Wildstein: Ten wirus nie jest tak morderczy jak inne. Natura przekracza nas. Jesteśmy świadkami testu na demokrację

Co mówi o nas jako o ludziach obecna epidemia? Jakie ułudy rozwiała ona? Czym jest „ciemna strona demokracji”? Co będzie po epidemii? Odpowiada Bronisław Wildstein.

  • Epidemia rozwiała infantylne wyobrażenia o opanowaniu świata.
  • Jesteśmy śmiertelni, choć próbujemy o tym zapomnieć.
  • Polska opozycja próbuje wykorzystać politycznie koronawirusa.

Patrzę z przerażeniem i smutkiem na to, co się dzieje.

Bronisław Wildstein mówi, że kryzys związany z koronawirusem odsłania naiwność ludzkości i infantylizm związany z tym, iż człowiek w pełni opanował świat. Wskazuje na ludzkie „rojenia o tym, że wydłużymy życie w nieskończoność”:

Jesteśmy bytami śmiertelnymi. Próbujemy wypchnąć śmierć z naszego życia.

Dziennikarz nie umie ocenić, czy pandemia będzie miała wpływ na zwiększenie się świadomości wśród społeczności. Sądzi, że dla części osób zjawisko to może być „doświadczenie degradujące, a nie wzbogacające”. Co więcej, pandemia ilustruje potrzebę istnienia państwa narodowego oraz wspólnoty społecznej. Zauważa, że iluzje o końcu państw narodowych „ostentacyjnie się rozpadają”.

Ten wirus nie jest aż taki straszny, tak morderczy jak inne. Wyobraźmy sobie, jakby to była ebola (śmiertelność 70 proc.). To pokazuje, że taki wirus wymyka się naszym możliwościom. Natura przekracza nas. To powinno dać asumpt do myślenia.

Podkreśla, że strach wśród ludzi wynika z uświadomienia sobie skończoności człowieka, który na co dzień w czasach bezpiecznych jest wypierany. Publicysta zauważa, iż opozycja próbuje wzbudzić powszechny lęk, który działa na ich korzyść, ponieważ przedstawia słabość działań w dobie kryzysu.

Jesteśmy świadkami testu na demokrację.

Niemniej jednak jest świadomy, że to „ciemna strona demokracji”, gdzie walka o władzę trwa non-stop, a rozchwianie nastrojów społecznych jest stosunkowo łatwe, co przekłada się w przeciąganiu części obywateli do swojego obozu. Bronisław Wildstein zwraca uwagę na negatywne konsekwencje równej możliwości szerzenia swych poglądów przez „mądrych i głupich, złych i dobrych”. Podkreśla, że nie jest zwolennikiem cenzury Internetu, jednak należy pamiętać o tym aspekcie wolności słowa. Przewiduje, że obecny kryzys będzie oznaczał, iż „wzmocni się rola państwa narodowego”.

Wiadomo, że nastąpi wstrząs, a jakie będzie miał konsekwencje? Trudno przewidywać.

Czy dzisiejszy czas jest cezurą w biegu cywilizacji? Nasz gość uważa, że ta teza jest prawdziwa. . Czy wpłynie to zaś na życie duchowe człowieka i przewartościowują swoje istnienie w przestrzeni internetowej? Publicysta nie potrafi odpowiedź to pytanie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Landsbergis: Najpierw stajesz się człowiekiem wolnym w duchu, a potem cały naród dokonuje restytucji państwowości

Jan Paweł II był wielkim politykiem. I szeroko patrzył na historię i na to, co się dzieje teraz, bo to, co się dzieje dziś, wpływa na jutro. I jego dokonania mają wagę dziejową. Także wobec Litwy.

Krzysztof Skowroński, Piotr Dmitrowicz, Vytautas Landsbergis

Krzysztof Skowroński: Rok 1978. Wybór papieża Polaka. Jak Pan to przyjął?

To było wydarzenie obiecujące coś bardzo nowego. Nie tylko w obrębie wartości i działalności duchowej. Religijne, ale i polityczne. Jan Paweł II nie był jeszcze Janem Pawłem Drugim. Był kardynałem. Był już znanym ze swojej postawy jako człowiek głęboko religijny, a jednocześnie humanista, z przeszłością aktorską i rozumieniem sztuki teatralnej. Gdy już zaczął swoją działalność jako duszpasterz wszechświatowy, bardzo się wyróżniał. Pamiętam jego inauguracyjne wystąpienie na placu św. Piotra. Oczywiście nie było mnie tam, ale to było przekazywane przez media – jak zwrócił się do wierzących: „Nie bójcie się!”. To słowa Chrystusa.

Ale potem można było się domyślić, jak to wyszło paradoksalnie. Bo tak jak rozumiem, Chrystus mówił: Nie bójcie się, że was jest mało!. Pokonacie świat! A gdy Jan Paweł II zwrócił się z tymi słowami, chyba miał na myśli ludzi uciemiężonych przez komunizm, którzy byli przyzwyczajeni do życia w bojaźni, że są śledzeni, mogą zostać ukarani nie wiadomo za co.

A powiedział tak – nie mogę go zapytać, więc interpretuję – powiedział, żeby nie zwracać uwagi na to, że nas straszą. Bądźcie sobą w swojej godności człowieczej i chrześcijańskiej. Bądźcie ponad wszelkie prześladowania i pogróżki.

Wracając do tego, że to słowo było zwrócone do niewielkiego grona uczniów: okazało się, że nie ma się czego bać, gdy są was miliony. Niech oni się boją! To wkrótce stało się też rzeczywistością na Litwie, gdy powstał ruch wyzwoleńczy Sajudis. Też na początku był straszony: jesteście przeciwko władzy sowieckiej, jesteście wrogami narodu, wrogami prawicy. Ale gdy ludzie przestali się bać, to już było zwycięstwo. Już była wolność. Jeszcze nie polityczna, ale już duchowa. I to było decydujące. Bo najpierw stajesz się człowiekiem wolnym w duchu, a potem cały naród dokonuje restytucji państwowości.

Czyli wiąże Pan to „Nie lękajcie się” z wyzwoleniem duchowym?

Tak, tak! „Nie lękajcie się”. Nie lękajcie się, bo z wami jest prawda i Bóg. I nie bójcie się, że jest was pozornie niewielu. Was będzie bardzo wielu. I tak się stało. (…)

Piotr Dmitrowicz: Dwudziesty ósmy czerwca. Rocznica sześćsetlecia Litwy. Papież bardzo chciał przyjechać. Nie przyjechał, ale wysłał piękny list. Czy dodało Wam sił, kiedy Papież przypomniał całą, piękną historię Litwy? Litwy włączonej w Europę?

Oczywiście. Przesłanie Papieża nie było drukowane w komunistycznej prasie, ale było czytane w kościołach przez księży. Trafiało do społeczeństwa za pośrednictwem wierzących. Cały czas był taki rezonans. Co się dzieje na Litwie? Jak reaguje Stolica Apostolska i Jan Paweł II? I jak my to tutaj odczuwamy?

Tak też było z zamachem na życie Papieża. Nikt nie przykazał ludziom, by stawiali krzyże wdzięczności Bogu za to, że uratował nam Papieża. A na Litwie stawiano.

Na Górze Krzyży przy Szawlach, gdzie są tysiące krzyży, stoi też słynny krzyż dziękczynienia Bogu za uratowanie Papieża. Posłałem mu zdjęcie tego krzyża. Byłem tylko fotografem-amatorem, zrobiłem zdjęcie dla siebie, a potem, gdy mój przyjaciel Krzysztof Droba jechał do Rzymu i powiedział, że może będzie na audiencji, zobaczy Papieża, to przekazałem mu tę fotkę. Spróbuj, przekaż – i przekazał. Nie wiem, czy dzięki temu, czy już wcześniej, ale Papież znał Górę Krzyży na Litwie. Wiedział, jakim jest symbolem wiary, nawet za komuny. Niezłomny symbol niezłomnej wiary. Bo te krzyże niszczono, a ludzie je stawiali od nowa… Stawiali od nowa. I Papież to miał głęboko w sercu. Dlatego podczas pierwszej jego pielgrzymki na Litwę – a była to w ogóle pierwsza pielgrzymka papieska wszech czasów – zażądał, aby w programie znalazła się wizyta na Górze Krzyży. I modlił się tam. Jest tam dotychczas zachowana kaplica, gdzie Papież odprawił Mszę Świętą.

KS: Wróćmy do pierwszego spotkania Pana Profesora z Janem Pawłem II. Jakie odniósł Pan wrażenie z tego osobistego spotkania? Jakie słowa padły?

Okoliczność była specjalna. To była kanonizacja wspólnego świętego Polski i Litwy, ojca Rafała Kalinowskiego, powstańca i sybiraka, a potem karmelity bosego. I gdy Jan Paweł II go kanonizował, na pewno miał świadomość, że ten wspólny święty dla Litwy i Polski będzie działał na rzecz pojednania. I naszych narodów, i chrześcijan obojga narodów.

Jan Paweł II był wielkim politykiem. I szeroko patrzył na historię i na to, co się dzieje teraz, bo to, co się dzieje dziś, wpływa na jutro. I to, czego on dokonał, ma rangę dziejową. Także wobec Litwy.

Z okazji kanonizacji Rafała Kalinowskiego byłem z delegacją litewską w Watykanie. Byliśmy zaproszeni my – delegacja państwowa Litwy – i delegacja państwowa z Polski. Z jednej strony był Lech Wałęsa, z drugiej strony Landsbergis. Tam wydarzyło się coś ciekawego, bo Wałęsa nie bardzo chciał mi podać rękę, ale to drobiazg. Za to otoczenie Wałęsy było bardzo przychylne i dzięki temu ten incydent nie zakłócił Mszy Świętej. Potem zresztą mieliśmy z Wałęsą dobre stosunki.

Następnego dnia spotkałem się z Janem Pawłem II podczas wizyty oficjalnej. Byliśmy we dwóch, nie potrzebowaliśmy tłumacza, ponieważ mogę rozmawiać po polsku. Rozmowa była bardzo serdeczna, mówiliśmy o sytuacji duchowej, politycznej, nawet i ekonomicznej na Litwie. Także o perspektywach na uregulowanie stosunków z Rosją, bo to był rok 1991 i Związek Radziecki już się kończył, przychodziły nowe czasy. A Papież był bardzo zatroskany o cały wschód Europy, łącznie z Litwą. My już byliśmy niepodległym państwem z własnej woli i decyzji, uznanym przez państwa demokratyczne; nawet Rosja już się z tym pogodziła. Ale wciąż panowała jeszcze duża niepewność, co może stać się jutro. Dokonywały się jakieś przewroty w Moskwie, nie było wiadomo, co będzie z Jelcynem i tak dalej. Jan Paweł II był zatroskany o losy Litwy. Pytał, jak może nas wesprzeć. Poruszaliśmy nawet takie praktyczne sprawy, jak wyznaczenie nowego arcybiskupa wileńskiego, bo Jan Paweł II dokonał historycznej decyzji zjednania decyzji wileńskiej z Litwą, co było rozbite podczas tej awantury międzywojennej Litwy Środkowej i tak dalej.

PD: Czy Pan i Jan Paweł II rozmawialiście tylko jako dwaj wybitni mężowie stanu, czy był jakiś bardziej osobisty moment tej rozmowy?

Cała rozmowa była prosta i serdeczna. Nie wiem, czy występowaliśmy w roli mężów stanu. Rozmawialiśmy jak ludzie, którzy mają w dużym stopniu wspólne pojęcia o aktualnej i historycznej sytuacji w Europie.

Czas był przełomowy. I Bóg wie, co mogło jeszcze z tego wyjść. To i troska była wspólna, i chęć lepszego poznania, bo on pytał mnie o Rosję. I miałem być trochę jakby ekspertem, powiedzieć, co myślę, co wiem o nastrojach i o tym, co może się tam stać. Niepokoił się sytuacją w Rosji. Także o to, czy dojdzie do pojednania chrześcijan po obydwu stronach. Wiadomo, że Rosja – ta prawosławna Rosja – nie chciała Papieża widzieć. Dojechał do Ukrainy, gdzie był zresztą bardzo kochany. Ale do Rosji nie dotarł. To było też jego troską… Rosja, co tam się stanie?

Ale przede wszystkim rozmawialiśmy o Litwie. Miał specjalne uczucie do Litwy. Mieliśmy tu informacje, że jego babcia była Litwinką. Nie chcieliśmy tego podkreślać, aby nie mówiono, że kochamy Papieża z tego powodu. Kochamy go jako wielkiego chrześcijanina i naszego ojca, a nie z powodu babci.

KS: Jan Paweł II miał wielką charyzmę. Czy odczuł Pan tę charyzmę?

Oczywiście. Dotychczas pamiętam naszą rozmowę. Gdy ktoś mnie pyta o ludzi, których spotkałem w życiu, to na pierwszym miejscu jest Papież Jan Paweł II. Był to człowiek i niezwykły, i bardzo prosty. Taki swój. Z którym jest bardzo dobrze.

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego i Piotra Dmitowicza z byłym prezydentem Litwy prof. Vytatutasem Landsbergisem pt. „Jan Paweł II – niezapomniany, najważniejszy, swój” znajduje się na s. 14 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego i Piotra Dimitowicza z byłym prezydentem Litwy prof. Vytatutasem Landsbergisem pt. „Jan Paweł II – niezapomniany, najważniejszy, swój” na s. 14 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jakie problemy świata ukrywa sztuczna histeria CO2?/ Jacek, Michał i Karol Musiałowie, „Śląski Kurier WNET” 69/2020

Zanieczyszczenie wód? Alkoholizm, góry cuchnących odpadów, palące się wysypiska? Katastrofy ekologicznie powodowane przez wielką chemię? Ulatniające się toksyczne produkty rozpadu tworzyw sztucznych?

Jacek Musiał, Michał Musiał, Karol Musiał

Ideologia CO2 przykrywką dla poważniejszych problemów?

Na świecie, poza Unią Europejską można znaleźć coraz więcej prac demaskujących luki w CO2-centrycznej teorii globalnego ocieplenia. Czemu służyła i jakim celom gdzieniegdzie jeszcze służy katastroficzna mistyfikacja szkodliwości CO2?

Beneficjenci ideologii CO2

Lista beneficjentów jest już w dużej mierze znana.

  1. Rządy zbierają nieuczciwy podatek, będący formą okradania zindoktrynowanych tą teorią społeczeństw przy ich przyzwoleniu, a nawet na własną prośbę, w poczuciu misji, że płacąc podatek od CO2, ratują świat.
  2. Animatorzy IPCC dzięki straszeniu (starą) hipotezą CO2-centryczną mają zapewnione synekury.
  3. Rzesze urzędników znajdują zatrudnienie przy przeliczaniu wszelkich aktywności ludzkich na „emisje CO2”.
  4. Przez 40 lat mistyfikacja pozwalała rosyjskim instytutom naukowym, zatrudniającym kilka tysięcy naukowców, maskować faktyczne badania z fizyki atmosfery dla budowy potęgi militarnej ZSRR (zachowanie rakiet w atmosferze, propagacja fal elektromagnetycznych, systemów namierzania i rozpoznania, radarów, lidarów, laserów bojowych, a prawdopodobnie i możliwości prowadzenia ze światem kapitalistycznym wojny klimatycznej. Kusząca była też perspektywa przystosowania terenów północnych ZSRR tak, aby klimat stał się tam bardziej przyjazny dla rolnictwa, co wcześniej przyświecało idei Arrheniusa, głoszącego na przełomie XIX i XX w. swoje hipotezy o możliwym korzystnym wpływie dwutlenku węgla na klimat). Szersze informacje na ten temat można znaleźć w artykule Spowiedź naukowca, „Kurier WNET” z maja 2019 roku.
  5. Wielka Brytania, a konkretnie Margaret Thatcher, rzekomą szkodliwość dwutlenku węgla pochodzącego z węgla wykorzystała do zdławienia strajków górniczych zainspirowanych tam przez ówczesne kraje bloku komunistycznego oraz Libię. Mogła zaryzykować 5 miliardów funtów strat, gdyż Wielka Brytania posiadała własne złoża ropy naftowej i gazu ziemnego.
  6. Deindustrializacja dekarbonizacyjna Europy była i jest na rękę Chinom i Rosji, które same nie traktują poważnie hipotezy CO2-centrycznej, najpewniej dlatego, że posiadają naukowców własnych uniwersytetów, które w rankingach światowych mieszczą się w pierwszej dwusetce wyższych uczelni, a może dlatego, że dla ich naukowców nie stanowi problemu budowanie własnych laserów molekularnych CO2, co rzuca nowe spojrzenie na cały problem.
  7. Następuje obniżenie wartości zasobów węgla (aktywów) polskich, czeskich i rumuńskich, co zachęca te państwa do wyprzedaży ich za bezcen.
  8. Propaganda skutkuje wymuszeniem obniżenia cen rynkowych cennego surowca, jakim jest dwutlenek węgla, a nawet zmuszeniem jego producentów („emitentów”) do sprzedawania go po cenie ujemnej, czyli dopłacając jego odbiorcom, „ponieważ szkodził klimatowi”.

CO2 to najbezpieczniejszy, niemający sobie równych konserwant żywności, szczególnie napojów. Roczne jego zużycie (oszacowanie Michała i Karola Musiałów z 2017 roku) tylko do napojów typu cola wyniosło ponad 4 miliony ton. Napojów gazowanych, do których jako konserwantu dodaje się CO2, jest na świecie około 50 razy więcej.Ważniejszym jednak odbiorcą ogromnych ilości dwutlenku węgla, i to takiego, który nie wymaga szczególnych certyfikatów, jest przemysł naftowy.

Metoda znana jest pod nazwą Enhanced Oil Recovery. Firmę, która wdrażała w Stanach Zjednoczonych tę technologię – Glori Oil Ltd w Teksasie – założył Rajendra Kumar Pachauri (1940–2020) Kim był ten człowiek? Przede wszystkim to przyjaciel Ala Gore’a. Z wykształcenia inżynier kolejnictwa, który awansował na przewodniczącego IPCC (Międzynarodowego Zespołu do Zmian Klimatu, opisanego we wcześniejszych artykułach). Był współzałożycielem (m.in. z Alem Gore’em) pierwszej w świecie giełdy prowadzącej spekulacyjny handel świadectwami emisyjnymi CO2: Chicago Climate Exchance PLC. Współpracował m.in. z Deutsche Bank. Odszedł przed upływem kadencji z zajmowanych stanowisk w związku z innymi aferami. Czy, gdyby się potwierdziło, że Al Gore i Rajendra Kumar Pachauri świadomie rozpowszechniali kłamstwo ekologiczne o decydującej roli CO2 w globalnym ociepleniu, to ich przypadek stałby się dowodem na to, że za popularyzowanie kłamstwa można dostać Nagrodę Nobla? Czy możliwe, że Komitet Noblowski został oszukany?Nawiasem mówiąc, zbiornikowce LNG mogą w jedną stronę transportować gaz ziemny, a z powrotem, do pól gazo- i roponośnych – dwutlenek węgla.

9. Lobby francuskiej energetyki jądrowej, chcące wymusić na innych krajach kupno takich elektrowni.

10. Lobby rosyjskiego gazu ziemnego (w kłamliwej, lansowanej teorii gaz miałby mieć mniejszy potencjał ocieplenia klimatu; jak jednak wykazano we wcześniejszych artykułach, dzieje się dokładnie odwrotnie).

11. Lobby chińskich paneli fotowoltaicznych i chińskich turbin dla elektrowni wiatrowych.

12. Lobby handlu narkotykami; ideologia anty-CO2 odwraca uwagę społeczeństw od postępującej narkomanii w świecie.

13. Lobby międzynarodowego handlu bronią. Temat zastępczy CO2 jest świetną przykrywką dla najbardziej odrażającego (po handlu narkotykami) „biznesu”. Nawiasem mówiąc, liderem w międzynarodowym handlu bronią w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest ojczyzna celebrytki Grety Thunberg – Szwecja.

14. Lobby produkcji i handlu alkoholem. Słabnie zainteresowanie społeczeństw narastającym problemem alkoholizmu.

15. Straszenie dwutlenkiem węgla pozwala ukryć inne problemy, w tym społeczne, zdrowotne, neokolonialne zniewalanie innych narodów czy permanentne wojny. Czy sztuczna histeria CO2 nie jest także przykrywką dla ukrycia faktycznych problemów i katastrof ekologicznych II połowy XX wieku? Zanieczyszczenia gleby środkami ochrony roślin? Zanieczyszczenia wód śródlądowych, mórz i oceanów? (Statki, które oficjalnie woziły odpady do Chin, w rzeczywistości opróżniały ładownie wcześniej, na oceanie). Rosnące góry cuchnących odpadów, palące się wysypiska? Katastrofy ekologicznie powodowane przez tzw. wielką chemię? Tworzywa sztuczne: ulatniające się toksyczne dla przyrody i klimatu półprodukty, a później produkty ich rozpadu?

Światowy alkoholizm

Według raportu WHO Global status report on alcohol and health 2018, nadmierne spożycie alkoholu na świecie przyczynia się do 3 milionów zgonów rocznie, czyli do 1 zgonu co 10 sekund, i jest przyczyną co 20 zgonu. W grupie wiekowej 20–39 lat to już co ósmy zgon. W aspekcie długoterminowym alkoholizm powoduje katastrofalne szkody zdrowotne i społeczne, choć, jak się wydaje, nadużywający alkoholu lub uwikłani w biznes alkoholowy politycy potrafią przewrotnie twierdzić, że to nie alkohol, lecz instytucja rodziny jest przyczyną wszelkiego zła na świecie.

Do spożywania alkoholu przyznaje się 2,3 mld ludzi, przy czym ich średnia dzienna porcja wynosi 33 g czystego alkoholu. Prym wiedzie Europa. Warto zauważyć, że w Europie jest też największa indoktrynacja dwutlenkowęglowym ociepleniem.

Wspomniany raport przeszedł praktycznie bez echa. W codziennym rozsiewaniu pseudonaukowych, katastroficznych wizji przodują, jak się wydaje, media najbardziej przychylne Rosji i Chinom. Niczym Wernyhora straszą internautów dwutlenkiem węgla, do rzadkości zaś należą artykuły o alkoholu, a jeśli, to zamieszczane materiały sprawiają wrażenie kryptoreklam.

W całej mistyfikacji CO2-centrycznej teorii globalnego ocieplenia pomijany jest czynnik produkcji i metabolizmu alkoholu. Wylicza się hipotetyczny wpływ hodowli zwierząt na ilość gazów cieplarnianych, ale nikt nie tyka lobby alkoholowego. W 2017 roku Michał i Karol Musiałowie w konkursie „Fizyka da się lubić” oszacowali, że tylko w samej reakcji powstawania alkoholu z glukozy powstaje na świecie rocznie 20 milionów ton dwutlenku węgla. Gdyby wziąć pod uwagę, że po jego spożyciu (spaleniu w organizmie) powstaje drugie tyle, a także uwzględnić wszystkie etapy produkcji i dystrybucji alkoholu (nie licząc skutków społecznych), to okazuje się, że alkohol odpowiada za ponad 100 milionów ton dwutlenku węgla. W tym miejscu aż się prosi, by osoby odpowiedzialne za energię oraz tzw. zielony ład w organach Unii Europejskiej zachowały trzeźwość spojrzenia.

Spalarnie odpadów

Dyskutując o najważniejszych problemach, czy wręcz katastrofach ekologicznych, trzeba wspomnieć o odpadach. Poniższe informacje zostały opracowane na podstawie danych The World Bank, IBRD-IDA, What A Waste 2.0. A Global Snapshot of Solid Waste Management to 2050, Trends in Solid Waste Management.

Średnia dzienna produkcji odpadów wynosi 0,74 kg/osobę, ze zmiennością od 0,11 kg w krajach biedniejszych do 4,54 kg w bogatych. 16% tej bogatszej populacji odpowiada za generowanie 34% odpadów. Światowa produkcja odpadów wynosi ponad 2 mld ton rocznie. Do 2050 r. spodziewany jest dalszy wzrost ilości odpadów, szczególnie w krajach, które do tej pory produkowały ich mniej, do co najmniej 3,4 miliarda ton w stosunku rocznym. Blisko 50% odpadów jest pochodzenia spożywczego i roślinnego. Około 17% to papier i opakowania. 12% stanowią tworzywa sztuczne. Kolejne to szkło, metal, guma i skóra, drewno oraz aż 14% to inne – nieokreślone. Wartość energetyczna odpadów to około 10 GJ/t

Ze spalenia 2 mld ton można by uzyskać aż 20 mld GJ energii. Nie jest to ani proste, ani szczególnie opłacalne. O wiele korzystniejsze jest odsortowanie poszczególnych składowych. Część nada się do recyklingu, część do kompostowania i nawożenia, i tylko 20–30% faktycznie do spalenia, co jednak wiąże się z wieloma problemami natury środowiskowej.

Polacy pod względem produkcji odpadów plasują się około średniej światowej na poziomie 0,8 kg dziennie na mieszkańca. Cała Polska produkuje rocznie ok. 12 mln ton odpadów komunalnych. Może pojawić się pokusa, aby wszystko spalić i zamienić na energię, co po przeliczeniu (korzystając z danych KOBIZE 2018) pozwoliłoby uniknąć spalenia 4,8 mln ton węgla.

Najważniejszym problemem jest oddziaływanie spalarni odpadów na środowisko. Pierwsze próby zastosowania spalarni miały miejsce w Wielkiej Brytanii w latach 70. XIX wieku. Jak na tamte czasy, Polska nie odbiegała od europejskich trendów. W 1912 roku powstała spalarnia w Warszawie, ze zdolnością utylizacji 60 tys. ton odpadów rocznie. Działała do zniszczenia wojennego w 1944 roku. Druga w Polsce spalarnia istniała w Poznaniu od 1927 roku, ze zdolnością utylizacji 25 tys. ton rocznie. Poznań, podobnie jak Warszawa, został poważnie zniszczony w czasie II wojny światowej (Poznań 1945 i dziś, red. A. Olejnik, Wyd. Poznańskie, Poznań 1985). Po 1945 roku próbowano spalarnię w Naramowicach pod Poznaniem odbudować i w sposób ograniczony pracowała jeszcze do 1954 roku. W artykule Jana Szulca Nie ma rzeczy bezużytecznych w czasopiśmie kulturalno-społecznym „Tęcza” z 11 stycznia 1930 roku (skąd zaczerpnięto ilustracje autorstwa Mieczysława Bilażewskiego do niniejszego tekstu), opisano proces sortowania śmieci, urozmaicając go ciekawostkami dotyczącymi różnych przypadkowych znalezisk. Przy spalarni działała elektrownia, która 30% energii zużywała do celów własnych, pozostałe 70% sprzedawała elektrowni miejskiej. Żużel ze spalarni zużywano do produkcji betonu wykorzystywanego do wykonywania nawierzchni dróg oraz płyt chodnikowych. W artykule podkreślony został aspekt antyepidemiczny spalarni.

Co się stało, że po zniszczeniu tamtych spalarni musiało upłynąć 50 lat, zanim w Polsce zaczęły powstawać nowe?

Do lat 60. XX wieku nie zdawano sobie sprawy z oddziaływania spalarni na środowisko, a w szczególności z wpływu gazowych produktów spalania na zanieczyszczenia atmosfery – na środowisko i zdrowie.

Jak można przeczytać w artykule dr inż. Grzegorza Wielgosińskiego (Politechnika Łódzka): Oddziaływanie na środowisko spalarni odpadów, NowaEnergia.com.pl z 24.10. 2008, pomimo spalania odpadów w wysokiej temperaturze, w spalinach stwierdza się ponad 350 różnych związków organicznych w stężeniach ponad 5ug/m3, w tym węglowodory C1, C2, akrylonitryl, acetonitryl, benzen, toluen, etylobenzen 1,2- oraz 1,4-dichlorobenzen, 1,2,4-trichlorobenzen, hexachlorobenzen, fenol, 2,4-dinitrofenol, 2,4-dichlorofenol, 2,4,5-trichlorofenol, pentachlorofenol, chlorometan, chloroform, chlorek metylenu, 1,1- oraz 1,2-dichloroetan, 1,1,1- oraz 1,1,2-trichloroetan, 1,1,2,2-tetrachloroetan, czterochlorek węgla, 1,1-dichloroetylen, trichloroetylen, tetrachloroetylen, formaldehyd, aldehyd octowy, aceton, metyloetyloketon, chlorek winylu, ftalan dietylu, kwas mrówkowy, kwas octowy i wiele innych. Do tego dochodzi cały szereg związków o udowodnionym działaniu rakotwórczym i teratogennym, zwanych wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi WWA. Należą do nich (wg opracowania Grzegorza Wielgosińskiego): np. benzo(a)piren, benzo(a)antracen, benzo(k)fluoranten, dibenzo(a,h)antracen, indeno(1,2,3-c,d)piren. Kolejną grupą związków chemicznych są dioksyny i związki dioksynopodobne, powstające podczas spalania odpadów zawierających chlor (np. PCV), kojarzone najczęściej z chorobą byłego prezydenta Ukrainy – Wiktora Juszczenki, choć działania tych związków na zdrowie mogą być wielokierunkowe. W spalinach pochodzących ze spalarni wykazywane bywają nieobojętne dla środowiska i zdrowia pary wielu metali, część z nich występuje w pyłach oraz żużlu. Dlatego w ostatnich dwóch dekadach ubiegłego wieku naukowcy mozolnie opracowywali technologie pozwalające usuwać ze spalin poszczególne substancje toksyczne. Współczesna spalarnia powinna przypominać fabrykę chemiczną.

Dzięki wstrzymaniu się w Polsce przez 50 lat z budową spalarni odpadów, z pewnością udało się uchronić wielu Polaków przed chorobami związanymi z toksycznym wpływem zanieczyszczeń atmosfery.

W ostatniej dekadzie radni kolejnych miast decydują o budowie spalarni odpadów. Są to już z pewnością nieporównanie nowocześniejsze obiekty aniżeli te, które funkcjonowały w Europie jeszcze w końcu ubiegłego wieku. Niestety są to obiekty i technologie kosztowne. Radni nie zawsze zdają sobie sprawę, jakie są pełne koszty eksploatacji. Status i zasady funkcjonowania reguluje w Polsce szereg aktów prawnych, począwszy od Ustawy o odpadach, poprzez rozporządzenia ministrów środowiska, budownictwa i zdrowia, a wszystkie są dostosowywane do odpowiednich dyrektyw Unii Europejskiej.

Czy obecnie budowane spalarnie są już bezpieczne? Specjalista gospodarki odpadami ze Stowarzyszenia „Zero Waste”, mgr Paweł Głuszyński uważa, że w dalszym ciągu bezpieczniej jest odpady składować niż spalać.

Głównym argumentem jest niedoskonałość procesów oczyszczania spalin, szczególnie w odniesieniu do – chyba najgroźniejszych – WWA, a kolejnymi – przepisy, które wobec niektórych składników wymagają kontroli zaledwie kilka razy w roku, a także możliwość pracy spalarni w trybie awaryjnym. Składować pewnie łatwo, pod warunkiem, że drogą sortowania uda się zredukować do 20% ilość odpadów ostatecznych, już niepodlegających recyklingowi. Nie wyklucza to możliwości spalenia ich w przyszłości, gdy technologie spalania ulegną dalszemu udoskonaleniu. Ewentualne spalanie lub współspalanie odpadów jest oczywiście uwarunkowane jednoczesnym wykorzystaniem energii. Z kolei zwolennicy spalarni argumentują, że spaliny ze spalarni są czystsze aniżeli samochodowe, a porównywalne do spalin z mniejszych kotłowni gazowych (większe, profesjonalne, mają lepsze systemy oczyszczania). W latach 90. ubiegłego wieku do spalarni przylgnęła opinia, że najbardziej szkodliwy jest ten dym, którego nie widać. Jak to jest obecnie?

Cdn.

Artykuł Jacka, Michała i Karola Musiałów pt. „Ideologia CO2 przykrywką dla poważniejszych problemów?” znajduje się na s. 3 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Cena „Kuriera WNET” w wersji elektronicznej i w prenumeracie pozostaje na razie niezmieniona.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 9 kwietnia 2020 roku.

Artykuł Jacka, Michała i Karola Musiałów pt. „Ideologia CO2 przykrywką dla poważniejszych problemów?” na s. 3 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Niedzielny Serwis WNET 22.03.20 Prezydent Andrzej Duda: Zwolnieni z płacenia składek ZUS będą nie tylko samozatrudnieni

W sobotni wieczór padły ważne słowa z ust Prezydenta RP Andrzeja Dudu dla wszystkich samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców: Państwo polskie dopłaci do pensji pracowników. Musimy się wspierać!

Andrzej Duda / fot. Jakub Szymczuk KPRP / CC 4.0

Prezydent Andrzej Duda powiedział, że państwo polskie dopłaci do pensji pracowników 40 % średniego wynagrodzenia firmom, które utrzymają miejsca pracy. Zwolnieni z płacenia składek ZUS będą wszyscy samozatrudnieni oraz wszyscy mikro przedsiębiorcy jeśli ich przychody spadły o więcej niż 50 procent w stosunku do lutego 2020 roku.

Serwis informacyjny WNET (niedziela, 22 marca 2020 roku, godzina 9:00) odsłuchasz tutaj:

Ministerstwo Zdrowia po raz kolejny przypomina podstawowe zasady kwarantanny. Najważniejsze jest to, aby nie wychodzić z domów i nie spotykać się z innymi osobami. Według resortu i ministra profesora Łukasza Szumowskiego te działania prewencyjne „mają za zadanie ograniczyć transmisję koronawirusa”. 

Minister Łukasz Szumowski powiedział podczas wieczornego brefiengu o możliwości przekładania zabiegów pewnych zabiegów medycznych. Wszystko z powodu epidemii koronawirusa w Polsce. Ze względu na wzrost liczby przypadków zakażeń Covid 19 rozważane jest odłożenie w czasie planowych zabiegów. Minister zdrowia Łukasz Szumowski jednocześnie uspokajał, że

Z tych restrykcji w ogóle wyłączona jest onkologia.

Tymczasem we Włoszech liczba zgonów po raz kolejny wzrosła. Premier Włoch zapowiedział zamknięcie całej działalności produkcyjnej na terenie kraju z wyjątkiem tej niezbędnej.

W sobotę w Irlandii odnotowano 102 nowe potwierdzone przypadki koronawirusa, co zwiększyło ogólną liczbę w państwie do 785. Był to drugi dzień z rzędu, w którym liczba przypadków była mniejsza niż dzień wcześniej – 126 przypadków zgłoszonych w piątek i 191 w czwartek.

Wcześniej w sobotę. ok. godziny 11.30 czasu lokalnego władze Irlandii Północnej ogłosiły kolejne 22 przypadki zarażenia koronawirusem, tym samym zwiększając całkowitą liczbę zachorowań do 108, z jedną odnotowaną śmiercią.

Serwis przedstawił i przygotował Tomasz Wybranowski

Manifest dietetyczny głośnej – tzn. znanej z tego, że jest głośna – „europosłańczyni”, czyli co jest prywatne, a co nie

Na swoim profilu w jednym z portali społecznościowych dokonała wpisu, iż „to, co jemy, nie jest naszą prywatną sprawą”. Ponoć nie chodzi tu o jej prywatne preferencje, a o kwestię społeczną.

Piotr Sutowicz

Europosłanka czy też europoślini – sam bowiem już nie wiem, jak należy określać kobietę zasiadającą w Europarlamencie – pani Sylwia S. (skoro nazwisko jest znane, to umówmy się, że nie będę go na każdym kroku powtarzał) wypowiedziała się w temacie konsumpcji mięsa. (…)

Rzecz pierwsza dotyczy tego, co jest, a co nie jest sprawą prywatną. Jeśli napiszę, że żaden grzech popełniony przez kogokolwiek, choćby uczyniony był jedynie w najgłębszych zakamarkach myśli, całkiem prywatny nie jest, to jestem przekonany co do słuszności takiego poglądu. Natomiast znaczna część przedstawicieli elit będzie w tym względzie nieufna, a następnie, kiedy określę dokładnie, zgodnie z nauczaniem Kościoła, co jest grzechem, ogłosi mnie faszystą, homofobem, oskarży o mowę nienawiści. Wreszcie, gdyby moja opinia okazała się przebić do szerszych kręgów społecznych, zostanę odsądzony od czci i wiary i szybko powstanie postulat konieczności wyeliminowania mnie z życia publicznego. Co bardziej ugodowi komentatorzy obwieszczą, że sprawy wiary powinienem zostawić w domu, oczywiście pod warunkiem, że nie będę w jej duchu wychowywał dzieci.

W wypadku pani S.  postulat niejedzenia mięsa stał się częścią debaty publicznej. I wcale tu nie chodzi o powstrzymanie się całych społeczności od konsumpcji białka zwierzęcego w związku z przeżywanym właśnie Wielkim Postem, to bowiem ma pozostać prywatne.

Nie dotyczy on również sytuacji, w której szkodzę sobie i społeczeństwu jedząc jakieś świństwo, które prowadzi bądź do zatrucia pokarmowego, z którego trzeba mnie leczyć, bądź do tego, że stanę się roznosicielem jakichś szkodliwych zarazków, które powalą połowę ludzkości. To ostatnie zresztą dla części lewicowych elit chyba wcale nie jest takie najgorsze, skoro głoszą one potrzebę ograniczenia populacji ludzi szkodzących środowisku, między innymi przez jedzenie mięsa właśnie.

Pani poseł, będąca skądinąd doktorem prawa, stoi na stanowisku, że pomiędzy sposobem produkcji, z którego wynika konsumpcja, a klimatem istnieje bezpośredni związek, który obecnie nacechowany jest negatywnie. Poza tym wypowiedź powyższa wpisana jest w kampanię polityczną mającą na celu wprowadzenie nowego podatku, który miałby spowodować podniesienie cen mięsa. Ot i wszystko.

Cały artykuł Piotra Sutowicza pt. „Dieta »europosłańczyni«, czyli co jest sprawą prywatną, a co nie” znajduje się na s. 7 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Cena „Kuriera WNET” w wersji elektronicznej i w prenumeracie pozostaje na razie niezmieniona.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 9 kwietnia 2020 roku.

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Dieta »europosłańczyni«, czyli co jest sprawą prywatną, a co nie” na s. 7 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Św. Stanisław: historycy są zgodni w jednym: biskup zarzucał królowi grzeszne życie i król nie mógł zaakceptować krytyki

Proces kanonizacyjny rozpoczął się w 1229 r. Najdłużej ze zgodą na kanonizację zwlekał kardynał Rinaldo Conti. Odtąd postawę radykalnie sprzeciwiającą się kanonizacji nazywa się „advocatus diaboli”.

Andrzej Karpiński

Biskup-męczennik jest nie tylko głównym patronem Polski, ale także patronem wielu polskich miast i archidiecezji. Większość królów Polski była koronowana na Wawelu przed sarkofagiem z jego relikwiami.

(…) W przekazach kronikarskich na temat św. Stanisława panuje duże zamieszanie. Najpierw istniały dwie wersje (Gall Anonim, Wincenty Kadłubek), a potem powstawały kolejne, z których każda jest nieobiektywna, żeby nie powiedzieć stronnicza.

Konflikt między św. Stanisławem a królem Bolesławem Szczodrym (Śmiałym) był tak głęboki, że nawet kronikarze musieli opowiedzieć się po którejś ze stron. Dlatego historię nazywa się czasami „polityką wstecz”.

Wielka szkoda, że konflikt do dzisiaj nie został rzetelnie opisany, a historycy są nadal podzieleni. Zgoda jest tylko co do jednego: że biskup zarzucał królowi grzeszne życie i król nie mógł tej krytyki zaakceptować. Natomiast król zarzucał biskupowi kolaborację z cesarzem i Czechami, ale nie miał na to dowodów. (…)

Airbrush & Design – Karpiński, Poznań 2019, opracowanie graficzne wizerunkówświętych i błogosławionych Polskich Męczenników do projektu Polska pod Krzyżemdla Fundacji Solo Dios Basta

Do wykonania grafiki potrzebowałem możliwie dobrej jakości zdjęcia. Okazało się, że wzorzec znajduje się tuż tuż. Była nim rzeźba ołtarzowa z 1730 roku, autorstwa Pompea Ferrariego, z kościoła zwanego farnym, a obecnie Bazyliki Matki Bożej Nieustającej Pomocy, św. Marii Magdaleny i św. Stanisława Biskupa w Poznaniu. To jedyna postać na akcję Polska pod Krzyżem, jaką opracowałem nie na podstawie obrazów lub zdjęć, lecz rzeźby. Rzeźba jest przeznaczona do oglądania z dołu, więc proporcje postaci fotografowane teleobiektywem są nieco zdeformowane. Wprawdzie w centralnej części ołtarza umieszczono główny obraz ze sceną wskrzeszenia powtórzoną w rzeźbie, jednak układ postaci nie nadawał się do wykorzystania.

(…) W zamojskiej katedrze, w bocznej kaplicy św. Mikołaja, jest rzeźba ołtarzowa św. Stanisława autorstwa nieznanego lwowskiego artysty. Postać ma pochyloną twarz i wzrok skierowany w dół, czyli tak jak chciałem. Przejrzałem zatem archiwum fotograficzne z wyjazdu i zapożyczyłem twarz właśnie z tej rzeźby. Przy okazji zauważyłem, że także w tym przedstawieniu Piotrowin u stóp biskupa Stanisława wychodzi z grobu, a nie – jak na większości obrazów – modli się z boku. Tylko twarz miała wygląd odpowiedni dla 49-letniego mężczyzny, inne elementy nie nadawały się do wykorzystania. Zdobienia szat i mitry biskupiej były na zamojskiej rzeźbie zbyt uproszczone.

Brakowało mi jeszcze właściwego pastorału. Właściwego, czyli najlepiej tego, którym biskup dotknął Piotrowina, a przynajmniej o możliwie zbliżonej do oryginału… kurwaturze (łac. curvare: zakrzywiać, zginać). Tak nazywa się jego górna, ozdobna część. Przed wiekami nazywano tak cały pastorał.

Po długich poszukiwaniach najlepsze rozwiązanie znalazłem u samego źródła. Przed Bazyliką św. Michała Archanioła i św. Biskupa i Męczennika na Skałce w Krakowie, gdzie biskup został zamordowany, jest sadzawka zwana Kropielnicą Polski. Według niektórych przekazów to tutaj, po zabiciu w kościele, ciało biskupa zostało poćwiartowane i porzucone. Na środku sadzawki, w roku 1731, postawiono rzeźbę autorstwa szwajcarskiego jezuity Dawida Heela. Jej kompozycja jest niezwykle podobna do rzeźby z poznańskiego kościoła farnego i użyto nawet podobnego pastorału. Uznałem, że najlepszym wzorem będzie właśnie ten.

Wszystkie wizerunki męczenników-patronów akcji Polska pod Krzyżem są do nabycia w sklepie internetowym fundacji Solo Dios Basta pod adresem: http://sklep.mikael.pl/9-polska-pod-krzyzem.

Cały artykuł Andrzeja Karpińskiego pt. „Święty Stanisław Biskup” znajduje się na s. 8 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Cena „Kuriera WNET” w wersji elektronicznej i w prenumeracie pozostaje na razie niezmieniona.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 9 kwietnia 2020 roku!

Artykuł Andrzeja Karpińskiego pt. „Święty Stanisław Biskup” na s. 8 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nobel dla autora 11 przykazania? Wystarczy przestrzegać Dekalogu. Hipokryzja mediów i autora hasła „nie bądź obojętny”

To obojętność wobec Dekalogu prowadziła krok po kroku do Auschwitz i do wcześniejszych i późniejszych ludobójstw. Nie spadły one z Nieba, lecz były konsekwencją odrzucenia tego, co z Nieba spadło.

Józef Wieczorek

Wypowiedziane przez Mariana Turskiego słowa „Auschwitz nie spadł nam z nieba” i propozycja 11 przykazania „nie bądź obojętny” poruszyły polską, a także zagraniczną opinię publiczną. Środowisko tygodnika „Polityka” rozpoczęło zbieranie podpisów pod nominacją Mariana Turskiego do pokojowej Nagrody Nobla i już wiele setek osób pod tym apelem się podpisało, nie bacząc na kontrowersyjną wymowę tych wypowiedzi człowieka, który przeszedł piekło niemieckich obozów koncentracyjnych (nie tylko KL Auschwitz), a jakby był obojętny na los ludzi przechodzących piekło nie tylko w Auschwitz, ale także w Gułagu czy w katowniach UB, tworzonych przez instalatorów systemu komunistycznego w ramach walki o szczęście i pokój całej ludzkości. Najbardziej zasłużeni dla wspierania tej walki otrzymali rozmaite odznaczenia, w tym Leninowską (wcześniej Stalinowską) Nagrodę Pokoju.

Marian Turski, który jako młody człowiek przeszedł niemieckie piekło zbrodniczego systemu nazistowskiego, przystąpił w zniewolonej przez Armię Czerwoną Polsce (na której terytorium zainstalowano PRL) do wspierania zbrodniczego systemu komunistycznego. Działał w młodzieżówce PPR, następnie w PZPR, był na froncie propagandowym w randze redaktora naczelnego (w latach 1956–1957) „Sztandaru Młodych” – komunistycznego organu prasowego ZMP (później ZMS). Pismo to zainaugurowało swoją działalność 1 maja 1950 r., zamieszczając na pierwszej stronie przemówienia wybitnych bojowników o pokój i sprawiedliwość społeczną – Bolesława Bieruta, Konstantego Rokossowskiego, Józefa Stalina. Od 1958 był publicystą tygodnika „Polityka” – tuby propagandowej PZPR; kierownikiem jego działu historycznego i jest z tym tygodnikiem związany do dnia dzisiejszego.

„Auschwitz nie spadł nagle z nieba. Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się… Aż stało się to, co stało się tutaj”– mówił Marian Turski, przypominając oczywiste słowa, jakie kiedyś wygłosił prezydent Austrii Alexander Van der Bellen.

W tej „drodze do Auschwitz” nie wspomniał nawet o ludobójstwie Ormian, a znany jest argument Hitlera uzasadniający eksterminację ludności polskiej w 1939 r.: „Kto dziś pamięta o rzezi Ormian?” Czy obojętność świata wobec ludobójstwa Ormian nie stanowiła kroku (nie tylko kroczku) ku Auschwitz?

Dlaczego się tego nie przypomina, podobnie jak wcześniejszego ludobójstwa ludności Wandei podczas rewolucji francuskiej, którą to rewolucję czci się do dnia dzisiejszego, a dokonane podczas niej ludobójstwo jest tematem tabu. Skąd ta obojętność?

KL Auschwitz zaczął funkcjonować od 1940 r. jako miejsce eksterminacji Polaków, których pierwszy transport trafił tam 14 czerwca 1940 r. I to był ważny krok do stworzenia tam fabryki śmierci – miejsca eksterminacji głównie ludności żydowskiej, ale nie tylko.

O tym kroku Marian Turski w swym wystąpieniu nawet nie wspomniał. Podobnie jak o późniejszej historii KL Auschwitz, po wkroczeniu Armii Czerwonej i rozpoczęciu instalacji systemu komunistycznego na terytorium Polski.

Na stronach Centralnej Biblioteki Wojskowej zamieszczono informacje, które Marian Turski winien znać: „W lutym 1945 roku NKWD utworzyło dwa obozy na terenie byłego obozu macierzystego i w obrębie byłego KL Auschwitz II Birkenau. Pierwszy obóz funkcjonował w dawnym KL Auschwitz I przypuszczalnie do jesieni 1945 roku i przetrzymywano w nim wyłącznie jeńców niemieckich. W drugim z nich, założonym w obrębie byłego obozu KL Auschwitz II Birkenau, więziono także osoby cywilne, pochodzące z Górnego Śląska i Podbeskidzia, podejrzewane o brak lojalności wobec Polski. Obóz ten funkcjonował do marca 1946 roku. W obozach tych przebywało łącznie nie mniej niż 25 tys. osób. Były to obozy przejściowe, w których umieszczano więźniów przed ich wywiezieniem do łagrów na terenie ZSRR.

Od wiosny 1945 roku w Oświęcimiu istniał również obóz Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (UBP), utworzony niedaleko dworca kolejowego, do którego początkowo NKWD, a potem ówczesne komunistyczne władze polskie kierowały głównie osoby z okolic Bielska-Białej, Rybnika i Raciborza, pochodzenia niemieckiego, podejrzane o przynależność do NSDAP, lub Polaków nie akceptujących przejęcia władzy w Polsce przez komunistów lub oskarżanych o sympatię dla ich przeciwników”.

W tym czasie Marian Turski działał już w młodzieżówce komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej. Niestety o tych krokach do stworzenia kolejnego zbrodniczego systemu nie wspomina.

System komunistyczny nie spadł nam z nieba, został zainstalowany za pomocą sowieckich czołgów i przy pomocy marionetek Kremla, nazywających się „patriotami polskimi” i mordujących tysiące prawdziwych – nie kremlowskich – Polaków, którzy na instalację zbrodniczego systemu, zniewolenia Polski nie byli obojętni.

To, co się działo w KL Auschwitz w latach 1940–43, opisał w swych raportach inny więzień KL Auschwitz – rtm. Witold Pilecki, który tak był nieobojętny wobec doniesień o eksterminacji więźniów tego obozu, że poszedł tam na ochotnika, aby to zbadać na miejscu.

Historia pierwszych lat KL Auschwitz jest jednak jakby wymazywana z pamięci, stąd nie wszyscy wiedzą, że KL Auschwitz został założony z myślą o eksterminacji ludności polskiej.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Auschwitz nie spadł nam z nieba, komunizm też!” znajduje się na s. 9 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Cena „Kuriera WNET” w wersji elektronicznej i w prenumeracie pozostaje na razie niezmieniona.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 9 kwietnia 2020 roku!

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Auschwitz nie spadł nam z nieba, komunizm też!” na s. 9 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zmarł Emil Karewicz. Aktor miał 97 lat

W środę nad ranem w szpitalu zmarł aktor Emil Karewicz. W ubiegłym tygodniu odtwórca roli Hermanna Brunnera skończył 97 lat. Jak informuje rodzina zmarłego, jego śmierć była nagłym przypadkiem.

Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Emila Karewicza. Zmarł w wieku 97 lat. Największą popularność przyniosły mu role: H. Brunnera w serialu „Stawka większa niż życie”, oficera gestapo w filmie „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” oraz króla Jagiełły w „Krzyżakach”.

W tych słowach o śmierci urodzonego w 1923 r. w Wilnie artysty, napisało na Twitterze Ministerstwo Kultury. Emil Karewicz swoją karierę zaczynał w wileńskim Teatrze Małym. Późniejszy odtwórca roli porucznika AK „Mądrego” w „Kanałach” Andrzeja Wajdy, przebył w czasie II wojny światowej swój szlak bojowy pod gen. Karolem Świerczewskim jako żołnierz 2 Armii Wojska Polskiego. Po wojnie ukończył prowadzone przez Iwona Galla Studio Dramatyczne. Od tego czasu grywał na scenach łódzkich, a po 1962 r. warszawskich. Zagrał w wielu filmach i serialach. Wystąpił on, jak przypomina Onet.pl w aż 150 różnych filmach, a także  wielu serialach, wśród których była  „Stawka większa niż życie” z której najszerzej był znany.

A.P.

Wzburzenie i zamieszki w Libanie. Obraz „Szwajcarii Bliskiego Wschodu” i kraju cudu gospodarczego legł w gruzach

W Libanie przekonujemy się, że możemy podziękować naszym rządom, że nie dały się uwieść politykom dużych państw UE, proponującym Polsce mechanizm relokacji przy jednostronnej polityce otwartych drzwi.

Witold Dobrowolski, Mariusz Patey

Zdjęcia: Witold Dobrowolski

11 lutego br. w Bejrucie doszło do kolejnych zamieszek i starć protestujących, najczęściej młodych ludzi, z policją i wojskiem. Użyto armatek wodnych gazów łzawiących, a z drugiej strony – kamieni. Polski turysta może czuć się zdezorientowany. Widzi nowoczesne wieżowce i drogi, a jednocześnie – rozgoryczonych sytuacją polityczną i gospodarczą Libańczyków. Dlaczego od dłuższego już czasu ludzie chodzą pod parlament wyrażać niezadowolenie? (…)

Gospodarka Libanu, wyspecjalizowana w świadczeniu usług finansowych dla bogatych państw Zatoki Perskiej, nie potrafi odzyskać dawnej świetności. Przyczyn można wymieniać wiele. Według obserwatora z zewnątrz, kiedy w Libanie trwały walki, państwa Zatoki Perskiej zaczęły inwestować we własną infrastrukturę instytucji finansowych. Nie przypadkiem w amerykańskim Citi Banku głównymi akcjonariuszami zostali saudyjscy inwestorzy. W imię spokoju ostatnimi czasy w rządach Libanu uczestniczą ministrowie kojarzeni z organizacją szyitów – Hezbollahem.

W USA, Izraelu i państwach UE Hezbollah, powiązany z Iranem i Syrią, jest uważany za organizację terrorystyczną.Ten fakt tym bardziej ogranicza napływ do Libanu kapitałów z USA i państw Zatoki Perskiej.

Kolejne rządy libańskie nie potrafiły znaleźć nowego pomysłu na kraj, co gorsza, niemal wszyscy politycy tradycyjnych ugrupowań politycznych stracili zaufanie Libańczyków ze względu na szerzącą się korupcję, nepotyzm, układy rodzinne, klanowe i towarzyskie na wszystkich szczeblach władzy, w tym i w wymiarze sprawiedliwości. Bogactwo polityków razi szczególnie w czasach stagnacji gospodarki.

Uchodźcy w Libanie. Lekcja dla Polski

Liban, liczący 4,5 mln mieszkańców, to także kraj uchodźców. Wielu z nich przybyło w kolejnych falach, począwszy od 1948 r., z ogarniętej wojną i poddanej czystkom etnicznym Palestyny. W Libanie uzyskali schronienie, ale ich organizacje traktowały terytorium Libanu jako bazę wypadową na obszar wrogiego Izraela. Doprowadziło to do militarnych akcji Izraela i stało się jedną z przyczyn wojny domowej. Od 2011 r zaczęli licznie przybywać uchodźcy z Syrii. (…)

Odwiedzając Liban, przekonujemy się, że możemy podziękować naszym rządom, że nie dały się uwieść politykom dużych państw UE, proponującym Polsce mechanizm relokacji przy jednostronnie prowadzonej polityce otwartych drzwi. Nasz kraj, do którego już przyjechało 2 mln Ukraińców wskutek tamtejszego kryzysu ekonomicznego wywołanego wojną, nie jest przygotowany instytucjonalnie i kulturowo do prowadzenia skutecznych działań integracyjnych, tak jak byłe kraje kolonialne.

Duża liczba uchodźców przybywająca w krótkim czasie może wywołać problemy społeczne w społeczeństwie polskim i wśród nowo przybyłych. Pomagajmy tak, by sobie nie szkodzić.

(…) Tragedia losu chrześcijan polega na tym, że byli wyniszczani i wyrzucani z domów przez radykalnych bojowników islamskich walczących z Assadem. Strategie przetrwania wypracowywane przez setki lat nie zadziałały. W obozach dla uchodźców chrześcijanie jako mniejszość często byli dyskryminowani przez uchodźców muzułmańskich i zajmowali najniższe szczeble drabiny społecznej. Odpowiednie instytucje ONZ z rzadka dostrzegały ten problem.

W Libanie angażują się polskie organizacje charytatywne: Caritas, Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, Polskie Centrum Pomocy Charytatywnej i inne. Niosą znaczącą pomoc, organizując pomoc medyczną, zapewniając namioty czy całe wioski kontenerowe. Organizują także pomoc rozwojową ważną dla lokalnych mieszkańców, np. rozbudowę oczyszczalni ścieków. Polityka pomocy na miejscu jest bardziej efektywna i może trafić do większej ilości osób w ramach posiadanego budżetu.

Protesty – zwiastun nowej ery?

(…) To jeden z paradoksów tego państwa: konserwatyzm stosunków społecznych współegzystuje z liberalnymi rozwiązaniami gospodarczymi, dużym udziałem kapitału prywatnego w PKB kraju. Wiele obszarów tzw. usług publicznych, np. służba zdrowia, energetyka, usługi komunalne – wymaga reform.

(…) Powstają nowe inicjatywy polityczne głoszące potrzebę transparentności, walki z korupcją, a także z pamiętającym czasy Francuzów systemem parytetów ze względu na przynależność religijno-etniczną. Wspomniane na początku protesty są także okazją do autopromocji wielu małych, skrajnych ugrupowań lewicy. Uczestnicy protestów nie wierzą jednak partiom i przywódcom. Tworzą ruch bez spójnego programu reform. Mimo przekonania o odpowiedzialności polityków rządzących dotychczas ugrupowań za problemy Libanu, nowe inicjatywy polityczne są przyjmowane z dystansem. Protestujący obawiają się, że na ich plecach przyjdą do władzy kolejni skorumpowani politycy, a los ludzi się nie zmieni.

Tylko część uczestników protestów to osoby biedne, pochodzące z ubogich szyickich dzielnic Bejrutu. Spotykaliśmy wśród protestujących także dobrze wykształconych przedstawicieli klasy średniej, studentów renomowanych uczelni.

Niestety należy się obawiać, że samo doprowadzenie do transparentności w polityce i dobrych praktyk w organach państwa nie wystarczy. Także zniesienie systemu parytetów, choć przybliży kraj do współczesnych modeli demokracji typu liberalnego, bez aktywnych działań przyciągających kapitały inwestujące w realną gospodarkę opartą na wiedzy nie spełni oczekiwań społecznych, a są one niemałe. 75% pracujących Libańczyków dostaje wynagrodzenia miesięczne ponad 1260 USD. Zarobki w Libanie na tle regionu są wysokie. (…)

Próba blokady parlamentu i gwałtowne starcia

12 lutego na godzinę 11 zaplanowana była sesja parlamentu mająca doprowadzić do sformowania nowego rządu zjednoczonej koalicji. Spotkało się to z silnym sprzeciwem opozycji i demonstrantów, którzy zapowiedzieli tego dnia blokadę gmachu parlamentu (…). W noc przed sesją parlamentu na placu Męczenników zbierali się młodzi ludzie, by o świcie przystąpić do blokady (…). Wśród nich były osoby w wieku studenckim, szkolnym, ale również ludzie starsi.

Jedną trzecią stanowiły kobiety, których duże zaangażowanie w protesty i traktowanie ich na równi z mężczyznami to cecha Bejrutu jako jednej z oaz pod tym względem na Bliskim Wschodzie.

Mężczyźni i kobiety zaczęli ciskać kamieniami w kierunku armatek i oddziałów prewencji policji, na co odpowiedziano wystrzałami gazu. Takie starcia trwały parę godzin. (…) Wielu funkcjonariuszy policji nie było również w stanie powstrzymać emocji i ciskało w demonstrantów kamieniami. Uczestnicy protestów, którzy podczas starć dostali się w ręce funkcjonariuszy, byli bici do nieprzytomności na oczach prasy, a następnie ciągnięci po asfalcie do miejsc przetrzymywania. Ostatecznie tego dnia policja przy wsparciu wojska spacyfikowała demonstrację, spychając jej uczestników z okupowanego placu Męczenników, do czego użyła m.in. kilkudziesięciu kanistrów z gazem łzawiącym. Nieprzygotowanie i zaskoczenie demonstrantów wobec użycia gazu spowodowało ich rozproszenie i ustanie walk jeszcze przed zapadnięciem zmroku. W walkach rannych zostało kilkadziesiąt osób z policji, armii i demonstrantów.

Ostatecznie 84 na 128 deputowanych wzięło udział w obradach parlamentu i ta liczba wystarczyła, żeby oficjalnie sformowano nowy rząd. Protestujący, liczący na przyspieszone wybory parlamentarne, nie osiągnęli swego celu.

Cały artykuł Witolda Dobrowolskiego i Mariusza Pateya pt. „Liban w labiryncie zależności” znajduje się na s. 16 i 17 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Cena „Kuriera WNET” w wersji elektronicznej i w prenumeracie pozostaje na razie niezmieniona.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 9 kwietnia 2020 roku!

Artykuł Witolda Dobrowolskiego i Mariusza Pateya pt. „Liban w labiryncie zależności” na s. 16 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Co stało się w Niemczech, a konkretnie w Turyngii, że główne media krzyczą o próbie przejęcia władzy przez nazistów?

AFD ma problemy z dostaniem lokalu czy hotelu na zjazdy partyjne, domy jej liderów są oblewane farbą, samochody i biura podpalane, rodziny zastraszane, zdarzyło się nawet pobicie do nieprzytomności.

Zbigniew Kopczyński

Co się stało, że kanclerz i prezydent obwiniają partię Alternatywa dla Niemiec o niszczenie demokracji?! Cóż więc zrobiła AFD?

Otóż jej przedstawiciele wybrani legalnie jako posłowie do turyngijskiego Landtagu, otrzymując prawie jedną trzecią głosów, odważyli się… zagłosować. Tak! Tak po prostu, bezczelnie, demokratycznie zagłosować! Nie żeby chcieli rządzić, nie żeby chcieli wejść do jakiejś tam koalicji. Oni odważyli się zagłosować tak po prostu! (…)

A na kogo? Nie na, broń Boże, przedstawiciela swojej partii albo innego ekstremistę, ale na kompromisowego kandydata Kemmericha z FDP, polityka centro-liberalnego. Chociaż jego partia zdobyła zaledwie 5% głosów, to jednak uzyskał poparcie i CDU, i SPD, które to partie nie wystawiły swojego kandydata. Cały szkopuł w tym, że do absolutnej większości potrzebne były głosy AFD. Cóż więc zrobił nowo wybrany premier Turyngii, Tomasz Kemmerich, że został nazwany faszystą? Odważył się przyjąć ten wybór! Tak po prostu, przyjąć demokratyczny wybór! Tym samym zablokował możliwość ponownego wyboru Bodo Ramelowa, polityka skrajnej lewicy, partii Die Linke (Lewica), wywodzącej się z enerdowskiej SED. Winą Kemmericha jest to, że nie powinien dać się wybrać głosami znienawidzonej AFD! I jak tu zgłębić zakamarki niemieckiej demokratycznej duszy? (…)

Dopiero kanclerz aż z Afryki musiała rzucić gromami, i od razu poleciały głowy. Tylko, że kanclerz nie jest już szefową partii. Po klęsce wyborczej swojej partii – właśnie w Turyngii – była zmuszona podzielić się władzą. Nową przewodniczącą CDU została jej własna protegowana, szczupła saaryjska katoliczka Annegreta Kramp-Karrenbauer, w skrócie AKK. A teraz znowu Angela się rozsiadła i zrzuciła tym samym Annegretę z jej prezesowskiego fotela. Że przekroczyła swoje kompetencje? Cóż, takie drobiazgi nie obchodzą jej już od dawna. Robi to, na co ma ochotę. A co zrobił komisarz dla wschodnich landów? Przesłał gratulacje nowo wybranemu premierowi Turyngii! Zwykła formalność, a starczyło, by stracić pracę.

Niemcy już kompletnie pogubili się w tej swojej demokracji. No bo jak tu wybrać rząd bezwzględną większością głosów, gdy tylko nienawistna AFD tę większość gwarantuje? A być wybranym dzięki AFD to hańba.

(…) Hańba erfurcka musi więc zostać pomszczona. Zagraża ona bowiem chwiejnej koalicji CDU z SPD w Bundestagu, a co za tym idzie, samej Merkel. A ma ona dalekosiężne plany, „modernizacji” całej Unii Europejskiej po opuszczeniu jej przez Brytyjczyków.

Podczas gdy organizacja landowa jej własnej partii i wieloletnia partia koalicyjna są odżegnywane od czci i wiary, a za jakikolwiek kontakt z AFD politycy stają się trędowatymi i wykluczonymi, kanclerz pertraktuje telefonicznie z Bodo Ramelowem, kiedyś przez lata obserwowanym przez Urząd Ochrony Konstytucji za kontakty z Komunistyczną Partią Niemiec. (…)

Kryptobojówki Ramelowa zastraszają opozycję w Turyngii, w całych Niemczech Antifa pozwala sobie na coraz większe akty przemocy, a przez to likwidację konkurencji na prawicy. AFD ma problemy z dostaniem lokalu czy hotelu na zjazdy partyjne, domy jej liderów są oblewane farbą, samochody i biura podpalane, rodziny zastraszane, zdarzyło się nawet pobicie do nieprzytomności.

Za obiad z politykiem Alternatywy można nawet stracić posadę, o czym przekonał się Bogu ducha winny Jan Joachim Mendig, szef heskiego Instytutu Filmowego.

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Haniebny wybór” znajduje się na s. 6 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Cena „Kuriera WNET” w wersji elektronicznej i w prenumeracie pozostaje na razie niezmieniona.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 9 kwietnia 2020 roku!

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Haniebny wybór” na s. 6 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego