Witt: Żaden ze współczesnych monarchów europejskich nie miał nawet części władzy, jaką posiadał prezydent V Republiki

Piotr Witt o francuskich tradycjach silnej władzy centralnej, osłabieniu tejże przez „magnatów pieniądza”, protestach we Francji i zagrożeniu, jakie dla Republiki stwarza habit starej zakonnicy.

Ludwik XVI posłał do Bastylii […] wielkiego jałmużnika Francji, Także w XIX w. Ludwik Filip powołany na tron nie tyle z łaski Boga, co z łaski kilku bankierów, szybko się od nich wyemancypował i rządził samodzielnie. Jego następca, Ludwik Napoleon Bonaparte wzmocnił władzę centralną, wskrzeszając Cesarstwo.

Piotr Witt o tradycjach silnej władzy centralnej Francji sięgającej czasów monarchii absolutnej Burbonów. Podkreśla, że królowie Francji do Bastylii wtrącali nie tyle biednych, ile bogatych, którzy stwarzali zagrożenie dla ich władzy. Wiele z dawnych uprawnień francuskich monarchów przejęli prezydenci francuscy.

Żaden ze współczesnych monarchów europejskich nie miał nawet części tej władzy, jaką posiadał prezydent V Republiki od czasów gen de Gaulle’a. […] Karykaturzyści przedstawiali de Gaulle’a w szatach królewskich.

Od czasów de Gaulle’a  „magnaci pieniądza zaczęli rosnąć w siłę” korzystając m.in. na procesie informatyzacji, który jak mówi korespondent, posłużyła do oszukańczych machinacji finansowych i do ucieczki podatkowej. Majątek Bernarda Arnault przekroczył w tym roku prób stu miliardów dolarów i jak mówi Witt, przeskoczył Microsoft.

Protestują wszelkie grupy zawodowe. Odbiera się im przywileje socjalne, rosną koszty życia, ciśnie się podatkami ze wszystkich stron.

Witt mówi o sposobie, w jaki rząd francuski radzi sobie z problemami społecznymi. Radą na nie jest forsowna laicyzacja państwa. Przywołuje przypadek starej zakonnicy, której nie chciano pozwolić na noszenie habitu w domu starców, gdyż byłaby to z jej strony manifestacja własnej wiary.

Mówi także o wydaniu i promocji swojej najnowszej książki. Stwierdza, że była ona promowana we frankofońskim mieście, gdzie panuje Polka, czyli w Brukseli [Matylda, królowa Belgów jest córką polskiej hrabianki Anny Marii Komorowskiej- przyp. red.].

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Thomas: Stany Zjednoczone, Singapur i Chiny zyskują przez Brexit. Mówienie o twardym Brexicie to burza w szklance wody

David Thomas o tym, kto i jak zyskuje i traci na Brexicie, czemu jest on taki trudny, do czego niemieckie banku potrzebują brytyjskich rynków finansowych i co się zmieniło w handlu polsko-brytyjskim.

David Thomas mówi o istocie gospodarki Wielkiej Brytanii dla całej Europy w kontekście brexitu. Dla europejskich banków istotne znaczenie ma brytyjski rynek finansowy.

Londyn był 200 lat temu rynkiem hurtowym dla finansów całego świata.

W latach 20. XX w. uniezależniły się od niego Stany Zjednoczone, ale Londyn pozostaje ważny dla banków francuskich czy niemieckich. Te ostatnie potrzebują instrumentów finansowych oferowanych przez angielskie instytucje. Dominacja Londynu jest kwestią tradycji historycznej i angielskich struktur prawnych, które sprzyjają instytucjom finansowym. Stwierdza, że „prawo unijne stara się coraz bardziej ograniczyć bonusy w systemie finansowym”.

Stany Zjednoczone, Singapur i Chiny zyskują przez Brexit.

Beneficjentami wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będą największe światowe gospodarki poza europejskimi. Stwierdza, że od początku wiedziano, że z brexitem będą się wiązały straty gospodarcze. Pozostaje pytanie, jak przeprowadzić wyjście UK z UE, by narobić jak najmniej szkód. Stwierdza, że część firm np. przeprowadziło się z Wysp za Ocean przez niepewność związaną z Brexitem.

Unia Europejska wie, że musi być deal [umowa] i Wielka Brytania wie, że musi być deal.

Zdaniem naszego gościa, jeśli w wyborach zwyciężą konserwatyści, to do brexitu na pewno dojdzie. Dodaje przy tym, że medialny szum o Brexit bez umowy to „storm in a teacup” [burza w szklance wody — przyp. red.]. Przywrócone zostaną bariery celne, z taryfami czy bez. Natomiast europejskie produkty stracą na konkurencyjności względem chińskich i amerykańskich.

Miałem spotkania z różnymi civil servants [urzędnikami państwowymi] w Londynie. Oni byli dumni, że w Wielkiej Brytanii robili gold plating do każdego prawa unijnego.

Thomas przyznaje, że Brexit wiąże się z chęci uniknięcia unijnych regulacji. Dodaje przy tym, że Wielka Brytania, będąc w Unii, w maksymalny sposób modelowali prawo unijne, przy jego implementacji (tzw. gold plating), tak by bardziej odpowiadało ono brytyjskim interesom.

Dużo polskich produktów przyjeżdża do Anglii przez Niemcy, gdzie stemplują polskie produkty jako niemieckie i biorą za to marże.

Przewodniczący Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej mówi także o stosunkach ekonomicznych między Polską a Wielką Brytanią. Zauważa zmianę, jaka miała miejsce w ciągu ostatniej dekady. 10 lat temu to UK z Polski płynęły: żywność, meble, części samochodowe itd. Obecnie głównym przedmiotem wymiany handlowej są usługi, czy outsourcing.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Bogatko: Niemieckie odszkodowanie z 1995 roku dla przymusowych robotników w wysokości 405 marek to oczywiście wstyd

W Niemczech wydano książkę, która traktuje o potrzebie wypłaty reparacji wojennych Polsce i Grecji. Autorzy stwierdzają, że Polska nigdy nie zrzekła się odszkodowań od Niemiec, a jedynie od NRD.


Jan Bogatko, korespondent Radia WNET w Niemczech mówi o wydanej niedawno w Berlinie książce Karla Heinza Rotha i Hartmuta Ruebnera, która traktuje o niemieckich winach reparacyjnych na przykładzie Polski i Grecji:

Ta książka jest granatem rzuconym w uczestników dyskusji o tym, czy Polsce należą się odszkodowania wojenne […]

Clou książki jest ogrom strat, które Polska i Grecja poniosły w wyniku Niemieckich działań wojennych oraz fakt, iż należałoby za owe straty zapłacić:

Trzeba by w reszcie Niemcy zdały sobie sprawę z tego, że mają niezapłacony i to bardzo wysoki rachunek wobec dwóch państw, które tak bardzo ucierpiały podczas drugiej wojny światowej, a z tych dwóch państw najbardziej ucierpiała Polska i o tym piszą Karl Heinz Roth i Hartmut Ruebner.

Pytanie, które stawiają autorzy książki, to jaki rachunek za zniszczenia wystawią Polacy. Przypominają, iż o odszkodowaniach mówiono przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego i wybuchu II wojny światowej oraz o fakcie, iż od 2017 roku pracuje w Polskim sejmie komisja, która ma ostatecznie obliczyć wysokość strat:

Spekulacje sięgają od 800 miliardów Euro do 2 bilionów euro. […] Aby przywołać straty i zniszczenia, które dokonały się podczas wojny, wystarczy przejść z przedwojennymi zdjęciami po Warszawie.

W Niemczech uważa się, że kwestia żądań jest w Polsce tematem ściśle wewnętrzno-politycznym. Wychodzą oni z założenia, iż nie ma prawnych podstaw do żadnych roszczeń Polskich czy Greckich pod adresem Niemiec:

Karl Heinz Roth i Hartmut Ruebner uważają, iż jest to zarówno prawnie, jak i pod względem polityki historycznej całkowicie nieodpowiedzialne. […] Autorzy Polski stwierdzają, że wprawdzie PRL w 1953 roku zrezygnowła z reparacji, ale tylko wobec NRD i absolutnie nie wobec Niemiec.

Autorzy przypominają także, iż niemieckie rządy nigdy nie były chętne do wypłacania żadnych roszczeń dla ofiar III Rzeszy. Dopiero gdy dochodziło do bardzo ostrych dyskusji, sporów i dywagacji udawało się uzyskać pieniądze od naszego zachodniego sąsiada:

Dopiero w 1995 roku […] ponad milion, dokładnie 1060689 poszkodowanych z Polski, byłych więźniów, robotników przymusowych i innych prześladowanych po raz pierwszy otrzymało odszkodowanie w wysokości 405 marek na głowę. To jest oczywiście wstyd. Autorzy piszą, że ten wstyd jest w ostrym kontraście do olbrzymiej liczby ofiar.

A.M.K.

Prof. Szeremietiew: Czas żeby powstała instytucja, która byłaby w stanie weryfikować oskarżenia takie jak wobec Banasia

Prof. Romuald Szeremietiew o niszczeniu niewygodnych ludzi, tym jak można by walczyć z fałszywymi oskarżeniami i czemu sądy czy prokuratura tu nie wystarczą oraz o polskim przemyśle zbrojeniowym.


Prof. Romuald Szeremietiew mówi o mechanizmie niszczenia ludzi w związku ze sprawą Mariana Banasia, szefa NIK.

Zapisał się jako ten, który podjął walkę z mafiami vatowskimi. Stworzył system, który uszczelnia system podatkowy […] Musi się teraz tłumaczyć z zarzutów formalno-prawnych, a nie karnych. Celem jest usunięcie Mariana Banasia z przestrzeni publicznej.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego przedstawia swój pomysł powołania osobnej komórki skupiającej ludzi mających „doświadczenie w dziennikarstwie śledczym lub kontrwywiadzie”, którzy weryfikowaliby na bieżąco zarzuty wobec zajmujących ważne stanowiska państwowe. Broni tej idei przed zarzutami, że grozi ona ograniczeniem wolności dziennikarskiej. Podkreśla, że chodzi o to, by  „przywrócić pewne proporcje między atakiem a obroną”, gdyż obecnie Marian Banaś musi się bronić sam, a to, co sam robi w tej chwili, określa jako „to jest działanie trochę amatorskie”.

Postawiono mi zarzut, że jestem łapownikiem, bo kupiłem za tanio samochód i dostałem kilkadziesiąt tysięcy łapówki. […] Okazało się, że ten biegły to specjalista od wyceny pojazdów szynowych, który nie ma pojęcia o wycenie samochodów. Wyobraził sobie, że salon sprzedaje samochody zgodnie z ceną podaną w katalogu.

Prof. Szeremietiew podkreśla, że sądy nie wystarczą, by oczyścić człowieka z fałszywych zarzutów, nie tylko dlatego, że działają one wolno. Przytacza przykład procesu we własnej sprawie, gdzie dopiero nowy biegły powołany na wniosek obrony wykazał, że oskarżony za kupiony przez siebie samochód nie tyle niedopłacił, ile wręcz przepłacił. Gość „Poranka WNET” stwierdza, że „gdyby istniał zespół dziennikarzy, żadnego procesu by nie było”.

Były wiceminister obrony narodowej komentuje sytuację w zakładach Mesko, gdzie wdrażany jest program produkcji amunicji i odnosi się do słów premiera o potrzebie rozwijanie polskiego przemysłu obronnego. Dzieli się ciekawostkami historycznymi na temat kampanii wrześniowej, którą ostatnio się badawczo zajmował. Okazuje się, że w 1939 r. „polskie wytwórnie prochu miały trzykrotnie większą wydajność niż francuskie”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Rząd Gruzji nie spełnił obietnicy zmiany ordynacji wyborczej. W Tibilisi trwają masowe demonstracje

Bezpośrednim powodem protestów jest niespełnienie obietnicy zmiany ordynacji na system proporcjonalny, ale także wysokie bezrobocie. Problemem opozycji jest brak wyraźnego lidera.

 

Katarzyna Beruaszwili, wiceprezes Diaspory Gruzińskiej w Polsce mówi o antyrządowych protestach, które od wielu dni trwają w Tibilisi:

Cała Gruzja występuje przeciwko obecnemu rządowi. […] Społeczeństwo ma już dosyć i chce, aby ten odszedł.

Protesty te są bezpośrednim następstwem nieprzegłosowania przez rząd zmiany ordynacji w dniu 14 listopada. Zmiana ordynacji była jednym z postulatów uczestników poprzednich masowych letnich demonstracji:

Wniosek miał charakter przełączenia do systemu proporcjonalnego w najbliższych wyborach. Ten wniosek został odrzucony przez zgromadzenie parlamentarne. To spowodowało oburzenie społeczeństwa i wyjście na ulicę […] Po letnich protestach rząd zgodził się na zmianę systemu na proporcjonalny.

Jak mówi gość „Poranka WNET”, Gruzini system większościowy uważają za mniej demokratyczny i niesprawiedliwy. Jak dodaje, na niezadowolenie mieszkańców wpływają również takie czynniki jak wysokie bezrobocie czy brak perspektyw dla młodzieży:

Podczas tych protestów zjednoczyła się opozycja, tylko nie mamy jednego konkretnego lidera, co stanowi ogromny problem. Pamiętamy te protesty z 2003 roku, w których Micheil Saakaszwili był bardzo ważnym liderem, który doprowadził Gruzję do lepszego stanu. Teraz niestety nie mamy takiego lidera.

Opozycja w Gruzji chciałaby zbliżenia z NATO i Unią Europejską, jednak widoczne jest zacieśnienie się stosunków rządzących z Federacją Rosyjską. Poparcie dla partii rządzącej, jak i prezydent Salomei Zurabiszwili spada.

A.M.K.

Waszczykowski: Wprowadzenie 5G czeka nas nieuchronnie. NATO przetrwa bez Turcji, ale to ważny partner na flance płd-wsch

Witold Waszczykowski o wolności słowa w Europarlamencie, nowej Komisji Europejskiej, szczycie NATO i stosunkach Turcji z Sojuszem oraz o nieuchronności wprowadzenia 5G, Irańczykach i Kurdach

Wolność jest jednostronna, tylko dla środowisk lewicowo-liberalnych.

Witold Waszczykowski o stylu debaty publicznej w Unii Europejskiej oraz o nowej Komisji Europejskiej. Stwierdza, że „pani Ursula von der Leyen miała bardzo ambitne plany”. Zapowiadała ona równe traktowanie państw członkowskich jeśli chodzi o podejście do ich praworządności pomoc w transformacji energetycznej dla krajów, które jej potrzebują. Polska ma dużo nadziei w związku z nowym składem KE. Nasz gość zwraca przy tym uwagę, że w Komisji zasiadają także „dinozaury ideologiczne jak Frans Timmermans”, który odpowiada w tej kadencji za klimat. Waszczykowski obawia się, że członek KE może wykorzystać swoje stanowisko przeciwko Polsce.

NATO przetrwa i bez Turcji, ale to ważne państwo na flance płd-wsch.

Eurodeputowany wypowiada się także na temat szczytu NATO w Wielkiej Brytanii. Na szczycie tym warto by wyjaśnić wątpliwości, jakie wobec Sojuszu zgłasza Turcja oraz francuski prezydent. Gość „Poranka WNET” sądzi, że podczas tego wydarzenia będzie możliwe porozumienie z Turcją. Podkreśla, że w przeszłości Turcja była skłonna pogodzić się z NATO w zamian za wzmocnienie jej bezpieczeństwo. Tak było, gdy na początku wojny syryjskiej otrzymała ona rakiety Patriot. Odnosi się także do sytuacji zw. z Kurdami. Stwierdza, że „wiele państw NATO uważa przynajmniej część sił kurdyjskich za organizacje terrorystyczne”.

Nie jest problemem, czy wprowadzać tę technologię, tylko od kogo ją kupić.

Waszczykowski mówi także o sieci 5G, która jak stwierdza, będzie musiała być wprowadzona w Polsce. Pozostaje jedynie kwestia czy chcemy robić to przy współpracy z Chińczykami, którzy są zaawansowani technologicznie, ale mogą wykorzystać sieć do zbierania informacji o nas. Mówi także o protestach w Iranie, które wywołane są sytuacją gospodarczą kraju. Stwierdza, że w Iranie panuje „reżim niedemokratyczny”, więc ludzie tam chcą demokracji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Witold Waszczykowski, prof. Romuald Szeremietiew, Jan Bogatko, Piotr Witt – Poranek WNET – 28 listopada 2019 r.

Poranka WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 7:07 – 9:15 na: 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie i na www.wnet.fm. Zaprasza Krzysztof Skowroński.

 

Goście „Poranka WNET”:

Witold Waszczykowski – europoseł, były szef MSZ;

Katarzyna Beruaszwili – Gruzinka mieszkająca w Polsce, wiceprezes Diaspory Gruzińskiej;

Krzysztof Tadeusz Walendzik – dziennikarz mieszkający we Francji;

Jan Bogatko – korespondent Radia WNET w Niemczech;

Piotr Witt – korespondent Radia WNET we Francji;

prof. Romuald Szeremietiew – były wiceminister obrony narodowej;

David Thomas – przewodniczący Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej.

 


Prowadzący: Krzysztof Skowroński

Wydawca: Jaśmina Nowak

Realizator: Dariusz Kąkol


 

Część pierwsza:

Witold Waszczykowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Witold Waszczykowski o stylu debaty publicznej w Unii Europejskiej oraz o nowej Komisji Europejskiej. Polska ma dużo nadziei w związku z nowym składem KE. Eurodeputowany wypowiada się także na temat szczytu NATO w Wielkiej Brytanii. Sądzi, że podczas tego wydarzenia będzie możliwe porozumienie z Turcją. Mówi także o sieci 5G: „Nie jest problemem czy wprowadzać tę technologię, tylko od kogo ją kupić”.

Krzysztof Tadeusz Walendzik o konferencji, która ma na celu przybliżyć przedsiębiorców z Francji i Polski. Organizatorzy mają nadzieję, że niekiedy trudne kontakty biznesowe się poprawią.

 

Część druga:

Ekaterine Beruashvili / Fot. Jaśmina Nowak, Radio Wnet

Katarzyna Beruaszwili mówi o protestach w Gruzji. Wybuchły 14 listopada, kiedy posłowie odrzucili obiecaną nowelizację konstytucji, zakładającą zmianę ordynacji wyborczej z mieszanej na proporcjonalną. Protestują głównie studenci. Prezydent bagatelizuje sprawę. Sądzi, że sytuacja polityczna w Gruzji się zmieni wraz z wyborami parlamentarnymi, które odbędą się jesienią 2020 roku.

Piotr Witt o mocnej władzy centralnej we Francji i współczesnych francuskich miliarderach.

 

Część trzecia:

Romuald Szeremietiew / Fot. Konrad Tomaszewska, Radio WNET

Przegląd prasy o godzinie 8:00 autorstwa Krzysztofa Skowrońskiego.

Prof. Romuald Szeremietiew mówi o mechanizmie niszczenia ludzi w związku ze sprawą Mariana Banasia, szefa NIK. „Zapisał się jako ten, który podjął walkę z mafiami vatowskimi. Stworzył system, który uszczelnia system podatkowy […] Musi się teraz tłumaczyć z zarzutów formalno-prawnych, a nie karnych. Celem jest usunięcie Mariana Banasia z przestrzeni publicznej”. Sądzi, że w przestrzeni publicznej powinna powstać organizacja, która broniłaby ludzi zaatakowanych przez dziennikarzy. Ponadto ocenia stan polskiej armii.

 

Część czwarta:

Niemcy na polskiej granicy we wrześniu 1939 r. / Fot. Wikimedia.com

David Thomas mówi o istocie gospodarki Wielkiej Brytanii dla całej Europy w kontekście brexitu. Beneficjentami wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będą największe światowe gospodarki poza europejskimi. Jego zdaniem do brexitu na pewno dojdzie. Mówi także o stosunkach ekonomicznych między Polską a Wielką Brytanią.

Jan Bogatko o niemieckiej książce, która dotyczy wypłaty przez Niemcy reparacji za szkody jakie wyrządziły podczas drugiej wojnie światowej. Zdaniem niemieckich komentatorów jest to temat jedynie wewnętrzny Polski. Inne zdanie mają autorzy tej książki. Sądzą, że Niemcy powinny zadośćuczynić.

 


Posłuchaj całego „Poranka WNET”!


Janusz Szewczak: Totalna opozycja liczy na kryzys gospodarczy w Polsce

Były poseł PiS prognozuje dobrą sytuację gospodarczą Polski w okresie światowego spowolnienia. Przedstawia recepty na poradzenie sobie z kryzysem.

Janusz Szewczak polemizuje z zapowiedziami części ekonomistów o zbliżającym się do Polski wielkim kryzysie:

To wszystko są [..] bajki z mchu i paproci. Wzrost powyżej 4% PKB to jest czołówka europejska […]

Były parlamentarzysta dostrzega gorsze wskaźniki m.in. produkcji budowlanej, stwierdza jednak, że to normalny etap cyklu gospodarczego. Popiera plany wspierania innowacyjności przez rząd. Mówi o pozytywnym wpływie programów socjalnych Zjednoczonej Prawicy na polską gospodarkę.

Janusz Szewczak mówi o potrzebie zwiększenia poziomu inwestycji, wskazuje wyzwania w tym zakresie na nadchodzący rok; wymienia Centralny Port Komunikacyjny, przekop Mierzei Wiślanej i modernizację sieci kolejowej.

Gość „Poranka WNET” odnotowuje, że część beneficjentów programu 500+ zaczęli oszczędzać część środków wypłacanych im przez państwo. Twierdzi, że bardziej zagrożone zapaścią ekonomiczną są Niemcy, Włochy i Francja:

Jeśliby prezydent Trump zdecydował się na sankcje handlowe, cła na niemieckie samochody, to będzie to miało natychmiastowe znaczenie dla Niemiec.

Janusz Szewczak stwierdza, że kryzys w Polsce byłby na rękę politykom zwalczającym rząd Zjednoczonej Prawicy:

[…], niektórzy się modlą, z tej totalnej opozycji, żeby wywołać jakieś zjawiska kryzysowe.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego szansy dla Polski na ominięcie kryzysu upatruje w ponownym uprzemysłowieniu kraju. Postuluje budowę fabryki leków i utworzenie polskiego holdingu spożywczego. Mówi również o potrzebie zachęcenia Polaków żyjących na emigracji do powrotu do kraju. Wskazuje na potrzebę wyważenia ochrony interesu przedsiębiorców przy jednoczesnym, znacznym podwyższeniu płac.

Janusz Szewczak odnotowuje pojednawczy wobec opozycji ton obozu rządzącego, mimo skrajnie niekonstruktywnych działań tej drugiej. Podkreśla negatywną rolę części mediów w tej kwestii:

Najsilniejszą opozycją […] była opozycja z Wiertniczej i Czerskiej.

A.W.K

Uwolniony ukraiński dziennikarz opowiada o fatalnych warunkach w rosyjskim więzieniu [VIDEO]

Były ukraiński korespondent w Paryżu mówi o walce z rosyjskim wymiarem sprawiedliwości i nieludzkich warunkach w tamtejszych więzieniach.


Ukraiński dziennikarz Roman Suszczenko opowiada o swoim trzyletnim pobycie w rosyjskim więzieniu. Uwolniony został w ramach wymiany więźniów między Rosją a Ukrainą, dzięki czemu nie musi do końca odbywać wyroku 12 lat kolonii karnej. Pytany o odczucia towarzyszące mu po wyjściu na wolność mówi o szoku polegającym na tym, że umysł znajduje się jeszcze w więzieniu, podczas gdy ciało jest już poza nim. Stwierdza, że pełny powrót do harmonii jeszcze nie nastąpił.

Gość „Poranka WNET” wspomina moment aresztowania przez FSB:

To był ogromny stres, panika. Jestem zwykłym człowiekiem, nieprzygotowanym na takie sytuacje.

Ujęcie przez rosyjskie służby miało miejsce podczas spotkania dziennikarza ze znajomymi.

Roman Suszczenko mówi o przewiezieniu do aresztu ze „śmierdzącym workiem na głowie”.  Wspomina swoje nieskuteczne żądania zapewnienia obecności ukraińskiego konsula w czasie składania wyjaśnień.  Opowiada, że przesłuchania trwały dalej  jeszcze przez cały rok:

Cały czas byłem w napięciu, przesłuchania odbywały się niespodziewanie.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego opowiada, że przedstawiciele ukraińskiej ambasady byli w stanie do niego dotrzeć dopiero po miesiącu. Mówi o przyznaniu mu przez Rosjan obrońcy z urzędu; opłacanego przez FSB w związku z czym rodzina postarała mu się zapewnić niezależnego adwokata.

Jak opowiada Roman Suszczenko, przebywał w areszcie śledczym przez dwa lata, potem odbył się jeszcze czteromiesięczny proces. Pytany o warunki panujące w areszcie, wspomina, że towarzyszyło mu 7 więźniów z różnych krajów, z tego dwóch jednocześnie. Mówi o „koszmarnych” warunkach sanitarnych panujących w areszcie.

Dziennikarz dodaje, że jego adwokat został pozbawiony licencji, pozwolono mu ponownie bronić Suszczenki dopiero pod koniec procesu. Pytany o swoją reakcje na wyrok 12 lat kolonii karnej, stwierdza:

Najpierw pomyślałem, że to straszny ciężar , te 12 lat, ale wcześniej adwokat wyznaczony z urzędu mówił mi , ze może być 20 lat, więc jak usłyszałem 12 lat, […], to była ulga.

Suszczenko dalej relacjonuje, że wraz ze swoim adwokatem złożył apelację do Sądu Najwyższego, która oczywiście została odrzucona. Mówi o „wyjętych z początku XX wieku” warunkach transportu do kolonii karnej w wagonie dla bydła. Opowiada o ciasnocie w wagonie przeznaczonym dla 6 osób, w którym umieszczono 12 ludzi. Wspomina, że warunki w kolonii  były jeszcze gorsze niż w a areszcie śledczym. Opowiada o zimnym i ciasnym karcerze w którym został początkowo umieszczony. Po 11 miesiącach konsul ukraiński i adwokat wywalczyli dla niego nieco lepsze warunki bytowe.

Roman Suszczenko ponawia apel Oleha Sencowa do Zachodu o utrzymywanie sankcji przeciwko putinowskiej Rosji.

Dziennikarz pytany o swoje zawodowe plany, mówi że pracuje obecnie w Kijowie, ale liczy ze w ciągu roku będzie mógł wrócić do Paryża.

A.W.K

W Izraelu nikt nie ukrywa że Polski i Polaków się tam nie lubi. Wpływ na to mają również wydarzenia z roku 1968

Mariusz Pilis pracując nad swoim filmem o stosunkach polsko-żydowskich rozmawiał w Izraelu o historii polsko-żydowskiej, postrzeganiu Polski i Polaków oraz o zwrocie mienia bezspadkowego.


Mariusz Pilis, polski reżyser, scenarzysta filmowy, dziennikarz i korespondent wojenny, mówi o jego pobycie w Izraelu, gdzie pracował nad nowym filmem.

To jest film o stosunkach polsko-żydowskich, o tym, co niepokoi dzisiaj polaków w debacie publicznej, czyli ewentualnych konsekwencjach ustawy 447. Starałem się zbierać materiały w Izraelu, oczywiście wcześniej zbierałem różne głosy i w Stanach Zjednoczonych i w Polsce.

W swojej pracy reżyser spotykał się z różnymi środowiskami żydowskimi od ofiar holocaustu po polityków, aby dowiedzieć się co Żydzi w Izraelu wiedzą o Polsce i jak postrzegają Polaków:

W Izraelu nikt nie ukrywał że Polski i Polaków się tam nie lubi, to jest dla mnie rzeczywiście zaskakujące […] Udało mi się znaleźć jakieś odpowiedzi dlaczego się tak dzieje. Ma na to wpływ postrzeganie przez Żydów II wojny światowej i poprzez z naszej perspektywy zakłamaną narracją z naszą bardzo negatywną rolą.

Wpływ na to miałyby mieć lata 60. i kwestia wyrzucenia żydów z polski w 1968 roku. Jak zauważa Mariusz Pilis, mieszkańcy Izraela mają bardzo jednoznaczny obraz historii polsko-żydowskiej i jest on bardzo negatywny:

Nie wiem, czy uda się to zmienić. Na pewno nie jest to proces prosty i krótki. […] Nie wszyscy się zgadzają na to, żeby ta narracja brała w Izraelu górę, ale niestety tak jest.

Co do mienia bezspadkowego, które należało przed wybuchem wojny do polskich Żydów, mnóstwo z rozmówców jest zdania, że to mienie nie powinno być oddawane Żydom. Uważają oni, iż jeśli nie ma spadkobierców, należy ten temat zamknąć. W dużej mierze to amerykańskie podmioty żydowskie pragną rozwiązać ten domniemany problem:

To jest głos przede wszystkim organizacji żydowskich ze Stanów Zjednoczonych.

K.T. / A.M.K.