Rok w smakowitej pigułce. Telegraf WNET od grudnia 2018 do listopada 2019 / Maciej Drzazga, „Kurier WNET” nr 66/2019

Tylko „Kurier WNET” korzysta z telegrafu; dzięki temu nasze informacje są tak oryginalne, ciekawe i zwięzłe. Ostatni w tym roku wybór wiadomości z całego świata naszego niezastąpionego obserwatora.

Grudzień

W grudniu 2018 rząd uzyskał wotum zaufania, a opozycja przegrała wotum nieufności.

Sejm nieomal jednogłośnie zamroził ceny prądu. * Starzy, dobrzy komunistyczni patroni wrócili na ulice warszawskich miast. * „Jesteśmy zagrożeni kłamstwem i manipulacją w przestrzeni publicznej. Przywrócenie prawdy w polityce jest rzeczą pilną i to mówię nie tylko premierowi Morawieckiemu” – obwieścił „obniżymy podatki” alias „zlikwidujemy Senat”, alias „nie wybieram się do Brukseli” Donald Tusk. * Odeszli bp Tadeusz Pieronek, Kazimierz Kutz, Amos Oz i Georg Bush. * Metan zabił 13 polskich górników w Karwinie. * MSZ zmienił zdanie i ostatecznie zgodził się na udzielenia azylu Silje Garmo, która wraz z córką uciekła do Polski z obawy przed norweskim urzędem ds. dzieci, Barnevernetem. * W piątą rocznicę podjętej przez PO próby zabudowania polskich dróg setkami fotoradarów Główny Inspektorat Transportu Drogowego zapowiedział zakup 358 nowych urządzeń rejestrujących prędkość pojazdów o wartości pół miliona złotych za sztukę. * USA i Węgry zagłosowały przeciw, a Polska wraz z 8 innymi państwami nie wzięła udziału w głosowaniu nad Światowym Paktem ws. Migracji ONZ, który nielegalną imigrację zakwalifikował do kategorii praw człowieka. * 15 francuskich generałów, admirałów i pułkowników zarzuciło prezydentowi Francji zdradę. * Do pendolino zawitał internet. * TSUE nakazał powrót z emerytury sędziom Sądu Najwyższego, przeciwko czemu nikt nie zaprotestował. * Na Ziemię dotarł pierwszy zapis dźwięków, jaki wydaje marsjański wiatr. * Dworzec Centralny w Warszawie otrzymał imię twórcy Strasznego Dworu. * „Trzeba stanowczo przypomnieć, że cel, jakim jest zdobycie władzy, nie uświęca środków używanych do jej zdobycia; co więcej, takie moralnie naganne postępowanie kompromituje polityków czy samorządowców, jest przekroczeniem Bożego przykazania: Nie mów fałszywego świadectwa” – przypomniał w liś­cie pasterskim na Nowy Rok metropolita katowicki abp Wiktor Skworc.

Styczeń

Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego poinformowało, że zwolennicy PO żywią bardziej negatywne uczucia do zwolenników PiS, niż ma to miejsce na odwrót.

Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego policzył, że w 2016 roku w niedzielnej mszy św. uczestniczyło średnio 37% katolików przynależnych do 10 tys. parafii, gdzie posługę pełni ponad 20 tys. kapłanów. * 5 dziewcząt przypłaciło życiem zabawę w pokoju zagadek w Koszalinie. * Kolejną polską ofiarą islamskiego terroryzmu okazało się dziecko zasztyletowane w łonie 25-letniej Polki w Bad Kreuznach (Nadrenia-Palatynat). * Przy okazji aresztowania osób podejrzewanych o działalność szpiegowską na rzecz Huawei obywatele dowiedzieli się, że ich routery wi-fi komunikują się albo z producentami w Chinach (TP-Link, ZTE), albo w USA (Cisco, Linksys, Netgear). * Brytyjski parlament miażdżącą większością głosów odrzucił negocjowaną przez dwa lata umowę o brexi­cie. * MON podpisał z PZL Mielec kontrakt na dostawę śmigłowców dla polskiego wojska. * Rząd zapowiedział finansowe uhonorowanie matek, które urodziły i wychowały przynajmniej czwórkę dzieci. * Parlament przyjął ustawę o ujawnieniu zarobków w Narodowym Banku Polskim. I tylko w tym banku. * W związku z otrzymaną podwyżką pensji nauczyciele upomnieli się o podwyżki. * Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych uruchomiła kursy sprawnej oceny dokumentu identyfikacyjnego. * Koncern z Cupertino potwierdził, że ma zamiar montować w swoich laptopach szklane klawiatury pozbawione wszelkich elementów mechanicznych. * 30 lat po „Miszmasz, czyli kogel-mogel 2” na ekrany kin wszedł „Miszmasz, czyli kogel-mogel 3”. * „Europa jest atakowana przez fałszywych proroków, pijanych nienawiścią i oszalałych z podniecenia” – napisano w dramatycznym apelu „30 największych intelektualistów Europy”, pod którym umieszczono listę nazwisk, z której wynika, że w zdecydowanej większości państw UE nie mieszka ani jeden ważny intelektualista. * W roli kornika drukarza obsadzony został dzik. * Kolejną nową ofertą polityczną dla Polaków stała się partia Wiosna, założona przez siwego jak gołąbek byłego działacza SLD, a później Ruchu Palikota – Roberta Biedronia. * W Gdańsku na pozbawionej wszelkiej ochrony scenie został śmiertelnie ugodzony nożem wieloletni prezydent miasta Paweł Adamowicz. * Jerzy Owsiak podał się do dymisji, po kilku dniach wracając jednak do kierowania organizacją wielkich masowych zgromadzeń: WOŚP oraz Pol’and’Rock Festival. * Protestujący pod TVP zwolennicy skrajnych organizacji spod znaku KOD i ORP zaatakowali jedną z redaktorek. * „Gazeta Wyborcza” wytknęła prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jest deweloperem kalibru Donalda Trumpa. * „Birgfellner ma weksel Kaczora z żyrem Glapy; rewindykator jest niejaki Wildstein. On daje 50% franco, loco towar jest u kuzyna na Srebrnej. Tylko ten towar jest zajęty przez Rydzyka z powodu weksel Antoine’a…” – wyjaśnił czytelnikom „Do Rzeczy”, o co chodzi w całej sprawie, redaktor Igor Zalewski. * Już po pierwszym miesiącu roku podwójnych wyborów w Polsce okazało się, że walka o tytuł dziennikarskiej Hieny Roku będzie w tym roku wyjątkowo zacięta.

Luty

„Partia, której hymnem jest Rota, ma pójść do wyborów razem z aborcjonistami i zwolennikami związków jednopłciowych. Coś tu jest nie tak” – oświadczył działacz PSL i gwiazda disco polo Sławomir Świerzyński, opuszczając szeregi partii.

„Aby odbudować mocną pozycję Polski w UE”, liderzy Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Nowoczesnej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Zielonych powołali do życia Koalicję Europejską, potocznie zwaną egzotyczną. * W ramach wyborczych obietnic, które zostaną zrealizowane jeszcze przed wyborami, Jarosław Kaczyński zapowiedział rozszerzenie programu 500 plus, wprowadzenie instytucji 13. emerytury, zwolnienie pracowników do 26 roku życia z podatku dochodowego oraz reaktywację PeKaEs. * Prezydent m.st. Warszawy ogłosił kartę LGTB+, a wiceprezydent Paweł Rabiej – wzorem polityki NSDAP wobec żydowskich przedsiębiorców – wezwał do bojkotu punktów sprzedaży gdańskiego piekarza Grzegorza Pellowskiego. * W 365 miastach Polski i świata odbyły się biegi na cześć Żołnierzy Wyklętych. * Ruszyła akcja „Wesprzyj bohatera”, dzięki której kombatanci mogą udać się na wypoczynek do nadmorskich kurortów. * Po przyjęciu do rozpatrzenia 3 z ponad 3000 tysięcy wniosków instytucja skargi nadzwyczajnej okazała się kompletnym fiaskiem. * Mająca być wsparciem pozostającego w konflikcie z Iranem Izraela Konferencja Bliskowschodnia w Warszawie zaowocowała falą antypolskich wypowiedzi zarówno w Iranie, jak w Izraelu. * IPN zapowiedział gotowość do przeprowadzenia ekshumacji w Jedwabnem, gdzie – według dostępnych dotąd danych – z 562 zamieszkałych tam Żydów 1600 zos­tało zamordowanych przez Polaków, a pozostałych przy życiu w liczbie ponad stu uwięziono następnie w getcie. * Pod osłoną nocy wandale zrzucili z cokołu pomnik ks. Henryka Jankowskiego w Gdańsku, co najprawdopodobniej przez czysty przypadek udało się zarejestrować kamerom TVN. Podobnie jak wcześniej świętujących urodziny Hitlera polskich faszystów w wodzisławskim lesie. * Za pieniądze Georga Sorosa Agora zakupiła Radio Zet. * Państwo odzyskało kontrolę nad Krajowym Sys­temem Poboru Opłat, przekazanym przed laty austriackiej firmie Kapsch. * Zmarł Jan Olszewski. Premier, który miał odwagę zapytać: czyja będzie Polska? * Do dymisji podał się twórca następcy BOR – SOP – generał Tomasz Miłkowski. * Kardynałowie w Watykanie w 21-punktowej deklaracji potępili grzech pedofilii, nie potępiając grzechu sodomii. * Ogłoszono początek końca produkcji samolotu A380 Airbus. * Rosyjski małogabarytowy dron uderzeniowy Kub-BLA okrzyknięto kałasznikowem XXI wieku. * Pod Mińskiem Mazowieckim spadł kolejny Mig-29. * Wandale zdewastowali kaplicę w Katowicach-Panewnikach. * Na Zamku Królewskim w Warszawie rozwinięto i udostępniono publiczności tzw. rolkę sztokholmską – 15-metrowej długości fryz, na którym utrwalony został wjazd Zygmunta III Wazy do Krakowa. * „Zabobon osiągnął niewiarygodne rozmiary. Ocenia się, że na początku XXI wieku pracowało we Włoszech około 350 tysięcy wróżbiarzy, a więc wielokrotnie więcej niż księży katolickich. W Wlk. Brytanii specjalistów od »medycyny alternatywnej« jest więcej niż lekarzy rodzinnych” – odnotował w swojej najnowszej książce Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej Wojciech Roszkowski. * Napis: „Bóg, Honor, Ojczyzna” w nowym wzorze paszportu bardzo nie spodobał się rzecznikowi praw obywatelskich. * Wyliczono, że studenci z Ukrainy stanowią już ponad połowę cudzoziemców studiujących na polskich uczelniach. * Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieście uznał, że blokowanie legalnej demonstracji przez nielegalną demonstrację jest legalne. * Do Polski wróciły pierwsze boćki.

Marzec

Władze Świdnika, a także Ostrowa Lubelskiego i Puław przyjęły deklarację: „Powiat wolny od ideologii LGBT”.

Wieloletni przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz niczym potwór z Loch Ness wychynął na powierzchnię życia politycznego w Polsce, żądając 30% podwyżek nauczycielskich uposażeń. * „Na innych galaktykach są cywilizacje na trzy razy wyższym poziomie rozwoju intelektualnego. My jesteśmy najniżej. Wyższa cywilizacja przyjeżdża, przygląda się. Jak zagrozimy destabilizacją, Putinem, atomem (…), oni nam przeszkodzą, przetną na pół, Ziemia się zwinie, wszystkich nas zgniecie” – poinformował mieszkańców Podkarpacia Lech Wałęsa. * Były prezydent, a obecnie radny PiS w Siedlcach Wojciech Kudelski został pchnięty nożem w brzuch. * Za publikację Jak mafia rządziła Warszawą Wojciech Biedroń otrzymał Nagrodę Wolności Słowa SDP. * Liderem wśród tygodników pozostał „Gość Niedzielny” (113 tys. egz.); na kolejnych miejscach ulokowały się: „Polityka” (96 tys.), „Newsweek Polska” (86 tys.), „Sieci” (36 tys.), „Do Rzeczy” (32 tys.). * Piotr Pałka stał się członkiem, zawieszonym członkiem, a następnie zdymisjonowanym członkiem zarządu Telewizji Polskiej. * Minął kolejny miesiąc, w którym wziętemu austriackiemu biznesmenowi G. Birgfellnerowi oraz znanemu adwokatowi R. Giertychowi nie udało się odnaleźć ani oryginałów nagrań ze spotkań z Jarosławem Kaczyńskim, ani żadnych umów i rachunków za wykonaną ponoć pracę na rzecz spółki Srebrna. * TK wydał wyrok w sprawie KRS, co bardzo nie spodobało się PO-PSL-N.NOWOCZESNA-SLD, chwilowo występującym pod wyborczym skrótem KE. * Specjalizujący się w sztuce skandalu miejski Teatr Powszechny w Warszawie wystawił Mein Kampf. * Okazało się, że autorzy najbardziej ostatnio głośnych książek na temat antysemityzmu Polaków w czasie II wojny światowej, jak Joanna Tokarska czy Jan Grabowski, byli hojnie obdarzani w ostatnich latach grantami od niemieckich fundacji.TW wywiadzie dla czeskiego tygodnika „Echo24”, zatytułowanym Polacy byli sąsiadami, Niemcy intruzami, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie Paweł Śpiewak zdradził, że stworzył listę złożoną z Polaków-naczelnych antysemitów, na której Paweł Lisicki, jego sąsiad z kamienicy, figuruje na miejscu nr 4. * Brytyjscy eksperci potwierdzili odnalezienie licznych śladów trotylu w próbkach pobranych z wraku tupolewa spod Smoleńska. * Parlament Europejski przegłosował Acta II oraz zawieszenie statusu strategicznego partnera UE przez Federację Rosyjską. * „Obecny rząd kwestionuje polskie interesy i to MUSI ulec zmianie” – zakomunikował bawiący w Warszawie kandydat na szefa Komisji Europejskiej Manfred Weber (CSU). * Po tym, jak Londyn nie dał sobie narzucić daty złożenia wniosku w sprawie wyjścia z UE, podobnie postąpił z ustaloną w Brukseli datą brexitu. * „Wzrost PKB w strefie euro był wolniejszy niż w innych rozwiniętych gospodarkach, a także w UE jako całości, przez cały okres jej istnienia: przed kryzysem, w czasie globalnej recesji, a nawet podczas niedawnego euroboomu – podsumował efekty 20 lat istnienia europejskiej waluty „The Economist”. * Sejm zaproponował obniżenie z 8% na 5% stawek VAT na pieczywo, ciastka, smoczki, pieluszki i wózki dziecięce oraz podwyższenie z 5% do 23% VAT na ośmiorniczki i inne owoce morza. * Ruszyły pierwsze prace budowlane związane z przekopem Mierzei Wiślanej – polskiej szansy na Balaton Północy. * „Jeśli jakakolwiek grupa ludzi wśród swoich haseł na czołowych miejscach stawia zabijanie dzieci nienarodzonych i deprawację tych, co się jakoś urodziły, to nie jest polityka. To jest etyka, a właściwie kpiny z etyki. Tu trzeba wołać! Więc wołam: Ludzie, opamiętajcie się! Nawróćcie się do Boga Waszego! Tak, Waszego! Miłosiernego!” – zaapelował z wysokości opactwa w Tyńcu ojciec Leon Knabit.

Kwiecień

„Sąd nad Judaszem w Pruchniku to było odrażające antysemickie wydarzenie” – oświadczył ubiegający się o mandat polskiego europarlamentarzysty kandydat nr 1 Koalicji Europejskiej w Warszawie Włodzimierz Cimoszewicz na temat ludowego zwyczaju objętego w sąsiednich Czechach ochroną UNESCO.

Chrystus Zmartwychwstał! * W przeprowadzonym w Wielkanoc na Sri Lance ataku muzułmańskich terrorystów życie za wiarę oddało ponad 350 chrześcijan. * Po kościołach św. Jakuba w Grenoble (2018) i Saint-Sulpice (marzec 2019), w ogniu stanęła także katedra Notre Dame. * Z aplauzem Donalda Tuska i liderów Koalicji Europejskiej zgromadzonych na stołecznym Uniwersytecie Warszawskim polscy katolicy zostali utożsamieni z nieczystymi świniami. * „Byli wysocy funkcjonariusze PZPR przemycają do Koalicji Europejskiej wartości, których kiedyś wytrwale bronili. Platforma za daleko się posunęła, wpisując na swoje czołowe listy funkcjonariuszy tamtego państwa” – oświadczył na odchodnym z KE senator Jan Rulewski. * Minęła 15. rocznica członkostwa w UE oraz 20. w NATO, z okazji czego do Polski zjechało 12 przywódców unijnych państw, a sojusznicze wojska przemaszerowały ulicami Warszawy. * „To wielki sukces. Po 30 latach od obrad Okrągłego Stołu symbolicznie i faktycznie sprawiedliwości stało się zadość” – poinformowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych przy okazji faktu pozbycia się ze swoich szeregów dyplomatów współpracujących z SB. Ministerstwo zarazem nie poinformowało o ponad setce pracujących wciąż w resorcie absolwentów moskiewskiej akademii dyplomatycznej MGIMO, których z rozkazu KGB Służbie Bezpieczeństwa nie wolno było werbować. * Okazało się, że 2 lata to zbyt krótki okres na złożenie przez MSZ skargi do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie rosyjskiego antyśledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej oraz zwrotu wraku TU-154M. * Rada Miasta Krakowa odmówiła przyznania honorowego obywatelstwa najwybitniejszej w powojennej historii polskiej tenisistce Agnieszce Radwańskiej. * Urząd Miejski w Katowicach ogłosił: „Przetarg na system zarządzania ruchem o wartości do 56 mln zł bez VAT, z czasem jego wdrożenia w ciągu 20 miesięcy oraz utrzymania przez kolejne 66 miesięcy, o specyfikacji: cena (55%), poprawa warunków ruchu (20%), wsparcie operacyjne (5%), eksperyment mikrosymulacyjny (5%), opis techniczny oferowanego rozwiązania (15%)”. * Węgry powołały do życia Wyszehradzką Agencję Informacyjną z siedzibą w Londynie. * Minęły 3 lata od zapowiedzi uruchomienia przez TVP angielskojęzycznej Telewizji Wyszehradzkiej z siedzibą w Krakowie. * Dysponujący wykształceniem pedagogicznym strażacy, księża i siostry zakonne przyszli w sukurs młodzieży w szkołach objętych strajkiem nauczycieli domagających się 30% podwyżki podstawy uposażenia. * W kosmos poleciały dwa pionierskie polskie satelity. * Z inicjatywy ministra rolnictwa Ardanowskiego, wzorem innych państw UE, rozpoczęto w końcu w Polsce znakowanie towarów flagą państwa, z którego pochodzą, czego jako pierwszy doświadczył polski ziemniak. * Fundacja Otwarty Dialog Ludmily Kozlovskiej okazała się jeszcze bardziej otwarta na przyjmowanie pieniędzy rosyjskiego i niewiadomego pochodzenia, niż dotąd powszechnie sądzono. * Po Słowacji także na Ukrainie wybory prezydenckie wygrała osoba o nieznanych szerzej poglądach. * Na ekrany kin zawitał jeden z najlepszych w dziejach polskiej produkcji film religijny – poświęcony św. Faustynie „Miłość i Miłosierdzie”. * W wieku 92 lat zmarł Tadeusz Pluciński – na wieki wieków amant. * Wyjaśniono, że zdjęcie czarnej dziury, które w marcu obiegło media i portale społecznościowe na całym świecie, „nie jest zdjęciem czarnej dziury, ponieważ czarnej dziury nie da się sfotografować”.

Maj

Od tej pory, jak będę czytał wyniki meczów, tabelę ligową w „Gazecie Wyborczej”, to będę je również sprawdzał na wszelki wypadek w innych mediach – poinformował premier Mateusz Morawiecki w odpowiedzi na kolejną kłamliwą kampanię koncernu Agora.

Minęło 40 lat od wezwania św. Jana Pawła II: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”. * Z okazji okrągłej rocznicy wyborów 1989 roku, do Sejmu i Senatu zawitali dysydenci z całej Europy Środkowej i Wschodniej. * W odpowiedzi na skierowane na Kościół ataki, profanację obrazu NMP Częstochowskiej, próby postawienia znaku równości pomiędzy pedofilią a Kościołem przez liderów i działaczy tzw. totalnej opozycji, polscy katolicy zamanifestowali potęgę miłości bliźniego. * Nowym Mateuszem Kijowskim stał się Marek Lisiński. Tylko na krócej. * Przy rekordowo wysokiej frekwencji (46%) i zachodnioeuropejskim w końcu poziomie głosów uznanych za nieważne (poniżej 1%), wybory do Parlamentu Europejskiego wygrało PiS (45%) przed Koalicją Europejską (38,5%). * Samozwańczy kandydaci na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej – Manfred Weber i Frans Timmermans – podali tyły. * Polska wygrała przed TSUE spór z KE w sprawie legalności podatków od sklepów wielkopowierzchniowych. * Krakowskie sześcioraczki z epoki 500+ pobiły rekord gdańskich pięcioraczków z czasów Gierka. * Stan liczebny wojsk obrony terytorialnej przekroczył 20 tysięcy żołnierzy. * „W Polsce przygotowano grunt dla działań międzynarodowych grup przestępczych. Minister [finansów] i premier musieli wiedzieć” – przed sejmową komisją ds. wyłudzeń VAT zeznała minister Elżbieta Chojna-Duch. * Ogłoszono, że Katowice staną się stolicą Światowego Forum Miejskiego 2022. * „Na każdym piłkarskim meczu ligowym jest gość, który się nazywa „gniazdowy”. To fenomenalna funkcja, bo ten człowiek stoi pupą do boiska i w ogóle nie ogląda meczu. W ręku trzyma megafon i napieprza, wrzeszczy, śpiewa, polemizuje z trybuną przeciwną. Dzisiaj polscy dziennikarze stali się gniazdowymi. Ten lepszy, kto głośniej wrzeszczy” – podzielił się swoją opinią na temat stanu dziennikarstwa Robert Mazurek. * Instytut Gallupa i Fundacja Knighta poinformowały, że na jednego amerykańskiego dziennikarza o poglądach prawicowych przypada ok. 13 przyznających się do poglądów lewicowych, sytuując tym samym tę profesję wśród najbardziej lewicowych zawodów w USA. * Google wypowiedział wojnę Huawei. * Podliczono, że w ciągu 15 lat swojego członkostwa w UE do unijnego budżetu Polska wpłaciła 53 miliardy euro, otrzymując z niego 163 mld euro. * Niemieckie ministerstwo finansów poinformowało, że wydatki z budżetu centralnego na imigrantów sięgnęły w ub.r. kwoty 23 mld euro. * Z powołaniem na „szkodliwy wpływ na społeczne poczucie bezpieczeństwa”, długość ostrza noża, który można mieć legalnie przy sobie na terytorium RFN, ograniczono do 6 cm. * Na licytację trafił definiujący polskość jako nienormalność esej Donalda Tuska. * Ujawniono, że w nowym Wordzie Microsoftu pojawi się funkcja podkreślająca na czerwono wyrażenia mające naruszać tzw. poprawność polityczną. * Suszę zastąpiły deszcze. * Plastikowej palmie przy rondzie de Gaulle’a w Warszawie wymieniono liście z zielono-zakurzonych na zakurzono-pożółkłe. * Stefan Truszczyński napisał do premier Beaty Szydło list w sprawie Głównego Geologa Kraju, którego następnie odwołano. * Radio WNET tyleż skromnie, co hucznie obeszło decennium swojego istnienia.

Czerwiec

Polski Związek Łowiecki wystąpił z wnioskiem o wpisanie na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO zwyczaju zapewniania sobie powodzenia w łowach przez łapanie młodej kobiety za kolano.

Na szczycie Duda–Trump zapowiedziano więcej Ameryki w Polsce. * „1000 dodatkowych żołnierzy USA za grube miliardy? Przyjrzymy się dokładnie temu porozumieniu” – skomentował zapowiedź stałej obecności amerykańskich wojsk na terytorium RP oraz zakupu samolotów F-35 kandydat opozycji na premiera, Grzegorz Schetyna. * Decyzją zachodnioeuropejskich mocarstw Rosji przywrócone zostało zawieszone po aneksji Krymu prawo głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. * Koalicja państw skupionych wokół Grupy Wyszehradzkiej powstrzymała koalicję Paryża, Berlina i Mad­rytu w bitwie o zachowanie nadrzędnej pozycji Rady Europejskiej, czyli konferencji unijnych premierów przy podejmowaniu najwyższych decyzji w UE. * Poprzez otwarcie naboru do programu 500+ na pierwsze dziecko i skierowanie do Sejmu projektu ustawy o zerowym podatku VAT dla osób poniżej 26 lat, realizacja tzw. Piątki Kaczyńskiego weszła na ostatnią prostą. * Rząd przedyskutował projekt nowelizacji ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, ABW, AW, SKW, SWW, CBA, SG, SOP, PSP, Służby Celno-Skarbowej i Służby Więziennej oraz ich rodzin. * Domagając się informacji na temat „jak partie demokratyczne chcą wygrać nadchodzące wybory”, Obywatele RP zaczęli pikietować warszawskie siedziby partii PO, PSL i .Nowoczesnej. * Ryszard 6 Króli Petru ogłosił swoje pożegnanie z polityką. * Córka dyktatora Jaruzelskiego zapowiedziała swój start w jesiennych wyborach do Senatu. * Światło dnia ujrzały Resortowe dzieci. Biznes. * Dzięki orzeczeniu TSUE okazało się, że nowy, choć już nieaktualny mechanizm emerytalny dla sędziów, którzy karierę zawodową rozpoczęli w latach pięćdziesiątych, jest zgodny z prawem Unii Europejskiej, a sędziów zatrudnionych w wymiarze sprawiedliwości PRL w latach sześćdziesiątych i późniejszych – niezgodny z nim. * Policja błyskawicznie ujęła i poddała przesłuchaniu Jakuba A. podejrzanego o okrutne morderstwo 10-letniej Kristiny z Mrowin na Dolnym Śląsku, co wywołało protest Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie praw Jakuba A. * Władze miasta Gdańska postanowiły obronić Westerplatte przed polskimi władzami. * Kraków i Małopolska otrzymały możliwość organizacji sportowych Igrzysk Europejskich w 2023 roku. * Najdrożej sprzedane dzieło sztuki w historii (450 mln USD) – Zbawiciel Świata Leonarda da Vinci, okazało się zdobić wnętrza 134-metrowego jachtu „Serene” księcia Muhammada ibn Salmana z Arabii Saudyjskiej. * Meblarska firma IKEA pozbawiła pracy Polaka, który przy pomocy cytatu z Pisma Świętego wyraził swoją krytyczną opinię na temat akcji: „Włączenie LGBT+ jest obowiązkiem każdego z nas” [tak w oryg.]. * Silny podziemny wstrząs przypłaciło życiem 3 górników kopalni Murcki-Staszic. * Wśród towarów najchętniej kradzionych w sklepach – na sumę ok. 8 mld złotych rocznie – znalazły się alkohole, sery, mięso, słodycze i konserwy rybne. * Poinformowano, że średnia prędkość ściągania danych przez użytkowników Internetu w Polsce sięgnęła 44 Mb/s. * Na warszawskim Kongresie Poradnict­wa radzono, jak najlepiej radzić. * W Katowicach odbyła się przedwyborcza konwencja programowa PiS. * Minęło 450 lat od zawiązania się unii realnej Polski i Litwy, opartej na zasadzie: wolni z wolnymi, równi z równymi. * Susza objęła 28,09% gruntów ornych. * Dzięki ekologom Warszawę opanowały komary.

Lipiec

Sąd Okręgowy w Warszawie sięgnął po instrument cenzury prewencyjnej, zakazując „Gazecie Polskiej” dystrybucji numeru zawierającego naklejkę o treści „Strefa wolna od ideologii LGBT”.

Rezerwy złota Narodowego Banku Polskiego wzrosły o ponad 100 ton. * Liczba Polaków, których roczny dochód sięgnął ponad milion złotych, przekroczyła 30 tysięcy. * Wynikiem 16 mln zakupionych obligacji skarbowych miesięcznie padł rekord 30-lecia. * Eurostat wyliczył, że w lipcu ceny żywności wzrosły na Słowacji o 0,5%, w Polsce o 0,4%, w Czechach o 0,2%, a na Węgrzech obniżyły się o 0,2%. * PO zawarła przedwyborczy sojusz z PO, PSL z PSL-em, a nowi 3 tenorzy, których ugrupowania cienko piszczą w sondażach, ogłosili zjednoczenie lewicy. * Po .N Ryszarda Petru kolejną niebanalną już w nazwie partią stała się #R Revolution Maxa Kolonko. * „PO i PiS zamieniły się rolami sprzed dekady. Rządzący z PiS są dziś przedstawicielami tego, co stabilne, umiarkowane, dla zwykłych ludzi normalne, a opozycja wchodzi w buty radykałów domagających się nieakceptowanych społecznie rewolucji” – wyjaśnił czytelnikom tygodnika „Sieci” meandry polityki dr Tomasz Żukowski. * Dzięki prezydentowi Białegostoku Truskolaskiemu (PO) zwolennikom genderyzmu udało się w końcu zmierzyć na ulicy z antygenderystami. * „Sędzia na to, że mam podać, ile mam lat, a nie rok urodzenia. Ja więc pytam ludzi na sali, czy ktoś ma kalkulator, to policzę. Sędzia na to, że świadkowi nie wolno prosić osób postronnych o pomoc w zeznaniach” – zrelacjonował szarą rzeczywistość polskiego sądownictwa Wojciech Cejrowski. * Największym przebojem na rynku alkoholi w Polsce okazało się piwo bezalkoholowe (wzrost +77% rok do roku). * Nowo powstała partia Sługa Narodu rozgromiła konkurencję w przyspieszonych wyborach parlamentarnych na Ukrainie. * Alexander Boris de Pfeffel Johnson przeprowadził się na Downing Street 10. * Po 5 latach bojkotu ze strony Jeana-Claude’a Junckera do Warszawy przyjechała nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. * Współzałożyciel firmy Apple Steve Wozniak wezwał Amerykanów do opuszczenia Facebooka i innych internetowych platform, które masowo zbierają wrażliwe dane o swoich użytkownikach. * Wbrew wcześniejszym zapewnieniom okazało się, że pożar, który strawił przed laty magazyny największego na świecie koncernu fonograficznego Universal Music Group, pochłonął m.in. taśmy-matki z nagraniami Louisa Armstronga, Duke’a Ellingtona, Joan Baez, Eltona Johna i Stinga. * Tomasz Kot obiecał pojawić się w Hollywood jako Nikola Tesla. * Z okazji lata za cenę ponad pół miliona złotych miesięcznie parking dla interesantów warszawskiego ratusza zamieniono na drewniano-doniczkową strefę relaksu. * Miasto Lublin zatrudniło stado owiec w charakterze żywych kosiarek trawy. * Młodszy ogniomistrz Adrian Aksamitowski z PSP w Płońsku poinformował, że „został zadysponowany w związku z faktem, że na dachu dwupiętrowego budynku pojawiła się krowa, która dostała się tam po schodach po staranowaniu drzwi pustostanu i właściciel potrzebował pomocy, aby krowę sprowadzić na dół”. * Karel Gott skończył 80 lat. * Archeolodzy odkryli, że biblijni Filistyni byli Europejczykami przybyłymi do Palestyny w XII wieku p.n.e. * 35 lat od premiery filmu Seksmisja światowe media poinformowały, że w rolę agenta 007 wcieli się czarnoskóra piękność Lashana Lynch. * Po raz 75 Polacy oddali hołd warszawskim powstańcom.

Sierpień

Okazało się, że wspierająca wysiłki prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego we wprowadzeniu karty LGBT+ w Warszawie Jolanta Lange to Jolanta Gontarczyk – oficer SB, która wraz z mężem inwigilowała – najprawdopodobniej otrutego przez SB – założyciela ruchu Światło-Życie ks. Franciszka Blachnickiego.

„Jeżeli ktokolwiek wątpi, że przeznaczeniem każdego narodu jest wolność, wystarczy, że spojrzy w kierunku Polski. Zobaczy wtedy ludzi, którzy ukochali wolność. Odwaga i wiara Polaków prowadziła ich naprzód. Udowodniliście światu, że tam, gdzie jest Duch Boży, tam jest też wolność” – powiedział wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence podczas obchodów 80 rocznicy wybuchu II wojny światowej. * „Ameryka to najbogatszy kraj Trzeciego Świata” zauważył tego samego dnia portal Onet.pl * W dniu, kiedy po wizycie na Festiwalu Wagnerowskim w Bayreuth kanclerz Angela Merkel wraz z małżonkiem udali się służbowym śmigłowcem na urlop do włoskiej Adygi, z uwagi na loty służbowym samolotem z rodziną oraz posłami na pokładzie do dymisji podał się marszałek Sejmu Marek Kuchciński. * Z funkcji wiceministra sprawiedliwości odszedł oskarżany o skierowany w sędziów hejt sędzia Łukasz Piebiak. * Po tym, jak Sąd Najwyższy zaczął kwestionować legalność wyboru Krajowej Rady Sądownictwa, KRS w Trybunale Konstytucyjnym zakwestionowała legalność wyboru sędziów Sądu Najwyższego. * Radni PO sprzeciwili się nadaniu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu tytułu honorowego obywatela Gdańska. * „Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa, która zatruwa serca i umysły” – powiedział podczas homilii metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, którego non possumus spotkało się z poparciem m.in. przewodniczących episkopatów Austrii, Czech, Słowacji i Węgier. * „Der Tagesspiegel” opublikował statystyki, według których stanowiący 11,5% mieszkańców Niemiec imigranci popełniają 34,5% przestępstw, w tym 43% wszystkich zabójstw oraz 71% kradzieży kieszonkowych. * W Brukseli zwolennicy wegańskiej diety zaprotestowali przeciwko planom odebrania prawa do używania nazwy ‘burger’ wyrobom roślinnego pochodzenia. * Operator elektrowni atomowej w Fukushimie potwierdził, że w 960 zbiornikach przechowuje obecnie 1,15 mln ton skażonej radioaktywnie wody, której w żaden sposób nie udaje się dezaktywować i której zapasy rosną w tempie 170 ton dziennie. * Na skutek zbudowanego wbrew prawu grawitacji systemu dostarczania nieczystości do oczyszczalni ścieków Czajka, Warszawa zaczęła zanieczyszczać Królową polskich rzek w tempie 3 ton ścieków na sekundę. * Generał Zygmunt Berling rozstał się z cokołem. * Doskonale prosperujące zarówno przed, jak i po 1989 roku zakłady Zelmer upadły w 6. roku po ich przejęciu ich przez niemiecki koncern Bosch und Siemens. * Niemieckiej gospodarce zajrzała w oczy recesja. * Od uderzenia pioruna zginęło w Tatrach 5 osób, a kilkadziesiąt dalszych zostało rannych. * Amerykański grzyb złotak wysmukły zaczął opanowywać lasy północnej Polski. * Decyzją Sejmu Polacy do 26 roku życia przestali płacić podatek dochodowy. * Premier, a zarazem minister finansów Mateusz Morawiecki zapowiedział zrównoważenie budżetu państwa. * W mieście Lohr am Main w Bawarii odnaleziono płytę nagrobną zmarłej ponad 200 lat temu Marii von Erthal – bajkowej Królewny Śnieżki.

Wrzesień

Po trzyletnim procesie Komisja Europejska przegrała z Polską proces w sprawie konieczności otwarcia biegnącej przez RFN lądowej odnogi gazociągu Nord Stream (OPAL) na gaz innego pochodzenia niż rosyjski.

Jacek Bromski zarzucił cenzorskie praktyki TVP. TVP reżyserowi – stosowanie autocenzury. A jury Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni postanowiło nie przyznać produkcji Solid Gold żadnej z licznych nagród, które w większości trafiły na ręce autorów filmów Obywatel Jones Agnieszki Holland oraz Ikar. Legenda Mietka Kosza Macieja Pieprzycy. * Dzięki zaangażowaniu rządu i wojska miliony ton ścieków przestały płynąć z Warszawy do Wisły i Bałtyku. * Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się zwolnić z tajemnicy służbowej generałowej Magdaleny Fitas-Dukaczewskiej, zaufanej tłumaczki z języka rosyjskiego premiera Donalda Tuska. * Krajowa Rada Sądownictwa poinformowała, że liczba skarg obywateli na pracę sędziów dalej rosła i wzrosła w ub.r. do poziomu ponad 8 tysięcy. * Pod hasłem: Czyń dobro – donoś Google rozpoczęło akcję reklamową aplikacji, która ułatwia utrwalanie i przesyłanie na policję wydarzeń o potencjalnie przestępczym charakterze. * Ministrowie spraw wewnętrznych Francji, Niemiec, Włoch, Malty i Finlandii uzgodnili mechanizm podziału migrantów przedostających się do Europy przez Morze Śródziemne, wyrażając przekonanie, że „jeszcze w październiku dołączą do programu pozostałe państwa UE”. * W związku z rządowym Programem walki ze stereotypami związanymi z płcią w dziecięcym świecie, do francuskich sklepów trafiły „neutralne płciowo” lalki Barbie. * 30 tysięcy ludzi podpisało list w obronie prof. Aleksandra Nalaskowskiego, który po swoim prasowym felietonie wymierzonym w ruch LGBT otrzymał 3-miesięczny zakaz wykonywania zawodu na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. * Tylko jeden poseł Platformy Obywatelskiej podniósł w Sejmie rękę za ustawą wprowadzającą konieczność ujawniania przez najważniejszych urzędników państwowych także majątku swoich żon i dzieci. * Obowiązek tworzenia przez kierowców tzw. korytarza życia oraz jazdy na suwak stał się formalnym nakazem. * „Nic – poza nadzwyczajnymi okolicznościami – nie usprawiedliwia nieobecności katolików w sprawach publicznych. (…) Między katolikami mogą istnieć różnice poglądów, ale pluralizm nie może oznaczać moralnego relatywizmu” – napisali polscy biskupi w kontekście najbliższych wyborów parlamentarnych. * Chciałoby się powiedzieć: spieszmy się poznawać programy Platformy Obywatelskiej – tak szybko się zmieniają. Zmieniają się w takim tempie, że nawet ich autorzy czy liderzy nie są w stanie zapamiętać, co obiecywali jeszcze parę tygodni temu – skomentował dziennik „Rzeczpospolita” problemy przywódców Platformy Obywatelskiej z przypominaniem sobie własnych obietnic wyborczych. * Jabłka i ziemniaki w górę, ale pietruszka mocno tanieje – podała PAP. * Do mieszkania na Mokotowie przez otwarte okno wleciała papuga z nogą w gipsie – poinformował insp. Jerzy Jabraszko z referatu prasowego warszawskiej straży miejskiej. * W mistrzostwach Europy siatkarze sięgnęli po brąz. * Odeszli od nas: polski orzeł Kornel Morawiecki oraz Jan Kobuszewski, aktor. * Po dwudziestoletniej przerwie dochody ze sprzedaży winylowych płyt gramofonowych w USA wyprzedziły te pochodzące ze sprzedaży CD. * Kontakty z Rosjanami, mające służyć jako argument dla impeachmentu prezydenta Donalda Trumpa, zostały zastąpione jego kontaktami z Ukraińcami. * 13 października zakończy się ponad 4-letnia permanentna kampania wyborcza w Polsce. Albo i nie.

Październik

Naukowcy z NASA poinformowali, że tzw. dziura ozonowa, odpowiednik CO2 w XX wieku, gwałtownie się kurczy. Najprawdopodobniej z tych samych powodów, z których powstała. Nieznanych.

W meczu: Prawo i Sprawiedliwość kontra reszta świata, wybory parlamentarne rozstrzygnął na swoją korzyść PiS, zdobywając 8 mln głosów, co przełożyło się na 235 mandatów w Sejmie i 48 mandatów w Senacie. * Do Sejmu dostała się też postkomunistyczna SLD wraz z przybudówkami (49 mandatów) oraz narodowo-liberalna Konfederacja (11 mandatów). * W skali kraju bastionami opozycji okazały się wielkie miasta, województwo pomorskie i lubuskie oraz zakłady karne, gdzie PiS odnotował wynik od 14% (Wrocław) po zaledwie 8,5% (Warszawa-Białołęka). * Przy okazji Donald Tusk ogłosił, że nie będzie kandydował w zbliżających się wyborach prezydenckich. * Przy okazji Państwowa Komisja Wyborcza sama sobie pogratulowała tempa policzenia głosów – zwyczajowo już najdłuższego w całej UE. * Autogratulacje złożyła sobie też policja za akcję Znicz, podczas której 6 tysięcy zaangażowanych w wielodniowe kontrole drogowe na terenie całego kraju policjantów nie zatrzymało ani jednego kierowcy będącego pod wpływem środków odurzających innych niż alkohol. * Ustami papieża Kościół zapowiedział, że uznaje świętość Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego. * Czołowi redaktorzy „Gazety Wyborczej” zaczęli występować w arabskiej telewizji Al Jazeera. * Olga Tokarczuk, wychowanka Wisławy Szymborskiej, otrzymała literackiego Nobla. * Poświęcony św. Faustynie polski film Miłość i Miłosierdzie wszedł na ekrany 800 amerykańskich kin, bijąc frekwencyjne rekordy. * Uchylający tajemnice przemysłu aborcyjnego w USA film Nieplanowane trafił na srebrne płótno w Polsce. * 50 tysięcy Czechów pożegnało w katedrze św. Wita w Pradze Karela Gotta – malarza i piosenkarza. * Zmarł prof. Jan Szyszko, który Greenpeace się nie kłaniał. * Poinformowano, że po łapówkę w wysokości 200 tys. złotych burmistrz dzielnicy Warszawa-Włochy udał się autem marki Maserati (TVP), Škodą (TVN), Lamborghini (Polsat). * Miasto Kielce zaczęło inwestować w 6-kolorowe tzw. tęczowe ławeczki. * Patriotyczna akcja „Szkoła pamięta”, w ramach której miejsca narodowej pamięci odwiedziło 1,3 mln uczniów oraz 108 tys. nauczycieli, pokrzyżowała plany organizatorom tęczowego piątku. * Na wez­wanie ZNP nauczyciele przystąpili do strajku włoskiego. Podobno. * Prezydent Wołodymyr Zełenski rozpoczął wojnę o pokój na rubieżach Ukrainy. * Wojska tureckie wkroczyły do Syrii. * Po Singapurczykach także Libańczycy i Katalończycy wyszli masowo na ulice protestować. * Z powołaniem na problemy finansowe izraelska dyplomacja zamknęła własne placówki dyplomatyczne. * Wlk. Brytania ogłosiła referendum w sprawie brexitu w formule przyspieszonych wyborów parlamentarnych. * UE pogrążyła się w sporach dot. składu nowej Komisji Europejskiej. * Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu ogłosił, że Polska – która obiecała, ale nie przyjęła; Czechy, które nie obiecały, ale przyjęły, oraz Węgry – które ani nie obiecały, ani nie przyjęły uchodźców i imigrantów w ramach tzw. programu relokacji – złamały unijne prawo. * Podczas wykładów w Akademii Policyjnej w Helsinkach ujawniono, że 93% gwałtów na kobietach popełnionych w Finlandii mają na sumieniu muzułmanie, którzy stanowią 2,8% ludności kraju. * Eurostat policzył, że spośród krajów UE w ciągu ostatniego dziesięciolecia w globalnym handlu najszybciej rósł udział firm z Irlandii (+58%), Rumunii (+38%) i Polski (+26%), a największy spadek odnotowały: Włochy (–20%), W. Brytania i Francja (po –15%). * Z dniem 11 listopada 2019 roku Polacy otrzymali możliwość podróżowania do USA bez wizy.

Listopad

Według statystyk Eurostatu polskie domy i ulice okazały się 48 razy bezpieczniejsze niż w W. Brytanii i 37 razy bezpieczniejsze niż w Szwecji pod względem liczby popełnianych na kobietach gwałtów.

„Dreszcz mnie przeszedł, gdy przechodziliśmy pod Ostrą Bramą za trumnami Powstańców Styczniowych w szpalerze polskich i litewskich żołnierzy. Miałem łzy w oczach, gdy polskie komendy wojskowe i salwa honorowa wstrząsnęły cmentarzem na Rossie” – wyznał prezydent Andrzej Duda, który wziął udział w pogrzebie długo ukrywanych przez Górę Zamkową w Wilnie ziemskich pozostałości dwóch dziesiątków Powstańców. * Sejm po raz kolejny premierem ustanowił Mateusza Morawieckiego, a marszałkiem Sejmu – Elżbietę Witek. * Nowo wybrany marszałek Tomasz Grodzki (PO) pochwalił się, że udało mu się osobiście odpowiedzieć na wszystkie 7 tysięcy sms-owych gratulacji; zapowiedział nastanie „aktywnego Senatu”, po czy ogłosił miesięczną przerwę w posiedzeniach izby wyższej. * Kolejny prezes NIK zaczął mieć kłopoty z prawem. * Szymon Hołownia porzucił program „Mam talent” i ogłosił się kandydatem na prezydenta Polski. * W swoim pierwszym wystąpieniu w charakterze przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk skrytykował „populistów i manipulatorów”, siebie samego przedstawiając jako „człowieka zwięzłego, konkretnego i szczerego. Czasami zbyt szczerego”. * Sądy zaczęły przywracać przywileje emerytalne byłym pracownikom Służby Bezpieczeństwa. * Sędzia Kamil Zaradkiewicz opublikował wstępną listę 747 czynnych w zawodzie sędziów nominowanych przez Radę Państwa PRL. * Ujawniono, że koncern Agora w III kwartale br. odnotował dochody w wysokości 293 mln złotych (+13% rok do roku). * Założona decyzją króla Polski i elektora Saksonii Augusta II Mocnego jako Królewsko-Polska i Elektorsko-Saska Manufaktura Porcelany w Miśni stanęła na progu bankructwa. * Po 7 latach oczekiwań, na listę leków refundowanych trafiły przeciwcukrzycowe leki flozyny, które mają zdolność wydalania cukru wraz z moczem. * Zapowiedziano, że PKP przewiezie rekordowe 45 mln osób w br. * Polscy licealiści zajęli 10 miejsce na świecie w testach wiedzy PISA. * W warszawskim Hard Rock Cafe odbyła się prezentacja pierwszego motocykla Harley-Davidson z motorem na prąd. * W Wenecji pojawiło się jeszcze więcej wody niż zwykle. * Kolejne przedterminowe wybory parlamentarne w Hiszpanii zakończyły się patem, podobnie jak wybory w W. Brytanii, których wyniki z czasem dopiero okażą się – lub nie – drugim referendum w sprawie brexitu. * Niemiecki minister finansów zapowiedział możliwość odebrania dofinansowania wszystkim męskim chórom, które nie przyjmą w swoje szeregi kobiet oraz osób LGBT-pozytywnych. * Francję ogarnęła gorączka strajków. *„Polak pije od czasu do czasu dużo, żeby się upić. Francuz pije po trochu, ale stale, z obawy, aby nie wytrzeźwieć” – poinformował w korespondencji z Paryża Piotr Witt. * Raportem zarzucającym Polakom najsilniejszy na świecie antysemityzm Liga Przeciw Zniesławieniom ADL postanowiła zniesławić Polskę. * Zmarł Władimir Bukowski, potomek zesłanego na Sybir w 1831 roku polskiego powstańca, miłośnik wolności, zwalczany do swoich ostatnich dni przez rosyjskie służby jawne, tajne i dwupłciowe. * W sprawie pokoju na Wschodzie spotkali się prezydenci Rosji i Ukrainy, aby spotkać się ponownie wiosną. * Ursula von der Leyen stała się przewodniczącą Komisji Europejskiej. * W trzecim roku procesu rozwodowego Marka Dużyńskiego z Marylą Rodowicz ten pierwszy kazał odholować auto tej drugiej. * Firma Boeing zdecydowała się na odejście od w pełni zautomatyzowanego przed 6 laty montażu kadłubów swoich samolotów i powrót do pracy mechaników, którym automaty mają odtąd „jedynie pomagać”. * W obrocie wokół centrum naszej galaktyki Ziemia wraz z układem planetarnym dotarła do miejsca, w którym znajdowała się w epoce triasu – erze dinozaurów.

„Telegraf” Macieja Drzazgi z całego roku 2019 znajduje się na ss. 10-11 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

„Telegraf” Macieja Drzazgi z całego roku 2019 znajduje się na ss. 10-11 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Polak pije od czasu do czasu dużo, aby się upić, Francuz zaś pije po trochu, lecz stale, z obawy, aby nie wytrzeźwieć

Od czasu opublikowania przed paru laty statystyk WHO porzekadło „pijany jak Polak” można zaliczyć do obsoletów. Polacy spadli na 9 miejsce w rankingach światowych spożycia alkoholu.

Piotr Witt

Pierwsze zajęli Francuzi, ustępując po pewnym czasie tylko Litwinom. Polak pije od czasu do czasu dużo, aby się upić, Francuz zaś pije po trochu, lecz stale, z obawy, aby nie wytrzeźwieć. Przed obiadem – obowiązkowy apero – aperitif z białego wina, do obiadu, ma się rozumieć, ćwiartka albo lepiej pół czerwonego, zakończone kieliszkiem mocnego alkoholu po deserze na dobre trawienie. Po południu – szczęśliwa pora – już tylko piwo (dla młodzieży) albo whisky dla dorosłych. Dopiero do kolacji można naprawdę się napić. Nazajutrz do śniadania klin – białe na drewnianą mordę – gueule de bois, jak się tutaj obrazowo nazywa kaca.

„Święty Marcin pije wino, wodę pozostawia młynom” – mówi stare porzekadło. Patron Turenii pijał zapewne z umiarem; jakżeby inaczej doczekał się kanonizacji. Ale święci nie rodzą się na kamieniu. Narodowa choroba Francuzów, cirrhose – marskość wątroby – pochodzi ze stałego nadużycia alkoholu.

Rząd stoi w niemożliwej pozycji: jak wieloręczna, hinduska bogini Kali jednymi rękami niszczy to, co zbudował innymi. Popiera winiarstwo, którego dochody stanowią poważną pozycję w budżecie, ale zarazem odmawia od picia, propaguje wstrzemięźliwość, gdyż leczenie alkoholizmu, zwłaszcza marskości wątroby, znacznie budżet państwa uszczupla. (…)

W miarę zaniku tradycji na świecie, francuskie picie ewoluuje jednak i jakby maleje. W tym czasie wzrasta na naszej nudnej gałce liczba ludności i proporcjonalnie – popyt. Nie tylko Amerykanie i Anglicy, ale także Chińczycy, Hindusi, Żydzi i Polacy chcieliby się napić francuskiego wina. Nawet muzułmanie – w tajemnicy przed sąsiadami. Winogrodnicy francuscy nie mogą podołać zamówieniom. Poszukiwany na rynkach światowych okręg Cote du Rhone poradził sobie – jak o tym doniosła prasa przed trzema laty – zakupując 36 000 ton cukru; zapewne nie do słodzenia kawy, dzięki czemu pijacy na całym świecie znowu, jak co roku, mogli w listopadowy czwartek świętować nadejście nowego beaujolais (w tym roku – 21 listopada).

Świat łaknie przede wszystkim bordo. Bordo – bordo nierówne. Od czego zależą różnice smaku, nikt tego nie wie – mówi się o alchemii wina. Oprócz alchemii jest także chemia. Od czasu wynalezienia przed kilku laty substancji chemicznej o smaku bordo pewne etykietki (nie powiem które) cieszą się na świecie rosnącym popytem i osiągają przyzwoite ceny jako kwintesencja smaku.

(…) Mimo tak ogromnego sukcesu uprawcy zrzeszeni w Federacji Wielkich win Bordeaux (FGVB) zmusili do dymisji swego prezydenta Hervé Grandeau, którego wybrali w lecie 75 procentami głosów. Nie przeszkodziło im wówczas skazanie kandydata cztery dni wcześniej na pół roku więzienia z zawieszeniem za fałszowanie etykiet. Między 2010 i 2014 rokiem, według lokalnego dziennika „Sud Ouest”, Grandeau z bratem sfałszowali prawie 600 000 litrów wina.

Czy dymisja prezesa oznacza moralizację zawodu? Nie antycypujmy. W ostatnim tygodniu października Wielka Rada win Bordeaux wybrała jednomyślnie na prezydenta wielkie nazwisko lokalne. Hubert de Bouard, współwłaściciel słynnego Chateau Angelus – jednego z najlepszych win Francji (200–400 euro butelka) – zaleca się podobnym atutem wyborczym jak jego poprzednik – przeciwko niemu też wszczęto dochodzenie. (…)

Tymczasem pod bokiem wyrasta coraz silniejsza konkurencja. Białe wina produkowane w Sandomierskiem i okolicach Zielonej Góry, zdaniem redaktora Jana Bogatki nie ustępują reńskim i mozelskim. A on się na tym zna!

Felieton „Wino od święta i na co dzień” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w grudniowym „Kurierze WNET” nr 66/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Felieton Piotra Witta pt. „Wino od święta i na co dzień” na s. 3 „Wolna Europa” grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W Czechosłowacji komunizm upadł w 10 dni, ale ludzi osądzonych za to, co zrobili w jego imieniu, było bardzo mało

O upadku komunizmu w Czechosłowacji w 1989 roku, czego 30 rocznica przypadła w listopadzie i grudniu br., z wybitnym czeskim historykiem i politologiem Petrem Kourą rozmawia Grzegorz Kita.

Grzegorz Kita, Petr Koura

Trzydzieści lat temu miał Pan 11 lat. Pamięta Pan ten czas? Co stało się wtedy w Pana ojczyźnie?

Oczywiście, że ten czas pamiętam, tak samo jak reżim komunistyczny i jego atmosferę. Nie zapomnę na przykład tego, że w trzeciej klasie dostałem piątkę (najgorszą ocenę) za to, że w zeszycie nie miałem obrazka z Leninem.

19 listopada 1989 roku w kościele podpisałem list protestacyjny do ówczesnego premiera Adamca, w sprawie użycia przemocy przeciwko studentom protestującym w centrum Pragi, na Alei Narodowej. Ten protest napisał dyrygent kościelnego chóru, w którym śpiewała moja matka. Był to mój pierwszy polityczny czyn w życiu. Upadek systemu komunistycznego obserwowałem z wielkim zainteresowaniem i mam odczucie, że w moim przypadku to wydarzenie było końcem „beztroskiego dzieciństwa“.

Reżim komunistyczny w Czechosłowacji w listopadzie 1989 roku pewnie trzymał się u władzy. Chyba nic nie zapowiadało, że ją tak szybko straci?

Myślę, że zapowiadało. Ludzi na demonstracjach w ciągu całego roku 1989 przybywało. Niezadowolenie z reżimu narastało i wzrastała ilość osób gotowych aktywnie występować przeciw niemu, czego ceną były represje. Pokazała to petycja „Nekolik vet“ (Kilka zadań), którą podpisało 40 000 ludzi. Przeżyłem to w moim powiatowym mieście Klatovy. W wrześniu 1989 roku przyjechał do nas z Pragi cały sztab czechosłowackiej telewizji. Mieli nakręcić materiał o naszym szkolnym klubie szachowym. Dyrektorka szkoły, aktywna komunistka, zażądała, aby klub był prezentowany jako część organizacji „Pionier”, która miała za zadanie wychowywać dzieci w duchu komunizmu. Jednak mimo wielkiego niezadowolenia „towarzyszki dyrektorki“, nasz Klub Szachowy odmówił przedstawienia się jako część „Pioniera”. Ona sama pół roku później dyrektorką naszej szkoły już nie była. (…)

Usłyszałem kiedyś od znajomych Czechów takie stwierdzenie „U was komunizm padał 10 lat. Na Węgrzech 10 miesięcy. W NRD 10 tygodni, natomiast w Czechosłowacji 10 dni”. Na ile to jest zgodne z faktami?

Mówiąc w skrócie, jest to bon mot, ale prawdziwy. Komunizm w Czechosłowacji skutecznie upadł w przeciągu kilku dni. Już 27 listopada, po wydarzeniach w Alei Narodowej, 75 procent pracujących obywateli wyraziło swoje niezadowolenie, uczestnicząc w strajku generalnym. A to, że 29 grudnia stanie się prezydentem państwa (wtedy jeszcze komunistycznego) Vaclav Havel, wtedy, 17 listopada, mało kto przewidywał. (…)

Jak z perspektywy tych 30 lat wygląda rozliczenie z komunizmem? Udało się Wam rozliczyć ludzi odpowiedzialnych za krzywdy, które wyrządzili po przewrocie w 1948 roku?

Niestety rozliczyć się z komunizmem w naszym kraju się nie udało. Ludzi osądzonych za to, co zrobili w imieniu systemu komunistycznego, według mnie było bardzo mało. Myślę, że skutki tego niewystarczającego rozliczenia z minionym system odczuwamy do dziś.

Petr Koura, ur. 10 sierpnia 1978 roku, jest wybitnym czeskim historykiem i politologiem. Tematem jego prac badawczych jest XX wiek, głównie okres Protektoratu Czech i Moraw, a także okres realnego socjalizmu w Czechosłowacji. Oprócz książek przygotowuje filmy dokumentalne i audycje radiowe. Jest laureatem wielu nagród i odznaczeń. Obecnie pracuje nad projektem „Muzeum XX Wieku w Pradze”, które – jak stwierdził – będzie brało wzorce w swoim wystroju i działalności m.in z warszawskiego Muzeum Powstania Warszawskiego.

Cały wywiad Grzegorza Kity z Petrem Kourą pt. „Upadł szybko, ale pozostał nierozliczony” znajduje się na s. 4 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Wywiad Grzegorza Kity z Petrem Kourą pt. „Upadł szybko, ale pozostał nierozliczony” na s. 4 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Do dziś nie ukarano sprawców zabójstwa Jarosława Ziętary. Jest to jedyne morderstwo dziennikarza w Polsce po 1989 roku

W latach 90. każdy, kto cieszył się wsparciem służb, zarabiał i bardzo szybko się bogacił. Ci, którzy odważyli się choćby zauważyć nieprawidłowości, byli narażeni na prawdziwe niebezpieczeństwo.

„Proces ochroniarzy” to potoczne sformułowanie odnoszące się do toczącej się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu sprawy, w której oskarżonymi są dwaj byli ochroniarze nieistniejącego obecnie poznańskiego holdingu Elektromis. Mirosława R. ps. Ryba i Dariusza L. ps. Lala obwinia się o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary.

Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy. Rozprawy trwają od stycznia br., a kolejne zaplanowano już na cztery pierwsze miesiące 2020 roku. W sumie odbyło się 15 posiedzeń. Dwukrotnie sąd wyłączył jawność, a jedną rozprawę odwołano.

Zeznawało ponad dwudziestu świadków. Wezwanych osób było więcej, jednak z różnych powodów nie zgłosili, a wśród nieobecnych należy wymienić twórcę Elektromisu Mariusza Ś. Wszystkie rozprawy śledzą dziennikarze z poznańskich mediów, obserwatorem jest również Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Adwokat oskarżonych, Wiesław Michalski, zwracał się do sądu o wyłączenie jawności sprawy dowodząc, że świadkowie zeznający w tej sprawie przyznają, że wiedzę o niej czerpią z mediów. Zdaniem mecenasa informacje zawarte w relacjach dziennikarzy opatrzone są dodatkowo komentarzami autorów, a to może mieć wpływ na zeznania świadków. Ponadto dwóch poznańskich dziennikarzy, również na wniosek obrony, miało zasilić listę świadków. Skutkowałoby to tym, że do momentu przesłuchania ich przed sądem nie mogliby oni obserwować rozpraw, a tym samym informować o nich opinii publicznej. W takiej sytuacji znalazł się red. Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 27 lat walczy o wyjaśnienie tej straszliwej zbrodni. Kaźmierczak został wezwany jako świadek dopiero w kwietniu 2019 r. i do tego czasu nie mógł uczestniczyć w rozprawach.

W tym miejscu warto potwierdzić, że w zdecydowanej większości świadkowie, pytani przez sędziego Sławomira Szymańskiego, skąd znają sprawę Ziętary, przyznają, że głównie z mediów. Tylko jeden świadek stanowczo stwierdził, że nic o śmierci dziennikarza nie wie i nigdy o niej nie słyszał. Był to 78-letni Walerian P., który wyjechał z Polski już w 1963 roku, mieszka w Niemczech, a do Polski przyjeżdża głównie w interesach. Był związany z polskimi firmami odzieżowymi, z których większość już nie istnieje, ale on sam do dziś związany jest z branżą tekstylną.

Tu warto dopowiedzieć, że według poznańskich mediów, Walerian P. był bohaterem artykułu autorstwa zamordowanego dziennikarza, który ukazał się na łamach tygodnika „Wprost” na początku lat 90. (…) Wspomniany tekst, jak donoszą poznańskie media, zahaczał o interesy służb specjalnych i świadek miał zabiegać o sprostowanie, które ostatecznie ukazało się w tygodniku, zredagowane pod nieobecność Ziętary i bez jego wiedzy. Jarosław Ziętara odszedł z redakcji.

Zbrodnia

Ponad 27 lat temu, 1 września 1992 roku przed dziewiątą rano, wyszedł ze swojego mieszkania na ulicy Kolejowej, na poznańskim Łazarzu 24-letni dziennikarz Jarosław Ziętara. Wyszedł do pracy, do redakcji w ówczesnej „Gazecie Poznańskiej”. Dystans niecałych 2 km miał pokonać pieszo. Tego dnia jednak nie dotarł do pracy. Do dziś nie odnaleziono ciała mężczyzny. W roku 1999 został sądownie uznany za zmarłego. Jego symboliczny grób znajduje się w Bydgoszczy. Rodzice Jarka, pomimo ogromnego zaangażowania przede wszystkim jego ojca, zmarli, nie doczekawszy się informacji o synu.

Jest to jedyne morderstwo dziennikarza w Polsce po 1989 roku. Śmierć Ziętary miała związek z jego pracą dziennikarską, pomimo młodego wieku i kilkuletniego dopiero stażu w zawodzie. Pytanie o morderców i zleceniodawców tej zbrodni to jednak nie wszystko. Jarosława Ziętarę uprowadzono 1 września, a według świadka w procesie zamordowano go dopiero po trzech dniach. Trzy dni od porwania do śmierci to bardzo dużo czasu. Komu i po co były one potrzebne? A może była szansa na uratowanie dziennikarza? Czy rzeczywiście zabicie młodego człowieka, znęcanie się nad nim było jedynym sposobem, by uratować czyjeś interesy? W listopadzie br. Prokuratura Krajowa, Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie podała, że umorzyła postępowanie w sprawie zabójstwa Ziętary wobec niewykrycia sprawców. Innymi słowy, nie można postawić zarzutu morderstwa, bo człowiek, który zadał śmiertelny cios Jarkowi, nie żyje. Miał to być rosyjskojęzyczny gangster. Śledczy umorzyli również postępowanie wobec nieżyjącego ochroniarza Elektromisu Romana K.

Równolegle od 2016 roku toczy się proces przeciwko Aleksandrowi G., byłemu senatorowi oraz twórcy pierwszych kantorów w Polsce. W Sądzie Okręgowym w Poznaniu zarzuca się Aleksandrowi G. podżeganie do zabójstwa dziennikarza i te rozprawy również zostaną wznowione w styczniu 2020 roku. (…)

Proces ochroniarzy to nie tylko historia tragicznych losów poznańskiego dziennikarza, ale swoista kronika współpracy esbeków, milicjantów, zomowców, ormowców, a także prokuratorów z cinkciarzami, kierowcami przywożącymi towary z zagranicy, mechanikami czy blacharzami samochodowymi itp., których dotknęły zmiany 1989 roku. Część funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, która albo została zweryfikowana negatywnie, albo w ogóle nie poddała się weryfikacji, zaczęła tworzyć firmy ochroniarskie. Inni podjęli współpracę z holdingiem Elektromis, a ich błyskotliwe, często bardzo krótkie kariery zawodowe wybrzmiewają na sali sądowej. Pomimo braku kwalifikacji obejmowali znaczące funkcje w firmie, a po kilku latach bywało, że trafiali do więzienia, ale za sprawy niekoniecznie związane z działalnością holdingu. Powstające w latach 90. firmy ochroniarskie zasilili dodatkowo młodzi sportowcy trenujący wszelkiej maści sztuki walki – od klasycznego boksu przez judo po kickboxing – w klubach dawnej Milicji Obywatelskiej, a po 1989 roku – Policji.

Zeznania świadków procesu ochroniarzy pokazują jak na dłoni, że w latach 90. każdy, kto cieszył się wsparciem służb, zarabiał i bardzo szybko się bogacił. Ci, którzy odważyli się choćby zauważyć nieprawidłowości, byli narażeni na prawdziwe niebezpieczeństwo. Jarosław Ziętara starał się dokumentować i obnażać nielegalne interesy okresu transformacji ustrojowej Polski. Został – według prokuratury – uprowadzony i zamordowany.

[Z] otoczenia oskarżonych w obu procesach płyną sugestie, że Jarosław Ziętara być może żyje, tylko zmienił tożsamość. Jednak ten wątek został wykluczony i nie ma mowy, by dziennikarz żył i przez 27 lat nie dał znaku życia bliskim. Ponadto siedem osób związanych ze sprawą Ziętary poniosło gwałtowną śmierć w zagadkowych okolicznościach.

Ta pamiętna, tajemnicza i tragiczna sprawa wciąż pozostaje otwarta. Temida wydaje się nie tylko ślepa, ale i bezradna. Mimo wszystko pokrzepiająca jest świadomość, że są ludzie, którzy mimo upływu lat mają nadzieję i determinację w dążeniu do sprawiedliwości. Przed nami kolejne procesy. Wciąż istnieje szansa na poznanie prawdy.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Proces ochroniarzy – podsumowanie roku 2019” znajduje się na s. 4 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Proces ochroniarzy – podsumowanie roku 2019” na s. 4 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Każda wątpliwość rzutuje na całe Prawo i Sprawiedliwość i jest powodem formułowania zarzutów funkcjonujących publicznie

Antoni Macierewicz – Marszałek Senior, były minister, likwidator WSI – rozmawia z Krzysztofem Skowrońskim o interesujących opinię publiczną w Polsce aktualnych sprawach polskich i międzynarodowych.

Krzysztof Skowroński
Antoni Macierewicz

Co Pan Marszałek myśli o sprawie Mariana Banasia?

Bardzo trudna sprawa, niewątpliwie związana z oceną postaci pana Mariana Banasia, która powinna być dużo bardziej wnikliwa niż, jak się okazało, została dokonana. A także z ciągle niezakończonym postępowaniem, które może dopiero pokazać, na ile słuszne są zarzuty, które są publicznie formułowane, ale nie mają na razie znanego publicznie udokumentowania przez służby wymiaru sprawiedliwości czy przez sądy. Z punktu widzenia pewnych standardów, jakie PiS przyjmuje, byłoby lepiej, gdyby pan prezes NIK podał się do dymisji. Każda wątpliwość bowiem rzutuje na całe Prawo i Sprawiedliwość i jest przyczyną formułowania zarzutów, często niesprawiedliwych, ale funkcjonujących publicznie. W związku z tym czekamy na rozstrzygnięcie będące wynikiem prac CBA. I wtedy dopiero będę gotów ocenić tę sytuację. Na razie pan Banaś pełni swoje obowiązki.

Jest domniemanie, że w tej sprawie istnieje drugie dno i ludzie poszukują tego drugiego dna.

To prawda. Różni ludzie doszukują się różnych wyjaśnień czy też różnych podtekstów całej tej sprawy. Ale trudno publicznie mówić o podtekstach, które nie są udokumentowane, a są jedynie domysłami. Plotki to nie jest moja specjalność. (…)

Zakończył się niedawno szczyt NATO w Londynie. Podczas przygotowań do tego szczytu krążyły informacje o kryzysie w NATO. Teraz opinii publicznej wydaje się, że kryzysu nie ma. Jak Pan przewiduje, co zdarzy się po Londynie?

Przez dwa tygodnie, które poprzedzały szczyt NATO, mieliśmy do czynienia z próbą przedstawienia NATO jako organizacji, która już się właściwie rozpadła albo się rozpada i za chwileczkę jej nie będzie. Polska zostanie sama. Nie wiadomo, po co do tego NATO weszliśmy. Stany Zjednoczone są izolowane, wyeliminowane. Pan Donald Trump jest człowiekiem nieodpowiedzialnym itd., itp. To taka klasyczna rosyjska narracja, chociaż sygnowana czasami przez prasę w Stanach Zjednoczonych czy w Niemczech. No i w dużym stopniu niestety w Polsce. Wszystko to nie ma nic wspólnego z prawdą. To opowiadali ludzie, którzy sądzili, że czytelnicy nie znają historii NATO, nie wiedzą, że konflikty na osi Francja–Stany Zjednoczone, Turcja–Stany Zjednoczone, Turcja–Grecja bywały na przestrzeni ostatnich 50 lat, czy nawet 70, nieporównanie bardziej ostre. Dużo ostrzejsze, niż to dzieje się obecnie. Te doraźne eksponowane przez NATO konflikty są drugorzędne.

Za to od kilkunastu lat jest widoczna pewna tendencja – trwała i zakorzeniona i w historii, i w światowym układzie geopolitycznym, która jest dla Polski rzeczywiście niebezpieczna. Chodzi o dążenie do porozumienia ze strony Francji i Niemiec z Rosją.

Ta tendencja została na szczęście zahamowana, ale nie zniknęła. Ona musi znaleźć odpowiedź ze strony Polski i Stanów Zjednoczonych. Co do tego nie ma wątpliwości. Taką odpowiedzią, alternatywą jest strategiczny sojusz USA i Polski, jest budowa Europy Środkowej, czyli państw leżących między Morzem Bałtyckim, Adriatykiem i Morzem Czarnym, w bliskim sojuszu wojskowym ze Stanami Zjednoczonymi. A Europa stoi przed pytaniem, czy się podporządkować dominacji rosyjskiej, czy też utrzymywać sojusz z USA, Kanadą i Anglią, jak słusznie powiedział pan sekretarz generalny NATO Stoltenberg. 80% wydatków NATO pochodzi z funduszy krajów spoza Unii Europejskiej. To oznacza, że Unia Europejska nie jest w stanie obronić się przed Rosją, a zwłaszcza przed zagrożeniem ze strony sojuszu rosyjsko-chińskiego. Ten szczyt NATO pod tym względem był wyjątkowy, bo po raz pierwszy jasno zostało powiedziane, że istnieje nie tylko problem ze strony Rosji, ale także zagrożenia ze strony Chin. I ich sojusz jest dla nas naprawdę realnym zagrożeniem i musimy podejmować wszystkie możliwe obronne kroki wobec niego.

W Europie jest obecna myśl o budowania tak zwanego imperium europejskiego, czyli własnej armii, która może w przyszłości Europę obronić.

Niestety – taka jest propaganda, ale nie realia. Powtarzam: tylko 20% funduszy NATO pochodzi z państw Unii Europejskiej. I Francja, i Niemcy, a także inne państwa niewątpliwie mają możliwość zgromadzenia skutecznego potencjału obronnego, ale nie chcą.

O ile Polska, Litwa, Estonia to są państwa, które płacą ponad 2% PKB na obronę, to Francja, Niemcy i pozostałe państwa Europy Zachodniej nie chcą tego robić. Zawsze były bronione przez Stany Zjednoczone i nadal chcą korzystać z tego przywileju.

Innym aspektem myślenia o Europie jest temat „zielonego ładu”. Stawiamy sobie za cel, by do 2050 roku stać się pierwszym kontynentem neutralnym klimatycznie. To jest myślenie, że Europa jest oddzielona od reszty świata.

To nie jest myślenie, to też jest propaganda. Taka izolacja nie jest po prostu możliwa, bez względu nawet na wielkość kontynentu. Mamy do czynienia z propagandą, za którą stoją interesy firm, które chcą wyeliminować wszystkie inne źródła energii poza tymi, na których one zarabiają.

Ale mówią o tym komisarz europejska pani von der Leyen, prezydent Macron i inni politycy z zachodniej Europy.

Myślę, że to jest nierealne. Za to presja wielkich firm, wielkich biznesów na tych polityków jest, jak widać, bardzo duża. Jest ona także widoczna we wszechogarniającej w ciągu ostatnich lat propagandzie. Ma także swój aspekt polityczny – chodzi o zepchnięcie na margines takich krajów jak Polska, których fundamentalne źródła suwerenności energetycznej tkwią w zasobach głównie przecież węglowych. W związku z tym wymuszenie na nas inwestowania wyłącznie w tzw. zieloną energetykę to jest narzucenie dodatkowych kosztów i ograniczenie możliwości rozwoju własnej energetyki. Więc tu wchodzą w grę aspekty zarówno finansowe związane z wielkim biznesem, jak i polityczne, związane z chęcią ograniczenia rozwoju takich krajów jak Polska.

A czy nie jest tak, że rząd premiera Mateusza Morawieckiego, powołując ministra klimatu, powiedział: tak, wierzymy w to, idziemy w tym kierunku?

Myślę, że rząd pana Mateusza Morawieckiego, powołując ministra klimatu, stworzył skuteczne narzędzie obrony przed taką propagandą, narzędzie działania na rzecz rozwoju suwerennej energetyki Polski.

Jak wiadomo, węgiel pozostanie fundamentem naszej suwerenności energetycznej, w tym węgiel brunatny, w tym rozwój Bełchatowa, zwłaszcza nowej odkrywki w Złoczewie. Będziemy także rozwijać energetykę nuklearną oraz wiatrową, ale na morzu, a nie tę, która niszczy naszą przestrzeń życia codziennego – nasze zagrody, drogi, miejscowości.

Cały wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z min. Antonim Macierewiczem pt. „Za kotarą Dobrej Zmiany” znajduje się na s. 7 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z min. Antonim Macierewiczem pt. „Za kotarą Dobrej Zmiany” na s. 7 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Generał Franco czy Lenin? Kto wygrał wojnę domową w Hiszpanii… i nie tylko ją?/ Piotr Sutowicz, „Kurier WNET” nr 66/2019

Niestety wojny o pamięć i przyszłość toczy się latami nie na polach bitew, ale w umysłach ludzkich. Lenin i Marks na razie wygrywają, ale nasze jutro zależy od nas samych i naszej pracy.

Franco vs. Marks i Lenin

Piotr Sutowicz

Kilka miesięcy temu media obiegł przekaz o przeniesieniu ciała generała Francisco Franco z dotychczasowego miejsca pochówku w bazylice na terenie tzw. Doliny Poległych, czyli w Mauzoleum Ofiar wojny domowej w Hiszpanii, na cmentarz Mingorubbio.

Sprawa ta ciągnęła się czas jakiś, budząc spory nie tylko w Hiszpanii, ale i poza nią. Dla wielu stała się swoistą wojną kontynuacyjną, będącą przedłużeniem tej toczącej się w tym kraju w latach 1936–39. W związku z powyższym przykrym faktem nie będę przypominał w tym miejscu jej dziejów, bezpośrednich politycznych przyczyn i przebiegu.

Barbarzyński fakt wyrzucenia ciała dyktatora z miejsca, gdzie ono spoczywało, jest bowiem znamienny sam w sobie. Tak się bowiem składa, że ostatecznie pokazuje on nam zwycięzcę tamtych zmagań o przyszłość Półwyspu Iberyjskiego. Przy tej okazji warto przypomnieć fakt, iż ciało Lenina dalej spoczywa w zbudowanym dla niego mauzoleum w Moskwie. I to też o czymś świadczy.

Komunizm

Rewolucja bolszewicka w Rosji zmieniła losy tego kraju, ale i przestawiła zwrotnicę historii politycznej Europy i świata. Wszyscy, zdaje się, żyjemy dziś w jej cieniu. Wydarzenia rosyjskie i komunizm, jaki na skutek kilkuletnich zmagań wojennych ogarnął dawne imperium carów, a wkrótce podjął ekspansję na cały świat, wpłynęły decydująco na losy świata. Taka była natura tej doktryny. Niewiele ją zmienił fakt przybrania w szaty nacjonalizmu rosyjskiego, które niekiedy zakładała. Rosjanie padli ofiarą tego systemu już to na skutek działań wywiadu niemieckiego, polegających na eksporcie rewolucji mającej zniszczyć przeciwnika II Rzeszy w czasie I wojny światowej, już to z powodu własnych błędów, wskazujących na to, że Rosja sama w sobie była słaba, a na jej terenie – przyjąwszy kryteria Feliksa Konecznego – toczyła się walka dwu cywilizacji: bizantyńskiej, reprezentowanej przez carat, i turańskiej, w której kształt łatwo wpisała się partia komunistyczna.

Można w tym miejscu zadać pytanie: czy marksizm jako taki nadawał się do tej obozowej metody ustroju życia zbiorowego? Mimo, że był wynikiem filozofowania grupy intelektualistów, będących renegatami cywilizacji żydowskiej, wpisywał się w ten rodzaj organizacji społeczeństwa świetnie. W końcu komunizm postulował bezklasowość, niezakorzenienie, skazywał na wegetację bez możliwości zdobywania prywatnej własności i dóbr doczesnych.

Oczywiście to, co przynieśli Rosji komuniści, mimo wszystko było gorsze, niż wyobrażaliby sobie dzicy, ale racjonalni w sposobie sprawowania władzy wodzowie ord mongolskich, którzy, wtłoczeni w realia cywilizacji wyższych, potrafili przyjmować ich paradygmaty.

Rosja jednak była za słaba, by utrwalić w całym państwie cywilizację bizantyjską, poza tym była krajem o społeczeństwie zróżnicowanym i rozbitym. Archaiczny ustrój – reformowany, co prawda, przez kolejnych carów, lecz z marnym skutkiem – nie pozwalał na postawienie tamy nowo-starym doktrynom – i stało się. Cesarstwo upadło, runęła też pierwsza republika Rosjan.

Te upadki, oprócz tego, że przyczyniły się do odrodzenia naszej ojczyzny, przyniosły ze sobą ustrój, który za wszelką cenę chciał ogarnąć cały świat. Mimo, iż następca Lenina pozbył się polityków globalistycznych, na czele których stał Trocki, to jednak w swym działaniu tak naprawdę nie odstąpił od doktryny ani na krok. Skoro nie udało się zapanowanie nad kontynentem od razu, to znaczyło, że działania należy rozłożyć na etapy i działać wtedy, kiedy trafi się okazja. Tej ostatniej można było pomóc, infekując komunizmem społeczeństwa jedno po drugim. Jak to wyglądało, mniej więcej wiemy z naszej historii. Hiszpania w tym kontekście była tylko przypadkową ofiarą, która nadawała się do pożarcia.

Hiszpania

Jest to stare państwo o pięknej historii i bogatej kulturze, zajmujące większość Półwyspu Iberyjskiego. Lud i jego władcy zbudowali je, odbijając ziemie kawałek po kawałku z rąk muzułmanów, następnie dokonując odkryć geograficznych i tworząc największe imperium na świecie, nad którym naprawdę słońce nie zachodziło. Wielkie dokonania często jednak mają to do siebie, że za nimi idzie wielka pycha, a jako następny kroczy upadek. Dla Hiszpanów było to pewnie mało zauważalne. Dzieje tego kraju warto śledzić dla wiedzy, co robić, a czego nie.

Hiszpanie zachłysnęli się swoją wielkością, ekspansją, sprawami globalnymi, a zaniedbali wszystko inne. Kraj najpierw zatrzymał się w rozwoju, a potem, można powiedzieć, zaczął się cofać. Archaiczne struktury, kłopoty dynastyczne – wszystko to robiło swoje. Na pewno w rozpadzie państwa, a w każdym razie w skurczeniu się imperium kolonialnego, ogromną rolę odegrał czas wojen napoleońskich. Nie można jednak zapomnieć o rosnących wpływach masońskich, które były odpowiedzią na zmurszałe struktury władzy, nie do końca słusznie identyfikowane chociażby z hiszpańską inkwizycją. Wszystko to składa się na sumę procesów, które staczały Hiszpanię do bardzo podrzędnej roli. Kościół katolicki, który tak jak w Polsce był podstawą tożsamości królestwa i ludu Hiszpanii, odwrotnie jak u nas – utknął w strukturach feudalnych i, zdaje się, nie był w stanie odnaleźć się w czasach, które kształtowały coraz to nowocześniejsze rewolucje. W Popiołach Stefan Żeromski z nieskrywanym uznaniem pisze o przywiązaniu Hiszpanów do katolicyzmu i własnej, zbudowanej na nim tożsamości. Dzieje wieku XIX niestety pokazują deprecjację tej wartości, a próby oporu przeciw owym „postępom postępu” bywały coraz bardziej rozpaczliwe, choć niewątpliwie pokazywały, że stara Hiszpania miała jeszcze w sobie żywotne siły.

Monarchia w tym kraju dogorywała stopniowo już od XIX stulecia, niemniej kiedy wybuchła wojna domowa, od kilku lat Hiszpania „cieszyła się” ustrojem republikańskim. Rzeczywistość, w której toczyły się rzeczone wydarzenia, historycy nazywają drugą republiką. Mimo demokratycznego na pozór podłoża rządów republikańskich, którym sprzeciwiła się część wojskowych i opozycja narodowa, sytuacja w kraju szybko zmierzała w stronę anarchistyczno-komunistycznej rewolucji podobnej do tej, jaka wydarzyła się w Rosji. Zresztą ta ostatnia w postaci dużych jaczejek uobecniła się w kraju nader dosadnie.

Tak naprawdę w sporze, jaki dziś toczy się wokół wojny domowej i postaci generała Francisco Franco, nie chodzi o to, czy był on świętym, czy diabłem, lecz jakie miał wyjście, jeżeli nie chciał, by Hiszpania stała się drugą sowiecką Rosją, tym razem na zachodnich krańcach Europy.

Zrobił to, co człowiek przywiązany do tożsamości i niepodległości swojej ojczyzny zrobić powinien – wyraził sprzeciw wobec całkowitej degrengolady kraju. Na skutek różnych przyczyn stanął na czele ruchu zbrojnego przeciwko rewolucji i doprowadził do jej zatrzymania. Cena, jaką Hiszpania zapłaciła za te lata, była straszna, ale pewnie jemu i jego współczesnym wydawało się, że komunizm z Hiszpanii został przepędzony.

Niestety wydarzenia z października tego roku, kiedy jego ciało zostało wyprowadzone z miejsca pochówku, gdzie ponoć wcale nie chciał spoczywać – podobnie jak Lenin w mauzoleum – pokazały, że swoją walkę przegrał, w przeciwieństwie do rzeczonego przywódcy bolszewików, który, co podkreślę jeszcze raz, leży sobie spokojnie na swoim miejscu. Fakty te stają się też symbolem ostatecznego zamykania się trumny z Hiszpanią jako taką. Tak się bowiem składa, że protesty w Katalonii, do których z czasem pewnie przyłączą się inne regiony dążące do niepodległości, wiążą się w czasie z wyniesieniem trumny dyktatora z miejsca jego pochówku. Dziwne, że obecne władze Hiszpanii tego nie widzą, chyba że o to im chodzi.

Narody

Kwestia rozpadu Hiszpanii jest ciekawa z kilku powodów: z jednej strony dowodzi zwycięstwa sił republikańskich (w rzeczywistości komunistycznych) w wojnie domowej, tyle że odniesionego kilkadziesiąt lat po zakończeniu działań wojennych; z drugiej zaś pokazuje, że proces budowy narodu hiszpańskiego odwrócił swój bieg. Być może za chwilę na półwyspie, oprócz Portugalii, znajdować się będzie Katalonia, Baskonia, może wróci zasiedlona w międzyczasie przez muzułmanów Granada; kto wie, jak potoczą się losy pozostałej masy upadłościowej – raz rozpoczęty proces rozpadu będzie się toczył samoistnie, a raczej zgodnie z wolą tych, którzy nim kierują.

Wydaje się, że najważniejszym bytem, jaki stał na barykadach zagradzających drogę komunizmowi, był właśnie naród – w Europie zjawisko trwałe i stabilne, będące jednym z owoców cywilizacji łacińskiej. Naród to wspólnota sięgająca korzeniami średniowiecza, a może jeszcze dawniejszych czasów – naród tworzyli Rzymianie, a przed nimi Żydzi. Jest strukturą z jednej strony funkcjonalną, z drugiej – naturalną. Owszem, w dziejach bywało, że jedne narody pojawiały się, drugie zanikały.

W łacińskim świecie następowały asymilacje jednego narodu przez drugi. Odbywało się to najczęściej na polu kultury, choć w duchu szczerości trzeba stwierdzić, że równie często przez podbój. W tym drugim wypadku proces bywał trwały albo nie, jak w wypadku narodu polskiego, który potrafił bronić się przed asymilacją w obliczu przemocy – za pomocą kultury właśnie.

Trzeba przy okazji jasno powiedzieć, że nie wolno Europy narodów idealizować. Bywało, że walczyły one ze sobą zawzięcie, czasem na śmierć i życie; czasem w imię realnych interesów, ale i dla mniej czy bardziej mglistych idei czy mrzonek. Żaden ustrój czy porządek społeczny nie gwarantuje wiekuistego pokoju i spokoju, ludzie zawsze będą pełni namiętności i sprzeczności. Napięcia miedzy europejskimi narodami były łagodzone przez wspólnotę cywilizacji – tam, gdzie ona istniała – i religii chrześcijańskiej. Oba te czynniki działały często zamiennie – gdzie jednego brakowało, drugi uruchamiał się jakby naturalnie. Mimo pozorów chaosu, chrześcijańska Europa przezwyciężyła niejedno śmiertelne zagrożenie, a swój sposób pojmowania człowieka potrafiła zaszczepić w znacznej części świata. Nie byłbym sobą, gdybym nie dodał, że duży w tym udział mogą odnotować Polacy na całej przestrzeni istnienia naszego narodu.

Nie jest więc niczym dziwnym, że naród stał się jednym z głównych wrogów doktryny komunistycznej czy w ogóle marksistowskiej; w końcu, według niej, między ludźmi nie miało być różnic. Wszyscy hominidzi mieli być równi, chociaż jak zauważył Orwell w Folwarku zwierzęcym, niektórzy równiejsi. Do dziś można stawiać sobie ważne pytanie: którzy to? Pierwszymi ofiarami anihilacji narodów przez marksizm stały się poszczególne grupy narodowe Rosji. Było to zjawisko krwawe, w wielu wypadkach przypominające rozprawy wschodnich despotii z ludami zamieszkującymi podbite terytoria. Trochę podobnie tworzyła naród francuski pamiętna rewolucja z końca wieku XVIII.

Akcja wywołuje reakcję. Często więc ci, którzy z rewolucjami walczyli, używali zaobserwowanych w nich metod; barbaryzacja rodzi następną. Tak samo było w Hiszpanii, gdzie muzułmańscy żołnierze Franco dokonywali wielu czynów, jakich człowiek cywilizowany powinien się wstydzić.

Walka z rewolucjami też przybierała formy, które barbaryzowały Europę. Jednym słowem, wiek XX można określić jako brutalną wojnę, która cofała dzieje o wiele stuleci. Istota wszakże celów rewolucji była niezmienna – zniszczyć porządek, by na jego gruzach stworzyć nowy.

Antyspołeczeństwo

Człowiek żyje w rodzinie, wspólnocie lokalnej, wreszcie w narodzie. Jako przedstawiciel gatunku może się uważać za część ludzkości. Poza tym dzielimy się religijnie, rasowo, płciowo. Każdy powinien tak układać swój byt, by czuć się bezpiecznie i aby potomni mogli rozwinąć to, co po sobie zostawi. Rewolucja ma za zadanie ten porządek zniszczyć: człowiek ma być wykorzeniony, pozbawiony rodziny, przyjaciół, wspólnoty, narodu, cywilizacji, religii, a może nawet płci – ma być „wyzwolony” od wszystkiego. Krótko mówiąc, musi przestać żyć w społeczeństwie, które ma zastąpić wspólnota pierwotna, czyli coś, co tak naprawdę nigdy nie istniało i prawdopodobnie jest niemożliwe do zaistnienia, z konieczności więc zostaje zastąpione przez obóz koncentracyjny. Tak działo się wszędzie, gdzie rewolucja doszła do władzy. Pożera ona własne dzieci, ale czasem te ostatnie widzą, że coś nie gra, hamują jej pęd i wprowadzają jakiś porządek.

Możemy toczyć historyczne debaty na temat tego, czy ten i ów dyktator stał się konserwatystą, zatrzymując realizację postulatów własnego obozu dotyczących ładu społecznego. Może dojrzewał do przekonania, że rewolucja, z którą się utożsamiał, prowadzi po prostu do zagłady, a nie każdy jest na tyle „świadomym” wyznawcą postępu, by jej chcieć. Historia polityczna w tym względzie bywa często pogmatwana. Zwycięstwo – jak widać – nie zawsze przypada temu, na kogo wskazują pozory. Generał Franco jest tego symbolicznym przykładem.

Barbarzyńskie symbole i rzeczywistość

W dzisiejszych czasach w dyskursie publicznym często odwołuje się do symboli. I tak mamy np. przemoc symboliczną czy symbole przemocy. Ciekawym symbolicznym zjawiskiem jest mowa nienawiści, czyli nie wiadomo właściwie co, ale „coś”, czym można walnąć przeciwnika przez łeb w sytuacji, gdy nie ma się racjonalnych argumentów. Bywa, że symbole wchodzą w świat realny.

W historii często się zdarzało, że wywlekano czyjeś ciało z grobu, by dowieść jego symbolicznej klęski. Nie jest to zwyczaj chwalebny, ale w sferze rzeczywistości odgrywał ważną rolę. Wywierano w ten sposób zemstę na zmarłym, nie mogąc go dosięgnąć, kiedy żył.

Dotykało to także jego zwolenników, którzy odeszli z tego świata lub byli poza zasięgiem obecnych wrogów. Wszyscy rozumieli symbolicznie znaczenie tego realnego komunikatu. Nie będę tu przywoływał faktów. Było tego dość dużo.

Sytuacja, w której rząd Hiszpanii usuwa ciało zmarłego dyktatora, za życia konsekwentnego przywódcy jednej ze stron konfliktu, który targał Hiszpanią i Europą, jest znamienna. Hiszpania obrała tym samym konkretną drogę buntu i rewolucji. Przekaz jest jasny: zrywamy z dziedzictwem przeszłości, z tym, co w niej złe – to byłoby nawet zrozumiałe – ale i z tym, co w niej pozytywne. Odpowiedzią na to jest aplauz elit europejskich – co tu i ówdzie potwierdziły „polskie” reakcje na „ekshumację”. Sam fakt jest bardzo mocnym przekazem; czekamy na to, co wydarzy się dalej. Na pewno nie będzie to nic dobrego. Czy nastąpi więcej tego typu przypadków? Nie łudźmy się; za Hiszpanią pójdą inni.

Wojna o przeszłość jest ważnym aspektem zmagań o teraźniejszość. Również i w Polsce dzieją się rzeczy, które jeszcze do niedawna wydawały się nieprawdopodobne. Oto radni jednego z miast dokonali zmiany nazwy ulicy z „Zygmunta Szendzielarza »Łupaszki«” na „Podlaską”. Co prawda protesty społeczne i interwencja wojewody mogą spowodować odwołanie decyzji, ale nie czarujmy się – to przejaw większego zjawiska. Gdzie indziej podobni reprezentanci wyborców zmienili patrona ulicy z generała Emila Fieldorfa „Nila” na – o zgrozo! – „Jedności Robotniczej”. Tu zmianę miały powstrzymać protesty społeczne, choć nie wykluczam, że i poczucie kompromitacji, a także brak akceptacji nawet ze strony liderów części opozycji. Jednak sam fakt, że komuś przyszło coś takiego do głowy, pokazuje kierunek inżynierii społecznej, która ma zaowocować zmianą myślenia o historii w społeczeństwie.

Rzecz wydawała się do niedawna prosta. Większość z nas znała system komunistyczny z autopsji. Wychowanie domowe wygrywało zderzenie z kłamstwami nauczania historii w komunistycznej szkole.

Po roku 1989 nastał błogi spokój. Społeczeństwo uznało, że nie trzeba się angażować w pamięć historyczną, bo o tę zadbają nowe, „wolne” władze i aktywiści. Niepokój, jaki w tym względzie pojawił się kilka lat temu, zakończył się masowymi akcjami pamięci na rzecz żołnierzy wyklętych. Społeczeństwo chwilowo wygrało więc wojnę, ale kilka następnych lat przyniosło niedobre zmiany. Myślenie, pozbawione pracy edukacyjnej, znowu zostało uśpione. Ostatnio zaś społeczeństwo pogrążyło się w sporze politycznym, a historia staje się jego ofiarą. Z czasem mogą nastąpić akty bezczeszczenia pochówków żołnierzy wyklętych, z takim trudem odkrywanych przez ekipę prof. Szwagrzyka. Nowe autorytety w nowych czasach zaczną głosić tezy o wyzwoleniu Polski przez Armię Czerwoną i pozytywnych stronach ustroju sowieckiego, potem zaś ktoś powie, że był to dobry ustrój i wystarczy mu przyprawić „ludzką twarz”, by okazał się naprawdę wartościowy. Absurd?

Niestety wojny o pamięć i przyszłość toczy się latami nie na polach bitew, ale w umysłach ludzkich. Generał Franco swoją, zdaje się, przegrał. Lenin i Marks na razie wygrywają, ale nasze jutro zależy od nas samych i naszej pracy.

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Franco vs. Marks i Lenin” znajduje się na s. 6 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Franco vs. Marks i Lenin” na s. 6 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Spór zbiorowy w PGG: górnicy żądają zadośćuczynienia za lata poświęceń/ Stanisław Florian, „Śląski Kurier WNET” 66/2019

Za rządów „dobrej zmiany” powstało porozumienie „oszczędnościowe”: za cenę czasowego zawieszenia wypłaty niektórych świadczeń górnikom udało się uratować JSW, a potem doprowadzić do powołania PGG.

Spór zbiorowy i okupacja siedziby zarządu Polskiej Grupy Górniczej

opr. Stanisław Florian

Trwa spór zbiorowy w Polskiej Grupie Górniczej. W piątek 29 listopada 2019 r. zakończyła się trzydniowa „okupacja” siedziby Polskiej Grupy Górniczej przez przedstawicieli 9 spośród 13 reprezentatywnych związków zawodowych działających w tej spółce górniczej. Był to kolejny etap sporu płacowego, który trwa od września tego roku.

Wówczas – po złożeniu 1 sierpnia do zarządu spółki czterech postulatów w sprawie płac w czwartym kwartale 2019 i w 2020 roku – związki zawodowe działające w PGG przystąpiły do rozmów płacowych z władzami spółki. W ich trakcie domagały się m.in. przedłużenia zapisów porozumienia z kwietnia 2018 r. w sprawie dopłat do dniówek w wysokości od 18 do 32 zł oraz wypłacenia górnikom rekompensaty za tegoroczne listopad i grudzień, gdy jest mniej dni roboczych. Na podstawie porozumienia zawartego 23 września zarząd PGG zagwarantował, że 10 grudnia pracownicy Spółki otrzymają średnio po 860 zł brutto jednorazowej premii (w sumie ok. 44 mln zł), a także, że w przyszłym roku górnicy utrzymają przysługujące im obecnie dopłaty do przepracowanych dniówek w wysokości od 18 do 32 zł. Natomiast w sprawie postulatu wzrostu płac w roku 2020 o 12% ustalono, że będzie dyskutowany po analizie wyników spółki za trzy kwartały mijającego roku. Również po tej analizie miał być negocjowany postulat włączenia dopłat do dniówek do podstawy naliczania wysokości nagrody barbórkowej i tzw. czternastej pensji.

Rozmowy w tym zakresie strony podjęły 20 listopada br. Ponieważ zarząd PGG nie przedstawił związkowcom żadnych konkretnych propozycji płacowych, a strona związkowa podtrzymała dwa nieuzgodnione we wrześniu postulaty – rozmowy nie doprowadziły do porozumienia. Po ich zakończeniu związkowcy przekazali Zarządowi PGG następujące pismo: „Na podstawie ustawy z dnia 23 maja 1991 roku o rozwiązywaniu sporów zbiorowych Związki Zawodowe działające w Polskiej Grupie Górniczej SA domagają się zrealizowania w terminie do 26 listopada 2019 r. następujących żądań: 1. Włączenia dodatku gwarantowanego wypłacanego na podstawie Porozumienia z dnia 23 kwietnia 2018 r. do podstawy naliczania Barbórki i 14. pensji za rok 2019. 2. Podwyżki wynagrodzenia na 2020 rok w wysokości 12%”. Zarząd PGG po tych rozmowach wydał oświadczenie: „Spełnienie postulatów strony społecznej oznaczałoby wzrost kosztów stałych spółki o ok. 610 mln zł w skali roku. Zarząd PGG uważa, że znacznie bezpieczniejszym rozwiązaniem jest negocjowanie podziału środków po wypracowaniu zysku, tak jak dotychczas to się działo. Spółka jest otwarta na rozmowy, jednak powinny one uwzględniać realia ekonomiczne i trudne otoczenie rynkowe”. W oświadczeniu podkreślono, że Zarząd koncentruje się na zapewnieniu bezpieczeństwa funkcjonowania kopalń i zapewnieniu środków na niezbędne inwestycje, ponieważ „takie działanie jest konieczne dla prawidłowego funkcjonowania Polskiej Grupy Górniczej”.

Jak po rozmowach nieoficjalnie przekazali związkowcy, zysk spółki za 2019 r. przekroczy wprawdzie 100 mln zł, ale maksymalnie może to być ok. 190 mln zł, podczas gdy w 2018 r. osiągnięto 493 mln zł zysku netto. Zwrócił na to uwagę przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek: – „Przy porównywalnych z ubiegłym rokiem cenach węgla oraz wielkości wydobycia i sprzedaży, tegoroczny zysk ma być mniejszy o ok. 300–400 mln zł. Nie wiemy dlaczego. Niepokojące jest także to, że wciąż nieznany jest plan techniczno-ekonomiczny na przyszły rok”. Według niego biznesplan PGG na 2019 r. zakładał zysk na poziomie 800 mln zł. „Nie ja zrobiłem propagandę sukcesu, że za tamten rok było 490 mln zł zysku, a w tym roku będzie 800 mln. Politycy poszli dzisiaj do Parlamentu Europejskiego [np. ówczesny sekretarz stanu-pełnomocnik rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego Grzegorz Tobiszowski – S. F.] i okazało się, że jest zonk – zostawili syf we wszystkich spółkach”.

B. Hutek tak opisał mechanizmy „zarządzania” w PGG:

„Politycy utrzymywali swoich dyrektorów. Chcieliśmy ich odwołać, sygnalizowaliśmy, że to się źle skończy. Skończyło się tak, że niektóre kopalnie nie wydobyły nawet 800 tys. ton węgla w tym roku – i to są braki finansowe w Polskiej Grupie Górniczej. Skoro politycy, posłowie utrzymywali ich sobie jako dyrektorów, to niech teraz ponoszą odpowiedzialność za to”.

Również inni związkowcy wskazywali na niewłaściwe zarządzanie kopalniami w Spółce. Przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego NSZZ Solidarność ʼ80, Dariusz Czech w rozmowie z Radiem WNET zwrócił uwagę, że Zarząd jednego dnia przekonywał związkowców, że nie ma zapowiadanych we wrześniu analiz, a następnego dnia już takie analizy przedstawił, i to bardzo szczegółowo.

Również przewodniczący WZZ Sierpień ʼ80, Bogusław Ziętek, mówił, że od początku roku PGG nie wykonuje planów produkcyjnych, żadna kopalnia nie zrealizuje harmonogramu w zakresie robót przygotowawczych i dlatego bardzo negatywnie ocenia „wiceprezesa do spraw produkcji Piotra Bojarskiego, który kompletnie nie radzi sobie ze swoją funkcją”…

Znaczące dla dalszego rozwoju wydarzeń były słowa wiceministra aktywów państwowych, pełnomocnika rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, Adama Gawędy, który w Polskim Radiu Katowice już 22 listopada powiedział, odnosząc się do postulatów związkowych, że „Zawsze odpowiedzialnie dzieliliśmy się zyskiem z załogą i tak powinno również być w tym przypadku”.

Kierownictwo PGG w następnych dniach udzielało się aktywnie podczas konferencji „Górnictwo 2019” w katowickim Międzynarodowym Centrum Kongresowym (m.in. prezes zarządu PGG Tomasz Rogala głosił, że „posiadanie własnego źródła energii, nad którym mamy władzę – ten element powinien być dla państwa kluczowy”), więc gdy we wtorek 26 listopada minął termin, w którym związkowcy oczekiwali realizacji postulatów, a rzecznik PGG Tomasz Głogowski zamiast odpowiedzi na postulaty zakomunikował im termin wznowienia rozmów po Barbórce, 5 grudnia – spór zbiorowy wszedł w fazę aktywną: w środę 27 listopada przedstawiciele reprezentatywnych związków zawodowych przyszli do siedziby zarządu PGG i zażądali natychmiastowego podjęcia rozmów płacowych. Rzecznik T. Głogowski przypomniał, że zarząd zaprosił związkowców na rozmowy 5 grudnia i termin ten jest cały czas aktualny i nie chciał oceniać, czy możliwe jest ich podjęcie już w tym dniu.

Związkowcy zapowiedzieli, że będą do skutku czekać w siedzibie spółki na rozpoczęcie rozmów. Pojawiły się pytania, czy zamierzają ją okupować. Jednak przedstawiciele związków wyraźnie podkreślali, że nie prowadzą okupacji, bo pozwalają wszystkim w siedzibie PGG pracować, ale zajmują salę, w której zwykle odbywały się narady z zarządem, do czasu, gdy zarząd będzie gotowy z nimi rozmawiać. Problem polegał na tym, że przedstawiciele zarządu na rozmowy się nie zjawiali, a jeden ze związkowców stwierdził wprost, że i tak nie mogliby niczego obiecać, bo decyzje zapadają ponad nimi, w radzie nadzorczej i ministerstwie. Dlatego sporą wagę miała wypowiedź wicepremiera – ministra aktywów państwowych Jacka Sasina z 26 listopada, że w zarządach koordynowanych przez jego ministerstwo spółek państwowych „nie będzie żadnej karuzeli. Będą pewnie normalne i naturalne zmiany, bo kończą się chociażby kadencje zarządów i będą konkursy. W tych konkursach może się wszystko zdarzyć. Ja nie mogę zakładać, że wygrają konkursy ci, którzy dotychczas tymi spółkami zarządzają”…

Około pięćdziesięciu związkowców nocowało w siedzibie zarządu PGG i do następnego dnia w cudowny sposób przedstawicielom pracodawcy udało się przygotować oczekiwane przez stronę społeczną od września analizy techniczno-ekonomiczne. W tym czasie od czwartku rano na kopalniach trwały akcje ulotkowe i tzw. masówki związkowców z górnikami pod hasłem „albo podwyżki, albo protesty”.

Mimo włączenia się do rozmów wiceministra A. Gawędy – również czwartkowe negocjacje nie przyniosły przełomu.

Podczas gdy „Solidarność ʼ80” organizowała dla swoich przedstawicieli obiady i kanapki, przewodniczący jej Zarządu Regionu Śląskiego, D. Czech mówił w Radiu WNET, że jednym z powodów, dla których protest się radykalizuje, jest próba choćby częściowego zniwelowania różnic płacowych między górnikami w PGG a ich znacznie lepiej zarabiającymi kolegami z Jastrzębskiej Spółki Węglowej (wydobywającymi węgiel koksujący).

W trakcie rozmów przedstawiciele PGG przedstawili proponowane zmiany strukturalne w spółce. Mają one polegać m.in. na połączeniu w kopalnię zespoloną dawnych kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego oraz na połączeniu kopalń „Ruda” w Rudzie Śląskiej i „Sośnica” w Gliwicach. Według zarządu powinno to przynieść oszczędności, które można by przeznaczyć m.in. na podwyżki wynagrodzeń. Związkowcy nie zgodzili się na uzależnianie wzrostu płac od zmian organizacyjnych. Zwracali uwagę, że w ostatnich latach nie przeszkadzali w budowaniu spółki. Jednak obecnie, przy rosnącej inflacji i płacy minimalnej, zarobki górników największej w Europie spółki węglowej stoją w miejscu.

W piątek 29 listopada, po uwzględnieniu części postulatów związkowych, strony podpisały „Protokół rozbieżności w zakresie rokowań dotyczących sporu zbiorowego wszczętego w dniu 20 listopada 2019 r. przez Organizacje Związków Zawodowych działających w Polskiej Grupie Górniczej SA”. Zarząd PGG zaakceptował w nim „włączenie dodatku do przepracowanej dniówki roboczej wypłacanego zgodnie z Porozumieniem zawartym w dniu 23.04.2018 r. do podstawy wymiaru dodatkowej nagrody rocznej za rok 2019, tzw. 14 pensji. W związku z tym, że ten wydatek nie był wcześniej planowany, zarząd PGG SA musi go uwzględnić w Planie Techniczno-Ekonomicznym oraz aktualizacji Biznesplanu”. Jednocześnie – „uwzględniając obecną sytuację finansową Spółki, Zarząd nie może zgodzić się na realizację pozostałych postulatów”, tj.: włączenia dodatku do przepracowanej dniówki roboczej, wypłacanego zgodnie z Porozumieniem zawartym w dniu 23. 04. 2018 r., do podstawy naliczenia Barbórki, a zwłaszcza – podwyżki wynagrodzeń na rok 2020 o 12%. W tej sytuacji „Organizacje Związków Zawodowych zaakceptowały stanowisko Zarządu przedstawione w pkt. 1. Spór zbiorowy trwa dalej”. Protokół zakończyło stwierdzenie, że „strony sporu zbiorowego niezwłocznie wyznaczą przedstawicieli w celu ustalenia osoby mediatora, który poprowadzi dalszą mediację”. Zarząd PGG zobowiązał się do przedstawienia swoich propozycji płacowych około 10 grudnia br. W rozmowie z Radiem WNET przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego NSZZ „Solidarność ʼ80” D. Czech przyznał, że w razie niepowodzenia mediacji spór prawdopodobnie zakończy się strajkiem.

Protokół rozbieżności kończący tzw. okupację siedziby PGG podpisali m.in. działacze związkowi górniczej Solidarności, Związku Zawodowego Górników w Polsce, NSZZ Solidarność ʼ80, Wolnego Związku Zawodowego Sierpień ʼ80 Konfederacja, Związku Zawodowego Pracowników Dołowych, ZZ Kadra Górnictwo, ZZ Ratowników Górniczych w Polsce, ZZ Kontra, ZZ Pracowników Zakładów Przeróbki Mechanicznej Węgla w Polsce, ZZ Jedności Górniczej, czy ZZ Maszynistów Wyciągowych Kopalń w Polsce.

Polska Grupa Górnicza powstała 1 lipca 2016 r. jako spółka celowa dla przejęcia majątku i zobowiązań bankrutującej Kompanii Węglowej w ramach realizacji planu restrukturyzacji górnictwa węglowego przez pierwszy rząd Zjednoczonej Prawicy. Rozpoczęła realizację modelu zespolonego kopalń. W wyniku połączenia z 11 kopalń węgla kamiennego powstało 5, a z dniem 1 kwietnia 2017 r. do Spółki dołączyły kopalnie należące wcześniej do Katowickiego Holdingu Węglowego SA.

Był to końcowy etap walk górników z lat 2014/2015 o uratowanie polskiego górnictwa przed likwidacją pod rządami PO-PSL, sterowanymi z Unii Europejskiej i Niemiec. Warto pamiętać, że 29 kwietnia 2014 r. w Katowicach kilkanaście tysięcy górników ze wszystkich spółek regionu protestowało przeciwko nieudolnemu, partyjniackiemu zarządzaniu kopalniami, czego efektem było to, że zarządy spółek węglowych nie radziły sobie ani z wydobyciem, ani ze sprzedażą węgla (rosnące zwały).

Protestujący domagali się m.in. przeciwdziałania nadmiernemu importowi węgla spoza Unii, zwłaszcza z Rosji, rozpoczęcia negocjacji w sprawie uzgodnienia nowej strategii funkcjonowania górnictwa węgla kamiennego oraz opracowania długoterminowej strategii dla całego sektora paliwowo-energetycznego, która zapewniłaby bezpieczeństwo energetyczne Polski w oparciu o węgiel.

Następnie 24 września 2014 r. górnicy zorganizowali blokadę torów w Braniewie przy granicy polsko-rosyjskiej, gdzie wjeżdżały do Polski miliony ton węgla importowanego z Rosji. Tydzień później górnicy pojawili się przed Sejmem, gdy exposé wygłaszała premier Ewa Kopacz. W praktyce działania jej rządu niczego nie wniosło powołanie Wojciecha Kowalczyka na nowego pełnomocnika do spraw restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego i jeszcze tej samej jesieni doszło do okupacji siedziby Kompanii Węglowej, gdy zaistniało poważne zagrożenie, że jej pracownicy nie dostaną wypłat. Już 7 stycznia 2015 r. premier Kopacz ogłosiła „plan naprawczy dla Kompanii Węglowej”, czyli… zamknięcie czterech jej kopalń: KWK „Bobrek-Centrum”, KWK „Brzeszcze”, KWK „Pokój” i KWK „Sośnica-Makoszowy”. Doprowadziło to do największego od lat strajku w górnictwie, a górników wspierali mieszkańcy śląskich miast. Kilkunastotysięczne manifestacje przeszły ulicami Bytomia, Gliwic, Rudy Śląskiej i Zabrza oraz w Brzeszczach. Po dziesięciu dniach, 17 stycznia 2015 r. podpisano porozumienie, które cofało decyzję o likwidacji kopalń, a kilka dni później rozpoczął się strajk pracowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej, dzięki któremu udało się odsunąć od władzy jej prezesa, który doprowadził JSW na skraj bankructwa. Jednak gdyby nie zmiana rządu, wszystkie te działania związkowców i załóg niczego by na trwałe nie zmieniły. Bardzo prawdopodobne, że upadłaby Kompania Węglowa, JSW i Katowicki Holding Węglowy, a ich majątek zostałby wyprzedany za bezcen, bo taka była „strategia” poprzedniej władzy.

Pod rządami Zjednoczonej Prawicy elementami batalii o dalsze funkcjonowanie górnictwa były trudne negocjacje tzw. porozumień oszczędnościowych: za cenę czasowego zawieszenia wypłaty niektórych świadczeń górnikom udało się uratować JSW, a potem doprowadzić do powołania PGG.

Trzeba pamiętać, że to determinacja i ofiarność pracowników uratowała polskie górnictwo w latach 2014–2016. Obecny spór zbiorowy w PGG jest tylko próbą uzyskania dla nich należnego zadośćuczynienia za minione lata poświęceń.

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Spór zbiorowy i okupacja siedziby Zarządu Polskiej Grupy Górniczej” znajduje się na s. 3 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Spór zbiorowy i okupacja siedziby Zarządu Polskiej Grupy Górniczej” na s. 3 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Chorzów – miasto chlubnych i niechlubnych rekordów sportowych, budowlanych i w niespełnionych obietnicach wyborczych

Obiecanki wyborcze są obietnicami publicznymi i za ich złamanie politycy powinni ponosić konsekwencje. Przed wyborami złote góry, a po wyborach: sorry, żartowałem. I tak w kółko co cztery lata.

Zbigniew Kopczyński

Chorzów to miasto rekordów. To tu znajduje się Park Śląski – największy park miejski w Europie i tutaj gra rekordzista w ilości zdobytych tytułów mistrzowskich – Ruch. Tenże Ruch zaliczył rekordowy, wręcz mistrzowski zjazd z Ekstraklasy do czwartej ligi, zwanej dla niepoznaki trzecią. (…) Jakkolwiek Ruch zakończy ten sezon, jedno jest pewne: będzie to najniższe miejsce w jego historii, akurat na stulecie klubu. Kolejny chorzowski rekord.

Ale to nie koniec rekordów. Kibice niebieskich rekordowo długo czekają na nowy stadion. Jego budowę obiecał obecny prezydent – Andrzej Kotala z Platformy Obywatelskiej – dziewięć lat temu, gdy starał się przelicytować ówczesnego prezydenta Marka Kopla, reprezentującego stowarzyszenie samorządowe, a który to Marek Kopel odpowiedzialnie podchodził do tej licytacji i nie obiecywał gruszek na wierzbie. Andrzej Kotala gruszki na wierzbie obiecał, kibice Ruchu uwierzyli, ale gruszki, jak to gruszki, na wierzbie nie urosły. (…)

Sprawa zaczęła być poważna, więc prezydent rozpoczął przeciwdziałania. Ogłosił, że w obecnej sytuacji budżetu miasta budowa nowego stadionu jest niemożliwa.

Znalazł również winnego – oczywiście rząd Prawa i Sprawiedliwości, który, obniżając podatki, zmniejszył wpływy do miejskiego budżetu. Licząc zapewne na krótką pamięć wyborców i ich słabą zdolność kojarzenia faktów, gładko pominął kwestię przyczyn uniemożliwiających mu budowę stadionu przez ostatnie dziewięć lat, skoro obniżka podatków nastąpiła dopiero teraz.

Cóż, mamy taką rywalizację, przynajmniej na Śląsku, które miasto wybuduje lepszy stadion. Na Stadionie Śląskim mógłby grać zarówno Ruch, jak i GKS Katowice, których obecne stadiony leżą w niedalekiej odległości od niego. Zamiast tego władze Katowic, podobnie jak Chorzowa, postanowiły wybudować nowy stadion. W końcu ani Katowice, ani Chorzów nie mogą być gorsze od Zabrza. Jak dobrze pójdzie i chorzowski stadion w końcu powstanie, będzie prawdopodobnie najwspanialszym stadionem w IV lidze. Też jakiś rekord.

Skoro więc stadion niekoniecznie potrzebny jest Chorzowowi, to po co zawracać sobie głowę protestami kibiców i po co ten artykuł? Stadion nie jest tutaj najistotniejszy, chodzi o wiarygodność wyborczych obietnic i w ogóle o odpowiedzialność polityków za składane publicznie deklaracje. Obiecanki wyborcze są obietnicami publicznymi i za ich złamanie politycy powinni ponosić konsekwencje. Tak być powinno, a jest jak jest. Przed wyborami złote góry, a po wyborach: sorry, żartowałem. I tak w kółko co cztery lata.

Stadion nie jest ani jedyną, ani największą z niespełnionych obietnic obecnego prezydenta. Jest przypadkiem raczej typowym. Przypomnę chociażby obwodnicę Chorzowa, inwestycję o wiele większą i o istotnym znaczeniu dla funkcjonowania miasta. Wybudować ją obiecali zarówno prezydent, jak i przybyli do Chorzowa jego partyjni koledzy – marszałek województwa i szef wojewódzkich struktur Platformy. Zabiegając o głosy chorzowian przed wyborami parlamentarnymi w roku 2011, obiecali szybką realizację.

Padły konkretne daty: zakończenie prac projektowych do końca roku, rozpoczęcie budowy w 2014, a zakończenie w 2017 roku. Oczywiście pod warunkiem, że chorzowianie zagłosują na PO. Chorzowianie zagłosowali tak, jak wcześniej kibice Ruchu. Platforma wybory wygrała, a o obwodnicy nikt już więcej nie wspomniał.

Mamy koniec roku 2019 i nie wiemy nawet, czy jest gotowy obiecany osiem lat temu projekt. Może prace nad nim jeszcze trwają? Kolejny rekord?

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Chorzowskie rekordy” znajduje się na ss. 1 i 2 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Chorzowskie rekordy” na ss. 1 i 2 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Niemcy dopuszczali się świadomego ludobójstwa w zachodniej części Polski w pierwszych miesiącach II wojny światowej

Nieprzypadkowo ludobójstwo to, zakrojone na znacznie szerszą skalę, nazywano „Intelligenzaktion”. Była to zemsta za międzywojenną polonizację tych ziem przede wszystkim przez polską inteligencję.

Dariusz Brożyniak

Ludzi zwyczajnych Niemcy uznawali, co najwyżej, za ewentualne źródło taniej siły roboczej dla Rzeszy. Ważniejsze jednak było, wobec konieczności ponownego zniemczenia zdobytego terenu , pozbycie się szerzej rozumianej elity, a więc w ogóle warstwy posiadającej zdolności przywódcze, organizacyjne czy kierownicze. Używano więc określenia „polska warstwa przywódcza”, zdając sobie sprawę z jej możliwości tworzenia ruchu oporu i podtrzymywania ducha i świadomości narodowej. Mordowano zatem głównie księży katolickich, dalej kadrę profesorską, studentów, harcerzy, uczniów, społeczników i przedstawicieli wszelkich zawodów społecznego zaufania, jak lekarzy, prawników, nauczycieli, oficerów, urzędników, dziennikarzy, pisarzy, artystów, kupców.

Mordowano bestialsko, nad dołami śmierci, strzałem w tył głowy lub z broni maszynowej, a także gazowano po drodze w transportowych samochodach. Wytworzono w tym pierwszym okresie wojny jakby doświadczalny poligon sposobów zadawania śmierci, których schemat zaczął się powtarzać w kolejnych miejscach, najczęściej w sporych lasach.

Doświadczenie z późniejszym ludobójstwem sowieckim stało się inspiracją do coraz częstszego nazywania obecnie tych aktów bestialstwa kolejnymi „Katyniami”. Mamy więc „Katyń pomorski” w Lasach Piaśnickich, gdzie ocenia się ilość ofiar jednostek SS i Selbstschutzu do 14 tysięcy, czy „Katyń Zachodu” w wielkopolskich Lasach Palędzko-Zakrzewskich, gdzie dopuszcza się liczbę porównywalną, tj. około 13 tysięcy.

W jednym się jednak niemiecki agresor nie mylił: w ocenie zdolności organizacyjnych polskiego narodu do stawiania nawet biernego oporu, nawet w sytuacji beznadziejnej i nawet jedynie dla przechowania świadectwa. I tak ludność miejscowa liczyła skrupulatnie transportowe samochody, co w Poznańskiem zaznaczano potajemnie nawet w książeczkach do nabożeństwa, liczono strzały, przypadkowi świadkowie potrafili wypatrzyć pod plandekami ciężarówek zmaltretowanych torturami ludzi z rękami powiązanymi drutem kolczastym.

Ci sami Niemcy potrafili za parę lat, w 1943 roku, poruszając światową opinię publiczną i Międzynarodowy Czerwony Krzyż, odkryć z przerażeniem… ten właściwy, sowiecki Katyń. 22 tys. ludzi też powiązanych drutem kolczastym, też z otworami po kuli w potylicach… i też kwiat polskiej elity.

Dzięki zaangażowaniu miejscowych władz samorządowych, a przede wszystkim Stowarzyszenia Miłośników Dopiewca „Sami Swoi”, gminy leżącej w obszarze Lasów Palędzkich, udało się ustalić, ciągle bez zaangażowania badawczego IPN i udziału Państwa, niektóre miejsca kaźni i utworzyć miejsca pamięci: Pomnik Studentów, Kwaterę Siedmiu Grobów, Mogiłę Duchownych i Mogiłę – Miejsce Zapomniane. Własnymi siłami społeczników utwardzono leśne drogi i wykonano oznaczenia kierunków dotarcia na obszarze dojazdowym z sześciu aż miejscowości, ustawiając dodatkowo informacyjne tablice. W 1944 roku Niemcy tu jeszcze zdążyli zatrzeć ślady swej zbrodni na więźniach, także wielkopolskich powstańcach, dowożonych ciężarówkami z poznańskiego Fortu VII – od dwóch do pięciu ciężarówek dziennie, po 35 osób w każdej. Dokonali ekshumacji, ułożyli stosy i palili ciała, a popioły rozsypywali w lesie. Nowoczesna aparatura geofizyczna, pośpiech Niemców, ujednolicony system rejestracji więźniów HOLLERITH (przenoszący dane ze znormalizowanej Karty Więźnia na karty perforowane – przejęty później przez IBM), a współcześnie wysokiej klasy specjaliści z IPN – to daje ciągle nadzieję na kolejne identyfikacje ofiar i godną pamięć. Po październikowym, rocznicowym, uroczystym Marszu Pamięci z Zakrzewa do Kwatery Siedmiu Grobów usunięto jednak natychmiast wszystkie kwiaty i znicze!!!

Mija 80 lat od tego „prapoczątku” niemiecko-austriackiej zbrodni, bo niezłomny polski duch doprowadził zbrodnię „Intelligenzaktion” do rozmiaru wymagającego wybudowania specjalnego obozu śmierci w Mauthausen o kilkudziesięciu podobozach, w których to, przed ostateczną zagładą, wykorzystano głównie polskie siły twórcze w rozlokowanej w ten sposób ogromnej fabryce zbrojeniowej. Tak powstał i „Drugi Katyń” – z najstraszniejszym alpejskim Ebensee i największym St. Georgen-Gusen, a wszystko w jakże przecież małej Austrii.

W ostatnich dniach w tejże Austrii trwają nagłe rozmowy rządowe z Mauthausen Memorial wobec prawdopodobnego odkrycia kolejnego, tym razem podziemnego obozu koncentracyjnego, o którym była mowa w części I artykułu („Wielkopolski Kurier WNET”, 65/2019). Polska zupełnie nie jest na to przygotowana, skoro poprawa technicznego błędu, odwrócenie kolorów polskiej flagi w folderze wydawanym przez MSZ, trwała rok z okładem. Do tej pory nie skorzystano z możliwości dostępu do wspomnianych już także archiwów miasta Linz oraz huty Voestalpine. W warszawskich Palmirach odbyło się jednak seminarium na szczeblu rządowo-ministerialno-międzynarodowym, gdzie podejmowano strategiczne decyzje właśnie w kwestiach austriackich upamiętnień. Czy wzięły w nim udział osoby dysponujące szczegółową wiedzą – dochodzą informacje budzące uzasadnione wątpliwości.

Polskie ofiary ciągle wołają o odkrycie, godny pochówek i upamiętnienie, w jakże licznych jeszcze miejscach i po dziesięcioleciach zaniedbań.

„Polskie Katynie” wołają przynajmniej o wspomnienie podczas oficjalnych Apeli Poległych. A trzeba się spieszyć, bo mamy przecież do czynienia z ostrą kampanią postprawdy i celowego odwracania koła dziejów. Na naszych oczach w Europie Zachodniej, ale i w Stanach Zjednoczonych następuje zmiana narracji o II wojnie światowej.

Nieodwołalnie odchodzi pokolenie bezpośrednich świadków, a ci, którym prawdę przekazywano z pierwszej ręki, też już są w swej jesieni życia.

Cały artykuł Dariusza Brożyniaka pt. „Ofiar wołanie” cz. II znajduje się na s. 3 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, a tekst tegoż autora pt. „Polska polityka upamiętnień kuleje” na s. 1 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Dariusza Brożyniaka pt. „Ofiar wołanie” cz. II na s. 3 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Oświadczenie twórców filmu „Zdarzyło się w Polsce”. Żądają w nim m.in. odwołania ministra kultury Piotra Glińskiego

Film „Zdarzyło się w Polsce” napotkał na bariery nie do przebycia w momencie odmówienia zgody na poddanie się pasożytniczym układom pozostawionym w branży filmowej przez poprzedni system.

(…) Paradoksalnie, w nowej rzeczywistości politycznej, po zwycięstwie w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku „dobrej zmiany”, niosącej na swych sztandarach przywrócenie elementarnych zasad sprawiedliwości społecznej, ale i realizację polityki historycznej przywracającej honor bohaterom walki o Wolną Polskę, gdy profesor Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej odkopuje z anonimowych dołów śmierci szczątki zamordowanych żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego, niezwykle ważny film o powojennej walce drugiej konspiracji i jej zbrodniczym wymordowaniu przez komunistów zostaje zablokowany mimo wcześniejszych deklaracji i zobowiązań ze strony premiera, jego kancelarii i resortu kultury.

Czy piętrzące się przed twórczością Jerzego Zalewskiego problemy mają charakter trwały, niezależnie od zachodzących zmian w życiu politycznym kraju?

Czy raczej zachodzące zmiany polityczne mają wciąż charakter powierzchowny i napotykają na mur utrwalonych i nienaruszalnych od 30 lat, po niesławnej pamięci umowie okrągłego stołu, zakonserwowanych układów polityczno-biznesowych i personalnych, które zagwarantowała „gruba kreska” i jej skutki w postaci braku lustracji i dekomunizacji we wszystkich kluczowych instytucjach państwa, ale również na wyższych uczelniach, w obszarze edukacji i szeroko pojętej kultury, gdzie, wprost, spadkobiercy komunistycznego systemu stali się z dnia na dzień zarządcami, właścicielami pokomunistycznego majątku oraz właścicielami III RP. (…)

[Film] „Zdarzyło się w Polsce” napotkał na bariery nie do przebycia w momencie odmówienia zgody na poddanie się pasożytniczym układom pozostawionym w branży filmowej przez poprzedni system, który systematycznie sprzeniewierza przeznaczone na kulturę społeczne pieniądze, przepuszczane tymi samymi skorumpowanymi kanałami.

Jedną z czołowych pozycji w opisanej i, niestety akceptowanej przez obecny aparat władzy, strukturze zajmuje Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, której niezniszczalnym dyrektorem związanym zawodowo i pełniącym w niej od 1970 roku kierownicze funkcje jest niejaki Włodzimierz Niderhaus (…), który legitymuje się pokaźnym dorobkiem i zasługami w branży filmowej oraz, za przyzwoleniem i w pełnej komitywie z resortem kultury, jest finansowym dysponentem środków publicznych, został w roku 1983 zarejestrowany przez III Wydział SB jako tajny współpracownik służby bezpieczeństwa o pseudonimie „Włodzimierz”. (…)

[C]złowiek ten przez kolejne dekady, bez jakiejkolwiek lustracji, kontroli ze strony nowo mianowanych organów państwa, pozostaje współpracownikiem resortu kultury kierowanego przez wicepremiera Piotra Glińskiego, który zdecydował się poświęcić film Jerzego Zalewskiego na rzecz hołdowania postkomunistycznym reliktom w polskiej kinematografii. Mimo pełnej wiedzy o poniesionych nakładach i wysiłku ludzi zaangażowanych w przedsięwzięcie, nie bacząc na straty finansowe, a zwłaszcza moralne, wolał zachować dotychczasowe relacje z agentem komunistycznych służb specjalnych.

(…) Domagamy się dlatego podjęcia przez obecne władze, deklarujące dziś naprawę państwa, stanowczych kroków w celu zapobieżenia podobnym sytuacjom w przyszłości i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za zaistniały stan rzeczy, w tym usunięcia ze stanowiska szefa resortu kultury ministra Piotra Glińskiego, który nie gwarantuje naszym zdaniem oczekiwanych zmian.

„Kłopotliwy reżyser, kłopotliwe filmy” – oświadczenie twórców filmu i opinia prof. Andrzeja Nowaka o filmie Jerzego Zalewskiego „Zdarzyło się w Polsce” znajdują się na s. 2 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

„Kłopotliwy reżyser, kłopotliwe filmy” – oświadczenie twórców filmu i opinia prof. Andrzeja Nowaka o filmie Jerzego Zalewskiego „Zdarzyło się w Polsce” na s. 2 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego