Fakenewsa można rozpoznać po tym, że jest nastawiony na wywołanie silnej emocji. Ma wbić nas w fotel, wstrząsnąć nami

Dzisiaj, przy obecnej technologii przygotowanie fakenewsa jest banalnie proste. Niestety technologia nie pomaga nam w rozpoznawaniu ich – mówi red. Andrzej Tomczak, członek Sądu Dziennikarskiego SDP.

Żyjemy w czasach, w których nie można wierzyć nawet nekrologom. Fakenewsy wypierają prawdziwe informacje również z mediów, które chcą uchodzić za poważne i wiarygodne.
Z ogólnoświatowym problemem fakenewsów – bo problem dotyczy w równym stopniu krajów azjatyckich, co opierających demokrację na wolnych mediach Stanów Zjednoczonych – tak naprawdę poradziła sobie jedynie Finlandia, która przeszkoliła całe społeczeństwo w zakresie rozpoznawania nieprawdziwych informacji oraz sprawdzania tych, co do których rzetelności mogą być wątpliwości.
Również Polacy potrzebują umiejętności rozpoznawania fałszywych informacji. O ogólnonarodowym szkoleniu nie może być mowy – jest zbyt kosztowne i przy obecnie spolaryzowanej scenie politycznej dodatkowo rozgrzanej przez zbliżające się wybory niemożliwe do zrealizowania.
– Kiedyś tylko profesjonalista miał dostęp do technologii i możliwości przygotowywnia wiarygodnych fakenewsów. Dzisiaj może to zrobić praktycznie każdy – mówi gość audycji Radia „Solidarność” Andrzej Tomczak, dziennikarz Ekspresu Reporterów TVP II i członek Naczelnego Sądu Dziennikarskiego. – Pozostaje jeszcze pytanie czy było to działanie zamierzone, kto na tym zarabia i kto zyskuje. Fakenewsy, blagi towarzyszą nam od początku świata, tyle że w takiej liczbie, w takiej kondensacji i z taką agresją nie atakowały odbiorców nigdy. Niestety coraz trudniej je rozpoznać. Choć nie jest to niemożliwe.
Jak przygotować i jak rozpoznać nieprawdziwe informacje?

Zapraszamy do wysłuchania audycji!

Marcin Buchna (Nasza Ziemia): Zrzut odpadów górniczych z budowy zbiorników gazu spowodował problemy na łowiskach ryb

Był to rok 2013. Rybacy zasygnalizowali, że pojawił się duży spadek populacji ryby. […] Został przerwany pewien cykl produkcyjny — dodaje prezes stowarzyszenia „Nasza Ziemia”.

 

Marcin Buchna, prezes stowarzyszenia „Nasza Ziemia” wprowadza słuchaczy w problemy Bałtyku. Niedawno Unia Europejska  wydała rozporządzenie zakazujące rybakom połów dorsza na większej, wschodniej części naszego morza:

Zatoka Pucka czy Zatoka Gdańska są kluczowe dla stada wschodniego. Te ryby w pierwszej fazie życia żyją właśnie w tych obszarach. Jest to tak zwane przedszkole i ta pierwsza faza ma wpływ na stan stada wschodniego.

Jak mówi gość „Poranka WNET”, istnieje również korelacja czasowa, pomiędzy rozpoczęciem zrzutu odpadu górniczego z budowy podziemnych zbiorników gazu a pojawieniem się problemów na łowiskach w pobliżu strefy zrzutu:

Był to rok 2013. Rybacy zasygnalizowali, że pojawił się duży spadek populacji ryby. […] Fitoplankton, bentos czy zooplankton, jako najbardziej delikatne, miały problem z rozrodem. Są one treścią, którą zjadają większe ryby. […] Został przerwany pewien cykl produkcyjny, później pojawiły się chore ryby, pięciokrotnie wzrosła umieralność foki szarej oraz tutejszego ptactwa.

 

Joanna Jabłczyńska: Hejt jest teraz modny – audycja „Jesteśmy razem”

W ostatnią sobotę spotkaliśmy się z Joanną Jabłczyńską. Rozmawialiśmy o tym czy istnieje recepta na sukces i o tym jak godzić obowiązki prawniczki, aktorki i sportsmenki z życiem rodzinnym!

Za działalność charytatywną i pomoc osobom niewidomym otrzymała od Fundacji Szansa dla Niewidomych tytuł IDOLA. To godne najwyższego szacunku podejmować się tylu zadań i znaleźć czas dla innych!

Joanna Jabłczyńska rozpoczęła karierę artystyczną w roku 1993 po wygraniu eliminacji do Telewizyjnego Zespołu Dziecięcego „Fasolki”. Po kilku tygodniach wystąpiła na scenie, a krótko potem w programie telewizyjnym Tik-Tak. W „Fasolkach” była solistką zespołu. Przez wiele lat prowadziła program dla dzieci „Teleranek”. Kolejnymi programami prowadzonymi przez nią były: Przymierzalnia (w młodzieżowej telewizji ZigZap) oraz Boutique ITV (program młodzieżowy w interaktywnej telewizji ITV). Oprócz tego zagrała również w teledyskach do piosenek Jarka Wista „Fresh” i „Zawsze wracaj”.

W 1997 oraz 1998 zagrała epizodyczne role w dwóch sztukach wystawionych w Teatrze Telewizji, a w 1999 zadebiutowała jako aktorka w serialach telewizyjnych: Klan i Trzy szalone zera[1]. Wystąpiła również w kilku filmach fabularnych, m.in. w filmie Nigdy w życiu!, w którym zagrała Tosię, córkę głównej bohaterki (w tej roli Danuta Stenka)[1]. Najbardziej znana jest jednak z roli Marty Konarskiej z serialu TVN Na Wspólnej[1].

Brała udział w telewizyjnych programach rozrywkowych: Taniec z gwiazdami (2006), Jak oni śpiewają (2008 i 2009), Agent – Gwiazdy (2016) i Twoja twarz brzmi znajomo (2017), wystąpiła również w specjalnym odcinku Tańca z gwiazdami – Najpiękniejsze tańce (2007), a także była jedną z bohaterek programu Mamy cię! (2015) i zawodniczką w teleturnieju Big Music Quiz (2018).

W roku 2008 uczestniczyła wraz z innymi wykonawcami w nagraniu płyty z wierszami dla dzieci pt. Bajki i Baśnie cz. 1, na której recytuje dwa z nich. Część dochodu ze sprzedaży tej płyty została przeznaczona dla Fundacji Ewy Błaszczyk „Akogo?” prowadzącej budowę Kliniki Neurorehabilitacyjnej „Budzik”. W październiku 2010 wydała swój pierwszy singel „Papparapa”, promujący album o tym samym tytule. W roku 2011 użyczyła głosu w albumie adresowanym do dzieci pt. „Kołysanki Zasypianki”. W 2014 wystąpiła w roli Dobrej Wróżki w spektaklu pt. „Gdzie jest broda świętego Mikołaja?” wystawionym w Konstancińskim Domu Kultury.

Zaangażowała się w pracy w dubbingu zarówno filmowym, jak i w grach komputerowych. W roku 2015 otrzymała na V Festiwalu Filmów Animowanych „Animocje” nagrodę za wybitne osiągnięcia w dubbingu filmowym.

Wspiera finansowo hospicjum im. Ks. Eugeniusza Dutkiewicza SAC w Gdańsku oraz angażuje się na rzecz dzieci. W roku 2011 jako ambasadorka marki Kelly Melu, wystąpiła w charytatywnej sesji zdjęciowej dla Fundacji Spełnionych Marzeń, z której część dochodów została przeznaczona na pomoc dzieciom z chorobami nowotworowymi. W roku 2014 była ambasadorką 2. edycji akcji społecznej „Pomoc Mierzona Kilometrami” zorganizowanej przez T-Mobile.

Jest ambasadorką społecznej akcji „Szlachetna Paczka”.

Jeśli chcesz posłuchać innych audycji z cyklu, zajrzyj tutaj.

Hałubek: Bałtyk jest zbyt czysty, żeby produkować ryby

Jak Unia Europejska przyczyniła się do zniszczenia Bałtyku i na czym polegał błąd zwolenników oczyszczania tego morza tłumaczy Grzegorz Hałubek, prezes zarządu Związku Rybaków Polskich.

Grzegorz Hałubek mówi, iż mamy obecnie do czynienia ze strukturalnym problemem na Bałtyku – nie jest zdolny do trofizacji, czyli produkcji materii organicznej (fitoplanktonu). Konsekwencją tego jest coraz mniejsza ilość ryb w Morzu Bałtyckim. Bez pożywienia ryby chudną i wymierają.

