Człowiek oddala myśl o własnej śmierci. Inni umierają, bo taka jest kolej rzeczy, ale mnie to może nie będzie dotyczyć

Z punktu widzenia etyki nie można zabierać życia nienarodzonego tylko dlatego, że taka w tej chwili panuje ideologia. Życie można poświęcić dla sprawy czy za kogoś, ale o tym decyduje jego posiadacz.

Marian Smoczkiewicz

Medycyna wobec życia i śmierci

Obowiązkiem i powołaniem lekarza jest walka z chorobą, cierpieniem, niepełnosprawnością. W momencie śmierci kończy się jego zadanie. Wspomagając w jakikolwiek sposób śmierć, zaprzecza swojemu powołaniu.

Życie i śmierć to dwie wielkie tajemnice ściśle ze sobą powiązane i nierozłączne. Na temat życia mamy już sporą wiedzę, natomiast sprawy związane ze śmiercią są okryte tajemnicą. Większość religii i wierzeń przyjmuje, że życie nie kończy się tu na ziemi wraz ze śmiercią, ale trwa nadal, tylko w innej formie. Filozofowie greccy w starożytności uważali, że umieramy, ponieważ żyjemy, a nie dlatego, że chorujemy. Śmierć zawsze była przedmiotem badań i rozważań filozofów, przyrodników i naukowców różnych specjalności, jak również inspirowała artystów, malarzy, rzeźbiarzy, poetów, pisarzy.

Sama świadomość, że kiedyś odejdziemy, budzi strach. Poczucie sprawiedliwości, przyzwoitości, uczciwości jest głęboko wpisane w nasze sumienie, bez względu na to, czy w Boga wierzymy, czy nie. Mamy poczucie, prawie pewność, że sprawy niezałatwione kiedyś zostaną rozliczone i wygładzone, czyli sprawiedliwości stanie się zadość, a my o tym się dowiemy. To znaczy, że jakieś życie pozagrobowe nas czeka. To jest w nas zapisane.

Człowiek oddala myśl o własnej śmierci. Inni umierają, bo taka jest kolej rzeczy, ale mnie to może nie będzie dotyczyć. Obecna cywilizacja sprzyja takiej postawie i niewygodne problemy, jak śmierć, próbuje usunąć na dalszy plan. Życie jest jedno – głosi – wykorzystaj je maksymalnie dla przyjemności, a problem śmierci rozwiążemy dla ciebie komfortowo. Jak będziesz stary, schorowany, niepełnosprawny i do niczego nie będziesz się nadawał, to zaproponujemy zastrzyk, który rozwiąże twoje i nasze problemy. Proponowane rozwiązania dotyczą jednak tylko wąskiej grupy ludzi żyjących w ustabilizowanych warunkach i na odpowiednim poziomie materialnym (dotyczy to naszej cywilizacji), a nie milionów na świecie, walczących codziennie o przeżycie. Taka filozofia życia i śmierci ma charakter elitarny, jest wygodnicka i destrukcyjna. Prędzej czy później, wśród innych współczesnych dziwactw, doprowadzi do upadku naszej kultury i cywilizacji.

W ubiegłym stuleciu znakomity uczony Hans Hugon Selye, biolog i filozof, wprowadził do nauki pojęcie stresu. Stres jako czynnik zewnętrzny lub wewnętrzny działający na nasz organizm jest powszechnie uważany za coś szkodliwego; tymczasem, w rzeczywistości, jest zjawiskiem koniecznym dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Bez bodźców pozytywnych lub negatywnych (oba są czynnikami stresującymi) życie zanika. W związku z tym życie bezstresowe (taka modna teraz ideologia) musi prowadzić do samozagłady. Jednym z dobrych przykładów jest wychowywanie bezstresowe dzieci, co z czasem już u dorosłych osobników prowadzi do depresji i innych tragicznych w skutkach zdarzeń przy jakimkolwiek niepowodzeniu. Śmierć jest bardzo ważnym etapem naszego życia, może najważniejszym, a dla ludzi wierzących – przejściem na drugą stronę i szansą na odebranie nagrody.

Kardynał J. Ratzinger – Papież Senior Benedykt XVI na pytanie dziennikarza, czy boi się śmierci, odpowiada: „W pewnej mierze tak. Z drugiej strony, przy całej ufności, jaką żywię, że dobry Bóg mnie nie odrzuci, im bliżej jestem Jego oblicza, tym bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele popełniłem błędów. Tym samym przygniata mnie ciężar winy, chociaż nie tracę fundamentalnej nadziei”. To jest wskazówka dla nas wszystkich wierzących.

W połowie ub. wieku w Polsce (PRL) wprowadzono ustawę dopuszczającą przerywanie ciąży ze względów społecznych. Wywołało to liczne reakcje zarówno popierające tę ideologię, jak również ostro krytykujące. Kościół w Polsce, jak i środowiska katolickie określiły tą procedurę jako zabijanie dzieci nienarodzonych.

Jako młody lekarz brałem wtedy udział w wykładach prowadzonych przez śp. Ojca Karola Meissnera, benedyktyna etyka, teologa oraz lekarza. Ten znakomity duchowny, z czasem mój przyjaciel, mówił o etyce naturalnej i etyce katolickiej, które nie są ze sobą w sprzeczności. Etyka katolicka tylko pogłębia etykę naturalną przez odniesienie się do Boga. Krótko mówiąc, życie jest wartością najwyższą, niewymierną i dlatego nie może być oceniane jako ważne czy mniej ważne, wartościowe czy bezwartościowe. Z punktu widzenia etyki jako takiej nie można zabierać życia nienarodzonego tylko dlatego, że taka w tej chwili panuje ideologia. Również rodzice są zobowiązani do uszanowania i ochrony życia, które poczęli, bez względu na warunki, jakie mają, poglądy i plany zawodowe czy życiowe. Życie można poświęcić dla sprawy czy za kogoś, ale o tym decyduje posiadacz tego życia, a nie osoby postronne, owładnięte jakimiś teoriami o wyższej cywilizacji. Aborcja etycznie wydaje się jasno zdefiniowana i nie budzi większych wątpliwości.

Drugim ważnym problemem nurtującym współczesne bogate społeczeństwa jest eutanazja, czyli odejście z tego świata w sposób maksymalnie komfortowy (tak nam się wydaje), przy użyciu najnowszych technik usypiania. Wykonują te zabiegi specjalnie przeszkoleni lekarze.

Procedura eutanazji jest obwarowana licznymi przepisami prawnymi, co ma zapobiec nadużyciom. Przepisy stale są uzupełniane, a im ich więcej, tym łatwiej o manipulacje i naginanie do życzeń firm, rodziny itp. Zresztą o jakich nadużyciach tu mówić, jeśli samo założenie jest antyludzkie.

W gruncie rzeczy służy pozbyciu się uciążliwych chorych, którzy zbyt dużo kosztują państwo czy rodzinę. Mówienie, że robi się to dla dobra chorego, jest mało przekonujące. Ideolodzy eutanazji próbują rozszerzyć to pojęcie na inne sytuacje, które powstają w trakcie leczenia. W ten sposób powstało określenie ‘eutanazja bierna’, odnoszące się do sytuacji, w której zaprzestajemy leczenia ze względu na wyczerpanie możliwości leczniczych w stosunku do nieuleczalnie chorych będących w okresie agonalnym. To nie ma jednak nic wspólnego z eutanazją, w której aktywnie doprowadza się do śmierci.

Dwa poruszone tematy – aborcji i eutanazji – są wyraźnie zdefiniowane jako nieetyczne i niehumanistyczne. Można się z tym stanowiskiem zgadzać lub mieć zastrzeżenia.

Ogromny postęp w ostatnich dziesięcioleciach w naukach przyrodniczych, a tym samym w medycynie, otworzył nowe regiony problemów, które nadal oczekują na jednoznaczne lub wyraźne interpretacje ze strony filozofów, etyków, teologów. Sprawa dotyczy pobierania narządów do przeszczepów od osób zmarłych oraz uporczywego leczenia, tzn. podtrzymywania przy pomocy aparatury podstawowych funkcji życiowych organizmu (krążenie, oddychanie) przez długi czas (miesiące, lata).

W latach 60. ub. stulecia tzw. Komisja Harwardzka ustaliła kryteria śmierci mózgowej, którą uznano jako śmierć człowieka. Dawniej uważano za śmierć moment zatrzymania krążenia i oddychania, co generalnie nadal obowiązuje. Jak wiadomo, różne tkanki obumierają w różnym czasie. Przyjęcie terminu śmierci mózgowej pozwoliło na pobieranie w krótkim czasie nadających się do przeszczepu narządów. Zastrzeżenia zgłaszane przez niektórych naukowców co do definicji śmierci nie zmieniają przyjętych zasad. Papież św. Jan Paweł II wspierał dawstwo narządów po śmierci jako dar serca. Z transplantologią łączy się w pewnym sensie problem uporczywego leczenia, czyli podtrzymywania życia przez miesiące, a nawet lata, wykorzystując aparaturę. Ta wspólność oparta jest na pytaniu, kiedy możemy powiedzieć, że chory już zmarł.

Obecnie znany z doniesień medialnych przypadek Vincenta Lamberta z Francji budzi w całym świecie skrajne opinie, szczególnie po decyzji Trybunału Europejskiego o zatrzymaniu permanentnego leczenia. Według doniesień prasowych od ponad roku u tego chorego nie występują żadne oznaki aktywności mózgowej. Czy można tu przyjąć kryteria harwardzkie? Ten pacjent nie jest jedynym takim przypadkiem na świecie. Takie problemy pojawiają się w wielu szpitalach, gdzie trzeba się na coś decydować, najczęściej we współpracy z rodziną. Przy tak zaawansowanej medycynie, nowoczesnej anestezjologii rodzą się stale liczne wątpliwości, np. czy operować schorowanego starca, który po tej operacji już się nie obudzi?

Czy czasem nie oczekujemy od medycyny zbyt wiele? Zmieniły się czasy, zmieniło się społeczeństwo. Teraz dziadków czy babcie, którzy dożyli swoich lat, w ostatniej chwili życia zawozi się do szpitala, w którym często umierają w ciągu jednego dnia, w samotności.

Niestety rodziny wielopokoleniowe w większości przeszły do historii. W takich rodzinach rodziły się dzieci, a starzy odchodzili w otoczeniu bliskich. Warunki się zmieniły i ten typ rodziny już pewnie nie wróci. Niemniej powinniśmy być bardziej świadomi, czego możemy oczekiwać i jak możemy pomóc ludziom będącym u kresu swojej ziemskiej drogi, aby nie musieli się obawiać, że skrócimy im życie w imię wydumanej ideologii, która w zakłamany sposób twierdzi, że to dla dobra zainteresowanego.

Na wiele pytań natury etycznej brak jednoznacznych odpowiedzi. Może postęp w naukach przyrodniczych poszedł zbyt daleko, a nauki humanistyczne pozostały nieco w tyle.

Myślę, że są tacy wspaniali etycy, którzy przebiją się z swoją narracją i wprowadzą do świadomości społecznej reguły i kryteria etyczne, że życie trzeba szanować, a zabijanie innych dla poprawienia swojego komfortu jest drogą prowadzącą do upadku cywilizacji.

Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Medycyna wobec życia i śmierci” znajduje się na s. 7 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Medycyna wobec życia i śmierci” na s. 7 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Walczak: W akcjach ratowniczych pod ziemią działamy w ekstremalnie trudnych warunkach w atmosferze bez tlenu. Strach jest zupełnie normalną rzeczą

– Podstawowym wyznacznikiem, którym kieruje się przy doborze pracowników, jest umiejętność działania w zespole. Nie ma tu miejsca na Rambo — dodaje Walczak.

 

Piotr Walczak, dyrektor naczelny oddziału jednostki ratownictwa górniczo-hutniczego w KGHM Polska Miedź S.A. opowiada o specjalnym zadaniu, które stoi przed nim i jego pracownikami. Wchodzą oni do akcji w momencie, w którym zagrożone jest zdrowie i życie pracowników kopalni:

Działalność górnicza od wieków związana była z zagrożeniami. Tam, gdzie człowiek próbuje wydrzeć naturze jej dary, które są zakopane głęboko w ziemi, pojawiają się problemy i różnego rodzaju zagrożenia, wypadki, nieszczęścia. Kiedyś ludzie ratowali się sami, było tak zwane samoratowanie.

Jak dodaje rozmówca Tomasza Wybranowskiego, dopiero po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce we Francji w 1906 roku zaczęto tworyć ratownictwo górnicze. Wtedy to w kopalni Courrières miała miejsce największa w europie katastrofa górnicza. W wyniku tej tragedii śmierć poniosło 1099 osób, w tym nawet dzieci. W wyniku tych działań rok później w Bytomiu została uformowana pierwsza jednostka Ratownictwa Górniczego.

Piotr Walczak nawiązał również do utworzenia w dniu 1 stycznia 1971 roku Okręgowej Stacja Ratownictwa Górniczego w Lubinie:

Miała ona zabezpieczać zdrowie i życie górników w zupełnie nowej formule. W 1974 roku doszło w tym regionie do pierwszych tąpnięć gazodynamicznych.

Wiele lat później, w jego pamięci zapisała się akcja, do której doszło po potężnym zawale stropu:

Zawał stropu zasypał operatora w ładowarce. Głazy były wielkości autobusów i w pierwszej chwili szanse na przeżycie tego górnika oceniane były jako bardzo niewielkie. Jednak po czterech godzinach intensywnych prac ratowniczych odkopywania tej ładowarki, udało się dojść do kabiny. Doszedłem do niego pierwszy i pomogłem mu wyjść z kabiny. Pierwsze było pytanie, czy nic się pan nie stało. On spojrzał na mnie, rozpruł koszule, wyjął medalik czy szkaplerz i powiedział do mnie tak: „panie, co mi się mogło stać, jak Matka Boska była ze mną”. Takiego świadectwa wiary, w tak ekstremalnej sytuacji, nie przeżyłem na żadnym kazaniu, w żadnym kościele.

Pod koniec swojej wypowiedzi, Adam Walczak zdradza, iż po każdym niebezpiecznym zadaniu, po każdej akcji, cała ekipa analizuje wszystkie szczegóły, zastanawiając się, czy mogła zrobić coś lepiej. Jak dodaje, podczas akcji nie ma demokracji. Trzeba dokładnie wykonywać rozkazy przełożonego, bez żadnej dyskusji. Tu chodzi o ludzie zdrowie i życie, nie ma miejsca na bohaterów. Nie ma tu również miejsca na tzw. Rambo:

Jak ktoś mówi, że się nie boi, to kłamie. Strach jest normalną ludzką rzeczą. W przypadku akcji ratowniczych, gdzie cała infrastruktura wentylacyjna zostaje zburzona, my działamy w ekstremalnie trudnych warunkach, jeszcze z użyciem aparatów roboczych, w atmosferze niezdatnej do oddychania. Dla mnie podstawowym wyznacznikiem, którym się kieruje przy doborze pracowników, jest umiejętność działania w zespole. Nie ma tu miejsca na Rambo. Tu nic się nie robi samemu, pracuje cały zespół. Pierwszą zasadą ratownictwa, jest niepowiększanie strat.

 

A.M.K.

Grzegorz Polak: W powstaniu brakowało środków na uśmierzenie bólu i czasami jedynym środkiem była ręka kapelana

Przeczytaj inspirującą powstańczą historię Kapelana Stefana Wyszyńskiego, którego postępowanie świadczyło w pełni o oddaniu posłudze duszpasterskiej. Pomagał on każdemu, w nikim nie widział wroga.

Grzegorz Polak opowiada powstańczą historię księdza kapelana z podwarszawskich lasek — Stefana Wyszyńskiego. Wprawdzie nie brał on bezpośredniego udziału w walkach, jednak zaangażowany był w powstanie, pełniąc posługę kapelana AK okręgu Żoliborz-Kampinos. Nosił pseudonim Radwan III i jednocześnie był kapelanem szpitala powstańczego w Laskach:

Tutaj zapisał piękną kartę, jako ktoś, kto nie tylko przygotowywał ciężko rannych żołnierzy na śmierć, ale był obecny przy operacjach, które przeprowadzane były w warunkach bardzo prymitywnych. Brakowało środków na uśmierzenie bólu i czasami jedynym środkiem była ręka kapelana, który trzymał żołnierza poddawanego amputacji.

Wracając do swoich wspomnień z okresu działań szpitala powstańczego w Laskach, Kardynał Stefan Wyszyński mówił o przygotowywaniu młodych, czasem 16-letnich żołnierzy na śmierć:

Mimo ogromnych chęci nie był w stanie on pogrzebać wszystkich zmarłych, gdyż nikt inny w tym czasie nie zawracał sobie głowy, gdyż ciągle dochodzili kolejni ranni i zabici.

Jak dodaje gość „Poranka WNET”, ksiądz Stefan Wyszyński był w pełni oddany swojej posłudze duszpasterskiej, nie odmawiając pomocy nawet Niemcom, Ukraińcom czy Węgrom:

Tutaj dla niego jedynym kryterium była potrzeba duchowa człowieka, a nie patrzenie czy to, że to jest wróg. On zresztą w nikim nie widział wroga.

Bocian czarny i kormoran mają czarne upierzenie, a „jak wiadomo”, czerń ma niskie albedo i absorbuje więcej ciepła

To polski bocian odpowiada za globalne ocieplenie. Tak jak polski, a nie inny węgiel. Czy geniusze podejmą walkę z globalnym ociepleniem poprzez eksterminację ptaków o ciemniejszej barwie upierzenia?

Jacek Musiał, Karol Musiał

W niniejszym krótkim artykule staramy się przedstawić absurdalne pomysły tych, którzy na ociepleniu klimatu starają się nieuczciwie zarobić kokosy. Jednym z koronnych argumentów akolitów zespołu IPCC (International Panel of Climate Changes), działającego przy ONZ, jest wylansowany przez Jerry’ego Mahlmana tzw. efekt kija hokejowego. (To ten sam Mahlman, który kilkanaście lat wcześniej twierdził, że na płaszczyźnie naukowej mało prawdopodobne jest, aby dziura ozonowa była spowodowana freonem… aby później stać się wręcz doktrynerem tej teorii. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym mniej więcej czasie został opatentowany cięższy następca starych, lżejszych freonów). (…)

Gdyby szukać wykresu bardziej zbliżonego w kształcie do kija hokejowego, mógłby posłużyć wykres populacji kormorana i bociana czarnego w Polsce. Wskutek działalności człowieka (antropogeniczność) – m.in. polowań – populacje tych ptaków przez kilkaset lat powoli spadały, osiągając minimum około lat 1970–1980, a od wprowadzenia zaostrzonych przepisów ochrony środowiska gwałtownie zaczęły przyrastać.

Dla IPCC pracuje wielu znakomitych naukowców i nie do nich odnosi się poniższa aluzja, lecz do tych, którzy są specami od „wyciągania wniosków” i spekulacji. Podpowiemy, że bocian czarny i kormoran mają czarne upierzenie, a „jak wiadomo”, czerń ma niskie albedo, absorbując więcej ciepła. W ten sposób powoduje globalne ocieplenie… Tak, proszę Państwa, to polski bocian odpowiada za globalne ocieplenie. Tak jak polski, a nie żaden inny węgiel. Czy geniusze podejmą w takim razie walkę z globalnym ociepleniem poprzez eksterminację ptaków o ciemniejszej barwie upierzenia? Powiecie Państwo, że to absurd i nigdy nie może się zdarzyć. W okresie Wielkiego Skoku 1958–1961 nakazano wytępić wróble, uznając je za szkodniki… doprowadzające do klęski głodu. Z pewnością podpisali się pod tym pomysłem nie tylko komisarze ludowi, ale i poprawni politycznie naukowcy, a inni nie mieli odwagi powiedzieć, że „król jest nagi”. W tym samym czasie wymyślono, że wzrost produkcji stali uzyska się w metodą jej przydomowego wytapiania na wsiach. To ostatnie, to tak na marginesie w związku z presją kilku niebezpiecznych urzędników unijnych na likwidację profesjonalnej energetyki i zastępowanie jej przydomowymi instalacjami OZE.

Cały artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Kormoran i czarny bocian przyczyną globalnego ocieplenia?” znajduje się na s. 4 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Kormoran i czarny bocian przyczyną globalnego ocieplenia?” na s. 4 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Górny: Gdy rząd Orbána zakazał gender studies, środowiska LGBT+ nie protestowały. Większość to zaakceptowała [VIDEO]

– Rząd Orbána stwierdził, że gender studies to ideologia, a nie nauka. Jeśli na uniwersytetach nie wykłada się marksizmu-leninizmu, to tego też nie powinno – mówi Grzegorz Górny.


Grzegorz Górny, publicysta związany z tygodnikiem „W Sieci”, relacjonuje 30. edycję węgierskiego Uniwersytetu Letniego, który odbył się w Siedmiogrodzie w Rumunii. Jak co roku, również i tym razem pojawił się na nim obecny premier Węgier Viktor Orbán. Na imprezie przedstawił on orędzie, w którym zawarł swoje przemyślenia na temat demokracji. Podobnie jak w 2015 r. uznał on, że Węgry powinny wprowadzić system demokracji nieliberalnej. W tegorocznym przemówieniu wskazał na potrzebę opracowania nowego modelu ustrojowego, który nazwał demokracją chrześcijańską. Zaznaczył przy tym jednak, że nie chodzi mu o współczesną chadecję, lecz o pewien system, na czele którego nie stoją wartości liberalne, lecz słowa z Ewangelii wg św. Mateusza: „Co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie” (Mt 7, 12).

„Tutaj Orban wskazał to jako pewne wyzwanie – jako coś, przed czym teraz stoimy w obliczu kryzysu demokracji liberalnej. On skonstatował, że ten model, który panuje dzisiaj w Europie Zachodniej, jest źródłem coraz to nowych kryzysów, w związku z tym należy teraz szukać nowych rozwiązań. W tej chwili bardziej to wygląda jako pewien drogowskaz, jako pewna inspiracja do szukania nowych rozwiązań, niż jako gotowa recepta z wypracowanymi wszystkimi rozwiązaniami”.

Górny przypomina również o wprowadzonym w 2018 r. przez rząd Orbána zakazie wykładania na uniwersytetach gender studies. Stwierdził on, że nie jest to nauka, a ideologia. Porównał ten kierunek do marksizmu-leninizmu mówiąc, że jeśli ten drugi nie jest nauczany na uczelniach wyższych, to gender studies też nie powinny. Gość Popołudnia zwraca tutaj uwagę na pewien paradoks – środowiska LGBT+ nie protestowały przeciwko tej decyzji pomimo faktu, że Węgry są państwem bardziej zlaicyzowanym niż Polska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jastrzębski: Jeśli nie będziemy przeciwdziałać zmniejszaniu się zasobów wodnych, stanie się to ogromnym problemem[VIDEO]

-Najważniejsze jest zabezpieczenie żywotnych interesów związanych z potrzebami mieszkańców, bo w końcu bez wody nie ma życia. – dodaje Wojciech Jastrzębski.


Wojciech Jastrzębski, pełniący funkcję Prezesa Zarządu PWiK „Wodnik” w Jeleniej Górze, mówi o tym, jak układa się jego współpraca z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej:

Jelenia Góra z pieniędzy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, zarówno ze środków akcesyjnych, jak i przedakcesyjnych korzysta już od 2002 roku.

Następnie rozmówca „Poranka WNET” przytacza konkretne inwestycje zrealizowane przy wsparciu NFOŚiGW. Były to m.in. modernizacja oczyszczalni ścieków, projekt uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej aglomeracji Jelenia Góra:

Jego efektem ekologicznym było podłączenie 6000 domów do kanalizacji. Projekt ten kosztował bagatela 120 milionów złotych.

Wojciech Jastrzębski mówił także o ubywających zasobach wodnych na terenie Polski, będący ogromnym wyzwaniem i ogromnym problemem dla przyszłych pokoleń, jeśli dziś stanowczo nie będziemy mu przeciwdziałać:

Patrząc przez pryzmat Tych, inwestycje, o których mówiliśmy, głównie te związane z uporządkowaniem gospodarki wodno-ściekowej aglomeracji Jelenia Góra, również powstają pod kątem przyszłych potrzeb. Najważniejsze jest zabezpieczenie żywotnych interesów związanych z potrzebami mieszkańców, bo w końcu bez wody nie ma życia.

A.M.K.

prof. Jan Żaryn: Środowiska LGBT czują się bezkarne – audycja „Jesteśmy razem”

Rozmówcy dyskutowali o idei przyświecającej tej audycji, a mianowicie umiejętności bycia razem i wspólnego działania na rzecz dobra zarówno w naszym kraju, jak i na całym świecie.

W sobotę 27 lipca w południe rozmówcą Marka Kalbarczyka w audycji był laureat konkursu na najbardziej cenionego gościa „Jesteśmy Razem” – profesor Jan Żaryn. W dwóch kwietniowych programach profesor podzielił się swoimi refleksjami na temat stosunków polsko-żydowskich oraz o Janie Karskim, który wydostał się z okupowanego kraju, by powiadomić Zachód o holokauście. Tym razem rozmawialiśmy o granicy kompromisu.

Chiny to komunistyczne państwo, które z ducha i charakteru przypomina ZSRR, i nie powinniśmy udawać, że tak nie jest

Bez względu na to, jaką markę zachodnich garniturów przywdziewają chińscy przywódcy, są oni komunistami. Fakt, że Chiny zdążają ku komunizmowi, jest wyraźnie zaznaczony w chińskiej konstytucji.

Peter Zhang

Zagraniczna społeczność polityczna przejrzała na oczy i dostrzegła, że Chiny nie znajdują się już w fazie „pokojowego wzrostu” czy też „niedążenia do hegemonii”, jak obiecywano sobie w czasach Hu Jintao (sekretarza generalnego w latach 2002–2012). Przeciwnie, na całym świecie aktywnie forsują inicjatywę „Jednego pasa, jednej drogi”.

Najbardziej niepokojąca jest prowadzona przez Chiny budowa bazy wojskowej na spornych terytoriach Morza Południowochińskiego. W obliczu wysiłków czynionych przez Waszyngton w celu zmniejszenia nierównowagi handlowej z Chinami, Pekin usilnie stawia im opór, stosując środki odwetowe, gryząc pomocną dłoń, która karmi go od czasów Nixona. Chiny, pomimo faktu, że są największym na świecie eksporterem, posiadającym ponad 13 proc. udziałów w całkowitym światowym eksporcie, nie są gospodarką wolnorynkową; co gorsza, obecnie ustanawiają własne zasady i wykorzystują sferę biznesu do zmuszania społeczności międzynarodowej, aby ta przyjmowała ich warunki. (…)

Z biegiem lat różne zachodnie przedsiębiorstwa i akademickie grupy interesów stworzyły, z pewnym powodzeniem, obraz Chin jako kwitnącego, strategicznego partnera, który wyraźnie różni się od byłego ZSRR – tym samym ignorując, być może zuchwale, fakt, że Chiny, tak samo jak ZSRR, mają system jednopartyjny.

Chiński system polityczny faktycznie wzoruje się na systemie z ZSRR i dodatkowo został usprawniony na podstawie wniosków wyciągniętych z rozpadu ZSRR. Cel polityczny obecnego chińskiego systemu komunistycznego nie różni się ani odrobinę od celu systemu z ZSRR: światowego komunizmu.

Jednak ten reżim najprawdopodobniej okaże się o wiele groźniejszy i bardziej przebiegły od tamtego. Podobnie jak w byłym ZSRR, Komunistyczna Partia Chin utworzyła oddziały propagandowe kontrolujące wszelkiego rodzaju informacje, zbudowała podobne do gułagów obozy dla więźniów sumienia, odebrała życie dziesiątkom milionów niewinnych ludzi, scentralizowała wszystkie główne sektory gospodarki, jak również wspiera propekińskie frakcje komunistyczne w wielu krajach rozwijających się. A przede wszystkim staje w opozycji do zachodnich wartości i wysiłków czynionych na całym świecie, czy to w Korei Północnej, Iranie, czy w Afryce.

Bez względu na to, jaką markę zachodnich garniturów przywdziewają chińscy przywódcy, wyznają oni zasadę, że bezdyskusyjnie są lojalnymi komunistami. Fakt, że Chiny są obecnie państwem socjalistycznym z chińską charakterystyką i ostatecznie zdążają ku komunizmowi, jest wyraźnie zaznaczony w chińskiej konstytucji. (…)

Pewien urzędnik CIA oświadczył, że „Celem chińskich operacji wywierania wpływu na całym świecie jest zastąpienie Stanów Zjednoczonych na pozycji czołowego światowego supermocarstwa”.

Walka na słowa i czyny trwa. Chiny to komunistyczne państwo z systemem jednopartyjnym, które z punktu widzenia ducha i charakteru bardzo przypomina dawny ZSRR, i nie powinniśmy udawać, że tak nie jest. Powinniśmy także pamiętać, że wszyscy przywódcy komunistyczni są moralnie słabi i mniej znaczący, ponieważ ci dyktatorzy wiedzą, że stoją w opozycji do swego ludu – i dlatego nakładają na niego drakońskie środki kontroli. (…)

Wkrótce po przybyciu do Ameryki rozpoznałem dwa największe atuty tego wielkiego kraju: 1. Jego materialne bogactwo, 2. Jego demokratyczne instytucje ustanowione przez ojców założycieli. Jednakże, jak udowodniono w ciągu ostatnich trzech stuleci, to ci drudzy sprowadzili to pierwsze, a nie odwrotnie.

Konfucjusz mądrze stwierdził kiedyś: „Dżentelmen rozumie, co jest słuszne, podczas gdy człowiek małostkowy rozumie tylko zysk”.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Nie zmieniamy Chin. Chiny zmieniają nas” znajduje się na s. 6 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Nie zmieniamy Chin. Chiny zmieniają nas” na s. 6 lipcowego „Kuriera WNET”, nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kasztelowicz: W ciągu 25 lat NFOŚ pozbył się wysokiej emisji. Teraz pora na walkę z niską emisją – głównym źródłem smogu

– W ciągu 25 lat NFOŚ zwalczył wysoką emisję. Teraz pora na pozbycie się niskiej emisji – głównego źródła smogu. Ma temu służyć program „Czyste powietrze” – mówi Łukasz Kasztelowicz.

 

 

Łukasz Kasztelowicz, prezes zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, opowiada o współpracy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska (NFOŚ) ze swoimi wojewódzkimi odpowiednikami oraz samorządami. Od lat współpraca między tymi instytucjami układa się pomyślnie, czego efektem jest wiele wspólnych programów. Kooperacja ta była szczególnie intensywna w dziedzinie gospodarki wodno-ściekowej.

„Można powiedzieć, że nawet na tle europejskim nasze instalacje są instalacjami najbardziej nowoczesnymi. Naprawdę, jeżeli chodzi o kwestię wydatkowania środków, jeżeli chodzi o Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska , to na przestrzeni lat 25 ponad 4 miliardy złotych środków popłynęło właśnie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na ochronę środowiska, ale z tych 4 miliardów złotych prawie połowa to są środki, które poszły właśnie na gospodarkę wodno-ściekową”.

Efektem 25 lat działania Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i niemal 30 lat aktywności NFOŚ jest wyeliminowanie problemu wysokiej emisji. Kasztelowicz informuje, że obecnie trwają prace nad zlikwidowaniem niskiej emisji – ma do tego doprowadzić program „Czyste powietrze”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jerzy Błaszczyk: Rewolucja śmieciowa dotarła do Wałbrzycha. Stworzyliśmy instalacje, pora na zmiany w świadomości[VIDEO]

– W 2013 r. po uchwaleniu ustawy o gospodarce odpadami rozpoczęliśmy działania na rzecz budowy instalacji do przetwarzania śmieci w Wałbrzychu. Teraz pora na zmianę świadomości – mówi Jerzy Błaszczyk.

 


Jerzy Błaszczyk, kierownik Zakładu Segregacji i Zagospodarowania Odpadów w Wałbrzychu, opowiada o działalności nadzorowanego przez siebie ciała. W ostatnim czasie wzbogaciło się ono o dwie instalacje – Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK) i Regionalną Instalację Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK). Do ich powstania dążono tuż po uchwaleniu w 2013 r. ustawy o gospodarce odpadami, tzw. rewolucji śmieciowej. W 2015 r. rozpoczęto budowę obydwu obiektów. RIPOK współfinansowany był przez obchodzący w tym roku swoje 30. urodziny Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, natomiast PSZOK zbudowany został w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Wojewódzktwa Dolnośląskiego na lata 2014 – 2020. Obydwa obiekty są jedynymi instalacjami gminnymi w południowej części województwa dolnośląskiego ze 100% udziałem gminy.

Gość Poranka uskarża się na niespójne i szybko zmieniające się przepisy, wymagające ciągłych dostosowań obiektów do nowych warunków. Mówi także o dopiero pojawiającej się świadomości Polaków dotyczącej segregowania odpadów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.