Wielkopolska Wiktoria 1918-2018. Wyjątkowo huczne obchody stulecia zwycięskiego powstania wielkopolskiego

Wypada mieć nadzieję, że 100 rocznica wybuchu zwycięskiego powstania wielkopolskiego, o której było tym razem nieco głośniej w całej Polsce, na dobre przebije się do świadomości rodaków.

Przemysław Terlecki

Tak jak sto lat temu niemal każda wielkopolska rodzina zaangażowana była w pomoc powstańcom i walkę o niepodległość, tak w 2018 roku chyba wszyscy mieszkańcy regionu wzięli aktywny udział w niezliczonych uroczystościach i wydarzeniach organizowanych na stulecie Niepodległej. (…)

Rynek wydawniczy obrodził ciekawymi książkami, encyklopediami i monografiami. Niezwykle na tej długiej liście prezentują się Encyklopedia Powstania Wielkopolskiego 1918–1919 pod redakcją prof. Janusza Karwata i Marka Rezlera, wydany przez AWR Chronica z Szamotuł album pt. Nasze Powstanie czy starannie wydany, bogato ilustrowany i udokumentowany nieznanymi dotąd źródłami album pt. Ziemia Gnieźnieńska w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919, także autorstwa wspomnianego prof. Karwata.

Fot. J. Hajdasz

Z inicjatywy poznańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, przy współpracy z wieloma instytucjami nauki i kultury stworzono niezwykły portal edukacyjny poświęcony powstaniu (pw.ipn.gov.pl lub powstaniewielkopolskie.ipn.gov.pl). Jego uroczysta inauguracja odbyła się pod koniec roku w Belwederze w Warszawie. W połowie listopada w gmachu Sejmu, z inicjatywy Wojewody Wielkopolskiego, Archiwum Państwowego w Poznaniu oraz Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i Fundacji Zakłady Kórnickie, pokazano dwie wystawy. Na jednej zaprezentowano nieznane rozkazy dzienne Dowództwa Głównego Powstania, podpisywane przez majora

Stanisława Taczaka i gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego, zilustrowane słynnymi zdjęciami Kazimierza Gregera.

Fot. J. Hajdasz

Druga zaś wystawa opowiadała zapomnianą historię obrad Polskiego Sejmu Dzielnicowego zwołanego do Poznania w dniach 3–5 grudnia 1918 roku, stanowiącego swoiste preludium do wybuchu powstania wielkopolskiego. Stulecie obrad tego Sejmu, który po raz pierwszy przyznał kobietom bierne i czynne prawa wyborcze, uczczono organizując w centrum Poznania barwny, patriotyczny Pochód Polski, w którym maszerowali między innymi potomkowie delegatów na Sejm. Zarówno pochód, jak i wspomniane wystawy objął honorowym patronatem Marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

Niecodzienny przebieg miały uroczystości państwowe na placu Wolności, zorganizowane przez wojewodę w dniu Narodowego Święta Niepodległości. Wzięły w nich udział tysiące poznaniaków i gości, a największą atrakcją, oprócz Pikniku Powstańczego, był specjalnie przygotowany na tę okazję multimedialny pokaz (mapping) wyświetlany na gmachu budynku Arkadii, sugestywnie i w sposób bardzo plastyczny opowiadający historię zwycięskiego powstania. Dzień wcześniej, już po raz ósmy Koncert Niepodległościowy w Auli UAM zorganizował Akademicki Klub Obywatelski.

Fot. J. Hajdasz

Na uwagę zasługują także bez wątpienia: emitowany ze Starego Rynku w Poznaniu na antenie ogólnopolskiej koncert pn. „Wielkopolanie śpiewają Niepodległej. W chwilach próby zwycięstwo!”, którego głównym organizatorem była TVP3 Poznań oraz Wielkopolskie Muzeum Niepodległości, Piknik Lotniczy zorganizowany w stulecie zdobycia Stacji Lotniczej Ławica, a także współczesna przysięga żołnierzy 12 Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej, połączona z rekonstrukcją historycznej przysięgi Armii Wielkopolskiej, jaka odbyła się na ówczesnym placu Wilhelmowskim (dziś Wolności) 26 stycznia 1919 roku. (…)

Dwa lata temu Narodowe Centrum Kultury przeprowadziło zakrojone na szeroką skalę badania na temat rozpoznawalności ważnych w historii Polski dat i rocznic oraz naszych oczekiwań związanych z ich czczeniem. Okazuje się, że najbardziej rozpoznawalna datą jest 11 listopada. To bardzo dobrze, zwłaszcza że Narodowe Święto Niepodległości oficjalnie ustanowiono dopiero w 1937 roku, po wojnie znieśli je komuniści, a wróciło dopiero w wolnej Polsce po 1989 roku. Drugie miejsce to święto Konstytucji 3 maja, a dalej, i tu duże zaskoczenie – 1 sierpnia 1944 roku, czyli rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Niestety wśród wymienionych przez ankietowanych Polaków dat nie ma powstania wielkopolskiego ani żadnego innego wydarzenia z historii naszego regionu. Wypada mieć nadzieję, że obchodzona w wyjątkowy sposób, w wyjątkowym roku 100 rocznica wybuchu zwycięskiego powstania wielkopolskiego, o której było tym razem nieco głośniej w całej Polsce, na dobre przebije się do świadomości rodaków, a wiele trwałych śladów naszej pamięci o wydarzeniach sprzed stu lat, jakie powstały w minionym roku, skutecznie wzmocni przekaz o Wielkopolskiej Wiktorii.

Cały artykuł Przemysława Terleckiego pt. „Raz na 100 lat. Wielkopolska Wiktoria 1918-2018” znajduje się na s. 2 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Przemysława Terleckiego pt. „Raz na 100 lat. Wielkopolska Wiktoria 1918-2018” na s. 3 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Stanowisko OKOPZN i polskiego lobby przemysłowego wobec rządowego projektu polityki energetycznej Polski do 2040 roku

Głównymi nośnikami energetycznymi w naszym projekcie są geotermia i wodór pozyskany z podziemnego procesowania węgla kamiennego i brunatnego, uzupełniane energią z wody, biogazu i biomasy.

Obywatelski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych

Wizja i wartości nadrzędne PEP 2040 wg Ministerstwa Energii

W świetle obecnej polityki Unii Europejskiej prezentowany przez Ministerstwo Energii projekt PEP 2040 uwzględnia wymóg ciągłego ograniczania emisji ze spalania węgla kamiennego i brunatnego poniżej 550 g/kWh zgodnie z BAT (najlepszych nowych dostępnych technik i technologii) oraz wymóg dynamicznego wzrostu bez emisyjnego wytwarzania energii z energetyki jądrowej (EJ) i OZE (farm wiatrowych i fotowoltaicznych), co wymusza konieczność wprowadzenia kosztownego rynku mocy.

Oznacza to w sposób niepodważalny, że koszty produkcji energii w 2040 r. w obecnym Krajowym Systemie Energetycznym (KSE) będą kształtowały się na górnych możliwych poziomach wytwarzania prądu ciepła i chłodu, co pozbawi gospodarkę krajową konkurencyjności a samorządy i gospodarstwa domowe doprowadzi na skraj ubóstwa energetycznego.

Wizja miksu energetycznego Polski w 2040 r. wg Ministerstwa Energii

  1. Węgiel – < 60% (nie określono % udziału w rynku 2040 r.),
  2. OZE – > 25% (zwiększanie udziału w rynku z OZE w 2040 r.),
  3. EJ – ok. 10 – 15% (6 – 9 GW),
  4. Kinetyka wody – ok. 5%.

(…) Wizja i wartości nadrzędne PEP 2040 wg strony społecznej

Nowy model Krajowego Systemu Energetycznego PEP 2040 proponowany przez stronę społeczną uwzględnia, podobnie jak model ME, konieczność ograniczenia emisji, z tą jednak różnicą, że bardziej restrykcyjnie podchodzi do ochrony środowiska naturalnego poprzez stopniowe wyłączanie z obiegu generatorów prądu, ciepła i chłodu opartych na technologii spalania węgla kamiennego i brunatnego i zastąpienie ich gazem uzyskiwanym z podziemnego procesowania węgla zarówno kamiennego, jak i brunatnego oraz w oparciu o krajowe, w większości odnawialne źródła energii. Głównymi nośnikami energetycznymi w naszym projekcie PEP 2040 jest geotermia oraz wodór pozyskany z podziemnego procesowania węgla kamiennego i brunatnego, uzupełniane energią z wody, biogazu i biomasy, przy równoczesnym minimalnym wykorzystaniu drogiej i niestabilnej energii z wiatru i słońca. Wszystkie te źródła energii są paliwami prawie bezemisyjnymi, które będą wykorzystane w nowych inwestycjach w energetyce rozproszonej (prosumenckiej) w generatorach niskiej mocy, w samobilansujących się energetycznie klastrach wspomaganych przez lokalne magazyny energii. Zaproponowany przez stronę społeczną nowy model energetyczny PEP 2040 zapewni większe bezpieczeństwo państwu, a gospodarce, samorządom i gospodarstwom domowym – bardzo konkurencyjne ceny i satysfakcjonujące wskaźniki SAIDI i SAIFI.

Skutkiem ubocznym wdrożenia nowego modelu dla spółek PGE, Energa, Enea i Tauron oraz operatora przesyłu (PSE) i spółek dystrybucji energii będzie systematyczne zmniejszanie się ich udziału w wytwarzaniu i sprzedaży energii z dotychczasowego KSE, opartego na dużych jednostkach wytwórczych, generujących drogą i niestabilną energię emisyjną. Rynki i przychody tych spółek z roku na rok będą przejmowane przez podmioty gospodarcze, które będą inwestować w energetykę rozproszoną opartą na cieple ziemi i gazie, w tym uzyskiwanym z podziemnego procesowania węgla zarówno kamiennego, jak i brunatnego oraz na innowacyjnych technologiach.

Ze względu na maksymalizację stopnia bezpieczeństwa energetycznego kraju, maksymalizację wpływów do budżetu oraz możliwość generowania potężnych zysków, które powinny zasilać Narodowy Fundusz Emerytalny, zaproponowany przez stronę społeczną obywatelski model PEP 2040 nieodwołalnie wymaga pełnej kontroli Skarbu Państwa nad tym najbardziej strategicznym sektorem w gospodarce.

Alternatywnym rozwiązaniem sprawowania kontroli nad strukturą geologiczną Polski i sektorem paliwowo-energetycznym przez Skarb Państwa, jeszcze bardziej wpisującym się w oczekiwania spauperyzowanego społeczeństwa, byłoby uwłaszczenie obywateli na zasobach naturalnych. Uniemożliwiłoby to korzystania osobom nieuprawnionym z bogactwa, jakim obdarzyła nasz kraj matka natura. Zrekompensowałoby to polskim obywatelom dotychczasowe wywłaszczenie z nieruchomości na powierzchni ziemi oraz ciągle rosnące zadłużenie państwa, samorządów, firm i gospodarstw domowych w okresie 30-letniej transformacji ustrojowej.

Polityka energetyczna Polski do 2040 r. według strony społecznej

Zdaniem strony społecznej nowy model biznesowy przyszłego sektora paliwowo-energetycznego powinien być oparty na maksymalnym udziale energetyki rozproszonej w klastrach energii wytwarzanej z dwóch podstawowych nośników energetycznych:

  1. Geotermii i wód termalnych jako krajowego i bezemisyjnego, odnawialnego, prawie niewyczerpalnego źródła energii, z którego można korzystać na obszarze 2/3 powierzchni Polski;
  2. Wodoru pozyskanego (po dopracowaniu technologii) z podziemnego zgazowania węgla kamiennego i brunatnego, który z naszych zasobów, wg wiarygodnych szacunków, moglibyśmy wytworzyć w ilości ok. 100 bln m3, co zaspokoiłoby potrzeby krajowe – przy dzisiejszym popycie – na ok 10 tys. lat.

Wizja miksu energetycznego Polski w 2040 r. wg strony społecznej

  1. Geotermia głęboka w skałach plutonicznych – ok. 20%;
  2. Wodór, CH4 – z podziemnego zgazowania węgla kamiennego i brunatnego (np. metodą górnictwa otworowego oraz BAT ) – ok. 40%;
  3. Węgiel oparty na dotychczasowej technologii spalania – ok. 20%, z tendencją malejącą w następnych latach;
  4. Biogaz, biomasa – ok. 10%, z zastosowaniem najlepszych technologii;
  5. Kinetyka wody – ok. 5%;
  6. Wiatr, słońce – malejące z dotychczasowych technologii, zwiększające się w miarę rozwoju nowych technologii, które byłyby stabilniejsze i nie wymagałyby rządowego wsparcia finansowego – ok. 5%.

(…) Projekt Polityki Energetycznej Polski 2040 autorstwa Ministerstwa Energii opracowywany był bardzo długo (12 lat) i przez prawie te same osoby, które zasiadały w rządzie również w latach 2005–2007, a później były posłami opozycyjnymi podczas 8-letnich rządów koalicji PO-PSL. Autorzy projektu jako przedstawiciele rządu i opozycyjni posłowie partyjni, finansowani milionowymi subwencjami z budżetu państwa, oprócz ogromu czasu mieli również do dyspozycji dodatkowo setki mln zł, tysiące urzędników, setki ekspertów oraz dziesiątki prawników na jego przygotowanie. Pomimo stworzenia przez naród takich komfortowych warunków pracy i płacy, autorzy przygotowali dokument, który pod żadnym pozorem nie powinien być zaakceptowany do realizacji przez żadną stronę reprezentującą społeczeństwo.

W tej sytuacji jesteśmy zmuszeni do wysunięcia żądania w myśl art. 4 Konstytucji RP, aby rząd wydłużył okres konsultacji społecznych do 31 marca 2019 r. w celu powołania kilkuosobowego zespołu reprezentującego stronę społeczną, któremu rząd zapewni skromne środki finansowe, techniczne i organizacyjne, aby bezkolizyjnie i systematycznie prowadził negocjacje z delegacją rządową celem wypracowania wspólnego stanowiska z udziałem komisji parlamentarnych.

Cały tekst Stanowiska OKOPZN i polskiego lobby przemysłowego wobec projektu polityki energetycznej Polski do 2040 r. opracowanego przez Ministerstwo Energii znajduje się na s. 8 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Stanowisko OKOPZN i polskiego lobby przemysłowego wobec projektu polityki energetycznej Polski do 2040 r. opracowanego przez Ministerstwo Energii na s. 8 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Medal Przemysła II dla ks. Stanisława Małkowskiego. Odznaczenie przyznał Zarząd AKO im. Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu

Ksiądz Stanisław Małkowski to niezwykły i charyzmatyczny kapłan, wielki patriota, który nie boi się głosić Prawdy. Był kapelanem podziemnej Solidarności i przyjacielem bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

Jolanta Hajdasz

W roku 2018 Zarząd Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. prof. Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu przyznał swoje najwyższe wyróżnienie – Medal Przemysła II – Księdzu Stanisławowi Małkowskiemu. To wielki patriota, człowiek niezwykle odważny, który nie boi się głosić Prawdy, mimo wielu przeciwności, jakie Go spotykają.

Uroczystość wręczenia Medalu odbędzie się w sobotę 16 lutego w Poznaniu. Rozpocznie się Mszą św. o godz. 16.00 w kościele oo. Franciszkanów na Wzgórzu Przemysła, a samo wręczenie Medalu będzie miało miejsce godzinę później, o 17.00, w Pałacu Działyńskich na Starym Rynku w Poznaniu.

Wstęp jest oczywiście wolny. Zachęcamy wszystkich do udziału w tej uroczystości. Ks. Małkowski w pełni zasługuje, aby być godnie powitanym i uhonorowanym przez Poznań.

Fot. Anna Wilowska

Ks. Stanisław Małkowski to niezwykły i charyzmatyczny kapłan, na stałe pracujący w Archidiecezji Warszawskiej. W czasie stanu wojennego był kapelanem podziemnej Solidarności i przyjacielem ks. Jerzego Popiełuszki. Od 1982 roku odprawiał z nim Msze św. za Ojczyznę.

3 sierpnia 2010 r. poświęcił tzw. Krzyż Smoleński, który harcerze postawili na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Od lat upomina się publicznie o dokładne wyjaśnienie przebiegu, przyczyn i okoliczności zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Znane jest Jego zaangażowanie w modlitwę „Krucjata Różańcowa za Ojczyznę” i upamiętnianie ofiar Katastrofy Smoleńskiej poprzez udział w Mszach rocznicowych i Marszach, gdy odbywały się one na Krakowskim Przedmieściu.

W lutym 2016 r. przyjechał do Poznania, by poprowadzić modlitwę różańcową ulicami miasta w intencji Ojczyzny i spotkał się z Poznaniakami w księgarni Sursum Corda na Łazarzu. Udzielił mi wtedy obszernego wywiadu dla „Wielkopolskiego Kuriera WNET”. Publikujemy dziś jego fragmenty. Ówczesne oceny i przewidywania ks. Małkowskiego są zadziwiająco aktualne, mimo iż minęły 3 lata od czasu, gdy je wypowiedział.

Artykuł Jolanty Hajdasz wraz z wywiadem z ks. Stanisławem Małkowskim, pt. „Medal Przemysła II dla Księdza Stanisława Małkowskiego”, znajduje się na s. 1 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Medal Przemysła II dla Księdza Stanisława Małkowskiego” na s. 1 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zenon Torz – przyjaciel, patriota, działacz poznańskiego Klubu Gazety Polskiej. Wspomnienie w piątą rocznicę śmierci

Po raz piąty 5 lutego, w rocznicę przedwczesnej śmierci przewodniczącego poznańskiego Klubu Gazety Polskiej Zenona Torza, jego przyjaciele uczcili jego pamięć i oddanie działalności patriotycznej.

Aleksandra Tabaczyńska

– Żegnam Cię, Zenonie, nikt Ciebie nam nie zastąpi! – powiedział minister Antoni Macierewicz w 2014 roku, podczas uroczystości pogrzebowych. – Poznałem go jako działacza Klubu Gazety Polskiej, jako wspaniałego organizatora, który ze swojej inżynierskiej duszy wydobywał olbrzymie zapasy energii i determinacji.

Minęło już pięć lat od nagłej i tragicznej śmierci inż. Zenona Torza, przewodniczącego Poznańskiego Klubu Gazety Polskiej. I tak, dokładnie w piątą rocznicę odejścia, to jest 5 lutego, przyjaciele Zenka spotkali się na cmentarzu na poznańskim Miłostowie, przy grobie swojego nieodżałowanego przewodniczącego. Tradycyjnie już została odmówiona modlitwa oraz zapalono znicze. O godzinie 18.00 w kościele pw. Najświętszego Zbawiciela w Poznaniu została odprawiona msza św. w intencji śp. Zenona.

Inżynier Zenon Torz był człowiekiem niezwykle zasłużonym dla całego środowiska „Gazety Polskiej”. Przez pięć lat pod jego kierownictwem poznański Klub Gazety Polskiej stał się jednym z najważniejszych ośrodków krzewienia patriotyzmu w Polsce i źródłem inspiracji dla innych. To właśnie poznański Klub Gazety Polskiej z Zenonem Torzem na czele zapoczątkował w 2012 roku Marsze w obronie TV TRWAM.

Zenon Torz podejmował też owocne działania na rzecz tworzenia nowych klubów poza Poznaniem. Zabiegał z pozytywnym skutkiem o współpracę klubów tak w skali lokalnej, jak i ogólnokrajowej. W 2013 roku zorganizował Nadzwyczajny Zjazd Klubów GP w Licheniu. Po tragedii smoleńskiej zainicjował jej comiesięczne obchody przed pomnikiem smoleńskim, poprzedzone mszą świętą, z marszem, modlitwą oraz hołdem poległym. By ukazać znaczenie prezydentury i osobę profesora Lecha Kaczyńskiego, trzykrotnie zorganizował wystawę „Lech Kaczyński w służbie Najjaśniejszej Rzeczpospolitej” w Poznaniu oraz w wielu miejscowościach Wielkopolski. W ostatnich miesiącach życia włączył się do działań na rzecz odbudowy pomnika Wdzięczności. Wszystkich jego działań nie sposób wymienić. Zmarł w wieku 66 lat.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Zenon Torz – niezapomniany przyjaciel i patriota” znajduje się na s. 8 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Zenon Torz – niezapomniany przyjaciel i patriota” na s. 8 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wypowiedź polskiego ambasadora: „W Polsce panuje większy pluralizm w mediach niż w Niemczech” wywołała oburzenie Niemców

Wielkie niemieckie stacje telewizyjne ARD i ZDF zawsze krytykowane są jako telewizja państwowa. Naczelni redaktorzy czy dyrekcje studiów dbają o to, by nie emitować materiałów krytycznych wobec rządu.

Jan Bogatko

O tym, że w Polsce wolności mediów nie ma po tym, jak władzę przejęła (czy były wybory?) z rąk koalicji liberalnych demokratów i PSL prawicowo-nacjonalistyczna (jakim to przymiotnikiem niemieckie media ją opatrują) partia Prawo i Sprawiedliwość, Niemcy wiedzą ze swych jakże wolnych mediów. (…) Zgodnie z rankingiem [organizacji Reporterzy bez Granic] Polska zajmuje od względem wolności pracy miejsce 58 (na 181 państw!) i na mapie wolności mediów tej organizacji zaznaczona jest kolorem ciemnożółtym (jak Węgry czy Ukraina), a nie białym, jak oczywiście Niemcy, w których np. media publiczne są całkowicie pod kontrolą rządzących partii i dla inaczej myślących nie ma tam miejsca, co ilustruje sprawa Claudii Zimmermann z WDR. (…)

Wywołała ona burzę na łamach niemieckich mediów (w większości krytykujących dziennikarkę za jej swobodę wypowiedzi). (…)

Claudia Zimmermann odważyła się na rzecz niespotykaną. Mianowice zarzuciła ona była w jakiejś audycji radia holenderskiego, w samym epicentrum tak zwanego „kryzysu uchodźczego”, że media publiczne w Niemczech „dostały nakaz relacjonowania przebiegu wydarzeń zgodnie ze stanowiskiem rządu”.

WDR zareagowało z oburzeniem na słowa pani Zimmermann, zdementowało tę wypowiedź i… pozbyło się dziennikarki. Wydaje mi się, że dziś korzysta ona w większym stopniu z wolności słowa, niż w czasach pracy w WDR, który tę wolność ewidentne ograniczał. Udzielając wywiadów bardziej niszowym mediom, Zimmermann mówi, że „przede wszystkim wielkie stacje telewizyjne ARD i ZDF zawsze krytykowane są jako telewizja państwowa i moim zdaniem tak jest w istocie. Zbyt mało poświęca się krytycznej uwagi rządowi. Nie wynika to z tego, że dziennikarze nie są dobrzy. To system funkcjonuje z góry na dół. Naczelni redaktorzy czy dyrekcje studiów dbają o to, by nie emitować krytycznych materiałów”. (…)

Wolność słowa jest dobrem niezwykle cennym. O tym, że można słono zapłacić za korzystnie z tej wolności, przekonał się niemiecki bloger Michael Stürzenberger.

W 2017 roku sąd w Monachium skazał go na sześć miesięcy pozbawienia wolności za rzekome „rozpowszechnianie materiałów propagandowych organizacji antykonstytucyjnych”. Jakiej to zbrodni w państwie wolnych mediów dopuścił się Stürzenberger? A więc: jako ilustrację do swego materiału autor zamieścił zdjęcie bonzy NSDAP z hakenkreuzem na ramieniu. Tym samym – stwierdził prokurator – sprowokował on możliwość ożywienia antykonstytucyjnych dążeń w Niemczech. Problem polega na tym, że zdjęcie, jakie zamieścił, ilustrowało historyczny sojusz islamu z narodowym socjalizmem. Dokładnie to samo zrobiła monachijska lewacka SZ w artykule z 16 czerwca 2016 r., pt. Hakenkreuz i Półksiężyc. Prawo tego nie zabrania, ale co wolno… (…)

„Za mało pluralizmu? Polski ambasador krytykuje niemieckie media”. Deutschlandfunk w dwa tygodnie po frankfurckiej dyspucie zebrał się na odwagę i przełamał milczenie: „Polski ambasador krytykuje niemieckie media. W porównaniu z Niemcami, w Polsce panuje faktyczny pluralizm w mediach. Stawiając takie tezy, polski ambasador Andrzej Przyłębski wywołał oburzenie – także w polskich mediach i wśród medioznawców. Dlaczego akurat teraz ambasador pokazuje się z niedyplomatycznej strony? – pyta Deutschlandfunk, zamieszczając materiał Martina Sandera opatrzony zdjęciem ambasadora z podpisem: „Obok mediów niemieckich polski ambasador w Niemczech, Andrzej Przyłębski, krytykuje także prywatne polskie media”. (…)

Wielka szkoda, że Deutschlandfunk na tej pierwszej tezie Przyłębskiego kończy. Może jakiś czytelnik czy słuchacz miałby ochotę poznać dalsze? Dla wywołania większego oburzenia niemieckich ekspertów, którzy oczywiście na sprawach polskich znają się dużo lepiej niż ambasador (co do tego autor nie ma chyba wątpliwości) Sander cytuje Andrzeja Przyłębskiego:  – Państwo łatwo mogą sobie wyobrazić, na jakich argumentach opiera się moja krytyka mediów niemieckich: przede wszystkim materiały o moim kraju, o Polsce, jakich muszę być świadkiem od trzech lat, to znaczy od chwili zmiany rządu w moim kraju. W „FAZ”, w „Die Welt”, w „Die Zeit”, w „Tagesspiegel“, i tak dalej, i tak dalej.

Cały felieton Jana Bogatki pt. „Wolność, wolność ponad wszystko” – jak co miesiąc, na stronie 3 „Wolna Europa” „Kuriera WNET”, nr lutowy 56/2019, gumroad.com.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia  na gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Jana Bogatki pt. „Wolność, wolność ponad wszystko” na s. 3 „Wolna Europa” lutowego „Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Procesy cywilne przeciw osobom i instytucjom zniesławiającym Polaków i przeszłość Polski okazują się skuteczne

Kpt. Zbigniew Radłowski, żołnierz AK: „Róbcie, co możecie, żeby obronić prawdę, żebyście nie musieli wstydzić się i przepraszać za winy niepopełnione przez waszych ojców, dziadów czy pradziadów”.

Józef Wieczorek

Karol Tendera, 96-letni były więzień KL Auschwitz numer 1000430 i KL Birkenau, od wielu lat prowadzi batalię z niemiecką publiczną telewizją ZDF, która na swojej stronie internetowej umieściła określenie „polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz”. Ofiara niemieckich zbrodni domaga się zakazania stronie pozwanej rozpowszechniania określeń „polski obóz zagłady” lub „polski obóz koncentracyjny”, a także przeprosin wraz z ogłoszeniem ich w prasie i na portalu.

Karol Tendera Świadkiem Historii. 30 listopada 2017 r. | Fot. J. Wieczorek

Sąd Okręgowy w Krakowie oddalił powództwo Karola Tendery reprezentowanego przez mec. Lecha Obarę. Sąd Apelacyjny zmienił jednak wyrok, nakazując stronie pozwanej przeprosić naród polski i Karola Tenderę. Ponieważ ZDF uchylała się od wykonania wyroku, sprawa trafiła pod Wyższy Sąd Krajowy w Koblencji, który przyznał rację Karolowi Tenderze. Według mec. Obary to postanowienie niemieckiego sądu jest przełomowe, gdyż otwiera Polsce możliwość dochodzenia prawdy historycznej na terenie Niemiec. Możliwość została otwarta, ale realizacja tej możliwości jeszcze nie . Po stronie ZDF stanął niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości, twierdząc, że wyrok sądu w Koblencji nie może być egzekwowany w Niemczech, bo naruszałby fundamentalne prawo wolności opinii oraz mediów. Została więc złożona skarga do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego i można sądzić, że w końcu skarga Karola Tendery trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. (…)

Kpt. Zbigniew Radłowski, 94-letni kombatant, wraz ze Światowym Związkiem AK pozwał twórców serialu za naruszenie dóbr osobistych. (…) Po niemal trzech latach trwania procesu, przesłuchaniach świadków, odtworzeniu całego serialu na sali sądowej, zapadł wyrok korzystny dla strony polskiej. Kancelaria Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy tak informuje o wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie: „W piątek 28.12.2018 r. w krakowskim sądzie okręgowym zapadł precedensowy wyrok w sprawie przeciwko producentom serialu Nasze matki, nasi ojcowie. Sąd podzielił argumentację Powodów – kapitana Z. Radłowskiego oraz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej – którzy domagali się przeproszenia, zaniechania dalszych naruszeń oraz zadośćuczynienia. Sąd nakazał producentom serialu, tj. niemieckiej telewizji oraz firmie UFA-Fiction przeproszenie w polskiej telewizji, na kilku kanałach telewizji niemieckiej oraz na stronach internetowych producentów”. (…) Wyrok w sprawie serialu nie jest prawomocny, a telewizja zapowiedziała odwołanie się od tego wyroku, jako że krakowski sąd podobno nie uwzględnił w należytym zakresie wolności twórczości artystycznej. Sąd określił rzeczywiście, że wolność dowolnego fałszowania historii, naruszania dóbr osobistych ma swoje granice. Ten serial nie był filmem kategorii science fiction, lecz filmowym środkiem do realizacji określonej polityki historycznej, przeznaczonym dla młodego pokolenia Niemców, aby ci nie czuli wyrzutów z powodu czynów swoich matek i ojców.

Krystian Brodacki ze zniesławiającym zdjęciem. Rozprawa 7 grudnia 2017 r.

Z grupy procesów w ramach walki o prawdę historyczną trzeba przypomnieć także proces Krystiana Brodackiego z polskojęzycznym portalem onet.pl kontrolowanym przez niemiecko-szwajcarski koncern Ringier Axel Springer Polska. Sprawa dotyczyła zdjęcia jako ilustracji tekstu o prostytucji kobiet podczas okupacji, opublikowanego 15 marca 2016 roku na stronie tego portalu. Jedną z tych kobiet, prowadzonych na egzekucję w Palmirach, była rozpoznana na zdjęciu matka Krystiana Brodackiego – konspiratorka Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej, która została rozstrzelana przez Niemców w Palmirach wiosną 1940 r. Maria Brodacka pomagała w ucieczce żydowskiemu oficerowi PLAN i została wydana gestapo przez nianię jej 2,5-letniego syna Krystiana Brodackiego, który jako 2,5 letnie dziecko został sierotą. Sprawa została wygrana i onet.pl musi przeprosić za zniesławienie matki Krystiana Brodackiego i naruszenie jego dóbr osobistych.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Polityka historyczna Niemiec przegrywa w polskich sądach” znajduje się na s. 2 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Polityka historyczna Niemiec przegrywa w polskich sądach” na s. 2 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Profesor Andrzej Nowak uhonorowany 26 stycznia statuetką Pana Cogito przez Akademicki Klub Obywatelski w Poznaniu

Uczysz cnoty patriotyzmu, zachęcasz do wysiłku przezwyciężania narodowych wad. Nigdy nie naruszyłeś zasad kultury języka, skłaniałeś do powściągnięcia emocji i podjęcia rzeczowego sporu.

Jolanta Hajdasz

Nagroda to uznanie za działalność naukową i społeczną. Historyk, znawca stosunków polsko-rosyjskich i publicysta odebrał tę nagrodę 26 stycznie br. za szczególne zasługi dla rozwoju polskiej nauki i kultury. Profesor Andrzej Nowak jest kierownikiem Zakładu Historii Europy Wschodniej i Studiów nad Imperiami XIX i XX wieku w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk oraz Zakładu Historii Europy Wschodniej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Swoją wiedzą na temat rosyjskiej myśli politycznej wielokrotnie dzielił się na uczelniach w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji.

Jest autorem ponad 30 książek i 200 artykułów oraz recenzji naukowych. Twórczy patriotyzm profesora Nowaka, jak podkreślała kapituła przyznająca statuetkę, wyraża się także w jego działaniach społecznych.

Na statuetce znajdują się słowa „Bądź wierny” z wiersza Zbigniewa Herberta, który stworzył fikcyjną postać Pana Cogito, człowieka inteligentnego i wykształconego, często nie mogącego pogodzić się z otaczającym go światem.

Akademicki Klub Obywatelski nagrodę przyznał po raz czwarty. Wcześniej uhonorowani byli tą nagrodą Jarosław Rymkiewicz (2015), Jan Pietrzak (2016) i Bronisław Wildstein (2017).

Fragmenty laudacji wygłoszonej przez dra hab. Wiesława Ratajczaka, przewodniczącego kapituły Statuetki Pan Cogito

Szanowny Laureacie! (…) Twoja interpretacja dziejów Rzeczpospolitej pozwala zrozumieć wytrwałe, dumne dążenie wspólnoty do wolności i sprawiedliwości, do życia świadomego, wiernego dziedzictwu przodków i prowadzonego z odpowiedzialnością za los przyszłych pokoleń. (…)

Kardynał Wyszyński dla opisania wysiłku historyka posłużył się przejmującą metaforą: „Skrzętnie zbieramy okruchy dziejowe jak okruchy ewangeliczne, bo są one zawsze pożywne. Najdrobniejsza okruszyna Ewangelii żywi ducha. Podobnie okruchy dziejów Narodu są siewcą jego ducha. Trzeba więc podawać młodemu pokoleniu to pożywienie, aby Naród nie zatracił związku z dziejami. Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości”. Twój wysiłek zbierania okruchów, spełniający się w monumentalnym cyklu Dziejów Polski, dzięki połączeniu literackiego kunsztu z nieskazitelnym warsztatem historyka przyniesie naszemu i następnym pokoleniom panoramę dziejów i trwały fundament tożsamości. (…)

Należysz do tych nielicznych humanistów, którzy pracę naukową potrafią twórczo łączyć z uczestnictwem w życiu publicznym. Twoje artykuły i prelekcje o sprawach współczesnych wolne są od skazy doraźności.

Przyszły historyk dziejów Rzeczpospolitej przełomu XX i XXI wieku odszuka zapewne w Twej publicystyce (i w redagowanych przez Ciebie periodykach) najważniejsze wątki polskich sporów, dziś będących naszym udziałem. I doceni to, że choć byłeś obywatelem głęboko przejętym sprawami swego kraju i stroniącym od kompromisów rozmywających prawdę, to nigdy nie naruszyłeś zasad kultury języka, skłaniałeś do powściągnięcia emocji i podjęcia rzeczowego sporu. Nie ustępujesz w staraniach o oryginalny kształt humanistyki akademickiej, pozostającej dziś pod wpływem intelektualnych mód i płasko pojętego utylitaryzmu. Jasno wskazujesz cel: by państwo polskie służyło wolności polskiej myśli.

Wskazałeś, że mistrz Wincenty przeniósł centrum opowieści o polskich dziejach z osoby władcy na wspólnotę zdolną do samostanowienia. Po wiekach jesteśmy połączoną prawem i pamięcią wspólnotą obywateli, co pomagasz nam zrozumieć, docenić, pielęgnować i rozwijać.

Zbigniew Herbert w 1994 r. przypominał: „Podstawowym obowiązkiem intelektualisty jest myśleć i mówić prawdę. (…) Myśleć to znaczy zastanawiać się nad tym, kim jesteśmy i jaka jest otaczająca rzeczywistość. Oznacza to siłą rzeczy odpowiedzialność za słowo”. Poeta z odrazą odnosił się do współczesnego konformizmu, kłamstwa i banału, którym Ty także, Szanowny Laureacie, z uporem i dobrym skutkiem się przeciwstawiasz.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Profesor Andrzej Nowak nagrodzony w Poznaniu statuetką Pana Cogito” znajduje się na s. 8 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Profesor Andrzej Nowak nagrodzony w Poznaniu statuetką Pana Cogito” na s. 8 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Długi marsz w kierunku V Rzeczypospolitej (10). Polska musi się nam opłacać!/ Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Czas skończyć z sytuacją, w której przedsiębiorcę karze się haraczem jeszcze przed zarobieniem jakiejkolwiek złotówki. A politycy rozwalają wypracowywane przez nas pieniądze, jakby brały się z brudu.

Tydzień temu opisałem, dla kogo opłacalny był system Okrągłego Stołu (1989–2015). I dla kogo był wyjątkowo nieopłacalny – dla 90% polskiego narodu. I w całości dla państwa, czyli struktury organizacyjnej mającej pomyślność Polakom gwarantować. Pomyślność wewnętrzną i zewnętrzną. To, co niepokoi mnie po roku 2015, po podwójnym zwycięstwie Obozu Dobrej Zmiany, to brak zerwania mentalnego z tym nieludzkim systemem. I brak próby przebudowy państwa z opresyjnego (przeciwko obywatelom) na obywatelskie (przez obywateli). Tak jakby III RP była „tak”, a tylko wypaczenia „nie”. Tak jakby wystarczyło system oczyścić z patologii lat 2007–2015 i wszystko będzie się kręcić w dobrym rytmie.

Parę lat temu naiwnie podejrzewałem, że może to tylko narracja w wydaniu polityków Dobrej Zmiany. Wyidealizowany obraz Polski ku pokrzepieniu serc mało wyrobionego politycznie narodu; po co go przestraszać. A swoje Prawo i Sprawiedliwość dobrze wie i zrobi.

Niestety zaraz skończy się I kadencja, a pomysłu na nowe państwo nawet nie widać. Jedyny pomysł dotyczy wygrania II kadencji, kolejnych 4 lat. I sprowadza się do rozbudowy własnego elektoratu socjalnego i rozbudowy do jego obsługi własnego zaplecza urzędniczo-biurokratycznego.

Co jest nie tylko lekkomyślne, ale i przerażające. Bo takie ukształtowanie społeczeństwa polskiego ogromnie utrudni, jeśli nie uniemożliwi, budowę państwa opłacalnego dla wszystkich Polaków.

Stara zasada głosi, że jeżeli jesteś biedny, to nie masz wyjścia – musisz być uczciwy i pracowity, by osiągnąć sukces. Szkoda, że ta zasada nie obowiązuje w Polsce. Bo w Polsce uczciwość i pracowitość nie wystarczają do wyjścia ze stanu ubóstwa. I to musimy zmienić poprzez zmianę sposobu zarządzania państwem. Ale żeby wynaleźć najlepszy sposób zarządzania państwem (dla biednych, ale pracowitych i uczciwych), najpierw musimy zadać najbardziej podstawowe pytanie: komu Polska musi się najbardziej opłacać? Już odpowiadam: Polska najbardziej musi być opłacalna dla osób, które najbardziej tworzą polskie bogactwo narodowe. Nie musimy ich szukać ze świecą. Ludźmi, którzy tworzą dobrobyt polskiego narodu, są polscy przedsiębiorcy. Prywatni polscy przedsiębiorcy – mali, średni i duzi. Oczywiście uczciwi i nie podpięci pod jakikolwiek partyjno-urzędniczy układ. W naszym myśleniu o sprawnym i zamożnym państwie uwzględnienie ich interesu musi być oczywiste i podstawowe.

75% wszystkich zatrudnionych w gospodarce i 55% polskiego PKB to wynik, którego nie można dłużej lekceważyć i tuszować byle jakim makijażem.

Tu nie chodzi o jakieś kosmetyczne ułatwienia tego czy innego rządu. O fantastyczny pijar, który ładnie sprzedaje się w tiwi, a z którego nic nie wynika. O łaskawe uznanie, że prywatny przedsiębiorca nie jest przestępcą i powinien mieć prawa przysługujące nawet bezrobotnym, co uznała wreszcie słynna Konstytucja Biznesu.

Chodzi o kompletną zmianę obecnej hierarchii społecznej i struktury państwowej. To nie politycy i ich koledzy urzędnicy, ale przedsiębiorcy muszą zostać uznani za osoby najważniejsze w państwie. I wychodząc właśnie z takiego założenia, musimy zaprojektować nowe państwo polskie. Nie partyjne, nie urzędnicze, ale przedsiębiorcze.

Projekt takiego państwa nakreśliłem w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Tu, w bieżącym tekście, piszę jedynie o opłacalności. O opłacalności dla każdego Polaka (uczciwego i pracowitego). Księgowi nie tworzą bogactwa, oni je tylko liczą. Politycy nie tworzą bogactwa, oni je tylko wykorzystują, często źle. Dlatego uczciwy i pracowity naród, choć chwilowo jeszcze biedny, jeżeli chce osiągnąć dobrobyt, nie może za dużo wydawać na księgowych/urzędników i polityków. Musi postawić na uczciwość, pracowitość, zaradność (=przedsiębiorczość) i oszczędność. Każde rozwiązanie prawne i każda niezbędna struktura państwowa musi być temu podporządkowana. A wręcz zbudowana według powyższych zasad. Tylko w ten sposób jako indywidualności i jako zbiorowość zebrana w jednym państwie możemy się rozwinąć i obronić. (O obronie następnym razem.)

Żeby nie zostać źle zrozumianym, wyjaśnienie. Przedsiębiorcy nie mają być świętymi krowami lub jakimiś nadludźmi i nie podlegać ogólnym prawom. Przeciwnie, muszą podlegać tym samym prawom, co ich pracownicy.

Bo dobrobyt możemy zbudować tylko wspólnie. Dzięki przedsiębiorczości będziemy mogli zagospodarować pracowitość i uczciwość. I po dodaniu oszczędności zbudować pomyślność narodu i państwa polskiego.

Nikt nam tego nie podaruje. Nie podarują nam Niemcy, Rosjanie, Amerykanie, Żydzi, a nawet Czesi. Musimy tego dokonać sami, póki jeszcze mamy na to czas. Czas skończyć z sytuacją, w której przedsiębiorcę karze się haraczem jeszcze przed zarobieniem jakiejkolwiek złotówki. I karze się haraczem za zatrudnienie pracownika. To przecież jakiś czarny bantustan; tak tylko dla ekspresji piszę, bo pewnie w czarnym bantustanie jest pod tym względem lepiej. A politycy rozwalają wypracowywane przez nas pieniądze, jakby brały się z brudu.

Polska ma dwa bogactwa narodowe. Węgiel, o czym w środowym Poranku przypomniał Krzysztof Skowroński. I przedsiębiorczość, którą pozwalamy politykom systemowo niszczyć. Również tym, którzy z miodem na ustach zapewniają o walce z systemem Okrągłego Stołu. A w rzeczywistości wzmacniają go i konserwują na wieki. Dla własnej korzyści, a naszej nędzy.

Jan A. Kowalski

PS Rząd ogłosił sukces: w roku 2018 zadłużył nas tylko o 10 miliardów złotych, a mógł o 40 🙁

Moją rolą jako ambasadora na Ukrainie było to, żeby utrzymać kanał komunikacyjny i nie doprowadzić do zerwania rozmów

W Polsce pracuje, inwestuje, studiuje, żyje 1,5 do – być może – 2 mln Ukraińców. Do tej pory nie doszło do żadnego wydarzenia w tym obszarze, które by zaciążyło nad naszymi partnerskimi stosunkami.

Paweł Bobołowicz
Jan Piekło

Zniszczenie pomnika w Hucie Pieniackiej, bezprecedensowy atak na konsulat w Łucku przy użyciu granatnika, wiele większych i mniejszych incydentów pod polskimi placówkami we Lwowie, Kijowie, prowokacje i zniszczenia na cmentarzach i powtarzający się rosyjski ślad. Panie Ambasadorze, wiele środowisk w Polsce oczekiwało, że Ukraina zostanie potępiona za te wydarzenia. Pan mówi jednak o tym, że udało się zapobiec ich eskalacji.

Reakcje ostre były, można przywołać różne wypowiedzi medialne polityków. Natomiast moją rolą jako ambasadora było to, żeby utrzymać kanał komunikacyjny i nie doprowadzić do zerwania rozmów na ten temat. Musieliśmy sobie uświadomić wspólnie, że stosunki polsko-ukraińskie stały się orężem w ręku trzeciego państwa, które nie jest nam życzliwe i któremu zależało na uniemożliwieniu rozmów. Mówię o Federacji Rosyjskiej, o Kremlu, któremu zależało na tym, żeby nasze stosunki były coraz gorsze i żeby nas poróżnić do tego stopnia, żebyśmy nie chcieli ze sobą rozmawiać. Wydaje mi się, że udało mi się doprowadzić do takiej sytuacji, żeby scenariusz, który szykowała dla stosunków polsko-ukraińskich Rosja, nie został zrealizowany.

Zna Pan osobiście Wołodymyra Wiatrowycza?

Znam Wołodymyra Wiatrowycza i mogę nawet powiedzieć, że jak tu przyjechał z wizytą za mojej kadencji prezes polskiego IPN, to sam go przekonywałem, że dobrze by było, żeby obydwaj panowie się spotkali. Tak się stało i porozmawiali. Ta rozmowa była bardzo dobra i potem było wspólne wyjście do prasy, z którego wynikało, że wreszcie powinniśmy rozmawiać, że wiele rzeczy jesteśmy sobie w stanie wyjaśnić. Podjęto nawet ustalenia, że odbędzie się kolejne, techniczne spotkanie we Lwowie, które uruchomi proces satysfakcjonujący dla obu stron. Ale do tego już nie doszło.

To, co blokowało ten proces, były to wydarzenia nie tylko po stronie ukraińskiej, ale też po stronie polskiej. Jednym z kluczowych momentów, który doprowadził właściwie do przerwania dialogu historycznego, było zburzenie nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach. To oczywiście pozostawało poza możliwościami polskiego ambasadora; jednak czy polska strona rozumiała, że chcąc osiągnąć nasze cele, musimy uwzględniać też stanowisko Ukrainy w pewnych kwestiach historycznych?

Tak generalnie chyba jest w dyplomacji i polityce, że jeżeli chcesz osiągnąć swój cel, to trzeba uwzględniać interesy jednej i drugiej strony. Nie da się po prostu myśleć w kategoriach monopolu jednej racji, jednej prawdy i że będziemy się przy tym upierać. W tej sprawie myślę, że oczywiście mogliśmy zachować się bardziej krytycznie i ostro, ale gdybyśmy tak zrobili, później musielibyśmy się spalić ze wstydu, bo by się okazało, tak jak już to wyszło na jaw, że np. w podpaleniu Centrum Kultury Węgierskiej w Użhorodzie uczestniczyli obywatele polscy, a ich zleceniodawcą był człowiek związany z Alternative für Deutschland, który im za to zapłacił.

Jeśli chodzi o moją misję, to starałem się ją wykonywać jak najlepiej, z szacunkiem dla ukraińskiego partnera. Również dlatego, że przyjmując inną postawę czułbym się po pierwsze nie w porządku, a po drugie – nie udałoby mi się osiągnąć tego, że jednak w tej chwili te stosunki są lepsze.

Odbyły się dwie wizyty ministra Jacka Czaputowicza, z których jedna miała miejsce w czasie stanu wojennego ogłoszonego przez prezydenta Petra Poroszenkę. Później nastąpił oczekiwany przez Ukraińców gest, czyli decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nowelizacji ustawy o IPN. Można powiedzieć, że na końcu mojej kadencji mogę na nią popatrzeć z pewną satysfakcją. Nie wiem, do jakiego stopnia to moje zachowanie i działania spowodowały, że w tej chwili mamy pewnego rodzaju zaproszenie do nowego otwarcia w stosunkach polsko-ukraińskich. Bardzo bym chciał, żeby zostało ono dobrze wykorzystane. Wyjeżdżam w tej chwili i kończę moją misję jako ambasador, ale wierzę w to, że te dokonania będzie już trudno zmarnować.

Z drugiej strony środowiska często nazywające się „kresowymi” uważają, że Polska nie zastopowała procesu banderyzacji, że ten proces ogarnia całą Ukrainę, że to jest antypolskie, że bohaterami stali się Bandera, Szuchewycz, że jest to w tym momencie absolutnie powszechne i sprzeczne z polską racją stanu. Rzeczywiście Ukraina idzie w tym kierunku. Czy polska placówka, polski ambasador ma na to wpływ?

Polski ambasador nie jest w stanie narzucić Ukraińcom polskiej wizji historii, tak samo zresztą, jak polski ambasador w Niemczech czy USA nie jest w stanie wpłynąć na politykę tych krajów w taki sposób, żeby odpowiadała polskiej wizji dziejów i roli Polski w świecie. Natomiast można próbować po prostu dialogu. Ten dialog, o ile jest uczciwy, może doprowadzić do tego, że nasze stosunki w przyszłości będą coraz lepsze. Mamy w tej chwili wspólne zagrożenie i nie jest to tylko zagrożenie dla Polski czy Ukrainy, ale to zagrożenie dla całego świata, całego porządku demokratycznego, NATO, UE. Widać coraz bardziej wyraźnie, ze Kreml jest zainteresowany, żeby doprowadzić do większych podziałów, zmniejszenia roli UE i rozwalenia NATO.

Chyba nie jest tak, że jakaś narracja związana z heroizacją Bandery, Szuchewycza jest wszechogarniająca i że każdy Ukrainiec myśli tylko w tych kategoriach i to wspiera. Szczerze mówiąc, wielu młodych Ukraińców nie ma bladego pojęcia, kim był Bandera, i jest głównie zainteresowanych tym, żeby korzystać z reżimu bezwizowego, żeby wyjeżdżać czy to do Polski, czy na Zachód. Duża część Ukraińców zainteresowana z integracją z UE i żeby Ukraina stała się częścią Zachodu. (…)

Polacy na Ukrainie uznawani są za dobrych sąsiadów…

Według badań opinii na Ukrainie Polacy cieszą się największą sympatią i są postrzegani pozytywnie. Myślę, że należałoby pokazywać również u nas, w Polsce, że Ukraińcy są bardzo życzliwie nastawieni do Polaków.

Pewnym fenomenem jest to, że w Polsce pracuje, inwestuje, studiuje, żyje około 1,5 do – być może – 2 mln Ukraińców. Do tej pory nie doszło do żadnego wydarzenia w tym obszarze, które by zaciążyło nad naszymi partnerskimi stosunkami, do żadnego bezpośredniego ataku ze strony środowisk skrajnie radykalnych. To jest ogromna szansa, by wspólnie z Ukraińcami zniwelować ten rów, który usiłowały między polskim i ukraińskim narodem wykopać komunizm i nazizm.

Zaangażował się Pan osobiście w akcję wsparcia rodzin jeńców przetrzymywanych w Rosji i na rzecz działań pokazujących, że wśród tych, którzy zaginęli podczas rosyjskiej agresji, są osoby, które przyznawały się do polskich korzeni.

Kiedy Ukraina po wojnie była częścią Związku Sowieckiego, Polaków traktowano podobnie jak Ukraińców w Polsce za czasów PRL. To była druga kategoria obywateli i najlepiej było się po prostu do pochodzenia nie przyznawać, bo to tylko utrudniało karierę i powodowało inne problemy. Teraz to zniknęło zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie i nastąpił pewnego rodzaju renesans polskości. Ludzie chcą się przyznawać do polskiego pochodzenia. Probierzem tego jest Karta Polaka, o którą obecnie Ukraińcy występują. Nie zawsze ci, którzy otrzymują Kartę Polaka, są to osoby o głęboko potwierdzonej polskości. Niestety zdarzają się wypadki, że niekoniecznie otrzymały ją właściwe osoby. Ale w tej chwili odbywa się proces przyznawania się do polskości.

Cały wywiad Pawła Bobołowicza z Janem Piekłą, byłym ambasadorem Polski na Ukrainie, pt. „Stosunki polsko-ukraińskie orężem w rękach Kremla”, znajduje się na s. 1 i 7 lutowego „Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Pawła Bobołowicza z Janem Piekłą, byłym ambasadorem Polski na Ukrainie, pt. „Stosunki polsko-ukraińskie orężem w rękach Kremla”, na s. 1 lutowego „Kuriera WNET”, nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Trzeba wiedzy i doświadczenia, żeby chronić się przed manipulacją / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 56/2019

Społecznikom, którzy nigdy nie pytają, „za ile?” i „co z tego będę miał?”, serca i ducha nadal nie brakuje, a ich najszczersze intencje widać po tym, że nie stali się beneficjentami „dobrej zmiany”.

Jolanta Hajdasz

Powiedz, co jest nie tak, dlaczego nam się nie udaje? Robimy wszystko tak samo jak wy, a nic nie wychodzi… – zapytał jeden z działaczy dzisiejszej opozycji swojego kolegę ze szkoły, dziennikarza i działacza społecznego prawej strony sceny politycznej. Wam brakuje serca i ducha – odpowiedział redaktor – nie wierzycie w to, co wmawiacie ludziom. U nas jest odwrotnie. Ten prawicowy redaktor to Tomasz Sakiewicz, a dialog przytoczył podczas jubileuszu X-lecia Klubu Gazety Polskiej w Poznaniu. Odpowiedziały mu oklaski wypełnionej po brzegi sali Pałacu Działyńskich.

Patrzyłam na te tak dobrze mi znane twarze i wiedziałam, że ma rację. Na pewno ducha i serca tu nie brakuje. Marysia Zawadzka, która dzielnie szefuje temu klubowi po nagłej śmierci jego założyciela Zenona Torza i jej najbliższa współpracownica i podpora w tej pracy, Ewa Ciosek, która o wszystkim pamięta i każdemu pomoże; Celina i Jan Martini, nasi ludzie z „Kuriera WNET”, od początku związani z klubem; Staszek Mikołajczak z AKO i tylu, tylu innych. Społecznicy, którzy nigdy nie pytają, „za ile?” i „co z tego będę miał?”. Miesięcznice smoleńskie i Msze św. za Ojczyznę, koncerty i spotkania z publicystami, obecność na wszystkich obchodach najważniejszych rocznic patriotycznych i religijnych… Ludzie z Poznania, na których mogą liczyć prawicowi politycy, teraz już także prawicowi urzędnicy, którzy ochoczo z ich społecznego zaangażowania korzystają.

Serca i ducha nadal im nie brakuje, a te najszczersze i najprawdziwsze intencje widać po tym, że nie stali się beneficjentami „dobrej zmiany”, choć teraz zrobi o nich materiał i publiczna telewizja, i publiczne radio. Ale obecny na jubileuszowym spotkaniu Klubu były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz na tę przychylność publicznych mediów już nie może liczyć, już żadna kamera za nim nie biega, choć żołnierze nadal mówią o nim w prywatnych rozmowach, że tak oddanego wojsku ministra nigdy w Polsce nie było.

Media to jednak zupełnie inny temat. Niewielu ich odbiorców wie, że dziś są one przede wszystkim narzędziem marketingowym, mówią, co mamy kupować (reklama) i co myśleć (specjaliści od PR). Trzeba i wiedzy, i doświadczenia, by się przed tą manipulacją chronić. W „Kurierze WNET” staramy się uświadamiać to Czytelnikom od początku naszego istnienia. Za nami wielkie okrągłe rocznice 2018 roku – 100-lecie odzyskania niepodległości i 100-lecie powstania wielkopolskiego. Teraz 100-lecie powstań śląskich. W tym roku przed nami dwie kolejne ważne daty, obie w czerwcu. Będziemy obchodzić 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki do Polski Jana Pawła II i 30. rocznicę wyborów czerwcowych, tych po Okrągłym Stole. Wielu z nas pamięta te wydarzenia. Z biegiem lat widać wyraźnie, czym one były w naszej historii.

Ile dobra, ile serca rozlało się po Polsce po pierwszej w historii wizycie Papieża w naszym kraju i jak cynicznie w 1989 r. ówcześni przedstawiciele opozycji demokratycznej oszukali naród nie przez to, że siedli do Okrągłego Stołu z komunistami, ale dlatego, że prawdziwe obrady prowadzili w Magdalence i milionom ludzi, którzy z sercem i oddaniem ich popierali, nic o tych ustaleniach nie powiedzieli.

Dziś okazuje się, że najtajniejsze, prywatne archiwa najważniejszych ludzi komuny z tamtych czasów znalazły się w USA, a Polska nie może przeprowadzić ich kwerendy, bo podobno trwa remont w instytucie, gdzie te teczki są, i jeszcze dwa lata będzie trwał… Czy za naszego życia poznamy prawdę o wydarzeniach, których jesteśmy świadkami i uczestnikami? Takich, którzy z serca angażują się w życie publiczne, było i jest w naszym kraju naprawdę wielu, nie liczymy na profity, więc może mamy prawo wiedzieć, kto na naszej działalności zyskuje, a kto traci?

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lutowego „Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego