W historii Polski jeszcze nie było takiego wydarzenia, w którym ponad milion ludzi staje do modlitwy w tym samym czasie

Dzień 76. z 80 / Warszawa – W Poranku WNET Maciej Bodasiński opowiedział o akcji „Różaniec do granic” – wspólnej modlitwie na różańcu 7 października 2017 r. w 319 punktach wzdłuż granic Polski.

W Poranku WNET gościł u Krzysztofa Skowrońskiego Maciej Bodasiński, który opowiedział o współorganizowanej przez siebie akcji „Różaniec do granic”.

– Inicjatywa ta ma zaprosić Opatrzność Bożą do działania mocnego w naszej rzeczywistości, do interwencji w naszym życiu. 7 października będziemy otaczać całą Polskę różańcem – powiedział Maciej Bodasiński o „Różanicu do granic”.

Przedsięwzięcie polega na tym, że wzdłuż granic Polski zostało wyznaczonych 319 kościołów, mniej więcej w równych odstępach. 7 października uczestniczący w nim wierni, a może być nim każdy, będą się w tych świątyniach gromadzić o tej samej godzinie i modlić się na różańcu.

O 10:30 jest przyjazd, o 11:00 Msza Święta, potem krótkie nabożeństwo wprowadzające, a o 14:00 modlitwa różańcowa za Polskę i za świat o pokój.

– To jest akcja, której główną intencją, główną myślą, jest to, żeby modlić się o pokój, o pokój na świecie. Nie tylko i wyłącznie o taki pokój, który jest brakiem wojny. Pokój to jest stan ducha, który jest darem bożym. Bóg daje człowiekowi i światu, jeśli ten się modli i spełnia jego przykazania, stan pokoju. Doświadczenie pokoju może być powszechne, może go doświadczyć świat, jeśli z wiarą duża grupa ludzi zaprosi Boga do rzeczywistości, która go otacza – tak Maciej Bodasiński przedstawił cele „Różańca do granic”.

– Od ponad dwustu lat Matka Boża przez wszystkie objawienia mówi o różnych rzeczach, ale jedna powtarza się cały czas – to jest różaniec. Jest to sposób, narzędzie, przez które dzisiaj mamy wypraszać łaski u Pana Boga dla tego świata. Jest wolą bożą po prostu, żeby różaniec był naszą modlitwą współcześnie używaną – Maciej Bodasiński wyjaśnił, dlaczego akcja obejmuje właśnie modlitwę na różańcu. – Bardzo gorąco zapraszamy 7 października. To bardzo ważne wydarzenie, które może bardzo wiele zmienić w naszej rzeczywistości, w naszym życiu, w naszych sercach.

W rozmowie z Maciejem Bodasińskim można także usłyszeć o skuteczności modlitwy różańcowej, a także jego osobiste świadectwo wiary. Gość Poranka opowiedział także o tym, jak modlitwa na różańcu wpłynęła na losy Polski i świata. Przed kampanią wiedeńską król Jan III Sobieski odwiedził sanktuaria maryjne w Polsce i zawierzył losy wojny Maryi. W tym czasie cały Kościół w Polsce wzywał do modlitwy na różańcu. Jego zdaniem dzięki temu wojskom polskim udało się pokonać Turków pod Wiedniem. Kolejny przykład wymodlenia cudu różańcowego, jaki podał, to czas wojny z bolszewikami w 1920 roku.[related id=37678]

Są też sytuacje odwrotne, gdy Polska „odrzucała chroniącą rękę opatrzności”, gdy nie była wierna przykazaniom, następowały bardzo trudne wydarzenia. Jako przykład Maciej Bodasiński podał rozbiory i czas przed drugą wojną światową.

„Różaniec do granic” jest „zaproszeniem do wielkiego ruchu duchowego w całej Polsce”, żeby Polacy „spojrzeli w górę, zwrócili swoje serca do Pana Boga, odpowiedzieli na zaproszenie Maryi”. Działanie modlitewne ma wydobyć na wierzch wielowiekowe dziedzictwo Polski, jakim jest wiara i królowanie Maryi nad Polską, aby „ze światłem wiary pójść do Europy”.

– 7 października spotykamy się wzdłuż granic Polski. Wzdłuż tych granic są wyznaczone kościoły jako miejsca spotkań. Na stronie internetowej www.rozaniecdogranic.pl jest interaktywna mapa, na której te wszystkie miejsca są zaznaczone. Można zapisać się do podanego punktu. (…) Są wyznaczone linie, do których wolontariusze, osoby posługujące w tych kościołach, będą prowadzić w te miejsca, gdzie rozpocznie się modlitwa. (…)

– Idea jest taka, żeby do punktów modlitwy nie było daleko, żeby można było na piechotę albo samochodem dotrzeć tam w krótkim czasie. Też tak to jest pomyślane, żeby nie musieli państwo nigdzie nocować, wystarczy rano wyjechać z domu, koło 16 wszystko się kończy.

Będą też punkty specjalne. Umówieni są rybacy, którzy wypłyną na Bałtyk, żeby modlić się na różańcu. Podobnie kajakarze, którzy będą modlić się na różańcu, płynąc Bugiem.

W akcję można się też włączyć indywidualnie o 14:00 7 października, na przykład odmawiając dziesiątek różańca. – Nam chodzi o to, żeby przełamać schematy w myśleniu, zrobić coś, co by nie było codzienne. W historii Polski jeszcze nie było takiego wydarzenia, w którym milion ludzi, czy więcej, staje do modlitwy w tym samym czasie wzdłuż granic. My, chrześcijanie, często obserwujemy, czytamy gazety, słuchamy radia i załamujemy ręce nad tym, co się dzieje na świecie, współczujemy, ale sami nie włączamy się w konkretne działanie. Taka modlitwa różańcowa to jest bardzo konkretne działanie, którym możemy wpłynąć na otaczający nas świat – zachęcał do udziału w przedsięwzięciu gość Radia WNET.

Zaprosił też, aby organizować się w grupy i razem jechać modlić się na granicy.

Zapraszamy do wysłuchania Poranka WNET. Rozmowy z Maciejem Bodasińskim są w części drugiej i w części piątej.

JS

 

Prof. Paweł Kalczyński: Gdy huragan uderzał w południowe krańce Florydy, wiatr wiał z prędkością 200 km/h

Dzień 76. z 80 / Warszawa – W Poranku WNET o tym, jak przebiega huragan Irma, który zaatakował Florydę, co wiadomo o stratach oraz czy administracja prezydencka stanęła na wysokości zadania.

Przez Florydę przechodzi huragan Irma. W dzisiejszym Poranku WNET najnowsze informacje z Florydy przekazał Krzysztofowi Skowrońskiemu prof. Paweł Kalczyński.

Huragan Irma zaatakował półwysep Floryda od południa, obecnie jest w jego środku, dojdzie niedługo do jego północnej części. Zniszczenia spowodowane są głównie wiatrem. Gdy huragan uderzał w południowe krańce Florydy, wiatr wiał z prędkością 200 km/h, przy czym nie były to porywy, ale jego stała prędkość. Wtórne uderzenie huraganu na środek stanu ma już prędkość ok. 160 km/h. Pojawiają się też inne zjawiska atmosferyczne – tornada, grad oraz opady deszczu. Wydaje się, że głównym zagrożeniem jest nie deszcz, jak w wypadku huraganu Harvey, który uderzył dwa tygodnie temu w Teksas, a wiatr. [related id=37678]

Mieszkańcy Florydy zdają sobie sprawę, że huragany się zdarzają, ponieważ w ciągu ostatnich stu lat półwysep już ich doświadczał. Na szczęście zniszczenia, jakie Irma dokonała na ulicach, nie są tak wielkie, jakby mogło się to wydawać, sądząc z danych o prędkości wiatru. Z relacji – jak na razie – wynika, że nie ma wiele zawalonych budynków czy pozrywanych dachów. Te dane mogą się jednak zmienić po nocy. Mieszkańcy Florydy mogli dowiedzieć się o zbliżającym się huraganie, przygotować się na niego i ewakuować. Jeśli chodzi o liczbę ofiar, do tej pory potwierdzono śmierć kilku osób. Jednak tak jak w przypadku huraganu Harvey, ich liczba może wzrosnąć do kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu.

Straty będą wielomilardowe, tak jak w Teksasie. Policzyć je będzie można dopiero gdy huragan przejdzie. Administracja Donalda Trumpa jak dotąd – zdaniem Pawła Kalczyńskiego – stanęła na wysokości zadania. Odnosi się wrażenie, że prezydent i jego administracja sto procent czasu poświęcają pomocy poszkodowanym.

Rozmowy z profesorem Pawłem Kalczyńskim można posłuchać w pierwszej części Poranka WNET. Na temat huraganu Irma w dzisiejszym Poranku mówiła też Irena Lasota w części czwartej. Zapraszamy do słuchania.

JS

 

O pustoszącym Florydę i Karaiby huraganie Irma: Obliczenie strat w dolarach tak naprawdę nie oddaje tragedii

Nie stało się to, o czym marzyli korespondenci mediów. Służby meteorologiczne USA  podały, że huragan Irma wytraca swoją moc: „Niestety, nie będzie aż tak silny, jak się spodziewaliśmy”.

– Od kilku dni obliczano, którędy ten huragan będzie przechodził, ale to jest nieobliczalne, ponieważ jest to jedno z tych zjawisk, których nie możemy kontrolować – powiedziała Irena Lasota, pytana o huragan Irma, który wczoraj dotarł do Stanów Zjednoczonych.

– Mimo że ewakuowano całe wschodnie wybrzeże Florydy, to największe uderzenie nastąpiło w zachodnią jej część.

Z pierwszych oględzin wynika, że bardziej niż Miami ucierpiała Tampa i inne miejscowości zachodniego wybrzeża Florydy. Przygotowania do huraganu spowodowały, ze ponad sześć milionów mieszkańców tego stanu opuściło go, udając się w bardziej bezpieczne rejony.

Publicystka wspomniała również o mobilizacji organizacji, które mają doświadczenie w pomaganiu i ratowaniu w trakcie tego typu katastrof. Na Florydę przyjechali wolontariusze z Teksasu, ale też z Nowego Jorku. Szczególnie dobrą opinią cieszy się w USA Czerwony Krzyż.

Zdaniem Ireny Lasoty media amerykańskie skupiły się przede wszystkim na tym, co dzieje się w USA, i praktycznie pomijają milczeniem spustoszenia, jakich dokonała Irma chociażby na Karaibach. Szczególnie poszkodowana jest mała wysepka Saint Martin. W wyniku przejścia huraganu aż 90 procent „wszystkiego, co tam stało”, zostało zmiecionych z powierzchni ziemi.

[related id=37670]- Dla zwykłych ludzi, którzy nie są turystami ani z turystyki nie żyją, jest to katastrofa, która będzie wymagała wielu, wielu lat, aby przywrócić stan sprzed huraganu – oceniła Irena Lasota. Zwróciła uwagę na fakt, że szacowanie strat zależy przede wszystkim od tego, „co ile w danym kraju kosztuje”. Podała tu jako przykład chatkę w górach, którą na Haiti można nabyć za 1000 dolarów, a podobny obiekt na Florydzie – już za 100 tysięcy dolarów.

– Obliczenie strat w dolarach tak naprawdę nie oddaje tragedii tego, co się dzieje – stwierdziła publicystka, podkreślając, że mieszkańcy wysp usytuowanych na Morzu Karaibskim nie mieli nawet czasu na ewakuację, a nawet nie mieli dokąd uciekać. USA ewakuowały z wysp około tysiąca swoich obywateli, to samo zrobiły również Francja i Holandia. Rozmówczyni Poranka przypomniała, że Floryda bardzo często pada ofiarą tego typu kataklizmów, a problemy natury meteorologicznej są także przyczyną tego, że archipelag Key West ma tylko jedno miasto.

– Nie stało się to, o czym marzyli korespondenci telewizyjni i radiowi – powiedziała, ironizując, Irena Lasota – bowiem służby meteorologiczne USA podały, że huragan zaczął wytracać swoją moc, co jeden z dziennikarzy nieopatrznie skomentował wypowiedzią: „niestety nie będzie aż tak silny, jak się spodziewaliśmy”.

[related id=37696]Mimo że huragan uderzył z mniejszą od spodziewanej siłą, to nadal sieje spustoszenie, a ulice Miami, na przykład, wyglądają niczym rzeki. Fala, którą ze sobą przyniósł huragan, sięga pięciu metrów.

– Taki huragan podobno wsysa piasek z plaży i po jego przejściu niektóre plaże nie pojawią się już w tych miejscach, gdzie były – poinformowała Lasota. Jak mówi, obawia się, że Irma poza stratami materialnymi spowoduje nieodwracalne zmiany linii brzegowej. – Woda wróci, ale plaże już niekoniecznie.

– Prezydent Trump jest bardzo dobrze przygotowany. Przede wszystkim to, że otoczony jest wojskowymi, bardzo pomogło jego wizerunkowi medialnemu – oceniła Irena Lasota. Jej zdaniem zachowanie prezydenta, który otacza się ludźmi kompetentnymi, bez wątpienia „podniesie mu rating” u wyborców. – Sytuacja, jaka ma miejsce, wprowadziła pokój między prezydentem a Kongresem, bo pod koniec sierpnia zapowiadało się na wielką wojnę w sprawie budżetu.

[related id=37678]Jej zdaniem Trump w sprawie budżetu postąpił „po swojemu”, bo porozumiał się nad głowami Republikanów z Demokratami, a to pozwoli mu na „odbudowanie Florydy i Teksasu”, które ucierpiały po przejściu huraganów.

W rozmowie również o zadziwiającej sytuacji z „przebiciem się przez granicę polsko-ukraińską prezydenta Saakaszwilego”, a także o ćwiczeniach Zapad 2017.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka WNET

Rozmową z Ireną Lasotą w części czwartej Poranka WNET 

Jan Maria Jackowski: Reforma sądownictwa, reparacje i dekoncentracja mediów niebawem zdominują debatę publiczną [VIDEO]

Dzień 76. z 80/ Warszawa/ W sprawie reparacji odbędzie się ożywiona debata, która, niestety, będzie naznaczona dużą politycznością. To niedobrze, bo to problem, który trzeba merytorycznie rozstrzygać.

[related id=37720]- Było to dobre spotkanie, potrzebne, wyjaśniające całą ścieżkę dochodzenia do reformy wymiaru sprawiedliwości, która obiektywnie jest potrzebna – powiedział senator RP Jan Maria Jackowski, który był gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku Wnet, pytany o piątkowe spotkanie szefa większości parlamentarnej prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z prezydentem Andrzejem Dudą. – Można oczywiście dyskutować na temat zakresu, głębokości, procedur, które temu towarzyszą, bo nie jest tak, że są jakieś jedne jedyne idealne rozwiązania w tej sprawie.

Jego zdaniem była to bardzo ważna rozmowa ze względu na osoby w niej uczestniczące; aktualnie czeka na dalszy rozwój sytuacji, to jest na spotkania prezydenta z szefami poszczególnych klubów parlamentarnych i wreszcie złożenie projektu ustawy, co ma się odbyć jeszcze przed 24 września, zgodnie z terminem wyznaczonym przez prezydenta.

[related id=37478]- Z punktu widzenia funkcjonowania polskiego państwa, ale też losów każdego z nas, ta reforma jest sprawą fundamentalną – podkreślił Jackowski. Pytany, czy przewiduje jakieś zmiany w rządzie, kategorycznie zaprzeczył: – Od początku funkcjonowania tego rządu co pewien czas słyszymy, że jakieś zmiany będą, bo są napięcia, przesilenia. Jest to pewnego rodzaju socjotechnika stosowana przez niektóre media czy część opozycji, mająca na celu tworzenie poczucia niepewności.

– Jeżeli chodzi o zaplecze parlamentarne rządu, jest ono bardzo stabilne – ocenił Jackowski. – Jeśli chodzi o sam rząd, to pani premier decyduje, z kim współpracuje. Ona jest za to konstytucyjnie odpowiedzialna, ona składa wnioski do prezydenta o odwołanie lub powołanie kogoś w skład Rady Ministrów.

– Z wypowiedzi pani premier jasno wynika, że takich planów nie ma – powiedział Jan Maria Jackowski. Przyznał, że tegoroczny sezon polityczny będzie bardzo burzliwy. Jego zdaniem duże poruszenie wywołała wczorajsza informacja o ekspertyzie Biura Analiz Sejmowych w sprawie reparacji wojennych.

– W sprawie reparacji odbędzie się ożywiona debata, która, niestety, będzie naznaczona dużą politycznością. To niedobrze, bo to problem, który trzeba merytorycznie rozstrzygać tak, żeby nie tracić z pola widzenia dobra – powiedział. Jego zdaniem uwagę opinii publicznej nadal będzie ogniskować sprawa reformy wymiaru sprawiedliwości, a także ustawa dekoncentracyjna dotycząca mediów w Polsce.

[related id=37637]- Widać wyraźnie, że wokół tej ustawy będzie spór – powiedział senator, który jest wiceprzewodniczącym Senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Wyjaśnił, że prace nad ustawą dekoncentracyjną nadal trwają. – Mam nadzieję, że to będzie dobra ustawa, żeby nie było niepotrzebnych dyskusji.

W wywiadzie również o objawieniach w Gietrzwałdzie, które są „szczególnym darem dla Polski”, wierze oraz modlitwie różańcowej i jej sprawczej sile.

MoRo

Cały Poranek WNET

Cały wywiad z senatorem Janem Marią Jackowskim w części drugiej Poranka WNET

Obejrzyj również ten wywiad na naszym YouTube!

 

11.09/ W 80 dni dookoła Polski/ Dzień 76. z 80/ Zapraszamy na Poranek WNET z Warszawy

W kolejnym dniu podróży wzdłuż Wisły nadszedł czas na Stolicę. Dzisiejszy Poranek nadajemy z siedziby radia Wnet – budynku PAST-y w Warszawie. Zapraszamy.

Goście Poranka Wnet:

Jan Szyszko – minister środowiska;

Jan Maria Jackowski – senator;

Irena Lasota – publicystka;

Arkadiusz Gołębiewski – dyrektor festiwalu NNW

Paweł Kalczynski – California State Uniwersity;

Maciej Bodasinski – współorganizator akcji „Różaniec do granic”;

Dr hab. Rafał Wiśniecki – dyrektor Narodowego Centrum Kultury;

Piotr Winiarski – przedsiębiorca.


Prowadzący: Krzysztof Skowroński

Realizator: Andrzej Gumbrycht

Wydawca: Jan Brewczyński

Wydawca techniczny: Luiza Komorowska


 

 

 

 

 

 

Część pierwsza:

Jan Szyszko o swoim stawieniu się przed Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Minister będzie tłumaczył, że zaszło nieporozumienie, ponieważ Polska realizuje program Natura 2000, prowadząc działalność ochronną w Puszczy Białowieskiej. Podejrzewa się, że Komisja Europejska w sposób wybiórczy analizowała argumenty i bezzasadnie sformułowała zarzuty. Polska zachowuje się bardzo dobrze i działa zgodnie z prawem, przez co może być przykładem dla innych krajów Unii Europejskiej.

Maciej Bodasiński o inicjatywie „Różaniec do granic”. Uczestnicy tej akcji obejmą modlitwą cały kraj.

Paweł Kalczyńki relacjonuje sytuację na Florydzie, gdzie huragan Irma spustoszenia dokonał. Silnie wiejący wiatr i towarzyszące mu tornada są w tej chwili głównym zagrożeniem dla mieszkańców. Duża liczba obywateli miała czas na ewakuację, ale są też tacy, którzy zostali na miejscu.

 

Część druga:

Cykl audycji ekonomicznych Radia Wnet.

Maciej Bodasiński o akcji „Różaniec do granic”. 7 października 2017 akcja zgromadzi wiernych wzdłuż granic Polski, którzy  o godzinie 14.00 rozpoczną modlitwę różańcową. Główną intencją modlitwy jest pokój na świecie, jak i pokój ducha.

Jan Maria Jackowski zapowiada, że chętnie włączy się do akcji „Różaniec do granic”. Komentuje również spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z Jarosławem Kaczyńskim w kontekście reformy wymiaru sprawiedliwości. Senator nie przewiduje zmian w rządzie w najbliższym czasie.

 

Cześć trzecia:

Piotr Winiarski o uroczystościach rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej, które odbyły się w Wiedniu. Nasz gość brał w nich udział.

Wiadomości Radia Warszawa i słup ogłoszeniowy Radia Wnet.

 

Część czwarta:

Irena Lasota z najnowszymi informacjami z Florydy, gdzie huragan Irma sieje zniszczenie. Media amerykańskie mówi się niemal wyłącznie o sytuacji na Florydzie, pomijając klęski np. na Wyspach Karaibskich – niektóre z wysp prawie zniknęły. „Nie stało się to, o czym marzyli korespondenci radiowi, tv i prasowi” – mów pani redaktor. Huragan Irma nie był aż tak silny, jak się spodziewany, a teraz traci na sile. Natomiast administracja Donalda Trumpa zdaje się być bardzo dobrze przygotowana na tę sytuację.

 

Część piąta:

Dr hab. Rafał Wiśniecki prezentuje płytę „Legenda” zespołu Armia oraz mówi o wydarzeniach kulturalnych organizowanych przez Narodowe Centrum Kultury.

Maciej Bodasiński o naszym dziedzictwie narodowym, którym możemy podzielić się z innymi nacjami. Kultura ma szeroki aspekt, jej znaczną częścią w Polsce jest wiara.

 

Część szósta:

Arkadiusz Gołębiewski o Festiwalu Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci. Przez cały czas toczy się dyskusja, w jaki sposób opowiadać o historii, żeby była ciekawa dla widza i słuchacza.


Posłuchaj całego Poranka Wnet:

 

 

Jarosław Kaczyński prezes PiS: Zwycięstwo jest blisko, tylko musimy cierpliwie i z pełną determinacją iść do przodu

Nikt nie narzuci nam swojej woli z zewnątrz; nawet jeśli (…) będziemy w Europie sami, to pozostaniemy wyspą wolności, tolerancji, tego wszystkiego, co tak silnie było obecne w naszej historii.

To słowa, jakie wypowiedział w niedzielę szef PiS Jarosław Kaczyński przed Pałacem Prezydenckim, podczas obchodów 89. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Podkreślił, że kluczem do zwycięstwa jest cierpliwość i konsekwencja.

„Cierpliwość, spokój, pewność, że mimo różnic zdań idziemy razem – to wszystko musi nam towarzyszyć, bo to zapewnia, że pewnego dnia będziemy mogli powiedzieć, że mamy IV Rzeczpospolitą, że Polska została naprawiona, że naprawa RP została zakończona, że mamy taką Polskę, której chcemy: Polskę sprawiedliwą, Polskę suwerenną, Polskę niepodległą, wolną i silną” – oświadczył lider PiS.

Zwracając się do uczestników comiesięcznego Marszu Pamięci, dodał: „O taką Polskę zabiegamy, o taką Polskę walczymy. I bądźcie pewni, że będziemy mieli taką Polskę, że nikt nam nie narzuci woli z zewnątrz, że nawet jeżeli w pewnych sprawach pozostaniemy w Europie sami, to pozostaniemy i będziemy tą wyspą wolności, tolerancji, tego wszystkiego, co tak silnie było obecne w naszej historii”.

„Zwycięstwo jest blisko, tylko musimy dalej, cierpliwie, z pełną determinacją iść do przodu” – podkreślił Kaczyński.

Nawiązał też do pierwszych mszy i manifestacji odbywających się po katastrofie smoleńskiej 10.04 2010 r. Jak zaznaczył, z różnych powodów nie mógł w nich wtedy brać udziału. „Pierwszy raz byłem siedem lat temu i przed chwilą to sobie przypomniałem. Przypomniałem sobie, jak wtedy daleko byliśmy od tego momentu, w którym jesteśmy dzisiaj. Jak ten nasz marsz przybliżył nas do zwycięstwa. Do tego momentu, w którym staną pomniki, w którym zostanie wyjaśniona prawda” – mówił.

„Spotykaliśmy się pod drodze z różnego rodzaju przeszkodami, ale ogromna większość tych marszów odbywała się. I dzisiaj, pomijając te okrzyki, na które nie warto zwracać uwagi, mieliśmy spokój. Cierpliwość i konsekwencja zwycięża” – dodał Kaczyński.

Przeciw Marszowi Pamięci demonstrowało sto kilkadziesiąt osób.  Z grupy protestujących policjanci wynieśli dwie osoby, m.in. działacza Komitetu Obrony Demokracji Marcina Skubiszewskiego. Towarzyszyły temu okrzyki „hańba”. Przeciwnicy Marszu skandowali też: „wolność, równość, demokracja”.

[related id=34204]Wcześniej w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela odbyła się msza w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Ks. Zbigniew Zembrzuski podkreślił w homilii, że nieustanne dążenie do wypełnienia prawa dekalogu powinno dokonywać się w życiu publicznym i państwowym. Nie wolno nam akceptować rozwiązań zmiany prawa w oderwaniu od dekalogu – apelował.

Po mszy św. jej uczestnicy przeszli pod Pałac Prezydencki. W marszu przeszli m.in. prezes PiS, wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, minister obrony Antoni Macierewicz, minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki oraz przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

[related id=28610]Trasa przemarszu została odgrodzona barierkami – od wysokości Pałacu Ślubów po ulicę Karową; wzdłuż trasy stali policjanci. Przy Hotelu Bristol zebrała się kilkunastoosobowa grupa demonstrantów ze stowarzyszenia Obywatele Solidarni w Akcji, a przy kolumnie Zygmunta – sympatycy Obywateli RP. Niektórzy manifestanci mieli białe róże. Osoby występujące na obu wiecach apelowały do uczestników o spokój, nieagresywne zachowanie i ciszę w czasie przemarszu uczestników mszy przed Pałac.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

PAP/MoRo

 

Biuro Analiz Sejmowych: Polsce przysługują roszczenia odszkodowawcze od Niemiec za II Wojnę Światową 

Zasadne jest twierdzenie, że RP przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze, a twierdzenie, że roszczenia te wygasły lub uległy przedawnieniu jest nieuzasadnione.

„W okresie drugiej wojny światowej Polska poniosła największe, w stosunku do całkowitej liczby ludności i majątku narodowego, straty osobowe i materialne ze wszystkich państw europejskich. Straty te nie wynikały tylko z działań wojennych, ale przede wszystkim z niemieckiej polityki okupacyjnej, w szczególności celowej i zorganizowanej eksterminacji ludności na okupowanych terenach państwa polskiego, a także z intensywnej eksploatacji społeczeństwa polskiego, w tym pracy przymusowej oraz celowego niszczenia mienia, m.in. zburzenia stolicy państwa polskiego Warszawy” – podkreślono w opinii BAS.

[related id=37308]„W związku z tym zasadne jest twierdzenie, że Rzeczypospolitej Polskiej przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze, a twierdzenie, że roszczenia te wygasły lub uległy przedawnieniu jest nieuzasadnione” – czytamy w dokumencie.

W analizie stwierdzono, że uwzględniając treść m.in. IV konwencji haskiej z 1907 r., ustalenia konferencji poczdamskiej oraz postępowanie Niemiec w stosunku do innych państw poszkodowanych w trakcie drugiej wojny światowej, polegające na zawieraniu z nimi umów i wypłacie odszkodowań „państwo niemieckie powinno skompensować państwu polskiemu szkody związane z okresem drugiej wojny światowej”.

„Według powojennych szacunków straty i szkody materialne w mieniu państwowym i prywatnym, spowodowane przez Niemcy w związku z drugą wojną światową, wyniosły ponad 258 mld przedwojennych zł. W przeliczeniu na walutę dolarową wynosiły one około 48,8 mld dolarów amerykańskich, przy zastosowaniu kursu z sierpnia 1939 r., zgodnie z którym 1 dolar odpowiadał 5,3 zł” – czytamy w opinii BAS.

„Straty w majątku trwałym szacowano na 62 mld przedwojennych zł, co stanowiło 3,5 – krotną wartość strat państwa polskiego z okresu pierwszej wojny światowej (17,8 mld przedwojennych zł)” – dodano.

[related id=37644]W opinii BAS wskazano ponadto, że straty biologiczne społeczeństwa polskiego ogółem wyniosły przeszło 6 mln ludzi. „W 1946 r. liczba żyjących obywateli polskich, poszkodowanych w wyniku zbrodni i terroru III Rzeszy Niemieckiej wynosiła 10 mln 84 tys. 585 osób” – napisano.

„Mimo poniesienia w trakcie wojny największych obok ZSRR strat i zniszczeń, Polska i polscy obywatele otrzymali świadczenia pieniężne od Niemiec nie tylko niewspółmierne do poniesionych szkód, ale zdecydowanie niższe niż odszkodowania wypłacone przez RFN innym państwom i ich obywatelom” podkreślono w analizie.

„RFN przeznaczyła na rzecz obywateli państwa polskiego około 600 mln marek niemieckich, licząc łącznie wypłaty dla ofiar eksperymentów pseudomedycznych oraz 'Fundacji Polsko – Niemieckie Pojednanie’. Kwota ta nie stanowi nawet 1 proc. sumy, jaką rząd niemiecki przeznaczył po drugiej wojnie światowej na wypłaty odszkodowań dla obywateli państw Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych oraz Izraela” – wskazało BAS.

[related id=37639]W opinii zaznaczono ponadto, że według art. 3 IV konwencji haskiej z 1907 r. dotyczącej praw i zwyczajów wojny lądowej, podpisanej także przez Niemcy, państwo prowadzące wojnę odpowiada za każdy czyn osoby wchodzącej w skład sił zbrojnych tego państwa. „Obowiązek ten nie został przez Niemcy do dziś zrealizowany wobec Polski” – podał BAS.

W analizie wskazano ponadto, że w wyniku konferencji poczdamskiej postanowiono, że „Niemcy zostaną zmuszone do wynagrodzenia w jak najszerszym stopniu strat i cierpień wyrządzonych Narodom Zjednoczonym i z powodu których naród niemiecki nie może uchylić się od odpowiedzialności”.

„Postanowienie to w stosunku do Polski do dziś nie zostało zrealizowane. Po Konferencji poczdamskiej został zawarty w 1946 r. układ paryski, dotyczący odszkodowań dla państw Europy Zachodniej, Wschodniej, Azji i Afryki, pominięto natomiast państwo polskie” – czytamy.

BAS zwrócił też uwagę, że poza zobowiązaniem ZSRR do zaspokojenia polskich roszczeń ze swojego udziału w reparacjach, protokół z konferencji poczdamskiej nie zawiera postanowienia, zgodnie z którym Polsce nie przysługują żadne inne świadczenia bezpośrednio od Niemiec.

„W Memorandum rządu polskiego, złożonym na konferencji zastępców ministrów spraw zagranicznych w Londynie w styczniu 1947 r., expressis verbis uznano: 'stosownie do Uchwał Poczdamskich stwierdzających, że Niemcy będą zmuszone do wynagrodzenia w jak najszerszym stopniu strat i cierpień wyrządzonych Narodom Zjednoczonym – Polska zastrzega sobie prawo przedłożenia dalszych konkretnych wniosków w tym przedmiocie’” – napisano w opinii Biura.

„Po pierwszej wojnie światowej Polska i Niemcy zawarły w dniu 31 października 1929 r. tzw. umowę likwidacyjną, regulującą kwestię roszczeń finansowych i majątkowych, związanych z wojną oraz traktatem wersalskim. Umowa ta została ogłoszona w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej. Umowa tego rodzaju nie została zawarta między Polską a Niemcami po drugiej wojnie światowej. Republika Federalna Niemiec zawarła natomiast z innymi niż Polska państwami odrębne umowy dotyczące odszkodowań – przede wszystkim konwencję bońską oraz umowy dwustronne z 12 państwami europejskimi w latach 1959 – 1964 w przedmiocie odszkodowań indywidualnych dla obywateli tych państw” – czytamy.

BAS odniósł się też do sprawy zrzeczenia się prze Polskę roszczeń wobec Niemiec z 1953 r.

„Jednostronne oświadczenie Rady Ministrów z dnia 23 sierpnia 1953 r. o zrzeczeniu się przez PRL reparacji wojennych naruszało obowiązującą wówczas Konstytucję z dnia 22 lipca 1952 r., ponieważ sprawy ratyfikacji i wypowiadania umów międzynarodowych należały do kompetencji Rady Państwa, a nie Rady Ministrów” – czytamy.

„Oświadczenie to nie zostało złożone z inicjatywy rządu polskiego, ale z inicjatywy i w wyniku nacisku ze strony ZSRR. Ponadto zgodnie z treścią protokołu z dnia 19 sierpnia 1953 r. z posiedzenia Rady Ministrów zrzeczenie dotyczyło tylko Niemieckiej Republiki Demokratycznej” – podkreślono w analizie.

BAS zaznaczyło jednocześnie, że PRL podejmowała liczne próby uregulowania odszkodowań niemieckich po drugiej wojnie światowej. Miało to miejsce m.in. na XXI i XXII sesji Komisji Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz było związane z wystąpieniem polskiego delegata. Zwracał on uwagę, iż „obywatele polscy nie otrzymują do dzisiaj odszkodowania w związku z dyskryminacyjnym ustawodawstwem RFN i RFN nie poczuwa się do obowiązku spłaty tego tragicznego długu wobec narodu polskiego”.

„Przez wiele lat dwubiegunowy podział polityczny świata uniemożliwiał załatwienie kwestii odszkodowań, co było związane z istnieniem dwóch państw niemieckich oraz polityką RFN” – napisało BAS.

Biuro w swojej opinii wskazało też m.in., że na podstawie umowy z dnia 16 października 1991 r. między rządami Polski oraz Niemiec utworzono „Fundację Polsko – Niemieckie Pojednanie”. „Łącznie od 1992 r. do połowy 2004 r. fundacja wypłaciła 731 mln 843 tys. 600 zł 1 mln 60 tys. 689 osobom, co per capita wyniosło 689,97 zł” – czytamy.

„Niezałatwienie sprawy roszczeń odszkodowawczych za szkody spowodowane przez drugą wojnę światową przez ponad 60 lat sprawiło, że zdecydowana większość z 10 milionów 84 tysięcy 585 osób poszkodowanych w wyniku zbrodni i terroru III Rzeszy Niemieckiej zmarła nie uzyskawszy odszkodowania” – czytamy w analizie.

„Treść obowiązujących aktów prawa międzynarodowego oraz powojenna praktyka w zakresie reparacji, w tym dyskryminacyjna polityka RFN w stosunku do Polski i polskich obywateli w porównaniu z innymi państwami, które choć poniosły mniejsze straty materialne i osobowe otrzymały znacznie wyższe odszkodowania, przemawiają za dochodzeniem przez Polskę od Niemiec odszkodowań za szkody spowodowane drugą wojną światową” – podsumował BAS.

Opinię dot. reperacji wojennych zamówił w BAS na przełomie lipca i sierpnia poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Pytał on m.in.: „Czy w świetle prawa międzynarodowego Rzeczpospolita Polska może domagać się roszczeń odszkodowawczych od Niemiec za straty materialne i osobowe spowodowane agresją niemiecką podczas II wojny światowej? Jeśli odpowiedź na w/w pytanie będzie pozytywna, proszę o wskazanie trybu i formy dochodzenia roszczeń”.

Polityk zapytał też, czy inne kraje, które „zostały dotknięte agresją Niemiec podczas II wojny światowej, dochodziły od tego kraju roszczeń odszkodowawczych za poniesione straty materialne i osobowe”.

Sprawa reparacji pojawiła się w dyskusji publicznej za sprawą prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który na lipcowej konwencji Zjednoczonej Prawicy wyraził opinię, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których „tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś”.

Analizy w sprawie możliwości wystąpienia o reparacje od Niemiec prowadził również MSZ. W poniedziałek szef resortu Witold Waszczykowski mówił, że decyzja w sprawie ewentualnego wystąpienia do Niemiec o rekompensatę to kwestia tygodni lub miesięcy. Według niego, wynika to m.in. z potrzeby przeprowadzenia dokładnych badań dotyczących rozmiaru polskich strat – ekonomicznych i ludzkich.
PAP/MoRo

Piotr Woyciechowski: PWPW jest bardzo związana z odradzającą się niepodległością państwa polskiego

KU CZCI I CHWALE BOHATERÓW! W niedzielę na Skwerze I Dywizji Pancernej WP w Warszawie Fundacja Reduta PWPW zorganizowała Piknik Powstańczy z okazji 73. Rocznicy Powstania Warszawskiego.

[related id=37531]Celem pikniku jest uhonorowanie i upamiętnienie naszych bohaterów narodowych – powiedział prezes Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych Piotr Woyciechowski podczas konferencji otwierającej Piknik Powstańczy.

W rozmowie z Antonim Opalińskim prezes PWPW tłumaczył, jak wielkie znaczenie dla wkładu w niepodległą Polskę ma ta spółka. – W murach PWPW w sierpniu 1944 roku odbyła się jedna z większych bitew Powstania Warszawskiego. Obrona budynku przeszła do legendy powstania jako Reduta PWPW. (…) Myślę, że 2 tysiące załogi spółki kocha jej historię, ponieważ jest ona unikatowa na mapie spółek skarbu państwa. Nie znajdzie Pan takiej innej spółki, która by za dwa lata osiągała 100-lecie swojej działalności, a jednocześnie miała tak istotny wkład w umocnienie suwerenności państwa polskiego, jak i bohaterski czyn, którym była obrona Reduty PWPW. 

https://www.facebook.com/radiownet/videos/10156293645331754/

 

Na Piknik Powstańczy zostało przygotowanych wiele atrakcji, m.in. pokaz sprzętu wojskowego z czasów II wojny światowej i Powstania Warszawskiego, gra miejska oraz konkursy historyczne dla dzieci i młodzieży. Swoje stoiska reprezentowały Wojsko Polskie, Siły Powietrzne, Straż Graniczna, Żandarmeria Wojskowa czy Policja.

Grupa historyczna „Radosław” wystawiła powstańczą kuchnię, nieopodal można było odwiedzić szpital, jaki funkcjonował w okresie powstania, a po drodze natknąć się na kolekcję pojazdów zabytkowych Wojska Polskiego Fundacji Niepodległość z Lublina.

 

 

Fot. Luiza Komorowska

W międzyczasie swoją konferencję przeprowadził Garwoliński Teatr Muzyczny od Czapy, który zaprezentował album: W bój pójdziemy – trylogia „Opowieść ’44” i zapowiedział swój wieczorny koncert na pikniku.

Fot. Luiza Komorowska

LK

Juliusz Kulesza: Cieszę się, że dożyłem czasów, w których Powstanie Warszawskie cieszy się zainteresowaniem

Wsiąść do pojazdu z okresu II wojny światowej, usiąść w dziale przeciwlotniczym, posłuchać obrońcy reduty PWPW – to wszystko dla uczestników Pikniku Powstańczego zorganizowanego przez Redutę PWPW.

[related id=37530]Pokaz sprzętu wojskowego, gra miejska, konkursy historyczne, personalizacja kart dla dzieci, pokaz czerpania papieru, okolicznościowe nadruki wykonywane na historycznej maszynie dociskowej, tzw. bostonce – to niektóre z atrakcji pikniku zorganizowanego przez przez Redutę PWPW – Fundację na Rzecz Obrony Pamięci Historii Polski. Dla młodszych uczestników tego wydarzenia o godzinie 15:15 odbył się występ zespołu Arka Noego, a dla starszych od godz. 18:00 wystąpią: Garwoliński Teatr Muzyczny Od Czapy, Contra Mundum oraz – jako gwiazda wieczoru – zespół Luxtorpeda. Od godziny 21:30 do północy na budynku PWPW przy ul. Rybaki 35 prezentowane będzie widowisko multimedialne z wykorzystaniem techniki mappingu 3D.

Gościem specjalnym był Juliusz Kulesza, powstaniec warszawski, który brał udział w walkach o Redutę Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Podczas wojny służył jako łącznik oraz walczył z bronią w ręku. Dziennikarzom opowiedział o walkach oraz swoim najbardziej traumatycznym doświadczeniu. Zapytany, co myśli, widząc piknik, który przyciągnął setki młodych ludzi, stwierdził, że jest bardzo zadowolony z tego, iż dożył czasów, w których Powstanie Warszawskie cieszy się zainteresowaniem.

 

Juliusz Kulesza o wojnie opowiedział również bezpośrednio uczestnikom pikniku.

https://www.facebook.com/radiownet/videos/10156293964811754/

 

 

Zapraszamy również do obejrzenia galerii zdjęć

Nie zgadzam się w całej rozciągłości z poglądami w sprawie Rosji, które prezentuje marszałek Kornel Morawiecki

Nie widać najmniejszego sensu w upamiętnieniu Armii Czerwonej w Polsce. Takie widzenie trąci tym, że zaraz ktoś wpadnie na pomysł, że w Wehrmachcie było wielu poległych na naszym terytorium…

Paweł Czyż

Sprzeciwiam się usuwaniu stojących jeszcze w Polsce ok. 200 obelisków pamięci poległych żołnierzy sowieckich – napisał w tekście otwierającym 147 nr „Gazety Obywatelskiej” Marszałek Senior Sejmu RP VIII kadencji, poseł dr Kornel Morawiecki.

Polscy administratorzy z sowieckiego nadania, a tylko tacy byli w 45-letnim okresie PRL, odbudowali stolicę i kraj. Wykształcili nowe kadry. (…) Czy byłoby to możliwe, gdyby Niemcy nie przegrały wojny na Wschodzie, gdzie poniosły 80% strat militarnych? Czy wyzwolilibyśmy się sami? Z pomocą Amerykanów i Anglików, którzy sprzedali nas w Teheranie i Jałcie? Czy byłoby to możliwe bez ofiar 600 tys. żołnierzy sowieckich poległych na terenie naszego kraju? Rosjanie, pokonawszy Niemców, ujarzmiali Polskę przez 45 lat, osłabiali naszego ducha, ale nie odmawiali nam prawa do istnienia, co było do końca wojny w planach niemieckich.

Nie zgadzam się w całej rozciągłości z poglądami w sprawie Rosji, które prezentuje marszałek Morawiecki.[related id=37206]

Roman Dmowski w „Naszym Patriotyzmie” (1893) pisał, że rząd rosyjski rozmaitymi czasy rozmaicie usprawiedliwiał swoje gwałty na Polsce. Dowodząc, że ziemie litewskie i ruskie stanowią odwieczną jedność z moskiewskim rdzeniem państwa carów, dziką działalność swą w tych ziemiach nazywał wyzwalaniem swego ludu z pod jarzma polskiego. (…) Wieszanie i masowe wysyłanie na Sybir najlepszych sił społeczeństwa polskiego nazywało się uzdrawianiem narodu z chorobliwych marzeń, gwałty na unitach – przyjmowaniem na łono swego kościoła braci, których niegdyś przemoce oderwano i którzy teraz dobrowolnie powracają. Do ostatnich jeszcze czasów słyszeliśmy, że rząd rosyjski nic nie ma przeciw pomyślnemu rozwojowi narodowości polskiej, że chodzi mu tylko o zachowanie w całości granic państwa, o wytępienie dążności separacyjnych.

(…) Kornel Morawiecki twierdzi, że „polscy administratorzy” Kremla doprowadzili po 1944 roku do odbudowania stolicy i kraju oraz kształcili nowe kadry. (…)

Z tymi modernizacjami i odbudowami warto uważać, bo to właśnie postawa Armii Czerwonej w 1920 i z lat 1944–45 doprowadziła do zniszczenia wielu polskich miast. Za carskiej Rosji kształcono również kadry, które jednak miały służyć nie Polsce, a państwu zaborczemu. Po 1944 roku zamysł był podobny. Stalin nakazał wymordowanie polskiej elity m.in. w Katyniu, albowiem nie miał żadnych złudzeń, że po zajęciu polskiego terytorium kadry te mogły być nam użyteczne dla szybszego wybicia się na niepodległość.

Inne kadry, te, o których pisze marszałek Morawiecki, miały głównie za zadanie wzmacniać obcy Polakom komunizm, np. taka Wisława Szymborska z jej poezją: „Niech nam żyje Józef Stalin, co ma usta słodsze od malin”. (…) Pokłosia „komunistycznych kadr” do dziś nie można się pozbyć chociażby z sądownictwa. (…)

Bez Armii Czerwonej Polacy mogli się wyzwolić. Zostaliśmy i tak potraktowani jak pokonani. Armia Czerwona – potem Armia Radziecka – pozostała w Polsce do 1993 roku. PRL nie była w o wiele lepszej (może nawet gorszej?) sytuacji niż okupowana przez ZSRR Czechosłowacja czy Węgry.

Poseł Morawiecki napisał: Rosjanie, pokonawszy Niemców, ujarzmiali Polskę przez 45 lat, osłabiali naszego ducha, ale nie odmawiali nam prawa do istnienia, co było do końca wojny w planach niemieckich. (…)

Apeluję do marszałka Kornela Morawieckiego, aby włączył się w ratowanie TV Biełsat i w walkę o upamiętnienie 111 091 Polaków ludobójczo zamordowanych przez NKWD w tzw. „operacji polskiej” w latach 1937–38 (na mocy rozkazu NKWD nr 00485) czy ludobójstwa OUN/UPA na Wołyniu. Dbajmy o pamięć Polaków, a inne narody niech się zmagają ze swoją. Skoro chcą głaskać kobrę… to im wolno, prawda?

Cały artykuł Pawła Czyża pt. „Po co głaskać kobrę?” znajduje się na s. 19 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Czyża pt. „Po co głaskać kobrę?” na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego