Długi marsz w stronę V Rzeczypospolitej (12). Między komunizmem, socjalizmem i żerowiskiem/ Felieton Jana A. Kowalskiego

Bez najmniejszych wątpliwości wolę państwo socjalistyczne niż komunistyczne lub żerowisko. Niezależnie od tego, kto będzie na nim (na nas) żerował. I mam nadzieję, że z Wami jest tak samo.

Na takim właśnie odcinku drogi znajduje się strukturalnie i społecznie państwo polskie. Oby pozostawało na nim jak najkrócej. Od rozpoznania, gdzie jesteśmy, zależy dalsza droga, której długość liczyć trzeba jak na górskim szlaku – nie kilometrami, ale czasem przejścia. Zatem na miarę mojego rozumu spróbuję wszystko objaśnić.

Od 1989 roku państwo polskie już nie jest komunistyczne. Bo komunistyczne było od roku 1945 do 1989, gdy władzę nad wszystkim trzymała w swoim ręku sowiecka bolszewia. To bolszewicy różnych nacji odebrali Polakom własność (poza drobną rolną), środki produkcji i handel. I tak przeorganizowali budżet państwa, żeby wszystkie pieniądze wypracowywane przez Polaków trafiały do Centrali. Dzięki temu bolszewicy mogli organizować życie wszystkich Polaków. Wypłacać co miesiąc kieszonkowe zwane pensją i niszczyć nas fizycznie i psychicznie. W wymiarze ekonomicznym system bolszewicki sprowadzał się do totalnego zarządzania coraz większą biedą. Z biegiem lat wyczerpywały się bowiem zasoby materialne i ludzkie przedwojennego państwa. Jeżeli porównamy to z innymi państwami zniewolonymi przez komunizm, zobaczymy ten sam obraz, obraz postępującej społecznej nędzy. I obraz postępującego zubożenia warstwy rządzącej, co prowadzi w końcu do odrzucenia przez nią samą bolszewickiej doktryny. W naszym przypadku – z rozkazu najważniejszej, moskiewskiej Centrali.

Nie ma dobrej nazwy w naukach społecznych na nazwanie systemu, który narzucono nam przy Okrągłym Stole. Myślę, że mało naukowy termin ‘żerowisko’ najbardziej oddaje istotę rzeczy.

Odrzucono bolszewizm (marksizm-leninizm-stalinizm) jako obowiązującą wszystkich pod karą więzienia doktrynę. I odrzucono ambicję centralnego zarządzania dobrem społecznym. Ale nie oddano Polakom pieniędzy zabranych wcześniej właśnie w tym celu: systemowego dopłacania do mleka, mieszkań, mundurków szkolnych i małego fiata. Bo bolszewicy lepiej znali nasze potrzeby niż my sami. Pozwolono zwykłym Polakom  martwić się o siebie samych, a nawet wyjeżdżać jak się nie podoba. Za to systemowym, okrągłostołowym kapitalistom pozwolono przejąć dużą część majątku narodowego. Pozostałą oddano w ręce zachodniego kapitału, zapewniając mu przy tym przewagę konkurencyjną dzięki rozlicznym przywilejom.

Dla pełnego zabezpieczenia interesów towarzyszy-biznesmenów i towarzyszy-emerytów ustanowiono specyficzny porządek prawny, przypieczętowany w roku 1997 obowiązującą do tej pory konstytucją. To nie bez powodu rozmaici Obywatele wymachują ową KON-STY-TU-CJĄ. Konstytuuje ona bowiem chaos poprzez przenikanie się i wzajemne znoszenie kompetencji organów państwa. Po to, żeby nieformalny okrągłostołowy obóz w nieskończoność rządził i grabił Polaków. I żeby robił to bezkarnie, mając TW (to od towarzyszy 🙂 ) sędziów w kieszeni. I chyba już zaczynamy rozumieć, że z podobnego powodu – obrony żerowiska – ten okrągłostołowy porządek jest broniony przez brukselskie kręgi.

Z żerowiskiem od 2015 roku walczy Obóz Dobrej Zmiany i w całej rozciągłości tę walkę popieram. Niech rządzi i oczyszcza Polskę z patologii żerowiska przez kolejną kadencję. Ale niech robi to skutecznie. Systemowo, a nie doraźnie i bez skutków trwałych.

Skoro PiS jest partią socjalistyczną, to niech wreszcie wprowadzi w Polsce socjalizm. Nie żartuję. Jestem jak najbardziej za. Bo wprowadzenie w Polsce socjalizmu (nie bolszewizmu) będzie jednoznaczne ze zmianą systemu finansowania państwa. I polegać musi na odrzuceniu bolszewickiego systemu odbierania przez Centralę wszystkich pieniędzy wypracowywanych przez polski naród. Systemu ustanowionego w latach 1945-47, zmodyfikowanego pseudoreformą samorządową, potęgującą rozwój patologii społecznej, a nie rozwój samorządności Polaków.

Nie marzę na razie o Szwajcarii pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, gdzie 70% wszystkich dochodów państwa zbiera się i pozostawia w gminie i kantonie. Marzę o socjalistycznej Szwecji i socjalistycznych Niemczech, gdzie 50% budżetu jest zbieranych i pozostawianych w rękach społeczności lokalnych. I takiego sprawiedliwego i socjalistycznego państwa od Obozu Dobrej Zmiany oczekuję. To zmiana konstrukcji budżetu państwa jest tą podstawową zmianą, dzięki której możemy przejść od pokomunistycznego systemu żerowiska do zachodniego systemu socjalistycznego. Bo socjalistyczny Zachód zrozumiał niebolszewicką prawdę oczywistą, że łatwiej jest uprawiać socjalizm, gdy kasa państwa jest pełna. A żeby kasa była pełna, przedsiębiorcy prywatni muszą ją zapełnić. Dlatego najpierw zapewnia im się dogodne warunki rozwoju, a dopiero potem opodatkowuje. I zatrudnianych przez nich pracowników również. I to jest podstawowa różnica pomiędzy socjalizmem a komunizmem. Socjalistycznym zarządzaniem dobrobytem i komunistycznym zarządzaniem nędzą. Ubóstwo było wpisane w komunistyczną doktrynę, a największą zbrodnią przeciwko niej było odchylenie burżuazyjne. To stąd wynikało odebranie obywatelom pieniędzy i możliwości ich samodzielnego zarabiania.[related id=71213]

Chyba czas już tę podstawową różnicę zrozumieć. I przyjąć wreszcie w Polsce socjalizm w jego zachodnim wydaniu. Wszystkie inne reformy państwa i branżowych dziedzin życia społecznego są zależne od tej jednej podstawowej zmiany. Jeżeli jej nie dokonamy, niczego nie dokonamy. Dlatego tym razem nie będę omawiał szczegółów; robiłem to nie raz i jeszcze nie raz będzie okazja.

Dopiero zmiana struktury budżetu państwa na niebolszewicką, na socjalistyczną, pozwoli zaistnieć IV Rzeczypospolitej. A jak już wiecie, bez IV nie będzie mogła zaistnieć wolna i zamożna V Rzeczpospolita – moja dziedzina. Ale nawet tej IV gotów jestem bronić (o tym za tydzień), choćbym do końca życia miał pozostać Janem Kowalskim bez ziemi. Bo bez najmniejszych wątpliwości wolę państwo socjalistyczne niż komunistyczne lub żerowisko. Niezależnie od tego, kto będzie na nim (na nas) żerował. I mam nadzieję, że z Wami jest tak samo.

Jan A. Kowalski

„Raport” fundacji „Nie lękajcie się” na temat pedofilii w polskim Kościele nie jest ani rzetelny, ani prawdziwy

Raport ma nikłą wartość merytoryczną, stanowi zbiór nieopracowanych i niepoddanych krytycznej analizie wycinków prasowych przede wszystkim z „Gazety Wyborczej”. Świadczy o ignorancji jego autorów.

Jolanta Hajdasz

CMWP SDP zaapelowało do dziennikarzy o rzetelność i jak najdalej posuniętą ostrożność przy jego omawianiu w mediach, a Ordo Iuris ocenił jednoznacznie, iż „raport” ten w żaden sposób nie spełnia wymagań powszechnie stawianym tego typu opracowaniom. Przedstawione w nim tezy – zwłaszcza oskarżenia w stosunku do hierarchii kościelnej – nie zostały odpowiednio udowodnione, piszą obie instytucje. Na czym polega ta manipulacja? (…)

„Raport nt. naruszeń prawa świeckiego lub kanonicznego w działaniach polskich biskupów w kontekście księży sprawców przemocy seksualnej wobec dzieci i osób zależnych” fundacji „Nie lękajcie się” został opublikowany z datą 19 lutego 2019 r. Zawiera szereg nieprawdziwych, niepełnych i zmanipulowanych informacji oraz stawia bezpodstawne zarzuty polskim duchownym katolickim. Oficjalny protest przeciwko zawartym w nim informacjom wyrazili do dnia dzisiejszego przedstawiciele m.in. archidiecezji krakowskiej, wrocławskiej, warszawskiej i warmińskiej oraz diecezji rzeszowskiej, toruńskiej i opolskiej. „Raport” przede wszystkim wymienia nazwiska 24 polskich hierarchów, wśród nich dwóch kardynałów, którym zarzuca m.in. ukrywanie pedofilii. (…)

O tym, że opracowanie fundacji „Nie lękajcie się” jest kłamliwą manipulacją, świadczy także bardzo jednostronny dobór informacji o opisywanych w „Raporcie” zdarzeniach, w których całkowicie pominięto publikacje ukazujące się w mediach o innej niż liberalna i lewicowa orientacja światopoglądowa.

Wnioski, jakie na podstawie przeprowadzonych „analiz” wyciągają Autorzy tego „Raportu”, świadczą o ich całkowitej ignorancji wobec realnej skali i rzeczywistej reakcji polskiego Kościoła i jego hierarchów na wszelkiego rodzaju nadużycia seksualne, których miałyby się dopuszczać osoby duchowne – czytamy w stanowisku opublikowanym na stronie internetowej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Centrum Monitoringu Wolności Prasy (cmwp.sdp.pl i sdp.pl).

Tę opinię potwierdziła także bardzo szczegółowa analiza prawna przeprowadzona przez prawników Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Raport ten stanowi zbiór dowolnie dobranych wycinków z materiałów prasowych oraz zawiera poważne błędy merytoryczne i metodologiczne – wskazują eksperci Instytutu w przesłanej do mediów analizie metodyki opisu stanów faktycznych będących podstawą opublikowanego raportu Fundacji „Nie lękajcie się” ws. nadużyć seksualnych duchownych w Polsce. Jak wskazują analitycy Ordo Iuris, w istocie raport ten stanowi zbiór dowolnie dobranych wycinków z materiałów prasowych oraz zawiera poważne błędy merytoryczne i metodologiczne – czytamy w dokumencie. Autorzy raportu ani razu nie wskazali na prawomocne wyroki sądów, odwołując się jedynie do doniesień medialnych, z których większość dotyczyła orzeczeń nieprawomocnych.

W tekście znajdują się przede wszystkim nawiązania do mediów, które zwykle niechętnie odnoszą się do Kościoła katolickiego, np. portal „Gazety Wyborczej” jest wymieniany 25 razy, a portal OKO.press 9 razy. Jako katolickie medium raz przywoływany jest „Tygodnik Powszechny” – wylicza Ordo Iuris.

Zauważa, że ani razu nie wskazano na znane w Polsce katolickie tygodniki opinii („Gość Niedzielny”, „Niedziela”, „Przewodnik Katolicki”), które obszernie informowały opinię publiczną o działaniach Kościoła związanych z walką z pedofilią. Nie pojawiają się również depesze Katolickiej Agencji Informacyjnej na bieżąco przekazującej wiadomości na ten temat. (…)

Tendencyjne przedstawianie trudnych i złożonych problemów społecznych jest manipulacją, która wprowadza w błąd odbiorców mediów. Takie działanie zagraża wolności słowa i psuje debatę publiczną. W demokratycznym kraju nigdy nie powinno mieć miejsca.

Analiza Instytutu Ordo Iuris dostępna jest na stronie internetowej: ordoiuris.pl, stanowisko CMWP SDP na stronie : cmwp.sdp.pl.

Jolanta Hajdasz jest dyrektorem Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Skandaliczny raport” znajduje się na s. 2 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Skandaliczny raport” na s. 2 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Studio Dublin – 15 marca 2019 – Goście: Robert Górski, Bogdan Feręc – portal Polska-IE, Jakub Grabiasz i Alex Sławiński

W piątkowe przedpołudnie w Radiu WNET, jak zwykle wieści z Irlandii i Wielkiej Brytanii. Rozmowy, analizy, przeglądy prasy, a także korespondencje i muzyka irlandzka. Pojutrze dzień świętego Patryka.


Prowadzenie: Tomasz Wybranowski i Tomasz Szustek (gościnnie)

Wydawca: Tomasz Wybranowski i Tomasz Szustek

Realizacja: Tomasz Wybranowski (Dublin)

Realizacja: Karol Smyk (Warszawa)

Produkcja: Studio 37 Dublin


 

Tradycyjnie pierwszą pozycją piątkowego Studia Dublin był przegląd prasy.

Tomasz Szustek i Tomasz Wybranowski omawiali artykuły i relacje dziennikarzy „The Irish Times” i „Irish Independent”.

Cała Irlandia żyje zbliżającym się dniem św. Patryka. Premier Republiki Irlandii Leo Varadkar tradycyjnie gości w Waszyngtonie. Podczas spotkania z prezydentem Donaldem Trumpem wręczył wazę z koniczyną, symbolem Irlandii.

 

 

Obelisk św. Patryka na świetych Wzgórzach Tary. Fot. Studio 37.

17 marca Irlandczycy czczą pamięć swojego patrona św. Patryka.

Przyszły święty i patron Irlandii, urodził się około 385 roku, jako Magonus Sucatus, w rodzinie rzymskiego urzędnika, gdzieś na terenie Anglii lub Walii, które wchodziły w skład już wtedy chrześcijańskiego Cesarstwa Rzymskiego.

Św. Patryk pod koniec życia opisuje swoje, zakończone sukcesem, dzieło chrystianizacji Szmaragdowej Wyspy w dziele „Spowiedzi” i niedługo po tym umiera.

Historycy skłaniają się ku dacie 17 marca 461 roku.

W hołdzie swojemu patronowi, Irlandczycy na całym świecie obchodzą hucznie każdą rocznicę tego wydarzenia jako swoje święto narodowe.

Tomasz Szustek i Tomasz Wybranowski w Studiu Dublin przybliżyli sylwetkę chrystianizatora Irlandii i już dziś zaprosili na „Dzień Św. Patryka w Radiu WNET”, w najbliższą niedzielę, od godziny 10:00.

 

 

Czoło dublińskiego marszu zorganizowany przez National Homeless and Housing Coalition przeciwko bezdomności i kryzysowi mieszkalnictwa w Republice Irlandii. Fot. Studio 37.

W sobotę, 9 marca, w stołecznym Dublinie po raz kolejny prawie trzy tysiące protestujących maszerowało w zgodnym proteście przeciwko bezdomności.

Marsz zorganizowany przez National Homeless and Housing Coalition trwał ponad dwie godziny.  Apelowano do rządu o konkretne działania, w sprawie położenia kresu bezdomności i kryzysu mieszkaniowego w Republice Irlandii.

T. J. Hogan, lider Irish Travellers Movement. Fot. Studio 37.

 

Protestujący domagali się także konstytucyjnego prawa do mieszkania i poprawy działań irlandzkiego rządu w kwestii zakwaterowania dla studentów

Organizacje koalicyjne biorące udział w sobotnim proteście, w tym związki zawodowe, partie lewicowe, wspólnotowe grupy działania i stowarzysznia działające na rzecz osób bezdomnych, wysłuchały szeregu mówców, którzy wzywali rząd, w szczególności ministra ds. mieszkalnictwa Eoghan Murphy’ego do podjęcia zdecydowanych działań politycznych w celu położenia kresu bezdomności.

Jednym z przemawiających był lider Ruchu Irlandzkich Travellersów / Irish Travellers Movement – T.J. Hogan.

 

 

 

W „Studiu Dublin” powracamy do rozmowy z Robertem Górskim, współtwórcą sukcesu Kabaretu Moralnego Niepokoju.

 

Robert Górski. Fot. Ja Fryta [CC BY-SA 2.0] via Wikimedia
Najlepszy polski kabaret wielokrotnie gościł na Szmaragdowej Wyspie a sam Robert Górski z nostalgią wspomina wizyty w Irlandii.

 

 

Kuba Grabiasz, nasz ekspert od sportów galickich podsumował kolejną kolejkę rozgrywek o Puchar Sześciu Narodów w rugby i przed piątą, ostatnią kolejką rozgrywek wskazuje faworytów.

Tym razem reprezentacja Irlandii nie zawiodła i w znakomitym stylu wywalczyła komplet punktów z reprezentacją Francji. W sobotę czeka ich jednak ciężka przeprawa z Walią.

Nasz sportowy ekspert zapowiedział także wydarzenia sportowe, których finał będzie miał miejsce w dniu św. Patryka.

 

 

W Studiu Dublin Tomasz Wybranowski i szef portalu Polska-IE, Bogdan Feręc rozmawiali o Brexicie, który zamienił się w polityczną operę mydlaną, która częściej przypomina improwizowany na bieżąco kabaretowy skecz… Tyle, że ani Irlandczykom, ani zwykłym Brytyjczykom do śmiechu wcale nie jest.

 

Z Bogdanem Feręcem, szefem najpoczytniejszego portalu dla Polaków w Irlandii Polska-IE, rozmawiałem także o dniu św. Patryka.

 

 

Stałym punktem w scanariuszach „Studia Dublin” jest „Irlandzkie Kalandarium”. Staramy się na antenie Radia WNET przedstawiać osoby i wydarzenia dla Irlandii ważne i charakterystyczne.

Tym razem Tomasz Szustek zrobił wyjątek i opowiedział słuchaczom o postaci złowrogiej, mrocznej, bez której historia współczesnej Irlandii mogła by się spokojnie obejść. I byłaby to historia mniej bolesna, a i wiele życiorysów nie miałoby tak tragicznego przebiegu.

„Opowiemy zatem dziś trochę o zaprzysięgłym kryminaliście, przestępcy, który nazywa się – bo wciąż żyje – John Gilligan. A 15 marca 2001 roku został on uniewinniony w procesie, którym żyła cała Irlandia. Co nie oznacza, że nie poszedł do więzienia. Ale po kolei…” – powiedział Tomasz Szustek.

 

 

We „Wnetowym Londyńskim Zwiadzie”, Aleksander Sławiński opowiadał o polonijnym konwencie fanów gier planszowych, karcianych i fabularnych, który odbył się w Lewisham Polish Centre.

Aleksander Sławiński.
Alex Sławiński, Radio WNET Londyn. Fot. archiwum Alexa Sławińskiego.

Gościem Aleksandra Sławińskiego był Mirosław Kraszewski, jeden z organizatorów wspomnianego konwentu.

 

 

Z okazji urodzin, cała dublińska ekipa Studia 37 i Radia WNET składa najgorętsze życzenia naszej producentce Katarzynie Sudak. 

W dniu Twego święta tylko spełnień i eteru WNET bez grama „dead air” pod niebem Dublina.

         Partnerem programu „Studio Dublin” i Radia WNET jest portal Polska-IE

                          Tomasz Wybranowski – Studio 37 Dublin – Radio WNET

Nie można się dziwić Anglikom, że chcą uciec z tego Eurokołchozu / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” nr 57/2019

Wprowadza się w Europie różne GIODO, RODO, a tymczasem, korzystając z chińskich komórek i komputerów, umożliwiamy Komunistycznej Partii Chin dostęp do naszych wszystkich danych. Brawo!

Jadwiga Chmielowska

Rozpoczął się marzec, a wraz z nim Wielki Post. Czas zadumy nad rzeczami istotnymi, dostrzeżenia obok siebie bliźnich. Zrozumienia, że świat nie kręci się wokół nas, ale jesteśmy jego malutką cząstką. Posypujemy głowy popiołem, aby pamiętać, że prochem jesteśmy i w proch się obrócimy. Musimy się wyciszyć, by usłyszeć głos Boga i móc czynić Jego wolę. Nie słuchać podszeptów szatana. Wystrzegać się grzechu pychy, bo to on jest sprawcą naszych największych błędów.

Na niedawno zakończonej konferencji dziennikarzy z państw Trójmorza dyskutowano nad tym, czym powinno być dziennikarstwo i jakie są zagrożenia. Z dwudniowej dyskusji wynikało, że dziennikarz powinien służyć społeczeństwu, a nie myśleć jedynie o swojej karierze. Pokazywać rzeczywistość, a nie ją tworzyć.

Podawać fakty i je tłumaczyć, opisując kontekst historyczny, kulturowy. Nie dezinformować – nieważne, czy to z ignorancji, lenistwa czy z przekupstwa. Nie wolno ulegać modzie, powielać niesprawdzonych informacji, by w stadnym pędzie podążać ku przepaści, ciągnąc za sobą innych.

W czasach szalejącej dezinformacji, która jest narzędziem wojny hybrydowej, od dziennikarzy wymaga się więcej niż kiedykolwiek. Szokiem dla wszystkich, a zwłaszcza Polaków i Czechów, była wypowiedź młodego Węgra, że oni jako naród nie mają złych doświadczeń z Rosją. Zapomniał o Budapeszcie 1956 roku? Zamiast pomóc Orbánowi, „dokopał” mu, a tego chyba nie chciał. Węgry przez ostatnie lata podtrzymywały na duchu Polaków. Jeździliśmy do Budapesztu, by wziąć udział w obchodach ich święta narodowego i ładować akumulatory naszej godności narodowej. Tylko w Budapeszcie mogliśmy spokojnie maszerować z polskimi flagami po ulicach i nie bać się prowokacji, użycia gazu i armatek wodnych, co spotkało mnie w Warszawie na Marszu Niepodległości kilka lat temu.

Orbán nie poddał się naciskowi Brukseli, aby niszczyć Węgrów. Zaczął działać na rzecz własnego państwa. To Unia Europejska, atakując Węgry za niepokorność, wciskała je w ręce Putina. Niemiecka UE robi to teraz z Polską. Dzieje się, moim zdaniem, coraz gorzej. Niemcy współpracują z Rosją na całej linii. Nie można się dziwić Anglikom, że postanowili uciec z tego Eurokołchozu. Jedynie państwa Trójmorza, posiadające te same doświadczenia historyczne, mogą się przeciwstawić planom niemiecko-rosyjskim panowania nad światem. Walkę klas i ras zastąpiono walką płci – LBGTiQ.

Oburzonych wypowiedziami Netanjahu i Katza wysyłam na wycieczkę do Izraela. Tam na ulicach rozbrzmiewa język rosyjski. Premier Izraela kilka razy w roku spotyka się z Putinem. Dzisiejszy Izrael różni się od tego tworzonego przez polskich Żydów.

Pokolenie bohaterskich i honorowych bejtarowców odeszło. To nie Menachem Begin, urodzony w Polsce i uratowany przez gen. Andersa z sowieckich łagrów, jest teraz premierem Izraela. Waży się przyszłość tego państwa. Można mieć nadzieję, że Żydzi mają resztkę instynktu samozachowawczego, a Netanjahu przegra z kretesem i znajdzie azyl w Moskwie.

Co pieniądze robią z ludźmi, widać też w Polsce. W mediach nawet patriotycznych Huawei reklamuje się bez przeszkód. I to teraz, gdy udowodniono jego pracę wywiadowczą na rzecz Pekinu. USA, Kanada, Wielka Brytania i Czechy zarządziły wymianę sprzętu chińskiego. Wprowadza się w Europie różne GIODO, RODO, a tymczasem, korzystając z chińskich komórek i komputerów, umożliwiamy Komunistycznej Partii Chin dostęp do naszych wszystkich danych. Brawo! Korzystamy też z niewolniczej pracy więźniów komunistycznego reżimu. Pamiętajmy o mordowaniu więźniów, w tym chrześcijan.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Fake news w postaci sfałszowanego raportu wręczonego papieżowi / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 57/2019

Autorzy „polskiego raportu” o pedofilii wśród duchownych znowu wykazali, że bez manipulacji nie mogą udowodnić żadnej ze stawianych przez siebie tez. Ich nierzetelność ujawnili Ordo Iuris i CMWP SDP

Jolanta Hajdasz

Ten „raport” to typowy fake news, czyli nieprawdziwa, zmanipulowana informacja. Zanim ktokolwiek zdąży się zorientować, że jest to informacja niepełna i kłamliwa, wszyscy o niej mówią, już coś o niej słyszą i czy chcą, czy nie, coś im zostanie w pamięci, nawet jeśli jest dokładnie odwrotnie, niż się to przedstawia.

Plaga współczesnych mediów powoduje, że coraz mniej im ufamy, ale przecież od nich nie uciekniemy, bo skądś wiedzę o otaczającym nas świecie trzeba brać.

Tym razem chodzi o tak wrażliwą sprawę, jak przestępstwa seksualne osób duchownych wobec nieletnich i polski raport na ich temat. Zanim ktoś zdążył się do niego odnieść i sprostować bardzo tendencyjnie dobrane i zestawione w nim informacje, wszystkie media obiegła wiadomość o 24 hierarchach z naszego kraju, którym autorzy opracowania zarzucają m.in. ukrywanie pedofilii i podejmowanie działań mających na celu tuszowanie tego przestępstwa. Zdjęcie, jak posłanka Joanna Scheuring-Wielgus wręcza papieżowi „raport”, powielono w setkach miejsc w internecie, zanim ktokolwiek zdążył przeczytać ten skandaliczny dokument. Celowo piszę „skandaliczny”, ponieważ dotyczy tak delikatnego problemu, jakim są przestępstwa seksualne wobec nieletnich i zawiera pomówienia dotyczące wielu zacnych duchownych.

Od kilku lat przestępstwo pedofilii stało się głównym narzędziem walki z Kościołem katolickim na świecie. Dlatego konieczne jest demaskowanie fałszu i kłamstwa, jakie przy poruszaniu tego tematu pojawiają się nawet w ogólnoświatowych mediach. Autorzy „polskiego raportu” o pedofilii wśród duchownych po raz kolejny wykazali, że bez manipulacji nie mogą udowodnić żadnej ze stawianych przez siebie tez. Jednoznacznie stwierdził to instytut Ordo Iuris, a Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zaapelowało do dziennikarzy o rzetelność i jak najdalej posuniętą ostrożność przy jego omawianiu w mediach. Oficjalny protest przeciwko zawartym w „raporcie” informacjom wyrazili także przedstawiciele archidiecezji krakowskiej, wrocławskiej, warszawskiej i warmińskiej oraz diecezji rzeszowskiej, toruńskiej i opolskiej.

Posłanka Scheuring-Wielgus nie została nagrodzona za swoje poświęcenie dla sprawy, bo prominentny przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej zapowiedział, że nie znajdzie się dla niej miejsce na listach wyborczych do PE, gdyż „poglądy posłanki Teraz! stanowią problem, szczególnie dla PSL”.

Widać więc wyraźnie, jak wielka to była medialna wrzutka i jak bardzo naciągnięty temat. Piszemy o nim szerzej w bieżącym numerze „Kuriera WNET”. Ta sprawa znakomicie ilustruje także drugi ważny temat, który poruszamy w tym numerze naszej gazety niecodziennej – wolność słowa w krajach naszej części Europy. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich postanowiło bowiem sprawdzić w kilku krajach na miejscu, co i jak mówią o swoich mediach i ich wolności i niezależności dziennikarze, którzy nie reprezentują tylko największych mediów głównego nurtu. Przeczuwaliśmy oczywiście, że problemy z wolnością słowa zapewne istnieją i że nie są to te problemy, o których grzmi „Gazeta Wyborcza”, ale nikt nie spodziewał się usłyszeć, iż w dzisiejszych czasach są w Unii Europejskiej kraje, gdzie „nie ma mediów, które mówią głosem narodu”. Tego nie byliśmy w stanie przewidzieć.

Zachęcam do lektury naszego wstępnego podsumowania raportu o wolności słowa w mediach w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, nie publikowanego jeszcze nigdzie poza „Kurierem WNET”.

Media otaczają dziś każdego z nas, wkroczyły bez wątpienia we wszystkie dziedziny życia, warto więc znać i rozumieć mechanizmy ich funkcjonowania, finansowania, a także zagrożenia, jakie ze sobą niosą. Choćby po to, by żaden fake news nie pokierował kiedyś naszym życiem.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Niezrozumiałe pojęcia jak pijane ptaki fruwają po salonach europejskich / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” nr 57/2019

Absurd jest śmieszny, dopóki nie prowadzi do więzienia. Absurd wynikający z poprawności politycznej wyrzuca z pracy, z mediów, teatru, uniwersytetów. Masz myśleć tak jak my, bo inaczej cię nie ma.

Krzysztof Skowroński

Na seminarium z filozofii dr. Jerzy Niecikowski powiedział, że aby zrozumieć dzieło, trzeba przełożyć je na język wewnętrzny, czyli z naukowego, abstrakcyjnego na swojski. Wtedy można stwierdzić, czy słowa filozofa zgadzają się naszym myśleniem, czy zmieniają coś w naszym rozumieniu świata. Sprzeciwiało się to mechanicznemu przyswajaniu pojęć. Takie niezrozumiałe pojęcia jak pijane ptaki fruwają po salonach europejskich, szczególnie tam, gdzie się mówi o wolności, tolerancji, prawach człowieka. Idąc tropem wyznaczonym przez dr. Niecikowskiego, pozwoliłem sobie na drobną parafraza fragmentu listu prezydenta Macrona do Obywateli Europy:

Towarzysze!
Pozwalam sobie zwrócić się do Was bezpośrednio, bo Kraj Rad nigdy nie był tak zagrożony. Wydarzenia węgierskie są symbolem tego, do czego może doprowadzić kłamstwo i brak odpowiedzialności. Czy ktoś powiedział Węgrom prawdę o ich przyszłości, gdy opuszczą RWPG? Nacjonalistyczne zamknięcie nie proponuje niczego. Ta pułapka nacjonalizmu zagraża całej naszej wspólnocie. Są wśród nas manipulatorzy potrafiący tylko obiecywać. Nie możemy na to pozwolić! Musimy dać im odpór i powołać Agencję Ochrony Demokracji…

Wyobraźmy sobie tych agentów, którzy podczas Marszu Niepodległości robią zdjęcia i wyłapują prowodyrów nacjonalistycznej myśli albo pukają do domu wicemistrzyni olimpijskiej pani Zofii Klepackiej i prowadzą ją do aresztu za wpis na Fb. W części dotyczącej wolności słowa to jest wizja prezydenta Francji.

Może przerysowana. Ale wyobraźmy sobie Rosjan komentujących w 1918 r, w domach kolejne absurdalne przepisy wprowadzane przez bolszewików. Absurd jest śmieszny, dopóki nie prowadzi do więzienia. Dzisiaj jeszcze nie posyła do więzień niepoprawnie myślących, ale tam, gdzie zdobył dominację – wyklucza. Absurd wynikający z poprawności politycznej wyrzuca z pracy, z mediów, teatru, uniwersytetów. Masz myśleć tak jak my, bo inaczej cię nie ma. W Polsce w środowisku prawników, naukowców, aktorów, muzyków wystarczy mieć prawicowe poglądy.

Protestowi przeciwko takiemu przekazowi poświęcona była zorganizowana w Warszawie przez SDP konferencja „Wolność (słowa) kocham i rozumiem”. Dziennikarze z kilkunastu państw mówili o tym, co zakłóca wolny przepływ informacji. Wymieniali jako zagrożenia poprawność polityczną i regulacje prawne dotyczące mowy nienawiści. Red. Paweł Lisicki w swoim wystąpieniu zacytował słowa przewodniczącego parlamentu brytyjskiego, że jeśli ma wybierać między prawami homoseksualistów a wolnością słowa, wybierze to pierwsze. Brak reakcji środowiska dziennikarskiego na te słowa red. Lisicki uznał za oburzający przykład zniewolenia umysłu.

Między zniewolonym umysłem, który przyznaje sobie rolę arbitra we wszelkich sporach, a umysłem, który takiej ewolucji nie przeszedł, toczy się spór o przyszłość Europy.

Wygramy tę bitwę pod warunkiem, że posypywanie głowy popiołem w środę popielcową nie jest pustym gestem.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 marcowego „Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 marcowego „Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wieniec zgody, drzewa stołowe… Drzewa też mogą świadczyć o zwyczajach i przekazywać historię o naszych przodkach

Historia Rzeczypospolitej to nie jedno pasmo wojen, procesów sądowych, zajazdów i hulanek. Nic bardziej mylnego. Kraj nasz w świadomości dawnych mieszkańców był krajem miłości, dobrobytu i zgody.

Marcin Niewalda

Wieniec zgody w Ostoi Dworskiej | Fot. M. Niewalda

To fakt, procesy sądowe „o gruszę na miedzy” trwały nieraz i ponad 100 lat. We Włoszech słynny proces sądowy o kilka hektarów trwa nieustannie od 1816 roku, ale i w Polsce można znaleźć podobne przykłady. Potomkowie Pułaskiego walczą o rekompensatę za ziemie nad Potomakiem już ponad 100 lat. Dominikanie pod Wiślicą powoływali się na akty procesowe sprzed 200 lat. Przy takich procesach nienawiść rosła i utrwalała się. Ale kiedy spór się zakończył, gdy doszło do pojednania, nie tylko urządzano ucztę, nie tylko dawano na Mszę św.

Bardzo ciekawym zwyczajem był ten, którego pozostałości widać do dzisiaj w Kobylance koło Szczecina. W średniowieczu statki ze Stargardu przepływały pod oknami szczecinian. Nie płacąc żadnego myta doprowadzały mieszkańców do wrzenia. Skończyło się to zawieszeniem wielkich łańcuchów w poprzek koryta Iny. Łańcuchy nie powisiały długo, bo zerwane stały się trofeum, jeszcze bardziej denerwując mieszkańców Szczecina. Kto wie, czy całość nie skończyłaby się wojną domową, gdyby nie cesarz Otton III, który w 1460 roku doprowadził do ugody, a na jej znak w połowie drogi, w Kobylance posadzono lipę. Dla przypieczętowania tej zgody kolejne lipy sadzono co 100 lat, tworząc w ten sposób wzór w kształcie koła.

Taka forma wieńca nie jest wyjątkiem w polskiej historii – choć zwyczaj uległ zapomnieniu tak bardzo, że widząc krąg starych pni, nie kojarzymy go z możliwymi przyczynami.

Najbardziej chyba spektakularny taki wieniec można dziś zobaczyć w miejscowości Leśnica niedaleko Kielc. Na terenie dawnego majątku i parku Cieśle została utworzona tam „Ostoja Dworska” – będąca pokazowym ożywionym skansenem dawnej zagrody gospodarskiej. Opiekun miejsca – Grzegorz Szymański, zapalony rekonstruktor oddziałów powstania styczniowego – chętnie prowadzi do drzewnej altany i opowiada o historii zwaśnionych i pogodzonych rodów. Potężne stare pnie wyginają się niemal wbrew prawu ciążenia, a liście szumią o przeszłości, dając w gorące lato przyjemny cień. W zimie zaś konary chronią przed wiatrem.

Kolisty układ drzew można też spotkać w innych rejonach Rzeczypospolitej. Zwany był czasem „drzewami zegarowymi” z racji dosadzania po kolei nowych drzew w odstępach czasu – tak jak to się działo w Kobylance. W XIX wieku szczególnie na Podkarpaciu rozwinął się też styl ogrodów naturalnych, gdzie umieszczano koliste struktury po prostu w formie altany. Takie niezwykłe miejsce w zarośniętym dawnym parku dworskim można znaleźć w miejscowości Jureczkowa pod Krosnem lub też w parku w Słocinie na przedmieściach Rzeszowa.

Z kolei w Oleszewiczach – między Grodnem a Lidą – w parku istniała aleja lipowa rozszerzająca się w 4 miejscach, tworząc z pni koliste altany. Miejsca takie zwane też były „drzewami stołowymi” – z racji na zasiadanie w nich do podwieczorków.

Cały artykuł Marcina Niewaldy pt. „Wieniec zgody” znajduje się na s. 19 lutowego „Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marcina Niewaldy pt. „Wieniec zgody” na s. 19 lutowego „Kuriera WNET”, nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zdecydowane NIE mowie nienawiści. Natomiast jednoznaczne TAK, absolutnie bezwzględne TAK mowie sprzeciwu!

„Mowa nienawiści” – czuję się wręcz osaczony tą etykietą. Boję się słuchać, ale jeszcze bardziej boję się mówić. Wszędzie bowiem mowa nienawiści rozbrzmiewa jak dzwon. Ogłusza swym dźwiękiem i rani.

Paweł Bortkiewicz TChr

Nie – dla „mowy nienawiści”?

Chciałbym się jej sprzeciwić. To oczywiste, bo słowo ‘nienawiść’ wskazuje na postawę, której nie mogę zaakceptować. Żeby walczyć z „mową nienawiści”, muszę ją zidentyfikować, rozróżnić w tysiącach słów, w prostych i złożonych komunikatach. W tym celu sięgam do dwóch tekstów dwojga znakomitych znawców słowa, mowy i nowomowy. Do tekstów prof. Jadwigi Puzyniny i prof. Michała Głowińskiego.

W tekście Mowa nienawiści – a etyka słowa ZES (ZES to Zespół Etyki Słowa przy Radzie Języka Polskiego) prof. Puzynina zwraca uwagę na to, że „Wyrażenie ‘mowa nienawiści’ (ang. hate speech) jest obecnie międzynarodowym terminem określającym negatywnie oceniane i zwalczane przez wiele środowisk agresywne wypowiedzi kierowane do jednostek lub zbiorowości, ale właściwie adresowane zawsze do zbiorowości, zbiorowości takich których się w zasadzie  n i e  w y b i e r a. Są to przede wszystkim grupy naturalne”. Dodaje jednak, że „niektórzy autorzy artykułów i książek zajmujących się mową nienawiści chcą ją widzieć także jako piętnującą osoby i grupy ludzkie o odmiennych (wybieranych przez nie) poglądach, szczególnie orientacjach politycznych”. Nietrudno dostrzec, że adresaci „mowy nienawiści” (przyjmuję tę mowę jako założenie) są zróżnicowani. Kim innym są bowiem przedstawiciele grup naturalnych (orientacji seksualnych czy ras), a kimś innym ludzie deklarujący i realizujący poglądy polityczne.

Istotnie bezpodstawne jest ocenianie w kategoriach dobra lub zła tego, że ktoś jest homoseksualistą, ale zasadne jest ocenianie na przykład promocji homoideologii przez polityka.

Oczywiście nie usprawiedliwiam w tym momencie nienawiści wobec polityka – homoideologa, ale zwracam jedynie uwagę na zasadność samej oceny etycznej jego postępowania.

Pani Profesor próbuje przybliżyć samo pojęcie ‘mowy nienawiści’: „Samo określenie ‘mowa nienawiści’ wydaje się w bardzo wielu wypadkach naruszeń etyki jako słowa przesadne. W Innym słowniku języka polskiego PWN czasownik ‘nienawidzić’ opatrzony jest następującą, trafną definicją: »Jeśli ktoś nienawidzi jakiejś osoby, to czuje do niej bardzo silną niechęć lub wrogość i jest zdolny życzyć jej nieszczęścia lub cieszyć się jej nieszczęściem«. Nienawiść jest w tym słowniku określona jako »uczucie, jakie żywimy wobec kogoś, kogo nienawidzimy«”. Nienawiść jest tutaj wyraźnie określona jako uczucie. Mowa nienawiści jest zatem ekspresją uczuć. Oczywiście mowa podlega ocenie etycznej podobnie jak czyn (w przestrzeni religijnej mówimy – „zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”). Niemniej mowa – raz jeszcze to podkreślę – dotyczy sfery uczucia, sfery, która naznaczona jest dość dużym subiektywizmem. O ile zatem spoliczkowanie kogoś jest czynem jednoznacznym, o tyle wypowiedziane emocjonalne słowo takiej jednoznaczności mieć nie musi. Chyba dlatego prof. Puzynina stwierdza: „Hejty, zwłaszcza dotyczące osób niepełnosprawnych, innych seksualnie czy też kobiet bywają raczej pogardliwe, poniżające, obraźliwe, ale nie aż nienawistne”.

Tutaj docieram do pierwszego ważnego dla mnie wniosku – nie wszystkie negatywne, krytyczne, nawet pogardliwe oceny i opinie stanowią mowę nienawiści.

Zatem czy na przykład krytyczne, nawet posunięte do ostrego określenia oceny działań polityka, który usiłuje dokonać – jak sam to określa – rozdzielenia sfery kościelnej i miejskiej poprzez wyrzucenie z herbu stanowiącego nową wizualizację miasta elementów religijnych – krzyża i kluczy Piotrowych – jest wyrazem nienawiści czy krytyki działań? Czy przywoływanie afer finansowych lub w najbardziej łagodnej wersji – niejasności finansowych związanych z posiadaniem kilku kont bankowych, kilku mieszkań, niejasnym udziałem w jednej z największych afer finansowych – jest wyrazem nienawiści czy po prostu demaskacji? Czy nazywanie dążenia osób homoseksualnych do legalizacji ich związków pod nazwą ‘małżeństwa’, które to pojęcie posiada jednoznaczną konotację – nazwanie tych działań ‘roszczeniami’, a nie ‘prawami’ – jest wyrazem nienawiści? Czy przykładem nienawiści jest określanie niektórych mediów znajdujących się w rękach obcego kapitału i realizujących nie polskie interesy, ale interesy właściciela, „mediami polskojęzycznymi”, a nie polskimi?

W żadnym z tych określeń nie ma w gruncie rzeczy wrogości czy życzenia nieszczęścia bądź cieszenia się nieszczęściem. To, że ktoś jest obcy mi światopoglądowo, nie oznacza, że jest wrogiem. Jest po prostu obcym. Nie jest z ojczyzny mojej. To, że ktoś jest demaskowany jako pospolity, choć niebanalny oszust, jeśli nawet kryje w sobie wolę ukarania – to jako oczekiwanie sprawiedliwości, a nie żądzę odwetu i sprowadzenie nieszczęścia.

Jeśli pomyli się kategorie obcości i wrogości, sprawiedliwości i odwetu, zasadnej kary i nieszczęścia, rujnuje się podstawy cywilizacji.

Na ten problem rozróżnienia zwraca uwagę prof. Michał Głowiński w swoim tekście z 2007 roku. Pisze, proponując przeciwstawienie retoryce nienawiści – retorykę empatii: „W rozróżnieniu retoryki nienawiści i retoryki empatii, choć nie jest to przeciwstawienie ogarniające całość zjawisk, podstawowym kryterium jest stosunek do tego, przeciw komu dyskurs jest skierowany. (…) W retoryce nienawiści jest on pojmowany jako wróg, a więc ktoś wyzbyty wszelkich racji, ktoś, kogo w życiu publicznym trzeba wszelkimi dostępnymi środkami zdezawuować, unieszkodliwić czy wręcz zniszczyć. W retoryce niewykluczającej choćby minimalnego udziału empatii ten, z którym podmiot polemizuje, przeciw któremu kieruje swą wypowiedź, traktowany jest jednak nie jako wróg, ale przeciwnik”. Profesor przyznaje, że trudno jest precyzyjnie przeprowadzić między tymi kategoriami rozróżnienie semantyczne, ale przyznaje, że najbardziej istotne w tym rozróżnieniu byłoby uznanie, że o ile w walce z wrogiem stosować można środki wszelkiego rodzaju, o tyle z przeciwnikiem takich środków nie godzi się stosować – i to jest uznane i przyjęte przez oponentów.

Pani Profesor zwraca wreszcie w swoim tekście uwagę na sprawę pryncypialną: „Do istotnych praw człowieka zaliczamy przy tym również prawo odbiorców do  p r a w d y  w komunikacji”. I wyjaśnia: „chodzi zarówno o prawdę w opisywaniu rzeczywistości, zależną od autentycznej wiedzy na temat tego, o czym się mówi (o tzw. prawdę epistemiczną; z tym wiąże się wymaganie posiadania takiej wiedzy od głoszących ją nadawców), jak też o prawdę stanowiącą przeciwieństwo kłamstwa (tj. mówienia tego, czego samemu nie uważa się za prawdziwe)”.

Ta sprawa ma znaczenie absolutnie centralne i zasadnicze. Niestety w całej obecnej dyskusji wokół tzw. mowy nienawiści nie liczy się zupełnie pojęcie prawdy i kłamstwa. Zupełnie nie ma znaczenia horyzont obiektywizmu. To niewątpliwie element kultury postmodernistycznej, która cierpi na alergię wobec pewników, wobec kategorii jednoznacznie definiowanych. To dlatego nie ma już normy i patologii, dobra i zła, prawdy i kłamstwa, mądrości i głupoty. Jednoznaczne określenie patologii, zła, kłamstwa czy głupoty działania spotyka się z naruszeniem neutralności światopoglądowej obowiązującej w pluralizmie aksjologicznym, dyktacie poprawności politycznej.

Inaczej mówiąc – propozycja jest taka: albo zgodzę się żyć w świecie, w którym zło jest dobrem inaczej, patologia – normą inaczej, kłamstwo formą użytecznego przekazu, kompromisu, a głupota staje się słowem zakazanym, albo – mogę się zamknąć w jakiejś niszy własnych poglądów, nie mając prawa wyrażania ich publicznie w przestrzeni świata wolności – równości i tolerancji.

W tym miejscu przywołują się same bezcenne słowa Orwella, dziwne, że nie podjęte przez żadnego ze znakomitych profesorów analizujących ‘mowę nienawiści’: „Im dalej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, co ją głoszą. Prawda jest nową mową nienawiści. Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem”.

Intrygujące jest określenie przez prof. Głowińskiego wyróżników retoryki nienawiści. Syntetycznie ujmując, można je tak oto przedstawić:

  1. „Jest to retoryka racji bezwzględnych. Są one zawsze po naszej stronie, bezdyskusyjnie nam przysługują”.
  2. „Retoryka nienawiści w istocie nie zwraca się do tych, którzy stali się jej przedmiotem. O nich mówi, ich oskarża, budzi do nich właśnie nienawiść, ale do nich się nie zwraca”.
  3. „Niezbywalnym elementem retoryki nienawiści są podziały dychotomiczne. [..] Podziały dychotomiczne łączą się bezpośrednio z aksjologią”.
  4. „Podziały dychotomiczne łączą się zwykle ze spiskowym widzeniem świata”.
  5. Określanie konkretnych osób i czasem ich grup – „wartościowanie jest całkowicie jednoznaczne i jednorodne: wszystko, co można o nich powiedzieć, ma świadczyć przeciw nim i je kompromitować”.
  6. „Swoistość występującego w niej [retoryce nienawiści] podmiotu. […] Podmiot mówiący wypowiada prawdy uznawane za ostateczne i bezdyskusyjne, formułuje swoje twierdzenia w sposób skrajnie apodyktyczny. Legitymizacja znajduje się bowiem nie w mówiącym, ale w ideologii, którą reprezentuje, w słuszności tego, co mówi itp.

Nie sposób w tym miejscu podejmować szerszej analizy tych wyróżników. Jeśli nawet wydają się one oczywiste i zasadne, to poczucie to może ulec zachwianiu, gdy doczyta się ilustracje tych wyróżników podane przez prof. Głowińskiego – są nimi artykuł Marka Nowakowskiego pod „Oskarżam!” („Dziennik” z 9 stycznia 2007 r.), publicystyka Jerzego Roberta Nowaka („Z narodem czy z dworem?”, „Nasz Dziennik” z 20 marca 2007 r.), fragment wypowiedzi radiowej ówczesnego premiera: „Polskie państwo było do tej pory jakimś gigantycznym skandalem”(cyt. za „Gazetą Wyborczą” nr 80 (5388) z 4 kwietnia 2007 r.).

Pani prof. Puzynina deklaruje tymczasem w imieniu Zespołu Etyki Języka: „Łączy się z tym zdecydowana ponadpolityczność wszelkich naszych wypowiedzi, czym różnimy się od części narracji przeciwników mowy nienawiści”. I w tym miejscu stawiam sobie pytanie o ową „ponadpolityczność” analiz prof. Głowińskiego. Jest ona taką w świecie, w którym jest alergia na tych, co mają tak za tak, nie za nie, bez światłocienia, ale nie jest to postawa ponadpolityczna w świecie tych, co tęsknią za owym światem bez światłocienia. W tym miejscu przypomina się znów inny ciekawy cytat na temat „mowy nienawiści” – „obecnie walka z mową nienawiści polega na przypisywaniu własnej nienawiści politycznym przeciwnikom” (prof. Roger Scruton).

Cały ten wywód miał być w zamierzeniu moim osobistym wyznaniem stanowczego i jednoznacznego potępienia mowy nienawiści. Może nie wyszło to przekonująco, ale dlatego, że wciąż nie wiem, czym ona w swej istocie jest. Nie wiem i nie chcę jej poznawać. Deklaruję jednoznacznie – zdecydowane NIE mowie nienawiści. Natomiast jednoznaczne TAK, absolutnie bezwzględne TAK mowie sprzeciwu! Mowie sprzeciwu wobec patologii, zła, kłamstwa, głupoty. Nawet, jeśli to będzie wyrazem mniejszości poglądów. To nie może przerażać.

Bo jak pisał mądry Orwell: „Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny. Normalność nie jest kwestią statystyki”.

Wierzymy w możliwość dochodzenia w wielu wypadkach w spokojnych rozmowach do porozumienia lub przynajmniej życzliwego rozumienia inności poglądów i przekonań rozmówcy, które my inaczej niż on pojmujemy i oceniamy. Warto przypomnieć wypowiedź Michała Głowińskiego z cytowanego wyżej artykułu Retoryka nienawiści: „Jako przeciwstawienie retoryki nienawiści traktować można retorykę empatii. A ona, nawet gdy powołana do celów polemicznych wobec osób, instytucji, wysoce krytyczna, wykazuje dla drugiej strony pewne zrozumienie, uznaje, że to, co mówią jej przedstawiciele, co reprezentują i do czego zmierzają, nie jest po prostu wynikiem złej woli, bandyckich zamierzeń, podłych i potępienia godnych gier. […] W interesujących nas przypadkach empatyczność retoryki polega przede wszystkim na tym, że mówca, publicysta, komentator jest w stanie choćby w stopniu minimalnym zrozumieć racje tego, z którym polemizuje lub którego oskarża. Innymi słowy, nienawiść i pogarda nie stają się czynnikami bezwzględnie dominującymi w wypowiedzi”.

Łączy się z tym zdecydowana ponadpolityczność wszelkich naszych wypowiedzi, czym różnimy się od części narracji przeciwników mowy nienawiści.

Artykuł Pawła Bortkiewicza TChr pt. „Nie – dla »mowy nienawiści«?” znajduje się na s. 7 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Bortkiewicza TChr pt. „Nie – dla »mowy nienawiści«?” na s. 7 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Długi marsz w kierunku V Rzeczypospolitej. Fatalne proporcje w kiełbasie wyborczej PiS/ Felieton Jana A. Kowalskiego

To straszne i smutne, że ten najlepszy polski obóz rządowy nie przedstawił programu bogacenia się narodu polskiego w oparciu o zasoby własne. Żeby najpierw zarobić, zanim się zacznie rozdawać.

20 miliardów na pierwsze dziecko. 10 miliardów dla emerytów. I tylko 2 miliardy dla ludzi do 26 roku życia. Takie prognozowane obciążenie dla budżetu państwa wynika z kolejnej „piątki” obozu Dobrej Zmiany. I to są bardzo złe proporcje dla rozwoju polskiego narodu i państwa. I nie pomoże tu emerytura dla matek z czwórką dzieci, skoro zaraz po oderwaniu się od matczynej spódnicy kolejni młodzi Polacy wyemigrują za chlebem.

Te fatalne proporcje oddają rzeczywiste intencje obecnego obozu władzy – przedłużyć rządy nad Polską o kolejne 4 lata. Co gorsza, przedstawione źródła finansowania tego rozdawnictwa są w dużej mierze wydumane. Chyba, że przestępcy gospodarczy zaczną z własnej woli wpłacać do skarbu państwa pieniądze zarobione w poprzednich dwudziestu latach. Bo przecież lukę VAT-owską już mamy na najniższym w Europie poziomie. A z pustego i Salomon nie naleje.

Doraźne, przedwyborcze budowanie poparcia społecznego musiało mieć akcent socjalny. Nie mamy przecież wykształconej klasy średniej, która miałaby reprezentację polityczną zdolną wyartykułować i reprezentować jej interesy. To dlatego tak rozpaczałem kiedyś z powodu braku opozycji politycznej zdolnej do prawdziwej konfrontacji z Obozem Dobrej Zmiany.

Lewicowy obóz socjalny, reprezentowany przez Prawo i Sprawiedliwość, nie ma godnego siebie przeciwnika po prawej stronie sceny politycznej. Ma przeciwko sobie tylko krzyk zróżnicowanego obozu Okrągłego Stołu, establishmentu III RP pozbawianego dopływu finansów mniej lub bardziej legalnych.

Obozu, który w głębokim poważaniu ma zwykłych Polaków. Dlatego nie ma jakiejkolwiek wiarygodności i kontroferty programowej. Niemniej zajmuje miejsce na scenie politycznej i blokuje powstanie rzeczywistej w stosunku do PiS opozycji. Koalicji Europejskiej, czy jak się nie nazwie, chodzi tylko i wyłącznie o odblokowanie starych kanałów dystrybucji państwowego pieniądza… dla siebie.

Jednak miałem nadzieję, że Obóz Dobrej Zmiany nie da się nabrać na starożytny manewr chińskiego stratega Sun Tzu, który sugeruje, że dla pokonania silniejszego przeciwnika należy użyć nie swojej, ale jego siły. To dlatego pokonany establishment III RP, wbrew swojemu dotychczasowemu stanowisku, stał się w swoich obietnicach jeszcze bardziej socjalny niż PiS. Bez analizowania skutków ubocznych dla Polski i Polaków, bez myślenia o budżecie. Chodzi tylko o to, żeby odsunąć Obóz Dobrej Zmiany od władzy. Nie udało się ciamajdanem, na nic zdały się wtórne krzyki z Komisji Europejskiej. Zastosowano zatem inny, bardziej rozsądny wariant. Prawo i Sprawiedliwość i tak zwycięży we wszystkich nadchodzących wyborach. Ale obciążenie go ciężarem już nie 20 (500+), ale łącznie 60 miliardów, w warunkach prognozowanego spowolnienia lub kryzysu gospodarczego wywróci na łopatki zwycięski Obóz Dobrej Zmiany w połowie przyszłej kadencji. Tak sobie prywatnie prognozuję.

To straszne, że najlepszy polski rząd po roku 1989 dał się na taki zgrany numer nabrać. Zarazem to straszne i smutne, że ten najlepszy polski obóz rządowy nie przedstawił programu bogacenia się narodu polskiego w oparciu o zasoby własne. Żeby najpierw zarobić, zanim się zacznie rozdawać.

Niektóre „nasze” media uruchomiły narrację, że nowe propozycje Prawa i Sprawiedliwości są nakierowane na budowę klasy średniej (Koledzy, litości!). Rozdawnictwem i zwiększoną redystrybucją jeszcze żadnemu rządowi na świecie nie udało się wzmocnić klasy średniej, a cóż dopiero ją zbudować.

Mamy w Polsce kilka nierozwiązanych podstawowych problemów społecznych. Należą do nich:

  • właściwe wykształcenie młodzieży dla mądrego i udanego wejścia w dorosłe życie;
  • opłacalność naszej pracy i naszych przedsięwzięć, żebyśmy nie musieli emigrować za chlebem, pracując na dobrobyt innych narodów, zamiast własny;
  • patologiczny stan służby zdrowia (kolejny lekarz umarł na dyżurze z przepracowania, a jakie fatalne decyzje podjął przed śmiercią, wolę nie myśleć).

Niestety żadnego z tych problemów najlepszy polski rząd po roku 1989 nawet nie dotknął. Czy zajmie się ich rozwiązaniem w przyszłej kadencji? Myślę, że tak, bo nie podejrzewam polityków Dobrej Zmiany o niedostrzeganie podstawowych problemów społecznych. Jednak przyjęcie na swoje barki ogromnego ciężaru socjalnego w sytuacji, gdy budżet państwa cały czas jest na minusie, może w warunkach pogorszenia gospodarczego uniemożliwić rzeczywistą reformę państwa. I wywrócić ten rząd. A chyba nie chcemy, żeby Patologia Polityczna wróciła do władzy?

Politycy Obozu Dobrej Zmiany zapewniają, że dadzą radę. Dali radę z 500+, to i teraz dadzą. Jednak jest to bardzo dziecinny argument. Zgoda, przeskoczyli poprzeczkę zawieszoną na 120 cm, choć konkurenci twierdzili, że nie da się przeskoczyć nawet metra. Teraz konkurenci do władzy twierdzą, że oni to mogą przeskoczyć i 140 cm. A co na to Prawo i Sprawiedliwość? Zapewnia, że bez problemu przeskoczy nawet 160 cm. Bo przecież przeskoczyło 120 cm, choć nikt w to nie wierzył.

Czas powoli zamykać nasz cykl drogi. Miałem w tym odcinku opisać, jak obronić naszą V Rzeczpospolitą, gdy już do niej dojdziemy. Jednak kolejna pisowska „piątka” oderwała mnie od tego zamiaru. Sprowokowany, w kolejnym odcinku zbiorę w jedno cząstkowe wizje nowego państwa. A dopiero w ostatnim napiszę, jak nasz wymarzony raj na ziemi obronić.

Jan A. Kowalski

Studio Dublin – 8 marca 2019 – Goście: Aleksander Puzik – Come2gether Galway, Bogdan Feręc, Polska-IE i Alex Sławiński

W piątkowe przedpołudnie w Radiu WNET, jak zwykle wieści z Irlandii i Wielkiej Brytanii. Rozmowy, analizy, przeglądy prasy, a także korespondencje i muzyka irlandzka. Już 17 marca dzień św. Patryka.

 


Prowadzenie: Tomasz Wybranowski i Tomasz Szustek (gościnnie)

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizacja: Tomasz Wybranowski (Dublin)

Realizacja: Paweł Chodyna (Warszawa)

Produkcja: Studio 37 Dublin


 

Tradycyjnie pierwszą pozycją piątkowego Studia Dublin był przegląd prasy.

Tomasz Szustek i Tomasz Wybranowski omawiali artykuły i relacje dziennikarzy „The Irish Times” i „Irish Independent”.

Mowa była m.in. o zmianie preferencji wyborczych i oceny mieszkańców Irlandii Północnej rządu premier Teresy May.

Czarne chmury zbierają się także nad głową szefowej DUP, Arlene Foster. Powodem tego stanu rzeczy jest brak konkretów związanych z finalnymi postanowieniami w sprawie Brexitu.

 

Leo Varadkar, premier rządu Republiki Irlandii. Fot. European Peoples Party (CC BY 2.0)

Także premier Republiki Irlandii nie ma powodów do zadowolenia. Jak wynika bowiem z najnowszego sondażu dla dziennika „Irish Times”, premier Leo Varadkar stracił w ostatnim czasie aż 8 procent  poparcia, które jeszcze w październiku ubiegłego roku wynosiło 51%. Pozytywnie ocenie pracę szefa irlandzkiego rządu 43% procent ankietowanych.

Jak donosi portal www.polska-ie.com , jeszcze gorzej wynik wygląda w porównaniu do początków kariery na tym stanowisku, bo tuż po objęciu sterów państwa, Leo Varadkar otrzymał wysokie poparcie społeczne i było to 60%.

Leo Varadkar wówczas miał być „najlepszym lekiem” na wszystkie bolączki kraju i zastępując nie cieszącego się zbyt dużą popularnością wtedy Endę Kenny’ego, wprowadzić Republikę Irlandii do gospodarczego raju.

 

 

W Studiu Dublin Tomasz Wybranowski i szefem portalu Polska-IE, Bogdan Feręc raz jeszcze powrócili do wydarzeń z wtorku. Tego dnia trzy bomby, które podłożone zostały w Londynie, zakłóciły spokój stolicy Zjednoczonego Królestwa i zmroziły krew w żyłach jej mieszkańców, którzy przypomnieli sobie czasy „Troubles”.

Śledczy z wydziałów antyterrorystycznych Wielkiej Brytanii i Republiki Irlandii uznali, że listy – pułapki podłożyli republikańscy dysydenci mający powiązania z Nową IRA. Przynajmniej dwie z bomb wysłane zostały z Dublina.

Na koperty naklejono znaczki pocztowe An Post (irlandzka poczta), z walentynkowymi serduszkami  i widniały na nich stemple pocztowe jednego ze stołecznych urzędów pocztowych.

An Garda Siochána (irlandzka policja) zidentyfikowała w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy pięćdziesięciu aktywistów i ponad dwustu sympatyków Nowej IRA.

Irlandzcy policjanci donoszą także, że część  z członków Nowej IRA zdobywali umiejętności, szkoląc się w Czechach i na Słowacji.

 

 


W Studiu Dublin powracamy do publikacji dziennika „Irish Times” (największego irlandzkiego dziennika), która skupia się na historii II Wojny Światowej i relacjach polsko – żydowskich, także w kontekście tych ostatnich wydarzeń związanych ze szczytem Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie i słowach izraelskiego ministra spraw zagranicznych. 

Oto smakowity tytuł artykułu Dereka Scally:

„Muzeum żydowskie stawia Polakom trudne pytania i kończy się to kłótnią o politykę historyczną.”

Na początku artykułu, który omawia Tomasz Szustek, Derek Scally przedstawia krótko historię powstania muzeum Żydów Polskich – Polin i wspomina o Polakach, którzy „są najliczniej reprezentowaną narodowością pośród uhonorowanych orderem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”.

 

Wskazuje również, że muzeum pokazuje bardziej złożony i skomplikowany obraz trudnych wzajemnych polsko-żydowskich stosunków w czasie okupacji. Ubiegłoroczna książka wydana przez muzeum Polin, podkreślała, że

„wielu spośród 250 tys. Żydów, którzy ukrywali się na terenach okupowanej Polski została wydana i zdradzona przez zwykłych Polaków.”

W następnej pozycji naukowej, bazującej na aktach sądowych, przedstawiono podobne wnioski. Jako przyczynę, szeroko zakrojonej kolaboracji, naukowcy wskazują, jak konkluduje Derek Scally

 

„głęboko zakorzenioną w Polsce tradycję antysemityzmu, który współgrał z oficjalną doktryną nazistów” – to cytat z artykułu „Irish Times”

 

I pisze dalej Derek Scally- Takie opinie są wyzwaniem dla obecnej polskiej narracji historycznej widzącej tylko bohaterów i ofiary. Wywołało to emocjonalną debatę i ostrą odpowiedź partii rządzącej.

Autor artykułu niestety nie wspomina, że tylko w Polsce, jako jedynym kraju w Europie, za ukrywanie i nie wydanie Żydów obowiązywała kara śmierci dla winnych i ich rodzin. Ani słowa o tym, że część Polaków wskazywała miejsca, w których ukrywali się Żydzi,  się z pistoletem przy własnej skroni lub przy skroni swojej najbliższej rodziny. To jest dylemat przed którym nie stawali inni obywatele podbitej Europy.

Tomasz Wybranowski przypomniał serię artykułów w irlandzkiej prasie sprzed roku, kiedy to wspomniany korespondent Derek Scally relacjonował batalię wokół nowelizacji ustawy o IPN. Przypomniał także, że w lutym 2018 roku o portal dziennika „Irish Independent” napisał:

 

„Polskie Centrum Badań nad Zagładą Żydów w Warszawie szacuje, że z rąk Polaków zabito około 180 do 200 tys. Żydów, bądź Polacy oddali ich Niemcom”.

 

Portal dziennika „Irish Independent”  i jego dziennikarka Vanessa Gera podali te dane w oparciu o informacje i publikacje Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy Instytut Filozofii i Socjologii PAN w Warszawie. Na dowód tego poniżej zamieszczamy twitt z konta Irish Independent z 5 lutego 2018 roku. 

Niestety na publikacje sprzed roku, jak i artykuł Dereka Scally  nie doczekaliśmy się jakiejkolwiek reakcji ze strony polskiej ambasady w Dublinie, ani oficjeli z MSZ. Śledząc irlandzkie portale i pisma, oraz portale i konta społecznościowe naszej ambasady, dziennikarze i redaktorzy Radia WNET w Dublinie nie natrafili na choćby najmniejszą wzmiankę na ten temat.

Dodać należy, że Polska wciąż nie ma ambasadora w Republice Irlandii, co Polonia określa mianem skandalu w przededniu Brexitu. 

 

 


Dużymi krokami zbliża się dzień św. Patryka – święto narodowe Irlandii. Jak wyglądają przygotowania do parad w tym roku, co kulturalnie dzieje się po zachodniej stronie Wyspy i jaki jest stan ducha Polonii pod niebem Hibernii? O to zapytaliśmy prezesa Stowarzyszenia Come2gether, Aleksandra Puzika.

 

Aleksander Puzik, prezes stowarzyszenia Come2Gether.

 

 

Jak zwykle Tomasz Szustek przygotował kalendarium Studia Dublin. Oto 8 marca 1966 roku, w Dublinie wysadzono w powietrze znienawidzoną kolumnę Nelsona. Gdy Irlandia była pod brytyjską okupacją, Brytyjczycy wystawili swojemu bohaterowi narodowemu – admirałowi Horatio Nelsonowi okazały pomnik w samym centrum Dublina.

 

fot. National Library of Ireland (1,2), Studio37(3)

 

Horatio Nelson żył w XVIII wieku, wsławił się m.in. tym, że dwukrotnie pokonał flotę Napoleona. Ale nie miał prawie żadnych koneksji z Irlandią i był postrzegany przez Irlandczyków jako obcy bohater i irytował swoją obecnością.

Kolumna była wysoka na ponad 40 metrów, a na szczycie górował posąg admirała. Można było wejść do wnętrza kolumny i schodami wejść na sam szczyt na małą galerię. Warto posłuchać tej pasjonującej gawędy w Studiu Dublin.

 

 

W finale Studia Dublin „Londyński WNETowy Zwiad” i gorąca korespondencja Aleksandra Słotwińskiego.

Aleksander Sławiński.
Alex Sławiński, Radio WNET Londyn. Fot. archiwum Alexa Sławińskiego.

 

Szef naszego londyńskiego studia tym razem nie tylko opowiadał o coraz większym chaosie informacyjnym przed zbliżającycm się Brexitem, oraz marazmie mieszkańców Wielkiej Brytanii, którzy już są zmęczeni brakiem konkretów, w przededniu 29 marca (data wyjścia UK ze struktur Unii Europejskiej).

Korespondent Radia WNET opowiedział także o pladze przemocy i morderstw w Londynie. Statystyki są alarmujące. W opinii angielskich służb mundurowych w Londynie dochodzi do większej liczby morderstw niż w owianych złą sławą nowojorskim Bronxie.

 

 

                                   Tomasz Wybranowski – Studio 37 Dublin – Radio WNET