Dzień 27. z 80/ Poranek Wnet z Orchówka/Janusz Korneluk: Jedwabny Szlak to duże nadzieje, ale ludzie podchodzą ostrożnie

O pięknie Ziemi Włodawskiej, przyrodzie, jej zabytkach, ale przede wszystkim o ludziach, którzy tu żyli i mieszkali: Polakach, Żydach i Rusinach. A także o Jedwabnym Szlaku i Festiwalu Trzech Kultur.

– Gmina Włodawa to najpiękniejsza gmina w Polsce. Mieszkając tutaj, mamy do czynienia z naturalną przyrodą, przepiękną doliną rzeki Bug, jej dopływami i jeziorami – powiedział Janusz Korneluk, dyrektor szkoły nr 3 we Włodawie, przewodniczący Rady Gminy Włodawa, przewodnik turystyczny.

Większość mieszkańców gminy Włodawa ma nadzieję, że trasa Jedwabnego Szlaku będzie przebiegała prze Włodawę, miasto na styku trzech państw: Polski, Białorusi i Ukrainy. Obecnie to położenie nie jest wykorzystywane.

Gdyby udało się sfinalizować Jedwabny Szlak i ponownie puścić kolej przez Włodawę (do II wojny światowej Włodawa miała kolej), która łączyłaby Polskę z południem Europy aż do Chin, zapewne wielu mieszkańców znalazłoby pracę i godny byt.

– Nadzieje są duże, ludzie podchodzą do tego ostrożnie, bo my jesteśmy ostrożnymi ludźmi w tej chwili, ale może… – powiedział dyrektor Korneluk.

Zwiedzanie ziemi włodawskiej Janusz Korneluk, jako przewodnik turystyczny, zacząłby od Orchówka, gdzie w tutejszym sanktuarium można pomodlić się przy obrazach Matki Bożej Łaskawej i św. Antoniego Padewskiego. Obydwa te obrazy przywędrowały z oo. augustianami do Orchówka w XVII wieku. Przewodniczący Rady Gminy poleca również wejście na wieżę, skąd roztacza się piękny widok m.in. na leżącą już na Białorusi, po drugiej stronie Bugu, Tomaszówkę.

– Z Orchówka można się wybrać na trójstyk granic, gdzie rzeką Bug i Kanałem Mościckiego przebiega granica między Polską, Białorusią i Ukrainą. We Włodawie Janusz Korneluk radzi obejrzeć trzy świątynie: kościół oo. Paulinów pw. św Ludwika, pożydowski kompleks Muzeum Zespół Synagogalny oraz cerkiew pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, w której znajdują się relikwie św. Antoniego Pieczerskiego (założyciela Ławry Peczerskiej, świętego mnicha, ascety i pustelnika, ojca monastycznego na Rusi, jednego z największych i najbardziej znanych świętych kościoła prawosławnego i grekokatolickiego), gdzie właśnie wczoraj odbył się odpust. Dalej poleca wędrówkę w stronę Kodnia, miasta magnackiej rodziny Sapiehów. Dziś można tam obejrzeć odnowiony port rzeczny i pomodlić się przed słynącym z cudów obrazem Matki Bożej Kodeńskiej. 15 sierpnia 1723 z inicjatywy Jana Fryderyka Sapiehy obraz został koronowany przez biskupa łuckiego Stefana Rupniewskiego. Był to trzeci obraz koronowany na ziemiach Rzeczypospolitej, po obrazie Matki Bożej Częstochowskiej i obrazie Matki Bożej Trockiej. Dalej w stronę Białej Podlaskiej leżą Kostomłoty, gdzie jest jedyna na świecie parafia neounicka.

– W latach 70. dołączono Orchówek jako dzielnicę do Włodawy. Historycznie był on samodzielnym bytem i leżał na granicy Korony i Księstwa Litewskiego – powiedział gość Poranka Wnet. Jest to miasto starsze niż Włodawa z dokumentami lokacyjnymi z 1506 r., zachowanymi w Krakowie. Włodawę i Orchówkek leżą po dwóch stronach rzeki Włodawki, która była granicą między Koroną i Litwą.

– W sercach mieszkańców, którzy tu mieszkają od wieków, jest wypracowany szacunek i wzajemna tolerancja. Niewielu Żydów powraca, bo niewielu przeżyło. Z okolic Włodawy przeżyło około 150 Żydów – powiedział Janusz Korneluk. W Sobiborze na ziemi włodawskiej był niemiecki obóz zagłady. Budowa obozu rozpoczęła się w marcu 1942 r. w ramach akcji Reinhardt, podobnie jak obozów w Bełżcu i Treblince. Obóz został zlokalizowany przy małej stacji kolejowej Sobibór, 5 km od wschodniej granicy Generalnego Gubernatorstwa. Pierwsze transporty więźniów zaczęły docierać już w maju 1942 roku. Liczba ofiar nie jest łatwa do ustalenia ze względu na niewielkie pozostałe archiwalia, szacunki wskazują na minimum 250 000 Żydów. Według najnowszych ustaleń Roberta Kuwałka z Państwowego Muzeum na Majdanku nie było ich jednak więcej niż 180 000. Pochodzili głównie z Lubelszczyzny, a również z Galicji. Trafiały tu także transporty z okupowanych przez Niemcy krajów Europy Zachodniej, w tym 39 tysięcy Żydów holenderskich, i z terenów wschodnich. W ostatnich miesiącach skierowano tu transporty jeńców wojskowych – Żydów z Armii Czerwonej.

[related id=”31718″] – Włodawa stara się kultywować pamięć tych ludzi, organizując Festiwal Trzech Kultur, na który przyjeżdżają artyści z „górnej półki” i które zawsze cieszą się ogromną popularnością – powiedział Janusz Korneluk. Przyznał, że wyrazem pamięci o żydowskich mieszkańcach Włodawy jest również przemianowanie Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego na Muzeum Synagogalne.

– Jest takie piękne zdjęcie – na tle szafy w synagodze we Włodawie – tych, co przeżyli. Oni wracają bądź wracają ich potomkowie – powiedział Janusz Korneluk.

– Jeśli chodzi o Rusinów, bo tak określamy tu wszystkich prawosławnych, bo trudno ich było przypisać do jakiejś konkretnej państwowości, to tutaj nastąpiło wysiedlenie tych ludzi – powiedział nasz przewodnik po regionie i historii ziemi włodawskiej. Pierwsze nastąpiło na mocy porozumienia PKWN – Stalin, a później na mocy Akcji „Wisła”.

– Wszystkie małżeństwa prawosławne zostały wysiedlone na teren dzisiejszej Ukrainy, w dodatku wożone je dotąd, aż straciły wszystko, co miały – powiedział Korneluk. – Ci ludzie wracają, wspominają, patrzą na nas jak na inny świat.

– Festiwal udowodnił, że ludzie są głodni tych kultur, które już na co dzień nie funkcjonują tutaj.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet z Orchówka pod Włodawą, kliknij tutaj

Cały wywiad z Januszem Kornelukiem w części pierwszej Poranka Wnet.

Bernard Ptaszyński – dyrektor Elektrowni Opole wchodzącej w skład PGE: gigantyczna inwestycja na 1800 MW

Zapotrzebowanie na energię w Polsce będzie duże. Dlatego zabezpieczenie bezpieczeństwa energetycznego kraju
jest realizowane przez PGE – powiedział Bernard Ptaszyński, dyrektor Elektrowni Opole.

 

Ekipa Radia Wnet zwiedzała Elektrownię Opole, gdzie budowane są dwa nowe bloki energetyczne. Jest to jedna z największych inwestycji tego typu na świecie.

– 45 hektarów to obszar, jaki zajmują tylko dwa nowo budowane bloki – powiedział dyrektor PGE Opole, która zatrudnia 1150 osób. Przyznał, że panowanie nad tak wielkim przedsiębiorstwem wymaga zaufanych współpracowników, którzy zajmą się już wykonaniem założeń i tematów, jakie są znane dyrektorowi. Kadry elektrowni to przede wszystkim fachowcy z lokalnego rynku, czyli z Opolszczyzny, ale również grupa pracowników z Bełchatowa, która w ramach grupy PGE chce przejść do Opola, wiążąc się z Opolem nie tylko zawodowo. Zatrudnienie w elektrowni Opole znajdują przede wszystkim fachowcy wykształceni na Politechnice Opolskiej, z którą Elektrownia Opole współpracuje.

W ubiegłym roku miał miejsce duży nabór pracowników obsługi na budowane bloki, którzy teraz przechodzą proces intensywnego szkolenia teoretycznego, a po zakończeniu budowy będą szkoleni już na swoich stanowiskach pracy.

– Przy naborze stawialiśmy przede wszystkim na absolwentów Politechniki Opolskiej, którzy – mamy nadzieję – w przyszłości będą kadrą zarządzającą elektrownią, gdyż średnia wieku w elektrowni Opole jest znaczna i w ciągu najbliższych 10 lat będzie musiała zostać przeprowadzona wymiana kadrowa – wyznał Ptaszyński.

– Dzisiaj elektrownia Opole ma cztery bloki, które sumarycznie dają 1500 MW, i jest to maksymalna moc wytwórcza. Natomiast  po rozbudowie, czyli uruchomieniu dwóch bloków po 900 MW, ich sumaryczna moc będzie większa niż dzisiejszych czterech – powiedział dyrektor Elektrowni Opole Bernard Ptaszyński.

Pochwalił się, że bloki budowane są w jednej z najnowszych technologii i dlatego będą o wiele bardziej przyjazne dla środowiskA, a ich wydolność będzie zdecydowanie lepsza niż tych, które wytwarzają energię dziś. Turbina przyjechała do Elektrowni Opole z Elbląga, a generator z Wrocławia. Jego zdaniem aż 80 procent nowych bloków będzie się składała z materiałów wytwarzanych w Polsce, ale za myśl technologiczną odpowiada General Electric, który jest udziałowcem wielu firm działających w naszym kraju.

– Istniejące bloki cały czas na bieżąco są dostosowywane do zaostrzających się wymogów ekologicznych – powiedział dyrektor Ptaszyński, mówiąc, że jesteśmy w przededniu publikacji nowych wymogów, które elektrownia i Grupa będzie musiała spełnić. Natomiast budowane bloki będą spełniały z wyprzedzeniem wszelkie przyszłe restrykcyjne normy. [related id=31450]

Inwestycje PGE w ostatnich latach w Polsce mają rozmach dotychczas niespotykany, a wynikają z prognoz potrzeb mieszkańców naszego kraju na energię.

– Zapotrzebowanie na energię w Polsce będzie duże. W związku z tym zabezpieczenie bezpieczeństwa energetycznego kraju jest realizowane przez PGE – powiedział Bernard Ptaszyński.

– W blokach 1-4 spalamy rocznie około 3-3,5 miliona ton węgla kamiennego. A na same bloki 5-6 planowane jest spalanie 4-4,5 milionów ton – powiedział dyrektor, który zarządzając elektrownią musi dysponować rozbudowanym pionem transportowym. Dostawy węgla odbywają się tu przede wszystkim koleją, dlatego elektrownia jest wyposażona w system taśmociągów i podajników, które dostarczają węgiel do komory spalania.

– Największa dostawa, jaka miała tu miejsce, to 1420 tysięcy ton dziennie – powiedział dyrektor Ptaszyński, którego zakład sprowadza węgiel z polskich kopalń ze Śląska wchodzących w skład Polskiej Grupy Górniczej. Jednym z ich udziałowców jest PGE. Kontraktacją i zakupem węgla w kopalniach zajmuje się centrala w Warszawie.

Aby elektrownia produkowała energię, poza węglem musi mieć również wodę, która jest konieczna do chłodzenia układu kondensacyjnego, do obiegu wodno-parowego i do mokrego odsiarczania spalin. Elektrownia Opole czerpie ją z dopływu Odry – Małej Panwi.

– 1,3 metra sześciennego na sekundę pobiera Elektrownia Opole z rzeki, mam nadzieję że to obrazuje skalę. W dodatku woda, którą oddajemy, jest czystsza od tej, którą pobieramy ze względu na system oczyszczania w elektrowni – powiedział dyrektor Elektrowni Opole .

Bernard Ptaszyński cały czas od 2003 roku jest w zarządach spółek. Rozpoczynał od Zarządu Zakładów Kędzierzyn, które zajmują obszar dziesięć razy większy niż Elektrownia Opole.

– Największym wyzwaniem dla dyrektora elektrowni jest bezpieczeństwo. Wiadomo – pieniądz rzecz nabyta, a gdyby ktoś stracił zdrowie lub życie, to byłoby to dla mnie bardzo niekomfortowe. A więc jakość i bezpieczeństwo pracy przede wszystkim – mówi Ptaszyński. Dlatego też tak ważne jest dla niego przestrzeganie czasu pracy:

– Zmęczony pracownik częściej ulega wypadkom – mówi.

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

 

 

 

 

 

 

 

Poseł Paweł Grabowski o reformie sądownictwa: Można było więcej, lepiej, dokładniej i przede wszystkim spokojniej

Kukiz’15 poprze tylko i wyłącznie takich sędziów, którzy będą proponowani przez środowiska obywatelskie, organizacje pozarządowe, ale nie tylko sędziowskie i prawnicze, a również pokrzywdzonych.

„Bałagan” w ten sposób jednym słowem określił Paweł Grabowski poseł Kukiz’15 to co się aktualnie dzieje w związku z reformą sądownictwa w Polsce. Podzielił się również refleksjami na temat sposobu procedowania ustaw przez Sejm i ustalania porządku głosowań.

– Widać było, że ciężko zapanować nad tym czasem, przesuwanie harmonogramu, cały czas kombinowanie, dlatego trudno jest mi to pozytywnie ocenić – uskarżał się poseł Kukiz’15 z Opolszczyzny, który wczoraj nie pojawił się na głosowaniu ustawy o SN ze względu na  przesunięcie ostatniej chwili głosowania w harmonogramie na wcześniejszą godzinę. [related id=”31393″]

-Prawo i Sprawiedliwość już zmarnowało szansę na gruntowną reformę Sądu Najwyższego, ponieważ to, że system sprawiedliwości w Polsce wymaga głębokiej reformy to nawet sami sędziowie o tym mówią, co również przyznała pani Gersdorf I prezes SN – powiedział Grabowski, który uważa, że ustawa o SN była zbyt pośpiesznie procedowana wręcz „przepchnięta butem”.

-Owszem zostały do niej wprowadzone poprawki proponowane przez prezydenta, co jest dobrym rozwiązaniem, ale ciężko odnieść się pozytywnie do takiego sposobu procedowania – ocenił Grabowski, który jest zawiedziony tą reformą, chociaż przyznaje, że „lepiej to niż nic”.

-Można było więcej, lepiej, dokładniej i przede wszystkim spokojniej – stwierdził poseł Kukiz’15, który uważa że Platforma Obywatelska i „jej młodsza siostra Nowoczesna, ale już nie dziewica” próbują ewidentnie grać na emocjach.

-Kiedy słucham tego co  mówi się w ławach poselskich to okazuje się, że tam nie idzie o żadną obronę demokracji, tylko o to, żeby jak najwięcej ludzi wyprowadzić na ulice – powiedział Paweł Grabowski. Jego zdaniem politycy opozycji zainteresowani są tylko tym, czy dużo ludzi wyszło na ulicę i czy oni mogą już wyjść by zapozować do zdjęć, które obiegną świat na odpowiednim tle.

-Noc sprzyja protestom, bo wystarczy trochę zniczy rozpalić i jest wrażenie – powiedział gość Poranka Wnet. Jego zdaniem na ulicy przed Sejmem i Senatem na długości 100 metrów może się zmieścić około tysiąca osób i nie są to „jakieś porażające liczby”. Uważa on, że opozycja usiłuje z tego zrobić „ogólnonarodowe poruszenie”, które ma udowodnić tezę, jakoby wszyscy Polacy byli przeciwni reformie sądownictwa. „Co jest kompletną bzdurą i nieprawdą.”

-Większość Polaków źle ocenia wymiar sprawiedliwości i tak naprawdę jest konsensus wśród wszystkich ugrupowań politycznych w Polsce, że reformę wymiaru sprawiedliwości trzeba zrobić – powiedział gość Poranka Wnet. Opozycja aktualnie „trochę szarpie się z logiką i miażdży butem rozum”.

Protestujący deklarują, że bronią demokracji i konstytucji, ale przecież „w konstytucji jest napisane, że władza pochodzi od narodu” i nie ma tam zapisów jakoby władza sądownicza miała wybierać się sama z siebie.

-Sędziów powinni wybierać wszyscy obywatele, a nie tylko garstka wybranych – zaproponował Grabowski, który uważa, że to co proponuje PO i Nowoczesna jest „sprzeczne same w sobie, ale to nie przeszkadza tym kilku tysiącom ludzi, którzy wychodzą na ulicę”.

[related id=”31450″]

-Wiemy, że nasi wyborcy to często osoby pokrzywdzone przez polski wymiar sprawiedliwości i oni faktycznie oczekują bardzo daleko idących reform. Ta reforma nie jest taka jaka powinna być  – odpowiedział, pytany o to dlaczego Kukiz’15 nie poparł zmian proponowanych przez PiS. Jego zdaniem ustawa, która przeszła przez Parlament ma szereg braków i stąd takie a nie inne zachowanie posłów Kukiz ’15(część głosowała za przyjęciem ustawy, część przeciw). Obawia się on, że po przepchnięciu ustawy nie będzie procesu doskonalenia i uzupełniania zapisów.

-Dla mnie wygaszanie w taki sposób kadencji sędziów SN jest mocno wątpliwy – wskazał Grabowski, który uważa że to jest zbyt ważny temat, aby go można było załatwić w ciągu 10-15 godzin burzliwej debaty sejmowej, opartej głównie na emocjach, a nie merytorycznych rozwiązaniach.

