Prezydent Duda złoży wizytę w USA; wygłosi przemówienie na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ 

Prezydent Andrzej Duda udaje się z wizytą do USA; wygłosi m.in. przemówienie na dorocznym Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych, spotka się z prezydentem USA i wiceprezydentem Mike’em Pencem.

Podczas pobytu w ONZ prezydent spotka się ponadto m.in. z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką oraz prezydent Litwy Dalią Grybauskaite.

Pierwszego dnia wizyty, we wtorek, prezydent weźmie udział w debacie generalnej 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski poinformował w poniedziałek, że wystąpienie prezydenta, będzie dotyczyło m.in. naszego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Szczerski przypomniał, że „od nowego roku Polska staje się członkiem tego najistotniejszego dla pokoju światowego gremium decyzyjnego”. „Prezydent oczywiście podziękuje za wybór Polski do tego grona; będzie też zarysowywał najważniejsze wytyczne, wyznaczniki polskiego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, polskiej pracy w tym gremium” – mówił Szczerski.

Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych wybrało w tajnym głosowaniu Polskę na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ na lata 2018-19. Polska była jedynym kandydatem z grupy państw Europy Wschodniej, ubiegającym się o to miejsce.

Szczerski powiedział, że w przemówieniu Andrzeja Dudy, duży akcent będzie też położony na pojęcie wolności, jako drogi do pokoju. „Pan prezydent zwróci ponadto uwagę na nowy rodzaj zagrożeń dla bezpieczeństwa międzynarodowego – jakim jest ingerencja państw trzecich i organizacji zewnętrznych w procesy demokratyczne w państwach suwerennych” – zaznaczył prezydencki minister.

Pytany, czy prezydent będzie mówił w tym kontekście także o Polsce, Szczerski odparł, że Andrzej Duda nie będzie wskazywał konkretnego kraju, ale będzie mówił o problemie. Szczerski zaznaczył, że w ostatnim czasie, mieliśmy kilkakrotnie do czynienia z taką ingerencją, zarówno w procesy wyborcze, jak i w procesy „decydowania demokratycznego państw suwerennych”.

„To ma związek z doświadczeniami w różnych miejscach na świecie. Mieliśmy wrażenie i to jest też poświadczone w wielu krajach, nie w Polsce, że proces wyborczy podlegał bardzo silnym, zewnętrznym ingerencjom państw trzecich. I poprzez fake news, ale także po prostu poprzez ingerencję w proces demokratyczny. I o tym prezydent będzie przede wszystkim mówił” – powiedział prezydencki minister.

Jak dodał, do tej pory kwestia bezpieczeństwa i zadania Rady Bezpieczeństwa ONZ, łączyły się z zagrożeniami czysto militarnymi. „Natomiast Rada Bezpieczeństwa powinna zająć się wielopłaszczyznowymi elementami dzisiejszego bezpieczeństwa. Od cyberbezpieczeństwa, poprzez bezpieczeństwo środowiskowe, społeczne, ekonomiczne, ale także bezpieczeństwo demokratycznej suwerenności państw” – podkreślił Szczerski.

„Osobnym elementem pobytu prezydenta w ONZ będzie dyskusja i aktywność pana prezydenta wokół kwestii klimatycznych” – zapowiedział Szczerski. Przypomniał, że w przyszłym roku w Katowicach odbędzie się konferencja klimatyczna ONZ – COP 2018.

„Prezydent odbędzie szereg rozmów z sekretarzem generalnym ONZ, ale także będzie brał udział w tzw. Dialogu Liderów z przywódcami innych państw, poświęconym kwestii zmian klimatycznych i agendy konferencji klimatycznej, która będzie miała miejsce w przyszłym roku w Polsce” – powiedział prezydencki minister.

Zaplanowano także spotkania bilateralne prezydenta Dudy. Szczerski poinformował, że na prośbę prezydent Litwy Dalii Grybauskaite, prezydent Duda będzie z nią rozmawiał o konsekwencjach i przebiegu ćwiczeń wojskowych Zapad-2017. Prezydent spotka się także z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. Andrzej Duda ma się spotkać także m.in. z prezydentem Armenii i kilkoma innymi przywódcami. „Będzie także okazja do rozmowy zarówno z prezydentem USA, jak i z wiceprezydentem USA. Z prezydentem USA, podczas przyjęcia wieczornego, które wydaje prezydent amerykański, z wiceprezydentem podczas lunchu” – zaznaczył Szczerski.

Jak poinformował, prezydent Duda spotka się także z Polonią. „I to w dwóch odsłonach, jedno spotkanie w Fundacji Kościuszkowskiej z polskimi intelektualistami, polskiego pochodzenia, ze środowiskiem naukowym, badaczami, którzy są skupieni wokół Fundacji Kościuszkowskiej. I drugie, otwarte, duże spotkanie Polonii w New Jersey, w drugim dniu pobytu pana prezydenta w Stanach” – mówił Szczerski.

Prezydent Duda ma się spotkać także z dużymi funduszami inwestycyjnymi. „To będzie rzeczywiście grupa najważniejszych, amerykańskich instytucji finansowych tego typu. „To będzie pierwsze spotkanie tego typu polskiego prezydenta nie z przedsiębiorcami, nie bezpośrednio z firmami, które w Polsce już mają swoje przedsięwzięcia finansowe, ale z tymi którzy finansują, mają kapitał i którzy poszukują miejsc inwestycyjnych” – wyjaśnił Szczerski. Dodał, że prezydent będzie zachęcał te firmy do inwestowania w Polsce i w całym regionie Trójmorza.

Szczerski powiedział, że kolejnym ważnym elementem, będzie wizyta Andrzeja Dudy w West Point w związku z Rokiem Kościuszkowskim. Prezydent wygłosi wykład do kadetów amerykańskiej szkoły wojskowej; będzie to pierwszy taki wykład polskiego prezydenta w West Point. Prezydencki minister zaznaczył, że wykład będzie dotyczył „wspólnej historii polsko-amerykańskiej, opartej o biografię Kościuszki, ale także współczesnych wyzwań bezpieczeństwa międzynarodowego i konieczności utrzymania współpracy polsko-amerykańskiej w zakresie bezpieczeństwa globalnego”.

Pierwszego dnia wizyty w Stanach Zjednoczonych, we wtorek prezydent rano weźmie udział w rozpoczęciu debaty generalnej 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Następnie będzie miał spotkania bilateralne z przywódcami. Po południu Andrzej Duda będzie miał wystąpienie podczas debaty generalnej 72. sesji ZO NZ. Po wystąpieniu zaplanowano spotkanie prezydenta z mediami.

W środę prezydent spotka się z przedstawicielami świata nauki w Siedziba Fundacji Kościuszkowskiej, gdzie będzie miał wystąpienia. Po południu tego dnia Andrzej Duda spotka się z sekretarzem Generalnym ONZ Antonio Guterresem. Następnie w Wallington prezydent złoży kwiaty pod pomnikiem Kazimierza Pułaskiego. Podczas wieczornego spotkania z Polonią, prezydent odznaczy zasłużonych przedstawicieli Polonii.

Ostatniego dnia wizyty, w czwartek, prezydent odwiedzi West Point. Rano odbędzie się ceremonia uroczystego powitania prezydenta przez gen. broni Roberta L. Caslena, Rektora Akademii Wojskowej West Point. Następnie Andrzej Duda złoży wieniec pod pomnikiem Tadeusza Kościuszki a później wygłosi wykład dla kadetów West Point.

PAP/MoRo

Jolanta Hajdasz: Żołnierz niezłomny Kościoła, o którym przywrócono pamięć – arcybiskup Antoni Baraniak

Przywracanie pamięci to najważniejsza sprawa, a IPN w 2011 r. śledztwo przeciwko żyjącym oprawcom arcybiskupa Baraniaka umorzył – powiedziała Jolanta Hajdasz w rozmowie z Aleksandrem Wierzejskim.

Gościem Poranka Wnet była Jolanta Hajdasz, autorka kolejnego już filmu o sekretarzu prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego, arcybiskupie Antonim Baraniaku, który został uczczony w ostatni piątek uchwałą sejmową jako „żołnierz niezłomny Kościoła”. W związku z 40. rocznicą śmierci duchownego posłowie podkreślili jego zasługi dla Kościoła oraz „poświęcenie dla Boga i ludzi”.

„W ciągu 27 miesięcy biskup Antoni Baraniak był przesłuchiwany co najmniej 145 razy. Był torturowany, poniżany, bity, głodzony i przetrzymywany w ciemnicy. Pomimo wielkiego cierpienia, jakie mu zadawano, biskup Antoni Baraniak pozostał wierny prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu, wierny Kościołowi. W 1956 roku wyszedł na wolność, po czym aż do śmierci służył Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie” – czytamy w uchwale.

Jolanta Hajdasz wyjaśniła, że wszystko, co spotkało biskupa Baraniaka, było wynikiem tego, że chciano z niego zrobić świadka w procesie pokazowym przeciwko prymasowi, który komuniści zaplanowali w latach 50. Do procesu jednak nie doszło miedzy innymi ze względu na niezłomną postawę biskupa, który „wytrzymał tortury naprawdę okrutnego śledztwa na Rakowieckiej.”

– Przywracanie pamięci to najważniejsza sprawa – powiedziała reżyserka, oceniając sejmową uchwałę. – To taki rodzaj powiedzenia przez państwo polskie „przepraszam” komuś, kogo bardzo mocno to państwo skrzywdziło. Po raz pierwszy w latach 50. przez uwięzienie, tortury, zniszczenie zdrowia. PO raz drugi w czasach nam współczesnych, kiedy w latach 2003-2011 pion śledczy IPN-u prowadził postępowanie przeciwko żyjącym jeszcze prześladowcom arcybiskupa Baraniaka i kiedy je umorzył z braku dowodów na to prześladowanie.

Do jakiego stopnia decyzje IPN sprzed sześciu lat były błędne, Hajdasz wykazała w swoich dwóch filmach o arcybiskupie Antonim Baraniaku.

– W tym roku, w czerwcu, na podstawie tych samych przesłanek pion śledczy IPN wznowił to śledztwo, a w uchwale Sejmu znalazły się słowa „żołnierz niezłomny Kościoła”, co było tytułem filmu, który miał premierę w ubiegłym roku – podkreśliła Jolanta Hajdasz. Nie ukrywa, że wreszcie, po tylu latach, odczuwa pewien rodzaj satysfakcji zawodowej. Nie wie, czy oprawcy biskupa Baraniaka nadal żyją. Wtedy, kiedy prowadzone było poprzednie śledztwo, między innymi przesłuchiwana była osoba, która przeprowadziła ponad połowę przesłuchań biskupa Baraniaka, robiła plan śledztwa i decydowała o tym, kiedy mógł on jeść, kiedy spać czy pójść do lekarza, w jaki sposób będzie traktowany.

– Tej osobie nie postawić zarzutu, to było naprawdę wielkie uchybienie – oceniła. Dzisiaj cieszy się z uchwały sejmowej, którą poparło 395 posłów. Nie wszyscy jednak głosowali „za”. Kilku polityków – wśród nich Stefan Niesiołowski, były polityk ZChN, i Michał Kamiński, znany swego czasu z prawicowych poglądów – byli przeciw.

Przeciwko upamiętnieniu abp. Baraniaka głosowało pięciu posłów: Agnieszka Hanajczyk z Platformy Obywatelskiej, Krzysztof Mieszkowski, poseł Nowoczesnej, Michał Kamiński, Jacek Protasiewicz i Stefan Niesiołowski z Unii Europejskich Demokratów. Od głosu wstrzymał się syn Włodzimierza Cimoszewicza – Tomasz (PO), Grzegorz Raniewicz (PO), Marek Ruciński i Joanna Scheuring-Wielgus, posłowie Nowoczesnej.

56 posłów nie wzięło udziału w głosowaniu.

W dalszej części rozmowy o Kongresie Kobiet, który miał miejsce w Poznaniu w ubiegłym tygodniu, i sposobach finansowania. Zapraszamy do wysłuchania audycji.

Wywiad z Jolantą Hajdasz w drugiej części Poranka Wnet.

Cały Poranek WNET

MoRo

[related id=38671]Jolanta Hajdasz– dziennikarka i publicystka, redaktor naczelny „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” i portalu wolnypoznan24.pl, pracowała m.in. w Radiu Wolna Europa, Polskim Radiu, TVN i TVP oraz w „Przewodniku Katolickim” . Jest m.in. autorką książki „Szczekaczka, czyli Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa” i filmów o arcybiskupie Antonim Baraniaku „Zapomniane męczeństwo” i „Żołnierz Niezłomny Kościoła” .
Jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie nauki o polityce, wykładała m.in. na UAM i WSNHiD w Poznaniu, obecnie jest wykładowcą Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu. Członek Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (druga kadencja), Zarządu Stowarzyszenia Odbudowy Pomnika Wdzięczności w Poznaniu oraz członek Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu. Prywatnie mężatka i mama trzech córek.

Antonii Macierewicz: Gdyby nie cios ze strony sowieckiej, losy wojny potoczyłyby się inaczej

Gdyby nie cios ze strony sowieckiej, losy wojny potoczyłyby się inaczej; nie byłoby Holokaustu – mówił przed Pomnikiem Poległym i Pomordowanym na Wschodzie minister obrony Antoni Macierewicz.

W uroczystości obchodów 78. rocznicy agresji sowieckiej na Polskę wzięli udział przedstawiciele parlamentu, kancelarii prezydenta, rządu, samorządu, Rodzin Katyńskich i innych stowarzyszeń. Listy do uczestników wystosowali prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło.

„Żołnierz polski był zdolny i walczył przeciwko hitlerowskiemu, niemieckiemu najeźdźcy i gdyby nie cios ze strony sowieckiej, losy wojny potoczyłyby się inaczej” – powiedział Macierewicz. Ocenił, że ta świadomość „powoli przedziera się do podręczników szkolnych, zaczyna być udziałem także naszej codzienności artystycznej, kulturalnej, a nawet czasami medialnej, choć z tym jest ciągle najgorzej” – powiedział. „Wciąż nie ma świadomości na świecie, że nie byłoby Holokaustu – i warto z tego wreszcie zdać sobie sprawę – gdyby nie pakt Ribbentrop-Mołotow, (…) nie byłoby tej zbrodni, która po dzień dzisiejszy jest symbolem II wojny światowej”. – dodał.

Podkreślił, że po 17 września 1939 r. „300 tysięcy żołnierzy na froncie zachodnim i wschodnim walczyło z oboma najeźdźcami”, a armia Związku Radzieckiego była jedną najpotężniejszych, „jeśli nie najpotężniejszą” w Europie.

Zaznaczył, że „agresja niemiecka, agresja hitlerowska, została potępiona w wyroku norymberskim”, który – jak ocenił – jest niepełny, bo „nie obejmuje ludobójstwa sowieckiego”. „Wyrok norymberski nie obejmuje tego, że bez rosyjskiej, bolszewickiej inicjatywy nie byłoby II wojny światowej”. „To pakt Ribbentrop-Mołotow umożliwił zniszczenie całej Europy” – dodał.

„Przynajmniej do roku 2015 uznawano prawa jednego ze wspólników, a (…) potępiano drugiego. Czas najwyższy, by ci, którzy wywołali II wojnę światową, ci, którzy doprowadzili do niebywałych cierpień całej ludzkości, ci, na których rękach po dzień dzisiejszy jest krew milionów obywateli polskich i cierpień całego świata, ponieśli pełną odpowiedzialność za swoje czyny tak, jak ponoszą ją agresorzy niemieccy, poddani Hitlera” – oświadczył Macierewicz.

„Wciąż 17 września jest dla dużej części opinii publicznej datą nieznaną, datą, która nie niesie z sobą tej straszliwej grozy zniszczenia, jaką niesie ze sobą pamięć o 1 września 1939 roku” – podkreślił Macierewicz.

Jak mówił, źródłem „zbrodni 17 września było dążenie do likwidacji państwa polskiego (…) nienawiść do istnienia niepodległego narodu polskiego”. Dodał, że Polska zaczyna wyciągać wnioski z tego, co się wtedy stało.

„Najwyższe władze muszą oddać hołd tym, którzy ginęli, ale i tym, którzy o prawdę walczyli”. Szef MON przypomniał, że prawdy o tych wydarzeniach „przez dziesiątki lat nie wolno było wyrazić”. Ubolewał, że podczas gdy na świecie prawda o Holokauście jest znana, to „prawda o ludobójstwie sowieckim wciąż jest zapoznawana”. „Świat czeka na +Norymbergę dwa+” – oświadczył.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że zajęcie przez Armię Czerwoną wschodnich terenów II RP było początkiem porządku jałtańskiego w Europie. „Bestialstwem okazały się ciosy zadane w jednym czasie z zachodu i ze wschodu (…), a za żołnierzami Armii Czerwonej wkraczały oddziały NKWD, dokonując masowych represji i codziennością stały się mordy, zsyłki do łagrów, deportacje całych rodzin do Kazachstanu i na Syberię oraz masowa grabież polskiego majątku narodowego, dóbr prywatnych” – powiedziała.

Podkreśliła, że wśród ofiar stalinowskich zsyłek znalazło się wiele kobiet z dziećmi. „Tutaj na skwerze Matki Sybiraczki zawsze proszę o chwilę zadumy nad tymi dzielnymi kobietami, które na zesłaniu chroniły dzieci przed złem sowieckiego terroru, poświęcały zdrowie, a nieraz niestety i życie, by je nakarmić, edukować” – mówiła.

Prezes fundacji Poległym i Pomordowanym na Wschodzie Leon Komornicki przypomniał, że „Stalin zamordował półtora miliona obywateli polskich”, a ok. 2 mln zostało przesiedlonych; Polacy ginęli w łagrach i kopalniach.

Oddał hołd „tym wszystkim, którzy oddali swoje życie w wyniku agresji sowieckiej: kobietom, dzieciom, żołnierzom, inteligencji polskiej – bo ona także była tym elementem, który był objęty szczególnym uderzeniem władz sowieckich. Stalin robił wszystko, żeby ten najważniejszy element polskiej tożsamości zniszczyć i to zrobił” – zaznaczył Komornicki.

„Powinniśmy sobie także stawiać pytanie, co zrobić, by ta ofiara, złożona na ołtarzu ojczyzny, nie została zmarnowana. Na to pytanie odpowiedziało obecne kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, dokonując Strategicznego Przeglądu Obronnego” – powiedział emerytowany generał dywizji.

Dodał, że SPO wskazał także na zagrożenie ze wschodu, bo „Rosja dzisiaj nie jest taka sama, ale jest ta sama – reprezentuje tę samą ideologię imperialną, zagraża bezpieczeństwu swoich sąsiadów i buduje adekwatny do tego potencjał, który ma charakter zaczepny”. Dodał, że potencjał ten jest rozmieszczany u granic NATO, „i o tym też świadczą ćwiczenia Zapad”.

Zaznaczył, że „w ślad za identyfikacją zagrożeń” w SPO określono także zamiar budowy siły obronnej zdolnej zniechęcać potencjalnego agresora. Dodał, że przemysł obronny jest w coraz lepszym stanie i ściśle współpracuje z wojskiem. „Powstaje obrona terytorialna i to jest kluczowy komponent siły obronnej państwa, to musi być stworzone i to powstaje i trzeba to popierać” – powiedział emerytowany generał dywizji.

Przypomniał zasługi tych, którzy prawdę o 17 września pielęgnowali w okresie PRL.

Zastępca prezesa zarządu głównego Związku Sybiraków Mieczysław Pogodziński dziękował za pamięć o tragedii Sybiraków. „Walczymy o utrwalenie tego, o tę prawdę, którą w tej chwili możemy głosić i o której było tak pięknie powiedziane” – powiedział.

Tragedia Sybiraków – mówił Pogodziński – głód, chłód, choroby, wszelkiego rodzaju cierpienia, nie dają się opisać w słowach”. „Ale w tej chwili jesteśmy wdzięczni za to, że padają tu słowa pełnego zrozumienia dla nas” – dodał. „Widzimy, że sprawy Sybiraków są historycznie i faktycznie realnie dobrze znane, za co jesteśmy wdzięczni i serdecznie dziękujemy za taką postawę” – podkreślił.

Listy do uczestników uroczystości wystosowali prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło.

„Pamiętamy, że zniszczenie niepodległego państwa polskiego w roku 1939 i eksterminacja jego obywateli podczas II wojny światowej nie były dziełem samych nazistowskich Niemiec, lecz efektem ich sojuszu z Sowietami. Pamiętamy, że polscy patrioci byli prześladowani i mordowani zarówno przez funkcjonariuszy Gestapo, jak i NKWD” – napisał prezydent w liście odczytanym przez szefa BBN Pawła Solocha.

„Właśnie w tym dniu, pełnym bolesnych wspomnień, umacnia się w nas niezłomne postanowienie, by nigdy więcej nie dopuścić do podobnej tragedii. Musimy własną rzetelną, wytrwałą pracą budować siłę, stabilność i nowoczesność suwerennej Rzeczypospolitej. Musimy dbać o jej rozwój i dostatek. Musimy wzmacniać zdolności obronne sił zbrojnych i potencjał gospodarki narodowej. Musimy upowszechniać wiedzę o historii ojczystej i kształtować patriotycznego ducha (…) Wszystko to jest konieczne właśnie w imię pamięci o tamtych cierpieniach i śmierci naszych rodaków” – napisał prezydent.

Szefowa rządu w liście, który odczytał min. Adam Lipiński, zapewniła, że „niepodległa Rzeczpospolita nigdy nie zapomni o ofiarach zbrodniczych totalitaryzmów”. „Przed 78 laty, w cieniu agresji hitlerowskich Niemiec, Armia Czerwona uderzyła na wschodnią granicę ojczyzny, odbierając Polakom możliwość skutecznej walki obronnej” – napisała premier, przypominając Katyń, Miednoje i Charków – miejsca zsyłki i kaźni.

„Zapoczątkowana przez pakt Hitlera ze Stalinem sowiecka dominacja oznaczała tragedię Polaków jeszcze długo po zakończeniu wojny” – napisała Szydło, przypominając także, że przez kilkadziesiąt lat fałszowano historię o tych wydarzeniach. „Jesteśmy świadomi, że pamięć oparta na fundamencie prawdy może być skuteczną tarczą przeciwko niebezpieczeństwu kolejnej wojny” – zaznaczyła.

17 września 1939, łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując ustalenia paktu Ribbentrop-Mołotow. W wyniku najazdu i rozbioru Polski dokonanego przez III Rzeszę i ZSRR, Związek Sowiecki zagarnął obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln. Pełna liczba ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest znana.

PAP/MoRo

75. rocznica powstania Narodowych Sił Zbrojnych. Do końca Niezłomni – CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!!

Widzi się wielu młodych ludzi w koszulkach z NSZ, młodzież zawsze idzie tam, gdzie prawda i autentyzm, a tu zachowano go, bo NSZ nigdy nie były pieszczoszkiem władzy – mówi historyk Leszek Żebrowski.

Żołnierz AK, Narodowej Organizacji Wojskowej i zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, pierwszy Rzecznik Interesu Publicznego w postępowaniach lustracyjnych sędzia Bogusław Nizieński i szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk | Fot. PAP/Radek Pietruszka

Po 27 latach w ponoć wolnej Polski żołnierze NSZ doczekali się wreszcie uczczenia przez państwo polskie uchwałą sejmową. Nie tylko jako anonimowa część podziemia niepodległościowego, ale formacja wreszcie doceniona za ideowość i niezłomność w walce z obydwoma wrogami Niemcami i Sowietami.

O dziwo, wczoraj nawet niektórzy posłowie tak postępowej przecież  Nowoczesnej wiedzieli, jak mają się zachować i założyli, jak donosi „Wyborcza” (o zgrozo!) opaski z emblematem NSZ. Dziś na pierwszej stronie „Gazeta Wyborcza”, jak zwykle przy tego typu okazjach, na swój sposób „uczciła” 75 rocznicę powstania NSZ. Już wczoraj na ich stronach internetowych jeden z redaktorów dał swego rodzaju popis ignorancji, pisząc między innymi bzdurami i tę, że NSZ „była skonfliktowana z AK” (tylko, że NSZ w marcu 1944 roku została częścią AK).

Dziś nieliczni, którzy dożyli, mogą z pobłażliwością patrzeć na wysiłki epigonów postubeckiej wizji historii, którzy na łamach „Gazety Wyborczej” i tym podobnych pism wypisują na ich temat androny, powtarzając te same kłamstwa, które wymyślano w wydziałach propagandy PPR i kazamatach UB. Ale tak nie zawsze było.

[related id=38545]Pierwszą wystawę „Żołnierze Wyklęci”, która uczciła pamięć także ich kolegów z NSZ, zorganizowano  w 1993 roku na terenie Uniwersytetu Warszawskiego w Aditorium Maximum. Byłam wówczas jeszcze studentką historii na UW. W grudniowe wieczory roiło się tam od ludzi, wielu z nich płakało, wdzięcznych „za tę zwyczajną sprawiedliwość”, bo po raz pierwszy tym, którzy byli na zdjęciach, nie odmówiono patriotyzmu. Przychodziły całe rodziny, ale i ci, którym udało się przeżyć, bohaterowie zmuszeni do milczenia. Były kwiaty, łzy, niekiedy tchu brakło od wzruszeń, ściśniętym łzami gardłem mówiono słowa nigdy dotąd nie wypowiedziane… Znów mogli chodzić z podniesionym czołem.

Współorganizatorem tej pamiętnej wystawy była wówczas powstała właśnie (cztery dni przed otwarciem 8.12.1993 r.), jako wyraz sprzeciwu wobec powrotu komunistów do władzy, Liga Republikańska, której działacze współpracowali przy niej razem z Leszkiem Żebrowskim – pionierem badań nad Narodowymi Siłami Zbrojnymi w Polsce, synem oficera SZP, Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej na Ziemi Łomżyńskiej.

– Przyszło to do mnie nagle w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Wiedziałem, że komuna kłamie – wspomina Leszek Żebrowski. – Zacząłem przeglądać to, co już zostało na ten temat napisane, i obraz ten nijak nie przystawał do tego, który znałem z opowieści rodzinnych czy przekazów znajomych. Po paru latach już wiedziałem… Cóż mogli napisać byli oprawcy o swoich ofiarach, cóż mogli napisać ich wychowankowie?

[related id=38579]Zbierać materiały i jeździć po Polsce zaczął na przełomie 1986/1987 roku. Na początku po znajomych, potem po znajomych znajomych. Najczęściej były to małe miasteczka i przysiółki, wszędzie tam, gdzie udało mu się ustalić, że były jeszcze po wojnie punkty ruchu oporu przeciwko nowemu sowieckiemu najeźdźcy.

– Na początku nikt mnie nie przyjmował z otwartymi ramionami. Byli i tacy, co uciekali przez okno. Zresztą nie dziwię się, bo trzeba pamiętać, że były to jeszcze lata osiemdziesiąte i rządził generał Jaruzelski. Wiele razy było tak, że nie chciano się przyznać. Albo jeśli w ogóle to decydowano się na rozmowę, to opowiadano, że znali takiego a takiego, który był żołnierzem NSZ. Później okazywało się, że był nim właśnie mój rozmówca. W moich podróżach poznałem też takich, którzy nigdy nie wyszli z konspiracji i pod konspiracyjnym nazwiskiem funkcjonowali, a potem ich dzieci i wnuki.

– To było na początku lat dziewięćdziesiątych po którymś z wykładów Leszka – wspominał Mariusz Kamiński (aktualnie koordynator służb specjalnych w rządzie Beaty Szydło) w rozmowie, którą z nim przeprowadziłam tuż przed otwarciem pierwszej sejmowej wystawy w maju 1999 roku, która przez wielu była wówczas  traktowana jako niemal skandal. – Rozmawialiśmy o podziemiu, o zbiorach, jakie mamy. Zaskoczeni stwierdziliśmy, że posiadamy ponad 200 zdjęć, prasę podziemną, dokumenty.

Tak narodziła się idea wystawy, a jej tytuł to dziś symbol, nazwa tych, którzy stawili opór komunistycznemu najeźdźcy ze wschodu i nawet doczekali się Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” – polskiego święta państwowego obchodzonego corocznie 1 marca, poświęconego upamiętnieniu żołnierzy antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia, którego największą częścią byli właśnie żołnierze z formacji narodowych: NSZ i NOW (które po rozpadzie AK w 1945-1946 niemal przejęło dowództwo w terenie na obszarze całej Polski).

Nowi władcy Polski u samego zarania władzy ludowej wiedzieli, że z ofiary życia żołnierzy NSZ może w przyszłości narodzić się legenda, z której czerpać będą siły do walki o wolną i niezwisłą Polskę. Dlatego nie wystarczyła im fizyczna eksterminacja i potajemne chowanie zamęczonych w katowniach UB w dołach kloacznych, na torfowiskach, wysypiskach śmieci… Tak, aby nie pozostał po nich nawet krzyż na mogile. Dlatego komuniści używali wszelkich chwytów propagandowych, aby osoby, które zdecydowały się na zbrojną walkę z nimi, unicestwić moralnie. Przez cały PRL i jeszcze wiele lat później NSZ przedstawiano jako rabusiów i wykolejeńców, zbrodniarzy kolaborujących z Niemcami. Koniec PRL-u nie był jeszcze końcem ich udręki.

Przez ponad 20 lat III RP NSZ-owców otwarcie zwalczano lub ledwie tolerowano, a czarna legenda, jaką im dopisano, nadal pokutuje w wielu środowiskach, zwłaszcza wśród przedstawicieli kultury i to nie tylko tej neomarksistowskiej. Szczególnie bolesny był okres tuż po powstaniu IPN-u, gdy jego pierwszym prezesem był Leon Kieres, aktualnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego wybrany przez Sejm w 2012 roku.

Do chyba najbardziej bulwersujących spraw tamtego okresu należy śledztwo w sprawie wymordowania niemal 200 żołnierzy oddziału NSZ „Bartka”. IPN w tamtym okresie, mimo licznych interwencji ówczesnego prezesa Związku Żołnierzy NSZ dra Bohdana Szuckiego (zm. w styczniu tego roku), nie wyrażał chęci wszczęcia śledztwa.  Wtedy szefem pionu śledczego był profesor Witold Kulesza, który jako powody podawał przyczyny… formalne (sic!).

Sprawa ta już wtedy od dawna bulwersowała środowisko NSZ-owców, gdyż śledztwo prowadzone w latach 1991-1993 zostało umorzone. Jako powód umorzenia postępowania podano w 1993 roku to, że żyjący jeszcze ubecy, biorący udział w zbrodni, nie byli w stanie przypomnieć sobie okoliczności. Poza tym, jak stwierdzono, organizatorzy albo już nie żyli (gen R. Romkowski zm. w 1965 r., płk J. Czaplicki – w 1985 r.), albo wyjechali do Izraela (płk. J. Kratko, M. Fink). Wówczas szefem Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu był także profesor Kulesza, dziś nauczyciel akademicki wielu pokoleń polskich prawników.

Sytuacja dla NSZ dopiero się zmieniła, gdy u sterów IPN zasiadł śp. profesor Janusz Kurtyka, który zginął 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. W 2006 roku podjęto śledztwo, w którym ustalono, że w mordzie tym brał udział komunistyczny generał Tadeusz Pietrzak. Jeszcze za jego życia kombatanci ze Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych domagali się zdegradowania i osądzenia go, ale nie podjęto żadnych kroków.

Tydzień temu w Starym Grodkowie, gdzie znaleziono w ubiegłym roku szczątki zamordowanych przez komunistów żołnierzy NSZ z oddziału Henryka Flamego „Bartka”, odbyły się uroczystości upamiętniające 71. rocznicę zbrodni.

– Nigdy nie było przełomu – powiedział Leszek Żebrowski, zapytany, czy w stosunku władz III RP do żołnierzy NSZ nastąpił kiedykolwiek jakiś przełom. Co prawda przyznaje, że dziś nikt – no może poza gazetką „Wyborczą”, która „na swój sposób” uczciła 75-lecie powstania NSZ – nie pluje jawnie na nich, ale to formacja nadal tylko tolerowana i często funkcjonująca jedynie na obrzeżach ruchu kombatanckiego, która nie ma w swych szeregach generałów.

– Widzi się wielu młodych ludzi w koszulkach z NSZ. Młodzież zawsze idzie tam, gdzie prawda i autentyzm, a tu zachowano go, bo NSZ nigdy nie było pieszczoszkiem władzy – powiedział historyk Leszek Żebrowski.

I tak naprawdę chyba to jest najcenniejsze. Jak widać, mimo milionów publikacji, książek i filmów PRL-owskiej propagandy i wysiłków jej epigonów, nie wystarczyło to, aby zbrukać pamięć członków NSZ. Dziś jako bohaterowie są czczeni, i to nie na obchodach centralnych, ale przede wszystkim z inicjatywy oddolnej, bo to byli – i są jeszcze, nieliczni – ludzie do końca NIEZŁOMNI.

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!!

Monika Rotulska

Przeczytaj również odpowiedź Leszka Żebrowskiego na niewybredne ataki „Gazety Wyborczej”, którą zamieścił na swoim profilu na Facebooku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jan Kowalski/ Zanim napiszemy nową konstytucję (15). Cieszy mnie, że nie przyjmiemy islamistów ani jawnych, ani ukrytych

Polska musi mieć gwarancję konstytucyjną tego, że żaden rząd pod koniec swojej kadencji, z 15% poparciem społecznym i licząc na łaskawość władców Europy, nie wystąpi wbrew interesowi Polski i Polaków.

„W imię Allaha, Dobroczynnego, Miłosiernego. Od Mahometa, Wysłańca Allaha, do wielkiego Chosrowa irańskiego. Pokój niech spocznie na tym, który szuka prawdy i wyznaje wiarę w Allaha i w jego Proroka i świadczy, że nie ma boga poza Allahem i że On nie ma syna, i który wierzy, że Mahomet jest jego Sługą i Prorokiem. Z nakazu Allaha zapraszam cię do Niego. On posłał mnie, abym oświecił wszystkie ludy, abym mógł je wszystkie ostrzec przed Jego gniewem i mógł postawić niewiernym ultimatum. Przyjmij islam, abyś mógł pozostać bezpieczny”. (za: Wikipedia)

List tej treści wystosował w roku 630 Mahomet, twórca islamu, do władcy Persji. Ponieważ ten nie posłuchał, Arabowie w ciągu następnych 20 lat podbili Persję i zaprowadzili tam islam jako religię państwową. Ten cytat doskonale oddaje rzeczywisty charakter islamu, rzekomej religii pokoju. I zarazem wskazuje sedno konfliktu z nami, chrześcijanami – On nie ma syna, ma tylko Mahometa, Sługę i Proroka (z dużych liter oczywiście). Pisałem już o tym, ale przypomnę: na mój rozum to właśnie Mahometa jako fałszywego proroka, który zwiedzie wielu, zapowiedział Jezus Chrystus.[related id=37457]

Nie dziwmy się zatem, że każda wojna, jaką prowadzili Arabowie, a potem wszyscy, którzy przyjęli islam, miała charakter religijny. A nad ich wojskami zawsze powiewał sztandar proroka.

W 732 roku pod Poitiers rycerstwo chrześcijańskie zapobiegło podbojowi całej Europy. W roku 1571 w bitwie morskiej pod Lepanto Liga Święta, zorganizowana przez papieża Piusa V, pokonała flotę muzułmańską (turecką). Dzięki temu, wbrew przechwałkom sułtana, sztandar Proroka nie załopotał nad Watykanem. A potem uratował chrześcijańską Europę w roku 1683 pod Wiedniem nasz król Jan III Sobieski.

To polskie zwycięstwo na długo zostało zapamiętane przez muzułmanów. Zaryzykuję, że jeszcze dziś muzułmanie o tym pamiętają. Nic innego bowiem nie tłumaczy braku Polski pod panowaniem ISIS na mapie nakreślonej przez ich strategów na rok 2020.

W tym jednym zgadzają się stratedzy Kalifatu i Jarosław Kaczyński, który oznajmił 10 września to samo, no prawie to samo: że Polska pozostanie wyspą wolności i tolerancji. Cieszy mnie to zapewnienie Prezesa i jestem pewny tego, że wierzy on w swoje słowa. Cieszy mnie również to, że żadnych islamistów jawnych i ukrytych nie przyjmiemy, mimo brukselskiego dyktatu… dopóki rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Jednak pamiętajmy, że każda z poprzednich partii rządzących też nie miała z kim przegrać. Poczynając od SLD. Pamiętacie jeszcze o SLD, nie o Magdalenie Ogórek – o SLD?

Koniec żartów zatem. Polska jako państwo i Polacy jako naród, państwo tolerancji i naród tolerancyjny jak żaden na świecie, musi mieć gwarancję konstytucyjną tego, że żaden rząd pod koniec swojej kadencji, z 15% poparciem społecznym i licząc na łaskawość władców Europy, nie wystąpi wbrew interesowi Polski i Polaków. Dla takiego spokoju musimy w naszej nowej konstytucji zapisać VI prawo kardynalne: instytucję REFERENDUM.

Ale to nie będzie referendum takie jak obecne, nie wiadomo po co i bez prawnego umocowania. To musi być referendum wiążące, również ręce aktualnie zarządzających Polską. Naród polski ma prawo decydować w każdej ważnej sprawie go dotyczącej. Przyjmowanie wrogów naszej cywilizacji pod nasz dach na pewno jest sprawą ważną dla całego narodu, a nie rozgrywką dla polityków i politykierów.

Referendum to zarazem sposób regulowania spraw istotnych nie tylko dla całego państwa, ale również dla każdej, najmniejszej gminy. Jej mieszkańcy również mają prawo decydować o swoich żywotnych sprawach. Przy dzisiejszej technologii, gdzie internet dostępny jest w prawie każdym polskim domu, nic nie stoi na przeszkodzie do zastosowania takiej formy demokracji bezpośredniej. Usprawni to również zarządzanie naszymi własnymi pieniędzmi, z których utrzymujemy wójta, burmistrza, prezydenta i całą potrzebną nam administrację. Bo biurokracja, jak zapewne podejrzewacie, musi zostać zlikwidowana!

Jan Kowalski

Prezes Fundacji Rok Rzeki Wisły: Zrównoważony rozwój, turystyka i ekologia to przyszłość królowej polskich rzek

Dzień 80. z 80/Sobieszewo/Ujście Wisły – Nie idźmy w ślepą uliczkę i nie myślmy o Wiśle jako szlaku transportowym (…) Nie róbmy tego błędu – apeluje w Poranku WNET Robert Jankowski, prezes fundacji.

– W roku rzeki Wisły wiele się działo, samych wydarzeń z tym związanych było kilkaset i to są różne oddolne inicjatywy, ludzie, instytucje, organizacje, które zgłaszają do nas, co takiego fajnego robią z okazji roku Wisły – powiedział Robert Jankowski, prezes Fundacji Rok Rzeki Wisły, który poinformował, że o tym wszystkim można dowiedzieć się ze strony internetowej www.rokwisły.pl 

Wśród wydarzeń związanych z Rokiem Rzeki Wisły wyróżnił spływający Wisłą teatr z Płocka, który daje szereg przedstawień w miejscowościach położonych nad Wisłą, nawiązując do tradycji.

Przypomnijmy – 22 czerwca 2016 roku na wniosek oddolnej inicjatywy społecznej Sejm RP ogłosił rok 2017 Rokiem Rzeki Wisły. Na stronie możemy przeczytać: „Celem Roku Rzeki Wisły jest uruchomienie energii i działań na wielu poziomach, ale również tworzenie trwałych efektów: projektów, cyklicznych działań i produktów turystycznych, kulturalnych i społecznych o charakterze lokalnym, jak również w skali ogólnokrajowej.”

– Wisła jest rzeką oczyszczającą się – powiedział Robert Jankowski, który na podstawie badań wody zapewnił, że dla ludzi jest ona już całkiem „przyjaznym środowiskiem”, a na potwierdzenie swych słów dodał, że po kąpieli w jej nurtach „jeszcze mu błony między palcami ani pryszcze na ciele nie wyrosły”, a kąpieli zażywa „powyżej ostatniego mostu w Warszawie”. Zastrzegł jednak, że Wisła to niestrzeżony akwen wodny i kąpać można się tam, gdzie nie ma zakazów. – Do Wisły jednak zawsze podchodzimy z respektem, bo to jest wielka rzeka i są miejsca, które są niebezpieczne.

– Słynne wiry wiślanie nie są tak bardzo niebezpieczne dla doświadczonych, ale dla tych, którzy w tego typu akwenach nie pływali, mogą się okazać bardzo niebezpieczne i lepiej się trzymać blisko brzegu, i to tego piaszczystego, a nie urwistego – powiedział Jankowski, który podkreśla, że aby pływać w królowej polskich rzek, należy znać jej hydrodynamikę.

– To jest wielka rzeka, wokół niej rozwijało się nasze państwo, więc generalnie zawsze myślimy o Wiśle jako o źródle dochodu – powiedział Jankowski pytany o pomysły przywrócenia żeglowności rzece i wyprowadzenia na jej wody żeglugi śródlądowej. Jego zdaniem aktualnie próba wykorzystania Wisły w celach przemysłowych nie jest realna, bowiem mamy za sobą dziesiątki lat gigantycznych zaniedbań na rzece. -Zmienił się też świat i teraz rzeki nie pełnią głównej funkcji transportowej.

Plany wielomiliardowych inwestycji po to, aby doprowadzić do żeglowności Wisły, uważa za nietrafione. Zwrócił uwagę również na kwestię zachowania środowiska tej rzeki, bo Wisła to największa w tej chwili rzeka Europy o tak wspaniale zachowanej naturze.

[related id=38383]- To jest absolutny skarb, który kiedyś taką wartością nie był, a teraz jest wartością bezwzględną i o tej wartości również musimy pamiętać – powiedział Jankowski. – Upatruję szansy na rozwój tej rzeki w turystyce, co zachowuje walory rzeki, przystosowując łodzie do rzeki, a nie odwrotnie, jak to ma miejsce w transporcie śródlądowym.

– Myślmy o przyszłości, o zrównoważonym rozwoju rzeki biorącym pod uwagę ekologię, rozwój społeczności nadwiślańskich i przemysł, ale nie idźmy w tę ślepą uliczkę, w którą poszli ludzie w czasach komunizmu, którzy myśleli tylko o przemyśle i szlaku transportowym. Nie róbmy tego błędu! -zaapelował Jankowski.

Cała rozmowa w części pierwszej Poranka WNET

 

MoRo

W 80 dni dookoła Polski z redakcją Radia WNET.FM. Powrót do źródeł

Dzień 80. z 80/ Sobieszów/ 1046 km Wisły – ujście do Morza Bałtyckiego/ To ostatni, osiemdziesiąty dzień, naszej podróży po Polsce. Nasz letni projekt kończymy w deszczowym i wietrznym Sobieszewie.

Naszą tegoroczną trasę pod hasłem „W 80 dni dookoła Polski” rozpoczęliśmy w czerwcu. Kilka ekip naszych dziennikarzy przemierzało kraj we wszystkich kierunkach, tak aby odwiedzić jak najwięcej miejscowości i ich mieszkańców, rozmawiając o tym, z czego są dumni, ale również o tym, co stanowi dla nich problem, a z perspektywy Warszawy czego nie widać, albo widać, ale w wypaczającej rzeczywistość perspektywie.

Tomasz Wybranowski

 

Tomasz Wybranowski

Tegoroczna wędrówka, nazywana powrotem do źródeł, była dla Tomasza Wybranowskiego, mieszkającego od wielu lat w Dublinie, rzeczywistym powrotem do jego matecznika – Zamojszczyzny. To, co go zaskoczyło podczas wędrówki od Zamościa po Białowieżę, to fakt, że wschodnia ściana Polski powoli wydobywa się z marazmu i przestaje być „ścianą płaczu”, bo dzieją się tam rzeczy „piękne, niezwykłe, wspaniałe”.

Podczas prowadzonych przez Wybranowskiego Poranków przewinęło się ponad 100 gości. Do niezwykłych odkryć tego rejonu Polski dziennikarz zaliczył lotnisko Wyższej Zawodowej Szkoły Lotniczej w Chełmnie, położone w oddalonych od Chełmna o siedem kilometrów Deputyczach Królewskich, gdzie gościliśmy u senatora Józefa Zająca.

Poszukiwanie prawdy przyświecało dziennikarzom Radia WNET w trakcie ich podróży. Szczególnie cenna w tym względzie była wizyta w Białowieży i przyjrzenie się z bliska temu, czego dotyczy głośny konflikt między Polską a Komisją Europejską – i na co w
jakiejś mierze uzyskaliśmy odpowiedź.

Lubelszczyzna i Zamojszczyzna to regiony, w których w połowie lat 90. działało wiele małych, rodzinnych browarów. Lucjan Jagiełło, prezes browaru pod Chełmem, zwrócił uwagę słuchaczy Radia WNET, że fiskalne zrównanie ich przez rząd SLD – PSL z wielkimi koncernami doprowadziło do tego, że zostały one zmiecione z powierzchni ziemi. Browarom Lucjana Jagiełły udało się jednak przetrwać i aktualnie to bardzo prężnie działająca firma, której piwo sprzedawane jest nawet za Oceanem, a ostatnio wysyłane aż do Singapuru.

Radio WNET podążało w swej wędrówce także szlakiem wspaniałych świątyń, a przede wszystkim księży i zakonników, którzy okazali się nie mniej wspaniali niż obiekty, nad którymi sprawują pieczę.

– Opowiadali swoją historię, dawali swoje świadectwo wiary w zetknięciu z Polakami i Polkami pod kątem tworzenia tego, co nazywa się wspólnym bytem, ale przede wszystkim poznawaniem nie tylko mistycyzmu Bożego, a siebie w chwilach próby – powiedział Tomasz Wybranowski. Szczególne wrażenie wywarły na nim opowieści ojca Wojciecha Gwiazdy, kapucyna i proboszcza miejscowej parafii, o cudach w Orchówku.

„Powrót do źródeł na obecnych naszych wschodnich kresach, to było niezwykłe, cudne i wspaniałe, cóż, Radio WNET, do usłyszenia wkrótce!”

Wojciech Jankowski

Wojciech Jankowski pod kolumną Zygmunta Augusta w Augustowie

Augustów, Sejny, Suwałki. Co jest wspólną klamrą tych Poranków WNET? Chyba to, że od historii nie da się uciec, nawet gdyby się chciało. Trauma Obławy Augustowskiej w tych miejscowościach jest silna do dziś. O Obławie Augustowskiej mieszkańcy centralnej Polski z czasów komuny nie wiedzieli. O Katyniu ludzie słyszeli, o tym nie. W czasie Poranków ten temat sam wypływał, nawet jeśli o niego nie pytaliśmy.

Wrażenie zrobił na Wojciechu Jankowski burmistrz Sejn, miejscowości znajdującej się na tzw. przesmyku suwalskim. Dziennikarz stwierdził, że sytuacja międzynarodowa zmusza Polskę i Litwę do tego, żeby stosunki między nimi były poprawne, a może nawet dobre. Porównał to do sytuacji z 1938 roku, kiedy rosnąca potęga Niemiec i zagrożenie niemieckie spowodowały, że Polska i Litwa nawiązały stosunki dyplomatyczne.

Z wizyty w Augustowie Wojciech Jankowski zapamiętał stocznię Ślepsk produkującą na cały świat motorowe jachty. Z kolei w Suwałkach dowiedział się o tym, że odkąd na Litwie wprowadzono euro, to jedną trzecią klientów w sklepach stanowią Litwini.

 

Łukasz Jankowski

Łukasz Jankowski

W dwa tygodnie przejechał tysiąc kilometrów z ekipą prowadzącą Poranki. Niesamowitym odkryciem dla niego było to, jak wiele ciekawych miejsc, pod względem turystycznym i historycznym, można zobaczyć, podróżując po Polsce, a przede wszystkim jak wielu ciekawych ludzi można spotkać.

Druga ważna dla Łukasza Jankowskiego rzecz, to odczucie, że sprawy polskie idą obecnie w dobrymi kierunku. Wszędzie tam, gdzie Radio WNET odwiedzało miejsca, w których znajduje się duży przemysł (np. w Sanoku i w Puławach), widać było „dobrą zmianę”, optymizm i wiarę, że Polska będzie coraz lepiej zarządzana i będzie się coraz szybciej rozwijać.

Kolejne, tym razem pesymistyczne, wspomnienie z podróży z Radiem WNET, to wspomnienie z miejsc takich jak Nowy Korczyn – dużego niegdyś, prosperującego miasta leżącego na szlaku handlowym, dziś wyludniającej się osady miejskiej na uboczu, nieodwiedzanej przez turystów, której wielki rynek, przypominający dawną świetność, nie koresponduje z niską okoliczną zabudową. Polska pełna jest takich nieodkrytych, ale mających potencjał miejsc.

Aleksander Wierzejski

 

Redaktor Aleksander Wierzejski

Aleksander Wierzejski, kontynuując opowieść o podróży Radia Wnet „80 dni dookoła Polski”, wspomina wizytę, która była dla niego przeżyciem, 15 sierpnia w Gietrzwałdzie. Tegoroczna podróż przez Kaszuby była szczególna ze względu na katastrofę, jaka w trakcie naszej wędrówki dotknęła to miejsce. Wichury tego lata pozrywały na Kaszubach dachy, powaliły wiele budynków i drzew.

– Tam, w nadleśnictwie Ligusz, aż 70 procent powierzchni ogromnych lasów zostało zrównane z ziemią, a właściwie na wysokości dwóch-trzech metrów zostały one połamane przez wiatr, co samo w sobie stanowiło przeżycie – powiedział Wierzejski. Bardzo poruszyły go rozmowy z ludźmi, którzy stracili w jedna noc dorobek wielu pokoleń. Oglądając sytuację z bliska, podziwiał solidarność, jaka jest między Kaszubami, którzy po nawałnicy szybko wzięli się do pracy, uprzątali lasy, obejścia.

Dla dziennikarza szczególnym spotkaniem było to z Wojciechem Pilchem, który „powinien być bohaterem naszej bajki” i który gospodaruje na Pomorzu Zachodnim. To z jednej strony teren olbrzymiej popegeerowskiej biedy, a z drugiej – teren posiadaczy olbrzymich kilkusethektarowych gospodarstw kupionych przez Niemców, Holendrów i Duńczyków metodą „na słupa” w okresie, gdy system prawny w Polsce pozwalał na tego typu machinacje.

 

Antoni Opaliński

 

Redaktor Antoni Opaliński

Dwa miejsca szczególnie utkwiły w pamięci Antoniemu Opalińskiemu w podróży po Polsce. Pierwsze to Brzeg, gdzie stoi renesansowy zamek śląskich Piastów. W tym zamku pod koniec XVIII wieku umarł ostatni przedstawiciel naszej pierwszej królewskiej dynastii. Tuż obok stoi budynek gimnazjum, szkoły, która była najdalej na zachód wysuniętą placówką edukacyjną, w której uczono w języku polskim. Budynek ten jest swego rodzaju symbolem dziejów Polski w XX wieku.

– PRL zrobił tam to, w czym był najlepszy, czyli zbudował tam milicyjne koszary. III RP tez zachowała się w swoim stylu, ponieważ w budynku przez lata nie było nic, ponoć ma tam powstać muzeum. Na to, żeby w budynku szkolnym powstała szkoła, nie wpadł nikt, a na taką Polskę właśnie czekamy – powiedział Antoni Opaliński, snując dywagacje na temat tego, jaka byłaby Polska, gdyby po koronę ponownie sięgnęli Piastowie.

Drugie miejsce szczególne na mapie podróży redaktora Opalińskiego to zamek w Tykocinie. Inny zamek – inna zupełnie historia, koniec innej dynastii. Zamek w Tykocinie zawieruch dziejowych nie przetrwał, ale siłami miejscowego przedsiębiorcy jest odbudowywany. Nieopodal zamku, w knyszyńskim dworze, umierał król Zygmunt August, ostatni z Jagiellonów, który na zamku w Tykocinie trzymał swoje armaty i bibliotekę. Zygmunt August to symbol potęgi Rzeczpospolitej Obojga Narodów, twórca Unii.

– Ten wielki król wieku Machiavellego dobrze wiedział, ze prawdziwa władza wymaga samotności, i to do dziś jest aktualne, jak obserwujemy politykę – podzielił się swoją konstatacją ze słuchaczami redaktor Radia WNET.

Witold Gadowski

Redaktor Witold Gadowski na Rynku w Nowym Targu podczas Poranka Wnet.

Witold Gadowski był gospodarzem Poranków WNET z Podhala i Nowosądecczyzny – jak nikt z nas rozumie tamtych ludzi, bowiem sam pochodzi z Zakopanego, które znalazło się na szlaku jego podróży. Rozmawiał m.in. ze swoimi przyjaciółmi ze szkoły. Okazało się, że starosta zakopiański Piotr Bąk był jego drużynowym w latach szkolnych, kiedy to młody Witold Gadowski należał do harcerstwa i walczył z komuną. Tak mu zostało, dziś jako dziennikarz walczy z różnego typu patologiami.


Krzysztof Skowroński podczas nadawania z Jasnej Góry pod Bogatynią

Przypomnijmy pierwszy „Poranek WNET”, który nadawaliśmy z Poznania (28). Następnie były Szamotuły i Katowice.

Lipiec rozpoczęliśmy od Głubczyc. Byliśmy również w Przemyślu, Świnoujściu, Warszawie, Szczecinie, Gorzowie Wielkopolskim, Zielonej Górze, Łęknicy, Zgorzelcu, Bogatyni, Nowogrodźcu, Zamościu, Brzegu, Chełmie, Opolu, Orchówku koło Włodawy, Wodzisławiu Śląskim, Terespolu, Cieszynie, Białowieży i Supraślu.

W 73. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego nadaliśmy Poranek WNET z Warszawy. Audycje sierpniowe kontynuowane były w Augustowie, Sejnach, Suwałkach, Żywcu, Wadowicach, Nowym Targu, Nowym Sączu, Zakopanem, Janowie Podlaskim,Gietrzwałdzie, Olsztynie, Przekopie, Malborku, Gdyni, Tarnowie, Słupsku, Rzeszowie, Gryficach,Sanoku, Szczecinie, Przemyślu i Warszawie.

1 września byliśmy w Wieluniu, gdzie w tym roku odbyły się centralne uroczystości związane z upamiętnieniem wybuchu II wojny światowej. W pierwszym tygodniu września ekipa startowała od źródeł Wisły, królowej polskich rzek, i pierwszy Poranek nadała z Wisły, następnie posuwając się dalej z biegiem rzeki i odwiedzając: Harmęż, Tyńiec, Nowy Korczyn, Puławy, Warszawę, Czerwińsk, Toruń, Chełm. 15 września nasza ekipa zakończyła letnią trasę w Sobieszewie u ujścia Wisły.

MoRo, JS

Ryszard Czarnecki: Jean-Claude Juncker pokazał Donaldowi Tuskowi czerwoną kartkę przed całym Parlamentem Europejskim

Dzień 80. z 80/ Sobieszewo/ Poranek WNET- O tym, co oznacza propozycja zlikwidowania stanowiska przewodniczącego RE, w rozmowie z europosłem PiS, wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.

[related id=38206]Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki w dzisiejszym Poranku WNET zdał Krzysztofowi Skowrońskiemu relację z ostatnich wydarzeń w Unii Europejskiej. Najistotniejszym było wygłoszenie przez Jeana-Claude’a Junckera, szefa Komisji Europejskiej, orędzia do Parlamentu Europejskiego.

Po tej wypowiedzi zapachniało sensacją. Przewodniczący KE ogłosił bowiem, że stanowisko szefa Rady Europejskiej jest zupełnie niepotrzebne, że trzeba je zlikwidować, tzn. – jak podkreślił Ryszard Czarnecki – pozbawić Donalda Tuska pracy. Juncker mówił to do pełnej sali Parlamentu Europejskiego i to nie przy błahej okazji, ale w dorocznym orędziu o stanie Unii Europejskiej. Warto przy tym zwrócić uwagę, że Juncker jest z tej samej, co „jeszcze pan przewodniczący” Rady Europejskiej Donald Tusk, Europejskiej Partii Ludowej. „To jest jakaś rewolucja, czerwona kartka, pokazanie, że jego pracy się nie ceni”, ocenił Ryszard Czarnecki.

Poprzednikiem Tuska był Herman van Rompuy, też przez dwie kadencje. Były wtedy różne spory i konflikty kompetencyjne między nim a ówczesnym szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso. Nie było jednak mowy o tym, żeby szef KE żądał pozbawienia stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. [related id=38383]

Ta wypowiedź szefa Komisji Europejskiej była w Brukseli newsem numer jeden. Juncker nie powiedział nic na temat Polski. Zatem – stwierdził Ryszard Czarnecki – w prawdziwych relacjach Unia – Polska nie jest tak dramatycznie (poza obsesjami pana Timmermansa). Natomiast „zanegowanie pracy, a raczej braku pracy” Donalda Tuska jest spektakularne. Jest to pewna rewolucja.

Van Rompuy, poprzednik Donalda Tuska, „był taką mróweczką”, pracował od rana do wieczora, miał masę konferencji, przedstawiał różne wizje przyszłości Unii Europejskiej. Tusk „ma puste szuflady”, nie przedstawił żadnej wizji. Jedyny projekt polityczny, który firmował własną twarzą, to były negocjacje z Wielka Brytanią na temat jej pozostania w Unii. Zakończyły się one katastrofą.

Według Ryszarda Czarneckiego w sporze o reformę sądownictwa w Polsce wcale nie chodzi o sądy. Są one tylko pretekstem. W Niemczech, w Austrii, Hiszpanii sędziowie nie mają immunitetów. Chodzi o to, że Unia chce Polsce „wcisnąć na siłę” imigrantów. Kwestia mediów czy sądownictwa to są tylko preteksty, żeby przymusić Polskę do ich przyjęcia. Nie sierot z Aleppo, matek i dzieci z Syrii, ale dwudziestoparo-, trzydziestoparoletnich samotnych mężczyzn przebywających obecnie w obozach we Włoszech i w Grecji. My ich nie chcemy przyjąć, ponieważ troszczymy się o bezpieczeństwo nie tylko dzisiaj i jutro, ale i za 30 lat. Zamachy w Europie Zachodniej były przecież dziełem dzieci i wnuków imigrantów.

Całej wypowiedzi Ryszarda Czarneckiego można posłuchać w części trzeciej Poranka WNET.

JS

 

Krzysztof Szczerski z Malty: To, co robi się w Polsce, jest właśnie szansą dla Europy, a nie jej problemem

Dzień 80 z 80. – Szczerski dla Poranka Wnet z Valletty o dyskusjach na szczycie Grupy Arraiolos, rozmowach bilateralnych o reparacjach wojennych, a także konsultacjach prezydenckich ustaw o KRS i SN.

Prezydent Andrzej Duda przebywa na Malcie w Valletcie na spotkaniu przywódców 12 państw europejskich współpracujących w ramach Grupy Arraiolos. Biorą w nim udział również prezydenci Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Estonii, Grecji, Łotwy, Niemiec, Portugalii, Słowenii, Węgier, Włoch oraz przywódca państwa gospodarza spotkania.

– Temperatura rozmów na Malcie jest wysoka, bo emocji dzisiaj w Europie jest bardzo dużo, i to nie są emocje wokół demokracji w Polsce, tylko wokół stanu społeczeństw europejskich, ich niepokojów, poczucia zagrożenia kryzysem imigracyjnym, problemami gospodarczymi, i to widać, że są ulokowane zupełnie gdzie indziej niż to próbuje nam wmówić opozycja przez media – powiedział Krzysztof Szczerski, szef Kancelarii Prezydenta RP. – Atmosfera spotkań na Malcie w Valletcie jest nieformalna, chociaż są to bardzo ważne spotkania, i sprzyja ona poruszaniu bardzo istotnych kwestii zwłaszcza w rozmowach bilateralnych.

[related id=38338]- Kwestie polskie wcale nie są tu rozpatrywane, a nawet więcej, właśnie Polska jest podawana jako przykład kraju, który podjął olbrzymi wysiłek, aby omawiane wczoraj problemy z rozwarstwieniem społecznym zniwelować – zrelacjonował minister Szczerski. – Wczoraj mieliśmy tu bardzo emocjonalną dyskusję o potrzebach wyrównywania szans w społeczeństwach europejskich, bowiem zjawisko rozwarstwienia społecznego przebiega w sposób coraz bardziej gwałtowny. (…) Redystrybucja majątku narodowego w Polsce przez projekt 500+ całkowicie zmieniła sposób cyrkulacji dochodu narodowego.

– Dzisiaj rozpocznie się druga runda rozmów, których tematem będzie m.in. polityka bezpieczeństwa w regionie Morza Śródziemnego w kontekście kryzysu migracyjnego – powiedział. Zwrócił też uwagę na to, że w swym przemówieniu o stanie UE przewodniczący KE Jean-Claude Juncker w kwestiach dotyczących emigracji powtarzał te same słowa, które prezydent i premier Polski powtarzali już od dwóch lat .

– Problem kryzysu imigracyjnego to przede wszystkim problem, który należy rozwiązywać przez współpracę z krajami trzecimi, u źródeł tejże imigracji, i lepszą ochronę granic Unii – stwierdził Krzysztof Szczerski. Jego zdaniem dzisiaj Polska znowu będzie pokazywana jako przykład w kwestii rozwiązywania kryzysu emigracyjnego.

– Będzie również dyskusja, w jaki sposób pobudzić rozwój gospodarczy w państwach UE  – powiedział minister Szczerski. – We wszystkich tych trzech elementach dyskusji: w kwestii wyrównywania szans życiowych, rozwoju gospodarczego i w kwestii walki z imigracją, na tle innych państw polskie zdanie i polska praktyka, polskie doświadczenie jest przykładowe. To, co robi się w Polsce, jest właśnie szansą dla Europy, a nie jej problemem.

[related id=38296]- Kwestia reparacji czy odszkodowań za straty polskie z powodu zbrodni wojennych dokonanych przez Niemców moralnie, historycznie, w sensie aksjologicznym, są niepodważalne – powiedział Szczerski, pytany o rozmowy nieformalne, jakie w tym względzie odbył podczas swego ostatniego pobytu w Niemczech. – Niemcy dzisiaj nie mogą nie przyznawać się do własnych zbrodni i próbować je w jakiś sposób relatywizować, bo one się po prostu wydarzyły.

– Jest tutaj bardzo poważny wymiar straty i ekspertyza sejmowa pokazuje, w jaki sposób, bardzo różnie, tę sprawę po drugiej wojnie światowej Niemcy rozwiązywały – powiedział Szczerski, który nazwał ewenementem na gruncie prawa międzynarodowego podpisanie przez Niemcy z Izraelem, a więc państwem, które nie istniało jeszcze podczas II wojny światowej, umowy, na mocy której zostały temu państwu wypłacone odszkodowania. W tej sprawie uczyniono wyjątek. – Dlatego sprawa odszkodowań jest poważną dyskusją prawną, która oczywiście ma również swój wymiar polityczny.

– Wokół tego problemu potrzebna jest spokojna dyskusja i od niego uciekać nie należy – powiedział Szczerski, cytując, jak zaznaczył, słowa obydwu prezydentów Polski i Niemiec, jakie wygłosili po wczorajszym spotkaniu w tej sprawie. Przypomnijmy, że wczoraj odbyło się dwustronne spotkanie prezydenta Dudy z prezydentem Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem, podczas którego poruszona była kwestia reparacji wojennych.

– Jesteśmy nadal w tej sprawie na etapie dyskusji. Rząd jeszcze nie przyjął w tej sprawie oficjalnego stanowiska, a więc nie ma jeszcze żadnego formalnego wniosku ani żadnych formalnych negocjacji – oświadczył minister. – Rząd na razie nad tym pracuje i jest to praca, która nie ma jeszcze wyznaczonego terminu zakończenia (…), zwłaszcza że mówimy tutaj o zbrodniach, które nigdy się nie przedawnią, bo to są zbrodnie przeciwko ludzkości.

– Z rozmów, które odbył prezydent z klubami partyjnymi w Sejmie, widać, że są różne strategie – powiedział Krzysztof Szczerski, zapytany o konsultacje polityczne w sprawie ustaw reformujących polskie sądownictwo. – Jedne podchodziły do sprawy bardzo merytorycznie i chciały zaprezentować prezydentowi swoje propozycje. Część wygłaszała jedynie deklaracje polityczne na spotkaniu w Pałacu Prezydenckim.

Dlatego prezydent spodziewa się, że podczas debaty nad tymi ustawami część polityków będzie podchodziła do tego merytorycznie, a część zadowoli się tylko oracjami o charakterze czysto politycznym, pełnym agresji i niechęci.

– Prezydent nie oczekuje od Sejmu bycia notariuszem prezydenta, czyli tego, że Sejm jednym głosowaniem zaakceptuje jego projekty ustaw – powiedział minister Szczerski. – Pan prezydent oczekuje normalnego procesu legislacyjnego nad jego propozycjami, aby każda partia miała możliwość złożenia własnych poprawek do projektów i dyskusji nad nimi.

[related id=38383]

Podkreślił, że spotkania w Pałacu, jakie miały miejsce w mijającym tygodniu, były jedynie dyskusją przedwstępną, poprzedzającą dyskusję merytoryczną w parlamencie.

– Niewykluczone, że część propozycji, które padły podczas spotkań, będą już uwzględnione w projekcie prezydenckim – powiedział.

MoRo

Wywiad z profesorem Krzysztofem Szczerskim, szefem gabinetu Prezydenta RP Andrzeja Dudy w części szóstej Poranka WNET.

 

15.09/ W 80 dni dookoła Polski/ Dzień 80. z 80/ Zapraszamy na Poranek WNET z Sobieszewa

To ostatni, osiemdziesiąty dzień, naszej podróży po Polsce. Nasz letni projekt kończymy w deszczowym i wietrznym, lecz nadal pięknym Sobieszewie. Dzisiejsza audycja jest podsumowaniem całej trasy.


Goście Poranka Wnet:

 

Ryszard Czarnecki – wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego;

Robert Jankowski – Fundacja „Roku rzeki Wisły”;

Krzysztof Szczerski – sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP;

Jagoda Klim – Muzeum Wisły w Tczewie,

 

a także redaktorzy Radia Wnet:

 

Tomasz Wybranowski;

Łukasz Jankowski;

Wojciech Jankowski;

Antoni Opaliński;

Aleksander Wierzejski;

Witold Gadowski.


Prowadzący: Krzysztof Skowroński

Realizator: Andrzej Gumbrycht

Wydawca: Małgorzata Wieczorek

Wydawca techniczny: Luiza Komorowska



Część pierwsza:

Robert Jankowski o tym, jak i gdzie można bezpiecznie i przyjemnie kąpać się w Wiśle oraz wykorzystać rzekę sportowo i rekreacyjnie. Próba wykorzystania Wisły w celach przemysłowych nie jest w tej chwili realna.

Tomasz Wybranowski podsumowuje swój etap trasy „80 dni dookoła Polski”. Szczególnie wspomina Poranek z Białowieży, gdzie, jak twierdzi, udało się zdiagnozować problem Puszczy Białowieskiej; potem Chełm i podróż szlakiem polskich sanktuariów.

 

Cześć druga:

Cykl audycji ekonomicznych w Radiu Wnet.

 

Część trzecia:

Ryszard Czarnecki komentuje wypowiedzi europejskich liderów na tematy polskie. „Zapachniało sensacją” – przewodniczący KE Jean-Claude Juncker ogłasza, że stanowisko Donalda Tuska nie jest potrzebne i należy je zlikwidować.

 

Część czwarta:

Wojciech Jankowski wspomina Poranki, które prowadził podczas letniej trasy Radia Wnet „80 dni dokoła Polski”. Gdy szuka wspólnej klamry dla audycji, nasuwa mu się myśl o Augustowie, Sejnach i Suwałkach, gdzie wśród tamtejszych społeczności wciąż daje się odczuć trauma po Obławie Augustowskiej.

Łukasz Jankowski opowiada o swoich wrażeniach po podróży dookoła Polski. Według naszego redaktora kraj idzie w dobrą stronę, a dla osoby, która większość czasu spędza w Warszawie, uderzające jest bogactwo Polski.

 

Część piąta:

Serwis informacyjny Radia Warszawa i słup ogłoszeniowy Radia Wnet.

 

Część szósta:

Krzysztof Szczerski z Malty mówi o spotkaniu przywódców 12 państw europejskich współpracujących w ramach Grupy Arraiolos, o sprawach krajowych, zwłaszcza o propozycjach prezydenta dotyczących reformy sądownictwa.

 

Część siódma:

Aleksander Wierzejski kontynuuje opowieść o podróży Radia Wnet „80 dni dookoła Polski”. Dla redaktora przeżyciem była wizyta 15 sierpnia w Gietrzwałdzie, a potem dotarcie na Kaszuby, gdzie wichury tego lata wyrządziły największe szkody.

Antoni Opaliński z podróży w „80 dni dookoła Polski” wspomina przede wszystkim Brzeg, głównie ze względu na dawniejszą obecność Piastów Śląskich w tym mieście. Drugim miejscem, które utkwiło w pamięci redaktora, jest zamek w Tykocinie. Została również przywołana rozmowa z profesorem Franciszkiem Markiem o tym, że gwary śląskie są częścią polszczyzny, a nie odrębnym językiem. Profesora odwiedziliśmy, podążając na Poranek Wnet do Opola.

 

Część ósma:

Rozmowa Witolda Gadowskiego z Piotrem Bąkiem, starostą zakopiańskim.

Fragment audycji Piotra Dmitrowicza z 1 pierwszego sierpnia 2017.

Jagoda Klim o działaniach i wydarzeniach Muzeum Wisły w Tczewie.

 


Posłuchaj całego Poranka Wnet: