Czy we współczesnym świecie jest jeszcze miejsce na obiektywną normę? / Zygmunt Zieliński, „Kurier WNET” nr 85/2021

Diabeł najczęściej jawi z dłonią pełną łakoci. Chrystusowi na pustyni oferował wszystkie królestwa. Wiadomo, że zawsze oferuje nieswoje. I wiadomo, że każda jego oferta okazuje się w końcu zwodnicza.

Zygmunt Zieliński

W polityce, kulturze, w życiu codziennym, w rodzinie, którą powoli wchłaniają wolne związki, konkubinat, czasowość i tymczasowość; czy w naszym świecie, gdzie najpewniejsza jest niewiadoma, agnostycyzm już nie tylko aplikowany Bogu i naturalnemu porządkowi świata – czy w takim świecie znajdzie się jeszcze miejsce na obiektywną normę, na jakiś constans, na coś, co mogłoby przywrócić nadzieję, wszak niezbędną w planowaniu życia, tak doczesnego, jak i wiecznego?

Stereotyp jest to „nadmierne uogólnienie, generalizacja, schemat poznawczy, który przyjęty może być przez jednostkę w wyniku własnych obserwacji, przejmowania poglądów innych osób, wzorców przekazywanych przez społeczeństwo, może być także wynikiem procesów emocjonalnych (na przykład przeniesienia agresji)”. Taka definicja, trzeba przyznać uwzględniająca najistotniejsze elementy sytuacyjne, może jednak nie przemawiać do kogoś preferującego pojęcia bliższe rzeczywistości, którą wyrażają. Dlatego lepiej rozumiemy stereotyp jako „pogląd lub wyobrażenie utrwalone w świadomości dużej grupy osób, często o charakterze wartościującym”. Wyjaśnienie to figuruje na różnych portalach internetowych i warto, by sobie je przyswoili wszyscy, którzy stereotyp traktują jako wyrocznię w wielu kwestiach wymagających czegoś znacznie więcej niż szablonu szufladkującego ludzkie myślenie, a jakże często także aktywność, wartościowanie i oparte na nim widzenie świata. Jednemu nie można zaprzeczyć: stereotyp jest niezastąpiony w pojmowaniu wielu spraw i sytuacji. Determinuje człowieka, uwalnia go od trudu przemyśleń.

Stereotyp jest zatem narzędziem przydatnym także do tworzenia różnego rodzaju atrap, będących w ofercie dla wszystkich, którym ciąży trud samodzielnego dociekania prawdy, zarówno tej jedynej, kształtującej życie człowieka, jak i – nazwijmy to – prawd użytkowych, pomagających człowiekowi w znalezieniu jego własnej drogi.

Takie atrapy pojawiają się niemal zawsze, kiedy zachodzi konieczność tworzenia mitów nadających rzeczywistości określony kształt. (…) Stereotyp tym się charakteryzuje, że sprawdza sam siebie. Jest to błędne koło, w którym obracają się wszyscy zobowiązani do prawowierności wbrew przysłowiu zawierającemu prawdę skądinąd oczywistą: nemo iudex in causa sua. Stereotyp bowiem weryfikuje się wyłącznie sam. (…)

Dawne stereotypy – prawda, że często niewytrzymujące próby rzeczywistości – miały jedną zaletę: były zrozumiałe i funkcjonowały w ramach systemów, które je stworzyły. Obecnie stereotypy jawią się na poczekaniu, a rozdęte do rozmiarów wręcz absurdalnych środki przekazu pozwalają na stałą ich fluktuację. Mutują się jak wirusy. Każdy każdego może uderzyć, powołując się na ad hoc sklecone racje. Najbardziej atakowane są instytucje odwołujące się do tzw. imponderabiliów, tzn. do zjawisk, rzeczy i spraw nieuchwytnych, niewymiernych, o dużym znaczeniu i wpływie na rzeczywistość. Tak się składa, że należą do nich zasady nie będące produktem ludzkiego intelektu. Odrzucenie imponderabiliów stwarza możliwość uprawiania „wolnoamerykanki” w każdej dziedzinie, zwłaszcza w sferze idei, zatem także we wszystkim co dotyczy sumienia, obrazu świata i przeznaczenia człowieka.

Kiedy podważa się niemal wszystkie zasady sprawdzone tradycją sięgającą wstecz poza pamięć ludzką, a to znaczy, że odrzuca się stereotypy będące owocem tej tradycji, w ich miejsce wchodzą pozorne racje, które stosowane ad hoc narzucają punkt widzenia sytuacji, nad którą ktoś pragnie arbitralnie zapanować.

Wówczas nieważne staje się łamanie zasad strony przeciwnej. Przykłady takiego łamania uświęconych tradycją zasad są tak liczne, że trudno tu o choćby tylko reprezentatywny wybór. Na przykład w państwie de nomine demokratycznym, uczulonym aż do przesady na tzw. prawa człowieka, nie dopuszcza się do szkoły kogoś, komu zarzuca się bycie chrześcijaninem. Działo się tak, mutatis mutandis, w ZSRR, a teraz zdarzyło się ponoć w Kanadzie. O wykluczaniu mediów chrześcijańskich nawet nie warto mówić. (…)

Hiszpania uchodząca do niedawna za kraj o silnej tradycji chrześcijańskiej i mająca do dziś większość (66%) ludności wyznającej katolicyzm, musi się godzić nie tylko na mord nienarodzonych zaordynowany przez lewicę, która dysponuje poparciem w granicach 5–6%, ale także na karanie tych, którzy przeciwko tej hekatombie publicznie protestują.

W Polsce nie dzieje się lepiej. Póki co nie ma jeszcze zielonego światła na zabijanie różnego asortymentu, od niemowlaków do starców, którzy wyrok śmierci na siebie podpisują sami albo ktoś usłużnie prowadzi ich rękę. W tej chwili linksliberalen biorą się za najmłodszych, robiąc im wodę z mózgu.

Opanowanie szkoły i dokształcanie małolatów na breweriach w wykonaniu „postępowego” strajku kobiet ma za główny cel wypranie serc i umysłów młodych Polaków z zasad moralnych i wiary, z chrześcijaństwa. W pustkę tak osiągniętą będzie można wlać wszelkie obscena, włącznie z wołaniem o aborcję, co w ustach dziatwy budzi wprost przerażenie.

Diabeł najczęściej jawi z dłonią pełną łakoci, nieważne jakiego gatunku. Chrystusowi na pustyni oferował wszystkie królestwa. Wiadomo, że zawsze oferuje nieswoje. Wiadomo też, że każda jego oferta okazuje się w końcu zwodnicza. Miłe złego początki, lecz koniec żałośliwy. Zaufajmy naszej mądrości ludowej. (…)

Przypomnę o harmidrze wokół deklaracji, jakiej zażądał od kandydatów do bierzmowania pewien proboszcz. A wezwał ich do złożenia oświadczenia, iż nie są zwolennikami aborcji. Kiedyś taki wymóg nie był po prostu potrzebny, ale po występach szeregu młodych ludzi w czasie ulicznych popisów strajkujących kobiet, okazuje się, że istnieje konieczność upewnienia się, iż przyjmujący sakrament bierzmowania nie jest w stanie tak ciężkiego grzechu. Oczywiście protestowano przeciwko naruszeniu sfery prywatności, praw człowieka… Jednego nie brano pod uwagę: że do bierzmowania przystępują ci, którzy tego chcą i godzą się spełnić warunki stawiane przez Kościół. Tak rozumianej wolnej woli nie uznają ludzie gotowi kruszyć kopie o wolność rozumianą według własnej receptury.

Mniejszej wagi są perypetie, jakie zdarzają się niejednokrotnie przy pochówkach. Onet.pl24 przekazuje żale matki, której syna kapłan nie chciał po katolicku pochować, gdyż, jak miał powiedzieć kobiecie: nie zna jej syna. Matka oświadczyła, że syn był wierzący „tylko może niepraktykujący”. Są to sprawy niezmiernie delikatne i wymagające tak ze strony duchownego, jak i bliskich zmarłego taktu i zrozumienia sytuacji, jaka wytworzyła się nie w momencie, kiedy potrzebny był pochówek, ale znacznie wcześniej, kiedy był czas, by jasno się zdeklarować, kim się jest. I tylko to powinno być brane pod uwagę. Ale wiadomej maści media nie pominą takiej okazji, by manifestować swą pogardliwą obojętność na wszystko, co pochodzi od wrogiej im instytucji, jaką jest Kościół, a właściwie religia jako taka.

To jest właśnie narzucaniem stereotypów ludziom wyznającym wartości wypierane na sposób totalitarny przez nową wizję świata, człowieka, sensu życia i obowiązujących w nim zasad.

Słowem, chodzi o wyparcie chrześcijaństwa, możliwie przy pomocy zdeprawowanych chrześcijan. Ta presja swoistego nihilizmu chętnie powołuje się na praworządność, przy czym starannie unika się ścisłego jej zdefiniowania.

Praworządność w rezultacie polegać ma na rezygnacji z suwerenności, zwłaszcza tej, jaka broni tożsamości narodu. Tak powstał kiedyś „człowiek sowiecki”, tak dokonała się w III Rzeszy „Gleichschaltung”, czyli coś w rodzaju obywatela sklonowanego na modłę szaleńczej antropologii Himmlera, Rosenberga, uznaną za naukę podobnie, jak dziś gender i obłąkańcze teorie z niego wyrastające. Czy rzeczywiście narody gotowe są dobrowolnie włożyć głowę w pętlę, z której o własnej sile już się nie wydobędą?

Cały artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „Czy mamy jeszcze grunt pod nogami?” znajduje się na s. 15 lipcowego „Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „Czy mamy jeszcze grunt pod nogami?” na s. 15 lipcowego „Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Haaretz: Prezydent Izraela przyjął trzecią dawkę szczepionki Pfizer/BioNTech

Prezydent Izaak Herzog wraz z żoną przyjęli w piątek trzecią dawkę szczepionki przeciw Covid-19. Miało to miejsce dzień po ustanowieniu w Izraelu szczepień uzupełniających dla osób powyżej 60 lat.

29 lipca izraelski premier Naftali Bennett poinformował o rozpoczęciu się pierwszej na świecie kampanii szczepień mającej na celu zaszczepienie osób powyżej 60. roku życia trzecią dawką szczepionki przeciw koronawirusowi. Początek kampanii będzie mieć miejsce już w niedzielę.

60-letni prezydent Izraela i jego małżonka otrzymali trzecią dawkę szczepionki w Centrum Medycznym Sheba w Tel HaSzomer.

Izaak Herzog podziękował premierowi za „odważną decyzję”, jaką jest ustanowienie w Izraelu pierwszej na świecie trzeciej dawki szczepień dla seniorów. Prezydent podkreślił również, że jest to istotny gest na rzecz społecznej solidarności w Izraelu.

Podczas wydarzenia swoje przemówienie wygłosił również Naftali Bennett, który zaznaczył, że uzupełniająca kampania szczepień ma na celu ochronę zdrowia i życia seniorów. Ponadto, szef izraelskiego rządu przyrównał szczepienia przeciwko Covid-19 do micw, czyli przykazań wynikających z prawa żydowskiego (halachy).

Na chwile obecną w Izraelu odnotowuje się wzrost przypadków zakażenia Covid-19. W piątek media poinformowały o najwyższej od trzech miesięcy liczbie pacjentów zakażonych koronawirusem w stanie poważnym (167). Ponadto, 33 osoby dotknięte wirusem są w stanie krytycznym, a 26 korzysta z respiratorów. W czwartek w Izraelu stwierdzono 214 nowych zakażeń.

N.N.

Źródło: Haaretz

Sadowski: Polski Ład to przywileje i korzyści dla międzynarodowych korporacji 

Ekonomista tłumaczy na czym polega projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznym. Zdaniem naszego gościa nowe przepisy uderzą w naszych przedsiębiorców.

Gościem „Kuriera Ekonomicznego” jest ekonomista i  prezydent Centrum Adama Smitha, Andrzej Sadowski, który mówi o projekcie ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznym. Zdaniem rozmówcy Adriana Kowarzyka nowe prawo zapewni komfortowe warunki dla wielkich korporacji:

Nie tyle z ustawy, ale z przedstawionych założeń całego plany możemy się dowiedzieć przede wszystkim, że międzynarodowe korporacje otrzymają gwarancję niskich podatków i stabilnych niezmienianych przepisów przez okres pięciu lat – stwierdza ekspert.

Nasz gość twierdzi, że wbrew swojej nazwie rządowy projekt stwarza lepsze warunki rozwoju dla międzynarodowych podmiotów niż polskich przedsiębiorców. Andrzej Sadowski wskazuje na podwyżkę składki zdrowotnej, która może pogorszyć sytuację tych, którzy odczuwają jeszcze skutki trwającej pandemii i podnoszą się po licznych lockdownach:

Jeżeli odniesiemy to do polskich przedsiębiorców to mimo, że dokument nazywa się Polski Ład to przywileje i korzyści są po stronie międzynarodowych korporacji, a po stronie polskich przedsiębiorców jest podwyżka opodatkowania – podkreśla Andrzej Sadowski.

Andrzej Sadowski opowiada o szczegółach podwyżki składki zdrowotnej, która dziś wynosi 9 proc. podstawy jej wymiaru, przy czym 7,75 proc. można odjąć od podatku. Polski Ład zakłada likwidację tej opcji. Zdaniem prezydenta Centrum Adama Smitha, choć projekt mówi o podwyżce składki, a nie o dodatkowym opodatkowaniu efekt zmian będzie taki sam:

Niezależnie jak nazwiemy ciężar jeżeli jest przymusowy to ma charakter podatku – podsumowuje ekonomista.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Ukryte Skarby – 29.07.2021 r.

Elżbieta Ruman zabiera słuchaczy w podróż śladami polskich zamków. Po skarbach Baranowa Sandomierskiego przyszła pora na sekrety Krasiczyna.

Gośćmi „Ukrytych Skarbów” są dyrektor ds. marketingu Zamku w Krasiczynie Magdalena Ziemska oraz przewodnik Marek Sus. Nasz gość opowiada o ciekawostkach związanych z zamkiem, który dawniej był siedzibą rodu Sapiehów. Jedna z opowieści wiąże się z postacią Jana Matejki, który gościł niegdyś w słynnej budowli:

Kiedy Jan Matejko był w zamku w Krasiczynie gościł u Sapiehów. Był tu, ponieważ chciał zrobić szkice koni ze stadniny sapieżańskiej i ujęty wielkim patriotyzmem Adama Sapiehy umieścił go na obrazie „Bitwa pod Grunwaldem” jako księcia Witolda – mówi przewodnik.

Z kolei dyrektor działu marketingu opowiada o odbywających się w zamkowych murach atrakcjach. Poza wycieczkami w dawnej posiadłości Sapiehów goszczą często młode pary, które w renesansowej scenerii zawierają sakrament małżeństwa:

Młode pary, które chcą powiedzieć sobie sakramentalne „tak” mogą to zrobić w naszej kaplicy zamkowej. (…) Natomiast ci, którzy chcą wziąć ślub cywilny mogą to zrobić w parku przy stawie, także jest to idealne miejsce do stworzenia pamiątki na całe życie – stwierdza Magdalena Ziemska.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Piotr Sikora: Z domu mam 3,5 minuty do granicy niemieckiej. Niemcy kupują u nas, my kupujemy u nich

Nasz gość mówi o życiu w Szczecinie i dobrych relacjach między Polską a Niemcami. Wymiana handlowa jest w świetnej kondycji. Problemem w przekraczaniu granicy może być paszport covidowy.


W porannej audycji rozmówcą Magdaleny Uchaniuk jest Piotr Sikora, dziennikarz na codzień mieszkający w Szczecinie, który opisuje historię portu w Szczecinie. Jak zaznacza publicysta, dziś w porcie stoi wiele pięknych, choć nieużywanych już budynków i  urządzeń z epoki świetności miasta:

Statki ze Szczecina pływały po całym świecie. Każdy marynarz dobrze wie, że Szczecin był takim miejscem gdzie budowało się dużo i dobrze – podkreśla nasz gość.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk przybliża także słuchaczom jak wygląda życie codzienne w stolicy zachodniopomorskiego. Filozof wylicza problemy, z którymi zmagają się na co dzień mieszkańcy miasta, których dużą część stanowią kłopoty z dojazdami:

Mogę wymienić oczywiście korki, (…) problemy z komunikacją miejską, która mogłaby być szybciej rozbudowywana i bardziej przyjazna mieszkańcom – wymienia dziennikarz.

Ponadto, Piotr Sikora opowiada również o życiu blisko granicy polsko-niemieckiej oraz o przestrzeniach, w których przecinają się życia obu narodów. Dotyczy to głównie relacji handlowych:

Niemcy kupują u nas, my kupujemy u nich. Nie zauważamy kiedy przejeżdżamy przez granicę do momentu kiedy nas ktoś nie zatrzyma np. w celu sprawdzenia paszportu covidowego – zaznacza Piotr Sikora.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Wiech o „Fit for 55”: Polska sprzeciwia się rozszerzaniu systemu handlu emisjami CO2 na budownictwo i transport drogowy

Jakub Wiech mówi o stosunku Polski do unijnego pakietu „Fit for 55”. Nasz kraj złożył już listę zastrzeżeń, dotyczących handlu emisjami w sektorach dotychczas nimi nie objętymi oraz gospodarki leśnej.

We wtorkowym „Kurierze Ekonomicznym” z-ca redaktora naczelnego portalu energetyka24.com, Jakub Wiech, mówi o unijnych planach redukcji CO2 sformułowanych w pakiecie „Fit for 55”. Opublikowany 14 lipca zbiór zmian legislacyjnych ma służyć ograniczeniu emisji dwutlenku węgla o co najmniej 55% do 2030 roku oraz osiągnięcia neutralności klimatycznej w perspektywie 2050 r. Cele te zostały nakreślone przez Europejskie Prawo Klimatyczne, które jest częścią strategii Europejskiego Zielonego Ładu. Jak zaznacza dziennikarz, Polska złożyła już listę zastrzeżeń względem projektu:

Jeżeli chodzi o zastrzeżenia Polski co do pakietu inicjatyw (…) mamy listę zgłoszeń, która została przełożona na jednej z unijnych agend – podkreśla Jakub Wiech.

Rozmówca Adriana Kowarzyka przybliża słuchaczom punkty pakietu, z którymi nie zgadzają się nasi politycy. Jak wskazuje Jakub Wiech, chodzi przede wszystkim o poszerzenie systemu handlu emisjami CO2 na kolejne sektory:

Mamy tutaj np. sprzeciw wobec rozszerzania systemu handlu emisjami na budownictwo i stworzenia odrębnego systemu handlu emisjami dla transportu drogowego. (…) Mamy też głosy sprzeciwu wobec planowanej przez Unię gospodarki leśnej – przytacza nasz gość.

Jednocześnie nasz gość zaznacza, że są także elementy projektu, z którymi strona polska jest zgodna. Jest wśród nich m.in. postulat o stworzeniu specjalnych funduszy, które wspomagałyby proces transformacyjny by zapobiec uszczupleniu budżetów domowych. Jak stwierdza Jakub Wiech, nie wiadomo jeszcze jak miałby wyglądać pakiet osłonowy:

Być może to będą dopłaty, być może inne formy quasi rynkowego stymulowania – przyznaje dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Stolarski o rodzinnej firmie SaMASZ: Synowie byli ze mną od początku. Jak kończyli szkołę to już przychodzili do pracy

Antoni i Jacek Stolarscy opowiadają o firmie SaMasz, która jest ósmym na świecie producentem maszyn zielonkowych, a także o tym jak powstał ich rodzinny biznes.

W piątkowym „Popołudniu WNET” rozmówcami Katarzyny Adamiak są Antoni i Jacek Stolarscy, prezes i wiceprezes SaMasz. Antoni Stolarski opowiada m.in. o swoim rodzinnym biznesie, który wraz z czterema synami:

Jacek jest typowany na prezesa wtedy kiedy ja już się poddam i nie będę mógł pracować. Synowie byli ze mną od początku. Jak kończyli szkołę to już przychodzili do pracy – wspomina nasz gość.

Z kolei Jacek Stolarski komentuje bieżącą sytuację SaMASZ. Jak wskazuje wiceprezes firmy, pandemia koronawirusa potraktowała ich branżę dosyć łagodnie:

 Na szczęście naszą branżę trochę to ominęło. Zwłaszcza naszą firmę – stwierdza rozmówca Katarzyny Adamiak.

Ponadto, Antoni Stolarski przybliża słuchaczom działalność i historię powstałego w 1984 r. SaMasz. Wówczas, firma zatrudniała jedynie dwóch pracowników, dziś jest to tysiąc osób:

W tej chwili w SaMASZ pracuje ponad 900 osób, a dla 100 osób dajemy kooperację. W tym roku sytuacja jest bardzo dobra, wzrost sprzedaży za pół roku wyniósł 27 procent w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego – podkreśla prezes firmy.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Paweł Zdziarski, dr Andrzej Szabaciuk, Antoni i Jacek Stolarscy – Popołudnie WNET 23.07.2021 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 17:00 – 19:00 na: www.wnet.fm oraz w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Białymstoku i Szczecinie. Zaprasza Anna Nartowska.

Goście „Popołudnia WNET”:

Paweł Zdziarski – publicysta tygodnika „Do Rzeczy”

Dr Andrzej Szabaciuk – ekspert Instytutu Europy Środkowej, Katolicki Uniwersytet Lubelski

Inż. Antoni Stolarski – prezes SaMasz

Jacek Stolarski – wiceprezes SaMasz


Prowadząca: Anna Nartowska, Katarzyna Adamiak


Publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, Paweł Zdziarski, mówi o inicjatywie „Wołyń na Powązki”. Jak podkreśla dziennikarz, jest to społeczna inicjatywa dziennikarzy pracujących w mediach, określających się jako patriotyczne. Jej celem jest stworzenie przestrzeni godnego upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu na Powązkach Wojskowych.


Dr Andrzej Szabaciuk, ekspert Instytutu Europy Środkowej, przybliża słuchaczom najnowsze porozumieniE amerykańsko-niemieckiego w sprawie gazociągu Nord Stream 2. Stany Zjednoczone zezwalają na ukończenie projektu, a w zamian Niemcy mają poczynić ustępstwa wobec Ukrainy i Polski. Jak wskazuje nasz gość, głównym problemem dla obydwu państw będzie utrata znaczenia gospodarczego jako państwa tranzytowe.


Antoni i Jacek Stolarscy opowiadają o swojej firmie SaMasz, która jest ósmym na świecie producentem maszyn zielonkowych, a także o tym jak powstał ich rodzinny biznes.

N.N.

Studio Olimpijskie: Olimpiada jest to okres pomiędzy jednymi Igrzyskami Olimpijskimi do drugich Igrzysk Olimpijskich

Piotr Chołdrych przybliża słuchaczom znaczenie słowa olimpiada, które nierzadko stosuje się błędnie jako synonim do Igrzysk Olimpijskich.

W czwartkowej audycji „Studia Olimpijskiego” Piotr Chołdrych tłumaczy słuchaczom znaczenie słowa „olimpiada”. Wiele osób mylnie używa tego słowa jako synonimu do Igrzysk Olimpijskich:

Olimpiada jest to okres pomiędzy jednymi Igrzyskami Olimpijskimi do drugich Igrzysk Olimpijskich – podkreśla gospodarz audycji.

Piotr Chołdrych wyjaśnia pochodzenie problematycznego określenia. Wskazuje także jaka była rola tego okresu w życiu starożytnych Greków:

Mniej więcej są to cztery lata. To był taki okres gdy starożytni Grecy liczyli sobie te olimpiady jako kalendarzowy upływ czasu – zaznacza redaktor.

Prowadzący komentuje również tegoroczną olimpiadę, która z powodu pandemii Covid-19 nieco się przedłużyła. Piotr Chołdrych wspomina również, że do oficjalnego otwarcia tokijskich Igrzysk Olimpijskich pozostał zaledwie jeden dzień. Inauguracja będzie mieć miejsce w piątek 23 lipca o godzinie 13:00 polskiego czasu i potrwa około trzech godzin. Jak podsumowuje redaktor:

A zatem olimpiada nam się właśnie kończy, a rozpoczynają się Igrzyska Olimpijskie – komentuje dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Gotz o obchodach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego: Myślę, że za dużo jest biesiady

Artur Gotz opowiada o obchodach Powstania Warszawskiego oraz o swoim nadchodzącym koncercie w Wolskim Centrum Kultury, którego celem jest uczczenie ofiar Rzezi Woli.

W środowym „Poranku WNET” aktor i muzyk, Artur Gotz mówi o zbliżającym się wydarzeniu muzycznym “Wola 44”, czyli poetyckim koncercie, którego premiera nastąpi 05.08 w 77. rocznicę rozpoczęcia rzezi Woli. Projekt ma w sposób metaforyczny przedstawić historię Powstania Warszawskiego, a także przypomnieć o eksterminacji ludności cywilnej dzielnicy Wola. Artysta opowiada o powodach, dla których zdecydował się wziąć udział w koncercie:

Od pięciu lat mieszkam na Woli. Znałem historię Warszawy, historię powstania od momentu kiedy przeprowadziłem się do Warszawy trzynaście lat temu. (…) Tematyka Woli nie była mi aż tak bliska, ale w momencie kiedy zacząłem tutaj mieszkać, chodzić (…) stwierdziłem, że chcę o tym mówić, bo świadomość jest znikoma – podkreśla Artur Gotz.

Nasz gość pochyla się także nad tematem formy obchodów Powstania Warszawskiego. Według rozmówcy Tomasza Wybranowskiego zbyt wiele jest w nich festynowości, którą powinna zastąpić zaduma:

Myślę, że za dużo jest biesiady, za dużo takiego nawet jarmarku. Za mało jest tej zadumy i świadomości, że to jest wielka tragedia, że zginęło w ciągu całego powstania 200 tys. ludzi, a w czasie rzezi Woli w ciągu kilku dni (…) ok. 50-60 tys. ludzi – komentuje nasz gość.

Ponadto, Artur Gotz zdradza także fragmenty repertuaru nadchodzącego, sierpniowego koncertu. Poza muzyką widzowie zostaną zapoznani z fragmentami wypowiedzi Powstańców oraz ludności cywilnej, która przeżyła rzeź Woli:

Będzie właśnie Krzysztof Kamil Baczyński, ale będą też fragmenty z „Pamiętnika z Powstania Warszawskiego” Mirona Białoszewskiego z niezwykłą muzyką Mateusza Pospieszalskiego. (…) Pomiędzy tą wspaniałą wielką poezją będą prawdziwe relacje świadków – mówi Artur Gotz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.