4200 lat temu, kiedy kończyło się Stare Państwo w Egipcie też były takie anomalie pogodowe”. Intensywne deszcze zniszczyły wówczas budynki z cegły mułowej. Dodaje, że także Imperium Majów „musiało upaść, bo był okres nawracającej suszy”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Banasik: Trzeba budować zbiorniki retencyjne. W Polsce zatrzymują one tylko 6% rocznego odpływu

Prof. Kazimierz Banasik o tegorocznej suszy, regionach najbardziej na nią narażonych i jej przyczynach oraz o budowie zbiorników retencyjnych.


Prof. Kazimierz Banasik zauważa, że o dziwo suma opadów od początku roku na południu Mazowsza nie są jest mniejsza niż w ostatnich latach. Susza w tym roku spowodowana jest nierównomiernym rozłożeniem opadów, czyli długim okresem bezopadowym. Najbardziej narażone na suszę są Wielkopolska i Kujawy. Obok nich grozi to także województwom ościennym: mazowieckiemu, świętokrzyskiemu itd.

Na Żuławach susza nie doskwiera.

Tam za to istnieje groźba związana z podnoszeniem się poziomu mórz. Innym powodem tej klęski żywiołowej jest brak opadów śniegu. Nie wiadomo, jaka będzie sytuacja w rolnictwie w tym roku, ponieważ nie wiemy, czy nie wystąpią opady deszczu w najbliższym czasie. Jeśli deszczu by nie było, to każdy z konsumentów odczuje na kieszeni skutki suszy. Rolnicy bowiem będą mieli mniejsze plony.

Rezerwy wody można robić w zbiornikach retencyjnych. […] Trzeba je budować, trzeba je mieć.

Wykładowca SGGW podkreśla wagę zbiorników retencyjnych, których mamy niestety bardzo mało. W Polsce zatrzymują one 6% rocznego odpływu, gdzie średnia europejska wynosi kilkanaście proc. Przyczyną tego są wieloletnie zaniedbania.

Teraz też niewiele się w tej sprawie robi.

Tymczasem, jak przypomina nasz gość zbiorniki retencyjne budowane są w naszym kraju już od wieku. Inicjatorem ich budowy w Polsce był pierwszy Prezydent RP.

Gabriel Narutowicz był profesorem budownictwa wodnego na Politechnice w Zurychu. […] Za jego doradztwem zaczęto budować zbiorniki w Karpatach.

Najwięcej zbiorników wybudowano w latach 60.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

To największa susza w Polsce od 100 lat. Tak złej sytuacji nie odnotowaliśmy od początku pomiarów

Grzegorz Walijewski o suszy hydrologicznej w Polsce, rekordowo niskich pomiarach, bezśnieżnych zimach, wcześniejszym wysuszaniu przez nas kraju i oszczędzaniu wody.

Grzegorz Walijewski wyjaśnia, że badając wody bierze się pod uwagę ich stan i przepływ. Jeśli ten ostatni jest bardzo niski to mamy do czynienia z suszą hydrologiczną. Tą ostatnią ma już 60 stacji.

Tak złej sytuacji nie obserwowaliśmy początku robienia pomiarów, czyli od stu lat.

Zastępca Dyrektora Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowego Instytutu Badawczego zwraca uwagę na ciepłe jesienie od 2015 r. i bezśnieżne zimy. Przypomina, że w ostatnią „12 godzin w Warszawie leżał śnieg”. Ten ostatni zaś powinien topić się w okresie wiosennym i w ten sposób „wilgotność gleby powinna wzrastać, poziom wód gruntowych  się poprawiać, poziom wód w rzekach wzrastać”.

Wysuszaliśmy nasz kraj. Adaptowaliśmy torfowiska na tereny rolnicze.

Obecnie prowadzi się starania na rzecz przywrócenia torfowiskom ich pierwotnego charakteru, a rzekom ich naturalnego przebiegu. Tworzone są zbiorniki mokre i prowadzone zabiegi nawadniające.

Chodzi o to, żeby zatrzymać wodę u siebie.

Nasz gość wyjaśnia co można samemu zrobić, by dbać o stan wód w kraju. Trzeba oszczędzać wodę. Jeśli ktoś ma działkę to może skorzystać z okazji by zbierać deszczówkę i wykorzystywać ją do podlewania i robienia prania.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Anna Malinowska: Wczoraj mieliśmy dzień, w którym wybuchło najwięcej pożarów w ciągu całego roku, czyli 172

Anna Malinowska o otwarciu parków, lasów i terenów zielonych, tym, co pozostaje w nich zamknięte, czym trzeba zasłaniać twarz oraz o zagrożeniu pożarowym i tym, jak zwierzęta korzystają z wyludnienia.

Anna Malinowska wyjaśnia, że w lesie  nie będzie trzeba nosić maseczek. Nie można jednak korzystać z leśnych wiat, placów zabaw czy siłowni. Otwarte będą wbrew pierwotnym zapowiedziom leśne parkingi, przy czym na nich trzeba zakrywać twarz.

Rzecznik prasowy Lasów Państwowych zwraca uwagę na zagrożenie pożarowe. Obecnie bowiem codziennie wybucha dużo pożarów. Od początku roku było ich już 2600.

Wczoraj mieliśmy taki dzień, w którym wybuchło najwięcej pożarów w ciągu całego roku, czyli dokładnie 172.

Mówi o przeznaczeniu stu milionów zł na ochronę przeciw pożarową. Opowiada jak zwierzęta korzystają z izolacji, jakiej poddają się ludzie.

Miasta się wyludniły. Zwierzęta poczuły się dużo bezpieczniej w miastach.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wywiad ministra Szumowskiego dla „Die Welt”. Otwieranie sklepów i dziki na ulicach Berlina

Jan Bogatko o sytuacji epidemicznej w Niemczech, planowanym znoszeniu części ograniczeń, tym jak z tych ostatnich korzystają zwierzęta oraz o wywiadzie prof. Szumowskiego dla niemieckiej gazety.

Sklepy otwarte mają być podobno od 3 maja. Nie wiadomo, jak to do końca będzie wyglądać

Jan Bogatko informuje, że rząd federalny chce otworzyć niektóre sklepy. Decyzja co do zarządzeń mających przeciwdziałać rozprzestrzenieniu się choroby należy także do rządów poszczególnych krajów związkowych. Niemcy spoglądają na inne kraje. Są ciekawi jak inni sobie radzą z pandemią. Dziennik „Die Welt” przeprowadził wywiad z prof. Łukaszem Szumowskim. Nasz korespondent zwraca uwagę, że w artykule tytuł naukowy ministra zdrowia jest wspomniany, ale nie występuje przed nazwiskiem w tekście, choć u naszych zachodnich sąsiadów zwraca się na takie rzeczy uwagę. Niemieccy dziennikarze pytali ministra zdrowia, dlaczego Polacy o wiele lepiej sobie radzą z zarazą aniżeli Niemcy. Ten tłumaczył, że

Pierwszy chorzy pojawili się w naszym kraju później. Znajdujemy się więc na wcześniejszym stadium epidemii.

Podkreślił wagę szybkiego i zdecydowanego wdrożenia działań mających na celu ograniczenie kontaktów międzyludzkich. Dziennik przyznaje, że Polska znacznie wcześniej zareagowała aniżeli rząd federalny Niemiec. Prof. Szumowski zauważył, że RFN ma zdecentralizowany system opieki zdrowotnej, w przeciwieństwie do Polski. Centralizacja polskiego systemu ułatwiła rządowi wprowadzanie szybkich zmian. Odniósł się do tezy, że różnica między oboma krajami w liczbie wykrytych zarażeń wynika z małej ilości testów. Podkreślił, że to nieprawda, gdyż Polska wykonuje więcej testów niż inne kraje wykonywały będąc na podobnym etapie epidemii. Odpowiadając na pytanie o sprzeczność zawartą w tym, że obywatele mają siedzieć w domach, a jednocześnie pójść na wybory 10 maja odpowiedział:

Już ogłosiłem, że w połowie kwietnia wydam medyczne zalecenie, czy ma to sens i czy można przeprowadzić wybory zgodnie z planem.  Jest jednak jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić. Najpierw potrzebuję wiarygodnych danych i pełnych szacunków, przewidujących jak może zmienić się liczba przypadków. Do połowy kwietnia będziemy mogli lepiej ocenić sytuację epidemiologiczną w Polsce.

Zaznaczył, że z medycznego punktu widzenia każde możliwe ograniczenie kontaktów między ludźmi jest teraz pożądane.

Tymczasem na ulice Berlina, jak informuje Jan Bogatko, wyszły dzikie zwierzęta- jelenie i dziki.

Dzikie świnie zasuwają alejami.

K.T./A.P.

Medycyna Hildegardy z Bingen – 08.04.2020 r. – zaprasza Elżbieta Ruman via Studio 37 Dublin

Św. Hildegarda była jedną z czterech kobiet, która otrzymała tytuł doktora Kościoła. Jako pierwsza założyła klasztor żeński. Niemal tysiąc lat temu, dzięki swoim niezwykłym wizjom, opisała nasz świat.

Św. Hildegarda jednak nie tylko dała opis ziemskiego padołu i jego problemów, ale także sposoby leczenia wielu występujących dziś schorzeń. O sposobach na życie w harmonii, leczenie i dietę, która zapewnia zdrowie ciała i ducha opowiada Elżbieta Ruman.

Tym razem opowieść w aurze Wielkiego Tygodnia o tym jak wiedza św. Hildegardy może pomóc nam przetrwać czas epidemii koronawirusa. Elżbieta Ruman opowiadała o fiołku, miodunce i bluszczyku kurdybanku. Przeszkadzał radiowo Tomasz Wybranowski.

Najnowszy program Elżbiety Ruman wysłuchają Państwo tutaj:

W nowojorskim ZOO koronawirusem zaraziła się … tygrysica

Do niecodziennego przypadku zarażenia doszło w zoo na nowojorskim Bronxie. Pozytywny wynik na SARS-Cov-2 wykazał test zrobiony tygrysicy Nadii.

Ogród zoologiczny w nowojorskiej dzielnicy Bronx jest zamknięty dla zwiedzających od dwóch tygodni. Jak powiedział, cytowany przez Onet.pl, główny lekarz weterynarii w ogrodzie, Paul Calle:

O ile wiemy, po raz pierwszy (dzikie) zwierzę nabyło Covid-19 od człowieka […] To jedyne wytłumaczenie, jakie ma sens.

Wcześniej obecność SARS-CoV-2 odnotowano m.in. u owczarka niemieckiego w Hongkongu i kota domowego w Belgii. Informacja o zarażeniu się dużego kota nie zdziwiła prof. Michaela Speidela. Emerytowany naukowiec Uniwersytetu Harvarda w Bostonie powiedział PAP, że

Najnowsze badania chińskich naukowców wykazały, że COVID-19 mogą zarazić się krowy, koty, bizony, psy, kozy, owce, gołębie, a także świnie.

Test na koronawirusa przeprowadzono u czteroletniej samicy tygrysa malajskiego, po tym, gdy pracownicy zoo zauważyli u niej suchy kaszel. Objawy choroby układu oddechowego wykazują, jak mówi Calle, cytowany przez Brisbane Times, także inne duże koty w zoo: siostra Nadii Azul, dwa tygrysy syberyjskie i trzy lwy afrykańskie. Test wykonano tylko u Nadii, gdyż by pobrać próbkę o dużego kota, potrzebne jest znieczulenie. Jak powiedziała Brisbane Times Dr Jane Rooney:

To ważne, by zapewnić posiadaczy zwierząt domowych i posiadaczy dzikich zwierząt, że na tą chwilę nie ma dowodu, że mogą one przenosić wirusa.

A.P.

Marek Suski: Koalicja się nie rozpadnie

Poseł PiS Marek Suski odrzuca propozycję Porozumienia i liczy na jego poparcie dla poprawek PiS. O zmianach w ordynacji wyborczej oraz o transformacji energetycznej mówił na antenie Radia Wnet.


Poseł Suski komentował dzisiejsze głosowanie sejmowe w rozmowie z Łukaszem Jankowskim:

Sądzę, że test przejdziemy pomyślnie, nie ma powodu, by wychodzić z koalicji. Liczę na działanie odpowiedzialne partii Gowina. Jest sytuacja trudna i różni ludzie mają różne pomysły i nie wszystkie są najlepsze. Ten pomysł wicepremiera Gowina nie jest pomysłem najlepszym. Dobrym pomysłem jest korespondencyjne głosowanie.

Suski krytykował ostatnie wypowiedzi członków Porozumienia, zaznaczając jednak, że rozumie je jako wyraz „troski” o Państwo i „poszukiwanie dobrych rozwiązań” w dobie kryzysu. Stwierdził, że liczy na zwycięstwo rozsądku i poparcie głosowania pocztowego przez posłów partii Gowina. Na uwagę prowadzącego, że byłoby to już drugie weto pochodzące z partii Gowina (po 30-krotności ZUS) oraz pytanie, czy da się rządzić z koalicjantem, który w trudnych sytuacjach wetuje, odpowiadał:

Da się rządzić, chociaż rządzenie nie jest łatwe. Rząd mniejszościowy nie jest w stanie rządzić w ogóle. To jest najlepszy rząd, jaki można stworzyć. Nie sądzę, by upadła koalicja. W trakcie epidemii jakiekolwiek zawirowania z rządem byłyby niekorzystne; liczę na to, że nasi koalicjanci poprą poprawki. Los koalicji mam nadzieję, że nie zależy od poprawek do kodeksu wyborczego.

Suski komentował również wpływ epidemii na polską energetykę. Wobec alternatywy – czy wykorzystać pandemię do przyspieszenia transformacji energetycznej, jak chcieliby niektórzy, czy też (jak chciałby wiceminister Janusz Kowalski) do wydostania polskiej energetyki z polityki klimatycznej UE – zdawał się popierać drugą z możliwości.

Dzisiaj jest pewne, że węgla nie da się zastąpić. Przy tak trudnej sytuacji gospodarczej, zobowiązania redukcji CO2 nałożone przez UE,  w sytuacji kryzysu gospodarczego nie widać możliwości, żeby tego rodzaju redukcję przeprowadzić. Nie można dokładać kolejnych obciążeń.

Poseł sprzeciwił się idei wprowadzania stanu klęski żywiołowej. Równocześnie zaznaczył, że o końcu zaostrzeń można będzie mówić, dopiero gdy zacznie spadać liczba zachorowań. Na pytanie, czy wybory się odbędą w terminie 10 maja, odpowiedział, iż takie jest zamierzenie, ale nie można tego jeszcze stwierdzić z całkowitą pewnością.

Na pewno to, filozoficznie odpowiadając, wiemy, że każdy z nas musi umrzeć.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Redakcja

Rzeczywistość nowelizacji ustawy śmieciowej w wielkiej płycie / Małgorzata Szewczyk, „Wielkopolski Kurier WNET” 69/2020

Oto mieszkańcy wielkiej płyty stanęli przed dylematem: albo umieszczą w swoich kuchniach trójdzielne kosze, albo będą zmuszeni zrezygnować z jednej szafki stojącej lub, co gorsza, stołu…

Małgorzata Szewczyk

Śmieciowa historia

Choć ustawa śmieciowa weszła w życie w lipcu 2019 roku, to już 1 stycznia br. wprowadzono jej nowelizację. Temat wśród wielu, zwłaszcza mieszkańców „wielkiej płyty”, wciąż budzi duże emocje, stąd ten felieton.

Wcale nie najstarsi Polacy pamiętają, że na słowa rodziców: „Wynieś śmieci!”, człowiek – mały i duży, mniej lub bardziej chętnie – szedł do kuchni i brał w ręce wiadro z różnego rodzaju odpadkami. Nie była to czynność z serii najprzyjemniejszych, ale cóż było robić – szło się do miejsca, gdzie stały kontenery o pojemności 4 ton każdy i opróżniało się wiadro. Na jednym z poznańskich osiedli w owym czasie stały trzy–cztery takie metalowe, masywne kontenery, z otwieranymi klapami, przeznaczone dla ok. 1500 mieszkańców (5 bloków po 6 klatek, na każdym piętrze 10–15 mieszkań).

Ten błogi – o czym wówczas nie mieliśmy nomen omen zielonego pojęcia – stan trwał do 2013 roku, kiedy to spółdzielnia wygrodziła przestrzeń na kontenery, zainstalowała nad nimi dach (sic!), a furtkę wyposażyła w zamek na klucz. Nie trzeba było długo czekać, bo już po kilku miesiącach zamek został uszkodzony i odtąd kluczyk jest zbędny.

Od 2019 roku na tablicy ogłoszeń w każdej klatce wisi informacja o konieczności segregacji odpadów. Cel pewnie jest szczytny, obwarowany unijnymi nakazami, ale w kuchniach o powierzchni 7 m2 mało realny.

Oto mieszkańcy wielkiej płyty stanęli przed dylematem: albo umieszczą w swoich kuchniach trójdzielne kosze, albo będą zmuszeni zrezygnować z jednej szafki stojącej lub, co gorsza, stołu…

W wybudowanym „domku na śmieci”, jak mówią często najmłodsi, stoi dziś 6 kontenerów, tyle że o pojemności 1100 l, opisanych według swojego przeznaczenia. Liczba mieszkańców „przypisanych” do owych kontenerów nie zmieniła się znacznie, więc nietrudno się domyślić, że już po 2–3 dniach ich zawartość wysypuje się na zewnątrz. Ale nie są to, jak można by mniemać, Himalaje absurdu. Palmę pierwszeństwa w tej kwestii dzierży bowiem pojemnik na bioodpady: 120 l. Zwracam uwagę na tę „gigantyczną” pojemność i proponuję porównać ją z liczbą 1400 mieszkańców, dla których jest to jedyne tego typu rozwiązanie. Ale jakby tego było mało, niedawno dzielni pracownicy poznańskiej spółdzielni rodem z kultowego serialu Alternatywy 4 przykleili na nim kartkę papieru (zwracam uwagę: nie jest to odpad bio) z informacją: „Nie wrzucać worków foliowych”. To ja się pytam, w czym mam przynieść: obierki od warzyw i owoców, pestki, zawartość konserw warzywno-owocowych, kaszę, makaron czy fusy po kawie i herbacie? W torbie papierowej, koszyku czy – jak za starych, dobrych czasów – w wiadrze? To ostatnie rozwiązanie wiąże się z dodatkowym zużyciem wody. Uściślając: popieram segregację papieru, szkła czy petów, ale pozostałe odpady?

Zanim wszedł w życie ten genialny przepis, przeciętna rodzina zużywała jeden worek na śmieci. Dziś są to co najmniej trzy (jak się to ma do walki z wyrobami foliowymi?).

Można zadać pytanie: wprowadzając te przepisy, komu tak naprawdę oddaliśmy największą przysługę? I jeszcze jedno: skoro obowiązek segregacji śmieci spada na mnie jako obywatelkę tego kraju, wnoszę postulat likwidacji lub przynajmniej zmniejszenia liczby sortowni śmieci, bo na poznańskim osiedlu w pięknie ogrodzonym miejscu na kontenery rządzą sroki, gołębie, gawrony i koty… I to one chyba najwięcej zyskały.

Komentarz Małgorzaty Szewczyk pt. „Śmieciowa historia” znajduje się na s. 2 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Komentarz Małgorzaty Szewczyk pt. „Śmieciowa historia” na s. 2 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego