Krok w stronę związków partnerskich? Nowe prawa i obowiązki dla konkubinatów

Konkubenci będą musieli zostać uwzględnieni w oświadczeniach majątkowych polityków, a lekarza będą mogli wypisać receptę pro familie dla osoby z którą „pozostają we wspólnym pożyciu”.

W przyjętej przez Sejm ustawie o jawności majątkowej polityków poszerzono katalog osób, które muszą ujawniać zarobki, o te „pozostające we wspólnym pożyciu” z politykiem- donosi „Dziennik Gazeta Prawna”. Zgodnie z wykładnią Sądu Najwyższego chodzi o relację, „w której istnieją jednocześnie więzi duchowe (emocjonalne), fizyczne oraz gospodarcze (wspólne gospodarstwo domowe)”.

Nie możemy zaprzeczać rzeczywistości – mówi jeden z polityków PiS.

Poseł Włodzimierz Bernacki (PiS), przewodniczący komisji regulaminowej, która pracowała nad ustawą o majątkach, podkreśla, że jeżeli ktoś pozostaje we wspólnym pożyciu hetero- czy homoseksualnym, nie powinien się wstydzić osoby, którą kocha. A jeżeli razem prowadzą życie, to taka osoba powinna złożyć publicznie oświadczenie majątkowe.

Odmienność płci osób pozostających w takiej relacji nie jest warunkiem uznania ich za pozostające we wspólnym pożyciu w rozumieniu art. 115 par. 11 k.k. – ocenił Sąd Najwyższy w uchwale z 2016 r.

Zgodnie z uchwałami Sądu Najwyższego z 2012 r., a potem z 2016, osoby pozostające we wspólnym pożyciu to także dwie osoby tej samej płci. Zdaniem siedmioosobowego składu sędziowskiego chodzi o osobę, która „pozostaje z inną osobą w takiej relacji faktycznej, w której pomiędzy nimi istnieją jednocześnie więzi duchowe (emocjonalne), fizyczne oraz gospodarcze (wspólne gospodarstwo domowe)”.

Przed tymi uchwałami SN, pomimo że w przepisach pojawiało się pojęcie osób pozostających we wspólnym pożyciu – na przykład w ustawie o prawach pacjenta, która umożliwia takiej osobie dostęp do informacji o stanie zdrowia nieprzytomnego pacjenta – w praktyce nie uznawano, że może to też dotyczyć związków jednopłciowych.

Mówi Anna Mazurczak, adwokatka działająca na rzecz środowisk LGBT. Jak dodaje, zapis o „osobach pozostających we wspólnym pożyciu” pojawia się też w ustawie antyterrorystycznej przyjętej w 2018 r.

Odmiennie interpretuje tę sprawę część polityków PiS.

Myślę, że autorzy przepisów, mimo to mieli na myśli związki nieformalne, ale tylko kobiet i mężczyzn. Nie sądzę, by to robiono z myślą o parach homoseksualnych.

Tak ocenia to Jan Mosiński, poseł PiS.

Działacze PiS zgodnie odżegnują się od chęci zmiany konstytucyjnej definicji małżeństwa i pozwolenia na adopcję dzieci przez sformalizowane związki homoseksualne, ale jak pisze DGP, w mniej konserwatywnym skrzydle partii rządzącej związki partnerskie nie są już traktowane tak zero-jedynkowo.

 Artykuł 115 k.k. ściśle wiążę z ustawą zasadniczą, która mówi o małżeństwie jako związku mężczyzny i kobiety oraz o rodzinie. Pytanie, czy uchwała siedmiu sędziów SN z 2016 r. jest zbieżna z konstytucją oraz na ile wiąże ona legislatorów.

Dodaje poseł Mosiński.

A.P.

Bortkiewicz: Źródło ideologii LGBT stanowi niszczenie ładu społecznego, archetypu, którym jest instytucja małżeństwa

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz przybliża sprawę wypowiedzi biskupa Marka Jędraszewskiego dotyczącą ideologii LGBT.

 

 

Myślę, że warto zacząć od diagnozy, którą postawił arcybiskup Marek Jędraszewski, nazywają ideologię LFBT czerwoną zarazą. Jest to sformułowanie o charakterze przenośni, która jest niezwykle trafna. Ideologia wywodzi się wprost z nurtu lewicowego, a jej źródło stanowi niszczenie ładu społecznego, archetypu, którym jest instytucja małżeństwa – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

W 1968 roku głoszono dwa podstawowe hasła: „Zabrania się zabraniać” i „Nie ma już nauczyciela ani Boga, sam jesteś Bogiem”. Odrzucono dekalog, który oparty jest na przykazaniach zakazujących zła oraz odrzucono autorytet Boga i Kościoła. Są to ewidentne czerwone elementy, których społeczeństwo nie powinno zignorować. Ludzie, którzy głoszą ideologię gender mają wszelkie prawa: prawo do życia, wolności itp. Nie mają jednak roszczeń do zawierania małżeństw jednopłciowych  i adoptowania dzieci. Gość „Popołudnia WNET” podkreśla, że kultura nie jest w stanie natury biologicznej i racjonalnej, jeżeli to zmienia, czyni to ze szkodą dla człowieka.

Małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, tak było, jest i będzie, niezależnie od orzeczeń różnych instytucji prawnych i medialnych. Jest to pojęcie, które wynika nie z historii i tradycji, ale z natury racjonalnej człowieka – podkreśla rozmówca.

M.N.

Osoba, która podpisuje Deklarację LGBT+ pełną wiedzą i świadomością, jest dywersantem wobec społeczeństwa i Ojczyzny

Od ponad 30 lat w związku z pracą misyjną w Afryce mam możność obserwowania, jakie spustoszenie duchowe czyni ideologia gender, niszcząc godność i tożsamość człowieka już od wieku przedszkolnego.

o. Jerzy Garda

Szanowny Panie Prezydencie!

18 lutego 2019 r. podpisał Pan Deklarację LGBT+, dokument od A do Z przygotowany przez lobby mniejszości seksualnych i realizujący postulaty tej grupy. Konsekwencją zrealizowania tych postulatów jest w pierwszym rzędzie wprowadzenie we wszystkich warszawskich szkołach agresywnej edukacji seksualnej typu C, opartej na standardach WHO, które po raz pierwszy były oficjalnie w Polsce prezentowane 22.04.2013 roku na konferencji z udziałem ministra edukacji i ministra zdrowia.

Wiek 0–4 lat: Radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja. Świadomość, że związki są różnorodne; różne koncepcje rodziny.
Wiek 4–6 lat: Związki osób tej samej płci. Szacunek dla różnych norm związanych z seksualnością. Zadowolenie i przyjemność z dotykania własnego ciała (masturbacja/autostymulacja).
Wiek 6–9 lat: Zmiany dotyczące ciała, miesiączkowanie, ejakulacja. Wybory dotyczące rodzicielstwa i ciąży. Mity dotyczące prokreacji. Rożne metody antykoncepcji. Akceptacja różnorodności.
Wiek 9–12 lat: Skuteczne stosowanie prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych. Przyjemność, masturbacja, orgazm. Różnice między tożsamością płciową i płcią biologiczną; miłość wobec osób tej samej płci. Akceptacja różnych opinii, poglądów i zachowań w odniesieniu do seksualności.
Wiek 12–15 lat: Podejmowanie świadomego wyboru co do metody antykoncepcji i jej skuteczne stosowanie. Tożsamość płciowa i orientacja seksualna, w tym „coming out”/homoseksualizm. Ciąża (także w związku między osobami tej samej płci). Umiejętność negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego seksu.
Wiek 15 lat: Krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.. Akceptacja różnych orientacji seksualnych i tożsamości. Zmiana możliwych negatywnych odczuć, odrazy i nienawiści wobec homoseksualizmu na akceptację różnic seksualnych. Dokonanie „coming outu” (czyli ujawniania wobec innych uczuć homoseksualnych lub biseksualnych). Struktura rodziny i zmiany, małżeństwa z przymusu, homoseksualizm/biseksualizm/aseksualność, samotne rodzicielstwo. (…)

8.06.2019 roku, na ulice stolicy wyszedł tzw. marsz równości, czyli „ohyda spustoszenia”, w czasie którego doszło do znieważania naszego Boga i Matki Najświętszej. Miały tam miejsce liczne bluźnierstwa, świętokradztwa, profanacje, wyszydzanie wiary, parodiowanie i kpiny z naszych najświętszych świętości z Eucharystią włącznie, przez uczestników tego marszu.

Słowa oceniające to wydarzenie, które padły z Pańskich ust, były nie mniej bulwersujące niż same wydarzenia w czasie marszu! Powiedział Pan: „Było radośnie i kolorowo, dziękuję za mnóstwo pozytywnej energii”.

Te dwa wydarzenia – podpisanie Deklaracji LGBT+ i ocena tzw. marszu równości sugerują następujące wnioski:

1. Osoba, która podpisuje Deklarację LGBT+ i wyraża opinię o „marszu” nie przeczytała, co podpisuje, i nie widziała wydarzenia, które ocenia. W przypadku Prezydenta Stolicy, z którym to urzędem wiąże się autorytet i zaufanie społeczne, jeżeli podpisuje i ocenia bez rozeznania, czyni to nieodpowiedzialnie.

2. Jeżeli czyni to – podpisuje Deklarację LGBT+ i wyraża opinię – z pełną wiedzą i świadomością, jest dywersantem wobec społeczeństwa i Ojczyzny.

Prokuraturze i innym prawnikom pozostawiam ocenę i ściganie przestępstw zgodnie z obowiązującym prawem w tej materii w naszej Ojczyźnie.

Ponieważ deklaruje się Pan, Panie Prezydencie, jako osoba wierząca w Pana Boga w Kościele rzymskokatolickim, a działania Pana są przeciwne Dekalogowi i nauce Kościoła, prowadzi to do zamieszania w umysłach nie tylko u katolików. (…)

Od ponad 30 lat w związku z pracą misyjną w Afryce mam możność obserwowania, jakie spustoszenie duchowe wśród dzieci i młodzieży czyni ideologia gender szerzona przez lobby LGBT, niszcząc godność i tożsamość człowieka już od wieku przedszkolnego.

(…) Na koniec chcę zadać Panu następujące pytanie: Czy Pan chce, aby Polska, zaczynając od Warszawy, była obozem koncentracyjnym dla seksualnych – cielesnych, duchowych, moralnych i psychicznych – zbrodniczych eksperymentów na polskich dzieciach, młodzieży i rodzinach, dokonywanych przez ideologów gender i agresorów LGBT+, tak jak Auschwitz był miejscem zbrodniczych, pseudomedycznych eksperymentów dokonywanych przez niemieckich oprawców na osobach więźniów?

Muszę jeszcze napisać, co w powyższej sprawie ma do powiedzenia nasz Zbawiciel Jezus Chrystus: „Kto by zaś zgorszył jedno z tych maleńkich, które we Mnie wierzą, lepiej by mu było, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i pogrążono w głębinie morskiej. Biada światu za zgorszenia. Muszą bowiem przyjść zgorszenia, wszelako biada temu człowiekowi, przez którego przychodzi zgorszenie” (Mt 18,6–7). (…)

List otwarty o. Jerzego Gardy do Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego znajduje się na s. 4 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List otwarty o. Jerzego Gardy do Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego na s. 4 lipcowego „Kuriera WNET”, nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Grzegorz Strzemecki: Mniejszość chce rządzić większością! […] To jest niezwykle destrukcyjny proces

Grzegorz Strzemecki demaskuje prawdziwe intencje twórców społeczności LGBT. Na edukacje seksualną ma być przeznaczone prawie 5 milionów złotych pochodzących z podatków Warszawiaków.

Grzegorz Strzemecki Wiceprezes Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza mówi o inicjatywie w ramach warszawskiego budżetu obywatelskiego, która zakłada „przeprowadzenie warsztatów, działań teatralnych, artystycznych i animacyjnych, które posłużą jako narzędzie edukacji seksualnej różnych grup wiekowych”. Jak komentuje, wydarzenie to jest próbą wprowadzenia tylnymi drzwiami, poza kontrolą systemu edukacyjnego, indoktrynacji młodzieży. Projekt, pod pretekstem rzekomej tolerancji podważa również znaczenie tradycyjnej rodziny.

W czasie wojen, to właśnie rodzina utrzymywała ludzi przy życiu.

Grzegorz Strzemecki podkreśla, że w obecnych czasach wiele wielkich światowych korporacji stanęło po stronie społeczności LGBT, udzielając jej wsparcia finansowego, co pozwoliło jej na różne niebezpieczne dla dobra większości działania.

To jest niezwykle destrukcyjny proces.

Nasz gość przytacza również treść nagrań rozmów edukatorów seksualnych prowadzących podobnego rodzaju warsztaty, na których ujawniają oni strategię, jaką się kierują. Polega ona na stopniowym dochodzeniu do kwestii, które są najbardziej kontrowersyjne. Ponadto, sami edukatorzy nie ukrywają tego, że ich działania to „dywersyjna akcja kulturowa”, która ma zmienić przekonania kulturowe, które dzieci wyniosły z domu. Jak mówi gość „Popołudnia WNET”, podważa to dwa fundamentalne prawa: rodziców do wychowania dziecka i samego dziecka do zachowania tożsamości kulturowej. Strzemecki przytacza art. 20 pkt 3 Konwencji o prawach dziecka, która w kontekście adopcji stwierdza, że „Przy wyborze odpowiednich rozwiązań należy w sposób właściwy uwzględnić wskazania w zachowaniu ciągłości w wychowaniu dziecka oraz jego tożsamości etnicznej, religijnej, kulturowej i językowej”. Jak twierdzi, „ideolodzy marksistowscy nakreślili takie projekty”, żeby zdobyć władzę.

Ideolodzy, wymyślają ideologie, żeby mieć władzę.

Na tym polegał właśnie projekt ideologiczny Herberta Marcuse’go który idealnie ilustruje dzisiejszą rzeczywistość. Zakładał on pozbawienie praw i władzy większości pod pretekstem obrony uciskanej mniejszości. Natomiast przywództwo, zgodnie z tym projektem, powinno być sprawowane przez bliżej nieokreślonych ludzi „rozumnych”, nie koniecznie wybieranych przez lud.

Obecnie w Radzie Warszawy  trwa polemika na temat wspomnianego projektu obywatelskiego. Strzemecki wzywa słuchaczy do wyrażania swoich opinii, poprzez stronę, na której znajduje się poświęcona temu zakładka. Zachęca do zasypania Ratusza mailami.

Jesteśmy na etapie konsultacji, podczas których Polacy mogą wysyłać maile ze swoimi uwagami.

Grzegorz Strzemecki podkreśla również, że MEN za rządów PiS stara się podejmować działania przeciwko edukacji seksualnej dzieci i młodzieży, a także chronić tradycyjne, rodzinne wartości.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P./M.K.

Tenkraj, z najwyższą starannością zorganizowany przez tajne służby i agenturę, ulega dewastacji na naszych oczach!

Wara Kaczyńskiemu od swobody twórczej! Chcemy scen kopulacji, koprofagii i masturbacji w naszych teatrach! Parafiańszczyzna, dulszczyzna i polskość to nienormalność – nie zniszczą naszej tolerancji!

Jan Martini

Gdańskie Waginalia

W przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego odbyła się w Gdańsku uroczysta Parada Równości z udziałem prezydenta Gdańska, korpusu dyplomatycznego, profesorów gdańskich uczelni i licznych homoseksualistów, biseksualistów, transseksualistów, monoseksualistów, multiseksualistów oraz – po prostu – seksualistów.

Jakże europejska, kolorowa impreza, w której ludzie się do siebie uśmiechali, miała formę procesji ku czci Waginy – Króla. Centralnym punktem procesji był niesiony na patyku wizerunek zewnętrznych narządów rodnych kobiety, co według organizatorów miało być protestem przeciw opresyjnemu traktowaniu waginy przez patriarchalnych mężczyzn, choć złośliwi twierdzą, że był to symboliczny wizerunek damy – działaczki samorządowej.

Czasy się zmieniają – do niedawna rysunki tego rodzaju spotkać było można tylko w podniszczonych klozetach prowincjonalnych dworców PKS, a dziś trafiły na salony. Nawiasem mówiąc, wciąż formalnie obowiązuje artykuł 141 Kodeksu Wykroczeń, który stanowi: „Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek, podlega karze ograniczenia wolności lub grzywny do 1,5 tys.”.

Wygląda na to, że wizerunek taki na trwałe wszedł do krajobrazu politycznego kraju, bo od tej pory wszędzie, gdzie toczy się walka o postęp, na sztandarach jest p…da.

Wynika to z faktu, że wciąż ci sami aktywiści wędrują po kraju wraz ze swoimi rekwizytami, transparentami i sztandarami. Prezydent Trzaskowski określił liczbę osób LGBT+ w Warszawie na 200 tysięcy, ale nie wiadomo w jaki sposób to policzył (ankiety personalne? Sondy uliczne?). Prawdopodobnie dane dostarczyli mu aktywiści gejowscy. Parę lat temu, gdy w Angli toczyła się prawna batalia o małżeństa homoseksualne, przedstawiono parlamentarzystom wyniki badań naukowych, z których wynikalo, że sprawa dotyczy 15 procent populacji. Po uchwaleniu prawa okazało się, że nastąpił błąd o rząd wielkości – nie 15, a 1,5 procent…

Kilka dni po pierwszych Waginaliach odbyła się, również w Gdańsku, kolejna impreza tego typu. Jeszcze bardziej uroczysta, bo z udziałem certyfikowanego Europejczyka – przewodniczącego Donalda Tuska i licznych samorządowców. Wywiadowcom moherowych beretów udało się zdobyć przemówienie, które nie zostało wówczas wygłoszone, gdyż po przegranych wyborach „macher z zaplecza przestawił wajchę” („nie jesteście żadnym antypisem!”) i treść wystąpienia się zdezaktualizowała. „We free people! My wolni ludzie! Nie pozwolimy, by Kaczyński wypchnął nas z Europy! Nie po to grupa ludzi o europejskich nazwiskach wprowadzała nas na członka Europy, by teraz wyciągać.

Miller i Huebner, Thun und Graf, Szejnfeld und Rotfeld, Rosati, Schnepf, Hartman i Blumsztajn – to dzięki nim mamy autostrady, montownie i hurtownie, multikina i aquaparki, galerie i banki. Populiści – ręce precz od banków!

Dzięki kredytom możemy kupić w sklepach wielkopowierzchniowych plazmę i klimę. Nie dajmy Kaczyńskiemu niszczyć sklepów wielkopowierzchniowych! Są one potrzebne głodnym dzieciom i brzuchom naszych kobiet! Nie pozwolimy, by kler katolicki dotykał brzuchów naszych kobiet! Nasze macice należą do brzydkiej starej panny bez posagu! Żądamy europejskiej edukacji w przedszkolach! Niech nasze maluchy poznają nowoczesne i innowacyjne techniki współczesnej europejskiej masturbacji! Kaczyński nie powstrzyma nas od niekonwencjonalnych ról społecznych i niestereotypowych zachowań płciowych! Wara Kaczyńskiemu od swobody twórczej naszych artystów! Chcemy scen kopulacji, koprofagii i masturbacji w naszych teatrach! Parafianszczyzna, dulszczyzna i polskość to nienormalność – nie zniszczą naszej tolerancji!

Jako ludzie dialogu i kompromisu żądamy, by Kaczyński przestał niszczyć tenkraj. Tenkraj, z najwyższą starannością zorganizowany przez tajne służby i agenturę, ulega dewastacji na naszych oczach!

Kaczyński swoją dyktatorską, faszystowską działalnością już zdewastował następujące dziedziny (w kolejności alfabetycznej): bezpieczeństwo obywateli, dobrostan czytelników red. Michnika, honor oficerów służb mundurowych, kontrwywiad NATO, macice polskich kobiet, myślistwo, łowiectwo i rybołówstwo, nowoczesność w domu i zagrodzie, obronność Polski, praworządność, pozycję Polski w Europie, Puszczę Białowieską i populację dzika, prawa reprodukcyjne środowisk LGBT, reputację sędziów, samorządy terytorialne, służbę zdrowia i sądownictwo, stosunki międzynarodowe, szkolnictwo,Telewizję Publiczną, totalną opozycję, Trybunał Konstytucyjny, wolność słowa, sumienia i zgromadzeń.

Nasze stanowcze NIE dla prób zawłaszczenia mediów i nacjonalizacji prasy! Niezależne niemieckie gazety, szerzące wartości europejskie, są gwarantem naszej demokracji, a słynny niemiecki obiektywizm jest nam pomocny przy budowie otwartego społeczeństwa i przezwyciężaniu zaściankowości. Kamiński i jego siepacze o szóstej rano nie zabronią nam wolności gospodarczej – business na służbie zdrowia będzie robiony! Kaczyński nie zniszczy międzynarodowo uznanego autorytetu Lecha Wałęsy – noblista donosił bez swojej wiedzy i zgody, i tylko na ludzi, którzy wtedy byli nikim i dziś są nikim. Nie damy Kaczyńskiemu otworzyć puszki z Pandorą ksenofobii i nietolerancji! Serdecznie witamy muzułmańskich emigrantów! Niech ich młode, silne ramiona ubogacą nasze środowiska LGBT! Niech rozkwita różowo-tęczowa Polska pod zielonym sztandarem Proroka! Tak nam dopomóż Schultz i Juncker, Junkers & Messerschmidt, Allach i Akbar!”.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Gdańskie Waginalia” znajduje się na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Gdańskie Waginalia” na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dopiero kilka lat temu nastąpiła nachalna promocja dewiacji seksualnych. Ktoś pomylił tolerancję z aprobatą

Tzw. elitom, celebrytom słoma z butów wychodzi. No cóż, pokazują z jakich domów pochodzą. Kto ich wychowywał. Na kilometr śmierdzą partyjniakami i ubowcami – inteligencją z komunistycznego awansu.

Jadwiga Chmielowska

Lipy kwitną, wszak mamy lipiec i wakacje. Czas na refleksję, na nabranie dystansu do zalewu propagandy już nie tak bardzo nowej, niebezpiecznej ideologii. Komunizm teraz nadchodzi z Zachodu. On od połowy XIX wieku tam był. Przecież Marks i Engels nie byli Rosjanami. To tylko do nas przyszedł po wojnie ten siermiężny, zaszczepiony na gruncie rosyjskim przez Lenina. Pamiętamy walkę klas, była już też walka ras (narodowy socjalizm Hitlera), teraz jest walka płci i preferencji seksualnych – LGBTiQ. Ideologia, która ma wychować nowego człowieka i nad nim panować.

Bolszewizm zabijał nie tylko duszę, ale i ciało, komunizm zachodni zabija duszę. Proroctwo opisane w książce Orwella Rok 1984 spełnia się tu i teraz. Z historii wymazywani są bohaterowie, a w ich miejsce wstawia się wygodne pacynki. Określaniem, co jest a co nie jest językiem nienawiści, zajmują się najwięksi siewcy nienawiści.

Propagatorzy idei LGBTiQ krzywdzą prawdziwych homoseksualistów. Ośmieszają ich i konfliktują z heteroseksualnymi. Nikt ze znanych mi osobiście gejów nie ubiera się tak, jak widzimy na ulicznych paradach.

W przeciwieństwie do wielu krajów Zachodu, homoseksualiści nie byli w Polsce prześladowani – nie trafiali do więzień. Jak podaje Wikipedia – polskie prawo karne przestało karać stosunki homoseksualne w 1932 roku. Nie byli mordowani, jak np. w Niemczech.

W czasach PRL-u homoseksualiści byli szantażowani przez SB. Akcja „Hiacynt” prowadzona przez MO i SB doprowadziła do ewidencji ok. 12 tys. gejów. Wielu z nich było szantażowanych i poszło na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Niektórych z nich SB kierowała do seminariów duchownych, aby niszczyć Kościół. Część wyemigrowała. Sprawa prześladowań dostała się do mediów zagranicznych. Geje, aby SB nie zakładała im teczek, zaczęli się kryć ze swoimi skłonnościami.

W III RP nikt nikomu nie zaglądał do alkowy. Dopiero kilka lat temu nastąpiła nachalna promocja dewiacji seksualnych. Ktoś pomylił tolerancję z aprobatą.

Takiego wylewu chamstwa jeszcze w III Rzeczpospolitej nie było. To właśnie tzw. elitom, celebrytom słoma z butów wychodzi. No cóż, pokazują z jakich domów pochodzą. Kto ich wychowywał. Na kilometr śmierdzą partyjniakami i ubowcami – inteligencją z komunistycznego awansu. Na nic stopnie naukowe; jak tylko otworzą usta, już wiadomo, kim są. Nie wstydzą się tego, że gardzą innymi. Dla nich ubodzy byli śmieciami, co wielokrotnie nie tylko mówili, ale i pisali. Liczyła się „kasa”. Na każdym kroku wyśmiewają osoby wierzące. Walka z Kościołem jest walką z narodem, jego tradycją i wartościami. Chrześcijanie im stoją na drodze ku stworzeniu nowego człowieka. Z Bogiem walczyli Lenin, Stalin i Hitler, bo ludźmi wierzącymi nie da się manipulować do końca, by zmienić w bezmózgich niewolników. Jakoś Leibniz czy Einstein nie mieli problemu z istnieniem Boga. Oni po prostu wiedzieli, że Bóg istnieje.

Dlaczego tak wielu, odrzucając Dekalog, tworzy chaos i podąża w nicość? Trzeba się zastanowić, w czym tak przeszkadzają współczesnemu szaleństwu Bóg i osoby wierzące.

Chrześcijanie są najbardziej prześladowani na całym świecie. Są mordowani w Afryce i Chinach. Może wierzący są znienawidzeni dlatego, że nie boją się niczego i nikogo z wyjątkiem Boga. Zachowują człowieczeństwo i służą dobru. Kochają bliźniego jak siebie samego. Starają się czynić dobro, mimo swej ułomności. Upadają i się podnoszą. Są w stanie za przyjaciół swoich i Ojczyznę oddać życie. To, że nadstawiają drugi policzek, nie znaczy, że w sprawach naprawdę istotnych – tak jak Jezus siłą posprzątał świątynię – nie pójdą Jego śladem. Czasem mam wrażenie, że żyjemy w czasach ostatecznych, że Szatan szaleje. Prawda przemieszana z fałszem, dobro ze złem. Może czas powiedzieć wreszcie „Non possumus”.

PS Jednak warto walczyć. Polska skutecznie zablokowała w UE niekorzystne dla niej i Europy kandydatury.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Sławiński: Mamy do czynienia z nachalną propagandą LGBT. Państwowe agencje nie powinny uczestniczyć w tym procederze

– Poprawność poszła za daleko. To jest narzucane przez administrację, która chce być super poprawna. Te działania zaczynają mieć totalnie odwrotny skutek – dodaje Aleksander Sławiński.

Tomasz Wybranowski rozmawiał z szefem londyńskiego oddziału Radia WNET Aleksandrem Sławińskim na temat rodzajów ludzkiej godności w kontekście nachalnej promocji ideologii LGBT. Gospodarz Studia 37 na początku rozmowy przytoczył cytat z książki Triumf człowieka pospolitego pióra profesora Ryszarda Legutki:

[Obecne pojęcie godności] Nie zobowiązywało człowieka do doskonalących go działań i do zdobywania jakiejkolwiek moralnej zasługi, lecz pozwalało mu zgłaszać roszczenia i usprawiedliwiać swoje działania na podstawie argumentów o przysługującej mu a priori godności ludzkiej. Ktoś, kto pragnął zadowolenia świni, był w takim samym stopniu wyposażony w godność jak ten, kto starał się pójść drogą Sokratesa./…/ Godność w nowym rozumieniu okazała się zatem czynnikiem wspierającym minimalistyczną koncepcję człowieka albo – by lepiej to wyrazić – była tej koncepcji prawowitym dzieckiem.

Jak powiedział rozmówca Tomasza Wybranowskiego, nachalna ideologiczna propaganda z którą mamy do czynienia, musi w końcu spotkać się z silnym sprzeciwem, tak jak wielokrotnie miało to miejsce w historii:

Jak wiemy, zawsze w takich momentach nie kończyło się to najlepiej. Czy to było narzucanie ideologii faszystowskiej, czy komunistycznej, czy tak jak dzisiaj, jeżeli chodzi o pewne elementy naszej kultury, naszej moralności.

Aleksander Sławiński odniósł się do sposobu, w jaki władze stolicy Wielkiej Brytanii propagują ideologię LGBT. Chodzi konkretnie o „przyozdobienie” Londyńskich stacji symboliką tęczową, bezpośrednio kojarzoną z lewicową ideologią:

W okolicy Hammersmith, symbol określony nazwą stacji lub też logiem samego metra, został symbolicznie zamieniony w tęczową flagę. Troszeczkę mnie to zaskoczyło, ponieważ jak wiemy, metro londyńskie jest firmą, która powinna reprezentować wszystkie wszystkich mieszkańców Londynu, również ludzi, którzy z pewnymi ideologiami się nie zgadzają.

Dalej szef londyńskiego oddziału Radia WNET wymienia przykłady „dosyć nachalnej propagandy środowisk LGBT”. Jak zaznaczył, propaganda w poprzednich latach dotykała nawet komisariatu policji, gdzie zawieszono ogromną tęczową flagę. Ostatnimi czasy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zmieniło na oficjalnym profilu Facebookowym własne logo na tęczowe barwy, jednoznacznie kojarzone z ideologią LGBT. Jego zdaniem, tego typu działania, które do tej pory dotyczyły co najwyżej prywatnych firm, nie powinny być realizowane w ramach oficjalnych państwowych agencji czy spółek skarbu państwa:

Nie wiem czy państwo, które z samego założenia jest sekularne, powinno takie rzeczy robić […] zrozumiałem, że na przykład prywatne firmy jak John Lewis, które również zmieniają swoje logo na fladze tęczową robią to, ponieważ to jest ich prywatna sprawa, to są prywatne spółki. Dziwne jest kiedy robią to właśnie takie agencje jak Home Office.

W dalszej części swojej wypowiedzi, Aleksander Sławiński odniósł się również do wyraźnych nacisków na różne organy publiczne, które mają doprowadzić do usunięcia takich pojęć jak ojciec i mąż, żona, matka, a zamiast nich używać terminów takich jak… partner:

Poprawność poszła za daleko. To jest narzucane przez administrację, która chce być super poprawna. Te działania zaczynają mieć totalnie odwrotny skutek. Po pierwsze dzieci nie potrafią się identyfikować ze swoimi rodzicami, gdyż nawet nie wiedzą jak ich nazwać, a po drugie, w samych zapisach administracyjnych trudne jest wytłumaczenie tego, między innymi samym urzędnikom.

A.M.K.

Antoine, czyli sielanka sprzed wojny kultur, kiedy homoseksualizm był sprawą (cechą/przypadłością?) czysto osobistą

O wojnie kultur piszą moi koledzy z łamów „Kuriera WNET”, więc ja postanowiłem sięgnąć dziś pamięcią do czasów, gdy upodobania seksualne okazywano w sypialni, a nie na ulicznych demonstracjach.

Henryk Krzyżanowski

W latach sześćdziesiątych sensacją dla drzemiącego w gomułkowskiej drętwocie Sieradza były wizyty Antoine’a Cierplikowskiego. Chłopski syn (jak znaczna część sieradzan wtedy), urodzony w chałupie nad Żegliną; potem słynny paryżanin, fryzjer-artysta, pełnoprawny uczestnik paryskiej bohemy, w latach dwudziestych także jej mecenas, na starość zatęsknił do stron ojczystych i zaczął przyjeżdżać do rodziny. Był wtedy uroczyście podejmowany w sieradzkiej farze przez swojego znajomego, zresztą też z Francji, ks. infułata Apolinarego Leśniewskiego. Pamiętam Antoine’a, jak zasiadał w ławce kolatorskiej, ekscentryczny i zadbany 80-latek o mocnym makijażu na ruchliwej i wyrazistej twarzy, w fantazyjnym surducie i w zamszowych pantoflach koloru bordo na bardzo grubej podeszwie. A ksiądz infułat od ołtarza witał go jako „naszego znakomitego ziomka”.

Wszyscy wiedzieli o nieskrywanym homoseksualizmie Antoine’a (co prawda w młodości był żonaty i miał nawet dziecko), ale to, co się liczyło, to jego powrót w glorii, pieniądze (podobno zresztą kończyły się), no i fakt, że feta odbywała się wśród swoich, w kościele, a nie w komitecie partyjnym. W tamtych czasach homoseksualizm był czymś (cechą/ przypadłością/ grzechem?) czysto osobistym i nie ustawiał po tej czy tamtej stronie frontu tzw. preferencji – nie było wtedy takiego pojęcia.

Antoine osiadł w końcu na stałe w Sieradzu i do końca życia przyjaźnił się z ks. Leśniewskim – notabene duchownym dużego formatu: przyjacielem, a wcześniej seminaryjnym wychowawcą prymasa Wyszyńskiego, jak on kapelanem AK i jak on więzionym przez komunistów. Czy taka przyjaźń byłaby możliwa teraz? Nie jestem pewien.

Antoine umarł w roku 1976, a po kilku latach na jego grobie stanęła kopia rzeźby jego paryskiego przyjaciela Xawerego Dunikowskiego z cmentarza Passy, gdzie wcześniej zamierzał spocząć. Rzeźba, mimo swej nieco młodopolskiej zmysłowości, stoi spokojnie na cmentarzu w moherowym podobno Sieradzu o kilkanaście metrów od tradycyjnej płyty z czarnego granitu na grobie ks. infułata Leśniewskiego. Estetyczna odrębność obu nagrobków nie razi – w końcu gdzie, jak nie na cmentarzu, ma rację bytu eklektyzm?

Felieton Henryka Krzyżanowskiego „Antoine, czyli sielanka sprzed wojny kultur” znajduje się na s. 2 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Henryka Krzyżanowskiego „Antoine, czyli sielanka sprzed wojny kultur” na s. 2 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Maciejewski, Lodowski: Choć Polska wygrywa z LGBT+, młode pokolenie jest im przychylne. Być może trzeba z nim walczyć

– Być może przez ideologię LGBT+ będziemy walczyć o umysły nastolatków. Trzeba pamiętać, że póki będzie miała kontekst kontrkulturowy, będzie kusić młodych – mówią Jakub Maciejewski i Miłosz Lodowski.

 

Jakub Maciejewski, dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie”,  i Miłosz Lodowski, grafik i były współpracownik Pawła Kukiza, mówią o ekspansji ideologii LGBT+ w Polsce, która zyskuje na popularności zwłaszcza wśród nastolatków. Drugi z gości Popołudnia zwraca uwagę, że dopóki ten nurt w myśleniu będzie miał kontekst kontrkulturowy, dopóty pozostanie on atrakcyjny dla młodych ludzi. Z opinią tą nie zgadza się Maciejewski, dla którego ideologia LGBT+ już stała się częścią kultury masowej. Według niego świadczy o tym m.in. fakt, że żadna korporacja zajmująca się produkcją seriali nie promuje wartości chrześcijańskich.

„To jest już mainstream, który udaje katakumby. Znaczy, oni wiecznie są prześladowani. Tak jak szturmują Jasną Górę z jakimiś wynaturzonymi figurami, jakimś przekazem takim pornograficznym, erotycznym. To oni wciąż są ciemiężeni, oni czekają, aż ktoś ich pobije, czekają, aż ktoś ich będzie znieważał, i oni wiecznie będą udawali te katakumby. Nawet jak ostatni katolik w Polsce zostanie i będzie się tylko modlił z różańcem w swoim domu, to oni nadal będą mówili, że są prześladowani”.

Dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie” zaznacza, że już w latach 80. w Stanach Zjednoczonych organizacje LGBT+ ukuły w piśmie The Gay Agenda plan narracji na najbliższe dekady. Jego częścią było sformułowanie „my wiecznie jako męczennicy”.

Lodowski ostrzega, że z powodu idei lansowanych przez LGBT+ może czekać nas wojna o umysły z młodszym pokoleniem. Podkreśla w niej doniosłą rolę wychowawców, którzy powinni wziąć odpowiedzialność za wychowanie nastolatków.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

OSTATNIE 6 DNI ZBIÓRKI NA NOWE STUDIO WNET

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Kochający dzieci, już nie musicie chować się po kątach! Dzięki władzom stolicy możecie śmiało patrzeć w przyszłość!

Ciekawe będą wyglądać zajęcia praktyczne, Jak nauczyć malucha odróżniania dobrego i złego dotyku, nie dotykając go w różny sposób? A co zrobić, jeśli podopieczny nie radzi sobie np. z masturbacją?

Zbigniew Kopczyński

Po latach kaganek oświaty dotarł i nad Wisłę, gdzie krzewiciele postępu, skupieni wokół „Gazety Wyborczej”, z honorami należnymi autorytetom moralnym, podejmowali pierwszego pedofila zjednoczonej Europy – Daniela Cohn-Bendita, Prometeusza wręcz europejskiej pedofilii. Przełomu to wprawdzie nie przyniosło, ale już skrócenie przedawnienia pedofilii z 10 do 5 lat za rządów partii prawdziwych Europejczyków było małym światełkiem w tunelu, budzącym nadzieję na lepsze jutro. Podobną jaskółką była skuteczna obrona znanego reżysera-pedofila przed amerykańskim ciemnogrodem. Wprawdzie były też wtedy rytualne pohukiwania byłego premiera, grożącego pedofilom kastracją chemiczną, ale to chyba dla zmylenia przeciwnika, bo na pohukiwaniach się skończyło. (…)

Idyllę zepsuł film Sekielskich. Pech chciał, że absolutnym przypadkiem wyemitowano go krótko przed wyborami, co wywołało histeryczną reakcję partii rządzącej i licytację na antypedofilski radykalizm.

Na nic zdała się godna Rejtana postawa posłów Koalicji Europejskiej, bojkotującej głosowanie. Pisowski ciemnogród dopiął swego i do wprowadzonego już wcześniej rejestru pedofilów dodał zaostrzenie kar oraz zapowiedział powołanie specjalnej komisji do zbadania skali pedofilii. Jednym słowem: wykluczenie społeczne i stygmatyzacja kochających dzieci.

I w tej beznadziejnej, wydawałoby się, sytuacji koło ratunkowe rzuciła nieoceniona Platforma Obywatelska w osobie prezydenta Warszawy. To on jest nadzieją pedofilów na normalne życie.

Już nie trzeba przebierać się w sutannę. Wystarczy krótkie przeszkolenie, by zostać szanowanym seksedukatorem z nieograniczonym dostępem do dzieci. A wtedy żyć, nie umierać, istny raj na ziemi.

Oczywiście edukatorów w szkołach obowiązują pewne zasady i pewnie nie wszystko będzie możliwe, przynajmniej nie od razu. Ale jeśli poczytać wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia, na których opierają się programy edukacji seksualnej według karty podpisanej przez prezydenta Warszawy, widzimy mnóstwo możliwości dla miłośników dzieci. Najciekawiej wyglądają zajęcia praktyczne. Jak nauczyć malucha odróżniania dobrego i złego dotyku, nie dotykając go w różny sposób? A co zrobić, jeśli podopieczny nie radzi sobie np. z masturbacją, czego wymaga WHO? Już widzę te błyski w pedofilskich oczach!

Krok po kroku zdobywając zaufanie uczniów, można będzie przejść do bardziej zaawansowanych praktyk, o jakich pisał guru europejskiej pedofilii w swoich wspomnieniach o pracy w przedszkolu.

Szczegółów nie będę przytaczał z obawy przed siepaczami Ziobry. Zainteresowani i tak wiedzą, o co chodzi.

A więc – kochający dzieci, głowa do góry! Już nie musicie chować się po kątach ani przebierać w sutanny. Dzięki oświeconym władzom stolicy możecie śmiało patrzeć w przyszłość.

Cały felieton Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Poradnik pedofila” znajduje się na s. 2 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Poradnik pedofila” na s. 2 czerwcowego „Kuriera WNET”, nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego