Hiszpania: Katolicy, protestanci, muzułmanie oraz żydzi razem przeciwko ośmieszaniu religii

– Wolność słowa, jak wiemy, nie jest prawem nieograniczonym. Ma swoje limity – zaznaczyli autorzy komunikatu, dodając, że nadużycia pojawiały się m.in. podczas orszaków karnawałowych.

Hiszpański episkopat, a także Federacja Związków Religijnych Ewangelickich Hiszpanii, Federacja Wspólnot Żydowskich w tym kraju, a także Hiszpańska Komisja Islamska wydały wspólny dokument domagający się wzajemnego szacunku między osobami wierzącymi i niewierzącymi. Sygnatariusze podkreślili, że ośmieszanie wiary uderza w istotę wolności religijnej.

Odnotowali, że podczas karnawałowych orszaków zdarzały się przypadki ośmieszania postaci kluczowych dla wyznawanych w Hiszpanii religii, takich jak Jezus, Maryja, świętych, a także sytuacje naigrywania się z tekstów biblijnych.

– My, przedstawiciele wyznań religijnych, silnie zakorzenionych w Hiszpanii, wyrażamy naszą troskę oraz smutek z powodu nieustannego obrażania uczuć religijnych wiernych różnych wyznań. (…) Obrażanie uczuć religijnych w naszym kraju cieszy się niezrozumiałym przyzwoleniem społecznym. W Hiszpanii profanuje się świątynie i symbole (…) ważne dla milionów osób, przy całkowitym przyzwoleniu i bezkarnie – napisali autorzy listu.

Choć hiszpański kodeks karny w swoim artykule 525 przewiduje sankcje dla osób ośmieszających wyznania religijne, to kary za te wykroczenia należą w tym iberyjskim kraju do rzadkości.

 

KAI/WJB

Bezwzględni żołnierze ISIS są czyimiś synami, mężami, ojcami. Co sprawiło, że porzucili swoje dotychczasowe życie?

Doświadczenie bezrobocia, biedy, nudy, lekceważenia i braku widoków na poprawę losu popycha wielu młodych w sidła islamskich radykałów obiecujących pełne przygód życie, z jasno wytyczonym celem.

Tomasz Szustek

Oglądając w środkach przekazu zatrważające sceny walk z wojny w Syrii, trzeba mieć świadomość, że oprócz Syryjczyków i Irakijczyków jest w tym piekle na ziemi znaczna liczba dżihadystów z wielu innych krajów świata. Zdesperowani, bezwzględni żołnierze tzw. Państwa Islamskiego (ISIS), są czyimiś synami, mężami, ojcami. Spotykali się ze swoimi rówieśnikami, żartowali, pili kawę w kawiarni. Co sprawiło, że porzucili swoje dotychczasowe życie, a w ich umysły zaczynał sączyć się jad źle pojmowanej „świętej wojny”? Gdzie zaczyna się ten straceńczy pochód po równi pochyłej? Ile życiorysów, tyle historii. To pewne. Inne zjawiska określają radykalizację młodych Arabów w Europie, inne zaś w ich krajach macierzystych. Jednak niektóre schematy powtarzają się zastanawiająco często.

Na początek warto odnotować, że w niespełna 11-milionowej Tunezji zrekrutowano najwięcej spośród państw regionu młodych wojowników, którzy następnie wyjechali do Syrii walczyć z rządowymi wojskami Baszara al-Asada w szeregach różnych islamskich organizacji fundamentalistycznych. Dopływ nowych muzułmańskich radykałów nie ustał, gdy na arenę walk wkroczyło tzw. Państwo Islamskie (ISIS). Statystyki mówią o około 5–10 tysiącach młodych ochotników z Tunezji przeszmuglowanych, głównie przez Libię, na tereny walk w Syrii i Iraku.

Protest bezrobotnych absolwentów w Tunisie

Rekrutacją zajmowali się najpierw radykalni imamowie, którzy po rewolucji Arabskiej Wiosny objawili się w znacznej liczbie w tunezyjskich meczetach, a następnie profesjonalni rekruterzy organizacji islamistycznych. Ale zanim ten proces nastąpił, musiało istnieć zaplecze potencjalnych wojowników i zamachowców-samobójców. W młodym człowieku musiało coś pęknąć, musiało zdarzyć się coś, co popchnęło go w ciemną stronę radykalnego islamu. Takiej wewnętrznej przemiany doświadczyło wielu mężczyzn z proletariackich środowisk z przedmieść miast i zapomnianych prowincjonalnych miasteczek.

Rewolucja 2011 roku, która zakończyła rządy wieloletniego dyktatora Zajn Al-Abidin Ben Alego, wyniosła na piedestał hasła wolności, demokracji i godności (wszechobecne podczas rewolucyjnych dni słowo karama – z arab. ‘godność’). Rozbuchane nadzieje zostały szybko wystudzone przez wydarzenia kolejnych miesięcy, które przyniosły zjawiska i procesy burzące stabilny rozwój kraju, między innymi: wzrost znaczenia fundamentalistycznych ruchów islamistycznych (salafitów) i przejęcie przez ich polityczne skrzydło władzy w wyniku wolnych wyborów, chaos w sąsiedniej Libii, zamknięcie granicy tunezyjsko-libijskiej oraz rosnące wciąż bezrobocie.

Nowa, postrewolucyjna administracja stanęła wobec zadania radykalnego zreformowania gospodarki kraju. Nie było to zadanie łatwe, zważywszy na makroekonomiczne problemy związane z niedawną recesją w Europie, która jest głównym partnerem ekonomicznym Tunezji. Do tego doszedł kryzys w sektorze turystycznym – jednej z głównych gałęzi gospodarki. Odpływ turystów był spowodowany najpierw rewolucyjnym zamieszaniem, a potem obawą przed atakami terrorystycznymi, takimi jak w muzeum Bardo w Tunisie i na plaży w Susie w 2015 roku.

Tarek

Większość aktywności gospodarczej w Tunezji koncentruje się wokół trzech największych miast kraju, położonych na wybrzeżu Morza Śródziemnego: Tunisu, Susy i Sfaxu. Już od czasów starożytności dostęp do morza umożliwiał intensywne kontakty międzyludzkie, wymianę towarów i idei, co przyczyniło się do znacznego rozwoju gospodarki i infrastruktury tych regionów. Skupienie ośrodków rozwoju gospodarczego w regionie przymorskim kontrastowało z zastojem obszarów położonych w głębi kraju. Proces marginalizacji terenów prowincji pogłębił się jeszcze po rewolucji Arabskiej Wiosny na przełomie 2010/2011.

Mieszkańcy terenów środkowej, wschodniej i południowej Tunezji narzekają na dyskryminację z powodu nieproporcjonalnej dystrybucji dóbr narodowych, ograniczonego dostępu do służby zdrowia, edukacji i infrastruktury. Jednak tym, co najbardziej negatywnie wpływa na jakość życia w tych regionach i rozrywa tkankę społeczną, jest strukturalne bezrobocie, szczególnie wśród młodego pokolenia.

Rozczarowanie rewolucją jest powszechne, a tysiące młodych, często dobrze wykształconych ludzi jest pozbawionych jakiejkolwiek pomocy państwa. Po zakończeniu procesu edukacji w większych miastach, większość z tych, którym nie powiodło się w znalezieniu pracy, wraca do rodzinnych domów na prowincję, gdzie przynajmniej mają dach nad głową. Wynajem pokoju w dużych centrach miejskich jest wydatkiem znacznie przekraczającym możliwości wielu rodzin. Powrót do domu rodzinnego bywa dla tych 20-latków rozwiązaniem problemu, jeśli chodzi o zakwaterowanie, ale jest też pułapką, bo znalezienie zatrudnienia w małych miasteczkach i na wsiach okazuje się niemożliwe. Znaczna część obecnego młodego pokolenia zmuszona jest zatem, aby jakoś przeżyć, akceptować wykonywanie prac dorywczych lub wybierać zajęcia znacznie poniżej swoich umiejętności. Marnują się ich zawodowe kompetencje, a oni sami są powoli spychani w rejony społecznego i ekonomicznego wykluczenia.

Kadri

Wśród wielu rozmów przeprowadzonych podczas realizacji fotoreportażu, najbardziej zapadła mi rozmowa z 37-letnim Tarekiem. Ten były nauczyciel matematyki stracił pracę w szkole prawie 10 lat temu. Od tamtego czasu próbuje na wszelkie sposoby utrzymać rodzinę. Postanowił założyć własne gospodarstwo rolnicze, ale po kilku latach interes wciąż przynosił straty i ostatecznie zbankrutował. Potem Tarek pracował już dla innych, przy zbiorze warzyw i owoców, a ostatnio jest sprzedawcą w sklepie z nasionami. Urzeka jego dobra francuszczyzna, doskonałe maniery przy rozmowie, obeznanie w sprawach międzynarodowych i smutek w oczach, kiedy opowiada o sobie jako o przedstawicielu straconego pokolenia:

– Prawie całe moje najlepsze lata poszły na marne, jestem przed czterdziestką i nie mam nic. Cała moja edukacja – wszystko jest teraz nic niewarte, a co gorsza – wykształcenie dawało mi przez długi czas poczucie ułudy, ckliwej nadziei, że jestem coś wart i uda mi się coś w życiu osiągnąć.

Podczas rozmów z innymi Tunezyjczykami, szczególnie w średnim wieku 35–45 lat, powraca jak bumerang kwestia założenia rodziny. W tradycyjnym społeczeństwie muzułmańskim, a takim jest – szczególnie na prowincji – społeczeństwo tunezyjskie, dopiero żonaty mężczyzna zasługuje na szacunek i uznanie. Wydatki, jakie wiążą się z ożenkiem, stanowią nieosiągalną barierę dla wielu młodych mężczyzn, stąd znaczna liczba z nich skazana jest na starokawalerstwo i niski status już nie tylko materialny, ale i społeczny.

Ajmen

Dla młodszych, takich jak 26-latkowie: Kadri, inżynier IT, i Ajmen, dyplomowany chemik, najważniejszym marzeniem jest wyjechać z Tunezji do Europy, gdzie mogliby, w ich mniemaniu, rozwijać się dalej w dziedzinach, które studiowali w swoim kraju. Znalezienie pracy w wyuczonym zawodzie jest niezwykle trudne nawet w dużych miastach, rządzących się często korupcyjnymi prawami – kolejną przeszkodą w normalizacji życia społeczno-ekonomicznego w Tunezji.

– W dużym mieście, gdzie mógłbym znaleźć pracę zgodną z moim wykształceniem, nikt mnie nie zna i nie chce za mnie poręczyć, a to kluczowa sprawa przy rozdziale posad – mówi 35-letni Walid, bezskutecznie poszukujący pracy w zawodzie.

Na prowincji rytm prac sezonowych wybijany jest okresami zbioru poszczególnych płodów rolnych: oliwek, cytrusów, marchwi, pomidorów, zbóż, papryki. Latem prace rolne zamierają z powodu wysokich temperatur. Wiele młodych osób zatrudnia się przy zbiorach, aby w jakikolwiek sposób zarobić choć trochę pieniędzy. Nie jest to jednak rozwiązanie, na którym można oprzeć swoje dalekosiężne plany na przyszłość. Taka sama niestabilność i przypadkowość dotyczy prac w budownictwie, w którym czasowe zatrudnienie znajduje wielu mężczyzn, nawet tych, którzy mają znacznie wyższe kompetencje zawodowe. Kolejna grupa bezrobotnych próbuje jakoś związać koniec z końcem, uprawiając handel uliczny – tak jak Mohamed Bouazizi, tunezyjski bohater narodowy, którego desperacki akt samospalenia był impulsem wciągającym Afrykę Północną i Bliski Wschód w wir rewolucji Arabskiej Wiosny 2011 roku.

Wszystkie badania naukowe i specjalistyczne analizy pokazują, że religijna radykalizacja młodego pokolenia w krajach arabskich jest blisko skorelowana z gospodarczą zapaścią, wysokim bezrobociem i brakiem szans na zaspokojenie aspiracji.

Walid

Dogłębne doświadczenia bezrobocia, biedy, nudy, lekceważenia i braku widoków na poprawę losu popycha wielu młodych w sidła islamskich radykałów obiecujących ekscytujące, pełne przygód życie, z jasno wytyczonym celem.

Rozważając przyczyny popularności ruchów dżihadystycznych wśród młodzieży z krajów arabskich, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że niejedna decyzja o porzuceniu dotychczasowego, napiętnowanego brakiem pracy i niemożnością założenia rodziny życia została podjęta w jednej z niezliczonych kafejek, w których młodzi mężczyźni spędzają całe dnie. Popijając kawę z małych filiżanek ze znajomymi, z którymi przeprowadzili już wszystkie możliwe rozmowy na wszystkie tematy, i wpatrując się w ekrany swoich smartfonów, na których oglądają przebłyski z innego, lepszego świata, dochodzą do wniosku, że nie mają wiele do stracenia, zaciągając się na wojnę nawet w imię obcej im formy islamu.

Sytuacja, w której znalazły się osoby sportretowane w tym reportażu, jest typowa dla dziesiątków tysięcy innych młodych ludzi w Tunezji. Rokrocznie szkoły średnie i wyższe opuszczają kolejne tysiące i u progu dorosłego życia nie widzą dla siebie żadnych możliwości, aby twórczo wykorzystać swój potencjał i ambicje.

Fotoreportaż skupia się bezrobotnych mężczyznach, na których tradycyjnie spoczywa obowiązek dostarczania rodzinie środków do życia, ale problem braku pracy dla dobrze wykształconych młodych osób dotyczy również kobiet. Po skończonych studiach rzadko mogą one podążać życiową ścieżką, którą same wybiorą. Często muszą, tak jak ich rówieśnicy, wracać na prowincję i wieść życie inne niż to, o którym marzyły podczas studiów.

Bezrobotny mężczyzna siedzący samotnie w kawiarni

Ulice większych i mniejszych miast są świadkami częstych marszów protestacyjnych bezrobotnych absolwentów szkół wyższych. Łączą się oni w różne stowarzyszenia, które wspólnie starają się naciskać na władze lokalne i centralne, aby rozbudowały programy ułatwiające start w dorosłe życie dobrze wykształconej młodzieży.

Zdjęcia były robione na przełomie 2016 i 2017 roku w okolicach miejscowości Regueb, w centralnej Tunezji, gdzie stopa bezrobocia waha się wg różnych źródeł od 25 do 40%. Wśród osób młodych te wskaźniki są jeszcze wyższe.

Fotografie: Tomasz Szustek/Uspecto Images

Tomasz Szustek – absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, od 2003 roku mieszka w Irlandii. Pracował jako dziennikarz i fotograf w tamtejszych mediach polonijnych.

Reportaż Tomasza Szustka pt. „Bezrobocie jako jedna ze przyczyn radykalizacji islamskiej. Kilka refleksji z Tunezji” znajduje się na s. 2 dodatku „Bliski Wschód” do styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Reportaż Tomasza Szustka pt. „Bezrobocie jako jedna ze przyczyn radykalizacji islamskiej. Kilka refleksji z Tunezji” na s. 2 dodatku „Bliski Wschód” do styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl

 

Niemcy / Kościół domaga się zakończenia eksportu broni do Turcji, a sprawę nazywa kolejnym publicznym skandalem

Dostawy broni zaostrzają tylko sytuację i są powodem zwiększania fali uchodźców – stwierdził kierownik Biura Katolickiego w Berlinie, krytykując niemieckiego ministra za niewywiązanie się z obietnicy.

Reprezentujący biskupów niemieckich ks. prałat Karl Jüsten powiedział w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA, że włączenie niemieckich czołgów Leopard 2 w walkę armii tureckiej z Kurdami na północy Syrii jest zdaniem Kościoła katolickiego w Niemczech konsekwencją źle prowadzonej polityki eksportu broni oraz praktyki zezwalania na jej użycie.

„Podobnie jak sprzęt wojskowy sprzedany Arabii Saudyjskiej, a następnie użyty w Jemenie, czy też wcześniejsze dostawy broni zaostrzają tylko sytuację i są powodem zwiększania fali uchodźców” mówił ksiądz prałat. Kościoły katolicki i ewangelicki Niemiec już od dawna krytycznie odnoszą się do sprzedaży sprzętu wojskowego Turcji ze względu na wewnętrzne konflikty w tym kraju oraz bezpieczeństwo i prawa człowieka.

Kierownik Biura Katolickiego w Berlinie w sposób wyraźny skrytykował stale rosnący eksport sprzętu wojskowego przez Niemcy. W tym kontekście przypomniał raport Wspólnej Konferencji Kościół i Rozwój (GKKE) na temat eksportu broni z 2017 roku i zwrócił uwagę, że obecny minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel „niestety, nie wywiązał się” z obietnicy, jaką złożył będąc ministrem gospodarki, że eksport broni będzie systematycznie malał. Ten jednak rośnie.

Gdy chodzi o broń wojenną, w 2016 roku odnotowano wzrost jej eksportu przez Niemcy o ponad 90 procent, w tym do wielu regionów ogarniętych konfliktem oraz do krajów, gdzie w sposób drastyczny łamane są prawa człowieka.

„Od dawna oczekujemy na nową ustawę dotyczącą eksportu sprzętu wojskowego” – stwierdził w rozmowie z KNA ks. Karl Jüsten. Jego zdaniem, przyszły rząd ma szansę „wypracowania nowych, klarownych podstaw prawnych, które umożliwią polityczne kierowanie rzeczywiście restrykcyjną praktyką zezwoleń na taki eksport”.

WJB/KAI

Szacunek i dialog wymagają wzajemności na wszystkich płaszczyznach/ Jan Paweł II do młodzieży muzułmańskiej w 1985 roku

Niektórzy są zagrożeni skłonnością, by zmieniać świat przemocą lub za pomocą skrajnych rozwiązań. Mądrość uczy nas, że samodyscyplina i miłość są jedynymi środkami do osiągnięcia upragnionej odnowy.

Jan Paweł II

Często spotykam się z młodzieżą, na ogół katolicką. Dziś pierwszy raz stoję przed młodzieżą muzułmańską. (…)

Ku Bogu więc kieruje się moja myśl i wznosi się moje serce: przede wszystkim pragnę mówić Wam o Bogu; o Nim, ponieważ to w Niego wierzymy: Wy muzułmanie i my katolicy, i opowiedzieć wam też o ludzkich wartościach mających w Bogu swe fundamenty, odnoszących się do rozwoju naszych osób, naszych rodzin, naszych społeczeństw, jak i wspólnoty międzynarodowej. Czyż tajemnica Boga nie jest najwyższą rzeczywistością, od której zależy sens, jaki człowiek nadaje swemu życiu? A czy nie jest ona pierwszym pytaniem, przed jakim stoją młodzi, kiedy zastanawiają się nad tajemnicą własnej egzystencji i nad wartościami, które zamierzają wybrać w celu budowania własnej, wzrastającej osobowości?

Co do mnie, w Kościele katolickim dźwigam ciężar następcy Piotra, Apostoła, którego Jezus wybrał, aby utwierdzać swoich braci w wierze. Po papieżach, którzy w ciągu dziejów następowali po sobie bez przerwy, dzisiaj ja jestem biskupem Rzymu, wezwanym do bycia wśród swoich braci na świecie świadkiem wiary oraz gwarantem jedności wszystkich członków Kościoła.

Dlatego więc jako wierzący przychodzę dziś do Was. I w wielkiej prostocie chciałbym dać tutaj świadectwo o tym, w co wierzę, czego życzę wszystkim ludziom, moim braciom, aby osiągnęli szczęście, oraz o tym, co z doświadczenia uważam za pożyteczne dla wszystkich. (…)

Dialog między chrześcijanami i muzułmanami jest dzisiaj potrzebny jak nigdy dotąd. Wynika on z naszej wierności wobec Boga i oznacza, że potrafimy rozpoznawać Boga wiarą i dawać o Nim świadectwo słowem i czynem w coraz bardziej zsekularyzowanym i niekiedy ateistycznym świecie.

Młodzi mogą budować lepszą przyszłość przede wszystkim, jeśli będą pokładać wiarę w Bogu, oddając się dziełu budowania nowego świata według planu Bożego, mądrze i z ufnością.

Bóg jest źródłem wszelkiej radości. Dlatego musimy być Jego świadkami poprzez nasze praktyki religijne, naszą adorację Boga, nasze modlitwy uwielbienia i błagania. Człowiek nie może żyć bez modlitwy, tak jak nie może żyć nie oddychając. Musimy dawać świadectwo naszego pokornego poszukiwania Jego woli. To On powinien być inspiracją naszego dążenia do budowania bardziej sprawiedliwego i zjednoczonego świata.

Drogi Boga nie są naszymi drogami. One przekraczają nasze wciąż niedoskonałe działania i nasze intencje, które także pozostają niedoskonałe. Bóg nie może być nigdy wykorzystywany do naszych celów, ponieważ On jest ponad wszystkim.

To świadectwo wiary, które jest fundamentalne dla nas i pozostaje w całkowitej wierności Bogu i prawdzie, dokonuje się w poszanowaniu odmiennych tradycji religijnych, ponieważ każdy człowiek pragnie być szanowany za to, kim jest i w co wierzy zgodnie ze swoim sumieniem. My pragniemy, aby wszyscy mieli dostęp do pełni prawdy Bożej, do czego dochodzi się w wolności sumienia, bez zewnętrznego przymusu, który jest sprzeczny z wolnością rozumu i serca, nieodłącznych od godności człowieka. To jest prawdziwy sens wolności religijnej, która szanuje zarówno Boga, jak i człowieka. Od takich to wyznawców oczekuje Bóg prawdziwego kultu; od tych, którzy wielbią Go w duchu i w prawdzie.

Jesteśmy przekonani, że „nie możemy zwracać się do Boga jako do Ojca wszystkich, jeśli nie zgadzamy się traktować po bratersku kogoś z ludzi na obraz Boży stworzonych” (ibid.). (…)

Na tym świecie istnieją granice i podziały między ludźmi oraz brak zrozumienia między pokoleniami. Istnieją, dla przykładu, rasizm, wojny i niesprawiedliwości, również głód, marnotrawstwo oraz bezrobocie. Oto ogromne zło, które dotyka nas wszystkich, ale szczególnie młodych na całym świecie. Niektórzy są zagrożeni zniechęceniem, inni możliwością poddania się, jeszcze inni skłonnością, aby zmieniać wszystko przemocą lub za pomocą skrajnych rozwiązań. Mądrość uczy nas, że samodyscyplina i miłość są jedynymi środkami do osiągnięcia upragnionej odnowy.

Bóg nie chce, żeby ludzie pozostawali bierni. Powierzył im ziemię, którą wspólnie mają czynić sobie poddaną, uprawiać ją i sprawiać, że będzie wydawała owoc.

Jesteście obarczeni przyszłością świata. To dzięki pełnemu i odważnemu podejmowaniu swoich obowiązków będziecie w stanie przezwyciężyć wszelkie trudności. To do was należy podjęcie inicjatyw oraz to, aby nie czekać, aż wszystko przyjdzie od osób starszych lub tych w biurach. Musicie budować świat, a nie tylko o nim marzyć.

To poprzez zgodną pracę człowiek może być efektywny. Praca właściwie zrozumiana jest służbą dla innych. Tworzy więź solidarności. Doświadczenie wspólnej pracy pozwala nam się oczyścić i odkryć bogactwo innych ludzi. W ten sposób zatem stopniowo może narodzić się poczucie zaufania, które pozwala każdemu wzrastać, rozwijać się i „być czymś więcej”. Nie bójcie się, drodzy młodzi ludzie, współpracować z dorosłymi, zwłaszcza z Waszymi rodzicami i nauczycielami, jak również z przywódcami społecznymi oraz państwowymi. Młodzi ludzie nie powinni izolować się od innych. Młodzi potrzebują dorosłych, tak samo jak dorośli potrzebują młodych. (…)

Niezależnie od tego, jak ważne mogą być problemy ekonomiczne, człowiek nie żyje samym chlebem, potrzebuje życia intelektualnego i duchowego; to w nim znajduje duszę tego nowego świata, do którego macie aspiracje. Człowiek ma potrzebę rozwijać swojego ducha i swoją świadomość. Tego często brakuje dzisiejszym ludziom. Utrata wartości i kryzys tożsamości, męczące nasz świat, zobowiązują nas do tego, aby prześcigać samych siebie w ciągłym wysiłku naszych badań i dociekań. Wewnętrzne światło, które dzięki temu narodzi się w naszej świadomości, pozwoli na to, aby nadać rozwojowi znaczenie, aby go ukierunkować na dobro człowieka, każdego z osobna i wszystkich razem, w zgodzie z Boskim planem. (…)

Kościół katolicki odnosi się z szacunkiem i uznaje wartość waszego rozwoju religijnego, bogactwa waszej duchowej tradycji.

My, chrześcijanie, też jesteśmy dumni z naszej tradycji religijnej. (…)

Lojalność wymaga też abyśmy uznawali i szanowali dzielące nas różnice. Oczywiście fundamentalny jest pogląd, jaki mamy na Osobę i dzieła Jezusa z Nazaretu. Wiecie, że dla chrześcijan ten właśnie Jezus sprawił, że otrzymali oni intymną wiedzę na temat tajemnicy Boga i weszli w komunię dzięki Jego darom, poprzez co uznali i obwołali go Panem i Zbawicielem.

Są to istotne różnice, które możemy zaakceptować z pokorą i szacunkiem, z wzajemną tolerancją – jest w tym pewna tajemnica; jestem pewien, za jej pomocą Bóg kiedyś nas oświeci.

Całe przemówienie Jana Pawła II wygłoszone do muzułmańskiej młodzieży w Maroku w roku 1985, pt. „Dialog potrzebny jak nigdy dotąd”, znajduje się na s. 4 dodatku „Bliski Wschód” do styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Przemówienie Jana Pawła II wygłoszone do muzułmańskiej młodzieży w Maroku w roku 1985, pt. „Dialog potrzebny jak nigdy dotąd”, na s.4 dodatku „Bliski Wschód” do styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl

Chrześcijaństwo to fascynująca przygoda / Antoni Opaliński rozmawia z Irakijką dr Amal Marogy. „Kurier WNET” 43/2017

Każdy z nas został osobiście wybrany. Oczywiście, jeśli mieszkasz w Iraku, łatwiej sobie uświadomić, że to nie jest automatyczne. Bo wystarczyło urodzić się w następnym domu i mogło być inaczej

Chrześcijaństwo to fascynująca przygoda

Doktor Amal Marogy pochodzi z Iraku i jest chrześcijanką wyznania rzymskokatolickiego. Obecnie wykłada na wydziale Studiów Azjatyckich i Bliskowschodnich Uniwersytetu w Cambridge. Zajmuje się m.in. językiem aramejskim. Jest założycielką i kieruje pracami Aradin Charitable Trust – fundacji, która pomaga chrześcijanom na Bliskim Wschodzie zachować języki i dziedzictwo kultury, a także dba o ich edukację. Rozmowa odbyła się w Krakowie, podczas III Europejskiego Kongresu w Obronie Chrześcijan, 17 listopada 2017 roku.

Powiedziałaś, że chrześcijanie są dziećmi zmartwychwstania i nie znikną z Bliskiego Wschodu i z Iraku. Czy to możliwe?

Jeżeli mielibyśmy uwierzyć, że prześladowania doprowadzą to końca chrześcijaństwa, to ja nie chciałabym wierzyć w takie chrześcijaństwo. Zmartwychwstanie oznacza, że przedtem była droga krzyżowa i śmierć. Dlatego zmartwychwstanie jest takie ważne. Nie chodzi o to, że mamy akceptować prześladowania jako coś normalnego. Chodzi o przesłanie: Jezus jest nie z tego świata. Jako chrześcijanie nie możemy dostosować się do świata i za to świat nas nienawidzi i prześladuje. Nie odkrywam tu niczego nowego, o tym mówi już Biblia

 Mamy więc okresy pokoju, bo Bóg jest dla nas dobry. A z drugiej strony nie możemy być zaskoczeni i nie możemy się załamywać, kiedy nadchodzą prześladowania. Być może to oznacza, że musimy cierpieć, bo jest tyle cierpienia gdzie indziej, a Bóg oczekuje, że będziemy razem z Nim dźwigać ten krzyż. Przecież zawsze w ten właśnie sposób traktowaliśmy prześladowania, a nie po prostu jak karę od Boga.

Może czasem to jest kara za grzechy, ale to na pewno nie jest jedyny powód. Dla nas prześladowania zawsze były dowodem na to, że Bóg wierzy w nas i oczekuje, że pomożemy Mu dźwigać krzyż. Dlatego mamy nadzieję i nie dajemy się załamać. Jeżeli spojrzymy na historię Kościoła, to prześladowania zaczęły się od samego początku, w czasach Imperium Rzymskiego. Przecież Rzym mógł całkowicie zlikwidować chrześcijan, tymczasem było ich coraz więcej. Jak to się stało, że 12 rybaków, że 72 ludzi potrafiło rzucić wielkie imperium na kolana przed Bogiem?

Czytałam książkę Grahama Greene’a Moc i chwała. To jest opowieść o czasach prześladowań w Meksyku. Ta książka daje do myślenia, bo pokazuje, jak słabi i bezradni jesteśmy wobec grzechu. A równocześnie – jak wiele w nas nadziei i miłości do ludzi, nawet w obliczu represji.

Znam niezwykle poruszającą historię pewnego Libańczyka, który został porwany jako zakładnik i był torturowany. On cały czas uśmiechał się podczas tortur. W końcu jeden z prześladowców zapytał: czy ty w ogóle jesteś człowiekiem, nie czujesz bólu? Czemu ty się do mnie uśmiechasz? Wtedy ten libański chrześcijanin odpowiedział: posłuchaj, bracie, skoro twoim obowiązkiem jest torturowanie mnie, to moim jest wybaczenie ci i uśmiech. Dwa lata później ten prześladowca został ochrzczony.

Kiedy ludzie krzywdzą i torturują innych ludzi, to znaczy, że nienawidzą sami siebie. My, chrześcijanie w Iraku, jesteśmy znani jako ludzie, którzy wybaczają. Kiedy ktoś idzie w jakiejś sprawie do sądu, muzułmański sędzia mówi: wy, chrześcijanie, jesteście szczęśliwi, potraficie wybaczać i kończyć spory. Problem jest z nami, muzułmanami, bo zawsze chcemy się mścić.

Szczerze mówiąc, jestem absolutnie za prawem państwa do karania przestępców, ale nie chciałabym, żeby ktokolwiek był prześladowany w moim imieniu. Gdybym spotkała kogoś z ISIS, to oczywiście uważam, że państwo ma prawo karać za zbrodnię, ale sama, jako chrześcijanka, chciałabym wybaczyć i przez modlitwę zmienić taką osobę. Przecież widziałam, że przez modlitwę tyle się może zmienić, może na przykład upaść komunizm. Może inni uważają modlitwę za coś abstrakcyjnego, ale ja myślę, że ona bywa potężniejsza od niejednego ustroju.

Nie chciałabym myśleć o prześladowaniach jako o czymś jednoznacznie negatywnym, czymś, co może nas zniszczyć. Czy odbudujemy nasze domy? Oczywiście, że powinniśmy odbudować domy, ale nie to jest najważniejsze. Chrześcijaństwo to nie jest religia terytorialna. Jezus powiedział bardzo jasno: jeżeli prześladują Cię w jednym miejscu, idź gdzie indziej. Nie powiedział do swoich uczniów: zostańcie w Jerozolimie, bo to jest święte miasto. Nie, jest na odwrót: kochamy Jerozolimę, kochamy Rzym i kochamy naszą wioskę. Ale wiara jest najważniejszym kryterium, potem rodzina, wreszcie edukacja.

Jeżeli pobyt w jakimś miejscu jest ważny dla wiary, to trzeba oddać za to życie, jeżeli nie – trzeba iść dalej. Kochamy nasz kraj, ale wiara jest ważniejsza. Jestem rzymską katoliczką, moje serce jest uniwersalne. Kocham wszystkie kraje, bo Bóg stworzył te wszystkie kraje dla mnie. Jestem tak samo szczęśliwa w Polsce, w Anglii i w mojej wiosce w Iraku, wszędzie, gdzie Bóg mnie oczekuje. Jeżeli oczekuje, że mam być w Zjednoczonym Królestwie, to jestem tam szczęśliwa. Może za dziesięć lat będzie chciał, żebym wróciła do mojej wioski. Wystarczy podążać za wolą Boga.

Jaka jest teraz sytuacja w Iraku? Czy rzeczywiście – jak słyszeliśmy na kongresie – chrześcijanie wracają?

Nie jest tak dramatycznie, jak się czasem przedstawia. Byłam w latem w Tel Eskof [miejscowość w północnym Iraku, ok 30 km od Mosulu, zamieszkana przez chrześcijan Asyryjczyków – red.] Tel Eskof było jednym z mniej zniszczonych miast, ISIS przebywało tam dość krótko. Zburzyli kilka budynków, ale nie jest tak, że ludzie wracają do całkowitej ruiny. Natomiast wracają do całkowitej pustki, bo wszystko zostało złupione. Wracają, ponieważ chcą wracać. Największa pomoc, jakiej potrzebują, to edukacja i szkolenia, żeby mogli pracować. Potrzebują narzędzi do pracy, a nie pieniędzy.

Rozmawiałam z pewnym rolnikiem. On nie potrzebuje milionowej pomocy, tylko traktora. Traktor to jest coś, co może uratować życie tej wioski, bo wielu ludzi będzie mogło z niego korzystać. Potrzebują minibusa dla uczniów, bo ich rodzice nie mają możliwości dowożenia swoich dzieci do szkoły. Oni nie proszą o miliony. Jak to możliwe, że żadna z tych licznych organizacji nie może im dostarczyć jednego autobusu?

Może dlatego, że myślą w kategoriach wielkich przedsięwzięć. Tymczasem, kiedy zbliżysz się do codziennego życia tych ludzi, zobaczysz, czego naprawdę potrzebują. Nasza fundacja rozpoczęła teraz uczenie ludzi w Iraku zakładania firm i prowadzenia interesów. Z niewielką ilością pieniędzy – nie przychodzimy tam z milionami – można naprawdę pomóc. Najważniejsza jest praca. Praca to podstawowe pojęcie w chrześcijaństwie. Nie można być zależnym i żebrzącym chrześcijaninem na Bliskim Wschodzie.

Oczywiście, że młodzi ludzie wyjeżdżają – bo nie ma przyszłości i rośnie kolejne pokolenie ludzi bezwolnych i zależnych. Przyczyny ucieczki z Iraku to nie tylko ISIS, ale też korupcja, brak pracy i jakiegokolwiek wsparcia. Pomoc wymaga dotarcia do właściwych ludzi, wybrania odpowiednich liderów. Trzeba wyrwać się z kręgu korupcji, który sprawia, że międzynarodowa pomoc nie dociera tam, gdzie powinna, tylko jest przechwytywana przez tych, którzy mają kontakty w ambasadach lub administracji. Mamona nie jest naszym zbawieniem, zbawieniem jest krzyż, wiara, a pieniądze są tylko narzędziem, nie celem.

Nie możemy myśleć, że chrześcijanie znikną, bo nie damy im pieniędzy i wszystkiego nie odbudujemy – to jest niezgodne z tym, jak zostałam wychowana jako chrześcijanka z Bliskiego Wschodu. To jest po prostu obraźliwe i smutne, nawet jeśli wynika z dobrych intencji. Gdyby chrześcijaństwo miało zniknąć bez pomocy finansowej, bardzo bym się o taką religię obawiała.

Zajmujesz się również zanikającymi językami na Bliskim Wschodzie.

W tym momencie koncentrujemy się na aramejskim i koptyjskim. Koptowie są oczywiście pod wielkim naciskiem, są prześladowani. Ich język został ograniczony do liturgii w Kościele. Chcielibyśmy, aby koptyjski przetrwał, aby rozwijały się nad nim badania naukowe. Nie mamy takiego wsparcia, jak studia nad językiem arabskim. Podobnie jest z aramejskim. Chcemy założyć Instytut Studiów nad Chrześcijańskim Dziedzictwem Bliskiego Wschodu. Zbieramy środki na stypendia dla młodych naukowców, żeby podejmowali studia na miejscu. Mamy takie holistyczne podejście, żeby nasi studenci zostawali nie tylko naukowcami, ale też jechali tam i pomagali na miejscu odbudowywać wspólnoty, dbać o język i dziedzictwo.

Czy wiadomo, jak wielu ludzi mówi dziś po aramejsku?

Po tych wszystkich wojnach i migracjach to bardzo trudno określić. Chrześcijan mówiących w języku aramejskim mamy w Iraku, w Syrii, są też w Turcji i w Iranie. Nie znam niestety żadnych aktualnych statystyk. To jedno z naszych zadań, bo jako akademik lubię opierać się na faktach, a nie emocjach. Dlatego kiedy jeżdżę do miejscowości zamieszkanych przez chrześcijan, staram się uzyskać aktualne dane. To bardzo ważne.

Pamiętasz czasy Saddama Husajna? Jak się wtedy żyło?

Oczywiście, bardzo dobrze pamiętam. Było lepiej, ale i gorzej równocześnie. Było na pewno bezpiecznie, bo nie istniało ISIS. Ale były też złe strony. Ludzie czasem myślą, że kiedy masz co jeść, pić i możesz czuć się bezpiecznie, to już wystarczy. Tymczasem wtedy nie było wolności myślenia, wolności słowa, gromadzenia się… żadnej wolności. Jako chrześcijanie mieliśmy prawo pójść do kościoła, tam, w środku, robić, co nam się podoba, i wyjść z kościoła. To było jak w komunizmie. Przecież komuniści też nie zamknęli wam od razu wszystkich kościołów. Mogliście pójść do kościoła, uczestniczyć we mszy, a po wyjściu siedzieć cicho.

Jeżeli ludzie dziś uważają, że to był niezwykły czas, to powiem: tak, to było niezwykłe, bo czuliśmy się bezpiecznie i mieliśmy szkoły. Ale Saddam Husajn korzystał z tego, co było przed nim. To nie była jego zasługa. Kiedy Saddam Husajn odziedziczył władzę, Irak był bogatym państwem. To Husajn zredukował Irak do obecnego stanu. Musimy patrzeć na historię, a nie zaczynać od jakiegoś szczególnego punktu, bo tak nam pasuje. Na historię Polski też trzeba patrzeć w całości, a nie zaczynać np. od lat 60., jeżeli chce się zrozumieć dzisiejszą Polskę. Podobnie jest z Irakiem; jeżeli chcemy wiedzieć, co naprawdę doprowadziło do powstania Al-Kaidy, ISIS…

Co doprowadziło do powstania Al-Kaidy i ISIS?

Saddam Husajn, oczywiście także rządy partii BAAS w Syrii. Nie da się prześladować ludzi po cichu, nie można bezkarnie pozbawiać ich danego przez Boga prawa do wolności. Nie było wolnej prasy, nie było wolności religijnej. Za to było bezpiecznie. Jeżeli pracowałeś dla partii BAAS, to mogłeś czuć się bezpiecznie. Czyli najważniejsza stawała się wierność wobec partii.

To jak w komunizmie.

Bo to był komunizm, tylko w wersji bliskowschodniej. Był silny przywódca, jak Stalin. I trzeba było zapewnić sobie przetrwanie. Jestem zdumiona, jak wielu ludzi wspomina czasy Saddama Husajna i zapomina, że on zniszczył Irak, pozbawił Irakijczyków godności, wzajemnego zaufania i kultury, którą kiedyś mieli. Co się dziś stało z kulturą Iraku? Stała się bardzo lewicowa, antyzachodnia, materialistyczna, pozbawiona ducha. W latach 50. czy 60. można było nawet z taksówkarzem rozmawiać na poważne, intelektualne tematy. Po latach rządów partii BAAS to wszystko znikło. Otrzymali wolność i nie wiedzą, co z nią zrobić. Nie ma przywódców z wizją, którzy rozumieliby współczesny świat. Nauczyłam się modlić: Panie, strzeż nas od idiotów u władzy. Jeżeli ma się idiotów u władzy, to osiąga się taki stan, w jakim obecnie jest Irak.

Co się będzie działo po upadku ISIS?

Nie wiem, jak inne organizacje, ale ja myślę o wychowaniu nowego pokolenia przywódców, którzy będą mieli szerokie horyzonty, nie będą się bali i którzy uwolnią się od myślenia o przeszłości. ISIS już prawie nie ma. Nie możemy ciągle rozmyślać o tym, że nas prześladują. Tak, jesteśmy prześladowani, ale pomyślmy o tym, jak pozbyć się tego strachu i pójść do innych. Muzułmanie nas potrzebują. Potrzebują naszej nadziei, naszego przebaczenia, naszej inicjatywy. Może nas odrzucą; spróbujemy drugi raz.

Chciałabym rozmawiać z nimi o edukacji, o kulturze. Religia to oddzielna sprawa. Nie sądzę, żeby możliwy był dialog religijny z islamem, to jest inna religia. Za to wierzę w dialog kultur. Wszystkie kultury są równe, we wszystkich można rozmawiać językiem dobra i piękna. Tą drogą można dojść do transcendencji. Tak widzę zadania fundacji Aradin. Chcemy być miejscem spotkania, gdzie będzie się mówić prawdę i przekonywać, że tyrania i nienawiść mogą zniknąć. Dlatego szukam przywódców, którzy nie będą więźniami przeszłości.

Jesteś chrześcijanką; kiedy mówisz o Bogu, masz blask oczach. Jak się czujesz, mieszkając w zachodnim społeczeństwie, gdzie kościoły są puste, a religia staje się czymś coraz bardziej niepoprawnym?

Myślę, że musimy rozpocząć wszystko od nowa. Nie możemy traktować chrześcijaństwa jako fait accompli i uznać, że w jakimś kraju będzie wieczne. Życie to jest walka i zarazem spotkanie. Problem polega na tym, że Europa nienawidzi dziś samej siebie. Nie należy mówić, że Europa jest zła, muszę raczej zastanowić się, jak mogę jej pomóc w odkryciu własnej tożsamości, jaka jest moja misja, czemu znalazłam się tutaj akurat w tym czasie? Nie jest tak źle, jak za czasów pierwszych chrześcijan, jest dużo lepiej, jeszcze nawet nie zaczęli rzucać nas lwom na pożarcie. Zatem musimy zrozumieć, skąd się wzięła obecna sytuacja, nie możemy być przerażeni, żyć w kłamstwie ani w półprawdach, musimy być miłosierni i nie tracić nadziei. Krótko mówiąc, trzeba na nowo rozpocząć ewangelizację, o czym zresztą mówili Jan Paweł II.

To jest niezwykły czas, pełen nowych wyzwań. Nie chcę żyć przeszłością i czasami Konstantyna, kiedy chrześcijaństwo wygrało. To było wspaniałe, ale poszukajmy teraz nowego Konstantyna i rozpocznijmy na nowo tę fascynującą misję nawracania świata.

Mamy Jezusa Chrystusa, najbardziej niezwykłego człowieka na świecie i najbardziej niezwykłego Boga. I musimy o Nim opowiedzieć ludziom. Jeśli Go zaakceptują, to świetnie, jeśli nie… Szczerze? To będzie ich prawdziwy pech, jeśli nie poznają Chrystusa. To nie znaczy, że mamy ich od razu zrzucać z most

u jako grzeszników. Ale ja naprawdę jestem szczęśliwa. Każdego ranka myślę o tym, jaka to ekscytująca sprawa, że jestem chrześcijanką.

Nie można myśleć, że to normalne: urodziłem się w Polsce, moi rodzice byli katolikami, więc ja też. Każdy z nas został osobiście wybrany. Oczywiście, jeśli mieszkasz w Iraku, łatwiej sobie uświadomić, że to nie jest automatyczne, to jest wybór. Bo wystarczyło urodzić się w następnym domu i mogło być inaczej. Nie można przyzwyczaić się do bycia chrześcijaninem.

Rozmawiał Antoni Opaliński

Wywiad Antoniego Opalińskiego z Amal Marogy pt. „Chrześcijaństwo to fascynująca przygoda” znajduje się na s. 1 dodatku „Bliski Wschód” do styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Antoniego Opalińskiego z Amal Marogy pt. „Chrześcijaństwo to fascynująca przygoda” znajduje się na s. 1 dodatku „Bliski Wschód” do styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl

Poznajmy Islam – rozmowa z Franciszkiem Bocheńskim w „Na początku był chaos” – audycja Milo Kurtisa z 2 stycznia 2018

Franciszek Bocheński – wybitny znawca Islamu i Bliskiego Wschodu. Dowiecie się wielu rzeczy, których nie znacie z mediów głównego nurtu.

Oczywiście będzie dużo muzyki z tego regionu – Afganistanu, Iraku, Syrii, Jemenu, Libii, Tunezji, Turcji i Izraela.

 

Audycji Milo Kurtisa można słuchać w każdy wtorek od godziny 10, a jej retransmisji o godzinie 20.

 

Posłuchaj również innych audycji znanego multiinstrumentalisty (tutaj)

Emmanuel Macron zapowiada polityczny i militarny koniec Państwa Islamskiego / Zbigniew Stefanik dla WNET.fm

Francuskie działania militarne, zapowiedział prezydent, będą trwały wszędzie tam, gdzie ISIS będzie działać. Tymczasem we Francji kolejny zamach, tym razem przy użyciu renault clio.

We wtorek (7 listopada) po aresztowaniach we Francji i w Szwajcarii została rozbita islamistyczna komórka terrorystyczna. W sumie aresztowano 10 osób w wieku od 18 do 70 lat. Po stronie francuskiej aresztowania miały miejsce jednocześnie w trzech regionach. W tym samym czasie policja szwajcarska dokonała aresztowań dżihadystów należących do tej samej komórki terrorystycznej na terytorium Szwajcarii. Grupa ta planowała zamachy na cywilów i policjantów. Mieli oni przystąpić do działań w najbliższych dniach. Francuskie służby antyterrorystyczne poinformowały, że grupa ta była obserwowana od czerwca tego roku. Jej członkowie mieli kontaktować się i być pod wpływem imama bośniackiego pochodzenia. Śledztwo w tej sprawie trwa.

***

W czwartek 9 listopada, podczas swojej dwudniowej wizyty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Emmanuel Macron we francuskiej bazie morskiej w Abou Dhabi ogłosił nadchodzący polityczny i militarny koniec Państwa Islamskiego w strefie iracko-syryjskiej. Francuskie działania militarne, jak poinformował prezydent, będą trwały wszędzie tam, gdzie Panstwo Islamskie będzie prowadziło swoją działalność.

Kolejna związana z wojną przeciwko ISIS kwestia, z którą będzie musiało poradzić sobie państwo francuskie, to coraz liczniejsze próby powrotów do Francji tych francuskich obywateli, którzy bardziej czy mniej bezpośrednio brali udział w dżihadzie. Według danych francuskiego MSW, około 1200 francuskich obywateli, w tym około 700 dorosłych i 500 dzieci, przebywa obecnie w strefie iracko-syryjskiej. W sprawie tzw. repatriacji Emmanuel Macron poinformował, że kwestia powrotów do Francji będzie rozpatrywana przypadek po przypadku. Warto jednak zauważyć, iż sytuacja francuskich obywateli przebywających w iracko-syryjskiej strefie wojennej różni się w zależności od ich miejsca pobytu. Ci, którzy przebywają na terenie Iraku, będą sądzeni przez iracki wymiar sprawiedliwości za prowadzenie działalności terrorystycznej. Pytanie jednak brzmi, co czeka tych obywateli francuskich, którzy znajdują się w rękach kurdyjskich bojowników. Kolejne pytanie, to co stanie się z dziećmi tych francuskich obywateli, którzy są czy będą sądzeni w Iraku i Syrii za działalność terrorystyczną?

***

Kolejny atak we Francji na postronne osoby. Wczoraj (10 listopada) w mieście Blagnac (nieopodal Tuluzy) około godziny 16 dwudziestoośmioletni mężczyzna wjechał pojazdem marki renault clio w grupę chińskich studentów i ranił trzech z nich, w tym jedną osobę ciężko. Po tym ataku agresor zamierzał przejechać kolejną grupę przechodniów, na szczęście wcześniej został unieszkodliwiony i zatrzymany przez policję. Napastnik był znany policji i karany w przeszłości za czyny kryminalne. Dodatkowo kilkanaście miesięcy temu przebywał on w szpitalu psychiatrycznym. Francuskie służby antyterrorystyczne poinformowały, iż mamy do czynienia z atakiem osoby psychicznie niezrównoważonej.

Zbigniew Stefanik

Imigracja islamska jest „kanałem przerzutowym” dla V kolumny / Jacek Pałkiewicz w Poranku WNET

„Nie mogę tolerować tego, że muzułmanie przyjeżdżają do mojego domu, zapuszczają korzenie i narzucają swoje obyczaje, swojego boga, swoje zasady życia. Do tego nie mogę dopuścić i to krytykuję”.

Słynny podróżnik i pisarz Jacek Pałkiewicz opowiedział dziś w Poranku WNET o Dubaju, na temat którego napisał książkę pod tytułem „Dubaj. Prawdziwe oblicze”. Za opisanie w niej ciemnych stron Dubaju stał się persona non grata, a nawet został skazany zaocznym wyrokiem sądowym. [related id=28191]

Dubaj, jak mówił gość Poranka, to nie tylko złoto, przepych, luksus, wieżowce i awangardowa architektura, czyli to, co robi wrażenie na każdym turyście. Oprócz tego jest to, czego tak łatwo nie można zobaczyć – setki tysięcy robotników z Azji budujących Dubaj. Żyją oni i pracują w warunkach trudnych nawet do opowiedzenia. Ich praca trwa po kilkanaście godzin dziennie w ponad 40-stopniowym upale, przy tym nie zawsze mają nawet wystarczającą ilość wody do picia. Muszą pracować 20 miesięcy, żeby odpracować wynagrodzenie „agenta”, który „załatwił” im pracę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Kobiety, zwłaszcza Filipinki, są bardzo źle traktowane – „są do wszystkiego, też do seksu”. Nie mają się komu poskarżyć ze względu na prawo szariatu. Zgodnie z nim same mogą być oskarżone o nielegalne stosunki pozamałżeńskie. Poza tym, żeby wykazać swoje racje, potrzebują zeznań trzech mężczyzn, muzułmanów, co jest niemożliwe.

– Jak jestem w państwie islamskim, chodzę na palcach, żeby nikogo nie urazić. Nie mogę tolerować tego, że muzułmanie przyjeżdżają do mojego domu, zapuszczają korzenie i narzucają swoje obyczaje, swojego boga, swoje zasady życia. Do tego nie mogę dopuścić i to krytykuję – powiedział w Poranku WNET Jacek Pałkiewicz, znany od lat z krytyki islamu. W związku z tym otrzymywał nawet pogróżki od Al-Kaidy, a jego synów próbowano porwać. Zastrzegł jednak, że nigdy nie mówił, iż nie lubi islamu.

Imigracja islamska jest jego zdaniem „kanałem przerzutowym” dla V kolumny, która za naszymi plecami będzie przygotowywać „złą robotę”. Ponadto przy tych rozmiarach emigracji jest kwestią niewielu dziesiątków lat, żebyśmy stali się gośćmi w naszym domu.

Obecnie podróżnik pracuje nad projektem „Nowy Jedwabny Szlak”, który ma być promocją Polski w związku z chińskimi planami budowy infrastruktury transportowej łączącej Chiny z Europą.

JS

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części szóstej Poranka WNET.

„Za daleki Bliski Wschód”. Książka polskiego jezuity o losach Kościoła w Syrii i o dramacie bliskowschodniej wojny

Jeżeli chcemy pomagać, to musimy przede wszystkim nauczyć się słuchać. Nasza obecna wiedza jest jakimś konstruktem opartym na wybiórczych informacjach medialnych – mówi ksiądz Zygmunt Kwiatkowski.

 

Jeżeli obecnie chce się szczerze pomagać Syryjczykom lub jakiejkolwiek innej społeczności bliskowschodniej, to przede wszystkim należy usunąć przyczyny wojny. Została ona wywołana jako świadoma misja zaprowadzenia na świecie „nowego porządku” (…) Ważnym etapem była też tzw. arabska wiosna, która zyskała poparcie opinii światowej i zmieniła się w straszliwy wojenny chaos – pisze ksiądz Zygmunt Kwiatkowski, jezuita, który przez trzydzieści lat pracował na Bliskim Wschodzie.

 Ojciec Zygmunt Kwiatkowski, który był gościem Witolda Gadowskiego w Poranku Wnet, jest autorem książki „Za daleki Bliski Wschód”. Książka pokazuje wciąż zbyt mało znaną w Polsce rzeczywistość Kościoła w Syrii, Libanie, Egipcie – czyli tam, gdzie chrześcijaństwo istnieje od czasów apostolskich. Jest to właściwie reportaż pokazujący wyznaniową mozaikę Bliskiego Wschodu. W pierwszej części autor opisuje względną wolność, jaką cieszyli się tam chrześcijanie przed inwazją na Irak i przed powstaniem Państwa Islamskiego.[related id=41518]

Druga część książki pokazuje dramatyczną sytuację, która panuje obecnie w tamtym rejonie – od symbolicznego początku, czyli wojny w Iraku, poprzez arabską wiosnę, aż po wojnę w Syrii. Jezuita nazywa ją najgorszą od pierwszych lat trwania chrześcijan na tych ziemiach. Możemy śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia z ludobójstwem i wielkim exodusem chrześcijaństwa z jego macierzystych stron. Grozi niebezpieczeństwo, że Kościół całkiem zniknie z ziem, które stanowiły jego kolebkę.

Misjonarz stawia tezę, że Zachód ponosi dużą współodpowiedzialność za to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie.

– Dla mnie to obowiązek moralny, żeby o tym mówić – deklaruje o. Zygmunt Kwiatkowski. – To są konkretni ludzie, wobec których mam obowiązek być tutaj świadkiem.

Autor publikacji zwraca uwagę na to, że nieznajomość człowieka, jego kultury i regionu stanowi przeszkodę w skutecznej pomocy ofiarom wojny w Syrii. – Jesteśmy pod presją tego, że tam dzieje się źle i że trzeba szybko reagować. Jednak bez poznania tamtej kultury nasze wychodzenie im naprzeciw nie jest wychodzeniem naprzeciw. Jest raczej mijaniem się.

Wypowiedzi ojca Zygmunta Kwiatkowskiego wysłuchaliśmy podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Katolicką Agencję Informacyjną.


Książka księdza Zygmunta Kwiatkowskiego SJ Za daleki Bliski Wschódjest kolejną publikacją w serii reportaży wydawanych przez poznańskie wydawnictwo Święty Wojciech.

Zamachowiec z niedzieli był znany policji. Zatrzymano go za kradzież i brak dokumentów, ale zwolniono bez konsekwencji

Po zatrzymaniu 29.09 późniejszego mordercy za kradzież i stwierdzeniu, że przebywa na terytorium Francji nielegalnie, został on puszczony wolno, a policja nie podjęła wobec niego żadnych czynności.

Skandal nad Sekwaną w związku z rewelacjami dotyczącymi zamachowca z Marsylii. 29 września tego roku islamista ten został zatrzymany w Lyonie przez policję za kradzież kurtki w galerii handlowej. Policja ustaliła, że mężczyzna przebywa na terytorium francuskim nielegalnie, jednak nie została wobec niego wszczęta żadna czynność ani procedura deportacyjna. Co więcej, został on po prostu zwolniony, a policja zrezygnowała nawet z podjęcia wobec niego czynności w związku z bezsprzeczną kradzieżą, której dokonał. Francuska inspekcja generalna policji państwowej rozpoczęła dzisiaj śledztwo w tej sprawie.

Pięć osób aresztowanych w Paryżu w związku z próbą dokonania zamachu terrorystycznego. 29 września br. w nocy znaleziono w Paryżu przy jednym z tamtejszych budynków mieszkalnych kilka butli z gazem połączonych kablami z telefonem komórkowym, który miał posłużyć jako zapalnik. Śledztwo w tej sprawie trwa.

Przypominamy wydarzenia z ostatnich dni: W niedzielę 1.10 ok. 14:00 na placu przed dworcem Saint-Charles napastnik zamordował nożem dwie młode kobiety 20- i 21-letnią, po czym rzucił się z nożem na żołnierzy pełniących w pobliżu służbę. Został zastrzelony na miejscu.

Działał sam, śledztwo trwa, ale wiadomo bez wątpliwości, że był to zamach terrorystyczny, którego sprawca był powiązany z ISIS. Przyjechał do Francji na początku tego roku. Był Tunezyjczykiem w wieku 20-30 lat i nie miał dokumentów uprawniających go do przebywania na terytorium francuskim. Posługiwał się ośmioma różnymi tożsamościami.

Był znany policji za działalność kryminalną: kradzieże, włamania, paserstwo, przemyt, rozprowadzanie narkotyków i wielokrotne złamanie francuskiego prawa imigracyjnego. Jednak jego radykalnoislamistyczna działalność nie była do tej pory znana antyterrorystycznym służbom francuskim.

Trwa badanie jego telefonu komórkowego, które ma pomóc w ustaleniu kontaktów przestępcy. W nocy z niedzieli na poniedziałek Państwo Islamskie przyznało się do tego zamachu.

Fot.murderpedia.org Mohammed Merah

Wczoraj rozpoczął się w Paryżu proces Abdelkadera Meraha (starszego brata Mohammeda Meraha, zamachowca z Tuluzy i Montauban z marca 2012 roku) oraz domniemanego wspólnika Mohammeda Meraha, Fettaha Malkiego. Od 12 do 22 marca Merah zamordował trzech francuskich żołnierzy, trójkę żydowskich dzieci przed szkołą podstawową oraz nauczyciela. Został zastrzelony podczas policyjnej akcji 22 marca. Kilka godzin przed śmiercią tenże zamachowiec w rozmowie z francuską telewizją stwierdził, że działa z ramienia i na polecenie Al Kaidy.

Abdelkader Merah, znany z działalności w tuluskiej organizacji radykalnoislamistycznej oraz zdeklarowany antysemita, odpowiada przed sądem za podżeganie swojego brata do zamachu terrorystycznego oraz za udzielenie pomocy logistycznej w jego przeprowadzeniu. W marcu 2012 roku Abdelkader Merah powiedział: „Jestem dumny z mojego brata. Dla każdego muzułmanina zaszczytem jest zginąć z rąk wroga”.

Fetah Malki z kolei jest oskarżony o dostarczenie Mohammedowi Merahowi broni, amunicji i kamizelki kuloodpornej.

Wyrok w sprawie obu oskarżonych ma zapaść 3 listopada tego roku.

ZS