-Kukiz’15 poprze tylko i wyłącznie tylko takich sędziów, którzy będą proponowani przez środowiska obywatelskie, organizacje pozarządowe, ale nie tylko sędziowskie i prawnicze, a również stowarzyszenia pokrzywdzonych przez sądowe bezprawie – zadeklarował Grabowski, którego ugrupowanie chce szerokiego zaangażowania obywateli w tworzenie władzy sądowniczej w Polsce.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet z Opola, kliknij tutaj

 

 

 

Kuźmiuk o reformie sądownictwa: KE nie wie jakie wartości europejskie Polska złamała, a karać chce z powodu donosów

-Widać, że inspiracje z Polski są podstawową przyczyną tego, że instytucje europejskie chcą się Polską zajmować – powiedział gość Wnet, ozapowiedzi wiceszefa KE o wprowadzeniu procedury wobec Polski.

[related id=”31606″] – Tak naprawdę instytucje europejskie będą funkcjonowały jeszcze tylko przez następny tydzień – powiedział deputowany Parlamentu Europejskiego Zbigniew Kuźmiuk pytany, czy organy Unii Europejskiej będą zajmowały się sprawą reformy systemy sprawiedliwości w Polsce. Wyjaśnił, że sierpień to zwyczajowy miesiąc przerwy wakacyjnej.

-W następną środę Komisja Europejska spotka się po raz ostatni przed przerwą wakacyjną – poinformował Kuźmiuk. Jego zdaniem do końca sierpnia nikt nie będzie sobie zaprzątał głowy reformą polskiego sądownictwa. Przyznał, że Timmermans po wyraźnych sygnałach z Polski wydał komunikat, że w Polsce źle się dzieje.

[related id=31450]-Na pytanie polskiej dziennikarki, czy jest w stanie wskazać, który z zapisów przyjętych w dwóch ustawach nie przestrzega europejskich wartości powiedział, że Komisja Europejska nie ma jeszcze żadnych opracowań dotyczących ustaw, które zostały w Polsce uchwalone – powiedział Kuźmiuk, który uważa, że  po raz kolejny okazało się usłużne „donosy z Polski” zarówno pana Ryszarda Petru, który kontaktuje się z Verhofstadtem i posłów PO, którzy są w największej frakcji Parlamentu Europejskiego są niewiele warte.

Próbę Donalda Tuska ustawienia siebie w roli arbitra sporu, gdy wyraził wolę spotkania się z prezydentem Andrzejem Dudą Kuźmiuk nazwał kolejnym donosem na Polskę.

-Widać, że te inspiracje z Polski są podstawową przyczyną tego, że instytucje europejskie chcą się Polską zajmować – powiedział gość Wnet.

MoRo

Chcesz dowiedzieć się więcej na temat reformy sądownictwa w Polsce na wnet.fm, kliknij tutaj

 

Dzień 24. z 80 / Poranek Wnet / Kapitan żeglugi śródlądowej Czesław Szarek: Żegluga zawsze była działalnością opłacalną

Organizacje ekologiczne tylko szafują hasłami „renaturalizacji wód śródlądowych” – mówił gość Poranka. Jednak powoli ekolodzy ustępują sile argumentów zwolenników żeglugi. A Sejm uchwalił prawo wodne.

Opole to miasto związane integralnie z Odrą, a jeśli Odra to i sprawy związane z żeglugą śródlądową, które od lat są bliskie słuchaczom Radia Wnet. Dlatego do naszego prowizorycznego studia zaprosiliśmy kapitana żeglugi śródlądowej Czesława Szarka.[related id=”31520″]

– Chcemy przywrócić dawne czasy, a nawet w perspektywie pójdziemy dalej – powiedział kpt. Szarek, przedstawiciel Rady Kapitanów Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Żeglugi Śródlądowej i Dróg Wodnych, zapytany o cele stowarzyszenia, które chce przywrócić żeglowność na Odrze. Port w Kędzierzynie Koźlu „zamarł” przed kilkunastu laty i dopiero teraz pojawił się wiarygodny inwestor.

– Jesteśmy pełni podziwu, bo inwestują naprawdę duże środki – stwierdził kapitan, który uważa, że port tego typu jak ten w Kędzierzynie-Koźlu jest bardzo potrzebny i stanowi tylko jedno ogniwo z całego łańcucha spraw, jakie należy zrobić, aby przywrócić żeglowność na Odrze.

– Żegluga śródlądowa zawsze była działalnością opłacalną i taką zawsze pozostanie wbrew twierdzeniom poniektórych przeciwników, że to jest relikt przeszłości. Nic podobnego! Wystarczy spojrzeć tylko na kraje Europy Zachodniej – powiedział kpt. Szarek.

Do niedawna Polska była swoistą białą plamą na mapie żeglugi śródlądowej w Europie. Gość jest bardzo zadowolony z powodu przyjęcia przez Sejm w dniu wczorajszym nowego prawa wodnego. Wprowadza ono administrację żeglugową nad drogami wodnymi w Polsce. [related id=31450]

– Teraz drogami wodnym będą zajmowali się fachowcy – podsumował. Jego zdaniem organizacje ekologiczne tylko szafują hasłami „renaturalizacji wód śródlądowych”. Jak jednak poinformował, już od jakiegoś czasu toczą się rozmowy z ekologami, którzy ustępują sile argumentów zwolenników żeglugi.

Kapitanat żeglugi śródlądowej stawia sobie za cel wykształcenie nowych kadr, bowiem z kadry „wiele osób uciekło już na Zachód” i istnieje taka potrzeba. W planach jest poszerzenie możliwości edukacyjnych szkoły w Kędzierzynie-Koźlu, a także rewitalizacja zamkniętej 20 lat temu szkoły we Wrocławiu. Istnieją też plany powołania kilku uczelni w głębi kraju. Gość przypomniał też o zasługach Akademii Morskiej w Szczecinie dla żeglugi śródlądowej.

– Jestem wierny Odrze – zadeklarował kpt. Szarek, który „cumy” swojego domu „rzucił ” w Kędzierzynie-Koźlu.

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Wywiad z kapitanem Szarkiem w części dwunastej.

MoRo

Czy istnieje zbiorowy geniusz polityczny Polaków? Czy może jeszcze się ujawnić, tak jak w czasie I wojny światowej?

Dzień 24. z 80 / Poranek WNET / prof. Jan Żaryn – O gorącym sporze dotyczącym ustaw reformujących ustrój wymiaru sprawiedliwości oraz o obchodach Roku gen. Józefa Hallera i jego „Błękitnej Armii”.

W Poranku WNET nadawanym z Opola Antoni Opaliński rozmawiał z profesorem Janem Żarynem, senatorem PiS, inicjatorem uchwały Senatu w sprawie ustanowienia roku 2017 Rokiem Generała Józefa Hallera.[related id=”31393″]

Rozmowa w Poranku nie mogła jednak nie dotyczyć bieżącej polityki, gdyż Senat dziś pracuje nad uchwaloną przez Sejm nową ustawą o Sądzie Najwyższym. Przewiduje ona m.in. przeniesienie w stan spoczynku wszystkich sędziów SN, z wyjątkiem tych, których pozostanie w stanie czynnym zostanie zatwierdzone przez prezydenta (według pierwszej wersji projektu ustawy miała to być kompetencja ministra sprawiedliwości).

Senator Jan Żaryn uważa, że należy „oddzielić sprawy ważne i najważniejsze od drugorzędnych”. Można więc oczywiście kontestować proponowane zmiany w ramach porządku demokratycznego. Jednak to, co było widać w czasie prac sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, pokazało wyraźnie, że opozycja totalna nie ma żadnych kontrpropozycji względem projektów wprowadzanych przez Prawo i Sprawiedliwość. Nie ma też wcale woli sformułowania innego projektu zmian w wymiarze sprawiedliwości.

Jedynie ogólnie mówi się o potrzebie zmian. Cała energia idzie w kierunku zniszczenia tego, co proponuje koalicja rządząca.

Profesor Jan Żaryn ma nadzieję, że prezydent Andrzej Duda, jako osoba stojąca z boku sporu politycznego i bardziej obiektywnie patrząca na to, co się dzieje w parlamencie, doprowadzi do dyskusji na temat trzech ustaw reformujących ustrój wymiaru sprawiedliwości (wspomnianej już ustawy o Sądzie Najwyższym, a także wcześniej już uchwalonych nowelizacjach ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o ustroju sądów powszechnych), a następnie podejmie salomonową decyzję.

Głównym przedmiotem namysłu powinno być to, czy zasadnicze kompetencje w organizacji wymiaru sprawiedliwości powinna mieć władza wykonawcza (minister sprawiedliwości), władza ustawodawcza czy też prezydent. W każdym razie w dyskusji na ten temat nie powinno być wątpliwości, że reforma wymiaru sprawiedliwości jest potrzebna.

[related id=31450]

W drugiej części rozmowy gość opowiedział o roku Hallerowskim, który został uchwalony przez Senat. Uchwała stwierdza między innymi, że „Ogłoszenie roku 2017 Rokiem Generała Józefa Hallera pozwoli nie tylko przybliżyć postać samego generała i jego najbliższych (Stanisława Hallera i Cezarego Hallera, również oficerów Wojska Polskiego), ale także skupi uwagę Polaków na ważnych wydarzeniach i wyjątkowych organizacjach, zasłużonych w dziejach Polski, znanych z krzewienia polskości i patriotycznego ducha”.

Dzięki „Błękitnej Armii” gen. Jozefa Hallera i Komitetowi Narodowemu Polskiemu, któremu podlegała, wygraliśmy I wojnę światową. KNP reprezentował interesy narodu polskiego wobec państw Ententy (sojuszu pomiędzy Wielką Brytanią, Francją i Rosją). Działalność Komitetu i gen. Józefa Hallera doprowadziła do tego, że i militarnie, i politycznie wygraliśmy I wojną światową, pomimo że jeszcze wtedy nie istniało wolne i suwerenne państwo polskie.

Jest to „fenomen w naszych dziejach”. Warto się przyjrzeć, kto do niego doprowadził, a także zastanowić się,

czy zbiorowy geniusz polityczny naszego narodu, który wtedy zadziałał i w efekcie którego odzyskaliśmy niepodległość, jest czymś co tkwi w nas i może jeszcze ujawnić się , czy też było to jednorazowe wydarzenie w dziejach Polski, które już się nie powtórzy?

– pytał w Poranku Wnet z Opola profesor Żaryn, zachęcając do udziału w różnych imprezach związanych z obchodami roku Hallerowskiego, szczególnie tych organizowanych przez profesora Wiesława Jana Wysockiego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, która dostępna jest w siódmej części dzisiejszego Poranka WNET.

JS

Dzień 24 z 80./ Poranek Wnet/ OPOLE/Małgorzata Wilkos o festiwalu: antyrządowa histeria opanowała środowiska artystyczne

Większość tych, którzy jeszcze kilka tygodni temu bojkotowali festiwal, potwierdziła już swój udział we wrześniu. Dzięki porozumieniu między miastem a TVP polska piosenka znów zagości w amfiteatrze.

Gościem Antoniego Opalińskiego w Poranku Radia Wnet była pani Małgorzata Wilkos, radna miasta Opole, rodowita opolanka. Od 2016 roku wiceprzewodnicząca Rady Miasta Opole.

Pani Wilkos zapytana o scenę polityczną Opola stwierdziła, że Opole tak jak większa cześć zachodniej Polski głosuje na ugrupowania lewicowe i centrowe. Porównała miejscową scenę polityczną do wrocławskiej i gdańskiej. Jej zdaniem obecnie Opole znajduje się w specyficznej sytuacji spowodowanej zmianą granic miasta, która nastąpiła 1 stycznia 2017 roku. To z tego powodu Rada Miasta powiększyła się o nowych radnych, wybranych jako przedstawiciele miejscowości, które włączono w obręb miasta. Do końca kadencji samorządu pozostaną oni radnymi Opola.

Ostatnio przeprowadzone badania opinii publicznej pokazują, że coraz więcej mieszkańców jest zadowolonych ze zmiany, bowiem rok temu, gdy podejmowano decyzję o rozszerzeniu granic Opola, miała miejsca fala protestów mieszkańców okolicznych gmin. [related id=21012]

– Sam pomysł spotkał się z protestami zwłaszcza w gminie Dobrzeń Wielki, która do niedawna była jedną z najbardziej zamożnych gmin w Polsce. Gmina Dobrzeń Wielki jest znana z tego, że wiszą w niej polsko-niemieckie tablice informacyjne. Tym, co dodatkowo rozpaliło spór, było to, że w wyniku zmian Elektrownia Opole znalazła się obrębie miasta. Wiele razy pisano w prasie, że wójt tej gminy zarabiał rocznie o 30 tys. zł więcej niż prezydent miasta wojewódzkiego Opola z 700-milionowym budżetem.

Powiększenie granic Opola wpłynęło na kształt okręgów wyborczych w taki sposób, że gminy dające dodatkowe mandaty radnych sejmiku mniejszości niemieckiej zostały włączone do Opola. W efekcie mniejszość niemiecka straci mandaty do sejmiku. Chociaż przedstawiciele mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie deklarują, że są lojalnymi obywatelami RP, daje się wyczuć narastanie konfliktu.

– W tych okolicznych gminach jest duży procent mniejszości niemieckiej, która bardzo mocno protestowała przeciwko poszerzeniu Opola, bo w ostatnich wyborach parlamentarnych padło tutaj ok. 1000 głosów na listę mniejszości niemieckiej – powiedziała Małgorzata Wilkos. Podkreśliła także, że włączenie w obręb miasta wielu miejscowości było zabiegiem ściśle ekonomicznym, a zmniejszenie wpływu politycznego mniejszości niemieckiej jest tylko skutkiem ubocznym.

[related id=31450]

Zdaniem radnej był to zabieg konieczny, mający kluczowe znaczenie dla rozwoju Opola, województwa opolskiego i całego regionu. Miasto położone między dwoma wielkim aglomeracjami – Wrocławiem i Katowicami – od lat traciło mieszkańców i inwestorów, a pusta przez lata strefa ekonomiczna dopiero teraz zaczyna się wypełniać.

W tym roku zrobiło się głośno o Opolu w związku z kontrowersjami wokół organizacji Opolskiego Festiwalu Piosenki.

– Większość tych, którzy jeszcze parę tygodni temu festiwal bojkotowali, potwierdziła już swój udział we wrześniu. Więc myślę, że to jakaś chwilowa antyrządowa histeria opanowała środowiska artystyczne –  oceniła Małgorzata Wilkos. Wyraziła też radość, że ostatecznie doszło do porozumienia między miastem a Telewizją Polską co do organizacji festiwalu. Odbędzie się on między 15 a 17 września.Jej zdaniem jest to korzystne zarówno dla miasta, które w tym roku obchodzi 800-lecie lokacji, jak i dla samego festiwalu. Problemy zrodziło zachowanie warszawskich artystów, którzy z powodów politycznych postanowili zbojkotować tegoroczne wydarzenie.

MW, MoRo

Całej audycji możesz posłuchać tutaj.

Dzień 24 z 80./Poranek Wnet/ Bolesław Bezeg: Dopiero pod panowaniem pruskim rozpoczęła się polityka wynaradawiania

Do pewnego momentu grupa repatriantów uważała, że wkrótce będzie wracać do swoich siedzib gdzieś na Ukrainie, na Kresach i nawet do końca się nie rozpakowywała – powiedział gość Radia WNET.

Dzisiaj Poranek Wnet nadawany był z opolskiego amfiteatru, z którego widać średniowieczną basztę – symbol księstwa opolskiego.

– Opole obchodzi w tym roku 800-lecie powstania. W 1217 roku książę Kazimierz I Opolski dokonał lokacji miasta na prawym brzegu Odry, ale zanim miasto zostało przeniesione na prawy brzeg, to właśnie na wyspie Pasieka, na której się znajdujemy, było grodzisko – powiedział Bolesław Bezeg, goszczący w Poranku WNET historyk, radiowiec i dziennikarz. Grodzisko to wymieniane było już przez Geografa Bawarskiego w połowie IX wieku jako jeden z grodów plemienia Opolan. Słynny amfiteatr w Opolu został zbudowany częściowo na wałach tego wczesnośredniowiecznego grodu.

– Kazimierz Opolski, który wcześniej lokował miasto, postanowił na Pasiece wybudować nowoczesny zamek w miejscu starego grodziszcza. Nowoczesny w XIII wieku – to znaczy gotycki.

Wkrótce po lokowaniu miasta Kazimierz wziął udział w V wyprawie krzyżowej, która dotarła aż do Egiptu. Wracając, poznał bułgarską księżniczkę Violę, „którą przywiózł do Opola i dla której wybudował nowoczesny zamek”. W latach 30. ubiegłego wieku władze niemieckie rozebrały zamek, ale po protestach mniejszości polskiej udało się ocalić wieżę.

Od 1327 roku Opole z całym Śląskiem stało się częścią korony czeskiej i dopiero w 1745 roku zostało włączone do Prus.

– Dopiero gdy ziemia opolska znalazła się pod panowaniem pruskim, rozpoczęła się polityka wynaradawiania i presja na to, aby zmienić narodowość na niemiecką.

Podczas dwustuletniego panowania Niemców na Opolszczyźnie polskość została zachowana przede wszystkim na wsi.

– Opolszczyzna to taki region, gdzie historia nas określa i wiele determinuje – stwierdził gość Poranka Wnet. Śląsk jest jednym z najbardziej zróżnicowanych etnicznie miejsc na mapie Polski, bo poza ludnością autochtoniczną – Ślązakami czy Niemcami – jest wielu repatriantów: z Kresów Wschodnich – ziem utraconych w wyniku II wojny światowej, z Francji (Polaków, którzy wyjechali w XIX wieku i wracali po 1945 r.), reemigrantów ze Stanów Zjednoczonych. Wśród mieszkańców Śląska są również górale z Żywiecczyzny, przesiedlani w ramach akcji „Wisła” całymi wioskami Łemkowie, są duże kolonie Romów. Mieszkają tu także potomkowie komunistów greckich przybyli po upadku rewolucji w Grecji. [related id=”31450″]

Zapytany o konflikt z mniejszością niemiecką, Bolesław Bezeg powiedział, że na pewno są osoby, zwłaszcza ze starszego pokolenia, które mają poczucie zagrożenia. – Świadomość, że jest jakiś żywioł, który uważa, że Śląsk nie powinien być w Polsce, utrudnia życie. Do pewnego momentu grupa repatriantów uważała, że wkrótce będzie wracać do swoich siedzib gdzieś na Ukrainie, na Kresach i nawet do końca się nie rozpakowywała.

Odnosząc się do postulatów autonomii Śląska, podnoszonych aktualnie przez Ruch Autonomii Śląska, który w ostatnią sobotę zorganizował marsz ulicami Katowic, gość Poranka przypomniał, że pomysł autonomii dla Śląska pojawił się po I wojnie światowej. Argumentacja była taka, że Śląsk nie powinien przynależeć ani do Polski, ani do Niemiec. Ówcześni pomysłodawcy byli związani z Niemcami. Gdy okazało się, że Ślązacy autonomii nie chcą, pomysł upadł.

MoRo

Całego Poranka możesz posłuchać tutaj.

21.07/W 80 dni dookoła świata/Dzień 24/Poranek WNET z Opola

To już 24 dzień naszej radiowej podróży. Tym razem nasze studio stanęło w opolskim amfiteatrze. Mowimy co słychać w Opolu i jego okolicach, ale nie zapomnimy o wydarzeniach w Warszawie i na świecie.

W audycji wystąpili m.in:

Zbigniew Kuźmiuk – poseł do Parlamentu Europejskiego;

Paweł Grabowski – poseł Klubu Kukiz’15;

Bernard Ptaszyński – dyrektor Elektrowni Opole;

Jan Żaryn – senator RP;

Grzegorz Flerianowicz – Prezes Regionu opolskiego Stowarzyszenia Endecja;

Paweł Bobołowicz – korespondent Radia WNET na Ukrainie;

prof. Franciszek Marek – wykładowca akademicki, były rektor Uniwersytetu Opolskiego, znawca dziejów i kultury Śląska;

Czesław Szarek – kapitan Żeglugi Śródlądowej;

Bolesław Bezeg – historyk;

Małgorzata Wilkos – wiceprzewodnicząca Rady Miasta Opola;

Piotr Skrobotowicz – przedsiębiorca, działacz opozycji w PRL;

Robert Wencel – Prezes Klubu Sportowego Koziołek;


prowadzenie: Antoni Opaliński;

wydawca: Łukasz Jankowski;

realizator: Konrad Abramowicz.


Część pierwsza:

Zbigniew Kuźmiuk o tym jak Komisja Europejska reaguje na protesty w Polsce przeciwko uchwaleniu nowej ustawy o Sądzie Najwyższy.

Część druga:

Bolesław Bezeg o historii Śląska oraz Opola – miasta położonego na Nizinie Śląskiej, nad rzeką Odrą. Prawa miejskie Opole uzyskało przed 1217 r. z rąk księcia Kazimierza I Opolskiego. Z czasów książąt piastowskich pozostała w Opolu m.in. wieża. Ta wielka średniowieczna baszta  jest największym symbolem Księstwa Opolskiego.

Do pewnego momentu grupa repatriantów uważała, że wkrótce będzie wracać do swoich siedzib gdzieś na Ukrainie, na Kresach i nawet do końca się nie rozpakowywała

Bolesław Bezeg cz. 2:

Część trzecia:

Prof. Franciszek Marek o tożsamości śląskiej, jej historii oraz o kontrowersjach wokół śląskiej autonomii:

prof. Franciszek Marek cz.2

Część czwarta:

Małgorzata Wilkos i Tomasz Kwiatek  o opolskiej scenie politycznej oraz tegorocznym Festiwalu w Opolu, który odbędzie się we wrześniu.

Większość tych, którzy jeszcze parę tygodni temu bojkotowali Festiwal, potwierdziła już swój udział we wrześniu. Myślę, że to jakaś chwilowa antyrządowa histeria opanowała środowiska artystyczne.

Część piąta:

Fragment rozmowy z dyrektorem elektrowni Opole Bernardem Ptaszyńskim:

Część szósta:

Witek Sobierajski o opolskim portalu „Niezależna Gazeta Obywatelska”, który zajmuje się sprawami dziejącymi się na Opolszczyźnie, w tym m.in. o nietransparentnej prywatyzacji portu w Kędzierzynie-Koźlu.

Robert Wencel o działalności Klubu Sportowego „Koziołek Kędzierzyn-Koźle”, który organizuje wiele akcji charytatywnych, m.in. „Bieg dla Szymonka”.

Część siódma:

Jan Żaryn o tym dlaczego Senat ustanowił rok 2017 rokiem generała Józefa Hallera. A także o sytuacji w Sejmie w związku z demonstracjami opozycji przeciwko ustawom zmieniającym sytuację w polskim sądownictwie. Jego zdaniem opozycja jest bardzo krytyczna w stosunku do partii rządzącej, ale sama w zamian niczego nie proponuje.

Część ósma:

Piotr Skrobotowicz o swojej działalności opozycyjnej w czasach PRL oraz o powstaniu i rozwoju jego firmy z branży  elektroniczne, która obecnie zatrudnia ponad 100 osób.

Część dziewiąta:

Paweł Bobołowicz  o sytuacji na ukraińskiej scenie politycznej oraz o wczorajszej wizycie na Ukrainie prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki.

Część dziesiąta:

Paweł Grabowski  o bałaganie w Sejmie w związku reformą Sądu Najwyższego. Uważa, ze PiS zmarnowało szanse na gruntowną reformę. Większość osób zgadza się z tym, że Sąd Najwyższy należy zreformować, jednak ustawa autorstwa PiS-u została „przepchnięta”. Taki sposób jej wprowadzenia ciężko jest ocenić pozytywnie. Reformę można było przeprowadzić spokojniej i dokładniej. Z kolei strona opozycyjna gra na ludzkich emocjach, przy czym nie chodzi jej o obronę demokracji, tylko o wyprowadzenie jak największej ilości osób na ulicę.

Część jedenasta:

Grzegorz Flerianowicz o endecji na Śląsku.

Część dwunasta:

Czesław Szarek o działalności Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Żeglugi Śródlądowej i Dróg Wodnych „Rada Kapitanów Żeglugi Śródlądowej” oraz o inwestycjach w żeglugę śródlądową w Polsce.

Całość:

 

 

Rzecznik PiS Beata Mazurek: Majdan, czyli co? Opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! My do tego nie dopuścimy!

Zdumiewają mnie wypowiedzi niektórych osób, które twierdzą, że w Polsce trzeba zrobić Majdan […] Czyli co, opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! – pytała posłanka ziemi chełmskiej w Poranku Wnet.

– Ma być tak, jak było, i żadnych reform totalna opozycja nie chce – powiedziała rzecznik PiS, posłanka ziemi chełmskiej Beata Mazurek pytana o wydarzenia, jakie miały miejsce w Sejmie w trakcie procedowania przepisów o KRS i Sądzie Najwyższym. Jej zdaniem totalna opozycja nie ma nic Polakom do zaoferowania poza utrzymaniem status quo.

– To, z czym mieliśmy do czynienia, to totalne awanturnictwo, granie na emocjach i wywoływanie konfliktu, paraliżowanie prac komisji tylko po to, aby nie przeprowadzać [related id= „31316”]reformy wymiaru sprawiedliwości  – podkreśliła Beata Mazurek, która przypomniała, że PiS swój program wyborczy pisał wspólnie z Polakami bardzo długo. Jej zdaniem walory tego programu zaważyły na tym, że dziś PiS może rządzić samodzielnie i dlatego „naszym obowiązkiem jest ten program realizować”. Reforma sądownictwa znalazła się jako jeden z filarów programowych PiS i dlatego ugrupowanie to czuje się zobligowane przez swoich wyborców do jej przeprowadzenia.

– W naszej ocenie wielu sędziów nie reaguje na patologię w swoim środowisku – powiedziała rzecznik PiS, podkreślając, że Polacy czekają na sprawiedliwość latami i często „są traktowani w tych sądach skandalicznie, bo wyroki są zaskakujące i niesprawiedliwe”.

– Sądownictwo cierpi na dwie choroby, to jest upadek zasad moralnych i etycznych oraz niesprawność, która skutkuje przewlekłością postępowań – powiedziała posłanka. Przywołała tu doniesienia medialne na temat skandalicznych zachowań niektórych sędziów, jak „jazda pod wpływem” czy kradzieże dokonywane w sklepach przez przedstawicieli tego zawodu.

– Ponad 70 procent ludzi źle ocenia wymiar sprawiedliwości. My go zmieniamy po to, aby ludzie, idąc do sądu, wiedzieli, że ta sprawiedliwość ich czeka i nieważne będzie to, czy jeden pan z jedną panią się dogada – podkreśliła Beata Mazurek. Jej zdaniem ludzie powinni mieć przeświadczenie, że gdy idą do sądu, to zostaną osądzeni w sposób właściwy, tzn. sprawiedliwy.

– Niedopuszczalna jest wypowiedź pierwszej pani prezes Sądu Najwyższego, która mówi, że za 10 tysięcy można przeżyć tylko na prowincji. (…) To jest skandaliczna wypowiedź świadcząca tylko o tym, że ta nadzwyczajna kasta nadal chce być uprzywilejowana. My z tym skończymy bez względu na to, z jakim oporem spotykamy się tu, w parlamencie, i na ulicach – zadeklarowała w imieniu partii.

– Rząd pani premier Beaty Szydło nie zrobi nic, żeby narazić bezpieczeństwo Polaków, dlatego nie zostaną podjęte żadne[related id=”31215″] decyzje, które by to bezpieczeństwo narażały na szwank – odpowiedziała Beata Mazurek, pytana, gdzie jest granica nakręcania spirali niepewności, która towarzyszy reformie systemu sprawiedliwości w Polsce.

Dodała, że polski rząd chce utrzymać bezpieczeństwo na obecnym poziomie, by ludzie, tak jak w Europie Zachodniej, nie musieli się bać wychodzić na ulice. Jej zdaniem opozycja nie cofnie się przed niczym. Podała tu jako przykład Jarosława Kaczyńskiego, który podczas ostatniego posiedzenia Sejmu „zareagował, tak jak zareagował”, „po latach kalumnii, błota bezkarnie rzucanego przez opozycję na niego samego, jak i na jego śp. brata Lecha Kaczyńskiego”.

– Zdumiewają mnie wypowiedzi niektórych osób, które twierdzą, że w Polsce trzeba zrobić Majdan. […] Czyli co, opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! My do tego nie dopuścimy – powiedziała rzecznik PiS. Zwróciła uwagę na fakt, że rozumując tak, jak to robi dzisiejsza opozycja, można by dojść do wniosku, że tylko jej przedstawiciele są godni, aby sprawować rządy. „A tak przecież nie jest!”, bo PiS wygrało wybory w sposób demokratyczny i ma dlatego mandat, aby realizować swój program wyborczy.

– Z czym totalna opozycja nie może się pogodzić, przy czym kłamią, manipulują, nakręcają spiralę nienawiści – podsumowała rzeczniczka PiS postępowanie opozycji.

Interwencja posłanki ziemi chełmskiej w sprawie obwodnicy

– Kiedy rządzili przez osiem lat [PO-PSL -przyp. red.], wielokrotnie mówili o tym, że będzie północna obwodnica Chełma – [related id= „31321”]powiedziała, pytana o to, posłanka Mazurek, której interwencja spowodowała, że wreszcie to rozwiązanie problemów komunikacyjnych Chełma weszło do programu budowy dróg krajowych na lata 2014-23.

Przy okazji każdych wyborów politycy Platformy i PSL przyjeżdżali do nas na Chełmszczyznę i mówili o tej obwodnicy – powiedziała posłanka, która uważa, że politycy tych formacji najczęściej w trakcie kampanii wyborczej obiecywali przysłowiowe „gruszki na wierzbie”, bowiem zapominali o finansowaniu i „bagatela, na te propozycje księżycowe brakowało 90 miliardów złotych”. Przypomniała, że kiedy PiS był u władzy w latach 2005-07, inwestycja w obwodnicę Chełma miała się rozpocząć w 2010 roku.

– Tylko dzięki Platformie i PSL Chełm jeszcze nie ma obwodnicy – podsumowała Beata Mazurek.

Całej rozmowy z Beatą Mazurek można posłuchać w części piątej Poranka Wnet z Chełma.

MoRo