Trump: USA w pełni przygotowane na opcję militarną wobec Pjongjangu

Prezydent USA powiedział podczas konferencji prasowej, że Stany Zjednoczone są „totalnie przygotowane” na zastosowanie opcji militarnej wobec Korei Płn., co „będzie dewastujące dla Pjongjangu”.

Trump dodał jednak, że rozwiązanie militarne nie jest „pierwszą opcją”, po jaką sięga Waszyngton. „Zobaczymy, co się wydarzy” – powiedział.

„Jesteśmy totalnie przygotowani na drugą opcję, która nie jest preferowana (…). Ale jeśli wybierzemy tę opcję, to będzie ona dewastująca – mogę was zapewnić – dewastująca dla Korei Północnej. To się nazywa opcja militarna. Jeśli będziemy musieli, to wybierzemy ją” – wyjaśnił prezydent.

Wcześniej we wtorek szef połączonych sztabów sił zbrojnych USA generał Joseph Dunford powiedział podczas przesłuchania przed komisją sił zbrojnych Senatu, że mimo nasilenia działań wywiadowczych wobec Korei Północnej Stany Zjednoczone nie zaobserwowały zwiększenia gotowości bojowej w tym kraju.

Dunford dodał, że „militarny wymiar” działań podejmowanych w związku z prowokacjami Korei Północnej to tylko „wsparcie dla wysiłków dyplomatycznych i ekonomicznych” podejmowanych „pod przewodnictwem sekretarza stanu” Rexa Tillersona.

Generał zastrzegł jednak, że nie wolno pozwolić reżimowi na taki rozwój programu balistycznego, który umożliwiałby atak nuklearny na Stany Zjednoczone i zagrażałby bezpieczeństwu w regionie.

W poniedziałek szef dyplomacji Pjongjangu Ri Jong Ho oświadczył w Nowym Jorku, że Trump „wypowiedział wojnę Korei Północnej” oraz że Pjongjang zastrzega sobie prawo do reakcji. Jako przykład możliwej odpowiedzi podał zestrzelenie amerykańskich bombowców strategicznych przelatujących w pobliżu Korei Północnej, nawet jeśli znajdowałyby się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

Prezydent USA zagroził w niedzielę władzom Korei Północnej, że mogą „długo nie przetrwać”. Była to odpowiedź na sobotnie słowa Ri Jong Ho o „nieuniknionej wizycie” północnokoreańskich rakiet na terytorium USA.

PAP/ MoRo

Irak: Ultimatum premiera Hajdara al-Abadi wobec Kurdystanu

Premier Iraku zażądał, by w ciągu 72 godzin władze Kurdystanu przekazały kontrolę nad lądowymi i powietrznymi przejściami granicznymi, i zagroził całkowitym wstrzymaniem połączeń lotniczych.

Al-Abadi zażądał przekazania kontroli nad przejściami granicznymi nazajutrz po przeprowadzeniu w Iraku na terytoriach kontrolowanych przez Kurdów referendum niepodległościowego.

Władze centralne Iraku uznają kurdyjskie referendum za niekonstytucyjne i nielegalne. Także Turcja, tak samo jak Iran i Syria, sprzeciwia się niepodległości irackiego Kurdystanu. Władze tych krajów, gdzie mieszka liczna mniejszość kurdyjska, obawiają się nasilenia tendencji separatystycznych.

Premier Iraku poinformował o swej decyzji na konferencji prasowej w Bagdadzie, a także na swoim profilu twitterowym.

Na terenie Regionu Kurdystanu w Iraku znajdują się dwa lotniska międzynarodowe: w Irbilu oraz w Sulejmani. W kompetencji federalnych władz irackich pozostaje jednak kontrola lotów, co oznacza, że Bagdad jest w stanie zamknąć przestrzeń powietrzną nad Kurdystanem. Miało to kilkakrotnie miejsce, w roku 2015 i 2016, w związku z rosyjskim ostrzałem rakietowym terytorium Syrii z wyrzutni znajdujących się w rejonie Morza Kaspijskiego. Wówczas wstrzymanie ruchu lotniczego trwało jednak tylko kilka godzin.

Premier Iraku odrzucił możliwość jakiegokolwiek dialogu w sprawie kurdyjskich aspiracji niepodległościowych. Zażądał też, aby dochody ze sprzedaży ropy w Regionie Kurdystanu przeszły pod kontrolę rządu federalnego Iraku.

Dodał, że nie może być mowy o kompromisie w sprawie irackiej jedności i suwerenności oraz że Irak pozostanie silnym państwem, a ci, którzy chcą go osłabić, przeliczyli się. Podkreślił też, że Irak zamierza chronić prawa wszystkich swoich obywateli, w tym Kurdów, i odrzucił oskarżenia kurdyjskiego premiera Naczirwana Barzaniego, że kroki zapowiedziane przez Bagdad oznaczają „zbiorową karę” dla mieszkańców Regionu Kurdystanu.

PAP/MoRo

Koniec Poranków WNET w Radiu Warszawa i Radiu Nadzieja. Poranek WNET zostaje na „FM”: WŁĄCZ RADIO na WNET.fm

20 czerwca br. roku władze Radia Warszawa i Radia Nadzieja wypowiedziały umowy o nadawanie audycji Poranek WNET na antenach swoich rozgłośni. Od 30 września zaczynamy nową epokę w historii Radia WNET.

Ostatni Poranek WNET na falach UKF naszych dotychczasowych partnerów nadamy w piątek 29 września. Od października będziemy kontynuować nadawanie Poranków WNET przez internet. Będzie też nadal działał nasz portal WNET.fm.

Jesteśmy przekonani, że ci z Państwa, którzy do tej pory słuchali Poranka WNET na falach UKF, odkryją, że słuchanie nas online naprawdę nie jest trudne. Można to robić na wiele sposobów, ale najprościej wejść na stronę wnet.fm na komputerze, smartfonie lub tablecie i kliknąć w przycisk WŁĄCZ RADIO. Istnieje też kilka sposobów na połączenie telefonu z odtwarzaczem samochodowym.

Nasza sytuacja nie będzie łatwa, ale nigdy w ciągu ponad ośmiu lat istnienia Radia WNET nie byliśmy bliżej zrealizowania naszego największego marzenia – uruchomienia własnej, niezależnej rozgłośni na falach UKF.

23 czerwca złożyliśmy wniosek o dobór częstotliwości radiowych. Mamy nadzieję, że na przełomie 2017/2018 Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ogłosi konkurs koncesyjny na rozpowszechnianie programu radiowego na falach UKF w sposób analogowy.

Wierzymy, że wyrażanie przez Państwa wsparcia dla tej idei dodatkowo zwiększy nasze szanse na własne radio. Dlatego już teraz serdecznie zapraszam do zapisania się do Kręgu Przyjaciół Radia WNET. Jest to pomysł jednego z naszych słuchaczy, a teraz zyskuje szczególne znaczenie, bo może nam pomóc być razem w tym trudnym, ale pełnym nadziei czasie.

Deklarację udziału w Kręgu Przyjaciół mogą Państwo wypełnić na stronie www.poranekwnet.pl, w naszej siedzibie przy ulicy Zielnej 39 lub na Jarmarkach WNET.

Do czasu uzyskania koncesji nasza Żółta Łódź Podwodna pozostanie w zanurzeniu i będziemy nadawać z głębin internetu tak, że do każdego słuchacza popłynie indywidualny sygnał radiowy. Przygotowujemy nasze serwery na dodatkowe obciążenie. Wprawdzie wiąże się to z wyższymi kosztami nadawania przy obniżonych przychodach z reklam, ale będziemy płynąć, dopóki tchu wystarczy.

Zapraszam Państwa na Jarmark WNET, który odbędzie się w sobotę 30 września przy ulicy Emilii Plater 31, na tyłach hotelu Marriott, na terenie dawnej szkoły. Jeżeli nie będą mogli nas Państwo odwiedzić, zachęcamy do włączenia w tym dniu internetowego Radia WNET – specjalną audycję nadamy w godz. 9:07-13:00 na stronie wnet.fm.

Jeszcze raz gorąco zachęcam Państwa do zapisania się do Kręgu Przyjaciół Poranka i Radia WNET pod adresem www.poranekwnet.pl

Pozostańmy razem

Krzysztof Skowroński

PS Proszę pomóc nam poinformować innych, komentując nasz wpis na Facebooku: TUTAJ.

_______

Radio WNET sp. z o.o. | ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa | wnet.fm | [email protected]

Pojedyncze darowizny i stałe zlecenia proszę wpłacać na konto 84 2490 0005 0000 4600 1876 9190 w Alior Banku (tytuł przelewu: DAROWIZNA). | Dane do wpłat zagranicznych: adres BIC Banku – ALBPPLPW, Nr IBAN – PL 84 2490 0005 0000 4600 1876 9190, Alior Bank S.A., al. Jerozolimskie 94, 00-807 Warszawa, Poland.

Prenumerata krajowa Kuriera WNET: www.kurierwnet.pl | Wersja elektroniczna: wnet.webbook.pl

Więcej o wsparciu Radia WNET: wnet.fm/wspieraj/
______

Facebook.com/radiownet/
Twitter: @RadioWNET | @skowronskiwnet
______

Radio WNET sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie przy ulicy Zielnej 39, 00-108 Warszawa, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem KRS 0000333607, REGON: 141961180, NIP: 5252459752. Wartość kapitału zakładowego: 26 000 PLN. Nr konta bankowego: 84 2490 0005 0000 4600 1876 9190

Po referendum Farhang Muhammad z Kurdystanu: „Nie mamy sił na następną wojnę, zresztą Irak też nie ma sił ani ludzi”

-W Iraku nie ma dla nas przyszłości, straciliśmy nadzieję na to, aby Irak był normalnym państwem – powiedział dr Farhang Muhamma z Erbidu w irackiej części Kurdystanu, gdzie odbyło się referendum. 

[related id=39747] Wczoraj było nasze święto, cały Kurdystan założył tradycyjne kurdyjskie ubrania i wszędzie fetowano – powiedział Farhang Muhammad. – W tym referendum głosowali nie tylko Kurdowie, ale również Arabowie, Turkmenowie, chrześcijanie i Asyryjczycy. Wszyscy optują za niepodległością Kurdystanu ponieważ  nie widzą swojej przyszłości w Iraku, bo stracili nadzieję, aby Irak był normalnym państwem demokratycznym.

Kurdowie mają uzasadnione obawy związane z przynależnością do Iraku.

[related id=39724]Przypomnijmy masowe prześladowania kurdyjskiej ludności rozpoczęły się – na rozkaz Husajna – na przełomie 1986 i 1987 roku. Wojsko i bezpieka niszczyły zbiory i gospodarstwa, zabijały żywy inwentarz, zatruwając jednocześnie zasoby wody pitnej. Równano z ziemią całe wioski, a ich ludność wypędzano.

Na terenach wiejskich objętych operacją Anfal znikło 4 tys. osad, a 90 proc. ich kurdyjskich mieszkańców albo wypędzono, albo zabito. „Sabotażyści”, czyli najczęściej po prostu mężczyźni w wieku 15-70 lat, trafiali do obozów, więzień albo masowych grobów. W sumie życie straciło – według szacunków organizacji obrony praw człowieka – 50-100 tys. cywilów.

-Ostatnio Irak obciął budżet Kurdystanowi i nie dawał broni jednostkom kurdyjskim, które walczyły na przestrzeni tysięcy kilometrów z ISIS – powiedział Farhang Muhammad.- Chcemy być dobrym sąsiadem dla Iraku.

[related id=39684]Odnośnie kwestii spornych to największą z nich wydaje się być obszar roponośny, jakim są okolice Kirkuk.

– Nadal twa na ten temat wielka dyskusja – powiedział Farhang Muhammad. – Z doniesień telewizyjnych wynika, że tam aż 70 procent jest za przynależnością do Kurdystanu.

– Także dzięki kurdyjskim żołnierzom udało się wyrzucić ISIS prawie z całego Kurdystanu, chociaż nie wiadomo co będzie jeszcze z pojedynczymi miasteczkami, które nadal są ISIS – powiedział Muhammad.

[related id=39581] Poinformował, że najczęściej w miejscach dopiero co opróżnionych z ISIS pozostaje na miejscu szyicka policja i tak naprawdę nie wiadomo co będzie, chociaż nie ukrywa, że może się to zakończyć wojną.

-Nie mamy sił na następną wojnę, zresztą Irak też nie ma sił ani ludzi. Wystarczy tej wojny, chcemy żyć spokojnie!  – powiedział gość Witolda Gadowskiego.

MoRo

Cały Poranek WNET

Rozmowa z Farhang Muhammadem kurdyjczykiem mieszkającym na terytorium irackiego Kurdystanu w części czwartej Poranka WNET.

Turcja zbombardowała bazy Partii Pracujących Kurdystanu w Iraku

Turcja zbombardowała pozycje Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) w Iraku . Atak ten nastąpił w dzień po kurdyjskim referendum niepodległościowym w Iraku, które mocno oprotestowała Turcja.

Lotnictwo tureckie zbombardowało okolice Zap i Awasin w północnym Iraku, na terenach administrowanych przez kurdyjski Rząd Regionalny.

Według mediów tureckich celem były składy broni i amunicji PKK. Brak jest informacji na temat ofiar.

Podobny atak tureckiego lotnictwa miał miejsce 11 września. Wtorkowy nalot nastąpił dzień po kurdyjskim referendum niepodległościowym, po którym władze tureckie zagroziły użyciem siły lub blokadą granic z irackim Regionem Kurdystanu w celu niedopuszczenia do niepodległości Kurdystanu.

Również dzisiaj USA wyraziły swoje „głębokie rozczarowane” faktem przeprowadzenia wczorajszego referendum niepodległościowego w irackim Kurdystanie i uważają, że „zwiększy ono niestabilność i problemy” regionu – głosi oświadczenie Departamentu Stanu USA.

Rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert podkreśliła, że regionalny rząd Kurdystanu zdecydował się przeprowadzić „jednostronne referendum niepodległościowe także w strefach znajdujących się poza irackim Kurdystanem”.

„Historyczne relacje Stanów Zjednoczonych z narodem regionu irackiego Kurdystanu nie zmienią się…ale uważamy, że ten etap (referendum) zwiększy niestabilność i problemy regionu Kurdystanu i jego mieszkańców” – dodała Nauert. Wyrażono też obawę, że „ugrupowania ekstremistyczne” w regionie mogą wykorzystać tę niestabilność.

Zdaniem Departamentu Stanu referendum „znacznie skomplikuje też stosunki między regionalnym rządem Kurdystanu i rządem Iraku oraz z państwami sąsiednimi”.

Poniedziałkowe referendum zorganizowano w czterech prowincjach, tworzących Region Kurdystanu w Iraku (Irbil, As-Sulajmanijja, Dahuk, Halabdża) oraz w części czterech innych prowincji, tj. w Sindżarze i Równinie Niniwa w prowincji Niniwa, niemal całej prowincji Kirkuk (poza dystryktem Hawidża), dystrykcie Tuz Churmatu w prowincji Salah ad-Din oraz w dystryktach Chanakin i Kifri, a także w mieście Mandali w prowincji Dijala. Głosowanie poza Regionem Kurdystanu wywołuje szczególny sprzeciw władz centralnych w Bagdadzie.

Na kartach do głosowania umieszczone zostało jedno pytanie, napisane w czterech językach używanych na obszarze głosowania: kurdyjskim, arabskim, asyryjskim i turkmeńskim. Brzmi ono: „Czy chcesz by Region Kurdystanu oraz kurdyjskie tereny poza administracją Regionu, stały się niepodległym państwem?”.

Władze centralne Iraku uznają kurdyjskie referendum za niekonstytucyjne i nielegalne. Także Turcja, tak samo jak Iran i Syria, sprzeciwiają się niepodległości irackiego Kurdystanu. Władze tych krajów, gdzie mieszka liczna mniejszość kurdyjska, obawiają się nasilenia tendencji separatystycznych.

PAP/MoRo

Migracja zarobkowa do Polski. Zagrożenia rosną wraz z liczbą migrantów, ale zależą także od kręgu kulturowego przybyszów

Jeśli już musimy zgadzać się na import pracowników, to blokujmy masowy, niekontrolowany napływ imigrantów spoza krajów tzw. Międzymorza. Nie popełniajmy błędów państw zachodniej Europy.

Mariusz Patey

Polska do tej pory była krajem eksportującym siłę roboczą do bogatszych krajów Europy. W ciągu 25 lat rozwoju gospodarki względnie rynkowej przechodziliśmy różne fazy rozwoju rynku pracy, od rosnących problemów z bezrobociem do ostatnio coraz ostrzej odczuwalnego braku siły roboczej w wielu sektorach gospodarki. (…)

Firma transportowa nie jest w stanie przeszkolić w krótkim czasie bezrobotnych nie mających doświadczenia w kierowaniu pojazdami. Podpisane kontrakty, jak i ciągła walka o rynek, nie pozwalają na sięgnięcie po zasoby rynków zachodnich. Tam bowiem płace są na takim poziomie, że polscy transportowcy zostaliby wypchnięci z rynku przez ich europejskich rywali. Pojawiło się zatem zapotrzebowanie na kierowców akceptujących określone warunki płacy i pracy (wcale nie głodowe). Zatrudnianie Ukraińców pomogło polskim firmom pokryć niebezpieczne deficyty pracowników. Podobny problem odczuwają inne branże: budowlana, przetwórstwa spożywczego, czy wreszcie nasze rozwijające się rolnictwo. (…)

Pojawiają się głosy pełne zaniepokojenia o nadużywanie socjalu przez przebywających w Polsce Ukraińców. I znowu, jeśli popatrzymy na statystyki, to uprawnionych do zasiłków i dodatków na dzieci nie jest wcale tak dużo. Pełny pakiet socjalny przysługuje bowiem osobom z Kartami Polaka lub osobom płacącym pełne składki, przebywającym na podstawie kart czasowego pobytu. Tych jednak, spełniających oba warunki naraz, jest niewielki procent w ogólnej liczbie przebywających u nas Ukraińców. (…)

Większość studiujących w Polsce cudzoziemców (w tym Ukraińców) płaci pełne czesne, bez państwowych subsydiów, wynajmuje za własne pieniądze miejsca w akademikach i na stancjach. Pomagają zatem, zwłaszcza sektorowi prywatnemu szkolnictwa wyższego, przetrwać kryzys związany z niżem demograficznym. Osoby starsze mogą dorobić do swoich emerytur, wynajmując stancje mniej wymagającym studentom. (…)

Oczywiście są też poszkodowane grupy pracownicze. Na przykład w obszarze opieki nad osobami starszymi, sprzątania mieszkań i biur wzrost płac jest wolniejszy. Ale oznacza to oszczędności dla ludzi starszych, często średnio zamożnych. Więcej też z tych ludzi decyduje się na życie samodzielne, bez przenoszenia się do domów opieki.

Innym zjawiskiem w przypadku masowego osiedlania się Ukraińców w Polsce (nadal większość przyjeżdżających do pracy pozostaje tu czasowo) byłoby odtworzenie się mniejszości w jednorodnej do tej pory etnicznie Polsce. Mimo zatem korzystnego czynnika ekonomicznego, imigracja powinna mieć swoje limity. (…)

Dziwi mnie, że środowiska imigranckosceptyczne, zwracając uwagę na Ukraińców, pomijają coraz bardziej wyraźnie zaznaczającą się imigrację z rosyjskiego Kaukazu i krajów Azji Centralnej. Punktem przerzutowym jest granica białoruska. Wystarczy pojechać na przejście graniczne w Brześciu, aby zrozumieć powagę problemu.

Ci „uchodźcy” o odmiennej kulturze, religii i obyczajach zaczynają przenikać przez naszą wschodnią granicę. Z uwagi na niską przydatność na naszym rynku nie podejmują pracy, a ich źródła utrzymania są trudne do ustalenia. Częściej niż Ukraińcy zgłaszają się po pomoc socjalną. Trudniej się integrują, tworząc mikrogetta.

Osobna grupa imigrantów to Wietnamczycy, których przyjazdy zaczęły się już w czasach PRL-u. Ostatnio pojawili się też inni przybysze z krajów Dalekiego Wschodu. Chińczycy, Hindusi, Pakistańczycy, Nepalczycy i inni.

Jeśli ktoś chce zrozumieć, jak działa zasada „swój do swego po swoje”, niech przyjrzy się właśnie wietnamskim przedsiębiorstwom. Są one również niezwykle sprawne w omijaniu naszego systemu fiskalnego. (…)

Obroną przed niekontrolowaną imigracją i wykorzystującymi nasz system wsparcia socjalnego przybyszami jest pozbawienie tego wsparcia osób nieposiadających polskiego obywatelstwa lub Karty Polaka. Ukłonem w stronę polskich firm poszukujących pracowników jest ułatwienie uzyskiwania krótkoterminowych pobytów ze względu na pracę, przy jednoczesnym utrudnieniu otrzymywania pobytu długoterminowego czy polskiego obywatelstwa.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Migracja zarobkowa do Polski z krajów ościennych” znajduje się na s. 4 wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Migracja zarobkowa do Polski z krajów ościennych” na s. 4 wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Premier Iraku chce wysłać wojsko na tereny sporne; wg części władz Kurdystanu realizacja rozkazu jest wysoce wątpliwa

Premier Iraku Hajdar al-Abadi wydał rozkaz powrotu armii irackiej na tereny sporne w Iraku – te, które są obecnie pod kontrolą kurdyjskiej Peszmergi, gdzie odbyło się referendum niepodległościowe.

Tereny sporne to przede wszystkim prowincja Kirkuk, Sindżar i Równina Niniwy w prowincji Niniwa, Chanakin w prowincji Dijala oraz Tuz Churmatu w prowincji Salahaddin. Armia rządowa opuściła te tereny, gdy w 2014 roku na Irak napadło Państwo Islamskie (IS).

Premier wydał rozkaz po decyzji parlamentu irackiego w tej sprawie. Ostro skrytykował to gubernator Kirkuku Nedżmetin Karim, który stwierdził, że deputowani, którzy głosowali za tą decyzją, „wysyłają na śmierć czyjeś dzieci, sami siedząc i tworząc wielkie kłamstwa”. W Kirkuku, w którym w kurdyjskim referendum niepodległościowym wzięło udział 78 proc. uprawnionych, zaraz po zakończeniu głosowania wprowadzono stan wyjątkowy.

Rozkaz premiera Iraku poparły szyickie Oddziały Mobilizacji Ludowej (PMF), które zadeklarowały gotowość do walki o Kirkuk. Kurdowie wykluczają natomiast możliwość wycofania się z tej prowincji.

Jeszcze w niedzielę informowano o porozumieniu między armią iracką a Peszmergą w sprawie wspólnych działań przeciwko Państwu Islamskiemu w Hawidży, znajdującej się w zachodniej części prowincji Kirkuk.

Zdaniem niektórych przedstawicieli władz Regionu Kurdystanu realizacja tego rozkazu, podobnie jak wcześniejszych zapowiedzi premiera Iraku dotyczących przejęcia kontroli nad granicami, jest wysoce wątpliwa.

PAP/MoRo

Referendum w Kurdystanie – bardzo wysoka frekwencja; mimo obaw nie odnotowano żadnych poważnych incydentów

W irackim Kurdystanie zakończyło się referendum w sprawie niepodległości tego regionu. Lokale wyborcze były otwarte dłużej niż przewidywano – do godz. 19.00 czasu lokalnego (20.00 czasu polskiego).

[related id=39584]Nie odnotowano poważnych incydentów, a frekwencja wyniosła 78 proc.

Na godzinę przed zaplanowanym zakończeniem plebiscytu przed wieloma punktami głosowania wciąż stały długie kolejki oczekujących, dlatego też głosowanie przedłużono o godzinę.

Według danych na godzinę 18.00 frekwencja w kurdyjskim referendum niepodległościowym osiągnęła 78 procent. W Irbilu głosowało 86 proc. uprawnionych, w bogatym w ropę i gaz Kirkuku ponad 78 proc., w jazydzkim Sindżarze – 92 proc., na zamieszkanej w dużej mierze przez ludność chrześcijańską Równinie Niniwy – 80 proc., a w będącym częścią irackiej prowincji Dijala i zamieszkanym przez Kurdów–szyitów dystrykcie Chanakin – 96 procent.

Zarówno Równina Niniwy, Sindżar, Chanakin, jak i Kirkuk formalnie nie należą do Regionu Kurdystanu. Są to tzw. tereny sporne, na których zgodnie z iracką konstytucją miało się odbyć referendum o przyłączeniu do Regionu Kurdystanu.

W Chanakin znajduje się również największy w Iraku cmentarz polskich żołnierzy z okresu II wojny światowej. Spoczywa tu ponad 400 Polaków.

Niższą frekwencję odnotowano między innymi w Tuz Churmatu w prowincji Salahadin, gdzie głosowało 67 proc. uprawnionych. Tuz Churmatu również należy do terenów spornych i jest częściowo kontrolowane przez szyickie Oddziały Mobilizacji Ludowej.

Mimo obaw nie odnotowano żadnych poważnych incydentów i prób zakłócenia przebiegu referendum, choć przed niektórymi punktami wyborczymi ustawiły się długie kolejki i wielu wyborców musiało czekać kilka godzin, by oddać głos. Przed niektórymi lokalami wyborczymi gromadzili się również arabscy uchodźcy z terenów nie objętych referendum, chcący mimo to oddać głosy w referendum.

Wyniki referendum spodziewane są w ciągu 24 godzin.

PAP/MoRo

Nasze społeczeństwo wyręcza rządzących. Tak było z przywróceniem Święta Niepodległości i pamięci o Żołnierzach Wyklętych

Ile jeszcze czasu musi upłynąć, by światu ponownie uzmysłowić, iż II wojnę światową wywołali Niemcy i to za ich sprawą ludzkość doświadczyła tylu nieszczęść osobowych i materialnych?

Jadwiga Chmielowska

Tuż po wojnie żyło pokolenie bezpośrednio nią dotknięte. Im nie potrzeba było tłumaczyć, co się wydarzyło. Niemcy uciekli w milczenie, a pod pręgierzem postawiono Hitlera i jego współwyznawców ideologicznych. (…)

Kiedy kraje środkowoeuropejskie takie jak Polska zmagały się z okupacją sowiecką, zastrzyk finansowy w postaci planu Marshalla stawiał na nogi gospodarkę niemiecką, co pozwoliło Niemcom dość szybko snuć plany dobrobytu bez obciążeń moralnych. Kompleks winy został przyćmiony sukcesami Volkswagena i Mercedesa, Simensa, Boscha, Deutsche Banku, Postu, Bahnu itd. – tak na marginesie, rozwijających się podczas wojny za sprawą pracujących w tychże fabrykach więźniów obozowych skazanych na zagładę.

A tak już to bywa, że mocarstwo finansowe jest na świecie postrzegane inaczej niż kraj biedny. Dano więc w latach 60. przyzwolenie na głosy „intelektualistów” o nieobarczaniu młodego pokolenia niemieckiego skutkami „faszyzmu czy hitleryzmu”. Cóż z tego, że dziadek mordował więźniów w obozach śmierci, a babcia administrowała kartoteką; przecież oni nie mieli wyjścia – podlegali rozkazom, i tyle. To nie Niemcy, ale jacyś „nazi” decydowali wówczas. Nikomu nie przeszkadzał kult wielkich Niemiec, wiszące w domach fotografie dziadka w mundurze SS czy organizowanie tu i ówdzie spotkań „kombatantów” lub „wypędzonych”. Do tego nagminne było stygmatyzowanie i poniżanie narodów Europy zamieszkujących jej wschodnie tereny. (…)

W Polsce paradoksalnie bywa tak, że społeczeństwo skutecznie wyręcza rządzących. Tak było z przywróceniem Święta Niepodległości, za sprawą Marszu Niepodległości 11 listopada organizowanego przez środowiska niepodległościowe młodych ludzi. Tak było z przywołaniem pamięci o Żołnierzach Wyklętych.

Tak jest również obecnie, w przypadku głośnej akcji społecznej przeciwko relatywizowaniu odpowiedzialności za II wojnę światową, np. za sprawą procesu wytoczonego przez byłego więźnia Auschwitz, czy objeżdżającej Niemcy i siedziby telewizji ZDF lawety z umieszczonym na niej symbolem Hitlera i obozu koncentracyjnego oraz tekstem, że obozy zagłady były niemieckie. (…)

Czy ciągle społeczeństwo musi wyręczać rządzących (…)?

Od dłuższego czasu twórcy filmowi zmagają się z decydentami, próbując przekonać ich o potrzebie realizacji filmowej antologii o niemieckich obozach zagłady, cyklu 25 filmów edukacyjnych, w kilku wersjach językowych, które mają być ogólnie dostępne, bez ograniczeń, dla każdego, a szczególnie dla szkół, ambasad itd.

Zrealizowano już dwa filmy (Koncentrationslager Flossenburg i Koncentrationslager Stutthof), głównie sfinansowane przez samych twórców, znanych dokumentalistów – reżyserem jest Leszek Ciechoński, a realizatorem zdjęć i producentem – Piotr Zarębski. Przy realizacji filmów aktywnie uczestniczą studenci szkoły medialnej, którzy tworzą swoje etiudy.

Mimo pozytywnych opinii, poparcia kombatantów i więźniów obozów, wielu ważnych patronów medialnych, projekt utknął w… zaciszach gabinetów urzędniczych, powodując wstrzymanie realizacji kolejnych filmów. Czy naprawdę nie można w Polsce zrobić czegoś normalnie? Czy tak ważne projekty muszą napotykać trudności przypominające niewydolny, miniony ustrój?

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Urzędnicy a racja stanu” znajduje się na s. 4 wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Urzędnicy a racja stanu” na s. 4 wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Uruchomiono targowicę, aby przekonać stany Zjednoczone, że Polska nie może być stabilizatorem sytuacji w naszym regionie

To, co się dzieje teraz, jest bezpośrednią konsekwencją planu politycznego przedstawionego przez prezydenta Trumpa w Warszawie. Przeciwnicy postanowili zaatakować najsłabsze ogniwo, czyli Polskę.

Jerzy Targalski

Rosjanie opanowali Krym, żeby kontrolować Morze Czarne, a zatem drogi z Azji Środkowej przez Kaukaz do Europy. I co się okazało? Że nie mają nic. Chwycili za butelkę, a butelka pusta. Dlaczego? Oto odbywają się manewry floty amerykańskiej na Morzu Czarnym, razem z okrętami ukraińskimi, tureckimi, gruzińskimi – i zanosi się na to, że wprawdzie Rosjanie mają Krym, ale Morze Czarne będzie kontrolowane przez Amerykanów, którzy będą mieli wybrzeże, czyli Ukrainę, Rumunię; sprawa Bułgarii jeszcze się rozstrzygnie. Zobaczymy, jak się potoczy sytuacja w Gruzji. Krym przez pewien czas pozostanie rosyjski, ale Rosjanie nie będą mogli kontrolować akwenu. Tak że jest to zwycięstwo propagandowe, ale w realpolitik – przegrana Putina. (…)

Spotkanie prezydenta Trumpa z prezydentem Putinem w Hamburgu zakończyło się, na nasze szczęście, fiaskiem. Bo gdyby doszli do jakiegoś porozumienia, to któreś z naszych państw, mam na myśli państwa regionu ABC, musiałoby zapłacić tego koszty. Jedyna umowa, którą tam zawarto, dotyczy neutralizacji jednej prowincji syryjskiej. To jest po prostu śmieszne. To znaczy, że nie mieli sobie nic, tak naprawdę, do powiedzenia. (…)

Agenci rosyjscy zebrali się gdzieś na Krymie czy w Donbasie i ogłosili powstanie państwa zwanego Małorosją, w składzie: tereny pseudorepubliki ługańskiej, donbaskiej i innych obwodów ukraińskich. Czyli Rosja stworzyła fikcyjne państwo. I teraz będzie twierdziła, że trzeba będzie z tym fikcyjnym państwem rozmawiać i negocjować, bo prawdziwa Ukraina nie istnieje. Jest to oczywiście posunięcie propagandowe, ale na pewno, mimo że jest to po prostu farsa i cyrk, będzie propagowane przez rosyjską agenturę i rosyjskie pudła rezonansowe w Polsce.

Rozmowy między prezydentem Trumpem i prezydentem Putinem zakończyły się dla nas bardzo dobrze, bo Ameryka nie poszła na żadne ustępstwa, wprost przeciwnie, prezydent Trump jasno kontynuował swoją linię z Warszawy, że to Rosja ma się dostosować. (…)

Spójrzmy na kryzys w Polsce, na próbę obalenia rządu Beaty Szydło i wprowadzenia chaosu z punktu widzenia geopolitycznego. Jest to po prostu odpowiedź Angeli Merkel na plan geopolityczny, który w Warszawie przedstawił prezydent Trump.

Już po jego wyjeździe z Warszawy Angela Merkel, przez nikogo nie pytana, zaczęła twierdzić, że nic ją to nie boli, co tam Trump mówił w Warszawie, co prawdopodobnie oznacza, że z wściekłości nie mogła spać przez kilka nocy. No i odpowiedź nastąpiła natychmiast. Uruchomiono agenturę, uruchomiono targowicę. Dlaczego? Chodzi o to, żeby w Polsce zapanował chaos. Chaos z punktu widzenia niemieckiego. Żeby Polska nie była w stanie być wiarygodnym, stabilnym, spokojnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. A bez takiego sojusznika Międzymorza nie będzie.

Zobaczmy, jaka jest różnica w działaniach między agenturą rosyjską a niemiecką. Zadaniem agentury niemieckiej jest wprowadzenie w Polsce chaosu. Zadaniem agentury rosyjskiej jest zrobienie z Polski destabilizatora. (…)

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Międzymorze. Spotkanie Trump-Putin. Dalsze próby destabilizacji Polski” znajduje się na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Międzymorze. Spotkanie Trump-Putin. Dalsze próby destabilizacji Polski” na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego