Rezygnacja z powołania: co było źródłem, a co konsekwencją wyboru? Kryzys wieku? Znudzenie? Zmiana hierarchii wartości?

Kościół przeżywa dziś kryzys, i to nie tylko związany z pedofilią. Kapłaństwo, podobnie jak małżeństwo i rodzicielstwo, to dziś prawdziwe wyzwanie. Łatwiej jest odejść, niż trwać w dokonanym wyborze.

Małgorzata Szewczyk

Przyjemniej jest, gdy ludzie nas dostrzegają, chwalą i oklaskują. Lepiej żyje się tym, co przytakują ogółowi, niż głoszącym niewygodne, choć ewangeliczne prawdy o wierności Bogu, a nie służbie mamonie.

Ewangelia, adresowana do wszystkich, zawsze stawiała wymagania, była niewygodna, uwierała, bo zmuszała do weryfikacji poglądów i przyjmowania postaw, które wymagają od człowieka zmiany myślenia i postrzegania innych, a przede wszystkim pokory i stanięcia w prawdzie. Dziś to się nie zmieniło.

Może właśnie te słowa, a w zasadzie brak pokory i brak uczciwości, są kluczem i praźródłem kryzysów tak w małżeństwie, jak i w kapłaństwie.

Kiedy rodzi się w nas poczucie, że oto jesteśmy nadzwyczajni, wybrani, że tylko nasze metody działania odniosą skutek, że to, co stare i sprawdzone, to dziś już przeżytek, bo czasy są inne, a ludzie się zmienili – wkraczamy zazwyczaj na drogę donikąd. Nie, nie krytykuję nowych form duszpasterstwa ani wykorzystywania nowych technologii w ewangelizacji, po które sięgają duchowni czy świeccy, zwłaszcza ci zaangażowani we wspólnotach.

Problem leży w człowieku, a nie w narzędziach. To, co proste i podstawowe, nie od razu musi być anachronizmem i wiązać się z dezercją.

Święty Jan Vianney, gdy przybył do zapadłej wioski Ars, nie silił się na niekonwencjonalne pomysły duszpasterskie, tylko całymi godzinami czekał na penitentów w konfesjonale. Święty o. Pio podporządkował się i w pokorze przyjął zakaz publicznego odprawiania Mszy św. i odpowiadania na listy, które otrzymywał od ludzi z całego świata. Bł. ks. Michał Sopoćko nie doczekał decyzji Stolicy Apostolskiej odwołującej zakaz głoszenia kultu Bożego Miłosierdzia według objawień św. s. Faustyny.

Ktoś powie, że przywołuję osoby odznaczające się heroizmem cnót potwierdzonych przez Kościół. To prawda, ale ci kapłani nie żyli w średniowieczu, nie mieli dostępu do mass mediów, nie byli doceniani i honorowani przez swoich przełożonych. Czy było im łatwiej? Wystarczy sięgnąć po publikacje traktujące o ich życiu, by przekonać się, że jak każdy, byli poddawani pokusom, że przeżywali trudności, zmagali się z problemami. Ale wytrwali.

Cały felieton Małgorzaty Szewczyk pt. „Trudne słowo na p…” znajduje się na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Małgorzaty Szewczyk pt. „Trudne słowo na p…” na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Osoba, która podpisuje Deklarację LGBT+ pełną wiedzą i świadomością, jest dywersantem wobec społeczeństwa i Ojczyzny

Od ponad 30 lat w związku z pracą misyjną w Afryce mam możność obserwowania, jakie spustoszenie duchowe czyni ideologia gender, niszcząc godność i tożsamość człowieka już od wieku przedszkolnego.

o. Jerzy Garda

Szanowny Panie Prezydencie!

18 lutego 2019 r. podpisał Pan Deklarację LGBT+, dokument od A do Z przygotowany przez lobby mniejszości seksualnych i realizujący postulaty tej grupy. Konsekwencją zrealizowania tych postulatów jest w pierwszym rzędzie wprowadzenie we wszystkich warszawskich szkołach agresywnej edukacji seksualnej typu C, opartej na standardach WHO, które po raz pierwszy były oficjalnie w Polsce prezentowane 22.04.2013 roku na konferencji z udziałem ministra edukacji i ministra zdrowia.

Wiek 0–4 lat: Radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja. Świadomość, że związki są różnorodne; różne koncepcje rodziny.
Wiek 4–6 lat: Związki osób tej samej płci. Szacunek dla różnych norm związanych z seksualnością. Zadowolenie i przyjemność z dotykania własnego ciała (masturbacja/autostymulacja).
Wiek 6–9 lat: Zmiany dotyczące ciała, miesiączkowanie, ejakulacja. Wybory dotyczące rodzicielstwa i ciąży. Mity dotyczące prokreacji. Rożne metody antykoncepcji. Akceptacja różnorodności.
Wiek 9–12 lat: Skuteczne stosowanie prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych. Przyjemność, masturbacja, orgazm. Różnice między tożsamością płciową i płcią biologiczną; miłość wobec osób tej samej płci. Akceptacja różnych opinii, poglądów i zachowań w odniesieniu do seksualności.
Wiek 12–15 lat: Podejmowanie świadomego wyboru co do metody antykoncepcji i jej skuteczne stosowanie. Tożsamość płciowa i orientacja seksualna, w tym „coming out”/homoseksualizm. Ciąża (także w związku między osobami tej samej płci). Umiejętność negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego seksu.
Wiek 15 lat: Krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.. Akceptacja różnych orientacji seksualnych i tożsamości. Zmiana możliwych negatywnych odczuć, odrazy i nienawiści wobec homoseksualizmu na akceptację różnic seksualnych. Dokonanie „coming outu” (czyli ujawniania wobec innych uczuć homoseksualnych lub biseksualnych). Struktura rodziny i zmiany, małżeństwa z przymusu, homoseksualizm/biseksualizm/aseksualność, samotne rodzicielstwo. (…)

8.06.2019 roku, na ulice stolicy wyszedł tzw. marsz równości, czyli „ohyda spustoszenia”, w czasie którego doszło do znieważania naszego Boga i Matki Najświętszej. Miały tam miejsce liczne bluźnierstwa, świętokradztwa, profanacje, wyszydzanie wiary, parodiowanie i kpiny z naszych najświętszych świętości z Eucharystią włącznie, przez uczestników tego marszu.

Słowa oceniające to wydarzenie, które padły z Pańskich ust, były nie mniej bulwersujące niż same wydarzenia w czasie marszu! Powiedział Pan: „Było radośnie i kolorowo, dziękuję za mnóstwo pozytywnej energii”.

Te dwa wydarzenia – podpisanie Deklaracji LGBT+ i ocena tzw. marszu równości sugerują następujące wnioski:

1. Osoba, która podpisuje Deklarację LGBT+ i wyraża opinię o „marszu” nie przeczytała, co podpisuje, i nie widziała wydarzenia, które ocenia. W przypadku Prezydenta Stolicy, z którym to urzędem wiąże się autorytet i zaufanie społeczne, jeżeli podpisuje i ocenia bez rozeznania, czyni to nieodpowiedzialnie.

2. Jeżeli czyni to – podpisuje Deklarację LGBT+ i wyraża opinię – z pełną wiedzą i świadomością, jest dywersantem wobec społeczeństwa i Ojczyzny.

Prokuraturze i innym prawnikom pozostawiam ocenę i ściganie przestępstw zgodnie z obowiązującym prawem w tej materii w naszej Ojczyźnie.

Ponieważ deklaruje się Pan, Panie Prezydencie, jako osoba wierząca w Pana Boga w Kościele rzymskokatolickim, a działania Pana są przeciwne Dekalogowi i nauce Kościoła, prowadzi to do zamieszania w umysłach nie tylko u katolików. (…)

Od ponad 30 lat w związku z pracą misyjną w Afryce mam możność obserwowania, jakie spustoszenie duchowe wśród dzieci i młodzieży czyni ideologia gender szerzona przez lobby LGBT, niszcząc godność i tożsamość człowieka już od wieku przedszkolnego.

(…) Na koniec chcę zadać Panu następujące pytanie: Czy Pan chce, aby Polska, zaczynając od Warszawy, była obozem koncentracyjnym dla seksualnych – cielesnych, duchowych, moralnych i psychicznych – zbrodniczych eksperymentów na polskich dzieciach, młodzieży i rodzinach, dokonywanych przez ideologów gender i agresorów LGBT+, tak jak Auschwitz był miejscem zbrodniczych, pseudomedycznych eksperymentów dokonywanych przez niemieckich oprawców na osobach więźniów?

Muszę jeszcze napisać, co w powyższej sprawie ma do powiedzenia nasz Zbawiciel Jezus Chrystus: „Kto by zaś zgorszył jedno z tych maleńkich, które we Mnie wierzą, lepiej by mu było, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i pogrążono w głębinie morskiej. Biada światu za zgorszenia. Muszą bowiem przyjść zgorszenia, wszelako biada temu człowiekowi, przez którego przychodzi zgorszenie” (Mt 18,6–7). (…)

List otwarty o. Jerzego Gardy do Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego znajduje się na s. 4 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List otwarty o. Jerzego Gardy do Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego na s. 4 lipcowego „Kuriera WNET”, nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Człowiek oddala myśl o własnej śmierci. Inni umierają, bo taka jest kolej rzeczy, ale mnie to może nie będzie dotyczyć

Z punktu widzenia etyki nie można zabierać życia nienarodzonego tylko dlatego, że taka w tej chwili panuje ideologia. Życie można poświęcić dla sprawy czy za kogoś, ale o tym decyduje jego posiadacz.

Marian Smoczkiewicz

Medycyna wobec życia i śmierci

Obowiązkiem i powołaniem lekarza jest walka z chorobą, cierpieniem, niepełnosprawnością. W momencie śmierci kończy się jego zadanie. Wspomagając w jakikolwiek sposób śmierć, zaprzecza swojemu powołaniu.

Życie i śmierć to dwie wielkie tajemnice ściśle ze sobą powiązane i nierozłączne. Na temat życia mamy już sporą wiedzę, natomiast sprawy związane ze śmiercią są okryte tajemnicą. Większość religii i wierzeń przyjmuje, że życie nie kończy się tu na ziemi wraz ze śmiercią, ale trwa nadal, tylko w innej formie. Filozofowie greccy w starożytności uważali, że umieramy, ponieważ żyjemy, a nie dlatego, że chorujemy. Śmierć zawsze była przedmiotem badań i rozważań filozofów, przyrodników i naukowców różnych specjalności, jak również inspirowała artystów, malarzy, rzeźbiarzy, poetów, pisarzy.

Sama świadomość, że kiedyś odejdziemy, budzi strach. Poczucie sprawiedliwości, przyzwoitości, uczciwości jest głęboko wpisane w nasze sumienie, bez względu na to, czy w Boga wierzymy, czy nie. Mamy poczucie, prawie pewność, że sprawy niezałatwione kiedyś zostaną rozliczone i wygładzone, czyli sprawiedliwości stanie się zadość, a my o tym się dowiemy. To znaczy, że jakieś życie pozagrobowe nas czeka. To jest w nas zapisane.

Człowiek oddala myśl o własnej śmierci. Inni umierają, bo taka jest kolej rzeczy, ale mnie to może nie będzie dotyczyć. Obecna cywilizacja sprzyja takiej postawie i niewygodne problemy, jak śmierć, próbuje usunąć na dalszy plan. Życie jest jedno – głosi – wykorzystaj je maksymalnie dla przyjemności, a problem śmierci rozwiążemy dla ciebie komfortowo. Jak będziesz stary, schorowany, niepełnosprawny i do niczego nie będziesz się nadawał, to zaproponujemy zastrzyk, który rozwiąże twoje i nasze problemy. Proponowane rozwiązania dotyczą jednak tylko wąskiej grupy ludzi żyjących w ustabilizowanych warunkach i na odpowiednim poziomie materialnym (dotyczy to naszej cywilizacji), a nie milionów na świecie, walczących codziennie o przeżycie. Taka filozofia życia i śmierci ma charakter elitarny, jest wygodnicka i destrukcyjna. Prędzej czy później, wśród innych współczesnych dziwactw, doprowadzi do upadku naszej kultury i cywilizacji.

W ubiegłym stuleciu znakomity uczony Hans Hugon Selye, biolog i filozof, wprowadził do nauki pojęcie stresu. Stres jako czynnik zewnętrzny lub wewnętrzny działający na nasz organizm jest powszechnie uważany za coś szkodliwego; tymczasem, w rzeczywistości, jest zjawiskiem koniecznym dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Bez bodźców pozytywnych lub negatywnych (oba są czynnikami stresującymi) życie zanika. W związku z tym życie bezstresowe (taka modna teraz ideologia) musi prowadzić do samozagłady. Jednym z dobrych przykładów jest wychowywanie bezstresowe dzieci, co z czasem już u dorosłych osobników prowadzi do depresji i innych tragicznych w skutkach zdarzeń przy jakimkolwiek niepowodzeniu. Śmierć jest bardzo ważnym etapem naszego życia, może najważniejszym, a dla ludzi wierzących – przejściem na drugą stronę i szansą na odebranie nagrody.

Kardynał J. Ratzinger – Papież Senior Benedykt XVI na pytanie dziennikarza, czy boi się śmierci, odpowiada: „W pewnej mierze tak. Z drugiej strony, przy całej ufności, jaką żywię, że dobry Bóg mnie nie odrzuci, im bliżej jestem Jego oblicza, tym bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele popełniłem błędów. Tym samym przygniata mnie ciężar winy, chociaż nie tracę fundamentalnej nadziei”. To jest wskazówka dla nas wszystkich wierzących.

W połowie ub. wieku w Polsce (PRL) wprowadzono ustawę dopuszczającą przerywanie ciąży ze względów społecznych. Wywołało to liczne reakcje zarówno popierające tę ideologię, jak również ostro krytykujące. Kościół w Polsce, jak i środowiska katolickie określiły tą procedurę jako zabijanie dzieci nienarodzonych.

Jako młody lekarz brałem wtedy udział w wykładach prowadzonych przez śp. Ojca Karola Meissnera, benedyktyna etyka, teologa oraz lekarza. Ten znakomity duchowny, z czasem mój przyjaciel, mówił o etyce naturalnej i etyce katolickiej, które nie są ze sobą w sprzeczności. Etyka katolicka tylko pogłębia etykę naturalną przez odniesienie się do Boga. Krótko mówiąc, życie jest wartością najwyższą, niewymierną i dlatego nie może być oceniane jako ważne czy mniej ważne, wartościowe czy bezwartościowe. Z punktu widzenia etyki jako takiej nie można zabierać życia nienarodzonego tylko dlatego, że taka w tej chwili panuje ideologia. Również rodzice są zobowiązani do uszanowania i ochrony życia, które poczęli, bez względu na warunki, jakie mają, poglądy i plany zawodowe czy życiowe. Życie można poświęcić dla sprawy czy za kogoś, ale o tym decyduje posiadacz tego życia, a nie osoby postronne, owładnięte jakimiś teoriami o wyższej cywilizacji. Aborcja etycznie wydaje się jasno zdefiniowana i nie budzi większych wątpliwości.

Drugim ważnym problemem nurtującym współczesne bogate społeczeństwa jest eutanazja, czyli odejście z tego świata w sposób maksymalnie komfortowy (tak nam się wydaje), przy użyciu najnowszych technik usypiania. Wykonują te zabiegi specjalnie przeszkoleni lekarze.

Procedura eutanazji jest obwarowana licznymi przepisami prawnymi, co ma zapobiec nadużyciom. Przepisy stale są uzupełniane, a im ich więcej, tym łatwiej o manipulacje i naginanie do życzeń firm, rodziny itp. Zresztą o jakich nadużyciach tu mówić, jeśli samo założenie jest antyludzkie.

W gruncie rzeczy służy pozbyciu się uciążliwych chorych, którzy zbyt dużo kosztują państwo czy rodzinę. Mówienie, że robi się to dla dobra chorego, jest mało przekonujące. Ideolodzy eutanazji próbują rozszerzyć to pojęcie na inne sytuacje, które powstają w trakcie leczenia. W ten sposób powstało określenie ‘eutanazja bierna’, odnoszące się do sytuacji, w której zaprzestajemy leczenia ze względu na wyczerpanie możliwości leczniczych w stosunku do nieuleczalnie chorych będących w okresie agonalnym. To nie ma jednak nic wspólnego z eutanazją, w której aktywnie doprowadza się do śmierci.

Dwa poruszone tematy – aborcji i eutanazji – są wyraźnie zdefiniowane jako nieetyczne i niehumanistyczne. Można się z tym stanowiskiem zgadzać lub mieć zastrzeżenia.

Ogromny postęp w ostatnich dziesięcioleciach w naukach przyrodniczych, a tym samym w medycynie, otworzył nowe regiony problemów, które nadal oczekują na jednoznaczne lub wyraźne interpretacje ze strony filozofów, etyków, teologów. Sprawa dotyczy pobierania narządów do przeszczepów od osób zmarłych oraz uporczywego leczenia, tzn. podtrzymywania przy pomocy aparatury podstawowych funkcji życiowych organizmu (krążenie, oddychanie) przez długi czas (miesiące, lata).

W latach 60. ub. stulecia tzw. Komisja Harwardzka ustaliła kryteria śmierci mózgowej, którą uznano jako śmierć człowieka. Dawniej uważano za śmierć moment zatrzymania krążenia i oddychania, co generalnie nadal obowiązuje. Jak wiadomo, różne tkanki obumierają w różnym czasie. Przyjęcie terminu śmierci mózgowej pozwoliło na pobieranie w krótkim czasie nadających się do przeszczepu narządów. Zastrzeżenia zgłaszane przez niektórych naukowców co do definicji śmierci nie zmieniają przyjętych zasad. Papież św. Jan Paweł II wspierał dawstwo narządów po śmierci jako dar serca. Z transplantologią łączy się w pewnym sensie problem uporczywego leczenia, czyli podtrzymywania życia przez miesiące, a nawet lata, wykorzystując aparaturę. Ta wspólność oparta jest na pytaniu, kiedy możemy powiedzieć, że chory już zmarł.

Obecnie znany z doniesień medialnych przypadek Vincenta Lamberta z Francji budzi w całym świecie skrajne opinie, szczególnie po decyzji Trybunału Europejskiego o zatrzymaniu permanentnego leczenia. Według doniesień prasowych od ponad roku u tego chorego nie występują żadne oznaki aktywności mózgowej. Czy można tu przyjąć kryteria harwardzkie? Ten pacjent nie jest jedynym takim przypadkiem na świecie. Takie problemy pojawiają się w wielu szpitalach, gdzie trzeba się na coś decydować, najczęściej we współpracy z rodziną. Przy tak zaawansowanej medycynie, nowoczesnej anestezjologii rodzą się stale liczne wątpliwości, np. czy operować schorowanego starca, który po tej operacji już się nie obudzi?

Czy czasem nie oczekujemy od medycyny zbyt wiele? Zmieniły się czasy, zmieniło się społeczeństwo. Teraz dziadków czy babcie, którzy dożyli swoich lat, w ostatniej chwili życia zawozi się do szpitala, w którym często umierają w ciągu jednego dnia, w samotności.

Niestety rodziny wielopokoleniowe w większości przeszły do historii. W takich rodzinach rodziły się dzieci, a starzy odchodzili w otoczeniu bliskich. Warunki się zmieniły i ten typ rodziny już pewnie nie wróci. Niemniej powinniśmy być bardziej świadomi, czego możemy oczekiwać i jak możemy pomóc ludziom będącym u kresu swojej ziemskiej drogi, aby nie musieli się obawiać, że skrócimy im życie w imię wydumanej ideologii, która w zakłamany sposób twierdzi, że to dla dobra zainteresowanego.

Na wiele pytań natury etycznej brak jednoznacznych odpowiedzi. Może postęp w naukach przyrodniczych poszedł zbyt daleko, a nauki humanistyczne pozostały nieco w tyle.

Myślę, że są tacy wspaniali etycy, którzy przebiją się z swoją narracją i wprowadzą do świadomości społecznej reguły i kryteria etyczne, że życie trzeba szanować, a zabijanie innych dla poprawienia swojego komfortu jest drogą prowadzącą do upadku cywilizacji.

Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Medycyna wobec życia i śmierci” znajduje się na s. 7 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Medycyna wobec życia i śmierci” na s. 7 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wygląda na to, że fala hejtu, która miała zatopić wyborców PiS, ruszy na licheńskich pielgrzymów. Czy nie o to chodziło?

Oskarżyciel pozostaje anonimowy. Sprawa toczy się zakulisowo od sześciu lat, kiedy to oskarżyciel odmówił oskarżonemu spotkania twarzą w twarz, o co ten – przez pośrednictwo przełożonych – zabiegał.

Krystyna Lubieniecka-Baraniak

W filmiku panów Sekielskich o przewrotnym tytule „Tylko nie mów nikomu”, wrzuconym do Internetu tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w nadziei, że wpłynie na ich wynik (nie wpłynął!), napiętnowano kilku katolickich kapłanów, oskarżając o czyny pedofilskie. Znalazł się wśród nich ksiądz Eugeniusz Makulski, wieloletni kustosz i budowniczy Sanktuarium Matki Boskiej Licheńskiej, Bolesnej Królowej Polski, oraz tamtejszej bazyliki (…). Jako autorka biograficznej książki „Pałac dla Królowej” (Fund. Polskie Gniazdo, Wrocław 2010) o tym wyjątkowo zasłużonym dla Kościoła i Ojczyzny kapłanie (polecam tę lekturę, gdyby ktoś zechciał poznać jego życie i dokonania), czuję się w obowiązku zabrać głos.

Zastanawiające, że – w tym wyłącznie przypadku – oskarżyciel pozostaje anonimowy. Warto również podkreślić, że sprawa toczy się zakulisowo od sześciu już lat, kiedy to oskarżyciel odmówił oskarżonemu spotkania twarzą w twarz, o co ten – przez pośrednictwo przełożonych – zabiegał.

Zarzucił wówczas (w liście z 24 października 2013 r.) księdzu Makulskiemu molestowanie seksualne, grożąc upublicznieniem, jeśli do 30 października 2013 r. nie otrzyma rekompensaty finansowej, a następnie, nie doczekawszy się reakcji, w dniu 15 listopada 2013 r. powiadomił o „przestępstwie” Przełożonego Generalnego Zgromadzenia Marianów, który przekazał rzecz do Kongregacji Doktryny Wiary w Rzymie. W odpowiedzi miano orzec, iż sprawa (wg prawa kościelnego i państwowego) jest przedawniona i zalecono odizolowanie ks. Makulskiego w domu zakonnym, pod kontrolą przełożonych, bez prawa pełnienia obowiązków duszpasterskich – orzeczenie z dnia 22 lipca 2014 r.).

Wcześniej, 9 lipca 2014 r., oskarżyciel pisze do oskarżonego kolejny list, grożąc kompromitacją, jeśli nie dostanie pieniędzy. Cytuję: „Domagam się od księdza konkretnego zadośćuczynienia, które przekażę na cel charytatywny”. Będzie jeszcze jeden list, z dnia 23 lipca 2014 (dzień po orzeczeniu rzymskiej Kongregacji), pełen odrazy i pomówień o czyny seksualne, również zakończony groźbą szantażu. Cytuję: „Oświadczam jeszcze raz. Domagam się odszkodowania, które przekażę na cele charytatywne. Jeśli nie będzie reakcji do końca sierpnia, nagłośnię sprawę publicznie”.

Mimo to milczał do maja 2019 roku (anonim musiał wysłać grubo wcześniej), do momentu wyemitowania obrazu panów Sekielskich.

(…) Autorom „Tylko nie mów nikomu” (i nie tylko im) wystarczył jeden anonim. Nawet współbracia odżegnali się od pomówionego natychmiast. A co z zasadą domniemania niewinności?

Zapomniano o niej, zasłaniając pośpiesznie, a następnie usuwając sprzed bazyliki pomnik świętego papieża, Jana Pawła II – dzieło znanego artysty rzeźbiarza, prof. Mariana Koniecznego z Krakowa, ufundowane przez Grzegorza Tuderka, dyrektora Budimexu – firmy budującej bazylikę – dedykowane papieżowi Polakowi jako wyraz wdzięczności za nawiedzenie Lichenia w 1999 roku i konsekrowanie budującej się (rzecz bez precedensu!) świątyni. (…) Zgodnie z medialną zapowiedzią, monument powróci na swoje miejsce przed frontonem bazyliki po… oddzieleniu figury „grzesznika” (a co z prawami autorskimi artysty?!). (…)

W tym kontekście dziwi promowanie skazanego sądownie celebryty o światowej sławie, przestępcy seksualnego, Romana Polańskiego. Czymże innym jest wyemitowanie (31 maja 2019 godz. 20:00 w TVP KULTURA – pora najlepszej oglądalności) jego filmu „Wstręt”, poprzedzone panegirycznym słowem wstępnym grona krytyków? I ani pary z ust na temat innych upodobań reżysera. Uznano, jak mniemam, że amoralność twórcy nie deprecjonuje jego dzieła. Zgoda. Tylko skąd ta różnica w traktowaniu różnych twórców?

Czy domniemane przestępstwo księdza Makulskiego (przypisane mu bez procesu sądowego, na podstawie anonimowego pomówienia – słowo przeciw słowu – podczas, gdy przysługuje mu status podejrzanego) przekreśla jego zasługi?

Zdaniem „ciskających biblijnymi kamieniami” – to oczywiste. Idąc tym tropem, musielibyśmy zniszczyć wiele cennych pomników kultury, łącznie z dziełami Leonarda da Vinci.

Cały artykuł Krystyny Lubienieckiej-Baraniak pt. „Rykoszetem w Licheń” znajduje się na s. 1 i 2 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Krystyny Lubienieckiej-Baraniak pt. „Rykoszetem w Licheń” na s. 1 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dr Jurczyńska-Kłosok: Zakopane – by móc się tu osiedlić, ludzie musieli wykarczować las.

Inspiracja dla artystów, bogactwo historyczne, przemysł, turystyka, czyli Zakopane widziane okiem językoznawcy, historyka, regionalisty i przewodnika tatrzańskiego, dr Agnieszki Jurczyńskiej-Kłosok.

Językoznawca, historyk, regionalista i przewodnik tatrzański, dr Agnieszka Jurczyńska-Kłosok mówi o historii miasta Zakopane. Nasza rozmówczyni podkreśla znaczenie Placu Niepodległości, które dziś może pełnić swoją kulturalną funkcję. Jest ono miejscem, które odwiedza mnóstwo turystów i mieszkańców Zakopanego. W przeszłości Plac Niepodległości stanowił centrum Zakopanego, „tu tętniło życie tego serca Podhala”.

Tutaj ludzie mogą się spotkać, porozmawiać, powspominać historię miasta, a także obejrzeć filmy wyświetlane przez kino letnie.

Mówi się o dwóch dokumentach pisanych potwierdzających osadnictwo na terenach dzisiejszego Zakopanego. Pierwszy wydany był przez króla Stefana Batorego, następnie 100 lat później powtórzył go Michał Korybut Wiśniowiecki.

Prawdopodobnie jednak osadnictwo na tych terenach sięga XV w.

W 1615 r. powstał pierwszy dokument, gdzie pojawia się nazwa Zakopane, które uzyskało prawa miejskie dopiero w 1933 r. Skala osadnictwa w tamtych czasach to 44 osoby. Dziś na terenie Zakopanego mieszka około 27 tysięcy ludzi.

Agnieszka Jurczyńska-Kłosok zaznacza, że na początku były to tereny trudne do osiedlenia. Puszcza Karpacka sięgała aż pod sam Kraków, dlatego dotarcie w te rejony zajęło człowiekowi dużo czasu. Mówi się o teorii Wołochów, którzy przybyli na te ziemie. To osadnictwo częściowo związane było z powstawaniem klasztorów  niedaleko Zakopanego np. w Ludźmierzu.

Ludzie przybywali tutaj zewsząd.

Istnieją trzy ścieżki wyjaśniające, dlaczego Zakopane stało się tak popularne. Jedną z nich był rozwijający się przemysł, na przełomie XIX/XX wieku na tych terenach. Był to czas wydobywania rud żelaza w Dolinie Jaworzynki, w Dolinie Kościeliskiej itp. Z czasem, jednak  przestało być to opłacalne.

Podczas rozmowy nasz gość wyjaśnia również etymologię nazwy Zakopane.

Nazwa powstała od słowa „kopane”, czyli karczowane. Ludzie, by móc się tutaj osiedlić, najpierw musieli wykarczować las.

Już w  XIV wieku Zakopane stało się elementem sporu, który dotyczył ochrony przyrody. Wtedy to hrabia Władysław Zamoyski, po wykupieniu Zakopanego na jednej z aukcji, rozpoczął zalesianie Tatr.

Gość Poranka WNET odnosi się również do czasów międzywojennych.

To był piękny okres dla Zakopanego.

Do Zakopanego lubili przyjeżdżać wielcy twórcy. Było to miejsce, gdzie swoje dzieła tworzyli wybitni malarze i pisarze tacy jak Stefan Żeromski, Tytus Chałubiński i wielu innych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./M.K.

 

Mateusz i Henryk Polaczykowie zawodowi kajakarze: Wszystkie przeciwności hartują ducha.

Mieszkający w Szczawnicy Bracia Polaczykowie zdradzają, jak „za kulisami” wygląda kajakarstwo i droga do osiągnięcia zawodowstwa w tej dziedzinie: Dużo krwi, łez, wyrzeczeń, ale warto.

Mateusz i Henryk Polaczykowie to bracia mieszkający w Szczawnicy, która słynie z kajakarstwa. Od pokoleń cała ich rodzina uprawia tę dyscyplinę sportową, a co więcej odnosi w niej wielkie sukcesy. Ojciec Polaczyków był również kajakarzem i zaszczepił tę pasję w swoich dzieciach.

Bracia wspominają Igrzyska Olimpijskie, w których uczestniczyli. Sami z przyczyn organizacyjnych nie mieli okazji brać udziału w pochodach sportowców otwierających Olimpiady, jednak ich brat Grzegorz, który był na Olimpiadzie w Atenach, przyznaje, że było to bardzo emocjonujące wydarzenie.

Polaczykowie przyznają, że kajakarstwo to bardzo wymagający sport, równie pod względem fizycznym, ale również finansowym.

Poza sercem i mięśniami trzeba mieć również zaplecze techniczne.

Obecnie coraz więcej ludzi interesuje się sportem, ruch stał się modny, przybywa również infrastruktury sportowej np. w Krakowie, został wybudowany tor kajakowy, a w Szczawnicy organizowane są zawody kajakarskie.

Mateusz i Henryk Polaczykowie podkreślają, że bardzo ważnym aspektem jest wsparcie Ministerstwa Sportu, a także samorządów terytorialnych.

Wsparcia potrzebują szczególnie kluby sportowe.

Kajakarstwo górskie, które uprawiają bracia Polaczykowie, wymaga od nich dobrego przygotowania fizycznego, dlatego podczas treningów dużo biegają i pływają, a także ćwiczą gimnastykę. Często istotną przeszkodą jest również pogoda, która nieraz utrudnia treningi. Osiągnięcie zawodowstwa jest bardzo czasochłonne.

Trzeba latami trenować. Małymi krokami do przodu.

Mateusz i Henryk Polaczykowie działają także jako popularyzatorzy sportu. W Krościenku nad Dunajcem organizowane są szkolenia kajakowe dla dzieci.

Najtrudniej jest zacząć, potem jest coraz łatwiej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P./M.K.

Tomasz Hamerski: Sezonowość to nasz największy problem [WIDEO]

„My jesteśmy góralami, dla nas tożsamość regionalna jest rzeczą bardzo ważną”. Lokalna grupa działania „Gorce-Pieniny” stawia na rozwój partnerstwa terytorialnego.

Tomasz Hamerski mówi o partnerstwie terytorialnym, jakie rozwija Lokalna grupa działania „Gorce-Pieniny”. Jest ona stowarzyszeniem, które korzysta ze środków Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Jak mówi, „skupiamy przedstawicieli samorządu terytorialnego, przedsiębiorców, biznesmenów, organizacje pozarządowe oraz zwykłych mieszkańców, którzy starają się dbać o rozwój lokalny”. Organy te otrzymują środki finansowe na jak najlepszy rozwój regionu.

Grupa funkcjonuje na terenie 4 gmin: na terenie miasta i gminy Szczawnica, Krościenko nad Dunajcem, Ochotnica Dolna i gminy Czorsztyn.  Hamerski podkreśla, że na tych terenach żyje się głównie z turystyki, a największym problemem jest sezonowość.

Sezonowość turystów pociąga za sobą sezonowość dochodów.

Jak mówi, „staramy się zrobić wszystko, by ta sezonowość była jak najkrótsza. Najwięcej turystów przybywa do okolicy latem. Pojawiają się oni również zimą, kiedy jest śnieg, ale w mniejszej ilości. Właśnie w tych okresach, brakuje „rąk do pracy”, co jest kolejnym poważnym problemem tego regionu.

Podczas rozmowy, poruszony został również temat dotyczący upaństwowienia kolei linowych. Nasz gość podkreśla, że istotne jest, aby wróciły one w polskie „ręce”.

My jesteśmy góralami, dla nas tożsamość jest bardzo ważna.

Tomasz Hamerski przyznaje, że miały miejsce próby budowy wyciągu narciarskiego na terenie gminy Szczawnica, jednak „barierą nie do przeskoczenia”okazała się bliskość programu Natura 2000 i Pienińskiego Parku Narodowego.

Na koniec Hamerski ocenia rządowy program 500+. Jak sam przyznaje na podstawie własnych obserwacji, inicjatywa ta w zauważalny sposób, poprawiła standard życia Polskich rodzin.

Coraz więcej rodzin z dziećmi jeździ na wakacje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P/M.K.

Bożena Damasiewicz: Od 2005 r. do 2015 r. z naszego kraju wypłynęło ponad 500 mld złotych!

Prezes Fundacji Pomyśl o Przyszłości, wyjaśnia, dlaczego młodzi ludzie opuszczają Polskę w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy oraz co należy zrobić, aby nasz kraj dorównał krajom Europy Zachodniej.

Bożena Damasiewicz, prezes Fundacji Pomyśl o Przyszłości, pokrótce streszcza cele podmiotu, którym zarządza, a który na bazie doświadczeń przedsiębiorców chce pokazać, jak to gospodarka działa, co jest w niej kluczowe i co zrobić, aby Polska odnalazła swoje miejsce w gospodarce globalnej. Miejsce, które pozwoli jej rozwijać się i doganiać pod kątem poziomu życia kraje europejskie.

Wszyscy Polacy chcą żyć w kraju, w którym żyje się bezpiecznie i dostatnio.

Jak dodaje Bożena Damasiewicz, jeśli nie wykształcimy odpowiedniego poziomu rozwoju w celu dogonienia zachodu, młodzi ludzie wyjadą za granicę. Pomimo że Polska intensywnie się rozwija, dystans pomiędzy naszym krajem a krajami Europy Zachodniej wciąż się powiększa, gdyż w tym samym czasie, te kraje rozwijają się jeszcze szybciej niż ona. To niestety odbija się na naszej gospodarce. Przyczyną tak dużych różnić, według Pani prezes, jest to, że Polska nie posiada rodzinnych firm globalnych, które gwarantują szybki wzrost PKB.

Gospodarka globalna rządzi się takimi prawami, że tylko firmy globalne prowadząc działalność na całym świecie, eksportując produkty, ale też myśl techniczą, powodują napływ kapitału do tego kraju, w którym jest siedziba globalnego koncernu.

Bożena Damasiewicz zaznacza również, że zagraniczni inwestorzy są potrzebni w naszym kraju, jednak jeśli Polska skoncentruje się jedynie na produkcji, będzie czerpać niewielkie korzyści, a wszystkie zasługi przypadną centrali zagranicznego koncernu. Dane pokazują, że od 2005 do 2015 z naszego kraju wypłynęło około 500 mld złotych.

Musimy mieć swoje własne firmy globalne

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./M.K.

 

 

Medycyna Hildegardy z Bingen – 11 lipca 2019 r. – prowadzi Elżbieta Ruman

Elżbieta Ruman rozmawia z lek. med. Małgorzatą Stępińską o zdrowotnych właściwościach pigwy i selera w walce z zakwaszeniem organizmu i nie tylko.

Jeśli interesują cię inne audycje z cyklu, zajrzyj tutaj.

Medycyna Hildegardy z Bingen – 4 lipca 2019 r. – prowadzi Elżbieta Ruman

Elżbieta Ruman rozmawia z lek. med. Małgorzatą Stępińską o leczniczych właściwościach kasztanów jadalnych i kopru włoskiego.

Jeśli interesują cię inne audycje z cyklu zajrzyj tutaj.