Bałtyk jest zbyt czysty […] Znika ryba w Bałtyku, więcej, znika cały łańcuch pokarmowy.

Proces ten jest widoczny już przez ponad 15 lat. Innym powodem jest nadmierny połów ryb.

Fitoplankton znika, ponieważ brakuje mu pożywienia, czyli związków azotowo-fosforowych. Brakuje dlatego, że Bałtyk został wyjałowiony przez oczyszczanie i nadmierny połów ryb. Dwa procesy się na siebie nałożyły, nie były kontrolowane i dopiero dwa lata temu prof. Marianny Pastuszak z Zakładu Oceanografii Rybackiej i Ekologii Morza udowodniła, że na Bałtyku mamy do czynienia z procesem oligotrofizacji.

Reakcja innych naukowców po jej wykładzie był jednoznaczny – nie byli zadowoleni ze słów prof. Pastuszak. Podważyła ona bowiem do dziś dominujący pogląd, że na Bałtyku mamy do czynienia z eutrofizacją, tzn. z nadmierną produkcją materii organicznej. Jak mówi Hałubek, kiedyś faktycznie tak było, jednak ludzie działający na rzecz zmniejszenia trofizacji Bałtyku, przez budowanie oczyszczalni, zmianę nawozów sztucznych etc., nie zauważyli momentu, w którym stała się ona ujemna.

Unia Europejska reguluje na swoich terenach morskich wszystko […] Jeżeli mamy do czynienia z instytucją, która dosłownie wszystko reguluje, to za wszystko odpowiada […] Za zniszczenie ekologii Bałtyku odpowiedzialna jest UE […] Pozwolenie nadmiernego połowu ryb to spowodowało […] Komisja Europejska niedawno wydała rozporządzenie zakazujący połów dorsza na wschodnim Bałtyku […] To znaczy, że przyznali się do wcześniejszych błędów.

Jak stwierdza gość „Poranka WNET” winę za to niedopatrzenie i za nadmierne połowy ryb ponosi Unia Europejska, której instytucje regulują wszystkie aspekty funkcjonowania obszarów połowowych na Bałtyku.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Wróblewski: Modlinek jest przyjazny człowiekowi. Jest tu świeże powietrze, cisza i spokój

Władysław Wróblewski opowiada o Modlinku, niedalekiej fermie wiatrowej na morzu oraz miłych relacjach mieszkańców jego miasteczka.

 

 

Modlinek to piękne miejsce, wybraliśmy ten rejon z żoną przed laty. Pracowałem wówczas na wybrzeżu, zajmowałem się nawigacją w ramach Geofizyki Toruń S.A. i szukaliśmy ropy na Bałtyku. Do zamieszkania miałem do wyboru dwa miejsca: rejon Jastrzębiej Góry oraz rejon Ustki. Chcieliśmy postawić z żoną domek letniskowy, a później przerodziło się to w stałe zamieszkanie – opowiada Władysław Wróblewski.

Rejon Ustki jest bardzo specyficzny przyrodniczo. Znajduje się tam obszar chroniony – Natura 2000 oraz Rezerwat Modła – rezerwat ścisły ptactwa i ryb. Gość „Poranka WNET” dodaje, że jest to rejon przyjazny człowiekowi pod względem środowiskowym, ciszy i spokoju.

W Modlinku znajduje się również duży poligon wojskowy, który stwarza mieszkańcom niewielkie problemy np. zamknięcie plaży w 2017 roku. Po negocjacjach i rozmowach mieszkańcom i gościom Modlinka udało się uzyskać dostęp do kąpieliska.

W Modlinku jest bardzo dużo zwierząt, będąc w tym miejscu możemy spotkać wszystkie leśne zwierzęta, 2 lata temu pojawiły się tutaj wilki co zaniepokoiło mieszkańców, była to jednak sytuacja przejściowa – mówi Władysław Wróblewski.

K.T.\M.N.

Bortkiewicz: Źródło ideologii LGBT stanowi niszczenie ładu społecznego, archetypu, którym jest instytucja małżeństwa

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz przybliża sprawę wypowiedzi biskupa Marka Jędraszewskiego dotyczącą ideologii LGBT.

 

 

Myślę, że warto zacząć od diagnozy, którą postawił arcybiskup Marek Jędraszewski, nazywają ideologię LFBT czerwoną zarazą. Jest to sformułowanie o charakterze przenośni, która jest niezwykle trafna. Ideologia wywodzi się wprost z nurtu lewicowego, a jej źródło stanowi niszczenie ładu społecznego, archetypu, którym jest instytucja małżeństwa – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

W 1968 roku głoszono dwa podstawowe hasła: „Zabrania się zabraniać” i „Nie ma już nauczyciela ani Boga, sam jesteś Bogiem”. Odrzucono dekalog, który oparty jest na przykazaniach zakazujących zła oraz odrzucono autorytet Boga i Kościoła. Są to ewidentne czerwone elementy, których społeczeństwo nie powinno zignorować. Ludzie, którzy głoszą ideologię gender mają wszelkie prawa: prawo do życia, wolności itp. Nie mają jednak roszczeń do zawierania małżeństw jednopłciowych  i adoptowania dzieci. Gość „Popołudnia WNET” podkreśla, że kultura nie jest w stanie natury biologicznej i racjonalnej, jeżeli to zmienia, czyni to ze szkodą dla człowieka.

Małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, tak było, jest i będzie, niezależnie od orzeczeń różnych instytucji prawnych i medialnych. Jest to pojęcie, które wynika nie z historii i tradycji, ale z natury racjonalnej człowieka – podkreśla rozmówca.

M.N.

Zabłocki: Nie porzucimy tematu Przychodni dla Weteranów i Kombatantów której zamknięcia chce prezydent Trzaskowski

Wojciech Zabłocki obiecuje walkę o przychodnię dla kombatantów, negatywnie ocenia działania władz Warszawy, komentuje aferę reprywatyzacyjną oraz mówi o reaktywacji Narodowego Muzeum Przyrodniczego.

 

Wojciech Zabłocki, radny do sejmiku województwa mazowieckiego porusza temat zamknięcia Przychodni dla Weteranów i Kombatantów przy ulicy Litewskiej 11/13, która nieprzerwanie od 15 lat niosła pomoc powstańcom oraz weteranom. Decyzję co do jej zamknięcia podjął Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy Rafał Trzaskowski:

Od dawna wiadomo było, że umowa na utrzymywanie przychodni dobiega końca i trzeba ją przedłużyć, ale widać, że zainteresowanie miasta skupia sie na zupełnie innych kwestiach. Będę złośliwy, ale jeżeli chodzi o  parady równości czy jakieś manifestacje poglądów LGBT,  to prezydent miasta bardzo gorliwie interesuje się tymi tematami. Tymczasem kiedy chodzi o sprawy historii, kultury, naszej tradycji, to widać, że jest to spychane na drugi plan.

Gość Tomasza Wybranowskiego zobowiązał się do kontynuowania tematu utrzymania przychodni znajdującej się przy ul. Litewskiej 11/13:

Obiecuję, że ten temat nie zostanie pozostawiony sam sobie. […] Nie porzucę tego tematu i zrobię wszystko, aby w drużynie na różnych szczeblach zaopiekować się tym tematem.

Wojciech Zabłocki poruszył również temat afery reprywatyzacyjnej w kontekście praskich kamienic:

Wiemy, że w wielu przypadkach sądy uchylają decyzję komisji weryfikacyjnej  i to jest dramat. Nie było takich przypadków jak mi dobrze wiadomo jeszcze na Pradze, ale boję się, że może się to zdarzyć. Praca komisji jest podważana przez sądy i to też daje do myślenia, jak działa u nas wymiar sprawiedliwości. Na pewno reforma sądownictwa jest potrzebna.

Jak dodaje, zanim wybuchła afera reprywatyzacyjna, wielu radnych, samorządowców, działaczy, mieszkańców od lat alarmowało, że może coś złego się dzieje, tylko nie było żadnego zainteresowania władz:

Nie było też możliwości działania, bo rządziła już Platforma Obywatelska. […] Czytałem dokumenty o tym, jak to było przeprowadzane w czasach moich poprzedników. Pan Marek, który na szczęście teraz siedzi za kratkami i bardzo dobrze, gdyż pisał on tak prymitywne i bezczelne pisma gdzieś na kartce w stylu „Proszę natychmiast mi oddać nieruchomość w kamienicy” i to jedno zdanie starczało żeby uzyskiwać budynki […]

W drugiej części rozmowy, Wojciech Zabłocki poruszył kwestię reaktywacji Narodowego Muzeum Przyrodniczego, które jak przypomniał, było powołane 100 lat temu, po odzyskaniu niepodległości. Jednak  przez drugą wojnę  światową zbiory zostały częściowo zniszczone. Te, które się ostały, zostały porozdzielane pomiędzy różne instytucje, w tym Instytut Polskiej Akademii Nauk.

Uważam, że mamy dziedzictwo, które jest wyjątkowe w skali europejskiej. Mamy dziś piątą kolekcje w Europie – 8 milionów egzemplarzy różnych zwierząt, dinozaurów, poprzez żyjątka i różne istoty morskie, przez gady, płazy, ptaki i owady. Posiadamy ogromne bogactwo przyrodnicze, w tym prawdopodobnie największe zbiorowisko kolibrów.

Działania Wojciecha Zabłockiego w celu reaktywacji Narodowego Muzeum Przyrodniczego zostały zauważone i kontynuowane. Posłowie Kornel Morawiecki oraz Lech Antoni Kołakowski mocno wsparli projekt stworzenia na Pradze Północ Narodowego Muzeum Przyrodniczego. Skierowali oni odpowiednią interpelację do ministrów Piotra Glińskiego, Jarosława Gowina oraz Henryka Kowalczyka:

Temat jest znany. Mamy na razie odpowiedź Ministerstwa Środowiska, który zastanawia się, jak znaleźć finansowanie unijne dla tego typu projektu. Mamy wparcie Polskiej Akademii Nauk, jest przychylność władz Miasta Stołecznego Warszawy, które zgodzą się na bezpłatne przekazanie gruntu i nieruchomości na ten cel. Polska Akademia Nauk przekaże zbiory i wiedze i też mam nadzieję na pomoc naukowców.

A.M.K.

Wereszczyński: Zapłaciłem dużo za łódkę rybacką, która dziś przez pomór ryb stoi nieużywana. Nie jestem jedyny [VIDEO]

– Mam łódkę rybacką, w którą włożyłem kupę pieniędzy. Obecnie przez pomór ryb stała się bezużyteczna. W sytuacji tej nie jestem jedyny, więc kuter trudno sprzedać – mówi Michał Wereszczyński.


Michał Wereszczyński, armator wędkarstwa morskiego i rybak Herbert Murza opowiadają o stanie rybołówstwa na polskim Wybrzeżu. Drugi z gości Poranka zwraca uwagę, że kilka lat temu w Jastarni było 70 motorówek rybackich, a dziś ze względu na zwiększający się pomór ryb pojazdów tych pozostało zaledwie kilkanaście. O złym stanie tamtejszych wód świadczy m.in. kondycja flądry. Murza zaznacza, że obecnie ryba ta jest chuda, a jej żołądki często są puste.

Mogę jeszcze wrócić do takich czasów, gdzie nie było nad Zatoką Pucką oczyszczalni ścieków. Można powiedzieć, że wtedy ryb było dosyć. Co jest bardzo dziwne, bo każdy właśnie chciał tą czystą wodę.

By ratować swoją sytuację, w lutym gość Poranka wypłynął pod Bornholm, by tam poławiać flądry. Polscy rybacy nie są jednak w stanie konkurować ze swoimi duńskimi i szwedzkimi odpowiednikami. Północni sąsiedzi posiadają bowiem znacznie większe i nowocześniejsze jednostki połowowe.

Zubożenie ekosystemu Bałtyku Wereszczyński datuje na 2013 r., kiedy to rozpoczął się gwałtowny spadek ilości dorszy. Doprowadził on do dużych strat finansowych armatora.

W tej chwili jest taka sytuacja, że (…) łódkę mam za kilkaset tysięcy złotych, w którą włożyłem kupę pieniędzy (…) i która już w tej chwili staje się bezużyteczna. Skończyła się ryba, skończyli mi się klienci. W tej chwili podjąłem pracę zarobkową niezwiązaną z rybołóstwem żeby po prostu utrzymać tę łódkę, której koszty utrzymania są wysokie (…). Sprzedać ją ciężko, bo w tej chwili tych łodzi do sprzedania z tego, co wiem jest dużo.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Wróblewski: Podczas planowania budowy magazynów gazu powstał spór między mieszkańcami a samorządem

Geofizyk Władysław Wróblewski, Mikołaj Jeliński oraz prezes stowarzyszenia Naszej Ziemi opowiadają o problemach związanych z budową podziemnych magazynów gazowych.

 

 

Na dnie Zatoki Puckiej na chwilę obecną nie ma nic. Jest tam pustynia, nie ma żadnej roślinności, za to można zauważyć dużą ilość martwych ryb – mówi Mikołaj Jeliński.

Władysław Wróblewski opowiada o wspomnianych przez poprzedniego rozmówcę podziemnych magazynach gazu, gdzie do jednej komory można wtłoczyć 25 mln m². Takich komór jest tam dziesięć. Marcin Buchnia dodaje, że w trakcie budowania magazynów gazowych, a także podczas planowania tej inwestycji nastał spór. Wielu naukowców domniemywało, że budowa magazynów zagraża okolicznej przyrodzie.

„Pierwsze symptomy degradacji przekazywali nam w 2014 roku rybacy. Mówili, że coś złego zaczęło się dziać w łowiskach. Pojawiły się również informacje umierania omułek, które były pokarmem dla innych organizmów w Zatoce Puckiej” – mówi Marcin Buchnia. Mieszkańcy postanowili zrobić referendum, które finalnie wygrali, jednak władze samorządowe przeszły w bardziej sprytne pole działania.

Ługownie komór (płukanie) w głęboko położonych pokładach solnych w celu tworzenia podziemnego magazynu gazu, powoduje wypływ solanki, która oprócz swoich właściwości zawiera szereg pierwiastków niebezpiecznych dla środowiska naturalnego.

K.T.\M.N.

Buchna, Jeliński: W Zatoce Puckiej coraz więcej martwych ryb, ssaków i ptaków. Na jej dnie nie ma żadnej roślinności

Marcin Buchna opowiada o nasilającym się w Zatoce Puckiej zjawisku – chorobach fauny. Słowa prezesa stowarzyszenia „Nasza Ziemia” potwierdza płetwonurek Mikołaj Jeliński.

 

 

Od ostatnich kilku lat w obszarze Zatoki Puckiej pojawiły się dziwne rzeczy. Na samym początku pojawiły się martwe omułki czyli najdrobniejsze organizmy, które żyją w wodzie, są treścią pokarmową oraz wyznacznikiem jakości tego  środowiska. Omułka jest bogaty w białko, dostarcza rybom wszystkiego, co w pierwszej fazie życia jest im potrzebne. W późniejszym okresie pojawiły się, ryby, który miały znaczne zmiany na skórze, nie posiadały tkanek ocznych. W następstwie dało zauważyć się martwe ssaki i ptactwo morskie – mówi Marcin Buchnia.

Zjawisko dotyczące umierania ptactwa morskiego zauważono na początku 2019 roku. Jak dodaje gość „Poranka WNET” – „Przekazywaliśmy informacje do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska […] ale zastosowano <<spychoterapię>>. Mówili, że to zjawisko naturalne”. Wszakże rozmówca uważa, że nie jest to zjawisko naturalne. Co ciekawe niektóre z instytucji przypisywały rybakom nienaturalną śmierć morskich ptaków, fok i kotów.

Na podstawie materiałów udostępnionych przez ekologiczną organizację mieszkańcy zrobili analizę zgonów. Ze statystyk wynikło, że w latach 2010-2016 umieralność naturalna wahała się w granicach ok. kilkudziesięciu zwierząt. W 2017 roku umieralność foki szarej zwiększyła się dwukrotnie. W roku 2018 liczba umarłych fok wyniosła 250 sztuk.

Doniesienia prezesa stowarzyszenia „Nasza Ziemia” potwierdza płetwonurek Mikołaj Jeliński.

Na dnie Zatoki Puckiej generalnie na chwilę obecną nie ma nic – tam jest pustynia, nie ma żadnej roślinności, przynajmniej tutaj w jednym z dyfuzorów, gdzie następuje zrzut solanki. Co strasznie niepokojące, jest bardzo duża ilość martwych ryb.

K.T./M.N./A.K.