Ojciec Arkadiusz Bąk o KL Auschwitz w „Kliszach pamięci. Labiryntach”: W Harmężach ten obóz nabiera „kształtów”

Dzień 70. z 80 / Harmęże – Nie chciał o tym rozmawiać. Jego żona Halina wspominała, że Marian Kołodziej był powściągliwy w opowiadaniu o tym – powiedział o. Bąk, przypominając autora prac o Auschwitz.

WYSTAWA „KLISZE PAMIĘCI” W HARMĘŻACH, fot. M. Klag (MIK, 2003), (CC BY-SA 2.0)

– 16670 to numer obozowy św. Maksymiliana Marii Kolbego i bez tej postaci nasza obecność w Harmężach byłaby zupełnie nieuzasadniona. Mamy tu dom ewangelizacyjny, którego działalność zainspirowana jest życiem tego świętego – powiedział w Poranku WNET o. Arkadiusz Bąk, franciszkanin z klasztoru w Harmężach koło Oświęcimia. – Nasza działalność polega na formowaniu ludzi, którzy przyjeżdżają do pobliskiego obozu i trafiają tutaj często przypadkiem – chociaż wiemy, że w życiu nie ma przypadków – po to, by zwiedzić „Klisze pamięci. Labirynty”, wystawę rysunków byłego więźnia KL Auschwitz profesora Mariana Kołodzieja.

W Harmężach pojawiają się również ludzie przyjeżdżający na rekolekcje, szukający duchowego wsparcia, wierzący, że z pomocą Matki Bożej, szczególnie umiłowanej przez franciszkanów w Harmężach, pogłębią swoją wiarę. Ojciec Arkadiusz Bąk przypomniał o obchodzącym setną rocznicę powstania Rycerstwie Niepokalanej, którego założycielem był święty o. Maksymilian Kolbe.

– Maksymilian, kiedy był w Rzymie na studiach, zobaczył, że zło wychodzi na ulice, wręcz się afiszuje. Ojciec Maksymilian pomyślał wówczas, że tak nie może być. Zastanawiał się, w jaki sposób można wpłynąć na ten świat (…) i wymyślił, że można temu przeciwdziałać przez szczególne zawierzenie Matce Bożej, różaniec, modlitwę, noszenie cudownego medalika – powiedział ojciec Bąk.

fot. Jaśmina Nowak

Wystawa „Klisze pamięci. Labirynty” znajduje się w dolnej kondygnacji kościoła Matki Bożej Niepokalanej w Harmężach, wchodzącego w skład Centrum św. Maksymiliana.

– Nie chciał o tym rozmawiać. Żona Halina wspominała, że Marian Kołodziej, autor wystawy, był powściągliwy w opowiadaniu o tym – powiedział o. Bąk. – Milczał do czasu, ponieważ po 50 latach od wyjścia z obozu został sparaliżowany. Lekarze w ramach rehabilitacji polecili mu, by ćwiczył i przekładał guziki z jednego pojemnika do drugiego. On znalazł inny sposób – rysowanie. I tak oto powstały „Klisze pamięci. Labirynty”, które zwiedzają ludzie dosłownie z całego świata.

Zdaniem o. Bąka obóz pokazuje pewną „scenerię muzealną”, a tutaj, w Harmężach, naprawdę widać, co się tam wydarzyło.

– Tutaj ten obóz napiera kolorów i kształtów – podkreślił o. Bąk. Dla niego szczególnie uderzający jest „nieludzki wygląd człowieka w obozie zagłady”, człowieka, którego Kołodziej w swoich pracach „dehumanizuje”, pokazując „zezwięrzęcenie, jakiego się dopuścił w ekstremalnych warunkach obozu koncentracyjnego”.
MoRo

„Klisze Pamięci. Labirynty”

 

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Dlaczego Wisła wygląda tak jak wygląda? Skąd się ta rzeka wzięła? Hydrologiczna historia Wisły – tylko w Radiu WNET

Dzień 70. z 80 / Harmęże – W Poranku WNET Antoni Opaliński rozmawiał z profesorem Andrzejem Sadurskim o liczącej już miliony lat historii najważniejszej i najdłuższej polskiej rzeki.

Hydrolog, profesor Andrzej Sadurski opowiedział w dzisiejszym Poranku WNET o dziejach rzeki Wisły.

Rzeki mają swoją długą historię. W przypadku Wisły musimy ją liczyć w milionach lat. Jednak milion lat temu nie było jeszcze Bałtyku. Wisła i Odra nie mogły więc do niego płynąć. Płynęły albo w kierunku zachodnim i potem do Morza Północnego, albo w kierunku południowo-wschodnim do Morza Czarnego. Z kolei z północno-wschodniej części terenu dzisiejszej Polski sieć rzeczna odprowadzała wodę do Morza Białego. Sieć rzeczna wyglądała więc wtedy zupełnie inaczej – to zależy od ukształtowania (morfologii) terenu, od podłoża geologicznego i od procesów geologicznych, które zachodzą na powierzchni terenu i poniżej niej.

Rzeki karpackie, które spływały ku północy, formowały swój zbiornik w Zapadlisku Przedkarpackim. W rejonie od Sandomierza aż pod Puławy Wisła stworzyła przełom – wykorzystując rów tektoniczny i zbierając swoje dopływy z Karpat. Gdy nie było jeszcze Bałtyku, musiała skręcać w rejonie Niżu Polskiego – przez północną Wielkopolskę Prawisła płynęła na zachód do Morza Północnego.[related id=36815]

Dopiero po ostatnim zlodowaceniu, które dostarczało wód marginalnych – pochodzących z topniejącego lądolodu – mogła uformować się pradolina Noteci-Warty. To były wody, które miały większy przepływ niż te, które dziś obserwujemy w Noteci. Dzisiaj widocznym śladem tego koło Nakła jest to, że dolina Noteci jest „o kilka numerów za duża” – płynie właśnie pradoliną.

Kiedy lądolód skandynawski około 12 tysięcy lat temu wycofał się z terenu Polski, rzeka, która płynęła wtedy do świeżo uformowanej Zatoki Gdańskiej, mogła doprowadzić do przerwania połączenia koło Fordonu i pojawił się tam dzisiejszy przełom – około 8-9 tysięcy lat temu Wisła zaczęła płynąć do Bałtyku.

Dzięki temu, że dział wodny przebiega w Karpatach między Słowacją a Polską, a w Sudetach między Czechami a Polską, rzeki z tych pasm górskich z jednej strony zbiera Wisła, z drugiej Odra, i płyną do Bałtyku.

Opowieści profesora Andrzeja Sadurskiego można posłuchać w drugiej części Poranka WNET z Harmęży. Zapraszamy.

JS

Tak się w Polsce prywatyzowało. Inwestowało się państwowe pieniądze, a potem za złotówkę ktoś ten majątek przejmował

Dzień 70. z 80 / Harmęże / Poranek WNET – Związkowcy z Brzeszcza opowiedzieli w rozmowie w Radiu WNET o tym, jak udało się doprowadzić do zaniechania likwidacji ich kopalni i do jej restrukturyzacji.

W Poranku WNET w Harmężach Antoni Opaliński rozmawiał z górnikami z pobliskiej Kopalni Węgla Kamiennego „Brzeszcze”, Andrzejem Dyrdoniem i Wojciechem Jaskiem, związkowcami z Solidarności z tejże kopalni.

Nawiązując do rozmowy przeprowadzonej w Poranku WNET wczoraj z Czesławem Chrapkiem, Antoni Opaliński zapytał gości o relacje między członkami związków zawodowych a pracodawcami i czy związkowcy nie muszą ukrywać swojej działalności. [related id=36717]

Według gości dla pracodawcy związek zawodowy zawsze jest konkurencją. Związkowcom zależy jednak na tym, żeby zakład się rozwijał i żeby pracownicy mieli z tego korzyść. Aktualnie coraz mniej jest już przypadków, że pracodawcy tego nie rozumieją. Bierze się to ze spadku bezrobocia – z tego, że pracownicy są poszukiwani przez pracodawców.

Głównym tematem rozmowy była historia kopalni w Brzeszczu, która została przeznaczona do likwidacji, ale obecnie prowadzi działalność i wygląda na to, że się przed likwidacją uchroniła.

Próby likwidacji kopalni Brzeszcze rozpoczęły się w maju 2014 r., kiedy zarząd Kompani Węglowej podjął decyzję o jej wygaszaniu, a de facto likwidacji. Związane było to między innymi z budową drogi S1, która według jednego z wariantów miała przechodzić przez pola węglowe Kopalni Brzeszcze, co bardzo mocno podrażało wydobycie węgla.

W 2015 r. rzecznik rządu oficjalnie ogłosił zamiar likwidacji czterech kopalni, w tym Kopalni „Brzeszcze”. Wtedy spontanicznie górnicy zrobili „masówkę” i przystąpili do strajku. Toczyły się rozmowy z dyrekcją kopalni i z przedstawicielami rządu. W czasie strajku na dole w kopalni przebywało nawet 800 osób.

Podpisane zostało porozumienie, zgodnie z którym Kopalnia Brzeszcze miała dalej funkcjonować, zostać zrestrukturyzowana, część majątku nieprodukcyjnego przekazana do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, a wydzielona część produkcyjna – przekazana inwestorowi. Tym inwestorem została Grupa Tauron. Pojawiły się programy naprawcze. Poziom zatrudnienia w okresie restrukturyzacji bardzo się zmniejszył – z ponad 3 tysięcy do 1480 w tej chwili. Jednak obecnie pracowników zaczyna brakować. [related id=36815]

Są pierwsze oznaki poprawy. W tym roku jeszcze będzie niewielka strata, ale w kolejnym już powinny być zyski. Kopalnia wcześniej miała problem ze zbytem. Obecnie pod tym względem jest dużo lepiej, gdyż w dużej mierze wydobywany w Brzeszczu węgiel trafia do ciepłowni i elektrociepłowni w ramach grupy Tauron.

Andrzej Dyrdoń podsumowuje, że obecnie w rządzie jest inne spojrzenie na górnictwo. Poprzednia ekipa nie miała na górnictwo pomysłu innego niż likwidowanie. W Brzeszczu znamienne jest to, że najpierw dokonano inwestycji, a potem rozpoczęto likwidację. „Tak się w Polsce wszystko prywatyzowało. Inwestowało się państwowe pieniądze w zakłady pracy, a potem za symboliczną złotówkę ktoś ten majątek przejmował”.

Zdaniem gości, gdyby nie zmiana ekipy rządzącej, pewnie kopalnia Brzeszcze zostałaby zlikwidowana.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z drugiej części Poranka WNET z Harmęży.

JS

 

Oglądaj również nas na YouTube!

5.09 / W 80 dni dookoła Polski / Dzień 70. / Zapraszamy na Poranek WNET z Centrum św. Maksymiliana w Harmężach

Harmęże jest wsią znajdującą się w cieniu byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Kiedyś rolnicza wieś dzisiaj żyje z działalności KWK „Brzeszcze” oraz specjalnej strefy ekonomicznej.

 

Goście audycji:

Dr hab. Józef Brynkus – poseł Kukiz’15;

O. Arkadiusz Bąk – franciszkanin;

Edyta Bogusz – sołtys wsi Harmęże;

Prof. Andrzej Sadurski – hydrolog, Państwowy Instytut Geologiczny;

Andrzej Dyrdoń – „Solidarność” w KWK Brzeszcze;

O. Florian Szczęch – franciszkanin;

Andrzej Pająk – senator z ramienia PiS;

S. Paola – Misjonarki Niepokalanej o. Kolbego.

 


Prowadzący: Antoni Opaliński

Realizator: Karol Smyk

Wydawca: Łukasz Jankowski

Wydawca techniczny: Jan Brewczyński


 

Część pierwsza:

O. Arkadiusz Bąk, wyjaśniając przyczynę lokalizacji klasztoru w pobliżu Oświęcimia, wspomniał postać św. Maksymiliana Marii Kolbego. W kilku zdaniach opowiedział również o powstaniu Rycerstwa Niepokalanej.

Edyta Bogusz opowiedziała o życiu mieszkańców regionu, którzy kiedyś żyli z rolnictwa. Mówiąc o potrzebach mieszkańców, wymieniła m.in. brak pełnej kanalizacji oraz dobrego połączenia ze Śląskiem.

Aleksander Wierzejski zapowiedział najważniejsze wydarzenia Forum Ekonomicznego w Krynicy.

O. Arkadiusz Bąk opowiedział o obrazach stworzonych przez Mariana Kołodzieja, jednego z ocalałych więźniów KL „Auschwitz”. Trafił do obozu w pierwszym transporcie, mając 18 lat. Po wystawie oprowadzał brat Mateusz Kłosowski.

 

Część druga:

Edyta Bogusz zachęciła do odwiedzania Harmęży.

Prof. Andrzej Sadurski przedstawił historię rzeki Wisły począwszy od czasów, gdy nie było jeszcze Morza Bałtyckiego.

Andrzej Dyrdoń i Wojciech Jasek opowiedzieli o działalności KWK „Brzeszcze” oraz protestach związanych z próbami jej likwidacji. W 2018 roku kopalnia powinna wyjść na plus.

 

Część trzecia:

Serwis informacyjny Radia Warszawa

 

Część czwarta:

O. Florian Szczęch jako specjalista od życia św. Maksymiliana opowiedział o działalności tego niezwykłego świętego.

S. Paola opowiedziała o życiu instytutu Misjonarek Niepokalanej Ojca Maksymiliana, założonego we Włoszech. Kobiety składają w nim śluby zakonne, ale żyją wśród świeckich.

 

Część piąta:

Józef Brynkus wyraził się krytycznie o reformach związanych ze szkolnictwem wyższym, wprowadzanych przez wicepremiera Jarosława Gowina. Jego zdaniem minister, dbając o współpracę uczelni z przedsiębiorstwami, zapomina o uczelniach, które dbają o kulturę wyższą oraz edukację. Stwierdził, że uczelnie, które kiedyś funkcjonowały według systemu bolońskiego, przez lata wypracowały własny system. Odnosząc się do atakowania Polski przez Fransa Timmermansa, stwierdził, że polski rząd musi reagować ze względu PR-owego, ale również z powodu możliwych skutków gospodarczych.

 

Część szósta:

Andrzej Pająk odniósł się do działalności samorządów, reformy edukacji, a także poziomu demokracji w kraju. Jego zdaniem demokracja w Polsce nie jest idealna, ale stwierdzenia o braku demokracji są przesadzone.

O. Florian Szczęch stwierdził, że z przekazu św. Maksymiliana dzisiaj najważniejsze jest pogłębienie osobowości człowieka w oparciu o wiarę, prawdę, wspólnotę międzyludzką i otwarcie na misyjność.

 


Cała audycja:

 

Czesław Chrapek, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Skoczowie: Tutaj większość związkowców musi działać w utajnieniu!!!

Dzień 69. z 80/ Wisła/ W 2017 r., kiedy wszystkie strony sporu politycznego odwołują się do dziedzictwa NSZZ „Solidarność”, są regiony w Polsce, gdzie związkowcy muszą się przed pracodawcami ukrywać.

– Podpisanie Porozumień Gdańskich to ważna data w historii – powiedział Czesław Chrapek, przewodniczący NSZZ „Solidarność” okręgu Skoczów region Podbeskidzie. Przypomniał, że strajki w Bielsku Białej i regionie podbeskidzkim wybuchły trochę później. – Tu również podpisano porozumienia, ale to był przełom stycznia i lutego 1981 roku.

– Wówczas odbył się 10-dniowy strajk, który Lech Wałęsa przyjechał gasić – powiedział Chrapek. – Mało tego, był to pierwszy strajk polityczny, a dotyczyło to pewnych spraw określonych wówczas mianem przestępstw gospodarczych. Dzięki strajkowi usunięto wówczas władze wojewódzkie – był to zatem moment bardzo istotny dla tego regionu.

Jego zdaniem, do tej pory nie wypełniono wszystkich postanowień zawartego wówczas porozumienia, „bo są pewne punkty, które historia zamknęła”, a które de facto jeszcze nie zostały zrealizowane. Ma tu na myśli możliwość zrzeszania się w związki przez pracowników, którzy nie byliby represjonowani za przynależność przez pracodawcę.

Czesław Chrapek, składając kwiaty przed pomnikiem w Skoczowie, zauważył, że tablica jeszcze nie jest skończona. Zapytał autora pomnika, dlaczego, a ten odpowiedział, że zostanie skończona dopiero wówczas, gdy wszystkie postulaty z porozumień Solidarności zostaną zrealizowane.

Gość Poranka WNET uważa, że region podbeskidzki jest specyficzny, bowiem jego większą część zajmują tereny turystyczne. Do wyjątków należą Ustroń, Skoczów, Cieszyn, a zwłaszcza Bielsko-Biała, gdzie „Solidarność bardzo pracowała, aby powstał rejon przemysłowy, i to się udało, dzięki czemu mamy tutaj znikome bezrobocie”.

– Inwestorzy są bardzo zainteresowani otwieraniem kolejnych przedsiębiorstw ze względu na pragmatyzm cieszyński i pracowitość tych ludzi – powiedział związkowiec.

Zdecydowanie podkreślił, że do tej pory nie zrealizowano jednego z pierwszych postulatów porozumień sierpniowych, którym była wolność pracowników zrzeszania się w związki zawodowe.

– W mojej komisji międzyzakładowej połowa członków działa w utajnieniu przed pracodawcami ze względu na prześladowania ze strony pracodawców, jakie niesie ze sobą przynależność związkowa – powiedział Czesław Chrapek. – Pracownik, który zostaje członkiem związku zawodowego, z automatu zostaje pracownikiem drugiej kategorii. Jest to bardzo przykre. Niestety, zamyka się wtedy jego ścieżka kariery. To jest poświęcenie tych pracowników, którzy przynależą do związku zawodowego.

Dodał, że ludzie ci są często bardzo dobrymi organizatorami, a przez pracodawców są skazywani na wegetację jako pracownicy jedynie z powodu przynależności do związku zawodowego; pracodawcy nawet „walczą z tymi ludźmi”. NSZZ „Solidarność” bardzo intensywnie aktualnie pracuje, aby przekonać pracodawców do idei związków zawodowych.

– W ostatnim czasie zawiązały się na moim terenie, oczywiście w utajnieniu, kolejne dwie komisje związkowe w zakładach o światowej renomie – powiedział Czesław Chrapek. -Zastaliśmy tam taki stan, że wynagrodzenie wynosiło 6,40 zł na godzinę. To już jest coś nieprawdopodobnego, a niestety takie sytuacje mają tutaj miejsce.

Przypomnijmy, że w tym roku wprowadzono płacę minimalną w wysokości 13 zł za godzinę, w przyszłym – 13,5 zł za godzinę.

– Stawki 13 zł za godzinę dotyczą jedynie umów cywilnoprawnych, a nie  umów o pracę, gdzie w dalszym ciągu funkcjonują dawne stawki – wyjaśnił rozmówca Łukasza Jankowskiego. – Tam, gdzie udało nam się założyć związek, podnieśliśmy praktycznie tę stawkę o 100 procent, a i tak ledwie sięga tych prawie 13 zł, o których mowa w przepisach. Reszta jest uzupełniana dodatkami, żeby tę płacę minimalną osiągnąć.

– Ma to bardzo negatywne (niska płaca z godzinę – przyp. red.) przełożenie na godziny nadliczbowe, które są często naliczane od tak niskiego pułapu – powiedział związkowiec, który uważa, że należałoby jeszcze doprecyzować prawo pracy. NSZZ „Solidarność” już zgłaszał to w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i oczekuje zmian. W tej sprawie aktywnie działa minister Stanisław Szwed, który pochodzi z tego regionu.

– Trwają prace w komisji nad nowym kodeksem pracy, nad nową ustawą o związkach zawodowych. Mamy nadzieję, że tam znajdą się te zapisy  – powiedział Czesław Chrapek.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Pranka Wnet, kliknij tutaj

Wywiad ze związkowcem w części drugiej Poranka Wnet.

 

Irena Lasota z Waszyngtonu: Czy USA powinny wprowadzić sankcje wobec Chin jako protektora Korei Północnej?

Dzień 69. z 80 / Wisła / Poranek Wnet – W relacji Ireny Lasoty o napiętej sytuacji na Dalekim Wschodzie w związku zapowiedziami przeprowadzenia przez Koreę Północną kolejnych prób broni atomowej.

[related id=36762]W Poranku WNET nadawanym z Wisły Antoni Opaliński rozmawiał z Ireną Lasotą. Mieszkająca w Waszyngtonie dziennikarka uważa, że sprawa z Koreą Północną, która prawdopodobnie dokona kolejnej próby z bronią jądrową, jest bardzo poważna.

Zaistniała sytuacja nie jest wynikiem polityki Donalda Trumpa, ale kilkunastoletniej polityki prowadzonej przez USA, które nie traktowały poważnie tego, co się dzieje w Korei Północnej. Posyłano tam różnych emisariuszy. To był błąd, który Ameryka robi od kilkudziesięciu lat, od czasu do czasu próbując „dogadać się z wampirem”.

Jedyna rzecz, która może – zdaniem Ireny Lasoty – doprowadzić do ograniczenia zbrojeń Korei, to groźby i sankcje. Teraz jednak może już być na to za późno. Obecnie zaczyna się mówić o tym, że USA powinny wprowadzić sankcje wobec krajów, które handlują z Koreą Północną, czyli przede wszystkim wobec Chin. Czy jednak USA byłyby teraz w ogóle w stanie coś takiego zrobić? Chiny są od dawna protektorem Korei Północnej. Irena Lasota uważa, że wprowadzenie sankcji w reakcji na postępowanie Chin potrzebne było już dawno. Tymczasem Donald Trump mówi o zerwaniu umowy handlowej z … Koreą Południową.

Korespondentka Radia WNET zwraca uwagę na to, że tak naprawdę nie wiadomo, „czym jest Korea Północna” i jakie zasoby posiada. Dlatego też trudno przewidzieć, jakie byłyby skutki militarnego zaangażowania USA w konflikt z nią. Mogłoby to zmienić cały porządek świata. USA byłyby wtedy zaangażowane już nie tylko na Bliskim, ale też na Dalekim Wschodzie. Co by to miało oznaczać dla Europy i dla NATO, nikt nie wie.

Niewiadomą też jest to, co się dzieje w Korei Północnej. Dziennikarze, którzy tam byli, oglądali wioski potiomkinowskie. O północnokoreańskim mechanizmie sprawowania władzy, poza tym że jest to zaostrzona wersja komunizmu wojennego, nic nie wiadomo. Ośrodki analityczne podzielone są jak zawsze na tych, którzy „są bardziej gołębiami lub bardziej jastrzębiami”.

[related id=36586]Tymczasem tak samo jak nieprzewidywalna jest Korea Północna, tak też nieprzewidywalny jest sam Donald Trump. Jedyne, co jest przewidywalne, to sztab generalny i Pentagon. Według Ireny Lasoty generałowie nie dopuszczą do pochopnych kroków. Jak na razie Donald Trump zrobił ten sam błąd, który już kilkakrotnie popełnił Obama – krzyknął :”Ani kroku dalej, bo was rozniosę!”, ten krok został zrobiony i… jak na razie, nic się nie dzieje.

Irena Lasota liczy, że najbliższe dni przyniosą coś więcej niż rezolucje ONZ i ogólne wyrazy oburzenia.

Zapraszamy do wysłuchania całej relacji z Waszyngtonu w Poranku WNET w części piątej.

JS/Irena Lasota z Waszyngtonu

Jolanta Gruca, nauczycielka chemii: Dzięki reformie przedmioty ścisłe wreszcie odzyskały należne im miejsce

Dzień 69. z 80 / Wisła – Przedmioty ścisłe w szkołach średnich wreszcie odzyskają swoją rangę – powiedziała nauczycielka chemii z Wisły. Zdradziła też, co mysli o reformie szkolnictwa.

– Reforma, która dzisiaj startuje, jest na pewno potrzebna – uważa Jolanta Gruca, wieloletnia dyrektorka zespołu szkół w Wiśle (podstawówka i gimnazjum). – Nauczanie przedmiotowe na pewno rozwinie młodzież. Przedmioty ścisłe w szkołach średnich wreszcie odzyskają swoją rangę.

Zwróciła uwagę na fakt, że do tej pory na przedmioty ścisłe, takie jak chemia i fizyka, było bardzo mało godzin, co „ograniczało możliwość wykształcenia młodego człowieka, który startując w klasie pierwszej liceum, nie wiedział, co będzie w przyszłości robił”.
– Chemia jest, tak jak fizyka, trudnym przedmiotem i tutaj wielka jest rola dyrektora, bo jeśli godziny dyrektorskie choćby przez jeden semestr wspomogą nauczyciela, to jest to wielki plus – powiedziała Jolanta Gruca. Jej zdaniem fizyka i chemia zyskają na tej reformie, gdyż w szkołach średnich (ponadgimnazjalnych) ich nauczanie było ograniczone do jednej godziny tygodniowo, a teraz w cyklu będą aż cztrery godziny. Licea dotychczas były tylko kursem przygotowawczym do testowej matury.

Jej zdaniem istnienie gimnazjów generowało ponadto wielkie problemy wychowawcze.
Przyznała, że założenia, według których gimnazja miały powstawać przy liceach, rozminęły się z rzeczywistością, bowiem większość gimnazjów powstała przy podstawówkach. Tak właśnie działo się ze szkołami w Wiśle i okolicach.

Gość Poranka ocenia też, że obawa zwolnień, jaka wiązała się z wprowadzeniem reformy, w Wiśle nie ziściła się. Jej zdaniem to, aby nauczyciele nie tracili pracy, jest zadaniem dyrektora, który musi tak pokierować placówką, aby zapewnić zatrudnienie wszystkim dotychczasowym pracownikom. Natomiast likwidacja gimnazjów nie wiąże się z likwidacją tych szkół, ponieważ mają one możliwość przekształcenia się w podstawówkę lub w szkoły branżowe.

[related id=36651]- Z okazji nadchodzącego roku szkolnego chcę złożyć uczniom życzenia, aby wykorzystali wszystkie szanse, jakie daje szkoła, nie bali się zadawać pytań i poszukiwać na nie odpowiedzi. Nie zrażajcie się niepowodzeniami, bo one zawsze są. Zawsze możecie liczyć na pomoc ze strony swoich wychowawców i nauczycieli. Kolegom i koleżankom życzę sukcesów w realizacji zadań edukacyjno-wychowawczych w tym trudnym zawodzie – życzyła na koniec rozmowy pani Jolanta Gruca.

MoRo

Aby wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.

Adam Słomka: Zmiany w wymiarze sprawiedliwości są konieczne; trzeba podejść do nich roztropnie i dobrze je przygotować

Dzień 69. z 80 / Wisła – W rozmowie w Poranku WNET o tym, czy weto prezydenta było dobrym posunięciem i czy zwiastuje dekompozycję obozu władzy, o reparacjach wojennych od Niemiec i o Międzymorzu.

Adam Słomka po raz drugi w czasie podróży Radia WNET „W 80 dni dookoła Polski” gościł w Poranku WNET. W dzisiejszej rozmowie w Wiśle skomentował sytuację polityczną po zawetowaniu przez prezydenta ustaw, które miały zreformować polski wymiar sprawiedliwości, a także wypowiedział się na temat głośnej ostatnio sprawy żądania przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec oraz o sytuacji międzynarodowej, w której znajduje się Polska.

Zdaniem Adama Słomki widać teraz, że zawetowanie ustawy o SN i ustawy o KRS było bardzo dobrym posunięciem ze strony Andrzeja Dudy. W ten sposób rozładowały się protesty, a część klasy politycznej nabrała poczucia, że do zmian w wymiarze sprawiedliwości trzeba podejść roztropnie i dobrze je przygotować. W propozycjach ministra Ziobry było wiele błędów.

Nowe ustawy, przygotowywane przez prezydenta, piszą – jak mówi Adam Słomka – ludzie związani z Jarosławem Gowinem, czyli ludzie, którzy byli kiedyś w Platformie Obywatelskiej, a potem zaczęli sympatyzować z PiS-em. Projekty będą pewnie dosyć łagodne, ale parlament dokona poprawek. – Sądzę, że to będzie szło w dobrą stronę. Pytanie, czy będą konsultacje społeczne. [related id=32277]

Adam Słomka, jako osoba mająca częste kontakty z polskim sądownictwem, opowiedział także, co o nim sądzi.

– Nie spotykam się z wymiarem sprawiedliwości, bo go tam nie ma w ogóle. Spotykam się z wymiarem niesprawiedliwości. Siedzi tam szajka i to jest duży kłopot. Całe to środowisko jest niezdekomunizowane, bez żadnej kontroli. Władza, która nie jest kontrolowana, władza absolutna, demoralizuje się absolutnie. Mam nadzieję i widzę (…), że pod presją społeczną elity zauważyły, że potrzeba bardzo poważnych zmian.

Zdaniem Adama Słomki, gdyby przygotowane ustawy zostały przyjęte, to po pierwsze doszłoby do dalszego narastania protestów. Były one już bardzo duże, rozwinęły się w kilkuset miejscowościach w Polsce.

– Dano paliwo sprawie, która powinna być naszym orężem w zakresie zmian dekomunizacyjnych i wolnościowych. A tu się okazało, że cała ta komuna podniosła łeb i uzyskała jakieś poparcie na ulicy. To zupełnie niesamowite, żeby w tej sprawie mieć opór społeczny – powiedział Adam Słomka o atmosferze, w jakiej powstawały zawetowane przez prezydenta ustawy.

– Po drugie to był pomysł, przypominam, w którym minister sprawiedliwości chciał przy pomocy prokuratorów obsadzić Sąd Najwyższy. To jest coś karykaturalnego po prostu. W związku z tym uważam, że prezydent bardzo dobrze się zachował.

Adam Słomka podkreśla też, że dobrym skutkiem weta prezydenckiego może być to, że wreszcie dojdzie do dyskusji w Sejmie. Dotychczas miała ona miejsce jedynie w Senacie. Brakuje według Adama Słomki ludzi, którzy potrafiliby dokonywać krytyki, ale konstruktywnej. Tę rolę musi teraz pełnić prezydent.

Czy w związku z tym możemy mówić o dekompozycji obozu władzy?

Adamowi Słomce nie wydaje się, żeby prezydent teraz był „dojrzały”, by stworzyć oddzielny obóz polityczny – jeśli już, to w drugiej kadencji. Nie byłoby to dobre ze względu na szanse, które teraz stoją przed Polską, i na poparcie społeczne za tym, żeby dokonać przemian. Nie można tego marnować kolejną wojną na górze. Jak mówi: – Na szczęście prezydent jest zupełnie innego formatu człowiekiem niż wcześniejsi politycy typu Krzaklewskiego czy Wałęsy.

Tematem rozmowy była też kwestia domagania się przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec oraz sytuacja międzynarodowa Polski.

Co do reparacji, to Adam Słomka uważa, że: – To jest przesądzone, oczywiście, że dostaniemy pieniądze. (…) Niemcy to wiedzą. (…) Powinniśmy konsekwentnie tę sprawę podnosić na arenie międzynarodowej, zacząć powoli, spokojnie liczyć te koszty, nie spieszyć się z tym, zwiększać presję na Niemcy, sprawę umiędzynarodowić, powołać klub wierzycieli.

Trzeba też się upomnieć o około 50 ton złota, które zostało zagrabione przez Niemców z polskich banków komercyjnych. O tym złocie wiadomo z relacji przedstawicieli banków amerykańskich.[related id=36651]

Stosunki z Niemcami nie są dla nas najważniejsze. Dla Polski najważniejsze są stosunki w ramach Międzymorza, w tym z Ukrainą.

– Gigantyczny błąd robi PiS, że się zabrał za niszczenie ukraińskiego pomnika na cmentarzu. Właśnie tam powinny być pomniki niemieckie, faszystowskie, komunistyczne, ukraińskie – na cmentarzach, tylko tam możemy je tolerować. Niszczenie ich jest oczywiście błędem i to nam bardzo zepsuło koncepcję Międzymorza i relacje z Ukrainą.

Druga rzecz to są relacje ze Stanami Zjednoczonymi. „Musimy je hołubić”. Widać, jak wielkim błędem było pozbawienie się prawa weta w Unii Europejskiej.

– Polska w tej chwili zdała się na dyktat Niemiec i Francji. My mamy bardzo poważny dylemat jako elity, o czym się nie mówi, co my mamy zrobić w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi w kontekście Unii Europejskiej, dlatego że Unia będzie nas co raz bardziej w głosowaniach dusić. Nie mamy już prawa weta. (…) To był wielki błąd naszych elit, chyba największy poza wsparciem Wałęsy.

W związku z tym trzeba postawić na Międzymorze i rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi. Powinny to być bardzo poważne rozmowy geopolityczne.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w Poranku WNET w części szóstej.

JS

4.09 / W 80 dni dookoła Polski / Dzień 69. / Zapraszamy na Poranek WNET z Wisły

Zapraszamy na kolejny etap naszej podróży. 4 września rozpoczynamy trasę wzdłuż Wisły.

Goście Poranka WNET z Wisły:

Maciej Kopeć – wiceminister edukacji narodowej;

Adam Słomka – polityk, działacz Konfederacji Polski Niepodległej;

Czesław Chrapek – przewodniczący NSZZ „Solidarność” okręg Skoczów, region Podbeskidzie;

Irena Lasota – publicystka, Waszyngton;

Józef Broda – pedagog, folklorysta, multiinstrumentalista;

Mariusz Woś – przewodnik PTTK;

Jarosław Gluza – rzeźbiarz;

Paweł Szarzec – stolarz, mieszkaniec Wisły;

Angelika Piecuch-Woźniak – kierownik oddziału Związku Parków Krajoznawczych Województwa Śląskiego w Żywcu;

Jolanta Gruca – nauczyciel chemii, b. dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Wiśle;

Wanda Przybylska – prezes Stowarzyszenia Grupa Twórców „Wiślanie”.


Prowadzenie: Łukasz Jankowski

Wydawca: Antoni Opaliński

Realizator: Karol Smyk

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


 

Część pierwsza:

Mariusz Woś o źródłach Wisły oraz o tym, jakie miejsca i szlaki turystyczne w Beskidzie Śląskim najbardziej warto odwiedzić.

Jarosław Gluca i Wanda Przybylska o powstaniu i działalności Stowarzyszenia Grupy Twórców „Wiślanie” oraz o sztuce ludowej artystów z Wisły.

 

Część druga:

Józef Broda o swojej pasji gry na trombicie, o dialekcie języka polskiego, jakiego używało się w Beskidzie Śląskim, a także o różnicach między Beskidem Śląskim i Żywieckim.

Paweł Szarzec o Beskidzie Śląskim w czasach panowania Franciszka Józefa oraz dwudziestoleciu międzywojennym.

Czesław Chrapek skomentował tegoroczną rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych. Mówił także o niskim bezrobociu oraz inwestycjach w regionie Beskidu Śląskiego.

Tutaj większość związkowców musi działać w utajnieniu!!!

 

Część trzecia:

Serwis informacyjny Radia Warszawa.

 

Część czwarta:

Maciej Kopeć o rozpoczynającym się dzisiaj roku szkolnym i reformie szkolnictwa, która rusza właśnie dzisiaj.

 

Część piąta:

Jolanta Gruca o zmianach w systemie edukacji, które jej zdaniem poprawią stan wiedzy uczniów.

Reforma jest przygotowana a w roku szkolnym 2017/2018 obejmie uczniów klas VII, I i IV.

Irena Lasota o coraz bardziej napiętych stosunkach pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną w związku zapowiedziami Korei kolejnych prób bomby atomowej.

 Czy USA powinny wprowadzić sankcje wobec Chin jako protektora Korei Północnej?

 

Część szósta:

Adam Słomka o reformie polskiego sądownictwa i reparacjach wojennych od Niemiec dla Polski. Gość Poranka Wnet stwierdził, że prędzej czy później państwo Angeli Merkel zapłaci reparacje.

Do zmian w wymiarze sprawiedliwości trzeba podejść roztropnie i dobrze je przygotować.

 


Posłuchaj całego Poranka Wnet:

 

Wojciech Siudmak: Wieluń po wojnie to apokaliptyczna wizja rozpaczy i brzydoty. Konieczne jest upamiętnienie ofiar

Dzień 66. z 80 / Wieluń / Brak nam w Wieluniu elementu, który mówiłby światu, że to właśnie tu stała się ta tragedia – powiedział pochodzący z Wielunia światowej sławy malarz realizmu fantastycznego,

Z Wielunia Antonii Opaliński połączył się telefonicznie z Wojciechem Siudmakiem, malarzem, grafikiem i rzeźbiarzem, który pochodzi z Wielunia, a od lat mieszka we Francji.

W wieluńskiej ziemi pochowani są jego rodzice i tutaj w trakcie pamiętnych nalotów w 1939 roku jego starsi bracia doznali obrażeń. Dlatego jest to dla niego miejsce szczególne.

– Wychowałem się po wojnie (…), ale widziałem tu wszystko, co wojna pozostawia po sobie. A pozostawiła pole rozpaczy i brzydoty. Brzydoty, to znaczy ludzi okaleczonych, ludzi bez zębów, ludzi chorych, bez rąk czy bez nóg. To taka wizja apokaliptyczna – twierdzi artysta, który złożył przyrzeczenie bratu, rannemu podczas tragicznego w skutkach bombardowania, że „coś zrobi dla Wielunia”.

[related id=36322]- Ponieważ jestem artystą, pomyślałem, że będę mówił językiem sztuki, i w ten właśnie sposób powstał pomnik w Wieluniu, który nazywa się „Wieczna miłość” – powiedział Siudmak.

Jego znajomi z Francji zwrócili mu uwagę na to, że w Wieluniu, mimo tak straszliwej tragedii, jaką było bombardowanie 1 września ’39 r., nie ma żadnego miejsca pamięci ofiar. Przyrównał miejsce pamięci, jakie wybudowano w Madrycie po zamachach terrorystycznych, w których zginęło 191 osób, do tego, co jest, a czego właściwie nie ma w Wieluniu, gdzie – jak podają oficjalne dane – zginęło 1200 osób w wyniku bombardowań w pierwszym dniu wojny.

– W zasadzie to tu nic nie ma, to jest taka Golgota schowana za żywopłotem i łańcuchem, której faktycznie nikt nie widzi – powiedział Wojciech Siudmak. Dlatego zaproponował stworzenie miejsca upamiętniającego tamte ofiary i nawet znalazł i zorganizował sponsorów. Podczas rozmowy z Antonim Opalińskim podkreślił, że Francuzi zawsze, gdy dochodzi do wydarzeń tragicznych, pieczołowicie zajmują się ich upamiętnieniem.

– Powstają memoriały, które mówią jasno, dobitnie, o co chodzi, co się stało w tym mieście – powiedział autor pomnika „Wieczna miłość”. Monument – jak wyjaśnił artysta – powstał, by pokazać, że Polacy potrafią przekształcić tragedię w coś pozytywnego i że wyciągają rękę do świata na znak pokoju.

– Brak nam w Wieluniu elementu, który mówiłby światu, że to właśnie tu stała się ta tragedia. Tego turysta nie jest w stanie poczuć i jest zawiedziony – mówił Wojciech Siudmak.

MoRo, MS

fot.By Unknown – Wojciech Siudmak, CC BY-SA 2.5

Wojciech Siudmak

Ur. w 1942 r. w Wieluniu, jest uważany za głównego  przedstawiciela realizmu fantastycznego, który łączy nadrealną wizję ze sztuką naturalistyczną i ma swoje korzenie w surrealizmie reprezentowanym przez Salvadore Dalego. Siudmaka łączy z Dalim wirtuozeria w oddawaniu trójwymiarowego złudzenia przestrzeni, poczucie światła i cienia, perspektywy linearne i powietrzne. Ponadczasowa i głęboko indywidualna sztuka Siudmaka, daleka od teoretyzowania i mody, urzeka renesansową wirtuozerią i perfekcją oraz wykraczającą poza horyzonty wyobraźnią. Fascynuje bogactwem intelektualnym. Świat artysty jest jedyny w swoim rodzaju, pełen osobistej symboliki, fantastycznych postaci i konstrukcji opartych na dziwnych i nieoczekiwanych splotach myślowych. Rządzi w nim jego dewiza: Tylko marzenie może przekroczyć niepokonalne bariery.

Z inicjatywy Wojciecha Siudmaka powstała w 2002 r. Fundacja Siudmak Arkana XXI. W tym samym roku artysta stworzył Światowy Projekt Pokoju, którego symbolem jest monument „Wieczna miłość”. Rzeźba „Wieczna miłość”, odlana z brązu, o wysokości 4,5 m, została odsłonięta w Wieluniu 31 sierpnia 2013 r.; zawiera przesłanie pokojowego współistnienia kierowane do świata z miasta, które stało się pierwszą ofiarą agresji Niemiec hitlerowskich na Polskę w dniu 1 września 1939 r. W 2012 r. artysta ufundował Nagrodę Pokoju – Wieczna Miłość. Pierwsza Gala Pokoju i ceremonia wręczenia Nagrody Pokoju odbyła się w Filharmonii Świętokrzyskiej w Kielcach 1 września 2013 r. Laureatem został wielki polski kompozytor Wojciech Kilar.

Twórca poprzez tę inicjatywę zwraca uwagę na stałe niebezpieczeństwa grożące naszej cywilizacji i na konieczność dążenia do porozumienia i tolerancji. Wzniesiony pomnik „Wieczna miłość” – symbol piękna, pokoju i harmonii – stał się początkiem prowadzonej przez fundację międzynarodowej współpracy w zakresie rozwijania i umacniania idei pokojowego współistnienia przez sztukę. W swym dziele artysta zawarł pokojowe przesłanie, które dzięki uniwersalności sztuki może być odczytane bez względu na czas, miejsce, narodowość lub wyznanie.

Realizacja Projektu Pokoju pod honorowym patronatem Polskiego Komitetu ds. UNESCO, rzeźba „Wieczna iłość”, Nagroda Pokoju i całe przedsięwzięcie wplatają się subtelnie w twórczość artysty. Obraz „Wieczna miłość” powstał w 1980 roku, a projekt wzbogacał się o nowe elementy i stopniowo krystalizował.

Tutaj galeria niektórych prac tego twórcy

MoRo

Chcesz wysłuchać Poranka Wnet, kliknij tutaj