Waldemar Krysiak: Lewicy nie obchodzi to, że ich idolem jest ktoś, kto promował gwałt, jakim jest seks z dzieckiem

Waldemar Krysiak komentuje informacje, według których Michel Foucalt dopuszczał się aktów pedofiliskich w czasie pobytu w Tunezji, a także mówi o tym, jak Stop Bzdurom zastraszyło partię Razem.

Waldemar Krysiak komentuje oskarżenia wysunięte pod adresem Michela Foucalt. Dziennikarz Guy Sorman w 35 lat po śmierci francuskiego filozofa stwierdził, że w latach 60. gwałcił on małych chłopców w Tunezji.

Bloger przypomina, że Michel Foucalt przez lata angażował się w ruchy na rzecz zniesienia wieku zgody nad Sekwaną. Historyk znany jest m.in. ze swojego dzieła a temat dziejów systemu penitencjarnego „Nadzorować i karać”. Jak komentuje gość Popołudnia WNET

O pedofilskich czynach Foucalt lewica milczy. Tymczasem ludzie na lewicy są skreślani za stwierdzenia, że są tylko dwie płcie. Homoseksualny Foucault zarażał AIDS swych kochanków, nie rezygnując ze współżycia po tym, jak dowiedział się, że jest zarażony.

[related id=98935 side=right] Autor bloga „Gej przeciwko światu” zauważa, że Stop Bzdurom zebrało w zeszłym roku milion złotych. Z pieniędzy tych „rozliczyli się” w formie opublikowanej przez siebie grafiki na Facebooku. Dużo pieniędzy wydali na jedzenie, czyli „wegańską pickę”. Krysiak przypomina, że Lu z kolektywu twierdziła, że została wepchnięta pod tramwaj, co nie zostało potwierdzone. Cierpi ona, jak zauważa Krysiak, na choroby psychiczne. Gość Popołudnia WNET stwierdza, że

Partia Razem ugięła się przed gówniarzami z internetu, którzy kazali im zwolnić feministkę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Michał Wójcik: Jeśli UE będzie zaciągać pożyczki, powstanie wspólny dług. To droga do federalizacji

Michał Wójcik o sytuacji w Zjednoczonej Prawicy, konferencji PO ws. opieki zdrowotnej oraz o unijnym długu, mechanizmie powiązania funduszy unijnych z praworządnością i LGBT.


Michał Wójcik komentuje niedawną konferencję Platformy Obywatelskiej ws. systemu opieki zdrowotnej. Zaznacza, że oceniając propozycje trzeba patrzeć kto je przedstawia.

Pod tym względem uznaje postulaty opozycji za niewiarygodne. Polityk Solidarnej Polski odnosi się także do sytuacji wewnątrz koalicji rządzącej. Stwierdza, iż wbrew temu, co podają media sytuacja nie wygląda tak jak się wydaje.

Krytykuje przy tym chęć połączenia unijnego budżetu z mechanizmem praworządności. Przyznaje, że jest to jeden z tematów, który dzieli Zjednoczoną Prawicę.

[related id=”138036″] Mamy bowiem do czynienia z uwspólnotowieniem długu.  Dochodzą do tego ogólnounijne podatki, a więc wspólna polityka fiskalna. Działania takie prowadza do powstania państwa. Przykładem tego jest przekształcenie trzynastu kolonii amerykańskich w federalne państwo.

 Nas gość podkreśla, iż przeforsowanie takiego pomysłu byłoby niezgodne z prawem. Samo połączenie byłoby wykorzystywane przez innych członków Unii Europejskiej przeciwko Polsce. Minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów mówi o potrzebie wdrożenia w Polsce ustaw, które przeciwdziałałyby możliwości zawierania związków formalnoprawnych przez osoby tej samej płci.

To jest kwestia obrony w sensie formalnoprawnym przed zakusami, by wprowadzać tego typu rozwiązania.

Wyjaśnia, że adopcja ma przygotować dziecko do życia w społeczeństwie. Do tego zaś przygotowuje je małżeństwo. Wyjątkiem od tej reguły jest możliwość adopcji dziecka przez osoby samotne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Urszula Kuczyńska z partii Razem oskarżona o transfobię i zwolniona ze stanowiska

Za nagonką za mną stoją środowiska związane z seksbiznesem – komentuje dla PAP zwolniona ostatnio ze stanowiska asystentki społecznej posła Macieja Koniecznego działaczka Lewicy Razem.

[related id=139713 side=right] O działaczce Lewicy Razem zrobiło się ostatnio głośno w mediach społecznościowych. Powodem jest jej wywiad dla „Wysokich Obcasów” (WO) z grudnia ubiegłego roku, którym wypowiedziała się na temat zmian językowych postulowanych przez bardziej radykalne działaczki ruchu feministycznego w Polsce:

Mam wątpliwości, czy dążenie do zamieniania 'kobiet’ na 'osoby z macicami’ albo 'osoby menstruujące’ to postawa lewicowa.

Mimo, że w wywiadzie działaczka zaznaczyła m.in., że: „Feminizm i równouprawnienie płci są naturalną lewicową postawą. Także w sensie językowym” – po ukazaniu się grudniowego numeru WO została ona przez radykalny odłam lewicowego środowiska oskarżona o dyskryminację osób transpłciowych.

W efekcie internetowej fali krytyki ze strony sympatyków Razem, jaka spadła na Kuczyńską – 11 marca działaczka straciła posadę asystentki społecznej w biurze posła Macieja Koniecznego. O zwolnieniu Urszuli Kuczyńskiej ze stanowiska asystentki poinformowała Rzeczniczka partii Dorota Olko, podsumowując, że:

W najbliższych dniach poseł Maciej Konieczny złoży stosowne dokumenty w Kancelarii Sejmu.

Partia Razem wydała w tej sprawie specjalne oświadczenie, w którym czytamy:

Liczymy na to, że Partyjny Sąd Koleżeński rzetelnie rozstrzygnie postępowania w tej sprawie, a wyroki przełożą się na poprawę standardów działania w ramach naszej organizacji.

N.N

Źródło: Interia

Waldemar Krysiak: Dla ekstremalnej lewicy, tak jak dla ekstremalnej prawicy, wolność słowa jest agresją

Autor bloga „Gej przeciwko światu” o nagonce na Urszulę Kuczyńską, ideowym terrorze działaczy transseksualnych i tropieniu „lajkozbroni”.


Waldemar Krysiak odnosi się do sprawy byłem działaczki Partii Razem. Przyznaje, że zna osobiście Urszulę Kuczyńską. Jest w stanie, jak mówi, wyobrazić sobie, co teraz czuje. Informuje, że kiedyś był tęczowym aktywistą. Wówczas nie mówiło się jeszcze o LGBT, tylko o gejach. Krysiak wystąpił wówczas w telewizji wRealu24, gdzie stwierdził, że ludzie dzielą się na kobiety i mężczyzn. Został za to mocno zaatakowany przez innych działaczy gejowskich.

Bloger podkreśla, że transseksualnym aktywistom nie wystarczy, że jest się wobec nich neutralnym. Wymagają aktywnego poparcia, którego brak uznają za atak na siebie.

 Chodzi, jak wyjaśnia, o wymuszenie na całej lewicy jednomyślności. Na lewicy trwa polowanie na TERF-y, czyli feministki uważające, że „aby być kobietą, trzeba być kobietą”.

 Krysiak stwierdza, że rozporkowa lewica śledzi polubienia w mediach społecznościowych, by później donosić do pracodawców.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego wyjaśnia, że pod płaszczykiem troski o cudze uczucia lewacy chcą ograniczyć wolność słowa.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Ideologia LGBT nie może narzucać Kościołowi interpretacji nauki Chrystusa / ks. Zygmunt Zieliński, „Kurier WNET” 81/2021

LGBT czyni z seksualności pole walki ideologicznej. Homoseksualizmowi przynosi szkody, gdyż wywleka na zewnątrz intymną sferę człowieka, nie dając mu możliwości sprzeciwu, co najwyżej wyobcowania się.

Zygmunt Zieliński

Problem postawiony na głowie

Homoseksualizm jest stary jak ludzkość. Bywał, i w wielu miejscach jest nadal, traktowany jako dewiacja. W jakim sensie? Najłagodniej rzecz ujmując – jako zboczenie z drogi właściwej ogółowi ludzkości.

Można powiedzieć: ogółowi, bo to, że homoseksualizm jest sytuacją wyjątkową, nie ulega wątpliwości i twierdzenie przeciwne nie ma najmniejszego uzasadnienia. Nie znaczy to wcale, że człowiek obarczony taką właściwością – nie wzdragajmy się na słowo „obarczony”, gdyż nie ma on łatwego życia – godny jest potępienia lub ma być poddany ostracyzmowi. Zresztą homoseksualizm jest przypadłością, rzec by trzeba, prywatną i kojarzy się z jednostką. Podobnie zresztą orientacja seksualna kobieta–mężczyzna.

Ani homoseksualizm, ani przeciwna mu orientacja nie stwarzają przesłanki dla tworzenia na zasadzie opcji seksualnej jakichś organizacji stanowiących podbudowę dla innych celów: politycznych, społecznych, ideologicznych.

W ostatnich latach LGBT czyni z seksualności pole walki o cele ideologiczne. Homoseksualizmowi przynosi szkody, gdyż wywleka na zewnątrz intymną sferę człowieka, nie dając mu w zasadzie możliwości sprzeciwu, co najwyżej wyobcowanie się, co też wielu homoseksualistów czyni.

Oczywiste jest, że żaden człowiek poważnie traktujący siebie samego nie zjawi się na tzw. marszu równości. Politycy tam obecni bardziej cenią wątpliwą popularność niż szacunek dla samych siebie.

Sięgam do około 80 lat wstecz, odkąd zacząłem postrzegać świat jeśli nie w pełnych, to w zasadniczych jego realiach. Pierwszy raz zetknąłem się z homoseksualistą, mają 18 lat; zresztą był to ojciec rodziny. To był szok, ale mimo zdumienia, nigdy tego człowieka nie potępiałem. Z biegiem czasu dowiedziałem się, że o jego przypadłości wiedziało pół miasta, a on funkcjonował w swoim zawodzie bez przeszkód. Z biegiem czasu poznałem co najmniej kilka dziesiątków osób o skłonnościach homoseksualnych. Wielu z nich kosztem wielkiego wysiłku panowało nad nimi i oni zawsze budzili we mnie szacunek, nawet swego rodzaju podziw. Jeśli zauważało się niechęć do ludzi wspomnianej opcji seksualnej, to prawie zawsze podłoże tego było inne. Chodziło głównie o uwodzenie osób młodocianych, nie orientujących się w istocie problemu, z czego zazwyczaj wynikały tragiczne konsekwencje.

Z tego, co wyżej napisano, wynika, że homoseksualizm traktowano powszechnie jako skłonność naturalną i dopóki nie rzutowała ona negatywnie na otoczenie, spotykała się z tolerancją. Gdy chodzi o stronę religijną, to był to casus conscientiae – sprawa sumienia – i jeśli ci ludzie gdzieś znajdowali zrozumienie, to zwłaszcza w konfesjonale. Na przekór ideologom LGBT zapewniam, że wiem dokładnie, o czym piszę.

Wywiad o. Jamesa Martina, jezuity amerykańskiego, w 2017 roku mianowanego przez papieża Franciszka konsultantem w Watykańskim Sekretariacie ds. Komunikacji, przeprowadzony przez Zuzannę Radzik dla „Tygodnika Powszechnego” (nr 17/2019), nie wywołał sensacji, choć treść jego skądinąd jest sensacyjna. Ale jest to zakonnik znany ze swej sympatii dla LGBT.

Bardziej może szokować jego ostatnia wypowiedź. „Wolność religijna nie powinna być używana jako pozór dla homofobii. Czy katolickie ośrodki adopcyjne będą też wykluczać pary, które są żydowskie albo protestanckie?” – napisał na Twitterze. Ten wpis mówi o jezuicie Jamesie Martinie w zasadzie wszystko. Jak zwykle – na co zwrócimy w dalszym ciągu baczniejszą uwagę – używa on czegoś w rodzaju skrótów myślowych, co mu pozwala na majstrowanie dwuznaczności. W tej mętnej wodzie nie wiadomo nigdy, co się złowi. Tak więc tzw. związki homoseksualne stawia on na równi z małżeństwami żydowskimi i protestanckimi. Można dopowiedzieć, że nie tylko z nimi, ale z każdym małżeństwem. Wymienione przez niego związki są jednak rzeczywistymi małżeństwami – nieważne jakiego wyznania czy religii – i tworzą normalne rodziny, toteż dziecko przez nie adoptowane może w nich znaleźć zdrową, rodzinną atmosferę, nie zagrażającą jego osobowości ani psychice. Tego nie można powiedzieć o związkach, gdzie jest dwóch tatusiów czy dwie mamusie, czego dziecko nie pojmie, a dorastając, staje bezradne wobec zjawiska, które trudno mu zaakceptować, zwłaszcza kiedy w szkole i na każdym kroku spotyka rodziny, gdzie tatuś jest tatusiem, a mamusia mamusią. Kto jak kto, ale kapłan nie powinien takich spraw traktować fałszywie, gdyż jego autorytet ma swe źródło w Ewangelii, a przynajmniej tak być powinno. Nauka zaś ewangeliczna o małżeństwie jest jednoznaczna.

Zatem salva reverentia, ale coś się o. Martinowi pomyliło, a przy okazji także dostojnikom watykańskim – nie śmiem wymienić papieża Franciszka – skoro takiego „eksperta” powołano do znanej dykasterii watykańskiej.

Wracając do jego wywiadu udzielonego „Tygodnikowi Powszechnemu”: pojechał ojciec jezuita, jak to się mówi, po bandzie – także w wymiarze teologicznym. W sensie metodologicznym pomylił dwa pojęcia: LGBT i homoseksualizm. Ciekawe byłoby, gdyby zapytać homoseksualistę traktującego tę opcję jako swą sprawę osobistą, bez dostępu do niej ideologii i interesów osób trzecich, czy by się na takie utożsamienie zgodził. Bardzo w to wątpię. Ale tego nie wiem tak naprawdę ani ja, ani o. Martin. Dlatego, stawiając tu znak równości, popełnia on co najmniej nadużycie metodologiczne. LGBT bowiem jest ideologią, czego dowodzi na każdym kroku. Choćby hucpiarskie i rozwydrzone wybryki tzw. Strajku Kobiet, gdzie symbole LGBT były na porządku dziennym. To środowisko podpisywało się pod atakami wandalizmu wobec obiektów sakralnych. To nie Kościół ich wykluczył, bo nawet nie miał ku temu okazji, ale oni zajęli wobec niego wrogie stanowisko. Zatem LGBT to ideologia lewacko-libertyńska mająca na celu doprowadzenie do zmian cywilizacyjnych, które pozwoliłyby temu środowisku dyktować zasady życia społecznego, obyczajowego, stosując przy tym naciski mające na celu zamknięcie ust każdemu, kto w tej materii miałby inne zdanie.

Czego więc broni o. Martin? Odpowiedź daje zachowanie środowisk LGBT, które stosują terror psychiczny, a wobec Kościoła także fizyczny, by wymusić podporządkowanie wszystkich sfer życia swojej ideologii. Ludzie, którzy manifestują w tej materii inne zdanie, często są wykluczani, tracą pracę, tak jak w komunizmie ci, którzy sprzeciwiali się totalitaryzmowi i partii. Czymże różni się od tamtego totalitaryzmu totalitaryzm lobby LGBT?

Tymczasem w wywiadzie ojciec jezuita sugeruje, że „gdyby Jezus chodził teraz po świecie, stałby właśnie z osobami LGBT, bo to one są najbardziej marginalizowane”. Na pytanie: „Czemu zwykły ksiądz miałby się zająć duszpasterstwem osób LGBT?” – odpowiada: „Odpowiedź jest prosta: bo są ochrzczonymi katolikami. Są częścią twojej parafii, nie mniej niż inni”. Pomijając to, że teolog Martin wyraźnie wykrzywia przekaz ewangeliczny, gdyż zdaje się twierdzić, że Pan Jezus zaakceptowałby LGBT, co jest właśnie przejawem dwuznaczności widocznej we wszystkich wypowiedziach tego zakonnika, należy zapytać, na jakiej podstawie uważa on, że osoby należące do kategorii LGBT mogą uchodzić za członków Kościoła, skoro na każdym kroku one same temu zaprzeczają i to w sposób wyjątkowo odrażający?

Św. Paweł w I liście do Koryntian, w rozdziale 6, wersie 9 pisze: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego”.

Pan Jezus obcował z grzesznikami, ale zawsze żądał od nich nawrócenia. Ale to nie odpowiada sposobowi myślenia o. Martina. Oczywiście ma on rację, że każdemu, także osobom wyznającym ideologię LGBT, należy pomagać, ale nigdzie ani słówkiem nie wspomina on o tym, jakie obowiązki na tych osobach ciążą.

Po prostu z jego, jak już zaznaczono, dwuznacznej wypowiedzi wynika, że należy ich opcję przyjąć jak każdą inną. Bo jak inaczej rozumieć jego słowa: „Mamy skłonność do redukowania spraw osób LGBT do ich związków i seksualności, a przecież ich życie jest o wiele bogatsze. Chcą się spotkać z Bogiem w Eucharystii, doświadczyć Ducha Świętego we wspólnocie czy ojcowskiej miłości w Kościele. To nie tak, że większość z nich głównie szuka sposobu, jak zmienić nauczanie Kościoła. One chciałyby po prostu poczuć się w domu”.

Trudno zrozumieć, o co właściwie o. Martinowi chodzi. Najprościej byłoby przyjąć, że z całym bagażem, z jakim kroczą oni przez życie, jako pary pseudomałżeńskie, unieszczęśliwiające adoptowane dzieci, jako osoby akceptujące aborcję, powinni korzystać ze wszystkiego, co daje Kościół tym, którzy trudzą się wokół Królestwa Bożego tak, jak to nakazuje Ewangelia. Przecież środowiska LGBT walczą także o aborcję, i to na życzenie. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r. stanowi: „Zgodnie z kanonem 1398, »kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa«. W praktyce oznacza to, że taka osoba nie może dłużej uczestniczyć w życiu sakramentalnym, zostać świadkiem na ślubie czy rodzicem chrzestnym, sprawować posługi ani należeć do organizacji katolickich”.

Można, a nawet trzeba zapytać o. Martina, sprowadzając problem przezeń poruszony na grunt logicznego myślenia, ku czemu zmierzają jego wywody i czy zasady obowiązujące w Kościele można w kontekście jego wypowiedzi w ogóle brać poważnie? Analogiczna jest sprawa protestu pewnych środowisk w Polsce wobec żądania od kandydatów do bierzmowania oświadczenia, że nie akceptują aborcji. Przecież jest to nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek każdego duszpasterza. Czy ekskomunikowany wierny może uczestniczyć w życiu sakramentalnym? Jest tu pewna zawiniona niejasność, gdyż powinno być jasno powiedziane, że osoba akceptująca czy żądająca aborcji nie może być w Kościele.

Kościół katolicki modyfikował na przestrzeni swych dziejów środki duszpasterskie, jakimi się posługiwał. Nic w tym dziwnego, bo i człowiek ewoluował w swoim myśleniu i sposobie postrzegania świata, w tym siebie samego. Ilekroć jednak usiłowano rozwadniać treści ewangeliczne lub dostosowywać je do danej współczesności, dochodziło do rozbieżności, a jej rezultatem było odłączenie od Kościoła mającego sukcesję apostolską.

Nazywamy te grupy „braćmi odłączonymi”. I są oni rzeczywiście braćmi. Podobnie nie przestają nimi być ci, którzy znaleźli się poza Kościołem z takich powodów, o których tu mowa. Ale nie Kościół ich wyobcował. Uczynili i czynią to oni sami. I to bynajmniej nie dlatego, że obrzucają nieczystościami mury świątyń, nawet nie dlatego, że obscenicznie znieważają służbę Bożą, ale dlatego, że kwestionują to, co zastrzeżone tylko Bogu – decydowanie o życiu i śmierci, świadomie odrzucają przykazania Boże. Kościół na tych braci czeka, ale do nich należy pierwszy krok – nawrócenie. Tego wymagał Chrystus.

Jeśli ktoś mieniący się teologiem katolickim, nawet jeśli ma atest papieski, tego nie pojmuje, to pozostaje jeszcze zwykła ludzka uczciwość – a ta wzbrania mącenia ludziom w głowach. Sprawy, o których wypowiada się o. Martin, nie znoszą dwuznaczników i teologii kleconej na jakiś użytek. „Niech mowa wasza będzie: tak, tak, nie, nie. A co nadto jest od Złego pochodzi” (Mt 5,37).

Artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Problem postawiony na głowie” znajduje się na s. 10 marcowego „Kuriera WNET” nr 81/2021.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Problem postawiony na głowie” na s. 10 marcowego „Kuriera WNET” nr 81/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Olivier Bault: francuski minister skarży się, że nie mógł odwiedzić strefy wolnej od LGBT

Olivier Bault o komentarzach mediów francuskich odnośnie wizyty Clémenta Beaune w Polsce i niespełnionym zamierzeniu odwiedzenia Kraśnika.

[related id=139075 side=right] W dniach 8-10 marca nasz kraj odwiedził  francuski sekretarz stanu ds. europejskich. Clément Beaune rozmawiał z ministrem ds. europejskich Konradem Szymańskim i ministrem klimatu Michałem Kurtyką. Medialny odbiór wizyty zdominował wywołany przez francuskiego gościa temat „stref wolnych od LGBT”. Beaune wyraził żal, że wbrew jego prośbom polskie władze nie umożliwiły mu wizyty w jednej z takich stref, powołując się na względy epidemiczne. Olivier Bault wskazuje, iż

Pewne źródło potwierdziło Radiu Europa, że fizyczne bezpieczeństwo francuskiego ministra mogło nie być zapewnione w strefie anty-LGBT.

Francuskie medium podkreśliło, że to pierwszy taki przypadek by ministrowi kraju UE ograniczano swobodę poruszania na terenie Unii. We wtorek wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk zaprzeczył jakoby francuskiemu ministrowi zabroniono odwiedzenie Kraśnika. Po oświadczeniu tym Beaune stwierdził, że rząd polski nie tyle mu zabronił, co wywierał naciski, aby do Kraśnika nie jechał, dając do zrozumienia, że jeśli pojedzie to nie będzie rozmów na poziomie rządowym. Sam Beaune identyfikuje się jako gej i zapowiadał od dawna chęć odwiedzenia tzw. stref wolnych od LGBT. Zaznaczył on, że chce je odwiedzić tym bardziej, że jego żydowscy przodkowie zostali deportowani z Francji. Ujął się za działaczami LGBT:

To są ludzie, którzy są atakowani, bo bronią praw kobiet i praw LGBT.

Bault zauważa, że dwa francuskojęzyczne media rosyjskie: Sputnik i ERT, które uchodzą nad Sekwaną za konserwatywne podłapały temat rzekomej odmowy zgody na wizytę francuskiego ministra w Kraśniku.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Grzegorz Górny: Kard. Sarah jest jednym z nielicznych w gronie kardynalskim, który osobiście doświadczył prześladowań

Grzegorz Górny o kardynale Robercie Sarahu, jego życiu, poglądach i przejściu na emeryturę oraz o ideologii gender narzucanej przez Unię Europejską.

[related id=94762 side=right] W lutym  kard. Robert Sarah zrezygnował z urzędu prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Grzegorz Górny wskazuje, że nie ma w tym nic dziwnego biorąc pod uwagę, że purpurat wkroczył już w wiek emerytalny, czyli 75 lat. Kadencja gwinejskiego hierarchy została wydłużona o 8 miesięcy, prawdopodobnie na czas poszukiwania następcy.

Przeżył dzieciństwo, młodość w Gwinei. Po dekolonizacji ten kraj był przez pewien czas komunistyczny – Kościół był prześladowany.

Górny wskazuje, że kard. Sarah ma za sobą osobiste doświadczenie prześladowań. Jest jednocześnie głęboko uduchowionym intelektualistą.

Wielu widziało go w gronie potencjalnych papabili.

Duchowny należy do nurtu związanego z papieżem Benedyktem XVI, czyli zachowawczego. Broni tradycyjnego rozumienia liturgii i sprzeciwia się kolonizacji ideologicznej. W ideologii gender widzi przykład praktyk kolonialnych – Zachód znów próbuje narzucić krajom Trzeciego Świata swoją ideologię. Tymczasem Parlament Europejski ogłasza UE strefą wolności LGBTIQ.

Wolność jest tylko w tytule, a tak naprawdę jest to zapowiedź zamordyzmu – narzucania pewnej ideologii pod przymusem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Krasnodębski: jedyna możliwość skutecznego działania w PE to powstanie jak największej grupy prawicowej

Prof. Zdzisław Krasnodębski o tzw. strefie wolności osób LGBTIQ, prześladowaniu homoseksualistów, zmianie definicji małżeństwa oraz o możliwości porozumienia z Marine Le Pen i Matteo Salvinim w PE.

Lewica ma nowy proletariat – różne mniejszości seksualne, które ponoć są prześladowane.

Prof. Zdzisław Krasnodębski komentuje debatę w Parlamencie Europejskim na temat projektu rezolucji ustanawiającego w Unii Europejskiej „strefę wolności dla osób LGBTIQ”. Ma być to odpowiedzią na rzekomo powstające w Polsce od 2019 r. „strefy wolne od LGBT” oraz rosnącą dyskryminację wobec osób homoseksualnych.

Prof. Krasnodębski podkreśla, że celem jest zmiana porządku prawnego tak, by definicję małżeństwa rozszerzyć na pary jednopłciowe, które będą miały też prawo do adopcji dzieci. Postulaty nie kończą się jednak na tym. Chodzi o to, aby przemodelować całą kulturę.

 Europoseł wskazuje, że w PE pojawiają się postulaty, aby sformalizowane związki jednopłciowe zawarte w jednym kraju UE były uznawane we wszystkich. Odnosi się do pozycji sił bardziej prawicowych w europarlamencie.

Gość Poranka Wnet wskazuje, że brytyjscy europosłowie nie bali się krytyki, lecz budowali szeroką koalicję. Stwierdza, że potrzebne jest szerokie porozumienie, która musi mieć jednak pewne jasno zakreślone granice.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Teraz dorośli słuchają dzieci. Świat stanął na głowie / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier Wnet” nr 81/2021

Miałam 12 lat, gdy odmówiłam podpisania listu potępiającego polskich biskupów. Za mną zrobiła to cała klasa. Wymówka była prosta – nie nam oceniać dorosłych. Ale nas wychowało pokolenie przedwojenne.

Jadwiga Chmielowska

Marzec, nadchodzi wiosna i dzień jest wyraźnie dłuższy. 1 marca znów oddamy hołd tym, którzy walczyli z sowieckim okupantem, ratując honor Polaków. Nie wybraliśmy komunistów, ten ustrój i władze z nadania Moskwy narzucono nam siłą. Pomimo jakoby zwycięstwa Solidarności, do dziś tkwimy w PRL-u bis. Oto trzecie pokolenie UB walczy z trzecim pokoleniem AK. Coraz bardziej ta wojna plemion jest niezrozumiała. Nikt nie sprawdza, kto jest czyim synem i wnukiem, a warto. Wtedy wiele spraw staje się jasne.

Świat obiegła informacja, że ojciec Nancy Pelosi, przewodniczącej Izby Reprezentantów USA, który był członkiem Partii Demokratycznej, udzielał się w latach 40. XX w. jako przyjaciel ZSRS i występował na imprezach organizacji prokomunistycznych. Może to tłumaczyć jej nienawiść do Trumpa? Czym skorupka za młodu nasiąknie… lub: niedaleko pada jabłko od jabłoni. Pewne poglądy kształtują się w domu rodzinnym.

Nietrudno jednak młodych ludzi wepchnąć na minę, zwłaszcza gdy poziom edukacji jest żenująco niski. Coraz mniej można liczyć na uzupełnienie wiedzy za pomocą przekazu rodzinnego. Żerują na tym hochsztaplerzy.

Młodzież poszukująca prawdy i wzorców została w złej wierze edukowana przez pseudonarodowców spod znaku Moczara. Mało znają myśl polityczną Dmowskiego, pozdrawiają się tzw. salutem rzymskim. Zadbano o to, by w III RP historię rugowano ze szkół średnich. Nikt z rozwrzeszczanych hejterowców nie wie, że to amerykański chrześcijański socjalista Francis Bellamy (1855–1931) opracował salut, którego używano od 1892 r. podczas ślubowania wierności fladze USA. W 1942 r. zaniechano go jako kojarzącego się z narodowym socjalizmem. Choć przed II wojną światową salut rzymski był popularny w polskich środowiskach narodowych, od czasu napadu hitlerowskiej III Rzeszy na Polskę stał się symbolem okupanta jako hołdowanie Hitlerowi! Trudno zrozumieć, jak ktokolwiek w Polsce może podnieść ramię w tym geście.

Moczarowcy górą – to oni gloryfikowali antysemityzm i przejęli hasła ND! Tak jak po wojnie główne ostrze nienawiści skierowane było nie tyle w AK, co w NSZ. Żołnierze zostali wymordowani, a politycy, np. Bolesław Piasecki, przejęci przez struktury UB. Warto wspomnieć, że pozostający na emigracji przedwojenny działacz ND Jędrzej Giertych był potępiany przez środowisko Rządu Londyńskiego za wypowiedzi broniące nowych władz w Warszawie. Po wydarzeniach 1956 r. poparł Gomułkę. Ostro krytykował Komitet Obrony Robotników i poparł wprowadzenie stanu wojennego w Polsce, uważając Solidarność za zamaskowany ruch komunistyczny zdominowany przez żydowskich trockistów. Giertych został wydalony z emigracyjnej Partii Narodowej z powodu swojego stosunku do władz PRL.

Kilkunastoletni Tomasz Greniuch przewinął się przez ONR. Nie ukrywał tego, gdy kandydował do IPN. Teraz spotkał go hejt środowisk, które walkę z mową nienawiści mają za szyld swego działania. Próbują zaszczuć człowieka za błąd dzieciństwa.

Ciekawe, czy nastolatki wrzeszczące w szeregach Lempart wiedzą, że w dorosłym życiu będą się tłumaczyć z niszczenia Polski, a ich wnuki – wstydzić się za dziadków.

Miałam 12 lat, gdy odmówiłam podpisania listu potępiającego polskich biskupów za gest pojednania z biskupami niemieckimi. Za mną zrobiła to cała klasa. Ale nas wychowało pokolenie przedwojenne. Wymówka była prosta – jesteśmy dziećmi i nie nam oceniać dorosłych. Teraz dorośli słuchają dzieci w sprawach klimatu. Świat stanął na głowie.

Jak sprawdzają się gadżety wyznawców religii klimatycznej, doświadczyła nie tylko Europa, ale i Teksas w USA.

W Wielkim Poście módlmy się o dar roztropności i pokory. Jak kruchy jest człowiek, widzimy w pandemii. Może powinniśmy pomóc Słowakom i Czechom, przyjmować ich do szpitala zapasowego w Katowicach. Taki gest przechodzi do historii stosunków między narodami.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 marcowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 81/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pojawiła się szansa na wypowiedzenie konwencji stambulskiej / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 81/2021

Ta kontrowersyjna konwencja nie wprowadziła żadnych nowych rozwiązań służących skutecznemu zwalczaniu przemocy wobec kobiet czy innych osób. Trzeba zatrzymać ideologiczne, genderowe szaleństwo.

Jolanta Hajdasz

W ostatnich dniach media obiegło kolorowe zdjęcie trzech roześmianych mężczyzn, z których jeden trzymał na rękach niemowlę, a prasa mainstreamowa z radością obwieściła światu, iż w Kalifornii po raz pierwszy sąd zgodził się zarejestrować dziecko, które w akcie urodzenia ma wpisane trzech ojców, a nie ma żadnej matki.

To nie jest głupi dowcip, tylko skutek nowoczesnej procedury, która doprowadziła do tak nienaturalnej sytuacji i usankcjonowała prawnie eliminację z życia małego człowieka jego mamy, choć przecież ona istnieje, nawet bez względu na to, czy chciała się przyznać do swojego dziecka, czy też nie.

Ta sprawa jest kolejnym przykładem szaleństwa, do którego prowadzi negowanie tradycyjnych ról kobiety i mężczyzny, i wpisywanie tego do porządku prawnego. Do takich właśnie groteskowych i niebezpiecznych sytuacji prowadzi w systemie prawnym tzw. perspektywa gender, czyli oparcie się na radykalnej ideologii negującej podstawy tradycyjnego porządku społecznego. Jest to niebezpieczeństwo, którym Polska jest zagrożona w najwyższym stopniu. Już przecież w 2015 roku prezydent Bronisław Komorowski podpisał tzw. konwencję stambulską, a ona zobowiązuje państwa, które ją przyjęły, do wprowadzenia perspektywy gender do swojego porządku prawnego.

Teraz pojawiła się wreszcie realna szansa, by to zmienić. W lutym Marszałek Sejmu Elżbieta Witek skierowała obywatelski projekt „Tak dla rodziny, nie dla gender” do pierwszego czytania, co oznacza, że posłowie najpóźniej w marcu będą musieli się zająć ustawą o wypowiedzeniu przez Polskę genderowej konwencji stambulskiej.

To ogromnie ważna ustawa i ważne prace parlamentarne. Bez zbędnych słów – to wielka szansa na powrót zdrowego rozsądku do naszego porządku prawnego.

Wypowiedzenie konwencji to przede wszystkim szansa, by powstrzymać skutki wprowadzanej przez nią ideologii, które coraz wyraźniej obserwujemy w wielu państwach zachodniej Europy. Te skutki to chociażby agresywna indoktrynacja lewicowa dzieci w szkołach, ich wulgarna seksualizacja, czy np. niszczenie sportu kobiecego poprzez wprowadzanie do damskiej rywalizacji sportowej mężczyzn określających się jako kobiety, co ma miejsce w Stanach Zjednoczonych już za prezydentury Joe Bidena.

I co warto podkreślić – ta kontrowersyjna konwencja nie wprowadziła żadnych nowych rozwiązań służących skutecznemu zwalczaniu przemocy wobec kobiet czy innych osób. Dlatego teraz trzeba przekonać polskich parlamentarzystów do opowiedzenia się po stronie fundamentalnych praw każdego człowieka i – podkreślam – po stronie zdrowego rozsądku. Debata nad wypowiedzeniem konwencji stambulskiej przez polski Sejm jest też ważną okazją, żeby poprawić nasz system przeciwdziałania przemocy i system pomocy jej ofiarom. Chyba nie trzeba specjalnie uzasadniać, dlaczego jest to zawsze aktualne. Ważne, by system ten był oparty nie na oderwanych od rzeczywistości ideologicznych pomysłach, ale na realnym zapobieganiu przemocy i realnym wsparciu ofiar.

Obawiam się niestety, że w najbliższych dniach będziemy znowu świadkami zmasowanego ataku części mediów na wszystkich przeciwników ideologii gender i media te przewrotnie będą znowu przekonywać opinię publiczną, że sprzeciw wobec konwencji stambulskiej oznacza popieranie przemocy domowej.

Tak jest od wielu lat. Nie można temu wierzyć ani nie można dać się oszukać. Trzeba po prostu jak najszybciej zobowiązać polskie władze do wypowiedzenia szkodliwej dla rodziny konwencji, po to, by w naszym kraju choćby próbować zatrzymać ideologiczne, genderowe szaleństwo, jakie ogarnia świat. W interesie nas wszystkich i dla nas wszystkich.

Artykuł Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 marcowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 81/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego